• Nie Znaleziono Wyników

Cenzurowanie materiału - Barbara Jurkiewicz-Zwoniarska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Cenzurowanie materiału - Barbara Jurkiewicz-Zwoniarska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

BARBARA JURKIEWICZ-ZWONIARSKA

ur. 1945; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, ulica Okopowa, Radio Lublin, cenzura, Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk

Cenzurowanie materiału

Jak wyglądało zatwierdzanie materiału w dzienniku, chociażby? Każda informacja musiała przejść przez cenzurę. Nie tylko cenzurę wewnętrzną, ale był urząd kontroli prasy, radia i widowisk [Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk], który to urząd kontroli mieścił się [w Lublinie] na ulicy Okopowej. W redakcji informacji, czy to po napisaniu wiadomości, czy przygotowaniu dziennika na antenę, każda audycja miała tak zwaną koszulkę, to znaczy taką okładkę gdzie było imię i nazwisko autora, tytuł audycji, dokładny czas [trwania]. W środku [znajdowały się] teksty, jeśli to były informacje, a jeśli to była audycja, reportaż czy jakiś inny magazyn, to streszczenie tej audycji. Najpierw szło do zatwierdzenia przez naczelnego lub wice. Potem, jeśli to była większa audycja dzwoniło się do urzędu kontroli prasy i opowiadało się [streszczenie] przez telefon, a jeśli to był tekst, to goniec zanosił go na Okopową.

Nazwisk tych ludzi, tych cenzorów się nie znało, natomiast pamiętam do tej pory, jak wpisywało się na koszulkę z wierzchu „C2”, „C5”, że zatwierdził ten C2, czy C5.

Potem, po wielu latach zaprzyjaźniałam się z tymi ludźmi, bo byli bardzo sympatyczni, ale wtedy tak nie mogło być, bo wtedy nie było żywego radia, wszystko było absolutnie zatwierdzone, zaklepane, podpisane.

Data i miejsce nagrania 2016-05-23, Lublin

Rozmawiał/a Joanna Majdanik

Redakcja Agnieszka Piasecka

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

W każdym razie, żeby poprowadzić wiadomości czy być spikerem, bo wtedy byli spikerzy, czy prowadzić audycje na żywo, to trzeba było mieć kartę mikrofonową,

Panowie też się mieli tam szkolić i wiem, że to też było takie pseudo szkolenie, tak jak i moje pseudo szkolenie, wyrzucone pieniądze. Więc przeżyłam to okropnie, nie

Pamiętam, że całe to nasze kółko, nie wiem, ile tam nas było, byłyśmy ubrane w czarne trykoty, tak jakby rajstopy, których wtedy jeszcze nie było, czarne jakieś trampeczki,

Pani która przed wojną skończyła studium nauczycielskie, która cudownie haftowała i miała talenty plastyczne, a tu raptem piece węglowe, kuchnia węglowa, balia, w której

Wtedy to jeszcze nie było bardzo modne, trzeba było mieć zgodę nie tylko pani profesor Garbaczowskiej, szefa katedry, ale również wice i prorektora do spraw studenckich..

Jak pracowałam w radiu, to przez te pół roku do zrobienia magisterium musiałam się ukrywać, ponieważ pani profesor Garbaczowska gnębiła dziennikarzy radiowych,

Sprawa była w sądzie, a tata był adwokatem jednej ze stron, już nie pamiętam, czy tej dobrej, czy złej.. W to starałam się nie [wnikać], przedstawić obiektywnie, ale to jedno

To była karkołomna praca, ja musiałam prawie bawić się w drzewo genealogiczne, żeby dotrzeć do tych dzieci, które niekoniecznie mieszkały w Lublinie i niekoniecznie w Urzędowie,