• Nie Znaleziono Wyników

Konserwacja we Włoszech : uwagi na podstawie podróży

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Konserwacja we Włoszech : uwagi na podstawie podróży"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

K. Dąbrowski

Konserwacja we Włoszech : uwagi na

podstawie podróży

Ochrona Zabytków 9/3 (34), 194-198

(2)

Dużo uw agi poświęcono sprawom zw ią­ zanym ze znacznym rozwojem metod te­ renowych prac ratowniczych i konserw a­ torskich, szczególnie w powiązaniu z kon­ tynuowanym i pracami budowlanym i.

Zebrani stw ierdzili, że obserwowany rozwój budownictw a w Polsce Ludowej zmusza do podążania za nim i służby kon­ serwatorskiej. U ratowania od zagłady w szystkich stanow isk archeologicznych nie można osiągnąć bez ilościowego zw iększe­ nia konserw atorów oraz zaopatrzenia ich w nowoczesną aparaturę techniczną i środ­ ki lokomocji: m otocykle i auta pogoto­ wia konserwatorskiego wyposażone w w y­ kopaliskowy i konserwatorski sprzęt ra­ towniczy, podobnie jak to ma m iejsce w Czechosłowacji i Rumunii. Służba kon­ serwatorska musi działać spraw nie i na­ tychmiast, jak pogotow ie ratunkowe, nie może w ięc być pozbawiona koniecznych środków technicznych.

Zwrócono też uwagę na najważniejszą czynność konserwatorską, ostatnio zanie­ dbaną: inw entaryzację stanow isk archeo­ logicznych a szczególnie w zakresie zw ię­ kszenia ilości pomiarów sytuacyjn o-w y- sokościowych stanowisk archeologicznych, szczególnie grodzisk i kurhanów, które najczęściej ulegają zagładzie lub defor­ macji. Na pomiary geodezyjne stanowisk archeologicznych powinna się znaleźć do­ datkowa suma. Plany te są zarazem pod­ stawą do wydania prawnego aktu orze­ czenia konserwatorskiego oraz dokumen­ tem naukow ym danego obiektu archeo­ logicznego.

Przedm iotem dyskusji była także k w e­ stia powiązania służbowego konserw ato­ rów zabytków archeologicznych. Początko­ wo w ysuw an o propozycję utworzenia od­ działów konserwatorskich w muzeach, jak to ma m iejsce w niektórych małych pań­ stwach, inni proponowali przeniesienie służby konserwatorskiej zabytków archeo­ logicznych do Instytutu H istorii Kultury M aterialnej, jak to ma m iejsce w Związ­ ku Radzieckim, w końcu przeważył po­ gląd, że konserwatorzy zabytków archeo­ logicznych powinni się m ieścić w obrę­ bie urzędów konserwatorskich Prezydiów W ojewódzkich Rad Narodowych i posia­ dać analogiczne uprawnienia i obowiązki, jak w ojew ódzcy konserwatorzy zabytków kultury.

Podsum owując dyskusję przewodniczą­ cy w yraził pogląd, że służba konserw a­ torska m im o nikłych środków finanso­ wych i technicznych oraz nielicznej kadry konserwatorskiej potrafiła się zdobyć na energiczną i owocną działalność w tere­

nie, w ypracować nowe metody dostoso­ w ane do m inim alnych środków i urato­ wać setki zagrożonych stanow isk archeo­ logicznych, o czym świadczą liczne spra­ wozdania z odkrytych stanowisk archeo­ logicznych i badań ratowniczych. Dezyde­ raty w spraw ie powiększenia stanu ilo­ ściowego służby konserwatorskiej D yrek­ cja przyjm uje do realizacji, jak również stwierdza, że podstawowym warunkiem pracy jest oddanie konserwatorom nowo­ czesnych narzędzi pracy i lokomocji.

T. Ż u ro w sk i KONSERWACJA WE WŁOSZECH (uw a­ gi na podstaw ie podróży)

W ielkie bogactwo ilościow e dzieł sztuki w e Włoszech stworzyło specjalne warun­ ki dla ochrony i konserw acji zabytków W ytworzyła się sytuacja sprzyjająca z jed­ nej strony rozwojowi techniki i wiedzy konserwatorskiej, z drugiej strony prak­ tykowaniu w ielu konserw atorów przepro­ wadzających zabiegi bez podstaw nauko­ w ych i pracujących pokątnie. Obecnie stan ten uległ i ulega stałej zm ianie na lepsze dzięki kształceniu kadr konserw a­ torów w Istituto Centrale dei Restauro w Rzymie. Ten w łaśnie ośrodek jest ser­ cem dzisiejszego organizmu konserwator­ skiego i na jego decyzjach i opiniach opiera się każde świadom e postępowanie konserwatorskie tak w muzeach, jak i w pracach terenowych.

Instytut ten mieszczący się w dużym starym pałacu, przystosowanym całkow i­ cie do sw oich potrzeb, posiada szereg działów i pracowni, postaw ionych na w y­ sokim poziom ie technicznym i naukowym Działy takie jak naukowy i wydawniczy, pracownie fizyczna, chemiczna, fotogra­ ficzna, konserw acji m alarstwa sztalugo­ w ego i ściennego, biblioteka, pracownie techniczne itd. umieszczone w obszernych salach, wyposażonych w specjalistyczne urządzenia, stwarzają idealne warunki pracy. Jeśli dodamy brak kłopotów o ma­ teriały konserwatorskie, aparaty, narzę­ dzia oraz uwzględnim y sześciogodzinny dzień pracy, jak również wyższa w yna­ grodzenie za prace przy m alarstwie ściennym, to stw ierdzić musimy, że kon­ serwatorzy tam tejsi pracują w o wiele lepszych warunkach i atm osferze niż nasi Dzięki św ietnym warunkom pracy osiąg­ nięcia Instytutu są ogromne, tak teore­ tycznej jak techniczne czy estetyczne.

Instytut, podległy M inisterstw u Oświa­ ty, w sw ym założeniu jest instytucją nau­ kową, a żadne w zględy m erkantylne i pro­

(3)

Ryc. 200. Malowidło w kościele św. K le­ mensa w Rzymie.

Ryc. 201. Wnętrze pracowni Istituto del Restauro — Konserwacja fresków prze­

niesionych na płótno. dukcyjne nie ciążą na pracy badawczej,

nie krępują inicjatyw y w podejm owa­ niu badań teoretycznych i eksperym en­ tów praktycznych. Instytut rozwija w ie­ dzę konserwatorską i kształci nowych konserwatorów. W szystkie ciekaw sze osiągnięcia, informacje o ciekawych pra­ cach konserwatorskich i odkryciach pu­ blikowane są w kwartalniku „Bollettino dell Istituto Centrale dei Restauro”, w y ­ chodzącym od 1950 r.

Wśród studiów naukowych nie brak też problem atyki z zakresu estetyki konser­ watorskiej, którą zajm uje się szczególnie Cesare Brandi, dyrektor Instytutu.

Konserwatorzy oraz studiujący konser­ wację pracują bez ograniczenia tak w dziale m alarstwa ściennego, jak i szta­ lugowego. Praca przy m alarstw ie ścien ­ nym trwać m oże cały rok, gdyż jej w ięk ­ szą część w ykonuje się w pracowni.

K onserw acja m alowideł ściennych w In­ stytucie poszła w zupełnie innym kierun* ku niż u nas. M ianowicie m alowidło źle trzymające się ścian utrwalane jest białym szelakiem, rozpuszczonym w al­ koholu. Następnie m alowidło okleja się płótnem, używ ając kleju wg znanej i sto­ sowanej od dawna recepty prof. Secco Suardo, następnie zrywa się ze ściany, zrzuca w przeważającej ilości w ypadków intonaco i przewozi do pracowni, gdzie zw ykle po ukończeniu sezonu letniego prze­ nosi się na stałe na nowe płótno, usuw a­ jąc z powierzchni m alowidła to płótno, na którym uprzednio się znajdowało. No­ w e płótno napięte jest na ram y-krosna wg metod opisanych i zilustrowanych przez Carita w nr 19/20 Biuletynu. Po­ lega ono na oparciu jedynie płótna na krosnach bez przybijania go na stałe. Funkcję przytrzym ywania zam iast gw oź­ dzi, jak to było dotychczas, spełnia urzą­ dzenie ulegające ruchom płótna i regulu­ jące te ruchy. Urządzenie to może być skonstruow ane w kilku wariantach, za­ leżnie od założenia, co regulować będzie te ruchy: sprężyny, ciężary czy specjalne śruby (wykonyw anie zastrzyków pod tynk stosowane u nas uważa się tam za m eto­ dę przestarzałą). Tak przeniesione m alo­ widła znajdują się w w ielu kościołach i muzeach i chociaż trudno nam się zgo­ dzić w zupełności ze stałym zrywaniem malowideł, to trzeba przyznać, że nasze t.zw. freski, które odpadły, lub zostały miszczone, gdyż na upór chcieliśm y je zachować na murze, byłyby się przy tej m etodzie zachowały. Tak zginął św. Jerzy z Rynku St. Miasta i m alowidła tamże pod nr 8 i 12 i ginie w iele innych poli­ chromii odpadających sam oczynnie od

ścian. Gdybyśmy się zdobyli na taką ch i­ rurgiczną m etodę w stosunku do malo­ w idła pod nr 20 na Rynku Staromiejskim w Warszawie, nie doszukiw alibyśm y się dziś m ałowidocznych resztek niszczeją­ cych w skutek w arunków lokalnych. Są to wypadki warszawskie, ale takich przy­ kładów mamy więcej w całej Polsce, a szczególnie na Ziemiach Odzyskanych. Zbytnia troskliwość i przesada jest tu tak szkodliwa, jak i zbytnia pochopność w stosowaniu tej popisowej metody kon­ serwatorskiej. Bezkrytyczne stosowanie tej włoskiej zasady byłoby w naszych w a­ runkach nieodpowiednie. Być może, iż głębsze w niknęcie w przyczyny, dla któ­ rych tam decydują się na tego rodzaju operacje, przekonałoby o słuszności tej metody. Drugim punktem, który wydaje się niepokojący, to stosowanie kleju prof. Secco Suardo, składającego się m. in. z kleju zwierzęcego, melasy, octu itd. We­ dług informacji uzyskanych ustn ie w In­ stytucie, m ieszaninę tę zabezpiecza się przed zepsuciem dodatkiem fenolu. Po­

(4)

m ijając dodatnie cechy tego kleju t. zn. elastyczność i brak typow ej kurczliwości, jakie cechują klej zwierzęcy, w naszych warunkach spotkalibyśm y się z łatwym pleśnieniem tej, w takim składzie, higro- skopijnej m asy. Badanie próbki tego k le­ ju przeze m nie wykazało, że bardzo łatwo ulega on pleśnieniu. Przypuszczam, że odpowiedni dodatek fenolu, nie dopusz­ czający u nas do psucia się, mógłby ze w zględu na swoje własności kw asow e spowodować zm iany barwników, w rażli­ wych na kwasy. Zagadnienie to należało­ by zgłębić i prześledzić doświadczalnie u nas, w naszych warunkach klim atycz­ nych. Podobnie niebezpiecznym dla w ę ­ glanu wapnia w w ypraw ie i powierzchni fresku może być dodatek octu. Proble­ mem, który również budzi u nas w ątpli­ wości, jest użycie białego szelaku do utrwalania m alowideł. Jest on rzeczywi­ ście dobrym nie zabarwiającym m ateria­ łem, rozpuszczalnym w nieszkodliw ym dla zdrowia przy wdychaniu alkoholu. Należałoby jednak sprawdzić, czy od w il­ goci, jaką wprowadza się na m alowidło z klejem nie „ślepnie” biały szelak, któ­ ry — jak w iem y — przy zetknięciu się z powietrzem staje się nierozpuszczalny i w obec tego nie dałby się potem zrege­ nerować. Takie i cały szereg innych w ą­ tpliw ości nasuw ają się polskiem u kon­ serwatorow i po zwiedzeniu Instytutu.

M ożliw e jest, iż chem icy tam tejsi w y­ w ażyli w szystkie m ożliwości receptur i w ykonali próby, które przekonały ich, że w ich warunkach mimo teoretycznych zastrzeżeń w praktyce są one nie w iele znaczące wobec ogromu innych osiągnięć, jak chociażby w punktowaniu i rekon­ strukcji, które w gronie naszych konser­ w atorów budzą taką niezw ykle żywą dy­ skusję. Punktow anie w ykonuje się tam kreską a ściślej m ówiąc kreseczką, bar­ dzo cienką i kładzioną gęsto, tak, że este­ tyczna wartość obiektu nie ponosi szw an­ ku. M yślę tu o charakterystycznym teore­ tycznym preparowaniu w niektórych w y­ padkach obiektu u nas, zabijającym czę­ stokroć w artości m alarskie dzieła sztuki. W Instytucie jedynie rekonstrukcję w y­ konuje się z wyraźnym podkreśleniem różnicy z oryginałem . Rekonstrukcja ta może być naw et trochę inna w kolorze niż oryginał, jak to ma m iejsce np. we freskach Manitegni w Padwie, w bazylice Eremitani. Nie usiłuje się w niej pokazać w szystkiego co jest nam wiadome, że tam było i do czego zresztą mamy fotografie, reprodukcje itp. W ten sposób powiedzieć możemy, że z Mantegni pozostały w ba­ zylice naprawdę tylko resztki. one naklejone na płótno, nabite na krosna

i razem w staw ione w miejsce gdzie były dawniej m alowidła. Reszta t. zn. skrzynie gruzu pozostają w Instytucie. W tym w y­ padku mamy do czynienia z purystyczną konserwacją, kierowaną w rażliw ą ręką konserwatora.

Takie podejście w idoczne jest również w obrazach sztalugowych, gdzie ubytki punktuje się rów nież kreską, lecz tak cie­ niutką i kładzioną gęsto, że n ie rozrywa drobnych form i m ałych figur ludzkich, szczegółów architektury, roślin itp.

W ydaje mi się, że tego rodzaju jedno­ lite ustaw ienie zagadnienia punktowania ma uzasadnienie i wprowadza system a­ tyzację ułatwiającą porozum ienie między kierownictwem a wykonaw cam i, gdyż nie ma w takich wypadkach luk w metodzie, które każdorazowo trzeba w ypełniać dy­ spozycjami.

W konserwacji m alarstwa sztalugowego ma In stytu t nie m niejsze osiągnięcia jak w ściennym i przeprowadza nadal bada­ nia i próby. Pomaga w tym św ietn ie po­ staw iona dokumentacja fotograficzna ze zdjęciami rentgenowskimi, w promieniach ultrafioletow ych, podczerwieni, zdjęcia mikro-, m akro-, kolorowe itd.

Jedną z ciekaw ostek tej dokumentacji jest zostaw ianie w niektórych wypadkach m ałych próbek przem alowań na obrazie dla pokazania jego stanu poprzedniego. Z innych osiągnięć i różnic b yły następu­ jące: do utwierdzania zżartego przez szkodniki drew na używ a się tam prepa­ ratu produkcji fabrycznej NRF o nazw ie „Xilam on”, o nieznanym mi bliżej sk ła­ dzie chemicznym. Dezynsekcję drewna zaleca Salvatore Liberti w artykule: Nu- ovi ritrovati nella disinfestazione delle opere d’arte w Nr 19/20 Biuletynu przy pomocy środków takich jak bromek m e­ tylu, chloronaftalen i inne, dostosowanych podobno do w ym agań konserwatorskich. Bromek m etylu w g wypowiedzi naszych chem ików m. in. mgr Tworka z PKZ w W arszawie byłby środkiem dobrym, nowym dla nas i mającym w szystkie ce­ chy jakich się przy dyzensekcji wymaga. Poza tym w łoscy konserwatorzy dublują obrazy niestety na klajster a b. rzadko na wosk. Dość często przenoszą obrazy sztalugowe z drewna na płótno, co rów­ nież nie jest wskazane. Szeroko stosuje się natom iast do dokumentacji zdjęcia ko­ lorowe, jak również i inne.

Im ponują zdobycze techniczne, jak np. rożklinowywanie obrazów za pomocą spe­ cjalnych urządzeń m etalowych, w staw io­ nych w narożnikach krosien w obrazach, które zresztą uważa się tam już za p r z e ­ starzałe, wobec opisanych wyżej osiągnięć Caritâ. Podobnie opracowano w iele syste­

(5)

mów parkietażu m etalowego stale ulep­ szanego zresztą. W ynalazca dr Caritâ opi­ sał sw oje próby w N r 16 Biuletynu. Opisy w ykazują długą drogę prób i ulepszeń, jakie przechodziły pomysły. To nowe uję­ cie parkietowania polega na wprowadze­ niu m etalow ych prętów, swego rodzaju łożysk kulkowych, w których lekko poru­ szać się może konstrukcja usztywniająca oraz innego system u układu jak i przy­ twierdzenia listew. Próby już wykonane na obrazach wzbudzają podziw dla celo­ wości pom ysłu, dokładności i precyzyjno­ ści ich wykonania. Instytut pracuje stale nad now ym i próbami rozwiązań estetycz­ nych.

Reasum ując wrażenia ze zwiedzania In­ stytutu można powiedzieć, że ma on w szelkie warunki do naukow o-konserw a­ torskiej pracy i że kierownicy jego pro­ wadzą go po drodze w swoim przekona­ niu najlepszej.

Konserwacja w e Włoszech n ie kończy się jednakże na Instytucie i można w i­ dzieć w iele dziel w m uzeach i kościołach w ostatnich czasach konserwowanych. W w iększości jednak zwłaszcza w kościo­ łach napotyka się na obrazy niekonser- wowane, z oślepłym i werniksam i, zmato­ wiałe, szare, brudne, sczerniałe, źle ośw ie­ tlone itd. Trzeba przyznać, że na ogół ma­ lowidła ścienne są chyba w lepszym sta­ nie od obrazów sztalugowych. W muzeum w W eronie i Vicenzy znajdują się obra­ zy, które nie powinny być w ystaw ione ze w zględu na bardzo zły stan podłoża kom ­ pletnie zżartego przez szkodniki drewna lub z odpryskującą farbą wraz z pobiał­ ką. Są jednak też obrazy pięknie utrzy­ mane i dobrze eksponow ane w muzeach Wenecji, Florencji i szczególnie Rzymu.

Godną naśladow nictw a była specjalna w ystaw a w jednej z sal Galerii Uffizzi. W ystawiono tam obrazy z dokumentacją rentgenologiczną, fotograficzną kolorową, opisami itp. Przy w ystaw ie tej sprzeda­ wano ilustrow ane katalogi objaśniające. Charakterystycznym było tam pokazanie różnych sposobów ujęcia konserw ator­ skiego i tak -np. zniszczone tła złote pun­ ktowano plamą jednolitą w kolorze zbli­ żonym do złotego, rycia w tle jednak uwzględniono, rekonstruując je w g ory­ ginału. W innym tryptyku złoto oraz ma­ low idło uzupełniono całkow icie. Tu np. dekorację roślinną, otaczającą wokoło obraz uzupełniono m alując poprostu im ­ presyjnie opierając się na oryginalnym otoczeniu, ale w innym zupełnie tonie. Obraz na tym nic nie stracił, a rekon­ strukcję można łatw o rozpoznać. Uszko­ dzenie koloru ciała uzupełniono identycz­ 197

nym tonem. W niektórych wypadkach duże braki wypełniono farbą o kolorze poniekąd neutralnym, w innych, jak w obrazie Rafaela (?) „Wenus i Centaur”, wszystko uzupełniono w barwach w łaści­ wych. Ściem nień retuszów nigdzie nie można zauważyć. Tak na tej w ystaw ie jak i w Museo Correr w W enecji obok doku­ m entacji i obrazu eksponow anego podane jest nazw isko konserwatora. Eksponowane w Muzeach malowidła ścienne są albo resztkami, które uratowano i przeniesiono na płótno, albo są celowo zdjęte, jako ca­ łość dekoracji ściennej. Do grupy p ierw ­ szej zaliczyć trzeba b. w iele fragm entów polichromii, przeniesionej na podłoże g i­ psowe narzucone na siatkę lub trzcinę w ramach, w ystaw ione w muzeach w W e­ ronie (w Castel Vecchio), Vicenzy i P ina- kotece watykańskiej (fragmenty polichro­ mii Melozzo da Forli). Są to przeważnie „przenosiny” starego typu t. zn. na podło­ że twarde. Drugą grupę stanowią polichro­ m ie duże jak fryz w Ca D’oro w Wenecji, polichromia z Villa Livia i z Casa Roma­ na alla Farnesina w muzeum w termach Dioklecjana, polichromia Andrea del Ca- stagno w S. Apolonia w e Florencji itd., które przeniesione są na lekkie podłoże płócienne i ustaw ione w taki sposób, jak znajdowały się w oryginalnym pom iesz­ czeniu. Tak osadzone polichrom ie potrak­ towano jak norm alne m alowidło na ścia­ nie, uzupełniając ubytki kitem i ew en ­ tualnie rekonstruując w g nowoczesnych zasad. Ten typ przeniesionych m alowideł jest późniejszy t.zn. bardziej postępowy konserwatorsko.

Przenoszenia m alowideł na podłoże twarde dziś się na ogół nie praktykuje. Na takim podłożu osadza się jedynie mo­ zaiki, w które obfitują Włochy. Mozaiki kościelne, ścienne zostawia się raczej na m iejscu wraz z mozaikami podłogowymi, sięgającym i częstokroć początków naszej ery i pierwszych w ieków chrześcijaństwa. W muzeach w ystaw iono bardzo w iele starszych jeszcze obrazów mozaikowych greckich, rzymskich — układanych z b. drobnych lub większych kamyczków, du­ żych kaw ałków marmuru oraz całe p o ­ sadzki, ich fragm enty i dna w odo­ trysków. W jednym z nich w m uzeum w termach Dioklecjana zainstalowano czynną fontannę.

Mozaiki konserw uje się oczyszczając je tylko, albo również uzupełniając i przy­ twierdzając z powrotem do podłoża. P rzy­ twierdzanie odbywa się przez uprzednie zerw anie całości zagrożonego fragm entu i nałożenia go na nowo na św ieże pod­ łoże.

(6)

Słynne mozaiki w Torcello b yły nie tak dawno również konserwowane. Spotkałem też polichromię zabezpieczoną przez okle­ jenie bibułką prawdopodobnie japońską nie dającą się zauważyć na pierwszy rzut ока. W ten sposób zabezpieczono w dość dużym procencie polichrom ię Giotta w ka­ plicy Scrovegni w Padwie. Praw ie w szy­ stkie cenniejsze polichrom ie w e Włoszech były konserw ow ane wielokrotnie i zacho­ w ały świeżość tak barwy, jak i rysunku. A naliza warsztatu dawnych mistrzów jest bardzo pouczająca tak dla technolo­ gów jak i konserwatorów. Już pobieżne

oglądanie oryginału pod kątem wiadom o­ ści zdobytych w Polsce nasuwa w iele py­ tań, szczególnie co do fresku. Spotykam y i tam przykłady nie liczenia się z tvm i zagadnieniami przez „konserwatorów” a z drugiej strony przykłady w ielkiego szacunku i pietyzmu u innych. Tak np. w e Florencji w Chiostro dello Scalzo obrazy ścienne m alowane przez Andrea del Sarto, w ykonane rzekomo w technice al fresco przy lepszym obejrzeniu okazują się m alowane wyraźnie al secco, o czym świadczy leżąca na wierzchu farba, a tak ­ że, mimo że znajdujem y ryte linie w m o­ krym tynku, spotykam y ślady rysunku z przepróchy. M ieliśmy tu w ięcej albo ta ­ ką zagadkę, albo klasyczny przykład tak częstej u nas i u nich również n iew łaści­ wej konserwacji. Widzimy także przem a­ lowane od góry do dołu polichromie, co zmienia naturalnie ich w łaściw ą wartość. Spotykam y również nawarstwienia już na w czesnych naw et polichromiach i tak np. w dolnym kościele S. Fermo Maggiore w Weronie, będącym dawniejszą bazyliką bizantyjską — mamy leżące na sobie 3 w arstw y z VII-go, IX -go i XII wieku. W kościele górnym nawarstwiają się po­ lichromie od w ieku X II-go do XV-go. O ile dolne pozostawione są swemu loso­ w i i odpadają płatami, to górne zakon­ serwowano, oznaczając wyraźnie rekon­ strukcję i punktowanie. Tak samo b. dobrze przeprowadzono konserwację m alow ideł z w. VII-go do X I-go w dol­ nym kościele — katakumbach S. Clemente w Rzymie, znajdujących się w bardzo trudnych warunkach lokalnych, gdzie zro­ zum iałym jest, że musi być wilgoć. Na dole stworzono muzeum z zachowanego wnętrza, które zbudowane było częściowo z płaskiej cegły, łączonej grubą w arstwą zaprawy wygładzanej i zarysowanej przy cegle kreskami, tak jak robiło się u nas przy układaniu ciosu w epoce romańskiej. Na takim murze zarzuconym wyprawą znajduje się m iejscami polichromia. Część pomieszczeń, gdzie była dawniej św iąty­ nia mitry, w ykuta jest w skale. Przy

w ejściu na w olnych ścianach umieszczono fragm enty znalezionych tu rzeźb. Pod po­ ziomem posadzki częściowo m ozaikowej przepływają z szumem podziem ne stru­ m ienie. Na górze w zakrystii zawieszono kopie znajdujących się na dole m alow i­ deł, plany i sytuacje oraz przeniesione na płótno fragm enty, które trzeba było zdjąć z muru w czasie przeprowadzania kon­ serwacji. Przykładów takiego ujęcia za­ bytku, gdzie łączy się w wyraźny sposób w nętrze zabytkow e z kultow ym mamy w e W łoszech bardzo w iele i nie prze­ szkadza to w cale wiernym. Tak samo nie przeszkadza pozostawienie fragm entów polichrom ii nie zrekonstruowanej na ścia­ nach w nętrza kościoła. W łochy w ychow ały już sobie społeczeństwo w rozumieniu problem ów konserwatorskich.

Olbrzymia ilość dzieł sztuki w e W ło­ szech uniem ożliw ia służbie konserw ator­ skiej pełną opiekę. Wybiera się tam w obec tego obiekty cenniejsze i im po­ św ięca się całą uwagę. Trzeba przyznać, że na konserw ację płyną w ielkie fundu­ sze państw owe, jak również kościelne i prywatne. Niem niej jest to w szystko i tak za m ało i w iele w ystaw ionych dzieł sztu­ ki jest w katastrofalnym stanie, a w iele polichrom ii n ie woła, ale krzyczy o ra­ tunek. W ielkie zniszczenia spowodowały działania wojenne, ale procentowo o w ie­ le m niejsze niż u nas.

Konserwatorzy mają tam w iele pracy, wobec tego wykonują ją częściowo w ra­ mach Instytutu, lub jako wolnopraktyku- jący (Pelliciolli). Zawód konserwatora b y ­ wa w e W łoszech często zawodem rodzin­ nym i t. zw. tajem nice zawodowe pozosta­ ją w łasnością tylko rodziny. Zresztą nie tylko w rodzinach utrzym uje się tajem ni­ ce. Podobno częstokroć się zdarza, że znani konserwatorzy w ażniejsze prace wykonują sami, żeby nie dzielić się sw ym i osiągnięciam i. N ie dotyczy to oczywiście Instytutu.

Konserwacja w łoska opiera się na dłu­ gotrwałej tradycji i praktyce. Zgłębić ją, poznać i przestudiować na m iejscu n ale­ żałoby n ie jako widz, ale jako w spółw yko- nawca.

Studia takie m ogłyby konserwatorom polskim dać bardzo w ielkie korzyści i w skonfrontowaniu z naszym i metodami w płynąć na rew izję niektórych naszych poglądów, jak również przeciwstawić się pew nym metodom w łoskim i w zm oc­ nić naszą postaw ę wobec zadań konser­ watorskich.

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

przedstawicieli Zarządu Okręgu 16 X 1957 r., k. Członkowie związku powoływali się na uchwałę WRN w Katowicach z 18 XII 1956 r., dotyczącą zwalniania z pracy weteranów

- skuteczności działań na rzecz profilaktyki i rozwiązywania problemów wychowawczych na terenie szkół biorących udział w zadaniu publicznym poprzez prowadzenie warsztatów

18 Закону України «Про Державну кримінально-виконавчу службу України» та в інших законах (п. 18 зазначеного Закону та інших законів дозволяє

Тому не в усьому можна згодитись з твердженням про існування так званого "антипозитивістського перелому" [...] – адже

Zaprawa biała, nieszlifowana występuje również na krajkach, co może świadczyć o zastosowaniu tzw. zaprawy fabrycznej, użyciu krosien pomocniczych, lub użyciu jako

Celem badań jest sprawdzenie, czy istnieje związek między takimi zmiennymi jak: poczucie umiejscowienia kontroli i poczucie koherencji a strategiami radze- nia sobie ze stresem

Za swą powinność Traugutt uznał udział w pra­ cach Rządu Narodowego, starał się wypełnić misję zagraniczną, ale gdy zakończyła się ona fiaskiem, gdy