• Nie Znaleziono Wyników

Narodziny inteligencji i jej miejsce w strukturze społecznej : (refleksje na marginesie monografii o inteligencji polskiej okresu międzypowstaniowego)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Narodziny inteligencji i jej miejsce w strukturze społecznej : (refleksje na marginesie monografii o inteligencji polskiej okresu międzypowstaniowego)"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Ludwik Hass

Narodziny inteligencji i jej miejsce w

strukturze społecznej : (refleksje na

marginesie monografii o inteligencji

polskiej okresu

międzypowstaniowego)

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 2 (20), 131-139

(2)

131 R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y

Narodziny inteligencji i jej miejsce

w strukturze społecznej

(R efleksje na marginesie m onografii o inteligencji polskiej okresu m iędzypow staniow ego*)

Tak dług o trw ałych, pełnych p a sji i nam iętności polem icznych dyskusji, co o inteligencji, jej roli, zadaniach ogólno­ społecznych i sam ym jej istnieniu, nigdy nie toczono na tem a t obu podstaw ow ych klas społeczeństw a burżuazyjnego. Co w ięcej, cho­ ciaż sy tu a c ja społeczna w tej części E uropy, gdzie w a rstw a tak a istnieje, uległa n astęp n ie g ru n to w n ej zm ianie, owa stu le tn ie j już daw ności dysk u sja nie 'tylko nie zacicha, lecz budzi nie m niejsze niż daw niej em ocje, n aw et w łączają się do niej h istorycy , socjologowie i politologow ie z krajów , k tó re w a rstw y takiej u siebie nie m ają. W śród p rzyczyn tak w yjątkow ej żywotności p ro b le m u n ie ostatn ią jest zapew ne okoliczność, iż id en tyfik acja tej w a rstw y nastręcza n ie­ porów nanie więcej trudności niż w p rzy p ad k u w spom nianych dw u pozostałych grup społecznych 1.

W społeczeństw ie bu rżu azy jn y m , w k tó ry m w k ilk u k ra ja c h w arstw a ta pow stała, m iejsce i fu n k cje dw u podstaw ow ych a sobie przeciw ­ staw nych klas są w yraźne. W każdej w ykonyw ane przez jej człon­ ków czynności są — m im o ich całej w szeroko p o jęty m sensie tec h ­ nicznym różnorodności — społecznie jednakow e. Ten sam k a p ita li­ sta mógł być w czoraj w łaścicielem kopalni, dziś fab ry k i, ju tro zaś banku bądź przedsiębiorstw a handlow ego; zasadnicza jego działal­ ność była jed n a k w każdym z ty ch p rzypadków jednakow a: kierow ał należącą doń jedno stk ą ekonom iczną i z tego ty tu łu zawłaszczał osiąg­ n iętą w niej w artość dodatkow ą. Robotnik zaś w y konyw ał określone, w yznaczone m u czynności fizyczne, za co o trzy m yw ał płacę roboczą. W w a ru n k a ch stosunkow o niezbyt jeszcze rozw in iętej technologii za­ wód su b iek ty w n y robotnika, tj. zespół czynności przezeń w y k o n y ­ w anych w toku jego działalności zarobkow ej, na ogół nie zespalał go z określoną gałęzią p rac y . Robotnik pozostaw ał ro botnikiem w ogóle. D otyczyło to zwłaszcza n ie trad y c y jn y ch gałęzi p rzem ysłu , nie będą­ cych w zak resie technologii k o n ty n u acją rzem iosła. Ten sam robotnik mógł więc wczoraj pracow ać w fabry ce w łókienniczej, dziś w cukrow ­ ni, ju tro zaś w w y tw ó rn i w yrobów m etalow ych bądź w m ły n ie paro ­ wym . K ap italistę dzieliła od robotnika, czy — szerzej biorąc —

bour-* R. Czepulis-Rastenis: «Klassa umysłowa». Inteligencja K r ó le stw a Polskiego

1832—1862. Warszawa 1973 KiW, ss. 417, nlb. 1.

1 Było to rów nież przyczyną, dla kfcr>rej inteligencja w stopniu w iększym niż inne klasy i w arstw y odczuwała potrzebę sam oidentyfikacji, co z kolei podtrzym ywało ową dyskusję.

(3)

geois od p ro le tariu sz a n ie ty lk o form a i wysokość dochodu p rze z n a ­

czonego do konsum pcji, lecz — co znacznie istotniejsze — udział w decyzji o podziale dochodu narodow ego. Cały m echanizm życia spo­ łecznego zastrzegał dla b u rżu azji tę czynność.

T ru d n o n a to m ia st dostrzec czynności społecznie jednakow e w p rac y lek a rza i a rty s ty -p la s ty k a czy w ysokiego urzęd n ik a państw ow ego lub d ro bn ego b iu ra listy w przedsiębiorstw ie p ry w a tn y m . O dm iennie niż w ta m ty c h k lasach dochody in d y w id u aln e b yły tu różne nie tylko ilościow o, lecz rów nież pod w zględem swej fo rm y — w jed n y ch p rzy ­ pad k ach podobne były do zysku przedsięborcy, w in n y ch p rzypom i­ n a ły płacę roboczą. Podczas gdy sta tu s jed n y ch in te lig e n tó w niew iele odbiegał od robotniczego, nieduża ich g rupa uczestniczyła w p o d ej­ m o w an iu decyzji dotyczących podziału dochodu narodow ego. C ha­ ra k te ry s ty c z n a w obrębie owych klas łatw ość przechodzenia z jedn ej gałęzi p rac y do in n ej bez zm iany przynależności klasow ej tu należała do rzad k ich w yjątk ó w . W szak adw o k at nie m ógł zająć się p ra k ty k ą le k a rsk ą ani in ży n ier zostać pracow nikiem w y m ia ru spraw iedliw ości, ty m b ard ziej zaś n a w e t n ajb ardziej u ta le n to w a n y m uzyk-w irtu oz p ro k u re n te m w ielkiego przedsiębiorstw a.

Co zatem 'było d e te rm in a n tą przynależności ty ch ludzi do in telig en ­ cji? C hyba nie sam tylk o zawód, którego w y k onyw anie w ym agało p rzed e w szystkim w k ład u p rac y um ysłow ej i przez to pew nego m i­ n im u m w ykształcenia. P rzy tak im 'bowiem założeniu w a rstw a in te ­ ligencka istn iała b y niep rzerw an ie od w czesnych okresów niew olni­ czej form acji społecznej (lekarze, kapłani-uczeni, k apłani-nauczycie- le). O przynależności do tej w arstw y nie decydow ało też szczególne m iejsce jej członków w procesie produkcji, skoro jed n i byli społecz­ nie sam odzielni, pracow ali na w łasny rachu nek , jak o ludzie w olnych zaw odów — n iek tó rzy z nich n aw et korzystali z p rac y najem nej (lek arz i pielęgniarki; adw o k at i pom ocnicy-pisarze) — in ni zaś p ra ­ cow nikam i n ajem n y m i. Nie je s t rów nież kluczem do p ro b lem u w ska­ zanie na w yłączność jed n ej tylk o form acji społecznej, w k tórej owa w a rstw a pow staje, gdyż 'brak jej w jedn ych społeczeństw ach bu rżu- azy jn y c h , w in n y ch n a to m ia st p ow stała, co m iało daleko idące im pli­ k a c je dla ich ro zw o ju społecznego, k u lturow o -cyw ilizacyjn eg o i po­ litycznego. Toteż zagadnieniem badaw czym szczególnej w agi dla ro zm aity ch d y scy p lin h u m anistycznych je st poznanie konkretnego p rzeb ieg u p ro cesu pow staw an ia in teligencji w poszczególnych k ra ­ jach, u sta le n ie czasu, w k tó ry m to nastąpiło, oraz u jaw n ie n ie szcze­ góln y ch okoliczności, na sk u tek k tó ry c h g ru p y kw alifiko w an ej pracy um ysłow ej w n iek tó ry ch k ra ja c h zjednoczyły się w odręb n ą w arstw ę z a m iast w ejść — ja k to m iało m iejsce w w ielu in n y ch — częściowo w sk ład burżu azji, częściowo zaś drobnom ieszczaństw a.

M onografia R yszardy C zepulis-R astenis je st p róbą udzielenia odpo­ w iedzi n a te p y ta n ia w odniesieniu do K rólestw a Polskiego w latach m iędzypow staniow ych. N ikt z jej licznych w tej dziedzinie poprzed­

(4)

133 R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y

ników nie zeb rał m a te ria łu ró w nie obszernego, co k o n k retn e g o i szczegółowego. Na podstaw ie a k t personalnych, biografii, w sp om ­ n ień i nekrologów au to rk a u staliła i staty sty czn ie opracow ała pocho­ dzenie społeczne, w ykształcenie, stan m ają tk o w y i po w iązania ro ­ dzinne k ilk u se t osób u p raw iający ch zarobkow o n astę p u jąc e zaw ody, w y kon y w anie k tó ry c h uznała za w skaźnik przynależności do w a r ­ stw y in te lig e n c k ie j m iędzypow staniow ego K rólestw a:

a) średni i w yżsi urzędnicy państwowi, b) w yk w alifik ow an i urzędnicy prywatni, c) nauczyciele szkół średnich i wyższych, d) prawnicy,

e) technicy, f) agronom owie,

g) adm inistratorzy m ajątków ziem skich i innych przedsiębiorstw gospodarczych, h) pisarze,

j) artyści-m alarze, k) muzycy.

Ze zbiorowości te j zostały w yłączone osoby narodow ości niepolskiej — R osjanie, Żydzi niezasym ilow ani i N iem cy. Ich pom inięcie w do­ chodzeniu sta ty sty c z n y m je s t zabiegiem raczej d y sk u sy jn y m . Je śli bow iem n aw et rzeczyw iście ludzie ci nie byli wówczas zw iązani z pol­ skim środow iskiem p rac y um ysłow ej, to odm iennie p rze d staw ia się spraw a z p u n k tu w idzenia rodow odu przyszłych pokoleń in telig en cji. Z naczna chyba część potom ków owych niepolskich ludzi p rac y u m y ­ słow ej w eszła n a stę p n ie w sk ład tego środow iska. W y jątk iem b y ła ­ by w ty m p rz y p a d k u praw dopodobnie g ru p a R osjan i N iem ców bę­ dących w yższym i u rzęd n ik am i państw ow ym i. Co do pozostałych Niemców7 już le k tu ra w spom nień Hoesicka pozw ala dostrzec złożo­ ność pro blem u polskości w tam ty c h lata ch 2. Jeszcze b ard ziej skom ­ plik ow ana jeSt sp raw a Żydów. Do rozw ażenia pozostaje tu bow iem p roblem ogólniejszy: czy w om aw ian ym okresie m ożna m ówić o nich jako o g ru pie narodow ościow ej, czy jeszcze tylko o g ru p ie w y znan io­ w ej, k tó re j k ie ru n e k rozw oju — w ejście w skład określonego k sz ta ł­ tu jącego się n a ro d u bądź u k o n sty tu o w an ie się w o d ręb ny n a ró d — n ie był jeszcze przesądzony. M ichał L andy, k tó ry na m an ife sta c ji 8 k w ietn ia 1861 r. pochw ycił krzyż niesiony przez ś m ie rte ln ie t r a ­ fionego k u lą zak onnika K arola N ow akow skiego, by n iebaw em po­ dzielić jego los, m oże n aw et słabo w ładał językiem polskim w m o ­ wie i jeszcze gorzej w piśm ie, jed n a k w sposób n ied y sk u sy jn y do­ wiódł, że był P o lak iem 3.

2 F. Hoesick: Powieść mojego życia. T. 1. W arszawa 1959.

3 Problem ten łączy się z interpretacją procesu kształtowania się narodu polskiego, z zagadnieniem istnienia bądź nieistn ien ia w danym okresie d yle­ matu: naród jednow yznaniow y czy w ielow yznaniow y.

(5)

U w zględnione w m onografii g ru p y zawodowe nie o b ejm u ją p ełnego k ręg u zawodów, w y konyw anie k tó ry c h stanow iło w dziesięcioleciach p óźniejszy ch p o d staw ę zaliczania ich w ykonaw ców do w a rstw y in te ­ ligenckiej. P rz ed e w szystkim m ożna w skazać na pom inięcie n a u c zy ­ cielstw a szkół pow szechnych oraz pracow ników handlow ych, w szcze­ gólności g ó rn ej ich grupy. Zabieg te n w y daje się uzasadniony ko n ­ fig u ra c ją społeczną okresu. W spom niane g ru p y były jeszcze w te d y częścią n a d e r m glisteg o i społecznie pły nn eg o zespołu elem en tów plebejsko-drobnom ieszczańskich, zn ajdujący ch się na m arginesie za­ rów no odchodzących już w przeszłość skrystalizow any ch s tr u k tu r feu d aln y ch , ja k i zaczynających się konstytu ow ać b u rżu azy jn y ch . P rzynależność w arstw o w a ow ych g ru p nie była jeszcze przesądzona. W pierw bow iem m usiał okrzepnąć trzon w a rstw y in telig enck iej i uzyskać d ostatecznie duży a u to ry te t społeczny, b y stanow ił siłę p rzyciąg ającą dla ty ch w szystkich środow isk, któ re — w in nej k o n ­ ste la cji — m ogłyby się sw obodnie uplasow ać czy n a w e t ju ż się u plasow ały inaczej, w drobnom ieszczaństw ie m iejskim .

Z asadniczej n a tu r y reflek sje budzi n ato m iast p y tanie: jak ą zbioro­ wość w książce tak szczegółowo i w szechstronnie opisano? Czy rze­ czywiście, ja k su g e ru je ty tu ł, inteligencję, czy też kilkanaście gru p zaw odow ych zajm u jący ch się p racą um ysłow ą. Czy istn ien ie pom ię­ dzy n im i p ew nych stosunków tow arzyskich już u p raw n ia do tw ie r­ dzenia, iż g ru p y te stano w iły w te d y określoną całość, w arstw ę. A u­ to rk a je s t w tej sp raw ie niezu p ełn ie konsekw entna. Ogólny ton w y ­ kładu, z p o d ty tu łe m książki w łącznie, im p lik u je istnienie w latach m iędzy pow staniow ych w a rstw y inteligenckiej, n atom iast w p rz y ­ p adkach, k ied y dochodzi do sform u łow ań k o n kretnych, rzecz się w i­ kła. Raz więc m ówi się ostrożnie, że „zbiorowość pracow ników u m y ­ słow ych w K rólestw ie zaczęła tw orzyć określoną sferę społeczną” (s. 64), zatem chyba jeszcze nie w arstw ę w pełn i słowa. Później, już n ieja k o p odsum ow uje w yw ody książki ko nstatacja w ychodząca z za­ łożenia, że w a rstw a tak a istniała, w szelako z zastrzeżeniem , iż „spo­ łeczna sam ow iedza in telig en cji w K ró lestw ie nie była jeszcze całkiem Skrystalizow ana. Jeżeli m ożem y do strzec jej p rzejaw y w określonym doborze tow arzyskim i w pew ny m konform izm ie obyczajow ym , to jed n a k nie z n a jd u jem y św iadectw a w yraźnego poczucia odrębności ani d e k la rac ji w spraw ie zasad tak iej odrębności” (s. 327).

K o n sta ta c je zaw arte w d ru gim cytacie w istocie podw ażają tw ie r­ dzenie o istn ien iu tej w a rs tw y w dziesięcioleciach m iędzypow stanio- w ych. W iele bow iem — m.in. ów b rak poczucia odrębności, tj. św ia­ dom ości w a rstw o w e j, do czego jeszcze pow rócim y — przem aw ia za tym , że na owe lata p rzy p ad ał późny okres p reh isto rii w arstw y, co najw y żej ok res jej narodzin. Dopóki bow iem w pełni u trz y m y w a ły się s tr u k tu ry społeczne feudalizm u, istn iała zarów no w Rzeczypos­ politej szlacheckiej, jak i w m o n arch ii H absburgów i R om anow ych w śród ludzi p ra c y um ysłow ej — nie w yłączając ich in te le k tu a listy

(6)

nej czołówki — w y raźn a linia d em ark acy jn a, jeśli nie przepaść, po­ m iędzy osobam i pochodzenia m ieszczańsko-plebejskiego a w ielko- szlacheckiego (arystokratycznego). Dla tych drugich, a stanow ili oni w okresie Ośw iecenia i w «pierwszych dziesiątkach lat w iek u X IX większość in telektu alistów , podstaw ow ym źródłem u trz y m a n ia była re n ta fe u d a ln a otrzym yw ana z m ają tk ó w ziem skich, d o datk iem zaś do niej e w e n tu aln e dochody płynące z w yk o n y w an ia zaw odu lub piastow ania urzędu. N adal poczuw ali się do przynależności do sta n u szlacheckiego i rep rezen to w ali jego interesy. N atom iast los w szel­ kiego ro d zaju nauczycieli, sek retarzy, przeróżnych oficjalistów , d ro b ­ n y ch u rzędników czy n aw et a rc h ite k tó w — częściowo też lek a rzy — pochodzenia m ieszczańsko-plebejskiego, nie m ów iąc ju ż o m uzykach, p lasty k ach i aktorach, zależał n iem al w yłącznie od dobrej w oli czy n a w e t h u m o ru ary sto k rató w , k tó rz y byli ich zw ierzchnikam i, p ro te k ­ to ram i bądź w ręcz chlebodaw cam i. S tw arzali im m ożliw ość p o b iera ­ nia nauki, doskonalenia się zawodowego; n aw et czytane przez nich książki pochodziły z bibliotek ich p ro tekto ró w . T en w ysoki stopień bezpośredniego uzależnienia pierw szych od w a rstw y p an u jącej s p ra ­ w iał, że większość ich n aw et sw oje poglądy i upodobania p rzy stoso­ w y w ała do gustów panów.

Pó ki u trz y m y w a ła się tego rod zaju sytuacja, owe dw a środow iska p rac y um ysłow ej nie m ogły stopić się w jed n ą w arstw ę, ty m b ardziej zaś nie m ógł pow stać ch a ra k te ry sty c z n y dla te j w a rstw y jej odrębny p a ra d y g m a t4. P rzesłan ką zatem dla pow stania in te lig e n c ji w K ró le ­ stw ie sta ły się dopiero refo rm y b u rżu azy jn e epoki K sięstw a W a r­ szaw skiego; szerzej zaś biorąc — dla całego obszaru E urop y Ś rodko­ w o-W schodniej i W schodniej — rozbudow a szeroko pojętego a p a ra tu p ań stw a now ożytnego. Tu, w na w pół feu dalnych społeczeństw ach, now oczesne s tru k tu ry pań stw o w o -ad m in istracy jn e (w ty m i arm ie) nie były w ynik iem rozw oju organicznego, lecz zostały p rz e ję te od społeczeństw bu rżuazyjnych. Okoliczność ta w aru n k o w ała ową d e ­ cyd ującą a zarazem specyficzną dla dziejów społecznych tej części k o n ty n e n tu ew olucję w gru p ach zawodowo w yk o n u jący ch pracę um ysłow ą od k o rporacy jnej postaw y socjozaw odow ej, w łaściw ej rów nież analogicznym grupom na Zachodzie, do in te g ra c ji ich w od­ ręb n ą w arstw ę.

Na Zachodzie bowiem rozwój ilościow y już w cześniej istn iejący ch g ru p zaw odow ych p racy um ysłow ej i p ojaw ienie się jej now ych za­ wodów (mp. biu ro k racja państw ow a, wyższy personel przedsięb iorstw h andlow ych i przem ysłow ych, później dziennikarstw o), na sk u te k

4 Interesujące uwagi o owych dwu różnych grupach preinteligencji, zob. É. H. Balazs: Contribution à l’étude de l’ére des lumières et du joséphism e en

Hongrie. W: Les Lumières en Hongrie, en Europe Centrale et en Europe Orientale. Budapest 1971, s. 35. Pew ne aspekty tego zagadnienia szerzej om a­

w ia L. Hass: Pokolenia inteligencji polskiej Królestwa. „Przegląd Historyczny" Ü974 z. 2, s. 285—316.

(7)

postępów w zakresie podziału pracy, były procesem rów n o legły m do rozw oju m ieszczaństw a i kap italizm u , w dużym sto p n iu rów nież przystosow anym do ich potrzeb. O dbyw ało się to w ram a ch stop nio ­ wo rozw ijających się od późnego średniow iecza p a ń stw narodo w ych . Ludzie p ra c y um ysłow ej w spółuczestniczyli tu w w alk ach em an cy ­ pacy jnych m ieszczaństw a, gdyż przew ażnie sam i pochodzili z tej k la ­ sy i w swej p rac y zawodowej w y ra ż ali jej in te re sy w dziedzinie teorii, w pub licystyce i n iek tó ry ch innych działach. Toteż nie było racji, dla k tó ry ch m ieliby się społecznie usam odzielnić. Część więc weszła w skład burżuazji, większość znalazła się w szeregach d ro b ­ nom ieszczaństw a. D latego n aw et ta k b y strzy ob serw ato rzy i an a lity c y społeczeństw zachodnich, ja k M arks i Engels, nie w idzieli w nich odrębnej w arstw y ludzi p rac y n a je m n ej, ty lk o określone g ru p y za­ wodowe.

N atom iast na w schód od Ł aby k apitalizm rozw ijał się znacznie w o l­ niej, z w y raźn y m opóźnieniem w p o ró w n an iu z Zachodem , i w r a ­ m ach p a ń stw w ielonarodow ych. S y tu acja ta k o nserw ow ała o w iele dłużej i skuteczniej s tru k tu ry ary sto k raty czn o -m o n arch iczn e. Toteż w m onarchiach H absburgów , Romanow7ych i su łtan ó w osm ańskich w ystępow ały n aw et już w I połow ie X IX w. ty lko nieśm iałe zaczątki autonom icznego rozw oju m ieszczaństw a. P ew n y m w y ją tk ie m były, może, niem ieckojęzyczne te re n y -Austrii, przede w szystkim W iedeń. Na wpół feu d aln e pań stw o było tu nie tylko jed n y m ze s ty m u la to ­ rów rozw oju kapitalizm u, rodzącego zwiększone zapotrzebow anie na pracę um ysłow ą, lecz ponadto pow oływ ało do życia — w im ię w łas­ nego u trzy m an ia się — urządzenia cyw ilizacyjne i in sty tu c je p o w sta­ łe w k ra ja c h n ajw yżej rozw iniętych. Ja k k o lw iek odbyw ało się to z jakim ś opóźnieniem i często tylko w sk rom nym rozm iarze, p rzy ­ śpieszało jed n a k n iezm iernie rozwrój ilościowy g ru p zajm u jący ch się zawodowo pracą um ysłow ą, zwłaszcza grup „now ych” zawodów. Tak więc pow staw ały one — odm iennie niż na Zachodzie — w swego ro ­ dzaju o d erw an iu od stosunków socjoekonom icznych. Okoliczność ta spow odow ała, że trzon tych grup, zwłaszcza w zaw odach „now ych” , nie w yw odził się z zam ożnego m ieszczaństw a, którego tu było mało i dlatego chociażby nie m ogło stać się p e p in ierą tej k ad ry , lecz czę­

ściowo z p au p ery zu jący ch się elem entów7 szlacheckich, częściowo z w arstw plebejskich. Dla pierw szych oznaczało to p ew ną d eg radację społeczną, któ rej nie m ogli zapobiec, dla d ru g ich — aw an s społeczny. W obu przy p ad k ach zatem — odm iennie niż na Zachodzie — zawo­ dowe zajęcie się pracą um ysłow ą łączyło się ze zm ianą pozycji spo­ łecznej, w konsekw encji zaś prow adziło do w ytw o rzenia się psycho­ logii intelig en ckiej, szerzej zaś biorąc — do w łasnego, odrębnego od klas podstaw ow ych p arad y g m atu .

R ecepcja więc narzędzi, urząd zeń i in sty tu cji cyw ilizacji nowoczes­ nej pow ołała do życia w k raja ch , gdzie jeszcze nie przew ażały sto­ sunki k ap italisty czne, g ru p y p rac y um ysłow ej analogiczne pod wzglę­

(8)

137 R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y

dem w y k o n y w a n y ch czynności „techn icznych” do gru p fu n k c jo n u ­ jący ch w k ra ja c h rozw iniętego kap italizm u , lecz odm ien ne pod w zględem pochodzenia społecznego i usytuow ania w układzie społecz­ n o-politycznym . To w łaśnie w yodręb n iało tu owe g ru p y z istn ieją cy c h

klas i w a rs tw społecznych i integro w ało je w odrębną całość-w ar- stw ę, podczas gdy tam , gdzie owe narzędzia, urządzenia i in sty tu c je się narodziły, ludzie obsługujący je nie m ieli społecznych w a ru n k ó w po tem u, żeby w y od ręb n ić się w ta k ą w arstw ę.

Różnice te zn alazły odbicie n a w e t w losach sam ego słow a „ in te lig e n ­ c ja ” . Z a b stra k c y jn e g o średniow iecznego pojęcia w język u łacińskim aw ansow ało z czasem w językach zachodnioeuropejskich do w y ra ż e ­ nia o k reślająceg o poziom bądź sta n w ykształcenia jednostki, by z ko­ lei w lata ch trzy d ziesty ch X IX w. przekształcić się w e F ra n cji i N iem czech w pojęcie społeczne, o b ejm ujące ogół w a rstw ośw ieco­ nych, w ykształco nych . O kazało się jed n a k tylko czysto pojęciow ą k a ­ tegorią, za k tó rą nie sta ły treści k o n k retn ie społeczne. Toteż n ieb a­ w em słowo to pow róciło tu do swej skrom nej fu n k cji pojęcia psycho­ logicznego, g ru n to w n ie zaś zapom niano o jego k ró tk o trw a ły m in n y m znaczeniu społecznym . N atom iast w ty m ostatnim znaczeniu zrobiło k a rie rę na w schód od Łaby. N ajw cześniej weszło ono z ty m znacze­ niem do m ow y potocznej w język u polskim w G alicji w lata ch W ios­ ny Ludów . Oznaczało tu w te d y jeszcze zespół w a rstw ośw ieconych. Tak bow iem ro zum ieli je reem igran ci-po litycy , którzy w ów czas po­ w rócili z Z achodu 5. Z ty m znaczeniem pojęciow ym przeszło ono też do języ k a rosyjskiego. Z czasem jed n a k stało się we w szystkich jęz y ­ kach sło w iańskich nazw ą k o n k retn e j k ateg o rii społecznej — w a rstw y ludzi u trz y m u ją c e j się z w yk on y w an ia p rac y um ysłow ej 6. T eraz, już w tra n s k ry p c ji z rosyjskiego, pojaw iło się — wrraz z rosy jskim i em i­ g ra n ta m i polity czny m i i stu d e n ta m i — w słow nictw ie fran cu sk im jak o „ in te llig e n tsia ”, pojęcie w y rażające n iem al egzotyczne stosunk i społeczno-polityczne 7.

P o w stan ie je d n a k w a rstw y dość osobliw ej, gdyż niem al nie posiada­ jącej — ja k na sam ym początku rozw ażań w skazano — w spólnych cech ekonom icznych, m usiało mieć p rzebieg odm ienny niż w p rz y ­

5 Ten nie dostrzeżony przez autorkę fakt częściow o w yjaśnia postawione przez nią pytanie, dlaczego w słabiej niż K rólestwo rozwiniętej gospodarczo G alicji w cześniej pojaw ił się termin „inteligencja” i wcześniej zaczęła się w prasie lw ow skiej toczyć na tem at tej w arstw y dyskusja (s. 21).

6 O. W. Müller: Intelligencija. Untersuchungen zur Geschichte eines p o li­

tischen Schlagwortes. Frankfurt 1971; L. Hass: Inteligencja: pojęcie i fakt.

„K w artalnik H istoryczny” 1973 z. 3, s. 666—678.

7 Tak np. w Grand Larousse encyclopédique z 1962 r. (t. VI, s. 184) hasło „in telligen tsia” zostało w yjaśnione: „Classe des intellectuells réform ateurs en

Russie tsariste du X I X e s. Par extens — L’ensemble des intellectuelle d ’un pays". O definicji w niem ieckich i angielskich słow nikach socjologicznych —

(9)

padku in n y ch klas i w arstw . Jeśli bow iem dla ich obiek ty w n ego istn ienia nie było w a ru n k ie m koniecznym posiadanie przez ich człon ­ ków rozw iniętej świadom ości klasow ej 8, to w p rz y p a d k u in te lig e n c ji bez takiej św iadom ości nie byłoby w arstw y. Inaczej bow iem lek a rz czy in ży n ier pochodzenia m ieszczańskiego pozostaw ałby w swej św ia­ dom ości in d yw idualn ej członkiem k lasy czy w a rstw y , z k tó rej po­ chodził, podobnie jak p raw n ik z rodow odem szlacheckim itd. Ta w łaśnie okoliczność n a k azu je — ja k się w^ydaje — p rzesu n ąć począ­ tek istn ien ia ukon sty tuo w an ej w a rstw y in teligen ckiej w K ró lestw ie do pierw szego dziesięciolecia popow staniow ego, łączyć ten fak t z pierw szy m pokoleniem pozytyw istów . W tedy bow iem ludzie p racy um ysłow ej sta li się rów nież w a rstw ą rozum ianą jak o zespół faktów k u ltu ro w y ch , obejm u jący określoną postaw ę życiow ą, sposób m y śle­ nia i obyczaje.

W w y tw a rz a n iu się takiej świadom ości w arstw o w ej in te lig e n c ji n ie ­ ró w n y b y ł chy b a w k ład czy udział rozm aitych g ru p zaw odow ych. Te z w ielow iekow ą przeszłością, ja k lekarze czy adw okaci, n a jm n ie j potrzebow ały nowej świadomości, były bowiem tra d y c y jn ie ju ż spo­ łecznie u sy tuow ane. W powoli k ształtu jącej się now ej ko n fig u racji społecznej uzyskiw ały nie ty lk o większą m ożność bogacenia się, lecz rów nież m ożność indyw idualnego w łączenia się szczęśliw szych życio­ w o członków w skład w a rstw w yższych. N atom iast na szczegółowe badania zasługuje rola odegrana w procesie w y tw a rz an ia się in te li­ genckiej św iadom ości w arstw ow ej, co było tu w szak rów nocześnie procesem w arstw otw órczym , g ru p y naw et nie będącej w ścisłym słow a znaczeniu g ru p ą zawodową, m ianow icie cy g an erii (bohem y) li- tera ck o -a rty sty c z n e j. W om aw ianej strefie była ona zjaw iskiem b a r­ dziej trw a ły m niż na Zachodzie i obejm ow ała znacznie szerszy krąg ludzi. Je j uczestnicy znacznie też rzadziej „u statk o w y w ali się ” i p rze­ chodzili do w a rstw solidnych. Zaliczali się szczególnie w tych k raja ch licznie do bohem y obok literató w , aktorów , m uzyków czy p lastyków rów nież różnorodni ludzie z inn y ch działów p racy um ysłow ej czy n aw et tylk o z jej obrzeża. Sporo w śród nich było „żelaznych stu d e n ­ tó w ” , k tó ry m okoliczności — często nie osobisto-indyw idualne — nie pozw oliłyby ukończyć studiów , czy ludzi ogarniętych m anią takich lub inn ych pom ysłów refo rm ato rsk ich bądź zbaw czych recept ogólno­ ludzkich czy narodow ych. Je d n e z nich były dziw aczne, inne tylko przedw czesne, w jeszcze innych znajdow ało ujście dążenie do p rze­ skoczenia p ew nych n ieu nik n ion y ch etapów rozw ojow ych.

Całe to środow isko bohem y składało się z ludzi, „k tó rzy nie posia­ d ając m a ją tk u i p rzyw ilejów , rozum ieli jed n ak korzyści z nich pły­

R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y

* Prym ityw ną świadomość społeczną m ieli zawsze członkow ie podstaw o­ w ych klas społecznych, robotnik w iedział, że jest robotnikiem i zdawał sobie sprawę z cech — niekiedy wtórnych tylko — które go różniły od przedsiębior­ cy i vice versa.

(10)

nące i głośno sa rk a li przeciw społecznym d y sh arm o n io m ” 9. Toteż bohem a z te j części E u ro p y nie tylko ja k jej siostrzyca zachodnioeu­

ro pejska sa rk a ła na filistró w , m y d larzy i m ieszczuchów, k p iła z nich, lecz zw racała się z apelem o solidarność w tych postaw ach do in ny ch n a w e t zam ożnych g ru p p rac y um ysłow ej. P o d k reślała w spólnotę o p artą n a w y k ształcen iu , przeciw staw iając ją zbiorowościom opiera­ jący m swój b y t i w yższość społeczną na pieniądzu czy pochodzeniu. Okoliczność zaś, że ow i filistrz y i m ydlarze godzili się z w ładzą, z re ­ guły n iec h ę tn ą bohem ie, prow adziła do jej opozycyjnego upolity czn ie­ nia. W K ró lestw ie, gdzie ab so lutyzm w ystęp ow ał pod postacią obcego panow ania, prow adziło to do in teligenckich p ostaw ty p u narodow o­ w yzw oleńczego, spojonych z rad y k alizm em społecznym .

M onografia, k tó ra dała a su m p t do ty ch reflek sji, u staliła, że połowa spośród zaw odow o z ajm u jący ch się w latach m iędzy pow staniow ych p racą u m ysło w ą b y ła pochodzenia nieszlacheckiego. Nie należy je d ­ n a k tego odnosić do rodow odu w a rstw y inteligenckiej K ró lestw a. Po pow staniu styczn iow y m i uw łaszczeniu chłopów w lały się do niej liczne zastęp y „w ysadzonej z sio d ła” szlachty.

N a zakończenie jeszcze reflek sja nie pozostająca w bezp o średnim zw iązku z o m aw ianą książką, lecz na jej tle w ynikła. Je śli geneza i istnienie in te lig e n c ji było w y n ikiem sytuacji, w k tó rej rozw ój n a d ­ budow y w y p rzed ził sta n bazy socjoekonom icznej, to zm niejszenie się ow ej rozbieżności pow inno mieć sw oje rep e rk u sje w losach om aw ia­ nej w arstw y . W Polsce m iędzy w ojen nej, zwłaszcza w latach trz y ­ dziestych zaczęło się zaznaczać pew ne zaw ężenie pojęcia in telig en cji do w olnych zaw odów oraz górnej ty lk o części pracow ników um ysło­ wych, p rzy czym znaczna część ta k zawężonej w a rstw y coraz b a r­ dziej zbliżała się ro zm iarem dochodów indyw idualny ch i fu n k cjam i do b u r ż u a z ji10. Ow ą g ru p ę przejściow ą od intelig en cji do b urżuazji tw o rzyli w yżśi u rzęd n icy państw ow i czerpiący dochody z tan tie m i prem ii za udział w posiedzeniach ra d nadzorczych czy zarządów spółek a k c y jn y c h — b u rżu a z ja etaty sty czn a. B yłby to proces „eu ro­ peizacji” s tru k tu ry społecznej ówczesnych k rajó w ro zw ijający ch się. O znaczałoby to, że dalszy rozwój k ap italizm u w tej strefie, upodob­ n iając ją w dziedzinie s tr u k tu r socjoekonom icznych do k rajó w „klasycznego ro zw o ju ” kap italizm u , pow odow ał pew ien rozpad in ­ telig encji jak o w a rstw y — staw ała się bardziej k ateg o rią o p a rtą na przeszłości niż k a te g o rią a k tu a ln ie fu n k cjo n u jącą społecznie.

L u d w ik Hass

* B. Prus: Kronika ty godniow a. „Kurier Codzienny” nr 307 z 6 paździer­ nika 1887. Przedr. w: Kroniki. T. X. Warszawa 1960 PIW, s. 223—224.

10 Obserwacje na ten tem at, bez w yciągnięcia w niosków uogólniających — J. Żarnowski: S połeczeń stw o Drugiej Rzeczypospolitej 1918—1939. Warszawa 1973, w szczególności s. 305—'308.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Porównaj teoretycznie uzyskan¡ warto±¢ optymalnej kompresji z kompresj¡ uzyskan¡ za pomoc¡ programu ZIP, PanTadeusz.zip.. Narysuj

a) Zaznacz na sferze Blocha stany o polaryzacji: poziomej, pionowej, pod k¡tem 45 ◦ do poziomu, pod k¡tem 135 ◦ do poziomu, polaryzacji koªowej lewo oraz prawo skr¦tnej

Znam iennym jest jednak, że naw et w obrębie psychologii podkreśla się konieczność dysponowania szerszym, a więc nie zawężonym tylko do człowieka pojęciem

[r]

The resistance calculated for optimum forms, even with high C,,, at low Froude numbers is small, frequently almost negligibly small for usual ship proportions. The optimum

wspólnoty działań funkcjonującej w środowisku wirtualnym, która odnosi się do procesu gru­ powego uczenia się ludzi, zainteresowanych rozwiązaniem określonego pro­

A second-generation of rigid wall permeameters included improved seepage control systems and monitoring of the pore water pressure distribution by standpipes and measurement of

Thus the principle of instances of court proceedings is enshrined in the Constitution of the Republic of Poland [Articles 78, 176 (1)] and international agreements, such as the