• Nie Znaleziono Wyników

Spadki po Kościuszce i jego testamenty (na podstawie dokumentów nie-wydanych z archiwów amerykańskich)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Spadki po Kościuszce i jego testamenty (na podstawie dokumentów nie-wydanych z archiwów amerykańskich)"

Copied!
44
0
0

Pełen tekst

(1)

178916

u

W. M. K O Z Ł O W S K I

m i l K I PO KOŚCIUSZCE

i JEGO lE S K E I W

(N A P O D S T A W I E D O K U M E N T Ó W N IE -W Y D A N Y C H Z ARCHIW Ó W AM ERYKAŃSKICH)

W y d a w n ictw o I, Zam ecznika dawniej K sięgarnia M. Arcta Poznali, p la c W olności 7

Czionkami Drukarni „D ziennika Poznańskiego“ T ow . A k c

(2)

SĄ N A STĘPUJĄC E DZIEŁA:

History,a ilozoficzna um ysłow ości w sp ółczesn ej. T. I. cz. J.

C ena 4 zt.

Przyrodoznaw stw o i filozoiia. C en a 3 30 zł.

S ystem at w ied zy i k lasyfik aeya um iejętności. (5-te w y ­ d a n ie , w p rz y g o to w a n iu ).

Idea ety czn o -sp o łeczn a w p ow ieściach O rzeszkow ej.

C en a 80 gr.

W ybór k sią ż e k . C en a 2,60 zł.

K rólestw o id eałów i odkupienie este ty c z n e . C en a 65 gr.

Stanow isko L ocke‘a w history! pedagogiki C ena 35 gr.

P izyczym ow ość jako podstaw ow a idea przyrodoznaw ­ stw a. C e n a 1 zł.

Idea ojczyzn y. C en a 1,50 zł.

Z haseł u m ysłow ości w sp ółczesn ej. C en a 2,60 zł.

Ku źródłom dem okracyi—teo ry e polityczne R » u sse a u ‘a.

C en a 65 gr.

Autonomia K rólestw a P olsk iego w latach 1815— 1832.

C en a 3 zł.

D ekadentyzm w sp ółczesn y, jego geneza i filozofia.

C en a 2,60 zł.

I e s id ees francaises dans la philosophic nationale et la Poesie patriotique de la P ologne. Cz. 1. Introduction.

Hoene - W roński et Ballanche.

M asaryk a m esyanizm polski. C en a 69 gr.

Co i jak czytać. (5-te w yd., 1926, w y c z e rp a n e ).

Precz z matura! C en a 50 gr.

SKŁAD G ŁÓ W NY : „ N A S Z A K S I Ę G A R N I A “ WIDOK 22 W WARSZAWIE

(3)

SPADKI PD KOŚCIUSZCE

i JEGO I E S T M T I

( N A P O D S T A W I E D O K U M E N T Ó W

N IE -W Y D A N Y C H Z ARCHIW ÓW AM ERYK AŃSKICH )

"Vj, ydaw nietw o I. Zam ęcznika dawniej K sięgarnia M. Arcta Poznan, p lac W olności 7

Ozio.VJ_iarni Drukarni ,,D ziennika Poznańskiego“ T o w. Akc.

(4)

flhi. Novttk .

, S f C L i - o t . n , <>. 3 ^

(5)

n y m z nich jest slkarb idealny, k t ó r y dziedziczy po nim P o lsk a i św ia t c a ły . Spuścizna to b oga­

ta jego pięknej duszy, jego życia, oddanego b e z ­ granicznie służbie wielkiej idei —• idei republi-

kanizmu i d e m okracji — idei, której wierność dochował od p o c z ą tk u do ostatniej chwili ż y ­ cia, nie zam ą c ają c c z y ste j swej w i a r y w nią, żadiną dom ieszką f an a ty zm u ani ciasnej stron- niczości; k tó re j słu ż y ł na dw u półkulach a w ś ró d trz e ch n a ro d ó w : w Polsce, ojczyźnie s w ej przyrodzonej i w dw óch p r z y b r a n y c h : w A m eryce i we F r a n c j i 1), a chociaż p rz e z to już z o sta ł obyw atelem trz e c h narodowi, zaw sze i w sę d z ie przew odniczyła m u myśl1 o Polsce, naw et wów czas, g d y zm usz o n y b y ł na długie lata opuścić ojczyznę; n a w e t wów czas, g dy dla niego, jako dla wodza narodu, p raw nie głosem

b K ościuszko, ja k w iadom o, zn a la z ł się w gronie o w y c h 18-tu p rz y ja c ió ł L u d zk o ści, k tó r y m Z g ro m a d z e n ie P ra w o d a w c z e udzieliło o b y w a te ls tw o fra n c u sk ie d e k re te m z dn. 26 sie rp n ia 1792 r. w g ro n ie ta k ic h ludzi, ja k P r ie s tle y i P ain e, W a s z y n g to n , P e s ta lo z z i i S z y lle r. Do o b y w a te l­

s tw a a m e ry k a ń sk ie g o , c h o c ia ż fo rm aln ie nie u d zielonego, d a w a ły m u ty tu ł 7 la t u d ziału i cięż k iej p racy w w o jn ie re w o u c y jn e i a n ik t m u te g o ty tu łu nie zap rzeczył, naiwet w sm utnej dobie p r e z y d e n tu ry A d am sa, k ied y w yd an y b y l d e k re t p rz e c iw cu d zo ziem co m (A lien a n d sed itio n bill), a k ied y u w o ln io n y p rz e z P a w ła I, K ościuszko u d ał

sie do A m ery k i z z a m ia re m o sied len ia sie w! tej. „drugiej o jc z y ź n ie “ , jak ją sam n a z y w a w liście do S z c z ę sn e g o - P o to c k ie g o z dnia 6. 9. 1792.

(6)

opinji pow szechnej za takiego uznanego, nie- możliwem sie stało, przebyw anie w na wpół tylko w skrzeszonej P olsce pod obcem n ajw yż- s z o w ła d z tw e m ; kiedy już, bez nadziei powrotu, skazał sam siebie n a dobrow olne wygnanie d o ­ żywotnie. Jeigo bezgraniczne oddanie słulżbie o jcz y z n y niiezalelżmie od form jej rzą d u , byle

„całej, wolnej i niepodległej“, jak to w y k a z a ł, broniąc m o n arc h ic z n o -szlacheckiej konstytucji 3 maja, a te postulaty w y p is u ją c n a s z ta n d a ra c h Insurekcji 1794 r.; te sam e s ta w ia jąc żądania Napoleonowi a później Aleksandrowi I, jako w a ­ runek p r z y ję c ia najw y ż sz e g o stanow iska w m a ­ jącej b y ć przez niego w skrz esz o n ą Polsce.

K ry s z ta ło w y obraz jego charakteru, k sz ta łtu ­ jącego Sie pod w pływ em n a ławie szkolnej już powziętego postanow ienia: iść za wzorem: Ty- molena, bezinteresow nie życie swe oddającego służbie publicznej, a rezygnującego z wszelkich n a gród i w yw yższeń, po które tak chciwie w y ­ ciągają rę c e ludzie mali, z mniej szlachetnych m otyw ów c z erp ią c y pobudki do czynu. Ten c h a ra k te r pełen szlachetnej skrom ności i d e b ro - ci, k t ó r y w m łodzieńczym już wieku pociąga! ku niemu każdego, kto m :ał z nim styczność, któ­

ry uczynił go później boż yszc z e m ludu a p r z e d ­ miotem czci swoich i obcych, nie w y łą c z a ją c i w r o g ó w przezeń zw alczanych, k t ó r y otoczył imię jego aureolą w szechśw iatow ej chw ały i umieścił go w ś r ó d nielicznych duchów, należą­

cych do panteonu ludzkości, a zje d n y w ał mu za życia hołdy, nie tylko uc yw iliz ow a ne go świata, ale nawet w odzów plemion indyjskich1). Sam a ta c ześć wreszcie, k t ó r a otacza pam ięć jego w naszym narodzie, k tó ra nas podnosi duchowo

*) Ob. epizod o M ały m Ż ółw iu, w odzu in d y jsk im w studium a u to ra o p o w tó rn y m p o b y cie K ościuszki w A m e-

>vce („B iblj. W a rs z .“ 1906).

(7)

ponad m ało stk o w e kłótnie stronnictw i klik po­

litycznych, a która w odłamie sw ym m ię d z y n a ­ ro d o w y m — śmiało to rzec m ożem y — stało się jednym z najskuteczniejszych m omentów w s k rz e s z e n ia narodu, zasłużonego ludzkości tern, że tak piękną postać dał do panteonu bo­

h a te ró w św iata. B o g a c tw o s k a rb ó w ducha, n a ­ g ro m adzonych w ćwierćwieikowej walce pod jego i jego następców dowództwem, a które dla nas przechow uje historja, owa pam ięć n a ro ­ dów, piastując w pokoleniach szlachetne uczucia naw et w tak sm utnej dobie ja k ą jest rozwiei możnienie się powojennego m a r o d e r s tw a w te ­ raźniejszości n a sze j — taki jest spadek idealny, spadek duchow y po Kościuszce, nad k tó ry m z lubością, z a trzy m u je myśl, k a ż d y nieskażony rozum, każde poczciwe serce. S p a d e k ten n a le ­ ży do całego narodu, k t ó r y w y d a ł bohatera, a k tó re m u on życie swe poświęcił, d o całej ludz­

kości, której ideałom służył, jako w je rn y i c z u j­

n y c h o rą ż y idei postępow ej sw ego wieku.

Badanie. in\\ranta ryzow ani e, w zbogaca nie w szczegóły spadku tego jest wdzięcznem p o ­ lem p ra c y dla historyków, jest ich misją. Inne są m aterialne „spadki po K ościuszcze“ — spadki jego osobistej w łasności, p r z e k a z y w a n e bądź osobom, bądź na cele publiczne. Mniej chętnie ku nim z w ra c a się oko historyka. O tyle go ty l­

ko pociągać mogą., o ile każda w y r a ż o n a przez niego w ola te s ta m e n ta r n a św iadczy o podnio­

słych i szlachetnych uczuciach tes ta to ra. T a ­ kich świadectw,, jdk sie pokaże, nie b r a k w 'żad­

nym z licznych jego zapisów. P o za ta jeszcze indywidualnie idealną stroną, spadki te in te re ­

sow ać m ogą tylko p r y w a tn e osoby, do których by ły skierowane.

A utor ty c h w ie rs z y nie c z u łb y się zapewne u p raw n io n y m do zajm ow ania uw agi publicznej

(8)

szczegółam i o meh, g d y b y nie p e w n a okolicz­

ność, cz ynią c ą s p ra w ę tę koniczną a n a w e t na­

glą. Chciw ość jednych a spekulacja na nią drugich powodują, że co kilka lat ukazują się w dziennikach ba ła m utne informacje, p ro ­ w a d z ą c e do s tr a t m aterialnych, a co gorsze,

zakłócające spokój um ysłu p rze z rozbudzanie a p e ty tu n a plon b e z posiewu. W yjaśnienie rzeczyw istej sytuacji może pirzyczynić się do zm niejszenia złego — nie sądzę, b y do w\ ko­

rzenienia.

B ądź jak bądź chwila świeżo rozbudzonych apetytów na spadki a m e rykańskie Kościuszki w y d a je się a utorow i w ła ś c iw ą do omówienia gruntow nego tej spraw y. W ielokrotnie z w r a c a ­ ły się d o niego ustnie i listownie rozm aite oso­

by prosząc o w yjaśnienia w tej m ierze; nie po­

gardzi niemi i s z ersz y ogół ze względu na imię bohatera narodow ego, łączące się z tymi s p a d ­ kami. Uczynić to m oże piszący na podstaw ie licznych dokumentów, przyw iezionych z dwóch da w nie jsz ych p o d r ó ż y do Am eryki a w z boga ­ c o n y c h świcżemi zdobyczam i z zeszłorocznej wędrówki. P r z y c z y n i się to d o dorzuc e m a nie­

jednego szczegółu do duchowego rysopisu Ko­

ściuszki.

I

Zacząć winniśmy od ustalenia źródeł tego czem mógł ro zp o rz ą d za ć Kościuszko w swoich testa m e n ta c h ; przejdziem y dalej do r o z e j r z e ­ nia się w tych objaw ach jego woli; z a tr z y m a m y się wreszcie nad zabiegami spadkobierców i ich wynikami.

W chwili w y b u c h u rewolucji a m e r y k a ń ­ skiej wielu cudzoziemców i krajow ców , pocią­

gniętych ku niej ideow ą jej stroną, jako walką.

(9)

Jedni, a do tych należał W aszyngton, zrzekli się zgoła żołdu i kontentowali się zwrotem kosztów i s tr a t poniesionych. Inni odkładali o trzym anie swej należności do końca woj­

ny, wobec ciężkich w arunków, w jakich była wów czas k a s a w alczących kolonij. Do tych na ­ leżał Kościuszko.

Kościuszko p rz y ję ty był pierwotnie w sto­

pniu podpułkownika z g ażą 60 dolarów na miesiąc. P e n sja ta m usiała b y ć podwyższona, g d y został pułkownikiem (co nastąpiło w roku 1778). w którym to stopniu pozostaw ał do k o ń ­ ca wojny, odrzucając kilkakrotne propozycje, a w a n s ó w . Dopiero po zakończeniu w ojny w roku 1783 został generałem b ry g ad y .

M am y św iadectw o Ja n a A rm stronga, że Kościuszko wcale nie pobierał pensji przez cały czas trw ania wojny. Skapitalizowanie więc jej za 7 lat służby stanow iłoby już sporą sumę (przeszło 5 000 doi. licząc tylko po 60 dolarów mies.), z procentam i zaś znacznie więcej.

Zdaje się, że w skutek układu z Kongresem (który był w ó w c z a s w wielkim kłopocie z po­

wodu buntów armji. w yw ołanych zaległością żołdu), w y je ż d ża jąc z Am eryki, Kościuszko u z y ­ skał od m inisterjum ska rbu zapewnienie p r o ­ centów.

Na podstaw ie listu R oberta Morrisa, mini­

s tr a finansów, z dnia 1 sierpnia 1883 roku, m o­

ż e m y wnosić, że do Kościuszki, p rzy jego w y ­ jeździć, z a stosow a no zasadę, p rzy ję tą dla w szystkich oficerów, tj. w ypłacenie jednej pią­

tej zaległości gotówką, pozostawienie zaś r e s z ­ ty w skarbie Stanów Zjednoczonych, które m iały w y p ł a c a ć corocznie procenta od kapitału.

(10)

P ro c en ta te nie b y ły w y s y ła n e regularnie.

Tak więc znajd u jem y w korespondencji (nie- w ydanoj) Kongresu ślad dw u k ro tn eg o upo­

mnienia się Kościuszki o s w ą należność.

W raporcie s e k re ta r z a Kongresu z 1787 roku znajdujem y następującą notatkę:

„W spraw ie listu z dnia 20 września 1787 od p. Kościuszki, niegdyś pułkow nika w armji P a ń s tw Zjednoczonych, stw ierdzającym , iż od trzech lat nie odbierał p ro ce n tó w od należnej mu su m y i proszącym , a b y p. G rand o trz y m a ł zle­

cenie w y p ła c a ć mu rocznie zgodnie z ce rty fik a ­ tem, k tó ry Kościuszko o trz y m ał od ministe- rjum skarbu. S e k r e ta r z Kongresu donosi, że list p. T a d e u sza Kościuszki z d. 20 w rześnia roku 1787 został zakom unikow any Zarządowi s k a r ­ b u “1).

Podobnież w papierach Jeffersona z roku 1792 (który był wów czas m inistrem spraw z a ­ granicznych2) z najdujem y list g u b e rn a to ra M or­

risa da tow any z P a r y ż a dnia 17 sierpnia, w k tó ry m pisze, że wielu oficerów F rancuzów z w r a c a ło się do niego z dowodam i od ministe- rjum ska rb u i sk a rg ą na niepobieranie należ­

ności.

„Załączam obecnie, cz y ta m y dalej, list posła polskiego, d o ty c z ą c y żą d ań g e n e ra ła b r y ­ g a d y Kościuszki; odpowiedziałem hr. O r a c z e ­ wskiem u, że z dnia na dzień oczekuję depeszy od P a n a w ty m przedmiocie. U czyniłem to, po­

nieważ s ły sz a łe m od G en e rała du P o rta il3), któ ry m a tę w iadom ość od pułkownika T ernaut,

‘) R ęk o p isy K on g resu w W a sz y n g to n ie . S e r. 180 fol. 73.

ä) R ęk o p isy Je ffe rso n a w W a sz y n g to n ie S er. 1., tom IV. Nr. 605 (fol. 1346 now ej o p ra w y ).

s) B yty naczeln ik k o rp u s u in ży n ieró w wr arm ji am e­

ry k ań sk iej.

(11)

że w sz ystkim takim żądaniom uczciwie czyni się zadość. W niepewności co do tego. jak m am postąpić, czuję się w obow iązku przypom nieć P a n u tę spraw ę w przeświadczeniu, iż u c z y ­ nisz w szystko, co jest w łaściwe w tym w y ­ p ad k u “ .

Nie za n ie d b y w a ł więc Kościuszko sw ych spraw pieniężnych, o co go posądzał Korzon, słusznie z re s z tą a k c en tu ją c y m ałą troskliwość b o h a te ra o pieniądze. Nie zaniedbywał, bo z procentów od żółdu żyć musiał.

T ylko że m łode państw o przez długi c zas nie mogło dokładnie spełniać swoich zobo­

wiązań.

W ypadki k rajo w e 1792 r., rewolucja 1794 i uwięzienie Kościuszki sta n ę ły na przeszkodzie dalszym reklam acjom . Dopiero po uwolnieniu go p rzez P a w ła I. i po przy b y c iu do Am eryki w r. 1797 udał się Kościuszko do kongresu z prośba o osta te cz ne uregulowanie rachunku, co też, w o b e c czci, jaką o tocz yła imię jego w alka narodow a z r. 1794, bez trudności z o s ta ­ ło mu przyz na ne . R aport o tern złożony zo­

stał Kongresowi 28 grudnia 17971). Nie w cho­

dzę w s z c z e g ó ło w y rachunek funduszów o tr z y ­ m anych i w y d a n y c h oraz zysków i s tr a t o s ią ­ gniętych ze sp rz e d a ż y jednych papierów a k u ­ pno nowych. W s z y s tk o to w y k o n y w a ł B a r ­ nes w Filadelfji pod praw dziw ie przyjacielsko- pieczołowitem kierow nictw em Jeffersona, c zu­

w a ją ce g o nad tern, jakie papiery najkorzystniej jest nabyć a jakich należy się pozbyć a także nad tem, by nie zaszło opóźnienia w p r z e s y ła ­ niu procentów, stanow iących źródło u trz y m a ­ nia Kościuszki. T a k więc, g dy rząd Stanów

') D ru k o w an y ra p o rt (F ilad elfia u G a le s‘a) przecho- w y w a się w B ib lio tece B o sto ń sk iej.

(12)

Zjednoczonych ofiarował (w 1801 roku) po­

życzkę na 8 proc. rocznie, Jefferson pisał o tem do Kościuszki i polecił Barnesow i zamienić 10 udziałów banku Kolumbijskiego na ową ośmio- procentow a pożyczkę. W zm ianki o w ysyłaniu procentów z n a jd u jem y corocznie w listach Jef­

fersona do Kościuszki i w jego korespondencji z B arnesem . W a h a się ta kw ota miedzy 800 a 1000 dolarów.

W z ru s z a ją c y m pro sto tą i szczerością stosun­

ków , z a ró w n o jak w zajem nem zaufaniu bez granic i wysoką skrupulatnością w z a b ezpiecze­

niu zobowiązań, jest pew ien epizod tej t r o ­ skliwej opieki Jeffersona nad finansami swego uwielbianego przyjaciela, k tó ry pozwolimy s o ­ bie tu przy to c zy ć . P r e z y d e n tu ra w S tanach Zjednoczonych, zw ła sz c z a do czasu, gdy pensje p r e z y d e n c k ą podwojono, pociągała za sobą d u ­ że obciążenie finansowe. Stosow ało się to szczególnie do Jeffersona, w yróżniającego się gościnnością i wspaniałom yślnością południow­

ca o kulturze francuskiej. D w ukrotna p r e z y ­ dentura Jeffersona trw a ją c a od r. 1801 do 1809, u trw alająca dopiero republikanizm i s tw a r z a ją ­ c a dem okrację w A m eryce, obciążyła go d łu ­ gami, z k tó ry c h jedynem wyjściem b y ła s p rz e ­ daż części m ajątku. W specjalnej konjunktu- rze warunków pieniężnych ów czesnych s p rz e ­ d a ż ta m usiałaby się odbyć z duża s tr a tą . W ó w ­ c z a s B arnes poddał Jeffersonowi myśl, a b y zaciągnął pożyczkę z zosta jąc y c h pod jego opieką funduszów Kościuszki1). Porozum ienie

0 P ro p o z y c ję tę z n a jd u je m y w n ie w y d a n y m liście Je ffe rso n a do K ościuszki z dn. 14 m aja 1801. O w y k o n a ­ niu teg o z a m ia ru ś w ia d c z y list J e ffe rso n a do B a rn e s a z dn.

27 k w ie tn ia 1809 r. w k o re sp o n d e n c ji B a rn e s a z Je ffe r­

sonem w s p r a w a c h K ościuszki, w y d a n e j w „M ag azin of H is to ry “ , r. 1914, p. t. J e f f e r s o n ‘s l e t t e r s o f K o - :ś c i u s z k o.

(13)

się piśm ienne z Kościuszką nie było m ożliw e:

wym agałoby^ najmniej pó! roku czasu. Ufny w p rzy ja źń Kościuszki a m ający możność z a b e z ­ pieczenia bezw aru n k o w e g o swej pożyczki J e f­

ferson zdecy d o w a ł się pójść za radą Barnesa.

B ył to właśnie czas. kiedy interes Kościuszki w y m a g a ł pozbycia się obligacyj rządowych.

W końcu kw ietnia 27-go pisał w ięc Jefferson do B a rn e sa , aby je naty c h m ia st zamienił na papie­

ry korzystnie jsze a 24 m aja p rze s y ła ł mu od­

szukane obligacje rządow e za sumę 4,500 d o ­ larów dla,w y k o n a n ia tej operacji, co w ym agało pewnego czasu i zapew ne nasunęło Barnesowi myśl jego projektu.

„Droga, k tó rą mi w s k a z a łe ś, pisał Jefferson w odpowiedzi bankierowi, była jakby prom ie­

niem światła, s p a d ają cy m na mój um ysł pełen troski. Istotnie wiem, że g d y b y m miał czas porozum ieć się z Kościuszką, c ie s z y łb y się z tej sposobności dopomożenia mnie a k o rzy sta m z niej z tern większą gotowością, że przed w y ­ jazdem uczynił mnie d e p o z y ta rju s z e m i j e d y ­ n y m w y k o n a w cą sw ego testam entu, w którym ujaw nia zam iar k o rz y s ta n ia jedynie z pro ce n ­ tów a nigdy nie przenoszenia kapitału z tego kraju, cele zaś, na k tó re p rz e z n a c z a go po swej śmierci, w y m a g a ć będą dłuższego czasu na w y ­ konanie. Użycie ich w sposób przez ciebie w sk a z a n y umożliwi mi ofiarowanie mych g ru n ­ tów na w arunkach k red y to w y c h u nas p r z y ję ­ ty c h i ułatwi ich sprzedaż. Obciążam zaś tym długiem c a ły mój m ajątek, k tó re g o w a rto ś ć 50-krotnie p r z e w y ż s z a sumę długu, na w ypa de k, g d y b y coś się ze mną stało wcześniej niż n a s tą ­ pi s p rz e d a ż gruntów , p rze z n a cz o n y c h na jego

pokrycie. P r o s z ę więc cię, a b y ś umieścił te 4 500 doi., dotąd nie z u żytkow ane, na mój ra

(14)

chunek i pokrył niemi mój cały dług w banku S ta nów Zjednoczonych a balans przyjął na po­

czet tego com ci winien.“

Donosił o tern Kościuszce w najbliższym liście (26 lutego 1810 r.). „B yłem p rz e ś w ia d ­ czony, c z y ta m y tu, że g d y b y ś był na miejscu i m ógłbym ciebie zapytać, dobroć twego s e r ­ ca znalazłaby zadowolenie w tern. że o d b ie ra ­ jąc punktualnie potrzebne ci na u trzym anie p r o ­ centa. pozwalasz rozporządzić na jakiś czas k a ­ pitałem ku ulżeniu k łopotów przyjaciela.“

P rz y to c z o n e wyżej dwie korespondencje Jeffersona obok innych dokumentów, z n a le z io ­ nych przez a u to ra w P a ry ż u , pozw alają rzucić nieco światła na sytua c ję ekonomiczną Kościu­

szki, w dobie jego pobytu we Francji, kiedy poświęcał się pracy nad legionami.

W chwili jego przyjazdu na wezwanie d y ­ re k to ria tu rząd w y z n a c z y ł mu pensję prow izo­

ry c z n ą v/ sumie 18 000 franków rocznie1). D a ­ rem nie w s z a k ż e poszukiw aliśm y jakichkolw iek śladów pobierania tej pensji przez Kościuszkę w a rc h iw a c h m insterjum w ojny. Łącznie z fak­

tem. że Kościuszko odłożył objęcie naczelnego dow ództw a nad legjami do chwili ich w k ro c z e ­ nia na terytorjum polskie i z w skazów kam i za- wartem i w listach Jeffersona, że u trz y m y w a ł się z procentów od kapitału a m erykańskiego, upow ażnia to nas do wniosku, że pensyi tej nie przyjął.

Z listu pisanego p rze z Ja kuba van S taphor- sta w P a r y ż u przedstaw iciela firmy van Stap- horst i H ubbart w Filadelfji (18 c z e r w c a 1789), k tó re g o troskliw ości poleca Jefferson Kościuszkę,

*) D e k re t d y re k to ria tu o g ło siłem w „R ev u e des R e- v u e s ‘‘ 1899 (1 m a ja ). K ościuszko et le s L eg io n s polo­

n a is e s en F ra n c e , s tr. 250. P o polsku ob. „L eg ia nad - d u n a is k a “ .P rzeg l M istor.“ 1907 t. III.

(15)

dow iadujem y się, że przywiózł on z sobą czeki na A m sterdam i że van Sta p h o rst zaznajomił go z przyjaciółm i s w y m i H ottinger et Co, jako jed­

nym z najlepszych banków w P a ry ż u , w celu, ab y ow e czeki zrealizowali, a ty m c z as o w o za­

op a trz y li go w pieniądze. W kilka m iesięcy póź­

niej, 21 lutego 1799, ta s a m a firma donosi, z Fi­

ladelfii o w y s ła n iu „ba g aż u Kościuszki“, skła da ­ jącego się z w a r s z ta tu tokarskiego, (dar c e sa ­ rzo w e j rosyjskiej), szkatułki z s e rw ise m s re b r ­ nym. ofiarow anym mu przez miasto Bristol (w Anglji) oraz „eleganckiej szabli o złotej ręko­

jeści“, daru klubu w igów w Anglji. Obok tego prze k a z u na 7.162 złote (zapewne holenderskie), i drugiego na 1,000 dolarów. List z tegoż dnia Jeffersona do Kościuszki, donosząc o tej p r z e ­ syłce. dorzuca kilka szczegółów . D ow iadujemy się z niego, że na sumę 1,000 doi. złożyły się obok innych dwie d y w id e n d y po 180 doi. i k w o ta uzysk an a ze s p rz e d a ż y niektórych rzeczy, p ozo­

sta w io n y c h przez Kościuszkę w Filadelfji. Ni- zkie ceny, jakie m ożna było osiągnąć za odzie­

nie i bieliznę s to ło w ą 1), przy drobnej cenie t r a n ­ sportu. skłoniły Jeffersona do w ysłania ich do Am sterdam u. Suma 7,162 złotych b y ła niedo- p łaconą p rz e z Kongres, w s k u te k nieporozumień, r e s z tą skapitalizow anej pensji przyznanej Koś­

ciuszce. „ P ragnąłem bardzo — pisze Jefferson

— o trz y m a ć tu te pieniądze i umieścić je w u d z ia ­ łach ban k o w y c h , co b y ło b y z w ię k sz y ło praw ie o ćwierć twój dochód roczny stąd. Lecz nie mogłem tego uzyskać. Będziesz przeto uważał tę sumę jako d o d a tk o w y z w ro t obok ty sią c a do­

laró w w ym ienionych. Jeżeli zechcesz umieścić je tu, v a n S ta p h o rs t i H u b b a rd ła tw o to uozy-

1) D a r P a w fa I (ob. N iem cew icz, N o t e s s u r m a

•c a p t i b i t e, s tr. 208).

(16)

nl'Ąu. Znajdujemy fależe nieco szczegółów o s e r ­ wisie. P o n ie w a ż nie w idziałem Niemce­

w icza od czasu jakem w y je c h a ł z Filadelfii ostatniego lata, nic nie w iedziałem o twej szkatułce z serw isem , pisze Jefferson. Lecz onegdaj w ie c zo re m p r z y b y ł tu i w spom niał w rozm ow ie, że zostaw ił ją w szafie dok- rora Rush dla ciebie. Nalegałem, aby ia p r z y ­ jął, lecz odmówił s tanow czo i w c z o raj w r ę c z y ł ją p. B a r n e s o w i1). O bejrzałem ją natychm iast.

S e rw is s k ła d a się z c z terech lichtarzy, z p a ry szczypców do objaśniania, z trzech tacek, k o ­ szyczka do chleba. korkociągu i dwu kubków.

K ażdy przedm iot ma w y r ż n ię ty napis2), któ ry tylko tobie pasuje, więc w szystko może być sprzedane tylko za cene metalu. Kazałem je zw ażyć i znalazłem, że w ażą 216 uncyj, co o d ­ powiada tutaj dokładnie takiej samej ilości fra n ­ cuskich monet sześciolirowych. Poniew aż b y ­ ło praw ie równie dogodnem posłać srebro w tej formie, jak i w monecie, postanow iłem przesłać, serw is do Am sterdam u razem z odzieniem “.

G d y przejdziem y do te s ta m e n tó w Kościusz­

ki, pokaże się, że jeden z nich do ty cz y ł sum y w frankach, przechow ującej się u H ottingera i Co w P a ry ż u . Nie jest niemożliwem, iż sumie tej dały początek przesyłki wymienione w p o w y ż ­ szych dwóch listach, tj. przyw iezione przez Ko­

ściuszkę czeki na A m sterdam i ostatnia. W r.

1821, g dy po zrzeczeniu się przez Jeffersona roli w y k o n a w c y a m e ry k ań s k ie g o te s ta m e n tu Kościuszki, w y znaczony został do spełnienia tej misji Benjamin Lear, fundusz a m e rykański Naczelnika wynosił:

6 O p o w o d ach 1 ro z d ź w ię k u i ro z s ta n ia , o b a c z a u to r a : R o z s t a n i e s i ę K o ś c i u s z k i z N i e m c e w i - w i c z e m w F i l a d e l f i i : K w a rta ln ik h is to ry c z n y “, tom XX.

?) „T he frien d s of lib e rty to the g a lla n t K o ściu szk o “ ,.

(17)

46 udziałów banku kolumbijskiego = 4,600 doi. (z dnia 10 stycznia 1817 roku").

P o ż y c z k a Stanów Zjednoczonych z dnia 2 m aja 1814 r. = 11,363 doi.

P r o c e n t n a g ro m a d zo n y do roku 1817 = 1,136™/,w> doi.

R azem — 17 099, doi. 36 c.1)

Niezależnie od skapitalizow anego żołdu Kościuszko, jako oficer wojny rewolucyjnej, miał p ra w o do g ru n tó w w y d zielanych w ilości odpowiedniej do stopnia wojskowego. Ponie­

waż Kościuszko p rzebył prawie w szystkie lata wojny w stopniu pułkownika, odrzucając kilka­

krotnie proponow ane mu aw anse, miał praw o do 500 alkirórw2). G r u n ta te z a s ta ły mu w y znaczo­

ne na rze c e Scioto, jak to d ow ia duje m y się z li­

stu Jeffersona, k tó ry z w ła ś c iw ą sobie życzli­

w ością i tej s p r a w y dopilnował.

„ U zyskałem lokację twego w a rra n tu na grunta i otrz y m ałe m dla ciebie 500 akrów wzdłuż rzeki Scioto, pisze 7 m aja 1800 r. P o ­ w iadają mi, że są to doskonałe grunta, g d y ż w y ­ brał je pułkownik A rm strong, k tó ry dobrze tu jest z n a n y i uczynił nie m ało spraw podobnych dla innych, dzięki znajom ości kraju. Nie chciał przy ją ć żadnego honorarjum za tę usługę dla ciebie, m ów iąc, że nie m ało służył z tobą i pod tw oją kom endą podczas wojny i że d o s ta te c z ­ nie w y n a g r o d z o n y jest przyjem nością u c zynie­

nia czegokolw iek dla ciebie“ .3)

R z e k a Scioto płynie w stanie Ohio, p rzeci­

nając go w poprzek z północy na południe

’) K o re sp o n d e n c ja J e ffe rso n a (rę k o p isy ). S e r. II. t. 55, fol. 4. P o k w ito w a n ia L e a r‘a z o d b io ru (4 p ażd z. 1821), item . S e r. II, t. 28, fol. 48.

2) P u ła s k i, jak o g e n e ra ł b ry g a d y , m iał p raw o do 850 akrów .

3) Je ffe rso n p a p e rs . S e r. I, t. 7, Nr. 343.

(18)

i wpada do rzeki Ohio u miasta Portsm outh.

W owych czasach pobrzeża rzeki Scioto były o czyw iście pustynią a stan jeszcze nie istniał1) W śród conajmniei tuzina miast w ym ienianych autorow i przez Po la k ó w am erykańskich, jako zbudow anych na yruntach Kościuszki lub P u ł a ­ skiego, znajduje się kilka m iast tego stanu, mię­

dzy innemi Cleveland, umieszczone nad jezio­

r em Erie na p rz e c iw n y m z P ortsm uthern krańcu stanu. T w ie rdze nia podobne już logicznie są niemożliwe. Istotnie, dokąd praw o na o t r z y m a ­ nie g ru n tó w nie jest urzeczyw istnione, t. j. ulo­

kowane jak to dla Kościuszki uczynił Jefferson, nie obejm uje.ono żadnego oznaczonego terenu.

W chwili zaś urzeczyw istnienia, c zy to dla pod­

miotu tego prawa, czy dla jego spa dkobierców 2), g ru n ta w ydzielano z niezajętych obszarów . Skoro zaś wydzielone zostały, stają się w ła s ­ nością podmiotu oraw a i nikt na nich nie może b u d o w a ć bez jego upoważnienia, nie n a rażając się na bardzo cieżkie finansowe następstw a. N a j­

mniej z aś do tego powodów mogło być w S t a ­ nach Zjednoczonych, gdzie istnieje p r a w o do

„ ho m ste ad u ” przysługujące każdem u pełnoletnie­

mu obyw atelow i Związku, tj. do o trz y m an ia 160 akrów ziemi w niezajetych obszarach bezpłatnie, przy kosztach formalności nie p r z e k ra cz a ją c y c h 1 doi. i 25 ct. od akra. R z e c z prosta, że pokusa do budowania na cudzych pruntach w tych w a ­ runkach nie m usiała b y ć wielką, a sam akt po-' dobny. wobec połączonego z nim r y z y k a s tra t m ają tk o w y ch , b y łb y objaw em szaleństw a. Z po­

w yż sz e go wynika również, że cena n a bytych drogą p o w y ż s z e g o p r a w a g ru n tó w św ieżo po ich nabyciu nie mogła b y ć znaczna.

’) O hio zo rg an izo w ał się Jako stan i p rz y s tą p ił do Z w iązk u w ro k u 1802.

2) W tem położeniu b y ła s p ra w a g ru n tó w P u ła sk ie g o .

(19)

M am y też p o z y ty w n ą wiadomość o sp rz e ­ da ż y a m e ry k a ń s k ic h gruntów p rzez Kościuszkę pewnej dam ie w P a r y ż u w r. 1802. Uzasad- nionem w y d a je się wiec przypuszczenie, że akt ten dotyczy! świeżo u z y skanych gruntów nad Scioto. S a w praw dzie wskazów ki na to, że Ko­

ściuszko mia! zam iar, po p rzyjeździe do A m e­

ryki w r. 1797, osiedlić się w niej i z ająć się r o ­ la. Namawiali go do tego przyjaciele i to w a ­ r z y s z e bojów gorliwie i na wyścigi, s ta ra ją c się w y s z u k a ć mu siedzibę w odpow iedniejszych niż nad Scioto w a r u n k a c h a k a ż d y w e w ła s n e m s ą ­ siedztwie. W liście Kościuszki do Q a te s ’a. pier­

w s z e g o jego d o w ó d c y w A m eryce, z dnia 22 lutego 1798 c z y ta m y : „Gen. A rm strong pisał mi o fermie w s w ojem sąsiedztw ie. Odpisałem mu, że ja d ą c do wód w S a r a t o d z e 1) chętnie ją o b e j­

r z ę ; lecz wiesz, że na tym świecie nie m ożem y być niczego pewni“ . Ostatnie zdanie św iadczy 0 tem, że zam iar osiedlenia sję w A m eryce był już w ow ym czasie zachw iany w głębi ducha Kościuszki — czy to pod upływem wieści o for­

m ujących się pod egidą Francji legionach pol­

skich, czy m oże rac z e j wskutek przeciw nych republikańskim ideom aspiracyj Adamsa, ó w ­ czesnego p r ez y d e n ta i w y tw a r z a n e j przez jego zwolenników opinji, której następstw em było sm utnej pamięci praw o przeciw „cudzoziemcom 1 w ic h rz y c ie lo m “ (Alien and sedition bill) skie­

row ane również przeciw Kościuszce jak i innym republikańskim duchom (jak P rie s tle y między innymi), k tó rz y szukali p rzytułku w wolnej A m e­

ryce. D osyć zagadkow e, bezpośrednio po p r z y ­ toczonych w y r a z a c h następujące zdanie p r z e ­ m aw ia zdaje się za tem : „Dzienniki doniosły ci

M Ź ró d ła lecz n icze za le c o n e m u p rz e z d o k to ra R ush w F iladelfii.

2

(20)

0 mojem porozumieniu z kongresem . Mówi to samo za siebie i nie daje powodów do komen- itarzy — zdaje się, że m yślisz w r a z z sta ry m dobrym Katonem, g d y to i owo... stanow isko ho­

norow e jest sy tu a c ją p r y w a tn ą “1).

R ów nież i Jefferson u p a trz y ł był dla niego s tu - a k r o w y teren w sąsiedztw ie z s w e m Monti- cello. W liście z dn. 14 m aja 1801, więc w jakiś miesiąc d o objęciu p r e z y d e n tu ry Związku, dono­

s z ą c Kościuszce o zupełnym pow rocie ogółu do usposobienia z r. 1776, t. j. do republikanizmu 1 demokracji, a p r ag n ą c w idzieć go „św iadkiem naszego uzdrow ienia i poznającym ten sam lud, jaki znał w czasie w o jn y “ (tj, o uspo­

sobieniach w y s o c e w olnościow ych) donosi: „ j e ­ ste m w ciągiem oczekiw aniu na t w e zlecenie k u ­ pienia o w y c h stu a k ró w w mojem s ą s i e d z t w i e '.

Kościuszko jednak zlecenia tego nie dal, ani też nie obejrzał ferm y w y szukanej dla niego p rzez Arm stronga, gdyż zam iast na źródła lecz­

nicze do Saratogi, w yjechał w najw iększej t a ­ jem nicy do Francji 5 m aja 1798 r. Z a jęty był s p ra w a m i legionów, aż do ich zwinięcia, po po­

koju w Luneville, p rze z B onapartego, którego Kościuszko przejrzał od p ierw sz e g o spotkania, chociaż jeszcze po zdradzie stanu 18 b r u m a ire ‘a nie opuszcza s p r a w y polskiej, dopóki b y ła j a k a ­ kolwiek nadzieja na jej przyzw oite rozwiązanie.

A wolał w r. 1814 złożyć s w e nadzieje w ręce republikanina na tronie a utokratów , swego wiel­

biciela w chłopięcym wieku, Aleksandra I-go.

niż w p rze n iew ie rc y zasad wolności, Napoleonie I, k t ó r y go więził w Berville za odm ow ę podpi­

sania odezw y do P olaków w r. 1806. Tej o dm o­

w y jednak nie dał bezw zględnie: w y r a z ił goto­

’) „T h e p o st of ho n o u r is a p riv a te (z a k re ślo n e : J i f e “ ! sta tio n “ .

(21)

w o ś ć jej podpisania, jeżeli Napoleon zabezpie­

czy na piśmie wymienione już na początku w a ­ runki, o k tó ry c h pisał do F o u c h e fa . Ten mimo to sfałszow ał jego podpis, a Napoleon oszukiwał P o la k ó w obietnicą rychłe go przyjazdu Kościusz­

ki. S a m a ta s y tu a c ja polityczna tłum aczy dlacze­

go Kościuszko nie mógł w o w y m czasie myśleć o powrocie do Am eryki, ani o nabywaniu tam nieruchomości. B rak skądinąd jakiejkolwiek wzmianki o tern mimo ciągłej korespondencji z przyjaciółmi w Now ym Świecie w y s ta rc z a za dowód, że innych gruntów, prócz owych 500 akrów nad Scioto, Kościuszko w A m ervce nie nabył. One to więc m usiały być przedmiotem, tra n z a k c y i z r. 1802.

W y w o d y pow yższe upoważniają, jak sądzi­

my, do zupełnego usunięcia ziemi z obrębu a m e ­ ry kańskie go spadku po Kościuszce.

Nasuwa się atoli przypuszczenie, czy pie­

niądze osiągnięte ze s p rz e d a ż y przez Kościu­

szkę owych 500 akrów nie sta ły się, w połącze­

niu z o trz y m a n ą p rze z van S ta p h o rs ta (piątą częścią, w e d łu g szacunku Jeffersona) należno­

ści od Kongresu uzyskanej, po d sta w a do k a p i­

tału, z k tó ry m zw iązany jest jeden z zapisów Kościuszki, k tó ry spo c zy w a ł w P a r y ż u , w banku Hottingera, polecanego mu, jak wiemy przez v.

S taphorsta. W e d łu g P a sz k o w sk ie g o wynosić on miał po śmierci Kościuszki około 100,000 franków. Zapis p rze z n a cz a ł go dzieciom Zeltne- r a z Berville1), t. j. b r a t a tego, u k tó re g o m ie sz ­ ka ł później w Solurze. P a sz k o w sk i w y n u rz a przypuszczenie, że fundusz ten pochodził z ofia­

r y lub zapisu o rd y n ato w e j Zam oyskiej. Nie b y ­ ło jednak w c h a ra k te rz e Kościuszki p rzy jm o w a ć

9 O b. P a s z k o w s k i: D z i e j e T. K o ś c i u s z k i , K ra k ó w , 1872, s tr . 296.

(22)

zapisy lub dary, z w ła sz c z a w czasie, g d y tego nie potrzebow ał. Nie znalazł też Korzon w ś ró d rac h u n k ó w Kościuszki p r z e c h o w a n y c h (w ko­

piach) w R a p p e rsw y lu żadnego śladu d a ru od p. Zam oyskiej1).

Trzecim w iększym funduszem do ro z p o rz ą ­ dzenia te s ta m e n ta rn e g o by ły pieniądze ofiaro­

w ane Kościuszce przez P a w ła I. na drogę do A m eryki w chwili jego uwolnienia (w r. 1796).

Fun d u sz ten w ynosił 12,000 rubli do czego, d o ­ łączyć należy 3,000 r. ofiarowane mu przez c e ­ sa rz o w a w banknotach ra z e m z pugilaresem w ła snorę c z nie ha ftow a nym . O fiaro w a ła mu ona także p ięk n y w a r s z t a t to k a rs k i2). W zamian prosiła go o zostaw ienie sobie na pam iątkę suk­

m a n y krakow skiej, k tó rą nosił stale w bitw ach.

O bok tego ofiarow ał jej Kościuszko tab a k ierk ę w łasnej roboty, k tó rą trz y m a ła w ręku podczas koronacji.

Historja tego funduszu jest dobrze znana.

P o powrocie do Francji odesłał go Kościuszko P aw łow i z listem znanym (w ydrukow anym u K orzona3) ogłoszonym także w dwóch dzien­

nikach francuskich4). Pieniądze te, przez P a w ł a nie przyjęte, spoc zyw a ły w Londynie w b a n ­

ku Thomson, B onard i Co, rosnąc wskutek do­

daw a n y c h procentów. Gdy A leksander I. w k r o ­ czył do P a r y ż a na czele wojsk zw iązkow ych i m anifestacyjnie ujawniał swe uwielbienie dla Kościuszki, teraz dopiero uwolnionego z Ber-

1) K orzon 1. c. s tr . 696, p rz y p is e k 338.

2) T en sam , k tó r y w ró c ił do E u ro p y z „b ag ażam i K o ściu szk i“ , w y s ła n y m i p rz e z v. S ta p h o r s ta (ob. w y ż e j).

K ościuszko ch ętn ie p o św ię c a ł tej sztu ce w olne od z a ję ć chw ile. N iem cew icz o cen ia ł te n w a rs z ta t na 1 000 rb.

(N o tes s u r m a c a p tiv ite , s tr. 208.) 3) P o d 'd a t ą 4 sie rp n ia 1798 str. 504.

4) „A m is d es L o is“ i „M o n iteu r U n iv e rs e l“ .

(23)

ville, a tra k to w a ł z nim o w skrzeszeniu Polski, p r z y s ła ł bankier Kościuszce rachunek z tego k a ­ pitału od 16 lat spoczyw ającego. Kościuszko uwiadomił o tern cesa rz a, pytając o jego wolę w stosunku do tych pieniędzy, dodając, że jeżeli na nieszczęście Polska nie ma b y ć przezeń p r z y w ró c o n a cała... on ani szeląga z nich mieć nie chce i tylko prosi za Zeltnerem, n a którym łatwiej A leksander m ógłby dogodzić skłonności swej do dobroczynności“1). Aleksander oczy­

wiście nie chciał ro z p o rz ą d za ć tem, czego za sw oje nie uważał i fundusz ten pozostał nadal w banku do rozporządzenia Kościuszki.

II.

W ś ró d testam entów Kościuszki znajdujem y dw a takie, k tó ry c h znaczenie istotne nie tkwi w m aterjalnej ich stronie. Są one raczej deli­

k a tn a form ą protestu przeciw złem u istniejącemu i lekcją daną narodom ku jego n a p ra w ie ; są m anifestacją uczuć i z a sa d w y z n a w a n y c h p rze z tes ta to ra. M oż em y je przeto zaliczyć do z a k re su testa m e n tu społeczno-politycznego Kościuszki, p rze k a z an e g o p r z y s z ły m pokole­

niom Polski i A m eryki. M am tu na m yśli z a ­ rządzenie ojcow izną sw ą, Siechnow iczami, i ka- pitalikiem p rze c h o w u ją cy m się pod opieką Je f­

fersona w chwili tajem nica otoczonego w y j a ­ zdu do Francji.

Ojcowizna sw ą z a rz ą d ził Kościuszko a k ­ tem formalnie spisanym w obec reje n ta Amieta, w Solurze i p r z y św iadkach, d. 2 k w ie tn ia 1817 r. Sam już początek testa m e n tu tego w y r a ź ­ nie w y t y k a jego znaczenie społeczne.

*) P a sz k o w sk i 1. c. str. 247.

(24)

jest sprzeczne z p r a w e m n a tu ry i z pomyślno­

ścią państw, ośw iadczam zupełne zniesienie poddaństw a w majętności mojej, Siechnowicze, położonej na Litwie w województwie B r z e ­ skiem, na wieczne czasy, w imieniu własnem i p rzyszłych jego posiadaczy. Ogłaszam więc włościan wsi do tego m ajątku należącej za wolnych obywateli kraju i zupełnych w łaści­

cieli gruntów, które dotąd posiadali. Uwalniam ich od wszelkich bez w yjątku opłat, danin i po­

sług osobistych, do jakich względem dworu i pana dotąd obowiązani byli. W z y w a m ich tylko, a b y się postarali, dla w ła sn eg o pożytku i na dobro kraju o stosow ne szkoły i z a kłady w y c h o w a w c z e “ . D w ó r Siechnowicki z posia ­ dłościami zapisał „na własność na wieczne c z a s y “ siostrzenicy swej. Katarzynie Estko- w e j 1) i dzieciom jej „ przez szczególną dla nich życzliwość.“2)

T. Korzon d o strz e g a trudne do rozwikłania sprzeczności, m iędzy tym testam entem a doko­

naną w r. 1792 darow izna Siechnowicz Annie Estkow ej i wcześniejszern. bo od r. 1775 datu- jącem obciążeniem m ajątku długiem u Estków zaciągniętym, k tó ry m m ajątek ten służył za zastaw. Nie sądzę, aby trudności te byłv nie­

pokonane. Co do listu bowiem, zaw iera ją c e go akt darowizny, pamiętać winniśmy, że pisał go Kościuszko w chwili, gdy zbrodnicza zgraja targow icka, pod osłoną b a g n e tó w m o sk ie w ­

skich, owładnęła b y ła rządem w P o lsce ; gdy odbyw ały się a re sz to w a n ia patrjotów i konfis­

katy ich m ajątków , kiedy sam Kościuszko

1) W d o w ie po T a d e u sz u E stk u , sy n ie A nny E stk o w e j, s ta rs z e j z sw y c h s ió str, już nie ży jąc ej.

2) Ob. K orzon, K ościuszko, s tr. 686 (p rz y p ise k 840).

(25)

zm uszony b y ł do opuszczenia kraju- na c zas nieograniczony, z rzucając m undur wsławiony Dubienka i Zieleńcami, w przew idyw aniu, że

„może sukienka ta niezadługo cechą hańby b ę ­ dzie“1). P o tr z e b a było zabezpieczyć mienie od rabunku, którem u, jako w łasność exulanta łatwo podiedz mogło. Jed y n y m ku temu środkiem by ło przekazanie go tym najbliższym z rodzeństw a, wzgledem których miał zobo­

wiązanie pieniężne, do czego zresztą sam Kościuszko aluzję robi w wymienionym liście do siostry: „ P osyłam ci przeto podpis mój, a b y ś w tej m yśli mojej chciała prawnie zrobić, aby na potem albo ciebie, albo twoich synów nie kłócono.“ T o „po myśli m ojej“ stosuję się zaś dp klauzul o c h a ra k te rz e społecznym:

a ż e b y g ospodarze w całej wsi z każdego domu nie robili więcej jak tylko dwa dni męzkiej pa ń szczyzny, kobiecej zaś w cale nie". Dodaje p rzy te m w yjaśnienie: „Żeby w inszym kraju, gdzieby m ógł rz ą d zabezpieczyć w olę moję, z a p e w n e b y m wolnym i ich uczynił; ale w tym potrzeba to zrobić, co m ożna prawnie, ażeby ulżyć ludzkości cokolwiek“ , a tuż z a ra z w y t y ­ ka siostrze z a sa d ę dalszego postępow ania:

„i pamiętać zaw sze, że w naturze w sz y sc y równi jesteśm y, że bogactw a i wiadomość (oświata) czynią tylko różnicę; że powinniśmy mieć wzgląd na ubogich i oświecać niewiado- mość, prow adząc do dobrych obyczajów “.

Nie zmieniły się więc w niczem ani uczu­

cia rodzinne, ani z a s a d y społeczne. D arow iz­

na była tylko osłona przed gwałtem i nie p r z e ­

l ) L ist do C z a rto ry s k ie j, p rz y to c z o n y u K orzona,

s tr . 255

(26)

szk ad z a wcale, aby to, co p ry w a tn y m tylko listem w yraził nieformalnie, jak jedynie mógł uczynić u k ry w a ją c y się w ygnaniec, potw ier­

dził później form alnym 1 testam entem , zapisując rodzinie syna nieżyjącej już siostry.

Zmniejszenie p ańszczyzny było znowuż tern maximum, którego z atw ierdzenia p ra w n e ­ go mógł spodziewać się pod rzą d e m targowi- czan i to mu przeszkodziło dokonać uwolnienia i uwłaszczenia, co z w iększą ufnością czynił, w czasach liberalnych rządów Alexandra. Z dimgiej strony okoliczność, że Siechnowicze s łużyły jako z a sta w pożyczki zaciągniętej u Estków, nie m ogła b y ć prze sz k o d ą do za p i­

sania tego m ajątku wdowie po synu siostry s w ej Anny, żonie P io tra Estki, k tó ry c h oboj­

g a był dłużnikiem. N aturalnem przecież jest przypuszczenie, że z astaw p rze w y ż s z a ł w z na­

cznej m ierze sumę pożyczoną i że nawet po oddzieleniu gruntów włościańskich, dziedziczy­

łaby K a ta rz y n a Estkow a coś więcej, niż w y ­ nosił dług Kościuszki, nie mówiąc już o znacz- nem uproszczeniu całej p ro ce d u ry formalnej.

T rudno ustalić sumę, jak ą winien b y ł Kościusz­

ko Estkom. K a ta rz y n a E stk o w a , p isała w liście a d re so w a n y m do Tochmana, (który r e p re z e n to ­ wał rodzinę Kościuszki w sprawie o spadek po nim) 10 sierpnia 1842 r. z Siechnowicz, że Ko­

ściuszko w chwili śmierci winien b y ł Estkom 130,000 złotych, na co w ysłane są d o w ody1).

Może wliczone tu były procenta za długie lata ubiegłe od czasu zaciągnięcia p o ż y c z k i? 2)

Drugi z wym ienionych testam entów napi­

sany był 5 m aja 1798 r. a złożony na ręce J e f ­

0 Ob. An ex p o se of th e condiuct of Jos. H. B ra d le y to w a rd s M aior O. T ochm an. D ecem ber. 1847 str. 18.

-} K orzon (C. c. s tr. 539) u s ta n a w ia r. 1775 jako d a te z astaw u .

(27)

fersona, którego mianował jego wykonaw ca.

R ozporządzał on tą częścią skapitalizow anego żołdu, która została w Ameryce. „Na w y p a ­ dek, gdyby nie miał inaczej rozporządzić w t e ­ stam encie własnością swoją w Stanach Zjedno­

c z o n y c h “, polecał Jeffersonowi, aby „całkowicie jej użył na wykup m urzynów, czy z pomiędzy swoich własnych, czy też innych, nadając im wolność w mojem imieniu i dając im w ykształ­

cenie p r z e m y s ło w e lub inne, a oświecając ich dla ich nowego położenia w obowiązkach mo­

ralnych, a b y uczynić ich dobrym i sąsiadami, dobrymi ojcami lub matkami, mężami lub żo­

nami, a także w obowiązkach obywatelskich, ucząc ich być obrońcami wolności, kraju i do­

b reg o p o rz ą d k u społecznego i wszystkiego, co może uczynić ich szczęśliwymi i pożytecz­

nym i“.

Jak w testam encie polskim w y ty k a ł głów­

ne, nierozw iązane p rzez sejm czteroletni za­

gadnienie: k r z y w d y w łościan, zagadnienie, od któ re g o rozw iązania zależała pomyślność walk o niepodległość i odrodzenie ojczyzny, tak te ­ raz w sk a z y w a ł narodowi am erykańskiem u, owej nowonarodzonej republice d e m o k ra ty c z ­ nej, urzeczyw istniającej najdalej sięgające iego ideały, raka toczącego jej wnętrze, niewole m urzynów, k tó ra w sześćdziesiąt lat później p rzy p ra w iła wzm ocniony ju ż -i poteżnie rozwi­

nięty organizm państw a związkowego o c zte­

roletnią k rw a w ą wojnę domową, zagra ż ają c a jego całości a m oże i życiu — niebezpieczeń­

stw a uchylone przez geniusz Linkolma.

Inne testa m e n ty m aja c h a ra k te r p ry w a tn y a podyktow ane są uczuciami przyjaźni lub wdzięczności za okazane usługi.

P o d c z a s pobytu Kościuszki w Pa ry żu p rze b y w ają ce m u tam również w roli posła a m e ­

(28)

rykańskiego gen. Armstrongowi (którego nie należy mieszać z pułkownikiem tegoż nazwis­

ka) urodził się syn. Kościuszkę proszono na chrzestnego ojca małego A rm stronga a nazwi­

sko jego nadano dziecku jako imię chrzestne, co się często zdarza w A m eryce. Nie wiado­

mo bliżej, w jakich okolicznościach Kościuszko w r. 1806, napisał testam ent, cz y n ią c y Kościusz­

kę A rm stronga spadkobierca swego a m e r y k a ń ­ skiego kapitału — może na skutek uświadomie­

nia przez A rm stronga o niepokonanych tru d ­ nościach, na jakie napotkać musiało spełnienie jego a m e rykańskie j woli.

Z korespondencji m iędzy Arm strongiem a Jeffersonem, przechow ującej się w archiwach am erykańskich, widzimy, że zara z po śmierci Kościuszki A rm strong zgłosił do Jeffersona, p ra w a s y n a swego na spadek am erykański.

W y s tę p u je on również wśród pretendentów w późniejszych procesach zainicjowanych przez spadkobierców z Europy, a mianowicie (w roku 1823) p rz e c iw L earow i, k tó ry przejął po Jeffer­

sonie misję w y k o n a w c y testam entu a m e r y k a ń ­ skiego Kościuszki. Sąd w szakże uchylił jego pretensje, uznając testam ent z r. 1806 za od­

w o ła n y p rzez klauzulę z a w a r t ą w testam encie z r. 1816.

P rz echodzim y więc z kolei do tego testa ­ mentu, napisanego 4 c z e r w c a 1816 r. w Berville.

D e c y d u jąc a jego p r z e w a g a nad innymi w o b e c sądu polegała z apew ne na tern, że s porządzony był w e d łu g form przepisanych p ra w n ie za p o ra ­ dą notarjusz a B onissanta z pobliskiego m iastecz­

ka. O św ia d c z y ł zaś, że chcąc dać pannom Zelt- ner dowód przyjaźni i w y r a z ić uznanie dla tro­

skliwości, jak ą mu świadczyli ich rodzice (P io tr- Józef i Aniela) w ciągu 15-letniego u nich z a ­ mieszkania (w Berville), zapisuje Tadel-Emilii,

(29)

swej chrzestnej córce (u/rodizonej w P a r y ż u r. 1800), 60,000 fra nków a jej starszej siostrze Marji-Karolinie, urodzonej w Solurze, 35,000 ir., zastrzegając, że kapitałam i tymi ro z p o rz ą ­

dzać bedą mogły dopiero po zam ążpójściu — zastrzeżenie spowodow ane lekkomyślnością i rozrzutnością ojca. k tó ra pogrążyła całą r o ­ dzinę w smutne położenie. Odsetki od dnia śmierci testa to ra miał w ypłacać notarjusz Bo- nissant, którem u w y z n a c z ał honorarjum w sumie 5 000 fr. T e s ta m e n t ten otw arty bvł przed sądem w Fontainebleau w kilka F ^ o d n i po śmierci Kościuszki i w ykonany przez Bonis- sa n ta bez ż a d n y ch kom płikacyj1). S u m y te w y ­ płacono zapew ne z funduszu, przechowyw anego u H ottingera w P a r y ż u 2).

P r z e c h o d z im y do ostatniego testam entu Kościuszki, sporządzonego 10 października 1917 roku, na 5 dni przed śmiercią. D o ty c z y ł głów ­ nie sum y, p rz e c h o w y w a n e j u Thomson, Bonard and Co. w Londynie, a pochodzącej z darów Pa w ła !. i carowej. Sum ę tę, k tó ra wskutek niepöbierania procentów urosła do 5 292 fun­

tó w czyli 117 600 fr., dzielił po rów nej części

O K orzon 1. c. str. 537-8 i p rz y p ise k 832 (str. 685).

2) G e n e ra ł P aszk o w sk i sp ęd ził o sta tn ie lata życia w K rakow ie, g d zie w y d a f b io g ra fię K ościuszki. P o ch o w an y

ie st na c m e n ta rz u k rak o w sk im , gdzie w idziałem jego g ró b . O d jed n eg o z s ta rs z y c h m ie sz k a ń c ó w K rak o w a, k tó r y p a m ię ta ł p o sta ć g e n e ra ła , s ły sz e liśm y an eg d o tę , do­

ty c z ą c ą teg o spadku. W sz y s tk im b y ło w iadom o, że pie­

n iąd ze o d zied ziczo n e p o ch o d ziły od c e s a r z a ro sy jsk iśg o . W ten sp o só b p rz y lg n ą ł do im ienia G e n e ra ła p rzy d o m ek

„te g o , co d o sta ł ro s y jsk ie p ie n ią d z e “ , k tó r y w n a stę p stw ie z a c z ę to in te rp re to w a ć ujem nie, t. j. w zn aczen iu zdrady.:

C ie k a w y to p rz y k ła d le g e n d y e ty m o lo g iczn eg o p ochodze­

nia, jak ich nie m ało p o w s ta ło w K rak o w ie. Nie p o trz e ­ b u jem y do d aw ać, że leg en d a ta żad n ej p o d sta w y nie m ia­

ła , a sam w y b ó r g e n e ra ła p rz e z K ościuszkę na sp ad k o ­ b ie rc ę sw eg o , ś w ia d c z y z a s z c z y tn ie o jego c h a ra k te rz e .

(30)

między generała Paszkow skiego, znanego Koś­

ciuszce z czasów legionowych, a Emilie Zeltner córkę byłego p rez y d e n ta kantonu. Obok te­

go 5 000 fr. złożone u negocjanta Bettin w So- lurze i fundusz złożony w Zurychu u O. Esche- ra podzielone były miedzy kilku osobam i; 1000 fr. przeznaczone na pogrzeb z warunkiem, aby ciało nieśli^ ubodzy, szkatułkę z cała z a w a rto ś ­ cią Emilji Zeltner, w s z y s tk ie p a p ie ry w języku polskim — do spalenia. „Koszta przeniesienia tego funduszu z Londynu do Solury i koszta w Solurze tak go zm niejszyły, że legatarju- szom nie dostało sie nawet po całych 50 000 fr.“, pisze P a s z k o w s k i1)

Z pięciu więc testam entów Kościuszki, dwa dotyczące funduszów v Europie złożonych w y ­ konane były bez żadnej przeszkody. T rz y po­

zostałe. z których dwa d o ty c z y ły funduszu a m erykańskiego, n a p o tk a ły na s zereg trudności i komplikacje, które te ra z dopiero, po rozejrze­

niu się w całości, w yjaśnić łatwiej nam będzie.

R ychło po zgłoszeniu A rm stronga (4 s ty c z ­ nia 1818) i po udowodnieniu w sadzie obw odo­

w y m (circuit court) o trz y m ał Jefferson nowe zgłoszenie p rete n d en ta na spadek do Koś­

ciuszce: mianowicie Zeltnera z Solury. W i­

dząc, że s p ra w a staje się bardzo sporną, po sta ­ nowił wycofać się z niej, a ponieważ p re te n ­ dentem był cudzoziemiec, takie zaś s p ra w y podlegają kompetencji sądu zw iązkow ego, pod­

jął kroki do przeniesienia jej do District of C o­

lumbia2), jako punktu dla w sz y s tk ic h n a jd o g o d ­ niejszego. Zaznacza przytem , że Zeltner skie-

)) L. c. s tr. 284.

2) S k ra w e k te r y to r iu m mie n a le ż ą c e g o do żadnego z sta n ó w p o szczeg ó ln y ch , w k tó re m m ieści się m iasto

W ashington, D. C. sied zib a sąd u zw iązkow ego.

(31)

rowaf ku niemu żądanie całego spadku po Koś­

ciuszce „na podstaw ie dokumentu, k tó re g o mi nie przedstaw ił, ani nie w y tłu m a c z y ł“. Mam nadzieję, dodaje Jefferson, że roszczenie to do­

tyczy własności G enerała w Europie, g dyż w ostatnim liście swoim potwierdził on swoje z a ­ m ia ry co do w łasności tu um ieszczonej“ .

Nie spodziew ając się, aby wobec p odesz­

łego wieku sw ego zdołał przeprow adzić po­

myślnie spadek, zam ierza w ykona nie testa m e n ­ tu Kościuszki, rozc iąga ją ce się na lata, powie­

rz y ć generałow i C ocke]).

Z dalszego listu A rm stro n g a (6 listop. 1819) dow iadujem y się, że i gen. Cocke m a zam iar zrzec się swej misji, „ponieważ istnieją pewne prze sz kody ku wykonaniu woli testa to ra ze strony p raw o d a w stw a Virginii“ . Lecz gdyby sąd n a jw y ż sz y uznał za właściwe wobec tego dać inny kierunek legatowi, np. p rze znaczyć go na cele to w a rz y s tw a kolonizacyjnego, nie m iałby nic do z a opon o w anta.

Jakie p rze s z k o d y stać m ogły na drodze w ykonania tak ludzkiego i tak niewinnego lega­

tu ? Łatw o dom yślim y się, jeśli przypom nim y sobie, że w Karolinie Południow ej istniało jesz­

cze w XIX wieku praw o g ro żą c e śmiercią te ­ mu, k tc b y n a u c zy ł m u rz y n a c z y ta ć 2). Niewol­

nictwu z a g ra ż a oświata, to też właściciele nie­

wolników i despoci bronią sie od niej d rakoń- skiemi praw am i!

Niebawem donosi Jefferson (19 listop.

1819), że do pretensji, powtórzonej przez Zelt- nera, p r z y b y w a nowa ze stro n y polskich k r e ­

') L ist z d n ia 12 m a rc a 1819 r. w p a p ie ra c h Jeffer- scn a, S er. II, t 2, p. 32.

2) C y tu je te n fa k t Ih e rin g w sw o jem g to śn e m dziele

„Cel w p ra w ie “ (Z w eck im R ech t).

(32)

w nych generała, podniesiona przez posła ro s y j­

skiego z polecenia dworu.

Z listu Jeffersona pisanego w p are lat pó­

źniej (25 września 1821) do Benjamina L e a ra (byłego s e k re ta rz a W asz y n g to n a), którem u powierzono ostatecznie w ykona nie testamentu, dowiadujem y sie o dokładnej sumie, z n a jd u ją ­ cej się do rozporządzenia u Jeffersona, k tó rą podaliśmy w yżej, t. j. 17 099 doi.1)

Do w yjaśnienia przebiegu spra w y w ażnym przyczynkiem są b ro sz u ry m ajo ra Kaspra T ochm ana, które udało mi się w y sz u k a ć pod­

czas ostatniego pobytu w A m e ryc e w bibljote- ce U niw ersytetu Kolumbijskiego w Nowym Jorku, w zbiorze b ro sz u r z owej doby.

Kim był ów T o c h m a n ?

Osobą wybitną i interesującą, o d g r y w a ją ­ cą w ażną rolę w ś ró d tej pierw szej fali e m ig ra ­ cji naszej w A m e ryc e — rozbitków walk poli­

tycznych. p rz y b y w a ją c y c h tu nie dla chleba, lecz a b y w dalszym ciągu służ yć ojczyźnie słowem i piórem. W y b itn a rola jego w p ro c e ­ sie o spadek Kościuszki upoważnia do poświę­

cenia Tochmanowi kilku słów, a to tem bardziej,

I) K o rzo n (I. c. s tr, 495) sz a c u je ja z a nizko. p o d ając w śla d z a innicj p ew n em i ź ró d ła m i 13.000 doi.). N aw iązu je te ż do teg o sp a d k u w ia d o m o ść o zało ż e n iu w r. 1826 „K o­

ściu szk o S h o o l“ w N ew ark , w: ś la d z a „ P a n d o rę , jo u rn a l des sp e c ta c le s e tc .“ Nr. 1278. Nie m a ją c do ro z p o rz ą d z e ­ n ia te g o ź ró d ła , nie m o żem y sp ra w d z ić , c z y ta m w y tk n ię ­ ty był zw iązek tei sz k o ły z funduszem po-k o ściu szk o - wym. N iem a w ątpliw ości, że go nie by ło i b y ć nie m o­

gło. L iczb a „K o ściu szk o -sh o o l“ , „ P u ła s k i-s h o o l“ w A m e­

r y c e w y n o si n ie za w o d n ie k ilk a se te k , jeżeli nie ty s ię c y ; je s t tam bow iem w zw y c z a ju n ad aw an ie szkołom imion h isto ry c z n y c h , a im iona obu n aszy ch b o h a te ró w są w w ielk iej czci i p o w ta rz a ją je w w y p isa c h i h isto rji od szk ó ł elem en tarn y ch . N ew ark w re sz c ie m ieści się w sta n ie New- J e r s e y i nie m a nic w spólnego z W irg in ią, ani ze stanam i niew olniczym i w ogóle.

(33)

że działalność jego odsłania kącik tak mało znanego życia owej pierwszej politycznej emi­

gracji naszej do Ąmeryki.

Uczestnik powstania 1830 roku Tochman opuścił kraj w stopniu m ajora gwardji narodo­

w ej, n a g rodzony z łotym k rz y ż e m V i r t u t i s m i­

l i t a r i , o czem ś w ia d c z y Al m a n a c h h i s t o r i p u e o u S o u v e n i r d e r E m i g r a t i o n P o l o n a i s e z roku 1837 a mieści się na liście tych, któ ry c h ma­

jątki zo sta ły skonfiskow ane w 1835 roku w L a P o l o g n e d a n s s e s a n c i e n n e s l i m i t e s , 1836

— oba dzieła c y to w a n e p rze z Ignacego Chut- kowskiego w zeznaniach złożonych pod p r z y ­ sięgą w obec Gen. W . Mortona, kom isarza

Stanów Zjednoczonych. Był w Awinionie wi­

ceprezesem R ady Polskiej (1832—34); w roku 1837 p rz y b y ł do Am eryki, gdzie występował jako odczytow iec o polityce rosyjskiej w P ol­

sce i o ucisku narodu naszego, w 1845 dopusz­

czony został do palestry. W tym sam ym roku z aw iązał w Nowym Jorku Tow. Polsko-sło- wiańskie z celem: ..poparcia spraw y ojczystej p rzez szerzenie w ś r ó d polaków w S tanach Zjednoczonych wiedzy historycznej, naukowej i literackiej o ludach szczepu słowiańskiego“.

T o w a rz y s tw o zostało inkorporowane 26 m arca 1846 roku pod n a z w ą „Polish-slavionian Lite­

r a r y Association“ i miało liczny poczet cz om- ków (przeszło 250) o znanych imionach i cały szereg znakomitości europejskich ' a m e r y k a ń ­ skich, jak J a r e d S pa rks, znakom ity historyk z H a r v a rd Univ., N athan Moore, p rez y d e n t Ko­

lumbijskiego kollegium (dziś uniw ersytetu);

Talm age. Quincy, Gallatin, redaktorów pism it. d., a z Europy, takich jak David d‘Angers, Carlyle, D evenshire, M outalam bert, Palacky, C z a rto ry sk i, Chodźko i t. p.

(34)

Nie obeszło się bez partyjności na terenie Nowego Świata, jak i wszędzie, ffdzie znajdują się polacy. N iektórzy z polaków należących do Tow. 3 m aja, byli przeciwni założeniu inne go to w a rz y s tw a bez upoważnienia ad „Tow. 3.

m aja“ (!), do k tó re g o Tochm an nie chciał nale­

żeć i oskarżali go o nieprawne zbieranie s k ła ­ dek. C z a rto ry sk i jednak i pułkownik B rearski stanęli po jego stronie, twierdząc, że jest tym, za kogo się podawał, tj. siostrzeńcem S k r z y ­ neckiego.

W idzieliśmy już, że Jefferson o trz y m ał b a rd z o wcześnie wiadomość o pretensji do spadku am ery k ań sk ie g o ze strony rodziny Koś­

ciuszki. Istotnie już w r. 1818 Estkow a zw róci­

ła się do rządu polskiego, prosząc go o pomoc w uzyskaniu informacyj o w łasności Kościuszki w A m e ryc e i o poparcie praw rodziny. Z a ją ­ czek, jako wice-król, rozpoczął korespondencję z P o le ty k ą , m inisterm rosyjskim w Am eryce, k tó ry pisał do Jeffersona. W ten sposób do­

wiedziano się o istnieniu testam entu z r. 1798.

Następcą Poletyki był baron de Thuye, który polecił tę spraw ę Swanowi i Simpsonowi, a d ­ w oka tom . P o śmierci de T h u y e ‘go, m inistrem został Bodisko i oddał s p ra w ę Fendalow i i Sm i­

thowi1). S p ra w a wlokła się od 1821 do 1845 r.

bez żadnych widocznych następstw . Dopiero w roku 1845 Ign. Chutkowski z gałęzi Estków zwrócił sie do Tochm ana. Jakoż iuż w N-rze New— York Herald z dnia 8 października 1847 roku znajdujem y wiadomość, że Sąd Sierocy (O rphan‘s Court) ro z w a ż a ł spra w ę, w której Tochm an w ystępow ał ze strony spadkobierców Kościuszki, a pułkownik Bomford bronił t e s t a ­

l) In fo rm acje te bierzem y; ze sk arg i B odiski do sąd u zw iązkow ego w W a sz y n g to n ie , złożonej 15 lutego 1847 r.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jeżeli oprócz małżonka z mocy ustawy do spadku powołane jest (z braku potomstwa) tylko rodzeństwo, to bracia i siostry dziedziczą w częściach równych to, co przypada łącznie

Dziedziczyć może osoba fizyczna ży- jąca w chwili otwarcia spadku, funkcjo- nująca w tym momencie osoba prawna, a także dziecko poczęte, o ile urodzi się żywe.. Spadkobiercą

7 Nowe zasady prowadzenia małych firm po śmierci przedsiębiorcy

Wydaje mi się, że historia Polonii w tym mieście, podobnie jak historia Polonii amerykańskiej, nie jest jeszcze zamknięta i że nie tylko kolejne fale emigracji z Polski

Rozwiązania zadań otwartych (zadania 16.–21.) zapisz czytelnie i sta- rannie w karcie rozwiązań zadań otwartych.. Ewentualne poprawki w odpowiedziach nanoś zgodnie

Powodzenia jakiego doznały zaciągnięte przez Rząd Królestwa Polskiego pożyczki i kon- wersya Listów Zastawnych i zyski jakie Bank Polski na tych operacyach

Historia filozofii — zgodnie z zamierzeniem Autora — jest połykana przez środowisko humanistyczne, a także przez inteligencję z innych kręgów, kiedy trzeba robić

Testament ten powinien być podpisany przez testatora: jeżeli oświadcza, że nie umie, lub nie może podpisać, uczynioną, będzie w akcie wyraźna wzmianka o jego oświadczeniu,