516 RECENZJE
rzemiosła Euiropy Zachodniej świadczą jednakże o możliwości pow staw ania całych gałęzi produkcji od początku nastaw ionych głównie na eksport i zw iązanych z od ległym i rynkam i. Nie jestem również pew na, czy .można przyjąć jako praw idło, dż „najpierw .rozwija się pro d u k cja zdolna przeniknąć na tzw. odleglejszy rynek, ® potem dopiero kap itał handlow y zaczyna organizować w ym ianę jej produktów , a nie n a odw rót” (s. 27). W ydaje się, że choćby rzemiosło z teren ó w Niderlandów może dostarczyć przykładów świadczących przeciw te j zbyt' kategorycznie sform u łow anej tezie.
N ajw iększą zaletą interesującej pracy Janaćka jest fakt, że pobudza ona do rozważań. Jej pojaw ienie się stanow i pow ażny Jkrok naprzód w .zakresie badania wciąż zbyt po macoszemu traktow anych dziejów drobnej wytwórczości rzem ieśl niczej. Stanow iła ona, m im o rozw ijających się elem entów ówczesnego kapitalizm u 1 m anufaktury, bardzo w ażny elem ent ekonomiki XV—XVI w ieku; w dotychczaso wych publikacjach fa k t ten nie zawsze jednak 'znajduje właściw e odbicie. Tym w ażniejsze są prace, podejm ujące i interesująco rozw iązujące tę tem atykę.
Maria Bogucka
F ran k J e n k i n s , A rchitect and Patron. A survey of professional
relations and practice in England from the sixteen th century to the present day, O xford U niversity Press, London 1961, s. XVI, 254.
Tem atem książki J e n k i n s a — jak w skazuje główny ty tu ł — jest w zajem ny stosunek architekta oraz jego chlebodawcy i mecenasa sztuki. P roblem to nie no- (wy, od daw na om awiany w literatu rze zarówno przez historyków architektury, jak i w szerszym zakresie przez historyków k u ltu ry . Ale Jenkins porusza jeszcze wiele innych spraw — a więc zagadnienie w yłonienia się renesansow ego archi- ■tekta-artysty spośród średniowiecznych m istrzów -m urarzy, następnie ewolucję tego zaw odu od renesansu i baroku, poprzez w iktoriańską Anglię, aż do dzisiejszej sy tu a c ji architekta, którego upraw nienia i obowiązki określone są ustaw ow o. Autor zajm uje się dalej spraw ą kształcenia architektów , ich sytuacją społeczną i m a jątkow ą, niektórym i .zagadnieniami ich codziennych obowiązków, techniki pracy litd. M ateriał przytoczony przez Jenkinsa jest now y i interesujący, ale nie przynosi żadnych rew elacji, uzupełnia dotychczasową wiedzę o historii zaw odu architekta, a le nic w niej nie zmienia, nie prow adzi do żadnych now ych ustaleń. Wszystkie opisyw ane przez autora fakty odnoszą się do zjaw isk dobrze znanych każdemu historykow i architektury. Być może, w ydałyby się one bardziej interesujące, gdyby .autor przedstaw ił je n a tle porównawczym, co pozwoliłoby na snucie pew nych ogólniejszych refleksji.
A w ięc np. dla angielskiego urzędu głównego nadzorcy królew skiego (S u rv e y
or-General),, zarządzającego królew skim i zam kam i i rezydencjam i oraz prow adzo
nym i tam pracam i budow lanym i w XV—XVI w., można by było znaleźć liczne .analogie w iinnych k rajach . Urząd o bardzo zbliżanych kom petencjach istniał .w XIV—XV .w. w B urgundii (m aître des oeuvres), w w ielu okręgach średniowiecz
nej Francji. Podobne znaczenie m ieli budowniczowie angażow ani przez komuny m iejskie we Włoszech .i pełniący funkcje arch itek ta m iejskiego (Jenkins wspomina tylko o m ianow aniu Giotta W 1324 r. głównym architektem Florencji, s. 40). T a- feichże .budowniczych m iejskich spotykam y w w ielu innych m iastach, m.in. w Pol sce (Kraków). Również iw Polsce za Kazim ierza Wielkiego doszukiw ać by się można królew skich urzędników do spraw budow nictw a. Widać więc, że zagadnienie w ykracza poza geograficzne i chronologiczne granice tudor.owskiej Anglii i że m i m o całej różnorodności zjaw isk m ożna by w yciągnąć pew ne ogólniejsze wnioski
RECENZJE 517
dotyczące kształtow ania się zawodu architekta. Przecież urzędy nadzorców budo w lanych m iejskich lub królew skich m iały duże znaczenie — czego zresztą autor inie neguje — d la w yodrębnienia się niezależnego arch itek ta -arty sty spośród masy .m urarzy-rzem ieślników , już chociażby dlatego, że ta k i nadzorca m usiał być in d y w idualnością w ybitniejszą w swoim zawodzie i że spraw ow any u rząd staw iał go pomad innym i budowniczymi, uniezależniał od iwładz cechowych itd.
Przeskoczmy teraz o k ilk a stuleci dalej, do w ieku X IX i XX. Jenkins zajm uje się szczegółowo reg lam en tacją zaw odu architekta, co nastąpiło w Anglii w końcu w ieku X IX (w 1884 r. pow stało Society of A rchitects, które rozpoczęło w alkę o reglam entację; w 1891 r. w ydano pierw szą u staw ę dotyczącą obowiązków i p rzy w ilejów architekta). S praw a rów nież nadaw ałaby się do rozpatrzenia w szerszym kontekście. Kiedy przeprowadzono reglam entację w innych k rajach ? W jaki spo sób określono tam upraw nienia architektów , jakie postawiono im w ym agania w zakresie posiadanego wykształcenia, p ra k ty k i itd.? Przecież nie wszędzie spraw y te uregulow ano jednoznacznie, a są jeszcze dziś k raje, gdzie nie istnieje ochrona zawodu architekta i faktycznie każdy może p a ra ć się „projektow aniem ” (np. F ra n cja). Porów nanie sytuacji architektów w różnych kraj-ach rzuciłoby w iele św iatła na ewolucję tego zawodu w czasach nowożytnych.
Ograniczenie się do Anglii -i zrezygnowanie z jakichkolw iek porów nań jest w książce Jenkimsa tylko częściowo usprawiedliwione. Rzeczywiście już samo poło żenie geograficzne Anglii stw arza oiwą splendid isolation, k tó ra powoduje, że wszystko, co się tam dzieje, jest „specyficzne” i odbiega od reguł ogólnoeuropej skich. Czy jednak aż tak dalece, by można było historię ,Wysp B rytyjskich rozpa tryw ać w oderw aniu od K ontynentu? Jeśli chodzi o arch itek tu rę, to przecież roz w ijała się ona w Anglii pod bardzo silnym w pływ em k u ltu ry w łoskiej i fran cu skiej i chyba m ów iąc o ewolucji zawodu architekta w Anglii niesposób zapominać 0 tym , co działo się w Europie.
Szkoda też, że autor nie zdecydował się na rzut oka .wstecz i nie sięgnął do dziejów budow nictw a średniowiecznego, gdzie znalazłby m ateriał do w yjaśnie n ia linii ewolucji zawodu arch itek ta w czasach nowożytnych. Odesłanie do p rac
L. F. S a 1 z m a n a, J. H a r v e y a , M. S. В r i g g s a, N. P e v s n e r a, D. К n о o- Р a i G. Р, J o n e s a (znowu tylko rozpraw y angielskie i o Anglii, przy tym niektóre znacznie przestarzałe) n ie .zapełnia luki. A utor nie pisze nie o stosunku nowożytnych architektów -artystów do organizacji cechowych skupiających starych bućSowniezych-rzemieślników.
Staranne pom ijanie wszystkiego, co nie dotyczy bezpośrednio architektury w Anglii od XVI do XX .w., pozwoliło autorow i n a niezw ykle zw arte i przejrzyste przedstaw ienie tem atu, ale poważnie zubożyło sam w ykład i możliwości poznawcze .autora. N atom iast w ielką zasługą Jenkinsa jest pow iązanie spraw arch itek tu ry .z zagadnieniam i społecznymi. Jenkins stw ierdza we wstępie, iż arch itek t nie może działać w próżni społecznej (architecture dem ands reference to hum anity, s. XIII) 1 dodaje, że nie tylko społeczeństwo w pływ a n a architekturę, ale i otoczenie arch i tektoniczne w y b ie ra ogrom ny w pływ na m entalność i usposobienie ludzi. Poglądy te au to r konsekw entnie prezentuje na w szystkich k artach książki.
Bardzo zajm ujące są uwagi o w pływ ie przem ian społecznych i ustrojow ych w tudorowsikiej A nglii n a budownictwo. Sekularyzacja m ajątków kościelnych za H enryka V III i upadek znaczenia ekonomicznego i politycznego kościoła spowo dował, że pierw szeństw o w dziedzinie p atro n atu nad arch itek tu rą przeszło z rąk ■duchowieństwa w ręce świeckich. Zmienił się zatem program budow nictw a, bo tnie wznoszono już kościołów i klasztorów lecz .pałace i zamki. Budowle kościelne w średniowieczu można było wznosić długo, inw estor świecki .nie chciał czekać w nieskończoność n a wykończenie rezydencji, w której nie zdążyłby już zamiesz kać. S tąd znaczne przyspieszenie p rac budow lanych iw XVI w., możliwe dzięki
518 R ECEN ZJE
dużej ilości wolnych rąk roboczych (skutki zmian w stru k tu rze wsi) oraz dzięki dalszej specjalizaoji, podziałowi p racy i zmianom w organizacji pracy. W XVI w. niezbędne stały się rysu n k i i plany budow li (w średniowieczu raczej rzadkie) — jeden p ro je k ta n t mógł przygotować wiele rysunków , których realizacja spoczywa ła w rękach rzem ieślników; w te n sposób przyspieszano tem po projektow ania d tempo realizacji projektów , a jeden budowniczy mógł kierow ać jednocześnie kilkom a budowami.
Z kolei poważne zmiany w pojm ow aniu zawodu architekta zaszły w X V III w., gdy zw ycięska burżuazja p rzejęła w Anglii w ładzę i gdy m ecenat artystyczny przeszedł z rą k dworu królew skiego i m agnaterii w aęce kupców, bankierów i przemysłowców. Jenkins stw ierdza, że w m iarę jak maza społeczna m ecenatu rozszerzała się, jak m ecenat staw ał się coraz m niej ekskluzywny, zawód architekta staw ał się coraz ściślej .określony, coraz bardziej ekskluzywny; coraz w iększą rolę też odgrywało określone wykształcenie architekta (s. 90). Rzecz polegała na tym, •że m inęła epoka dworów arystokratycznych i dworskich architektów , utrzym y w anych i kształconych p rzez m agnatów lub króla, pozostających na ich wyłącznych usługach i w pew nym rodzaju osobistej zależności. A rchitekt przyjm ow ał te ra z zle
cenia od bardzo różnorodnej klienteli, ozęsto od ludzi o słabo wyrobionym smaku. Przyjm ow ał też zamówienia nie tylko od osób fizycznych, lecz od instytucji repre zentowanych przez kom itety, kolektyw ne dyrekcje itp. (np. społeczny kom itet budowy .teatru, dyrekcja szpitala). Konieczna więc była stabilizacja zawodu arch i tekta, określenie pew nego poziomu wiedzy i um iejętności, jakie powinien on po siadać, by nie zawieść zaufania zleceniodawców nie znających się na rzeczy i nie mogących go skontrolować. Z drugiej strony konieczne było zapewnienie arch itek to w i ochrony praw n ej przed ew entualnym w yzyskiem ze stromy inwestorów, okre ślanie m inim um wynagrodzenia, pew nych przywilejów. Wszystko to zmierzało do reglam entacji zawodu architekta, czyli ścisłego określenia p ra w i obowiązków architekta, ustalenia w ym agań w zakresie wiedzy fachowej. N astąpiło to jednak dopiero w końcu X IX w.
Nie sposób przedstaw ić tu w szystkich wywodów autora dotyczących zależności a rc h ite k ta od społeczeństwa, w którym żyje i działa. Trzeba z uznaniem podkreślić, że autor z w ielką um iejętnością wydobyw a .momenty świadczące o związkach •zachodzących m iędzy rozwojem arch itek tu ry a rozwojem społeczeństwa. Czyni to w sposób dyskretny, bez natrętnego dydaktyzm u i bez nużących dygresji na tem aty •społeczne, gospodarcze czy ustrojowe. Znakom ity przykład, jaik można badać histo
rię arch itek tu ry nie .odrywając jej od ogólnego procesu historycznego i bynajm niej nie rezygnując z fachowości i całej specyfiki badań nad arch itek tu rą, zagadnie niam i prądów artystycznych, estetyki, techniki p racy architekta itd.
L ektura książki .Jenklnsa pozostawia pew ien niedosyt. Czytelnik nie znajduje w niej odpowiedzi na w iele .zagadnień, które sugeruje ty tu ł i podtytuł dzieła, wiele odpowiedzi nie w ykracza po.za powszechnie znane stw ierdzenia. Ale to, tco książka wnosi nowego zarówno w zakresie gotowych rozwiązań, jak i metody badawczej, jest niezw ykle cenne 1 zasługuje na pilną uw agę nie tylko historyków architektury.
A ndrzej W yrobisz
Em anuel H a l i c z , Geneza K sięstw a W arszawskiego, W ydawnictwo MON, W arszawa 1962, s. 222.
Okolicznośći i w arunki, w jakich kształtow ało się Księstwo W arszawskie — to tem at ważny, ciekawy i nie nowy. Podejm owano go od .bardzo dawna, niem al tuż po upadku Księstwa. Każdy, kto przedstaw iał szerzej dzieje K sięstw a czy