Antoni Marian Kurpiel
Nieznane bajki J. Krasickiego
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 5/1/4, 77-81
Nieznane bajki D. JCuasickiego.
B ogate archiwum fromborskie (Frauenburg w W arm ii) przecho wuje olbrzymią korespondencyę D antyszka, Kromera i innych b isk u pów warm ińskich, a w śród niej w foliałach D . 1 0 6 , 1 0 8 , 110, 112 i 114 w iele listów K rasickiego do kapituły i jej do n ie g o , nieco li stów jeg o rodziny, malarza M ir y sa , kilka dokumentów urzędowych n. p. Inwentarz dóbr poliskich (!) J W . A nny z Starzechowsbich hr. Krasickiej , kasztelanowej chełm skiej, dziedzicznych J W . JM. K s. Ignacem u Krasickiemu proboszczowi katedralnemu przemyskiemu s y nowi w ypuszczonych, in a. 1762 spisany, i t. p.
Z ajęty ogromną korespondencyą D antyszkow ą, nie miałem, nie stety, czasu poczynić notât z korespondencyi K rasickiego z kapitułą, ważnej z tego w z g lę d u , że tylko na jej podstawie moźnaby w yrobić sobie z d a n ie , do dziś jeszcze chwiejne , o Krasickim jako kapłanie, pasterzu, zarządcy dyecezyi.
P ow yższe folianty znajdują się w biskupiem archiwum from- b o rsk iem , kapitulne zaś posiada dwie książeczki in 8°, oprawne w czerwony safiian ze złotemi ozdobami i brzegami, zawierające auto grafy K rasickiego : jedna „Monachomachię“ z pięciu udatnemi illustra- cyami ołówkowemi ręki , jak się d om yślam , siostrzenicy biskupa, A nny hrabiny Charczewskiej, d ru g a — „B ajki“. Porów nywując p iękny i staranny autograf „Monachomachii“ , w idocznie przeznaczony od autora dla kogoś ze znajomych (czy nie dla króla Stanisław a?) z pierwszem jej wydaniem , spostrzegłem w niem dosyć w iele drobnych, błędnych odmianek , świadczących , źe drukowano ją z niedbałej k o p ii, coby stwierdzało p o d a n ie, że utwór ten ogłoszono bez w ied zy autora ;
78
M ateryały.N iem cew icz w skazuje naw et Zabłockiego jako tego , który jeźd ził do K rólew ca drukować tam „Monachomachię“ *).
N adto p ieśń I I I . autografu posiada dwie zwrotki, których niema, w druku. Z w rotki te K rasicki przekreślił i , n apisaw szy jeszcze raz „P ieśń I I I . “, zaczął ją od znanych z w ydań słó w : „Źe dobrze m y śleć o chlebie i w od zie...“ Oto owe nieznane dotychczas zw rotki:
D obrze b yć Panem , m ieć fortuny dary, Dobrze b y ć mężnym, w spaniałym , walecznym , Dobrze odbierać podchlebne ofiary,
D obrze źyć w m iejscu w ygodnym , bezpiecznym , Dobrze dumnemu nie znać w szczęściu miary, Dobrze zdrowemu zostać długowiecznym , Najlepiej średnią drogą chodzić w iernie, — N ie w iele pragnąć, a używ ać miernie. G d yb y tak b y li m yśleli Ojcowie, B y ło b y lepiej. N ie m ieliby wojny Ludzie, są ludźmi i filozofowie. Szpecą uczynki czasem stan dostojny. Chcąc się m ieć lepiej, tracim często zdrowie. Przykrzy się szczęście, nudzi stan spokojny. A le dość tego, moralność porzućmy,
Skądeśm y przyszli, tam się nazad wróćmy.
P rzepisane przez sam ego K rasickiego (w drugiej książeczce) „B ajk i“ ofiarował „author S tan isław ow i D roźyłow skiem u, kanonikowi gu stagsk iem u na dowód przyjaźni i szacunku“. Są to te same bajki, które znamy z pierw szego ich w ydania w r. 17 7 9 , ułożone jednako w oż w innym porząd k u , a odmienne tu i ówdzie tytu łem i dodatko w ym i wierszami od drukowanych.
Zmiana napisu bajki z autografu: „W ół oddany na ofiarę“ na: „Baran dany na ofiarę“ (b. X I I I . cz. le j) z konsekw entną odmianą w w ierszu drugim „w ół o p asły“ na „ tłu sty baran“ naprowadza na przypuszczenie , źe ow ym baranem , pyszniącym się z złoconych ro gów , a następnie „w ypełniającym los sr o g i“ pod nożem „opraw cy“ j e s t król P oniatow ski.
Bajka „Gospodarz i drzew o“ posiada „naukę“, odrzuconą w druku, zawartą w słowach :
„Tak nam z nam iętnościam i należy poczynać, Trzeba je okrzesywać, ale nie obcinać“.
*) I. N. N ie m c e w ic z . Ż y w o t y z n a c z n y c h w X V I I I . w . lu d zi. W y d a ł A . M. K urpiel. str . 17.
„Orzeł i jastrząb “ zaś kończy się dwuw ierszem , opuszczonym w w ydaniu prawdopodobnie z powodu jasnej dla w spółczesnych alluzyi :
„B yw a bajka dla ludzi, byw a i dla stanu : Mci panie Celniku, — kłaniam się wadpanu“.
W ym ienione powyżej odmiany, a nadto inne drobniejsze, o k tó rych nie wspom inamy, świadczące o staranności , z jaką K rasicki utw ory te cy z e lo w a ł, należałoby uw zględnić w krytycznem wydaniu „B ajek “, jakiem — n iestety — z powodu błędnej korekty, ostatnie ich w ydanie, W esta — nie jest.
Omawiany autograf m ieści w sobie nadto 11 b ajek, z których jedną „Snycerz i Statua“ , odnoszoną do hetmana B ra n ick ieg o , przy pisyw ano albo Trem beckiem u, albo W ęgiersk iem u 1) ; drugą, w ydru kowaną w książce K raszew skiego, „Życie i dzieła K rasick iego2), „sto sującą się do upadku ks. Adama P on iń sk iego“, podaję poniżej p. n. „M athedory“, ponieważ różni się nieco tekstem od ogłoszonej przez K raszew skiego i posiada nieznane mu zakończenie.
D ziew ięć pozostałych , (jedną z nich, bez tytu łu w autografie, nazw ałem : „Jow isz i żab y“) , dotychczas n ig d z ie , o ile w ie m , nie drukowanych , K rasicki dlatego prawdopodobnie nie um ieścił w w y daniu z r. 1779, źe jedne, jak „P ijak“, „Szkapa i rumak“, „Brytan w obroży“, „D rzew o“, „Człowiek i zw ierciadło“, przypominały nauką, „sensem moralnym“ „K artow nika“, „W ino i w odę“, „Źrebca i konia sta re g o “, „Zwierciadło pochlebne“ i inne. Zam ykający w autografie część IY tą „K on iec“ odrzucił K rasicki najprawdopodobniej z tej przy czyny, źe nie b y ł z tej bajki — i słusznie — zadowolony; pozostałe zaś zatrzym ał w tece , jak się domyślamy, z powodu łatw ego dla w spółczesnych odgadnięcia w nich — nam jednak nieznanych — w ypadków i ludzi.
A oto i bajki, z których „Pijaka“, „D zw on“, „Sułtana“ , „Czło w ieka i zw ierciadło“ p ostaw ilibyśm y — mimo, źe przypominają w y dane — obok najlepszych ze znanych.
A. M. Kurpiel.
P I J A K .
Trawiąc n iegd yś nad flaszką nocy i poranki, Chory pijak stłu k ł w szystk ie k ieliszk i i szklanki, K lął miód, piwo znieważał, wino zw ał tyranem. P rzyszedł potym do zdrowia i odtąd... p ił dzbanem.
!) P is m a K a jeta n a W ę g ie r s k ie g o , w y d a n e przez K . E streic h era w „ B ib lio tece k la sy k ó w p o lsk ich “. L w ó w 1882. Str. 112.
M ateryały. S Z K A P A I K U M A K .
P ogardzał rumak szkapą, która co dzień rano "Woziła mu do stajni i obrok i siano.
K zekła mu w ięc : g d y b y mną obrok nie wożono, Skrom niejszy b y łb y ś pew nie, nie b ryk ałb yś pono.
M A T H ED O R Y .
P ók i trw ała chapanka m iędzy kartow niki, B ił kinal z pancerolą króle i w yźn ik i ; Skończyła się chapanka, zaczęto grę inną, A ż owa pancerola szóstką tylk o winną !
T ym sm utniejszy b y ł koniec, im m ilsze początki : B iła króle, b iły ją potym i dziew iątki.
D Z W O N .
Częstokroć sam ochw alcy przykrości doznają.
M ów ił dzwon : g d y ja wołam, w szyscy m nie słuchają. Prawda, rzek ł mu ktoś z boku, ale przydaj i to: N ig d y b y ś n ie zadzwonił, g d y b y cię n ie bito.
S U Ł T A N W P IE K L E .
N a miękkiej g d y rozkosznie spoczyw ał pościeli, Śniło się sułtanow i, źe go d yabli w zięli.
P rzeląk ł się, a g d y w piekle szuka towarzysza, P o strz eg ł nasamprzód ojca, a potym derwisza. P y ta g o : Za coś tu je st? R zek ł derw isz sp y ta n y : M yśliłem po sułtańsku i za tom skarany.
A ty , ojcze, dlaczego? powiedz, niech cię słyszę ! D latego, żem tak m yślał, ja k moi derw isze.
B R Y T A N W OBROŻY.
N iech się n ik t z powierzchownej ozdoby nie sroźy. B rytan z srebrno-złocistej p yszn ił się obroży. Zazdrościli koledzy wieczór ; patrzą rano : A ż brytana za srebrną obróź uwiązano. P yszń źe się teraz, bracie, do brytana rzekli. G ryzł łańcuch nadaremnie, a oni uciekli.
C Z Ł O W IE K I Z W IE R C IA D Ł O .
W zwierciadło, co powiększa, wspojrzał człow iek m ały, U cie sz y ł się niezmiernie, źe tak okazały,
M niemał juź być olbrzymem; g d y się w ięc nasroźył, K toś zwierciadło, co zmniejsza, przed niego położył, S tłu k ł obydw ie (!) i odtąd zwierciadłom nie w ierzył. Poznał prawdę nakoniec, g d y się piędzią zm ierzył.
D R ZEW O .
W ie lb ił drzewo, grzejąc się, człowiek przy kominie. Rzekło drzewo : Cóź po tym ! Grzeje, ale gin ie.
JO W IS Z I Ż A B Y .
Po pniu i po bocianie żaby nędzne, słabe, Chciały jeszcze trzeciego. D ał im Jow isz żabę. Przecież swoja ! krzyknęły. Z m ierziły i swoją. K ied y w ięc nowe bun ty i projekta roją,
R zekł im J o w isz : A , chcecie b yć pod nowym panem? Dam takiego, co będzie i pniem i bocianem.
K O N I E C .
Zmordował się nakoniec ten, co bajki prawił, Ż eby w ięc do ostatka słuchaczów zabawił,
R zekł : Pow iem jeszcze jedną, o której nie w iecie : Bajka poszła w wędrówkę. W ędrując po św iecie, Zaszła w la sy g łęb ok ie; okrutni i dzicy
Napadli ją z hałasem w ielkim rozbójnicy, A widząc, źe ubrana bardzo podle była,
Zdarli suknie : — aż z Bajki Praw da się odkryła.
E korespondenci Stefan a ^Titwickiego.
W korespondencyi Michała W iszniew sk iego, przechowanej w b i b liotece hr. Przezdzieckich w W arszawie , znajduje się lis t W itw i- ckiego, bez adresu, na wązkim skrawku zw yczajnego papieru pisany, przez pom yłkę zapewne do zbioru listów znakomitego historyka lite ratury dołączony.
O pom yłce tej św iadczy już sam nagłów ek lis tu , słow a zaś: „K ochany Józefie“ i wzmianka o „W iśniow ieckim “ naprowadza na n iew ątpliw y d o m y s ł, źe to b y ł list, pisany do Józefa Bohdana Za leskiego.