• Nie Znaleziono Wyników

Odrodzenie : tygodnik, 1949.11.13 nr 46

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Odrodzenie : tygodnik, 1949.11.13 nr 46"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

JAROSŁAW IWASZKIFWCZ

ODA DO FDAMCH

F r a n c jo , k r a in o w o ln o ś c i!

R e p u b lik o w z ło ty m k a s k u , D o t w o je j s w o b o d y b la s k u C h a d z a ły p ie lg r z y m k i w g o ści, G a r n ę ły się do t r y b u n y , D o m ó w n ic y tw o ic h s y n ó w , Z rę k a s n i p e łn y m i w a w rz y n ó w L u d y , i lu d ó w p ro r o c y , C z y ta ją c p rz y s z ło ś c i r u n y , D o d n ia tę s k n ią c y w ś ró d n o c y , S w o ic h w ia r n io s ą c y c h le b P rz e d ś w ia tło tw e g o o b lic z a , D a w id y m ie rz ą c e z p ro c y

W G o lia ta p o tę ż n y łeb,

K t ó r y m ś n ił się w m ie js k im h u k u S tu k a ją c y p o t w y m b r u k u

K i j p ie lg r z y m i M ic k ie w ic z a !

O d a w n a n ie g d y s io s trz y c o , O jc z y z n o ty c h , k t ó r y m s ła w a D ą b ro w s k ie g o J a ro s ła w a Z a z d ro ś c ią p a liła lic o ,

N a tw o ic h s z a ry c h b u lw a ra c h , O n a d s e k w a ń s k a s to lic o , J a k s te p o w y c h p ie ś n i c y k a d K u le g w iz d a ły z w y c ię s k o R a n y znacząc na s z ta n d a ra c h , P o tę ż n a z w y c ię s tw e m i k lę s k ą , O jc z y z n o p ie rw s z y c h b a ry k a d , K u k t ó r e j p rz e z m n o g ie la ta S k ła n ia n o u c h o i o k o ,

C z y łu n a , p a trz a n o , n ie zga sła , C z y n ie .s ły c h a ć s ta m tą d ha s ła , C zy b r a t n ie z a w o ła b r a ta , J a k d a le k o i s z e ro k o B u n to w n ic z e p ie ś n i s p ły n ą F r a n c jo , w o ln o ś c i k r a in o !

D z iś n a m w g ło w ie się n ie m ie ś c i, Że s ta ła ś się ta k a in n a !

C z y są in n i t w o i lu d z ie ? C z y się n a w s i ju ż n ie b n d z i C h ło p , r o b o t n ik n a p rz e d m ie ś c iu ? C z y m a c ic a t w o ja w in n a

J u ż nie r o d z i na je s ie n i, C z y się zboże tw e o d m ie n i, C z y się w o d y tw o ic h r z e k T o c z ą w in n ą s tro n ę ś w ia ta ? N ie p r z y tu la s z t y ju ż b r a ta . K t ó r y s m u tn y p ę d z i w ie k

W c ie n iu p ię k n y c h tw o ic h d rz e w , T y c h k a s z ta n ó w i p la ta n ó w , Co w id z ia ły g ło w y p a n ó w S p a d a ją c e n ib y ś liw y — B r a t a , k t ó r y n u c i śpiew . N a p ó ł s m ę tn y , p ó ł s z c z ę ś liw y , N ie w ie r z ą c y w ia d o m o ś c i, Żeś p rz e p o m n ia ła lu d z k o ś c i, F r a n c jo , k r a in o w o ln o ś c i!

S p ra w a je szcze n ie sk o ń c z o n a , Jeszcze w y r o k n ie w y d a n y , C h o c ia ż z ło te m p o m a z a n y S łu ż a ls tw a i n ik c z e m n o ś c i, Jeszcze n a d e jd z ie o b ro n a . Z a b ra ła ś tw o je m u poecie W n a g ro d ę za je g o t r u d , T o , c o t w ó j w y w a lc z y ł lu d . L e c z je ś li n ie m o ż e u ż y ć S w y c h p r a w , b y lu d o w i s łu ż y ć , N a co je m u te g o d n o ś c i, F r a n c jo , k r a in o w o ln o ś c i?

C z y ż się z n o w u n ie o b ja w i N a u lic a c h m ia s t tw y c h , d a w n y K r w i ą r e w o lu c jo n is tó w s ła w n y T łu m , co z ło to w t y g lu s p ła w i O b u rz e n ia i m iło ś c i?

C z y ż n ie w ró c is z d o im ie n ia C o p rz e w o d z iło od la t, K t ó r e n ie g d y ś c a ły ś w ia t W p o k o le n ie z p o k o le n ia F i w t a r z a ł n a c h w a łę lu d z k o ś c i?

L a u r m iło ś c i n ie u m a i T w o ic h p o p lą ta n y c h w ło s ó w , K ro c z ą c a do le p s z y c h lo s ó w ? C z y ż d la t a k ic h t y lk o lu d z i J a k P e ta in i B a o - D a i T w o ja ła s k a w o ś ć się t r u d z i I sło ne czne szczęście d a je ? P o z d ro w ie n ie ś lą c i p a lm y V ie tn a m u i M a ro k a , O p o w ia d a s z echem s a lw y P o lic ja n t ó w p a n a M o c h a , C ie s z y ż c ie b ie t r e f n iś c h y t r y C ie szyż c ie b ie Sasza G u it r y C ie s z y ż c ie b ie w ła s n y R a jk ? J e stże ś t a k od d a w n e j ró ż n ą ? D y m y ż f a b r y k tw y c h n a p ró ż n o G n ie w e m n a d g ło w a m i w ie ją I za s t r a jk ie m id z ie s t r a jk ?

U m ie r a ć z d a w n a u m ie ją . L e c z d z iś ż y ć c h c ą lu d z ie p ro ś c i, F r a n c jo , k r a in o w o ln o ś c i!

F r a n c jo , k r a in o w o ln o ś c i!

U rą g a s z d z iś u r ą g a n y m , W y g a n ia s z ra z ju ż w y g n a n y c h , S z u k a ją c y c h t w e j o c h ło d y , O d m a w ia s z im c lile b a , w o d y , J a b łe k s o k u , w in o g r a d u , O b c o w a n ia z t w o im lu d e m , W y g n a ła ś J o rg e A m a d o , W y g a n ia s z P a b la N e r u d ę ! N ie t a k to u c ie b ie b y ło I n ie t a k u c ie b ie będzie, K ie d y n a ró d w s trz ą ś n ie s iłą I p rz e s ta n ie b y ć n a rz ę d z ie m . K ie d y lu d t w ó j będzie rz ą d z ić ,

ODRODZENIE

T Y G O D N I K

Cena 25 zł Warszawa, dnia 13 listopada 1949 r. Rok V I Nr 46 (259)

KAMIENIARZE DRÓG WOLNOŚCI

JERZY BOREJSZA WANDA JAKUBOWSKA

*

* •*

P o w ró t K o n stante go Rokosow skiego, k t ó r y opuścił k r a j ja k o k a m ie n ia rz , b u d u ją c y m ost P on ia to w skie go , a p o w ró c ił ja k o M a rsza łe k, k t ó r y w y k u w a ł w bo ja ch od S ta lin g ra d u aż do g ra n ic y O d ry i N y s y g ra n i­

to w ą drogę niepodległości s w o je j O jc z y z n y — te n po­

w r ó t je s t w yd arze nie m , k tó re — ja k w s z y s tk o co się dzieje w dzieja ch naszego p o kolenia — sięgnie g łę ­ boko w is to tę z ja w is k k u ltu ra ln y c h .

Coś nader is to tn e g o z m ie n iło się od czasu, g d y obcy w y d a w a ł się B e n io w s k i, k t ó r y na m orzach i lą ­ dach św iata, w a lcząc na M a d ag askarze o w olność M u rz y n ó w — m ia ł na m y ś li w olność swego k r a ju . I z m ie n iło się od czasu, g d y p o m ija n o m ilczeniem ty c h p a trio tó w , od k tó r y c h rozpoczyna się nasz rocL w ód: generała J a ro s ła w a D ą bro w skie go, generała W a ­ lerego W róblew skieg o, k tó r z y w a lcząc z M a rs y lia n k ą na usta ch na b a ry k a d a c h P a ry ż a — sły s z e li w n ie j d ź w ię k i Chopina. N ie ta k ą wiedzę w y n ie ś liś m y z ła w y szko ln e j o b o jo w n ik a c h o wolność A m e ry k i, K a z i­

m ie rz u P u ła s k im i Tadeuszu Kościuszce, w ro g u N a ­ poleona i szerm ierzu w o lno ści M u rz y n ó w . T y lk o na k a rta c h „P o p io łó w “ S tefana Ż erom skiego w y c z y ta ­ liś m y tra g iz m w a lk i p o ls k ic h k ira s je ró w ;— k tó r z y idąc na lep ilu z o ry c z n y c h ob ie tn ic Napoleona, w a lc z y li p rz e c iw k o w olności na rod u hiszpańskiego. N ie m ó w io ­ no w naszych szkołach o generale W ło d z im ie rz u K rz y ż a n o w s k im , k t ó r y oddał do d y s p o z y c ji A b ra m a L in c o ln a le gio n p o ls k i, p ó łg ę b k ie m w spom inano o L e ­ gion ie w ło s k im M ic k ie w ic z a i o jego „T ry b u n ie L u ­ dó w “ . O czerniano po staci P olakó w , b o jo w n ik ó w w a lk i z ca ra te m , ja k F e lik s D z ie rż y ń s k i i J u liu s z M a rc h le w ­ s k i, F e lik s K o n i K a r o l Ś w ierczew ski, ucze stnikó w W ie lk ie g o P a źd zie rn ika .

G dyż ta P olska, k tó r a m in ę ła i n ig d y nie pow róci, p o tra fiła zdobyw ać się t y lk o na słow a uzn an ia dla w y ro d n y c h syn ó w -k o s m o p o litó w , k tó r z y nie m a ją c k o rz e n i w k r a ju , ja k bluszcz o k rę c a li się w o k ó ł ob -ych interesów . K o s m o p o litó w , s z y li lu d z i, k tó rz y w w o js k u b y li i są p ła tn y m i k o n d o tie ra m i L e g ii C u­

dzoziem skich, k tó r z y w p o lity c e są p ła tn y m i ag e n ta m i obcych w y w ia d ó w , k tó r z y w g o spo da rce )są p ła tn y m i p ro k u re n ta m i obcych interesów .

A ż od m ie niła się, o d w ró c iła się k a r ta naszych dzie­

jó w ... S ynow ie „p o d b ite g o n a rod u i niep odleg łej p ie ś n i“

p o w ra c a ją d z ię k i z d ru z g o ta n iu p o tę g i h itle ro w s k ie j przez w o js k a i n a ro d y Z w ią z k u R adzieckiego — na niepodległą sw ą ziem ię. O dtąd nie w b ra te rs k ic h sze­

reg ach in n y c h k r a jó w w a lc z y ć będą s p a d ko b ie rcy n a j­

piękniejszego, bo in te rn a c jo n a lis ty c z n e g o , a w ięc p a ­ trio ty c z n e g o n u r tu w h is to r ii n a ro d u o w olność P o ls k i.

D z iś na p o ls k ie j zie m i, w z m a c n ia ją c zd o b y tą w olność naszego k r a ju , o p a rtą o niezło m ną p rz y ja ź ń z ZS R R oraz w s z y s tk im i n a ro d a m i w olność i p o k ó j m iłu ją ­ c y m i — w a lc z y m y co dnia o naszą siłę i moc, a ty m sam ym o w olność n a rod ów in n y c h , H is z p a n ii czy F r a n ­ c ji, W ło c h czy B e lg ii.

O to dlaczego p o w ró t k a m ie n ia rz a w arszaw skiego, syna ro b o tn ic z e j W a rsza w y, M a rs z a łk a K on stante go Rokosow skiego, • w y c h o w a n k a ZSRR, k r a ju , k t ó r y je s t wodzem postępu, w y c h o w a n k a G eneralissim usa S ta li­

na, to jeszcze Jedno zw y c ię s tw o p ra w d z iw e g o p a tr io ty ­ zm u, stanow iącego jedność z głęboko p o ję ty m in te rn a ­ cjona lizm e m , nad w s z e lk im b e zojczyźnia nym ko n d o tie r- stw e m k o s m o p o lity c z n y m .

N ie uschła gałąź, nie bluszcz k o s m o p o lity c z n y — ale ż y w y , o p ty m is ty c z n ie roz ro ś n ię ty , głęb oko w k o rz e - n io n y — ja k s ta r y dąb — p a trio ty z m od niósł w ie lk ie zw ycięstw o. Z w y c ię s tw o od nieśli w szyscy ci, od k tó ­ ry c h rodow ód w dzieja ch naszego k r a ju p ro w a d z i do K o n s ta n tć g o R okosow skiego i k tó r z y z d o b y li je za cenę sw ej o fia rn o ś c i i sw oich w a lk .

P o ls k a p rz e s ta ła być p rze d m io te m w a lk i o wolność, o je j wolność, s ta ła się p o d m io te m i w s p ó łc z y n n ik ie m w a lk i o w olność in n y c h lu d ó w w po tę ż n y m sojuszu z in n y m i na rod am i. I w na szych p o ls k ic h pieśniach ż o łn ie rskich , i w naszych m a z u rk a c h C hopina, w n a ­ szej pie śn i i m uzyce n a ro d o w e j słyszeć będą z w y c ię ­ skie, po w ra cają ce o r ły od d ź w ię k i M a rs y lia n k i i H im n o de Riego, a nade w s z y s tk o coraz b a rd z ie j z w y c ię s k ie j M ię d z y n a ro d ó w k i. I w ty m je s t w ie lk ie z w ycię stw o od rad zają cej się k u ltu r y no w e j P o ls k i.

Jerzy Borejsza

O bcą rę k ę g d y o d trą c i, R ę k ę c a łą w z ło ta trą d z ie , R ę kę , k t ó r a w o d y m ą c i I L o a r y i S e k w a n y ! ł g d y w ę d ro w ie c w y g n a n y P o d p r z e jr z y s t y w r ó c i dach, I k ie d y z a b it y lęże

A p o k a lip t y c z n y s tra c h , I k ie d y z n ó w w o ln i m ęże S p ły n ą się w je d n y m p o to k u I n a d p o c h ó d lu d z i s z a ry D a w n e w z n io s ą się s z ta n d a ry , I p ie ś n ią ty s ią c a is tn ie ń , T y s ią c a u r z e c z y w is tn ie ń P s a lm e m o g n ia i c z y s to ś c i D o s ię g n ie s z g ó r i o b ło k ó w —•

Ż u re m p r a w d z iw e j w o ln o ś c i Z a k w itn ie n ie b o i p o k ó j!

*

* *

S łu c h a ją c w d n iu siódm ego lis to ­ pa da k o m u n ik a tu ra d io w e g o o p o ­ w ro c ie do P o ls k i syna w a rs z a w ­ skie g o m a s z y n is ty k o le jo w e g o , je ­ dnego z w ie lk ic h u c z e s tn ik ó w b i ­ t w y pod S ta lin g ra d e m i b o h a te r­

s k ic h w a lk o w o ln o ś ć ś w ia ta , k tó r e ro z s trz y g n ę ły ró w n ie ż lo s y naszego k r a ju — m a rs z a łk a K o n s ta n te g o R o koso w skie go — s łu c h a ją c s łó w p r e m ie ra C y ra n k ie w ic z a „o o rła c h w o ln o ś c i, k tó re w ra c a ją do sw ych g n ia z d “ — p o m y ś la ła m o je d n y m z n a jle p s z y c h synó w P o ls k i, generale K a r o lu Ś w ie rc z e w s k im i o ty m , ąe ta k s tra s z liw y dla nas w s z y s tk ic h s trz a ł, k t ó r y go w y r w a ł z naszego gre na — b y ł ju ż spóźniony, gd yż zo­

s ta ły u m o cnione w a r u n k i, o ¡których m ó w i p re m ie r: „W P o ls c e L u d o w e j lu ­ dzie tacy, ja k gen. W a lte r-S w ie rc z e w -

ski, ja k K o n s ta n ty Rokosowslki, d z ię ­ k i tem u, że is tn ie je Z w ią z e k R a­

d z ie c k i — b a stion w o ln o ś c i w szyst­

k ic h n a ro d ó w — po lscy re w o lu c jo ­ n iś c i m o g li p o w ró c ić “ .

O ge n e ra le W a lte rz e , s p a d k o b ie r­

c y n a jle p s z y c h t r a d y c ji i na stę p cy in n y c h g e n e ra łó w p o ls k ic h , ja k J a ­ ro s ła w D ą b ro w s k i, W ró b le w s k i, K o ś c iu s z k o , P u ła s k i, o p ra c o w u ję te ra z o p ow ieść film o w ą . N ie u m ie m pisać, ale w ła ś n ie dziś p ra g n ę n a ­ pisać ty c h k ilk a s łó w p o ś w ię c o n y c h je g o p a m ię c i.

K im b y ł K a r o l Ś w ie rc z e w s k i?

W a rs z a w s k ie d z ie c k o ro b o tn ic z e , w r a ż liw e i zdolne, p ra g n ą c e się uczyć. C h ło p a k , k t ó r y w w ie k u la t c z te rn a s tu m im o w y b itn y c h z d o ln o ­ ści i d o s k o n a ły c h p o s tę p ó w w n a u ­ ce zm u s z o n y p rze z b r a k ś ro d k ó w

J'c ! ‘ "-oba i b e zro b o cie o jc a ) do p o ­ rz u c e n ia s z k o ły rozpoczął pra co­

w a ć ja k o r o b o tn ik .

W te d y po ra z p ie rw s z y u ś w ia d o ­ m i ł sobie u p o ś le d z e n ie w ła s n e i ca­

łe j s w e j k la s y .

J a k o o s ie m n a s to le tn i c h ło p ie c K a r o l Ś w ie rc z e w s k i z ro z u m ia ł, że w a lk a o z w y c ię s tw o R e w o lu c ji P a ź d z ie rn ik o w e j to w a lk a o w o l­

ność P o ls k i. O dtąd n ie szczędząc w y ­ s iłk u w a lc z y ł na w s z y s tk ic h f r o n ­ tach ś w ia ta , gdzie je g o zdolności i u m ie ję tn o ś c i m o g ły być n a jle p ie j w yzyska ne .

Z je g o lis tó w do r o d z in y b ije tę ­ s k n o ta i w ie lk a m iło ś ć do k r a ju . M a rz e n ia o Polsce, w k tó r e j r o b o t­

n ic y i c h ło p i będą b u d o w a li n cw e , lepsze życie , w k tó r e j ro b o tn ic z e d zie ci, ob u te i syte, będą c h o d z iły do s z k o ły i na u n iw e rs y te ty . W a l­

c z y ł w szeregach G w a r d ii C z e rw o ­ n e j i A r m ii C z e rw o n e j w o k re s ie in te r w e n c ji, w a lc z y ł w d a le k ic h C h in a c h i H is z p a n ii i dziś w szyscy w ie m y ja k b a rd z o s łu s z n ie w ią z a ł tę w a lk ę z losam i, s w e j O jc z y z n y , ja k b a rd z o w a lk a ta b y ła w a lk ą o w o ln o ś ć i s o c ja lis ty c z n ą P olskę.

C a łe je g o ży c ie aż do o s ta tn ie j c h w ili po św ię con e je s t ż a r liw e j w a lc e o w y z w o le n ie c z ło w ie k a . S tąd p o d k re ś la n y p rz e z w s z y s t­

k ic h , k tó r z y go z n a li, a k ty w n ie p rz y ja z n y , p e łe n w n ik liw e j z ro z u ­ m ia ło ś c i s to s u n e k do łu d z i. U m ia ł ic h t r a f n ie oceniać, n ie u f a ł je d n a k b e z k ry ty c z n ie s w e j — o p a rte j z re ­ sztą . n a z n a jo m o ś c i w ie lu lu d z i — in t u ic ji i n ie s p ie s z y ł się z g ło ś n y m w y d a w a n ie m sądu. D la p rz y ja c ie la g o tó w r y z y k o w a ć ży c ie — b e z li­

to ś n ie t w a r d y i b e z w z g lę d n y d la w ro g a . Ż o łn ie rz e u b ó s tw ia li go.

W H is z p a n ii ś p ie w a n o o n im p io ­ se n ki.

K a r o l Ś w ie rc z e w s k i, k t ó r y w ię k ­ szość ż y c ia s p ę d z ił w tw a r d y c h w a ­ r u n k a c h fr o n to w y c h , n ie t y lk o n ie s tr a c ił c e c h u ją c e j go w d z ie c iń s tw ie w ra ż liw o ś c i na p ię kn o , ale jeszcze ją w, sobie ro z w in ą ł K o c h a ł poezję, m u z y k ę , taniec.

N a jb a r d z ie j k o c h a ł d z ie c i: p o l­

skie, ro s y js k ie , c h iń s k ie , hiszpań­

s k ie — w s z y s tk ie . O ta c z a ł się n im i.

S p ra w y ic h b y ły m u b lis k ie , p a m ię ­ t a ł o ic h n a jd ro b n ie js z y c h życze­

n ia c h . C h c ia ł z a p e w n ić im jasną, be zpieczną p rzyszłość.

T en, k tó re g o ż y w io łe m i zaw od em b y ła w o jn a , k t ó r y całe życie w o jo ­ w a ł z w ła s n e j i n ie p rz y m u s z o n e j w o li i w p o c z u c iu słuszności te j w a lk i — n ie n a w id z ił b a r b a r z y ń ­ s tw a w o jn y , r ó w n ie m ocn o ja k ty c h , k tó r z y n a rz u c a ją ją ś w ia tu .

N a le ż a ł do lu d z i, k tó rz y p o tra fią z ra d o ścią p rz e k u w a ć m ie cze na p łu g i. Ż y c ie je go p rz e c ię ła s k r y to ­ bójcza k u la . A le k u la , k tó ra z a b ra ­ ła n a m K a ro la Ś w ierczew skie go w y o s trz y ła ty lk o naszą czujność, z w a rła i z w ię k s z y ła szeregi tych , d la k tó ry c h jego w a lk a je s t n a jp ię k ­ n ie js z y m p rz y k ła d e m .

W a n d a J a k u b o w s k a

GRZEGORZ ALEKSANDRÓW

J ASNO I P R O S T O

Wznoszę toast na cześć jasmości. Zadanie nasze polega na tym , żeby rzucić św iatło na najistotniejsze, n ajbard ziej aktualne zagadnienia życia współczesnego!

M . G o rk ij prześlicznie pow iedział: „Człow iek to brzm i dum nie!"

A le człowieka oblepiają błoto i męty. Carowie i króle, właściciele ziem ­ scy i kapitaliści, im perialiści, a zwłaszcza faszyzm oblepili błotem poniżenia i niew olnictw a, biotem waśni i nienawiści czystą i jasną natu rę człowieka...

W ielu n ie w idziało możliwości zmycia tego błota i tych mętów, Zadanie czołowej, postępowej lite ra tu ry , czołowej, postępowej sztuki polega na tym , żeby rozjaśnić w zrok, wyprostować duszę, podnieść człowieka na w yżyny zrozum ienia jego w ie lk ie j ro li w budowaniu so­

cjalizm u, ro li b ojo w n ika o zgodne, szczęśliwe życie prostych ludzi na całym święcie. Do tego niezbędna jest jasność, jasność w pełnym tego słowa znaczeniu.

Po pierwsze, pow inny być dla nas jasne nasze ideały i zasady.

M y i wy, coraz bardziej i bardziej zbliżam y się do tej jasności w m ia rę tego, ja k zaczynam y przysw ajać sobie w ie lk ą naukę M arksa- Engelsa, L en in a-S talin a, czołową naukę życia — w m iarę tego, ja k urze­

czyw istniam y w p raktyce szkołę socjalizmu.

Z b ro jn i w tę doskonalą naukę, możemy śmiało w ziąć udział w w ie lk im socjalnym przeobrażeniu społeczności lud zkiej.

K ażdy naród kroczy do naszego wspólnego celu swoją drogą, w la ściwą jego duchowi narodowemu, jego historycznemu rozw ojow i. Dróg jest w iele, ale cel jeden i ten sam — komunizm !

Po wtóre, jeśli pisarz lub artysta zdaje sobie jasno sprawę ze sw ej idei, p ow inien dążyć do n iej przez jasne, proste, zrozum iale w yrażenie je j w fo rm ie artystycznej.

W iecie, z ja k ą stanowczością artyści radzieccy w alczą ze wszelkiego rodzaju wypaczeniem jasności f ir m y , z form alizm em i in n y m i izmam i...

W a lk a o narodową, zrozum iałą, jasną sztukę, to w a lk a o jasność w yrazu , o jasność języka, któ ry m artysta w ypow iada swoje ideały.

Po trzecie, dziś najw ażniejszą rzeczą jest zdecydowana i n iem iło ­ sierna w alka z tym i, któ rzy na nowo, nie gardząc błotem, starają się w interesie grupy kapitalistycznych podżegaczy poróżnić m iędzy sobą narody, rozniecić waśń i nienawiść, konieczne do w yw o łan ia nowej w ojn y.

Obecnie rzeczą najw ażniejszą jest w a lk a o pokój na całym świecie.

Jasne jest, że błotu w zajem nej nienaw iści narodów trzeba prze­

ciw staw ić w zajem ny szacunek narodów.

Z am iast waśni — p rzyjaźń!

Niech żyje trw a ła p rzyja źń narodów!

W jed n e j z pieśni radzieckich ta k się śpiewa:

„Sm utek ostygnie i radość uw iędnie, T y lk o p rzyjaźń przetrw a długie lata!

B ojow y druh nigdy n ie zawiedzie,

* Bojow y dru h nigdy n ie w yd a“.

P rz e m ó w ie n ie rad zie ckieg o reżysera film o w e g o podczas s p o tk a n ia z p o l­

s k im i p is a rz a m i w W arszaw ie, dn. 6.XI.1949 r.

Pióro i młot

Cieplice, dnia 26.6Ą9, Do

Obywatela Redaktora

„ Odrodzenia“

Ponieważ od czasu do czasu nachodzi mnie potrzeba napisa­

nia niby listu do cierpliwego przyjaciela, a pracując od mło­

dzieńczych lat fizycznie (jako mechanik) nie umiem osądzić, czy jest w tym jakiś sens, zary­

zykowałem po długim uradza­

niu zwrócić się o radę do sądne­

go Obywatela Redaktora „Od­

rodzenia“ .

Tak ja k każdemu człowieko­

wi, nasuwa ją się i mnie czasem m yśli i pytania, ale jakoś nie umiem się wysłowić. Kiedy na zebraniu Org. Podstawowej chcę coś powiedzieć, wychodzi nie to i nie tak ja k czuję. W piśmie, to trochę inaczej.

Przesyłam swą pracę z u- przejmą prośbą o ocenę. Cie­

szyłbym się, gdybym otrzymał jasną odpowiedź: czy warto że­

bym po pracy, wieczorem, gdy nie ma zebrania, czasem pogry- zmolił? czy też lepiej dać temu spokój, nie wchodzić ludziom piśmiennym w paradę i nie pro­

fanować pióra ręką dopasowa­

ną do młotka i przecinaczki.

Serdecznie z góry dziękuję i pozostaję z robotniczym po­

zdrowieniem

Ostaficzuk Robert C i e p l i c e Ś 1.

ul. Rybnicka 23

Drogi Przyjacielu!

Bardzo przepraszamy za zwłokę kilkumiesięczną w od­

powiedzi. Nie uważamy, że za­

wód pisarski jest cechem, uwa­

żamy, że w literaturze ja k w sztuce całej właściciel „rę k i dopasowanej do m łotka i prze­

cinaczki“ powinien być nie ty l­

ko gościem, ale współgospoda­

rzem.

Na zebraniu naszego zespołu dnia 9 bież. mieś. doszliśmy do wniosku, że brak odpowiedzi na Wasz list w ciągu tak długiego czasu jest błędem, za któ ry po­

nosi pełną odpowiedzialność ca­

ła redakcja — o czym Wam ko­

munikujemy. Uważamy, że no­

wa literatura, nowa kultura na­

szego kra ju powinna wycho­

wać klasę robotniczą i lud nasz cały nie tylko jako odbiorców, ale jako współtwórców, którzy łącznie z pisarzami starszego i młodszego pokolenia uczynią nowego człowieka Polski, jego przeżycia, jego współczesną walkę i zmagania ośrodkiem głównym przeżyć artystycz­

nych.

Zespół redakcyjny zaprasza wszystkich czytelników do współpracy i również do k ry ty ­ k i naszego pisma i zobowiązuje się, ja k w danym wypadku, publicznie błędy swoje omawiać.

Jeśli chodzi o wychowanie no­

wych kadr twórców — myśmy się jeszcze tego nie nauczyli, ale nauczymy się. Form tego w y­

chowywania szukamy.

Redakcja wysyła Wam parę z wydanych w tym roku książek Klubu „Odrodzenia“ . Sądzimy, że stronice „Zoranego ugoru“ ,

„Ciemnej rzeki“ i innych ksią­

żek, o ile spojrzycie na nie u- ważnie „po pracy wieczorem“ , sprawią to, że gdy znów weź­

miecie pióro do ręki, odpowie­

dzią naszą będzie druk Wasze­

go opowiadania w „Odrodze­

niu“ . Przecież najwłaściwszą formą owego „lis tu do przyja­

ciela“ , ja k nazywacie Waszą twórczość, jest opowiadanie z Waszego robotniczego życia przysłane do przyjaciela: lite ­ rackiego pisma w Ludowej Pol­

sce.

Zespół redakcyjny

P.S. W sprawie przysłanego opowiadania wysłaliśmy odpo­

wiedź pocztą.

(2)

Str. 2

O D R O D Z E N I E Nr 46

Głos poety o przyjaźni

Przcnióiuienie poety białoruskiego M. Tanka podczas spotkania z pisarzami polskimi m Warszamie dn. 6. XI.

0 NOWE KADRY NASZE) KULTURY

Po zjeździe u; Poznaniu

P o p is y W y ż s z y c h S z k ó ł A r t y ­ s ty c z n y c h w P o z n a n iu b y ł y w ła ś ­ c iw ie p o d s u m o w a n ie m c z te r o le t­

n ie g o o k re s u p r a c n a s z e g o s z k o l­

n ic tw a a r ty s ty c z n e g o . N a t le ty c h p o p is ó w o b e jm u ją c y c h z a ró w n o w ie lk ą w y s ta w ę p la s ty c z n ą ja k i p r o d u k c ję s z k ó ł m u z y c z n y c h , te ­ a t r a ln y c h o ra z p o k a z p ra c W y ż ­ szej S z k o ły F ilm o w e j w Ł o d z i, o d ­ b y w a ły s ię o b r a d y p e d a g o g ó w , k t ó r y c h z a s a d n ic z y m .e m a te m b y ­ ła d y s k u s ja n a d p r z e d s ta w io n y m i p rz e z M in is t e r s t w o K u l t u r y i S z tu k i p r o je k t a m i p r o g r a m ó w i o r g a n iz a c ji w y ż s z e g o s z k o ln ic ­ t w a a rty s ty c z n e g o . „ N i e c h c e m y p r z e s k a k iw a ć ż a d n y c h e ta p ó w — p o w ie d z ia ł w e w s tę p n y m p rz e ­ m ó w ie n iu m in . S o k o r s k i. N ie z a ­ m ie r z a m y z m ie n ia ć z d n ia n a d z ie ń s t r u k t u r y i c h a r a k t e r u n a ­ s z y c h s z k ó ł. C h c e m y je d n a k zde­

c y d o w a n ie p r z e z w y c ię ż y ć f o r m a - lis ty c z n e tr u d n o ś c i w tr e ś c i n a ­ u c z a n ia , p rz e z w y c ię ż y ć o d iz o lo ­ w a n ie p o s z c z e g ó ln y c h s z k ó ł od g łę b o k o s ię g a ją c y c h w ż y c ie n a ­ szego n a r o d u z m ia n u s t r o jo w y c h i g o s p o d a rc z y c h “ .

PO PISY

P o b ie ż n y n a w e t p r z e g lą d w y ­ s ta w y p la s ty c z n e j i p o p is ó w s z k ó l m u z y c z n y c h i te a tr a ln y c h p o k a ­ z a ł, że z ja w is k o f o r m a liz m u szcze­

g ó ln ie g ro ź n e je s t w n a s z y m s z k o ln ic tw ie a r ty s ty c z n y m . W ię ­ kszość m ło d y c h p la s t y k ó w n ie

p o t r a f iła d o ty c h c z a s p rz e ła m a ć w m a la r s t w ie s ta r y c h s c h e m a tó w k o lo r y s ty c z n y c h , w k t ó r y c h ś r o d ­ k i w y r a z u z a g u b iły i p r z e s ło n iły is t o t n y ce l s z t u k i — p o k a z a n ie a r t y s t y c z n y m i ś r o d k a m i p r a w ­ d z iw e g o c z ło w ie k a , p r a w d z iw e g o ś w ia ta .

Są co p r a w d a n a w y s t a w ie p r a ­ ce, k t ó r e u s iłu ją w y jś ć poza te n

s z a b lo n . Są w id o c z n e w w ie lu p r a c o w n ia c h p r ó b y p o d ję c ia za­

g a d n ie n ia te m a tu . P r ó b y n a o g ó ł je d n a k n ie lic z n e i często s ta w ia ­ ją c e te m a t w sposób w r ę c z p r e ­ te k s to w y . J e d y n ie g r u p a Z A M P - (Ą vców , s łu c h a c z y k r a k o w s k ie j A S P w s z e re g u p ra c s p r ó b o w a ­ ła p o k a z a ć c z ło w ie k a , p o k a z a ć r e a ln y te m a t.

N ie p o w o d z e n ie ja k ie s p o tk a ło ic h u s iło w a n ia ś w ia d c z y je d n a k o t y m , że m ło d z ie ż sa m a d o ty c h ­ c z a s o w y m i ś r o d k a m i n ie je s t w s ta n ie ro z w ią z a ć n o w y c h za d a ń , n o w e g o te m a tu .

Z n a c z n ie c ie k a w ie j w y p a d ł p o ­ k a z rz e ź b y , g d z ie w id z ia ło się

z w ła s z c z a w s z k o le w a r s z a w s k ie j s iln e , r e a lis ty c z n e p ra c e . W y s ta ­ w a p o k a z a ła d o b itn ie w ja k s il­

n y m s to p n iu z w ią z a n a je s t p r z y ­ szłość m ło d e g o p la s ty k a z m e to d ą s z k o le n ia , z osobą p r o fe s o ra .

P o p is y s z k ó ł m u z y c z n y c h w y ­ k a z a ły , - e z a ró w n o w ś r ó d k o m p o ­ z y t o r ó w ja k i w y k o n a w c ó w m a ­ m y d z iś w ie le n a p r a w d ę n ie p r z e ­ c ię tn y c h ta le n tó w . N a k o n c e r c ie k o m p o z y to r s k im s ły s z e liś m y d o j­

r z a łe ju ż n ie m a l u t w o r y : T . B a i r ­ da „ S y m f o n ie t t ę “ , t r z y m e lo d ie k u r p io w s k ie K . S e ro c k ie g o o ra z c ie k a w y , m ło d z ie ń c z y jeszcze, p e -

C zytając w p rz e d w o je n n e j, o f i­

c ja ln e j prasie p o ls k ie j h y m n y p o ­ chw aln e na cześć generała F ra n c o i b e stialsko m a lo w n icze o p is y b o m ­

ba rd o w a n ia s z p ita li i d z ie c iń c ó w R e p u b lik i h is z p a ń s k ie j przez lo t n i­

k ó w n ie m ie c k ic h , w ło s k ic h i... p o l­

s k ic h , c z ło w ie k czuł się głęboko up o ko rzo n y i p o h a ń b io n y w s w y m poczuciu n a ro d o w y m , p o g a rd y go­

d n y w sw e j b ie rn o ś c i. Z z a p a rty m oddechem ś le d z iliś m y w te d y ru c h y w o js k re p u b lik a ń s k ic h na m a p ie H is z p a n ii, u c z y liś m y się na zw d a le ­

k ic h rzek, m ia s t i m iasteczek.

K ażd a no w a nazw a po w ię k s z a ła nasz n ie p o k ó j lu b b u d z iła n ie ś m ia łe na dzieje . U c z y liś m y , się i zaczyna­

liś m y po jm o w ać, że w H iszpanii rozstrzygają się losy pckoju w E u ro ­ pie, a tym samym losy naszego k ra ­ ju i nas samych.

Skąpe w ia d o m o ś c i, ja k ie przedo­

s ta w a ły się do nas o p o s ta w ie i czy­

nach p o ls k ic h je dn ostek o c h o tn i­

czych, w a lczących w szeregach a r­

m ii r e p u b lik a ń s k ie j n a p a w a ły nas dum ą i ra to w a ły nasze po czucie n a ­ ro d o w e j godności.

W ty m o k re s ie po ra z p ie rw s z y usłyszałam o generale W alterze, o k tó re g o odw adze i s ile c h a ra k te ru d o c h o d z iły le gendarne słuchy. Ś w ia ­ domość. że o w o lno ść H is z p a n ii w a lc z y b o h a te rs k i p o ls k i generał, spa dko bie rca n a jle p szych tr a d y c ji w a lk w o ln o ś c io w y c h , zapisanej na­

z w is k a m i in n y c h w ie lk ic h genera­

łó w p o ls k ic h , pom agała żyć na co- dzień.

Z e tk n ą łe m się z g e ne rałe m W a l-

łe n te m p e r a m e n tu „ T r y p t y k s y m ­ fo n ic z n y “ — C zyża . J e d n o c z e ś n ie je d n a k n ie s te ty m u s ie liś m y w y ­ s łu c h a ć u t w o r ó w , k t ó r e ś w ia d c z y ­ ł y o t y m , że f o r m a liz m je s t z ja ­ w is k ie m g r o ź n y m n ie t y lk o d la tw ó r c y , k tó r e g o d o p ro w a d z a do z u p e łn e g o w y ja ło w ie n ia , a le i d la o d b io rc y ... U t w o r y M a h ła , D o b r o ­ w o ls k ie g o c z y G r z ę d z ie ló w n y (W . S. M u z y c z n a — K r a k ó w ) p o k a z a ły do ja k ie g o r e z u lt a t u d o p r o w a d z ić m oże fo r m a lis t y c z n a m e to d a s z k o ­ le n ia . J e d n o lita n ie m a l r e a k c ja sa­

l i b y ła te g o n a jle p s z y m d o w o d e m . Z d ru g ie j, s t r o n y w k o m p o z y c ja c h K o to ń s k ie g o (u c z n ia p r o f . R y - t la ) s ły s z e liś m y d r u g ą s tr o n ę fo r m a lis ty c z n e g o m e d a lu — do­

s ło w n e n ie m a l c y t a t y d o b rz e n a m z n a n e j i o g r a n e j m u z y k i o d K a r ­ ło w ic z a p o c z y n a ją c a n a P u c c in im ko ń czą c.

P o p is y s z k ó ł m u z y c z n y c h p o k a ­ z a ły , że n ie p r a w d ą je s t u t y s k i­

w a n ie , ja k ie s ię s ły s z a ło u nas o d la t o k r y z y s ie m u z y k i in s t r u ­ m e n ta ln e j c z y w o k a lis t y k i. M a ­ m y m ło d z ie ż . d o s k o n a łą , z d o ln ą , o o p a n o w a n y m ju ż n ie m a l r z e ­ m io ś le : A le ró ż n ic e ja k ie is t n ia ły m ię d z y s z k o ła m i i m ię d z y m e to ­ d a m i p r a c y ś w ia d c z y ły o t y m , że r o z w ó j t a le n t ó w t k w ią c y c h w n a ­ szej m ło d z ie ż y m o ż liw y je s t t y l ­ k o ta m , g d z ie w s z k o ła c h sto s o ­ w a n a je s t w ła ś c iw a m e to d a p r a ­ c y. J e s te ś m y d z iś n a p r o g u n o ­ w y c h z u p e łn ie r o z w ią z a ń m e to ­ d o lo g ic z n y c h ,v s z k o le n iu , a w s p a n ia ły s u k c e s n a s z e j e k ip y w k o n k u r s ie c h o p in o w s k im je s t n a j­

le p s z y m d o w o d e m , il e - da ć m o ż e w ła ś c iw e s z k o le n ie . T o te ż n a ­ z w a Ł a g o w a n ie je d n o k r o tn ie p a ­ d a ła w czasie o b ra d — d y s k u s ji z a ró w n o s e k c ji p e d a g o g ó w ja k i m ło d z ie ż y .

P o p is s z k ó ł t e a tr a ln y c h p o k a ­ z a ł n a m t o s a m o z ja w is k o . Z je d ­ n e j s t r o n y z n a k o m ite , je d n o z n a j­

le p s z y c h p r z e d s ta w ie ń p o w o je n ­ n y c h „ M ło d a G w a r d ia “ — F a d ie - je w a w w y k o n a n iu a b s o lw e n tó w P W S T w Ł o d z i. S z tu k a g r a ­ n a b y ła p o r y w a ją c o , d o s k o n a le re ż y s e ro w a n a i o p ra c o w a n a . Z d r u g ie j — p r z e d s ta w ie n ie s z k o ły k r a k o w s k ie j, w k t ó r e j o b o k p o z y ­ c ji n ie w ą t p liw ie d o d a tn ic h ja k

R e ja „ K r ó t k a r o z p r a w a m ię d z y p a n e m , w ó jt e m a p le b a n e m “ — b y ły i t a k ie ja k z u p e łn ie fa łs z y ­ w a , s z k o d liw a w s w e j t r e ś c i a u d y ­ c ja „ M ic k ie w ic z — P u s z k in “ c z y b a jk a „ P ie ś n ią p a c h n ie g r o d z i­

s k o “ , k t ó r a b u d z ić m o g ła u w id z a t y lk o u ś m ie c h z a ż e n o w a n ia n a d tą k r a k o w s k ą p r ó b ą b a jk o w e j s a ­

m o k r y t y k i.

S z k o ła F ilm o w a p o k a z a ła c ie ­ k a w e e t iu d y , w k t ó r y c h n ie w ą t ­ p l iw i e d o m in u je p o s ta w a h u m a ­ n is ty c z n a , re a lis ty c z n a . S a m a te ­ m a t y k a w ię k s z o ś c i e t iu d a n ie ­ r a z i ic h r e a liz a c ja n a s u w a ły p e w n e z a s trz e ż e n ia . D o o c e n ic h z re s z tą je szcze w r ó c im y . N a u w a ­ g ę z a s łu g iw a ła w y ją t k o w o p r z e j­

r z y s ta i z r o z u m ia ła w y s ta w a S z k o ły F ilm o w e j, k t ó r a d a w a ła d o s k o n a łe p o ję c ie i o p r a c y s z k o ­ ł y i o m e to d a c h n a u c z a n ia .

terem , s ła w n y m „G e n e ra le P olaco“

w O ś w ię c im iu . P e w ie n to w a rzysz F ra n cu z, k t ó r y p ra c o w a ł n ie d a le k o i często dostarczał na m w ia d o m o ś c i z fr o n tu , p o w ie d z ia ł m i kie d y ś , że c z u je w ie lk ą s y m p a tię do P o ls k i i P o la k ó w .ja k o O jc z y z n y i ro d a k ó w g e n e ra ła W a lte ra , pod k tó re g o do­

w ó d z tw e m w a lc z y ł w szeregach b r y ­ gad m ię d z y n a ro d o w y c h w H iszpa­

n ii. „G e n e ra ł ta k p ię k n ie o p o w ia ­ d a ł na m o Polsce, że p o s ta n o w iłe m p rz y p ie rw s z e j sposobności poznać wasz k r a j. N o i p rz y je c h a łe m — r o ­ ze ś m ia ł się — ale to s ię n ie lic z y . Po w o jn ie p rz y ja d ę na p e w n o “ . P o­

tem k ilk a k r o t n ie jeszcze u r y w k a m i o p o w ia d a ł m i to i ow o o G enerale.

N ie u le g a ło w ą tp liw o ś c i, że szczerze go koch ał. „W a lte r, je ż e li ży je , w a l­

czy o nasze w y z w o le n ie . W id z ia łe m ge ne rała p rz y te j ro b o c ie i zap ew ­ n ia m cię, że r o b i to doskonale.

W sp o m n ie n ie to da je m i k o n k re tn e w y o b ra ż e n ie w a lk na fro n c ie i p o ­ m aga żyć na codzień. Chcę, żebyś to z ro z u m ia ła , a będzie c i lż e j“ . Z r o ­ z u m ia ła m .

W id z ia ła m ge ne rała K a ro la Ś w ie r­

czew skiego je d e n ra z w życiu . M ia ­ ła m w ie ik ą ochotę podejść do n ie ­ go i op ow ied zie ć m u o rozm o w ach w O ś w ię c im iu . N ie podeszłam i n ie p o w ie d z ia ła m .

I ty m w ię c e j to w szystko, czego m u n ie p o w ie d z ia ła m i na pisać n ie p o tra fię o n im , i o ty c h P olakach, k tó rz y ta k ja k on dum ą n a p e łn ia ją serca nas w s z y s tk ic h — p ra g n ę po­

w ie d z ie ć taśm ą film o w ą .

W anda Jakubowska

O B R A D Y

O b i'a d y to c z y ły s ię r ó w n o le g le , szere g w ię c s p r a w o m a w ia n y c h b y ło je d n o c z e ś n ie z a r ó w n o p rz e z m ło d z ie ż ja k i p rz e z z e s p o ły p r o ­ fe s o rs k ie . N a o b ra d a c h m ło d z ie ­ ż y u d e r z a ł n a o g ó ł b a rd z o w y s o k i p o z io m d y s k u s ji, w czasie k t ó r e j w y s u n ię to s z e re g w a ż n y c h p o s tu ­ la t ó w p o c z y n a ją c od s p r a w t a k z a s a d n ic z y c h , ja k s z e ro k ie w p r o ­ w a d z e n ie n a u k i m a t e r ia liz m u d ia ­ le k ty c z n e g o i h is to r y c z n e g o do s z k ó ł c z y te ż w ię k s z e g o p o w ią z a ­ n ia n a u k i z p r a k t y k ą , a k o ń c z ą c n a s p r a w a c h t a k k o n k r e t n y c h ja k ilo ś ć b u r s i s ty p e n d ió w , be z k t ó ­ r y c h t r u d n o m y ś le ć o d a ls z e j z m ia n ie s k ła d u s o c ja ln e g o m ło ­ d z ie ż y . M ło d y m u z y k z W y b r z e ­ ża d z ie lił s ię s w o im i d o ś w ia d c z e ­ n ia m i z w y ja z d ó w w te r e n s ta ­ w ia ją c p r z e d n a s z y m i k o m p o z y ­ t o r a m i p o s t u la ty : tw o r z e n ia i p ie ­ lę g n o w a n ia m u z y k i lu d o w e j, w y ­ tę p ie n ia k o s m o p o lity c z n y c h „ N o ­ c y w Z a k o p a n e m “ — „ k t ó r e m u ­ szą s ię ju ż w re s z c ie s k o ń c z y ć “ i

d a n ia w ic h m ie js c e d o b r e j m u z y ­ k i le k k ie j. S łu c h a c z S z k o ły T e a ­ t r a ln e j m ó w ił o s p r a w a c h te a tr u , p la s ty c y o b o lą c z k a c h s z k o ln ic tw a p la s ty c z n e g o . M ło d z ie ż o m a w ia ła t e sa m e k o n k r e tn e z a g a d n ie n ia , k t ó r e r ó w n o le g le b y ł y te m a te m o b ra d s e k c ji p e d a g o g ic z n y c h , s łu ­ s z n ie b o w ie m s t w ie r d z ił n a o b r a ­ d a c h m ło d z ie ż y m ło d y m u z y k :

„ P r o f e s o r s a m s z u k a n o w y c h d ró g ra z e m z u c z n ie m “ . Is to tn ie . N a o b ra d a c h s e k c ji p r o fe s o r s k ie j o c e n ia n o r e z u lt a t y p o p is ó w , r e ­ z u lt a t y d o ty c h c z a s o w e j p r a c y o ra z s z u k a n o d ró g w y jś c ia z f o r m a l i­

s ty c z n e g o im p a s u .

P r o f . S t a r z y ń s k i w s w y m p o d ­ s u m o w a n iu w y n ik ó w o b ra d s e k ­ c ji p la s ty c z n e j m ó w ił o k o n ie c z ­ n o ś c i u je d n o lic e n ia m e to d k s z t a ł­

c e n ia m ło d e g o a r t y s t y . .W s k a z y ­ w a ł n a b r a k z a s a d n ic z y , d o s trz e ­ g a n y w w ię k s z o ś c i p r a c o w n i — s ła b e p o s ta w ie n ie p o d s ta w o w e g o r y s u n k u . N ie d o w ła d r y s u n k u i k o m p o z y c ji p a m ię c io w e j u t r u d n ia m ło d e m u t w ó r c y u p o r a n ie s ię z z a d a n ia m i s z t u k i te m a ty c z n e j, s z tu k i r e a lis ty c z n e j.

W ie lk ie z n a c z e n ie m ia ły w s p ó l­

ne d y s k u s je n a s e k c ji p la s ty c z n e j m ię d z y m in . G o la ń s k im i t r z y ­ d z ie s to o s o b o w ą e k ip ą d y r e k t o r ­ s k ą z M in is t e r s t w a P r z e m y s łu L e k k ie g o a p la s ty k a m i. P o trz e b y , p r z e m y s łu w ra m a c h p la n u 6-c io le tn ie g o są o lb r z y m ie , p o trz e b a k a d r a r ty s ty c z n y c h n ie z a s p o k o jo ­ n a je szcze p rz e z la ta . A p rz e c ie ż w k a ż d e j s z k o le a r ty s ty c z n e j je s t p o d s ta w o w y d z ia ł s z k o l­

n ic t w a u ż y tk o w e g o . P ra c e u - m ie s z c z o n e n a w y s t a w ie w y k a ­ z a ły je d n a k z b y tn ie e s te ty z o w a - n ie , n ie z n a jo m o ś ć p ro c e s ó w te c h ­ n o lo g ic z n y c h , te c h n ic z n y c h . P r z e ­ m y s ł, c h c ą c p o m ó c s z k o ln ic tw u , da m u in s tr u k t o r ó w , da m a s z y n y , d a m o ż liw o ś ć p o w ią z a n ia p r a c y w s z k o le z w y k o n a n ie m k o n k r e t n e ­ g o z a m ó w ie n ia ; ! N a re s z c ie z r e a li­

z u ją s ię m a r z e n ia s m u tn e j d z ie w ­ c z y n y z je d n e j ze s z k ó ł p la s ty c z ­ n y c h , k t ó r a g ło s e m p e łn y m r o z ­ p a c z y o p o w ia d a ła o ty m , że ju ż o d d w u c h la t n a c e ra m ic e r o b i c z a r n o - b ia łe w y c in a n k i, w y c in a n ­ k i i w y c in a n k i, a n ie z n a n a w e t p ro c e s ó w p r o d u k c ji o z y te c h n o ­ lo g ii m a t e r ia łu . W s p ó łp ra c a s z k ó ł z p r z e m y s łe m z w ią ż e m ło d z ie ż z p r a k ty c z n ą - p ra c ą , a o b y w a te lo m d a ła d n ie js z y u b ió r , m e b e l c z y c e ra m ik ę .

N a s e k c ji p la s ty c z n e j o m ó w io ­ n o r ó w n ie ż s z c z e g ó ło w o r e fo r m ę s tu d ió w , p r z y g o to w y w a n ą p rz e z M in is t e r s t w o K u l t u r y i S z tu k i.

I n t e n c ją je j je s t s tw o r z e n ie s z k o l­

n ic t w a w y ż s z e g o — d w u s to p n io ­ w e g o (s z k o ły w y ż s z e i A k a d e m ie ).

W y ż s z e s z k o ły p o z a p ie r w s z y m r o ­ k ie m u n it a r n y m p r z y g o t o w a ły b y m ło d z ie ż w p io n ie b ą d ź u ż y t k o ­ w y m , o t w ie r a ją c y m p e r s p e k ty w y p r a c y w d z ie d z in a c h z w ią z a n y c h z p r z e m y s łe m ( p r z y c z y m s z k o ły s p e c ja liz o w a ły b y się , n p . w Ł o d z i

— w łó k ie n n ic t w o , g d z ie in d z ie j m e b la r s tw o , c e r a m ik a it p . ) b ą d ź w p io n ie s z tu k w y o b r a ż e n io w y c h ( m a la r s tw o , rz e ź b a ). K a ż d y z re s z ­ tą p o ś w ię c a ją c y s ię m a la r s t w u c z y rz e ź b ie o t r z y m y w a łb y je d n o c z e ś ­ n ie i w y k s z ta łc e n ie u ż y tk o w c a . N a A k a d e m ii ( k t ó r y c h p r o je k t u je się d w ie ) m ło d y t w ó r c a m ia łb y m o ż ­ ność d a ls z e g o d o s k o n a le n ia s ię p o d k ie r o w n ic t w e m n a jle p s z y c h s ił p e ­ d a g o g ic z n y c h . A k r.ć .e m ie * te n o s i­

ł y b y ju ż c h a r a k te r , że t a k s ię w y ­ ra ż ę , „ m is t r z o w s k i“

R ó w n o le g le o d b y w a ły się p o s ie ­ d z e n ia p o z o s ta ły c h s e k c ji.

N a s e k c ji t e a tr a ln e j w s k a z y w a ­ n o w d y s k u s ji n a f a k t , że m a m y o b e c n ie n a sc e n a c h n a s z y c h o k o ło 800 a k to r ó w be z o d p o w ie d n ic h k w a lif ik a c ji. Z ło ż y ły s ię n a to s t r a t y w o je n n e w ś r ó d a k t o r ó w o - ra z o lb r z y m ie p o trz e b y , d y k t o w a ­ n e p rz e z r o z w ó i s ie c i t e a tr a ln e j w k r a ju . K o n ie c z n e je s t z n a le z ie n ie w ła ś c iw y c h f o r m s z k o le n ia , o d p o ­ w ia d a ją c y c h n o w y m z a d a n io m , k o ­ n ie c z n e je s t z n a le z ie n ie f o r m y r e ­ k r u t a c j i n o w y c h k i d r a k t o r s k ic h s p o ś r ó d ' r u c h u n ie z a w o d o w e g o . R e fo r m a s z k o ln ic tw a te a tr a ln e g o p r o je k to w a n a p rz e z M in is t e r s t w o K u l t u r y i S z t u k i p r z e w id u je s t w o ­ rz e n ie s z k ó ł s p e c ja ln y c h tz w . s tu ­ d ió w . U k o ń c z ie n ie ta k ie g o s tu d ia (is tn ie ją c e g o p r z y te a trz e ) d a w a ­ ło b y u p r a w n ie n ie d o s z k o le n ia się n a k o ń c o w y c h la ta c h W y ż s z e j S z k o ły A k t o r s k ie j, w z g lę d n ie n a w y d z ia le r e ż y s e r s k im . N o w o u ­ tw o r z o n a A k a d e m ia T e a tr a ln a , o d p o w ia d a ją c e , w y ż s z e m u t y p o w i u c z e ln i a k a d e m ic k i" h k s z t a łc iła b y k a d r y p e d a g o g ic z n e , s p e c ja lis tó w w d z ie d z in ie b a le tu , o p e ry , d r a ­ m a tu r g ó w itp .

W d z ie d z in ie s z k o ln ic tw a m u ­ z y c z n e g o p r o je k t y r e fe r o w a n e n a s e k c ji m u z y c z n e j s z ły w k ie r u n k u u je d n o lic e n ia m e to d n a u c z a n ia . O b o k s z k ó ł w y ż s z y c h p o w s ta ć m a sie ć o g n is k k u l t u r y m u z y c z n e j, j a ­ k o o ś r o d k ó w u m u z y k a ln ia ją c y c h o ra z d la ty c h , k t ó r z y u k o ń c z ą z d o b r y m ' w y n ik ie m s z k o łę w y ż s z ą

— A k a d e m ia M u z y c z n a w z g lę d n ie s z k o ln ic tw o s p e c ja ln e , k t ó r e z a ­ p e w n iło b y m ło d e m u a r ty ś c ie m o ż ­ ność u z y s k a n ia o s ta te c z n e g o s z lifu w ir tu o z o w s k ie g o (w n a jle p s z y m te g o s ło w a z n a c z e n iu ). S z k o ln i­

c tw o ta k ie is t n ie je w Z w ią z k u R a ­ d z ie c k im , g d z ie n ie w ą t p liw ie p r z y ­ c z y n iło s ię do u z y s k a n ia ta k w s p a ­ n ia ły c h r e z u lta tó w , ja k ie o b s e r­

w u je m y u m ło d y c h ra d z ie c k ic h a r ty s tó w . P e w n a f o r m a ta k ie g o s z k o le n ia d a ła u na s z n a k o m ity r e z u lt a t w p r z y g o to w a n iu e k ip y d o k o n k u r s u c h o p in o w s k ie g o . W a r to p r z y t y m z a zn a czyć, że la u ­ r e a tk a r a d z ie c k a k o n k u r s u , B e l­

la- D a w id f w ic z d o p ie r o w , t y m r o k u p rz e c h o d z i n a ta k ą 3 -.le tn ią s z k o łę t y p u m is tr z o w s k ie g o .

O b o 1' o b ra d s e k c ji p r o fe s o r s k ic h o d b y w a ły się r ó w n ie ż o b r a d y m ło ­ d y c h h is t o r y k ó w s z tu k i. N a tr z e c h p o s ie d z e n ia c h c z y ta n o i d y s k u to ­ w a n o k il k a r e f e r a t ó w d o ty c z ą c y c h n u r t u r e a lis ty c z n e g o w n a s z y m m a la r s tw ie . Z w ła s z c z a o ż y w io n e d y s k u s je m ia ły m ie js c e n a d r e f e ­ r a te m k o l. P o rę b s k ie g o , k t ó r y w sposób z u p e łn ie n o w y , p o ra z p ie r ­ w s z y p o k u s ił s ię o p r ó b ę o c e n y g łó w n y c h k ie r u n k ó w m a la r s tw a p o ls k ie g o o k re s u m ię d z y w o je n n e ­ go. D o b rz e s ię s ta ło , że w d y s k u ­ s ji z a b ie r a li g ło s g o ś c ie — m a la ­ rze. M o ż n a b y ć p e w n y m , że m ło d y h is t o r y k s z t u k i w w y n ik u s z e re g u u w a g k r y t y c z n y c h , k t ó r e p a d ły z a r ó w n o w s p r a w a c h n ie d o s ta te ­ c z n ie je szcze p rz e p ra c o w a n e j m e ­ t o d y ja k i p e w n y c h b r a k ó w , w y ­ n ik ły c h ze z b y tn ie g o z w ę ż a n ia te ­ m a tu t y lk o do a n a liz y f o r m iz m u i k a p iz m u — p o g łę b i s w o ją p r a ­ cę, k t ó r a ju ż o b e c n ie je s t c e n n y m w k ła d e m w k r y t y k ę s z tu k i n ie ­ d a w n e j p rz e s z ło ś c i ( ta k c ią ż ą c e j z re s z tą je szcze n a d n iu d z is ie j­

s z y m !).

W N IO S K I KO ŃCOW E C z y m b y ł P ozn a ń ? N ie w ą t p liw ie z n a c z e n ie Z ja z d u P o z n a ń s k ie g o w y k r a c z a z n a c z n ie po za w s z y s tk ie d o ty c h c z a s o w e Z ja z d y . B y ł Z ja z d P o z n a ń s k i k o n t y n u a c ją l i n i i o b ra d p la s t y k ó w w N ie b o r o w ie i K a t o ­ w ic a c h , d r a m a tu r g ó w w O b o ra c h i m u z y k ó w w Ł a g o w ie . T o je d n a k co b y ło w Z je ź d z ie P o z n a ń s k im nowe, to a tm o s fe ra przełomu.

D y s k u s je w P o z n a n iu to c z y ły się w o k ó ł k o n k r e t ó w , n a t le w y s t a w i p o p is ó w . D y s k u s je w P o z n a n iu o b ję ły p r o fe s o r ó w i m ło d z ie ż . M y ­ ślę, że g d y się m ó w i t y le o o d d z ia ­ ły w a n iu p e d a g o g ó w n a u c z n ió w trz e b a w id z ie ć i o d d z ia ły w a n ie o d w r o tn e . W y d a je m i się, że ż a r ­ liw a p o s ta w a m ło d z ie ż y w je j c h ę ­ c i o p a n o w a n ia ja k n a jd o s k o n a l­

szego rz e m io s ła , w je j r o z u m ie n iu i c h ę c i n o w e g o k o n s tr u o w a n ia ż y ­ c ia , w r o z u m ie n iu w ie lk ic h z ad ań , ja k ie s to ją p rz e d s z tu k ą n a s z e j e- p o k i — m oże s ta ć sir; w a ż n y m m o ­ m e n te m p rz y s p ie s z a ją c y m p ro c e s o d ro d z e n ia , w ie lk ie g o r o z k w it u n a s z e j s z tu k i.

O b s e rw a to r

D ro dzy P rz y ja c ie le i T ow arzysze!

Pozwólcie m i w im ie n iu naszej de­

le g a c ji ra d zie ckie j przesłać W am n a ­ sze szczere b ra te rs k ie pozdro w ie nia i podziękować za serdeczne przyjęcie , ja k ie nam okazaliście.

W ie lu z nas b y w a ło n ie ra z w W a­

szym p rz e ś lic z n y m k ra ju . W ie lu z nas, ja k o żołn ie rze b o h a te rs k ie j A r m ii R a d z ie c k ie j, a r m ii w y z w a la ­ ją c e j, razem z ż o łn ie rz a m i ś w ie tn e j A r m ii P o ls k ie j, przeszło przez tę zie­

m ię od B u g u aż di K a r p a t i do b rz e ­ gów B a łty k u . W ie m y dobrze, ja k ie c h m u ry p rz e le c ia ły n a d ty m k ra je m , ja k ie głęb okie ra n y zadała m u w o j­

na, z ja k im u m iło w a n ie m w o ln o ści dziś n a ró d p o ls k i to ru je sobie ś w ie t­

la ną dro gę do socjalizm u.

U ro d z iłe m się i w ychow ałem na tzw . K resa ch W schodnich, na za­

chodniej B ia ło ru s i. P am iętam dobrze Polskę przedw ojenną, Polskę P iłs u d ­ skich i Becków, re a k c y jn ą k lik ę rz ą ­ dzącą, k tó ra zawsze s ta ra ła się siać niezgodę m iędzy narodem po lskim a ro s y js k im , po lskim a u k ra iń s k im , po ls k im a b ia ło ru s k im .

A le w owe la ta m y, lu dzie prości, u m ie liś m y odróżnić w ro g ó w od p rz y ­ ja c ió ł. W id z ie liś m y z je d n e j s tro n y obóz re a k c ji, obóz ziem ian, fa b ry k a n ­ tów , k a p ita lis tó w , z d ru g ie j — s iły postępu i . razem z ro b o tn ik a m i "War­

szawy, Ł o dzi, Zagłębia, z chłopam i i p a ro b k a m i d z ie liliś m y nasz w ięzie n­

n y chleb za k r a ta m i Ł u kisze k, Św.

K rz y ż a , za k o lcza stym i d ru ta m i Be- rezy K a rtu s k ie j — razem w a lc z y liś ­ m y o wolność! Jeszcze b a rd z ie j um oc­

n iła się nasza p rz y ja ź ń podczas w o j­

n y, p rz y ja ź ń naszych narodów , k tó ­

r a sta n o w i n a jw ię k s z y w k ła d w spra­

wę obrony po koju.

K ie d y je c h a liś m y do W as, w iedzie' liś m y , że je dzie m y do k r a ju , którem u w o jn a zadała gębokie ra n y . A le w ie­

dzie liśm y jednocześnie, że to je st k r a j, w k tó ry m władzę w swoje ręce u ją t lu d i w blasku w ie lk ic h ideałów L e n in a -S ta lin a to ru je sobie jasną drogę do socjalizm u.

N a ró d , k tó r y w najcięższych la ­ tach w o jn y o c a lił serce Chopina, rę­

kop isy A da m a M ickiew icza, dzieła P uszkina, a w głęb i T a tr , w P oro ni­

nie, domek, w k tó ry m m ieszkał nieg­

dyś w ie lk i L e n in —- ta k i na ró d mo­

że ś m ia ło i pe w n ie patrzeć w swoją przyszłość. N a ró d , k tó r y to wszystK z a k r y ł w łasną p ie rs ią przed ku la m i i od ła m kam i g ra n a tó w w mieście, gdzie nie ostał się kam ień na kanne- n iu i an i je d n a piędź ziem i, któ re j by nie spustoszył ogień i miecz!

Z radością w sercu w słuchujem y się w nową pieśń b ra tn ie g o polskie­

go narodu, w dźw ięk k ilo fó w g ó rn i­

czych, w g w iz d k i now ych fa b ry k cieszym y się z W aszych zdobyczy-

S ta lin o w ska p rz y ja ź ń naszych na­

rod ów o tw ie ra przed na m i olbrzym ie p e rsp e ktyw y, św iadczą o ty m liczne fa k ty , ja k np. prz e k ła d y polskicn u tw o ró w na ję z y k ro s y js k i i ję z y K in n y c h narodów Z w ią zku Radziec­

kiego, ja k rocznice M ickiew icza, Pusz­

k in a , C hopina, k tó re z a m ie n iły się w uroczyste ś w ięta naszej k u ltu iy

i p rz y ja ź n i. ,,

Będziem y um acniać tę przyjazm p rz y ja ź ń swobodnych, zgodnych na­

rodów , ze Z w ią zkiem R adzieckim n»

czele.

MAKSYM TANK

Z O R Z A

— To szczyt już. Przewodniku, powiedz, co tam przed nami górze?

Czy diamentową skrą lodowiec zapłonął w rannej zorzy,

czy ogień sobie ktoś o brzasku we mgle wilgotnej pali, czy może topór twój góralski pozostał tam na skale?

— To nie lodowiec w jutrzni stoi, to nie jest żar ogniska,

to wcale nie ciupaga moja stalowym ostrzem błyska.

Ja góry swoje znam od dziecka, schodziłem wszystkie szczyty.

Tam, bracie, żołnierz legł radziecki, wieczystym snem okryty.

Giewont przyrzucił martwe ciało włochatym płaszczem śniegu.

Przedziwne, niegasnące wstało światło nad grobem jego.

Kto tędy iść, czy jechać będzie, ujrzy tej zorzy blaski

i dniem, i nocą widne wszędzie ze wszystkich skał karpackich,

z wiosek słowackich, polskich, czeskich, ze wszystkich dróg odległych...

Nic nie mów. Czapki z głów unieśmy, westchnijmy za poległych.

C H A TA G Ó RALSKA

We dnie i w nocy huczy Poroniec, błękitną falą tłucze w urwiska, suknią z granitu szumi i dzwoni, radosnym grzmoteir na skały pryska.

Błyszczące w górze tatrzańskie szczyty odbija w sobie barwista fala.

Smreków i limb cieniami okryta stoi na wzgórzu chata górala.

Chata góralska, jakich w tym kraju orlej swobody stoi niemało, tak samo zręby sosnowe mają, taki sam pułap we wzorach cały.

Ale i czemuż to do tej chaty, pod tę powalę, do tego progu z krajów dalekich, z całego świata ludzie bez przerwy zdążają drogą?

Tutaj przed laty żył Lenin w ielki, wszystko tu o n :m mówi i śpiewa:

i każdy gazda,

Warszawa., lis to p a d 191/9

i rzekt bełkot, i wicher halny, i szary Giewont.

Gazda przypomni sobie człowieka, co kochał wolność, kochał braterstwo, którego twarzy najdalsze wieki już nie odbiorą góralskim sercom.

Strumień opowie, jak Lenin słuchał fal jego śpiewnych, a wicher halny powie, jak światu niósł w zawieruchach myśl jego, niczym burzę nawalną.

Giewont opowie 0 tym, jak Lenin na Wschód daleki patrzył ze szczytu, widząc przez chmury, jak w oddaleniu nad krajem pali się czerwień świtu.

Stoi na wzgórzu chata górala, smreki i limb>

dźwięczą jak struny, śnieg się na turniach biało zarala

1 dniem i nocą Poroniec szumi.

p r z e ło ż y ł z b ia ło r u s k i "

K o b e r ! S t i U " •

KAMIENIARZE DRÓG WOLNOŚCI

(D okończenie ze s tro n y p ie rw s z e j)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tu mamy do czynienia z sytuacją, gdy zbywany jest zabytek (zarówno zabytek ruchomy, którego defini- cja znajduje się w art. 3 pkt 4 ustawy o zabytkach), który wcześniej

Voor het apart onderscheiden van institutionele beleggers is gekozen, omdat het een categorie van instellingen betreft met eenzelfde doelstelling voor wat

Drzewo pojawia się w tej strofie jeszcze raz, kiedy Zmartwychwstały wręcza carowi „znamia”, czyli znak tego, że władca rosyjski zwycięży wrogów, podobnie ja k

We illustrate the Dynamic Adaptive Policy Pathways approach by producing an adaptive plan for long-term water management of the Rhine Delta in the Netherlands that takes into

systems can enhance the dynamics of the gas diffusion in the material and in combination with high specific surface area offer great potential for hydrogen

(x,y,z,t) Geodata Calculate indicators (x,y,z,t, indicators) Segmentation (x,y,z,t, segment_id) Classified points and segments 1) Raw movement data (trajectories) 2) OpenStreetMap

The main distinction of UMTS relative to second generation systems is the hierarchical cell structure designed for gradated support of a wide range of

Nie ulega też wątpliwości, że mamy do czy- nienia z ostrymi konfrontacjami ideologicznymi, dotyczącymi tego, co w związku z nieakceptowalnym poziomem biedy (gdyż w tym zakresie