K. Dąbrowski
Konserwacja we Włoszech : uwagi na
podstawie podróży
Ochrona Zabytków 9/3 (34), 194-198
Dużo uw agi poświęcono sprawom zw ią zanym ze znacznym rozwojem metod te renowych prac ratowniczych i konserw a torskich, szczególnie w powiązaniu z kon tynuowanym i pracami budowlanym i.
Zebrani stw ierdzili, że obserwowany rozwój budownictw a w Polsce Ludowej zmusza do podążania za nim i służby kon serwatorskiej. U ratowania od zagłady w szystkich stanow isk archeologicznych nie można osiągnąć bez ilościowego zw iększe nia konserw atorów oraz zaopatrzenia ich w nowoczesną aparaturę techniczną i środ ki lokomocji: m otocykle i auta pogoto wia konserwatorskiego wyposażone w w y kopaliskowy i konserwatorski sprzęt ra towniczy, podobnie jak to ma m iejsce w Czechosłowacji i Rumunii. Służba kon serwatorska musi działać spraw nie i na tychmiast, jak pogotow ie ratunkowe, nie może w ięc być pozbawiona koniecznych środków technicznych.
Zwrócono też uwagę na najważniejszą czynność konserwatorską, ostatnio zanie dbaną: inw entaryzację stanow isk archeo logicznych a szczególnie w zakresie zw ię kszenia ilości pomiarów sytuacyjn o-w y- sokościowych stanowisk archeologicznych, szczególnie grodzisk i kurhanów, które najczęściej ulegają zagładzie lub defor macji. Na pomiary geodezyjne stanowisk archeologicznych powinna się znaleźć do datkowa suma. Plany te są zarazem pod stawą do wydania prawnego aktu orze czenia konserwatorskiego oraz dokumen tem naukow ym danego obiektu archeo logicznego.
Przedm iotem dyskusji była także k w e stia powiązania służbowego konserw ato rów zabytków archeologicznych. Początko wo w ysuw an o propozycję utworzenia od działów konserwatorskich w muzeach, jak to ma m iejsce w niektórych małych pań stwach, inni proponowali przeniesienie służby konserwatorskiej zabytków archeo logicznych do Instytutu H istorii Kultury M aterialnej, jak to ma m iejsce w Związ ku Radzieckim, w końcu przeważył po gląd, że konserwatorzy zabytków archeo logicznych powinni się m ieścić w obrę bie urzędów konserwatorskich Prezydiów W ojewódzkich Rad Narodowych i posia dać analogiczne uprawnienia i obowiązki, jak w ojew ódzcy konserwatorzy zabytków kultury.
Podsum owując dyskusję przewodniczą cy w yraził pogląd, że służba konserw a torska m im o nikłych środków finanso wych i technicznych oraz nielicznej kadry konserwatorskiej potrafiła się zdobyć na energiczną i owocną działalność w tere
nie, w ypracować nowe metody dostoso w ane do m inim alnych środków i urato wać setki zagrożonych stanow isk archeo logicznych, o czym świadczą liczne spra wozdania z odkrytych stanowisk archeo logicznych i badań ratowniczych. Dezyde raty w spraw ie powiększenia stanu ilo ściowego służby konserwatorskiej D yrek cja przyjm uje do realizacji, jak również stwierdza, że podstawowym warunkiem pracy jest oddanie konserwatorom nowo czesnych narzędzi pracy i lokomocji.
T. Ż u ro w sk i KONSERWACJA WE WŁOSZECH (uw a gi na podstaw ie podróży)
W ielkie bogactwo ilościow e dzieł sztuki w e Włoszech stworzyło specjalne warun ki dla ochrony i konserw acji zabytków W ytworzyła się sytuacja sprzyjająca z jed nej strony rozwojowi techniki i wiedzy konserwatorskiej, z drugiej strony prak tykowaniu w ielu konserw atorów przepro wadzających zabiegi bez podstaw nauko w ych i pracujących pokątnie. Obecnie stan ten uległ i ulega stałej zm ianie na lepsze dzięki kształceniu kadr konserw a torów w Istituto Centrale dei Restauro w Rzymie. Ten w łaśnie ośrodek jest ser cem dzisiejszego organizmu konserwator skiego i na jego decyzjach i opiniach opiera się każde świadom e postępowanie konserwatorskie tak w muzeach, jak i w pracach terenowych.
Instytut ten mieszczący się w dużym starym pałacu, przystosowanym całkow i cie do sw oich potrzeb, posiada szereg działów i pracowni, postaw ionych na w y sokim poziom ie technicznym i naukowym Działy takie jak naukowy i wydawniczy, pracownie fizyczna, chemiczna, fotogra ficzna, konserw acji m alarstwa sztalugo w ego i ściennego, biblioteka, pracownie techniczne itd. umieszczone w obszernych salach, wyposażonych w specjalistyczne urządzenia, stwarzają idealne warunki pracy. Jeśli dodamy brak kłopotów o ma teriały konserwatorskie, aparaty, narzę dzia oraz uwzględnim y sześciogodzinny dzień pracy, jak również wyższa w yna grodzenie za prace przy m alarstwie ściennym, to stw ierdzić musimy, że kon serwatorzy tam tejsi pracują w o wiele lepszych warunkach i atm osferze niż nasi Dzięki św ietnym warunkom pracy osiąg nięcia Instytutu są ogromne, tak teore tycznej jak techniczne czy estetyczne.
Instytut, podległy M inisterstw u Oświa ty, w sw ym założeniu jest instytucją nau kową, a żadne w zględy m erkantylne i pro
Ryc. 200. Malowidło w kościele św. K le mensa w Rzymie.
Ryc. 201. Wnętrze pracowni Istituto del Restauro — Konserwacja fresków prze
niesionych na płótno. dukcyjne nie ciążą na pracy badawczej,
nie krępują inicjatyw y w podejm owa niu badań teoretycznych i eksperym en tów praktycznych. Instytut rozwija w ie dzę konserwatorską i kształci nowych konserwatorów. W szystkie ciekaw sze osiągnięcia, informacje o ciekawych pra cach konserwatorskich i odkryciach pu blikowane są w kwartalniku „Bollettino dell Istituto Centrale dei Restauro”, w y chodzącym od 1950 r.
Wśród studiów naukowych nie brak też problem atyki z zakresu estetyki konser watorskiej, którą zajm uje się szczególnie Cesare Brandi, dyrektor Instytutu.
Konserwatorzy oraz studiujący konser wację pracują bez ograniczenia tak w dziale m alarstwa ściennego, jak i szta lugowego. Praca przy m alarstw ie ścien nym trwać m oże cały rok, gdyż jej w ięk szą część w ykonuje się w pracowni.
K onserw acja m alowideł ściennych w In stytucie poszła w zupełnie innym kierun* ku niż u nas. M ianowicie m alowidło źle trzymające się ścian utrwalane jest białym szelakiem, rozpuszczonym w al koholu. Następnie m alowidło okleja się płótnem, używ ając kleju wg znanej i sto sowanej od dawna recepty prof. Secco Suardo, następnie zrywa się ze ściany, zrzuca w przeważającej ilości w ypadków intonaco i przewozi do pracowni, gdzie zw ykle po ukończeniu sezonu letniego prze nosi się na stałe na nowe płótno, usuw a jąc z powierzchni m alowidła to płótno, na którym uprzednio się znajdowało. No w e płótno napięte jest na ram y-krosna wg metod opisanych i zilustrowanych przez Carita w nr 19/20 Biuletynu. Po lega ono na oparciu jedynie płótna na krosnach bez przybijania go na stałe. Funkcję przytrzym ywania zam iast gw oź dzi, jak to było dotychczas, spełnia urzą dzenie ulegające ruchom płótna i regulu jące te ruchy. Urządzenie to może być skonstruow ane w kilku wariantach, za leżnie od założenia, co regulować będzie te ruchy: sprężyny, ciężary czy specjalne śruby (wykonyw anie zastrzyków pod tynk stosowane u nas uważa się tam za m eto dę przestarzałą). Tak przeniesione m alo widła znajdują się w w ielu kościołach i muzeach i chociaż trudno nam się zgo dzić w zupełności ze stałym zrywaniem malowideł, to trzeba przyznać, że nasze t.zw. freski, które odpadły, lub zostały miszczone, gdyż na upór chcieliśm y je zachować na murze, byłyby się przy tej m etodzie zachowały. Tak zginął św. Jerzy z Rynku St. Miasta i m alowidła tamże pod nr 8 i 12 i ginie w iele innych poli chromii odpadających sam oczynnie od
ścian. Gdybyśmy się zdobyli na taką ch i rurgiczną m etodę w stosunku do malo w idła pod nr 20 na Rynku Staromiejskim w Warszawie, nie doszukiw alibyśm y się dziś m ałowidocznych resztek niszczeją cych w skutek w arunków lokalnych. Są to wypadki warszawskie, ale takich przy kładów mamy więcej w całej Polsce, a szczególnie na Ziemiach Odzyskanych. Zbytnia troskliwość i przesada jest tu tak szkodliwa, jak i zbytnia pochopność w stosowaniu tej popisowej metody kon serwatorskiej. Bezkrytyczne stosowanie tej włoskiej zasady byłoby w naszych w a runkach nieodpowiednie. Być może, iż głębsze w niknęcie w przyczyny, dla któ rych tam decydują się na tego rodzaju operacje, przekonałoby o słuszności tej metody. Drugim punktem, który wydaje się niepokojący, to stosowanie kleju prof. Secco Suardo, składającego się m. in. z kleju zwierzęcego, melasy, octu itd. We dług informacji uzyskanych ustn ie w In stytucie, m ieszaninę tę zabezpiecza się przed zepsuciem dodatkiem fenolu. Po
m ijając dodatnie cechy tego kleju t. zn. elastyczność i brak typow ej kurczliwości, jakie cechują klej zwierzęcy, w naszych warunkach spotkalibyśm y się z łatwym pleśnieniem tej, w takim składzie, higro- skopijnej m asy. Badanie próbki tego k le ju przeze m nie wykazało, że bardzo łatwo ulega on pleśnieniu. Przypuszczam, że odpowiedni dodatek fenolu, nie dopusz czający u nas do psucia się, mógłby ze w zględu na swoje własności kw asow e spowodować zm iany barwników, w rażli wych na kwasy. Zagadnienie to należało by zgłębić i prześledzić doświadczalnie u nas, w naszych warunkach klim atycz nych. Podobnie niebezpiecznym dla w ę glanu wapnia w w ypraw ie i powierzchni fresku może być dodatek octu. Proble mem, który również budzi u nas w ątpli wości, jest użycie białego szelaku do utrwalania m alowideł. Jest on rzeczywi ście dobrym nie zabarwiającym m ateria łem, rozpuszczalnym w nieszkodliw ym dla zdrowia przy wdychaniu alkoholu. Należałoby jednak sprawdzić, czy od w il goci, jaką wprowadza się na m alowidło z klejem nie „ślepnie” biały szelak, któ ry — jak w iem y — przy zetknięciu się z powietrzem staje się nierozpuszczalny i w obec tego nie dałby się potem zrege nerować. Takie i cały szereg innych w ą tpliw ości nasuw ają się polskiem u kon serwatorow i po zwiedzeniu Instytutu.
M ożliw e jest, iż chem icy tam tejsi w y w ażyli w szystkie m ożliwości receptur i w ykonali próby, które przekonały ich, że w ich warunkach mimo teoretycznych zastrzeżeń w praktyce są one nie w iele znaczące wobec ogromu innych osiągnięć, jak chociażby w punktowaniu i rekon strukcji, które w gronie naszych konser w atorów budzą taką niezw ykle żywą dy skusję. Punktow anie w ykonuje się tam kreską a ściślej m ówiąc kreseczką, bar dzo cienką i kładzioną gęsto, tak, że este tyczna wartość obiektu nie ponosi szw an ku. M yślę tu o charakterystycznym teore tycznym preparowaniu w niektórych w y padkach obiektu u nas, zabijającym czę stokroć w artości m alarskie dzieła sztuki. W Instytucie jedynie rekonstrukcję w y konuje się z wyraźnym podkreśleniem różnicy z oryginałem . Rekonstrukcja ta może być naw et trochę inna w kolorze niż oryginał, jak to ma m iejsce np. we freskach Manitegni w Padwie, w bazylice Eremitani. Nie usiłuje się w niej pokazać w szystkiego co jest nam wiadome, że tam było i do czego zresztą mamy fotografie, reprodukcje itp. W ten sposób powiedzieć możemy, że z Mantegni pozostały w ba zylice naprawdę tylko resztki. Są one naklejone na płótno, nabite na krosna
i razem w staw ione w miejsce gdzie były dawniej m alowidła. Reszta t. zn. skrzynie gruzu pozostają w Instytucie. W tym w y padku mamy do czynienia z purystyczną konserwacją, kierowaną w rażliw ą ręką konserwatora.
Takie podejście w idoczne jest również w obrazach sztalugowych, gdzie ubytki punktuje się rów nież kreską, lecz tak cie niutką i kładzioną gęsto, że n ie rozrywa drobnych form i m ałych figur ludzkich, szczegółów architektury, roślin itp.
W ydaje mi się, że tego rodzaju jedno lite ustaw ienie zagadnienia punktowania ma uzasadnienie i wprowadza system a tyzację ułatwiającą porozum ienie między kierownictwem a wykonaw cam i, gdyż nie ma w takich wypadkach luk w metodzie, które każdorazowo trzeba w ypełniać dy spozycjami.
W konserwacji m alarstwa sztalugowego ma In stytu t nie m niejsze osiągnięcia jak w ściennym i przeprowadza nadal bada nia i próby. Pomaga w tym św ietn ie po staw iona dokumentacja fotograficzna ze zdjęciami rentgenowskimi, w promieniach ultrafioletow ych, podczerwieni, zdjęcia mikro-, m akro-, kolorowe itd.
Jedną z ciekaw ostek tej dokumentacji jest zostaw ianie w niektórych wypadkach m ałych próbek przem alowań na obrazie dla pokazania jego stanu poprzedniego. Z innych osiągnięć i różnic b yły następu jące: do utwierdzania zżartego przez szkodniki drew na używ a się tam prepa ratu produkcji fabrycznej NRF o nazw ie „Xilam on”, o nieznanym mi bliżej sk ła dzie chemicznym. Dezynsekcję drewna zaleca Salvatore Liberti w artykule: Nu- ovi ritrovati nella disinfestazione delle opere d’arte w Nr 19/20 Biuletynu przy pomocy środków takich jak bromek m e tylu, chloronaftalen i inne, dostosowanych podobno do w ym agań konserwatorskich. Bromek m etylu w g wypowiedzi naszych chem ików m. in. mgr Tworka z PKZ w W arszawie byłby środkiem dobrym, nowym dla nas i mającym w szystkie ce chy jakich się przy dyzensekcji wymaga. Poza tym w łoscy konserwatorzy dublują obrazy niestety na klajster a b. rzadko na wosk. Dość często przenoszą obrazy sztalugowe z drewna na płótno, co rów nież nie jest wskazane. Szeroko stosuje się natom iast do dokumentacji zdjęcia ko lorowe, jak również i inne.
Im ponują zdobycze techniczne, jak np. rożklinowywanie obrazów za pomocą spe cjalnych urządzeń m etalowych, w staw io nych w narożnikach krosien w obrazach, które zresztą uważa się tam już za p r z e starzałe, wobec opisanych wyżej osiągnięć Caritâ. Podobnie opracowano w iele syste
mów parkietażu m etalowego stale ulep szanego zresztą. W ynalazca dr Caritâ opi sał sw oje próby w N r 16 Biuletynu. Opisy w ykazują długą drogę prób i ulepszeń, jakie przechodziły pomysły. To nowe uję cie parkietowania polega na wprowadze niu m etalow ych prętów, swego rodzaju łożysk kulkowych, w których lekko poru szać się może konstrukcja usztywniająca oraz innego system u układu jak i przy twierdzenia listew. Próby już wykonane na obrazach wzbudzają podziw dla celo wości pom ysłu, dokładności i precyzyjno ści ich wykonania. Instytut pracuje stale nad now ym i próbami rozwiązań estetycz nych.
Reasum ując wrażenia ze zwiedzania In stytutu można powiedzieć, że ma on w szelkie warunki do naukow o-konserw a torskiej pracy i że kierownicy jego pro wadzą go po drodze w swoim przekona niu najlepszej.
Konserwacja w e Włoszech n ie kończy się jednakże na Instytucie i można w i dzieć w iele dziel w m uzeach i kościołach w ostatnich czasach konserwowanych. W w iększości jednak zwłaszcza w kościo łach napotyka się na obrazy niekonser- wowane, z oślepłym i werniksam i, zmato wiałe, szare, brudne, sczerniałe, źle ośw ie tlone itd. Trzeba przyznać, że na ogół ma lowidła ścienne są chyba w lepszym sta nie od obrazów sztalugowych. W muzeum w W eronie i Vicenzy znajdują się obra zy, które nie powinny być w ystaw ione ze w zględu na bardzo zły stan podłoża kom pletnie zżartego przez szkodniki drewna lub z odpryskującą farbą wraz z pobiał ką. Są jednak też obrazy pięknie utrzy mane i dobrze eksponow ane w muzeach Wenecji, Florencji i szczególnie Rzymu.
Godną naśladow nictw a była specjalna w ystaw a w jednej z sal Galerii Uffizzi. W ystawiono tam obrazy z dokumentacją rentgenologiczną, fotograficzną kolorową, opisami itp. Przy w ystaw ie tej sprzeda wano ilustrow ane katalogi objaśniające. Charakterystycznym było tam pokazanie różnych sposobów ujęcia konserw ator skiego i tak -np. zniszczone tła złote pun ktowano plamą jednolitą w kolorze zbli żonym do złotego, rycia w tle jednak uwzględniono, rekonstruując je w g ory ginału. W innym tryptyku złoto oraz ma low idło uzupełniono całkow icie. Tu np. dekorację roślinną, otaczającą wokoło obraz uzupełniono m alując poprostu im presyjnie opierając się na oryginalnym otoczeniu, ale w innym zupełnie tonie. Obraz na tym nic nie stracił, a rekon strukcję można łatw o rozpoznać. Uszko dzenie koloru ciała uzupełniono identycz 197
nym tonem. W niektórych wypadkach duże braki wypełniono farbą o kolorze poniekąd neutralnym, w innych, jak w obrazie Rafaela (?) „Wenus i Centaur”, wszystko uzupełniono w barwach w łaści wych. Ściem nień retuszów nigdzie nie można zauważyć. Tak na tej w ystaw ie jak i w Museo Correr w W enecji obok doku m entacji i obrazu eksponow anego podane jest nazw isko konserwatora. Eksponowane w Muzeach malowidła ścienne są albo resztkami, które uratowano i przeniesiono na płótno, albo są celowo zdjęte, jako ca łość dekoracji ściennej. Do grupy p ierw szej zaliczyć trzeba b. w iele fragm entów polichromii, przeniesionej na podłoże g i psowe narzucone na siatkę lub trzcinę w ramach, w ystaw ione w muzeach w W e ronie (w Castel Vecchio), Vicenzy i P ina- kotece watykańskiej (fragmenty polichro mii Melozzo da Forli). Są to przeważnie „przenosiny” starego typu t. zn. na podło że twarde. Drugą grupę stanowią polichro m ie duże jak fryz w Ca D’oro w Wenecji, polichromia z Villa Livia i z Casa Roma na alla Farnesina w muzeum w termach Dioklecjana, polichromia Andrea del Ca- stagno w S. Apolonia w e Florencji itd., które przeniesione są na lekkie podłoże płócienne i ustaw ione w taki sposób, jak znajdowały się w oryginalnym pom iesz czeniu. Tak osadzone polichrom ie potrak towano jak norm alne m alowidło na ścia nie, uzupełniając ubytki kitem i ew en tualnie rekonstruując w g nowoczesnych zasad. Ten typ przeniesionych m alowideł jest późniejszy t.zn. bardziej postępowy konserwatorsko.
Przenoszenia m alowideł na podłoże twarde dziś się na ogół nie praktykuje. Na takim podłożu osadza się jedynie mo zaiki, w które obfitują Włochy. Mozaiki kościelne, ścienne zostawia się raczej na m iejscu wraz z mozaikami podłogowymi, sięgającym i częstokroć początków naszej ery i pierwszych w ieków chrześcijaństwa. W muzeach w ystaw iono bardzo w iele starszych jeszcze obrazów mozaikowych greckich, rzymskich — układanych z b. drobnych lub większych kamyczków, du żych kaw ałków marmuru oraz całe p o sadzki, ich fragm enty i dna w odo trysków. W jednym z nich w m uzeum w termach Dioklecjana zainstalowano czynną fontannę.
Mozaiki konserw uje się oczyszczając je tylko, albo również uzupełniając i przy twierdzając z powrotem do podłoża. P rzy twierdzanie odbywa się przez uprzednie zerw anie całości zagrożonego fragm entu i nałożenia go na nowo na św ieże pod łoże.
Słynne mozaiki w Torcello b yły nie tak dawno również konserwowane. Spotkałem też polichromię zabezpieczoną przez okle jenie bibułką prawdopodobnie japońską nie dającą się zauważyć na pierwszy rzut ока. W ten sposób zabezpieczono w dość dużym procencie polichrom ię Giotta w ka plicy Scrovegni w Padwie. Praw ie w szy stkie cenniejsze polichrom ie w e Włoszech były konserw ow ane wielokrotnie i zacho w ały świeżość tak barwy, jak i rysunku. A naliza warsztatu dawnych mistrzów jest bardzo pouczająca tak dla technolo gów jak i konserwatorów. Już pobieżne
oglądanie oryginału pod kątem wiadom o ści zdobytych w Polsce nasuwa w iele py tań, szczególnie co do fresku. Spotykam y i tam przykłady nie liczenia się z tvm i zagadnieniami przez „konserwatorów” a z drugiej strony przykłady w ielkiego szacunku i pietyzmu u innych. Tak np. w e Florencji w Chiostro dello Scalzo obrazy ścienne m alowane przez Andrea del Sarto, w ykonane rzekomo w technice al fresco przy lepszym obejrzeniu okazują się m alowane wyraźnie al secco, o czym świadczy leżąca na wierzchu farba, a tak że, mimo że znajdujem y ryte linie w m o krym tynku, spotykam y ślady rysunku z przepróchy. M ieliśmy tu w ięcej albo ta ką zagadkę, albo klasyczny przykład tak częstej u nas i u nich również n iew łaści wej konserwacji. Widzimy także przem a lowane od góry do dołu polichromie, co zmienia naturalnie ich w łaściw ą wartość. Spotykam y również nawarstwienia już na w czesnych naw et polichromiach i tak np. w dolnym kościele S. Fermo Maggiore w Weronie, będącym dawniejszą bazyliką bizantyjską — mamy leżące na sobie 3 w arstw y z VII-go, IX -go i XII wieku. W kościele górnym nawarstwiają się po lichromie od w ieku X II-go do XV-go. O ile dolne pozostawione są swemu loso w i i odpadają płatami, to górne zakon serwowano, oznaczając wyraźnie rekon strukcję i punktowanie. Tak samo b. dobrze przeprowadzono konserwację m alow ideł z w. VII-go do X I-go w dol nym kościele — katakumbach S. Clemente w Rzymie, znajdujących się w bardzo trudnych warunkach lokalnych, gdzie zro zum iałym jest, że musi być wilgoć. Na dole stworzono muzeum z zachowanego wnętrza, które zbudowane było częściowo z płaskiej cegły, łączonej grubą w arstwą zaprawy wygładzanej i zarysowanej przy cegle kreskami, tak jak robiło się u nas przy układaniu ciosu w epoce romańskiej. Na takim murze zarzuconym wyprawą znajduje się m iejscami polichromia. Część pomieszczeń, gdzie była dawniej św iąty nia mitry, w ykuta jest w skale. Przy
w ejściu na w olnych ścianach umieszczono fragm enty znalezionych tu rzeźb. Pod po ziomem posadzki częściowo m ozaikowej przepływają z szumem podziem ne stru m ienie. Na górze w zakrystii zawieszono kopie znajdujących się na dole m alow i deł, plany i sytuacje oraz przeniesione na płótno fragm enty, które trzeba było zdjąć z muru w czasie przeprowadzania kon serwacji. Przykładów takiego ujęcia za bytku, gdzie łączy się w wyraźny sposób w nętrze zabytkow e z kultow ym mamy w e W łoszech bardzo w iele i nie prze szkadza to w cale wiernym. Tak samo nie przeszkadza pozostawienie fragm entów polichrom ii nie zrekonstruowanej na ścia nach w nętrza kościoła. W łochy w ychow ały już sobie społeczeństwo w rozumieniu problem ów konserwatorskich.
Olbrzymia ilość dzieł sztuki w e W ło szech uniem ożliw ia służbie konserw ator skiej pełną opiekę. Wybiera się tam w obec tego obiekty cenniejsze i im po św ięca się całą uwagę. Trzeba przyznać, że na konserw ację płyną w ielkie fundu sze państw owe, jak również kościelne i prywatne. Niem niej jest to w szystko i tak za m ało i w iele w ystaw ionych dzieł sztu ki jest w katastrofalnym stanie, a w iele polichrom ii n ie woła, ale krzyczy o ra tunek. W ielkie zniszczenia spowodowały działania wojenne, ale procentowo o w ie le m niejsze niż u nas.
Konserwatorzy mają tam w iele pracy, wobec tego wykonują ją częściowo w ra mach Instytutu, lub jako wolnopraktyku- jący (Pelliciolli). Zawód konserwatora b y wa w e W łoszech często zawodem rodzin nym i t. zw. tajem nice zawodowe pozosta ją w łasnością tylko rodziny. Zresztą nie tylko w rodzinach utrzym uje się tajem ni ce. Podobno częstokroć się zdarza, że znani konserwatorzy w ażniejsze prace wykonują sami, żeby nie dzielić się sw ym i osiągnięciam i. N ie dotyczy to oczywiście Instytutu.
Konserwacja w łoska opiera się na dłu gotrwałej tradycji i praktyce. Zgłębić ją, poznać i przestudiować na m iejscu n ale żałoby n ie jako widz, ale jako w spółw yko- nawca.
Studia takie m ogłyby konserwatorom polskim dać bardzo w ielkie korzyści i w skonfrontowaniu z naszym i metodami w płynąć na rew izję niektórych naszych poglądów, jak również przeciwstawić się pew nym metodom w łoskim i w zm oc nić naszą postaw ę wobec zadań konser watorskich.