• Nie Znaleziono Wyników

Nie wdając się w szczegółowe porównywanie tekstów, już z porów nania spisów treści m ożna wywnioskować, że to jest to samo dzieło i tylko o jednym będę pisał

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nie wdając się w szczegółowe porównywanie tekstów, już z porów nania spisów treści m ożna wywnioskować, że to jest to samo dzieło i tylko o jednym będę pisał"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

RECENZJE

JANUSZ M UCHA: Codzienność i odświętność. Polonia w South Bend, W ar­

szawa 1996, Oficyna Naukowa, Biblioteka Polonijna, t. 32, 248 s.; JANUSZ M UCHA: Everyday Life and Festivity in a Local Ethnic Community: Po- lish-Americans in South Bend, Indiana, East European Monographs, Boulder 1996, IX + 202 s.

Polonia amerykańska doczekała się już wielu monografii, opracowań cząstkowych i nawet syntez. Jednak książka Janusza Muchy zajmuje w tych opracowaniach miejsce szczególne. Używam tu liczby pojedynczej, chociaż omawiam dwie książki, będące jednak dwoma wersjami językowymi tego samego opracowania. Nie wdając się w szczegółowe porównywanie tekstów, już z porów nania spisów treści m ożna wywnioskować, że to jest to samo dzieło i tylko o jednym będę pisał. Szczególność książki J. Muchy na tle piśmiennictwa 0 Polonii amerykańskiej polega przede wszystkim na tym, że poświęcił on swe opracowanie zbiorowości, która w zasadzie już nie istnieje. Jak więc można pisać o czymś czego nie ma? Otóż kwestia istnienia, lub nie, Polonii w South Bend może być rozstrzygana w zależności od dnia tygodnia czy daty świąt. Jest to zbiorowość okazjonalna, przejawiająca swe istnienie głównie od święta - stąd przede wszystkim tytuły obu książek, zarówno polski, jak i angielski. Jak ta zbiorowość istnieje, w jakich formach organizacyjnych, wokół jakich celów 1 wartości jest czy bywa skupiana, co dziedziczy ze swej bogatej kultury etnicznej pokazuje nam szczegółowo autor.

Ale pisze nie tylko o dniu dzisiejszym Polonii w South Bend, chociaż współczesności poświęca najwięcej miejsca.

Poza wstępem książka składa się z sześciu rozdziałów i zakończenia.

Rozdział pierwszy to teoretyczne wprowadzenie do całości. A utor słusznie, jak sądzę, nie analizuje tu całości teorii etnicznych czy koncepcji Polonii. Tworzy natomiast koherentne ramy teoretyczne, w których mieszczą się i łączą takie pojęcia jak zbiorowość etniczna, tożsamość i życie codzienne. Czym jest owa

(2)

codzienność? Według autora „(...) będzie to świat pracy. Będzie to też świat bliskich przyjaciół, krewnych, świat klubów, stowarzyszeń, zabaw, w pewnej mierze też świat lokalnej polityki.” [s. 39 polskiego wydania]. Bardzo mi się ta definicja podoba. Problem polega jednak na tym, że tak zdefiniowana codzien­

ność stała się już w życiu Polonii w South Bend, co autor dalej pokazuje, codziennością prawie zupełnie bez specyficznego etnicznego wymiaru, stała się po prostu normalną, powiedziałbym przeciętną codziennością amerykańską.

Nie m a polonijnych dzielnic ani polonijnych zawodów czy kategorii zawodo­

wych. Zbiorowość polonijna nie wyróżnia się strukturalnie, jest w pełni zintegrowaną częścią amerykańskiego społeczeństwa. Nie m a także, poza klubami, odrębności organizacyjnej. Od tak zwanej kompletności instytucjonal­

nej, która to kompletność oznaczała możliwość zaspokajania niemal wszystkich potrzeb zbiorowych i indywidualnych członków grupy etnicznej poprzez własne instytucje i organizacje, Polonia w South Bend przeszła do etapu posiadania tylko działających „od święta” (i bez cudzysłowu - od święta) klubów. Nie ostała się także niemal zupełnie kultura polska, z językiem polskim włącznie. Co więc pozostało? Zanim za autorem książki powiem co zostało, warto prześledzić jak do tego doszło. M owa jest o tym w następnych dwóch rozdziałach. Pierwszy z nich, w kolejności drugi w książce, zawiera krótką historię społeczności miejskiej South Bend, a rozdział następny obejmuje historię polskiej imigracji do miasta, kształtowanie się tej społeczności, powstanie parafii i innych instytucji. W swej historii i prawidłowościach rozwoju Polonia w South Bend nie różni się w zasadzie niczym od innych polonijnych społeczności w miastach amerykańskich, oczywiście miastach średniej wielkości, bo np. od Polonii w Chicago, mimo niewielkiej odeń odległości, różni się wyraźnie. Jest to jednak zbiorowość dosyć typowa i dobrze, że autor taką wybrał, bo dalsze, a zwłaszcza współczesne jej przemiany można w znacznym zakresie uogólniać. Mimo żywości opisu m ożna powiedzieć, że rozdział ten wnosi niewiele nowego do ogólniejszej wiedzy o przemianach Polonii amerykańskiej czy - szerszej - o przemianach europejskich zbiorowości etnicznych w amerykańskim społe­

czeństwie. Jest to jednak rozdział konieczny - bez niego nie można byłoby zrozumieć współczesności.

Natom iast wartościowe i oryginalne są rozdziały następne. Zawierają one zarówno konkretne opisy polonijnej współczesności w South Bend, jak i ukazu­

ją ważny, a bardzo mało znany lub zgoła nieznany, etap w przemianach zbiorowości etnicznej. Jest on nazywany często etapem kategorii etnicznej, doczekał się pewnej ilości analiz teoretycznych, ale w niewielkim stopniu jest rozpoznany empirycznie. Co to jest kategoria etniczna? Ano właśnie jest to dosyć dziwny z ontologicznego punktu widzenia twór społeczny. Należą do niego członkowie zbiorowości etnicznej, która kiedyś, na ogół co najmniej jedno pokolenie wcześniej, była grupą etniczną, i która tą grupą być przestaje.

Najtrudniejsze chyba do zdefiniowania jest słowo „należą”. Przynależność ta

(3)

przejawia się w okazjonalnym, odświętnym uczestniczeniu w spotkaniach, i to spotkaniach o charakterze wybitnie wewnętrznym. K ategoria etniczna istnieje

„do wewnątrz”, rzadko próbuje manifestować swą odrębność na zewnątrz czy tworzyć grupy nacisku. Nie uczestniczy więc jako podmiot w życiu miasta czy nawet w życiu na szczeblu lokalnym. Jest to coś więcej niż krąg społeczny czy klub towarzyski, ale nie m a wyraźnego przywództwa ani bardziej sprecyzowa­

nych celów. Spośród trzech cech konstytuujących grupę społeczną - przywódz­

twa, celu i wspólnych wartości, pozostała ta ostatnia, tj. pewien zespół wspól­

nych i swoistych dla tej grupy wartości. Czy wystarczy to do trwania grupy?

J. M ucha odpowiada na podstawie swych obserwacji w South Bend, że wystarcza. Czy wystarczy dla trwania także w przyszłości, może także w następ­

nych pokoleniach? N a to pytanie nie znajdziemy w książce odpowiedzi, ale pytanie jest ważne, nie tylko dla Polonii w South Bend. Jest to pytanie o trwałość tych zbiorowości etnicznych, które utraciły już prawie wszystkie strukturalne i kulturowe elementy swej odrębności i które - z punktu widzenia teorii asymilacji - są już w zasadzie w pełni zasymilowane.

Tak się jakoś składało, i jest to chyba nieprzypadkowe, że znakomita większość piśmiennictwa poświęconego Polonii amerykańskiej (nie tylko zresz­

tą amerykańskiej i nie tylko Polonii) dotyczyła tych zbiorowości i tych procesów, które ukazywały czy podkreślały trwałość odrębności narodowej grup imigracyjnych, podtrzymywanie języka, kultury i tożsamości etnicznej. Bo chyba łatwiej i być może ciekawiej jest pisać o czymś wyrazistym, odmiennym, niż o końcowej fazie procesów asymilacyjnych. J. M ucha zdecydował się na rzecz niełatwą. Zrekonstruował przeszłość zbiorowości, która zbiorowością być przestaje i ukazał to, co mimo wszystkich prawidłowości i uwarunkowań procesów asymilacyjnych, okazuje się najtrwalsze.

Co więc zostało? M imo wyraźnego procesu obumierania i zanikania przetrwały niektóre organizacje polonijne. Nie m a już polonijnej parafii personalnej, ale w dawnej polskiej dzielnicy parafia terytorialna skupia około pół tysiąca osób polskiego pochodzenia. Są to osoby starsze, średnia wieku wynosi ok. 55 lat, i chociaż pojawiają się także osoby młodsze, to jednak można przypuszczać, że w następnych latach parafia ta będzie traciła jeszcze wyraźniej swój polonijny charakter. Działająca przed laty przy tej parafii szkoła traciła stopniowo uczniów i przestała istnieć jeszcze w latach sześćdziesiątych, co jest generalnie zgodne z ogólniejszymi trendami przemian amerykańskiej Polonii.

Przestały niemal istnieć w South Bend najaktywniejsze w szczytowym okresie rozwoju Polonii organizacje ubezpieczeniowe. Pozostały organizacje o charakterze klubów, skupiające na ogół osoby z wyższym wykształceniem, ludzi lokalnego biznesu, nauczycieli, przedstawicieli wolnych zawodów. Znów warto podkreślić, że w badanej zbiorowości polonijnej ujawniły się prawidłowo­

ści przemian i asymilaq'i nie tylko Polonii amerykańskiej, ale i innych europej­

skich grup etnicznych. Prawidłowość ta polega najogólniej na tym, że w począt­

(4)

kowym okresie tworzenia się zbiorowości etnicznej najbardziej widoczne i najaktywniejsze w etnicznych organizacjach i etnicznej działalności są osoby 0 relatywnie niższym wykształceniu i statusie społecznym, na ogół pracownicy fizyczni. Imigranci z wykształceniem wyższym z reguły znaczjiie łatwiej znajdują indywidualnie miejsce w kraju imigracji i relatywnie rzadko angażują się w działalność etnicznych organizacji i instytucji. Pracownicy fizyczni bardziej potrzebują tych organizacji, zwłaszcza organizacji samopomocowych. Przeja­

wia się tu wyraźna korelacja między stopniem zorganizowania grupy etnicznej a różnicami społecznymi i kulturowymi między zbiorowością imigrantów i społeczeństwem kraju osiedlenia. Procesy asymilacji, zwłaszcza w trzecim pokoleniu, powodują odwrócenie tych prawidłowości. Etniczność w kategorii pracowników fizycznych zanika szybciej niż wśród osób z relatywnie wyższym wykształceniem. Tak zwane prawo Hansena, albo prawo trzeciej generacji, które można wyrazić w postaci powiedzenia: „wnuk (imigranta) chce pamiętać o tym, o czym ojciec chciał zapomnieć”, sprawdza się tylko wśród trzeciego pokolenia etnicznej inteligencji. W South Bend prawo to widać wyraźnie.

Przedostatni rozdział książki, zatytułowany „Z pokolenia na pokolenie”, oparty został głównie na informacjach uzyskanych przez J. Muchę w badaniach ankietowych (155) odpowiedzi. Liczba zwrotów nie jest może duża, ale pozwala na sformułowanie kilku istotnych wniosków. Jeden z nich wydaje się znaczący.

Nie został sformułowany wprost, ale ja z lektury tego rozdziału wywnios­

kowałem, że jeśli trzecie pokolenie Polonii w South Bend podtrzymuje, przynajmniej od święta, polskie tradycje, świadomość i niektóre elementy kultury, to pokolenie następne (obecna młodzież i dzieci) przejmą z polskiego dziedzictwa prawdopodobnie już zupełnie niewiele. Czy tak się stanie - na razie nie wiadomo. Znowu na podstawie rzeczywistości South Bend można postawić szersze pytania o przyszłość nie tylko Polonii, ale w ogóle „europejskiej etniczności” w USA. W badanym mieście takich ogólniejszych prawidłowości nie widać, choć pojawiają się elementy szerszej identyfikacji słowiańskiej, do której to grupy włączani są także... Węgrzy. Nie jest to wyjątek - katolicyzm 1 środkowoeuropejskie pochodzenie są bardziej istotne niż różnice etniczne, do Słowian często w Ameryce zaliczani są również Litwini.

Ostatni rozdział książki jest zatytułowany „Rok polonijny” i przedstawia obchody dorocznych świąt, zarówno religijnych, jak i narodowych. Oczywiste jest, że obchody takich świąt są najwyraźniejszymi dowodami istnienia Polonii jako zbiorowości. Okazjonalność spotkań przy obchodzeniu dorocznych uro­

czystości decyduje o okazjonalności całej zbiorowości.

J. M ucha nie stawia w swej książce szerszych teoretycznych problemów czy pytań. Jednak do takich szerszych pytań prowokuje czytelnika. Jego książka stanowi istotne ogniwo w badaniach prawidłowości procesów integracyjnych i asymilacyjnych kolejnych pokoleń imigrantów w społeczeństwie wieloetnicz­

nym. Polonia w South Bend jest dobrym przykładem zbiorowości, w której te

(5)

procesy są bardzo zaawansowane. Ale czy to oznacza, że jest to ostatni, rzeczywiście końcowy etap istnienia grupy etnicznej? Wydaje mi się, że historia Polonii w tym mieście, podobnie jak historia Polonii amerykańskiej, nie jest jeszcze zamknięta i że nie tylko kolejne fale emigracji z Polski będą ją dalej tworzyły.

Grzegorz Babiński

Świat elity politycznej, Włodzimierz Wesołowski, Irena Pańków (red.), Wydaw­

nictwo IFiS PAN, Warszawa 1995, 323 s.

Znaczenie elity dla kształtu rzeczywistości społecznej jest sprawą niemalże oczywistą i nie wymagającą, przynajmniej w tym miejscu, głębszych wyjaśnień1.

Jest tak z całą pewnością wtedy, gdy pozostajemy na gruncie powszechnej w literaturze socjologicznej definicji, ujmującej elitę jako zbiór jednostek posiadających regularny wpływ na treść decyzji politycznych2. Kwestia roli elity nabiera dramatycznego wręcz znaczenia w okresie transformacji systemowej3.

Wszystko to nadaje wysiłkom związanym z opisem tej części struktury społecz­

nej dużą wartość, wykraczającą daleko poza sferę problemów o charakterze czysto akademickim. Już tylko dzięki temu należałoby potraktować Świat elity politycznej jako publikację interesującą. Jednak jej znaczenie nie jest wy­

znaczane wyłącznie przez rangę poruszonego tematu. Koncepcja przedstawie­

nia związanych z nim problemów oraz jej konsekwentna realizacja nadaje

1 O przypisywanym problematyce elit znaczeniu świadczy znaczna liczba poświęconych jej publikacji. Wśród nich wyróżniają się w sposób pozytywny i to na wiele sposobów Elity w Polsce, w Rosji i Na Węgrzech. Wymiana czy reprodukacja? (Ivan Szlenyi, D on Treiman, Edmund Wnuk-Lipiński [red. naukowa], ISP PAN, Warszawa 1995). Ta książka i omawiana przeze mnie publikacja różnią się pod wieloma względami. Począwszy od źródeł inspiracji teoretycznej, którą w przypadku Elit w Polsce... stanowi teoria klas społecznych Pierre’a Bourdieu, aż do zainteresowa­

nia odmiennymi aspektami zjawisk społecznych. Wszystkie te odmienności związane są ściśle z różnicami pomiędzy celami tych publikacji. Autorzy Elit w Polsce... w centrum swojej uwagi umieścili zjawiska, których opis nie byłby możliwy bez skoncentrowania się na ich charakterze ilościowym. Tego typu podejście najprawdopodobniej okazałoby się całkowicie bezpłodne w przy­

padku prób rekonstrukcji wizji polityki z konieczności wymagającej uchwycenia tych aspektów zjawisk, które zasługują na miano jakościowych. Jestem przekonany, że Świat elity... i Elity w Polsce... to dwie publikacje w znakomity sposób się uzupełniające. Dzięki pierwszej z nich możemy zdobyć wiedzę o składzie elit w krajach postkomunistycznych. Druga informuje nas o typach postrzegania polityki i społeczeństwa występujących pośród członków naszej elity politycznej.

2 Burton Michel, Gunther Richard, Higly John, Elity a rozwój demokracji, w: Elity. Demokra­

cja. Wybory. Wybór i opracowanie Jerzy Szczupaczyński, Agencja Scholar, Warszawa 1993, s. 31.

3 Wiele interesujących uwag na ten temat można odnaleźć w: Edmund Wnuk-Lipiński, D e m o k ra tyc zn a rekonstrukcja. Z socjologii ra d yka ln ej zm ia n y społecznej, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1996.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jak się okazuje, nie jest to jednak sprawa taka prosta, ponieważ większość bota- ników, czyli naukowców, którzy przecież zawodowo zajmują się roślinami, ma

Tragedja miłosna Demczuka wstrząsnęła do głębi całą wioskę, która na temat jego samobójstwa snuje

Kiedy wszystkiego się nauczyłem i swobodnie posługiwałem się czarami, to czarnoksiężnik znów zamienił mnie w człowieka... 1 Motywacje i przykłady dyskretnych układów dynamicz-

nieszczęśliwą minę, że obelgi więzną mi w gardle. I im dłużej doktor Dusseldorf milczy ze swoją zmartwioną miną, tym bardziej ja czuję się

Oczywiście jest, jak głosi (a); dodam — co Profesor Grzegorczyk pomija (czy można niczego nie pominąć?) — iż jest tak przy założeniu, że wolno uznać

Jest pycha udziału w czymś wielkim, nawet, gdy się było tylko biernym statystą.. Oczywistą też jest pycha wywyższania się nad tych, którzy, wedle naszego dzisiejszego

(…) Nie mamy stenogramu jego płomiennej mowy, tylko kronikarskie relacje z drugiej ręki. Historyk krucjat Steve Runciman streszcza ją tak:”Zaczął od zwrócenia uwagi

Jedną z zasad, którą kierujemy się na tym etapie pracy, jest to, by nasze pytanie nie „opierało się na problemie”.. Nie dotyczyło narkotyków, przemocy