• Nie Znaleziono Wyników

"Wprowadzenie w Ewangelie", Zygmunt Poniatowski, Warszawa 1971 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Wprowadzenie w Ewangelie", Zygmunt Poniatowski, Warszawa 1971 : [recenzja]"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Józef Wiesław Rosłon

"Wprowadzenie w Ewangelie",

Zygmunt Poniatowski, Warszawa

1971 : [recenzja]

Studia Theologica Varsaviensia 11/2, 337-344

(2)

[43]

SP R A W O Z D A N IA I RECENZJE

337

Z ygm u n t P o n i a t o w s k i , W p r o w a d z e n i e w E w an gelie, W arszaw a 1971, K siążk a i W iedza, ss. 302.

K ied y za czy n a m y czytać w stę p do W p r o w a d z e n i a w E w a n g e lie , p o ­ w sta je p rześw ia d czen ie, że k siążk a zrodziła się ze w sp ó łza w o d n ictw a z w ierzą cy m i — k a to lik a m i, którzy m ają sw oją d alek o p o su n iętą o d ­ n o w ę bib lijn ą, podnoszącą na T y sią c le c ie ch rześcija ń stw a ich św ia d o ­ m ość k a to lick ą na w y ż sz y poziom w d zied zin ie id eow o d on iosłej. D o ­ strzeżo n e i w y m ien io n e p rzez A u tora drogi rozbudzania w ied zy b ib li- sty czn ej — to m a so w e w y d a w a n ie tek stu P ism a św . (zw łaszcza N ow ego T estam en tu ), w y d a w n ic tw a sery jn e „dla w y ższeg o p oziom u ” (k om en ­ tarze, en cy k lo p ed ie, „zb io ró w k i” b ib listy czn e, in d y w id u a ln e rozp raw y, w stę p y i sp ecja ln e p eriod yk i), broszury o charakterze p o p u la rn y m i d e- w o cy jn y m , oraz litera tu r a p ięk n a uk azu jąca p o sta cie i oddająca k lim at b ib lijn y . A utor n ie om ieszk ał, ca łk iem słu szn ie, p ow iązać tego ruchu b ib lijn eg o w k a to licy zm ie p o lsk im z W ielk ą N o w en n ą k a to lick ieg o m i­ le n iu m w raz ze w zro stem o g ó ln o św ia to w y m badań b ib łisty czn y eh w la ­ tach 1950— 60. Jak o p r z e d sta w ic ie l r e lig io z n a w stw a laick iego, dokonuje jed n o cześn ie k o n fro n ta cji osiągn ięć „po drugiej stro n ie”, b y u p rzy ­ tom n ić, co w danej ch w ili ze stron y la ick iej da się p rzeciw sta w ić r o z ­ w o jo w i w ie d z y b ib lijn ej u k a to lik ó w . Z a tem od razu sta je n ie na p ła szczy źn ie teo rety czn eg o p o g łęb ia n ia w ied zy jak o dobra o g ó ln o lu d z­ k iego, lecz na p la tfo rm ie p ragm atyzm u , co w y ra źn ie w id ać na s. 8— 11. W k o n fro n ta cji ok azu je się, że sam o czy ta n ie P ism a św . już n ie rokuje n ad ziei n a rozszerzen ie kręgu w o ln o m y ślic ie li, ra cjo n a listó w , n ie w ie r z ą ­ cych , jak to miało, m ie jsc e do n ied aw n a. S zta n d a ro w e prace К . К a u t- s k i e g o i R, J. W i p p e r a są już dzisiaj n iep rzek o n y w u ją ce i p rze­ starzałe, bo p rzecież o d zw iercied la ją teo rie sprzed 50 lat, zresztą tak że i w rad zieck im r e lig io z n a w stw ie (które jest w ciąż w zorem dla p o ls k ie ­ go!) po r. 1957 zo sta ły p rzezw y ciężo n e. Z prac u w ażan ych za p o w a ż­ n ie jsz e A utor w y m ien ia jako jeszcze a k tu a ln e A. R o b e r t s o n a , P o ­ c h o d ze n ie c h r z e ś c i j a ń s t w a (w yd. 2 z 1961 r.) i in n e n o w sze p u b lik acje o w c z e sn y m ch rześcija ń stw ie. S tw ierd za dalej całk iem słu szn ie, że jeśli id zie o u tw o ry litera ck ie w słu żb ie u św ia d a m ia n ia b ib lijn ego, jak O p o ­ w i e ś c i b ib l ij n e Z. K o s i d o w s k i e g o , zaw iera ją one d o tk liw e błędy m erytoryczn o-n au k o,w e (s. 11). Idąc za od syłaczem przy n a zw isk u K o­ sid o w sk ieg o są d ziłem przez ch w ilę, że zn ajd ę jak ąś referen cję do d y s­ k u sji z K o sid o w sk im ze stron y k a to lick iej, np. głos ks. M. P e t e r a , T. Ż y c h i e w i c z a czy M. B u d z a n o w s k i e j , a zw ła szcza ob szer­ n ie p otra k to w a n y tem a t p rzez ks. J. К u d a s i e w i с z a, k tó ry w ła śn ie sp ok ojn ie ale rzeczo w o w y k a z y w a ł o w e u sterk i m ery to ry czn o -n a u k o w e (por. jego artyk u ły: C z y archeologia o b a la Biblię. G lo s s y d o „ O p o w ie śc i b i b l i j n y c h ” Z. K o s i d o w s k i e g o ” W ięź 7 (1964) nr l l — 12 s. 8— 34; lu b S t a ­ r y T e s t a m e n t w ś w i e t l e w s p ó ł c z e s n e j Jcrytyki. U w a g i n a m a r g in e sie „ O p o w i e ś c i b i b l i j n y c h ” Z. K o s i d o w s k i e g o , Z nak 17 (1965) 1235— 1319). N ie ste ty n ie zn alazłem n ic z ty ch rzeczy, a jed y n ie w y k a za n ie paru

(3)

338

SP R A W O Z D A N IA I REC ENZJE [4 4] drobnych p otk n ięć z tych , co n ie są na p ew n o u w sp o m n ia n eg o autora O p o w ie ś c i grzech am i ciężkim i.

Z b yt d łu go za jęliśm y się tutaj W s t ę p e m , ale n iech w oln o b ędzie je s z ­ cze na ch w ilę sięgn ąć do Z a k o ń c ze n ia , by u p rzytom n ić sob ie n a le ż y c ie c e l A u tora i sta n o w isk o przez n ieg o tu za jęte i dopiero z tej jego p o ­ zy cji o cen iać pracę. W p rzeciw n y m razie m o g lib y śm y b yć jak ktoś, k to by ch ciał au to ro w i k a tech izm u ch rześcija ń sk ieg o czyn ić w str ę ty za to, że bardziej ceni B ib lię niż K o r a n i nie raczy u w zg lęd n ić ty lu p ięk n ych rzeczy z K oranu w sw y m k atech izm ie. Otóż w Z a k o ń c z e n iu A utor się u sp ra w ied liw ia n ieja k o , że szerzen ie w ied zy ew a n g elicz n e j w śród c z y ­ te ln ik ó w „ la ick ich ” (p rzeciw sta w ia n y ch przez niego teologom i b a d a ­ czom k o n fesy jn y m ) n ie jest czym ś a rch aicznym (p ow ied ziałb ym raczej m oże „an ach ron iczn ym ”), ale jest potrzeb n e i w so cja lizm ie. I tu p oz­ w o lę so b ie p rzytoczyć d łu ższy passus, m oim zd an iem bardzo w y m o w n y dla p o sta w y A utora:

„Chodzi tu n ie ty lk o o to, że skoro so cja lizm jest jed y n y m p r a w o w i­ ty m su k ceso rem w szy stk ieg o , co w ie lk ie w pochodzie h istoryczn ym lu d z ­ kości, to ró w n ież trad ycje w czesn eg o ch rześcija ń stw a nie m ogą m u być obce: m u si on się z n im i k on fron tow ać, pod ob n ie zresztą jak z tra d y ­ cjam i buddyzm u, isla m u czy in n y ch religii.

C hodzi nam zw ła szcza o to, że w ied za o e w a n g elia ch m oże — i p o ­ w in n a być —: u p raw n ian a tak że przez lu d zi „św ieck ich ”, n ie ty lk o p rzez teo lo g ó w i b ad aczy k o n fesy jn y ch , a jej p rop agow an ie n ie m oże p o zo ­ sta w a ć m on op olem w y łą c z n ie ty ch ostatnich. C hodzi w ię c o d okonanie realnej em a n cy p a cji b ib listy k i spod w p ły w u teo lo g ii w szerszym o d ­ biorze sp o łeczn y m —■ pod ob n ie jak d ok on aliśm y em a n cy p a cji w ied zy o relig ia ch spod w p ły w u te o lo g ii i K o ścio ła ” (s. 249 n.).

Z atem , ja k w y n ik a z p o w y ższy ch słów , n ie m am y do czyn ien ia z p rzy ­ czyn k iem do rozw oju w ied zy jako ta k iej, lecz z d ziełem za a n g a żo w a ­ nym , też „ k o n fesy jn y m ” ty lk o z „drugiej stro n y ”, bo p rzesłan k a o so c ja ­ liz m ie na p rzyk ład jako ..p ra w o w ity m i jed y n y m su k ceso rze” z k o lei dla nas brzm i jako w y zn a n ie w ia ry A utora. C zego m im o to m am y p ra ­ w o oczek iw ać? M im o różn icy p o g lą d ó w i od m ien n ości p u n k tu w y jścia — u w ażałb ym , że m am y p ra w o o czek iw a ć m o żliw ie o b iek ty w n eg o i sp o ­ k ojn ego p rzed sta w ia n ia n aszych p ozycji id eologiczn ych w św ie tle b e z ­ stro n n ie u sta la n y ch fa k tó w . N a to m ia st n ie m am y p otrzeb y oczek iw ać zgad zan ia się z n a szy m i p oglądam i, gdy one k olid u ją z teza m i sy stem u p rzyjętego p rzez A utora. N a m z k o lei w o ln o a zarazem i n ależy oceniać o sią g n ięcia A u tora pod k ą tem w id zen ia jeg o w ła sn y ch założeń, śledząc p op raw n ość w n io sk o w a n ia z p rzesłan ek w ram ach p rzyjętego przezeń sy stem u . To chyba ja sn e i zrozum iałe.

J e ś li chodzi o u k ład i ro z w in ię c ie treści w om aw ian ej k siążce, to p rzed e w szy stk im d zieli się ona na d w ie części: I. W stępne w iad om ości o ew a n g elia ch (tu jest m o w a o sam ej n a zw ie, o te k śc ie i język u , o e d y ­ cjach n a u k o w y ch i pom ocach b a d a w czy ch oraz o ew a n g e lia c h k a n o ­ n iczn y ch i a p ok ryficzn ych ); II. P orów n aw cza an aliza ew a n g e lii (dw a

(4)

SP R A W O Z D A N IA I R ECENZJE

3.39

rozd ziały: P o d o b ień stw a i różn ice w e w a n g elia ch — tu sto su je A utor w dużych d aw k ach a n a lizę sta ty sty czn ą ; oraz: H istoria i m it w e w a n ­ geliach ). N ieza le żn ie od p odziału na d w ie części rozd ziały n u m e r o w a ­ ne są k o lejn o od 1 do 5. P rzy p isy do w szy stk ich ro zd zia łó w zn a jd u je­ m y na k ońcu przed b ib liografią, in d ek sem tem atyczn ym , in d ek sem n a z ­ w isk i sp isem rzeczy. Tu p o zw o lę sob ie p o w ied zieć na m argin esie, że chyba n igd y n ie dość narzek an ia na u m ieszcza n ie p rzyp isów na końcu co p rak tyczn ie u n iem o żliw ia k o rzy sta n ie z nich podczas lek tu ry dzieła. D odałbym , że g d y id zie o d zieła n au k ow e i ty p u pod ręczn ik ow ego, chyba p o w in n y w y d a w n ic tw a dopu szczające się teg o rodzaju p ra k ty k i p łacić ja k ą ś u m ow n ą karę czyteln ik om , p rzyn ajm n iej w p ostaci p ow ażn ego ob n iżen ia cen y k sią żk i, a to za zm u szan ie do d od atk ow ego trudu i do p on oszen ia szkód m oraln ych (m. in. k lą tw y i b rzyd k ie w y ra żen ia pod a d resem w y d a w n ictw a !).

Co do p ierw szej części, trzeba p o w ied zieć, że A utor języ k iem k o ­ m u n ik a ty w n y m (n iek ied y m oże n a w e t zb yt „ łop atologiczn ie”, ale jest to u sp r a w ie d liw io n e celem i za ło żen ia m i k siążki) podaje p otrzebne w ia ­ dom ości, rozszerzając je zgrab n ie poza tem a t e w a n g e lii na cały N o w y a ta k że i S tary T esta m en t, gd zie zachodzi teg o p otrzeba. P rzy ty m w p rzyp isach pod aje litera tu r ę n ie ty lk o obcojęzyczną, a le i polską, co jest p o ch w a ły godne, bo przecież z tej o sta teczn ie czy teln ik najprędzej i w n a jw ięk szej m ierze b ęd zie m ógł sk orzystać. O kazuje przy ty m o b ez­ nanie z p ozycjam i k atolick im i, k tórych n ie d ysk rym in u je.

C h ciałb ym zw rócić u w agę na parę d ostrzeżon ych w tej części usterek , jak np. na s. 29 zn ak К (grecka k a p p a ) m ający im itow ać a le } jest zn ak iem dla k od ek su sy n a jsk ieg o a n ie w a ty k a ń sk ieg o , jak tam p o d a ­ nie, co je s t e w id e n tn y m p rzeoczen iem , bo na s. 30 s inaitic us m a p o ­ p ra w n ie p od an y znak a le j (w y p isa n e słow am i). A p r o p o s term in u „ sy - n a ic k i”, u ży w a n eg o zresztą p rzez n iek tó ry ch b ib listó w p olsk ich , chyba n ależałob y go zastąp ić p rzy m io tn ik iem „ sy n a jsk i” b ęd ącym w u życiu w g eo g ra fii (F ó łw y sep S y n a jsk i a n ie synaicki!).

N a s. 44 zdaje się, że n iezb y t d ok ład n ie a p rzyn ajm n iej n ie całkiem , jasn o w y g lą d a sp raw a sy k sty n y i k lem en ty n y , b ow iem e d it io Sixtina. i ed it io C le m e n ti n a to jak sąd zę n ie są n ow e, p op raw ion e p rzek ła d y ła ciń sk ie, dokonane d latego, że tłu m a czen ie H i e r o n i m a n ie za d o ­ w a la ło K ościoła. P ra w d ą jest, że dopiero w V I w. p rzek ład H ieron im a z o sta ł d ocen ion y w K o ściele, a le te ż sobór T ryd en ck i w ła śn ie w trosce o to, b y m ieć n ajbardziej k ry ty czn y , h iero n im o w y tek st W u l g a ty , z a ­ rzą d ził p o w o ła n ie k o m isji do r e w iz ji tek stu . C hodziło o recen zję (r e w i­ zję) a n ie o n o w y przek ład . E ditio S i x t o - C l e m e n t i n a je s t w ła śn ie o w o ­ cem d łu giego (46 lat!) i nader sk o m p lik o w a n eg o procesu o czyszczan ia te k stu W u lgaty z n a lecia ło ści w iek o w y ch . A utor w p rzy p isie (nr 38 na s. 45) p rzy to czy ł w ła śc iw e m iejsca (ss. 126— 128) z P r o le g o m e n a ks. E. D ą b r o w s k i e g o , gd zie ta sp raw a zo sta ła dość szerok o i ja ­ sno p rzed staw ion a.

(5)

340 SP R A W O Z D A N IA I .RECENZJE [46]

N ie zgod ziłb ym się też z u m ieszczen iem H e k s a p li O r y g e n e s a w śród p o lig lo tt z adnotacją, że za w iera ła ona te k st St. T esta m en tu w 2 zapisach h eb rajsk ich i 4 tłu m a czen ia ch (s. 46), co n ie jest sam o w sobie b łędne, a le zd aje się p row ad zić do b łęd n eg o rozu m ien ia, b o w iem p o d ­ czas gd y w p o lig lo tta ch z e sta w ia n e są te k s ty w różn ych język ach , to O rygenes dla ce ló w recen zy jn y ch L X X z e sta w ił z te k s te m h eb rajsk im sa m e tłu m a czen ia greck ie. T akże w drugiej k o lu m n ie b y ł zap is h eb ra j­ sk i litera m i greck im i. W su m ie m ogłaby to być co n a jw y żej „ b ilin g w a ” (lu b d iglotta), o jak ich A utor p rzed tem m ó w ił, a n ie „ p o lig lo tta ”.

W rozd ziale 2 z przyk rością trzeba stw ierd zić, że A u tor zaczyna tu i ó w d zie w yp ro w a d za ć w n io sk i jeśli n ie zb yt p och op n e to p ow ied zm y, w y ra ża n e w form ie n azb yt u proszczonej. I tak np. na s. 58 n. po d y sk u ­ sji na tem a t Ł u k a szo w eg o i P a w io w e g o dodatku „to czy ń cie na m oją p a m ią tk ę” su g eru je w n io se k szerszy niż p o zw a la ją p rzesłan k i, że „tylk o P a w eł, który n ie m ia ł żadnej sty czn o ści osobistej z J ezu sem , oraz „uczeń u c z n ió w ” Ł u k asz (przy ty m w te k śc ie nader n iep ew n y m ) są p od staw ą dla g łó w n eg o sak ram en tu ch rześcijań stw a: sa k ram en tu ołtarza!” P o ­ dobnie po p rzed sta w ien iu tru d n ości z tzw . C o m m a J o a n n e u m (1 J 5, 7b— 8a) n a stęp u je k on k lu zja n a s. 60: „O znacza to ty le że K ościół k a ­ to lic k i m u sia ł przyznać, że jego d ogm at try n ita rn y (o T rójcy) został zb u ­ d ow an y na nader w ą tły c h p o d sta w a ch ”. W d odanym p rzy p isie A utor co p raw d a co do C o m m a J o a n n e u m od syła czy teln ik a do ks. G. G r y - g l e w i c z a , ks. D ą b r o w s k i e g o i PEB , a le o, T rójcy św . każe się p oin form ow ać czy teln ik o w i u D. N i e l s e n a (k siążk a z 1922 r.) i w sw o im a r ty k u le w E u h e m e r z e lub w roczniku W o l n e j Myśli. Z c a ­

ły m sza cu n k iem d la A utora, a le n ie w y d a je m i się to ca łk iem o d p o­ w ie d n ie dla ran gi n au k ow ej jego sam ego i k siążk i, która m a b y ć pracą n au k ow ą. N iepodobna, by A utor n ie w ied zia ł, że an i P a w e ł an i Ł ukasz n ie b y li w y o b co w a n i z tra d y cji k o ścieln ej i że źród łem w ia r y w K o ś­ c ie le o fic ja ln ie jest n ie ty lk o NT a le ca ła trad ycja i ta n iesp isa n a a p rzek a zy w a n a w k a tech ezie i w litu rg ii. P rzy ty m P a w e ł w y ra źn ie stw ierd za , że sw o ją e w a n g e lię u zgad n iał z „ fila ra m i” K ościoła (por. Gal 2, 2. 6— 9), a je śli id zie o 1 K or 11, 23 w p ro st p o w o łu je się na tr a d y ­ cję ego g àr p a r é l a b o n apô to û K y r i o u , ho kai p a r é d o k a h y m l n ) . N ie sąd zę też, b y jak iś p ow ażn y dogm atyk tw ierd ził, że d ogm at T rójcy św . opiera się na C o m m a J o a n n e u m i m ógłb y b yć z a ch w ia n y na sk u tek w y k a za n ia n iea u ten ty czn o ści teg o m iejsca. W olno m i sądzić, że A utor zna d osk on ale szereg in n y ch m iejsc w N T, na k tó ry ch ch rześcija n ie z w ię k sz ą p ew n o ścią m ogą opierać d ogm at tryn itarn y, bo i sam z a j­ m u je się ta k że sp u ścizn ą P a w io w ą czy Janow ą.

W racając do sam ego rozdz 2 k siążk i, trzeba p ow ied zieć, że zn ajd u jem y w n im rzeczow e dane o n a u k o w y ch w y d a n ia ch tek stu , konkordancjach, sło w n ik a ch , gram atyk ach , teo lo g ia ch NT, in trod u k cjach , kom entarzach i tym , co p o trzeb n e jest w w a rszta cie n o w o testa m en ta listy .

(6)

[47]

SP R A W O Z D A N IA I RECENZJE

341

W rozdz. 3. om ów ion e są term in y „kanon” i „k an on izow ać” oraz proces fo rm o w a n ia się zbioru k siąg św ięty ch , przy czym jed n ak n a s. 94 n a ­ d arzyła się okazja, b y p rzed sta w ić K o śció ł jako in sty tu cję p o w sta łą po r. 313 z różnych „docierających s ię ” w z a je m n ie K ościołów , k tóre po zjed n oczen iu ob rały sob ie R zym za „ sto licę”. Co do p o w sta n ia o fic ja l­ nego kanonu k siąg, A utor za H a r n a c k i e m uw aża, że B ib l ia M a τ ­ ο j o n a b yła bodźcem do u sta la n ia „ p raw ow iern ego” zbioru (s. 97). Z k o lei k reśli obraz istn ieją cy ch rozb ieżności co do p oszczególn ych ksiąg w zbiorach z p ierw szy ch w ie k ó w i u zgad n ian ie k anonu aż do sob. T r y ­ d en ck iego, n a stęp n ie sp ory na tem a t k sią g u p rotestan tów , b y p otem zająć się bardziej szczegółow o ew a n g elia m i k an on iczn ym i, ich liczb ą i k o ­

lejn ością. P rzy o m aw ian iu a p o k ry fó w porusza sp raw ę k siąg p roto- i d e- u terok an on iczn ych i rozb ieżność term in o lo g ii m ięd zy k a to lik a m i (i p ra ­ w o sła w n y m i) a p rotestan tam i. K rótko w zm ia n k u je o ap ok ryfach St. T., obszerniej zajm u je się ap o k ry fa m i NT. P rzy ew a n g elia ch g n o sty ck ich d aje w y k ła d o różn icy m ięd zy prognozą, gnozą i gn ostycyzm em . U w aża za potrzeb n e p o św ięcić w ię c e j m iejsca ew a n g elio m g n ostyck im , bo jego zd a n iem w p o lsk iej litera tu rze k a to lick iej w cią ż zb yt m ało p o św ięca się im u w agi, chociaż w k a to licy zm ie zach od n im b y w a ją o b ecn ie b a r­ dziej d oceniane.

Rozdz. 4 a zarazem p ierw szy w d rugiej części książk i, za ty tu ło w a n y „ P od ob ień stw a i różn ice w e w a n g e lia c h ” opiera się n a danych s t a ty s ­ tyczn ych , biorąc za p o d sta w ę sta ty sty k ę języ k o w ą jed n o cześn ie opraco­ w a n ą i w y d a n ą przez A utora (zob. N o w y T e s t a m e n t w ś w i e t l e s t a t y s t y k i , W rocław 1971). P o słu g u ją c się ta m zesta w io n y m i ta b lica m i om aw ia w sp ó ln e dla czterech e w a n g e lii ra m y i różne rozłożen ie w n ich m a te ­ riału , n a stęp n ie b io g ra fię Jezu sa, z osob n ym u w zg lęd n ien iem trzech p łaszczyzn : narod zin y i d zieciń stw o oraz p rzygotow an ie do d ziałaln ości pu b liczn ej — to jed en b lok zagad n ień , cuda — osobny tem at, oraz o sta t­ n ie dni (m ęka i śm ierć). W n iosk i z rozw ażań zb iera w ostatn im p u n k cie rozdziału: „R óżnice i sp rzeczn ości w ew a n g elia ch : sp osob y ich u jm o ­ w a n ia ”. Rozdz. 4 m a u k azać p ierw szy krąg problem u, drugi jeg o krąg — to za g a d n ien ie m itu i h istorii, p rzed sta w io n e w rozdz. 5. A n aliza p o ró w ­ n aw cza przep row ad zon a w drugiej części k sią żk i A utora p om yślan a jest jed n o cześn ie jako w p ro w a d zen ie (stąd ty tu ł książki!) do a n a lizy sz c z e ­ g ó ło w ej e w a n g e lii k a n on iczn ych , którą A utor zap ow iad a (s. 134) jako tem a t n astęp n ej p u b lik a cji k sią żk o w ej — drugi tom stu d iu m nad e w a n ­ g elia m i.

W zw iązk u z rozdz. 4 p o w sta je k ilk a uw ag, k tórym i ch ciałb ym się p od zielić: N iezro zu m ia łe w y d a je m i się tw ierd zen ie n a s. 164, że M a­ teu sz w y p ro w a d za rodow ód Jezu sa od M aryi w raz z n a stęp u ją cy m z d zi­ w ie n ie m z p ow od u zasto so w a n ej przez n iego g en ea lo g ii k ob iety. J e d ­ n ocześn ie A u tor p ow iad a, że p o zo sta je w p o w ietrzu tu ż p rzed tem p od a­ na g e n ea lo g ia Józefa. Otóż ja d ostrzegam tam ty lk o g en ea lo g ię „Józefa,, m ęża M aryi” w M t 1, 1— 16 i n ie bardzo w id zę, gd zie b y ła b y ow a g e ­

(7)

342

SP R A W O Z D A N IA I RECENZJE

[48]

n ea lo g ia M aryi. D o m n iem y w a m , że A u to ro w i chodzi o n iek o n sek w en cję teg o rod zaju : po co. podana została g en ea lo g ia Józefa, skoro z n a s tę p ­ nych w ie r sz y w y n ik a , że J ó zef n ie jest ojcem Jezusa. A le czy w tym tru d n ość A utora, sp raw a p ozostaje n iejasn a.

W w y p o w ied zia ch na tem a t cu d ów w ogóle i cu d ów ew a n g elicz n y c h n ie brak n a w ią za n ia do w sp ó łczesn y ch „cu d ow n ości” (płaczące obrazy, fa k ty „cu d ow n e” na N o w o lip k a ch czy w L u b lin ie, n a w ią za n ie do L ourdes itd.), które m ożna b yło sob ie darow ać ty m bardziej, że n a leżą do p r z e ­ szło ści ju ż n ie dla w sz y stk ic h czy teln ik ó w zrozum iałej i prow adzą do d y sk u sji, która m oże p rzeb iegać w zb yt w y so k iej tem p eratu rze jak na d y sk u sję n au k ow ą. N a to m ia st chyba godna za u w a żen ia jest w y p o w ied ź A utora, że n ie n ależy n eg o w a ć z góry cu d ów relig ijn y ch , lecz o d k ry ­ w ać ich rolę w r e lig ii i szu k ać w y ja śn ien ia w h istorii relig ii, oraz p o d ­ k reślen ie, że ew a n g e liśc i w p orów n an iu z elem en tem cu d ow n ym w in ­ n y ch relig ia ch , w yró żn ia ją się um iarem i trzeźw o ścią (por. s. 175 n.). P orów n u jąc ta b lice i ich o b ja śn ien ia w tej k sią żce i w N o w y T e s t a ­ m e n t w ś w i e t l e s t a t y s t y k i zau w ażam y, że tu taj są one g ra ficzn ie lepiej op racow an e n iż ich o d p o w ied n ik i tam zam ieszczon e, w id ać, że b yły p o w ­ tó rn ie o p ra co w y w a n e lu b lep szą szatę za w d zięcza się w y d a w n ictw u . N a ­ tom iast o b jaśn ien ia tam u trzym u ją się bardziej w ton ie o b iek ty w n y ch n a u k o w y ch sp ostrzeżeń, tu są lep sze język ow o, lecz m ają w y d źw ięk b ardziej „ id eo lo g iczn y ”. Z p u n k tu w id zen ia k a to lick ieg o sądzę, że dużo za strzeżeń budzą rozw ażan ia (p od su m ow u jące w n iosk i) na s. 192—202 do­ ty czą ce stosu n k u w y k a z y w a n y c h sprzeczn ości ew a n g elicz n y c h do nauki o n atch n ien iu i n ieo m y ln o ści B ib lii. A u tor zn iek szta łca po prostu in ten cje eg zeg etó w sta w ia ją c im np. ta k i zarzut (s. 194 n.):

„ N ajczęstszym sp osob em k a to lick ich .m a n ip u la cji’ sp rzeczn ościam i b i­ b lijn y m i (głów n ie ew a n g elicz n y m i) jest ich n e g a c j a : g ło si się w ięc, że w ew a n g elia ch i B ib lii w ogóle n ei m oże być ja k ich k o lw iek sp rzecz­ n ości .w ew n ętrzn y ch ’, czy li takich, k tóre zachodzą w ew n ą trz P ism a ś w ię ­ teg o (bądź też w ew n ą trz danego utw oru), jak i sp rzeczn ości ,ze w n ę tr z ­ n y c h ’, a w ię c takich, k tóre m ia ły b y zachodzić p om ięd zy P ism em ś w ię ­ tym a rozum em (sp rzeczn ości logiczne) lu b B ib lią a w y n ik a m i n auk szczeg ó ło w y ch (h istoryczn ych lu b p rzyrod n iczych).”

W ątpię też, czy k toś z teo lo g ó w p od p isałb y się aprobująco pod obrazem stosu n k u trad ycji do urzędu n a u czy cielsk ieg o K ościoła, oraz ro li p a ­ pieża w k szta łto w a n iu się trad ycji, jak i nam n a k reślił A utor na s. 196— 198, zw ła szcza że z d ok u m en tów Sob. W atyk ań sk iego II, na k tóre się A u tor p o w o łu je i które cytu je, w su m ie w y n ik a jed n ak coś innego. W ty m w zg lęd zie w n io sek A utora: „Teraz już m ożem y sp ok ojn ie p o d ­ s ta w ić pod w sz e lk ie zw ro ty o U rzęd zie N a u czy cielsk im K ościoła w yraz „p ap ież” i — p arafrazu jąc sły n n ą d ew izę L u d w ik a X IV — p o w ied zieć „T radycja — to ja ” (s. 198) — m oim sk rom n ym zd an iem św ia d c z y co n ajm n iej o d alek o p o su n ięty m upraszczan iu spraw y. C iek aw sze są d a l­ sze rozw ażan ia A u tora o m a rk sisto w sk iej m o żliw o ści w y k o rzy sta n ia sp rzeczn ości e w a n g elicz n y c h jako p rzeja w u zasady, że „sprzeczności

(8)

[49]

SP R A W O Z D A N IA I RECENZJE

343

w e w n ę tr z n e są m otorem rozw oju w szelk ich z ja w is k ”, bo tu A utor, m n iem a m , czu je się bardziej sw ob od n ie, a dąży, jak w id ać, do o sią g ­ n ięcia „złotego środ k a” m ięd zy fid eizm em a negacją.

W rozdz. 5 p oru szan e jest za g a d n ien ie nader ż y w o tn e i ak tu aln e, m ia n o w ic ie rola m itu w relig ii, prob lem sy n o p ty czn y i p reh istoria e w a n ­ g e lii w n aw iązan iu do badań szk oły h istorii form , zagad n ien ie stosu n k u Jezu sa h istoryczn ego do C hrystusa w iary, oraz sp ołeczn e ob licze e w a n ­ g elii. U za sa d n io n e jest, że A utor rozp atru je te sp raw y z p ozycji w ła sn ej c z y li m a rk sisto w sk iej, a le m ożna m ieć p e w ie n żal do niego i to poniekąd uzasad n ion y, bo oparty na jego w ła sn y m zw y cza ju cy to w a n ia jed n ak lite r a tu r y k a to lick iej (i p olsk iej), że n ie dał żadnej w zm ia n k i o n ie n a j­ gorszych zap ew n e nau k ow o artyk u łach , w k tórych p rzeja w iło się za in ­ te r e s o w a n ie om aw ian ą przez n iego p rob lem atyk ą i ze stron y k a to lick iej. P rzyk ład ow o n iech b ęd zie w o ln o w ię c p rzyp om n ieć tak ie p ozycje, jak: ks. E. B u l a n d a , G e n e z a i zn a c z e n ie m i t u w h is to rii k u l t u r y , R BL 18 (1965) s. 453—457; ks. J. K u d a s i e w i c z , C z y są w S t a r y m T e s ­ ta m e n c i e m i t y , tam że s. 257—273; tegoż, P o w s t a n i e i h is to r y c z n o ś ć E w a n ­ gelii w d y s k u s j i s o b o r o w e j , R BL 21 (1968) s. 1—24; tegoż, D a w n e i w s p ó ł ­ c z e s n e u jęcie h is to r y c z n o ś c i E w a n g elii, A tK ap 72 (1969 s. 427—444; tegoż,

E w a n g e lie d z i e c i ę c t w a J ezu sa, C olT h eol 40 (1970) nr 4 s. 161— 170; ks. E. T o m a s z e w s k i , Z d y s k u s j i n a d p r o b l e m e m : J e z u s h i s t o r y c z ­ n y a C h r y s t u s w i a r y , Z eszN aukK U L 12 (1969) z. 3 s. 19—28; tegoż, H i s ­ t o r y c z n a p r a w d a E w a n g e l ii w e d ł u g K o n s t y t u c j i Sob o ru W a t y k a ń s k i e ­ go II „Dei V e r b u m ”,R TK 16 (1969) z. 2 s. 2139; O. H. L a n g k a m ­ m e r , S to s o w a n i e „ F o rm g es ch ich te” i „ R ed a k ti o n s g e s c h i c h te ” w i n t e r ­ p r e t a c j i P i s m N o w e g o T e s t a m e n t u , A tK ap 72 (1969) s. 408—417; ks.

J. I h n a t o w i c z , M i t o d e m i to l o g iz a c ji, W ięź 1969, nr 2—3 s. 58— 74, itd ., żeb y s ię ogran iczyć do tych paru, k tóre już A utor m ógł w id zieć, p rzy g o to w u ją c sw o ją k siążkę.

C h ciałb ym tę garść uw ag, ja k ie n a su n ęły się przy lek tu rze, za k o ń ­ c z y ć ak cen tem p ozy ty w n y m , a taki ak cen t dostrzegam w k on k lu zji r o z ­ d z ia łu o sta tn ieg o (s. 247 n.):

„N as in teresu je tu k w estia , na ile d ok tryn a sp ołeczn a e w a n ­ g e lii m oże w e jść w sk ład k u ltu ry i m o ra ln o ści tw o rzą ceg o się sp o łe c z e ń stw a la ick ieg o , a zw ła szcza socja listy czn eg o . D on iosłość teg o p roblem u sta je się ew id en tn a dla tych krajów , k tóre b u ­ dują now e, so cja listy czn e sp o łeczeń stw o w śród i z (bo p rzecież nie: w b rew ) w ierzącej w ięk szo ści ch rześcijań sk iej sw y ch o b y w a teli...P o ­ rzu cen ie p o sta w y n ih ilisty czn ej, rezy g n a cja z k on cep cji „całk ow itej p r z e c iw sta w n o śc i” p ozw alają nam dostrzec w tych obszarach d z ia ła l­

n o ści sp ołeczn ej d w ie w a rstw y : jedną, będącą w y ra zem ograniczoności in teresó w i św ia to p o g lą d u w io d ą cy ch k la s danej form acji, oraz drugą, sta n o w ią cą k u m u lu ją cy się w ew n ą trz (i ponadto) m om en t dorobku o g óln olu d zk iego, pod ob n ie jak w śród (i pom im o) n agrom adzonych przez czło w ie k a lub daną ep ok ę praw d w zg lęd n y ch k u m u lu je się n ie u s ta n ­ n ie fu n d u sz p raw dy a b so lu tn ej...”.

(9)

344

SP R A W O Z D A N IA I RECENZJE

[50]

Chyba dążność do tej P ra w d y absolutnej p ow in n a być w sp ó ln ą p la t­ form ą, na której spotkać się m ogą w y s iłk i n a u k o w e czyn ion e z obu stron czegoś, co k ied y ś ch ętn ie nazyw ano, b arykadą, a co raczej jest d w om a kosm odrom am i, z k tórych startu jące sta tk i m ogą w razie p o ­ trzeb y być cu m ow an e razem dla stw o rzen ia w sp ó ln ej sta cji b ad aw czej. J ó z e f W i e s ł a w Rosłon

H ans U rs von B a l t h a s a r , W e r is t ein Christ? , F reiburg im Br. 1969, H erder, ss. 127.

P rezen to w a n a tu k siążk a H ansa U rsa von B a l t h a s a r a została p o raz p ierw szy w yd an a dru k iem w 1965 r. przez w y d a w n ictw o B e n z i n - g e . r a w serii O ffe n e W e g e i od teg o czasu b y ła już w ielo k ro tn ie w zn a w ia n a (w 1968 r. uk azało się jej 7 w y d a n ie).1 T ę n ie z w y k łą p o ­ pu larn ość zaw d zięcza ona przed e w sz y stk im p o sta ci autora, a n a stęp n ie w z ię ty m na w a rszta t zagad n ien iom i sposob ow i, w jak i zo sta ły op raco­ w an e. C zyteln ik b o w iem sp otyk a się przez nią z jed n ym z n a jw y b it­ n iejszy ch w sp ó łczesn y ch teo lo g ó w k a to lick ich na św iecie, który w p ro st po m istrzow sk u , tzn. w sposób fa ch o w y , a zarazem p rzystęp n y i a tra k ­ cyjny, od p ow iad a na n a jw a żn iejsze p y ta n ia K ościoła: K to, k ied y i w ja ­ k iej m ierze jest ch rześcijan inem ?

Z a in tereso w a n ia H ansa U rsa von B a lth a sa ra filo zo fią e g z y ste n c ja lis- tyczn ą (p ozostaw ał on m ięd zy in n y m i w w ie lk ie j p rzyjaźn i ze zn an ym eg zy sten cja listą E richem P r z y w a r ą ) , so lid n e stu d ia nad p a try sty k ą (ow ocem ich są m ięd zy in n y m i p u b lik o w a n e p rzyczyn k i do badań nad sp u ścizn ą p isarsk ą O r y g e n e s a , ś w. G r z e g o r z a z N y s s y , M a k s y m a W y z n a w c y i św. A u g u s t y n a ) oraz d łu g o letn ia d ziałaln ość na polu d u szp a stersk o -n a u k o w o -w y d a w n iczy m (na u w agę z a ­ słu g u ją tu zw ła szcza n a stęp u ją ce p o zy cje k siążk ow e: V e r b u m Caro, SpGnsai V e r b i, S p ir it u s C re a to r , M y s t e r i u m Christi; B alth asar jest te ż p rzew od n iczącym założon ego w 1947 r. w S zw a jca rii w y d a w n ic tw a św . Jan a — J o h a n n e sv e r la g ) p red y sty n u ją go w p rost do u d zielen ia o d p o w ie­ dzi na tego rodzaju p ytan ia. A trzeba przyznać, że są to p rob lem y p a ­ lą ce, od rozw iązan ia k tórych za leży być, alb o n ie być ch rześcija ń stw a . T ylk o pozorne p y ta n ie ty tu ło w e k siążk i „Kto jest ch rześcija n in em ? ” w y ­ d aje się p rzeb rzm iałe i n iem odne. W r z eczy w isto ści tk w i ono u p od ­ sta w w szelk ich zm ian zach od zących w K ościele, a p opraw na nań odpo­ w ie d ź w a ru n k u je sk u teczn ość d o k on yw an ych w ty m w z g lę d z ie reform .

1 W ydana też została w tłu m aczen iu p olsk im pt. K i m j e s t c h r z e ś c ij a ­ nin'? (Znaki czasu 20), P aris 1971 ss. 124.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Bibliotheca Nostra : śląski kwartalnik naukowy nr 1,

Selected aspects of disablement / ed. Kubińska ; Pope John Paul II State School of Higher Education in Biała Podla- ska. [Institute of Health]. Sygn.: W 48879.. SKARBEK K., WROŃSKA

Według biskupa Stanisława Adamskiego te „tygodniowe listy”, niezastąpione w rodzinach, miały przede wszystkim na celu „dokształcanie dorosłych w sprawach wiary i

Spotkanie dało możliwość zapoznania się z niektórymi spośród 1502 autorów, których twórczość mogła będzie znaleźć się w domenie publicznej w związku z upłynięciem

Zdzisława Gębołysia dotyczy, jak podaje we wstępie autor: „zagłębiowskiego pisarza – regionalisty, autora 49 książek, ponad 1 300 tekstów prasowych, monografi i

[r]

Trudny artyzm Norwida,.głębia, przenikliwość i nowo­ czesność jego myśli odniosły - niezupełne zresztą - zwycięstwo w ojczyźnie poety dopiero w wiele lat po

[r]