Teresa Walas
Pensjonarki i genologia
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6 (12), 171-176
„ w p ro st przeciw nie, b a d a n ia s tr u k tu r zm ierzają do połączenia się z nim i (...)” (s. 168), albo „że b a d a n ia s tru k tu ra ln e są (...) zw iązane z k o o rd y n ac jam i in te rd y sc y p lin a rn y m i” , poniew aż „zaczynając ro z p ra w ia ć o s tru k tu rz e w jak ie jś sztucznie w ydzielonej d yscyplinie, (...) m ożna szybko stra c ić rozeznanie, gdzie należy um ieścić «istnie nie» te j s tr u k tu r y ” (s. 169).
J e s t to p ro b le m aty k a sensow na jed ynie p rzy pew nym ro zu m ien iu s tru k tu ra liz m u i s tru k tu ry . S tru k tu ra liz m polega p rzy ty m ro z u m ieniu n a dążen iu do w y o d ręb n ien ia w przedm iocie b a d a n y m (jego jed y n ej) s tr u k tu r y i jej zbadaniu. Pozw ala to m ów ić o m a tem aty ce, logice czy fizyce, w k tó ry c h b ada się s tru k tu ry , ja k k o l w iek nie m a m etod stru k tu ra ln y c h . S tru k tu r a n a to m ia st to p ew ien tw ó r fo rm a ln y — a w ięc m ający cechy tw orów b a d a n y ch przez m a te m a ty k ę — a zarazem coś, co istn ieje i jest w y k ry w a n e w b a d an y ch p rzed m iotach , co jest ich su b sta n c ją w znaczeniu s ta ro ży tn y m . M ożna p rze to p y tać, czy istn ieje odwiecznie, czy też p o w sta je , czy b y tu je w jedno stk o w ych p rzedm io tach czy poza n i m i itd. — podobnie jak p y tali scho lastycy o esencje. S tru k tu r a w y alien o w ała się i stała b y tem w sobie.
Istn ie je w re fle k sji n ad s tru k tu ra liz m e m ten d e n c ja — szczególnie silna od czasu rozpow szechnienia d o k try n y C hom sky’ego — do p rzerzu cen ia a k c en tu z m etod an alizy przed m io tu n a m eto d y opi su w y k ry ty c h s tru k tu r. P ia g e t poszedł w ty m k ie ru n k u za daleko. J e śli stru k tu ra liz m m a polegać na znajdow aniu in te rp re ta c ji s tr u k t u r m atem aty czn y ch w ró żny ch dziedzinach przedm iotow y ch, sta je się p u sty m słow em ; ta k ro zu m ian e s tr u k tu ry opisu je m a te m a ty k a , w y k ry w a ją je zaś różne d y scyp lin y za pom ocą w łaściw ych sobie narzędzi: s tru k tu ra ln y c h — jak lin g w isty k a, albo in n y ch — jak fizyka, biologia czy ekonom ia. P ozo staje ontologia s tr u k tu r — re lik t m etafizyki su b stan cji. K siążka P ia g eta zaw iera szereg spo strzeżeń i p y ta ń in sp iru ją c y ch i w a rty c h p rzem y ślen ia osobno; tru d n o n a to m ia st zgodzić się n a jego pojm ow anie stru k tu ra liz m u w całości.
Janusz L ale wic z 2 7 2 R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y
Pensjonarki i genologia
Anna K ruszewska-K udelska: Polskie powieści dla dzie w c ząt po roku 1945. W rocław 1972 Ossolineum,
ss. 190. IBL PAN. Z D ziejów Form A rtystycznych w Literaturze Polskiej, t. X X IX.
T eo rety cy i h isto ry cy lite r a tu r y coraz częściej i chętn iej zapuszczają się n a jej p e ry fe rie . B adanie ro zległych p rze strz e n i lite r a tu r y ludow ej czy p o p u larn e j sta je się zajęciem
R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y 172
ró w n ie p o n ętn y m , co a d o racja sam otnego arcydzieła. Te g ru n ty , jako w y ją tk o w o żyzne, z a g arn ia ją s tru k tu ra liś c i i m ito g ra fo w ie, te o b szary uznaje za sw oje psychologia i socjologia. D la p e ry fe rii n a sta ł czas doskonałej k o n iu n k tu ry . M etodologia po d su w a now e błyszczące narzędzia, rzeczyw istość litera c k a — m ate ria ł, k tó ry do m aga się opisu i racjo nalizacji.
Toteż książk a A nny K ru szew sk iej-K u delskiej Polskie powieści dla dziew cząt po roku 1945 m oże budzić zrozum iałe zaciekaw ienie. Za cel swój bow iem u zn ała a u to rk a „ teo rety czn y opis w y bran eg o p o d g a tu n k u w określonym czasie history czn ym , tzn. polskiej w e r sji pow ieści dla dziew cząt po ro ku 1945” . B y móc tego dokonać, m usiała w yodrębnić sam p o d g atu n ek i ustalić jego s tr u k tu rę : p o d staw ę tożsam ości i zasady dynam ik i. J e s t to obciążenie w ielkie, ale n ieu nik nione: żeby dokonać cięcia, trz e b a znać najogólniejsze w yznaczniki k sz ta łtu poddaw anego analizie przedm iotu . A u to rk a syg n alizu je trudności, lecz gładko je w ym ija, zw racając się ku genezie i historii, aby z niej w yprow ad zić opis p o d g atu n k u . Z a w ierza lekko oczywistości te m a tu , nie jest to jed n ak w ia ra zba w ienna. Tw ierdzenie, że genezy pow ieści dla dziew cząt szukać n a leży w dziejach rom an su sen ty m en taln eg o w ieku X V II i w h isto rii pow ieści now ożytnej, nie je st niepraw dziw e, ale tru d n o je też uznać za odsłaniające praw d ę. Oba bow iem zbiory są ta k rozległe i tak rozm aite, że pow oływ ać się na nie w u sta la n iu genealogii i tożsam ości g atu n k u , to zam ieniać niebezpieczeństw o n a k a ta strofę. Do ro m an su se n ty m en taln eg o zalicza a u to rk a i T e le m a k a , i czułe rom an se p ań de G anlis i de B eaum ont, i N ow ą Heloizą — gdy z p u n k tu w idzenia celu ro zum ow ania jest to zestaw ienie ty leż bezużyteczne co m ylące. P olska bowdem, i n ie ty lk o polska, p o wieść dla dziew cząt czerpiąc z pow ieści sen ty m e n ta ln e j p o w sta w ała i trw a ła w św iadom ej doń opozycji. K to wie, czy ta w rogość nie jest bardziej isto tn a niż p okrew ieństw o. Nie w w y p ad k u Tele m aka, ale w w y p ad ku N o w e j Heloizy na pew no.
J a k bow iem n ap raw d ę próbow ać w yróżnić powieść dla dziew cząt? P rzed e w szystkim , jak się w yd aje, znaleźć jej rzeczyw iste k o n tek sty , nie te jask raw o rów ne (jak proponow ana przez au to rk ę lite r a tu r a poszukująca), ale łudząco podobne. W yodrębnić więc lite r a tu r ę d la dziew cząt z lite r a tu r y m łodzieżow ej, odróżnić ją od pow ieści po p u larn ej i powieści dla kobiet. W pow ieści dla dziew cząt zespalają się w sposób konieczny dw a m om enty: dziew częca b o h a te rk a i ścisła, a na p rze strz e n i h isto rii zm ien iająca się n o rm a dydaktyczno-psychologiczna. Tę norm ę da się z powieści odczytać, ale istn ieje ona na zew nątrz, w św iadom ości społecznej, stanow i pow szechnie resp e k to w a n y system określonych nakazów i re s try k c ji i bez u p rzed n iej jej znajom ości nie jeste śm y w stanie w y od ręb n ić pop raw n ie m ate ria łu , k tó ry chcem y opisać. O te j norm ie m yśli zapew ne a u to rk a , gdy m ów i o „pow ieściach p rz e
-.znaczonych dla określonego czytelnika, dla dziew cząt m ięd zy 12 a 16 ro k iem życia” . S kąd jed n a k czerpie sw oją m iarę, gdzie z n a j d u je p o d staw y pew ności? Pow ieść d la dziew cząt to n ie to sam o, co pow ieść czy tan a przez dziew częta, a n o rm a, o k tó re j m ow a, nie sprow adza się do sam ej obecności d y d ak ty zm u i h a p p y endu. To k o n k re tn a k o m b in acja w artości, zespół reg u ł po zy ty w n y ch i n eg atyw ny ch, sy stem psychologicznej m an ip u la c ji i stero w an ia, s tra te g ia uczuciow a i m o ralna, sp ecjaln y rodzaj psychicznej h i gieny. W szystko to zaś w y n ik a z p rz y ję ty c h społecznie zasad w y znaczania g ran ic y m iędzy dojrzałością a niedojrzałością.
G dy dobrze sobie z tego zdać sp raw ę, okaże się, jak w iele mogło dzielić pow ieść se n ty m e n ta ln ą od pow ieści dla dziew cząt, choć jed n a i d ru g a resp ek to w ała n akaz m o ralizato rstw a. G dy K lem en ty n a T ańska sporządzała swój Spis naprędce dziel w ję z y k u p o lsk im do czytania i na uki m ło d z ie ż y płci ż e ń sk ie j, zaleciła z pow ieści ty lk o Pana Podstolego, M ikołaja Doświadczyńskiego p rzyp a d k i i W idu- liń sk iej Powieści z dziejów Polski, ale te dopiero „dla p an ien ek kończących e d u k a cję ” . A u to rk a w stęp u do D ziennika Franciszki K rasińskiej w w y d a n iu B iblioteki N arodow ej, Ida K otow a, nie p o tra fi rozstrzyg n ąć, czy b rak Jana z T ęczyna w śród w y m ien io n ych pow ieści tłu m aczy ć n ależy przeoczeniem , czy też k siążka w y d a ła się T ańskiej niebezpiecznie ro m an ty czn a, m ogąca pobudzić n iep ożądaną eg zaltację p an ieńskich serc i um ysłów . Podobnie w y gląda spraw a, gdy idzie o lite ra tu rę po p u larn ą. Pom im o n iesk a zitelnej czystości S tefci i w strzem ięźliw ości o rd y n ata w ym ieniona m im ochodem przez a u to rk ę T rędow ata nie b y ła dopuszczalną le k tu r ą dziew cząt, ja k nie b y ła nią D zik u sk a m im o swego d y d a k ty z m u, optym izm u i dziew częcej b o h aterk i, ja k nie jest nią dzisiaj Lato nagich dziewcząt. W w ykazie 101 p isa rz y dla m łodzieży, k tó ry dołącza Lechicki do sw ego Przew o dnika po beletrystyce (1935 r.), L id ia C zarska o trz y m u je ad n otację „to le ro w an a ” .
Z d ru g iej s tro n y ta k ie u tw o ry , jak P a m ię tn ik W acław y czy D zien n ik S e ra fin y , łatw o d a w a ły się przesunąć na obszar lite r a tu r y dla dziew cząt, choć p o w sta w a ły bez w yraźnego i jaw nego a d resu młodzieżowego.
Rzecz jasna, d a się u stalić n ajogólniejszą no rm ę d y d ak tyczn o- -psychologiczną rządzącą pow ieścią dla dziew cząt. Da się też w y znaczyć w n iej m iejsca n a jła tw ie jsz e j zm ienności. Obcy będzie po w ieści na p rzy k ład zw ycięski cynizm czy w ielka n am iętność, gdy pow iedzm y — m iłość p ojaw iać się będzie w różnych u jęciach i propo rcjach . Bez takiego jed n a k u św iadom ienia sobie pro b lem u i najogólniejszego u sta le n ia ro zw iązania pozostaje operow anie f r a zesem i do raźn y opis poszczególnych utw orów .
To sp raw a pierw sza. D ru g a d o ty czy opisu teorety czn ego pod- g a tu n k u , u sta le n ia sch em atu na ty le jasnego, b y m ożna było m ó w ić o tra n sfo rm a c ji, nie gubiąc z oczu tożsam ości. K ru szew sk a
p ró b u je dać ta k i opis i w y m ien ia n a stę p u jąc e g ru p y cech: m a te r ia ł tem aty czn y , d y d ak ty zm , s te re o ty p y i sch em aty fa b u la rn e . Dalsze jed n a k rozw inięcie tej c h a ra k te ry s ty k i nie jest ani w y czerpujące, ani uporządkow ane. S tw ierdzen ie, że d y d a k ty z m p o w ieści dla dziew cząt p rze jaw ia się przez „schem atyzację b o h a te ró w i s y tu a c ji” a „dobór i k o n stru k c ja losu, zw łaszcza b o h a te rk i w iodącej, m a ją egzem plikow ać założoną przez a u to ra tezę m o ra li z a to rsk ą ” , jest tru izm em . W ja k i jed n a k sposób norm ę d y d a k ty c z n ą p rze k ład a się n a języ k fikcji pow ieściow ej? J a k w y g ląd a typologia b o h ateró w (np. g ra opozycją p o rtre t — ideał), jak ie są p o d sta wow e w zo ry fa b u la rn e i ich w a ria n ty — żadne z ty ch p y ta ń nie niepokoi au to rk i n a serio. N ato m iast w śród stereo ty p ó w i sch e m atów fa b u la rn y c h o d n a jd u je m y jed n y m tc h e m w ym ien ion e „ in gerencje tzw. zbiegów okoliczności, obow iązkow y h a p p y end i często p o w ta rz a ją c ą się s y tu a c ję biednej sie ro tk i” .
Tym czasem zaś ta k i w łaśn ie oczyszczony sc h em a t i w y a b s tra h o w an e re g u ły odnieść m ożna dopiero do w spółrzędn ych ; rea liz m — idealizacja, codzienność — egzotyka, zan urzyć w środow isku i ideo logii, badać rozległość o brazu społecznego i typow ość, o d n ajd y w ać adres czytelniczy, re g u ły ro zw oju czy zm ienności.
W yprow adzanie re g u ły w y m ag a ostrożności n a w e t w ted y , gd y w y d a ją się oczyw iste i niew ątpliw e. S tw ierdzen ie, że „ b o h a te rk a pow ieści dziew częcej z se n ty m e n ta ln e j h ero in y , bogobojnej córki i narzeczonej ary sto k ra ty cz n e g o w y b ra n k a serca poprzez d o b rą dziew czynę i p an ie n k ę z polskiego d w o rk u s ta je się zw ykłą, co dzienną m iłą dziew czynką w ram ach n o rm alnej rzeczyw istości, ozdobionej jej m arzen iam i i fa n ta z ją ” (s. 36) nie stanow i d o s ta tecznej p o d staw y do uogólnienia, że w la ta c h trz y d z ie sty c h X X w. „pow ieść dziew częca zaczyna w y raźn ie g raw ito w ać w s tro n ę p ro zy realisty czn ej i psychologicznej” . P a n ie n k a z polskiego d w o rk u, k tó rą w olno au to rce d arzy ć niechęcią, n a le ż a ła tak ż e d o n o rm a l nej rzeczyw istości i sam a jej obecność nie w y k lu czała realizm u . Podobnie w prow adzenie codziennej, m iłej dziew czynki w cale do realizm u nie m usiało prow adzić. O dpow iedź n a p y tan ie , k tó rą z powieści: K siężniczkę U rbanow skiej czy S z a le ń stw a p a n n y E w y M akuszyńskiego uznać należy za bard ziej realisty czn ą, w cale nie jest p ro sta i jednoznaczna. Bow iem rozw ój p o d g a tu n k u nie od by w ał się w jed n y m k ie ru n k u : k u realizm o w i i psychologizm ow i. Ruchow i tem u to w arzy szy ła m iędzy in n y m i zm iana s tra te g ii m o- ralisty czn ej. Mówić m ożna w ięc ty leż o w zroście realizm u , co o doskonaleniu k a m u flażu fu n k cji d y d ak ty czn ej. W cześniej po wieść p e n sjo n a rsk a k rzy ż u je się z pow ieścią przygodo w ą i se n sacy jn ą, sp okrew nią z m elo dram atem . To nie są w cale te n d e n cje w spółbieżne z realizm em i psychologizacją. Ź ródłem sukcesu u tw o ró w M akuszyńskiego b y ła nie ty lk o codzienność i hum or, ale zdum iew ająca zdolność łączenia ró żn y ch odm ian pow ieści
dziew częcej. J a w n y m naw iązan iem do tego w zoru jest cykl po wieści N atalii Rolleczek.
P odstaw o w y podział, k tó ry p rzep row adza K ruszew ska, jest k la sy fikacją z p u n k tu w idzenia te m a ty k i i zaw artości treściow ej (dziew czyna-żołnierz i działaczka p olity czna n a k a rta c h pow ieści dla dziew cząt, m łodzieżow y „ p ro d u k c y jn ia k ” z dziew czyną w t y tule, aw ans społeczny w pow ieściach dla dziew cząt). To, co au to rk a podaje za k ry te riu m w y b o ru (s. 68), jest zespołem cech w y p ro w a dzonych z m a te ria łu pow ieściow ego, zak łada w ięc u p rzed n i w y bór i obserw ację. Po d staw o w e i po w tarzaln e cechy u tw o ró w p rz y należnych do danego g a tu n k u (jak w ym ienione p rzez a u to rk ę w yelim inow anie głębiej p o jętej p ro b le m a ty k i n au k o w o -p o p u lar- nej, batalisty czn ej, przygodow ej, podróżniczej) nie m ogą stanow ić k ry te riu m doboru m ate ria łu , w te n bow iem sposób z gó ry zakłada się jego stabilność i w yklucza z pola w idzenia te u tw o ry , k tó re dochow ując w ierności g atunkow i, n a ru sz y ły b y pow szechny sche m at treścio w y czy fo rm aln y, co jak w iadom o je st w łaśnie siłą m otoryczną g atu n k o w y ch p rzem ian. Co zaś k ry je się za sfo rm u łow aniem „określony a d re sa t: dziew czyna w w ieku 12— 16 l a t” nie bardzo w iadom o. Z drow orozsądkow a in tu icja , do k tó re j za pew ne odw ołuje się au to rk a, każe w ątpić, czy istn ie je w spólna n orm a dydaktyczno-psychologiczna dla takiego przed ziału w ieku, a co za ty m idzie, czy d a się w y od rębnić jedną, w spólną p rz e strzeń pow ieści. I sam a a u to rk a an alizu je w g ru n cie rzeczy po wieści przeznaczone dla szesnastolatek, p o m ijając naw et w b iblio grafii książki adresow ane do dziew cząt m łodszych, w ty m jeden z ładniejszych pow ojennych u tw orów : Dorotą i jej to w a r z y s z y B orudzkiej.
W rezultacie p rzew aża analiza tem a ty c z n a i d o raźn e streszczenie. Czy s tru k tu ra w ew n ętrzn a pozostaje n ienaruszona, czy g atu n ek jest w ogóle ro zpo zn aw aln y poza sam ą m a te rią tem atyczną. Czy ten d en cje realistyczno-psychologiczne, na k tó re głów nie zw raca uw agę au to rk a, nie doprow ad ziły do jego rozk ładu , nie zniw elo w a ły jego odrębności? S ie d e m zielonych z e szy tó w K u rczab a m oż na na p rzy k ład uznać za swego ro d zaju an typow ieść dla dziew cząt, jej k o n stru k c ja dopuszcza bow iem ta k ą am biw alencję sensu, że m oralizato rstw o podszyte zostaje d ep raw acją. R ealizm — jeśli tak um ow nie nazw ać d e m a sk a to rsk ą w gruncie rzeczy ten d en cję tej pow ieści — p o żarł n orm ę dydaktyczno-psychologiczną. Je j k a m u flaż jest tak doskonały, że s ta je się zupełnie niew idoczna. R ów no cześnie ta książka budzi n ajw ięcej w ątpliw ości au to rk i: czy rz e czywiście jest odpow iednią le k tu rą dla dziew cząt? W racam y do p u n k tu w yjścia, do w łaściw ego k ry te riu m .
K ru szew sk a ocenia często, chętn ie, acz doryw czo. T ru d n o jed nak d o p atrzy ć się jasności k ry te rió w i psychologicznej w yobraźni. O graniczenie ho ry zo n tu jest k o n s ty tu ty w n ą cechą pow ieści dla
m łodzieży, nie tylko ze w zględu na b ra k in telek tu aln eg o p rzy g o to w an ia ad re sa ta , ale i z uw ag i n a sw o istą higienę p sychiczną. I jeśli a u to rk a m a p raw o przeciw staw iać się m in im alisty czn em u p ro g ra m o w i życiow em u, głoszonem u w pan ień sk iej pow ieści la t o statn ich , to jed n a k p ro g ra m m aksim um , k tó ry o b jaw ia się w tej polem ice, d a je p o d staw y do n iejak iej nieufności: lite r a tu r a dla d ziew cząt „p rop o nuje w zorzec obyczajow y i in te le k tu a ln y m łodej w spółczesnej Polki n a m iarę rodziny, n ajbliższych codziennych spraw , elim in u jąc z zasięgu jej zain tereso w ań w ielkie pro b lem y histo ry czn e epoki, w alk ę ró żn ych system ów polityczny ch, m o ra listy k ę, w yznaczoną nie ty lk o rolą człow ieka n a planecie Ziem ia, lecz n a plan ecie K siężyc, a może za p a rę la t na planecie W enus •czy M ars. N ie m a w dziew częcych pow ieściach tru d n y c h n iep o kojów m o raln y ch , b rak oddechu w ielkich zdobyczy n auk i, w ie dzy, tec h n ik i w spółczesnej. Ż adna z nich nie p a sjo n u je się np. lo tam i astronau tó w , nie p rzed staw ia d y lem a tu w spółczesnego czło w ieka żyjącego m iędzy dynam icznym postępem cyw ilizacji technicznej z jed n ej s tro n y i am oralizm em stosunków m ięd zy lud zk ich — z d ru g ie j” (s. 139).
F razes zaw sze b y w a w rogiem p raw d y , w ty m jed n a k w y p ad k u s ta je się w yjątkow o groźny, bo łatw o niszczy sam p rze d m io t po znania. P e ry fe rie m ają sw oje tajem n ice i u m ie ją strzec swego języka. Nie w olno źbliżać się do te j lite r a tu r y z wyższością, z p rz e św iadczeniem , że jest nieciekaw a, uboga i fałszyw a. T rzeba zna leźć w sobie nie tylko ciekaw ość, ale także m om ent upodobania, by n a tra fić na rzeczyw istą dźwięczność p rzedm iotu.
Teresa Walas R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y 1 7 0
Parnickiego konszachty z czasem
Małgorzata Czermińska: Czas w powieściach Par
nickiego. W rocław 1972 Ossolineum, ss. 134.
Dobrze się stało i z pew nością nie było to ze stro n y au to rk i p rzy p ad k o w y m czy m odą p o d y k to w an y m chw y tem , że w y ru szając w drogę po la b iry n ta c h pow ieściow ych P a r nickiego w łaśnie czas jak o elem ent ich s tr u k tu ry u czy niła in stru m en tem orien tacji. P odobnie jak w w ielu in n ych sygnalizow anych zresztą przez nią p rzy p ad k ach , znam ienne dla a k tu a ln y c h badań literack ich zain tereso w an ia stro n ą tem p o raln ą u tw o ró w są tu p odyktow an e w łaściw ościam i sam ego m ate ria łu . W spółczesna epika dość pow szechnie ulega bow iem fascyn acji czasem jako aspektem egzystencji człow ieka, u P arn ick ieg o zaś tem at te n je s t nie tylko