• Nie Znaleziono Wyników

Franciszek Bujak, "Studya nad osadnictwem Małopolski. Część I", Kraków 1905 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Franciszek Bujak, "Studya nad osadnictwem Małopolski. Część I", Kraków 1905 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

SPRAWOZDANIA.

F ran ciszek Bujak.

S t u d y a n a d o s a d n i c t w e m M a ł o ­

p o l s k i . Część I (z mapą i 6 rycinam i w tekście). Osobne odbicie z t. X L V II R ozpraw wydziału histor. filoz. Akad. Um iejętności. K ra ­ ków 19 0 5, str. 257.

G ien eza społeczeństw a i państwa polskiego wiąże się ściśle z dzie­ jam i osadnictwa, z wyjaśnieniam i kolei, jakie przechodził na obszarach do­ rzeczy W arty i W isły stosunek człowieka do ziemi, jako podstaw y bytu m ateryalnego i warsztatu p racy. P o bezowocnych usiłowaniach da­ w niejszych historyków , starających się przez naciąganą interpretacyę tekstów starożytnych i średniow iecznych geografów i historyków tu­ dzież przez dowolną etym ologię nazw, zdobywać podstawy dla hipotez, w y ­ jaśn iających nasze pierw otne dzieje а), now y zwrot w badaniach cza­ sów przedhistorycznych sprow adził W ojciechowski sw ą „C hrobacją" (K raków 18 73). W ykazaw szy w ady m etody filologicznej, przedstawia on całą doniosłość etnografii (pod którą, jako jej gałęzie, podciąga: antropologię, lingw istykę, archeologię, etnologię) i następnie rozwija doniosłość nazwT m iejscow ych, jako skarbnicy świadectw o najdalszej przeszłości. Na tychto świadectwach oparł głównie swą, zdumiewającą p recy zy ą i wykończeniem w szczegółach, hipotezę osiedlenia się L e - chitów w Małopolsce w ciągu wieku V I, prof. Piekosiński w dziele: ,,R ycerstw o polskie wieków średnich’’ (Kraków , t. III 19 0 1). Rezultaty olbrzym iej pracy i eru dycyi, włożonej w to dzieło przez uczonego h istoryka i praw nika, który zgłębił cały znany m ateryał św iadectw p iś­ m iennych i zabytków archeologicznych, odnoszących się do średnio­ wiecza polskiego, stw ierdzają wym ownie, jak niebezpiecznem jest dla badacza zam knięcie się w gabinecie i pogrążenie w papierow ych doku­ mentach, bez zetknięcia się z rzeczywistością, która w faktach i sto­ sunkach obecnych przechowuje wskazówki doniosłe dla poznania i zro­ zumienia przeszłości.

>) Zarys tych wiekowych przeszło usiłowań skreślił Małecki w pracy swej p. t. „Lęchici w świetle historycznej krytyki” . Lwów, 1897.

(3)

Zbadanie w spółczesnej wsi polskiej pozwoli historykow i lepiej rozumieć św iadectw a zawarte w nazwach i dokumentach, powstrzym a go od napowietrznych konstrukcyi, opartych na dowolnem pojmowaniu i klasyfikow aniu dowodów, zebranych ze źródeł. W ieś polska i lud polski, choć mają dziś tylu w ielbicieli, opiekunów, przyjaciół, tylu p oe­ tów, pow ieściopisarzów , m alarzów, tylu zbieraczów i badaczów w łaści­ wości jego ciała i duszy, nie mogą się doczekać swego historyka. W ielki za­ pis A ugustynow icza, pow ierzony Akadem ii Um iejętności na prem iow a­ nie prac nad historyą ludu w iejskiego w Polsce, czeka od wielu lat na dzieła, nie zjawiające się niestety. Różnorodność warunków, w jakich znajdowała się ludność w iejska w różnych częściach tak rozległej R zeczypospolitej, różnice plem ienne, kulturalne, ekonomiczne i spo­ łeczne, zachodzące między P olsk ą piastowską, a złączonymi z nią póź­ niej krajam i, w ym agają opracow yw ania dziejów ludu prowincyam i. T rudności zadania przy braku prac przygotow aw czych odstręczają mniej w ytrw ałych . Śród w zrastającego ciągle zastępu m łodych p raco­ w ników na polu dziejów ojczystych, jed en tylko stwierdził, szeregiem poważnych m onografii, zarówno swe w yraźne zamiary, jak i w ysokie uzdolnienie do podjęcia i w ykonania pracy nad historyą ludu polskiego i w si polskiej. Pracow nikiem tym jest p. Franciszek Bujak. Pochodząc z ludu, od dzieciństw a zespolony z życiem wieśniaczem, po ukończe­ niu studyów uniw ersyteckich, pośw ięcił się specyalnie badaniom nad wsią małopolską obecną i w przeszłości. Owocem tych studyów były poważne, bogate w szczegóły monografie (Maszkienic, Lim anow y, Zmią- cej) ogłoszone w K rakow ie od r. 19 0 1. Niezależnie od nich, opraco­ wał kilka rozpraw z zakresu geografii średniow iecznej i kartografii. Z ab raw szy się następnie do n akreślenia obrazu stosunków w łościań ­ skich na obszarze b. rzeczypospolitej krakow skiej od rozbioru Polski, doszedł do przekonania, iż pracę tę poprzedzić musi rozjaśnienie sto­ sunków rolnych małopolskich w epoce piastow skiej. Owocem tych przy­ gotow aw czych badań są w ydane przez A kadem ię Umiejętności, „Stu-

dya nad osadnictwem M ałopolski” .

-P racę swą rozpoczyna р. B. od treściwego przedstaw ienia hipotez i poglądów dwu wybitnych poprzedników na tem polu: W ojciech ow ­ skiego i P iekosiń skiego, tudzież od rezultatów oceny krytycznej domnie­ mań tego ostatniego, dokonanej przez prof. B alzera. Z asługę w ytknię­ cia nowej drogi w poszukiwaniach tych, przypisuje p. Bujak prof. Pot- kańskiemu, który pierw szy w swych częściowo tylko ogłoszonych p ra­ cach (już w r. 1889) starał się skombinować w yniki badania obecnych stosunków (wsi puszczy radomskiej i osady Podhala) z danymi, dostar­ czonymi przez dokumenty średniow ieczne.

Z trzech części, ną jak ie rozłożył swe studya р. B., pierw sza po­ święcona jest przedstaw ieniu w arunków osadnictwa polskiego w X I— X III wieku, a więc ogólnego stanu kulturalnego i zmian w osiedleniu. Ubóstwo św iadectw spólczesnych i brak opracow ań utrudniały w ielce nadanie temu zarysow i należytej w yrazistości, pełności i stanowczości.

W obrazie swym р. B. uw ydatnia dążność, w idoczną zresztą w całej p racy i zasługującą na żyw e poparcie i przeprow adzenie, bez szkody tylko dla wym agań nauki, dążność w ykazania sw ojskości i da- w ności naszej kultury, przy zmniejszeniu przecenianej doniosłości

(4)

w pływ ów obcych, cyw ilizacyi zachodniej, kolonizacyi niem ieckiej. Pod wpływem tej dążności twierdzi np. iż tylko większa obfitość źródeł je st przyczyną złudzenia naszego co do znacznego postępu kulturalne­ go, uw ydatniającego się w wieku X IV w stosunku do poprzedniego. Ztąd znowu skłonnym je st pojedyncze, korzystnie o kulturze świadczące fakty z dokumentów wieku X II i XIII, przyjm ować za dow ody ogól­ nego stanu kraju. Otóż sądziłbym, iż przeciwnie: można i należy przypuszczać związek dość ścisły między ilością zachowanych doku­ mentów a stopniem kultury epoki, z której pochodzą. N ajdaw niejsze dokumenty wiążą się zw ykle z założeniem czy uposażeniem instytucyi kościelnych, umieszczonych najczęściej w grodach, skupiających w sobie życie kulturalne pew nego obszaru, a więc w punktach, gdzie budzące się w śród ludności w yższe potrzeby, wym agały, a przynajm niej umo­ żliw iały powstanie i działalność takiej instytucyi. Uposażenie, polega­ jące na nadaniu dóbr i dochodów różnych, także oparte było na wsiach i osadach z ustalonym zaludnieniem i wyższą kulturą. Możnaby więc z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, iż wraz z ustaleniem się stosunków w łasnościowych, ze wzrostem zaludnienia i z początkam i różni­ czkowania zajęć, pojawia się zawsze w danej okolicy instytucya pań­ stwowa, czy kościelna (gród, targow isko, kaplica, klasztor), w yw ołująca p rzy założeniu, czy w dalszem istnieniu— w ydanie aktu piśm iennego, przekazującego przyszłości pewien obraz stosunków danego obszaru. Pam iętając przytem, iż cechą epok pierw otnych rozwoju społeczeństw z nieliczną ludnością, rozsianą na znacznej przestrzeni, je st jaskraw a różnorodność w rozwoju kulturalnym różnych grup ludności, znajdują­ cych się w rozmaitych warunkach, w ynikających z położenia, gleby, stanu świata zw ierzęcego i roślinnego, czynników plem iennych,— mo­ żemy przypuszczać, iż ujawnione w najdawniejszych dokumentach gru­ py osad i istniejące tam stosunki, stanow iły, odnośnie do całego tery- toryum, jakby w yspy kulturalne, które stopniowo dopiero będą się rozszerzać i łączyć, by po wielu wiekach utworzyć jed en , wspólnem życiem pulsujący, organizm. Przytem , z różnorodnością stanów kultu­ ralnych łączy się rozmaitość stosunków społecznych i w łasnościow ych zajęć i ich rozdziału, środków wym iany (współcześnie z m onetą: bryłki soli, płaty, łupieże), odrębność miar powierzchni i objętości, wag. W obec tego, św iadectwa dokumentów, najdaw niejszych m ianowicie, nie upoważniają badacza do szerszych uogólnień, do uzupełniania, lub do objaśniania danych jednego aktu przez dane, zawarte w aktach, odno­ szących się do dalszych okolic. Dane liczebne (ludności, rycerstw a, jeńców czy poległych), podawane z ustnej trad ycyi w kronikach, czy rocznikach, są niew ątpliw ie tylko odbiciem wrażeń w wyobraźni św iad­ ków naocznych, zw iększonych jeszcze przez wyobraźnię następnych pokoleń, św iadectw a, podające z konieczności ścisłą cyfrę ludności da­ nej osady, jak np. potw ierdzenie posiadłości arcyb. gnieźnieńskich z r. 1 1 3 6 , lub przytoczony przez р. B. akt lokacyi miasta T rzebnicy r. 12 2 4 , dostarczają danych, przekonyw ających o bardzo ubogiem za­ ludnieniu. A kt dla T rzeb n icy w ym ienia 17 obywateli zakładanego 1 miasta, a więc tylko 17 rodzin.

Najważniejszą, ze względu na osiągnięte rezultaty, częścią p racy р. B., je st zaw arty w rozdziale trzecim rozbiór krytyczny dotychczaso­ w ych teoryi, tłumaczących nazwy m iejscowe. Przedewszystkiem udo­

(5)

wodnił on tu niew łaściw ość odróżniania nazw, utworzonych od imion pospolitych ,od nazw, biorących początek od imion osobowych, ponie­ waż, jak o tem świadczą dokumenty, nazwy: Lis, Łoś, K ot, Dzik, Dąb, B ó r i t. р., słu ży ły także i ludziom. D alej udowodnił р. B., iż koń­ cówkę patronym iczną (ice) przybierają często nazwy, utworzone od imion pospolitych, jak np. Podłężyce, Zatopolice, źe Zagórze np. p rzy ­ biera z czasem formę: Z ag ó rzy ce, a w ogóle panuje w ielka zmienność w formach tych samych nazw, w yn ikająca z dążności do upodobniania form, skracania, przystosow yw ania ich do zmiennych stosunków i po­ jęć danej epoki. Z kolei wykazał р. B. bezzasadność rozdziału imion staropolskich na rycersk ie i ludowe, co stanowi główną podstawę hi­ potezy Piekosińskiego. Już przed pracą р. B. błąd ten w ytknęli Bru ck­ n er i Sem kowicz. W reszcie udowodnił р. B., wbrew przypuszczeniu W ojciechow skiego, iż nazwy o formie patronym icznej nie oznaczają bynajm niej łączności rodow ej, pochodzenia od wspólnego przodka p ier­ w otnych osadników, lecz że mają one często znaczenie dzierżawcze. T ak np. W itkow ice pod Krakowem zw ały się pierw otnie Prądnik od rzeczki t. n., ponieważ jed n ak b yły darow ane katedrze krakow skiej przez p re ­ pozyta kapituły, W ita, przeto na tę pamiątkę otrzym ały późniejszą sw ą nazwę. Dłubnia, nosząca nazwisko rzeczki, nad którą leży, zmieniła swe miano na Imramowice od nazwy założyciela tamecznego klasztoru. Bardzo często z biegiem czasu patronym iczna forma nazwj^ zmieniana była na dzierżawczą i odw rotnie. Co się tyczy gru p y nazw, utworzo­ nych od zajęć ludności, uważanych za cechę osad narokow ych, to p. B. w ykazał na podstawie analizy źródeł i z pom ocą w skazówek, za­

czerpniętych z dokumentów czeskich i śląskich, że dotychczasow e po­ ję cia naszych historyków, Piekosińskiego mianowicie, o naroku, jak o o obowiązku w ykonyw ania różnych robót i posług, ciążącym na specyal- nie dla tego celu rozmieszczonych dookoła grodów osadach przem y­ słowych, są mylne zupełnie. Narok, wedle wywodu р. B., jestto orzeczenie sądowe w sprawach o rozbój i kradzież, pociągające za sobą konfiskatę w łasności w inow ajcy. O sady przem ysłowe kupiły się koło grodów , jako koło centrów życia ówczesnego, łączących w sobie instytucye sądowe, kościelne, targowiska, mogły one niekiedy pow sta­ wać na ziemiach narokow ych, lecz związku żadnego z in stytucyą n a­ roku nie miały. Co się tyczy klasyfikacyi nazw na podstawie ich w ie­ ku i liczebnego stosunku różnych form, to według obliczenia р. B. na 3 17 6 nazw osad małopolskich, opisanych przez Długosza (w Lib. Benef.), topograficzne (wraz z Wolami) stanow ią 4 2

%,

patronym iczne

22%,

d zier­ żawcze 28$, przem ysłowe (narokowym i zw ykle zwane) niecałe

\%,

w łodycze ą%. N azwy topograficzne m ylnie uważane za późniejsze, po­ chodzą w raz z patronym icznym i przeważnie z czasów p rzedhistorycz­ nych. Do gru p y nazw topograficznych należą głów nie nazw iska naj­ starszych grodów i opól. Okolice K rakow a, wcześnie bardzo zaludnio­ ne, usiane są nazwami topograficznem i. Nazwy te, jako z ależne od stałych w łaściwości przyrody, mniej podlegały zmianom, niż nazwy utworzone od imion, czy zajęć osadników.

Ciekaw ą i bogatą w nowe poglądy i szczegóły jest ostatnia, n a j­ obszerniejsza część studyów р. B. „W ie ś małopolska przed koloniza- cyą niem iecką". K olejn o zapoznajem y się tu z osadnictwem wiosko- wem, zbiorowem i indywidualnem , z w cześnie bardzo pojaw iającą się

(6)

szachow nicą pól i tworzeniem się jedn olitego terytoryum , ro zgran i­ czaniem i pomiarami, jako ostatnimi stadyam i w rozwoju własności, z jedn ostką gospodarczą (zreb, pług, dziedzina, łan), uprawą roli i na­ rzędziami uprawy, w reszcie z kw estyą organizacyi rodowej i w spól­ nej w łasności. Dane, w ydobyte z nielicznych dokumentów w spółczes­ nych, pozw alają 'p. В. w yjaśnić w iele szczegółów, charakteryzujących osadnictwo małopolskie przed kolonizacyą niemiecką, nie dają nam jed n ak pełnego obrazu wsi małopolskiej, bo jej w tedy jeszcze poniekąd nie było, bo nie ustaliła ona jeszcze ani swych granic, ani swej lud­ ności, ani swej w ew nętrznej organizacyi.

Obok różnorodności w stopniach kultury na obszarze piastow­ skiej Polski, spotykam y, jako cechę charakterystyczną, na pół koczo­ w niczy tryb życia u znaczniejszej części ów czesnej ludności, ciągłe lub częste przynajm niej zm ienianie m iejsca pobytu. N ietylko dwór książęcy, nietjdko rjmerstwo, pow oływ ane na w yp raw y w ojenne, odda­ jące się łowom, czy rozbojom poczęści, ale duchowni, kupcy, rzem ieśl­ nicy, a nawet oddający się doryw czej uprawie roli „hosp ites” (łazęki), przenoszą się nieustannie z m iejsca na m iejsce. A żeb y tych ludzi skłonić do stałego osiedlenia się i oddania pew nej regularnej p ra­ cy, trzeba było dać im pew ne zabezpieczenie, opiekę, zachętę, w zo­ ry, organizacyę. Dokona tego w prow adzenie urządzeń praw a niem iec­ kiego w spółcześnie z kolonizacyą niemiecką.

M ożna się zgodzić z р. B. co do przeceniania przez historyków naszych wpływu kolonizacyi niemieckiej na postęp rolnictw a. O sa­ dn icy niem ieccy zaludnili przew ażnie miasta polskie, a wsie z jednolitą ludnością niem iecką pow staw ały głów nie na pograniczu zachodnim W ielkopolski i na Śląsku, w ewnątrz kraju zaś szerzyło się zakłada­ nie wsi na praw ie niem ieckiem, ale z ludnością mieszaną, przeważnie polską. Z w yk le tylko przedsiębiorcam i, podejm ującym i się założenia i zaludnienia wsi takiej, byli m ieszczanie pochodzenia niem ieckiego. Bjm może, jak o tem św iadczy term inologia rolnicza, że ani narzędzi, ani sposobów uprawy nie przejm ow ali i nie potrzebow ali przejm ować od niemców roln icy polscy z czasów piastowskich, że koloniści nie­ m ieccy stanowili nieznaczną tylko cząstkę ludności rolnej, ale to nie

zmniejsza wcale doniosłego wpływu urządzeń prawa niem ieckiego na rozwój rolnictw a polskiego, na postęp kulturalny ludności.

Chociażbyśm y nawet nie zostali przekonani dowodami, przedsta­ wionymi przez р. B. na poparcie tezy, rozw ijanej w całej rozpraw ie co do dawności kultury, wytworzonej silami ludu polskiego, niezależnie od w pływ ów niemieckich, to jednak nie zmniejsza to w artości jego pięknej, pouczającej i sym patycznej pracy. Przynosi ona ważne bardzo w ska­ zówki dla postępu badań nad gienezą społeczeństwa polskiego, roz­ jaśn ia początki wsi polskiej i stan rolnictwa w epoce piastowskiej,

w reszcie dostarcza poważnych danych do w ytw orzenia jaśniejszego poglądu na zajmującą um ysły w obecnej chwili spraw ę agrarną i środki, prowadzące do jej pom yślnego rozwiązania. N ietylko historyk, ale po­ lityk i poważny działacz społeczny z korzyścią i z zajęciem przeczyta tę książkę.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Gęstość właściwa wierzchnich poziomów genetycznych wzrasta od 2,56 lometryczny, ale również analiza składu mineralnego. Gęstość właściwa poszczególnych frakcji

Opisane dwa wypadki dotyczą skazanych, których try b życia, cha­ rak te r i w arunki osobiste, a może i zachowanie się podczas odbywania kary, to znaczy podczas

This alumina ceramic fabrication process has been used in producing the engine components from the deep SU-8 moulds fabricated using the UTSP.. Figure 8 shows an alu- mina microgear

Following a meeting of the USRR’s and PRL’s leaders in Moscow, on 1 December 1980 the Russian authorities took a decision to stage in Poland joint maneuvers of the Warsaw

A może był to czas, o którym z goryczą pisano, że „doszliśmy do takiego ustroju naszego życia narodowego, w którym nie ma nic ogólnie obowiązującego, w którym

two Słowacji i innych państw Grupy Wyszehradzkiej we wspólnej poli- tyce wobec nielegalnej imigracji, prania brudnych pieniędzy, handlu narkotykami, prostytucji i innymi

Eén van de middelen om deze vragen te kunnen beantwoorden is het volgen van de ontwikkelingen bij dynamisch kustbeheer door monitoring.. Hiermee kunnen effecten van dynamisch

Do najbardziej przydatnych zaliczył akta żydowskiej administracji getta, poszczególnych wydziałów samorządu dzielnicy żydowskiej, akta okupacyjnego Zarządu Miasta i innych