Leszek M. Dziama
"Ukraińskie pytanie w oświtłeniu
polskoho poeta XVII wika", W. Peretz,
"Zapyski nauk. Towarystwa im.
Szewczenki", T. LXXI, 1906 :
[recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 5/1/4, 513-515
R ecenzye i Sprawozdania. 5 1 3
niedbałości szlach ty polskiej o w p ły w y religijne na u m ysły m łodzieży. W trzecim liście wspomina poeta o niechęci swej do życia dwor sk iego, w czwartym składa Górnicki królowi sprawozdanie z prze b iegu sejmiku ziemi drochickiej : ciekawa w nim wzmianka o życze niu szlachty sejmikującej, aby po Batorym zasiadło na tronie polskim jeg o potomstwo. D w a pierwsze lis ty znajdują się w archiwum pań- stw owem królewieckiem, trzeci w biskupiem archiwum fromborskiem, czw arty w bibliotece ks. Czartoryskich.
Wiktor Hahn.
Peretz W. dr
: U k r a i ń s k i e p y t a n i e w o ś w i t ł e n i u p o l -
s k o h o p o e t a XVII wi k a .
(Z pryznaczeneho awtorom dla „Za-
pysoku rukopysu perekław
I.
Kreweckij). Zapyski nauk. Towary-
stwa im. Szewczenki. T. LXXL 1906, str. 5 —21.
Tym polskim poetą X V II wieku, którego sąd y o U krainie u si łow ał zebrać p. dr. W . Peretz, je st W espazyan Kochowski. T ytu ł w ym ienionej rozprawy, fakt, że pracę tę przeznaczył autor do druku w „Zapyskach“ ruskiego towarzystw a naukowego im ienia Szew czenki, że w reszcie ruchliw y współpracownik tych publikacyi, p. J. K rew e- ckij, przetłum aczył je na język ruski, w szystk o to pozw alałoby się spodziewać, źe spotkamy się z rzeczą, może jednostronnie ośw ietloną, ale w każdym razie szerzej pojętą, obszerniej opracowaną.
W rzeczyw istości spotykam y drobniuchne wypracowanie, obej mujące wraz z licznym i i przydługim i cytatam i niecałych 17 stron druku. I na tych 17 stronicach nie znajdujemy zgoła takiej treści, jaką ty tu ł zapowiada.
W stęp do tej pracy, to dość zgrabny komunał, m ający uspra w ied liw ić historyka, sięgającego do poetów i pamiętnikarzy, w tedy, g d y do skreślenia obrazu życia duchowego danej epoki nie znajduje dość m ateryału w sądowych zapiskach i urzędowych, h istorycznych źródłach. Potem następuje króciuchna charakterystyka K ochow skiego, zaczerpnięta z prof. Briicknera „Dziejów Literatury Polskiej w zary sie, t. I . “
Chociaż p. Peretz z całej, wcale już dziś naw et obfitej litera tury, zajmującej się Kochowskim , niczego więcej i nie cytuje i nie zna, prócz tych kilku stron „L iteratury“ prof. Brucknera, przecież nie waha się o charakterystyce K ochow skiego, w yszłej z pod pióra zasłużonego profesora berlińskiego, powiedzieć, źe je s t ona „pobieżną i nie we w szystk iem prawdziwą“ ! Ba, co więcej :
Hieronim
W e spazyan K ochow ski ży ł wedle p. dr. W . Peretza od r. 1 6 3 0 do 1699. Szkoda, źe p. Peretz, nie zna pracy prof. Czubka „W espazyan K och ow sk i“. Studyum biograficzne. Kraków 1 9 0 0 “. B zu ciw szy choćby okiem na str. 3, 8 i 178 tegoż studyum, b y łb y się p. dr. W . P. dowiedział, że ponad w szełką w ątpliw ość urodził się nas poeta na5 1 4 R ecenzye i Spraw ozdania.
początku r. 1633, zmarł zaś w czasie pom iędzy 22 stycznia a 20 lipea 1700 r., ze w reszcie m iał tylko jedno imię chrzestne: W espazyan ! W tej samej biografii K ochow skiego m ógł p. dr. W . P . w yczytać, że poeta lata 1651 — 1 6 6 0 sp ędził w służbie wojskow ej, a z tego co najmniej dwa pierw sze lata na U krainie i R u si Czerwonej. W iad o mość o tem b yłab y u w olniła p. dr. Peretza od zastanaw iania się nad tem, czy K ochow skiem u b yła znana ukraińska (może raczej rusińska?) mowa? Osłuchać się jej m usiał K ochow ski więcej lub mniej, trąci to jednak grubą przesadą, g d y autor „U kraińskiego p y ta n ia “ m ie rzy jęz y k X V I I w iek u miarą dzisiejszą i rozpisuje się „o śladach bezpośredniej, jak się zdaje, znajomości K ochow sk iego z ukraińską mową“ (str. 14 i 20) i znajduje w język u teg o poety „liczne ru sy cyzm y, a s p e c y a l n i e ( l ) ukrainizmy !“
Gdzież ich K ochow ski n abył? N a Mazowszu czy w M ałopolsce, gdzie d ziew ięć d ziesiątych czasu dni sw oich przeżył?
O K ochow skim historyku, autorze „K lim akterów “, nic autor nie m iał do powiedzenia, poskąpił też słów na odmalowanie gorącego katolicyzm u poety. A ten to katolicyzm w łaśn ie, może nie w yjątkow y, ale odm ienny niż u w spółczesn ych , głę b sz y i żyw szy, b y ł głów nem źródłem i probierzem hartownym w szystk ich zapatrywań politycznych i społecznych poety. Inną miarą nie godzi się ich u K ochow skiego mierzyć. Pod kątem w idzenia żarliw ego katolika i ofiarnego patryoty patrzał K ochow ski na kozackie w ojny i na C hm iełnickiego, a nie b ył jeno, jako m ylnie mniema p. dr. W . P ., rzecznikiem ciasnego szla checkiego sposobu w idzenia tych spraw. Rzecz naturalna, że uznając Kozaków nie za buntow ników , lecz za naród, dobijający się wolności, m ógł p. dr. W . P. k rytykow ać zapatryw ania K ochow skiego, ale nie powinien b y ł zbyć tak lekko tego, że K ochow ski uw ażał R zeczpo spolitą za wspólną m atkę Polaków i R usinów , że bolał nad cer kwiam i i kapłanami, sponiew ieranym i przez Tatarów i sam ych K oza ków, że cieszył się zw ycięstw am i Kozaków odniesionym i nad Tur kami.
A le na to, b y tem i kw estyam i szerzej się zająć, trzeba było znać w szy stk ie dzieła choćby tylko poetyckie K ochow skiego, a nie operować tylk o 27 cytatam i, w yjętym i z pierwodruków „L iryk ów “ i „Fraszek“, należało poznać koniecznie „Psalm odyę P o lsk ą “, w któ rej ustępów o U krainie i w ojnach kozackich sporo ! N ależało poznać epokę piśm iennictw a, do której K ochow ski należy. To nie „gruba form a“ i „ g ru b y “ dowcip, g d y K ochow ski pisze o w inie i o chmielu razem, to barokowy sposób podkładania słowom kilkakrotnych zna c z e ń . . . Od K ochow skiego ostrzej i „grubiej“ pisywano w tedy, np. Jan B iałobocki napisał utwór p. t. „Brat Tatar, albo lig a wilcza ze psem na gospodarza“.
D ość już oceny tej pracy, o której zupełnie starczyłob y p ow ie dzieć, że j e s t napisana bez głębszej znajomości X V I I w. i dziejów P olsk i, bez znajomości życia poety, a naw et bez znajomości dokła dnej dzieł jego. R ozpisałem się jednak obszerniej o tem wypraco
.Recenzye i Sprawozdania. 5 1 5
waniu z tej przyczyny, iż wiem, źe kilka prac, poświęconych Ko- chow skiem u, ma się pojawić w druku w niedalekiej przyszłości. N iechże w ięc ich autorowie nie trudzą się niepotrzebnie zapoznawa niem się ze studyum p. dra W . Peretza ! N ie znajdą w niem nic now ego, prócz zestaw ienia wiersza „Berestecką Potrzebę Apollo śp iew a“ z w spółczesną dumką kozacką, ogłoszoną raz w „Archiv für slav. P h ilo lo g .“ przez P. Z yteckiego, a następnie jeszcze dwa razy przez p. dra W . Peretza w ruskich czasopismach. Zestawieniu temu p ośw ię cił autor około 25 w ierszy druku i przyznał w yższość dumce nad utworem K ochow skiego.
L. M. Dziama.
Edmund Bieder:
K o m e d y e F r a n c i s z k a Z a b ł o c k i e g o
n a t l e e p o k i . (Sprawozdanie Dyrekcyi c. k. gimnazyum w Bochni
za rok szkolny 1906, str. 1 —36).
R ecenzent zawsze je st w kłopocie, g d y mu wypadnie omawiać jak ąś rozprawkę z tak zw. „sprawozdań“. Jaką m iarę do niej przy
łożyć? T yle już sprawozdań przeszło przez ręce, ty le utonęło w nie pam ięci, bo było w nich mnóstwo rozpraw bez w artości, ale b y ły też setk i cennych szkiców, notatek i przyczynków krytyczno - litera ckich. błyszało się też nieraz zdania, źe rozprawki, zamieszczane w sprawozdaniach, pow inny b y ć przeznaczane dla uczniów, bo któż in n y czyta i kupuje sprawozdania? J eśli tak, to powinny być popularne, a w ted y n ikt nie zażąda od nich czegoś nowego i nic zarzuci im braku wartości naukowej. Zanim jednak autorowie zaczną się zastrzegać, czy piszą szkice naukowe, czy popularne, musi się recen zent domyślać, jaki b y ł cel autora.
Rozprawka pana Biedera na pierw szy rzut oka w ygląd a na naukową, bo i ty tu ł jej w cale poważny i zaraz na początku w idzim y ustęp z napisem : „źródła“ i sporo tych źródeł wymieniono. W ięc praca źródłowa, ergo: naukow a! Przeglądnijm y treść.
Autor przebiega początki twórczości dramatycznej w Polsce, w X V I i X V I I w ieku spostrzega brak warunków do rozwoju tej twórczości, omawia w p ływ francuski w X V III wieku i ruch stopniowo budzący się na tem polu, w ym ienia kilku autorów, bada warunki rozwoju dramatu, wspomina o scenie polskiej i tak dochodzi do Z abło ckiego. Charakteryzując kom edye Zabłockiego, pragnie udowodnić, że Z abłocki w ysuw a pierwiastek satyryczny na pierw szy plan komedyi i wykazuje to na „Sarm atyzm ie“. W końcu omawia autor „Fircyka w zalotach“. Omówienie tych utworów polega na podaniu ich treści, i to bardzo rozwlekłej i na kilku ogólnikach, charakteryzujących ty p y z kom edyi.
To w szystko, co autor opowiedział, kreśląc tło epoki można streścić w kilku słowach : „kultura francuska raptownie (!) w siąka