Bronisław Dembowski
Zagadnienie stosunku filozofii Boga
-teologii naturalnej - teodycei do
filozofii bytu - metafizyki
Studia Philosophiae Christianae 9/1, 127-140S tu d ia P hilosophiae C h ristian a e A TK
9/1973/1
BRONISLAW DEMBOW SKI
ZAGADNIENIE STOSUNKU FILOZOFII BOGA — TEOLOGII NATURALNEJ — TEODYCEI DO FILOZOFII
BYTU — METAFIZYKI.
1. W stęp. 2.1. S tanow isko doc. Jaw orskiego. 2.2. S tanow isko doc. M orawca. 3.1. P ostaw ienie problem u. 3.2.1. P ró b a rozw iązania pro b lem u przez w y dzielenie czterech etap ó w toku rozum ow ania i 3.2.2. trzech płaszczyzn rozw ażań filozoficznych. 3.3.1. O dróżnienie tych płaszczyzn chroni przed zarzu tem p etitio principii w dow odzeniu istn ien ia Boga. 3.3.2. P łasz czyzny te w p raw d zie m ożna i trze b a odróżniać, nie m ożna ich je d n ak
separow ać. 4. W nioski końcowe.
1. W czasie sym pozjum z zakresu filozofii Boga, jakie odbyło się 15 lutego 1972 r. w A kadem ii Teologii K atolickiej w W ar szawie, wygłoszone zostały m iędzy in n y m i dwa refe ra ty , któ rych w spólną (choć inaczej uzasadnianą) tezą było tw ierdzenie, iż ta k zw ana teodycea (filozofia Boga) różni się zasadniczo od m etafizyki (filozofii b y tu jako bytu). R eferaty te wygłosili·. Ks. doc. M arian Ja w o rsk i (Zagadnienie re in te rp re ta c ji p u n k tu w y j ścia filozoficznego poznania Boga) oraz Ks. doc. E dm und Mo raw iec (Próba nowego ujęcia c h a ra k te ru epistem ologicznego i m etodologicznego filozofii Boga) h
W obecnym a rty k u le chciałbym k ró tk o przedstaw ić a rg u m entację i wnioski Jaw orskiego (2.1.) i M oraw ca (2.2.) oraz
1 A utorom d ziękuję za udostępnienie m i te k stu sw ych odczytów w m a szynopisie. W w y p ad k u dosłow nych przytoczeń cy taty ujm ow ać będę w cudzysłów p o d ając w n aw ia sie stro n ę m aszynopisu. A u to referaty tych odczytów zam ieszczone są w dziale „M ateriały i sp raw o zd a n ia” n in ie j szego n u m eru .
podać w łasną próbę rozw iązania pro b lem u sto sun ku filozofii Boga do filozofii b y tu (3.), b y w reszcie podać w nioski końco w e (4.)
2.1. Stanow isko Jaw orskiego m ożna u jąć w tak ich słow ach: istn ieją dw ie filozofie b y tu , m ianowicie: 1° filozofia bytu, k tó ry jest nam d any bezpośrednio (prius quoad nos). J e s t to daw na
„fizyka”, filozoficzna n auka o by tach n a tu ry , w ty m także 0 człow ieku. Posiada ona „w łasny stopień a b stra k cji i w łasny sposób rozum ow ego procesu poznania (p ro p riu s m o d u s ratio
nalis)” (12). Nie należy, w edług Jaw orskiego, utożsam iać tej
nau k i filozoficznej z kosmologią, czyli filozofią przyrody. Po nad to tw ierd ził on o niej, że obecnie jest przez tom istów za niedbana, a jest bardzo potrzebna. Toteż w śród tez im pliko w anych w refe ra c ie Jaw orskiego znajdow ał się rów nież p o stu la t inten sy w n iejszych badań w tej dziedzinie, a także tw ie r dzenie, że pom ocą t u m ogą być w skazów ki m etodologiczne To m asza zaw arte w In B oetii De T rinitate, oraz badania prze
prow adzane przez fenom enologów . 2° filozofia b y tu jako b y tu 1 tego, co m u p rzy słu g u je jako takiem u. J e s t to m etafizyka, czyli ,,ρο-fiz y k a ”. U praw ianie jej bow iem jest m ożliw e dopiero p rzy założeniu tego, do czego prow adzi owa filozofia by tu da nego bezpośrednio, czyli daw na „fizyka” . O m etafizyce tej pisze Jaw orsk i: „P osługu je się ona raczej tzw . sep aracją aniżeli ab stra k cją sensu stricto i w łasnym sposobem in telektu alneg o
poznania (propriu s m o d u s intelectualis)” (13).
O tak d u alistyczni e rozum ianej filozofii b y tu Jaw orsk i w y pow iada tw ierdzenie, iż „filozoficzne poznanie Boga [jest] k re sem rozum ow ego poznania b y tu ’p rius quoad nos’ ” (13), a więc
należy do filozofii b y tu danego bezpośrednio. T w ierdzenie to J a w orski szeroko uzasadnia dokonując analizy tekstów św. To m asza popierający ch jego stanow isko, b adając w ew n ętrzną lo gikę dróg rozum ow ych do Boga oraz analizu jąc racje, dla k tó ry ch dokonyw ana jest negacja Boga w niek tó ry ch kie ru n k ac h w spółczesnej filozofii.
P rz y pom ocy owego rozróżnienia dokonanego na gruncie filo zofii b y tu Ja w o rsk i chce uniknąć z a rz u tu petitio n is principii,
jak i postaw ić m ożna tzw . m etafizycznym arg u m en to m za ist nieniem Boga w sform ułow aniu proponow anym na p rzykład przez Von S teen b ergh ena. W szystkie bow iem te arg u m en ty (a więc „pięć d ró g ” Tom asza) m ożna sprow adzić do n a stę p u jącej postaci:
P rzesłank a 1: K ażdy b y t przygodny jest uprzyczynow iony przez b y t konieczny.
P rzesłank a 2: B yty, k tó re poznaję, są przygodne.
W niosek: B y ty przygodne są uprzyczynow ione przez b yt konieczny.
P rz y ta k im ujęciu arg u m en tacji w idać, tw ierdzi Jaw orski, iż p rzesłan ka 1 zaw iera to, co m iało być dowiedzione, a więc zachodzi petitio principii. Wobec tego cały ciężar praw idło wego dowodzenia spoczyw ać m usi n a uzasadnieniu przesłanki 2, czyli n a analizie b y tu bezpośrednio n am danego, k tó ra do prow adza do stw ierd zen ia przygodności tego bytu. S tw ierdze nie zaś przygodności b y tu bezpośrednio n a m danego pociąga za sobą konieczność przy jęcia b y tu koniecznego.
Zgadzając się zasadniczo z ty m w yw odem Jaw orskiego, p ragn ę już teraz zwrócić uw agę na możliwość in n ej in te rp re tacji schem atu a rg u m e n ta c ji za istnieniem Boga. M ianowicie przesłanka 1 może być tra k to w a n a jako tw ierdzenie z zakresu tzw. ontologii. Będzie ona W tedy częścią składow ą definicji przygodności. Nic się jeszcze nie m ówi o rea ln y m istnieniu czegokolwiek. Tw ierdzi się ty lk o , iż jeśli coś jest przygodne, to znaczy, że jest uprzyczynow ione przez b y t konieczny. P rzesłan ka 2 n ato m iast jest już tw ierd zen iem z zakresu filozofii b y tu (a m oże jed n ak m etafizyki?). W ypow iada się w niej 'tw ierdzenie o realn y m istn ien iu jakiegoś b y tu p rzy godnego. Z połączenia przesłan k i 1 i 2 w y n ik a rea ln e istn ie nie by tu koniecznego. P rz y tak im ro zum ieniu przesłank i 1 błędu petitionis principii chyba jed n ak nie m a i nie m a po trzeby obarczać tym zarzutem Von Steenberghena.
N iezależnie od tej uw agi in te rp re ta c y jn e j chciałbym pod kreślić n astęp ujące tw ierdzenia, będące re z u lta te m g ru n to w nych analiz przeprow adzonych przez Jaw orskiego n a tekstach
Tom asza i k ilk u w spółczesnych fenom enologizująeych m yśli cieli, jak na p rzy k ła d D ondeyne. Oto te tw ierdzenie:
A. Filozofia b y tu bezpośrednio n am danego różni się za sadniczo od filozofii b y tu jako takiego, czyli od m etafizyki (chociaż Jaw o rsk i nie tw ierd zi w y raźn ie, że te dw ie filozofie b y tu stanow ią dw ie odrębne i m etodologiczne sam odzielne dyscypliny, raczej w idzi je ja k dw a d ziały filozofii bytu, wza jem nie się uzupełniające).
B. K resem rozw ażań filozofii b y tu bezpośrednio n a m d a nego jest tw ierdzenie o istn ien iu B y tu koniecznego, czyli Boga.
C. Filozofia b y tu bezpośrednio nam danego jest genetycz nie i logicznie w cześniejsza od m etafizy k i — filozofii b y tu jako takiego.
2.2. M oraw iec w sw ym referacie p rzeprow adził ciekaw ą i w nikliw ą analizę epistem ologicznego i m etodologicznego c h a ra k te ru filozofii Boga i filozofii b y tu . Doszedł do w nio sków częściowo pokryw ających się ze stanow iskiem Ja w o r skiego, a częściowo z nim i w p ro st sprzecznych. T w ierdził bo wiem :
A. Filozofia Boga różni się od filozofii b y tu przedm iotem , zadaniem i m etodą.
B. Filozofia Boga jest teo rią logicznie późniejszą w zględem filozofii bytu.
By rozstrzygnąć, czy istn ieje sprzeczność m iędzy tw ierd z e niem B. M oraw ca i tw ierdzeniem C. Jaw orskiego trzeba n a j p ierw stw ierdzić, czy filozofia b y tu bezpośrednio nam danego, proponow ana przez Jaw orskiego, jest tożsam a z filozofią B o g a ,. proponow aną przez M orawca. Je śli tak , to a u to rz y ci w ypow iadają 'tw ierdzenie sprzeczne. Je śli nie, to trzeba się zastanow ić n ad ew en tu aln ą koniecznością podzielenia filozofii b y tu na trz y działy, a nie na dw a, ja k p ro p o n u ją ci autorzy. W tedy jed n a k p ro b lem aty k a dowodów istn ien ia Boga należa łab y do dwóch ró żn y ch nau k : filozofii b y tu bezpośrednio nam danego, proponow anej przez Jaw orskiego, i różnej od niej
fi-łozofii Boga, proponow anej przez M orawca, co jest nie do p rzy jęcia.
Być może jed n a k u d a się uzasadnić, iż filozofia b y tu jest jedną n a u k ą i że należą do niej rów nież rozw ażania nad b y tem przygodnym i koniecznym .
3.1. Możliwość innego rozw iązania stosunku filozofii Boga — teodycei do filozofii b y tu — m etafizyki sygnalizow ałem w a rty kule C z y n n ik ro z u m u w ujęciu p r z y c z y n y c e l o w e j .2 Rozważa łem w nim lta k zw any pro b lem im plikacji rozum u w pojęciu przyczyny celow ej. Chodziło o n a stęp u jącą alte rn a ty w ę : albo w pojęciu przyczyny celow ej im plikow ane jest działanie rozu m u i w ted y V -ej drodze groziłby błąd petition is principii, po
niew aż tw ierd zen ie o celowości św iata danego w dośw iadcze n iu byłoby w tym w y p ad k u tożsam e z tw ierd zen iem o istn ie n iu rozum u tran scendentnego w stosunku do teg o św iata; albo dowodzenie istn ienia Boga w V -ej drodze nie jest o parte w punkcie w yjścia na pow szechnej celowości, lecz na apo- steriorycznie stw ierdzonej praw idłow ości, dla k tó re j szukać trzeb a racji istnienia. Z n ajd u je się ją w Rozum ie tra n sc en d e n tnym . D opiero po stw ierdzeniu istnienia R ozum u tran scen d en tnego w ypow iedzieć m ożem y tw ierdzenie o pow szechnej celo wości, ujm o w an ej w zasadzie omne agens agit p r o p te r finem . P rzeprow adzona w ty m arty k u le analiza tekstów Tom asza i kilku neotom istów skłoniła m nie do opow iedzenia się za d ru gim członem a lte rn a ty w y . W ydaje mi się, że w yraża się w nim podobne rozum ienie dowodów na istn ienie Boga, jakie p rzed staw ił Jaw orski, z pew ną m odyfikacją, o k tó re j niżej.
Z tych rozw ażań n ad V -tą d rcg ą m ożna m oim zdaniem w y dobyć pew ne ogólniejsze w nioski na te m a t stosunku teodycei do filozofii b y tu . O kazało się bowiem, że analiza p rob lem u im plikacji rozum u w pojęciu przyczyny celow ej doprow adza do konieczności p rzy jęcia Rozum nego T w órcy n a tu ry , jest w ięc ogniw em w rozum ow aniu doprow adzającym do stw ierdzenia istnienia Boga. Ja k i jest więc stosunek an aliz pojęcia przyczy
n y celow ej dokonyw anych na teren ie filozofii b y tu, do rozw a żań na tem a t celowości dokonyw anych n a tere n ie ta k zwanej teodycei? Czy ta o sta tn ia w yprow adza jedynie w nioski z osią gnięć m etafizyki, ja k prop o n u je M orawiec, czy te ż może sam a dostarcza przesłanek do dalszych analiz m etafizycznych, prze prow adzanych ,,po fizyce”, jak p ro p o n u je Jaw orski?
3.2.1. W ydaje m i się, że na te p y tan ia odpowiedzieć m ożna w nieco in n y sposób, niż p ro po n u ją ci autorzy. N ajpierw jed nak trz e b a będzie uw zględnić cztery etap y to k u rozum ow ania, któ re tak sform ułow ałem w cyt. a rty k u le na s. 60/1:
„1. W pierw szym etapie dochodzi się do tw ierd zen ia na pod staw ie zasady identyczności, że każde działanie jest jedno znacznie określone (determ inatio ad u n u m actionis). W naszej p rac y doszliśm y do tego tw ierdzenia poprzez analizę pojęcia b y tu działającego, działania celowego i przyczyny celowej.
2. W dru g im etapie dokonane jest aposterioryczne stw ierdze nie fa k tu zasadniczych praw idłow ości w świecie, czyli uporząd kow ania w ew nętrznego i zew nętrznego owego jednoznacznie zdeterm inow anego działania. To stw ierdzenie fa k tu p raw idło wości jest elem entem aposteriorycznej bazy m etafizyki, k tć ra jeśli nie chce ulegać zarzutow i, że jest subiektyw nym , ap rio ry - stycznym w y tw orem m yśli, m usi opierać się na fak tach spraw dzonych. To stw ierdzenie fak tu praw idłow ości jest podstaw ą m yślenia um ożliw iającą upraw ian ie m etafizyki, jak rów nież istnien ie w szelkich n a u k em pirycznych.
3. W trzecim etapie dochodzi się na drodze szukania dla istn ien ia praw idłow ości m etafizycznego w y jaśnien ia {quia) do tw ierdzenia, że konieczną rac ją istn ien ia praw idłow ości jest rozum n ad ający porządek w raz z istnieniem .
4. C zw arty etap jest dalszym w y jaśn ien iem sposobu n ada w ania przez rozum p o rząd k u w raz z istnieniem . W ychodząc z charak tery sty czn eg o dla działania rozum u ludzkiego porząd kow ania przez u stalan ie celu szukając rac ji istnienia porządku w Rozum ie tw ierdzi się, że Rozum stw órczy w prow adza porzą d e k w raz z istnieniem przez stw arzanie n a tu r czyli bytów o określonym celu działania. D latego mówi się, że działanie jest
jednoznacznie określone przez cel n ad an y przez Rozum n atu rze działającej. N adanie celu n atu rze przez Rozum to ty le, co spo wodow anie, by d an y b y t był ta k ą w łaśnie n a tu rą , to jest bytem m ającym w te n sposób określone działanie”.
3.2.2. P rz y p a tru ją c się w ym ienionym etapom rozum ow ania m ożna w nich znaleźć trz y płaszczyzny rozw ażań filozoficz nych. W ydzielając te płaszczyzny będę w yciągał w nioski w ażne dla całej filozofii bytu, chociaż m ate ria ł p rzy kład ow y b ran y jest z analizy m ałego ty lk o fra g m en tu tej w iedzy, jak im jest V -ta droga.
Pierw sza płaszczyzna obejm uje pierw szy etap rozum ow ania. Możemy go nazw ać ontologią, to jest analizą pojęć, zasad i możliwości bez w ypow iadania sądów egzystencjalnych (na w iasem mówiąc, jeśli k to ś woli język nie fenom enologizujący, ale pozytyw izujący, może ontologię tę nazw ać n a p rzy k lad se- miologią). J a k słusznie zauw ażył J . Tischner, rozw ażania onto- logiczne m uszą w yprzedzać rozw ażania m etafizyczne, w k tó ry ch chcem y tw ierdzić o rzeczy w isto ści.3 P rzesłan k a 1 w p rzy toczonym przez Jaw orskiego ogólnym schem acie dowodów istnien ia Boga należy — na co zw róciłem ju ż uw agę — do pierw szej płaszczyzny rozw ażań filozoficznych — do ontologii. W cytow anym a rty k u le nie posługiw ałem się nazw ą „ontolo- g ia” i nie postulow ałem w yodrębnienia tej dziedziny. Obecnie w y daje m i się, że należy zwrócić uw agę na ten logicznie n a j w cześniejszy dział rozw ażań filozoficznych, w k tó ry m ustala się znaczenie pojęć, tre ść zasad i dokonuje się analiz nie- sprzecznych m ożliwości. T rzeba ty lk o czynić to świadom ie, aby nie m ieszać rozw ażań na tem a t „b y tu m ożliw ego” z rozw aża niam i o „bycie rzeczy w isty m ”.
D ruga płaszczyzna rozw ażań filozoficznych ob ejm u je drugi i trzeci etap rozum ow ania. Stanow i ona to, co Jaw o rsk i nazw ał
3 Por. J. Tischner, W p o szu k iw a n iu dośw iadczenia Boga, „Z n ak ” 24 (1972) 213, s. 307 : „M etafizykę Boga m usi poprzedzać ontologią Boga, tj. przed n a u k ą o Bogu rzeczyw istym m uszą iść rozw ażan ia o Bogu m ożliw ym ”. N atom iast pojęcie dośw iadczenia Boga, ja k im T ischner się posługuje, w inno jeszcze być poddane analizie krytycznej.
filozofią b y tu bezpośrednio nam danego. T u dokonuje się za sadniczy dla realistycznej filozofii k o n tak t z rzeczyw istością, przejście od ontologicznych rozw ażań n ad „bytem m ożliw ym ” do badania „ b y tu rzeczyw istego” i jego koniecznych u w a ru n kow ań. K resem tych rozw ażań jest stw ierd zen ie istnienia Bo ga — B y tu Koniecznego. Z aw iera się więc tu zasadniczy zrąb filozofii Boga — teodycei.
Na trzeciej w reszcie płaszczyźnie obejm ującej czw arty etap rozum ow ania dokonyw ane jest ostateczne w yjaśnienie rzeczy w istości w św ietle osiągniętego na d ru g iej płaszczyźnie pojęcia B y tu Koniecznego. W w yp ad k u V -ej drogi jest on u ję ty jako Rozum Stw órczy. T akie w y jaśnienie rzeczyw istości p rzedsta w ia na p rzy k ład S. Adam czyk. U zasadnia on tezę, że naw et b y ty pozbaw ione poznania i pożądania dążą jed n a k do celu* przez tw ierdzenie, iż „Bóg istotom niero zum n ym nadaje pe w ien cel, do którego one z konieczności d ążą” . 4 Rozum owanie to jest słuszne po stw ierdzeniu istnien ia takiego Boga. W tym w ypad k u w yraźn ie dla uzasadnienia te z y m etafizycznej p rz y j m u je się dane osiągnięte przez teologię n a tu ra ln ą , teodyceę. F a k t pow szechnej celowości ujm ow any w zasadzie om ne agens
agit propter fin e m je s t stw ierdzony po udow odnieniu istnienia
Boga — Rozum u Stwórczego. Pow szechna celowość nie może więc służyć jako baza dowodzenia istn ien ia Boga.
3.3.1. Nie dość w y raźne odróżnianie ty c h trz e ch płaszczyzn niew ątp liw ie n araża V -tą drogę (i pozostałe cztery również) na z arzu t p etitio n is principii. Z arzu t ten b y łby słuszny, gdyby a rg u m e n ta c ja V drogi op ierała się na ogólnej zasadzie celo wości im p lik ującej działalność tran scen den tneg o Rozum u po rządkującego. T rzeba jedn ak m ocno podkreślić, że Tom aszowe sform ułow ania tego arg u m en tu , i to zarów no w 1,2,3, jak i w CG 1,13, błędu tego nie zaw ierają. Bowiem Tom asz opiera się w ty m argum encie, w obu jego sform ułow aniach, na apo- steriorycznie stw ierdzonym fakcie zasadniczej praw idłow ości
4 S. A dam czyk, M eta fizy k a ogólna, czyli antologia, L u b lin 1960, 198. 5 Por. np. : „V idem us enim ...” w I, 2, 3 i „in m undo videm us...” w CG I, 13.
(można powiedzieć, że u p raw ia w ty m m om encie filozofię bytu bezpośrednio n am danego), a nie na zasadzie om ne agens agit
propter fin e m . 6
N iezależnie jed n a k od arg u m en tacji V drogi Tom asz prze prow adza na innych płaszczyznach analizy działania doprow a dzające go do stw ierdzenia, że każde działanie jest działaniem ze w zględu n a cel (om ne agens agit propter finem ).
W tych analizach Tom asz n a jp ie rw uzasadnia konieczność jednoznacznego zdeterm inow ania i to zdeterm inow anie nazyw a już zdeterm inow aniem przez cel, chociaż t u jeszcze w pojęciu celowości nie w idać w yraźnie im plikow ania rozum ności.7 N a stępnie uzasadnia konieczność przy jęcia celowości rozum ianej jako d eterm in acja przez cel nad an y przez rozum . T u w pojęciu
s D latego n ie w y d aje m i się dość u zasadniona u w ag a M aritaina,
A pproches de Dieu, P aris, brw , 75: „E nfin sa in t T hom as a u ra it pu se
servir, com m e m edium de d ém onstration, de la fin alité p rim itiv e ou rad icale qui est la raiso n d ’ê tre de la causalité m êm e de to u te cause efficiente. A ucun ag en t n ’a g ira it s’il ne te n d a it vers u n e fin ”. Z innego pow odu nie dość u zasadnione w y d aje się m n iem an ie J. Różyckiego i K. K łósaka, iż T om aszow a arg u m e n tac ja V -ej drogi zaw iera błąd
p etitionis principii, poniew aż opiera się n a zasadzie om ne agens agit propter fin e m . N ie za w iera tego błędu, bo się n a tej zasadzie nie opiera.
P onadto w y d aje się, że p roponow ana przez tych au to ró w m odyfikacja V -ej drogi p o k ry w a się w sw ej osnow ie z arg u m e n ta c ją Tomasza, tylko osłabia ją, bo każe doszukiw ać się specjalnych fak tó w „celowego” uporząd k o w an ia i przez to niepo trzeb n ie rezygnuje z szerokiej bazy fa k tu m etafizycznego, ja k im je st w szelka praw idłow ość i niepotrzebnie n a ra ż a się n a ustaw iczn e kw estionow anie, czy zachodzi już, czy nie zachodzi w dan y m zdarzen iu w y m ag an a cecha św iadcząca o tra n sc e n d en tn ej rozum ności. Por. I. Różycki, Dowód teleologiczny na istnienie
Boga, „Collectanea Theologica”, 26 (1955) 415—64; К. K łósek, Od dow odu teleologicznego z Sum . Theol. I. qu. II, a 3, do dow odu nom ologicznego na istn ien ie Boga, w : K. K łósek, W p o szu k iw a n iu P ierw szej P rzyczyny,
część II, W -w a 1957, 71—98. Por. także analizy tych arty k u łó w ja k ie przeprow adziłem w : O n ie któ rych sposobach posługiw ania się pojęciem
p rzy c zy n y celow ej w biologii, etyce i filozofii, „S tudia P hilosophiae
C h ristian a e”, 1 (1965) 1, 144—53.
7 Por. analizy tek stó w CG III, 2; I, 44, 4; I—II, 1, 2 przeprow adzone w p unkcie 2.a. m ojego cyt. w przyp. 2 arty k u łu , 54/5.
celowości im plikow ana już jest rozum ność. D latego dla uza sadnienia przyjęcia ogólnej zasady celowości ostatecznie odwo łać się trzeb a do R ozum u Boga Stw órcy. T aki w niosek p rz y j m u je Tom asz w I-II, 1,2, gdy pisze, że w łaściw ością bytów rozum nych je s t kierow anie siebie sam ych do celu. W łaści wością zaś bytów nierozum nych jest dążenie ich do celu tak, jak b y były kierow an e przez kogoś innego (ab alio), zwanego w zdaniu poprzednim Bogiem. B y ty n ierozum ne dążą w ten sposób do celu albo jakoś poznaw anego, jak zw ierzęta, albo do celu w ogóle nie poznawanego, ja k b y ty całkowicie pozba wione poznania.8
3.3.2. W rozw ażaniach Tom aszow ych na tem a t celow ości m o żem y dostrzec zarów no płaszczyznę ontologii, ja k i płaszczyznę filozofii b y tu bezpośrednio n a m danego i w reszcie płaszczyznę filozofii b y tu jako b y tu . Pozostaje jed n a k problem , czy w p ra k tyce filozofow ania m ożna te trz y płaszczyzny odseparować i utw orzyć trz y m etodologicznie i epistem ologicznie sam odziel ne dyscypliny. W ydaje md się, że trzeb a t u jed n a k iść za m a- ritainow ską w skazów ką: distin g uer pour unir. Filozof w inien sobie zdawać spraw ę z tego, k ied y jego rozw ażania są ontolo- giczną analizą pojęć i roztrząsaniem niesprzecznych m ożli wości, kiedy zaś stoi — „uzb ro jo ny ” ju ż przez ontologię — wobec bezpośrednio danej rzeczyw istości i kiedy wreszcie, w św ietle zarów no danych ontologii ja k i osiągnięć uzyska nych w filozofii b y tu danego bezpośrednio, rozw aża b y t jako b y t i to, co jem u jako tak iem u z konieczności przysługuje. T rzy te dziedziny p rzen ik ają się jed n a k w zajem nie i, moim zdaniem , nie da się ich bez szkody odseparow ać w sam odzielne dyscypliny. Razem stanow ią m etafizykę —· filozofię b y tu rze czywistego.
8 I—И, 1, 2: „...tota irra tio n a lis n a tu ra co m p a ra tu r ad Deum, sicut in stru m e n tu m ad agens principale... Et ideo p ro p riu m est n a tu ra e r a tionalis, u t te n d e n t in finem , quasi se agens, vel ducens ad finem ; n a tu ra e vero irra tio n a lis, quasi ab alio acta, vel d u c ta ; sive in finem apprehensum , sicut b ru ta an im a lia ; sive in fin em non apprehensum , sicut ea, qu ae om nino cognitione c a re n t”.
4. O pierając się na w ynikach analiz przeprow adzonych w dziedzinie p ro b lem aty k i zw iązanej z pojęciem przyczyny celow ej m ożna by bronić stanow iska nie uznającego potrzeby w ydzielania z filozofii b y tu odrębnej dyscypliny zw anej teo- dyceą. T rzeba jed n a k dostrzegać różne płaszczyzny rozw ażań filozoficznych. N azw ijm y je: 1° — ontologią, czyli w stępną analizą pojęć, zasad i niesprzecznych możliwości, 2° — filozo fią b y tu bezpośrednio n am danego, k tó rej k resem jest uzasad nienie istn ien ia Boga — B y tu K oniecznego i 3° — filozofią b y tu jako bytu. W dziedzinie p ro b lem aty k i przyczyny celowej na d ru g iej płaszczyźnie dochodzi się do uzasadnienia koniecz ności istnienia R ozum u porządkującego (możemy powiedzieć, że jest to rozum ow anie z zakresu filozofii Boga — teodycei). Na trzeciej n ato m iast płaszczyźnie przeprow adza się analizę rzeczyw istości w św ietle p rzy ję te j koncepcji R ozum u porząd kującego. O statecznie m ożna powiedzieć, iż ra c ję m a M orawiec, poniew aż w tak im ujęciu filozofia Boga jest logicznie później sza od ontologii. R ację m a rów nież Jaw o rsk i poniew aż ta k u jęta filozofia Boga jest logicznie w cześniejsza od filozofii b ytu jako bytu.
W ydaje m i się jednak, — w b rew tem u co o filozofii Boga i o filozofii b y tu tw ierd ził w sw ym referacie M oraw iec — że nie m a w y starczający ch podstaw filozoficznych (epistem o- logiczno-m etodologicznych), by te trz y dziedziny rozw ażań trak tow ać jako odrębne i sam odzielne dyscypliny. W każdym rozw ażaniu filozoficznym będą się one ustaw icznie przeplatać. W ażne jest tylko, b y filozofujący zdaw ał sobie z tego spraw ę, by w iedział w każdym m om encie sw ych rozw ażań, jak i jest ich w tej chw ili c h a ra k te r m etodologiczny. N atom iast, jak słusznie zauw ażył M oraw iec (2), w yodrębnianie poszczególnych tra k tató w jest ze w zględ u n a w y k ład d y daktycznie konieczne. W tym w ypadku jed n a k zakresy p ro b lem aty k rozw ażanych w w yodrębnionych ze względów dydaktycznych tra k ta ta c h filozofii b y tu i teologii n a tu ra ln e j (teodycei) będą się krzyżo wać. Zasadniczy bow iem zrąb teologii n a tu ra ln e j jest jedną z głów nych części filozofii bytu, m ianow icie jest częścią filo
zofii b y tu bezpośrednio nam danego, dochodzącą (przy pomocy pojęć i zasad analizow anych przez ontologię) do stw ierdzenia istnien ia B y tu koniecznego, ujm ow anego także jak o Pierw szy N ieruchom y Poruszyciel, P ierw sza P rzyczyna, B y t Doskonały, czy Rozum Stw órczy. Nie należy do teodycei dru g a dziedzina filozofii bytu, b adająca by t w jego koniecznej stru k tu rz e . J a w orski nazw ał ją filozofią b y tu jako bytu. J e j zadaniem m iędzy in nym i jest w y jaśn ian ie rzeczyw istości za pom ocą pojęcia B ytu koniecznego (i Pierw szego N ieruchom ego Poruszyciela, P ie rw szej Przyczyny, B y tu D oskonałego i R ozum u Stwórczego).9 Z d ru g iej zaś stro n y nie należą do filozofii b y tu (w żadnym ze znaczeń) różne arg u m en ty w prow adzane do teodycei ze w zględu na to, że odnoszą się jakoś do prob lem u istnienia Boga.10
O statecznie m ożna w k o n k lu zji powiedzieć, że w ydzielenie odrębnej dyscypliny — teodycei — m a n a jp ie rw uzasadnienie dydaktyczne. M ianowicie chodzi o to, by rozum ow ania stw ie r dzające istnienie Boga, oraz zastanaw iające się nad Jego Istotą, w yodrębnić dla ułatw ien ia ich nauczania. D rugi powód odróż nienia teodycei od filozofii b y tu leży w ty m , że do teodycei (a zwłaszcza do jej podręczników ) w prow adzone są, rów nież i ze w zględów dydaktycznych, także rozum ow ania nie m ające c h a ra k te ru m etafizycznego, k tó re w jak iś sposób odnoszą się do p roblem u Boga, choćby w ten tylko, że są psychologicznym uzasadnieniem p o trzeb y przyjęcia i uznania istnienia Boga.
W reszcie m ogę powiedzieć, że propozycja m oja zbliżona jest do propozycji Jaw orskiego, o ile ten o statn i nie sep aru je filo
9 P or. up. E. G ilson, D uch filo zo fii średniow iecznej, W arszaw a 1958. roz. III : B y t i jego konieczność, 44—66, oraz roz. V : Analogia, p rzy -
czynow ość, celowość, 88—111. A utor w ykazuje, że p u n k te m w yjścia dla
an aliz w y jaśn iający c h rzeczyw istość było w filozofii średniow iecznej pojęcie Boga — B ytu koniecznego. P odobnie analizy p rzeprow adzane przez M a rita in a w S e p t leçons sur l’être, P a ris 1934, są p rzykładem w y ja śn ie n ia rzeczyw istości w św ietle pojęć B ytu koniecznego i R ozum u porządkującego. P odobnie p o stęp u je cyt. w przyp. 4 S. A dam czyk.
10 Np. etnologiczny dow ód K o ppersa podany przez niego w Der
zofii b y tu bezpośrednio danego od filozofii b y tu jako takiego w m etodologicznie i epistem ologicznie odrębne dyscypliny. Jeśli tego nie czyni, w ted y m oje stanow isko po kryw a się z jego, z tym tylko, że w obecnym a rty k u le zw racam uw agę na trzeci trzon w filozofow aniu, logicznie w cześniejszy: na to, co nazw a łem ontologią (lu b jeśli kto woli: semiologią), k tó re j status m etodologiczny w inien b y ć jeszcze poddany badaniom . W ba daniach tych w ielk ą pom ocą m ogą być an alizy przeprow adzone przez Ingard ena i jego uczniów. Zarów no w dziedzinie, któ rą nazw ałem ontologią, jak i w dziedzinie filozofii b y tu bez pośrednio n a m danego, w spółpraca „tom istów ” z „fenom eno logam i” w y d aje się konieczną.
Le rapport entre la philosophie de Dieu-théodicée et la philosophie de l’être-m étaphysique
(résumé)
D ans cet a rtic le a u te u r a posé et analysé les thèses su iv a n te s: 1. L ’essentiel de la théodicée constitue la p a rtie m a je u re de la m é ta physique.
2. P o u rta n t, po u r des raisons didactiques, on in tro d u it à la théo dicée des raiso n n e m e n ts qui n ’ont pas de c a ractère m étap h y siq u e — p. ex. l’ex p licatio n psychologique d u besoin de l’affirm atio n de l’ex iste n ce de Dieu.
3. Il fa u t to u t de m êm e d istin g u er dans la m étap h y siq u e trois niveaux des raiso n n e m e n ts: A) l’analyse des notions, des p rincipes et de possibi lités (sans e x p rim er les jugem ents existentiels). Nous pouvons nom m er ce niveau — ontologie, ou sém iologie m étaphysique. B) l ’ex am en de l’ê tre réel donné im m éd ia te m en t et de ses conditions nécessaires. La co n statatio n de l’existence de D ieu-l’ê tre n écessaire m et fin, p a r l’a n a lyse de l ’être contingent, à ses m éditations. C’est donc ici que se conclue l’essentiel de la philosophie de Dieu — de la theodicée. Ce niv eau peu t ê tre nom m é la philosophie de l’ê tre im m édiat. C’est l’an c ie n n e „physica”. C) au troisièm e n iv e au nous arriv o n s à une ex p licatio n d éfin itiv e de la ré a lité en vue de la notion de l’être nécessaire que nous avons étab lie a u n iveau deuxièm e. Ce tro isièm e niveau p eu t ê tre appelé philosophie de l’ê tre com m e tel. Ce dom aine de m é ditations St. Thom as n om m ait la m étap h y siq u e — donc „post-physica” puisque po u r pouvoir l’ex e rcer
il fa u t d ’abord a d m e ttre ce que ju stifie cette philosophie de l’être im m éd ia t — donc l’ancien n e „physica”.
4. L ’étab lissem en t de la différence e n tre le d euxièm e e t le troisièm e n iv e au fa it é v ite r a u x classiques p reuves cosm ologiques de l’existence de D ieu („V-e v ia e ”) de l’objection de „petitio p rin c ip ii”.
5. Ce tro is n iv e au x sont p én é trés réc ip ro q u e m e n t l ’u n p a r l’a u tre e t l’on ne p eu t pas, sans le u r nuire, les sé p a re r dans les disciplines m éthodologiquem ent et épistém ologiquem ent séparées.
6. A ux n iv e au x appelées ontologie (sémiologie m étaphysique) et philo sophie de l ’ê tre im m éd ia t la collaboration des thom istes et des p h én o m énologues se ra it u tile et p e u t-ê tre m êm e indispensables.