Ewa Domañska
Ku archeontologii martwego cia³a
(Kontemplacyjne podejcie do przesz³oci)
1Wielu badaczy interesuje siê obecnie mo¿liwoci¹ zbudowania alternatywy dla historii i zaproponowania odmiennego sposobu mylenia o przesz³oci i od-miennego s³ownictwa mówienia o niej. Pomys³ ten dla historyka mo¿e wydawaæ siê nie mniej heretycki, ni¿ dla archeologów idea jednego z wiod¹cych i najcie-kawszych wspó³czesnych archeologów Christophera Tilleya, który stwierdzi³, ¿e kopanie jest patologi¹ archeologii, a prowadzenie prac wykopaliskowych jest nieodpowiedzialne.2
We wspó³czesnej refleksji nad przesz³oci¹ istnieje wiele nak³adaj¹cych siê na siebie sposobów podejcia do niej, wród których wymieniæ mo¿na: dokumenta-cyjne podejcie do przesz³oci opieraj¹ce siê na autorytecie dokumentu (historia); komemoratywne interesuj¹ce siê ró¿nego rodzaju upamiêtniaj¹cymi przesz³oæ pomnikami; podejcie opieraj¹ce siê na autorytecie wiadectwa (historia oralna). Obok nich wyró¿ni³abym kontemplacyjne podejcie do przesz³oci, które m.in. jak proponujê zajmuje siê refleksj¹ nad ró¿nymi aspektami istnienia i funkcjo-nowania martwego cia³a.
Koñce/kresy i nowe/inne pocz¹tki
W humanistyce prze³omu wieków wspó³istniej¹ i przenikaj¹ siê ideologie, któ-rych aspekty w swych skrajnych wersjach formu³uj¹ ideologemy koñców i no-wych pocz¹tków. Ideologemy, zdefiniowane przez Fredrica Jamesona jako naj-mniejsze, mo¿liwe do uchwycenia jednostki zasadniczo antagonistycznych zbiorowych dyskursów klas spo³ecznych3, odzwierciedlaj¹ obawy, pragnienia
i nadzieje uwidaczniaj¹ce siê w wyobra¿eniowych relacjach miêdzy grupami ludz-kimi (p³ciowymi, etnicznymi, rasowymi, kulturowymi, spo³ecznymi itd.), które okrelaj¹ siebie (i swój stosunek do innych) w kategoriach przynale¿noci do ró¿nych koñców i/lub pocz¹tków. Deklaracje o koñcach czêsto spe³niaj¹ przy tym funkcjê performatywu, który umo¿liwia zwiastowanie nowych pocz¹tków. Dlatego te¿, czêsto pod³o¿e dla budowania ideologemu koñców daj¹ ci sami de-konspiruj¹cy i dekonstruuj¹cy stary (nowo¿ytny) system mylenia o wiecie badacze, którzy s³u¿¹ równie¿ g³osicielom pocz¹tków (m.in.: Fryderyk Nietzsche, Walter Benjamin, Martin Heidegger, Jacques Derrida, Michel Foucault, Jacques Lacan, Jean-François Lyotard).
W refleksji historycznej endyzm przejawia siê w sceptycyzmie, z którym coraz czêciej patrzy siê na historiê, zaznaczaj¹c, ¿e jest ona specyficznym po-dejciem do przesz³oci nosz¹cym piêtno antropocentryzmu, europocentryzmu,
etnocentryzmu i fallocentryzmu. Coraz czêciej, zamiast cyceroñskiej formu³y ujmuj¹cej historiê jako mistrzyniê ¿ycia, przywo³ywana jest heglowska metafo-ra dziejów jako rzeni, której towarzyszy cytowana przez wielu wspó³cze-snych badaczy uwaga niemieckiego filozofa, i¿ historia nauczy³a nas jedynie tego, ¿e w istocie nic nas nie nauczy³a. Ewidentne jest jednak, ¿e mamy tutaj do czynienia nie tyle z koñcem historii rozumianej jako zinstytucjonalizowane po-dejcie do przesz³oci, które oferuje oficjaln¹ jej wizjê, ile z jej kresem, osi¹-gniêciem pewnej granicy, spe³nieniem roli, któr¹ dyscyplina ta odgrywa³a zw³asz-cza w ci¹gu ostatnich dwustu lat s³u¿¹c polityce pañstwa narodowego.4 W tej
erze historii dyscyplinarnej/zdyscyplinowanej, historycy czêsto stawali siê urzêd-nikami pañstwowymi, a historia jak trafnie zauwa¿y³ Foucault dyskursem w³adzy. Dlatego te¿, dla wielu, badaæ przesz³oæ znaczy obecnie badaæ history-ków (kto, w jakim celu i za czyje pieni¹dze zajmowa³ siê histori¹) i historiografiê (co i w jaki sposób pisano o przesz³oci, by zalegalizowaæ istniej¹cy w danym czasie system w³adzy). Problem upolitycznienia i instrumentalizacji wiedzy hi-storycznej sta³ siê dla jej przysz³oci kluczowy.
Podejmuj¹c nad nim dyskusjê, zwolennicy ideologemu nowych pocz¹tków rozwa¿aj¹, czy nie lepiej by by³o, by w wiecie trzeciego millenium, istnia³a nie tyle historia i historycy, ile mylenie (Denken Heideggera) o przesz³oci i zainte-resowani nim badacze, którzy zajmuj¹ siê namys³em nad mierci¹, zmar³ymi i ich szcz¹tkami. Idea ta wpasowuje siê w ogólny projekt tworzenia potencjalnoci dla nieprzewidywalnej alternatywy wobec panuj¹cej wizji kosmosu, natury, wiata, cz³owieka i rzeczy, której zarysy próbuje siê sformu³owaæ w ramach wspó³czesnej humanistyki. Inspiracji dla zbudowania takiej alternatywy dostarcza m.in. filozo-fia pre-sokratejska, badaczki identyfikowane z myl¹ feministyczn¹, antropolo-giczna filozofia nauki, ekofilozofia, filozofia dialogu, fenomenologia, psychoana-liza, poststructuralizm i dekonstrukcja, neo-ewolucjonizm, studia post-kolonialne, sztuka wspó³czesna i jej krytyka, coraz czêciej tak¿e filozofia Martina Heideggera. Pytania o bycie i byty, powrót do pre-sokratejskich rozwa¿añ o arché (woda, powietrze, ogieñ, ziemia), reinterpretacja kategorii czasu i przestrzeni, odejcie od re¿imu wzrokowoci, a zwrócenie siê ku roli innych zmys³ów (dotyk, smak, wêch), cia³o, gender, potwornoæ oraz monstra, cyborgi i klony, androgynizm, powrót mocnego (nie-humanistycznego i nie-kartezjañskiego) podmiotu, autopoesis, kul-turowe taboo (kanibalizm, kazirodztwo, pierwotna agresja), utopia, archetypy, mit, rytua³, performatywnoæ, mieræ, pamiêæ, nostalgia, trauma, ¿a³oba i melancho-lia4, wznios³oæ, nieprzedstawialne to m.in. problemy okrelaj¹ce
zainteresowa-nia przedstawicieli ideologemu nowych pocz¹tków. Patrz¹ oni na przesz³oæ z perspektywy przysz³oci, st¹d interesuje ich nie tyle prawda o przesz³oci, ile mylenie o niej, które oscyluj¹c wokó³ wymienionych wy¿ej kwestii, przygoto-wuje miejsce dla przysz³oci-która-nadchodzi.
Stworzenie potencjalnoci cel dzisiejszego pisarstwa
Twórcza moc przejawia siê w tym, ¿e jest w stanie byæ zarówno potencj¹ jak i impotencj¹ pisze Giorgio Agamben w La communità che viene. W obecnej sytuacji impasu wynikaj¹cego z prób przekroczenia nowo¿ytnego sposobu myle-nia wobec braku konkretnych pomys³ów na jego alternatywê, warto przyj¹æ rozu-mienie, które potencjalnoæ niemo¿noci, stawia wy¿ej od potencjalnoci czynu. Mimo wiêc widocznego pragnienia odejcia od modernistycznego widzenia wia-ta, od historii, od historycznej epistemologii, lepiej byæ wiadomym niemo¿liwo-ci dokonania takiego kroku w chwili obecnej. Paradoksalnie bowiem, wielu z nas, chce uciec z wiêzienia jêzyka, pos³uguj¹c siê jêzykiem; walczy z epistemologi¹, epistemologicznymi instrumentami; wprowadza alternatywne pojêcia, ¿ongluj¹c starymi itd. Wpasowujemy siê zatem w ideologem nowych pocz¹tków o tyle, o ile jako badacze, przygotowujemy miejsce dla innej wizji wiata, nie mog¹c jednak wydostaæ siê ze starej. Ta impotencja staje siê jednak mo¿noci¹, bowiem nasze dzia³ania nie przek³adaj¹ siê na prost¹ relacjê de potentia ad actum, ale s¹ cierpli-wym tworzeniem ³o¿yska dla przysz³oci. Przemawia przez nie mo¿liwoæ nie-by-cia, które wo³a o pomoc. Owa groba nie-bynie-by-cia, wyznacza cel tworzonego w du-chu pocz¹tków pisarstwa, kierowanego utopijnym pragnieniem chôry, która tworzy miejsce, umo¿liwia; jest nadziej¹ zapowiedzi pocz¹tku, jednak innego pocz¹tku. Przy czym owo pragnienie pocz¹tku wype³nione jest nadziej¹ przysz³oci, która bardziej jak bymy chcieli nas zadziwi, ni¿ spe³ni oczekiwania lub cel, który jej siê przypisuje.
Chodzi zatem o to, by jak w jednym ze swoich esejów pisze Richard Rorty miast martwiæ siê tym, czy dane przewiadczenia s¹ dobrze uzasadnione, zacz¹æ przejmowaæ siê tym, czy mamy na tyle wyobrani, by zaproponowaæ interesuj¹ce pomys³y, które stanowi³yby alternatywê dla panuj¹cych przekonañ. Prowokacyj-ne teorie i idee tworz¹ przestrzeñ, konteksty i stanowi¹ wykorzystajmy dalej argument, który podsuwa nam pragmatyzm instrumenty powoduj¹ce zmiany; narzêdzia, których wydajnoæ mierzy siê nie ich adekwatnoci¹ opisu, wyjania-nia czy przedstawiawyjania-nia przedmiotu, ale efektywnoci¹ powodowawyjania-nia zmian.6
I
Wspó³czesne dyskusje toczone w ³onie m.in. archeologii i historii wykaza³y, ¿e problemy wiedzy historycznej nie mog¹ zostaæ rozwi¹zane tylko na poziomie epistemologii. Istotny jest tutaj wk³ad Foucault i odwo³uj¹cych siê do jego teorii studiów postkolonialnych i badañ nad dziejami p³ci kulturowej (gender), który analizuj¹c relacje pomiêdzy w³adz¹ i wiedz¹ wykaza³, ¿e s¹ one ze sob¹ nieroze-rwalnie zwi¹zane i ¿e ideologia poprzedza epistemologiê. Na upadek mitu nauki obiektywnej, a tak¿e idei nauki jako dominuj¹cego sposobu osi¹gania wiedzy, nak³adaj¹ siê rozwa¿ania, odzwierciedlaj¹ce obawy i nadzieje dotycz¹ce g³êbo-kich zmian zachodz¹cych we wspó³czesnym wiecie (zmiany relacji miêdzy p³cia-mi, in¿ynieria genetyczna, klonowanie, globalizacja, rewolucja informatyczna, itd.). Wymagaj¹ one zasadniczego przeformu³owania sposobu, w jaki cz³owiek myli
o sobie i ponownego zadania pytañ: kim jest cz³owiek? co to znaczy byæ cz³owie-kiem? czym jest ludzkie i nie-ludzkie? Efekty tych rozwa¿añ, uwidoczni³y siê najpierw w tzw. zwrocie etycznym7, a dzisiaj wskazuj¹ na zwrot
ontologicz-ny, sk³aniaj¹c do postawienia tezy, i¿ pytania o byt nale¿y obecnie przed³o¿yæ nad pytania o wiedzê. Znaczy to, i¿ w zorientowanej na przysz³oæ humanistyce, na kwestie dotycz¹ce przesz³oci, nie mo¿na daæ satysfakcjonuj¹cej odpowiedzi bez odwo³ania siê do rozwa¿añ mylicieli zajmuj¹cych siê egzystencj¹, przemija-niem i mierci¹ i bez ponownego zadania pytania o bycie bytów. S³owem, nie ma nadziei na o¿ywienie mylenia o przesz³oci bez odwo³ania siê do ontologii. Nie znaczy to oczywicie, ¿e nale¿y zaniechaæ refleksji epistemologicznej, a jedynie, ¿e obecna sytuacja wymaga zmiany hierarchii i udzielenia priorytetu pytaniom ontologicznym.
Zwrot ku archeologii/zwrot ontologiczny
Przysz³oæ, tak¿e przysz³oæ sposobów mylenia o przesz³oci, w du¿ym stop-niu zale¿y i nale¿y do archeologów. Zale¿eæ bêdzie ona m.in. od tego, jak poradz¹ sobie oni z przeformu³owaniem swojego stosunku do bytów, do materialnych po-zosta³oci (rzeczy, ludzkich, zwierz¹cych i rolinnych szcz¹tków), które badaj¹.8
Tocz¹ce siê obecnie na ten temat dyskusje, wydaj¹ siê ujawniaæ powa¿n¹ zmianê, porównywaln¹ do tej, która nast¹pi³a w XVII wieku, kiedy to empirycyzm wska-za³, i¿ przedmioty s¹ bardziej godne zaufania od cz³owieka; przedmioty wiadcz¹, stanowi¹ dowody.
W archeologii anglo-amerykañskiej pojawi³o siê ostatnio kilka prac, które buduj¹ projekt okrelany jako archeologia heideggerowska.9 Julian Thomas
jeden z jej przedstawicieli, twierdzi, i¿ inspiracje p³yn¹ce z filozofii (wczesnego) Martina Heideggera, pozwalaj¹ nie tylko prze³amaæ kartezjañskie mylenie o wie-cie w kategoriach binarnych opozycji (kultura/natura, umys³/cia³o) oraz przemy-leæ kategorie czasu, przestrzeni i temporalnego wymiaru ludzkiej egzystencji, lecz tak¿e zmieniæ mylenie o archeologicznych artefaktach. Nie s¹ ju¿ one wi-dziane jako zastyg³e produkty przesz³ych spo³ecznoci, jako uprzedmiotowione, wyalienowane obiekty, na których badacz dokonuje analitycznego mordu, ale jako posiadaj¹cy w³asne ¿ycie, aktywni choæ pozbawieni intencjonalnoci ak-torzy, uczestnicy bycia-w-wiecie, integralne elementy stosunków miêdzyludz-kich, które pozwalaj¹ nam wejæ w skomplikowane relacje ze wiatem.
Propozycja Thomasa przedstawiona w ksi¹¿ce Time, Culture and Identity (1996) mieci siê w granicach archeologii tekstualnej, interpretatywnej czy post-pro-cesualnej (ujmuj¹cej archeologiê jako praktykê czytania tekstów, a narracjê jako substytut przesz³oci), i posiada wynikaj¹ce z tego ograniczenia. Jednak¿e apliku-j¹cy do swoich badañ filozofiê (zw³aszcza) pónego Heideggera Håkan Karlsson idzie ju¿ dalej parafrazuj¹c pytanie niemieckiego filozofa: Dlaczego jest w ogóle kultura materialna, a nie raczej nic?, co podobnie jak kiedy Heideggera zmu-sza go do postawienia nastêpnego pytania: przesz³a kultura materialna, z któr¹ my archeologowie mamy do czynienia, jest przed naszymi oczami, ale co z jej byciem?10
Karlsson wskazuje, ¿e stosunek archeologów do kultury materialnej nie zmie-ni siê tak d³ugo, jak d³ugo zmie-nie zdadz¹ sobie ozmie-ni sprawy z fundamentalnej ontolo-gicznej ró¿nicy miêdzy byciem a bytami oraz z zale¿noci pomiêdzy myleniem a byciem (bycie jako dzieje). Niezadowolony z antropocentrycznej, osadzonej w po-sokratejskiej metafizyce archeologii post-procesualnej, która zreszt¹ jeszcze do niedawna traktowana by³a przez wielu jako postmodernistyczny wybryk, za-proponowa³ projekt archeologii kontemplacyjnej (contemplative archaeology). Podejcie to mo¿e jak twierdzi wzbogaciæ archeologiê, bowiem uwiadamia archeologom osadzenie ludzkiej egzystencji i mylenia w byciu (jako dziejach); zadaje pytania o mylenie, a te z kolei wychodz¹ naprzeciw prawdy bycia i tworz¹ potencjalnoæ dla jego nadejcia i wskazuje, i¿ kontemplacja bycia jako funda-mentu wszystkiego, co istnieje, a tak¿e wszelkich interpretacji ontologicznego sta-tusu bytów, pozwala wyjæ poza antropocentryzm i binarne opozycje. Archeolo-gia kontemplacyjna pozwala tak¿e jego zdaniem na reinterpretacje rozumienia bytów (byty w formie rzeczy czy artefaktów traktowane s¹ nie jako bierne, przed-mioty badawcze, ale jako byty, które maj¹ swoje niemo¿liwe do bezporedniego uchwycenia bycie).11 Przy czym archeologia ta nie omija kwestii politycznego
uwik³ania dyscypliny, ale kieruje uwagê na jej fundamenty; zwraca siê ku myle-niu o mylemyle-niu; traktuje kontemplacjê jako metodê, która wychodzi naprzeciw prawdy bycia i otwiera siê na wysy³ane przez niego pos³ania.12
Propozycja Karlssona prowokuje reinterpretacjê rozumienia terminu arche-ologia. Greckie archê nie tylko znaczy pocz¹tek, pierwsz¹ zasadê, lecz tak¿e od pocz¹tku, od nowa; z kolei logos, które zazwyczaj rozumiemy jako s³owo, rozmo-wê, dyskurs, wiedzê, zgodnie ze swym oryginalnym znaczeniem, do którego wra-ca Heidegger, znaczy skupiaæ, kolekcjonowaæ, zbieraæ.13 Ponadto warty
zastano-wienia jest fakt, i¿ kiedy porównamy w pewien sposób pokrewne dyscypliny: paleontologiê i archeologiê, z których pierwsza definiowana jest jako badanie wczesnych form ¿ycia, a druga jako badanie pocz¹tków, to zauwa¿ymy, ¿e termin archeologia zagubi³ cz¹stkê onta oznaczaj¹c¹ istniej¹ce byty (gr. ontos dope³-niacz od on forma czasownika einaia byæ). Wy¿ej naszkicowane zmiany, umo¿-liwiaj¹ zatem przeformu³owanie archeologii w archeontologiê, któr¹ mo¿na zdefi-niowaæ jako zbieranie istniej¹cych rzeczy i kontemplacjê ich bycia, co ma na celu próbê od-zyskania pocz¹tku. Takie przeformu³owanie, wskazywa³oby na zmianê punktu ciê¿koci rozwa¿añ z knowing na being, z epistemologii na ontologiê. Per-spektywa ontologiczna pozwala³aby tak¿e mówiæ nie tyle o badaniu (analizowa-niu), ile o otwieraj¹cym siê na bycie myleniu o przesz³oci.
Zdefiniowana w ten sposób archeontologia nastawiona by by³a nie tyle na przesz³oæ, ile na przysz³oæ; by³aby dyscyplin¹ profetyczn¹. Stosuj¹c okrele-nie dyscyplina profetyczna, okrele-nie chodzi mi o to, i¿ archeontolog ma prorokowaæ przysz³oæ na podstawie jakiej danej przez si³y wy¿sze wiedzy lub w³asnych po-nadludzkich zdolnoci, lecz ¿e swoimi s³owami mo¿e niejako wyprzedzaæ przy-sz³oæ (forthtell the future).14 Bêd¹c swojego rodzaju krytykiem wspó³czesnej
dziedzictwa kulturowego, jego wykorzystywania w celach turystycznych, polity-ki organizowania ekspozycji muzealnych itd., co jest jednym z dominuj¹cych te-matów we wspó³czesnej archeologii15), archeontolog, kontempluj¹c przesz³oæ
i gromadz¹c byty analizowa³by tak¿e teraniejszoæ oraz politykê manipulacji przesz³oci¹ i jej reliktami, wskazuj¹c na mo¿liwe skutki obecnie podejmowa-nych dzia³añ, bêd¹c przy tym g³osem obaw i nadziei spo³ecznoci, które reprezen-tuje i spo³eczeñstwa, w którym ¿yje.
To krótkie streszczenie ostatnich zdobyczy myli archeologicznej, wydaje siê wiadczyæ, ¿e podjêta przez archeologów próba reinterpretacji kultury material-nej w duchu myli heideggerowskiej, wspó³tworzy ideologem nowego pocz¹tku i wraz z badaniami prowadzonymi w nurcie archeologii mierci (archaeology of death), archeologii p³ci (gender archaeology), archeologii krajobrazu (landscape archaeology) i theatre archaeology (archeologii teatralnej), wprowadza arche-ologiê w wiat nowego millenium.16 Oczywicie mo¿na projekt archeologii
he-ideggerowskiej czy kontemplacyjnej uznaæ za jeszcze jedn¹ (rozpaczliw¹) próbê poszukiwañ pozaludzkich mocy (bycie) i dostrzegaæ w niej kr¹¿¹ce po humanisty-ce metafizyczne widma, ale mo¿na te¿ uznaæ, ¿e zw³aszcza badaczom zajmuj¹-cym siê przesz³oci¹, oferuje ona alternatywê dla wszechobecnych dyskusji na temat narracji i przedstawiania, które nu¿¹ ju¿ nawet samych jej inicjatorów. W tym sensie, projekt ten obojêtnie czy siê z nim identyfikujemy czy nie, zdaje siê otwieraæ przestrzeñ rozwa¿añ, których przedstawiciele innych dyscyplin humani-stycznych, pragn¹c unikn¹æ oskar¿enia o metafizykê, wol¹ nie ruszaæ.
II
W kontekcie powy¿szych rozwa¿añ, postawienie pytañ o ontologiczny status pozosta³oci po przesz³oci i ich bycie, stanowi kwestiê kluczow¹ dla rekonceptu-alizacji badañ nad przesz³oci¹.
Jako badacz przesz³oci próbuj¹cy wyjæ poza dyskusje o problematycznej relacji miêdzy jêzykiem (tekstem, narracj¹) a rzeczywistoci¹ (przesz³oci¹), mo¿-liwoci o¿ywienia refleksji nad przesz³oci¹, upatrujê dzisiaj w przesuniêciu ró-de³ teoretycznych inspiracji z krytyki literackiej i antropologii na sztukê (krytykê sztuki), archeologiê i psychoanalizê oraz w nawi¹zaniu do podjêtego ju¿ m.in. przez archeologów wyzwania reinterpretacji trzech podstawowych kategorii my-lenia historycznego: czasu, przestrzeni i ród³a.17 W dalszej czêci tekstu, skupiê
siê na kwestii szeroko pojêtych róde³ historycznych. Interesowaæ mnie przy tym bêdzie z jednej strony zmiana jêzyka, którym pos³ugujemy siê mówi¹c o reliktach przesz³oci, a z drugiej postawienie pytañ o ich status ontologiczny.
Pojêcie ród³a historycznego relikt pozytywizmu
Na problem róde³ historycznych mo¿na spojrzeæ z ró¿nej perspektywy: naj-bardziej oczywista wi¹¿e siê z debat¹, która w teorii historii rozpoczê³a siê trzy-dzieci lat temu w atmosferze lingwistycznego i dyskursywnego zwrotu w huma-nistyce. W tym kontekcie, status ród³a historycznego rozwa¿any by³ z punktu widzenia relacji istniej¹cej pomiêdzy jêzykiem i wiatem. Badacze okrelani
mia-nem narratywistów (m.in. Arthur C. Danto, Hayden White, Frank Ankersmit) ana-lizowali, jak teorie dyskursu, tekstu i narracji wp³ynê³y i zmieni³y rozumienie po-znawczego statusu róde³ historycznych. Osi¹gnêli oni znaczne sukcesy w zmia-nie wiadomoci historyków. Po wielu latach wprowadzania do mylenia historycznego idei konstruktywizmu, tekstualizmu i dyskursywizmu; po latach wspólnych, choæ czêsto niezale¿nie prowadzonych badañ nad retoryczn¹ struk-tur¹ tekstów historycznych (tekstów szeroko rozumianych: pisanych, material-nych, wizualmaterial-nych, gestów itd.), metodologicznie uwiadomiony historyk nie opo-wiada siê ju¿ za tradycyjnym rozumieniem ród³a, które ujmowa³o go jako transparentne medium umo¿liwiaj¹ce bezporedni kontakt z przesz³oci¹ i wiod³o nas do prawdy o faktach. Je¿eli jednak tak jest, to zastanawia, i¿ historycy stale u¿ywaj¹ metafory ród³a jako adekwatnego okrelenia pozosta³oci z przesz³oci, poniewa¿ samo to pojêcie jest (byæ mo¿e ostatnim) reliktem pozytywistycznego rozumienia historii.
S³owo ród³o znaczy pocz¹tek rzeki; to, sk¹d co pochodzi, wywodzi siê; to, co stanowi pocz¹tek czego i rozumiane jako takie w kontekcie ostatnich dys-kusji na temat badañ historycznych, jest martw¹ metafor¹. Po pierwsze, odsy³a nas bowiem do jednego z fundamentalnych mitów tradycyjnego mylenia o histo-rii mitu genezy (Marc Bloch pisa³ o fetyszu genezy) i zwi¹zanej z nim idei genealogicznej oraz idei rozwoju czy ewolucji, przy czym wszystkie one uznawa-ne s¹ za bazê badañ historycznych.18 Po drugie, metafora ród³a sugeruje
mo¿li-woæ dotarcia do faktów bazowych, w których na odkrycie czeka prawda histo-ryczna; po trzecie za, pojêcie ród³a historycznego przywo³uje skojarzenia z czystoci¹, przezroczystoci¹ pozosta³oci po przesz³oci uznawanych za ró-d³a, które s¹ jak oddzielaj¹ca nas od przesz³oci szyba, poprzez któr¹ jestemy w stanie zobaczyæ j¹ tak¹, jak¹ by³a nie zniekszta³con¹. W¹tpliwoci wzbudza tak¿e sam przymiotnik [ród³o] historyczne. Wobec widocznych coraz wyra-niej prób wyjcia poza ograniczaj¹ce widzenie przesz³oci mylenie historyczne, okazuje siê on takim samym reliktem jak i sam termin ród³o.
Tak wiêc, po krytykach tradycyjnego rozumienia ród³a historycznego wy-chodz¹cych od konstruktywistycznej i narratywistycznej filozofii historii, idea ród³a, która odwo³uje siê do niewinnoci, przezroczystoci, genezy i funda-mentów nie mo¿e stanowiæ odpowiedniej metafory, która figuratywnie okrela pozosta³oci przesz³oci. Warto ponadto zaznaczyæ, ¿e kiedy teoretycy i metodo-lodzy historii rozwa¿aj¹ problem róde³ historycznych, skupiaj¹ siê przede wszyst-kim na ich statusie epistemologicznym: definiuj¹ pojêcie ród³a, przeprowadzaj¹ ich kategoryzacjê itd. Epistemologiczny imperializm dyskursu naukowego bloko-wa³ i chroni³ rozumienie ród³a przed mo¿liwymi ontologicznymi, estetyczny-mi i etycznyestetyczny-mi rozwa¿aniaestetyczny-mi. Znacznie ograniczy³o to mo¿liwoci jego interpre-tacji.
Próbuj¹c znaleæ termin, który bardziej pasuje do dzisiejszego horyzontu oczekiwañ okrelaj¹cego mo¿liw¹ przysz³oæ badañ nad przesz³oci¹, mo¿na zaproponowaæ termin lad (przesz³oci) jako komplementarny i alternatywny dla
pojêcia ród³a (historycznego). Wa¿ne jest jak s¹dzê, i¿ lad zwraca uwagê na ambiwalentny status przesz³oci jako takiej (jej ladowa obecnoæ) i naznaczo-ny jest filozoficznaznaczo-nym kontekstem, w którym czêsto pojawia siê w pracach m.in. Emmanuela Lévinasa i Jacquesa Derridy. Z tego punktu widzenia, propozycja taka manifestowa³aby próbê wyjcia poza rzeczywistoæ rozumian¹ jako (tekstualny) konstrukt i zwrócenia siê ku ontologicznemu statusowi ladu i namys³u nad jego bytem i byciem.
W dalszej czêci tekstu skupiê siê na ró¿nych formach istnienia martwego cia³a próbuj¹c analizowaæ je w kategoriach ladu przesz³oci.
III
Dyskurs mierci i polityka martwych cia³ sta³a siê jednym z kluczowych tematów humanistyki ostatnich dekad.19 W ci¹gu ostatnich kilku lat, jednym
z najbardziej kontrowersyjnych tematów dyskusji, sta³ siê problem zasadnoci od-kopywania szcz¹tków, ich badania prowadzonego w celach naukowych i politycz-nego wykorzystywania. Konflikty ujawniaj¹ siê zw³aszcza w zwi¹zku z oczeki-waniami ¿ywych, a prawami zmar³ych, dla których jak siê czêsto zak³ada cia³o nie ma ju¿ znaczenia. Rzadko jednak brana jest pod uwagê kwestia martwego cia³a jako takiego i relacji miêdzy cia³em zmar³ego a nim samym analizowana nie z punktu widzenia dyskursu tych, którzy ¿yj¹, ale samych martwych. Znane jest rzecz jasna rozró¿nienie na trupa-rzecz i trupa-osobê, ale nawet mówienie o osobowoci zw³ok w kontekcie ich nietykalnoci (prawo) i pamiêci (czczenie zmar³ego), zwi¹zane jest z poczuciem zagro¿enia ¿ywych i pragnieniem zabez-pieczenia porz¹dku spo³ecznego.20
Poniewa¿ zadeklarowa³am prymat pytañ ontologicznych nad pytaniami epi-stemologicznymi, interesuje mnie ontologia martwego cia³a i ontologia prochów.21
Zdajê sobie oczywicie sprawê, i¿ pytania ontologiczne wiod¹ do epistemologicz-nych, ale podkrelê jeszcze raz poprzez zmianê hierarchii pytañ, chodzi mi o stworzenie potencjalnoci i otwarcie refleksji nad przesz³oci¹ na jej rdzeñ. Za Robertem Harrisonem zak³adam, i¿ Heideggerowskie bycie-ku-mierci oznacza w istocie bycie-ku-zmar³ym czy dok³adniej: bycie-ku-martwemu cia³u.22
Pamiê-tam ponadto, ¿e lament nad martwym cia³em rodzi dyskurs mierci, który jest dyskursem historycznym. Mówi¹c o zw³okach, dotykamy zatem samej istoty tego dyskursu, który w nich w³anie ma swoje ród³o. Bez mierci nie by³oby historii. Historia ¿ywi siê mierci¹ Historia zaczyna siê w grobie. Je¿eli na poczatku pisa³am o kresie historii i o jej krytyce, to przemylenie jej ontologicznego ród³a martwego cia³a mo¿e, jak s¹dzê, okazaæ siê pomocne w przeformu³owaniu tego specyficznego podejcia do przesz³oci, które mo¿e wskazaæ drogi ku a- czy nie-historycznym podejciom.
Inspiruj¹c siê derridiañskimi rozwa¿aniami o ladzie, zak³adam, i¿ zanim za-czniemy analizowaæ szcz¹tki jako lady w sensie dowodów i manifestacji istnie-nia konkretnego bytu, najpierw nale¿y dokonaæ namys³u nad martwym cia³em
w kategoriach ladu, który odsy³a do przesz³oci absolutnej. Ów lad, jak pisze Jacques Derrida
zmusza nas do pomylenia przesz³oci, której nie mo¿na ju¿ zrozumieæ pod postaci¹ teraniejszoci zmodyfikowanej, jako czego obecnego-prze-sz³ego. Otó¿ poniewa¿ przesz³oæ zawsze oznacza³a teraniejszoæ-przesz³¹, przesz³oæ absolutna, która zachowuje siê w ladzie, nie zas³uguje ju¿ ci-le na miano przesz³oci. To inna nazwa, któr¹ nale¿y przekreliæ, tym bardziej, ¿e osobliwy ruch ladu zapowiada wiêcej, ni¿ przywo³uje: ró¿ni-coæ (différance) odwleka (diffère).23
W kontekcie owej przesz³oci absolutnej, która opiera siê prezentystycz-nym tendencjom jej rozumienia, lad (martwe cia³o, szcz¹tki, prochy), istnieje zatem na podobieñstwo heideggerowskiego bycia bêd¹c ostatecznym odniesie-niem, ostatecznym ród³em sensu.
Zdajac sobie sprawê, jakie trudnosci nastrêcza filozoficzny namys³ nad szcz¹t-kami w sensie ladu-bycia odsy³aj¹cego do przesz³oci absolutnej prowadzony w stylu HeideggeraDerridy, poprzestanê na próbie stworzenia potencjalnoci dla tego typu rozwa¿añ. W dalszej czeci tekstu, odwo³am siê do przyk³adu zaginio-nych w czasie brudnej wojny w Argentynie, co pomo¿e wyodrêbniæ ró¿ne po-dejcia do martwego cia³a rozumianego w sensie ladu-bytu.
Sprawa argentyñskich desaparecidos
el silencio de la incertidumbre cubrió un cuerpo desvanecido Marjorie Agosín
Po mierci Juana Peróna w 1974 roku, prezydentem Argentyny zosta³a jego druga ¿ona Isabel. 24 marca 1976 roku mia³ miejsce zamach, w wyniku którego w³adzê przejê³a junta wojskowa, do której nale¿eli m.in. genera³ Jorge Rafael Vi-dela, admira³ Emilio Massera, genera³ Roberto Viola, admira³ Armando Lambru-schini, Ramón Agosti. Rozpoczê³a siê tzw. brudna wojna. Represje skierowane by³y najpierw przeciwko wrogom re¿imu: partyzantom, dzia³aczom zwi¹zków zawodowych, intelektualistom, studentom, dziennikarzom itd. Wkrótce jednak dotykaæ one zaczê³y coraz czêciej przypadkowych obywateli bez wzglêdu na p³eæ, wiek, pochodzenie czy wykonywany zawód. Powszechne sta³o siê porywa-nie ludzi i umieszczaporywa-nie ich w tajnych wiêzieniach statystyki podaj¹ ok. 340 takich miejsc, gdzie byli oni poddawani torturom i mordowani. W Argentynie pojawi³a siê kategoria ludzi, których okrelano mianem desaparecidos (ci, którzy zniknêli bez ladu). Znana z zaanga¿owania w walkê o prawa cz³owieka, chilij-skiego pochodzenia poetka Marjorie Agosin, zdefiniowa³a desaparecidos jako: ofiary porwañ dokonywanych w ich w³asnych domach, miejscach pracy lub w miejscach publicznych przez niezidentyfikowanych, uzbrojonych mê¿czyzn
w cywilnych ubraniach.24 Ich dok³adna liczba nie jest znana. Szacuje siê, ¿e w
la-tach 19761983 w Argentynie zaginê³o bez ladu ok. 30 tysiêcy osób, za dla ca³ej Ameryki £aciñskiej od roku 1964 liczba ta wynosi oko³o 90 tysiêcy. Owo znika-nie (czy wymuszone zaginiêcie) przeciwników re¿imu (a potem przypadkowych osób), sta³o siê w tej czêci wiata czêstym i skutecznym mechanizmem represji. Kiedy w grudniu 1983 roku Raúl Alfonsín przej¹³ fotel prezydenta, natychmiast powo³ano Comisión Nacional sobre la Desaparición de Personas (CONADEP), na której czele stan¹³ znany pisarz Ernesto Sabato. Jej zadaniem by³o jednak nie wydawanie s¹dów, ale zbieranie informacji o losach zaginionych. W listopadzie 1984 opublikowano oficjalny raport Komisji pt.: Nunca más (Nigdy wiêcej), za-wieraj¹cy statystyki, wiadectwa tych, którzy prze¿yli tortury, zeznania wiad-ków i wspomnienia krewnych osób zaginionych. W ksi¹¿ce znalaz³a siê tak¿e lista blisko 9 tysiêcy nazwisk zaginionych. Dokument okrela³ badan¹ sprawê jako zbrodniê przeciwko ludzkoci.25
Proces dziewiêciu cz³onków junty, która rz¹dzi³a Argentyn¹ od 1976 do 1982 roku, rozpocz¹³ siê w Buenos Aires w kwietniu 1985 roku. Problem jednak stano-wi³ fakt, ¿e nie mogli oni zostaæ skazani za morderstwa poniewa¿ nie by³o cia³, które s³u¿yæ by mog³y jako wiadectwa zbrodni. Cia³a pomordowanych chowano bowiem w zbiorowych grobach znaczonych jako NN (non nombre bez imie-nia, z ³ac. non nominatus) lub pod istniej¹cymi ju¿ grobami, palono lub wyrzuca-no z helikopterów do Rio de la Plata albo do morza. By utrudniæ identyfikacjê, czêsto zw³okom odcinano d³onie lub mia¿d¿ono szczêki i deformowano twarze. Strategia pozbywania siê cia³ by³a istotn¹ czêci¹ polityki znikania, bowiem brak zw³ok pozostawia³ rodzinê i krewnych w niepewnoci co do losu zaginio-nych.
W wyniku procesu piêciu z cz³onków junty uznano za winnych: Genera³ Vide-la oraz admira³ Massera zostali skazani na do¿ywotnie wiêzienie; Agosti na 4,5 roku pozbawienia wolnoci, Viola na 17 lat, a Lambruschini na 8. £agodne wyroki rozczarowa³y wszystkich. W grudniu 1986 wesz³a w ¿ycie ustawa znana jako punto final, która koñczy³a seriê procesów przeciwko wojskowym. Stanowi³a ona, i¿ po up³ywie 60 dni od wejcia w ¿ycie ustawy, s¹d nie bêdzie rozpatrywa³ wiêcej oskar¿eñ przeciwko zbrodniom pope³nionym w czasie brudnej wojny. Stanowi-³a ona tak¿e, ¿e w ci¹gu 60 dni s¹d musi zadecydowaæ, czy istniej¹ wystarczaj¹ce dowody dla wydania wyroku skazuj¹cego; je¿eli przed s¹dem nie stawi¹ siê wiad-kowie zbrodni i nie zostan¹ przedstawione zw³oki jako jej dowód, to s¹d nie bê-dzie rozpatrywa³ sprawy jako sprawy o zabójstwo. Ustawa mówi³a ponadto, ¿e po up³ywie tego czasu, procesy nie mog¹ byæ wznawiane, nawet je¿eli znajd¹ siê nowe dowody. W ci¹gu kilku tygodni, Kongres przeg³osowa³ inne prawo znane jako ley de obediencia debida (wykonywanie rozkazów), które ogranicza³o odpo-wiedzialnoæ do czo³ówki wojskowych (prawo to nie dotyczy³o jednak przypad-ków gwa³tów i uprowadzeñ dzieci oraz ich nielegalnych adopcji). W 1990 roku Prezydent Carlos Saúl Menem u³askawi³ zarówno by³ych prezydentów junty: Jor-ge Videla i Roberto Viola, jak i Emilio Massera.26
Niezwykle wa¿ny wk³ad w nag³onienie problemu desaparecidos wnios³y matki zaginionych, które stworzy³y grupê znan¹ jako las Madres de Plaza de Mayo. Od kwietnia 1977 roku zbiera³y siê one w ka¿dy czwartek na jednym z g³ównych placów Buenos Aires i w ciszy kr¹¿y³y wokó³ znajduj¹cego siê w centrum placu obelisku. Na czele ruchu sta³a Hebe Bonafini ¿ona robotnika, poszukuj¹ca dwóch zaginionych synów. Kobiety mia³y zawieszone na szyi tablice ze zdjêciem, na-zwiskiem i dat¹ zaginiêcia krewnego. Potem symbolem Matek sta³a siê bia³a chust-ka, któr¹ ka¿da z nich nosi³a na g³owie. Ten zainicjowany przez pochodz¹ce w prze-wa¿aj¹cej wiêkszoci z ni¿szych warstw spo³ecznych kobiety protest, by³ jedynym protestem publicznym przeprowadzonym w imiê bezprawnego wiêzienia, torturo-wania i mordotorturo-wania tysiêcy niewinnych mê¿czyzn, kobiet i dzieci.
Matki: miêdzy sprawiedliwoci¹ a ¿a³ob¹
Po przejêciu w³adzy przez Alfonsína, ujawni³ siê konflikt miêdzy oczekiwa-niami Matek i rz¹dem: podczas, gdy w³adza zainteresowana by³a zamkniêciem sprawy zaginionych, przyznaniem, i¿ s¹ oni martwi, ekshumacj¹ zw³ok i odpo-wiednim ich pogrzebem, Matki wci¹¿ mia³y nadziejê, ¿e ich krewni ¿yj¹ i doma-ga³y siê ich uwolnienia. Odmowa akceptacji ich mierci, wi¹za³a siê te¿ ze s³usz-nym podejrzeniem, ¿e oznacza³aby ona niejako akceptacjê samej zbrodniczej przesz³oci. Jedna z Matek Mercedes Mereno powiedzia³a:
Wziêli moj¹ córkê, kiedy by³a z dzieæmi. Pytam moje wnuki, Czy wi-dzielicie jak matkê wziêli ¿yw¹? Tak odpowiedzia³y. Powiedzia³am im: Je¿eli widzielicie, ¿e by³a ¿ywa, proszê o ni¹ ¿yw¹, a je¿eli nie ¿yje, to chcê wiedzieæ kto j¹ zabi³ i chcê, by morderca znalaz³ siê w wiêzieniu. Je¿eli proszê o jej zw³oki, to tak jakby to nie zabójca, ale jakbym to ja sama j¹ zabi³a.27
Jeszcze za rz¹dów junty, w sierpniu 1979 wprowadzono prawo, które stanowi-³o, i¿ ka¿dy zarejestrowany jako zaginiony w okresie od 6 listopada 1974 do 12 wrzenia 1979 mo¿e zostaæ przez pañstwo uznany za zmar³ego. Chodzi³o za-tem o to, by zmieniæ status tych, którzy zniknêli bez ladu z desaparecidos na przypuszczalnie zmar³ych i w ten sposób pozbyæ siê roszczeñ Matek, zmienia-j¹c tak¿e i ich status z matek zaginionych na matki zmar³ych. Prawo to po-zwala³o te¿ pañstwu wystawiaæ wiadectwa mierci wbrew woli rodziny; sêdzia mia³ te¿ prawo uznaæ osobê za zmar³¹ bez zbadania okolicznoci zaginiêcia.
D¹¿¹c do po³o¿enia kresu demonstracjom Matek, Prezydent Alfonsín zamie-ni³ prawo o domniemanej mierci na prawo przyznaj¹ce rodzinom zaginionych odszkodowanie. Przyst¹piono tak¿e do ekshumacji zw³ok i wkrótce Matki zaczê³y otrzymywaæ zawiadomienia o mo¿liwociach odbioru szcz¹tków zaginionych cz³onków rodziny. Jednej z nich Beatriz Rubenstein, w listopadzie 1984 roku dorêczono przesy³kê, która zawiera³a koci zidentyfikowane jako szcz¹tki jej za-ginionej córki wraz z nastêpuj¹cym listem:
Mar del Plata, listopad 1984 Szanowna Pani,
W odpowiedzi na Pani bezustanne poszukiwania córki Patrycji, postano-wilimy przes³aæ Pani czêæ jej szcz¹tków, które powinny usatysfakcjono-waæ Pani pragnienie spotkania siê z ukochan¹ córk¹. [ ]
Decyzja ta zosta³a podjêta po d³ugich dochodzeniach zwi¹zanych z jej dzia-³alnoci¹ w szeregach uzbrojonej partyzantki. Je¿eli nic Pani nie wiado-mo o tej dzia³alnoci, wymieniamy przestêpstwa, które pope³ni³a wraz z mê-¿em Carlosem Francesco:
zdrada pañstwa
pomoc i ukrywanie wrogiej dzia³alnoci nieprzyjaciela czynna wspó³praca z mordercami Montoneros28.
Z tych powodów, zosta³a ona skazana na mieræ. Niech Bóg zmi³uje siê nad jej dusz¹.
Legion Condor Szwadron 33 Mar del Plata29
Analiza przes³anych szcz¹tków wykaza³a, ¿e nale¿¹ one do mê¿czyzny w wieku 2040 lat. W takiej sytuacji Rubenstein ponowanie owiadczy³a, i¿ uzbrojona gru-pa mê¿czyzn wziê³a jej córkê ¿yw¹ i nie ma zamiaru przyj¹æ w zamian kilku ko-ci.
Jednak dla wielu Matek sprawa odprawienia ¿a³oby i odpowiedniego pogrze-bu szcz¹tków zaginionych dzieci by³a fundamentalna. Odmiennie od Rubenstein, Berta Schubaroff w ten sposób zareagowa³a na odnalezienie swojego syna Marcelo: Zaczê³am go ca³owaæ; ca³owaæ wszystkie jego koci, dotykaæ go i pieciæ. Jednak te uczucia miesza³y siê z bólem, poniewa¿ teraz, jak ju¿ go odnala-z³am, wiedzia³am, ¿e nie ¿yje. [ ] Prze¿y³am czuwanie i pogrzeb, tak jakby zmar³ zaledwie wczoraj.30
Mimo zaznaczaj¹cej siê ró¿nicy stanowisk wobec ekshumacji, w 1984 roku Matki wyst¹pi³y z has³em aparición con vida (zwrócenia desaparecidos ¿ywych). Wychodzi³y one bowiem z za³o¿enia, i¿ uznanie krewnych za zmar³ych, wi¹za³o siê ze zmian¹ formy oskar¿enia postawionego mordercom. Dla Matek, które wy-stêpowa³y przeciwko ekshumacji zw³ok, od identyfikacji ofiar wa¿niejsza by³a identyfikacja i proces winnych ich mierci.
Wiemy, ¿e tysi¹ce desaparecidos zosta³o potajemnie wymordowanych i po-grzebanych mówi Graciela de Jager. Ekshumacja nie ujawni nam zatem nic, czego bymy przedtem nie wiedzia³y. [ ] Nie zgadzamy siê na eks-humacjê cia³. Odkopuj¹c zw³oki, chc¹ usun¹æ problem znikniêæ; nie
bê-dzie ju¿ bowiem zaginionych, a tylko martwe cia³a. Od Matek z Mar de Plata dowiedzia³ymy siê, ¿e zwracaj¹ ludzi, którzy zaginêli na ulicach, znikali z domów, twierdz¹c, ¿e zginêli oni w enfrentamientos [w za-mieszkach]. Je¿eli w desperacji odzyskania szczatków swoich bliskich, zaakceptujemy takie wyjanienie, stracimy wszelkie prawa. Nie chcemy nazwisk ofiar. Wiemy, kim byli. Chcemy nazwisk morderców. Chcemy, by powiedzieli nam, co siê zdarzy³o. [ ] W tym w³anie tkwi istota apa-rición con vida.31
Z kolei Beatriz de Rubinstein powiedzia³a:
Nie interesuj¹ nas koci. Co niby mamy z nimi zrobiæ? Otrzymanie cia³, zanim dowiemy siê, kto jest odpowiedzialny za mieræ, jest form¹ punto final. Jest to tym bardziej niesprawiedliwe, je¿eli bêdziemy pamiêtaæ, jak wiele matek, nigdy nie dostanie szcz¹tków. Nale¿¹ do nich wszystkie te, których cia³a dzieci, zosta³y wrzucone do morza, wysadzone w powietrze czy spalone i nigdy nie zostan¹ odnalezione. Ekshumacja nie ma nic wspól-nego ze sprawiedliwoci¹.32
W kwietniu 1985 roku Matki sformu³owa³y nowe has³a, z którymi maszero-wa³y na Plaza de Mayo w kolejne czwartki, manifestuj¹c trzy razy nie: nie prze-ciwko ekshumacji, nie przeprze-ciwko pomiertnym ho³dom i nie przeprze-ciwko odszko-dowaniom. Kategorycznie sprzeciwia³y siê uznaniu desaparecidos za zmar³ych. Sprzeciwia³y siê zw³aszcza pocz¹tkowo chaotycznie i pospiesznie przeprowa-dzanym ekshumacjom zw³ok, co ich zdaniem umo¿liwiaj¹c pogrzeby szcz¹t-ków, leczy³o rany i zamyka³o problem zaginionych. Konsekwentnie, kiedy prezy-dent Alfonsín obwieci³ potrzebê uleczenia ran narodu, Matki opowiedzia³y siê za utrzymaniem otwartych ran, które krwawi¹ i tym samym nie pozwalaj¹ zapo-mnieæ o zbrodniach. Wkrótce okaza³o siê, i¿ mia³y racjê. Powiadczy³y to ³agodne wyroki skazuj¹ce cz³onków junty.
Wobec ró¿nicy zdañ wród Matek dotycz¹cej procesów i kwestii ekshuma-cji, w 1986 dosz³o wród nich do roz³amu. Dwanacie z dzia³aczek sformowa³o grupê, któr¹ okreli³y jako Línea Fundadora, co mia³o wskazaæ, i¿ niektóre z nich nale¿a³y do za³o¿ycielek organizacji (m.in. María Adela Antokoletz i Renée Epel-baum). Jakkolwiek nie zgadza³y siê one z punto final i obediencia debida, to wy-ra¿a³y ogólne poparcie dla rz¹du Alfonsína. Popiera³y one tak¿e ekshumacje zw³ok desaparecidos, które mia³y udowodniæ, i¿ zmarli po uprzednich torturach, zostali zamordowani.33
Martwe cia³o jako wiadectwo zbrodni i przedmiot ¿a³oby
Opisany wy¿ej przypadek Argentyny stanowi jeden z wielu przyk³adów ist-nienia instytucji zaginionych oraz wzbudzaj¹cego wiele kontrowersji problemu
ekshumacji ich cia³.34 Istotn¹ kwestiê stanowi ambiwalentny status
desapareci-dos i ich nieobecnych zw³ok. Ju¿ sama kategoria cz³owieka, który znikn¹³ bez ladu (a tym bardziej zaginionego cia³a), ma jak zauwa¿y³a Zoë Crossland widmowy charakter.35 Dlatego te¿, wa¿n¹ w ich analizie kategori¹ jest jak s¹dzê
Freudowska kategoria niesamowitego.36 Liminalnoæ i potwornoæ
zaginio-nego, o którym nie wiemy czy jest ¿ywy czy martwy, nie pozwala uleczyæ rytua³a-mi rany braku. Ambiwalentny status zaginionych nadaje im du¿¹ moc i w³adzê. Szukaj¹ce sprawiedliwoci Matki wykorzystywa³y go wiedz¹c, i¿ zbrodnie junty nie zostan¹ wybaczone i zapomniane tak d³ugo, jak d³ugo krewni, których szukaj¹ utrzymaj¹ status desaparecidos znajduj¹cego siê w przestrzeni pomiêdzy. Dla-tego te¿, jak zaznaczy³am wy¿ej, niektóre z nich opowiada³y siê za ekshumacj¹ i identyfikacj¹ zw³ok, których badania powiadcza³y, ¿e zaginiony nie uciek³ za granicê i nie zmar³ mierci¹ naturaln¹, jak utrzymywa³a junta, inne z kolei nie chcia³y pogodziæ siê ze mierci¹ bliskich i widzia³y w ekskawacjach czêæ konspi-racyjnego planu maj¹cego na celu zafa³szowanie prawdy o zbrodnicznych dzia³a-niach w³adzy. Matki uwa¿a³y, i¿ przekszta³cenie desaparecidos w zidentyfikowane szcz¹tki, pozwala³o na odprawienie rytua³ów, zaleczenie ran, uzdrowienie i odbudowê spo³ecznoci, co ich zdaniem oznacza³o po prostu zamkniêcie bolesnego rozdzia³u historii Argentyny czyli grub¹ kreskê.
Nieobecnoæ cia³a i pusty grób nie pozwala³ zamkn¹æ sprawy desaparecidos. Aby ich historia siê skoñczy³a, jak napisa³ Frank Graziano, groby musz¹ osta-tecznie zostaæ wype³nione.37 Utrzymywanie liminalnego stanu zaginionych
da-wa³o wiêc argumenty tym, którzy bardziej zainteresowani byli zbrodni¹, win¹ i kar¹ (procesami i ukaraniem winnych), ni¿ ¿a³ob¹, przebaczeniem i zapomnie-niem (ukojeniem wspomnieñ i wspólnym budowaniem nowej rzeczywistoci). Klucz do sprawy stanowi zatem funkcja, któr¹ spe³nia martwe cia³o jako wiadec-two zbrodni (retoryka sprawiedliwoci) i jako punkt odniesienia pracy ¿a³oby (re-toryka pamiêci).
Casus nieobecnych cia³ desaparecidos wskazuje, ¿e zarówno dyskurs histo-ryczny (dostarczaj¹cy oficjalnej wizji przesz³oci), jak i dyskurs pamiêci (dostar-czaj¹cy indywidualnej, osobistej wersji przesz³oci testuj¹cej tê pierwsz¹), intere-suje siê zagadnieniem po¿ytków i szkodliwoci szcz¹tków dla ¿ycia, bowiem punktem odniesienia refleksji s¹ dla nich w istocie nie martwi, lecz ¿ywi, nie mieræ, lecz ¿ycie, nie przesz³oæ, lecz przysz³oæ i nie jej nieobecnoæ, ale jej uobecnie-nie. W rozliczeniach z przesz³oci¹, martwe cia³o przedstawia wartoæ o tyle, o ile jest cia³em dowodowym, konkretnie dowodem zbrodni corpus delicti sta-nowi¹cym wiadectwo dowiadczeñ, które przechodzi³ cz³owiek przed mierci¹ (tortury) i samego sposobu mierci (zabójstwo) i o ile mo¿e zostaæ politycznie wykorzystane lub te¿ o ile jest przedmiotem ¿a³oby, dziêki której spo³ecznoæ konsoliduje siê i odradza. Trup jest narzêdziem skutecznym napisa³ Louis-Vin-cent Thomas jeli tylko wiadomo, jak siê nim pos³ugiwaæ: wywiera du¿e wra-¿enie i znakomicie spe³nia wszystkie oczekiwania.38 Martwe cia³o jest
form¹ zeznania. W ten sposób s³u¿y ono ¿ywym staj¹c siê przestrzeni¹ cierania siê ró¿nych interesów w³adzy, wiedzy i sacrum. Cia³o zostaje upolitycznione, sta-je siê instytucj¹, a sama mieræ okazusta-je siê byæ bardziej faktem politycznym, ni¿ indywidualnym dowiadczeniem.
Skoro szcz¹tki okrelane s¹ jako wiadectwa, to naturaln¹ rzecz¹ jest, ¿e od-kopuj¹cy je archeolog, badaj¹cy je antropolog i pisz¹cy o nich historyk, spe³nia rolê detektywa i tak zreszt¹ czêsto okrelany bywa przez media. Takie rozumienie jego pracy, dehumanizuje proces ekshumacji, bowiem prowadzenie naukowego dochodzenia przez profesjonalnego badacza i traktowanie martwych cia³ jako do-wodów, wprowadza zasadniczy dystans miêdzy badaczem (podmiotem) i przed-miotem analizy (cia³em), wt³aczj¹c rozwa¿ania na ten temat w scjentystyczne sche-maty dyskursu o prawdzie naukowej, obiektywnoci, logice argumentacji itd., prowadzonej w imiê walki o sprawiedliwoæ. Odk¹d zatem szcz¹tki zaczyna siê traktowaæ jako przedmiot badawczy lub jako przedmiot ¿a³oby przy czym ju¿ samo okrelenie przedmiot sugeruje bezsilnoæ martwego cia³a wobec prze-mocy ró¿nego rodzaju dyskursów, zostaj¹ one niejako odseparowane od konkret-nej osobowoci; staj¹ siê rzecz¹. Nawet bowiem identyfikacja zw³ok, zmiana ich statusu z anonimowych szcz¹tków pozbawionego to¿samoci cz³owieka NN, na szcz¹tki konkretnego XY oraz ¿a³oba nad nim, nie chroni od instrumentalnego ich wykorzystywania. Jak bowiem napisa³ Mike Parker Pearson: obchodzenie siê ze zmar³ym, czy to wspó³czesnym, czy te¿ staro¿ytnym, musi nieuchronnie s³u¿yæ ¿ywym.39
Martwe cia³o rozpatrywane jako materia³ dowodowy i obiekt ¿a³oby, mieci siê zatem w ramach szeroko pojêtych rozwa¿añ o wiedzy, a nie o bycie. W refleksji historycznej nie ma miejsca na pytania dlaczego s¹ raczej szcz¹tki ni¿ nic? czy te¿ o bycie martwego cia³a (szcz¹tków, prochów, popio³ów). Rzadko zdarza siê, by badacz (historyk, archeolog, antropolog) zajmuj¹cy siê tak obci¹¿onymi egzy-stencjalnie tematami jak mieræ, wina, kara itd. podejmowa³ nad nimi g³êbsz¹ re-fleksjê filozoficzn¹.40 Dyskurs historyczny ogranicza siê zatem do sfery
zaintere-sowañ ladem-bytem, chodzi jednak o to, by znaleæ pomost odsy³aj¹cy nas do ladu-bycia.
Non-absent past czyli przesz³oæ, która nie chce odejæ
Jak wskaza³am wy¿ej, ambiwalentny status zaginionego (¿ywego lub martwe-go) nie poddaje siê dychotomicznym kwalifikacjom obecny nieobecny. Z tego punktu widzenia, zaginione cia³o stanowi niejako paradygmat samej przesz³oci, która zarazem jest i nie-jest. Skoro brakuje odpowiednich kategorii analizy ich ambiwalentnego statusu, spróbujê ich poszukaæ ³ami¹c binarn¹ opozycjê: obec-na-nieobecna, do której odnosimy siê czêsto rozwa¿aj¹c przesz³oæ. W tym celu pos³u¿ê siê kwadratem semiotycznym Algirdiasa Juliena Greimasa.
Oparty na kwadracie Arystotelesowskim model Greimasa obrazuje zasadê two-rzenia siê pól semantycznych. Jest on u¿ytecznym instrumentem, który pozwala obserwowaæ mechanizm kreowania znaczeñ, kiedy binarne pojêcia poddamy
ope-racjom budowania opozycji, sprzecznoci i implikacji. Relacje fundowane na na-piêciach wystêpuj¹cych pomiêdzy binarnymi pojêciami oraz pojêciami drugorzêd-nymi, formu³uj¹ oparty na czterech pojêciach dialektyczny schemat, który stano-wi alternatywê dla trójpojêciowego modelu Hegla. Model Greimasa otstano-wiera w ten sposób mo¿liwoæ tworzenia nowego systemu znaczeñ, odwo³uj¹cego siê do zbu-dowanych dziêki niemu pojêæ sekundarnych.
Interesuj¹ mnie nie zwykle u¿ywane w odniesieniu do przesz³oci okrelenia: obecna (present) i nieobecna (absent), ale pojêcia drugorzêdne, a zatem przesz³oæ, która jest non-absent [non-absent past] (przesz³oæ, która nie jest nieobecna, tzn. której nieobecnoæ siê jawi) czy te¿ non-present [non-present past] (prze-sz³oæ, która jest nie-obecna, tzn. której obecnoæ siê nie jawi). Pojêcia te, chcia³a-bym przy tym widzieæ, nie jako opozycyjne, ale jako konkuruj¹ce ze sob¹. Wspó³-czesne dyskusje na temat wiedzy historycznej, tocz¹ siê wokó³ przesz³oci, która jest non-present, tj. wokó³ nie jawi¹cej siê obecnoci przesz³oci (w ramach dys-kusji o mo¿liwoci prezentyfikacji przesz³oci i jej przedstawiania, rozwa¿ana jest kwestia, jak mo¿na osi¹gn¹æ wiedzê o czym, co ju¿ nie istnieje).
Proponujê odnieæ non-present past do kwestii modyfikacji teraniejszoci. Poniewa¿ badacze wci¹¿ borykaj¹ siê z niedostatecznym jawieniem siê przesz³o-ci, pozosta³oci po niej (ich interpretacja) ³atwo staj¹ siê instrumentami manipu-lacji pomocnymi w tworzeniu jej po¿¹danej wizji. Za ka¿ym wiêc razem, kiedy mamy do czynienia z przedstawieniem nie-obecnego, jestemy nara¿eni na szcze-góln¹ manipulacjê interpretacji. Non-present past jest przestrzeni¹ heideggerow-skiego bytowania-tu-oto (Da-sein), któr¹ zajmuje lad-byt cia³o jako wiadec-two zbrodni i przedmiot ¿a³oby wraz z ca³ym dyskursem sprawiedliwoci i pamiêci. Jakkolwiek, bardziej interesuj¹ca, wydaje siê byæ powsta³a z podwójnej nega-cji kategoria non-absent past (przesz³oci, której nieobecnoæ jawi siê), która na-biera w koñcu pozytywnego znaczenia (podwójny minus daje plus). Skupiaj¹c siê na niej, unikamy pragnienia uobecnienia przesz³oci, jej przedstawienie
(re-pre-zentacji), a zwracamy siê ku przesz³oci, która w jaki sposób jest ci¹gle obecna, nie chce odejæ czy raczej nie mo¿na siê jej pozbyæ.41 Owa non-absent past, jest
ambiwalentn¹ i liminaln¹ przestrzeni¹ niesamowitego; jest przesz³oci¹, która kr¹¿y jak widmo i jako taka nie poddaje siê kontroli i opiera siê ostatecznym inter-pretacjom. Okupuj¹ j¹ niesamowite, widmowe artefakty, które wytr¹caj¹ nas ze swojskoci, z poczucia bezpieczeñstwa. Tam w³anie chcia³abym widzieæ miej-sce zaginionych cia³ desaparecidos. Jest to tak¿e miejmiej-sce otwierania siê bycia. Owe widmowe artefakty, nieobecne martwe cia³a, staj¹ siê tam pomostem miê-dzy cz³owiekiem a byciem; pomostem miêmiê-dzy mierci¹ (koniec indywidualnego dyskursu, ostateczny dla jednostki fakt ontologiczny) a mierci¹ (continuum).42
Dla potrzeb tego tekstu mylê zatem o ladzie-bycie o zaginionym ciele w kontekcie swoistej mocy nieobecnoci, przy czym celowo stosujê s³owo moc, bowiem odsy³a ono do swoistej magii i tajemniczoci przesz³oci, która nie jest nieobecna.
W przestrzeni non-absent past znajduje swoje odniesienie tak¿e wzbudzaj¹cy grozê pusty grób. Przy czym nie tylko zajmuje on okrelone miejsce, lecz tak¿e sam w sobie jest miejscem i tworzy miejsce; jest by odwo³aæ siê do Arystotelesa nieruchomym naczyniem, tym, co obejmuje43, chcia³oby siê powiedzieæ:
ma-tryc¹. Jest to zminiaturyzowana wersja miejsca, które Platon w Timajosie nazwa³ ¿ywicielk¹, schronem; tym, w czym siê tworzy odbicie, chôr¹.44 Oryginalne
zna-czenie s³owa chôra, której ³aciñskim odpowiednikiem jest locus, to przestrzeñ, w której znajduje siê rzecz (w sensie przestrzeni czêciowo zajêtej), miejsce, czy-je miejsce, odpowiednie miejsce itd. Mo¿na tak¿e powiedzieæ, i¿ chôra znaczy miejsce kairotyczne; miejsce aktywne, dynamiczne, posiadaj¹ce potencjalnoæ. Czy¿ mo¿na powiedzieæ, i¿ jest to miejsce, gdzie chroni siê mieræ i gdzie znajdu-je ona ochronê? Miejsce, gdzie nie siêgaj¹ rozpaczliwe ludzkie pragnienia zacho-wania u³udnej ci¹g³oci ¿ycia (historia, pamiêæ, pomniki niemiertelnoæ), a ujaw-nia siê ci¹g³oæ mierci? Wracaj¹c do inspiracji heideggerowskich mo¿na te¿ powiedzieæ, ¿e choretyczne miejsce, to takie, które bycie wybiera i zniewala, by móc siê otworzyæ. Jest to miejsce, które razem z zaginionym cia³em, stanowi osta-teczne odniesienie namys³u nad przesz³oci¹, a tak¿e punkt wyjcia nadziei na przysz³oæ.
Zakoñczenie
Proponuj¹c kontemplacyjne podejcie do przesz³oci zajmuj¹ce siê m.in. re-fleksj¹ nad ró¿nymi aspektami istnienia i funkcjonowania martwego cia³a, artyku³ ten wpasowuje siê w opisany na wstêpie ideologem nowego/innego pocz¹tku. To, ¿e prze³om postmodernistyczny ujawni³ ograniczenia historii, rozumianej jako dominuj¹ce podejcie do przesz³oci, wskazuj¹c na jej ró¿ne centryzmy (zw³asz-cza europocentryzm krytyka prowadzona w ramach studiów postkolonialnych i fallocentryzm badania z zakresu studiów nad dziejami p³ci) oraz polityczne uwik³ania, nie znaczy, ¿e nale¿y odejæ od historii, lecz ¿e mo¿na próbowaæ szu-kaæ dla niej alternatywy, lub co najmniej wzbogacaj¹cego j¹ suplementu. Podjêcie
takich poszukiwañ, zawiod³o mnie na styk archeologii i historii, gdzie rozwa¿ania problemu statusu kultury materialnej i róde³ historycznych, ³¹cz¹ przedstawicieli tych dyscyplin. W ramach najnowszych propozycji archeologów (archeologia he-ideggerowska czy kontemplacyjna), powrót do pytañ ontologicznych odnosz¹cych siê do pozosta³oci z przesz³oci, wydaje siê byæ wa¿nym symptomem zmian za-chodz¹cych w myleniu o przesz³oci. Sygnalizuje on bowiem odchodzenie od tekstualizmu, a zainteresowanie pytaniami o materialnoæ przesz³oci stawiany-mi w kontekcie filozoficznych (heideggerowskich) rozwa¿añ o bycie. W konse-kwencji wskazuje on na zmianê hierarchii wa¿noci stawianych pytañ i prymat pytañ o byt nad pytaniami o wiedzê. Dla historyka, przyjêcie takiej perspektywy, zwi¹zane jest z koniecznoci¹ przemylenia problemu ród³a historycznego, czy te¿ jak sugerujê wprowadzenia alternatywnego w kontekcie tego typu rozwa-¿añ okrelenia lad-byt i lad-bycie oraz zmiany repertuaru stawianych mu pytañ. Za punkt odniesienia przyjê³am rozwa¿ania na temat martwego cia³a i ró¿nych aspektów jego istnienia. Odwo³uj¹c siê do przyk³adu argentyñskich desapareci-dos, pisa³am o martwym ciele jako wiadectwie zbrodni i przedmiocie ¿a³oby (lad-byt) oraz o nieobecnych szcz¹tkach, które odsy³aj¹ do niepoddaj¹cej siê uobec-nieniu przesz³oci absolutnej (lad-bycie). Ich istnienie umiejscowi³am w przestrzeni non-absent past, której ambiwalentny i liminalny status chroni je od wszechogarniaj¹cych dyskursów ¿ywych. W kontekcie sprowokowanych arche-ologi¹ heideggerowsk¹ prowadzonych tutaj rozwa¿añ, stara³am siê wskazaæ, ¿e mylenie w kategoriach non-absent past oraz zwrócenie siê ku problemowi onto-logii prochów, mo¿e otworzyæ ciekawe pola dla rozwa¿añ o przesz³oci, które zwracaj¹ siê ku a- czy nie-historycznym podejciom i dla których punktem odnie-sienia jest przysz³oæ-która-nadchodzi.
Przypisy
1 Artyku³ ten wykorzystuje motywy referatów: Traces of the Past (przygotowanego z
W³o-dzimierzem R¹czkowskim), wyg³oszonego na konferencji: Time, Space and the Evidence of Expe-rience. Interdisciplinary Approaches to the Past (10 marzec 2000, Uniwersytet im. Adama Mic-kiewicza, Poznan); Six Theses on the Arachaeology-to-Come, przedstawionego na konferencji Narrative Pasts/Past Narratives (1618 luty 2001, Stanford University) oraz The Dead Body as Evidence of Experience wyg³oszonego podczas szko³y letniej pt. History and Memory: Twen-tieth Century in Retrospect na Central European University, Budapeszt (12 lipiec 2001). Wyra-¿am wdziêcznoæ Profesorom oraz kole¿ankom i kolegom, którzy swoimi konsultacjami, krytyk¹ oraz cennymi uwagami przyczynili siê do kszta³tu tego tekstu. Byli to: René Girard, Hans Ulrich Gumbrecht, Ian Hodder, Arkadiusz Marciniak, Wojciech Kalaga, Andrzej P. Kowalski, Piotr Pio-trowski, W³odzimierz R¹czkowski, Richard Rorty, Michael Shanks, Edward Skibiñski, Ewa Skwara, Ellen Spitz, Agata Stankowska, Hayden White, a zw³aszcza Robert Harrison. Szczególne podziê-kowania winna jestem Profesorom i przyjacio³om z Argentyny, którzy podzielili siê ze mn¹ trau-m¹ przesz³oci, która nie chce odejæ i nostalgi¹ za t¹, która bezpowrotnie minê³a. Cristina Godoy, Alejandro Gomez, Gustavo Politis oraz wielu innym, których nazwisk nie sposób wymieniæ dziêkujê.
2 Idea ta koresponduje z dominuj¹cymi, zdaniem Michaela Shanksa, zainteresowaniami
wspó³-czesnej archeologii. Uwa¿a on, ¿e archeologia zajmuje siê obecnie bardziej problemem kolekcjo-nowania artefaktów (muzea) i badaniem przestrzeni (archeologia krajobrazu, turystyka, zagadnie-nie performing the site czyli wykorzystywania stanowisk archeologicznych dla odprawiania rytua³ów, wystawiania dzie³ sztuki czy wprost zamieniania stanowisk i obiektów archeologicz-nych w dzie³a sztuki), ni¿ kopaniem.
3 Zob.: Fredric Jameson, The Political Unconscious. Narrative as a Socially Symbolic Act.
Ithaca, New York: Cornell University Press, 1981, s. 76 (por. te¿ zapo¿yczone z tej ksi¹¿ki rozu-mienie ideologii, roz. 1 On Interpretation: Literature as a Socially Symbolic Act).
4 Zob.: Ewa Domañska, O ró¿nych koñcach historii. Czas Kultury, nr 61, 1999/2000. 5 Podsumowuj¹cy dyskusje na temat pamiêci Kerwin Lee Klein wskazuje, i¿ popularnoæ
tematu pamiêci wynika z faktu, i¿ dla wielu badaczy stanowi ona alternatywê dla historii (dyskurs pamiêci jako dyskurs anty-historyczny). Wyró¿nia on tak¿e dwa podejcia do pamiêci jako po-wtórnego zaczarowania wiata: terapeutyczne, które aplikuje Sigmunda Freuda i nawi¹zuje do ideologii New Age oraz awangardowe zwi¹zane z poststrukturalistycznymi tropami apokalipsy i fragmentu (Benjamin). Zob.: Kerwin Lee Klein, On the Emergence of Memory in Historical Discourse. Representations, no 69, Winter 2000.
6 Zob.: Richard Rorty, Truth without Correspondence to Reality (1994) i A Spectre is
Haunting the Intellectuals: Derrida and Marx (1995), w: tego¿, Philosophy and Social Hope. Penguin Books, 1999, ss. 34 i 221.
7 Na pocz¹tku lat 90., kiedy angloamerykañsk¹ teoriê historii opanowa³y dyskusje na temat
problemu przedstawiania, mo¿na mówiæ o estetycznym zwrocie (wyrazi³ siê on m.in. w koncepcjach Franka Ankersmita), który stykaj¹c siê m.in. z szeroko zakrojonymi studiami nad Holocaustem (problem przedstawiania Holocaustu), spowodowa³, ¿e na ³amach czasopism zajmu-j¹cych siê teori¹ i histori¹ historiografii coraz czêciej pojawiaæ siê zaczê³y rozwa¿ania etyczne. Nie jest to jednak zjawisko charakterystyczne tylko dla historii. Podobne, lecz na szersz¹ skalê, obserwowaæ mo¿na w archeologii i antropologii. Kiedy zatem niedawno Dominick LaCapra wy-sun¹³ postulat etyczego zwrotu, zwerbalizowa³ jedynie istniej¹cy ju¿ stan rzeczy. Zob.: Domi-nick LaCapra, Conclusion: Psychoanalysis, Memory, and the Ethical Turn, w: tego?, History and Memory After Auschwitz. Ithaca and London: Cornell University Press, 1998, s. 199. Por. tak¿e: What Happens to History. The Renewal of Ethics in Contemporary Thought, ed. by Howard Marchitello. New York and London: Routledge, 2001; numer tematyczny czasopisma Rethinking History, vol. 2, nr 3, Autumn 1998, pt. The Good of History: Ethics, Post-Structuralism and the Representation of the Past.
8 Symptomy podobnych zainteresowañ mo¿na znaleæ w teoriach filozofów nauki, a
zw³asz-cza Bruno Latoura, który pisze o zachodz¹cych w naukach spo³ecznych zmianach przez pryzmat zmiany mylenia o relacjach miêdzy wiatem spo³ecznym i wiatem materialnym. Zob.: numer tematyczny The British Journal of Sociology, pt. Sociology Facing the Next Millennium, vol. 51, no 1, January/March 2000 (tam artyku³ Latoura: When Things Strike Back: a Possible Contri-bution of Social Studies to the Social Sciences). Por. tak¿e: Bruno Latour, Pandoras Hope. Essays on the Reality of Science Studies. Cambridge, Mass.: Harvard University Press, 1999.
9 Jakkolwiek pierwszym studium aplikuj¹cym na szersz¹ skalê filozofiê Heideggera do
inter-pretacji materia³u archeologicznego by³a ksi¹¿ka Christophera Gosdena Social Being and Time (Oxford: Oxford University Press, 1994), to dopiero praca Thomasa wywo³a³a wieksz¹ dyskusjê. Zob.: Julian Thomas, Time, Culture and Identity. An Interprative Archaeology. London and New
York: Routledge, 1996 oraz dyskusja: Towards a Heideggerian Archaeology? Archaeological Dialogues, vol. 3, nr 1, 1996 oraz vol. 4, nr 1, 1997. Nale¿y jednak zwróciæ uwagê na deklaracjê Thomasa, ¿e jego ksi¹¿ka nie jest prób¹ zbudowania nowego paradygmatu w archeologii, ale testem sprawdzaj¹cym efekty aplikacji wybranych w¹tków filozofii Heideggera do refleksji ar-cheologicznej. Zob.: Julian Thomas, Anthropocentrism Without a Centre? A Reply to Håkan Karlsson. Archaeological Dialogues, vol. 4, no 1, 1997, s. 121. W Polsce archeologiê w duchu filozofii Heideggera choæ wychodz¹c z innych przes³anek ni¿ Thomas czy Karlsson uprawia Andrzej P. Kowalski. Zob.: Andrzej P. Kowalski, Symbol w kulturze archaicznej. Poznañ: IF UAM, 1999; tego¿, Mylenie przedfilozoficzne. Studia z filozofii kultury i historii idei. Poznañ: Humanio-ra, 2001; Andrzej P. Kowalski, Marian Kwapiñski, Kultura archaiczna w zwierciadle wyobra¿eñ, s³ów i rzeczy. Gdañsk: Muzeum Archeologiczne w Gdañsku, 2000.
10 Zob.: Håkan Karlsson, Why Is There Material Culture Rather than Nothing? Heideggerian
Thoughts and Archaeology, w: Philosophy and Archaeological Practice. Perspectives for the 21st Century, edited by Cornelius Holtorf and Håkan Karlsson. Göteborg: Bricoleur Press, 2000, s. 69. W wietle prowadzonych na wstêpie tego tekstu rozwa¿añ o ideologemach koñców i pocz¹t-ków, nie sposób w tym miejscu nie przywo³aæ s³ów Heideggera, dla którego pytaæ, jak siê rzeczy maj¹ z byciem, to wrêcz od-zyskiwaæ [(powtarzaæ) R.M.] [wieder-holen] pocz¹tek naszego dzie-jowo-duchowego jestestwa, by przeobraziæ go w inny pocz¹tek. Martin Heidegger, Wprowadze-nie do metafizyki, przek³. Robert Marsza³ek. Warszawa: KR, 2000, s. 35 i 40.
11 Oczywicie idea, ¿e produkty przesz³ych spo³ecznoci posiadaj¹ w³asne ¿ycie jest w
reflek-sji archeologicznej obecna ju¿ od dawna, jednak¿e mówienie o byciu rzeczy (w wietle filozofii Heideggera) jest zjawiskiem nowym. W archeologii postprocesulanej, rzeczy rozpatrywane s¹ w kontekcie mo¿liwoci odczytania ich znaczeñ (artefakt jako tekst, który podlega interpretacji tekstualnej). Karlsson natomiast pisze o archeologii kontemplacyjnej, która pozwala bytom byæ. Byty pisze nie istniej¹ dla naszego po¿ytku, przyjemnoci czy u¿ytku. Najwspanialsza rzecz w artefaktach przesz³oci mieci siê nie w tym, czym s¹, ale ¿e s¹. To w³anie te byty, a raczej ich bycie, ustanawia ramy naszej orientacji w wiecie. Håkan Karlsson, Anthropocentrism Revisi-ted. A Contemplative Archaeological Critique. Archaeological Dialogues, vol. 4, no 1, 1997, s. 118. W tym w³anie tekcie, który jest polemik¹ z ksi¹¿k¹ Thomasa, Karlsson po raz pierwszy naszkicowa³ projekt archeologii kontemplacyjnej.
12 Por.: Martin Heidegger, Co zwie siê myleniem?, przek³. Janusz Mizera,
WarszawaWro-c³aw: PWN, 2000, s. 30, 6667 oraz tego¿, List o humanizmie, przek³. Józef Tischner, w: tego¿, Znaki drogi. Warszawa: Spacja, 1996, s. 160, 168, 132, 130. Warto w tym miejscu zazna-czyæ, i¿ niechêæ Karlssona do antropocentrycznoci archeologii, trudno bêdzie przezwyciê¿yæ przy pomocy filozofii Heideggera, poniewa¿ nosi ona znamiona antropocentryzmu, jakkolwiek wychodz¹cego z innych za³o¿eñ ni¿ antropocentryzm tradycyjny. To, co jest interesuj¹ce i pozwa-la na pog³êbienie rozumienia tej idei, to specyficznie Heideggerowski antropocentryzm ontolo-giczny, który jako punkt wyjcia przyjmuje ludzkie zaanga¿owanie w bycie oraz wzajemn¹ zale¿-noæ bycia i cz³owieka. Nie mamy ju¿ zatem do czynienia z b³êdnym, zoologicznym rozumieniem cz³owieka jako animal rationale, lecz z istot¹ ludzk¹, która jest partnerem bycia. To w³anie nie-chêæ Heideggera do antropologicznego pytania o cz³owieka oraz przede wszystkim podniesiona przez niego relacja miêdzy byciem i cz³owiekiem i jej ontologiczny wymiar, mo¿e staæ siê punk-tem wyjcia dla rozwa¿añ o fizycznym zwi¹zku cz³owieka ze wiapunk-tem, do którego wrócê w dalszej czêci tekstu.
14 Zapo¿yczam ten neologizm (forthtell) z ksi¹¿ki: Deborah J. Haynes, The Vocation of the
Artist. Cambridge: Cambridge University Press, 1997.
15 Sporód masy publikacji, które pojawi³y siê na ten temat zw³aszcza w ci¹gu ostatnich
dzie-siêciu lat, warto wymieniæ: Archaeology Under Fire: Nationalism, Politics and Heritage in the Eastern Mediterranean and Middle East, ed. by Lynn Meskell. London and New York: Routledge, 1998. Russell W. Belk, Collecting in a Consumer Society. London and New York: Routledge, 1995; Barbara Krishenblatt-Gimblett, Destination Culture: Turism, Museums, and Heritage. Ber-keley: University of California Press, 1998; David Lowenthal, The Heritage Crusade and the Spoils of History. Cambridge: Cambridge University Press, 1998; Susan M. Pearce, Museums, Objects and Collections: A Cultural Study. Washington, D. C.: Smithsonian Institution Press, 1992; Kevin Walsh, The Representation of the Past. Museums and Heritage in the Post-Modern World. London and New York: Routledge, 1992.
16 Warto zainteresowaæ siê ostatnimi osi¹gniêciami teorii archeologicznej, bowiem
archeolo-dzy nie tylko wychodz¹ z coraz to ciekawszymi propozycjami problemowymi i badawczymi, lecz tak¿e z sukcesem adaptuj¹ je do swoich badañ. Zob.: Disability and Archeology, numer tema-tyczny Archaeological Review from Cambridge, vol. 15, no 2, 1999; Archaeology of Perception and the Senses, numer tematyczny Archaeological Review from Cambridge, vol. 15, no 1, 1998; Archaeology and Folklore, ed. by Amy Gazin-Schwartz and Cornelius Holtorf. London and New York, 1999; Archaeologies of Landscape. Contemporary Perspectives, ed. by Wendy Ashmore and A. Bernard Knapp. Oxford: Blackwell, 1999; Mike Pearson, Michael Shanks, Theatre/Ar-chaeology. London: Routledge, 2001; Christopher Tilley, Metaphor and Material Culture. Blac-kwell, 1999. Przywo³uj¹c w tym kontekcie archeologiê mierci czy krajobrazu, nie chcê oczywi-cie powiedzieæ, i¿ s¹ to tematy w archeologii nowe, które wiadcz¹ o prze³omie, bowiem to w istocie nie tematy, ale sposób prowadzonych nad nimi rozwa¿añ, odmienna perspektywa ba-dawcza i opcja teoretyczna, zestaw stawianych materia³owi pytañ, a tak¿e inny jêzyk przedsta-wiania, sygnalizuje zmiany. A zatem istnieje istotna ró¿nica pomiêdzy scjentystyczn¹ The Ar-chaeology of Death, ed. by Robert Chapman, Jan Kinnes, Klavs Randsborg. Cambridge: Cambridge University Press, 1981, a odzwierciedlaj¹c¹ dylematy wspó³czesnoci i wykorzystuj¹c¹ nowe zdo-bycze myli humanistycznej prac¹ Mikea Parkera Pearsona The Archeaology of Death and Bu-rial. College Station: Texas A&M University Press, 1999. Znjadujemy w niej rozwa¿ania na temat odczytywania cia³a, feminizmu i to¿samoci p³ciowej, polityki martwego cia³a, relacji miêdzy pamiêci¹ i mierci¹ oraz etyki i przepisów prawnych zwi¹zanych z ekshumacj¹, które w pracy z 1981 nie by³y obecne.
17 Nie znaczy to oczywicie, ¿e badania takie nie by³y czy nie s¹ przez historyków i
archeolo-gów podejmowane. Na przyk³ad w zakresie systematyzacji róde³, ich poznawczego statusu i interpretacji, do klasycznych prac nale¿¹ studia Gerarda Labudy i Jerzego Topolskiego oraz Gabrielli Maetzke, Stanis³awa Tabaczyñskiego i Przemys³awa Urbañczyka.
18 Pisze o tym Robert Nisbet w artykule, History, Sociology and Revolutions in: The
Histo-rian Between the Ethnologist and the Futurologist, edited by Jerôme Demoulin and Dominique Moisi. MoutonParisHague, 1973, s. 114. O uniwersalnej metaforze rozwoju i genezy pisze tak-¿e Wojciech Wrzosek w: Historia, Kultura, Metafora. Powstanie nieklasycznej historiografii. Wro-c³aw: Leopoldinum, 1995, s. 4043.
19 Literatura thanatologiczna jest niezwykle bogata. W Polsce, wród ciekawych i szczególnie
inspiruj¹cych prac obok znanych i prowadzonych od lat badañ w zakresie literatury i kultury zw³aszcza Romantyzmu Marii Janion, wymieniæ nale¿y ksi¹¿kê Stanis³awa Rosieka, Zw³oki
Mic-kiewicza. Próba nekrografii poety. Gdañsk: s³owo/obraz terytoria, 1997. Wród nowszych pozycji anglojêzycznych na uwagê zas³uguje: Katherine Verdery, The Political Lives of Dead Bodies: Reburial and Postsocialist Change. New York: Columbia University Press, 1999. Por. tak¿e po-dejmuj¹cy te same zagadnienia artyku³ Marcina Zaremby, Nieboszczyk w s³u¿bie partii. Mówi¹ Wieki, t. 43, nr 11, 1999.
20 Louis-Vincent Thomas, Trup. Od biologii do antropologii, przek³. Krzysztof Kocjan. £ód:
Wydawnictwo £ódzkie, 1991, s. 100125.
21 Bêd¹c wiadoma zasadniczych ró¿nic miêdzy martwym cia³em, zw³okami, szcz¹tkami
i prochami, stosujê te terminy wymiennie na ogólne okrelenie ró¿nych form cia³a cz³owieka (form jego rekorporacji), które przybiera ono po mierci. Unikam okreleñ trup, nieboszczyk, koci ze wzglêdu na ich semantyczn¹ abjektywnoæ.
22 Robert Pogue Harrison, Heidegger: An Anthropological Supplement. Maszynopis
refera-tu wyg³oszonego na: Colloqium: Bay Area Heidegger, 20 kwietnia 2001 roku, Stanford Universi-ty, USA. Zob. tak¿e: tego¿, The Names of the Dead. Critical Inquiry, vol. 24, Autumn 1997 oraz Hic Jacet. Critical Inquiry, vol. 27, Spring 2001.
23 Jacques Derrida, O gramatologii, przek³. Bogdan Banasiak. Warszawa: KR, 1999, s. 100.
Zob. tak¿e: tam¿e, s. 75, 9598. W Feu la cendre Derrida pisze, ¿e najlepszym paradygmatem tego, co okrela on mianem ladu, s¹ popio³y. Popió³ jako maison de lêtre, utrzymuje w otwarto-ci przestrzeñ, w której prawda o bycie mo¿e nadejæ. Zob.: Jacques Derrida, Cinders/Feu la cendre (bilingual edition), trans., edited and with an introduction by Ned Lukacher. Lincoln & London: University of Nebraska Press, 1991.
24 Marjorie Agosin, The Mothers of Plaza de Mayo (Linea Fundadora). The Story of Renée
Epelbaum 19761985, trans. by Janice Molloy. Trenton: The Red Sea Press, Inc., 1990, s. 13.
25 Raport zawiera³ m.in. statystykê zawodow¹ zaginionych. Na 8.960 udokumentowanych
przypadków, 30,2 % stanowili robotnicy, 21 % studenci, 17,9 % urzêdnicy, 5,7 % nauczyciele itd. 1/4 zaginionych stanowi³y kobiety, wród których 10 % w chwili aresztowania by³o w ci¹¿y. Zob.: Nunca más: Informe de la Comisión Nacional sobre la Desaparición de Personas. Buenos Aires: Editorial Universitaria de Buenos Aires, 1984.
26 Dziêki wytrwa³ym staraniom organizacji Babæ znanej jako Abuelas de Plaza de Mayo
(gru-pa kobiet organizuj¹ca poszukiwania, identyfikacjê i przywrócenie rodzinom wnuków liczbê dzieci szacuje siê na ok. 400, które urodzili siê w wiêzieniach i po zafa³szowaniu pochodzenia przeznaczano do nielegalnych adopcji), Videla i Massera oraz inni wysocy rang¹ oficerowie, zo-stali w 1998 roku powtórnie aresztowani i oskar¿eni o uprowadzenia urodzonych w tajnych orod-kach odosobnienia. Zob.: Rita Arditti, Searching for Live. The Grandmathers of the Plaza de Mayo and the Disappeared Children of Argentina. Berkeley: University of California Press, 1999.
27 Wypowied Mercedes Mereno publikowana w Madres, Monthly Newspaper, March 1985
cytowana za: Marguerite Guzman Bouvard, Revolutionizing Motherhood. The Mothers of the Pla-za de Mayo. Wilmington: SR Books, 1994, s. 138139.
28 Perronistyczne skrzyd³o guerillas.
29 Marguerite Guzman Bouvard, Revolutionizing Motherhood, s. 140.
30 Cyt. za Zoë Crossland, Buried Lives. Forensic Archaeology and the Disappeared in