Leszek Szaruga
Romantyzm dziś - co to znaczy?
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5, 60-78
Leszek Szaruga
Rzeczy wistość ma charakter antynomiicz- nyRomantyzm dziś —
co to znaczy?
1. W stępująca, najm łodsza g ru pa w spółczesnych poetów polskich chętnie p rz y
d aje sobie nazw ę rom antycznych. Rzecz postaw iona została szczególnie o stro w ‘książce S tanisław a Ba rań czaka N ie u fn i i zadufani, w k tó re j a u to r p o stu lu je p o staw ę „ro m an ty zm u d ialektycznego”. J e st to postaw a „dem askująca antynom ie zastanego p o rząd ku rzeczy z p u n k tu w idzenia m ożliw ej ich sy n te z y ” 1. T akie rozu m ien ie zadań poezji ro m antyczn ej w y k ra cza poza granice n ak reślone w dw udziestu pięciu defin icjach ro m a n ty zm u w ym ienionych przez W. T a tark iew icza 2. W ykracza p rzede w szystkim w sposo bie ro zum ien ia św iata: istniejący porządek m a dla tej poezji c h a ra k te r antynom iczny. I n ie cihodzi tu w cale 0 po rząd ek sztuki: antynom iczność je st cechą rzeczy w istości, sz tu k a zaś — tu ta j: poezja — m a dążyć do zsy ńtetyzo w ania istn iejących sprzeczności w drodze ich demaislkacji. Otóż demasikacja t a to nic innego jak bądź znalezienie ro zw iązania a n ty n o m ii (choćby przez
1 S. Barańczak: Nieufni i zadufani. W rocław 1971 O ssoli neum, s. 19.
2 Por. W. Tatarkiewicz: R om antyzm , czyli rozpacz se m anty ka. „Pam iętnik Literacki” R. LXII z. s. 3—21.
61 R O M A N T Y Z M D Z IS — C O T O Z N A C Z Y ? dowód konieczności jej istnienia), bądź Wskazanie jej pozornego ch arak teru . Pow róćm y do słów B arań czaka: „D iaiaktyka poetyckiego m yślenia, owa stała w alka an tynom ii i sprzeczności, cechuje (...) w łaśnie poetów p rąd ó w rom antycznych; m am oczywiście na m yśli dialektyikę w ty m rozum ieniu, k tó re ód H erak- lita poprzez Hegla w iedzie do M arksa” 3. Ten sposób m yślenia przeciw staw ia B arańczak poezji o c h arak te rze iklasycystycznym , opartej n a z gó ry podjętych ■ustaleniach arb itraln y ch.
P rzeciw staw ienie to w sposób chyba najbard ziej la p id arn y sform ułow ane zositało przez M arksa w XI tezie o Feuerbachu, gdzie in te rp re ta c ji św iata odpo wiada n a drugim biegunie jego przekształcanie, zm ia na. P o staw a a u to ra J e d n y m tch em jest postaw ą skrajn ą: pom ija isto tn y elem ent m yśli zaw artej w tezach o F euerbachu.
Otóż M arks pisał, iż „filozofowie doitąd tylko in te r p reto w ali św ia t” i w sform ułow aniu ow ym słowo „ty lk o ” stanow i ogniwo zespalające dw a sty le m yśle nia: iMasycystyczny (opisujący, in terp retu jący ) oraz ro m an tyczn y (dążący d o zm iany zjawisk). Św iat, aby m ógł być zm ieniany, miusi zostać pierw ej opisany i zin terp reto w an y . A takow anie istniejącego ładu m ożliw e jest dopiero wówczas, gdy znany je st jego c h a ra k te r. Musi być więc poprzedzone dokładnym rozpoznaniem . W sw ej wypow iedzi B arańczak zdaje się tę p raw d ę przy jm o w ać milcząco: m ilczące założe n ia w szakże p o tra fią doprow adzić do w ielu niepo ro zum ień, w ty m rów nież do bezw zględnego odrzu cenia poezji k lasycyzującej. Taka postaw a je st jed n a k kierow aniem b u n tu przeciw św iatu w stronę ab stra k c y jn e j idei św iata. „Z astan y porządek rze czy” m usi dla p o ety stanow ić k on k ret, nie tylko pojęcie. Inaczej każdy porządek, rów nież porządek p erm an en tn eg o b u n tu stan ie się przedm iotem ataku, co w rezu ltacie m usi doprow adzić do postaw y s k ra j
X I teza Marksa Interpreto wanie i zm ienianie świiata
L E S Z E K S Z A R U G A 62 Sztuczne podziały Pokolenie lat sześć dziesiątych
nego sceptycyzm u, postaw y, k tó ra w yklucza m ożli w ość w ypow iedzenia jakiegokolw iek sądu. O znacza łoby to m .in. zlikw idow anie poezji.
Nie sądzę, b y tak ie zdanie m iało być podstaw ą p ro ponow anej przez B arańczaka p ostaw y nieufności. M odel m y ślen ia dialektycznego nie m oże być zaw ie szony w próżni, dychotom iczny podział zaś, rozróż n iający „m iędzy m y ślen iem dialektycznym a m yśle niem a rb itra ln y m ” 4, w y d aje się być podziałem ró w nie sztucznym jak podział filozofii n a idealistyczną i m ateriaiisty czn ą. M yślenie dialek ty czn e m usi w yjść
zawsze od pew nych u s ta le ń a rb itra ln y c h . Jed ny m
z ow ych u staleń jest nacechow anie „zastanego p o rząd k u ” w o kreślonym sy stem ie w artości.
R om antyzm w dokonaniach najm łodszych p rze d sta w icieli poezji polskiej — a więc tych, k tó ry c h d e b iu t p rz y p a d a n a la ta 1965— 1972 — cechuje p rzede w szystkim odw rót od postaw y estetyzującej, ogran i czającej zagadnienia sztu k i do tego, ja k ją czynić, bez w zględu n a to, co m a być przedstaw ione. J e s t to przeciw staw ien ie się tendencjom , k tó re c h a ra k te ry zo w ały n ajsiln iej twórczość tzw. pokolenia 60 czy inaczej: pokolenia O rientacji. 1 tu ta j znów odw ołam się do słów B arańczaka:
„dialektyka obca jest zarówno 'sugerowanej przez tę poezję teorii poznania, jak ii jej ontologii: zwróćm y uwagę, że, ucie kając przed widmem D estrukcji i Negacji, liryka ta bynaj mniej nie przykłada się do Konstrukcji i Syntezy tak bar dzo, jak by w ynikało z szumnych zapowiedzi. Nie przykła da się dlatego, że w brew pozorom brak jej całościowego sy stem u pozw alającego na uporządkowanie rzeczyw istości” 5.
W poezji najm łodszej P oezja Staje się m etodą po rządk o w ania Rzeczyw istości, gdy dotychczas tra k to w ana b y ła jako jed y n a rzeczyw istość a rty sty , jako przed m io t. To przesunięcie akcentów doprow adziło do stw orzen ia now ego rozum ienia fu n k cji p o e ty w świecie. O ile dotychczas zadaniem a rty s ty był opis,
4 I b id e m , s. 20. 5 Ibidem, s. 22.
63 R O M A N T Y Z M D Z IS — CO T O Z N A C Z Y ?
in te rp re ta c ja św iata (częściej zaś ty lk o zjaw isk w y rw anych z kontekstu), o ty le obecnie m a on św iat ów atakow ać, ingerow ać w przebieg zachodzących w nim procesów. A k ty w n y stosunek do rzeczyw istości po ciąga za sobą ch arak tery sty czn e dla rom antyzm u przeciw staw ienie: ja — reszta św iata, gdzie owa „ re sz ta ” m u si być p o jęta jako nierozdzielna całość. P ow oduje to konieczność K o n stru k cji i S yntezy przy jednoczesnym p raw ie do D estru k cji oraz Negacji, k tó re posiadają sens jed y n ie d la u jęć syntetycznych. Tak więc przedm iotem dokonań artystycznych stanie się tutaj Rzeczywistość (przy czym jest to zarówno „ ja ”, jak i „resżta św iata” w sw ym spilocie d ialek tycznych oddziaływ ań), Poezja m etodą działania, p oeta zaś podm iotem — dodajm y: podm iotem H isto rii, ściślej zaś — Czasu.
2. Po październiku 1956 r. w lite ra tu rz e polskiej dom inow ał p rog ram „m ałego
realizm u ” , k tó ry był odpow iednikiem społecznego p ro g ram u „m ałej stab ilizacji” . P ro g ra m ów, ja k się zdaje, w sposób isto tn y zaw ażył na dokonaniach tzw . pokolenia 60. N ajm łodsi p rzedstaw iciele lite r a tu r y polskiej w eszli św iadom ie w życie społeczne w połowie la t sześćdziesiątych, a więc w okresie, gd y p ro g ram m ałej stabilizacji począł się załam y wać, gdy sk u tk i tego procesu daw ały się odczuć coraz w y raźn iej w postaci w zro stu napięć społecz nych. Pokolenie to, w ychow ane na m icie paździer nika, bogatsze je s t od swoich poprzedników o do św iadczenia okresu 1949— 56 oraz następującego po nim dziesięciolecia. M a to istotne znaczenie dla rozw oju tw órczości najm łodszych.
Isitnieje w iele cech, k tó re pozw alają zestawić debiu ty la t ostatn ich z dokonaniam i pisarzy sta rtu ją cy c h za raz po w ojnie. Cechą n ajisto tn iejszą je st chyba w spólne p rzek o nanie o uczestnictw ie w tw orzeniu H istorii, pojm ow anie siebie sam ych jako podm iotu dziejów. (Pom ijam tu zagadnienie „spóźnionych de
Zadania artysty Najm łodsze pokolenie Pow ojenne debiuty
L E S Z E K S Z A R U G A 64
Stosunek do języka propagandy
b iu tó w ” po rok u 1956.) Jednakże, jeśliby ujm ow ać rzecz schem atycznie, n ajm łodsi tw órcy posiadają w yższy sto p ień świadom ości historycznej od swych poprzedników . W yraża się to m .in. w w yraźnym od czuciu w zględności teg o co słuszne i niesłuszne, w odejściu od szty w n y ch dogm atów. Z daję sobie oczy w iście sp raw ę ze skom plikow ania sy tu acji społecznej i litera c k ie j pierw szej połow y la t pięćdziesiątych, chodzi m i p rzed e w szystkim o odnalezienie cech n a j istotniejszych. Otóż różnice zachodzące m iędzy de b iu ta n ta m i la t pow ojennych a tw órcam i s ta rtu ją c y m i w okresie 1965— 1972 sta ją się najostrzej widocz n e w sto su n k u do języtka gazety, propagandy. O d kry cia zapoczątkow ane p rzez lin gw istów (Białoszewski, K arpow icz, W irpsza — później Balcerzan), w y nik a jące z k ry ty czn eg o p o tra k to w a n ia języka jako m ate rii poetyckiej, doprow adziły obecnie do p rze w arto ściow ania sw oistego języ k a gazety, tego w łaśnie ję zyka, k tó ry w dużej m ierze kształto w ał u tw o ry lat pięćdziesiątych. P rzyp om nieć w arto tu ta j d yskusję n a tem a t „la k iern ictw a ” w publicystyce i litera tu rz e , k tó ra w ybu ch ła w okolicach roku 1956. R eakcją na ,/lakiern ietw o ” sta ł się estetyzm językow y, k tó ry do p row ad ził do w y k ształcenia język a poetów O rien tacji i iktóry spow odow ał w y rw anie poezji z jej społeczne go k o n tek stu . Tym m .in. tłu m aczy się chyba n iep rzy - staw alno ść pro gram ów „W spółczesności” i pokolenia
60 do ich a rty sty czn y ch realizacji.
W końcu w y b ó r jęz y k a je st w yborem p rzedm io tu w y pow iedzi. N a ty m pdlega „niezaangażow anie” O rien tacji, n a ty m rów nież polega „zaangażow anie” lite ra tu ry pow ojennej i pow stającej w chw ili obecnej. Za angażow anie w p ro b lem y otaczającej nas rzeczyw is tości je s t istotną cechą rom antyzm u: w tym ro zu m ie n iu zarów no lite r a tu r a przedpaździernikow a, jak i obecnie najm łodsza są p rze jaw a m i postaw y ro m an tyczn ej. Różnica polega przede w szystkim n a tym , iż bezk ry ty czn e przejęcie języ ka gazetowego, w iara w jednoznaczność i społeczną skuteczność jego sfo rm u
65 R O M A N T Y Z M D Z IS — GO T O Z N A C Z Y ?
łow ań, ch a ra k te ry żująca lite ra tu rę pow ojenną (tutaj w a rto przytoczyć kliniczny p rzyp ad ek Tadeusza Bo rowskiego), doprow adziły do załam ania, klęski tej poetyki. Przeciw nie, nieufne traktow anie tegoż ję zyka w dokonaniach najm łodszych, dialektyczna po sta w a w ykryw ająca niejednoznaczność i niejedno k ro tn ie bezprzedm iotow ość gazetow ych .terminów o tw ierają p rzed tą poezją p ersp ek ty w y dalszego roz w oju. Bezsprzecznym osiągnięciem najm łodszej poe zji polskiej stało się odkrycie (świadome lu b nie — to nie m a większego znaczenia) n iestru k tu raln eg o , zam kniętego c h a ra k te ru języka, k tó ry m się posługu je, języka, k tó ry poprzez obecność w nim w yrażeń w ieloznacznych .i okazjonalnych, poprzez używ anie term inów m ów iących o nim sam ym prow adzi n ie uchronnie do wypowiedzi o charak terze antynom icz- nym , paradoksalnym . Nieświadom ość tego stanu rze czy jest elem entem łączącym dokonania lite ra tu ry polskiej sprzed października i estety żujące utw ory z o kresu po nim bezpośrednio następującego. Z kolei uśw iadom ienie sobie antynom icznego c h a ra k te ru m a te rii poetyckiej wyzw oliło, nazw aną przez B arańcza k a rom antyzm em dialektycznym , postaw ę dem aska- cji, otw orzyło now e p ersp ek ty w y rozw ojow e. Wybiło, że posłużę się tu ta j p a ra fra z ą Leca, zasłonięte ga zetą okno i pozwoliło ujrzeć św iat takim , jakim jest.
3. W arto chyba zaznaczyć, że ew olucja dokonań poetyckich najm łodszego pokolenia
zbiegała się ze w zrastającym i re k u n a ro k napięciem społecznym , k tórego w yrazem stały się dw a kolejno po sobie n astęp u jące w strząsy. Dokonana po paź
dzierniku k ry ty k a języka gazetowego n ie odniosła pełnego sk u tk u : w dalszym ciągu stanow ił on siatkę m askującą s ta n rzeczyw isty. Świadomość stanu rze czy pociągnęła za sobą szereg zjaw isk artystycznych czy n a poły artystycznych, k tó re w konsekw encji prow adziły do k ry ty k i języ k a p rasy w twórczości najm łodszych poetów.
Nieufność wobec g a zetowych terminów „Zasłonięte gazetą okno” Wstrząsy
L E S Z E t f S Z A R U G A Młody teatr a piosenka Wlspólne poszukiw a nia artystyczne
Nie m am tu ta j n a m y śli bezpośredniego w ynikania: isto tn a s ta je się, ja k sądzę, atm o sfera ogólna. N ie zw ykle doniosłą rolę w jej w y tw orzeniu odeg rał (do słow nie) k a b a re t i (teatr studencki. Mam tu n a m yśli ta k ie zjaw iska, jak p ro g ra m y „S todoły” z la t 1969— 1972 czy działalność pow stałego w ro k u 1969 k ab are tu „Salon N iezależnych”, k tó ry ch dokonania stano w ią ukoronow anie w ieloletniego procesu rozpoczęte go przez STS czy „Piw nicę po d B aranam i” . W teatrze w ydarzeniem n a jisto tn ie jszy m b y ł sp ek tak l Szew ców (1965) w e w rocław skim tea trz e K alam bur, a później p o w itan ie tea tró w o ch arak terze poetyckim , z k tó ry c h n ajd o b itn iej przem ów ił w rok u 1970 krakow ski te a tr STU Sp ad a n iem , o p a rty m n a poem acie Róże wicza. D okonania te w yznaczyły tea tro w i studenc kiem u o k reślo n y k ieru n ek , k tó ry zdom inow ał festi w ale lat 1971— 1972. Nie bez znaczenia d la pow sta n ia ogólnej atm o sfery przesyconej p ierw iastkam i m yśli rom an tyczn ej s ta ła się p op ularno ść piosenek G rzesiuka, a później O kudżaw y (ballada!). Sw oją ro lę o d egrały rów nież piosenki W ojciecha M łynarskie go, Jo n asza K ofty czy J a n a P ietrzaka.
W szystkie te zjaw iska artysty czne, czy n a poły a r tystyczne, w ten lu b in n y sposób sy tu o w ały się w o bec język a gazety p oprzez jego m niej lu b bardziej ostrą k ry ty k ę . Nie m iejsce n a dokładną analizę z ja wiska. Sądzę jednak, iż jego zasygnalizow anie stało się w ty m szkicu konieczne. W końcu poezja, jak każ da in n a dziedzina lu d zk iej 'działalności, n ie jest z ja w iskiem „osobnym ” , pow stającym poza splotem w szystkich procesów zachodzących w społeczeństw ie. I jeszcze jedno: w spólnota poszukiw ań widoczna w wielu dziedzinach a rty sty czn y ch jest w yrazem ko lejn ej cechy c h a ra k te ry sty c z n e j dla n u rtó w ro m an tycznych, wyrazełm dążenia do syntezy sztuki, do uczynienia z niej narzędzia atak ująceg o lud zk ą św ia domość ze w szystkich stro n n a raz.
67 R O M A N T Y Z M D Z IS — CO TO Z N A C Z Y ?
4. R om antyczność najm łodszego pokolenia tw órców nie spadła z nieba i jednocześnie
nie jest li tylko rea k c ją n a zastany, „klasycyżujący” m odel po ety k i O rientacji. Św iadczy o tym w iele fak tó w literack ich — m .in. 'ukazanie się w ro k u 1969 książki Jerzego Zaw ieyskiego Korzenie, poprzedzo nej tak im i dokonaniam i, ja k np. Konrad nie chce
zejść ze sceny. T utaj pew na w spólnota postaw na
rzuca się autom atycznie. Ale były też zjaw iska inne, w ydaw ałoby się, w m niejszym stopniu związane z tw orzeniem postaw y najm łodszych. Do nich należy np. w znow ienie Nienasycenia W itkacego i w ydanie jego dram atów : w łaśnie w okolicach roku 1965 za czyna się przemarlsz sztu k W itkiew icza przez w szyst kie niem al w ażniejsze sceny polskie. Je st to w yda rzenie w ażne m .in. dlatego, iż pow raca tu n a nowo i z całą rozciągłością p ro b lem aty k a historiozoficzna. W anto p rz y tym zw rócić uw agę n a fak t, iż w tym sam ym okresie T e a tr S tary w K rakow ie inscenizuje
Nieboską Kom edię K rasińskiego, w k tó rej pro ble
m aty k a rew olu cji p o trak to w an a jest w sposób zbli żony do sposobu jej rozum ienia w twórczości autora
Pożegnania jesieni.
Pow rót tej problem atyki, podbudow any żywym w śród najm łodszych w spom nieniem w ydarzeń paź dziernika, nie m ógł pozostać bez echa. P ierw szym je go odzew em b y ła w 1968 r. Rzecz listopadowa B ryl la, o k tó re j K o n stan ty P u zy n a powiada, iż „dźwięczą w R z e c zy listopadowej jaw ne, n ieraz kunsztow ne, pogłosy M ickiewicza, W yspiańskiego, Słowackiego, N orw ida, czasem odezw ie się n a w e t B roniew ski czy B aczyński. W oczy tany m słuchaczu pogłosy te bu dzą ciąg literack ich asocjacji, rad o sn e «wiem, wiem!» i poczucie dumy, że to o nas. Stąd ta k pow szechny za chw yt: w szystkim się zdawało, że wieszcze g rają jesz cze, a to echo g rało ” 6. I rzeczywiście: B ryll nie po tra fi p ro b lem aty k i, k tó rą podejm uje, w yrazić w łas nym językiem . Czyniąc lite ra tu rę , odryw a ją od jej
6 K. Puzyna: Burzliwa pogoda. Warszawa 1971 PIW, s. 165.
Zawieyski i Witkacy Rzecz listopado w a — echo grało
L E S Z E K S Z A R U G A 68 „Dwudzie stoletni poeci Warszawy” Młodzi krytycy a Brzozowski
społecznego (podłoża, nie m ów i o rzeczy sam ej, lecz 0 idei rzeczy, g ra pojęciam i tylko, nie um iejąc ich związać z rzeczyw istością. Ale Rzecz listopadowa jest, niezależnie od w szystkiego, w yrazem pew nej ko nieczności naszej lite ra tu ry drugiej połowy la t sześć dziesiątych, w y ra sta z pew nego k lim atu społecznego 1 artystycznego, k tó ry zaczyna dominować.
K o lejn ą p rzyczyną po w stania tego klim atu jest w y d aw anie dzieł p isarzy okresu w ojennego. P o jaw iają się u tw o ry Gajcego, B aczyńskiego czy T rzebińskie go, k tó ry ch pogłosy i w p ływ y odnajdziem y w y ra ź nie w tw órczości najm łodszych już nie po p rostu p rzejęte, lecz p o tra k to w a n e jako p u n k t w yjścia do w łasn y ch przekształceń, do w łasnego sposobu w i dzenia św iata (np. K. K arasek: Drozd, w któ ry m jed n y m z w ażniejszych elem entów je st naw iązanie do W id m Gajcego).
J u ż w ym ienione zjaw iska świadczą, iż lite ra tu ra pol ska osiągnęła pew ien próg w swoim rozw oju, próg, za k tó ry m czekało życie w swej niezam askow anej siatk ą frazesów i ozdobników form ie. W yraźnym w skazaniem stan u rzeczy była działalność k ry ty k i literack iej, w yrażająca się w Szmaciarzach i boha
terach oraz Zagłobie w piekle Jack a Łukasiew icza,
w recen zjach i eseistyce Tom asza B urka, S ta n isła wa B arańczaka oraz A n drzeja M encwela, k tó rych działalność zebran a została w trzech jednocześnie niem al w ydanych książkach. I tu ta j uwaga, ja k mi Się zdaje, niezw ykle istotna: - dokonania w szystkich w ym ienionych k ry ty k ów , każde na swój sposób, n a w iązują do tw órczości S tanisław a Brzozowskiego, zwłaszcza zaś do jego o k reślen ia cech rom an ty zm u. To samo dotyczy K orzeni Zawieyskiego. W ydaje mi się, iż w znow ienie w 1971 r. Współczesnej po w ie
ści i k r y t y k i literackiej jest jednym z przejaw ów ciś
n ienia czasu, w k tó ry m żyjem y i k tó ry staw ia lite ra tu rz e polskiej w ym agania, z jak im i w okresie po w o jenn y m nie m ia ła do czynienia. Oznaczają one przede w szystkim konieczność rozw ijania zerw anej
69 R O M A N T Y Z M D Z I S — C O TO Z N A C Z Y ?
po w ojnie tra d y c ji — m am n a m y śli przede w szyst kim p rak ty k ę artystyczną, bowiem w sferze p ostu latów tra d y c ja ta silniejsza b y ła może niż kiedykol wiek w historii. T radycję ową określa Zawieyski w takich oto słowach: ’
„Literatura zawsze w Polsce była czymś więcej niż sztuką i estetyczną przyjemnością. Żądano od niej tego, czym być albo nie powinna, albo nie mogła: wiedzy o życiu, wskazań moralnych, pomocy, światła, drogowskazu” 7.
W pierw szym dw udziestoleciu po w ojnie lite ra tu ra nasza n a jp ie rw nie m ogła spełnić tych postulatów , później zaś p rzed nim i po prostu uciekła. D opiero po roku 1965 jej działalność zaczyna w yraźnie ciążyć ku owym zawsze u nas obecnym postulatom . Widać to choćby w ch arak tery sty czn ej przew adze p ie r w iastków etycznych n ad estetycznym i. Najm łodsza poezja polska, m ówiąc językiem dialektyki, w ytw a rza now ą jakość. W ytw arza ją im.in. dzięki kry ty ce dotychczasow ego języka, jakim poezja się posługi wała. Je st to k ry ty k a dwupoziomowa: z jednej stro n y przew artościow aniu ulegają w szystkie te pojęcia, k tó ry m i operow ała lite ra tu ra polska pierw szej poło wy lat pięćdziesiątych, z drugiej zaś przetw arzane są norm y estetyczne w ypracow ane przez lite ra tu rę popaździernikow ą.0 Spięcie w jed n ym n u rcie dwóch oddzielnych, odrębnie ro zw ijających się poziomów m yśli poetyckiej, spięcie to, p o p arte k ry ty czn ą ana lizą dotychczasow ych dokonań — dodajm y: analizą posiadającą swe podstaw y w określonej syntezie otaczających zjaw isk -— otóż spięcie owo m usiało doprow adzić do przekroczenia b ariery , p rzed którą sta ła dotąd nasza lite ra tu ra .
G w ałtow ny rozwój najm łodszej poezji to b u n t kw ia tu przeciw ko — by posłużyć się 'sform ułow aniem Brzozowskiego ■— jego korzeniom : zarówno litera c kim, jak i społecznym , to sprzeciw wobec naiw nego „zaangażow ania” lite ra tu ry socrealizm u, wobec
ahi-Ma rację Zawieyski?
Krytyka dwupozio mowa
L E S Z E K S Z A R U G A 70
Teatr B ia łoszew skiego
storycznego estetyzimu O rien tacji i — wreszcie — wobec zastanej rzeczyw istości.
5. A nalizując okres, w k tó ry m tw o rzy ły się zręby now ej w rażliw ości poetyckiej, tru d n o nie zw rócić uw agi na dw a — oddalone za rów no w czasie, ja k i w p rze strz e n i — w y darzenia te a tra ln e . Je d n y m z n ich jest Teatr osobny Biało szew skiego, przechodzący ew olucję od k ry ty k i języ k a aż po podjęcie — w w ytw orzonej przez siebie kon w en cji 'teatralnej — takich tekstów , jak np. Dziady M ickiewicza, k tó re w te a tra ln y m języ ku Białoszew skiego zyskują nagle dodatkow y, nieprzew idyw alny w ym iar. Znam ten uitwór ty lk o z taśm y m agnetofo now ej: w szakże n a w e t w takim przekazie jest to te a tr w łaśnie, a nie tylko recytacja. N aw iązanie do tw ó r czości ro m an ty k ó w sta ło się, ja k sądzę, konieczno ścią te a tru Białoszewskiego. O ile w łasne teksty a u to ra Obrotów rzeczy stanow iły m ateriał, dzięki k tó re m u m ożna było ‘w ypracow ać now e zasady eks presji, o tyle b yły one jednocześnie zbyt dla tychże zasad ubogie. T e a tr Białoszewskiego po w yjściu z epoki ek sp ery m en tu muisiał sięgnąć p o tekst, n a k tó ry m m ógłby w pełn i ukazać sw oje możliwości. W lite ra tu rz e polskiej — ściślej: w polskim d ra m acie — te k s ty tak ie pow stały jedynie w epoce ro m an ty zm u oraz w tw órczości W yspiańskiego. T eatr Białoszewskiego, choć zasięg jego b y ł niezw ykle ograniczony, dzięki czem u stanow ił tzw. zjaw isko elitarn e, odegrał dość istotną rolę w kształto w an iu dom inującego w 'drugiej połow ie la t sześćdziesiątych ty p u w rażliw ości artystycznej.
D rugim w ydarzeniem te a tra ln y m je s t w rocław ski T e a tr L ab o rato riu m G rotow skiego. Tu znów m am y do czynienia z w ytw orzeniem sw oistego języ ka tea tralnego, języ ka niezw ykle Skondensowanego, k tó ry — w p rzeciw ieństw ie do T e a tru Osobnego — m iast ob rastać tekstem litera c k im — elim inu je go, spro w adza do absolutnie koniecznego m inim um .
Widocz-71 R O M A N T Y Z M D Z I S — C O T O Z N A C Z Y ?
n e je s t to zwłaszcza w ostatnim jego utw orze, Apo-
calypsis cum figuris, w k tó ry m eksp resja gestu kil
k ak ro tn ie przek racza nośność tek stu literackiego, na k tó ry m je st budow ana. Spektakl te n w ażny jest jed n a k i z innego pow odu — p o w raca w nim -motyw w alki z Bogiem czy o Boga, m otyw , którego kształt najdoskonalszy stw o rzy ł w Polsce M ickiewicz w
W ielkiej Improwizacji. Ale jest to tylko jeden z m o
tywów: te a tr G rotow skiego we w szystkich swych w arstw ach, w każdy m z podejm ow anych w ątk ów od słan ia pew n ą tajem nicę, u k azu je cud: m iłości i n ie nawiści, w iary i nadziei, życia i śm ierci. Znów zatem m am y do czynienia z w y tw arzan iem w rażliw ości no wego typu, w rażliw ości podobnie ja k w te a trz e Bia łoszewskiego sp latającej w sobie zarów no to, jak
przed staw iać jak i to, co się przed staw ia. I dalej jeszcze: w plan ie odbioru przecież nie chodzi 0 przedstaw ienie, lecz o życie samo. A to, ja k sądzę, je s t tu ta j n ajisto tn iejsze.
Być może oba zjaw iska nie odegrały tak w ielkiej roli, jak to su g e ru je n in iejsza wypow iedź. Jedno jest pew ne: ich znaczenie w naszym życiu arty stycznym 1 w kształtow aniu k lim atu , k tó ry pozwolił n ajm ło d szej poezji oisiągnąć te n poziom, jak i dziś rep re z en tu je , nie pow inno podlegać dyskusji. Pom inięcie tych w ydarzeń w trakcie om aw iania zjaw isk w spółtw o rzących m yślenie kategoriam i „rom antyzm u dialek tycznego” byłoby przeoczeniem spraw y niezw ykle istotnej.
6. W poprzednich k ilk u fra g m entach sta ra łe m się wskazać fakty, k tó re p ro w a
dziły w ciągu la t ostatnich do w ykrystalizow ania się obecnej w śród najm łodszych tw órców postaw y nazw anej przez B arańczaka rom antyzm em dialek tycznym . Nie isą to, rzecz jasna, w szystkie zdarzenia, k tó re ©tworzyły n u rt istniejący. P rag nąłem tylko wskazać pew ną atm osferę życia um ysłow ego w Pol sce, życia, k tó re nie zawsze p o trafiło znaleźć sobie
Teatr Gro towskiego Jak co przedstawić? Atmosfera życda umysłowego w Polsce
L E S Z E K S Z A R U G A 72 Przekłady — egzystencja- listyczne i stiruktura- listyczine Marksizm w Polsce
m iejsce w c e n tru m oficjalny ch zainteresow ań. Je st to n iew ątp liw ie obraz szikicowy. A by go w pełn i zbadać, należałoby właściw ie k ro k po kroku p rze analizow ać w szystkie w ydarzenia społeczne i k u ltu ralne, m ające w pływ n a form ow anie w rażliw ości i św iadom ości w kraczającego pokolenia. N ależałoby zatem ukazać zarów no znaczenie rodzim ej filozoficz nej twórczości, jak i oddziaływ anie lite ra tu ry ob cej p rzen ik aj ąoej n a n asz ry n e k w ydaw niczy w spo sób dość specyficzny, a m ianow icie falow y. Nie od rzeczy będzie, jak m yślę, u k azan ie dwóch lpodsta- wow ych fal przekładów .
P ierw szą tw o rzy gw ałtow ny n a p ły w lite r a tu r y egzy sten cja! isityczn ej lub za tak ą u w ażanej, k tó ra m.in. uform o w ała zręby l i t e r a t u r y , skupionej wokół „W spółczesności” a n astęp n ie O rien tacji P oetyckiej H ybrydy. D ru g ą falę tw o rzy trw ają cy d o dziś potok przek ładó w lite r a tu r y p rezen tu jącej m yśl s tru k tu - ralistyczn ą, k tó rej obecność w sposób istotny w y znacza k ie ru n e k rozw oju lite r a tu r y polskiej po ro k u i 965. W arto p rzy ty m wspom nieć, iż w każdym przy p ad k u p u n k tem odniesienia w analizie czy p rz y sw ajan iu form u ło w an y ch przez egzystencjalizm oraz stru k tu ra ! izm zasad rozum ienia społeczeństw a i jego k u ltu ry była w Polsce d o k try n a m arksistow ska, k tó rej ciśnienie n a cało k ształt polskiej m yśli pow ojen nej m a n iew ątp liw ie c h a ra k te r dom inujący, p rze n i k a ją c y w szelką działalność in te le k tu a ln ą . Sposób pojm ow ania m ark sizm u w poszczególnych dokona niach tw órczych okresu 1945— 1972 wym aga, jak są dzę, osobnego szkicu. J e st to jedn akże p rob lem isto t ny, k tórego podjęcie stanow iłoby pow ażny k ro k w zrozum ieniu najw ażniejszych zjaw isk polskiej k u l tu ry pow ojennej. Obecność te g o zagadnienia wi doczna b yła w sposób szczególnie o stry w pracach pośw ięconych filozofii Brzozowskiego, p rezen tow a ny ch n a sym pozjum zorganizow anym przez IBL w styczn iu 1972 t.
73 R O M A N T Y Z M D Z IS — CO. TO Z N A C Z Y ?
kolenia literackiego w sposób pośredni Hub bezpo średni odw ołują się do m yśli M arksa. Je st to w i doczne zwłaszcza w dokonaniach Barańczaka, B u r ka, K a ra sk a czy też tw órców skupionych w krako w skiej g rupie „T eraz” . J e st to widoczne rów nież w n a w iązyw aniu do zagadnień staw ianych przez S tani sław a Brzozowskiego, którego m yśl w sposób bez pośredni fo rm u je pisarstw o krytycznoliterackie. Tutaj w łaśnie o dnajdujem y m arksistow skie podsta w y rom anty zm u dialektycznego. Pom inięcie tych zagadnień byłoby pom inięciem istoty rozw oju świa domości tak społecznej, jak estetycznej najm łodszych twórców , istoty procesu, k tórego kształt k o n k retn y odnajdujem y w dokonaniach poetyckich p o w stają cych w Polsce po ro k u 1965, a zwłaszcza 1968. Ta druga d ata m a tu znaczenie istotne, albow iem w okresie po niej następ u jący m widoczny s ta je się przełom w twórczości* takich poetów , jak Barańczak, K rynicki czy K arasek, przełom polegający przede w szystkim n a odw rocie od wypow iedzi ogólniko wych, na załam aniu się gładkości języka, n a p ęknię ciu czystego głosu, w k tórego m etodykę w targ n ął ostry zgrzyt języka gazetowego. W ystarczy zestawić wiersze z K o r e k ty tw a rzy i J e d n y m tchem B arańcza ka, by zjaw isko to ‘ukazało się w całej swej rozciąg łości. Różnica m iędzy twórczością poetycką okresu
1965— 1968 a tą, k tó ra pojaw ia się później, da się sch arakteryzow ać we w zajem nym stosunku m iędzy poetyką ciążącą ku m etodzie nadreailizmu, której przew aga widoczna jest w pierw szym okresie rozw o ju om aw ianej twórczości, a poety ką w ypracow aną w oparciu o dośw iadczenia ekspresjonizm u, k tó ra za częła dom inow ać później.
7. W twórczości najm łodszych poetów polskich po raz pierw szy po w ojnie od n aj
dujem y rów now agę m iędzy ty m , co stanow i jej przedm iot, a tym , jak ów przedm iot jest prezen to w any. R ów now aga ta jest w ynikiem dw óch kolej
Ekspresjo-nizm zwycięża nadrealizm
L E S Z E K S Z A R U G A 74 Kartezjań- sk ie do św iadczenie Oddziaływać przez człow ieka
n y ch załam ań w rozw oju naszej poezji. O w ym co sta ło się w łasne „ ja ” poety. J e st to, ja k sądzę, re z u lta t dośw iadczeń w yniesionych z ew olucji lite ra tu r y w spółczesnej: zw rócenie się k u sobie, odnaj dyw anie w e w łasnym „ ja ” p u n k tu oparcia dla d a l szej p e n e trac ji św iata okazuje się w e w spółczesnym św iecie koniecznością. Ś w iat te n bow iem atak u je św iadom ość człow ieka tak ą ilością inform acji, iż p ró b a ich u porządkow ania b y łaby zdaniem się na ew okow anie b ełkotu. T ak zresztą dzieje się w wielu naszych propozycjach pisarskich.
T ak w ięc p u n k tem w y jścia ro m an ty zm u dialektycz nego s ta je się ikartezjańskie dośw iadczenie w iodące do gen eralneg o oczyszczenia świadom ości, oczysz czenia m ożliw ego ty lk o dzięki postaw ie nieufności. Ten zabieg p ro w adzi do stw o rzen ia p o d staw widze n ia niezafałszow anego, pozw alającego n a dokonanie zasadniczych przew arto ściow ań pojęć o świecie: s tw a rz a m ożliw ość sw obodnego w yboru.
Isto tn y m elem en tem polskiej tra d y c ji ro m an ty cz nej jest w ia ra w u rzeczy w istn ian ie słowa, w jego ucieleśnienie. W ciągu la t o sta tn ic h (słowo uległo je d n a k całkow itej d ew aluacji — więcej naw et: w y r w ane zostało z języka, p rzestało przylegać do świa ta. N u rt ro m an ty zm u dialektycznego w y ra sta jąc y z reflek sji n a d językiem dąży — p rzy n ajm n iej w dokonaniach dotychczasow ych — do odtw orzenia w artości jego elem entów , do uk azan ia rzeczyw iste go bogactw a słów. O w o „'urzeczyw istnianie słow a” je s t odw róceniem dotychczasow ego p o stu la tu tr a d y c ji rom antyczn ej. J e st jego dialek tyczn ym p rze w artościow aniem , polegającym n a ty m , iż nie m a ono oddziaływ ać n a człowieka, lecz przez człow ieka, poprzez jego indyw idualność. Tak też ch yba p o j m u je ów proces S tanisław B arańczak, pow iadając, że „m yślenie indyw idualne to m yślenie nieufne, k ry ty c z n e wobec zbiorow ych w iar, sen ty m e n tó w i hi sterii. W rodzony indyw idualizm tego rod zaju lite rackiego (tzn. poezji — L. S.), przez poetów
róż-75 R O M A N T Y Z M D Z IS — CO T O Z N A C Z Y ? nych epok tłum iony iluib podsycany n a nowo, dzisiaj sta je się d la poezji jeszcze jed n ą szansą aktyw nego sttosunku do św iata” 8. Tak więc ucieleśnienie słowa pojm ow ane je st tu ta j dosłownie: jako tw orzenie
człowieka.
Podobne akcenty odnaleźć m ożna w w ypow iedzi J e rzego G rotow skiego, gdy mówi:
„w jakimś momencie drogi życiowej znaleźliśmy się w ta kim, a nie innym zawodzie a na obszarze tego zawodu za czynaliśm y szukać odpowiedzi na pytanie, to, o którym wspomniałem: jak żyć by można; i dalej, jak żyć by można, gdyby zam iast grać — nie grać; gdyby zamiast się ukrywać — n ie ukrywać — właśnie odwrotnie niż w teatrze... i w ży ciu” 9.
i w dalszej części wypow iedzi:
„We w szystkim , co jeist mową, dążymy w naszym szukaniu, aby była to naturalna, ludzka reakcja z jej pęknięciami, niedokładnościami, niedoformułowana, zwyczajna m owa ludz ka. Jest cały szereg momentów, w których ona jest po pro stu ludzką reakcją — jak to się często zdarza z ludźmi, że się coś m ówi, ale niedokładnie, i to jest miazgą (...) — «beł kotem», a jednak zza tego wyziera język, język człowieka, który szuka spotkania. Ale ,są m omenty, w których ta m o wa, naw et jedno słowo, jest ważne. I to słow o ma być sły szane” 10.
T ak więc, gdy m ow a o „urzeczyw istnieniu słow a” w polskiej trad y cji rom antycznej, to m a być ono współcześnie ucieleśnieniem go w człow ieku i po p rzez człowieka. Dzięki ternu zadanie staw iane pol skiej lite ra tu rz e zawsze — zadanie przekraczania sam ej siebie — nie prow adzi wcale, jak to pojm o w ał Zaw ieyski, ani do tego, „czym być nie może” , a n i do tego, „czym być nie po w in n a” . Owo p rze k ra czanie samej siebie drogą tw o rzen ia w łasnego „ ja ” s ta je się jed y n ą szansą dalszego rozw oju. Poezja za tem s ta ła się tw orzeniem siebie sam ego — urzeczy w istnianiem istnienia poety (czy lepiej: „ ja ” lirycz
8 S. Barańczak: Jedn ym tchem. Warszawa 1970 ZSP, wstęp. 9 J. Grotowski: Jak ży ć by można. „Odra” 1972 nr 4. 10 Ibidem.
„Słowo ma być słyszane”
L E S Z E K S Z A R U G A 76 Fikcyjny dylem at1 U niw ersa lizm a specyfika narodowa Poistawy M ickiewicza
nego), d la k tó reg o stanow i ona jed y n ą au tenty czn ą treść życia. Z łam any tu został, ja k sądzę, fikcy jn y d y lem at z a w a rty w p o w tarzan y m do znudzenia p y tan iu : czy p o e ta pisze dla siebie czy dla innych? P o e ta po p ro stu żyje społecznie i zrozum ienie tego stało się pod staw ą funkcjonow ania poezji — poezji łam ią cej sztuczne b a rie ry języka m ającego stanow ić bądź m askę, bądź też dobudów kę rzeczywistości.
D ialektyczne przeobrażenie, jakiem u uległa tu ta j polska tra d y c ja rom antyczna, spowodow ało jed n o cześnie p rzerw an ie zaczarow anego kręgu jej swo istości. D oprow adziło w reszcie do stan u , w k tó ry m „to co p olskie” nie m u si być dostępne ty m tylko, k tó rzy o rie n tu ją się w zaw iłych drogach h isto rii n a szego narodu, lecz m oże stać się elem entem w spół tw orzącym lite ra tu rę św iatow ą n a takich sam ych zasadach, n a jakich elem entem tej lite ra tu ry pozo s ta je lite ra tu ra laty n o am ery k ań sk a czy rosyjska, k tó re p rzez to nie tra c ą w cale specyfiki lite r a tu r narodow ych. P rz em ian a ta widoczna jest p rze d e w szystkim w re a k c ji w stępującego pokolenia n a ca łą twórczość E rn esta B rylla od poezji poczynając,, n a R ze c zy listopadowej kończąc. Je st to p rzeciw sta
w ianie się staty czn em u m odelow i w idzenia św iata: przeciw staw ianie widoczne w przejściu od poetyki nadrealistycznej do ekspresjonistycznej.
8. Owo przeobrażenie p o d trz y m yw an ej w dotychczasow ej lite ra tu rz e tra d y c ji p o l
skiego ro m a n ty zm u m a swe korzenie w sam ym ro m antyzm ie: choćby w twórczości A dam a M ickiew i cza. J e j jedność stanow i d ialek ty czn y splot dwóch postaw , z k tó ry c h jed n a przew aża w takich utw o rach, jak S o n e ty k r y m s k ie czy liry k i lozańskie, d r u ga zaś uw idoczniona została w Konradzie W allen
rodzie czy Dziadach zwłaszcza III części. D rugą
z po staw c h a ra k te ry z u je spętan ie tym , co przez d łu gi okres naszej h isto rii w ystępow ać będzie pod kry p to n im em ,,sp ra w y p o lsk iej” . P ró b a uw oln ien ia
77 R O M A N T Y Z M D Z IS — C Ó T O Z N A C Z Y ?
się od niej w ielo k ro tn ie -natrafiała na opór ze stro n y sam ej historii, opór, którego ukoronow aniem s ta ły się dośw iadczenia narodu w czasie ostatniej w oj ny. Twórczość B rylla stanow i, jak m yślę, spazm ostateczny tego n u r tu naszej lite ra tu ry — spazm , w k tó ry m satyryczn e w trę ty w ydają się być ukoro now aniem jej m asochistycznych skłonności.
W stępujące pokolenia, ta k samo jak w szystkie ge n eracje ostatnich dw ustu n iem al lat, m usiało pod jąć pró b ę odpow iedzi na pytanie: „Co to znaczy być dzisiaj pisarzem polskim ?” W przeciw ieństw ie je d n ak d-o generacji poprzednich term in u „pisarz pol sk i” nie p o trak tow ało ono jako w yrażenia m onoli tycznego. Tak więc n a jp ie rw m usiało odpowiedzieć so-bie n a pytanie: „Co to znaczy -być dzisiaj pisa rze m ? ” S tąd p rob lem aty k a języka, p ro b lem atyk a
uśw iadam iana sobie z całą ostrością i trak to w an a z powagą, na jaką nie zdobyli się pisarze starszych generacji u p rogu swojej twórczości. S tw arza to li te ra tu rz e polskiej — w łaśnie polskiej — now e p e r sp ektyw y, w prow adza n a drogi porzucone w raz z od w rotem -o d tra d y c ji Kochanowskiego, S ępa-S zarzyń- skiego, a wiodące, poprzez poezję baroku, do Sone
tó w k r ym s kic h . Specyfika lite ra tu ry narodow ej w y
ra s ta n ie ty lko ze specyfiki problem ów , jak to się działo dotychczas w naszej lite ra tu rz e pow ojennej, lecz również ze specyfiki narzędzia, jakim się ta li te ra tu ra 'p o s łu g u je . I w uśw iadom ieniu sobie • tej p raw d y tkw i, jak sądzę, istota przełom u, k tó ry m a m iejsce w polskiej poezji po roku 1965.
W tym m iejscu sp ró b u ję odpowiedzieć na pytanie postaw ione w ty tu le niniejszego szkicu: „Rom antyzm dziś — co to znaczy?” Otóż postaw a nazw ana przez B arańczaka ro m antyzm em d ialektycznym jest n i czym innym , jak przew artościow aniem naszej tr a dycji literack iej, 'buntem m łodej p oezji przeciw sw ym litera c k im korzeniom . U jm ow anie tej postaw y tylko jako przeciw staw ienie się n u rto w i klasycyzu- jącem u jest om inięciem istoty problem u. L ite ra tu ra
Być dzisiaj pi-sarzem? Przewarto ściowanie tradycji literackiej
L E S Z E K S Z A R U G A 78 -Nowa estetyka młodej poezji
rozw ija się ibowiem, w sw ej ew olucji w ew n ętrzn ej, z jednej tstrony p rzez ibuidowanie opozycji w obec n u rtó w bezpośrednio poprzedzających, z drugiej s tro n y p rzez n aw iązanie 'do całego iswego dorobku. Te dw a p la n y w b a d an iu i analizow aniu danego m o m en tu są konieczne i po m ijan ie jednego z nich — a jest to jed en z podstaw ow ych b raków om aw ianej n a w stępie (książki B arańczaka — w pew ien sposób w ypacza p ersp ek ty w ę k ry ty czn ą, zubaża ją i k ry ty k ę sprow adza li ty lk o do sposobu załatw iania spo rów doraźnych. O dw rót od obow iązujących d o ty ch czas n orm estetycznych, aestetyczność — w tra d y cyjnym rozum ieniu estety k i — m łodej lite ra tu ry nie je s t o d w ro tem od estetyzm u w ogóle. O ile jed n a k dotychczas (zwłaszcza w dokonaniach po ro k u
1956) było to zw racanie u w a g i n a bliżej n ie okreś loną „piękność” czy „ładność”, o tyle obecnie je st to tw orzenie k o n stru k c ji litera c k ic h odw ołujących się św iadom ie do Swojej form y, tzn. św iadom ie od słaniający ch w s tru k tu rz e k o m u n ik a tu literack iego jego treść. T ak w ięc, gdy m ow a o aestetyzm ie ro m an ty zm u dialektycznego, będzie to zw rócenie u w a gi n a świadom ość estetycznego c h a ra k te ru w ypow ie dzi, w k tó re j ró w n ie w ażną sp ra w ą jest to, jak je st o na sform ułow ana, ja k i to, o czym u siłu je pow ia
domić.
9. Oto po raz pierw szy po w o j n ie k ry ty k a n ie m usi, ja k sądzę, zajm ować się uśw ia
dam ianiem lite ra tu ry : uśw iadam ianiem m ającym uzm ysłow ić jej czas i m iejsce, w których jest tw o rzona.