• Nie Znaleziono Wyników

Leśmian, czyli poeta jako człowiek pierwotny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Leśmian, czyli poeta jako człowiek pierwotny"

Copied!
34
0
0

Pełen tekst

(1)

Michał Głowiński

Leśmian, czyli poeta jako człowiek

pierwotny

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 55/2, 385-417

(2)

LEŚM IAN, CZYLI PO ETA JA K O CZŁOW IEK PIER W O TN Y I. Wstęp

P y ta n ie : „kim jesteś, poeto?” — m a dla rozw oju poezji z pew nością znaczenie zasadnicze. I to zarów no w tedy, kiedy je s t zadaw ane przez tego, k tó ry sam siebie ok reśla jako poetę, ja k przez tych, k tó rz y są odbiorcam i jego dzieł. P y ta n ie to je st w aru n k ie m w stęp n y m k o n ta k tu pom iędzy tw órcą a publicznością. Dotyczy jego sta tu su społecznego, jego roli. Roli w sensie dw ojakim , bo chodzi nie ty lko o tę, k tó re j od tw ó rcy w ym aga albo m u ją po p ro stu n arzuca g ru p a społeczna, w jak iej żyje, ale tak że i o tę, k tó rą sam skłonny byłby w ybrać, bądź w zgodzie z po­ stu la ta m i ow ej g rup y , bądź przeciw nim . Istn ie ją poeci oficjalni i poeci p rzeklęci — dowodzi R oger Caillois, i ten podział m a w edłu g niego zna­ czenie zasadnicze l. J e s t to — być może — podział rzeczyw iście n a jb a r ­ dziej podstaw ow y, ale jednocześnie n iew y starczający w sw ej dychoto- m iczności. Rola poety oficjalnego pozw ala realizow ać różnorakie po­ staw y: może być on w ró w n y m stopniu charyzm aty kiem , p rzyw ódcą- -p rorokiem , p o etą-uates, co dw orskim pochlebcą, piszącym okolicznościo­ w e ody lub fry w olne m ad ry gały . Choć i w jednym , i w d ru g im w y p ad k u rola poety k sz ta łtu je się w zgodzie z żądaniam i i in te resa m i określonej grupy , w każdym z nich je s t w istocie czym innym . O dpow iada różny m sy tu acjo m społecznym — i w ty m zakresie k o n tra st zarysow uje się może n ajsiln iej. Podobnie w ieloraką postać p rzyb ierać może rola poety p rze ­ klętego, tego, k tó ry nie chce czy nie może, ze w zględów ob iek ty w n y ch

lub su b iek ty w ny ch , kształtow ać swej poezji tak, jak żąda od niego d ana g ru p a społeczna. P rzem aw ia w ted y w yłącznie w e w łasny m im ieniu, przem aw ia przeciw n iej; może to jed n ak robić w sposób różny: bądź przez łam anie obow iązujących w określonym czasie konw encji, k tó re są

1 Zob. R. C a i l l o i s , Babel, orgueil, confusion et ruine de la littérature. Paris 1948, s. 269.

(3)

przecież sw oistym p ak tem pom iędzy tw ó rcą a odbiorcą 2, bądź przez takie ich kształtow anie, że — choć zachow ane — n a b ie ra ją one innego, now ego znaczenia, takiego, jak ie w dan ym m om encie h istoryczn ym nie je st jeszcze przez publiczność literack ą aprobow ane.

Rola poety je st elem entem określonej sy tu acji h isto ry cznej i fak tem św iadom ości literack iej danej epoki, świadom ości litera c k ie j ta k tw órców , ja k odbiorców. Nie jest jedn akże zjaw iskiem w obec dzieła literackiego zew n ętrzn ym , lecz stanow i jego składnik, d aje się poznać z niego tak , jak z w ypow iedzi teoretycznych, k tó re ową świadom ość bezpośrednio u trw a ­ lają. Rola poety jest bow iem także s p r a w ą f o r m y . Znaczy to, że d a je się poznać poprzez analizę s tru k tu ry dzieła literackiego jako jeden z jego im m an en tn y ch składników . W yobrażenia o roli poety w pisane są w poezję — roli w szerokim sensie, bo zarów no w obec społeczeństw a, tw órcy, w reszcie poezji sam ej. N a pytanie: ,,kim jesteś, poeto?” — odpo­ w iad a więc sam a twórczość poetycka, odpow iada całym sw oim kształtem . Je d n ak że odpowiedź nie zawsze tyczyć, m usi na pierw szy m planie s y tu a c ji społecznej poety. Toteż p y tan ie podstaw ow e u zu pełnione być m oże innym , m ianow icie: „jak m yślisz, poeto?” . W pew nych sy tu acjach h istory czny ch odpowiedź na nie stać się może zasadniczym określeniem poety. Toteż jeśli dotąd była m owa o roli społecznej jako jego w yróżniku, tu ta j m ożna mówić o k ry te riu m epistem ologicznym . Pod ty m k ątem poetę ujm ow ano chyba od tego m om entu, w k tó ry m pojaw iła się reflek sja nad poezją 3.

P roblem , jak poeta poznaje św iat, staw ał się szczególnie a k tu a ln y w epokach, k tó re wysoko ceniły postaw ę racjo n alisty czną, w ted y bowiem, n a w e t gdy poeta ulegał jej inspiracjom , jego w ypow iedź szczególnie silnie różniła się od w ypow iedzi innego typu, w ym agała w ięc osobnych uzasad­ nień, czy w ręcz u spraw iedliw ień. W tedy w łaśnie trzeb a było um otyw ow ać fak t, że poeta poznaje inaczej św iat (i m a do tego praw o), że nie działa w m yśl reg u ł fo rm ułow anych przez logikę. Je d n a z teorii, m ająca m o ty ­ w ow ać odrębność poezji i zaw artych w niej sposobów poznaw ania św iata, głosiła, że poeta m yśli i w ypow iada się w te n sposób, ja k to czynili ludzie na pierw szych etap ach rozw oju ludzkości, a więc jego języ k różni się i — w ięcej — m a praw o się różnić od języka kształtow anego zgodnie z zasa­ dam i logiki. Tem u, jak ta teo ria w y rażała się w poezji, pośw ięcony jest n in iejszy szkic.

' „P oeta jako człow iek p ierw o tn y ” — koncepcja ta w y k larow ała się - Tak ujmuje problem konwencji R. B a r t h e s (Le degré zéro de l’écriture. Paris 1953).

3 Zob. np. rozważania o poecie jako tłumaczu, czy wręcz narzędziu bogów w łonie P l a t o n a (Hippiasz mniejszy. Hippiasz w i ę k s z y łon. Przełożył W. W i t- w i e k i . W arszawa 1958, s. 162—163).

(4)

ju ż na początku w. X V III, by, podlegając licznym przekształceniom , do­ trw ać do czasów p o z y ty w iz m u 4 i potem , znów w zm ienionej postaci, oddziałać na sym bolistów . Je d n ak że nie tw ierdzim y tu ta j, że poeta jest w istocie człow iekiem p ierw o tn y m — nie m ożna tw ierdzić tego, podobnie ja k nie m ożna tw ierdzić, że poeta jest p rorokiem czy ty rte je m (są to ty lk o fa k ty świadom ości literackiej).! In te resu jąc e jest, w jaki sposób to nie­ zw ykle rozpow szechnione w pew nych okresach m niem anie zyskało w y raz w sam ej poezji, w jak i sposób stało się w niej czynnikiem organizującym , e lem en tem s tru k tu ry 5. W ydaje się, że niew ielu jest poetów , u k tó ry c h przekonanie, iż poeta jest w jakiś sposób człow iekiem pierw o tny m , ode­

grało tak w ielką rolę, ja k w tw órczości Bolesław a Leśm iana, a już z pew nością u nikogo nie zyskało postaci tak arty sty c z n ie w y sub lim ow a­ nej 6. Jed n ak że p rzed pokazaniem jego konsekw encji w poetyce L eśm ia- now skiej — trzeb a przed staw ić bliżej sam ą koncepcję.

II. Od Giambattisty Vico do Leśmiana 1. N a p r z e d p r o ż u r o m a n t y z m u

J a k już się rzekło, koncepcja poety jako człow ieka pierw otn ego u kształto w ała się w w. X V III, i to pod piórem m yślicieli re p re z e n tu ją c y c h dość różne sposoby filozofow ania na te m a t sztuki.^Pierw szym , k tó ry n a ­ dał tej koncepcji k sz ta łt w ykończony i zapew nił eksponow ane m iejsce w sw ym system ie — nie ty le n aw et estetycznym , co historiozoficznym — b ył zupełnie za życia nie znany, doceniony dopiero w X IX w. Vico, a u to r w ielkiego dzieła pt. Scienza N uova 7. |w tej w izji rozw oju ludzkości, k tó rą

4 Tytuł szkicu pozw oliliśm y sobie pożyczyć u Świętochow skiego — zob. A. Ś w i ę t o c h o w s k i , Poeta jako czło wiek pie rwotn y. W arszawa 1896.

5 W całej pracy autor nie zastanawia się, czy sąd o człowieku pierwotnym jest u m otyw ow any naukowo, czy też nie. Interesuje go tylko jako pew ien fakt św iad o­ m ości nawet w tedy, gdy pojawia się w pracach naukowych etnologów czy psycho­ logów. Toteż ich w ypow iedzi na ten tem at przytaczane są w yłącznie jako św ia­ d ectw a ujęć tego problemu, nigdy jako autorytatyw ne stwierdzenia. Odnosi się to naw et do książki C. L é v i - S t r a u s s a La Pensée sauvage (Paris 1962), w której zresztą sprawa m yśli pierwotnej jest w łaściw ie pretekstem do om ów ienia pod­ staw ow ych spraw w spółczesnej hum anistyki i w ogóle sytuacji kulturalnej. Liczne uwagi o związkach sztuki z m yślą pierwotną zawiera rozdział 1 : La science du

concret.

G K rytycy dość często zwracali uwagę na elem enty sw oistej „pierwotności” u Leśmiana. Pierw szym bodaj, który je uwydatnił, był O. O r t w i n (Bolesław

Leśmian: „Łąka”. W: Pró b y przekrojó w . Lwów 1936).

7 Dzieło G. V i c o dostępne mi było w dwu wydaniach. Część pierwsza: Nowa

Nauka. Przedmową i komentarzem opatrzył F. N i c o l i n i . Przełożył A. L a n g e .

T. 1. Warszawa 1916. Całość: Principes d ’une science nouvelle re lative à la nature

(5)

k reow ał Vico, m yślenie poetyckie jest elem en tem niezw ykle w ażnym . Stanow i bow iem właściwość nie ty le określonych jed n o ste k obdarzonych przez n a tu rę tzw . talentem , ile c h a ra k te ry z u je w ogóle ludzkość na o k re ­ ślonym etap ie jej rozw oju. Można powiedzieć, że w edług Vico poetyckość b yła n a początku sposobem istnienia ludzi. W szystko, o czym m ówili, w szystko, co w ypow iadali, stanow iło poezję, albow iem b y ła ona jed y n ą fo rm ą rozum ow ania i poznaw ania św iata, kiedy w zory m yślenia logicz­ nego jeszcze nie istniały, a człow iek nie był jeszcze zdolny w ogóle do a b straho w an ia. „M ądrość p o ety cka” nie była w ięc sz tu k ą w now szym sensie, stanow iła wiedzę, filozofię. D latego Vico m ów i o poetyckiej logice, poetyckiej m etafizyce, m oralności, ekonom ii, fizyce itd. M ądrość była w ięc baśnią, k tó rą żywiołowo tw orzył człow iek w tra k c ie percepcji fen o­ m enów św iata — i baśń tę tra k to w a ł jako jed y n ą p raw d ę. W baśni tej p ierw iastk i w iedzy łączyły się b ezustan nie z tw o ram i w yobraźni i bez­ pośrednio w yrażonym i em ocjam i — obraz św iata, jak i tw orzy ł sobie człow iek pierw o tn y , pow staw ał zdaniem Vico pod siln ym działaniem uczucia.

Mądrość poetycka, która była pierwszą m ądrością pogaństwa, zacząć się m usiała od pierwszej m etafizyki, nie rozumowanej i abstrakcyjnej, jak dziś m etafizyka uczonych, ale odczuwanej i w yobraźnią przepojonej, jaką być p o­ w inna m etafizyka ludzi pierwotnych, niezdolnych do rozum owania, a podlega­ jących potężnej zm ysłow ości i bujnej fantazji [...]8.

M etafizyka, k tó ra n ależała do żyw iołow ej dziedziny baśni, baśni, ja k a w pierw szym okresie rozw oju człow ieka ró w nała się praw dzie, p o w sta­ w ała z nieuprzedzonej obserw acji: owi pierw si ludzie, urodzeni poeci, nie rozróżniali zjaw isk, k tó re dokonyw ały się w n a tu rz e zew n ętrznej, od tych, jak ie p rzy n ależały do ich psychiki. P ie rw o tn y poeta — a w ty m u jęc iu w łaściw ie każdy z owego pierw szego, w stępnego o k resu rozw oju b y ł poetą — czynił siebie m iarą w szystkiego, z tej ra c ji w idział przy ro d ę n a sw oje podobieństw o. A ntropom orfizacja stanow i w ięc podstaw ę te j sw oistej w iedzy — baśni. Dzięki niej poeta poznaw ał tak że i bogów, k tó ­ ry c h obecności dom yślał się wszędzie. W edług a u to ra Scienza N uova po eta p ierw o tn y nie był św iadom ym tw órcą w arto ści arty sty czn y ch , b y ł zaś teologiem , głoszącym w iedzę o w szechobecnych w n a tu rz e bogach.

Poezja pierw otna, będąc początkow ą w iedzą o św iecie, nie m usi być sp ecjaln ie tw orzona, jej sw oistą dziedziną je s t sam język, nie podległy jeszcze sztyw n y m rygorom rozum ow ania, będący n ie u sta n n ą tw órczością, n ieu sta n n y m w ynalazkiem . Językow i ow em u nie znan a jeszcze była ja k a ­ kolw iek a b strak cja, podlegał on w yobraźni i uczuciu. Rządziła nim sw oista — te rm in Vico — logika poetycka, w k tó re j fig u ra m i m yślenia były m e ta ­ fo ry pow stałe w sposób n a tu ra ln y i p ozareflek sy jn y : człow iek p ierw o tn y

(6)

to, co znał z dośw iadczenia w ew nętrznego, przenosił na św iat zew n ętrzn y, przen o śn ia stanow iła więc w y n ik niezdolności do m yślen ia a b s tra k c y j­ nego, w y n ik żyw iołow ego spojrzenia antropom orficznego. Ję z y k te n był dosłow nie językiem poetyckim , pierw si ludzie m ów ili nie ty lk o m e ta ­ forycznie, ale tak że rytm icznie. W yrażały się w nim „zasady M ądrości po ety ckiej, czyli N auki poetów teologów ” 9. O braz i ry tm w yznaczał istotę tego pierw szego i ze swej n a tu ry poetyckiego języka.

P o e ta w u jęciu Vico określony jest nie przez tak ie czy inne w łaściw o­ ści psychologiczne, ale przez e ta p historyczny, na jakim się p ojaw ił. Filozof ten p a trz y bow iem na sp raw y poezji oczym a nie e stety k a, ale historiozofa. W jego w izji rozw oju ludzkości e ta p poetycki stanow i zawsze pierw szy m o m en t w p o w tarzający m się schem acie periodów w dziejach. W in n y ch okresach poezja tak że je st m ożliwa, ale stanow i już coś zu­ pełnie innego niż w tedy, gdy tw orzy n a tu ra ln ą form ę k o n ta k tu człow ieka ze św iatem .

N ie k tó re teorie Vico o poezji, m im o że nie oddziaływ ał on b ezpośred­ nio, w eszły do obow iązującego re p e rtu a ru X V III-w iecznej e stety k i, choć p o jaw ia ły się często w inn y ch uw ik łan iach św iatopoglądow ych. D la m y ­ ślicieli X V III w. jed n ą ze sp raw n a jb ard ziej fascy n u jący ch był pro blem genezy języka, w w iększości odrzucali oni bow iem teologiczną k oncepcję m ow y jak o d a ru bożego. I praw ie z reg u ły ów początkow y języ k u k a ­ zyw ał się im jako m ow a w łaściw a poezji — z te j rac ji więc rozw ażania o pochodzeniu języka b y ły jej sw oistą teorią.

f

Przedstaw ia się nam — pisał Rousseau — języki pierwszych ludzi jako ję­ zyki geom etrów, podczas gdy widzim y, że b yły to języki poetów. Tak być m u ­ siało. Nie zaczyna się od rozum owania, ale od uczucia 10.

B ył to języ k podobny do tego, jak im posługuje się poezja w późn iej­ szych epokach rozw oju:

Jak pierwszym i m otywam i, które kazały człow iekow i mówić, b yły na­ m iętności, jego pierwszym i ekspresjam i były tropy. Język figurow y b ył pierw ­ szym , jaki się narodził; sens w łaściw y został znaleziony na końcu. [...] Na po­ czątku m ówiono tylko poezją, odważono się rozumować dopiero długo później 11. Podobne tw ierdzenia znaleźć m ożna u bardzo różnych filozofów: „W początkow ym okresie tw o rzenia się języków niem alże każde słowo je s t m eta fo rą i każde zdanie aleg o rią” — pow iada C o n d o rc e t12, by z ty ch w łaśnie p ierw o tn y ch m eta fo r wyw odzić oszukańcze działanie kapłanów .

9 Ibidem, s. 8.

10 J. J. R o u s s e a u , Essai sur l’origine des langues. W: Oeuvres com plètes. T. 10. Francfort s/M 1856, s. 8.

11 Ibidem, s. 9.

12 A. N. C o n d o r c e t , Szkic obrazu postępu ducha ludzkiego poprzez dzieje. Przekład E. H a r t l e b i J. S t r z e l e c k i e g o . Warszawa 1957, s. 46.

(7)

Podobne tw ierd zen ie o poetyckości pierw otnego języka znaleźć m ożem y u licznych estety k ó w angielskich, a z filozofów fran cu sk ich jeszcze np. u sen su alisty Condillaca, k tó ry tw o rzy ł już w łaściw ie n a tu ra listy c z n ą teorię pochodzenia m owy: słowo zrodziło się z pierw otn ych , jeszcze zw ie­ rzęcych w ykrzy k n ień 13. |

T w ierdzi Condillac, że język p ierw o tn y dużo był żyw szy niż m owa epok późniejszych. P rzed e w szystkim — z ra c ji sw ej rytm iczności i m e- lodyjności — zbliżał się do m uzyki, z k tó rą m a w spólne źródła. W łaśnie m etryczność, połączona z nie znanym i innym epokom w aloram i p lastycz­ nym i, składa się na poetyckość pierw szego języka. D om inow ały w nim m etafo ry , wówczas jeszcze całkow icie n a tu ra ln e , dopiero później bowiem sta ły się one zalążkam i różnorakich tajem nic. ^Tak ch ara k te ry z o w a n y ję ­ zyk b ył w m niem an iu C ondillaca przyrodzonym językiem poezji — toteż liry k a , n ajściślej zw iązana z m etaforą, była pierw szą dziedziną tw ó r­ czości c z ło w ie k a .,

Om ów ione dotąd teorie poezji jako p ierw o tn ej m ow y ludzkiej nie p o jaw iły się w ch a ra k te rz e tw ierd zeń k ry ty czn o literack ich . Znaczy to, że ich zadaniem było k o nstatow anie fa k tu w ażnego ze w zględu na tak i czy in n y system filozoficzny, nie zaś oddziaływ anie na bieżącą tw órczość literack ą. Jed n ak że teorie te były zbyt a tra k c y jn e , zw łaszcza w okresie k ry zy su poetyki k lasycystycznej i oświeceniowego pojm ow ania lite ra tu ry , by nie przekształcić się w p rogram litera c k i.' N ajw y razistszy c h a ra k te r pro gram o w y zyskały one — jak się zdaje — u H erd era 14.

M iał on zresztą licznych poprzedników , w śród nich Jo h a n n a G eorga H am anna, k tó ry tw ierd ził już nie tylko, że „poezja je st m acierzystym języ k iem ro d zaju ludzkiego” , ale także:

Uczucia i nam iętności m ówią obrazami i rozum ieją tylko obrazy. W ob ra­ zach zawierają się w szystkie skarby ludzkiego poznania i szczęścia 15.

M niem ania a u to ra Kalligone w in te resu jąc e j nas m aterii zrodziły się nie jak o część składow a system u epistem ologicznego (jak u Condillaca), nie ty lk o jako elem en t system u historiozoficznego (jak u Vico), ale przede w szy stk im z zainteresow ania w spółczesną m yślicielow i p ro d u k cją w ie r­ szow aną, zasty g ającą w schem atach i nie w y trzy m u jąc ą — jego zda­ 13 Swoją teorię języka sform ułował C o n d i l l a c w Essai sur L’origine des

connaissances humaines. Do tej książki tutaj się odwołuję. Wersja polska: E. B. de

C o n d i l l a c , O pochodzeniu poznania ludzkiego. Przekład К. В r o ń с z у к а. K raków 1952. O francuskich teoriach języka w XVIII w. por. S. G n i a d e k , Teorie

j ę z y k o w e w iek u Oświecenia w e Francji. „Kwartalnik N eofilologiczny”, 1955, z. 1/4,

s. 100—109.

1/1 Teorie estetyczne Herdera b yły ostatnio analizow ane w pracach: H. P e y e r,

Herders Theorie der Lyrik. W interthur 1955. — В. Жи р м у н с к и й , Жизнь и творчес­ тво Гердера. Wstęp do: Я. Г. Г е р д е р , Избранное сочинения. Москва—Ленинград 1959.

(8)

niem — p orów nania ani z poezją pierw szych w ieków ludzkości, a n i też z anonim ow ą tw órczością ludu. Rozw ażania H erd era m iały więc nie tylk o opisać ową epokę n a tu ra ln e j poetyckości, ale tak że oddziałać na w spół­ czesnych. I on rów nież zaczął od rozw ażań o ję z y k u 16. Godził się, że w spół­ czesna m ow a je st doskonała i dużo bardziej w y rafin o w an a od p ierw o tn ej. Ale doskonałość ta p rzynieść może korzyści jedynie ro zu m u jący m ra c jo ­ n alnie filozofom , nigdy poetom — dla nich bow iem stanow i pancerz, od którego m uszą się w yzw olić. P ró b y takiego w yzw olenia p o jaw iają się od czasu do czasu, są one jed n a k n iefo rtu n n e p rzy zachow aniu d o ty ch ­ czasow ych k o n w en cji poety ck ichj P oeta nowoczesny u siłu je m yśleć przy pom ocy obrazów , podczas gdy poeta p ierw o tn y m yślał n a tu ra ln ie o b ra­ zam i — je st to, zdaniem H erdera, różnica ogrom na. T ak więc z teorii p ierw otnego języ k a poetyckiego, k tó ry u podabniał się do śpiew u, w y ­ sn uw a on w nioski dla a k tu a ln e j lite ra tu ry , tej, jak iej przyszło istnieć w okresie panow ania prozy, a w ięc sposobu w ypow iadania ze swej n a tu ry racjonalistyczn eg o. Ję zy k tak i nie pozw ala poecie działać, a w łaśnie działanie stan o w i isto tę poezji, ta k jak nie może być odbiciem życia w e­ w n ętrzn eg o poety.

H e rd e r jed n a k nie p a trz y ł na rozwój poezji pesym istycznie, nie tw ie r­ dził, że w epokach ro zw in iętej cyw ilizacji poezja jest niem ożliw a. U trz y ­ m y w ał jedynie, że dostępna będzie ty lk o niew ielu, m ianow icie geniuszom . A geniusz poetycki w edług niego to ten, k tó ry p o trafiłb y ta k pisać, jak b y zn ajdow ał się w sy tu acji n atu ra ln e g o poety pierw otnego, działającego w ted y, kiedy sam języ k był jeszcze poezją. ,

W idzim y więc, że koncepcje poety jako człow ieka pierw otnego po­ jaw iały się u różnych filozofów i z różnych okazji. M iały one w ielkie znaczenie dla rozw oju lite ra tu ry . P rzed e w szystkim dlatego — pokazał to F olk iersk i — że n ajw ażn iejszy m problem em estety czny m uczyn iły nie zjaw isko n aśladow nictw a (głów na kateg o ria klasycystycznych k o n ty n u a ­ to ró w A rystotelesa), ale e k sp resję 17. P rzy czy niały się w ięc do rozw oju now ej w X V III w. poetyki. Ich p ojaw ienie się w ted y w łaśnie nie w y d aje się przy p adk ow e — w iązały się one z trzem a zjaw iskam i. P rzed e w szy st­ kim z n arodzinam i historycznego pojm ow ania człow ieka i św iata: m y ­ ślenie poetyckie było o kreślonym etapem rozw oju in telek tu aln eg o lu d z­ kości. P o drug ie — z obroną poezji przed uroszczeniam i racjo n alizm u i z n a jd u jąc e j się w stan ie k ry zy su poetyki k lasycystycznej, k tó ra coraz b ard ziej staw ała się zespołem k ręp u ją cy c h schem atów . Po trzecie — z za­

16 Podstaw ow e idee, dotyczące poezji i języka zawarł H e r d e r w takich pracach, jak: Über die neuere deutsche Literatur. Erste Sammlung von Fragm enten (z lat 1767—1768) oraz A bhandlung über den Ursprung der Sprache (z r. 1770). Do tych rozpraw się odwołuję.

17 Zob. W. F o l k i e r s k i , Entre le classicisme et le romantisme. Étude sur

(9)

czątkiem re a k c ji an ty cy w ilizacyjnej, z szukaniem w arto ści tam , gdzie św iat w ydaw ał się n a tu ra ln y i jeszcze nie p op suty przez uzbrojonego w narzęd zia człow ieka (co poprow adziło tak że do zain tereso w an ia lud am i niecyw ilizow anym i Nowego Św iata i jego w ynikiem : m item tzw . dobrego dzikusa). Oczywiście nie we w szystkich w y pad k ach k oncep cja poety i języ k a pierw otnego m iała tak i sens, czasem pozostaw ała jeszcze całkiem (jak u Condillaca) w obrębie idei w łaściw ych O św ieceniu, ale te w łaśnie zjaw iska w jej obrębie w y d ają się zasadnicze. O ne także pokazują, jak k oncepcja poety jako człow ieka m yślącego w sposób sw oisty, różniący go od w szystkich innych, jest zw iązana z ujęciem jego społecznej roli: po­ ró w n an y do człow ieka pierw otnego, w ym aw ia ja k b y służbę dw oraka, w e rsy fik a to ra obiegow ych idei, piszącego ody n a cześć a k tu a ln y c h w y d a ­ rzeń ; jako tw ó rca w artości lirycznych sta je się w p ew n y m sensie osobą p ry w a tn ą , zbuntow aną przeciw a k tu a ln em u stanow i języka, a w ięc po­ śred n io także i in sty tu cji, k tó re w p ły w ają na jego zeskorupienie.

2. P o e t a w ś w i e t l e e w o l u c j i

P ra ca ta nie je st h isto rią om aw ianej koncepcji, toteż m ożna w y b rać te ty lk o etap y jej rozw oju, jak ie p rzy analizie św iadom ości teo rety czn ej i poety k i L eśm iana okażą się p rzy d atne. Z atrzy m am y się w ięc przy roz­ w ażaniach o poecie jako człow ieku p ierw o tn y m z d ru g iej poł. w. XIX, n azy w ając je dla u łatw ien ia (bo w istocie m ieszały się w nich różne w ą tk i św iatopoglądow e) pozytyw istycznym i.

Caillois p rzy tacza zdanie jednego z pozytyw istów angielskich, Thom asa Love Peacocka, w y jątk o w o zresztą krańcow e w sw ych ten d en cjach , gło­ szące, że poeta to p ó łb arb arzy ńca w cyw ilizow anym św iecie i że pisanie w ierszy przystoi ty lk o w dziecięcym okresie rozw oju ludzkości. M niem a­ nie to określa Caillois jed n y m słowem: „ b z d u ra ” 18. I w istocie tru d n o się z ty m nie zgodzić, z ty m wszakże, że in te n c ja w ypow iedzi owego an g iel­ skiego d o gm atyka jest dość odosobniona. In n i pozytyw iści w yciągali z fo r­ m u ł o identycznej treści całkiem odm ienne w nioski. T akie tw ierd zen ia nie służyły, w ich u jęciu, dyskw alifikow aniu poezji, prow adzić zaś m iały do od kry cia jej istoty. To bowiem , co w X V III w. pow staw ało jako sp ek u lacja m niej lu b b ardziej d aleka od rozw ażań em piryczn y ch, p o zy ty­ w iści uczynić chcieli elem entem system u naukow ego. P oetę w prow adzono w ięc w ew olucjonistyczny łańcuch, zapew niając m u m iejsce w jed n y m z p ierw szych jego ogniw. K oncepcja zyskała przeto stem p el najw y ższej naukow ości, zaczęła się ju ż pojaw iać nie u sp ek u lu jący ch e stety k ó w czy niez b y t odpow iedzialnych k ry ty k ó w literackich , ale w dziełach p rz e d sta ­ w icieli ty ch nauk, k tó re w d ru g iej poł. X IX w. zdaw ały się tw o rzy ć fu n ­

(10)

d a m e n ty h u m an isty k i: u etnologów (np. E. B. T ylora w dw u podstaw o­ w ych jego książk ach 19), u psychologów (np. T. R ibota 20), u języ koznaw ­ ców (np. u J. B audouina de C ou rtenay 21). Pośw ięcono jej osobne książki:

Psychologie der L y r i k K a rla d u P re la 22 czy w zm iankow aną już broszurę

Św iętochow skiego 23, p ow stałą pod bezpośrednim w pływ em n ajg ło śn ie j­ szego z ów czesnych etnologów , Tylora.

W aga koncepcji człow ieka pierw otnego w pozytyw istycznych rozw aża­ niach o poezji m a w iele przyczyn. W iąże się z genetyczną postaw ą wobec w szelkich fak tó w h u m an isty czn y ch — w ty m w y pad ku bow iem w y ja śn ie ­ nie pochodzenia poezji ze sposobu odczuw ania św iata przez pierw szych ludzi rów nało się o k reślen iu jej istoty. P rzy ty m określenie genezy w y ­ znaczało poecie m iejsce w schem acie in te le k tu a ln e j ew olucji ludzkości. W iązało się to z kolei z dw iem a podstaw ow ym i w etnologii pozyty w isty cz­ nej teoriam i: teo rią anim izm u oraz teo rią p rzeży tk u . Obie w postaci n a j­ bardziej rozw iniętej zostały sform ułow ane w książkach Tylora: A n tr o p o ­

logia i Cyw ilizacja pierwotna.

W odniesieniu do poezji pierw sza z ty ch koncepcji pozw alała w y ja ś­ nić istotę m yślenia poetyckiego, d ru ga — zasadę, n a jak iej eg zy stu je ono współcześnie, a w ięc w okresie racjo n aln y ch rozum owań.! A nim izm w edług Tylora był dla człow ieka pierw otnego zasadniczą form ą u jm ow ania św ia­ ta. W szystko bow iem stanow iło dlań przed m iot ożyw iony, w szędzie dopa­ try w a ł się istn ien ia duchów , w szystko tra k to w a ł na w łasne podobieństw o. W przyrodzie w idział w ielkiego p a rtn e ra d ram atu , n a tu ra m iała bowiem do niego określony stosunek, tak samo jak on do niej. Jako sposób m yśle­ nia anim izm , zdaniem X IX -w iecznych ew olucjonistów , powoli znikał, jego ślady istn ieją je d n a k tak że w spółcześnie w tak ich ludzkich w y tw orach, jak baśnie i m ity ludow e, ale tak że i — poezja.j W ielu k ry ty k ó w za spe­ cjalne swe zadanie uznało tro p ien ie śladów m yślenia anim istycznego w poezji czasów now ożytnych — w Polsce zajm ow ali się ty m ówcześni koryfeusze h u m a n is ty k i24. Św iętochow ski, d ostrzegając w tw órczości

19 Zob. E. B. T y l o r : 1) Antropologia. Przekład A. B ą k o w s k i e j . W arszawa 1889. 2) C y w ilizac ja pierwotn a. Przekład Z. A. K o w e r s k i e j. Warszawa 1896.

20 Zob. T. R i b o t, O w y o b ra źn i tw órczej. Warszawa 1900. Ribot pisał także o pierwiastkach pierw otnego animizmu w poezji sym bolistów. Zob. Logika uczuć. Przełożył K. B ł e s z y ń s k i . Kraków 1921, s. 214—219.

21 Zob. J. B a u d o u i n de C o u r t e n a y , Zarys historii ję zy k o zn a w s tw a , czyli

lin gw istyki (glottologii). W: Poradnik dla samouków. Warszawa 1909, s. 103— 105.

22 K. du P r e 1, Psychologie der Lyrik. Beiträge zur Analyse der dichterischen

Phantasie. Leipzig 1887. Wyd. 1: 1879. Charakterystyczne jest, że książka ukazała

się w serii „D arw inistische S ch riften ”. 23 Zob. przypis 4.

24 Zob. np. P. C h m i e l o w s k i , Geneza fantazji. W: Pisma krytycznoliterackie . Opracował H. M a r k i e w i c z . T. 1. W arszawa 1961. (I w ydanie książkow e: War­ szawa 1873). — J. O c h o r o w i c z , Bezwiedne trady cje ludzkości. Stu dium z

(11)

psycho-Słow ackiego panow anie m yślenia anim istycznego, całkiem pow ażnie po­ ró w n y w ał go do Polinezyjczyka lub Irokeza. P o ró w nyw ał w m niem aniu, że d okonuje w ażnego odkrycia naukow ego. I był to pogląd obiegow y — ty lk o nieliczni p rotestow ali, w y kazu jąc jego bezzasadność. N ajd o b itn iej kw estionow ał go A dam M ahrburg, w ykazując, że dla człow ieka p ierw o t­ nego anim izm był n am iastką w iedzy, podczas gdy jego elem en ty, jeśli rzeczyw iście w poezji w y stęp u ją, m ają służyć celom zupełnie innym , m ia­ now icie estety czn y m 25.

T eoria anim istyczna m iała być swojego ro d zaju u sp raw ied liw ien iem poezji, k tó ra nie d o rasta w praw dzie do w ysokości m yślenia racjonalnego, ale nie może dorastać, bo jest ze sw ej n a tu ry inna. R ep ro d u k u je m yślenie o k resu pierw otnego, k tó ry — w edług w y rażen ia R ibota — b ył „złotym w iekiem w y o b raźn i” 26. I tu wchodzi w grę stro n a dru ga: — teoria p rze ż y t­ ku. P o ezja może istnieć w łaśnie jako przeżytek, czyli e lem en t stanow iący pozostałość daw nych czasów, k tó ry nie podległ ew olucji i zachow ał się w sw ej p rad aw n ej postaci. P rz eż y tk i owe o d k ry w ali pozytyw iści w n a j­ różniejszy ch dziedzinach, jednakże n ajw ięcej — w zakresie języka. O nim jako zjaw isku u trw a la ją c y m daw ne sposoby m yślenia i odczuw ania pisał R en an już w 1848 ro k u 27. M niem ania te w sp a rte zostały teo rią p rze ż y t­ ku, by p rzetrw ać w łaściw ie do dnia dzisiejszego. Jeszcze Leo S pitzer pisał:

nasze słow a utrwalają stare sposoby odczuwania. [...]

D zisiejszy Europejczyk prowadzi podwójną buchalterię: w życiu codzien­ nym operuje tylko przyczynowością, ale jego język św iadczy o starej w ierze w cuda [...] и .

Otóż w łaśnie te p rzeżytk i w języku, św iadczące o sta ry c h w iarach i p ierw o tn ej koncepcji św iata, m iały być fu n d am e n te m poezji. O ne um o­ żliw iały jej rozw ój, bo w zalążku zaw ierały te w yobrażenia, k tó re stano ­ w ią m ate rię tw órczości poetyckiej. D ziałanie sztuki p oetyckiej i słowa (zw łaszcza pierw otnego) b yły podobne — B audouin de C o u rten ay tw ie r­ dził, że w podstaw ow ych fak tach języka k ry je się anim izm , a w ięc w ydo­ b yw ał to, co w edług ów czesnych teorii było w poezji zasadnicze 29. Można w ięc powiedzieć, że w rozum ieniu ew olucjonistów poezja stan ow iła roz­ w inięcie p rzeżytkow ych w a rstw języka.

logii historii. Warszawa 1898. — J. K a r ł o w i c z , O c zło wie ku pie rw o tn ym . Siedm o d cz ytó w . Lw ów 1903.

25 Zob. A. M a h r b u r g , A n im izm w poezji. „Głos”, 1896, nr 30, s. 699—702; nr 31, s. 722—724.

2,i R i b o t, O w y obraźn i tw órczej, s. 78.

27 E. R e n a n , De l’origine du langage. 7e édition. Paris 1889. Wyd. 1:1848. 28 L. S p i t z e r , Dieu possible — die Grammatikalisierung der nomina sacra. W: Stilstudien. T. 1: Sprachstile. München 1928, s. 132.

(12)

W ersja pozyty w isty czn a legendy o poecie jako człow ieku pierw o tn y m nie była jej w cieleniem o statnim . L egenda owa zachow ała sw ą wagę u tych, k tórzy nieskorzy byli tolerow ać an i pozytyw istycznej naukow ości, •ani za nic by nie uzn ali wyższości m yślenia racjonalistycznego n a d m i­

tycznym . Zachow ała swą w agę bowiem także u m odernistów , i to nie jako m echanicznie p rz e ję ty spadek po epoce poprzedniej, ale dość isto tny składn ik w ich ro zm y ślan iach o sztuce, wiadom o zresztą, że — w edług w y ­ rażenia K azim ierza W yki — n a tu ra liz m i naga dusza nie były sobie nigdy zbyt obce 30. N a b ra ła jed n a k innego znaczenia: była już nie ty le u s p ra ­ w iedliw ieniem poezji, ile zaw ołaniem program ow ym . P oeta u po dab nia się do człow ieka pierw otnego, a więc n eg u je to, co je st dziełem m ieszczań­ skiego św iata, z jego konform izm em i filistersk ą logiką w łącznie. S taje się człow iekiem z innego w y m iaru , staje się w artością bez zastrzeżeń po­ zytyw ną, m niem anie to u ra s ta do rangi istotnego elem en tu irra c jo n a li- stycznego u jm o w an ia św iata, tego, k tó re m iało m odernistów ta k zafascy ­ nować. W ty m d u ch u w ypow iadali się w in te resu jąc e j nas m a te rii m. in. A ntoni Lange 31 i P rzybyszew ski 32.

Nie będziem y w szakże refero w ać ty ch w ypow iedzi, choćby z tej racji, że sądy L eśm iana w zajm u jącej nas kw estii są niezw ykle in te resu jąc e i dużo bardziej w y rafin o w an e niż m niem ania kogokolw iek z jego lite ra c ­ kich rów ieśników , choć nie ozdabiał on Słowackiego czy jakiego bądź in ­ nego poety stro jn y m pióropuszem Irokeza. W ięcej naw et: nie pow iedział nigdy bezpośrednio, że staw ia znak rów ności pom iędzy liry k iem a czło­ w iekiem z czasów dzieciństw a ludzkości. W sw ych a rty k u ła c h p ro g ram o ­ w ych tw o rzył jed n a k w izję tego człow ieka i jego czasów, i to taką, k tó ra stanow i w y razistą p aralelę do ujęcia poety, jego roli i sposobu m yślenia. P rz y p isu je m u bow iem te właściwości, k tó re w ty m ujęciu są czy pow in­ ny być także w łaściw ościam i poety 33.

Tw ierdzi L eśm ian, że człow iek te n rozum ie św iat antropom orficznie, ale nie jest to an tro po m orfizm n aiw ny i n ieau tenty czny , nie je st to — by tak powiedzieć — stylizacja. Stanow i zaś w a ru n e k tw órczości, bo w yłan iane z takiego św iatopoglądu w izje u jm u ją cały św iat („nieskoń­ czoność”), zaborczo d o ty k ają jego n ieu stającej dynam iki. Człowiek po­ czątkow y jest tak że urodzonym m etafizykiem , k tó ry sw ych koncepcji nie w tłacza jed n a k w schem aty logicznych rozum ow ań. W yraz tej m etafizy ki stanow i b a ś ń .

30 Zob. K. W y k a , Modernizm polski. Kraków 1959, s. 103—120.

31 Zob. A. L a n g e , Studia i wrażenia. W arszawa 1900. Istotne są dla om awianej tu sprawy szkice: O sztuce oraz Twórczość i obłęd.

32 Zob. S. P r z y b y s z e w s k i , Z gleby ku jawskiej. Poznań 1932. Wyd. 1: 1902. 33 Por. B. L e ś m i a n , Szkice literackie. Opracował i w stępem poprzedził J. T r z n a d e l . W arszawa 1959.

(13)

baśń ta jednakże gra rolę poważną w naszym m yśleniu: rolę tęczow ego mostu, który nas łączy z dziedziną nielogiczną istnienia, z brzegiem urw istym owej tajem nicy, której twarz nie jest do tw arzy ludzkiej podobna. Baśń ta jest zawsze w ytw orem — intuicji, instynktu, o którym logika m ówi, że jest ślepy, ponieważ ma oczy innej niż ona barwy. Widzi to, co logicznie rozum ując po-r w inno być niew idzialne

Baśń daw niej była n a tu rą w szelkiego poznania, tera z trz e b a się jej dopracow yw ać; pow roty do niej zapew niają owe nagłe chw ile, w k tó ry ch m ożna się w y rw ać z „w tó rn ej rzeczyw istości” życia sp'olecznego, chw ile bezpośrednio zw iązane z poezją. Ten p ierw o tn y baśniow y m etafizyk w sposób n a tu ra ln y m yślał obrazam i — rozw inie tu L eśm ian tw ierdzenie, k tó re znane ju ż było H erderow i.

On — ów człowiek pierwotny, dążył do tego, ażeby obrazy, które w idział, stały się jego m yślam i. My zaś przeciwnie —■ staram y się o to, ażeby m yśli nasze stały się obrazami... My — obrazujem y m yśli. On — przem yśliw ał ob razy35. Był bardziej ludzkim, bardziej sobą, bardziej a n t r o p o m o r f i c z n y m . . . Jego m yśli, jego pojęcia nie oderw ały się jeszcze od jego istoty całkow itej, aby istnieć na pozór sam odzielnie, luźnie, poza nim 36.

I jeszcze jed n ą w łaściw ość p rzy p isu je L eśm ian człow iekow i n a tu ry z epoki m itycznej: jego rzeczyw istość je st niezw ykle rozległa, bo rzeczy­ w istością jest w szytko to, co istn ieje i co nie istn ieje.

Im niższy jest poziom duchowy człowieka — tym w iększy jest teren jego rzeczyw istości37.

Ale z przym io tn ikiem „niższy” nie w iąże się tu sens p ejo raty w n y , znaczy on ty le co nie skażony przez w y rafin o w an ą k u ltu rę . A lbow iem p ow rót do tej rozległej rzeczyw istości je st dla poety w artością pozy tyw ­ ną, gdyż może się dokonać ty lk o przez działanie potęg tw órczych, k tó re pozw alają człow iekowi powrócić do tej nienazw an ej, a w ięc praw dziw ie istn iejącej i b u jn ej rzeczyw istości. Je j rozległość staje się więc cechą tw órczości — poezja znaczy tu ta j ucieczkę od tej rzeczyw istości u sta b ili­ zow anej i w pełni n azw anej, ucieczkę do nieograniczonego k ró lestw a możliwości.

W rozw ażaniach L eśm iana o rzeczyw istości u jaw n ia się n ajw y raziściej owo zbliżenie m iędzy pierw otnością i poezją. P a ra le la sta je się zupełnie jasn a. Z tym , że a u to r Łąki om inął w szystkie naiw ności om aw ianej tu t e ­ orii, w idoczne w postaci k a ry k a tu ra ln e j w dziełach n iek tó ry ch p o zy tyw i­

34 B. L e ś m i a n , Z rozm yśla ń o Bergsonie. W: Szkice literackie, s. 31.

35 B. L e ś m i a n , Znaczenie pośrednictw a w m e tafizyc e życia zbiorowego. W:

Szkice literackie, s. 47.

36 Ibidem.

37 B. L e ś m i a n , Przem ian y rzeczywistości. W: U tw o r y rozproszone. Listy. Ze­ brał i opracował J. T r z n a d e l . W arszawa 1962, s. 182.

(14)

stów ; nie fo rm u łu ją c jej bezpośrednio, nie nazyw ając jej, uczynił ją — w postaci przem ienionej — zasadniczym m otorem sw ej tw órczości: tak w poezji, ja k w eseistycznych rozw ażaniach n a jej tem at. M ożem y tu po­ w iedzieć, że dopiero w tw órczości L eśm iana zyskał te n m it, k tó ry od początku X V III w. p ojaw iał się w różnych teo riach poezji, sw oje pełne w cielenie. I działał u tajo n y , stając się bodajże głów nym skład n ik iem je ­ go poetyki.

III. W poszukiwaniu słowa wyzwolonego l . R y t m j a k o ś w i a t o p o g l ą d

L eśm ian m iał sw oją te o rię języka poetyckiego, teo rię będącą w sposób m niej lu b b ard ziej bezpośredni uzasadnieniem p ra k ty k i tw órczej i jed no­ cześnie k o m en tarzem do niej. Rozw ażania estetyczne a u to ra Ł ą k i sk ład a­ ją się z jego w ierszam i na całość w y jątko w o h arm o n ijn ą: należał do tych n iezb y t licznych w każdej epoce tw órców , obdarzonych niezw ykłą sam o­ św iadom ością, um iejący ch sproblem atyzow ać sw oje działania arty sty czn e. J e d n y m z objaw ów tej w łaśnie sam ośw iadom ości je st Leśm ianow ska teo ria ry tm u 38. W jej ram ach ry tm jest określonym zjaw iskiem języ k o­ wym , pozw alającym poecie nadać pew ien porządek słowom, uszeregow ać je w pew ien określo n y sposób — stanow i jed n a k coś w ięcej niż proste zjaw isko w e rsy fik acy jn e. A lbow iem ry tm , tra k to w a n y n aw et jak o feno­ m en w jak im ś sensie techniczny, jed y n ie w ew nątrzw ierszow y, w p ro ­ w adza w u tw ó r poetycki sw oisty porządek, odrębn y od porząd ku innych w ypow iedzi, ale tak że w prow adza sam u tw ó r poetycki w porządek poza- poetycki, porządek św iata. R ytm bow iem rządzi nie tylk o tek stem poetyc­ kim ; n arz u c a swe p raw a św iatu, tem u zwłaszcza, k tó ry nie podległ jeszcze cy w ilizacy jn em u zautom atyzow aniu, k tó ry trw a w sw ej n ieu regu lo w anej i p ierw o tn e j w olności. P rzy n o si bow iem ten porządek, k tó ry będąc o kreś­ loną fo rm ą k ształto w an ia stosunków pom iędzy rzeczam i — zawsze po­ zostaje dy n am iczny i nigdy nie p rzekształca się w schem at. Isto tą ry tm u je s t bow iem swoboda: podporządkow ując sobie rzeczy — w yzw ala je.

I w ty m sensie ry tm w y stę p u ją c y w w ypow iedziach poetyckich upo­ d ab n ia się do ry tm u , k tó ry obow iązuje w świecie, k tó ry rządzi g a la k ty k a ­ mi. T akie jego pojm ow anie nie jest zresztą in dyw idu aln ym w ynalazkiem L eśm iana. K o jarzenie ry tm u poetyckiego z ry tm e m św iata (zwłaszcza pierw otnego) w ystępow ało u ty ch bardzo licznych sym bolistów , k tó rz y się

38 Form ułow ał ją L e ś m i a n w ielokrotnie, m. in. w szkicach R y t m jako

św iato poglą d, U źródeł rytm u , a także w dużych fragm entach traktatu Z rozm yśla ń o poezji. K ategorię rytm u u Leśm iana doskonale zanalizował J. S ł a w i ń s k i

(15)

jego teorią zajm ow ali 39. W iązało się także z ów czesnym i, w in ten cjach sw ych naukow ym i, rozw ażaniam i o rytm ie, tra k to w a n y m w pierw szym rzędzie jako fa k t fizjologiczny — ry tm zjaw isk h u m anistyczn ych m iał być jego rep ro d u k c ją 40.|W ią z a ło się jed n a k przede w szystkim z m n ie­ m aniam i filozofa, k tó ry m L eśm ian był n iew ątp liw ie zafascynow any i k tó ­ ry sp raw ie tej pośw ięcił sporo uw agi — chodzi tu o B e rg s o n a 41. Już w stu d iu m O bezpośrednich danych świadomości 42 zw racał on uw agę, że ry tm stanow i w obrębie sztuki jedno ze zjaw isk zasadniczych. Nie jest je d n a k ty lk o fenom enem estetycznym . R ytm , będący szeregiem re g u la r­ ny ch a jednocześnie dynam icznych i nieschem atycznych pow tórzeń, dostrzegał wszędzie:

powiedziałbym , że św iat nieorganiczny — jest serią powtórzeń lub quasż-powtó-rzeń nieskończenie szybkich, które się sumują w zmianach w idzialnych i dają­ cych się przewidzieć 43.

Gdzie indziej zaś m ów ił o ry tm ie języka:

Rytm słowa nie ma [...] innego przedmiotu, jak reprodukować rytm m yśli 44. W yd aje się, że p rzyw ołane tu ujęcia ry tm u o k reślają zakres, do ja k ie ­ go odnosił go Leśm ian. R ytm w poezji bow iem z jed nej stro n y odpow iada ry tm o w i św iata, z drugiej zaś — w ew n ętrzn em u rytm o w i człow ieka, m a w ięc także w y m iar psychologiczny. Tak w szechstronnie ujm ow any, po­

39 Rytm był jedną z podstawowych kategorii teoretycznych francuskiego sym ­ bolizmu. Nie ma w zasadzie żadnej istotniejszej w ypow iedzi programowej jego przedstaw icieli, w której nie byłoby m owy o rytm ie jako czynniku określającym istotę poezji. Podobnie do teorii rytm u w ielką uwagę przykładali sym boliści rosyj­ scy. Jednakże porównanie rozważań Leśm iana o rytm ie z w ypow iedziam i na ten tem at przedstaw icieli sym bolizm u europejskiego przerasta zakres niniejszego artykułu.

40 Zob. charakterystyczną w tej materii książkę S. M l e c z k i , Serce a heksa-

m e tr (Warszawa 1900).

41 Pierw szy aluzyjnie napomknął o stosunku Leśmiana do Bergsona A. S z c z e r ­ b o w s k i w swej cennej pracy Bolesław Leśm ian (Warszawa 1938). Sprawę tę om aw iał szeroko J. T r z n a d e l w swych licznych publikacjach (np. W stęp do: L e ś m i a n , Szkice literackie. — Uwagi o Leśmianie. „Twórczość”, 1959, nr 2).

42 H. B e r g s o n , O bezpośrednich danych świadomości. Przełożyła К. В o- b r o w s k a . W arszawa 1913, s. 13. Bergsonowską kategorię rytm u om ówił R. C h r i ­ s t o f l o u r w artykule Conception m y stiqu e de l’art. W tom ie zbiorowym: Henri

Bergson. Essais et témoignages. R ecueillis par A. B é g u i n et P. T h é v e n a z .

N euchâtel 1943. Zawartą w pismach Bergsona teorię poezji poddał analizie w tym sam ym tom ie zbiorowym M. R a y m o n d (Bergson et la poésie récente). O ddziały­ w anie Bergsona na literaturę francuską przedstaw ił R. A r b o u r (Henri Bergson

et les lettres françaises. Paris 1955).

43 H. B e r g s o n , La Pensée et le Mouvant. Essais et conférences. Paris 1960, s. 101.

(16)

zw ala w odniesieniu do poezji tra k to w a ć ją jako swego ro d zaju m ik ro ko s- mos, w k tó ry m w szy stk ie jego postacie podlegają syntezie i n a b ie ra ją no­ wego sensu. R y tm pełni tu jak b y fu n k cję w ia tru , k tó ry odśw ieża zasko­ ru p ia łą dziedzinę słów.

Rytm jest, w edług Leśm iana — powiada Sław iński — dialektycznym part­ nerem słow a w poezji. Stwarza dla słowa now y wym iar. Odcina go od „rzeczy­ w istości w tórnej”. Odbiera mu funkcje znaku w porozum ieniu społecznym i w yzw ala w nim zapoznaną zdolność bezpośredniego kontaktowania z „naturą”. Słow o jest zwrócone ku św iatu schematów. Rytm — ku św iatu pierwotnem u. Poezja jest terenem starcia tych dwóch nastawień, przy czym zdolność rytm u do „napom ykania” o rzeczyw istości przeczuwanej tylko, z góry niejako roz­ strzyga o w yn ik u tej w a lk i45.

R ytm , czy nn ik irra cjo n a ln y , m a więc słow u przyw rócić jego d aw ną św ietność, św ietność z epoki p ierw o tn ej, kiedy jeszcze ono nie zastygło, k ied y jego znaczeń i brzm ień nie skodyfikow ało życie społeczne, kied y było ono sw obodnie istn iejący m obrazem odpow iadającym au te n ty cz n y m lu d zk im w yobrażeniom . W ty m w łaśnie sensie ry tm rów na się św iatopo­ glądow i, tem u św iatopoglądow i, k tó ry w y rażał się sam przez się i nie m u ­ siał być sp ecjaln ie form ułow any. W sam ej m aterii poetyckiej zaś m iał ry tm grać rolę podobną do tej, jak ą m a składnia. M iał być czynnikiem zespalającym poszczególne elem en ty , ale nie narzu cający m p orząd k u sztyw nego i ra z na zawsze ustalonego. C h a ra k te ry z u ją c m yślenie p ie r­ w otne, stw ierd za E rn st K retsch m er, że było ono przede w szystkim „ a sy n ta k ty c z n ą serią obrazów ” 46. W poezji, k tó ra się do tego m yślenia ja k do r a ju utraco n eg o odw oływ ała, ry tm m iał w łaśnie poniekąd peł­ nić rolę składni: nie w prow adzał w nią racjo n alistyczn ych schem atów , a b ro n ił jednocześnie p rzed chaosem .

2. J ę z y k — w i e c z n e t w o r z e n i e

T eoria ry tm u , n ajszerzej przez poetę rozw inięta, je st w istocie częścią po jm ow ania języ k a poetyckiego w ogóle, a także — n a jw y razistszy m jego objaw em . U jaw n ia bow iem zasadnicze tend encje, m ianow icie te n d e n c je do przezw yciężenia słow a w jego stan ie ak tu aln y m , k ied y oderw ało się ono ju ż od człow ieka, stało zobiektyw izow anym i staty czn y m narzędziem , a nie jego ek sp resją. R ytm , te n ry tm , k tó ry w edług w ielu obiegow ych m n iem ań n a jb a rd zie j m iał być eksponow any w m owie człow ieka p ie r­ w otnego, m iał przyw ró cić ponow nie k o n ta k t słow a z tym , co je st życiem praw dziw y m , nie skrępo w an y m przez społeczne nakazy. A lbow iem języ k

45 S ł a w i ń s k i , op. cif., s. 227.

46 E. K r e t s c h m e r , Psychologia lekarska. Przekład T. K l i m o w i c z a . W ar­ szaw a 1958, s. 91.

(17)

w sw ojej stabilizacji, w sta n ie społecznego zatw ierdzen ia, stanow i tylk o zaw adę ta k na drodze p o zn aw ania św iata, ja k też przy ek sp resji życia w ew nętrznego.

J ę z y k jest w ięc p r z e s z k o d ą , k tó rą poeta m usi przezw yciężyć, by być sobą, m usi dążyć do p rzek ro czen ia jego granic, ty ch n a tu ra ln y c h — w ed łu g Ju lia n a P rzy bo sia — g ran ic poezji 47. W koncepcji słow a w yraża się n ajsiln iej zw iązek L eśm ian a z filozofią Bergsona. D la au to ra Ew olucji

tw ó rc ze j problem słowa je s t zasadniczym zagadnieniem m etodologicznym ,

albow iem zastany język, n iezb ęd n y ze w zględu na społeczną istotę czło­ w ieka, n arzuca sch em aty tam , gdzie rzeczyw istość je st dynam iczna, n a ­ rzu ca m niem ania, jak ie nie odpow iadają już p raw d ziw ej w izji św iata, k la sy fik u je przedm ioty, ale nie o dd aje ich niepow tarzalnego c h a ra k te ru .

Punkt w yjścia doktryny Bergsona — powiada Leszek K ołakow ski — jest n iew ątpliw ie w ysoce płodny filozoficznie: jest nim pom ysłow a i trafna analiza deform ującej roli abstrakcji w poznaniu, przekonanie, że pojęcia i prawa naukow e nie pozwalają odtw orzyć żadnego konkretu w jego całości niepow ta­ rzalnej i na bezładnym tw orzyw ie św iata dokonują selekcji zdeterm inowanej w zględam i u ty lita rn y m i48.

B ergsonow ska k ry ty k a jęz y k a nie prow adzi do ty ch rezu ltató w , k tó re przyw odzi zazw yczaj u in n y ch filozofów : do k o n stru o w an ia sztyw nych i a rb itra ln y c h definicji. B erg so n u siłu je nadać językow i dynam ikę, toteż faw o ry z u je te sposoby p rzezw y ciężania schem atów lingw istycznych, po k tó re sięgają zw ykle poeci: p rzez ry tm , obraz, m etafo rę 49. B ergsonow skie ro zu m ien ie języ k a jako przeszk o dy z n a jd u je swój odpow iednik nie tylk o u L eśm iana, ale stanow i fu n d a m e n t m yślow y dla „p olity ki języ k o w ej” w ielu k ieru n k ó w aw an gard o w y ch, zw łaszcza fo rm u jący ch się w okoli­ cach I w ojny św iatow ej, k tó re d ążyły (jak np. fu tu ry z m ) do zniszczenia zastan y ch konw encji słow nych.

P ostęp o w an ie L eśm iana okazało się jed n a k o w iele rozsądniejsze, płodniejsze poetycko i zasobniejsze w s k u tk i niż ek strem isty czn e poczyna­ nia zw olenników języ k a pozarozum ow ego czy écriture automatique. B ył on bow iem świadom , że jęz y k a nie m ożna niszczyć, np. przez zastępow a­ nie zd ania luźno zestaw ian ym i w y k rzy k n ien iam i, że p raw dziw e odnow ie­ nie języ k a polega na n a d a n iu m u — poetycko — now ego sensu.

I założeniem w tej m a te rii było — ja k się zdaje — prześw iadczenie, że z jęz y k a zastanego, jeśli się go będzie odpow iednio tra k to w a ło i jeśli się

47 Zob. J. P r z y b o ś , Granice poezji. W: Linia i gwar. T. 2. Kraków 1959. 48 L. K o ł a k o w s k i , Bergson: an tyn om ia praktyczn ego rozumu. Przedmowa do: H. B e r g s o n , Ew olu cja tw órcza. Przekład F. Z n a n i e c k i e g o . Warszawa 1957, s. XXIII.

49 Sprawom tym p ośw ięcony jest św ietn y artykuł J. H e r s c h L ’Obstacle du

langage (w: Henri Bergson. Essais et témoignages) oraz książka L. A d o l p h e La dia le ctiq ue des images chez Bergson (Paris 1951).

(18)

w niesie w jego o bręb p ew ne now e elem en ty , m ożna w yprow adzić w iele jeszcze poetyckich w artości. Jeśli sc h em a t tra k to w a ć się będzie d y n am icz­ nie, jeśli n arzu ci m u się now y porządek, p rze stan ie być schem atem . W te­ dy dopiero poetycka w alk a z języ k iem m a swój sens. W tedy dopiero przezw yciężanie przeszkód, jak ie gro m ad ził p rzed poetą język, mieć m oże sw oje znaczenie, gdy p o jm u je się go — m im o jego uschem atyzow a- nia — nie jako przedm iot, ale działanie. P rz y p o m in a ją się tu klasyczne słow a W ilhelm a H um boldta, że języ k nie je s t „ergon”, ale „energeia”, czyli że nie je s t rzeczą, ale w łaśnie działaniem . Z tra d y c ji tego sfo rm u ło ­ w ania, k tó re p rzew ijało się przez p ew n e n u r ty X IX -w iecznych teo rii ję ­ zyka, a tak że zachow ało swą żyw otność w e w spółczesnej lingw istyce, w y ­ w odzi się w jak ie jś m ierze L eśm ianow ski stosunek do słowa. W ty m u jęc iu bow iem istn ieje zawsze napięcie p om iędzy językiem a człow iekiem , k tó ry chce zeń uczynić narzędzie działania, a więc n eg u je to, co je st w nim staty czn ą „rzeczą” . Ję z y k jak o fo rm a d ziałania z n a jd u je się ja k b y , n ieu sta n n ie w stan ie ru ch u , n ie u sta n n ie rodzi się od nowa, „rodzi się w m om encie — k o n s ta tu je R enan — w k tó ry m się m ówi: jego isto tą je s t rodzić się w iecznie” 50. Je d n ak ż e te w ieczne n aro d zin y są spraw ą szczegól­ n y ch w ysiłków m ówiącego:

język jest w iecznie powtarzającym się w ysiłk iem [...] ducha — stwierdza inny kontynuator Humboldta, A leksandr P otieb nia — by uczynić artykułow any dźwięk wyrazem m y ś li51.

K ażda w ypow iedź je st w ięc tu n ie ja k o p o w rotem do początku języka, ucieczką od słów— term in ó w do słów — żyw ych ciał, początku, k tó ry trw a ć m oże stale.

Z tym , że L eśm ian n a d a je tem u po w ro to w i w yjątkow o o stry i w y ra ­ zisty c h a ra k te r, albow iem tw o rzy — b y ta k pow iedzieć — fikcję genezy ab so lu tnej. T ra k tu je języ k tak , ja k b y rzeczyw iście się znajdow ał w po­ czątkow ym m om encie rozw oju, ja k b y nie ty lk o nie istn iały w nim słow a ab stra k cy jn e , te n a jb a rd zie j w idom e zn ak i k ostnienia, ale w ogóle w szy ­ stko w nim było dozwolone, jak b y nie b y ł dziedziną u trw alo n y c h społecz­ nie konw encji, ale k rólestw em w olności. P rz erz u c a w ięc L eśm ian języ k w ob ręb pierw otności: poeta je st ty m , k tó ry ja k człow iek z ow ych m i­ ty czn y ch czasów m usi tw orzyć języ k od podstaw .

słow otw órstw em swym cofa się L eśm ian — powiada Sandauer — ku ow em u m itycznem u okresowi absolutnej dow olności, kiedy to język przechylał się w b y to w a n ie52.

50 R e n a n , op. cit., s. 33.

51 А. П о т е б н я , Мысълъ и язык. Харьков 1913, s. 23.

(19)

W edług P rzybosia zaś L eśm ian „tw orzył słow a ja k ów człow iek p ier­ w o tn y w tedy, gdy ofiarow ał rzecz” 53.

W tak im u jęciu język nie jest jeszcze jak b y system em , z którego czer­ pie swe środki w ypow iedź, ale ogranicza się ty lk o do słow a a k tu a ln ie m ówionego. Ta fikcja genezy w łaśnie pozw ala L eśm ianow i sw obodnie operow ać językiem zastanym , bo stosunek tego tw ó rcy do słowa p oety c­ kiego je st w yraziście d ialektyczny, rozum ie on bow iem , że stan o w i ono w ypadkow ą tego, co ustalo ne i u trw alo n e społecznie, oraz nowości, z k tó rą przychodzi poeta. W ypowiedź jest więc „now ym języ kiem ” , choć czerpie w p rzew ażającej części swe elem en ty z języ k a społecznego. Ta w łaśnie nowość pozw ala Leśm ianow i sw obodnie kształtow ać nie tylko słow otw órstw o, ale tak że i frazeologię, k tó ra — choć fa k t to dotąd w łaś­ ciw ie nie zauw ażony — w y d aje się zasadniczą dom eną inw encji języko­ w ej a u to ra Łąki, albow iem szuka on zaśadniczej nowości nie w słowie sam ym , ale m iędzy słow am i.

F ik cja genezy języka m a dla poetyki L eśm iana znaczenie zasadnicze z jeszcze jednego p u n k tu w idzenia. K ażde nazw anie rzeczy — a p rzy ty ch założeniach je st ono z reg u ły nazw aniem pierw szym — tw o rzy przed m io t od nowa, w każdym razie tw orzy dla człow ieka, w ydobyw a rzecz ze stan u n ieo k reślen ia czy egzystencji u tajo n e j 54.

D la L eśm iana — ta k ja k dla Biełego — słowo up od abn ia się do n a rz ę ­ dzia m agicznego, jego działanie polega na przy w o ły w an iu rzeczy do ist­ n ienia. A w ięc w słow ie nie ty lk o k o n sta tu je się, że coś istn ieje; przez słowo k o n stru u je się sam ą egzystencję. I tu ta j w łaśnie analogia języ k a poetyckiego i język a człow ieka pierw otnego, k tó ry każd ym słow em dzi­ w ił się od k ry w an em u św iatu, uzysk uje swój p u n k t szczytow y. A lbowiem , ja k pow iada Georg G usdorf,

Znaczenie słow a u pierwotnych jest związane z samym bytem rzeczy. Słow o nie jest etykietką mniej lub bardziej arbitralnie narzuconą. Zawiera w sobie objaw ienie rzeczy samej w jej najbardziej w łasnej naturze. Znać słowo, to m ieć w ładzę nad rzeczą 55.

D odaje dalej G usdorf, że m owa sam a była ju ż koncepcją ontologiczną. T ak też dzieje się w liryce L eśm iana, gdzie w yżej op isany stosu nek do słow a je st zasadą organ izu jącą św iat poetycki.

63 P r z y b o ś , op. cit., s. 194.

54 M niemanie to pojaw iało się w różnorakich postaciach w w ypow iedziach teoretycznych czołowych sym bolistów. Postać niezw ykle w yrazistą nadał mu A. B i e ł y j (Магия слов. W: Символизм. Москва 1910), pisząc m. in.: „Język jest najpotężniejszym orężem twórczości; kiedy nazywam przedmiot, potęguję jego istn ien ie” (s. 429).

(20)

IV. Rzeczywistość poetycka 1. Ś w i a t j e d n o l i t y

Nie form u ło w ana bezpośrednio ontologia p oetycka L eśm iana stanow i czynnik, k tó ry n a d a je przed staw ien iu liry czn em u jego znaczenie. I ona w łaśnie — w system ie poety ki Leśm ianow skiej — zdaje się być n a jw y ­ razistszy m w cieleniem m itu o poecie jak o człow ieku pierw otn ym . W iersze a u to ra Ł ą k i pozw alają bow iem snuć analogię z ty m i sposobam i poznaw a­ nia św iata, k tó rą opisyw ali bądź sp ek u lu jący n a te m a t pierw szych w ieków ludzkości filozofowie, bądź też o p ierający się na m ate ria ła c h em pirycznie d ostępnych etnografow ie.

Czasem stosun ek pom iędzy b o h aterem liry cznym a p rzed staw iony m przez niego św iatem d aje się po p ro stu określić jako stosunek m agiczny. I to w sensie niem al dosłow nym , nie tylk o w tym , w jak im sym boliści m ów ili o poezji jak o ro d zaju m agii. M ożna powiedzieć, że w tak ic h w ie r­ szach czyni L eśm ian p rzedm iotem swoiste przem ienian ie św iata, czy jego przyw oływ anie, by p rz y b ra ł tak ą postać, jak ą chce m u nadać m ów iący przez użycie odpow iednich słów — klasyczny p rzy k ład k o n stru o w an ia rz e ­ czyw istości poety ck iej tego ty p u stanow i poem at Pan B ły szczyń ski. Jego przedm io tem je st w łaśnie owo p rzyw oływ anie św iata, by „zaistn iał” , by się zm aterializow ał i u k o n sty tu o w ał. B o h ater ty tu ło w y — będący zapew ne m eta fo rą poety — je st w łaśnie ow ym m agiem , k tó ry niejako przy czy nia się do p ow stania św iata, ale jednocześnie nie może go w pełni zrealizow ać, jego siła m agiczna je st niew ystarczająca:

Ogród pana Błyszczyńskiego zielenieje na wymroczu, Gdzie się cud rozrasta w zgrozę i bezprawie. Sam go w yw iódł z nicości błyszczydłam i sw ych oczu

I utrw alił na podśnionej drzewom trawie.

Mag m a w zasadzie p ełną w ładzę n ad pojaw iającą się rzeczyw istością: Coś złociście w yspow ego w daleczyźnie alej pełga —

Można taką w ysp ę brwi skinieniem spłoszyć... Św ietlikam i za chw ilę północ w zieleń się wełga

Niepokojąc gm atw aninę leśnych poszyć.

Pan Błyszczyński sprawdzał ogród, czy dość czarom jego uległ — I czy szum i poszum dość jest rzeczyw isty —

I czy liszaj na dębie — jadow ity brzydulek — Dość się w gryza w złudną korę i w pień śnisty?...

(Pan B ł y s z c z y ń s k i56)

56 W szystkie cytaty z w ierszy L e ś m i a n a podawane są za wyd.: Poezje. W arszawa 1957.

(21)

Jed n ak że m im o tej w ładzy nie u d aje m u się u trz y m ać owego w yw o­ ływ anego św iata w stan ie istnienia. P rzeciw ieństw em m ocy m agicznych je s t działająca wszędzie w św iecie L eśm ianow skim siła d e stru k c ji.

Nie o nią w szakże chodzi. Isto tne je st to, że sto sun ek czarnoksięski u trw a lo n y w tekście poetyckim — stanow i czynnik o rg an izacji w y o b raża­ nego św iata. I je st w tej m aterii p rzejaw em szerszego procesu — k o n s tru ­ ow ania rzeczyw istości lirycznej jako zjaw iska ze sw ej n a tu ry jednolitego, w k tó ry m podm iot oddziaływ a na św iat z ew n ętrzn y ta k sam o, ja k św iat z ew n ętrzn y na podm iot. L eśm ian przeprow adza tu ta j kon sek w etn ie znak ró w n an ia. Nie m a bow iem w tej poezji przeciw staw ienia: „ ja ” — ,,nie- - ja ” . W szystko, co zostanie przez podm iot postrzeżone lu b w yobrażone, s ta je się jego w łasnością, w ięcej — jego elem en tem , podległym ty m p ra ­ wom , k tó re rządzą poznającą je d n o s tk ą 57. Je śli zaś u jm ie się spraw ę z d ru g iej stro n y, powiedzieć m ożna, że poeta rz u tu je siebie na zew nątrz. W ynikiem ty ch op eracji nie je st jed n ak idylliczna h a rm o n ia pom iędzy b o h aterem poezji Leśm ianow skiej a św iatem , w jak im on egzystu je. O bydw a te zjaw iska podległe są rządom w szechogarniającego ry tm u , k tó ry zapew nia w praw dzie jakiś porządek, ale na ty le je st swobodny, że dopusz­ cza elem en ty niespodziew ane, w tym n a w e t dram aty czn e w strząsy.

Ów b rak rozróżnienia pom iędzy „ ja ” i „ n ie -ja ” , owa n ieu sta n n ie u w y ­ d a tn ia n a analogia pom iędzy człow iekiem a n a tu rą decy d u ją o tym , że poe­ zja L eśm iana je st p o e z j ą a n i m i s t y c z n ą 58. D ecy dują o tym , że anim izm — tak w szechstronnie analizow any od czasu ew o lucjonistycznych etnologów jako podstaw ow y sposób m yślenia człow ieka p ry m ity w n eg o — s ta je się w niej ujęciem zasadniczym , sposobem budow ania jednolitego p rzed staw ien ia poetyckiego.

P rzeszczepiając na św iat zew nętrzny to w szystko, co w łaściw e jest ty lk o i w yłącznie istotom żyw ym , a przede w szystkim człow iekowi, tw o ­ rzy L eśm ian coś na k sz ta łt im m anentnego św iatopoglądu poetyckiego, zasadą o rg anizu jącą w iersz czyni to, co należało w jego epoce (a zw łasz­ cza w czasach jego młodości) do niezw ykle a k ty w n y c h prześw iadczeń k u l­ tu ra ln y c h . T ra k tu ją c w szystko jako isto ty ożywione, posiadające sw ą 57 Dla ludów pierwotnych „kategorie »jaźni« i »świata zewnętrznego«, »wy­ obrażenia« i »postrzeżenia« nie są dokładnie odgraniczone [...]” ( K r e t s c h m e r , op. cit., s. 100). „Wierzą one bez zastanow ienia się nad tym w istotną jednorodność ludzi i przedm iotów naw et nieożyw ionych, które ich otaczają” (L. L é v y - B r u h l ,

Le surnaturel et la nature dans la m enta lité prim itive. Paris 1931, s. 79).

58 O anim izm ie u autora Łąki m ów ił A. S a n d a u e r w odczycie poświęconym Leśm ianow i, w ygłoszonym 9 XII 1963 w W arszawie na posiedzeniu Tow arzystw a L iterackiego im. Adama M ickiewicza. O ile dobrze pojąłem w yw ód autora, przez animizm rozum iał on dobudow yw anie do faktów w poezji Leśm iana jednostkow ych i życiow ych „przyczyn”, porównując je do pewnych bogów rzym skich, które m iały jedną tylko funkcję — i nigdy poza jej obrębem nie b yły dostrzegane.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podstawą procesu edukacyjnego jest komunikacja w relacji nauczyciel – – student i to ona będzie przedmiotem dalszych rozważań, uporządkowa- nych za pomocą metafory

Wobec tego symetralna odcinka AD nie jest równoległa do dwusiecznej CI, wi ec Q jest jedynym punktem ֒ wspólnym tych prostych.. Podobnie P jest jedynym punktem wspólnym prostej BI

Medycyna wielkopolska w medalier- stwie – jak wielką historię zgromadził, a z jaką swadą opowiadał Janusz Sob- czyński – to warto było zobaczyć, tego warto

wskazaniami zawartymi w art. Na postanowienie w przedmiocie zamiany grzywny na pracę społecznie użyteczną przysługuje zażalenie... Jeżeli egzekucja grzywny okazała się

Być może – znów opieram się tylko na własnych przypuszczeniach – były takie przypadki, że nikogo owe osoby nie spotkały, ale przez miesiące, a później lata spędzone

Ty, Wiesiu, zapamiętaj to sobie, ty się dobrze przyglądaj, co ja robię, ty się ucz myśleć, tu jest samochód a nie uniwersytet.. Taki ciężar - powiada

Na którym polu i w którym baraku przebywał na Majdanku: został uśmiercony razem z innymi dziećmi i starcami w komorze gazowej zaraz po przybyciu do obozu.. „A wyobrażam sobie

– Teraz również Polacy będą mogli korzystać z kom- pleksowej opieki zdrowotnej nie tylko w kraju, lecz także za granicą, zyskując dostęp do usług najlepszych lekarzy