Eugeniusz Weron
Biuletyn teologii laikatu (98)
Collectanea Theologica 70/3, 199-211
Collectanea Theologica 70 (2000) nr 3
BIULETYN TEOLOGII LAIKATU (98)
ZA W A RTO ŚĆ: I. Św ieccy w siódmej pielgrzym ce papieskiej; II. Ruchy kości nej odnowy w ocenie bp. Josefa C ordes’a*.
I. Ś W I E C C Y W S I Ó D M E J P I E L G R Z Y M C E P A P I E S K I E J
Siódm a pielgrzym ka Jana Paw ła II do Polski (5-17 VI 1999) m iała przede wszy kim charakter wielkiego dziękczynienia za historyczne zmiany jakie się dokonały w P> see od czasu papieskiej m odlitw y na Placu Zw ycięstw a w W arszawie (1979 r.): „Nie zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziem i” . Ten elem ent dziękczynienia ł szczególnie w idoczny w najw ażniejszych przem ów ieniach papieskich wygłoszony w Gdańsku, w W arszawie i w Krakowie.
W śród w ielu m otyw ów w dzięczności w idoczny był także udział św ieckich w d konyw aniu tych w ielkich przem ian. R ozpoczynając siódm ą pielgrzym kę w Gdańsl· ukazał papież po raz kolejny szczególną rolę ludzi św ieckich, a najpieiw gdański stoczniow ców z „Solidarności” .
R o la „ S o lid a r n o ś c i”
„Wyrażam radość - m ów ił papież - że obecne pielgrzym owanie po ziemi ojczys rozpoczyna się w Gdańsku, mieście, które w eszło na zawsze w dzieje Polski, Euroj a chyba także i świata. Tutaj bowiem w sposób szczególny dał się słyszeć głos sumi wołający o poszanowanie godności człowieka, zwłaszcza człowieka pracy, głos wołaj су o wolność, o sprawiedliwość i m iędzyludzką solidarność. To wołanie rozbudzony sumień zabrzmiało tak potężnie, iż otworzyło przestrzeń upragnionej wolności, ktć stała się i pozostaje dla nas wielkim zadaniem i wyzwaniem na dzisiaj i na jutro” 1.
W głów nym przem ów ieniu do m ieszkańców w ybrzeża określił papież narodził „Solidarności” jako „przełomowe wydarzenie w historii narodu naszego, a także w dzi jach Europy. «Solidarność» otw orzyła bram y w olności w krajach zniew olonych sysl
’ Redaktorem Biuletynu teologii laikatu jest Eugeniusz W eron SAC.
1 Siódma pielgrzymka Jana Pawia II do ojczyzny, Olsztyn 1999, s. 18. Wszystkie teki papieskie zaczerpnięto z tego wydania.
m em totalitarnym, zburzyła m ur berliński i przyczyniła się do zjednoczenia Europy rozdzielonej od czasów drugiej w ojny światowej na dwa bloki” {tam że, s. 25). Przy tej okazji papież zaapelow ał m ocno do Polaków, że nie w olno nam nigdy o tym zapo mnieć. To w ydarzenie bow iem przynależy i musi należeć w przyszłości do naszego „dziedzictw a narodow ego” (s. 25).
Jest to bardzo w ysoka i chlubna papieska ocena roli „Solidarności” w najnowszej historii Polski i Europy.
W tym sam ym przem ówieniu papież uzupełnił popularne i wielokrotnie pow tarza ne hasło: „Nie m a w olności bez Solidarności” . Dzisiaj trzeba dodać i powiedzieć: „Nie m a solidarności bez m iłości” . Papież uzasadnił konieczność tego uzupełnienia stwier dzeniem, że „nie m a szczęścia, nie ma przyszłości człow ieka i narodu bez miłości, tej miłości, która przebacza, choć nie zapomina, je st w rażliw a na niedolę innych, nie szu ka swego, ale pragnie dobra dla drugich” (s. 25). O statecznym uzasadnieniem takiego rozszerzonego rozum ienia solidarności je st potrzeba budow ania przyszłości w opar ciu o m iłość Boga i bliźniego. Przy tej okazji papież ponow ił sw oje w ezwanie do bu dowania cywilizacji miłości. „Dzisiaj potrzeba światu i Polsce ludzi mocnych sercem, którzy w pokorze służą i m iłują (...) Przyszłość nie da się zbudow ać bez odniesienia do źródła wszelkiej miłości jakim je st B óg” (s. 25).
Podstawow e w skazania dotyczące apostolskiej roli ludzi św ieckich przekazał Jan Paw eł II w hom ilii w ygłoszonej w Siedlcach. D obrą okazją do podjęcia tej tematyki była niedaw na beatyfikacja 13 świeckich m ęczenników podlaskich.
W k o n te k ś c ie m ę c z e ń s tw a w P r a tu lin ie
W skazując na przykład błog. W incentego Lew oniuka i dw unastu jego towarzyszy, unitów z Pratulina, papież pow iedział, że za wierność praw dzie i w obronie jedności K ościoła ofiarowali oni swe życie. „Ci prości ludzie, ojcow ie rodzin, w krytycznym m om encie w oleli ponieść śm ierć, aniżeli ulec naciskom niezgodnym z ich sumieniem (...) Dziękujem y im za to świadectwo, które w inno stać się dziedzictw em całego K o ścioła w Polsce na zbliżające się trzecie tysiąclecie” (s. 93). Ci świeccy męczennicy z Pratulina potw ierdzili swoim św iadectwem późniejszą soborow ą naukę o pow szech nym powołaniu chrześcijan do apostolstwa (DA 33).
„Dzisiaj może bardziej niż w innym czasie - m ów ił papież - trzeba autentycznego św iadectwa w iary ukazanego życiem św ieckich uczniów Chrystusa - niew iast i męż czyzn, m łodych i starych ( ...) W tym świecie w ielu ludzi, zw łaszcza młodych, do św iadcza zagubienia i zranienia, niektórzy padają ofiarą sekt i religijnych wypaczeń czy też m anipulowania praw dą ( ...) Wobec tych i w ielu innych w yzwań w spółczesno ści staje Kościół. Chce skutecznie nieść ludziom pom oc i dlatego potrzebuje zaanga żow ania wiernych świeckich, którzy pod kierunkiem swoich pasterzy ,będą czynnie uczestniczyć w jeg o zbawczej m isji” (s. 94).
Świeccy' dzięki swej tożsamości, żyjąc w świecie, m ogą czynnie i skutecznie prze kształcać świat w duchu Ewangelii. Według sugestii Diogneta, świeckiego chrześcijani- n a z II w., chrześcijanie m ająbyć „duszą świata”, przenikającą wszystkie jego struktury. W tym kontekście Jan Paw eł II przypom niał ludziom świeckim w skazania adhortacji
Evangelii nuntiandi: „Polem właściwym ewangelizacyjnej aktywności (świeckich) jest szeroka i bardzo złożona dziedzina polityki, życia społecznego, gospodarki, dziedzina kultury, nauki i sztuki, stosunków międzynarodowych, środków przekazu społecznego; do tego dochodzą niektóre dziedziny szczególnie otwarte na ewangelizację, jak miłość, rodzina, wychowanie dzieci i młodzieży, praca zawodowa, cierpienie ludzkie” (nr 70).
Przy tej okazji papież stwierdził z rad o ścią że w Polsce dobrze rozw ija się Akcja Katolicka, różnego rodzaju organizacje, stow arzyszenia i m chy katolickie, a zw łasz cza ruchy i organizacje m łodzieżow e (s. 95).
N a dziedziny społecznego i politycznego zaangażowania świeckich katolików pa pież zwrócił uw agę także w swoim przemówieniu do członków zgromadzenia narodo wego w polskim parlamencie. W komentarzach prasowych podkreślano bezprecedenso wy charakter tego papieskiego wystąpienia, gdyż dotąd żaden z papieży nie przemawiał na forum krajowego parlamentu. Dlatego do treści tego przem ówienia przywiązywano szczególną wagę.
W p o ls k im p a r la m e n c ie
N aw iązując do historii polskiego parlam entaryzm u, papież w skazał, że K ościół w Polsce wielokrotnie staw ał w obronie praw człow ieka i praw narodu. O becnie zaś w warunkach demokracji pragnie sprzyjać budow aniu życia społecznego i porządku prawnego na podstawach etycznych. Papież często i z naciskiem podkreślał koniecz ność stosow ania zasad m oralności w życiu gospodarczym, społecznym i politycznym . Zasady te ukształtow ały etykę „Solidarności”, która także i na przyszłość w ytyczyła drogi polskiej demokracji jako służby dla w spólnego dobra.
Mówiąc o niebezpieczeństwach dla demokratycznego ustroju państwa, papież w spo sób zdecydow any ostrzegał przed „groźbą sprzym ierzenia się demokracji z relatyw i zmem etycznym, który pozbawia życie społeczności cywilnej trwałego moralnego punk tu odniesienia” . Przypom niał parlam entarzystom zasadę ze swej encykliki Veritatis splendor. „Historia uczy, że dem okracja bez wartości łatwo się przem ienia w jaw ny lub zakam uflow any totalitaryzm ” (nr 101). Jest to ostrzeżenie bardzo na czasie wobec w ydarzeń, jakie się dokonują w byłej Jugosław ii (w Kosowie).
Katolikom świeckim papież przypom niał o obow iązku ich udziału w polityce, czy li w trosce o wspólne dobro. „Wraz ze wszystkimi ludźmi m ająprzepajać duchem Ewan gelii rzeczywistości ludzkie, wnosząc w ten sposób swój specyficzny w kład w pom na żanie dobra wspólnego. Jest to ich obow iązek sum ienia w ynikający z chrześcijańskie go pow ołania” (s. 122). W ezwał polityków, by nie szczędzili sił w budow aniu takiego
państwa, które otacza szczególną troską rodzinę, życie ludzkie, w ychow anie młodego pokolenia, respektuje praw o do pracy, w idzi istotne spraw y całego narodu i jest w raż liwe na potrzeby konkretnego człow ieka, szczególnie ubogiego i słabego (s. 123).
Ustosunkowując się do sprawy jednoczenia się Europy, wskazał papież na histoiyczne zasługi K ościoław budowaniujedności europejskiej. Kościół wniósł w europejską kulturę jednolity zbiór wartości chrześcijańskich. I na tym fundamencie należy budować obecnie tę jedność. Równocześnie jednak ostrzegał przed m odnym aktualnie redukowaniem wizji zjednoczonej Europy wyłącznie do jej aspektów ekonomicznych i politycznych, a także przed bezkrytycznym stosunkiem do konsumpcyjnego modelu życia. Nowąjedność, jeśli chcemy, by była ona trwała, winniśmy budować na tych duchowych wartościach, które ją ongiś ukształtowały, z uwzględnieniem bogactwa i różnorodności kultur i tradycj i poszcze gólnych narodów. „Ma to być bowiem w ielka Europejska Wspólnota Ducha” (s. 123).
M ając przed oczym a tak ą w izję Europy, papież w sposób jednoznaczny i zdecydo w any poparł polskie aspiracje zjednoczeniow e: „Integracja Polski z U nią Europejską je st od sam ego początku w spierana przez Stolicę A postolską” (s. 124).
Tak w yraźne stwierdzenie papieskie pow inno przeciąć w szelkie w ahania i opory istniejące w śród katolików polskich w odniesieniu do U nii Europejskiej. Równocze śnie jednak politycy katoliccy pow inni m ieć na uw adze także istniejące niebezpie czeństw a ukazane przez papieża.
P o d c z a s m s z y b e a t y fik a c y j n e j w W a r s z a w ie
H om ilia w ygłoszona przez Jana Paw ła II w czasie m szy św. na centralnym placu W arszawy była w ielkim dziękczynieniem za przem iany system ów politycznych, spo łecznych i gospodarczych, jak ie dokonały się w Polsce i w Europie w ciągu ostatnie go dw udziestolecia. Papież dziękow ał za w ysłuchanie m odlitw y zaniesionej na tym placu w 1979 r. „Jak nie dziękow ać B ogu za to, że ludzie w ierzący bez przeszkód m ogą przystępow ać do sakram entów i słuchać słow a B ożego (...) za mnogość świątyń w ybudowanych ostatnio w naszym kraju. Jak nie dziękow ać za to, że dzieci i młodzież m ogą ze spokojem poznaw ać Chrystusa w szkole ( ...) Jak nie chw alić Boga, który swoim Duchem ożywia wspólnoty, stowarzyszenia i ruchy kościelne, i sprawia, że misja ew angelizacji je s t podejm ow ana przez coraz szersze kręgi ludzi św ieckich” (s. 172).
N aw iązując do ducha ew angelicznych błogosław ieństw, papież w ezw ał Polaków do daw ania odpow iedzialnego św iadectwa: „M usi to być św iadectwo czynnego m iło sierdzia, zbudow ane na w ierze w zmartw ychwstanie. Tylko takie świadectwo je st zna kiem nadziei dla w spółczesnego człowieka, zw łaszcza dla młodego pokolenia” (s. 173- -174). W ezwanie do czynnego m iłosierdzia rozlegało się silnym echem także w wielu innych przemówieniach, ja k np. w Ełku, gdzie papież m ów ił o „krzyku biednych” w na szym kraju. W K rakowie w ezw ał do „apostolstw a B ożego m iłosierdzia” jako polskiej misji w Kościele i w świecie.
D okonując beatyfikacji Reginy Protm an, Jan Paw eł II zw rócił szczególną uw agę na jej społeczne zaangażowanie.
W związku zaś z beatyfikacją Edm unda Bojanow skiego zaakcentow ał świecki cha rakter jego apostolstwa: „W iedziony pełnym w rażliw ości rozeznaniem potrzeb dał [E. Bojanowski] początek różnym dziełom w ychow aw czym i charytatyw nym , kultu ralnym i religijnym , które w spierały m aterialnie i m oralnie rodzinę wiejską. Pozosta jąc świeckim człow iekiem , założył dobrze w Polsce znane Zgrom adzenie Sióstr Słu żebniczek Bogarodzicy D ziew icy N iepokalanie Poczętej” (s. 174-175). Jako świecki założyciel zgrom adzenia zakonnego żeńskiego błog. E. Bojanow ski je s t swoistym fe nomenem w dziejach K ościoła powszechnego.
P apież pow iedział o nim dalej: „Z apisał się w p am ięci ludzkiej ja k o « serdecz nie dobry człow iek», k tóry z m iłości do B oga i do czło w iek a u m iał skutecznie łączyć różne środow iska społeczne w o k ó ł dobra. W sw ojej bogatej działalności daleko w yprzedzał to co n a tem at apostolstw a ludzi św ieckich pow ie Sobór W aty kański II. D ał w yjątkow y przykład ofiarnej i m ądrej p racy dla człow ieka, ojczyzny i K ościoła” (s. 175).
W ynosząc do chw ały błogosław ionych 108 m ęczenników z czasów II w ojny świa towej, papież ukazał, że jest to w ielkie zwycięstwo wiary, które dzielą duchowni i świec cy, młodzi i starzy, ludzie różnego pochodzenia i stanu. S ą w śród nich biskupi, kapła ni, seminarzyści, zakonnicy i zakonnice. W śród tych błogosław ionych m ęczenników - j a k pow iedział papież: „Jest pięciu m łodych m ężczyzn ukształtow anych w salezjań skim oratorium; je st gorliw y działacz członek A kcji K atolickiej, je st świecki katecheta zamęczony za sw ą posługę i bohaterska kobieta, która dobrow olnie oddała życie w za mian za sw ą brzem ienną synow ą” (s. 175).
- „Pięciu młodych m ężczyzn”, o których w spom niał papież, to są salezjańscy w y chowankowie z Poznania, polscy patrioci, którzy za w ierność swej ojczyźnie i Bogu zostali zgilotynow ani w D reźnie w 1942 r.
- „Gorliwy działacz członek Akcji K atolickiej”, to ziem ianin Stanisław Starowiey ski. Aresztowany, a następnie przekazyw any z w ięzienia do w ięzienia, ostatecznie zo stał skierow any do obozu koncentracyjnego w D achau. W szędzie apostołował. Po okrutnym skatowaniu zmarł 13 IV 1943 r.
- „Świecki katecheta” , to Franciszek Stryjas. Po aresztow aniu kapłanów, przygoto w yw ał w iejskie dzieci do pierwszej Kom unii św. Z a to został uw ięziony i torturowany przez Gestapo. N a skutek tortur zm arł w w ięzieniu w K aliszu 31 V II 1944 r.
- „Bohaterska kobieta”. M arianna Biernacka, poszła dobrowolnie na śmierć za swoją brzem ienną synow ą w czasie niemieckiej pacyfikacji w si L ip sk ó w dniu 13 VII 1943 r.
- W śród błogosław ionych św ieckich m ęczenników znajduje się także absolwentka polonistyki N atalia Tułasiew icz. D obrow olnie zgłosiła się do niew olniczej pracy w N iem czech w tym celu, aby ratować polskie robotnice. Aresztowana, skatowana,
a następnie w ywieziona do obozu koncentracyjnegow Ravensbrück. Tam została za gazow ana 31 III 1945 r.
Ci św ieccy męczennicy reprezentują takie w ielkie w artości chrześcijańskie, jak m iłość Boga i ojczyzny oraz różne form y apostolstw a św ieckich, poczynając od Akcji K atolickiej, po katechizację, działalność na rzecz rodziny i chrześcijańskiego w ycho wania.
W K r a k o w ie i w S ta r y m S ą c z u
W homilii na K rakowskich Błoniach (odczytanej pod nieobecność chorego papieża przez kard. Fr. M acharskiego) zaw arte zostało w ielkie dziękczynienie za tysiąclecie istnienia i działalności archidiecezji krakowskiej. W tym dziękczynieniu papież nie pominął wielkiego udziału ludzi świeckich. Mówił: „Stająprzed naszymi oczyma władcy i m ężowie stanu, którym przew odzą św ięta Jadw iga i św ięty K azim ierz, a z nimi pro sta służąca - błogosław iona A niela Salaw a i docent Politechniki - sługa Boży Jerzy Ciesielski, a także całe pokolenia rodziców i wychowawców, profesorów i studentów, lekarzy i pielęgniarek, kupców i urzędników, rzem ieślników i rolników - ludzi róż nych stanów i zawodów. ( ...) W szyscy ci znani z im ienia i bezim ienni ludzie Kościoła swoim życiem, sw oją świętością, zw yczajną pracą i cierpieniem nieśli tej ziemi św ia dectwo o tym, że B óg je st miłością, że tą m iłością ogarnia każdego i prowadzi go po drogach tego św iata do now ego życia” (s. 213).
Przy tej okazji Jan Paw eł II poczuł się zobowiązany, by dyskretnie podziękować tej „tysiącletniej w spólnocie pasterzy Chrystusa, duchow nych i św ieckich” także za jego w łasne pow ołanie na Stolicę Piotrow ą (s. 213).
W Starym Sączu, wykorzystując uroczystość kanonizacyjną św. Kingi, małżonki i księżnej, zatroskanej o w szechstronny rozwój ziem i sądeckiej, papież ukazał, jak m oż na łączyć osobistą świętość z troską o sprawy doczesne. „O na [św. Kinga] daje św ia dectwo, że w ypełnianie tego zadania polega na nieustannym staraniu o zachowanie harm onii pom iędzy w yznaw aną w iarą a w łasnym życiem. D zisiejszy świat potrzebuje świętości chrześcijan, którzy w zw yczajnych w arunkach życia rodzinnego i zaw odo wego podejm ują swoje codzienne obowiązki; którzy pragnąc spełniać w olę Stwórcy i na co dzień służyć ludziom, dają odpow iedź na Jego przedw ieczną miłość. Dotyczy to również takich dziedzin życia, ja k polityka, działalność gospodarcza, społeczna i pra w odawcza (por. C h ristifideles laici, nr 42). N iech i tu nie braknie ducha służby, uczci w ości, prawdy, troski o dobro w spólne naw et za cenę w ielkodusznej rezygnacji ze swego, na w zór świętej Księżnej tych ziem ” (s. 231).
W ezwania do św iętości w raz z harm onijnym pow iązaniem jej ze zwyczajnymi obowiązkam i życia św ieckiego stanow iły dość częsty i pow racający m otyw w papie skim nauczaniu podczas siódmej pielgrzym ki do Polski. M otyw ten m ożna i należy uznać za uw ieńczenie papieskiego nauczania o laikacie.
Tak więc świętość realizow ana w życiu rodzinnym , w pracy zawodowej, społecz nej, politycznej i kulturalnej stanowi - w edług Jana Paw ła II - najistotniejszą treść i w arunek owocnego posłannictw a ludzi świeckich.
N ie k tó r e e c h a p a p ie s k ie j p ie lg r z y m k i
Po zakończeniu pielgrzym ki w licznych kom entarzach zw racano uwagę, że była ona w ogólności jakby podsum owaniem w szystkich dotychczasowych pielgrzym ek do Polski. Sprzyjał tem u także i ogólny w iodący tem at „Bóg je st m iłością” , ja k i tow arzy sząca problem atyka ew angelicznych błogosławieństw, które stanow ią syntezę i zara zem szczyty życia chrześcijańskiego. D obrze z tym harm onizow ał także klim at przy gotowań do obchodów W ielkiego Jubileuszu Odkupienia.
W swoich homiliach papież łączył z nauką o błogosław ieństw ach obowiązki pły nące z przykazań Bożych i kościelnych (jak o świętowaniu niedzieli) oraz bardziej kon kretne w skazania dotyczące różnych kategorii w iekow ych czy grup społecznych (m ło dzież, rodzina, rolnicy, robotnicy, nauczyciele, politycy). To w szystko zostało podpo rządkow ane wizji chrześcijańskiej doskonałości i św iętości życia.
Tak więc pow stał jakby sw oisty podręcznik papieskich w skazań na trzecie tysiącle cie dla Kościoła w Polsce.
ks. E ugeniu sz Weron SAC, O łtarzew
II . R U C H Y K O Ś C I E L N E J O D N O W Y W O C E N I E B P . J O S E F A C O R D E S ’A
W liście Tertio m illennio adven iente Jan Paw eł II w zyw a do głębszego rozeznania znaków nadziei, dostrzegalnych u schyłku obecnego stulecia. Znaki takie papież widzi najpierw w dziedzinie życia społecznego, w skazując zw łaszcza na osiągnięcia medy cyny w dziedzinie życia ludzkiego, żyw sze poczucie odpow iedzialności za środowi sko naturalne oraz dążenie do przyw rócenia pokoju i sprawiedliw ości. N a szczególną jednak uw agę zasługują znaki nadziei w życiu K ościoła, do których na pierwszym miejscu należy zaliczyć uważniejsze nadsłuchiw anie Ducha Świętego, czego wyrazem je st przyjęcie charyzmatów i prom ocja laikatu (por. nr 46). N iewątpliwie owocem przy jęcia charyzmatów, a co za tym idzie, głów nym przejaw em prom ocji laikatu w wigilię Jubileuszu Roku 2000 są m chy odnow y kościelnej. S ą one w ynikiem , poszukiwanego od kilkudziesięciu lat głębszego rozum ienia tajem nicy K ościoła, ukazanej niezwykle bogato w dokumentach II Soboru W atykańskiego.
O kazją do szczególnego pogłębienia tego w ym iaru tajem nicy Kościoła był dmgi rok bezpośredniego przygotow ania do w ielkiego Jubileuszu Roku 2000, poświęcony Boskiej Osobie D ucha Świętego. W tym w łaśnie roku ukazało się w iele interesujących publikacji, które były niejednokrotnie owocem organizowanych spotkań, kongresów
i sympozjów. W publikacjach tych przedstaw iciele poszczególnych ruchów i nowych rzeczyw istości kościelnych prezentow ali sw oje idee i działalność. Spośród tych publi kacji należy wyróżnić książkę bp. Paula Josefa C ordes’a, który jako w iceprzew odni czący Papieskiej R ady do Spraw Św ieckich obserw ow ał z bliska rolę ruchów kościel nej odnow y w ożyw ieniu religijnym Ludu B ożego na całym świecie.
K siążka biskupa Paula Józefa C o r d e s ’a o ruchach i now ych rzeczywistościach w życiu K ościoła w w igilię Jubileuszu nosi w ym ow ny tytuł: Z naki n adziei i je st po przedzona w prowadzeniem i błogosław ieństw em Jana Paw ła II. W pierwszej części książki zam ieszczone są w yw iady z niektórym i założycielam i i przyw ódcam i m chów i stowarzyszeń, w drugiej zaś autor w skazuje na w spólne cechy stowarzyszeń oraz pow ody ich wzrostu, zachęcając rów nocześnie pasterzy K ościoła do odnoszenia się do nich z radością i nadzieją.
W niniejszym opracow aniu dokonam y najpierw przeglądu m chów kościelnych za prezentowanych w publikacji, następnie zw rócim y uw agę na w zorcow ą wobec mchów postaw ę Jana Paw ła II, w końcu zaś w yakcentujem y ocenę m chów i now ych rzeczy w istości w życiu Kościoła, zaprezentow aną przez bp. Paula Josefa C ordes’a.
P r z e g lą d r u e h ó w k o ś c ie ln y c h z a p r e z e n t o w a n y c h w p u b lik a c ji
B p Paul Jo sef Cordes prezentuje w om awianej książce w yw iady z ośm iom a zało życielami i liderami m chów kościelnych. N a pierw szym m iejscu spotykam y wywiad z K iko A r g ü e 11 o, założycielem drogi neokatechumenalnej. W skazuje on na korzenie i konkretne przejawy działalności w Kościele i świecie uczestników tej drogi. Kiko Argiiel- lo wspomina, że zanim z kilkoma zaprzyjaźnionymi osobami założył swoj e dzieło, prze żył głęboki kryzys życiowy. Kryzys ten pomogli mu pokonać ludzie najbiedniejsi, z któ rym i zamieszkał, odnajdując w nich Chrystusa. I odtąd programem życia proponowa nym w kolejnych etapach drogi katechum enalnej stała się kerygm a połączona ze świadectwem życia. Świadectwo to polega na konkretnym naśladowaniu Chrystusa, któ ry - umierając za nas - zniszczył grzech cielesny i ofiarował człowiekowi możliwość nowego życia w Duchu Świętym. Taka je st antropologia biblijna, prezentowana zwłasz cza przez św. Pawła, który wskazuje, że w yzwolenie z grzechu pozwala człowiekowi na wyjście z niewoli w łasnego, j a ”, aby pośw ięcił się całkowicie innym. I właśnie do takie go poświęcenia się dla innych z miłości prow adzą konkretne etapy katechumenatu: prze powiadanie kerygmy, prekatechumenat, przejście do katechumenatu, katechumenat, okres w yboru i w reszcie odnowienie obietnic chrzcielnych, które doprowadza człowieka do życia w D uchu i Prawdzie. N ie ulega wątpliwości, że tak rozum iana droga neokatechu- m enalnam oże stanow e konkretny przejaw nowej ewangelizacji, czyniąc z Kościoła praw dziw ą wspólnotę nawrócenia, wiary, komunii i przepowiadania.
N astępnie bp Cordes zam ieszcza w yw iad z ks. H enrykiem В o 1 с z у к i e m, który - jak o głów ny m oderator R uchu „Św iatło Życie” - opow iada o życiu i działalności jego
założyciela, sługi Bożego, ks. Franciszka Blachnickiego. N iew ątpliw ie burzliw e dzie je Ruchu i jego zm agania się z system em kom unistycznym zapraw iły jeg o m oderato rów i anim atorów do zaangażow ania w życie i działalność K ościoła, bez w zględu na spotykane trudności i problemy. O becnie Ruch „Św iatło Życie” stał się dziedzictwem całego Kościoła, obejm uje rzesze dzieci, m łodzieży i dorosłych, św ieckich i duchow nych, rodziny i osoby konsekrowane. Chyba nie m a w K ościele polskim człowieka, który się nie zetknął z m etodą w ychowania, prow adzoną podczas 15-dniowych reko lekcji w akacyjnych, a opartą na rozw ażaniu historii zbaw ienia w edług porządku litur gicznego oraz tajem nic różańcowych.
Interesującego w yw iadu udzielił naszem u autorowi Eduardo B o n i n , założyciel „Cursillos de Cristiandad” (K ursów Chrześcijaństwa), człow iek, który ze środow iska rodzinnego w yniósł głęboką w iarę i od młodości był przekonany, że tylko Królestwo Boże może dać sens i pełnię królestw om tego świata. M ocno akcentuje on rów nież osobistą przyjaźń z Jezusem przez łaskę dośw iadczoną i przeżyw aną, która odkrywa, aktywizuje i um acnia w ew nątrz człow ieka to, co w niej najlepsze. N ic w ięc dziwnego, że Ruch „Cursilos” narodził się z żywej troski o konkretnego człow ieka, który rzadko m a czas na m yślenie o sensie swojej egzystencji. K iedy papież Pius X I w encyklice
Con viva ansia z 1937 r. stwierdził, że św iat potrzebuje chrześcijaństw a, które m ogło by być, ze swoim i solidnym i cnotam i w zorem i przew odnikiem , do Rzym u udała się delegacja m łodzieży z Akcji K atolickiej, aby obiecać O jcu Św iętem u, że Hiszpania ofiaruje Kościołowi to chrześcijaństwo, którego papież tak pragnął. I odtąd „C ursil los” wychowywał członków, zwłaszcza młodzież dla Akcji Katolickiej. Celem zaś Ruchu od samego początku było, aby D obra N ow ina dotarła do w szystkich m ężczyzn i ko biet, bez żadnej różnicy. Przy czym - ja k twierdzi Eduardo B onin - Ewangelia nie zm ienia się, to m y m usim y się zmieniać. Oczywiście dzisiaj trzeba stosow ać nowe środki i m etody ew angelizacji, aby ludzie odm ienieni pod je j w pływ em kształtowali odnowione oblicze kultury, polityki, ekonomii i całego życia społecznego. Eduardo Bonin uważa, że tak zaangażow any K o śció łjest pew ną, ja s n ą i solidną autostradą pro w adzącą św iat ku przyszłości, co je s t zupełnie zgodne ze w skazaniam i Jana Paw ła II na trzecie tysiąclecie.
M artine C a t t a , w spółzałożycielka (razem z n ią założycielem b y ł Pierre Goursat) „W spólnoty Em m anuela”, daje św iadectwo o swojej w ierze i życiu oraz dzieli się oso bistym doświadczeniem zbliżania się do Ewangelii. M ów iąc o „W spólnocie Em m anu el” stwierdza, ż e -w y w o d z ą c się z odnow y charyzm atycznej - charakteryzuje się ona otw arciem na dar D ucha Świętego, który dotyka nie tylko kilka w yizolow anych osób, lecz w ielką liczbę ludzi w szelkiego rodzaju i bez w zględu n a ich stan. S ą tam więc księża, konsekrowani m ężczyźni i kobiety, świeccy, żyjący w m ałżeństw ie i samotni, młodzi i starzy, którzy jednoczą się w e wspólnym, solidarnym zaangażowaniu. Charyz m at „W spólnoty Em m anuela” polega na daw aniu św iadectwa indywidualnego i wspól
notowego w życiu społecznym o żywej i poruszającej obecności wśród nas i w e wszyst kich okolicznościach Chrystusa - Em m anuela, tj. B oga z nami. W spólnota je st otw ar ta na dialog ekum eniczny i w spółdziałanie z innymi religiami. Zauważając, że Duch Święty działa wszędzie, M artine Catta z nadzieją patrzy na przyszłość Kościoła, czego zapowiedź w idzi w ponadmilionowej rzeszy młodych ludzi zgrom adzonych podczas Św iatowego D nia M łodzieży w Paryżu.
Charyzmat Ruchu „Com unione e liberazione” , któiy pow stał w latach poprzedza jących II Sobór Watykański, prezentuje jeg o założyciel, bp Luigi G i u s a n i. O ryginal ny charakter tego m chu polega na położeniu nacisku na sposób, w jaki zarówno ludzie świeccy, ja k i konsekrowani m ogą przeżyw ać dośw iadczenie chrześcijańskie. W w y w iadzie podkreśla się zasługi R uchu dla kultury, polityki, ekonomii i życia społeczne go w e współczesnym świecie. W edług bp. Luigi Giusani o przyszłości Kościoła, zmie rzającego do trzeciego tysiąclecia zadecyduje św iadectw o „kom unii” w szystkich ochrzczonych w środowiskach, w których żyją, a ow ocem tej komunii będzie „wy zw olenie” .
Interesującego wywiadu udzieliła Chiara L u b i с h, założycielka znanego w całym świecie Ruchu „Focolari” , która - w skazując na dośw iadczenie osobiste - mocno pod kreśla, że każdy ruch, j ako szczególny dar Boga pozw ala na now e pojm owanie chrze- ścijaństwa, ukazując go w sposób ujmujący, fascynujący i współczesny. Przypomina ona, że specyficznym charyzm atem , jak i ofiarow ał D uch Św ięty Ruchowi „Focolari” jest podkreślanie jedności, a więc m ożliw ości przyczynienia się do realizacji w K o
ściele i z Kościołem testam entu Jezusa: „A by byli jed n o ” . W ten sposób K ościół sta nie się rzeczyw iście komunią, to znaczy ikoną Trójcy Przenajśw iętszej, otw artą za równo na inne wyznania chrześcijańskie, ja k i na w yznaw ców innych religii. Tak rozu m iany K ościół będzie wpływ ał przez swoich w yznaw ców na św iat polityki, ekonomii i kultury, na co wskazują różne sektory m chu. I od ich zaangażow ania zależy przezwy ciężenie niebezpieczeństw w życiu Kościoła, które dotyczą zw łaszcza, dążącej do je d ności Europy. Chodzi o to, by była to jedność oparta na zasadach wytyczanych w spół czesnym czasom przez K ościół, począw szy od II Soboru W atykańskiego.
O statni z prezentowanych m chów to „O dnowa w D uchu Św iętym” , o której mówi Ralph M a r t i n , w skazując na jej pow szechnie znaną genezę i doniosłą rolę dla K o ścioła czasów nowej ew angelizacji na w szystkich kontynentach świata. R alph Martin zw raca rów nież uw agę na życzliw ość, ja k ą R uch „O dnow y w D uchu Świętym” ota czali ostatni papieże, a zw łaszcza Paw eł V I i Jan Paw eł II.
Polskie wydanie książki uzupełniono w yw iadem z ks . Tadeuszem D a j c z e r e m , założycielem Ruchu „Rodzin N azaretańskich” , który daje św iadectwo o swoim życiu i pow ołaniu, podkreślając zw łaszcza w agę osobistego spotkania z bł. ojcem Pio. D o św iadczenie duchowe osobistego naw rócenia założyciela, którym podzielił się z inny mi podczas rozlicznych spotkań i rekolekcji, zaow ocowało w łaśnie Ruchem „Rodzin
N azaretańskich” , rozprzestrzenionym dzisiaj na w iele krajów świata. Ruch ten jest w spólnotą, dla której kontakt z Bogiem określony je st przez prym at osoby nad działa niem, co ow ocuje przeobrażającym zjednoczeniem z O jcem przez Chrystusa w Duchu Świętym.
W z o r c o w a p o s ta w a p a p ie ż a J a n a P a w ła II
Bp Paul Jo sef Cordes przyw ołuje niezw ykle pozytyw ną ocenę ruchów kościelnych, ja k ą Jan Paw eł II zam ieścił w posynodalnej adhortacji C h ristifideles la ici w nr. 29-31. Bp Cordes przypom ina przy tym , że K ościół nie je st żadną federacją autonom icznych diecezji, ale K ościołem pow szechnym , w którym m ają sw e „m iejsce teologiczne” w szystkie instytucje i w spólnoty o zasięgu ogólnokościelnym .
W perspektywie Jubileuszu Roku 2000, Jan Paw eł II ciągle naw ołuje, aby biskupi pozwolili rozwijać się istniejącym i przyzwalać na pow staw anie now ych w spólnot i re ligijnych ruchów kościelnych, a m chy nawołuje do owocnej współpracy w nowej ewan gelizacji. Czyni to jako w ybitny naukow iec, fenom enolog i teolog, oraz jako niezw yk le dośw iadczony duszpasterz. D zięki tem u w szystkie w ystąpienia publiczne i kom en tarze Karola Wojtyły podczas II Soboru Watykańskiego i następujących po nim Synodów Biskupów, rozw ijając w oryginalny sposób fenom enologiczną m etodę, w ypracow aną przez М аха Schelera, interpretow ały objaw ienie za pom ocą życia i zaw sze były bli skie konkretnemu człowiekowi.
Jan Paweł II jako duszpasterz stosuje metodę apostolską J. Cardijna, z któiym zetknął się osobiście podczas swoich studiów zagranicznych. Tak więc genealogia studiów pa pieża jest wybitnie pastoralna. Stosując metodę „widzieć-oceniać-działać” doskonale wie, że Kościół powinien uczyć, ja k zdać się na Boga nie w kontekście czystej refleksji racjonalnej, lecz w kontekście egzystencjalnym. Z resztąjuż praca w Zakładach „Solvay” i historia osobistego powołania uczyły młodego K arola Wojtyłę doświadczenia działa nia Boga w znakach Jego obecności. Pełne w iaiy odczytywanie przez Jana Pawła II historii, nakazało m u na przykład wprowadzić od roku 1985 Światowy Dzień Młodzieży jako trwałą instytucję Kościoła. N iezapom niane spotkania Ojca Świętego z młodymi, którzy się do niego garną, pozwalaj ą na optymistyczne patrzenie na przyszłość Kościoła i potw ierdzają że chrześcijaństwo jest ciągle młode i zdolne do zmian.
To samo uw rażliw ienie na znaki czasu ukształtow ało postaw ę Jana Paw ła II wobec m chów i nowych rzeczyw istości kościelnych, które - w edług Ojca Świętego - konty nuują zadanie, należące dawniej do w spólnot zakonnych i jak o takie stanow ią znak, który wzbudza w ielkie nadzieje. Bp Paul Jo se f Cordes określa postaw ę papieża jako „pełną szacunku gotowość do dialogu” , którego nauczył się jako arcybiskup krakow ski w kontaktach z Ruchem „Światło Życie” .
Oceniając nowe m chy kościelne, Jan Paw eł II naw iązuje do dawnych związków katolickich, które m iały charakter socjalny i były inspirow ane przez katolicką naukę
społeczną oraz z uznaniem stwierdza, że now e ruchy i rzeczyw istości w życiu K ościo ła są ukierunkow ane na odnow ę osoby. To w łaśnie dzięki nim tradycyjny model ilo ściowy, przekształca się w nowy, bardziej jakościow y.
R u c h y i n o w e r z e c z y w is t o ś c i k o ś c ie ln e w o c e n ie b p . C o r d e s ’a
Celem ukazania nieodzownej roli ruchów i now ych rzeczyw istości kościelnych, bp Paul Jo sef Cordes zw raca uw agę na aktualny kryzys przekazyw ania w iary w Kościele. Jest on spotęgowany przez rozpad w zorców społecznych, przejaw iający się zwłaszcza w ogromnej liczbie rozwodów, co ow ocuje faktem, że m ałżeństw o i rodzina nie stano w ią ju ż trwałej instytucji życia społecznego; hołduje się też now ym modelom życia i stosunków pracy. Bp Cordes zw raca ponadto uw agę na negatyw ny w pływ postmo dernistycznego pluralizm u kultur i religii oraz postępującego procesu indyw idualiza cji, co prow adzi ludzi do utraty sensu życia. Kryzys w iary i religijności w ynika w resz cie z ogólnego kryzysu tradycji, na który nie były przygotow ane struktury kościelne. Braki w strukturach kościelnych zw iększają niebezpieczeństw o rutyny i przerostu in stytucjonalnej biurokracji oraz prow adzą do coraz liczniejszych odejść z Kościoła.
Z drugiej jednak strony sytuacja taka m oże prow adzić do rozw oju now ych mchów kościelnych i pełnego zrozum ienia sensu now ej ew angelizacji. Bp Cordes zauważa, że ogrom ny rozwój grup, do których należy ju ż ponad 60 m ilionów katolików, w czasie kryzysu kryje w sobie coś niew yjaśnionego. R uchy te objawiają, że D uch Święty jest obecny w w ydarzeniach swojego K ościoła i ukazuje tym w ięcej m ożliwości odnowy, im bardziej K ościół je st zagrożony.
N ie bez pow odu bp Cordes w ielokrotnie potw ierdza, że nowe m chy są znakami nadziei. Jest bow iem przekonany, że stanow ią one dla zagubionych dzisiaj ludzi m iej sce, gdzie m ogą oni dośw iadczyć poczucia bezpieczeństw a. Ruchy te naw iązują do najchlubniejszych kart Pisma Świętego i urzeczyw istniająw spólnotęm iłości (comm u nio), która charakteryzow ała pierwsze gm iny chrześcijańskie. N ie ulega najmniejszej wątpliwości, że w iara potrzebuje do swego urzeczyw istnienia autentycznej wspólnoty, a konkretny chrześcijanin potrzebuje drugiego chrześcijanina, poniew aż w okresie kry zysu sam nie m oże sobie pom óc, nie odchodząc od prawdy. W spólnota osób pozwala wejść w osobow ą komunię z Jezusem Chrystusem i doświadczyć Jego obecności w dru gim człowieku, który je st naszą ostoją w zm aganiach dnia pow szedniego. Właśnie chrystocentryzm stanowi, w edług bp. C ordes’a, punkt zw rotny obecnego kryzysu. D echrystianizacja m oże się zatrzym ać w raz z pragnieniem , aby Chrystus pojaw ił się na nowo w naszym życiu codziennym.
Bp Cordes podkreśla ponadto, że now e ruchy kościelne pozw alająna nowo odkiyć biblijny sens pojęcia m etanoia, zw iązany ściśle z głoszeniem K rólestw a Bożego. Jest to bardzo w ażne w czasach zaniku poczucia grzechu i iluzji niew inności, co prowadzi do zredukow ania do pozorów faktycznego naw rócenia. Tylko autentyczne naw róce
nie, o którym mówi w ielu założycieli now ych ruchów pozw ala odkryć, przyjąć i zre alizować zbaw cze orędzie Chiystusa, W inno się ono stać głów nym zadaniem duszpa sterstwa indywidualnego oraz duszpasterstw a rodzin i w spólnot chrześcijańskich, w e zwanych dzisiaj do głoszenia Ewangelii, zw łaszcza przez św iadectwo życia.
* * *
Poglądy bp. C ordes’a zasługują na szczególniejszą uw agę w yznaw ców Chrystusa, duchownych i świeckich, którzy podejm ują trud przygotow ania K ościoła i świata na wielki Jubileusz R oku 2000. U kazują one rów nież, ja k rozum ieć i ow ocnie kontynu ować now ą ewangelizację. Warto w tym kontekście zauw ażyć, że bp Cordes mocno podkreśla, iż autorem pojęcia nowej ew angelizacji je s t Jan Paw eł II, a jej historyczne początki sięgają przem ów ienia papieża w N ow ej H ucie, podczas jego pierwszej piel grzymki do ojczyzny, kiedy to wspom niał, iż opór robotników w obec komunizm u i ich zbiorowy w ysiłek zaow ocow ał nie tylko postaw ieniem krzyża, ale i zbudow aniem no wego kościoła w m iejscu, które m iało stanowić w zorzec „m iasta bez Boga”. Takie zaangażowanie laikatu je s t praktycznym przejawem nowej ewangelizacji i trzeba uczy nić wszystko, aby każdy chrześcijanin m ógł zostać jej posłańcem .
Rola ruchów i now ych rzeczyw istości w życiu K ościoła w budzeniu i przygotow a niu m isjonarzy nowej ewangelizacji w ydaje się niezastąpiona. M ożna do nich w całej rozciągłości zastosować słowa św. Pawła, które kończą om aw ianą publikację: „Jak piękne stopy tych, którzy zw iastują dobrą now inę!” (R z 10,15).