54121
WYDAWNICTWO KOMITETU OBRONY ŚLĄSKA.
r > ____________________________
- —---—■
JVŚ 2.
P O L I T Y K A
wynaradawiająca rządu pruskiego w stosunku do ludności polskiej.
NaPI.SRL
Bolesław Limanowski.
Cena 50 fen.
DRUKARNIA „UDZIAŁOW A" W CZĘSTOCHOWIE.
I S I S rak.
P O L I T Y K A
WYNARADAWIAJĄCA RZĄDU PRUSKIEGO W STOSUNKU DO LUDNOŚCI POLSKIEJ.
« I 8 I
Polityka wynaradawiająca, jak ą prowadził rząd pruski w stosunku do znajdującej się w jego państwie ludności polskie], przedstawiała w ostatnich kilkudziesięciu latach taką brutalność i takie okru
cieństwo, że przejm owała grozą cały świat cywilizo
wany i ściągnęła na naród niemiecki powszechną hańbę i prz ekleństwa. Cała Europa z oburzeniem pa
trzała, jak w 1885 r. z granic państwa wyrzucano małoletnie sieroty i schorzałych starców jedynie dla tego, że w nich płynęła krew polska.
W tych rogach obcopoddanych wydalone przeszło 30 tysięcy osób. Polaków pozbawiono praw obywatelskich, a nawet uchwalono ustawy na wyraźne ich wyparcie z państwa. Taką była ustawa kolomza- oyjna z dnia 26 kwietnia 1886 r. Wyznaczono wów
czas sto miljonów marek, ażeby wykupywać ziemię od Polaków a osiedlać na niej Niemców. Te sto mi
ljonów m arsk pochodziły z podatków, które i Polacy opłacali, a więc tępiono Polaków poczęści własnemi ich pieniędzmi. Utrudniano Polakom kupowanie zie
mi i uchwalono ustawę, że nie wolno stawiać bud j u tó w mieszkalnych bez zezwolenia władzy. Stal się wówczas głośnym w ó z D r z y m a ł y . Nie mogąc
♦trzymać pozwolenia władzy na wybudowanie d«ma
_ 4 -
na kupionym przez siebie kaw ałku ziemi, sporządził Drzymała wóz na kołach, w którym mieściła się po cygańsku cała jego rodzina. W 1901 r. wszystkie pisma francuskie, angielskie, włoskie opisywały wal
kę wstrętną, barbarzyńską, jaką prowadzono z dziećmi polskiemi we W rześni, które nie chciały uczyć sie religji w języku niemieckim. Głośny w całej E uro
pie był strajk dzieci polskich w 1908 i 1907 roku.
Strajk ten objął 733 szkoły ludowe, a strajkujących dzieci liczono prawie 46.900. Na wykładach religji te dzieci z rozkazu rodziców na zadawane im pytania niemieckie wcale nie dawały żadnej odpowiedzi.
Ażeby złamać ich upór, bito je rózgami i kijami,.
Ludność buntowała się przeciwko takiemu katowaniu dzieci, więc buntujących się ściągano do sądów i skazywano na kary pieniężne i na więzienie. Dzie
jowe upokorzenie, jakiego doznaje naród niemiecki, w znacznej mierze jest zasłużone. D ał się on opano
wać pruskiemu rządowi junkrów i bez oporu szedł za ich haniebną, nieludzką polityką wynaradawiania.
A poiityka ta m iała swoją tragedję dziejową.
W dziesiątym jeszcse stuleciu zasłynął margrabia Geron, który, usadowiwszy się w słowiańskim Brani- fcorze, dzisiejszym Brandenburgu, ściągał z całyelt Mientiec łotrowskie rycerstwo i prowadził krwawą, morderczą walkę z plemionami słowiańskiemi. Dzieje zapisały zdradziecki jego postępek z wodzami tych plemion. Zawarłszy i zaprzysięgłszy na ewangelji z.
nimi pokój, zaprosił ich do siebie na ucztę w Brani- borze i tam spojonych winem wymordował. Sienkie
wicz w powieści: K n e y ż a o y świetnie odmalował iefc zdradziecką i okrutną politykę. Pozwolił im nieo
patrznie Konrad, książę mazowiecki, w 13-m stuleciu osiąść na ziemi Chełmińskiej, ażeby nawracali oni polskich i litewskich pogan na wiarę chrześcijańską.
- 5 —
Umocniwszy się na wybrzeżu Bałtyckim, ściągnęli oni z Memiec rycerstwo, i nie tylko pogańskie, ale i chrześcijańskie ziemie zabierali pod swe panowanie, Polska i Litwa wiele od nich cierpiały, aż połączyw
szy się z sobą zadały tym niebezpiecznym najezdni- kom w bitwie pod Grunwaldem 15 lipca 1410 roku dotkliwy cios, który poderwał dumną ich potęgę.
Za panowania Krzyżaków wytępiono dużo polskiej i litewskiej ludności, a natomiast rozmnożyła się szlachta niemiecka i pobudowały się miasta niemieckie, lecz i im zbrzydły okrutne i zdziercze rządy krzy
żackie. Zawiązali oni spisek tak zwany
Jaszczur
czy
i w 1454 r. zwrócili się do króla polskiego, Kazimierza Jagiellończyka, ażeby wziął cały ich kraj pod swe panowanie i opiekę Polski. Wielki mistrz krzyżacki, straciwszy większą część ziem w wojnie, którą toczył z Polakami, uznał się za pobitego i prosił o pokój. Zawarto ten pokój w Toruniu w 1464 r, Prusy książęce (obecnie Wschodnie) pozostawiono pod jego władzą, leca jako kraj lenny, t. j. podwładny
Polsce. Było to wielkie nieszczęście dla naszych biednych Mazurów, zamieszkałych w południowych powiatach Prus Wschodnich. Pozostali oni i nadal pod obuchem germanizacyjnym. A do czego prowa
dzi germanizacja, przedstawiają oni smutny przykład, Kiedy byłem w Królewcu w 1859 r., miałem sposo
bność ich poznać Przybywali oni tam tłumnie na roboty. Mówili kaleczonym ojczystym językiem, po niemiecku też nie wiele rozumieli. Chodzili wr podar
tych płótniaczkach i żywili się samym chlebem i wódką Traktowani przez Niemców z pogardą jako ciemny i żebraczy lud, nie odczuwali swej ludzkiej godności i sami nie wiedzieli, do jakiego narodu należeli. Te
raz podobno i pomiędzy niemi nastąpiła ku lepsze ma
>. miana.
Również ciężka dola ja k Mazurów była dola polskiej ludności na Śląsku, oderwanym od Macierzy w dwunaśtem jeszcze stuleciu. Kraj ten, niegdyś zu
pełnie słowiański, przechodził wielorakie losy. Liczni jego książęta poniemczyli się i ściągali ludność nie
miecką, dając jej większe prawa od polskiej. Później, kiedy szerzący się z Czech husytyzm obadził w siich ducha słowiańskiego, zespolili się oni z Czechami i dostali się razem 55 nimi pod panowanie Habsburgów.
Król pruski, Fryderyk Il-gi w zdradziecki sposób w 1742 r. odebrał kraj śląski od Austrji, i pozostała przy niej tylko mała jego część. Dolny Śląsk już za czasów austrjackich był prawie cały zniemczony, ale na Górnym Śląsku znajdowała się jeszcze liczna lu
dność polska, złożona z samych chłopów i robotników Bolesna była ich dola. Przeciążeni pańszczyzną, okrutnie karani, w lichych chałupach, prawie nadzy i nawpół głodni. Tak ciężkie było życie tych chło
pów polskich pod dziedzicami niemieckimi, że woleli jak powiada mem orjał rządowy z 1786 r. — dziesięć lat Zuchthausu fdomu karnego), aniżeli rok jeden pańszczyzny. Rewolucja polska z siermiężnym na
czelnikiem Kościuszką w 1794 r. silnie poruszyła lu
dność polską na Śląsku, a kiedy po rozbiciu państwa pruskiego przez Napoleona w 1806 r. zaczęto ograni
czać i znosić pańszczyznę, znaleźli się wśród ludności śląskiej tacy, co szerzyli w niej poczucie polskie. Pierw
szy, co rozpoczął tę pracę, był nauczy ciel wiejski, Józef Lompa. W ydał on w 1822 roku „Rys dziejów Śląska”, przypominając ludności śląskiej, że je st ona częścią narodu polskiego. Poczucie polskości wzmo
gło się w niej ogromnie, i kiedy w 1886 r. sejm ber
liński, n» żądanie Bismarka, uchwali! 100 miljoaów marek na wykupywanie ziemi od Polaków, jeden z
poetów śląskich napisał z tego powodu wierszyk;
_ 7 -
*Sto miljonów marek to nie fraszka, Można wykupić województwa cale,
Lecz w alka z ludem polskim nie igraszka, Aby go zniszczyć, i Niemcy za m ałe” .
W rozbiorach Polski fod 1772 do 1795 roku) Prasy obłowiły się suto, a chociaż później odebrano od lich. dużą część ziem polskich, to jednak we wła- la s iu królów pruskich pozostawały aż do ostatniek czasów: W araija, Prusy Królewskie z Gdańskiem i Toruniem, oraz Poznańskie. W tem ograbieniu ziem polskich odznaczył się ohydnie wiarołomstwem król praski, Fryderyk Wilhelm II. Zachęcał on Polaków do zrzucenia opieki rosyjskiej, obiecywał pomoc na wypadek żutego powodu wojny z Moskwą, a kiedy wojsko moskiewskie wkroczyło do ziem polskich, po
łączył się z carową rosyjską i wspólnie z nią ogra
bił Polskę.
W tym czasie, kiedy rozbierano ziemie pol
skie, zaszedł wielce doniosły wypadek dziejowy.
Była to W ielka Rewolucja, która znosząc poddaństwo chłopów i zależność jednych ludzi od drugich, zatrzę
sła całą Europą. Głosiła ona nowrj ustrój polityczny, w którym nie będzie podziału na panów i poddanych,
& wszyscy będą wolni, w którym nie Będzie przywi
lejów, a wszyscy będą równi w swych prawach i po
winnościach. Wolność, równość, braśerstwo—oto za
sady dla łączenia się z sobą ludzi i ludów. Łączność opierać się ma na wzajemnej ku sobie sobie życzli
wości, na zrozumieniu wzajemnego swego interesu, nie zaś na strachu knutów, pałek, gnicia w więzieniu, szubienic, rozstrzeliwaniu. Naród jest gospodarzem w państwie, on sam wybiera tych, co kierują jego sprawami, on sam wskazuje, co im czynić należy.
Rewolucja jednak nie zdołała odrazu ziścić tego, chociaż leżało to i w interesie i w pożądaniu
_ 8 -
olbrzymiej większości ludzi. Pokazało się, że sama liczebna przewaga nie wystarcza. Burzyć ona mogła i zburzyła dużo, ale ażeby wytworzyć nową organi
zację polityczną, któraby odpowiadała potrzebom I pragnieniom całego narodu, była ona za ciemna, bierna, nie mająca organicznej spójni pomiędzy sobą.
bez w iary w swe siły. Natomiast ta znikoma mniej
szość, która stanowiła właściwe państwo, bo w niem rządziła i z niego korzystała, m iała przez długie wie
ki wyrobioną praktykę, nabyte potrzebne wiado
mości i nagromadzone bogactwo, ustalone organizacje:
wojskową, policyjną, administracyjną, sądową, szkol
ną, oraz nawyknienie do rozkazywania i rządzenia, co dawało jej pewność siebie.
Jakkolwiek Rewolucja nie osiągnęła zamie
rzonego celu, to jednak pozostały po niej ważne śla
dy w ustroju społeczno-politycznym, i w umysłach ludzkich przechowała się o niej pamięć o głoszonych przez nią zasadach. Monarchowie nie mogli już rzą
dzić po dawnemu, musieli się liczyć ze swymi ludami i porobić im pewne ustępstwa. Z tego powodu i ger
manizacja zaczęła napotykać przeszkody.
W państwie pruskim do 1848 r władza kró
lewska była bardzo silna, i od niej wszystko prawie zależało. W rewolucji 1848 r. zbuntowała się także i ludność berlińska, i król zmuszony został przyznać narodowi prawo uczestnictwa w rządach. Miał je wykonywać parlament jako przedstawicielstwo narodm.
Ministrowie królewscy wszakże zdołali taką uzyskać ustawę wyborczą, że dawała ona przewagę obszarni
kom i posiadaczom kapitałów, z któremi Iząd łatwo wchodził w porozumienie. Ustawa ta reakcyjna, o*
parta na systemie podziału ludności na trzy klasy, o nierównyeh prawach w głosowaniu, przetrwała była
— 9 —
aż do ostatnich lat i stanowiła silną przeszkodę w rozwoju życia i wpływ u parlamentu.
Po 1848 r , w którym okazało się, że we wszystkich prowincjach i we wszystkich warstwach ludności polskiej wzmogło się poczucie narodowe, rząd pruski nadawał germanizacji coraz większe roz
miary, starał się jednak nie schodzić z drogi legali
zmu i zachować możliwie pozory konstytucyjne. Do
piero zwycięstwo, odniesione przez Niemcy nad F ran
cją w 1870 i 1871 r. wbiło rząd i junkrów pruskich w ogromną pychę i zuchwałość. Wszak to oni kie
rowali całą wojną i oni doprowadzili do zjednoczenia całych Niemiec w jedno cesarstwo. Król pruski zo
stał cesarzem niemieckim, a nad całemi Niemcami roztoczyła się opieka pruska i w yciskała piętno swej krzyżackiej polityki.
Poczuwszy swą potęgę militarną, rząd pru
ski odrzucił wszelkie względy na ludzkość, cywiliza
cję i opinję innych narodów i z coraz większą gw ał
townością przeprow adzał germanizację. W mojej
(
krótkiej rozprawce mogę zwrócić uwagę na najw ażniejsze tylko w tym kierunku fakty. Ktoby jednak chciał szczegółowo zapoznać się ze wszystkimi roz
porządzeniami i ustawami, skierowanemi przeciwko Polakom, ten je znajdzie w dziele d-ra Józefa Buzka p. t, „Historja polityki narodowościowej rządu p ru skiego wobec Polaków “ (Lwów, 1909).
Na czele gwałtownego tępienia polskości w granicach państwa pruskiego stanął kanclerz Bis mar k.
Skierował on nasamprzód swe usiłowania ku ogra
niczeniu praw Kościoła Katolickiego i usunięciu ję zyka polskiego ze szkół, z administracji, z sądownic
twa, ponieważ religja katolicka i mowa ojczysta u- wydatniały odrębność polską.
W alka z duchowieństwem katolickiemu tak zwana w alka kulturalna, którą rozpoczął Bismark w maju 1873 r., stała się walką z całą ludnością kato
licką. Sypały się kary pieniężne i kary więzienia aa wszystkie osoby, które w jakikolwiekbądź sposób okazywały pomoc prześladowanym księżom i nie zga
dzały się na robienie wymaganych donosów.
Równocześnie z walką przeciwko Kościołowi Katolickiemu usuwano język polski ze szkół wbrew znanej zasadzie pedagogicznej, że n aj skuteczniej sze m jest nauczanie w tej mowie, do której przyzwyczajo
no się od lat dziecinnych, i którą przeto zna się n a j
lepiej. Wyrządzono więc świadomie ogromną krzyw
dę ludności polskiej. Ażeby ułatw ić sobie zgermąai- zowanie szkolnictwa, przeprowadzono je we wszystkich prowincjach polskich nie tyle w drodze parlam entarnej,, ile przez zwykłe rozporządzenia ministerjalne.
Dalej usuwano język polski z sądownictwa.
Każdy zrozumie, jak ą to straszną krzywdę wyrządzano ludności polskiej. Czyż można mówić o wymiarze sprawiedliwości, jeżeli sędziowie nie rozumieją pod- sądnego, a ten nie rozumie swych sędziów? Liczne więc zachodziły pomyłki, do niektórych nawet sądy się prayznały. Ileż to ludzi najniewinniej ucierpia
ło! Jawność rozprawy sądowej i sąd przysięgłych wśród ludności polskiej, nie rozumiejącej języka nie
mieckiego, przestawały być dla niej rękojmią wymie
rzanej sprawiedliwości. Równocześnie usuwano język polski i z administracji. Wszystkie rozporządzenia policyjne i innych władz ogłaszano w niemiecki na tylko języku. A ileż to kar spadło na Polaków, nic niewiedzących o tych rozporządzeniach!
Ustawa, usuwająca język polski z administra
cji i z sądownictwa, otrzymała moc prawną 28 siei--
- 11 -
pnia 1876 r. Polaków pousuwano z urzędów, a nato
miast sprowadzono Niemców. Dowolność tych urzędni
ków stała się wielka, byli bowiem pewni swej bezkar
ności. Przy sporządzaniu aktów urzędowych, np.
s. metryk, przekręcano nazwiska polskie, nieraz z cala bezczelnością, jak nprz. zamiast ,,Jaskólska“ zapisano
„Schw&lbe4*; nazwy polskie osad przeistaczano na nie
mieckie; listy, adresowane po polsku, zwracano na- powrót. Polacy we własnym kraju traktow ani byli gorzej od cudzoziemców, bo ci mieii konsulów, którzy nie pozwalali ich krzywdzić.
Im zawziętszem stawało się prześladowanie' polskości, tem odporność Polaków się zwiększała.
Rząd więc pruski rzucił się do gw ałtow nych środ
ków: s i ł a p p z e d l p p i w c m . Ministrowie mówili;
,,Polacy i socjaliści—to wrogowie państwa, trzeba ich tępić z ealą bezwzględnością^*. I w 1885 r zarządzono słynne rugi Polaków obcopoddanych, o których już poprzednio mówiłem. Państwo pruskie, chełpiąca się swoją wysoką kulturę, pokazało, że w dzikiem okru
cieństwie dorównywa caratowi moskiewskiemu.
„TVzeba wydrzeć ziemię z rąk polskich44—
oświadcza Bismark i zdobywa w sejmie w kwietnia 1886 r. ustawę kolonizaeyjaą. Ustanowiona Komisja Koloutizacyjna wykupuje u Polaków majątki ziemskie, parceluje je na małe gospodarstwa i osadza w nich Niemców, czyniąc im rozmaitego rodzaju ułatwienia.
Ma tę czynność Komisji wyznaczono ze skarbu pań
stwowego do którego wpływały także i podatki od ludności polskiej, sto miljonów marek. I ta olbrzymia suma wydałia się za mała. W 1902 r. wyasygnowa
no nowe sto miljonów marek. Początkowo działała ona w Poznańskiem i w Prusach Zachodnich, następ
n ie rozciągnęła swą czynność i na Śląsk Górny; z po
— 12 —
czątku wykupywała dobra większe, szlacheckie, następnie i chłopskie.
Zachęceni przez rząd reakcjoniści najgorszego gatunku zawiązali w Poznaniu 28 września 1904 r.
..Towarzystwo dla popierania niemczyzny w prowin
cjach wschodnich.” Słynne to towarzystwo hakaty- styczne, tak nazywane od liter początkowych założy
cieli: Hannemana, Kennemana i Tiedemana, ściągało wzorem Krzyżackim z całych Niemiec obrońców monarchizmu, militaryzmu, kapitalizmu, słowem wszyst
kich czcicieli starego porządku.
Cały ten obóz zjednoczył się przeciwko Polakom, socjalistom i wolnomyślicielom we wspólnej ku nim nienawiści. Rząd zachęcał zależne od siebie osoby, by się zapisywały do tego Towarzystwa; Bi- smark przyjmował z otwartemi ramiony pielgrzymkę hołdowniczą, prowadzoną przez jednego z głównych hakatystów; cesarz Wilhelm II dziękował im, a w Malborgu 3 czerwca 1902 r. wygłosił przeciwko Po
lakom gwałtowną mowę, w której uznał się godnym spadkobiercą Krzyżaków. Wspólnie z rządem Towa
rzystwo obmyśliwało środki jaknajwiększego szko
dzenia Polakom, wspierało pieniężnie Niemców, osie
dlaj ących się w prowincjach polskich, pomagało im do zakładania towarzystw i pism niemieckich. Polak stał się jakimś wyrzutkiem we własnej ojczyźnie.
U trudniano mu życie na każdym kroku. W e wszyst
kich sprawach policja stawała wrogo przeciwko nie
mu, a nawet w sądach znikła dawna chwalona bez
stronność, i Niemiec zawsze znajdował życzliwe poparcie, jeżeli miał sprawę z Polakiem.
Chociaż ludność pracująca niemiecka skarżyła się na przeciążenie podatkami, rząd nie troszczył się o to i sypał miljony na germanizowanie krajów poi-
skiefa. Oprócz dwustu miljonów, wyznaczonych dla Komisji Kolonizacyjnej, w 1900 r. wyasygnowano dziesięć miljonów ną pomoc osadnikom niemieckim, rozpoczynającym gospodarstwo; w 1905 r. wyznaczył rząd 2 miljony na kolonizację niemiecką na Pomorzu:
wydawano ogromne sumy pieniężne, by nadać krajom wygląd niemiecki. Dr. Buzek oblicza, że od 1898 do 1907 r. wydano na germanizowanie okrągłą kwotę 64® miljonów marek. „Licząc powiada — iź 8 proc.
tych wydatków zapłaciła ludność polska zaboru pru*
skiego, dochodzimy do rezultatu, iż w 10 latach 1898—1907 rząd obrócił około 50,000,000 marek, za
płaconych przezludność polską,na walkę z tąludnością,,.
Ponieważ Polacy, broniąc się przeciwko w y
dzierającej im z rąk ziemię polityce, sami zakładali spółki i banki, kupowali ziemię i tworzyli małe dla siebie gospodarstwa, rząd pruski dla uniemożliwienia tej czynności przeprowadził w 1904 r. w sejmie usta
wę o osadnictwie. Podług niej, należało było uzyskać pozwolenie władzy nie tylko na utworzenie nowej osady, ale na wybudowanie mieszkalnego domu na kupionej ziemi. Wówczas to Drzymała, nie mogąc otrzy
mać pozwolenia na wybudowanie chałupy na kawałku s srego gruntu, sporządził obszerny wóz, w którym po cygańsku wraz z żoną i z dziećmi mieszkał. Na upa
miętnienia barbarzyństwa władzy pruskiej, profesor Bujwid zakupił ten wóz Drzymały i ofiarował go miastu Krakowowi. Przechowuje się on w barbaka
nie Fiorjańskim t. j. resztkach dawnej twierdzy krakowskiej.
W zawziętości swej przeciwko Polakom, rząd praski nie zawahał się nawet wymódz ustawę, która omal nie poróżniła go z obszarnikami niemie- ckremi. albowiem naruszała świętą dla nich zasadę
- 14 —
własności. Była to ustawa z 20 marca 1908 roku, która dawała rządowi moc wywłaszczanie polskich właścicieli z ich majątków.
Aczkolwiek język polski usunięto całkowicie szkół, nakazano nawet nauczać religji w języku niemieckim, co wywołało głośną sprawę wrzesińską, 0 której już mówiłem, mogła jednak ludność polska porozumiewać się jeszcze z sobą w stowarzyszeniach 1 na zgromadzeniach, które im zapewniała konstytucja, Bząd pruski postanowił więc odebrać im te praw a obywatelskie. Przedstawiało mu to znaczną trudność.
Zmienić odpowiednią ustawę o stowarzyszeniach i zgro- ma dzefciaeh można było tylko w parlamencie Rzeszy Niemieckiej, a ten parlament, wybierany przez po
wszechne głosowanie, nie był taki podatny na ogra
niczanie czyjejkolwiek wolności, ja k sejm pruski, mający najbardziej reakcyjną ustawę wyborczą. Wie łatwo więc szło rządowi. I zdawało się, że nowa u- staw a nie uzyska większości głosów. Po kilku miesią
cach targów, rząd zjednał przyzwolenie stronnictwa wolnomyślnych: za znaczne rozszerzenie wolności w ustawie, zgodzili się oni na wyłączność używania ję zyka niemieckiego. Ten barbarzyński paragraf (§ 7) w glosowaniu imiennem większością tylko dwudziestu jeden głosów został uchwalony. Całą ustawę uchwa
lono 8 kwietnia 1908 r.
W ustawie tej zakładanie stowarzyszeń u- trudniano Polakom przez to, że statuty i wszelkie późniejsze w nich zmiany nakazano przedkładać wia-
<łzy w języku niemieckim. O wiele było gorzej ze zgromadzeniami. Rozprawy na nich mogły być pro
wadzone tylko w języku niemieckim. W yjątek zrobio
no dla zebrań przedwyborczych i dla tych powiatów, w których ludność polska przewyższa 60 proc. ©alej
— 15 —
ludności. W yjątek ten mial obowiązywać tjlk o do 1928 r. W ten sposób conajmniej 460.000 Polaków zostało pozbawionych jednego z najważniejszych praw obywatelskich: używania swego języka.
Prześladowanie języka polskiego stało się plagą, nieustanną. Prześladowano pisma polskie; u- rzędnikom, kolejarzom, górnikom, wogóle wszystkim zależnym od rządu, zakazano je prenumerować. Za czytanie pism polskich wydalano ze służby. Wszelkie stowarzyszenia polskie napotykały niezliczone utru
dnienia ze strony policji. Pryw atne nauczanie w polskim języku karano jak o przekroczenie ustawy przemysłowej, chociażby to nauczanie odbywało się bezpłatnie. Aptekarzom przepisano, co wolno im pi
sać po polsku, celem pouczania, ja k należy używać lekarstwa. W dzierano się do życia prywatnego.
Urzędnikom nawet w domu zakazywano mówić po polsku. Robotnikom, zależnym od rządu, nie wolno było w warsztatach rozmawiać z sobą po polsku.
Wdzierano się do zakładów prywatnych i zabierano elementarze, śpiewniki i inne książki polskie. W yda
lano ze służby nawet Niemców, jeżeli w przyjazne wchodzili stosunki z Polakami albo nie skłaniali się kił prześladowczej polityce.
Do jakich jeszcze wyjątkowych ustaw doszedł! ? rząd pruski w tępieniu polaków, gdyby nie nastąpił:
wojna światowa, trudno przewidzieć. Zachowanie się ministrów pruskich podczas wojny przekonywało, że nie myśleli oni o żadnych ustępstwach w swej prze
śladowczej polityce; a to, co wyrabiały władze woj
skowe i cywilne w krajach, okupowanych przez Prusaków, świadczyło, że zdolni oni byli do najw y
myślniejszych okrucieństw. Zbombardowanie Kalisza i rozkazy Hindenburga na samym wstępie do Króle-
— 16 —
siwa Kongresowego ujaw niły w całem świetle to uowoczesne barbarzystwo.
Polityka germanizacyjna rządu pruskiego nie tylko wyrządziła straszną krzyw dę ludności polskiej, ule tylko była zaprzeczeniem nowożytnej zasady, że m e s ia r ó i
ist»i©je
d la p a ń s tw a , a i s pass*s t w o d la w arodu, lecz wyrządziła także krzywdę narodowi niemieckiemu. Jad hakatystyczny, z zacie
kłością szerzony przez rząd pruski wspólnie z w roga
mi nowożytnych zasad życia społecznego, wsączył się nawet w stronnictwa najbardziej postępowe i zakazi!
je egoizmem nacjonalistycznym.
Lecz usiłowanie wytępienia wszystkiego, c®
polskie, okazały się daremne.
W atmosferze zachłanności, szowinizmu i kultu brutalnej siły krzepły hart i samopoczucie ludu polskiego. 1
I dzisiaj, w odpowiedzi na gwałty i wiekowy lacisk, rzucił on niedawnym oprawcom krótko i
tw ario:
„ B y łem i—J ©stawni®*
Biblioteka Śląska w Katowicach Id: 0030000760919