• Nie Znaleziono Wyników

"Ze studiów nad czytelnictwem prasy w Polsce w końcu XVIII wieku (1780-1793)", Jerzy Łojek, "Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego", T. II, 1963, s. 5-31 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Ze studiów nad czytelnictwem prasy w Polsce w końcu XVIII wieku (1780-1793)", Jerzy Łojek, "Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego", T. II, 1963, s. 5-31 : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

w łączył także statystykę czeladników i m istrzów oraz statystykę rem ontów. Uważa on, że „w ahania krzywych w yrażających ilość w pisanych uczniów oraz m istrzów m niej więcej odzw ierciedlają natężenie produkcji tak w zakresie budowy nowych .statków, jak rów nież prac rem ontow ych”, produkcji tej nie da się natom iast objaśnić ewolucją liczby czeladników (s. 136). Powyższa teza w pełni nie przekony- wuje. Ryc. 11 w skazuje bowiem, iż krzyw ą w zrostu liczby uczniów i m istrzów można powiązać z koniunkturam i tylko w dziedzinie budowy nowych statków , natom iast w zrost liczby czeladników w ykazuje tendencję zbliżoną do stwierdzonej przez autora odnośnie liczby rem ontów. Ponadto uderzający jest przeciw staw ny .sobie układ krzywych produkcji nowych statków i rem ontów, świadczący o „za­

m ykaniu portfela” zamówień na nowe jednostki w okresach w zrostu liczby r e ­ montów. W skazywałoby to z kolei na granice możliwości produkcyjnych gdańskich w arsztatów okrętowych w X V III w. Rzecz jasna uwagi moje dotyczą tylko tendencji generalnych, długofalowych. Inna spraw a, to zm iany krótkotrw ałe, paroletnie.

O m aw iając typy budowanych statków , autor nie w każdym w ypadku mógł w ystarczająco udowodnić, iż dany typ statku, spotykany w wykazach gdańskiej floty handlow ej, był w łaśnie budowany w Gdańsku. Nie można przecież w yklu­ czyć, że niektóre z wym ienionych przezeń typów (s. 93 nn.) były zakupione w in ­ nych ośrodkach stoczniowych i w G dańsku w ogóle nie budowane. Mam na przykład wątpliwości, czy zajmowano tu się budową statków w iślanych takich jak dubasy, 'komięgi, byki, galary, łyżwy, kozy i inne. A utor w ykazał w prawdzie, iż w G dańsku znajdowało się specjalne m iejsce budowy statków rzecznych, w ydaje się jednak, że chodziło w tym w ypadku o jednostki większe, np. szkuty. Odnośnie komięgi Z. Binerowski przyznaje przecież, iż używana była na ogół do jednorazo­ wego tylko spław u do G dańska i następnie była tu rozbierana (s. 97). W G dańsku więc jej nie budowano.

W ydaje się ponadto, iż om aw iając lokalizację placów budow y autor nie dość w yraźnie określił panujące w tej dziedzinie stosunki własności (rozdział II). Chodzi o to, czy place stoczniowe były własnością cechu cieśli okrętowych, czy też były dzierżawione od rady. Z. Binerowski rozstrzyga tę w ątpliwość dopiero w rozdzia­ łach następnych (s. 170, 215).

Powyższe uwagi oraz drobne uchybienia redakcyjne (w paru m iejscach szw an­ kuje nieco form a wykładu), oczywiście nie podważają przekonania, iż ukazanie się książki Z. Binerowskiego jest ważnym w ydarzeniem w polskich badaniach histo- ryczno-m orskich. W artość jej należy mierzyć m iędzy innym i faktem , iż zaw iera ona w szechstronne opracowanie dziiejów największego (obok Lubeki) ośrodka pro ­ dukcji stoczniowej n a południowym B ałtyku w XVII i X V III w. Do istotnych osiągnięć Z. Binerowskiego, rzutujących także na pełniejsze zrozumienie całości przem ysłu okrętowego naszego wybrzeża w epoce feudalnej, należy gruntow ne opracowanie przede wszystkim tak ich kwestii, jak problem y zatrudnienia,· koszty budowy i rem ontów oraz rozwój i rola tych ostatnich w dziejach stoczni gdań­ skich. Są to bowiem zagadnienia podstawowe w każdym studium z zakresu ekono­ m ik i przem ysłu okrętowego.

Stanislaw G ierszewski

Jerzy Ł o j e k , Ze studiów nad czytelnictw em prasy w Polsce w końcu XV I I I w ieku (1780—1793), „Rocznik H istorii Czasopiśmien­ nictw a Polskiego” t. II, 1963, s. 5—31.

Rozprawka ta stanow i interesującą i pionierską próbę zbadania recepcji cza­ sopism polskich ostatniej ćwierci X V III w. Autor sięgnął do tem atu mało popular­ nego i niedocenianego. Zarówno w badaniach historyczno-literackich dawniejszych

(3)

ja k i obecnych nie interesow ano się problem em odbiorcy. Co najw yżej podkreślano znaczenie i w pływ czasopiśmiennictwa na życie społeczeństwa, określając tylko generalnie rodowód społeczny adresata, którym była zazwyczaj średnia szlachta i góry m ieszczańskie. Jedyną m etodą oceny pism a była analiza jego zawartości, co w konsekw encji pom agało sprecyzować program i założenia ideowe periodyków. W najnow szych pracach usiłowano ponadto rozszyfrować ośrodki dyspozycyjne, określić filiacje polityczne organów i w yraźniej pokazać sylw etki wydawców. Rzeczą istotną było w prow adzenie jednoznacznego k ryterium w artościującego (przy a n a ­ lizie treści), a m ianowicie szukano związków i p araleli z istotną problem atyką poli­ tyczną, ekonomiczną i k u ltu raln ą epoki.

Dotychozasowe om ijanie spraw y czytelnictw a prasy w X V III w. w ynikało przede w szystkim z 'braku danych. Współcześni w ydaw cy nie podaw ali wysokości nakładów periodyków, nie zamieszczali listy prenum eratorów , nie ujaw niali spraw finansow ych (poza ceną gazet), a więc tych elementów, które by pozwoliły zrekon­ struow ać choćby w przybliżeniu chłonność ry n k u czytelniczego.

J. Ł o j e k podejm uje tę niewdzięczną i żm udną robotę podania szacunko­ wych danych o chłonności ówczesnego ry n k u czytelniczego i globalnej produkcji w ydaw nictw ciągłych. A utor podkreśla w praw dzie hipotetyczność swoich sta ty s­ tycznych wniosków, ale operuje konkretnym i liczbam i. P unktem w yjścia je st okreś­ lenie m aksym alnego progu czytelnictw a prasy w Polsce około 1791 r. — la t dużego ożywienia politycznego i kulturalnego. Zdaniem Łojka spośród 8 700 000 m ieszkań­ ców Rzeczypospolitej tylko 196 000 było potencjalnym i odbiorcam i prasy. Stanowi to 2,25°/o.

Odsetek to znikomy, ale i ten nasuw a, wątpliwości. W literaturze naukow ej przyjm uje się wyliczenia K o r z o n a co do liczby poszczególnych grup społecz­ nych, np. szlachta zamożna 318 000, a szlachta zagonowa i bezrolna 354 000 itp., które (rib. niezbyt ściśle) pow tarza Łojek *. Ale przy stw ierdzeniu, że spośród męskiej połowy szlachty zamożnej czyta prasę całe 100°/o, a z szlachty zagonowej ł m ieszczaństw a po 25°/o, rodzi się pytanie na jakiej zasadzie doszedł a.utor do takiego w niosku? Operowanie procentam i na podstaw ie przypuszczeń jest tru d n e do przyjęcia. Trzeba się tu raczej przyznać do naszej bezsilności.

Rzecz następna to ustalenie wysokości nakładu czasopism. K onkretne dane na te n tem at posiadam y dla „Gazety W arszaw skiej” (i to tylko dla poszczególnych l a t ) 2, dla „Pam iętnika Historyczno-Polityczniego” 9 oraz dla „Dziennika Handlowego” 4. B rak ich natom iast 'dla „M onitora”, M agazynu W arszawskiego”, „Gazety N arodo­ w ej i Obcej”, „Gazette d e V arsovie” i „Korespondenta W arszawskiego”.

Nakłady podane przez Łojka n a drodze porów nań i analogii np. z „Gazetą W arszaw ską”, czy „Dziennikiem Handlow ym ” m ają dużą dozę praw dopodobień­ stw a. Autor jednak nie zapoznaje czytelnika z drogą tej naukow ej dedukcji, a prze­ ciwnie dość arb itra ln ie narzuca ustalone przez siebie wyniki.

Z innych elem entów czytelnictwa Łojek zajm uje się zasięgiem terytorialnym czytelnictw a. Tym razem prow adzi nas drogą chyba bezbłędną, ale spraw dzalną tylko w stosunku do pism inform acyjnych, które zamieszczały tzw. doniesienia. Otóż autor poprzez drobiazgową analizę ogłoszeń (specjalnie w tym celu opraco­ w an e tabele statystyczne) dochodzi do interesujących inform acji na tem at recepcji 1 W. K o r z o n , W e w n ę trz n e d zie je P o lski za S ta n lsta w a A u g u sta (17641794) t. I, K r a k ó w —W a rsz a w a 1897, s. 122—124.

2 P o r. P. S w itk o w s k i, „ P a m ię tn ik H is to r y c z n o - P o lity c z n y ” z 6 c z e rw c a 1783, s. 599 n . o r a z a n o n im o w y d r u k a r z w a r s z a w s k i (p o r. A. G o r i a c z k o , „G azeta N a r o d o w a i O b c a ’’, W ro ­ c la w 1953, s. 90).

3 i. H o m o l a - D z i k o w s k a , „ P a m ię tn ik H isto ry c zn o -P o lity c zn y " P iotra S w itk o w - skieg o . 1782—1792, K r a k ó w 1960, s. 27.

4 J . Ł o j e k , op. c it., s. 13.

(4)

poszczególnych gazet w W arszawie i na proiwincji oraz ich popytu w różnych okresach. Okàzuje się, że „Gazeta W arszaw ska” i „Gazeta Narodowa i Obca” najbardziej cieszyły się wzięciem w Warszawie. N atom iast „Gazeta W arszaw ska”, mimo swojej reakcyjności, była bardziej popularna niż organ Niemcewicza i do­ cierała do najdalszych zakątków kraju. Szkoda, że autor te ciekawe porów nania przeprow adza tylko w stosunku do dwóch periodyków. Podkreśla też Łojek rolę listów umieszczanych w periodykach. W prawdzie zgadza się z tym, że część z nich jest sfingow ana przez redakcję, ale większość uznaje za autentyczną. Dla przykładu podaje autor obfity m ateriał ;z „Korespondenta W arszawskiego”.

W arto zauważyć, że spośród periodyków okresu Sejm u Czteroletniego („Gazeta Narodowa i Obca”, „Gazeta W arszaw ska” i „Pam iętnik H istoryczno-Polityczny”) w gazecie ks. K arola Malinowskiego listów tych jest najw ięcej. Tę wziętość na prow incji um iała redakcja bardzo sprytnie zaaranżować. Na propagandę swego pisma w ybrała okres, kiedy w związku z roczni-cą '3 m aja W arszawę odwiedziły tysiączne tłum y mieszkańców z odległych zakątków Polski. Wówczas 1 m aja 1792 redakcja ponownie wydała prospekt do gazety (pierwszy ukazał się w kw ietniu t.r.) z dokładnym i inform acjam i o w arunkach prenum eraty i charakterze nowego pisma. Ożywiony k o n tak t z czytelnikam i trzym ała redakcja do listopada 1792 r. Od 1793 r. m ateriału listowego nie znajdujem y w „Korespondencie” praw ie zu­ pełnie. Świadczy to nie tyle o b raku popularności gazety (co sugeruje Łojek), ale· o ograniczeniach cenzuralnych.

Przy tak ubogim m ateriale dowodowym dotyczącym recepcji osiem nastowiecz­ nych czasopism, jesteśm y zmuszeni szukać różnych sposobów i metod, aby posunąć naszą wiedzę naprzód. Niebagatelną rolę powinny tu odegrać pam iętniki (o których Łojek wspomina) oraz współczesna korespondencja i wreszcie sam a prasa. In te re ­ sujące dane na ten tem a t można znaleźć w listach Jana Śniadeckiego oraz w tajnej korespondencji Jana Dembowskiego i Józefa Swiętorzeckiego z Ignacym Potockim. W prasie znajdujem y anonsy o ukazujących się periodykach, a naw et ciekawe próby reklam y tychże (np. „Zabaw Obyw atelskich” Piotra Świtkowskiego). Inną metodą jest porów nanie typograficzne .różnych egzem plarzy tego samego num eru czasopisma. Wiadomo, że w znow ienia nie trafiały w próżnię, lecz docierały do rąk konkretnego czytelnika; zatem wielość nadbitek świadczy o popularności danego organu. Tę żmudną m etodę pierwszy zasugerował B. G u b r y n o w i с z 5, który stw ierdził, że pierwszy num er „M onitora” .był odbijany aż trzy razy.

Dyskusyjna w ydaje się teza Łojka o dużym wpływ ie i popycie w Polsce prasy zagranicznej oraz o tym, że czytelnik polski bardziej interesow ał się spraw am i zagranicznym i niż polskimi. Czynniki te według autora m iały działać ham ująco na rozwój czasopism polskich. Otóż wcale niie znamy ilości pism zagranicznych, przesyłanych do Polski, a pojedyncze egzemplarze dochowane w naszych biblio­ tekach o niczym nie świadczą Przypom nijm y, że pisma uczone w ydaw ane w ję ­ zykach obcych z inicjatyw y M itzłera de Kolofź takie ja k „W arschauer B ibliothek” czy „Acta L ite ra ria ” szybko upadały w łaśnie ze względu na brak odbiorcy. Również „Patriota Polski” Baucha nie podobał się publiczności szlacheckiej przede w szystkim ze względu nà problem atykę dlań obcą, bo mieszczańską. Wiadomo, że prasę zagraniczną czytała i prenum erow ała m agnateria. Czasopisma polskie tra k tu jące o aktualiach i bolączkach krajow ych mogły liczyć na polskiego odbiorcę rekrutującego się również z zamożnej szlachty, o czym świadczy dowodnie lista abonentów, umieszczona w „Pam iętniku Historyczno-Politycznym ” Św itkow skie­ go z 1784 r., w yzyskana przez autora (s. 21).

5 Р о г. B. G u b r y n o w i c z , N a m a rginesie „M onitora”. P r z y c zy n e k do d zie jó w czaso­ p iśm ie n n ic tw a polskiego w X V III w ie k u , [w :] S tu d ia Sta ro p o lskie. K sięga k u czci A le ksa n d ra B rü ckn era , K r a k ó w 1928, s. 566.

(5)

Przyczyn słabego rozw oju prasy polskiej w X V III w. należy szukać — jak to autor słusznie zaznacza — w ogólnym zastoju kulturalnym szczególnie prow incji i b rak u zapotrzebow ań na tego typu twórczość w śród szerszego kręgu społe­ czeństwa.

Trzeba podkreślić, że ustalenie recepcji prasy w X V III w. jest spraw ą trudną i Łojek, mimo pewnych potknięć, m a zasługę inicjow ania badań w tym kierunku. W ydaje się nam, że z proponowanych przez niego elem entów można kusić się o odpowiedź, jak i był nakład czasopism, ich zasięg terytorialny oraz ew entualnie rodowód społeczny odbiorcy. W ydaje się również, że w tym w łaśnie kierunku pójść pow inny dalsze poszukiwania naukowe.

Irena Zaporowska

Lech P a s z k o w s k i , Polacy w A ustralii i Oceanii 1790—1940. Z przedm ową Jerzego Z u b r z y c k i e g o , Londyn 1962, s. 344. Z w szystkich terenów em igracji polskiej w X IX i XX w. A ustralia, Nowa Ze­ landia i wyspy Oceanii należą do najm niej znanych i zupełnie dotąd pom iniętych w naszej lite ra tu rz e historycznej i geograficznej. Jest to tym dziwniejsze, źe em igranci polscy na tym obszarze nie tylko odegrali poważną rolę cywilizacyjną — grupowo i indyw idualnie — ale kilku z nich pozostawiło po sobie cenny m ateriał źródłowy w postaci pam iętn ik ó w 1 oraz opisów kraju, ludności i p rz y ro d y 2. Z bibliografii dołączonej do wyżej w ym ienionej książki w ynika, że — poza mono- graficzno-popularnym i 'opracowaniami o P. Strzeleckim i J. St. K u b a ry m 3 — P o ­ lakom w A ustralii poświęcono w naszym piśm iennictw ie tylko dw ie rozpraw ki inform acyjne: jedną przed 70 la ty .w „Przeglądzie Em igracyjnym ” (1893), drugą niedaw no w paryskiej „K ulturze” (195.8)4.

Wypada zatem zwrócić baczniejszą uwagę na pokaźną i interesującą książkę P a s z k o w s k i e g o , obejm ującą półtora stulecia życia polskiego w A ustralii i na najbliższych archipelagach. K siążka jest studium historycznym przeważnie treści biograficznej i opiera się n a kw erendzie nie tylko w literatu rze drukow anej pol­ skiej, angielskiej i niem ieckiej, ale także na przebadaniu rękopisów i niektórych archiw aliów krajow ych, jak rów nież australijskich. Autor, przebyw ając od II w ojny światowej w A ustralii, zadał sobie niemało trudu, by z autopsji bądź na podstaw ie własnej korespondencji, wyw iadów osobistych i kopii m ikrofilm owych zeibrać to wszystko, co tylko mogło dotyczyć działalności polskiej na tym terenie. Przypisy w skazują, że autor sta ra ł się nie pominąć najm niejszej w zm ianki dotyczącej te ­ m atu; trzeba naw et stw ierdzić, że z punktu widzenia obiektywności i rzeczowości

1 S. K o r z e l i ń s k i , O p is p o d ró ży do A u stra lii i p o b y tu ta m że od 1852 r. do 1856

t I—II, W a rsz a w a 1954 (II w y d .); S. W i ś n i o w s k i , D z ie się ć la t w A u stra lii, W a rs z a w a 1873; J . D o l a ń s k i , T r z y e p o ki ży c ia m o jeg o c zy li w y ja z d do A u stra lii, ta m że m ó j p o b y t i p o to r ó t do E uro p y, B C z r k p s 2927.

2 J . S t K u b a r y , E th n o g ra p h isch e B eiträ g e zu r K e n n tn iss des K a ro lin en A rchipels,

L e id e n 1889—95; t e n ż e , D ie E bo n g ru p p e im M arshallA rch ip el, „ J o u r n a l o f M u s e u m G o d e f fr o y ” , H a m b u r g 1873; t e n ż e , Z p o d ró ży do M ikro n ezji. N o ta tk i ze b ra n e w latach 1870—80, „ W ę d ro w ie c ” 1882 i i n . ; P. S t r z e 1 e с к i, P ism a w y b ra n e , W a rsz a w a 1960; t e n ż e ,

N ow a P ołudniow a W alla, W a rsz a w a 1958; B. M ą l i n o w s k i , A rg o n a u ts o f th e W estern P acific, L o n d o n 1922; t e n ż e , T h e n a tiv e s o f M ailu, „ T r a n s a c tio n s of t h e R o y a l S o c ie ty o f S o u th A u s tr a lia " t. X X X IX , 1915 (A d e la id e ).

s W ł. S ł a b e z, y ń s k i , Na w y sp a c h P a c y fik u . O Ja n ie St. K u b a r y m badaczu Oceanii,

W a rsz a w a 1956; P aw eł E d m u n d s tr z e le c k i. P odróżeo d k ry ciaprace, W a rs z a w a 1957. 4 A. L e w a n d o w s k i , P olacy w A u stra lii, „ P r z e g lą d E m ig r a c y jn y ” 1893, n r 3; J . Z u b r z y c k i , Polonia A u s tr a lijs k a , „ K u l t u r a ” (P a ry ż ) 1958, n r 125.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dotychczas prowadzone badania podstawowe i prace o charakterze aplikacyjnym koncentrowały się na określaniu mechanizmów tolerancji roślin na stres suszy, typowaniu cech

Sprecyzowała go niezbyt fortun- nie w tytule książki jako „powrót książek »zakazanych« do współczesnych odbiorców”, gdyż po pierwsze z pracy jednoznacznie wynika, że jest

Pobyt humanisty B artłom ieja Wilhelmiego w Kwidzynie na po­ czątku XVII wieku.. In sce n iza cja procesu Archiasza wedle mowy Cycerona na szkolnej scenie w

Danuta Danek,Urszula Kowalska,Hanna Maria Małgowska,Marta..

[r]

[r]

[r]

Chryza upokorzona przez Alaryela „stoi bez ruchu”, po śmierci Rusałki następuje „chwila ciszy i bezruchu”, Alaryel nad trumną szklaną „stoi bez