• Nie Znaleziono Wyników

OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA. Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA. Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie"

Copied!
52
0
0

Pełen tekst

(1)

OKRUCHY

ŚWIĘTEGO WOJCIECHA

Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie

P AŹDZIERNIK 2021 P AŹDZIERNIK 2021

(2)
(3)

Od redakcji ... 1

Słowo ks. Proboszcza ... 2

Z życia parafii Kronika parafialna ... 2

Kim jestem? ... 4

Ku pamięci – śp. mgr inż. Tadeusz Gaydamowicz ....5

Homilia ks. Wojciecha Kościelniaka ... 5

Pierwsza Komunia Święta ... 8

Dołącz do nas ... 9

Zagadnienia życia duchowego Perfekcyjna pani dommu ... 10

Słowo #13. umarł król, niech żyje król. ... 12

Instytucjonalne aspekty funkcjonowania Kościoła katolickiego na przestrzeni dziejów. cz. XX – „Niewola awiniońska papieży” ... 13

Warto przeczytać ... 14

Kościół w Polsce i w świecie Wielki jubileusz ... 14

Dwie beatyfikacje w jednym dniu ... 15

Módlmy się za Żydów ... 21

Co czeka naszych kapłanów? ... 23

O wychowaniu, zachowaniu i tradycjach W blasku ojcostwa św. Józefa ... 24

Co dla ciebie znaczy słowo„dość”? ... 26

Moja prywatna pielgrzymka ... 27

Spotkania Nie jestem silny ... 32

Z cyklu „108 meczenników drugiej wojny światowej” ... 35

Na etacie w urzędzie państwowym przepracowałam 21 lat ... 36

„Okruchy” dla młodych Śdm Lizbona 2023 ... 37

Warto poczytać ... 38

Rozmaitości Zygmunt ku czci Jana Pawła II ... 39

MOJA PRYWATNA PIELGRZYMKA ... 39

Okruszek Dzwonek „Zygmuś” ... 43

Dlaczego wierzysz mój diamenciku? ... 44

Warto przeczytać ... 44

Konkurs dla dzieci z nagrodami ... 46

Na karcie tytułowej: Fragment obrazu Jana Matejki „Zawieszenie Dzwonu Zygmunta”;

zdjęcia na okładce: Grzegorz Leleń, Marek Łażewski.

Miej Serce jak Dzwon

Jubileusz 500-lecia „Dzwonu Zygmunta” nie może przejść bez echa, bo jubileusz to nie jeden dzień, ale cały rok. A jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień (2P 3,8b).

Niech zatem jubileusz ten trwa i tysiąc lat, by w kolejnych pokoleniach młodych Polaków dźwięk „Zygmunta” budził ducha narodu i wiary.

Dla nas, krakowian, to dobra okazja, by ożywić w sobie na nowo świadomość tego znaku, bo chyba przyzwyczailiśmy się, że jest i nawet nie pamiętamy, jakim jest skarbem. A przecież ludzie całego świata idą go zobaczyć i dotknąć – tego świadka pięćsetletniej historii Narodu Polskiego, wydarzeń państwo- wych i społecznych, a dla nas, katolików, wielu wydarzeń wiary i życia Kościoła.

Milczący świadek historii odzywa się tylko w najważniejszych wydarzeniach, obwieszczając radość lub żałobę Polski i Polaków.

Sercem swym wydobywa przejmujący, głęboki i niepowtarzal- ny dźwięk, by poruszyć serca nasze do zadumy a w umysłach odcisnąć pieczęć historycznej pamięci.

Wędrując po krakowskim Rynku spotkałem koło kościoła św.

Wojciecha replikę „Dzwonu Zygmunta”, którą można obejrzeć z każdej strony z bliska. Ale będąc w Katedrze Wawelskiej – na Mszy Św. pogrzebowej śp. ks. Prałata Zdzisława Sochackiego, mojego prefekta i wychowawcy z lat seminaryjnych – zapragną- łem po 15 latach znów wstąpić wzwyż, na wieżę, by „Dzwonu Zygmunta” dotknąć, by zajrzeć mu do serca nowego tysiąclecia.

I refleksja przyszła z echem piosenki:

„Wznieś serce nad zło”

i miej serce jak dzwon dobro światu oznajmiaj chwałę Bogu oddawaj

Mieć serce jak ON (Zygmunt) głębią życiu smak nadawać innych w zdumienie wprowadzać niezatarty zostawiać ślad

brzmieniem miłości serca poruszać i budzić przeszłości pamięci

nowe otwierać przestrzenie przyszłości lecz wiary fundament ocalić

„Zygmuncie” świadku tego co było proroku tego co przed nami tobie hołd składamy w Bogu ufność pokładamy.

Ks. Roman Zapała

(4)

Nie trzeba oglądać się na innych, na tych lub owych, może na polityków, żądać od nich, aby się odmienili.

Każdy musi zacząć od siebie, abyśmy prawdziwie się odmienili.

A wtedy, gdy wszyscy będziemy się odradzać, i politycy będą musieli się odmienić, czy będą chcieli czy nie.

Nie idzie bowiem w tej chwili w ojczyźnie naszej tylko o zmianę instytucji społecznej, nie idzie też o wymianę ludzi, ale idzie przede wszystkim o odnowienie się człowieka.

Idzie o to, aby człowiek był nowy, aby nastało «nowych ludzi plemię» […], żebyśmy zrozumieli naszą odpowiedzialność za naród, który Bóg wskrzesza.

Trzeba więc naprzód porzucić smutki, narzekania, wyleczyć się z samego siebie, ze swoich urazów psychicznych, które są dla nas większym nieszczęściem niż wszystko, co nas otacza.

[Bo] wszystko, co nas spotyka – zdrowie czy cierpienie, dobro czy zło, chleb czy głód, przyjaźń ludzka czy niechęć, dobrobyt czy niedostatek – wszystko to w ręku Boga może działać ku dobremu.

Gdy człowiek tak bardzo wydobędzie się z siebie, że ma już odwagę być poczytanym za nic, dopiero wtedy jest wolność, wspaniałość i zwycięstwo – najtrudniejsze, bo nad samym sobą.

Nie musisz wszystkiego rozumieć,

wystarczy, że wszystko, co Bóg daje, kochasz.

[A] Bóg jest bliżej nas, niż o tym myślimy.

Szukamy Go zazwyczaj za daleko.

Kard. Stefan Wyszyński

Drodzy Czytelnicy!

Już nowy rok szkolny i nowy wir zajęć w domu, szkole i próba odnalezienia się w rzeczywistości pocovidowej czy przed kolejnym atakiem wirusa?

Szukamy oparcia dla naszych planów, pewnego gruntu dla codziennej nadziei.

Mamy go, jak zawsze: to Zbawiciel, który daje nam znaki obecności i działania.

Pierwszym był 52. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny, który trwał od 5 do 12 września br. w Budapeszcie, a w jego zakończeniu wziął udział Ojciec Święty Franciszek. Kongres to wydarzenie uniwersalne łączące wszystkich kato- lików w oddaniu czci dla Najświętszego Sakramentu, który jest żywą obecnością Boga pośród swego Ludu. Mottem wydarzenia są słowa Psalmu 87: „Wszystkie moje źródła są w Tobie”. Niech i w naszej parafii i w naszych rodzinach ta treść mocno wybrzmiewa i pomaga w codziennym życiu.

Drugim była beatyfikacja dwojga rodaków: matki Elżbiety Róży Czackiej i ks.

Kard. Stefana Wyszyńskiego. Ich biografie, przykład to inspiracja i potwierdzenie działania Boga wśród swojego Ludu nawet w najtrudniejszych czasach narodu czy chwilach osobistych. Niech to wydarzenie 12 września br. w rocznicę wiktorii wiedeńskiej (12 IX 1683 r.) utwierdzi nas w zaufaniu Opatrzności Bożej: „Bóg nie opuszcza swojego Ludu”.

Spokojnej lektury i owocnej modlitwy.

Ks. Proboszcz Marian Wanat

Słowo ks. Proboszcza

(5)

Z ŻYCIA PARAFII

KRONIKA PARAFIALNA

23 maja – Uroczystość Zesłania Ducha Świętego O godz. 16.00 odbyła się Msza Św. w intencji uczniów kl. VIII przed egzaminami kończącymi edukację w szkole podstawowej oraz formacyjne spotkanie dla kandydatów do bierzmowania z kl. szóstych i siódmych.

3 czerwca – Obchodziliśmy UROCZYSTOŚĆ NAJŚWIĘT- SZEGO CIAŁA I KRWI PANA JEZUSA. Po Mszy św.

o godz. 17.00 przeszliśmy ulicami naszego osiedla z Panem Jezusem w Najświętszym Sakramencie do czterech ołtarzy.

W oktawie Bożego Ciała uczciliśmy Pana Jezusa podczas nabożeństw eucharystycznych o godz. 17.30 śpiewając Nie- szpory o Najświętszym Sakramencie, a następnie procesją dookoła kościoła ze śpiewem Litanii do NSPJ.

5 czerwca – W sobotę 5 czerwca kolejna grupa dzieci klas III ze szkoły Montessori przy ul. Mydlnickiej przy- stąpiła do I Komunii św.

6 czerwca – Od tej niedzieli przeszliśmy na wakacyj- ny porządek Mszy Św. w niedzielę. Msza Św. wieczorna o godz. 19.00, a od 13 czerwca nie odprawialiśmy Mszy Św. o godz. 13.00.

11 czerwca – W UROCZYSTOŚĆ NAJŚWIĘTSZEGO SERCA PANA JEZUSA w łączności z Episkopatem Polski zgromadzonym w Bazylice Najświętszego Serca Pana Jezusa podczas Mszy Św. odnowiliśmy Akt Poświęcenia Polski Najświętszemu Serca Pana Jezusa.

12 czerwca – Odbyła się Pielgrzymka „Margaretek” do Sanktuarium Matki Bożej Kalwaryjskiej w Kalwarii Ze- brzydowskiej, w której uczestniczyli nasi parafianie wraz z ks. Tomaszem.

13 czerwca – O godz. 16.00 odbyła się Msza Św. forma- cyjna dla kandydatów do bierzmowania z klas szóstych i siódmych (wraz z rodzicami), kończąca rok formacyjny 2020/21.

20 czerwca – W związku z poprawą pandemiczną biskupi znieśli dyspensę od uczestnictwa we Mszy Św. w kościele, dlatego transmisje Mszy Św. z naszej świątyni w niedzielę zostały ograniczone do dwóch Mszy Św. o 9.00 i 10.30 (z myślą o chorych).

24-25 czerwca – Msze Św. dziękczynne na zakończenie roku szkolnego odprawiliśmy w czwartek o godz. 18.00 dla dzieci szkół podstawowych, a w piątek o 8.00 dla młodzieży szkół średnich.

27 czerwca – W duchu solidarności z poszkodowanymi pożarem mieszkańcami Nowej Białej modliliśmy się o ducha nadziei, a ofiarą po Mszach Św. wsparliśmy ich materialnie w odbudowie utraconego mienia. Wszyst- kim ofiarodawcom składamy „Bóg zapłać”, a zebrano 11 060 zł.

11 lipca – Od niedzieli 11 lipca w całym Kościele polskim trwała nowenna tygodni przygotowująca nas do beatyfi- kacji Sługi Bożego Kard. Stefana Wyszyńskiego. W naszej parafii modliliśmy się nowenną na zakończenie wieczor- nych Mszy Św.

14 lipca – Odbyła się akcja zbiórki zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego (tzw. elektroodpadów).

Zużyty sprzęt składano obok kościoła według wskazań porządkowych w godz. od 11.00 do 12.00. Firma, która dokonuje utylizacji, wspiera również polskich misjonarzy.

Dziękujemy p. Kazimierzowi Synowskiemu za sprawne przeprowadzenie akcji i posługę. O godz. 13.00 firma spa- kowała i wywiozła trzy palety sprzętów.

25 lipca – We wspomnienie św. Jakuba i św. Krzysztofa, patrona kierowców, po Mszach Św. odbyło się poświęcenie wszelkich pojazdów. Ofiarą złożoną przy tej okazji wspar- liśmy misjonarzy.

15 sierpnia – Dziękowaliśmy Bogu za dar Maryi w hi- storii zbawienia i Jej przykład w dążeniu do wieczności.

Wdzięczność wyrażamy również za Jej obecność w dziejach naszego narodu i wstawiennictwo w trudnych chwilach dziejowych. Po Mszach Św. poświeciliśmy pierwociny kwiatów, ziół i owoców dziękując Bożej Opatrzności za opiekę nad nami.

16 sierpnia – 9 sierpnia 2021 r. zmarł śp. ks. Mariusz Flanek, proboszcz parafii pw. Matki Bożej Częstochow- skiej w Okleśnej, były wikariusz w naszej parafii w la- tach 1992 – 95. 16 sierpnia o godz. 18.00 modliliśmy się w naszej wspólnocie parafialnej Mszą Św. w intencji śp.

ks. Mariusza Flanka.

27 sierpnia – Odbyła się doroczna pielgrzymka młodzieży Ruchu „Światło-Życie” do Kalwarii Zebrzydowskiej, w której uczestniczyła młodzież naszej parafii wraz z opiekunem ks. Tomaszem Bajerem.

1 września – Rozpoczęliśmy nowy rok szkolny. Pod- czas Mszy Św. o godz. 8.00 sprawowanej dla szkół śred- nich z terenu naszej parafii oraz o godz. 18.00 dla dzieci i młodzieży szkół podstawowych modliliśmy się o Boże błogosławieństwo dla społeczności szkolnych, wszystkich rodziców i opiekunów.

5 września – Gościliśmy w naszej wspólnocie parafialnej ks. Wojciecha Kościelniaka, kapłana naszej diecezji, który od 30 lat posługuje w Tanzanii w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Kiabakari. Ks. Wojciech wygłosił Słowo Boże, a po Mszach Św. kwestował na rzecz podejmowanych dzieł misyjnych. Składamy serdeczne „Bóg zapłać” za wsparcie posługi misyjnej naszego brata w kapłaństwie.

Również 5 września odbyła się XXIX Pielgrzymka Rodzin naszej Archidiecezji do Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie o godz. 9.00 uczestniczyliśmy w Drodze Krzyżowej, a o 11.30

(6)

KU PAMIĘCI

Śp. mgr inż. Tadeusz Gaydamowicz

7 sierpnia 2021 r. w wieku 98 lat zmarł Tadeusz Gaydamowicz członek Akcji Katolickiej. Działał aktywnie w Radzie Budowy naszego kościoła. Był on naj- starszym harcerzem Rzeczypospolitej Polskiej. Działał i wspierał Mołdawską Polonię w Kiszyniowie. Prowadził kro- nikarską dokumentację fotograficzną naszej parafii. Był znanym i cenionym architektem Królewskiego Miasta Kra- kowa i autorem wystaw fotograficznych z rodzinnej historii śladami polskości w Mołdawii i Rumunii „Cztery miasta:

Kiszyniów, Lwów, Bukareszt, Kraków”.

Bardzo uroczyste otwarcie wystawy w 2015 r. obyło się w Wilnie z udziałem trzech ambasadorów.

Dla mnie był człowiekiem wyjątko-

wym, ceniłem jego wielki patriotyzm, religijność, poświę- cenie pracy społecznej na rzecz parafii i Polonii.

Otoczmy go modlitwą.

Marek Polański Tadeusz Gaydamowicz urodził się 4 lipca1923 roku w polskiej rodzinie w stołecznym mieście Besarabii – Kiszyniowie (wówczas Królestwo Rumunii a obecnie Mołdawia). Jego przodkowie pochodzili z Litwy. Edukację szkolną rozpoczął w 4–klasowej Szkole Polskiej w Ki- szyniowie. Po jej ukończeniu został wysłany do Lwowa, gdzie zamieszkał w Zakładzie Wychowawczym im. Abra- hamowiczów na Wzgórzach Wuleckich. Uczęszczał do Szkoły św. Marii Magdaleny oraz do Gimnazjum im. Jana

Długosza. W roku 1934 został przyjęty do XVI Lwowskiej Drużyny ZHP im.

Jerzego Grodyńskiego.

Tadeusz każde wakacje spędzał w rodzinnym domu w Besarabii. Po wakacjach w 1939 roku nie powrócił już do Lwowa. W październiku wyjechał do Bukaresztu, gdzie otwierano szkoły dla polskich uchodźców. Tam kontynuował naukę, zdał maturę i rozpoczął studia na Wydziale Architektury Politechniki Bukaresztańskiej. Po zakończeniu wojny cała rodzina postanowiła repatriować się do Polski. Zostali skierowani na Ziemie Odzyskane, skąd przeprowadzili się do Krakowa. Decyzja była trudna, ale do rodzinnej Besarabii, zajętej przez Zwią- zek Radziecki, nie było po co wracać.

Tadeusz Gaydamowicz po przejściu na emeryturę, wolny od obowiązków zawodowych, poświęcił się po- pularyzowaniu dziejów besarabskich i mołdawskich Polaków. Był członkiem Komitetu Budowy kościoła św.

Wojciecha na naszym osiedlu. W roku 2013 udostępnił zbiory fotografii rodzinnych Stowarzyszeniu Wspólnota Polska Oddział w Krakowie, które zostały pokazane na wernisażu w dniu 27 czerwca 2013 roku w salach Domu Polonii w Rynku Głównym w Krakowie. Następnie wy- stawa była pokazana w Warszawie , później w Suczawie, Kiszyniowie i Wilnie. Zmarł 7 sierpnia 2021 roku w wieku 98 lat i został pochowany na cmentarzu Batowickim w Krakowie.

Anna Mazur w Mszy Św. przy ołtarzu polowym pod przewodnictwem ks.

abpa Marka Jędraszewskiego, modląc się o świętość naszych rodzin i chrześcijańskie wychowanie dzieci i młodzieży.

5-12 września – W tych dniach w Budapeszcie odbył się 52. Światowy Kongres Eucharystyczny, pod hasłem:

„Wszystkie moje źródła są w Tobie” (Ps 87), który papież Franciszek zakończył Mszą Św. w dniu 12 września.

9 września – Odbyło się pierwsze powakacyjne spotkanie scholi „Wojciechowe nutki” oraz zapisy nowych członków.

12 września – Podczas Mszy Św. o godz. 10.30 ks. prałat Józef Caputa z okazji rozpoczęcia roku szkolnego poświęcił dzieciom tornistry i przybory szkolne.

W tym dniu po Mszach Św. odbyła się kwesta na rzecz uchodźców z Afganistanu. Zebrane fundusze zostaną prze- znaczone na wsparcie działań Caritas w Pakistanie i Iranie oraz na potrzeby uchodźców przebywających już w Polsce.

Zebrano 3320 zł.

15-17 września – Odbyło się Triduum ku czci św. Stani- sława Kostki patrona młodzieży, którym rozpoczęliśmy przygotowanie do sakramentu bierzmowania dla młodzież klas VI-VIII z naszej parafii.

18 września – Odbyło się pierwsze powakacyjne spotkanie dla nowych kandydatów na ministrantów wraz z rodzicami.

19 września – W kościele o godz. 16.00 miało miejsce pierwsze spotkanie rodziców dzieci przygotowujących się do I Komunii Świętej w roku szkolnym 2021/2022.

(7)

KIM JESTEM?

Kazanie – XV Niedziela zwykła – 11 lipca 2021 r.

(Am 7, 12-15; Ef 1, 3-14; Mk 6, 7-13)

KIM JESTEM?

Za Amosem powiem „Nie jestem ja prorokiem, ani nie jestem synem proroków”.

Kim jestem?

Słuchając dzisiejszej Ewangelii muszę powiedzieć też: „Nie jestem apostołem”, bo nie idę przez ten świat bez chleba, torby, pieniędzy, bo mam więcej niż dwie suknie i kilka par butów i jeszcze samochód, a nie tylko sandały i laskę.

Kim zatem jestem?

Jestem Życiem i to życiem naznaczonym pieczęcią Ducha Świętego samego Boga.

Jestem Jego obrazem i podobieństwem, a to zobowiązuje.

Jestem dziedzicem nieba zaproszonym na ucztę wieczności.

Jestem zanurzony w NIM – Bogu Jezusie Chrystusie, Synu Boga Ojca, moim Bracie i Przyjacielu.

BoW Nim wybrał mnie Ojciec Niebieski już przed założeniem świata, abym był święty i nieskalany przed Jego obliczem.

W Nim uczynił mnie przybranym synem Swoim.

W Nim zostałem odkupiony przez Jego Krew z moich grzechów i występków.

W Nim Ojciec napełnił mnie wszelkim błogosławieństwem duchowym.

W Nim zamysłem swej woli przeznaczył mnie, bym istniał ku chwale Jego majestatu.

To zobowiązuje.

Niezniszczalna Pieczęć Ducha Świętego odbita w Duszy mojej w sakramencie Chrztu św. dała mi przywilej bycia Dzieckiem Boga, dziedzicem Nieba.

Ale!Niezniszczalna Pieczęć Ducha Świętego odbita na moją świadomą i dobrowolną prośbę w Du- szy mojej podczas sakramentu Bierzmowania, uczyniła mnie Świadkiem Jezusa Chrystusa.

A to zobowiązuje.

W Sakramencie Bierzmowania obiecałem Bogu Ojcu żyć dla Jego Chwały a nie dla swojej;

obiecałem głosić Ewangelię Jezusa Chrystusa

i wzywać do nawrócenia, a nie przeczyć Jej i hołdować grzechowi, kłamstwu, półprawdom, świecąc Panu Bogu świeczkę a Szatanowi ogarek; obiecałem współpracować z Duchem Świętym, by mógł przeze mnie mówić i działać dla uświęcenia świata, a nie stawiać Mu opór, buntując się, gdy stawia mnie w prawdzie i rodzi wyrzuty sumienia i pcha do konfesjonału, czy kłócić się z Nim, gdy uczy mnie mądrości życia autorytetem Kościoła, czy też wstydzić się spraw wiary wobec niewierzących.

W Sakramencie Bierzmowania powiedziałem Trójcy Przenajświętszej:

PRAGNĘ, ABY DUCH ŚWIĘTY, KTÓREGO OTRZYMAM, UMOCNIŁ MNIE

DO MĘŻNEGO WYZNAWANIA WIARY, BRONIENIA JEJ I ŻYCIA WEDŁUG JEJ ZASAD.

A Bóg w Trójcy Jedyny wziął tę moją prośbę na poważnie i nie tylko przyjął, ale położył na tym moim zobowiązaniu pieczęć, niezniszczalną pieczęć odciśniętą w Duszy mojej.

I dał mi Ducha Świętego.

Dlatego za Amosem powiem „Nie jestem ja prorokiem, ani nie jestem synem proroków”.

Słuchając dzisiejszej Ewangelii muszę powiedzieć też: „Nie jestem apostołem”, bo nie idę przez ten świat bez chleba, torby, pieniędzy, bo mam więcej niż dwie suknie i kilka par butów i jeszcze samochód, a nie tylko sandały i laskę.

A jednak świadom pieczęci Ducha Świętego i mojego zo- bowiązania wobec Boga muszę powiedzieć i muszę zawsze mówić.

Mocą Ducha Świętego, Który został mi dany, Którego mam:

jestem prorokiem, gdy mężnie wyznaję wiarę, nie wstydzę się jej, bronie jej i żyje według jej zasad;

jestem apostołem, gdy życiem głoszę Ewangelię, zło nazywam złem, a dobro dobrem, gdy żyjęe

według Bożych przykazań;

jestem posłańcem w imię Trójcy Świę- tej, by szerzyć Królestwo Boga na całej

ziemi: w rodzinie, w środowisku pracy, w mojej umiłowanej Ojczyźnie, zawsze i wszędzie.

jestem Pieczęcią Boga.

A Ty kim jesteś?

Ks. Roman Zapała

(8)

Homilia ks. Wojciecha Kościelniaka

– misjonarza z Tanzanii w naszej parafii w niedzielę 5 września 2021 r.

Drogi Księże Proboszczu, Drodzy Bracia Kapłani,

Drogie Osoby Życia Konsekrowanego, Kochani Bracia i Siostry,

Dziękuję z serca Księdzu Proboszczowi za zaproszenie do Waszej wspólnoty Świętego Wojciecha, mojego Patrona, w dzisiejszą niedzielę.

W telegraficznym skrócie o sobie – pochodzę z parafii św. Kazimierza na krakowskich Grzegórzkach, jestem ka- płanem Archidiecezji Krakowskiej tak, jak Wasi duszpa- sterze, i misjonarzem w Tanzanii, w Afryce Wschodniej.

Mam 58 lat, w tym 33 lata kapłaństwa.

To już trzydziesty pierwszy rok mojej pracy w Tanzanii.

Wyjechałem z Krakowa na misje dwa lata po święceniach kapłańskich – w 1990 roku. Miałem wtedy 27 lat.

Kochani, na przestrzeni 30 lat od powstania mojej misji w 1991 roku w małym miasteczku Kiabakari, w północno-za- chodniej Tanzanii, pomiędzy Jeziorem Wiktorii a Parkiem Serengeti, stopniowo, krok po kroku, tworzyliśmy miejsce, gdzie Miłosierdzie Boże ogarnie całego człowieka w jego trzech podstawowych wymiarach – duchowym, fizycznym i intelektualnym. Trzy filary wizji Bożego Miłosierdzia w Kiabakari – Dusza, Ciało i Umysł.

Nie zamierzam jednak chwalić się misyjnymi sukcesami przed Wami. Pragnę natomiast zwierzyć się Wam dziś, czego nauczyły mnie misje w Afryce przez te minione 31 lat? Być może to świadectwo pobudzi znajome echa w Waszych sercach i życiowych doświadczeniach. Być może rzuci światło na osobiste poszukiwania drogi i odpowiedzi na pytania stawiane Panu Bogu.

Kochani, powiem krótko – to był czas, w którym otrzy- małem wiele życiowych lekcji. Wspomnę o czterech.

PIERWSZA LEKCJA

– to spojrzenie na życie oczami wiary, która mówi mi, że w naszym życiu nie ma przypadków i że w planach Opatrz- ności Bożej ostatecznie wszystko służy naszemu dobru – nawet zło, choroby, cierpienie i krzyż. Takie spojrzenie rodzi wdzięczność za wszystko, czego doświadczyłem w moim życiu. Za to, co boskie; za to, co ludzkie i za to, co diabel- skie. Całe spectrum ludzkich przeżyć i uczuć. Od euforii do rozpaczy. I to bez żadnego znieczulenia. Teraz wiem, że nic nie mogło mnie lepszego spotkać w życiu. Dziękuję Jezusowi, że wszędzie mnie ze sobą zabrał na misjach – i na Górę Tabor i na Golgotę, do Wieczernika i przed Heroda i Piłata, do Egiptu i do Emaus. Bóg dał mi życie na ostrzu noża w trudnej szkole przetrwania w Afryce.

A w tych wszystkich chwilach ciemności – subtelne interwencje Boga dokładnie wtedy, gdy wszystko się waliło

i nadzieja umierała; radość i satysfakcja tworzenia krok po kroku, cierpliwie, przez długie lata miejsca, z którego Miłosierdzie Boże promieniuje teraz na całą Tanzanię, Afrykę i świat. I to Miłosierdzie dotykające nas całych:

nasze dusze – przez Narodowe Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Kiabakari, Stowarzyszenie Apostołów Miło- sierdzia Bożego oraz przez moją posługę w Tanzanii jako Misjonarza Miłosierdzia; nasze ciała – przez profesjonalnie wyposażony ośrodek zdrowia, klinikę okulistyczno-den- tystyczną oraz wolontariat medyczny służący na co dzień najuboższym z ubogich; nasze umysły – przez przedszkole i szkołę podstawową przy misji prowadzone na wysokim poziomie w języku angielskim przez Siostry Służebniczki Starowiejskie z Zambii oraz wolontariat edukacyjny.

DRUGA LEKCJA

– Misje nauczyły mnie, że Bóg traktuje nas bardzo po- ważnie i zależy Mu na nas. Jak poważnie i jak bardzo Mu zależy wystarczy spojrzeć na krzyż Jezusa. Co to znaczy i jak powinniśmy na to osobiście zareagować? Po pierwsze – to znaczy, że musimy traktować Boga również bardzo poważnie. Po drugie – to oznacza zrozumienie, że jeżeli zależy nam bardzo na kimś czy na czymś w naszym życiu i widzimy, że modlitwa, nowenna, pielgrzymka a nawet ofiarowanie Mszy świętej w tej intencji nie wystarcza, bo nic się nie dzieje, jest cisza – to wtedy musimy być gotowi na złożenie siebie samych w ofierze i na działania wycho- dzące daleko poza utarte schematy naszej standardowej pobożności.

(9)

Były sytuacje, gdy modliłem się i błagałem Boga bardzo w jakiejś ważnej intencji. I nic. Cisza. Bóg milczał. Czułem jednak wtedy, że przez tę ciszę On zmusza mnie do uwagi i zadaje pytanie – naprawdę Ci na tym zależy? Jak bardzo?

Tak jak Mnie zależy na Tobie? Pokaż konkretnie, że Ci zależy, a nie gadaj tylko o tym, siedząc wygodnie w ławce w kościele albo na sofie w mieszkaniu. Stać Cię, by wejść do pustego kościoła i upaść krzyżem na posadzkę przed tabernakulum i tak prosić? Stać Cię na osobistą ofiarę z czegoś, co lubisz, co jest dla Ciebie naprawdę cenne? Stać Cię na poważny post w tej intencji? Stać Cię na rezygnację z jakiegoś hobby czy nałogu? Stać Cię na głębsze sięgnięcie do kieszeni i na konkretny dar miłosierdzia – np. jałmużnę na misje, i to dar którego ciężar poczujesz?

Wiecie, jak bardzo taka relacja z żywym Bogiem, który traktuje nas absolutnie serio, zmienia człowieka? To jest rewolucja wiary, to jest niesamowita metanoia. Odkrycie, jak bardzo Bogu na nas zależy! Jak bardzo nas kocha. Jak bardzo nas traktuje poważnie, na serio, jak bardzo nas szanuje. I jak bardzo oczekuje, że my tak samo będziemy Go traktować absolutnie serio. Wtedy nasze wyrzeczenia, duchowe ofiary, posty, zrobienie czegoś wyjątkowego dla szlachetnego celu, nasze wykłócanie się z Bogiem o rzeczy ważne dla Boga i dla nas, będą doświadczeniem niesa- mowicie kreatywnym i pełnym adrenaliny. A Bóg nam wtedy nie odmówi, jak nie odmówił naszego zbawienia Swemu Synowi w Wielki Piątek, bo uszanuje to, że gotowi jesteśmy siebie samych posłać na krzyż, bo coś jest dla nas tak mega ważne.

TRZECIA LEKCJA

– z głębi mego osobistego doświadczenia pragnę każdej i każdemu z Was powiedzieć – nie bój się zawierzyć i zaufać Bogu w Twoim życiu. Nie patrz tylko na siebie, na swoją przeszłość, błędy, grzechy, problemy i słabości, bo załamiesz się i zwątpisz. Podnieś głowę i popatrz na Jezusa. On nigdy Cię nie zawiedzie, On nigdy też nie zażąda od Ciebie rzeczy niemożliwych. On tylko poprosi Cię o zaufanie, że jeśli tylko Mu pozwolisz i zechcesz oddać Mu kierownicę Twego życia i współpracować z Jego łaską – rzeczy niemożliwe naprawdę zaczną się dziać w Twoim życiu i przez Ciebie – w życiu innych. Tak będzie. Bo dla Niego nie ma nic niemożliwego. Nie ma. Moje życie i powołanie kapłańskie i misyjne są tego najlepszym dowodem.

Weź zatem Pismo Święte do ręki, otwórz na tekście Psalmu 37, odczytaj werset 5 i potraktuj bardzo serio te Słowa – „Powierz Panu swe drogi, Jemu zaufaj, a On będzie działał”. Tak będzie. W tym Nowym Roku również. „Hakuna matata”, jak mówią Tanzańczycy! Tak – dla Boga „hakuna matata” – nie ma problemu, nie ma nic niemożliwego!

CZWARTA LEKCJA

– Lekcja pokory i ogromnej wdzięczności dla Boga i dla ludzi, których Bóg stawia na naszej misyjnej drodze. To świadomość, że bez Was, Rodacy, nie dam rady. Misja

Kiabakari to misja krakowskiego Kościoła, to misja także Waszej bronowickiej parafii, to nasze wspólne dzieło, bo jak mówi Pismo – „Jedni drugich brzemiona noście!” Proszę Was o solidarność z Kiabakari. Ta misja Was potrzebuje!

Ja osobiście Was potrzebuję!

W tej chwili trzecia fala covidu – tzw. wariant delta – zaatakowała Tanzanię i sytuacja jest poważna. Szczepionki zaczęły się jakiś miesiąc temu w Tanzanii. Obawiamy się lockdownu. Modlę się, by tak się nie stało, bo jeśli nam zamkną kościoły i szkoły, to nasi pracownicy stracą za- trudnienie. Nie mamy znikąd dofinansowania na pen- sje i wydatki związane z prowadzeniem ośrodka zdrowia i szkoły – ani z diecezji tam, ani z archidiecezji tu, ani z rządu tanzańskiego. Wszyscy pracownicy są na naszym garnuszku. Lockdown sprawi, że nie będziemy mieli za co im zapłacić. Oby do tego nie doszło!

Modlimy się zatem i robimy, co możemy, w tej sytuacji.

Wszystko na razie działa w miarę normalnie na misji, pomimo tych regulacji covidowych. Uczniowie chodzą do szkoły – zarówno ci dochodzący, jak i uczniowie w in- ternacie. Ośrodek zdrowia i jego 16-osobowy personel funkcjonuje na pełnych obrotach dzień i noc na pierwszej linii frontu. Dzięki przyjaciołom, którzy nie zapomnie- li o Kiabakari w czasie covidu, udało się nam zapewnić wypłaty dla personelu bez opóźnień, odprowadzać liczne płatności rządowe jak ZUS tanzański, podatki, opłaty za licencje, fundusz pracowniczy, ubezpieczenia itd. Udało się

- Przedszkole pw. błog. Marii Teresy Ledóchowskiej 2013 - Szkoła Podstawowa pw. błog. Edmunda Bojanowskiego 2007 - 2016 (otwarcie 25/11/2016)

- Ośrodek Zdrowia pw. błog. Pier Giorgio Frassati 2000 - 2007 (otwarcie 30/12/2007)

- Rozbudowa Ośrodka Zdrowia 2011 - 2013

- Klinika okulistyczno - stomatologiczna

„Tazama na Tabasamu”

2016 (otwarcie 25/11/2016) - Centrum Sportowe 2019 Misja w Kiabakari 1992

- Kościół parafialny 1994 - 1997 (konsekracja 3/7/1997)

- Ustanowienie Sanktuarium M. Bożego 17/8/2001 - Konwent SS. Służebniczek

Starowiejskich 2010 - 2011 - Kaplice w wioskach 1993 - 2019

- Dom Maryi 2016 - 2017

������A�I �u�

B��eg� M�ło���r��i�

KIABAKARI

�D �I��S�A O ���UR�J R��U�A��I

�O �A����W��O ���K��A���M

- USTANOWIENIE NARODOWEGO SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO 3/10/2018

(10)

nam także zapewnić dostawy leków, odczynników, środ- ków utrzymania higieny i czystości w ośrodku, bieżących napraw i usprawnień – bez opóźnień.

Dlatego też jestem ogromnie wdzięczny Księdzu Pro- boszczowi i księdzu Romanowi za organizację dzisiejszej niedzieli misyjnej. To wielka dla nas w Kiabakari sprawa.

Dlaczego? Dlatego, że po 14 latach pracy ośrodka zdrowia w Kiabakari doszliśmy do takiego poziomu samowystar- czalności, że własny dochód ośrodka wystarcza na pokrycie pensji personelu i płatności rządowe. Aż tyle i tylko tyle.

Brakuje natomiast funduszy na zakup leków, odczynników, rękawiczek, maseczek, środków czystości, sanitarno-hi- gienicznych, bieżące naprawy. To wydatek rzędu 10.000 PLN co miesiąc. I tę kwotę musimy zdobyć osobiście lub przez naszą maleńką Fundację Kiabakari. I tak co miesiąc.

I tak kolejny już rok.

Nie dziwcie się zatem, Kochani, że ta niedziela misyjna to prawdziwe koło ratunkowe dla naszego ośrodka i naszych pacjentów. Będę wdzięczny za każdy gest Waszej życzliwości i solidarności z nami – do koszyka po Mszy Świętej, do mnie osobiście czy w każdy inny sposób np. przez konto Fundacji Kiabakari. Bez Waszego wsparcia nie uda się nam przetrwać kolejnego – piętnastego roku działalności naszego ośrodka, który służy najbiedniejszym z najbiedniejszych w tym odległym zakątku wiejskiej Tanzanii. Ta placówka medyczna to dla mnie absolutny priorytet w tych trudnych czasach. Nie możemy dopuścić do jej zamknięcia. To byłaby katastrofa. Bo gdzie pójdą po zdrowie nasi chorzy? Tacy, jak np. Zofia, Daines czy Musa.

1) Pani Zofia – wylała sobie wrzątek w kuchni na udo. Rodzina biedna, nie pomogli jej. Gdy Zofia była już ciężko chora, jej sąsiadka wezwała mnie do niej z sa- kramentami. Opatrzyłem ją, ale też i posłałem naszą karetkę pogotowia, kilka miesięcy trwało ratowanie jej życia. Wyszła z tego.

2) Daines, nasza uczennica – duża wada wzroku – 8 dioptrii, marne wyniki, nos w tablicy. Z biedą przechodziłą z klasy do klasy. Gdy przyjechały okulistki z Bielska i Katowic, zbadały Daines, dały jej okulary i we wrześniu 2019 zdała ładnie egzamin końcowy w naszej szkole podstawowej.

3) Dziadek Musa – został oszukany przez lokalnego szamana. Zgarnął kasę od niego, ale zamiast zoperować mu przepuklinę, zrobił mu tylko nacięcie skóry i zaszył z po- wrotem. Polscy chirurdzy-wolontariusze, gdy to zobaczyli na początku 2020 roku, złapali się za głowę, zoperowali go u nas w ośrodku i dziadek Musa jest zdrowy i skacze jak młoda kózka.

Bez naszej przychodni, ludzie tacy jak oni nie będą mieć szans na zdrowie. Wyliczyliśmy, że potrzeba nam średnio 20 PLN na leczenie jednego statystycznego pacjenta. A tych pacjentów przyjmujemy w skali rocznej ok. 15 tysięcy.

W imieniu naszych pacjentów pytam Was, Kochani – ilu z nich pomożecie wyleczyć Waszą ofiarą do misyjnego koszyczka po tej Mszy Świętej lub w inny sposób? Jednego pacjenta, pięciu, dziesięciu, a może więcej?

W imieniu Zofii, Daines, Mussy i wszystkich pacjentów dziękuję Wam, Kochani, za życzliwy dar serca.

Kończąc, pragnę powrócić do słów, którymi rozpocząłem to świadectwo – „Cieszę się, że Was widzę żywych i zdro- wych”. Niech takim specjalnym, serdecznym wyrazem tej radości oraz naszej kiabakarskiej wdzięczności dla Was będzie coś małego słodkiego od nas po tej Mszy Świętej – czyli Krówka Bahati.

Bahati w języku suahili znaczy – szczęście, good luck, powodzenie. Krówka Bahati osłodzi Wam trudne chwile, wywoła uśmiech na twarzy i przyniesie szczęście, radość, pokój i miłość w codziennym życiu. Bo ta krówka pełna jest naszej wdzięczności dla Was, miłości, uśmiechu, tan- zańskiego słońca i ciepła.

Zapraszam zatem do spotkania z Krówką Bahati po Mszy Świętej przy misyjnym koszyczku! Zapraszam też do zabrania zakładek naszej fundacji i moich osobistych ulotek.

My wszyscy w Kiabakari życzymy Wam smacznego, życzymy zdrowia i powodzenia we wszystkim, co dobre, piękne i szlachetne!

A Zmartwychwstały Jezus, przez wstawiennictwo świętego Wojciecha, niech da nam wszystkim łaskę przemienienia ku dobremu, ku miłości, solidarności, życzliwości, trosce jeden za drugiego! My w Tanzanii będziemy zawsze w Waszej intencji trzymać duchowe kciuki we wdzięcznej modlitwie!

Dziękuję za dzisiejszą solidarność z tą naszą krakowską misją w Kiabakari. I ufam, że będziecie z nami do samego końca. Amen.

ks. Wojciech Kościelniak

Our Ref.: KCC/25/2021 Your Ref.: Date:10 września 2021

Przewielebny Księże Proboszczu, Drodzy Bracia Kapłani,

Drodzy Siostry i Bracia Parafii Świętego Wojciecha, Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Dzięki życzliwemu zaproszeniu Księdza Proboszcza na niedzielę misyjną 5 września 2021 i dzięki otwartym sercom Rodaków z krakowskich Bronowic i życzliwej hojności - wielka wybuchła radość dla całej misyjnej wspólnoty w Kiabakari, a w szczególności dla mojego personelu ośrodka zdrowia w Kiabakari. Parafia Świętego Wojciecha otoczyła troskliwym płaszczem opieki naszą misję Kiabakari. Z serca przepełnionego wdzięcznością dla każdej i każdego z Was pragnę podziękować najpiękniej, jak tylko potrafię za ten ogrom dobra i miłości miłosiernej, jaki okazaliście, Kochani!

Wasza hojna pomoc -

a) do koszyczka misyjnego w niedzielę 5 września 2021 roku (15,932.41 PLN i 10 Euro) oraz na

b) konto fundacyjne i moje osobiste misyjne (4,800 PLN - stan wpłat na dzień 9/9/2021) pomoże nam dofinansować zakup leków, odczynników, materiały medyczne, higieniczne i sanitarne na co najmniej dwa miesiące!

Niech Wam, Kochani, za wstawiennictwem Naszego Świętego Patrona Wojciecha, błogosławi Miłosierny Bóg i wynagrodzi hojnie troskę, z jaką ogarnęliście Kiabakari Waszym wsparciem! Niech Pan darzy Was na codzień wszelkimi łaskami w swej hojności a Maryja, Matka Miłosierdzia, niech otacza Was macierzyńską opieką i miłością! Wielkie Bóg zapłać!

P.O. Box 822 Musoma, Tanzania Tel: +255-629-422-889 Email: huruma.kiabakari@gmail.com

Ks. Wojciech Adam Kościelniak Misjonarz - Kiabakari, Tanzania

(11)

Pierwsza Komunia Święta…

Pewnie każdy z nas pamięta swoją I Komunię Świętą. Pa- mięta ten nastrój oczekiwania, pytania zadawane rodzicom i katechetom o spowiedź i o przyjęcie Pana Jezusa pod postacią Chleba. Pamiętamy to wydarzenie jako jedno z najważniejszych w naszym życiu wiary, ale także jako jedno z najpiękniejszych. Biel strojów komunijnych wyraża tę niewinność i czystość duszy dziecka.

Każda Komunia Święta i ta pierwsza i każda kolejna jest spotkaniem z Panem Jezusem. Nigdy i nigdzie nie jesteśmy tak bardzo blisko Jezusa i tak bardzo z Nim jak w chwili Komunii Świętej. Pan Jezus wiele razy zapewniał, że wa- runkiem życia wiecznego jest karmienie się Jego Ciałem.

W Parafii św. Wojciecha w Krakowie Bronowicach do I Komunii Świętej co roku przystępuje kilkadziesiąt dzieci.

Przygotowanie ich do tego wielkiego święta to wielka łaska dla nich, ale także dla ich rodziców, rodzin i katechety. Te kilka miesięcy katechezy i spotkań w klasie trzeciej są wielką szansą dla nas, którzy te dzieci otaczamy i prowadzimy, byśmy na nowo zbliżyli się do Jezusa, byśmy na nowo

odnaleźli te ścieżki, które prowadzą do Boga. Byśmy na nowo zatęsknili za tą niewinnością i czystością dziecka, dla którego Bóg jest rzeczywiście ważny. Nie bez przyczyny Pan Jezus powiedział: „Jeśli nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Bożego”.

Jako katechecie odpowiedzialnemu za przygotowanie dzieci do I Komunii Świętej bardzo zależy

mi na tym, byśmy my dorośli razem z tymi dziećmi wyruszyli na ten niezwykły szlak.

My wszyscy razem mamy wielką szansę i łaskę od Pana Boga, by razem z dziećmi przygotować do ich Pierwszej Komunii Świętej i do naszej wraz z nimi Komunii Świętej.

Dlatego zapraszam na coniedzielną Eu- charystię w naszym kościele. To absolutny fundament naszego wspólnego przygo- towania. Ale także codzienna modlitwa z dzieckiem. By więcej myśleć o Bogu, mówić o Nim. Jako katecheta wiem doskonale, że mówiąc dzieciom o Panu Bogu mówię o Nim także do siebie. To samo dzieje się

w każdej rodzinie, która wraz z dzieckiem wyjątkowo na serio przygotowuje się do Pierwszej Komunii Świętej.

Jeszcze we wrześniu spotkamy się wspólnie z rodzicami, by wytyczyć sobie ścieżki wiary, którymi wraz z dziećmi powędrujemy. Ale do tej niezwykłej Uroczystości będą nas prowadziły także konkretne bardzo ważne kroki w cią- gu tych kilku miesięcy. Już na początku października na specjalnej Mszy Świętej poświęcimy różańce święte.

Matka Boża, objawiając się w Fatimie, prosiła dzieci: „Od- mawiajcie codziennie różaniec”. Październik to miesiąc Różańca Świętego. Codziennie w naszym kościele ten różaniec będzie odmawiany. Zachęcam i proszę, by dzieci przygotowujące się do spotkania z Jezusem przychodziły na nabożeństwa różańcowe, by być coraz bardziej pod opieką Maryi. W grudniu poświęcimy medaliki, które są znakiem wiary, ale także ochroną przed Złem, przed Szatanem, który bardzo przebiegle chce zniszczyć naszą relację z Panem Jezusem. W lutym poświęcimy świece, które zapłonęły w chwili chrztu naszych dzieci. Poświę- cimy również książeczki komunijne, które są skarbnicą modlitwy. To kolejne kroki w drodze do spotkania z Je- zusem w Komunii Świętej. To wszystko jest ważne, ale w tym wszystkim najważniejsza jest obecność i głęboka wiara rodziców. To rodzice podczas Chrztu Świętego powiedzieli Bogu, że zrobią wszystko, aby swoim dzieciom przekazać wiarę w Niego.

Wiara w Boga to wielki skarb, największy skarb, jaki rodzic może podarować swo- jemu dziecku.

Zachęcam i proszę, byśmy wraz z dziećmi, które przygotowują się do Pierwszej Komunii Świętej, weszli na tę drogę, na której jest Jezus. Przygotowanie do Pierwszej Komu- nii Świętej to wielkie szczęście dla dzieci, pewnie wielka także dla nich przygoda. Ale to także wielka szansa dla nas – dorosłych, żebyśmy bardzo zbliżyli się do Boga. Tylko wtedy Uroczystość Pierwszej Komunii Świętej będzie prawdziwym Świętem całej rodziny.

Ks. Tomasz Bajer

(12)

Zaczął się nowy rok szkolny, pojawiły się nowe wyzwania, może nowe twarze, a wraz z nimi nowe przyjaźnie. Często na całe życie, czasem na chwilę. Radość przebywania, wspólne pasje i cele. Ach…coś pięknego.

Przyjaźń – wiele o niej powiedziano, wielu z nas jej doświadcza, wielu o praw- dziwej marzy. Gdzie więc znaleźć taki wzór, który ukształtowałby nas do prawdziwej i głębokiej przyjaźni?

Musimy udać się do odległej Betanii, dziś nazywanej Al-Ajzarijja, małego mia- sta w Palestynie. W czasach Chrystusa

mieszkała tam Marta, Maria i Łazarz – wszyscy oni znali i kochali Jezusa. Gościli Go w swoim domu, a Ten potem wskrzesił z martwych Łazarza, wcześniej płacząc przed wskrzeszeniem. Łzy Pana ukazują nam, że w ich relacji była przyjaźń. Czy więc to o Łazarzu będzie mowa?

Nie! Wzorem przyjaciela, jaki chcę Wam przedstawić, jest św. Marta. Ta, która troszczy się i niepokoi o wiele, ta sama, która mówi Jezusowi, że gdyby był w Betanii, to jej brat by żył. Zaraz, zaraz – pomyślimy. Przecież wydaje się być pretensjonalna, wszędzie jej pełno, myśli o zbyt wielu rzeczach. Jaki to wzór? Na pierwszy rzut oka – średni. Ale przyjrzyjmy się bliżej relacji Marty i Jezusa.

Poznajemy ją na stronach Ewangelii św. Łukasza. Jezus odwiedza jej dom, więc jak zapewne wiele pań domu, zajęła się przygotowaniami, tak, żeby jak najpiękniej ugościć Chry- stusa. Jak doskonale wiemy z doświadczenia, takie prace w kuchni czy dekoracje domu i stołu, mogą trwać bardzo długo i często liczymy, że ktoś nam pomoże. Nie inaczej było z naszą św. Mar- tą. Liczyła na swoją siostrę Marię, ale ta usiadła przy Jezusie i Go słuchała. „Po- wiedz jej, żeby mi pomogła!” (Łk 10, 40) – tymi słowami Marta zwraca się do Jezusa. Nie idzie do Marii, a  prosto do Chrystusa, wielkie- go gościa jej domu.

Chyba nikt z nas nie

podszedłby do gościa honorowego w swo- im domu i nie prosił, żeby ten upomniał drugą gospodynię, wydaje nam się to nie do pomyślenia. A Marta? Ona wiedziała, że może z Jezusem rozmawiać szczerze, że wszystko może mu powiedzieć, wiedziała, że Go nie urazi. Czy takiej reakcji Jezusa się spodziewała? Zapewne nie, liczyła, że stanie po jej stronie. Jezus odpowiedział jej ufnym tonem, o czym świadczy już samo powtórzenie jej imienia: Marto, Marto – powiedział – troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego (Łk 10, 41). Przyjaciel przypomina Marcie, co jest najważ- niejsze. A ona przyjmuje cenną radę, nie obraża się, choć pochwalona została jej siostra.

Czego uczy nas Marta w tej biblijnej scenie? Żebyśmy Jezusa nie traktowali jak gościa, ale bliską osobę, żebyśmy ufali, nawet wtedy, gdy działa nie po naszej myśli. Uczy

nas szczerości wobec ukochanego Mistrza i przyjmowania napomnień, które mogą paść z Jego ust.

Kolejny raz naszą zapracowaną Martę spotykamy w Ewan- gelii św. Jana, kiedy to prosi wraz z Marią, żeby Jezus przyszedł do nich, bo Łazarz, ich brat, umiera. Chrystus, owszem, przy- bywa, ale cztery dni po śmierci przyjaciela. Maria opłakuje brata, a Marta? Marta wyrusza przed Jezusa. I co do Niego mówi? „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł” ( J 11, 21) Brzmi, jakby robiła Jezusowi wyrzuty. Ale w scenie tej znów widzimy wielki wzór ufności i wiary. Marta podkre- śla, że wierzy, że Jezus mógł uzdrowić Łazarza, a co więcej

ZAGADNIENIA ŻYCIA DUCHOWEGO

PERFEKCYJNA PANI DOMU

– czyli o wzorze przyjaciela słów kilka

(13)

dodaje, że wie, iż Bóg może dać Chrystusowi wszystko.

Wydaje się, że mówi wraz z św. Piotrem: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego” (Mt 16, 16). W kolejnych słowach Jezus wypowiada niezwykłe oświadczenie o swoim bóstwie: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. I zapytał ją: Wierzysz w to?”

(J 11, 25-27) Któż mógłby oprzeć się najwyższej powadze tego oświadczenia? Ja jestem Zmartwychwstaniem i Życiem! Ja...!

Ja jestem racją wszystkiego, co istnieje! Jezus jest Życiem, nie tylko życiem, które ma swoje źródło poza światem, ale także życiem nadprzyrodzonym, które łaska rozbudza w duszy pielgrzymującego człowieka. Te nadzwyczajne słowa napełniają nas pewnością, coraz bardziej zbliżają nas do Chrystusa i każą odpowiedzieć za Martą: „Tak, Panie!

Ja mocno wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat.” Już wcześniej Marta dawała dowody wiary w bóstwo Chrystusa, tutaj dobitnie to wyraziła. Kilka chwil potem Pan wskrzesił Łazarza, czego świadkiem był Kajfasz, który potem za wszelką cenę chciał zgładzić Jezusa.

Marta w tej scenie powinna wzbudzić w nas podziw.

W jakże inteligentny sposób rozmawia z Jezusem, prowa- dzi z Nim ogromnie głęboką wymianę zdań, może jedną z najgłębszych w całej Ewangelii. Marta głosi to, z czego nie zdają sobie sprawy apostołowie. Widzi głębiej i lepiej, bo w Jezusie dostrzega Tego, którego zapowiedzieli pro- rocy. Tak bardzo kocha Jezusa, że w chodzi na poziom bezpośredniości.

Ostatni raz Martę spotykamy na sześć dni przed ukrzy- żowaniem Jezusa, kiedy to On odwiedza ich dom. Marcie poświęcone są dokładnie dwa słowa: „Marta posługiwała”.

( J 12, 2) Z jaką wdzięcznością i miłością musiała to czynić!

Tam, w jej domu, przebywał Bóg potrzebujący jej usług, a ona mogła Mu służyć. Bóg, w którego od dawna wierzyła

i którego bezgranicznie kochała. Mimo, iż do dziś po- strzegamy ją jako tę żyjącą w cieniu Marii, to z tego cienia dostrzegała Boga, widziała więcej, niż apostołowie, którzy przecież byli na co dzień z Jezusem. Czemu? Bo umiłowała przyjaźń z Nim i szczerze wierzyła, że jest Zbawcą. Może to właśnie ta pora, żebyśmy przestali w św. Marcie widzieć tylko emocjonalną kucharkę.

Bóg stał się człowiekiem, aby pomagać nam w naszych potrzebach, abyśmy się nauczyli kochać Go w Jego Najświęt- szym Człowieczeństwie, abyśmy mogli być Jego zażyłymi przyjaciółmi. Nie możemy tracić sprzed oczu tego, że ten sam Jezus z Nazaretu, z Galilei, z Betanii czeka na nas w pobliskim tabernakulum, potrzebuje naszej uwagi. „To prawda, że nasze tabernakulum zawsze nazywam Betanią... – Stań się przyja- cielem przyjaciół Mistrza: Łazarza, Marty, Marii. – A potem już nie będziesz pytał, dlaczego Betanią nazywam nasze tabernakulum” – tak mówił św. Josemaría Escrivá hiszpański duchowny. On tam przebywa. Nie możemy przechodzić obojętnie wobec Jezusa, my, którzy współcześnie jesteśmy jeszcze bardziej za-

biegani niż biblijna Marta. Nawet rze- czy bezpośrednio odnoszące się do Pana nie powinny przesłaniać tego, że jest On Panem wszystkich rze- czy. Marta nigdy nie zapomniała tej serdecznej uwagi Jezusa.

Chociaż jej praca była niezbędna, to jednak ważniejsza okazywała się dba- łość o to, aby nie odsuwać Jezusa na drugi plan.

„Zgromadzeni na Świętej Wieczerzy” – hasło tego roku liturgicznego może nam teraz przypomnieć dom św. Marty.

Ileż to razy Bóg – Jezus musiał spożywać u niej wieczerzę.

Ileż to razy Marta gromadziła bliskich na tych spotkaniach.

Ileż to razy my w pośpiechu, tylko w niedzielę, bo czas nas goni, przychodzimy na niebiańską Ucztę z Chrystusem?

Z pozoru jesteśmy zabieganymi Martami. Ale czy mamy duchowość św. Marty? Czy potrafimy tak szczerze kochać Jezusa i wierzyć Mu aż do końca, bez względu na wszystko?

Św. Marto, która w niebie cieszysz się wieczną i nie- przerwaną obecnością Chrystusa, wyjednaj nam łaskę doceniania przyjaźni z Nauczycielem. Naucz nas dbać o sprawy Pana, bez zapominania o tym, który jest Panem wszystkiego.

Alicja Kowalczyk

(14)

Słowo#13

UMARŁ KRÓL, NIECH ŻYJE KRÓL

[17 marca 2018, cytat dnia: „Głupota jest zawsze wystarczająca, mądrość nigdy” S. Mrożek]

„Piłat zauważył: A zatem jesteś królem? Jezus na to: Masz słuszność, jestem królem. Ja po to się urodziłem i po to przyszedłem na świat, aby złożyć świadectwo prawdzie.

Każdy, komu bliska jest prawda, słucha mojego głosu” (por.

J 18, 37). Prościej się nie da, nawet Piłat zauważył. Czemu ja, czemu my wciąż nie zauważamy?

Mimo, że moje uznanie Jezusa za swojego Króla, Zbawi- ciela i Pana się dokonało, to mam poczucie, że jeśli chodzi o wiarę, jestem na poziomie pantofelka, ewentualnie ameby.

Aspiruję jednak, żeby do osiemdziesiątki przeskoczyć do stadium wierzącego kręgowca. Jak to się (z)robi?

Przede wszystkim On to robi. Ja jedynie:

1) porzuciłam i porzucam grzechy mi towarzyszące, 2) jestem ciągle z Nim w komunii,

3) modlę się i czytam Jego Słowo, 4) staram się Mu służyć z miłością.

Tylko tyle. Tylko, bo to mi otwiera drogę do niesamo- witej rzeczywistości. Buduję swoim sposobem życia relację z Nim. Tylko tyle, bo to nic innego jak budowanie udanego i trwałego związku. Przecież, chcąc taki stworzyć, to nie możemy kogoś:

ad. 1) oszukiwać i rozglądać się za kimś/ czymś innym, ad. 2) zaniedbywać i olewać,

ad. 3) nie rozmawiać z nim i nie słuchać go,

ad. 4) obwiniać, gniewać się na drugą osobę, zrzucać odpowiedzialność, nie kochać jej.

Okazuje się, że to wszystko będzie działać, jeśli jest nasza wola, aby się starać i zechcieć wejść w relację z Nim. W tym miejscu nie ma mowy o odrzuceniu, bo gdy zechcemy, wtedy okazuje się, że druga strona też tam jest i pragnie budować związek razem ze mną.

Ja postanawiam, że będę Jemu wierna. Jasne jest, że przysięgi i zobowiązania można złamać. One przecież są tylko słowami, a człowiek jest słaby. Tylko, że On to wszystko wie. Zna też moje serce i wie, co do Niego czuję.

A czuję wiele. Przede wszystkim tęsknotę. Taką tęsknotę, że często modlę się, żeby On już przyszedł, żeby zakończył nasze panowanie na ziemi. Oczywiście On w swoim Słowie powtarza mi, że jest blisko, że: „Moje owce

słuchają mojego głosu, Ja je znam, a one idą za Mną” (por. J 10, 27-30). Ja jednak wciąż chcę więcej,

więcej Jego. Tęsknię dlatego, że Go kocham. Kocham, ale nie miłością beznadziejną, bez happy endu i umierającą.

Kocham miłością pełną nadziei i obietnicy. Bo On obiecu- je, że będzie mnie zawsze kochał, mówiąc: „... góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie” (por. Iz 54, 10). Obiecuje także, że nawet, jeśli wszyscy zapomnieliby o mnie, On o mnie nie zapomni (zob. Iz 49, 15).

Jeśli dosięgają mnie wątpliwości, jeśli wszystko, czego doświadczam, wydaje mi się nierealne, jak podważam własną wiarę ameby, to przywołuję to uczucie. Uczucie tęsknoty z miłości i wiem, że nie można tęsknić za czymś, czego nie było, czego nie ma lub co nie nastąpi. Tęskni się do czegoś z przeszłości, do czegoś, co jest teraz nie do końca dostępne i do czegoś, co będzie. Jeśli tęsknimy za czymś, co nie istnieje, nie istniało lub nie ma raczej możliwości zaistnieć, to pora skorzystać z wizyty u specjalisty.

Natomiast tych, co chcą wrzucić Boga do którejś z tej kategorii wystawiając wierzącym żółte papiery, muszę zmar- twić albo pocieszyć. Mimo głębokich przeżyć duchowych funkcjonuję na co dzień normalnie: mam cudownego męża, z którym wychowuję wspaniałych synów, prowadzę własną firmę, mam przyjaciół i znajomych, zarówno wierzących, jak i niewierzących. Nie zmyślam i nie wymyślam, ani nie naciągam rzeczywistości. A rzeczy, których doświadczam, wydarzają się naprawdę i wiem, że są dostępne dla każdego chrześcijanina, który otworzy się na Jego łaskę. I choć moje świadectwo można łatwo zignorować, to umierając nikt nie będzie w stanie zignorować jedynego pytania, jakie wierzę, że usłyszy od Jezusa: Czy w końcu pójdziesz za Mną i zbudujesz ze Mną relację? Czy wtedy powiemy ponownie:

„nie, bo Ty nie istniejesz”. Czy powiemy: „tak” i zaczniemy tysiącletnią naukę. Czy może w ogóle nie będziemy musieli nic odpowiadać, bo On weźmie nas w ramiona i powie:

kochane dziecko, w końcu mogę cię objąć. Chodź do mnie, umyję twoje zmęczone nogi.

Wybór, czy uznamy Go za żyjącego Króla, należy do nas, bo On nas już dawno wybrał do tworzenia relacji z Nim. On radzi sobie z naszymi mankamentami, z naszą sytuacją życiową lepiej niż my. Poradzi sobie też z naszym wyborem. I jedyne, czego mogę życzyć wszystkim, a przede wszystkim sobie, to żeby wystarczyło nam mądrości do podejmowania, często na

nowo tej właściwej decyzji.

Joanna Całko www.laskaBoga.pl FB: Łaska Boga blog

(15)

Instytucjonalne aspekty funkcjonowania Kościoła katolickiego na przestrzeni dziejów

cz. xx – „niewola awiniońska papieży”

W poprzednim wydaniu „Okruchów św. Wojciecha” została omówiona sytuacja instytucjonalna Kościoła z perspektywy relacji z państwem na przełomie XIII i XIV w. W sposób szczególny przedstawiono spór uni- wersalizmu papieskiego z koncepcją suwerenności i racji stanu państwa.

Rozważania podejmowały również sytuację prawno-instytucjonalną podczas sporu papieża Bonifacego VIII z królem Francji Filipem IV Pięknym, a także rozwój doktryny kościelnej oraz prawa kanonicznego w tym zakresie. W niniejszym artykule zostanie omówiona tzw. „niewola awiniońska papieży”.

Po śmierci papieża Bonifacego VIII i bardzo krótkim pontyfika-

cie papieża Benedykta XI papieżem, przez zdominowane przez Francuzów kolegium kardynalskie, został wybrany Klemens V (1304-1314). Nowy papież obawiając się po- dróży do Rzymu pozostał we Francji i osiadł w Awinio- nie. Sytuacja ta odpowiadała królowi Francji Filipowi IV Pięknemu. Stopniowo coraz częściej krytykowano jednak fakt, iż papież jako Biskup Rzymu rezydował w Awinionie, a nie w Rzymie, gdzie znajduje się grób św. Piotra – pierw- szego papieża. Przyczyn takiego stanu rzeczy było kilka.

Po pierwsze papieżami w tym czasie byli Francuzi, po drugie z perspektywy polityczno-społecznej Francja była bezpieczna, natomiast w Italii dochodziło do niepokojów, po trzecie we Francji papież mógł liczyć na wsparcie ze strony Królestwa Francji, po czwarte Francja jako państwo odgrywało wówczas kluczową rolę z perspektywy zarówno politycznej, jak również religijnej, a poza tym Awinion znajdował się w centrum katolickiej Europy. Można stwier- dzić, że w tym zakresie kluczową rolę odgrywała z jednej strony potęga polityczna Francji, a z drugiej bardzo silne wpływy francuskiego Kościoła.

W czasie rezydowania papieży w Awinionie szczyt osiągnął centralizm papieski. Papież uważał, że w jego kompetencjach mieści się nie tylko obsada biskupstw i męskich opactw, ale również beneficjów mniejszych. W zakresie centralizmu awiniońskiego wskazuje się również ogromny fiskalizm, a także świecki charakter dworu papieskiego, który coraz bardziej przypominał dwory królewskie. Problematyczną kwestią był również bardzo duży biurokratyzm. Sytuacja ta prowadziła do krytyki nie tylko samej „niewoli awinioń- skiej papieży” przyrównywanej do niewoli babilońskiej, ale

również kwestii władzy w Kościele katolickim sprawowanej przez papieża.

Pojawiły się koncepcje m.in. Marsy- liusza z Pady oraz Wilhelma Ockha- ma głoszące, iż zwierzchnią władzę w Kościele powinien sprawować sobór a nie papież. Był to dopiero wstęp do sporu koncyliarystów z kurialistami.

To wówczas pojawiły się również głosy, iż rządzić w Kościele powinien świecki władca, co w czasach reformacji stało się jednym z argumentów przeciw- ko władzy papieskiej i jest widoczne nawet współcześnie w państwach, w których dominującą religią jest jeden z odłamów protestantyzmu.

Skutkiem „niewoli awiniońskiej pa- pieży” była również wielka schizma zachodnia, która doprowadziła do znacznego osłabienia autorytetu oraz władzy papieskiej w ówczesnym świecie chrześcijańskim.

Podsumowując, należy wskazać, że czas nazywany w hi- storii mianem „niewoli awiniońskiej papieży” przyniósł również duże zmiany w zakresie instytucjonalnym. Coraz częściej podkreślano konieczność powrotu papieża do Rzymu. Niestety kolejni papieże pochodzący z Francji woleli pozostać w swojej ojczyźnie, niż udawać się do Italii. Ostatecznie „niewola awiniońska papieży” dopro- wadziła do tzw. wielkiej schizmy zachodniej, a z perspek- tywy prawno-instytucjonalnej do silnego sporu pomiędzy koncepcjami kurializmu oraz koncyliaryzmu, ale kwestie te zostaną omówione już w kolejnym wydaniu „Okruchów św. Wojciecha”.

Adam Kozień

Bibliografia:

abp Ryś G., Jeden, święty, powszechny, apostolski. Spotkania z historią Kościoła, Kraków 2016.

Dowley T., Historia chrześcijaństwa, Warszawa 2002 (pol- ska edycja).

Manteuffel T., Historia powszechna. Średniowiecze, War- szawa 2008.

Michałowski R., Historia powszechna. Średniowiecze, War- szawa 2012.

Southern R.W., Western Society and the Church in the Middle Ages, London 1970.

Zientara B., Historia powszechna. Średniowiecze, Warszawa 2006.

Papież Klemens V

(16)

WARTO PRZECZYTAĆ!

Autor: św. Jan od Krzyża

Nieodłączoną pozycją w rozwoju duchowości są dzieła św. Jana od Krzyża. Hiszpański mistyk i doktor Kościoła ukazuje cały proces rozwoju drogi duchowej człowieka na ziemi, dochodzenia do wolności duchowej poprzez stopniowe zbliżanie się do Boga, który go wewnętrznie przemienia.

Poszczególne części dzieła prowadzą przez różne etapy życia duchowego: od zachwytu i zakochania w miłości Bożej, poprzez trudne doświadczenia głębokiego oczyszczenia duszy – wyrzeka- nia się świata, szatana i ciała, tęsknoty i opuszczenia przez Boga, następnie miłości pomiędzy oblubienicą – duszą a jej Oblubień- cem – Chrystusem. Finałem jest ukazanie zjednoczenia duszy z Bogiem – najbardziej zażyłym i najdoskonalszym przeobrażeniu duszy w Boga.

Wydawnictwo: Karmelitów Bosych Rok wydania: 2010

Koszt: komplet ok. 53,00 zł; pojedynczo 13,00 – 18,00.

KWG

Naczynie

Jestem naczyniem pełnym źródła Jego życia

Złożonymi dłońmi na lodowate, górskie wody ze strumieni Bezwstydną piersią karmiącą życiodajnym mlekiem

Imiennym, zardzewiałym kranem, pełnym dobrych metali dla siwego kuracjusza Wężem strażackim gaszącym płonący dorobek życia

Liściem z kroplą rosy pojącą mrówkę

Poklejoną od syropu łyżeczką po dniu walki z gorączką dziecka Termoforem na zmarznięte po wędrówce w śniegu stopy ukochanej Studnią bez dna, w której dziurawe wiadro samotnie pływa

Wanną z gorącą kąpielą by zakwasy odpuściły stężałym od pracy mięśniom

Probówką na naukową dyfuzję sukcesu, zwycięstwa i wytrwałości geniuszu ludzko - boskiego Wodą święconą przy drzwiach kościoła, tymczasowo

w dozowniku, by błogosławić na nowo Butelką, miską, menażką

Czym chcesz Kiedy chcesz Jak potrzebujesz

Najwięcej mnie jednak w Świętym Graalu na każdej Mszy.

Tam jestem. Prawdziwym Źródłem, Prawdą i Życiem.

Anna Zając

(17)

KOŚCIÓŁ W POLSCE I W ŚWIECIE

Wielki Jubileusz,

pół wieku wywieszenia Dzwonu Zygmunta

Dzwon Zygmunt ma już pół wieku. Po raz pierwszy za- brzmiał 13 lipca 1521 r. Magna campana regia, wielki dzwon królewski, który później zaczęto nazywać Zygmuntem, od imienia głównego

świętego patrona kró- la, ale też dzwonem Zygmunta, od imie- nia fundatora, króla Zygmunta I Starego.

Dzwon waży 13 ton, wykonano go ze stopu składającego się w 80% z miedzi i w 20% z cyny. Został odlany w Krakowie w 1520 r. przez ludwi- sarza z Norymbergi –

Hansa Behama. 9 lipca 1521 r. zawieszono go w specjalnie nadbudowanej starej wieży obronnej Zamku Królewskiego na Wawelu, zwanej Zygmuntowską. 

Z okazji jubileuszu odbył się specjalny pokaz arcydzieła Jana Matejki „Zawieszenie dzwonu Zygmunta na wieży katedry w Krakowie w 1521 roku”. Obraz ten, datowany na 1874 rok, na co dzień znajduje się w Muzeum Narodowym w Warszawie. Na obrazie Jan Matejko umieścił scenę z 9 lipca 1521 r. – wyciąganie dzwonu na wieżę, które nadzo- ruje norymberski ludwisarz Hans Beham, wykonawca królewskiego zamówienia. Artysta przedstawił rodzinę królewską, a także uwiecznił w historycznej kompozycji swoją rodzinę i ówczesnych krakowian.

W 1525 r. dzięki pośrednictwu Seweryna Bonera (1486- 1549), starosty bieckiego i burgrabiego krakowskiego, bankiera i zarządcy dworu Zygmunta I, król podpisał układ z cechem cieśli krakowskich, który dawał im przywilej dzwonienia

„Zygmuntem”. Układ dokładnie określał obowiązki dzwonni- ków, ich wynagrodzenie w wysokości 1 grzywny srebra oraz kary za zaniedbania i opóźnienia. Mieli oni dzwonić „bez sprzeczki, wymówki i zaniedbania w święta opisane pod karą 12 groszy za każde zaniedbanie lub opóźnienie”. Układ precyzyjnie wyszczególniał wszystkie święta, podczas których

„Zygmunt” ma dzwonić. Tak pozostało do dzisiaj. „Zygmunt”

dzwoni tylko w najważniejsze święta kościelne oraz z okazji ważnych wydarzeń religijnych i narodowych, chociaż sam układ z 1525 r. obowiązywał do końca XVII. Potem obowiązek dzwonienia kapituła katedralna, która od początku sprawowała

pieczę nad „Zygmuntem”, zleciła katedralnym świątnikom.

Dziś obsługują „Zygmunta” ludzie należący do krakowskiej elity intelektualnej, którzy tworzą Bractwo Dzwonników Wa-

welskich. Dzwonienie to prawdziwa sztuka.

By rozkołysać dzwon potrzeba od ośmiu do dwunastu specjalnie do tego przygotowanych dzwonników. Połowa z nich ustawia się od strony Plant, a druga połowa – od strony katedry, trzymając mocno za powrozy.

„Zygmunt” – podkre- ślają – jak prawdziwy monarcha ma swoje kaprysy i jest niebezpieczny. Chwilę nieuwagi można przypłacić nawet życiem. Bicie dzwonu podkreśla wydarzenia ważne dla Polski i Krakowa oraz naj- ważniejsze święta narodowe i kościelne. Dzwon Zygmunta bije w Boże Narodzenie, Nowy Rok, święto Trzech Króli, Niedzielę Palmową, Wielką Sobotę, Wielkanoc, II niedzielę Wielkanocną, dzień św. Zygmunta, święto Konstytucji 3 Maja, dzień św. Stanisława, w dniu procesji św. Stanisława, Wniebowstąpienie Pańskie, Zesłanie Ducha Świętego, dzień św. Jadwigi, Boże Ciało, św. Piotra i Pawła, Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny, św. Wacława, św. Jana Pawła II, święto Wszystkich Świętych, Święto Niepodległości, uro- czystość Chrystusa Króla, Niepokalanego Poczęcia, a także przed Pasterką i na Boże Narodzenie oraz w dniu sakry biskupów, ich śmierci i pogrzebu. Dzwonienie trwa od 7 do 8 minut, nadzwyczajne – 15 minut. Podczas procesji św. Stanisława, „Zygmunt” bije pół godziny. Po każdym dzwonieniu, starym zwyczajem, proboszcz wawelski płaci ustanowioną przez króla „grzywnę”.

Nowe serce dzwonu waży 350 kg – zastąpiło ono w kwiet- niu 2001 r. stare ważące 323 kg i pęknięte w Wigilię 2000 r.

Przyjechali wtedy liczni reporterzy z całej Europy. Podszedł do mnie dziennikarz z telewizji czeskiej i zadał mi pyta- nie „Z czym krakowianie wiążą pęknięcie serca dzwonu”, odpowiedziałem, że cechą krakowian nie jest myślenie magiczne i tego wydarzenia nie traktują jako jakąś zapo- wiedź naszych dziejów.

Marek Polański

(18)

DWIE BEATYFIKACJE W JEDNYM DNIU!

Święci na nasze czasy:

Prymas Stefan Wyszyński i matka Elżbieta Róża Czacka

Beatyfikacje kardynała Stefana Wyszyńskiego i matki Elżbiety Róży Czackiej uzgodnione ze Stolicą Apostolską zostały wyznaczone na 12 września 2021 r. Uroczystości odbędą się w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie, o której napiszę w innym artykule.

W niedzielę 5 września we wszystkich kościołach zo- stanie odczytany list biskupów polskich poświęcony tym dwóm przyszłym świętym. „Tym, co ich łączyło, to fakt, że potrafili rozpoznać wolę Bożą i ją wypełniać w sytuacjach i w czasie, w jakim przyszło im żyć, bowiem oboje dobrze wiedzieli, że Bóg bliski w cierpiącym człowieku i sakramen- tach Kościoła, to dwa filary wiary, która pomaga rozpoznać wyzwania, jakie niesie powołanie w konkretnym czasie i konkretnych wydarzeniach”, wyjaśnili biskupi.

Obie postacie uczyniły tak wiele dobra, ponieważ całe życie oddali Bogu i na serio przyjęli słowa św. Pawła, który

powiedział: „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”

(Flp 4, 13). Zarówno Prymas Wyszyński jak i matka Róża Czacka zawierzyli swoją drogę do świętości Matce Najświęt- szej i tak jak Maryja, chcieli służyć Bogu i człowiekowi.

W swoim liście biskupi podkreślili, że Bóg złączył tych dwoje ludzi, którzy byli tak różni, i przez nich dokonał wielkich dzieł. Słowa Prymasa Wyszyńskiego – Soli Deo (Jedynemu Bogu cześć i chwała) i matki Elżbiety – Przez krzyż do nieba, tak bardzo aktualne dzisiaj, mogą być dla nas drogowskazem pokazującym nam drogę do świętości.

Innej szukać nie trzeba.

„Niech słudzy Boży Kardynał Wyszyński i Matka Elżbieta Czacka pomagają nam w odczytywaniu ich prorockich intuicji w podejmowaniu aktualnych wyzwań duszpaster- skich Kościoła Chrystusowego w Polsce” – napisali biskupi polscy w liście do wiernych.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zasoby uranu w świecie mogą zabezpieczyć potrzeby ludzkości na okres tysięcy lat, jednakŜe niezbędny jest rozwój prac poszukiwawczych, wydobywczych i hydrometalurgii

Zarząd Sekcji Kardiologii Inwazyjnej może mieć poczucie dobrze spełnionego obowiązku i dużych sukcesów w zakresie integrowania środowiska.. gości zagranicznych, często wybit- nych

Wydaje się, iż obawy osób dorosłych z segmentu blue collars wynikają z przekonania, że internet jest dla nich obcym terytorium – to obszar osób młodych, zredukowanie tego

Konkludując tę kwestię, można stwierdzić, że wyłaniający się z tomu Słownika obraz adwokatów polskich ostatnich około stu lat (sic!) jest nad wyraz korzystny, czym wydaje

Pra- ca w grupie to też większa wiedza, potencjał twórczy, różne umiejętności i predyspozycje, które mogą się przydać na kolejnych etapach realizacji projektu – od

Poniżej omówione zostaną przede wszystkim odwołania do tekstów istniejących wyłącznie w obrębie świata utworu; nawiązania takie, jak się zdaje, często służą mniej

Dlatego warto zwrócić uwagę, jak często na tego typu prze- kazach wizualnych mamy postaci z rozwianymi włosami (także np. motyw rozwianych, pomarszczonych tkanin), postacie

Okazuje się, że w rejestrze jest zawartych 14 000 Zakładowych Układów Zbiorowych Pracy z tego obowiązujących (czynnych) jest 6 700 ZUZP.. Najwięcej układów jest w dwóch