• Nie Znaleziono Wyników

Terminologiczne i rzeczowe spory w filozofii

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Terminologiczne i rzeczowe spory w filozofii"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Terminologiczne i rzeczowe spory w filozofii

Iw nauce,i wfilozofii,i w życiu potocznym wskazać można przykłady takich sporów, które przez jednych interpretowanesą jako rzeczowe,a przez innychjako terminologiczne. Rozróżnienie to nie jest sprawą błahą: wszak od rodzaju sporu zależytyp argumentacji,jaką należy w nim stosować.Wprzypadku sporurzeczo­

wego niezbędne okaże się odwołanie siędofaktów, podczasgdy w przypadku spo­ ru czysto terminologicznego wystarczy powołać się na konwencje językowe. Co ciekawe, charakter sporu nie zawszejest rzeczą ewidentną.

I tak np. twierdzenia nauk przyrodniczych przez wiele stuleci, wsposób oczy­

wisty, uważane były za rzeczowe, aż doukształtowania sięnaprzełomie XIX i XX wiekupoglądów konwencjonalistów francuskich, którzy orzekli, że wiele praw na­ uk przyrodniczych to jedynie zamaskowane definicje podstawowych pojęć. Np.

zasada zachowania energii nie jestwedług nich prawem, jakiemu mogłoby zagro­ zić doświadczenie; jest tylko definicją energii, która zgodnie z tą zasadą jest tym, co pozostaje stałe w układach zamkniętych. Podobnie zdanie: „woda wrze w tem­

peraturze 100°C, a krzepniewtemperaturze 0°C”. Nieniesie ono treściempirycz­ nej, a tylko definiuje skalę Celsjusza.

Poglądy konwencjonalistów były reakcją na bezkrytyczne traktowanie całej wiedzy przyrodniczej jako wyłącznie rzeczowej, jednoznacznie wyznaczonej przez doświadczenie i nie uwarunkowanej konwencjami. Reakcja ta była przesad­

na: do ustaleńterminologicznych konwencjonaliści zaliczyliniesłusznieszeregta­ kich komponentów wiedzy przyrodniczej, którew istocie mają charakterrzeczo­

(2)

wy. Na przykład, skrajnykonwencjonalista Le Roysądził, że cała wiedza przyrod­

nicza macharakterkonwencji,a umiarkowany konwencjonalista Poincare, który - mówiąc dzisiejszym językiem -usiłowałwskazać komponenty syntetyczne i ana­

lityczne w wybranych prawach fizyki, nie zawsze czynił to w sposób adekwatny (nie zwrócił np. uwagi na to, że - jakbyśmy to dziś powiedzieli - koniunkcja dwóch nietwórczych definicji możebyć twórcza).

Znaczenie prac konwencjonalistów polegało na tym, że zakwestionowali oni rudymentarne poglądy na naturę wiedzy przyrodniczejoraz otwarli problem ade­ kwatnego wyodrębnieniaanalitycznych i syntetycznych komponentów występują­ cychw zdaniach języka nauki. Różni autorzy uczynili później ten problem przed­ miotem swoich prac. Jedni przy użyciu metod formalnych wskazują, jak dokonać tego wyodrębnienia (Camap, Ajdukiewicz, Kokoszyńska, Przełęcki, Wójcicki), in­

ni natomiast zaprzeczają możliwości dokonania takiego wyodrębnieniai twierdzą, że czynnikjęzykowyi faktyczny są odsiebie nieoddzielne (Quine).

Ciekawą jest rzeczą, że poglądy na naturę wiedzyfilozoficznejprzeszły ewo­ lucjępodobną do ewolucji poglądówna naturę wiedzyprzyrodniczej. Przez wiele stuleci spory filozoficzne uważano za rzeczowe. Brak osiągania w filozofii po­

wszechnieakceptowalnych rozwiązań budził wprawdzieniepokój niektórych my­

ślicieli, lecz owocem tego niepokoju byłyz reguły stanowiska zbliżone do relaty­ wizmu bądź sceptycyzmu, nie zaśuznanie sporów filozoficznych zaterminologi­

czne. Np. u sofistów człowiek jestmiarą wszechrzeczy,a nie słów. Tylko w nieli­

cznych przypadkach filozofowie uważali prowadzone przez siebie spory za ter­

minologiczne (np. u św. Augustyna czytamy: „Jeżeli mówisz, że to, co przedsta­

wia sięmoim oczom, nie jest światem, wszczynaszspóro nazwę, ponieważ japo­

wiedziałem,że nazywam toświatem”1). Dopiero XX-wieczna szerokorozumiana filozofia analityczna stała się dla filozofii tym, czymdla nauki był konwencjona- lizm: uznano, że różnice zdań dotyczą nie tego, jak się rzeczy mają, lecz tego, wjakim znaczeniu używa siępodstawowych pojęć.Zdaniem takich filozofówana­

litycznychjak Ryle,Austin czy późny Wittgenstein,filozoficzne bóle głowy biorą się z brakudostatecznej jasności co do znaczenia kluczowych terminów, zatem rozjaśnienie to stanowić ma panaceum na kłopoty filozofów. Żadne inne zabiegi nie są potrzebne. Wystarczy prześledzić sposób użycia kontrowersyjnych termi­ nów w możliwie szerokim wachlarzu kontekstów, aby wskazać rozwiązanie pro­ blemu z pozorurzeczowego, a w istocieterminologicznego.

I podobnie, jak to było w przypadku konwencjonalistów, reakcja filozofów analitycznych na niedostrzeganie w sporach różnic terminologicznych oceniona została jako przesadna. Uznano, że w filozofii niezawszechodzitylko osłowa; fi­

lozofowie analityczni mają więc rację, że od konfrontacji sposobów rozumienia terminów należy w sporach filozoficznych zaczynać, lecz wbrewnim, nie należy na tym kończyć. Jeśli tak, to różnice zdań, z jakimi spotykamy się w filozofii, do­

tyczyć mogą zarównosłów, jakirzeczy,podobnie jak w nauce.

1 Św. Augustyn: Pisma filozoficzne. Warszawa 1953, t.l, s. 122.

(3)

Są jednak dwie istotneróżnice między filozofią a nauką, jeśli chodzi o prob­

lem rozgraniczenia sporówterminologicznych i rzeczowych.

Po pierwsze, zesporami terminologicznymi mamydo czynienia przede wszy­ stkim tam, gdzie istnieją niejasności co do znaczenia terminów. Otóż nauka jest w tym względzie w znacznie korzystniejszej sytuacji niż filozofia. Podstawowe pojęcia nauk przyrodniczych mają znaczenie scharakteryzowane dostatecznie pre­

cyzyjne, aby można było operować nimi bez obawy zabmięcia w nieporozumie­ nia, podczas gdy filozofia jest chyba tą dyscypliną, która poszczycić się może naj­ dalej idącąchwiejnością znaczeńpodstawowych terminów.

Po drugie, nauka opisujeświat i wyjaśnia zjawiska i pełniąc obie te funkcje formułuje sądy dotyczące tego, co istnieje. Nauka ma mówić o świecie realnym i obytachistniejących, a jej aparat pojęciowy ma być dostosowany do tego celu.

Dlatego trudno byłoby doszukać się w nauce sporów czysto terminologicznych, których rozstrzygnięcie nie wpływałoby w żadnejmierze na kształt twierdzeń rze­ czowych. Niech przykładowy spórdotyczy tego, czyneutrinoma masę x czymasę y. Jeśli uznamyspór za rzeczowy, to z całą pewnością rozstrzygnięciego nieobej­ dzie się bez odniesienia do faktów. Jeśli natomiast uznamy go za terminologiczny, dotyczący sposobu rozumienia słowa „neutrino”, to problem rzeczowy natych­ miast wróci w innej postaci, mianowicie, w formie pytania, czy istnieje neutrino rozumiane jakoobiekt o masie x (lub y).Jeśli więc środki czysto językowe pozwo­ lądokonać jakichkolwiek rozstrzygnięć, nie będą to te rozstrzygnięcia, wuzyska­

niu których uczony jest przede wszystkim zainteresowany.

Inaczej w filozofii. Filozof nie jest zobowiązany mówić tylko o tym, co jest.

Równie dobrze może np. mówićo tym, comogłoby być lub otym, cochcieliby- śmy, aby było. Dlatego można niekiedy żywić przypuszczenie, że wygłaszane przezeń sądy stanowią pewną propozycję terminologiczną,propozycję, która jest wyrazem jego postawywobec światai sugestii, co w świecie bądź w naszychdą­ żeniach, oczekiwaniach, wyobrażeniach czy w nastawieniu poznawczymjest na tyle istotne, że godne jest wyróżnienia i nazwania. A do uzasadnienia propozycji terminologicznych nie są potrzebne faktyinie one będą arbitrem wsporach. Wfi­ lozofii zatem rozróżnienie pomiędzy sporami terminologicznymi a rzeczowymi wydaje sięistotniejszeniż wnauce, gdzieniespotykamy problemów czystotermi­

nologicznych, wolnych od implikacji rzeczowych.

Znamienne jestprzytym, żerozróżnienia tego niemożna wfilozofii przepro­

wadzić,kierującsię wyłącznie formą, jaką przybierają spory, gdyż jest ona najczę­

ściej taka, jak gdyby chodziło wyłącznie orzeczy, a nie o słowa.Dotyczy to rozli­

cznych dyskusji otym na przykład, co to jest dobro, na czym polega sprawiedli­

wość czy co istnieje.

Pewnychwskazówekcodo stawiania diagnozy w kwestii natury sporu dostar­

czyćmoże przedstawiona przez Ajdukiewicza dyrektywalna koncepcjaznaczenia.

Zgodnie z tą koncepcją, w języku obowiązują pewne dyrektywy znaczeniowe (re­ guły sensu), zakazujące użytkownikomjęzyka uchylać się od uznania pewnych zdań bądźbezwarunkowo (aksjomatyczneregułysensu),bądź wobecuprzedniego

(4)

uznania innych zdań (dedukcyjne reguły sensu), bądźw obliczu pewnych danych doświadczalnych (empiryczne reguły sensu) pod sankcją pogwałcenia znaczenia tych zdań. Zdania uznane namocy reguł języka zwane sątezami języka (odpowie­ dnio: aksjomatycznymi, dedukcyjnymi bądź empirycznymi). Dyrektywy znacze­

niowe i znaczenia wyrażeńwyznaczają sięwzajemnie. Na podstawie znajomości tez języka i kontekstu (werbalnego i pozawerbalnego), w jakim zostały uznane, odtworzyć można regułysensu wiodącedo ich uznania, a te wskazująz kolei zna­ czenie wyrażeń występujących wtezach.

Język naturalny nie jest jednak językiem rozstrzygalnym: istnieją w nimpary zdań sprzecznych, z których żadne nie jest jegotezą.Obok tez i ich negacjimamy więc wjęzyku naturalnym hipotezy,tj. zdania, od uznania których, jakrównieżich negacji, można się uchylić mówiąc danymjęzykiem i stojąc na gruncie określo­

nych danych doświadczalnych oraz pewnego zbioru zdań uprzedniouznanych. Hi­

potezę, w przeciwieństwie dotezy języka, można więcuznać, odrzucić lub niezaj­ mowaćwobec niej żadnego z tychstanowisk, nie naruszającprzytym właściwego językowi przyporządkowania wyrażeniom znaczeń.

Pojęcie hipotezy oraz dedukcyjnej i empirycznej tezy języka zrelatywizowane jest do użytkownikategojęzyka:zdaniejest dla kogoś dedukcyjną tezą z uwagi na zdania uprzednio przezeń uznane, hipotezą natomiast bądź empiryczną tezą jest zdaniedlaużytkownikajęzykaz uwagina dane doświadczalne, nagruncie których on stoi.

Tak więc wyróżnić można cztery powody, dla których dyskutanci zajmują w sporachróżne stanowiska:

1. Stoją oni na gruncie różnychjęzyków prywatnych: obok wspólnych kierują się też odmiennymi regułami sensu,wiodącymi do uznaniaodmiennychtez.

2. Mówią jednymjęzykiem, lecz:

a)różniich zbiór zdańuprzedniouznanych, zatem jeden zdyskutantów stoi na gruncie pewnych dedukcyjnych tez, które dla drugiegosą zdaniami hipotetyczny­

mi i jako takie mogą być odrzucone,

b) różnią ich dostępne im dane doświadczalne, którymi uzasadniają swesądy, zatem może być tak, że to,codla jednego jestempiryczną teząjęzyka, dla drugie­ gojest hipotezą, którąodrzuca,

c) stoją oni na gruncie tychsamych zdań uprzednio uznanych i tych samych danych doświadczalnych, lecz wypowiadają wzajemnie niezgodne, hipotetyczne przekonania.

Czy wszystkie te różnice odgrywają rolęw przypadkusporów filozoficznych?

Zdajesię, że nie. Spory takieraczej nie toczą się w obliczu rozstrzygających je da­

nych doświadczalnych. Jeśli doświadczenie odgrywa w nich jakąś rolę,to raczej w formiezdańuznanych,dotyczącychdoświadczeńminionych (punkt 2b redukuje sięwięcdo2a).

Ajak jest z samym zbiorem zdań uprzednio uznanych? Czy różnicuje onucze­

stnikówsporów filozoficznych, stojącychnagruncie wspólnego języka?Do zbioru

(5)

tego z pewnością należy cała wiedza ogólnie przyjęta, lecz nie tylko ona. Może być tak, że jeden z dyskutantów wie coś, czego nie wie drugi, a co wpływa na zróżnicowanie stanowisk (np.może to być wiedza o pewnych najnowszych odkry­

ciach nauki). Naturalną jest wówczas rzeczą, że w toku sporu ówzbiórzdańuprze­ dnio uznanychprzez dyskutantów ujednolica się. Gdy bowiemjedenz nich dyspo­

nuje wiedzą, która w danym przypadku wpłynąć może na dalszy kształt sporu i ułatwić jego rozstrzygnięcie, z pewnością nie omieszka on podzielić się nią z partnerem. Bywa tak, żerozstrzygnięcie sporu następuje wskutekwymiany in­

formacji, lecz nie jest to przypadektych sporów filozoficznych, które odstuleci pozostają nie rozstrzygnięte. A o te sporyprzede wszystkim tu chodzi, gdyżwłaś­ nie one budzą wątpliwości co dotego, czy mają charakterterminologiczny, czy rzeczowy.

Może wreszcie być tak, że mówiący wspólnym językiem dyskutanci uznali uprzednio różne zbiory zdań, leczwymiana informacjinie spowoduje ichujednoli­ cenia, gdyż różnice w zdaniach wcześniej uznanychsprowadząsiędo odmienności przekonań. Zazwyczaj różnice te ujawniają się w toku sporu, gdy dyskutanci za­ czynają uzasadniać swoje kontrowersyjne poglądy, od których spór się zaczął.

Dyskusjazaczynadotyczyćtakżei tych uprzednio uznanychzdań,wskutek czego spór typu2a przekształca się w spór typu 2c: poza jego zasięgiempozostają jedy­

niete zdaniaspośród zdań związanych z meritum, co doktórych wszyscyuczest­

nicy sporu są zgodni.

Tak więc najbardziej charakterystyczne dla permanentnie nierozstrzygalnych sporów filozoficznychsą sytuacje typu 1 i 2c. Uczestnicytych sporów nieróżnią się w kwestii wcześniej uznanychzdań ani danych doświadczalnych,na któremo­ gliby powołaćsię wsporach, różnią się natomiast bądź regułami swoichprywat­

nychjęzyków, bądź swoimi osobistymi poglądami.Pytanie, któraz tych ewentual­ ności ma miejsce, jest pytaniem oto, czy spórma charakter terminologiczny, czy rzeczowy.

Ze sporem terminologicznym mamy bowiem do czynieniawtedy, gdy dysku­

tanci stoją na gruncie swoich prywatnych języków, które różnią się międzysobą w pewnych punktach: wjednym z tych języków obowiązują pewne reguły sensu nie obowiązujące w drugim (i być może vice versa). Regułytewiodą do uznania odpowiednich tez, wskutek czego może zdarzyć się tak, żejeden z dyskutantów swobodnieneguje, jako hipotezę,pewne zdanie, od uznania którego drugi nie mo­

że się uchylić,gdyż jest ono tezą jego języka. Wszczególnymprzypadku tosamo zdanie w jednymz dwóch języków prywatnych może byćtezą, a w drugim -nega­

cjątezy. (Nota beneszczególnie wdzięcznym polem dla ustalania prywatnych re­

guł sensu są te dziedziny,które, jak filozofia, operują pojęciami oniedoprecyzo­ wanym znaczeniu).

Gdy natomiastdyskutanci toczą spór we wspólnym języku (czyli kierują się dokładnietymi samymi regułami sensu) i przy tym, jak przyjęliśmy, uzgodnienie stanowisknie może nastąpić w drodze powołania sięna dane doświadczalne ani na wcześniejprzyjętąwiedzę,to wówczasnie ma miejsca nato, aby kontrowersyjne

(6)

zdania byty tezamijęzyka. Mają one charakter hipotetyczny, zatemtym, co różni dyskutantów, są ichstany przekonaniowe. Spór ma wtedycharakter wyraźnie rze­ czowy: padają wjego toku lepiej lubgorzejuzasadnionezdania o tym, jak sięrze­ czy mają, w sytuacji, gdy brak podstaw do nie budzącego wątpliwości rozstrzyg­ nięcia.

Często z dużądozą prawdopodobieństwamożna spór zakwalifikowaćjako ter­

minologiczny bądźjako rzeczowy. Jest tak wtedy,gdy wiemy, czy wypowiadane w sporach zdaniasą hipotezami, czytezamijęzyków, lecz odpowiednich przykła­

dów raczej nie w sporach filozoficznych będziemyszukać. 1 tak,gdy spór dotyczy jawnej hipotezy,np. tego, czyjutro będzie deszcz, to trudno przyznać,że źródłem sporu jest nieporozumienie terminologiczne, choć i to nie jest wykluczone. Gdy natomiast spór dotyczy jawnejtezy, np. tego, czy każdykwadratma cztery boki, to z pewnością dyskutanci nadają co najmniej jednemu z użytychterminów odmien­

ne znaczenie; konkretnie, ta osoba, która zdaniu temu zaprzecza, używajego ter­

minów w innym znaczeniu niż to, które przypisuje im język polski. A jakjest w przypadku sporów filozoficznych? Niech dyskusyjne zdanie głosi, żegwarancją wolności jest swoboda czynienia tego, co pragnie się czynić. Możliwe są wtedy następująceewentualności:

1. Dyskutancinie mają jasności codoznaczeniasłowa „wolność” i wspólnie je precyzują.Zastanawiająsię, czy wymienione zdaniejest tezą języka naturalnego, a jeśliniejest, to jakiebędą konsekwencje wprowadzenia dojęzyka reguły, wiodą­

cej do uznaniategozdania. Ma wówczas miejsce konstruktywny spór terminologi­

czny, konstruktywny, bo rokującynadzieje na wypracowanie wspólnego stanowi­

ska.

2.Zdanieto w języku jednego z dyskutantów jesttezą, aw językudrugiego - hipotezą lub nawet negacją tezy,jeśli stoi on na gruncie perswazyjnej definicji wolności. Spór jest terminologiczny, lecz nie konstruktywny. Jedyne, co można zrobić, to poprzestać na konstatacjiróżnic językowych.

3. Dyskutanci rozumieją termin tak samo („wolność” oznacza dla nich np. pe­

wien stan psychiczny) i wypowiadają swoje wzajemnie niezgodne, hipotetyczne przekonania. Spór jest rzeczowy.

4. Dyskutanci używająterminu „wolność” w odmiennym znaczeniu, lecz róż­

nica ta nie ujawnia się. Wswoich prywatnychjęzykach wypowiadają hipotetyczne zdania, które zdają się być wzajemnieniezgodne. Nie jestto,jakmożna by sądzić, spór zarazemterminologiczny i rzeczowy. Nie jest rzeczowy, gdyż konfrontacja poglądów rzeczowychprzed ustaleniem wspólnej terminologii nie jest możliwa.

I nie jestterminologiczny,gdyż różnicewsposobie rozumienia terminów niewy­ szły najaw. Aby tak się stało, wsporze powinny paśćzdania zawierające termin

„wolność”, a będące tezami prywatnych języków dyskutantów. Mamy tu doczy­

nienia raczejz problemem pozornym.

5. Z wypowiedzi dyskutantów nie można wywnioskować, czy zdania, które wygłaszają z przekonaniem w toku sporu, to w ich językach tezy czy hipotezy.

Wsytuacjitak niejasnejniemapodstaw do określenia rodzaju sporu.

(7)

Aby więc móc o każdym sporze filozoficznymrozstrzygnąć, czyjest onter­

minologiczny czy rzeczowy, należałoby wymagać od jego uczestników, po pier­ wsze, żebędą kwalifikować własne wypowiedzi jako tezy bądź hipotezy swoich języków (wyeliminuje to sporywymienione w punkcie 5) i podrugie, że przy kon­

frontacji przekonań hipotetycznych nie będą ograniczać się tylko do nich, lecz przedstawią i porównają tezy swoich języków, zawierające terminy oniedoprecy- zowanymw językupotocznym znaczeniu, które występują w dyskutowanych po­

glądach (wyeliminuje to spory wymienione w punkcie 4).

Praktykataka pozwoliłaby nietylko określać rodzaj sporu w sytuacji, gdy spór jest faktem, lecz także ujawniać pewne zamaskowane różnice terminologiczne.

Może bowiem być tak,że dwóch ludzi zgadzasię w pewnej kwestii, nie podejrze­

wając dzielących ich różnic terminologicznych. Wychodzą one najaw dopiero wtedy, gdy okaże się, żezdanie, codo którego zapadła zgoda, w języku jednego z nich jesttezą,a wjęzyku drugiego hipotezą.

W praktyce nie należyjednak spodziewać się, że wymienionedwa postulaty będą zawszespełnione,gdyż stoi temu na przeszkodzie kilkatrudności:

1. Pojęcie tezy języka jestnieostre. Niejest bowiem rzeczą oczywistą, które zdania sąnie do odrzuceniana gruncie danego języka i odpowiednichdanych do­

świadczalnych, aktóre są tylko niezwykle wysoko uprawdopodobnione. Poglądy na ten temat mogą być różne, czego dowodem chociażby spór Wiedeńczyków w sprawie uzasadniania zdań protokolarnych. Camap np. twierdzi, że zdanie „na tym stole leżycoś białego” jest w świetle odpowiednich danych doświadczalnych niezmiernie wysoko uprawdopodobnione, lecz teoretycznie zawsze może byćfał­

szywe. Uznanie go zakłada zatem element decyzji2.To samo zdanie można z po­

wodzeniem uznać zatypowy przykład empirycznejtezy języka. Nawet na gruncie jednolitej przecież koncepcji Ajdukiewicza nie wiadomo dokładnie, jakie zdania są tezami. Piszeon na przykład,żekto odrzucazdanie„wielobok o 9 przekątnych ma 9 przekątnych”, ten gwałci język, a ktoodrzuca zdanie„wielobok o sumieką­

tów 720°ma9 przekątnych”,tenniegwałcijęzyka3. Wynikałoby stąd,żetodrugie zdanie nie jest tezą języka, gdy tymczasem jest rzeczą niewątpliwą, że jest ono prawdziwe ze względu na znaczenie występujących w nim terminów. Może się jednaktak zdarzyć, żeosobaodrzucająca to zdanie rozumie poprawnie występują­ ce w nim terminy, lecz popełniłabłąd w rozumowaniu: narusza jedną lub więcej dedukcyjnych dyrektyw znaczeniowych niedlatego,iżby sądziła, że nieobowiązu­ ją one w języku, ale ze względów takich, jak np. roztargnienie.W przypadku zda­

nia pierwszego sytuacja taka raczej nie może zachodzić. Sens zamieszczonego stwierdzenia Ajdukiewicza można by zatem rozumieć następująco: kto odrzuca zdanie „wielobok o9przekątnych ma9 przekątnych”,ten gwałci język,a kto od­

rzucazdanie „wielobok o sumie kątów 720° ma 9 przekątnych”,tenniemusi tym samym gwałcić języka; możeto czynić z powodu pogwałcenia znaczeńwyrażeń, a możei z innych względów, takichjak pomyłkiw rozumowaniu. W tym sensie

2 R. Camap: Filozofia jako analiza języka nauki. Warszawa 1969, s. 77.

3 K. Ajdukiewicz: Język i poznanie. Warszawa 1965, t. 2, s. 399.

(8)

oba te zdania byłyby tezami-ale przecieżinterpretacja taka wcaleniewynika jed­

noznacznie z wypowiedzi Ajdukiewicza.

2. Od uczestników dawno minionych sporów filozoficznych nie dowiemy się nigdy, czyswojewypowiedzibyliby skłonnizakwalifikować jako tezy, czyhipote­ zyswoichjęzyków. Odczytując po latach ich tekstynie wiemy, czy kontrowersyj­

nezdania, zawierające wyrażeniaonieostrymw języku potocznym znaczeniu in­

terpretować jako postulaty terminologiczne, uściślające w pewnejmierzeznacze­

nie tych wyrażeń, czy też jako poglądy rzeczowe. Naprzykład Ajdukiewicz, inter­ pretując poglądy Berkeleya, opowiada się raczej za pierwszą z tych ewentualno­

ści4.Sądzi on,żeidealista subiektywny Berkeley używa terminu „ciało” w znacze­ niu odmiennymod potocznego, a nie,że o ciałach w znaczeniu potocznym twier­ dzi pewne rzeczy sprzeczne z potocznym poglądem, jak zwykło się przyjmować.

W innym miejscu z kolei Ajdukiewicz zauważa, że „materialista Lenin i idealista Berkeley posługują się podobnym pojęciem materii i wygłaszają o takpojętej ma­ teriitwierdzenia sprzeczne”5.

3. Podobna trudnośćmoże wystąpić wprzypadku sporów aktualnych. Niekie­ dydyskutantom obce jest rozróżnienie hipotezi tez języka i nie są w stanie zakwa­

lifikować według tego rozróżnienia własnych wypowiedzi, a może poprostu nie mają jasności co do statusuwygłaszanych przez siebiezdań. Jeśliprzy tym usilnie obstają za swoimi poglądami, to nie sposób dociec, czy pewność ta zakorzeniona jest w regułachich języków, czy w subiektywnym przeświadczeniu o własnej słu­

szności. JakpisałQuine, wbadaniach nad językiem nie można według kryteriów behawioralnych oddzielić zdań prawdziwych na mocy znaczeńwyrażeń od zdań oczywistychdla całej społeczności. Podobnie możebyćw przypadkurefleksji nad poglądami filozoficznymi. Nauce w analogicznych sytuacjach przychodzi napo­

moc logika indukcji, pozwalająca obliczyć stopień potwierdzenia hipotezy przez eksperymentyw sposób niezależny od merytorycznychpreferencji uczonego. Za­

sady nauk przyrodniczych, czyli tezy języków tych nauk, w ogóle nie kwalifikują się do takiego wyliczania i to m.in. odróżnia je od hipotez.Filozofianatomiast jest tego narzędzia pozbawiona. Pewną jego namiastkę stanowić może wsporachfilo­

zoficznych pytanie, czy dyskutant teoretycznie dopuszcza fałszywość zdania, za którym usilnie obstaje. Odpowiedź twierdząca wskazywałaby, że prezentowane poglądy mają charakter rzeczowy. Odpowiedź przecząca mogłaby jednak świad­ czyć albo otym, że zdanie jest tezą prywatnegojęzyka, albo oprzekraczającym wymogi racjonalności przeświadczeniufilozofaowłasnej słuszności. Nie stanowi­ łoby to zatem podstawy do określenia rodzaju sporu.

4. Dyrektywy znaczeniowe (aw konsekwencji i tezy języka) rzadkokiedy są wynikiem arbitralnej, niczym nie uwarunkowanej decyzji. Już Poincare pisał o „konwencjach zasugerowanychdoświadczeniem”, aAjdukiewicz zauważył ten­ dencję aparatur pojęciowych doracjonalizacji. Tendencja ta wyraża się tym, że zdania, będące pierwotnie hipotezami dla wszystkich użytkowników języka,

4 Tamże, s. 110.

5 Tamże, s. 76.

(9)

Wmiarę coraz lepszego potwierdzenia ich przez doświadczenieawansują do god­ ności zasad.Wjęzykunabierająwtedy obowiązującej mocy reguły sensudyktują­ ce uznanie tych zdań jako aksjomatycznych tez języka. Wiąźe się to ze zmianą znaczeńwyrażeń, występującychwtychzdaniach. Takwięc znaczenie wyrażeń - którejest arbitrem w sporach terminologicznych - zależne jest od reguł sensu, a reguły sensu uwarunkowanesą wpewnej mierze minionymi doświadczeniami:

tymi mianowicie, które dostatecznie wysoko potwierdzają hipotezy, aby mogły być one przekształcone w zasady. W tym sensie znaczenie terminówzależy poś­ rednio od tego, jaka jest rzeczywistość: rzeczywistość kształtuje dane doświad­

czalne, a te z kolei skłaniają użytkowników języków do przekształcenia hipotez w zasady, czyli do powoływania nowych reguł sensu, determinujących znaczenie wyrażeń. Jeśli w istocie tak jest, to okazuje się, że nie ma sporów czysto termi­

nologicznych, gdyż same konwencje terminologiczne, jeśli mają być użyteczne, opierają się na pewnej wiedzy o rzeczywistości(wniosek ten pozostaje w duchu poglądów Quine’a). Tak więc nawet, gdy niezgodne wzajemnie zdania dyskutan­

tów sątezami ich prywatnychjęzyków iokreślamy spórjako terminologiczny,py­

tać możemy dalej o racjeskłaniające do przyjęcia takiej,a nic innej terminologii, oracje zakorzenionew doświadczeniu i w tym, jaka jest rzeczywistość.

Mimo, że otaczająca nas rzeczywistość jestjedna, różne mogą być wobec niej postawy. Wybór pojęć, których znaczenie charakteryzujefilozof w tezach swego języka i którymi posługuje się następnie dla wyrażenia twierdzeń rzeczowych, świadczy o jego postawiewobec rzeczywistości.W tym sensie trafnyjest spotyka­

ny niekiedy pogląd, żewszyscy wielcy filozofowie, mimo pozornych wzajemnych sprzeczności, mają zawsze rację, bowiem każdy z nichoperuje innym, sobietylko właściwym aparatem pojęciowym, przy pomocy którego prezentuje pewien, za­ zwyczaj dość swoisty i oryginalnyaspektrzeczywistości. Wniosek ten mapewien punkt wspólny z neopozytywistyczną krytyką metafizyki. Filozofia okazuje się bowiem wtym ujęciu przede wszystkim ekspresją postaw poznawczych zajętych wobec rzeczywistości. Wbrew neopozytywistom jednak, jej rola nic musi się na tym kończyć,o ileustalonego aparatu pojęciowego używa siędla sformułowania twierdzeń o rzeczywistości. Wówczas jednak nawet wielki filozofmoże się omy­ lić.

Cytaty

Powiązane dokumenty

kiedy władca zasiadł na tebańskim tronie w okolicznych górach pojawił się dziwny stwór który porywał ludzi i rzucał ich w przepaść miał twarz kobiety a z

W sytuacji, gdy przełożeni stawiają wymagania dostosowane do Twoich fizycznych, emocjonalnych i intelektualnych możliwości, a Ty posiadasz odpowiednią wiedzę i

Warunkiem sprawstwa w drugiej, refl eksywnej nowo- czesności jest aktywna, samozarządzająca się zbiorowość, która zaryzykuje drogę w stronę innej nowoczesności.. Doktor fi lozofi

- opisz podróże Kordiana z aktu II: gdzie był, z kim się w dantm miejscu spotkał , czego dowiedział się o życiu. - podsumowaniem jest monolog na Mont Blanc – jaki cel

Wariacją n–elementową bez powtórzeń ze zbioru m–elementowego nazywamy uporząd- kowany zbiór (n–wyrazowy ciąg) składający się z n różnych elementów wybranych z

W planach jest również port w mieście Gwadar w Pakistanie, którego budowa rozpoczęła się już w 2002 roku, a obecnie zaliczana jest do części Nowego Jedwabnego Szlaku

Rozstrzygnięcie powyższej spornej kwestii jest tym bardziej istotne, że opowie- dzenie się za jednym bądź drugim rozwiązaniem wskaże jednocześnie, który z czynników uznamy

W środkowej części strefy występują okna tektoniczne, w których ukazują się silnie sfałdowane i porozrywane utwory płaszczowiny podśląskiej Skoczylas-Ciszewska 1960..