• Nie Znaleziono Wyników

Uniesienia i potknięcia filozofii podmiotu : projektowanie stanowisk feministycznych poza założeniami esencjalizmu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Uniesienia i potknięcia filozofii podmiotu : projektowanie stanowisk feministycznych poza założeniami esencjalizmu"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Ewa Bińczyk

Uniesienia i potknięcia filozofii

podmiotu : projektowanie stanowisk

feministycznych poza założeniami

esencjalizmu

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4 (130), 69-85

2011

(2)

Uniesienia i potknięcia filozofii podmiotu.

Projektowanie stanowisk feministycznych

poza założeniami esencjalizmu1

N a język polski p rzetłum aczono w o statn ich la tac h k siążki dwóch często ko ­ m entow anych filozofek fem inistycznych. Są to prace: Rosi B raid o tti Podmioty no-

madyczne. Ucieleśnienie i różnica seksualna w feminizmie współczesnym [B raidotti 2009]

oraz Ju d ith B utler Uwikłani w płeć [B utler 2008]. A utorka pierw szej z n ic h pracuje obecnie na U niw ersytecie w U trec h cie , autorka drugiej na U niw ersytecie K alifo r­ n ijsk im w Berkeley. Pom im o pewnej odm ienności stanow isk obu filozofek w ym ie­ nione wyżej pozycje wiele łączy, są one też na tyle ciekawe, że w arto je, jak sądzę, podać pod dyskusję. Cele niniejszego te k stu pozostają wszelako dość wybiórcze, nie zam ierzam bow iem kom entow ać całego bogactw a odniesień zaw artych w n a r­ racjach obu autorek. In te re s u ją m n ie de facto dwie kw estie, są one jednak, jak uw ażam , priorytetow e. Pierw sza z n ic h to p y ta n ie o sam ą m ożliw ość tw orzenia spójnej i przekonującej koncepcji p odm iotu, usytuow anej od początku do końca poza założeniam i esencjalizm u2. M oim zdaniem obie filozofki po d ejm u ją wyzwa­

N iniejszy tek st w iele zaw dzięcza cennym uwagom uczestników sem inariów prof. A ndrzeja Szahaja oraz konw ersatorium d r A lek san d ry D erra w In sty tu cie Filozofii UM K. Serdecznie d ziękuję za m ożliwość uczestniczenia w dyskusjach dotyczących obu książek, które toczyły się w ich ram ach.

E sencjalizm em nazyw am stanow isko filozoficzne, w obrębie którego zakłada się poznaw alność o raz istn ien ie obiektyw nych, danych z góry, niezm ien n y ch w łasności, w ew nętrznie przynależnych n atu rze danych rzeczy. W łasności esencjalne stanow ią istotę danego obiektu. A ntyesencjalizm postrzega n ato m iast „esencje” jako historyczne, przygodne, przelo tn ie ustabilizow ane. Z tradycyjnego p u n k tu w idzenia

2

6

(3)

70

n ie p rzedstaw ienia takiego w łaśnie p rojektu. A rtykuł rek o n stru u je oraz k o m e n tu ­ je jego najw ażniejsze elem enty. W arto przy tym uprzedzić z góry, iż filozofia Bra- id o tti w o d n iesien iu do esencjalizm u jest w yjątkowo zniuansow ana.

D ru g ie in te re su ją c e m n ie z a g ad n ien ie dotyczy m ożliw ości w ydobycia z obu p rac k o n k re tn y c h p o stu la tó w o c h a ra k te rz e p o lity cz n y m . P o stu la ty te w in n y w spółdefiniow ać tożsam ość w spółczesnych ruch ó w fem in isty c zn y c h (m iędzy in ­ n y m i ze w zględu na znaczącą rolę i m iędzynarodow ą rozpoznaw alność obu b a ­ daczek w środow isku fe m in isty c zn y m )3. Z góry zaznaczm y: za d an ie w ydobycia k o n k retn e g o p a k ie tu w skazów ek po lity czn y ch z obu k siążek n ie b ęd z ie łatw e. Z arów no U w ikłani w płeć, jak i Podmioty nomadyczne to zb io ry n ie za leż n ie p u b li­ kow anych w cześniej tekstów . C hoć przekrojow o o b razu ją one pogląd y obu filo- zofek, to n ie za w ierają rozbudow yw anych system atycznie te o rii - zn a jd u je m y w n ic h za to liczne pow tó rzen ia argum entów , tez i sform ułow ań. D yskutow ane tu pozycje są też wysoce h erm e ty cz n e oraz w yrafinow ane filozoficznie. A u to rk i k o m e n tu ją w n ic h te k sty m ało zn an e w Polsce, sw obodnie o p eru jąc ró żn o ro d n y ­ m i elem e n ta m i tra d y c ji p o sts tru k tu ra liz m u , psychoanalizy, a ta k że o d w ołania­ m i do p rzebogatej lite r a tu r y fem in isty czn ej. Co w ięcej, style n a rra c ji obu filozo- fek cechuje sw oboda, m etaforyczność, w w ielu m iejscach także niep rzejrzy sto ść, w ynikająca z in te n cjo n aln e g o p o rzu c en ia lin e arn eg o sposobu m yślen ia i a rg u ­ m e n ta c ji [por. B ra id o tti 2009, s. 59]4. Podczas le k tu ry k siążk i U wikłani w płeć, p rze b ijając się przez m e a n d ry k o m e n tarzy do tekstów k o m e n tu ją cy c h in n e te k ­ sty, odczuw am y w yraźnie, że jej a u to rk ą jest p ro feso rk a na w ydziale reto ry k i oraz lite ra tu ry porów naw czej. B ra id o tti z kolei św iadom ie ap lik u je sw oim czy­ te ln ic zk o m oraz czy teln ik o m n o m ad y zm nie tylko jako kluczow ą m etafo rę swo­ jej filozofii p o d m io tu , ale rów nież jako sw oistą strateg ię n a rra c y jn ą , w której „p rz e p la ta ją się n u ty ak ad em ick a, poetycka, osobista, społecznikow ska, h is to ­ ry c z n a ” [tam że; s. 9, por. też s. 24, 42]. Jak m ożna się dom yślać, n ie ułatw ia to lektury, choć n ie k tó ry m m oże ją uprzy jem n iać.

nie są one już esencjam i. E sencjalizm ow i często tow arzyszy ontologia o ch arak terze su b stan cjaln y m , n a to m iast antyesencjalizm ow i - ontologia relacyjna. Pisałam na ten tem a t już w cześniej [por. B ińczyk 2007, s. 47-57]. E sencjalizm posiada też w ydźw ięk polityczny, albow iem postulow ana przezeń ahistoryczność określonych bytów oznacza, iż sytu u jem y je tym sam ym poza sferą politycznych interw encji. W p ro st zw raca na to uwagę B raid o tti [B raidotti 2009, s. 215].

Co ciekaw e, o rganizatorkom i o rganizatorom Szóstej E uropejskiej K onferencji B adań nad G en d er (6th European Gender Research Conference) udało się zaprosić obie b adaczki do Polski. K onferencja ta, zatytułow ana Gender and Citizenship in

a M ulticultural Context, odbyła się na przełom ie sierp n ia oraz w rześnia 2006 roku

w Łodzi.

W tym m iejscu słowa u zn an ia n ależą się tłum aczkom obu pozycji. Szczególnego polecenia w arta jest przy tym , jak sądzę, lek tu ra przejrzystego w prow adzenia oraz słow nika do książki B raidotti autorstw a A lek san d ry D erra.

3

(4)

Jak „odesencjalizować” myślenie o podmiotowości?

Radykalność stanowiska Butler

Z astanów m y się w pierw szej kolejności, z czym d okładnie pow inniśm y w iązać p o stu lat odrzucenia m etafizyki su b stan cji czy też esencjalizm u w filozofii p o d ­ m iotu. K rytyka p o d m io tu w w ykonaniu B raid o tti i B utler (a także w ielu innych filozofów oraz filozofek, do któ ry ch odw ołują się obie b adaczki, m .in. M ichela F o u cau lt5, G illesa D eleu ze’a, Ja q u es’a Lacana czy Luce Irigaray) jest kierow ana w stronę m onolitycznie pojętego, danego z góry Ja, tj. specyficznej, w ew nętrznej in stan c ji (auto)refleksji, źródła w olnej w oli czy spraw stw a. Jak pisze B raidotti, zależy jej na p o rzu c en iu „p rzekonania, że p odm iot pokrywa się ze św iadom ym , rac jo n aln y m J a ” [B raidotti 2009, s. 211]. P ojm ow anie p o d m io tu w kategoriach esencjalistycznych oznacza zatem uznaw anie istn ien ia czegoś przypom inającego K artezjańskie cogito, substancję m yślącą, w yposażoną w uniw ersalne m oduły ro ­ zum u, w ładzy sądzenia, czy też sum ienia jako źródła decyzji m oralnych. Tak poję­ ty m onolit Ja w u jęciu B raid o tii czy B utler to artefak t filozofii. M odel po d m io to ­ wości tego ty p u jest bow iem niezw ykle tru d n o uzgodnić ze w spółczesną w iedzą na te m at procesów kształtow ania poczucia tożsam ości jednostek. C hodzi przy tym o w iedzę pochodzącą z różnorodnych obszarów b ad ań , w ym ieńm y choćby n au k i społeczne, psychologię, psychoanalizę, b ad a n ia n a d nabyw aniem oraz ew olucją języka, antropologię kultu ro w ą czy kognityw istykę. Z ro zu m ien ie czy m odelow a­ nie genezy, w arunków oraz m echanizm ów funkcjonow ania ta k zwanej su b stan ­ cjalnej tożsam ości w ym aga wzięcia pod uwagę w ym iaru u cieleśnienia jednostek (ze szczególnym uw zględnieniem obszaru seksualności), a także fak tu ich szeroko rozum ianego usytuow ania, historyczności oraz przygodności.

M ożem y pokusić się o stw ierdzenie, iż antyesencjalizm w filozofii po d m io tu to stanow isko dotyczące w głównej m ierze genezy Ja. W pracy Uwikłani w płeć czy­ tam y, że „trzeba się n apraw dę n atru d z ić, by uzyskać sta tu s substancjalnej tożsa­ m ości” [B utler 2008, s. 258]. R eko n stru u jąc stanow isko B utler, m ożem y wyróżnić n astęp u jące obszary kształtu jące poczucie tożsam ości: 1) p ragnienie; 2) seksual­ ność; 3) płeć biologiczna (ang. sex6)/cielesność; 4) płeć kultu ro w a (ang. gender). L udzkie Ja to dla B utler istotnie rd ze ń spraw stw a oraz autonom ii, z tym że p osia­ da swoją h isto rię, a ponad to pozostaje tylko w zględnie spójny i stab iln y [por. ta m ­ że, s. 43]. S trategią myślową propagow aną zarów no przez B utler, jak i przez B ra­ idotti, jest podjęcie prób k o n cep tu alizacji Ja, płciowości, cielesności, dyspozycji seksualnych oraz p rag n ie n ia nie jako gotowych, danych z góry p u n k tó w wyjścia,

5 N a tem at specyfiki ujęcia F o u ca u lt p isałam już w cześniej, re k o n stru u ją c w pracach francuskiego au to ra obraz p o d m io tu jako figury racjonalności, figury norm y oraz figury p rag n ie n ia [por. Bińczyk 2000]. B raid o tti, w ykorzystując filozofię autora

Historii seksualności, p odkreśla jednak, że jego analizy dyscyplinow ania ciała

pozostają m ęskocentryczne [B raidotti 2009, s. 145].

Pleć biologiczną o d różnia się od pici kulturow ej (ang. gender). W o d n iesien iu do tej

(5)

7

2

ale raczej jako rezu ltató w złożonych procesów. O pis tychże procesów nie pow i­ n ie n przy tym uprzywilejowywać an i esencjalizującej, eksperckiej n a rra c ji n au k biologicznych, an i n a rra c ji psychoanalitycznej, an i żadnej innej.

D la au to rk i k siążki Uwikłani w płeć tożsam ość, płeć i seksualność są tym , co robim y. S tabilizują się one w p ow tarzanych aktach, gestach, odzw ierciedlanych przez jednostkę oczekiw aniach, m a teria ln ie zakorzenionych p rak ty k a ch , odgry­ w anych rolach i ru ty n a c h w rastających w schem aty m otoryczne ciała (podobnie jak habitus P ie rre ’a B ourdieu). B u tler pisze w tym kontekście, iż płeć m a w ym iar perform atyw ny, w ym agając w ykonania (a raczej całego szeregu w ykonań) oraz p odtrzym yw ania. W edle jej m odelu, atry b u ty jednostek w yłaniają się ze złożo­ nych zbiorów relacji, z podejm ow anych praktyk. Tożsam ości pojm uje się tu ta j jako w iązki w zględnie stabilnych ról, z k tórym i jednostka się id entyfikuje. Z kolei role k onstytuow ane są przez poszczególne akty, działan ia, gesty, norm y, w ykluczenia, rozróżnienia. F abrykują one rd ze ń Ja oraz p o d trzy m u ją jego spójność. W ujęciu perform atyw nym p o d m io tu czynności w ysuw ają się na p la n pierwszy. To w łaśnie one „zastygają tw orząc pozór su b stan cji” [tam że, s. 94]. Skoro zaś p rak ty k i odgry­ w ania tożsam ości fu n d u ją tożsam ość, pow inniśm y porzucić m yślenie w k atego­ riac h ekspresji (czegoś, co ukształtow ane z góry i obecne), stosując raczej k atego­ rię perform atyw ności [tam że, s. 253].

D la stabilizow ania tożsam ości potrzeba ciągłych pow tórzeń, perm an en tn eg o u d ziału w ru ty n ie określonych form życia. N ie oznacza to, że Ja, cielesność czy też seksualność w jakim kolw iek sensie będ ą n ie re aln e czy też czysto tek stu aln e. Toż­ samość ta k pojęta nie jest wszak fikcją - dzięki ró żnorodnym p rak ty k o m jest ona ciągle produkow ana wokół ciała. N ie m ożem y także przyjąć, że postać czy też kształt podm iotow ości pozostaje tu dowolny, w zasięgu sw obodnych decyzji jednostek. „Będąc pew nym efektem , tożsam ość nie jest an i do końca zd eterm inow ana, ani w p ełn i sztuczna i dow olna” - pisze B utler [tam że, s. 261; por. też s. 93]. Byłoby też czym ś niezw ykle tru d n y m jakiekolw iek drastyczne p rzekształcenie własnego poczucia cielesności, seksualności, płciow ości. W pojedynkę n ik t nie m oże doko­ nać procesu socjalizacji czy też w topienia się w określoną rolę płciow ą albo seksu­ alną. (Pewne m odyfikacje są tu jed n ak m ożliw e, jak pokazuje p raktyka psychote­ ra p ii czy też nasza obecna w iedza na te m at m echanizm ów m a n ip u la cji. Zawsze jed n ak m odyfikacje są b ardziej skuteczne, jeśli jest w n ie zaangażow any szerszy k ontekst wokół je d n o stk i)7.

W teo riach socjologicznych nieesencjalistyczne m yślenie na tem at po d m io tu m a swoją długą tradycję. Począwszy co najm niej od K arola M arksa, pisano o tym , iż spójność czy też ciągłość Ja to rez u ltat fu n k cji oraz ról społecznych. W ew nętrz­ na konsekw encja jed n o stek w yłania się i jest p odtrzym yw ana głów nie p oprzez

Z kolei w książce Podmioty nomadyczne czytam y: „wew nętrzne, psychiczne i nieśw iadom e stru k tu ry tru d n o zm ienić za pom ocą zwykłej woli. [...] G łębokie tran sfo rm acje są zarów no bolesne, ja k i d łu g o trw ale” [B raidotti 2009, s. 60; por. też s. 208].

(6)

kon tek st jednolitych oczekiwań. Jak to opisuje chociażby p óźny L udw ig W ittg e n ­ stein i p o tw ierdzają w spółczesne b ad a n ia n a d nabyw aniem języka: Ja to „efekt g ram a ty cz n y ” p ra k ty k językowych. Procesy obiektyw izow ania siebie w ym agają obecności innych, d okonują się one w pew nego ty p u grach językowych, w aktach m ów ienia do drugiego człow ieka, a także w sytuacji, gdy in n i odw ołują się do nas. Są to ta k ie prak ty k i, w których pojaw iają się pytania: „a jak Ty sądzisz?”, „jaką Ty m asz opinię?”, „jakie jest Twoje zdanie?” W spom inany już F oucault, opisując h i­ storyczne m ech an izm y „p rzekształcania jednostek lu d z k ic h w p o d m io ty ”, po d ­ kreślał niebyw ałą rolę p rak ty k dyscyplinow ania, tresow ania, a także norm atyw nej stylizacji ciała. Z kolei na te m at tego, w jaki sposób sam a płeć jest inscenizow ania w edług reguł ściśle określonych w danym społeczeństw ie, jako jedna z pierw szych pisze Sim one de Beauvoir. W niesłychanie p o p u larn ej tezie stw ierdza ona, że „nie rodzim y się kob ietam i - stajem y się n im i” [Beauvoir 2009, s. 299], podkreślając wagę procesu socjalizacji do płci kulturow ej (gender), k tó rem u wszyscy podlegam y.

O ryginalność stanow iska B utler polega jed n ak na jego wyjątkowej radykalno- ści. A utorka ta tw ierdzi, że płeć biologiczna, seksualność, a naw et cielesność8 rów­ nież pow inny zostać pojęte nieesencjalistycznie [por. B utler 2008, s. 52-53, 235 i nast.]. W ym iary te, kojarzone d o tą d z dziedzictw em o ch arak terze biologicznym , także podlegają opisanym powyżej uw arunkow aniom . F aktem jest, że kategoria płci (sex) w n arrac jac h biologicznych, a czasem także i w fem inizm ie oraz psycho­ analizie postrzegana jest jako n a tu ra ln a , nieproblem atyczna czy pierw otna. Jed ­ n ak jeżeli bliżej przyjrzym y się te m u pojęciu, naw et w najnow szych te o riach n a­ ukow ych, płeć biologiczna okazuje się „m ętn ą jednością an ato m ii, «naturalnej tożsam ości» i «naturalnego prag n ien ia» ” [tam że, s. 153]9. A m erykańska badaczka stw ierdza wobec tego, iż d ostępne n am narrac je nie rep rez en tu ją p łci (biologicz­ nej), lecz ją tw orzą, ukryw ając tę kreację. B utler w w ielu m iejscach pow ołuje się tu na F ou cau lta, dla którego płeć to n iejednoznaczna, „fikcyjna jedność” [tam że, s. 183] będąca w ytw orem „rozproszonej, regulatyw nej ekonom ii seksualności” [tam ­ że, s. 70].

Z d an iem am erykańskiej filozofki, naw et poczucie jednostkow ego spraw stw a oraz au to n o m ii nie m oże być pojm ow ane jako dane z góry: „zdolność działania, w sferze osobistej, jak i politycznej, nie pochodzi od jednostki, lecz w yłania się ze złożonych kulturow ych w ym ian pom iędzy ciałam i, w których tożsam ość sama w so­ bie cały czas się z m ien ia” [tam że, s. 232]. Rzecz jasna, opisane wyżej zależności

8 A utorka nie rozstrzyga jed n ak w om aw ianej tu pracy, czy m aterialn o ść ciała jest w pełn i kon stru o w an a [B utler 2008, s. 20].

9 W ystarczy w tym m iejscu uw zględnić różnorodne w ym iary d eterm in u jąc e pleć (chrom osom alny, gonadalny, horm onalny, germ inatyw ny, genitalny, fenotypowy, psychiczny) oraz rozm aitość „zab u rzeń ” dotyczących tych w ym iarów

(herm afrodytyzm , zespół superm ęski, nadkobiecy, zespół T urnera, transseksualizm itd.). Jeśli uw zględnim y powyższe czynniki, okazuje się, iż w Polsce około

k ilk u n a stu tysięcy osób nie m ożem y jednoznacznie zakw alifikow ać do płci (męskiej

(7)

74

nie w ykluczają tego, że w efekcie dośw iadczam y własnej wolności, p rag n ie n ia i sek­ sualności w sposób autentyczny i niered u k o w aln ie intym ny.

P ragnienie oraz o rientacja seksualna w o p in ii B utler rów nież k o nsolidują się w pew nych procesach. Szczególnie w ażna jest tu ta j najw cześniejsza h isto ria or­ g an izm u oraz h isto ria „wejścia” danej jednostki w p orządek norm atyw ny, sym bo­ liczny, językowy, na co słusznie zw racają uwagę teorie psychoanalityczne. A u to r­ ka Gender trouble przyw ołuje krytyki pojęcia o rien tacji seksualnej, rozum ianej jako jednoznaczny, dany z góry elem ent tożsam ości. B utler pisze: „warto podkreślić, że sam e «orientacje» są rzadko - jeśli w ogóle - ustalone. Oczywiście, że m ogą się one zm ieniać z upływ em czasu oraz są otw arte na n iejednoznaczne m odyfikacje k u l­ turow e” [tam że, s. 123, przyp. 29]. To, co nazyw am y dyspozycjam i seksualnym i, a naw et p rag n ie n iem m ożem y rozum ieć raczej jako „ślady h isto rii w prow adzania zakazów seksualnych” [por. tam że, s. 142-143].

W szczegółowych analizach am erykańska fem inistka pokazuje obszary, w k tó ­ rych psychoanaliza, p o ststru k tu ra liz m , a także w ybrane teorie fem inistyczne (!) pow ielają m atryce m ęskiego ucisku. W ich obrębie w prow adza się w k u ltu rę h ie ­ rarch ię płciow ą, zam azując rów nocześnie te n w łaśnie gest. A utorka Uwikłanych

w płeć przygląda się w tym kontekście ta k im k o n stru k to m pojęciow ym (oraz ich

roli), jak ta b u kazirodztw a (C laude L év i-S trau ss)10, k onflikt edypalny (Zygm unt F re u d ), p re e d y p a ln a p o lise k su a ln o ść czy p ra g n ie n ie (Jacques L acan , M ic h el F o u cau lt, G ayle R u b in ), żeńska an a to m ia (Luce Irig a ray ), rozkosze lesbijskie (M onique W ittig ), „radosne o tc h łan ie n ie to żsam o śc i” h erm a fro d y ty (ponow nie F oucault). K on stru k ty te są lokow ane „poza” dyskursem lu b u źródeł k u ltu ry przy jednoczesnym przem ilczen iu faktu, iż na rów ni z innym i p ojęciam i arty k u łu je się je w ram a ch teorii, przez co podlegają one procesom społecznego/dyskursyw nego konstruow ania. Z d an iem au to rk i Gender trouble postulow anie źródłow ej seksual­ ności czy rozkoszy „p rzed ”, „poza” czy też „p o n a d ” w ładzą nie jest uzasadnione [tam że, s. 90]. N ie m am y d ostępu do tego ty p u elem entów.

W edle B u tler już w filozofii F o u cau lta zn a jd z iem y tezę, iż zakaz g eneruje, w ytw arza pew ne obiekty, w prow adzając sam o rozróżnienie i że w zw iązku z tym n ie m u sim y zakładać sfer źródłow o obecnych, poprzedzających procesy form ow a­ n ia się p o d m io tu [por. tam że, s. 156]. Z godnie z tym m echanizm em , jak się okazu­ je, naw et akty w yparcia k o n sty tu u ją obiekty w yparcia. Prawo stw arza pragnienie, które rzekom o jedynie w ypiera. Czytamy:

z m ojego p u n k tu w idzenia w yparcie tego, co kobiece, w cale nie oznacza koniecznie, że akt w yparcia oraz jego o b iek t są ontologicznie odrębne. O tóż możliwe w ydaje się takie ujęcie w yparcia, które mówi, że w ytw arza ono oba elem enty, a n astęp n ie tem u zaprzecza. [tam że, s. 184-185]

10 A nalizy B u tler p okazują przy tym , iż w psychoanalizie F re u d a oraz L acana tabu hom oseksualności wydaje się poprzedzać tab u kazirodztw a [por. B utler 2008, s. 142].

(8)

Jak nie zagubić pojęcia różnicy seksualnej?

Nomadyzm wedle Braidotti

Z kolei stanow isko B raid o tti jest ciekawe w łaśnie z tego pow odu, że pozwala się ono określić jako fem in izm różnicy, k tó ry zdecydow anie jed n ak uchyla esen- cjalistyczne przek o n an ia w aru n k u jące nasze m yślenie na tem at podm iotow ości. B raidotti, p erm a n e n tn a m ig ra n tk a, filozofka urodzona we W łoszech, wychowana w A ustralii, w ykształcona we F ra n cji i w ykładająca w H o lan d ii, pyta: „poststruk- tu ra liz m m oże przetrw ać, w chodząc na nom adyczną drogę fem in izm u , ale czy to zrobi?” [B raidotti 2009, s. 59]. P y tan ie pozostaje otw arte, zaś przyszłość po ststru k - tu ra liz m u chyba ciągle nie do końca przesądzona. Tym czasem B raid o tti rzeczyw i­ ście w ytycza szlaki „nom adycznej drogi fem in izm u ”, opierając swoją koncepcję p o d m io tu na figurze nom ady.

A utorka Podmiotów nomadycznych rozw ija ujęcie, k tóre zachow uje pojęcie róż­ nicy seksualnej, płeć stanow i tu bow iem isto tn ą różnicę fu n d u jąc ą podm iotowość: „według m n ie « istnienie w świecie» od raz u oznacza «istnienie useksualnione», a więc jeśli «nie p o sia d am płci», to znaczy, że nie m a «mnie» w ogóle” [tam że, s. 214]. Jednocześnie filozofia B raid o tti pozytyw nie dow artościow uje dośw iadcze­ nie kobiecości, szukając sposobów twórczej arty k u lacji tego, co kobiece, u nikając sytuow ania k obiety w pozycji pośledniej In n ej w obrębie naszej k u ltu ry [tam że, s. 118]11. A utorka nie chce redukow ać kobiecości an i do m ęskich fantazji, an i do czegoś w całości determ inow anego przez uw arunkow ania społeczno-ekonom iczne [tam że, s. 228]. P ragnie stworzyć p rze strzeń artykulacji, w której tradycje k u ltu ­ rowe kobiet, „ich dośw iadczenie, know-how, k u m u lu jąc a się h isto ria ” [B raidotti 2009, s. 21; por. też s. 49] będą mogły zostać należycie wyeksponowane. D odajm y, iż pojęcie „różnicy” w rekonstruow anym tu m odelu objąć m a także różnice m iędzy sam ym i kobietam i (wieku, rasy, położenia klasowego itd.) oraz różnice w obrębie tożsam ości każdej z nas, określanej w łaśnie jako „m iejsce różnic” [tamże, s. 193].

W arto w yraźnie podkreślić, iż kategoria różnicy seksualnej zostaje przez Bra­ id o tti pojęta w sposób nieesencjalistyczny - przede w szystkim jako pew na „fikcja reg u lu jąca” [tam że, s. 193; por. też s. 27]. W książce Podmioty nomadyczne kreow a­ ny jest pro jek t tożsam ości, której nie p ojm uje się esencjalistycznie. Czytam y: „Ja nie jest jednorodnym , trw ałym i zam kniętym bytem , ale raczej pły n n y m i d yna­

11 Jak głoszą sztandarow e tezy filozofii fem inistycznej form ułow ane w latach 50. oraz 60. X X w ieku, począwszy m .in. od tw ierdzeń w spom nianej już de B eauvoir, B etty F rie d an czy K ate M ille tt, kobieta w obrębie k u ltu ry p a triarch aln ej usytuow ana jest na pozycji w ykluczonej Innej, artykułow anej w yłącznie z perspektyw y m ęskiej oraz dookreślanej poprzez jej relacje do m ężczyzny [por. F rie d a n 2001, s. 18; M illett 1990, s. 23-58]. W ynika to ze stan u społeczeństw a, w którym pozycja m ężczyzny pozostaje bezw zględnie d o m in u ją ca nie tylko w obszarze ekonom icznym czy podziału władzy, ale też w sferze sym boliczno-dyskursyw nej. Ja k pisze B raidotti, jako In n a, „«Kobieta» jest anom alią, która potw ierdza pozytyw ny w ym iar n o rm y ”

(9)

76

m icznym procesem staw ania się” [tam że, s. 17]. Tożsam ość w tym u jęciu opiera się co praw da na tym , co przygodne, ale m im o to m a ona sprostać odpow iedzialno­ ści etycznej oraz w yzw aniom politycznym . B raid o tti jest przek o n an a, że bez sub­ stancjalnego ego m ożna bow iem podejm ow ać św iadom e wybory, krytyczne decy­ zje, a także skutecznie działać politycznie [tam że, s. 65]. A utorce Podmiotów no-

madycznych w yraźnie zależy na w ypracow aniu w obrębie p ro jek tu fem inistyczne­

go fun d am en tó w dla „trw ałej etyki” . Pisze ona: „m oja wielojęzyczność w ym usiła na m nie potrzebę etyki, która p rzetrw ałaby wiele zm ian języka” [tam że, s. 40].

Z całą pew nością kluczową rolę w obrębie nieesencjalistycznego m yślenia o p o d ­ m iocie B raid o tti p ełn i figura w ykorzenionego nom ady. Stan nom adyczny nie ozna­ cza dosłow nie ciągłego przem ieszczania się czy też posługiw ania się w ielom a języ­ k am i, ale raczej „d efin iu je obalanie k o nw encji” [tam że, s. 28]. N om adyzm nie w iąże się z przyjęciem chaotycznej nieokreśloności, chodzi tu raczej o świadom ość n ietrw ało ści usytuow ania p o d m io tu oraz nietrw ało ści w ytyczanych m u granic. N om adyzm to „um iejętność odtw orzenia w łasnego dom u w szędzie” [tam że, s. 42]. N om ada „nie tę sk n i naw et za ideą uk ształto w an ia”, zachow ując m im o wszystko w ystarczającą stabilność - on „sezonowo p rzem ierza u ta rte szlaki” . Spójność w ob­ rębie tak określonego p o d m io tu nie jest dana z góry, lecz w ynika z pow tórzeń [tam ­ że, s. 50]. Zw róćm y w tym m iejscu uwagę, iż spójność p o d m io tu pozostaje w zględ­ na i m a ufundow anie perform atyw ne, p odobnie jak dzieje się to w filozofii Butler. Co więcej, nom ada przew rotnie pozostaje bardziej autonom iczny niż inni, co szcze­ gólnie w ażne w w aru n k ach d y nam iki społeczeństw a w spółczesnego, „na szczęście nom adow ie są szybsi i zdolni w ytrzym ać dłuższe podróże niż pozostali, nie da się ich zatem ta k łatw o zasym ilow ać” [tam że, s. 63].

K w estia esencjalizm u w trad y cji fem in izm u oraz w podejściu B raid o tti pozo­ staje niezw ykle delikatna. A utorka ta, choć jej filozofia p odm iotu pozostaje z g ru n tu n ieesencjalistyczna, gdyż opow iada się za zachow aniem kateg o rii różnicy seksual­ nej, w inna jed n ak sprzyjać strategicznie zredefiniow anem u esencjalizm ow i [tam ­ że, s. 215]. C zyni to, jak sam a przyznaje, z trzech w zględów 12. Po pierw sze zakłada ona, że fem in istk i pow inny „ponow nie połączyć kobiecość z ucieleśnioną, useksu- alnioną rzeczyw istością ko b iety ”. Po drugie, strategiczny esencjalizm różnicy sek­ sualnej to podstaw a politycznej legitym izacji w spółczesnego fem inizm u, „przyj­ m ującego zobow iązanie do w alki k o b ie t” [B raidotti 2009, s. 214]. F em inizm ow i potrzeba bow iem w spólnoty politycznej jako czynnika legitym izującego. Po trz e ­ cie, B raid o tti arg u m e n tu je za zachow aniem zredefiniow anej, ontologicznej p o d ­ stawy różnicy seksualnej. Zdecydow anie podkreślm y, że w filozofii tej au to rk i nie w iąże się wszelako esencjalizm u z p ro jek tam i definiow ania t r w a ł e j istoty tego, co m ęskie i żeńskie [tam że, s. 215; por. s. 242]. W książce czytamy:

12 Z aznaczm y, że jednym z powodów jest także pew ne rozczarow anie

p o ststru k tu ralizm e m , któ ry zaw ierał w yraźnie a ntyesencjalistyczną w izję podm iotu. Z d an iem B raidotti, w izja ta pozostaw ała jed n ak zbyt abstrakcyjna, zan ad to uniw ersalizow ana [B raidotti 2009, s. 211-213].

(10)

dla m nie w yznacznik kobieta jest zarów no pojęciem , które sk u p ia fe m in istk i w ru ch u , dla którego polityka tożsam ości odgryw a kluczow ą rolę, oraz tym w łaśnie term in em , k tó ­ ry należy krytycznie przeanalizow ać, co id ealn ie o ddaje naszą sytuację h istoryczną w cza­ sach późnego k ap italizm u . [tam że, s. 242]

In stru m e n ta ln e zachow yw anie kateg o rii kobiecości w fem inizm ie jest jednak krytykow ane przez B utler: „sam o założenie, że k ategorii «kobiet» używa się jedy­ nie w celach «strategicznych», jeszcze niczego n ie polepsza: strategie obciążone są znaczeniam i, któ re w ykraczają poza cele, jakim sam e m ają służyć” [B utler 2008, s. 47-48]. A rg u m en t te n w ydaje się zasadny. Je d n ak B raid o tti staje po stro n ie fe­ m in iz m u różnicy także ze w zględu na w yrazistą chęć opow iedzenia się przeciw ko anglojęzycznej trad y cji podm iotow ości „po n ad płcią k u ltu ro w ą” czy inaczej m ó­ wiąc postgender [B raidotti 2009, s. 182 i nast.]. Co istotne, w tradycję tę w pisuje się „postfem inistyczne” ujęcie B u tler [por. B utler 2008, s. 48].

O tóż anglosaska tradycja fem in izm u , dojrzew ając do decyzji p o rzucenia k ate­ gorii płci w ideale nowej an d ro g in ii (czy, in n y m i słowy, w ideale p lu ra liz m u płci), zagraża w o p in ii B raid o tti politycznym celom p ro jek tu fem inistycznego, grożąc m u rozm yciem . Idea społecznego k onstruow ania płci na pew nym tryw ialnym p o ­ ziom ie obejm uje wszak zarów no kobiecość, jak i m ęskość. Role społeczne, stereo­ typy, wzorce odczuw ania, schem aty u cieleśnienia oraz p rak ty k i k o n sty tu u jące płeć pozostają w swoich źródłach k ultu ro w e i społeczne, bez w zględu na to, czy dotyczy to kobiet, czy też m ężczyzn. O kazuje się wówczas, że u zasadnione jest tw orzenie i rozw ijanie zarówno studiów n a d kobiecością, jak i studiów dotyczących m ęskości.

Ew olucja id ei społecznego k o n stru o w an ia płci w edle B raid o tti doprow adza zatem do sytuacji, w której zatracona zostaje definicyjna cecha stanow isk fem in is­ tycznych. W szak ze swej istoty sk u p iają się one na b a d a n iu przejaw ów oraz źródeł w ybranego ty p u opresji - w ykluczenia i dyskrym inacji, któ ry m podlegają kobiety w k u ltu ra c h p atriarch a ln y ch . Jak pisze B raid o tti, w szystkie kobiety ze w zględu na wielowiekowe przejaw y p a tria rc h a tu pozostają nom adam i, b ezdom nym i w k u ltu ­ rze. N ie dotyczy to n ato m ia st m ężczyzn, któ rzy nie m ają dośw iadczenia opresji tego typu. Rzecz jasna, au to rk a Podmiotów nomadycznych nie zaprzecza, iż istnieją ró żnorodne form y opresyjności s tru k tu r społecznych czy też sym bolicznych. N ie ­ któ ry m form om dyskrym inacji podlegają dzieci, herm afrodyci, osoby h om oseksu­ alne, bywa też i tak, że opresji podlegają m ężczyźni - na przy k ład dom inacja fal- logocentryzm u13 oznacza za tracenie poczucia w łasnego ucieleśnienia m ężczyzn, co m oże być odbierane przez n ic h jako krzyw dzące [B raidotti 2009, s. 185]. Jed ­ n ak pom im o to autorka koncepcji n o m adyzm u nie w idzi wręcz m iejsca dla m ęż­ czyzn w fem inizm ie, poniew aż nie są oni w stanie uchwycić specyficzności po d ej­

13 Jak podaje w sp o m n ian y słow nik pojęć u zu p ełn iając y pracę B raidotti, fallogocentryzm to przekonanie, iż „w opisie św iata i człow ieka jest obecna w yłącznie m ęska w izja, któ ra jest uniw ersalizow ana (kobiecość i to, co kobiece zep ch n ięte zaś na m arg in es i niedopuszczone do głosu). Przy czym w izja ta opiera się na p rzy zn an iu cen traln eg o m iejsca rozum ow i, porządkow i, praw u i teo rii”

(11)

78

ścia fem inistycznego „jako teo rii i p raktyki, jako m yśli i życia” [tam że, s. 167, 169]. Zm ęczona abstrakcyjnym i dyw agacjam i p o ststru k tu ra liz m u oraz n iechętna „m ięk­ k im ” p o litycznie ideałom p lu ra liz m u p łci badaczka staw ia zatem na w yraziste dow artościow anie tego, co kobiece.

W spom nijm y w tym m iejscu jeszcze dwie ciekawe cechy k siążki Podmioty no-

madyczne. Po pierw sze, praca ta d ek laru je potrzebę rzeczyw istego uw zględnienia

fak tu ucieleśnienia podm iotu. C hodzi o przem yślenie ciała p rzy użyciu pojęć, które nie są an i biologiczne, an i socjologiczne [tam że, s. 223]. Jest to bardzo in te re su ją ­ ce posunięcie. N iestety, autorka realizuje je tylko pow ierzchow nie, ograniczając się do form ułow ania h a se ł14. Tym czasem w sparcie w ywodu kilkom a em piryczny­ m i ilu stra cjam i i teoretyczne ich dopracow anie znacząco podniosłoby jakość opra­ cow ania.

N a przy k ład teza dotycząca u cieleśnienia p o d m io tu oraz pozn an ia z pow odze­ n iem rozw ijana jest obecnie przez n u rt ta k zwanego enaktyw izm u. N ajbardziej znanym , klasycznym już opracow aniem jest tu książka The embodied mind. Cogniti­

ve science and human experience [Varela, T hom pson, Rosch 1991]. Z kolei George

L akoff i M ark Jo hnson w pracy Philosophy in the flesh. The embodied mind and its

challenge to the western thought stw ierdzają: „U m ysł jest z n a tu ry ucieleśniony. M yśl

jest przew ażnie nieśw iadom a. Pojęcia abstrakcyjne są w dużej m ierze m etaforycz­ n e ” [Lakoff, Jo h n so n 1999, s. 3 ]15. K oncepcja u cieleśnienia pozn an ia głosi, iż p o ­ szczególne elem enty czy u kłady ludzkiego ciała bio rą n ietryw ialny udział w p ro ­ cesach poznaw czych, m yśleniu oraz podejm ow aniu decyzji. O dchodzi się tu za­ tem od pojm ow ania pozn an ia w te rm in a c h operacji czysto m entaln y ch , rozgryw a­ jących się w yłącznie na poziom ie in te le k tu aln y m . P oznanie zależy bow iem od p osiadania ciała w yposażonego w określone zdolności sensoryczne, m otoryczne, zakorzenionego w specyficznym k ontekście biologicznym , językow ym , k u ltu ro ­ wym, co w szczegółach p ró b u ją w ykazać w ym ienieni powyżej autorzy.

D ru g ą ciekaw ą cechą Podmiotów nomadycznych jest w m ojej op in ii wydobycie i podk reślen ie roli zaskakujących efektów ubocznych n iektórych innow acji tech ­ nologicznych. B raid o tti analizuje niezam ierzony wpływ b iotechnologii na sferę sym boliczną i społeczną, a także pod k reśla specyfikę społeczeństw a globalnego oraz tu rb o k a p ita liz m u , którego uw arunkow ania sprzyjają niezw ykle szybkiem u te m p u zm ian, także k u lturow ych [por. też B raid o tti 2009a]. Co ciekawe, filozofia nom adyczna m a w łaśnie um ożliw ić dostosow anie naszego m yślenia o tym , kim jesteśmy, do ta k dynam icznego k o n te k stu społecznego [B raidotii 2009, s. 22]. Po­

14 G eneralnie, specyficzna „hasłow ość” pozostaje w mojej o p in ii znaczącą słabością książki. A utorka koncepcji nom adyzm u nie rozw ija bow iem też k ilk u innych wartościow ych oraz oryginalnie brzm iących tez. N iek tó re z nich w spom inam poniżej.

15 U spraw iedliw iając B raidotti, m ożem y jedynie podkreślić, iż oryg in ał jej książki pochodzi z 1994 roku (zaś niek tó re teksty składające się na pracę opublikow ano naw et w roku 1980!), kiedy enaktyw izm zyskiw ał dopiero swoje pierw sze sform ułow ania.

(12)

daw ane w książce p rzykłady dotyczą nowych technologii reprodukcyjnych, które g en e ru ją niespodziew ane p ro b lem y społeczne, praw ne, (bio)etyczne, zw iązane chociażby z pow staniem niezn an y ch w cześniej form m acierzyństw a: jajeczkowe- go, m acicznego i społecznego [tam że, s. 80]. D zięki now ym biotechnologiom fak­ te m staje się, jak zauw aża b ad a cz k a, głębokie ro zd z iele n ie ro z m n a ż a n ia oraz seksualności człowieka: „dzięki pigułce antykoncepcyjnej m ożem y upraw iać seks i nie m ieć dzieci, n ato m ia st dzięki now ym technologiom repro d u k cy jn y m m oże­ m y m ieć dzieci bez upraw ian ia sek su ” [tam że, s. 72; por. też 95]. Rów nież za m ra­ żanie k om órek rozrodczych człow ieka otw iera n ie z n a n e w cześniej m ożliw ości. W tym kontekście obserw ujem y naw et m ożliwość specyficznego zniesienia ró żn i­ cy pokoleniow ej, na przy k ład wtedy, gdy m atka użycza m acicy do tego, aby u m iesz­ czono tam dziecko córki [tam że, s. 87, 100]. W yw ołuje to specyficzne przem ian y dotychczasow ych sposobów k o n ceptualizow ania „czasu” . Z resztą, w edle B raidot- ti, specyficzne „przełam anie czasu” n astąp iło już dzięki w ynalezieniu zam rożone­ go pożyw ienia. Innow acja ta doprow adziła do re stru k tu ry z a c ji w ielu obszarów p rak ty k społecznych, zm ieniając oblicze w spółczesnej rodziny, a także rolę ko ­ biet. Podobnie w ynalazek b om by atom owej zd a n ie m a u to rk i Podmiotów nomadycz-

nych przyczynia się do zjaw iska „śm ierci czasu”, polegającej na utracie w iary lu d z­

kości w przyszłość [tam że, s. 81-83]. W ielka szkoda, że w ym ienione tu in sp iru jące uwagi na tem at ubocznych efektów innow acji technologicznych pojaw iają się w n a r­ rac ji B raid o tti jedynie na m arginesie.

Tropiąc konkretne wskazania polityczne

P rzejdźm y w tym m iejscu do drugiego ze w spom inanych przeze m n ie na w stę­ pie zagadnień. A ni książka Uwikłani w płeć, an i praca Podmioty nomadyczne nie zaw iera w prost sform ułow anego zestaw u k o n k retn y ch postu lató w politycznych. S próbujm y jed n ak z obu prac wydobyć w tym aspekcie, co tylko możliwe.

W edle B raid o tti głów nym celem fem in izm u jest zm iana [tam że, s. 222]. Ruch fem inistyczny walczy o przew artościow anie pozycji kobiet, a także o zm ianę spo­ sobów ich p rzedstaw iania. Za podstaw ę stanow iska fem inistycznego autorka Pod­

miotów nomadycznych p rzy jm u je ciągłą prak ty k ę dystansow ania się od fikcyjnej

figury „K obiety” . „K obietą” nazywa ona podstaw ow y artefakt k u ltu ry p atriarch a l- nej, którego akceptacja pod trzy m u je rep ro d u k cję obecnych s tru k tu r dom inacji. „ K o b ie ta” to dotychczasow e, z in sty tu c jo n a liz o w a n e sposoby rep re z e n to w a n ia kobiecości [tam że, s. 200]. Rzecz jasna, nie są one w ystarczające dla w yrażenia dośw iadczenia praw dziw ych kobiet [tam że, s. 227].

P rezentując praktyczne w ytyczne dla fem in izm u , autorka Podmiotów nomadycz­

nych pisze p rzede w szystkim na te m at p otrzeby rozw ijania kobiecych genealogii

fem inistycznych16. P ostulat te n posiada w yraźne o dniesienie także do sfery p ry ­

16 Z projektem tym uto żsam iłab y się też, jak sądzę, B u tle r (obie b adaczki pozostają

(13)

8

0

w atnej. A utorce koncepcji n o m adyzm u chodzi o nasze w łasne genealogie, o gene­ alogie praw dziw ych kobiet, dla któ ry ch na p rzy k ła d relacja m atk a - córka ma k onstytutyw ne znaczenie. B raid o tti odw ołuje się w tym kontekście do kategorii przeciw pam ięci w prow adzonej przez F oucaulta: „jest to form a obrony p rze d p rzy ­ sw ajaniem lub u zn a n ie m d o m inujących sposobów rep rez en ta cji siebie” [tam że, s. 53]. Pam ięć fem inistyczna „działa p o d p r ą d ”, kiedy to „zapom inając zap o m n ieć” 0 przejaw ach dyskrym inacji w h isto rii społeczeństw, a także w b iografiach jedno­ stek, w ydobyw am y je na jaw w narracjach .

Po d rugie, au to rk a ta, odw ołując się do fem in izm u A d rien n e Rich, podkreśla konieczność prow adzenia „polityki u m iejscow ienia”, skierow anej przeciw ko do ­ m in u jący m m odelom h egem onii [tam że, s. 49; zob. też R ich 2003]17. Polityka ta oznacza wym óg przejrzystej arty k u lacji w łasnych poglądów, wym óg zajęcia stan o ­ w iska, a także w zięcie odpow iedzialności za to, co najbliższe, co otacza nas „tu 1 te ra z ” [B raidotti 2009, s. 205]. Do pew nego stopnia jest ona realizow ana w obrę­ bie samej n a rra c ji B raidotti: „autobiograficzny ton, który przyjęłam we w stępie i pozostałych esejach, św iadczy o tym , że staję się odpow iedzialna za d ziałania nom adyczne, o których piszę” [tam że, s. 29].

B raid o tti zależy także na za pew nieniu u d ziału kobiet w debacie na tem at n o ­ wych technologii repro d u k cy jn y ch tak, aby technologia nie w yparła ich suw eren­ ności [tam że, s. 116]. Jak słusznie zauw aża autorka, k obiety pow inny „p rzepraco­ wać kw estię swojego w plątan ia w technologię oraz zm ierzyć się z jej złożonością” [tam że, s. 151]. W ielka szkoda, że narracja Podmiotów nomadycznych nie daje w tym kontekście żadnych konkretn iejszy ch tez, podpow iedzi, w skazań. P roblem w spo­ m nianego już powyżej, destabilizującego w pływ u innow acji, m .in. w dziedzinie (bio)technologii, na różne obszary życia społecznego (prawo, gospodarka, w ięzi m iędzyludzkie) pow inien bow iem jak najszybciej znaleźć swoje odzw ierciedlenie w n au k a ch hum anistycznych.

Co ciekaw e, o sta tn i ro zd z iał k sią żk i B ra id o tti p re z e n tu je eu ro p e jsk ie oraz p ozaeuropejskie sieci k ształcenia i w ym iany, funkcjo n u jące wokół problem atyki

gender. W działalność n iektórych z n ic h zaangażow ana jest ona sam a. Są to in sty ­

tu c je ak a d em ick ie siln ie zw iązane z k u ltu rą w ysoką, je d n a k ich p rze k az oraz

źródeł kulturow ej płci, w ew nętrznej praw dy żeńskiego p rag n ien ia, pierw otnej czy też au tentycznej tożsam ości seksualnej - w ypartej, a zatem niew idocznej.

G enealogia pyta raczej o polityczne cele tow arzyszące u z n an iu kategorii tożsam ości za źródło i przyczynę - kategorii tożsam ości, które ta k n apraw dę są efektem in sty tu cji, prak ty k , dyskursów o w ielu rozproszonych ź ró d łach ” [B utler 2008, s. 35].

17 H asło to zostaje też jedynie w spom niane (bez w yjaśnienia jego znaczenia) na s. 110. D odajm y w tym m iejscu, iż pisząc na tem at „polityki u m iejscow ienia”, R ich zwraca uwagę na istotność najbliższego „geograficznie” usytuow ania każdego po d m io tu , na który sk ład ają się w ym iary (mojej w łasnej, a nie uniw ersalizow anej) cielesności, płciowości i rasy. W ym iary te lokują po d m io t w określonej p rzestrzen i społeczno- politycznej. N ie m ożna zatem u n ik n ąć odpow iedzialności w ynikającej z własnego m iejsca zajm ow anego w stru k tu ra c h d o m in acji oraz podległości.

(14)

sta n d ard y z pow odzeniem , jak sugeruje autorka, m ogłyby stać się elem entem m a­ sowej k u ltu ry niskiej, szczególnie dzięki w ykorzystaniu now oczesnych technologii [tam że, s. 27].

W polityce nom adycznej B raid o tti chodzi o tw orzenie koalicji oraz więzi. W ięzi m iałyby być czym ś innym n iż w spólnotą interesów, a także czym ś więcej niż etyką solidarności [tam że, s. 226]. Pojawia się tu także ogólny p o stu lat budow ania n o ­ wej zbiorow ości (globalnej?) opartej na ró żnicach [tam że, s. 140]. F em in izm p o ­ trz e b u je bow iem w spólnoty, k tó ra u szan u je różnice m iędzy k o b ie tam i [tam że, s. 219]. Czytam y:

uw ażam , że z m ian a społeczna nie może n astąp ić bez pow stania nowych rodzajów p ra g ­ nących podm iotów jako m olekularnych, nom adycznych i w ielorakich. N ależy zacząć od pozostaw iania otw artych p rzestrzen i eksperym entow ania, poszukiw ania, przechodzenia: staw ania-się-nom adam i. N ie jest to jed n ak w ołanie o łatw y p lu ralizm , ale raczej n a m ię t­ ne podejm ow anie prób ro zp o zn an ia potrzeby poszanow ania w ielości. [tam że, s. 209]

Jest w idoczne (m .in. w pow yższym cytacie), iż filozofia B ra id o tti w sposób m ilczący pozytyw nie w artościuje szeroko pojętą różnorodność, odm ienność oraz nowość. N ie do końca pozostaje jed n ak jasne, z jakich względów. N ie w ydaje się w ystarczającym pow odem fakt, iż fem inizm p o stu lu je zm iany. W sposób niepro- blem atyczny (nie p rez en tu ją c uzasadnień) autorka Podmiotów nomadycznych p rzy j­ m uje, iż podm iotow e eksperym entow anie czy plu ralizacja form d ziałania pozo­ stają dobre sam e w sobie. P raw dopodobnie elem enty te są w iązane z id eałem to le­ ran cji, w olności jednostek czy też em ancypacji (rozum ianej jako p o stu lat pow ięk­ szania p alety m ożliw ych sposobów sam orealizow ania się jednostek, czy też m ożli­ wych ról społecznych do p rzy ję cia )18. K siążka nie arty k u łu je jed n ak b ezpośrednio tej tezy (która, naw iasem m ów iąc, b rz m i bardzo oświeceniowo). Co więcej, n ie ­ które etyczne czy polityczne przek o n an ia au to rk i uchodzić m ogą za kontrow ersyj­ ne. B raid o tti pisze na przykład, że ludzie „bardzo uregulow ani, zakotw iczeni, osia­ d li” należą do najm niej em patycznych [tam że, s. 65]. C hyba nie k ażdem u m usi wydawać się to p rzekonujące, naw et jeśli p o trak tu jem y b ra k zakotw iczenia m e ta­ forycznie, jako pew ną form ę nieesencjalistycznego postrzegania tożsam ości. Z całą pew nością sam a św iadom ość w łasnej bezdom ności w k u ltu rz e nie g w arantuje jesz­ cze w zrostu em patii.

D ruga z naszych boh aterek , B utler, napisała Gender trouble, optując na rzecz zdecydow anego p lu ra liz m u w p o strzeg an iu podm iotow ości, płciow ości oraz sek­ sualności. C h ciałaby ona legitym izow ać tożsam ość i „seksualność nieredukow al- nie złożoną” [Butler 2008, s. 31]. A m erykańska badaczka opow iada się za tym , aby przyznać każdej jednostce praw o do indyw idualnego odgryw ania płci.

18 B raidotti pisze na przykład, że im bardziej alternatyw ne figuracje pod m io tu pro p o n u je fem inizm , tym lepiej [B raidotti 2009, s. 27], w spom ina także k ierujące nią „p rag n ien ie, by przechodzić dalej, przek raczać” [tam że, s. 66], a także pyta

(15)

82

W edle B utler przedw czesne obstaw anie przy esencji kobiecości budującej jed­ norodną więź pom iędzy działaczkam i fem inistycznym i nie jest trafnym posunię­ ciem [tamże, s. 47]. N ie jest m ożliwe zlokalizow anie uniw ersalnych wyznaczników kobiecości an i dookreślenie jednoznacznych kryteriów tejże więzi. N aw et opresja nie m usi mieć wszędzie jednakowej postaci [tam że, s. 46]. M y fem inizm u jest zatem pew nym k o n stru k te m [tam że, s. 255]. Skonstruow anie p odm iotu kobiecego jest jed­ n ak n iezbędne o tyle, o ile fem inizm zam ierza walczyć o reprezentację kobiet w k u l­ turze, języku, polityce. Ruch fem inistyczny wedle B utler jest m ożliwy jako otwarta koalicja wielości i różnicy, przy czym [podobnie jak było to w ujęciu B raidotti) taka postać fem inizm u nie wyklucza skutecznej polityki [tamże, s. 66-67].

Jeżeli m yślenie w kategoriach esencjalistycznych w yklucza poszanow anie in ­ ności oraz wielości form podm iotow ości, należy je zwalczać. D ziałan ia polityczne w edle B u tler pow inny polegać na podw ażaniu (poprzez p aro d ię i pastisz) tego, co uchodzi za n a tu ra ln e , istotowe, źródłow e19. P arodię określa ta autorka jako „poli­ tykę z w ą tp ie n ia” [tam że, s. 260]. Pastisz i przerysow anie z kolei podw ażają nie- p roblem atyczność danego rozstrzygnięcia, d ek o n stru u jąc sam ą źródłow ość p ie r­ wowzoru.

P ostu laty k alifornijskiej fem in istk i form ułow ane są p rzede w szystkim z p o ­ wodów etycznych, nie tylko z uwagi na dyskrym inację kobiet, ale też ze w zględu na przem oc oraz w ykluczenie dotykające osób sytuow anych „na m arg in esach sek­ sualności” [tam że, s. 32]. Są to hom oseksualiści, transseksualiści, herm afrodyci. C iała tych lu d z i uznaw ane są wciąż za kontrow ersyjne w naszych społeczeństw ach, w yw ołując k u ltu ro w ą panikę. A m erykańska filozofka p o dkreśla przy tym silne pow iązanie opresyw nych s tru k tu r m yślowych z realn ą, często b ru ta ln ą przem ocą. Pisze ona: „gwałty, przem oc seksualną i akty hom ofobii pow inno się postrzegać jako d ziałanie kateg o rii p łc i” [tam że, s. 214, przyp. 31]. W Gender trouble czytamy:

granice rzeczyw istości p rzem ocą i z góry w yznacza zn atu ralizo w an a w iedza o płci. Jej norm y (idealny dym orfizm , h etero sek su aln a k o m p lem en tarn o ść ciał, id eały i reguły w ła­ ściwej o raz niew łaściw ej m ęskości i kobiecości, z których wiele jest podtrzym yw anych p rzez kody czystości rasy i tab u przeciw krzyżow aniu się ras), decydując o tym, co jest, a co nie jest pojm ow ane jako ludzkie, oraz co zostaje, a co nie zostaje uznane za „rzeczy­ w iste”, u stalają obszar ontologiczny, w którym ciała m ogą się praw om ocnie w yrażać. Je ­ śli m ożna mówić o pozytyw nie norm atyw nym celu Uwikłanych w płeć, byłoby nim zdecy­ dow ane rozszerzenie owego usankcjonow anego obszaru, by ob jął ciała uznaw ane do tąd za fałszywe, nierzeczyw iste, niezrozum iałe. [tam że, s. 29]

Z d an iem au to rk i Uwikłanych w płeć nie m ożna rozm ontow ać p atriarch a ln ej k u ltu ry pojedynczym gestem . Jed n ak polityka subw ersji B utler głosi, iż sto su n ­ ków d om inacji nie m u sim y pow ielać, naw et jeżeli są one ta k rozległe. Podobnie, jak F oucault, am erykańska filozofka uznaje, iż: „władzy nie m ożna an i odebrać,

19 W tym kontekście pojaw ia się odw ołanie B u tler do p erform ansów drag queen, które ek sp o n u ją do głębi perform atyw ny w ym iar płci [B utler 2008, s. 248]. Z dan iem am erykańskiej filozofki cała płeć jest jak drag queen, tyle, że m y tego nie widzimy.

(16)

an i odrzucić, lecz jedynie inaczej ją rozm ieścić” [tam że, s. 228]. M ożliw e jest za­ tem lokalne destabilizow anie m atrycy obowiązkowej, b in a rn e j heteroseksualno- ści. Skoro nie istn ieje m onolit danego z góry Ja, skoro nie m a jednego ak tu fu n d u ­ jącego tożsam ość jednostek, tym sam ym nie są one ściśle zdeterm inow ane. O tw ie­ ra się tu przeto pew ne pole w olności, p rz e strz e ń m o dyfikacji perfom atyw nego odgryw ania tożsam ości, płciowości, seksualności. Subwersja dokonuje się zatem w gestach parodiow ania tego, co uchodzi za n atu ra ln e.

Podsumowanie: uniesienia i potknięcia

Jak w ynika z powyższych analiz, różnicę płciową, fundującą zręby p atriarch a tu , m ożna próbować po p ro stu w yelim inow ać lu b co najm n iej w ydatnie osłabić. Kwe­ stionuje się nie tyle obecną pozycję kobiety w k u ltu rz e, ile sam b in a rn y podział p o m ię d zy p łc iam i, u p a tru ją c w n im początków nierów ności. R óżnicę płciow ą m ożna także eksponować jako problem , p róbując zachować ją na nowych zasa­ dach, pozytyw nie w arto ściu jąc to, co kobiece. Pierw sze rozw iązanie pozostaje bliższe B utler, dru g ie zaś - B raidotti. Rozbieżność ta ilu stru je z kolei (jedynie częściowo) bogactw o m ożliw ych reak cji teoretycznych w ystępujących w obrębie w spółczesnego fem inizm u.

N a w stępie zaznaczyłam też, iż om aw iane tu koncepcje łączy w iele wspólnego. Z całą pew nością podejścia B utler oraz B raid o tti w yrastają z tej samej tradycji, szczególnie w idać wpływy filozofii F oucaulta. Jed n ak , co w ydaje się dużo w ażniej­ sze, oba ujęcia p o d m io tu są w yraźnie i dość konsekw entnie antyesencjalistyczne (tak zw any strategiczny esencjalizm B raid o tti jest raczej gestem politycznym , p o ­ siadając ch a ra k te r doraźny i czysto in stru m e n ta ln y ). O ba stanow iska zakład ają perform atyw ne ufundow anie samej tożsam ości, której spójność pozostaje w zględ­ na i wym aga podtrzym yw ania w kontekście rozległych p raktyk. A nalizując obsza­ ry cielesności, seksualności czy też p rag n ie n ia, an i B raidotti, an i B utler nie wyco­ fują się na pozycje esencjalistyczne. Stanow iska te dość przekonująco pokazują, jak rozciągnąć m yślenie antyesencjalistyczne na obszar filozofii p odm iotu. Po­ n ad to obie filozofki tw orzą takie m odele podm iotow ości, w których będzie m ożli­ we zachow anie odpow iedzialności oraz w yrażenie gotowości do podjęcia wyzwań politycznych. W szystkie te elem enty kw alifikow ałabym po stro n ie „ u n iesień ” filo­ zofii podm iotu.

Czy m am y tu jed n ak do czynienia także z „p o tk n ięc ia m i”? N iestety tak. N a j­ w ażniejsze z n ic h sta ra ła m się wyeksponować w prezentow anym tu tekście. Głów­ ną przyczyną w yraźnego poczucia nied o sy tu podczas le k tu ry obu prac jest, jak sądzę, sam styl obu narracji. W yraźnie odczuwamy, iż są to prace z obszaru k ryty­ ki literackiej czy też filozofii. Z tego zapew ne w zględu (na przykład) w skazania polityczne obu filozofek pozostają b ez n ad z ie jn ie abstrakcyjne, form ułow ane je­ dynie hasłow o na m arginesie wywodów, bez ich system atycznego rozw ijania. Z e­ b ra n ie tych p ostulatów w jakiś w m ia rę spójny zestaw wym aga już pew nego w ysił­ k u in terpretacyjnego. P ostulaty te w zbytniej m ierze dotyczą też w arstw y św iado­

8

3

(17)

8

4

m ościowej poszczególnych jednostek, nie zn ajdując przełożenia na jakiekolw iek propozycje o ch arak terze in sty tu cjo n aln y m czy też ekonom iczno-praw nym . Tym ­ czasem to w łaśnie propozycje in sty tu c jo n a ln e n ajsk u te czn iej g en e ru ją zm ian y społeczne. D ziałalność krytyczno-edukacyjna zazwyczaj zn a jd u je oddźw ięk jedy­ n ie w obrębie w ąskiej w arstw y elit in telek tu aln y ch . Tym czasem specyfika sytuacji kobiet, na p rzykład w k ra ju ta k im jak Polska, wym aga p ilnych, rzeczyw istych roz­ w iązań system owych, których żadna z książek nie dostarcza. Oczywiście, m ogli­ byśm y b ronić obu autorek, podkreślając, że po p ro stu nie zajm u ją się one tw orze­ n iem propozycji systemowych. B raid o tti i B utler piszą po p ro stu teksty k o m e n tu ­ jące inne teksty. M oim zdaniem , w ielka szkoda, gdyż oba sposoby m yślenia zaw ie­ rają w ażny p otencjał krytyczny, k tóry w arto przełożyć na b ardziej k o n k retn e w ska­ zania społeczno-polityczne.

Również ze w zględu na specyfikę n arrac ji ciekawe uwagi B raidotti na tem at roli biotechnologii nie zn ajdują teoretycznego rozw inięcia. N ie towarzyszą im też żadne rozbudow ane ilustracje em piryczne. O m aw iane tu filozofie fem inistyczne cechuje też podobny nacisk na to, aby na serio uw zględnić w swoich m odelach podm iotu m aterialność ciała, w tym także jego w ym iar seksualny. Z tego w zględu nie m ożna uznać, iż są to ujęcia czysto tekstualistyczne czy też sem iotyczne. Co ciekawe, p o ­ dejścia te nie ignorują, ale też i nie faworyzują eksperckiego języka n au k biologicz­ nych. Jednak znowu, odwoływanie się do ucieleśnienia czy też m aterialności ciała ograniczone jest w obu przypadkach do warstwy haseł czy też pustych postulatów. R odzi to poczucie zawodu, w szczególności w stosunku do pracy B raidotti, która kategorię ucieleśnienia eksponuje już w tytule. Całe szczęście, że w dalszej tw ór­ czości B utler i B raidotti rozw ijają niektóre ze w spom inanych tu wątków.

Cytowana literatura przedmiotu

B eauvoir S. de, 2009, Druga płeć, przeł. G. M ycielska, M. Leśniew ska, W arszawa: Wyd. C z ar­ na Owca.

B ińczyk E., 2000, Produkty dyskursu w odsłonach. Figury podmiotowości i niezgoda na nie w teorii

dyskursów Michela Foucault, „Przegląd A rty sty czn o -L iterac k i” n r 9.

B ińczyk E., 2007, Obraz, który nas zniewala. Współczesne ujęcia języka wobec esencjalizmu i pro­

blemu referencji, Kraków: U niversitas.

B raid o tti R., 2009, Podmioty nomadyczne. Ucieleśnienie i różnica seksualna w fem inizm ie współ­

czesnym, przeł. A. D e rra, W arszawa: Wyd. A kadem ickie i P rofesjonalne.

B raid o tti R., 2009a, Biow ładza i nekropolityka. Refleksje na temat etyki trwałości. www.ekolo- g iasztu k a.p l/p d f/f0 0 4 5 b raid o tti.p d f, [dostęp 10.10.2009].

B u tler J., 2008, Uwikłani w płeć, przeł. K. K rasuska, W arszawa: Wyd. K rytyki Politycznej. F rie d an B., 2001, The feminine mystique, N ew Y ork-L ondon: W.W. N o rto n & C om pany. L ak o ff G., Joh n so n M., 1999, Philosophy in the flesh. The embodied mind and its challenge to the

western thought, N ew York: Basic Books.

M ille tt K., 1990, Sexual politics, N ew York: T ouchstone.

Rich A., 2003, Zapiski w sprawie polityki umiejscowienia, „Przegląd Filozoficzno-L iteracki” n r 1. Varela F.J., T hom p so n E., Rosch E., 1991, The embodied mind. Cognitive science and human

(18)

Abstract

Ewa BIŃCZYK

Nicolaus Copernicus University (Toruń)

Ups and downs of the philosophy of the subject. Designing feminist standpoints beyond the assumptions of essentialism

T h e article discusses and c o m m e n ts on tw o feminist, philosophical standpoints: Judith Butler«s radical ‘postfem inism ' and Rosi Braidotti«s nom adic philosophy o f th e e m b o d ie d subject. T h e a u th o r p o se s tw o m ain questions: (i) In w h a t w ay a consistent, anti-essentialist vision o f th e su b ject can b e built? (ii) W h a t kind o f political hints o r p o stulates can b e draw n fro m b o th said c o n c e p tio n s ? C o n s e q u e n tly , a d v a n ta g e s a n d d is a d v a n ta g e s o f b o th philosophical a p p ro ac h es a re p re se n te d .

Cytaty

Powiązane dokumenty

ProceduranaCPUwywołującaszaderwkolejnychkrokach: C 1:staticGLuintprogramid,uloc[3]; 2:staticGLintlgsize[3]; 3: 4:voidGPUFindMinMax(GLuintn,GLuintn0,GLuintdatabuf)

Wykorzystywali´smy indukcj˛e matematyczn ˛ a tak˙ze w dowodach: Lematu Königa (wykład Struktury porz ˛ adkowe), twierdzenia głosz ˛ acego, ˙ze moc zbioru pot˛ego- wego

Załó˙zmy te˙z, ˙ze mo˙zemy to do´swiadczenie powtarza´c dowoln ˛ a liczb˛e razy oraz ˙ze – niezale˙znie od tego, ile razy powtarzamy do´swiadczenie –

Gdyby, zamiast odpowiadać na te pytania, ktoś chciał wymknąć się przed tą trudnością, mówiąc, że definicja substancji jest taka, iż jest to coś, co może istnieć samo przez

si się więcej, kiedy indziej — mniej, bywają okresy prawdziwych burz pyłowych, ale zawsze pewna ilość pyłu znajduje się w powietrzu i sprawia, że barwa

Ani czysty ani domieszkowany półprzewodnik nie zapewniają na tyle dużej ilości par elektron dziura aby można było wykorzystać je jako źródło światła Materiał można

Podsumowując dotychczasowe rozważania, przypomnijmy, że Paweł z Worczyna praktyczny charakter nauki o duszy i filozofii moralnej sprowadza do dwóch kwestii: po

Szkoła Podstawowa w Boguszynie.