Ryszard Wierzbowski
Konferencja poświęcona literaturze i
edytorstwu doby Oświecenia
(Wrocław, 25-26 kwietnia 1968)
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 60/2, 385-398
V.
К
R
О
N
I
К
А
Pam iętnik Literacki LX, 1969, z. 2
KONFERENCJA POŚWIĘCONA LITERATURZE I EDYTORSTWU DOBY OŚWIECENIA
(Wrocław, 25—26 kw ietnia 1968)
Spotkania w rocław skie, organizowane przez Dział Literatury Oświecenia IBL w m ieszczącym tę pracownię gmachu B iblioteki Ossolineum, mają swoją ustaloną od lat tradycję. Ich praktycznie sprawdzony naukowy sens jest wśród w ielu in nych św iad ectw dowodem, jak w ciągu kilkunastu lat utrw aliła sw e znaczenie stworzona przez Tadeusza M ikulskiego szkoła badawcza.
Spotkania odbyw ają się 5—6 razy do roku. Każde z nich obejmuje w ysłu ch a nie i om ów ienie przynajm niej trzech referatów, z reguły zgłaszanych indyw idual nie, tak przez gospodarzy jak przez gości. Często również kierownictw o zespołu albo grupy realizatorów poddają pod ogólną dyskusję sw e plany i inicjatyw y nau kowe. N iektóre z tych roboczych zebrań- udaje się organizować jako tem atycznie jednorodne lub choćby skoncentrow ane na pokrewnych problemach. Takim w ła ś nie spotkaniem była relacjonowana tu sesja.
Na czterech posiedzeniach w ygłoszono i przedyskutowano sześć referatów: dra Edmunda Rabowicza (Gdańsk) Polskie rokoko literackie-, dr Teresy K ostkiew i- czowej (Warszawa) Na rozdrożach rokoka i sentymentalizmu. Analiza przemian
wczesn e j poezji Kniaźnina; doc. dr Zofii Sinkowej (Warszawa) Warunki powstania i p rz y c z y n y słabości powieśc i doby stanisławowskiej-, doc. dra Zbigniewa G oliń-
skiego (Warszawa) Zagadnienia edytorskie i tekstologiczne literatury Oświecenia; dr Zofii W ołoszyńskiej (Wrocław) P roble m aty ka edytorska u tw orów scenicznych
Wojciecha Bogusławskiego; dr Elżbiety A leksandrowskiej (Wrocław) Dokum en tacja i informacja n aukowa w badaniach nad Oświeceniem.
i
Pierw szym z w iodących tem atów konferencji była sprawa rokoka w litera turze polskiej.
R eferat dra Edmunda R a b o w i c z a stwierdzał, że rokoko wspom inane było dotąd w studiach nad literaturą polską m arginesowo i nieśmiało. Atrakcyjność zyskało dopiero w r. 1965, gdy — rów nież w e W rocławiu — prof. Zdzisław Libera om ówił książkę F. Laufera S tyle Rococo, sty le des Lumières (Paris 1963). Jak pojęcie baroku, tak i to pojęcie przeniknęło do badań literackich z historii sztuki. A le „mała »epickość«, tj. wartość obrazowa tekstów literackich O świecenia”, każe zrzec się prób ich porów nyw ania z dziełam i plastycznym i epoki. Trzeba w ięc rekonstruow ać poetykę rokoka wychodząc „od razu od najogólniejszych w y znaczników postaw y estetycznej i drogą analizy konkretnych tek stów ”. Twórców tego „sam odzielnego, dość dynamicznego prądu literackiego” referat upatruje w przedstaw icielach dwóch generacji i dwóch w arstw społecznych. Byliby to
arystokraci oraz związani z arystokracją przez służbę u niej niejako zaw odow i in teligenci, debiutujący bezpośrednio po pierwszym rozbiorze i w dziesięcioleciu n a stępnym.
Oddzielenie „najogólniejszych w yznaczników ” rokoka od znamion trzech rów nocześnie z nim przejawiających się poetyk — klasycyzm u, baroku i sen tym en talizmu — nie jest w cale łatw e. Zwłaszcza że pierw sza z nich dodatkowo h am o w ała rozwój rokoka tak w pływ em pijarskiej retoryki na m łodzież w arstw w y ż szych, jak i program owym bądź tradycyjnym obciążaniem literatury polityką oraz m oralistyką — dążącą w praw dzie do reformy obyczajów , lecz jedynie na gruncie oficjalnej nauki Kościoła, której skrajne granice w yznaczała filozofia recentiorum. Pod w pływ em retoryki zachowa rokoko m im etyczną teorię dzieła literackiego, jako tzw. „złagodzony barok” będzie mogło kontynuować tylko niektóre z licznych nurtów baroku pełnego {manieryzm, konceptyzm, styl précieux), nie w yrzek nie się tradycji antyku, co najwyżej preferując zm ysłową i idylliczną poezję m iłosną (Ana- kreonta, Owidiusza, Tibulla), ani też tradycyjnych gatunków literackich (tu w y b ie rze tzw. styl średni, czyli gatunki małe). Wyodrębnić rokoko z tego w spólnego z klasycyzm em inwentarza można dziś, zdaniem referenta, dzięki studiom S ta nisław a Pietraszki nad doktryną klasycystyczną.
N atom iast w ypreparow ać ów kierunek z pozostałości barokowych pomaga rozróżnienie w prowadzone przez W ładysław a Tatarkiewicza: nad barokową w ie l kość, powagę, patos i moc — rokoko przekłada elegancję, w dzięk i delikatność. Takie byłyby opozycje. Natom iast za kontynuacje uznaje Rabowicz rozw inięcie przez rokoko „teorii zm ysłu estetycznego”, jeszcze przez m anierystów zwanego sm akiem lub gustem, oraz stosowanie, zresztą w sw ym zakresie zredukow anej, kategorii dowcipu, krytycznego przecież, a w ięc m uszącego w konsekw encji ścierać się z rów nolegle postulowanym afirm atywnym w dziękiem . W ym ierzenie ściśle j szej granicy rokoka, wew nętrznej lub zewnętrznej w obec baroku, należeć będzie do przyszłych konkretnych badań.
Wobec poetyki sentym entalnej referent próbował usytuow ać rokoko na tle jednej z jej odmian, wyrażającej się w twórczości K arpińskiego, której model scharakteryzowała naukowo niedaw na praca Teresy K ostkiew iczow ej. Gdy sen ty
m entalizm ten odznacza się kategorią czułości jako w rażliw ości moralnej
i w zruszeniowej, m oralistyką nie naruszającą norm etyk i chrześcijańskiej, obiek tywizm em odwołującym się do ustalonego przez Stw órcę ładu św iata i do piękna tego ładu, prostotą, naturalnością i sw oistym autentyzm em , biorącym i się z przy swajania w iejskiego folkloru i potocznego języka — w sum ie zaś znacznym n ow a torstw em oraz niem ałym dystansem w obec klasycystycznych norm; o ty le rokoko znamionują: czułość jako w rażliw ość zm ysłowa i doznaniowa, odcięcie się od m o ralistyki na korzyść żartu i kpiny przepojonych etyką epikurejską, której podsta w ę św iatopoglądową m ogły stanow ić „ateizm m aterialistów francuskich, filozofia Helwecjusza, jak też koncepcje deistyczne w olnom ularstw a polskiego”, odwołujący się do gustu i poczucia piękna natury subiektywizm , naturalność w ypow iedzi bazu jąca na języku klas w yższych, a sprowadzająca się nieraz do łatw ości w ierszow a nia oraz popisów obscenicznych — w sumie w ięc nie tak w ielk ie ani nowatorstwo, ani dystans w obec klasycyzm u (co już poprzednio zostało stwierdzone w w yniku bezpośredniego zestawienia rokoka z tym prądem).
W dwóch ulubionych sferach tem atycznych rokoko i sentym entalizm nie dość w yraźnie kontrastują ze sobą: w zakresie obrazowania przeżyć osobistych i upodo bania do folkloru. W pierwszej jednak sentym entaliści, którzy rozszerzyli bardzo granice uzewnętrzniania, szukali zawoalowań, pisarze rokoka natom iast prowoko
K R O N I K A
387
wali form ą nieraz tym perwersyjniejszą, że kryjącą, jak sądzi Rabowicz, przeży ciową fikcję. Tak w ięc sielankow y kostium spełniałby w istocie dwie zupełnie rozmaite funkcje, genetycznie zaś ze sw ego stadium barokowego mógł przejść w sentym entalne w łaśn ie za pośrednictwem rokoka.
Podobnie w drugiej sferze: folklor, służący akcentom społeczno-m oralnym sen tym entalizm u, rokoku dostarczał krotochwili — egzotyki i pikanterii.
Pom ijając „nie w yjaśnioną dotąd do końca sytuację estetyczną [...] w literaturze czasów saskich”, referent stwierdza, że złoty okres polskiego rokoka datuje się bezpośrednio po w ystąpieniu inicjujących je dwóch pokoleń i trw a do skonsolido wania się m agnatów w antykrólewskiej opozycji (około r. 1786). Na dwa następne dziesięciolecia przypadają kolejno; interw ał w yw ołany wydarzeniam i politycznym i i zaangażowaniem się w nie literatury — oraz renesans rokoka „w salonach prus kiej W arszawy”, m ający „znowu przygasnąć pod podmuchem w ojen napoleoń skich”.
W owym „złotym okresie” poezji rokokowej Edmund Rabowicz »wyodrębnił trzy nurty.
Pierw szy, zainspirowany przez Naruszewicza w „Zabawach Przyjem nych i Po żytecznych” przekładam i z Anakreonta i z rokokowych odnow icieli stylu p ré cie u x: pani D eshoulières czy F ontenelle’a, znalazł kontynuatorów w poetach w arszaw skiego i pow ązkow skiego jeszcze dworu Czartoryskich : Józefach Koblańskim i Szy m anowskim — autorze Listów o guście, form ułujących teorię nurtu jako pedan tyczną w ykw intność, której konieczne ograniczenia w skazuje dobry smak. Szym a nowski określił sw e postulaty term inam i „czułość” i „delikatność” (zakładającym i subiektyw ny dobór treści i środków wyrazu) oraz „trafność” (miara prawdziwości dzieła) — w edług referatu: koncesja na rzecz obiektyw istycznych kryteriów m im e- tycznej teorii sztuki, głoszonej przez klasycyzm . Przetworzenia tradycji jest w tym zresztą w ięcej. Choć bowiem sam e te term iny Szym anowski bodaj przejął z M on teskiusza, to „za trójw arstwow ym pojm owaniem gustu krył się schem at podziału szkolnej retoryki na: 1) inventio (piękność m yśli), 2) elocutio (wybór słów) i 3) dis-
positio (układ m ow y)”.
W dość ciasnej estetyce Szym anowskiego nie m ieści się poezja faktycznego twórcy nurtu, Franciszka Dionizego Kniaźnina. Rokoko poetów puław skich „można by zinterpretować jako w yraz nie zrealizowanych tęsknot ludzi wyobcowanych ze sw ego środowiska, w yzw olonych z jego m oralnych przesądów, a już skrępowanych konw encjam i sw ego nowego otoczenia, przykrywających w stydliw ą nagość sw ego niedopasowania kostium em pasterskim czy mitologicznym. To równocześnie tłu m aczyłoby w ystępow anie silnych pokładów autentycznego liryzm u, skrytych pod szatą stylizacji, a także skłonność samych tw órców do przechodzenia na pozycje poezji zaangażowanej m oralnie (sentym entalizm) i politycznie (klasycyzm )”.
Ten nurt otrzymał w referacie nazwę anakreontycznego. Najw ięcej jednak uwagi skupił na sobie nurt drugi, określony jako arystokratyczny, który Rabowicz charakteryzow ał już w sw ojej pracy o kontaktach Trem beckiego z Mierem („Pa miętnik L iteracki” 1964, z. 4), włączonej potem do książki Stanisław Trem becki
w św ietle nowych źródeł (Wrocław 1Ô65). M ieliby tu należeć oprócz Alberta Miera
bracia Ignacy i Stanisław Kostka Potoccy oraz młody Stanisław Wodzicki — wszyscy popisujący się poglądam i hedonistycznym i czy libertyńskim i, a uprawia jący w ierszow ane kom plem enty i przycinki oraz erotyczne obscena. Referat nie rozstrzygał sprawy, czy Trembecki, patron i mistrz tych rym opisów, m ający całą ich technikę poetycką „w jednym palcu” i utrzym ujący z nim i kontakty, był eo
szewicza w om ówieniu poprzedniego nurtu i w obec W ęgierskiego przy następnym — „libertyńskim ”, wyznaczonym twórczością Feliksa G awdzickiego, Janów Ancuty i Czyża, później zaś i Jakuba Jasińskiego, którzy „krytycznie patrzyli na panu jące stosunki społeczne, w m agnaterii upatryw ali głów ne źródło dem oralizacji i anarchii, z czasem przeszli na pozycje jakobińskie lub zbliżone do nich ”, a „jak krytykow ana przez nich m agnateria, byli libertynam i i epikurejczykam i”. Z roz czarowania do postawy hedonistycznej w yrosła ich ironia i skrajny aktyw izm . To rów nież w yrażało się w łotrzykowskiej stylizacji utworów (np. G awdzickiego Mo
d lit w y do złotka).
W porozbiorowym, schyłkow ym okresie rokoka, „jednego z trzech głów nych prądów epoki”, „zajmującego w niej niejako pozycję centralną: na przejściu z kla sycyzm u do sentym entalizm u”, referent hipotetycznie w skazał twórczość Euzebiu sza Słowackiego i W alentego Gurskiego oraz kilku m niej od nich znaczących poe tów, podkreślił rokokową zawartość poetycką „Tygodnika W ileńskiego” (1804) i „Dziennika W ileńskiego”. Nurt libertyński poezji rokoka kontynuow any był do piero przez Stanisław a Starzyńskiego. Za to jeszcze w czasach stanisław ow skich rozpoczęła się prozatorska twórczość Jana Potockiego, należąca do literatury pol sko-francuskiej, który to termin, użyty w ostatecznej w ersji referatu, najszczęśli w iej chyba usuw a obiekcje, jakie w związku z obcojęzycznością dzieł tego pisarza nieraz już pow staw ały i przejawiły się także w konferencyjnej dyskusji. „Potocki to bezspornie najw iększy talent polskiego rokoka, rów nocześnie pisarz najgłębszy filozoficznie, jedyny bodaj, z twórców tego prądu, który tak rozszerzył jego hory zonty ideow e”. Teza ta, podkreślona raz jeszcze w rekapitulacji, zaświadcza po średnio, że ostatecznie referat nie zakw alifikował do prądu rokoka w ybitnych poe tów stanisław ow skich (oprócz cząstkowo w liczonych, nb. w badaniach w cześn iej szych, Kniaźnina i Zabłockiego) — i to nawet jako autorów w ierszy (bądź całych cyklów poetyckich), patronujących poszczególnym z trzech w yróżnionych nurtów tego prądu.
Końcowy w niosek, choć luźniej powiązany z tokiem referatu, w ydaje się nie proporcjonalnie do sw ej dygresyjności ważki. „W oparciu o w yn ik i analizy lite ratury rokokowej można ostrzej spojrzeć na genetyczne powiązania romantyzmu z Oświeceniem ; w ydaje się, że rokoku w iele zawdzięcza zarówno tzw. romantyczna ironia, jak i technika konstruowania satyrycznych scen życia opartych na auten tyzm ie (bez w yłączenia dramatów M ickiewicza i Słowackiego). Spostrzeżenie to zmierza w tym samym kierunku co i w cześniejsze konstatacje W. Kubackiego o istnieniu związków m iędzy poezją filom acką a twórczością M etastasia i dorob kiem m yślow ym polskiego w olnom ularstw a”.
Streszczona tu ostateczna w ersja referatu zdążyła już objąć niektóre z postu latów dyskusji, w której padały m. in. głosy za sprecyzowaniem stopni pokrew ień stwa: baroku i rokoka (T. Kostkiewiczowa, J. Ziętarska), jego literatury i przeja w ów pozaliterackich (M. Piszczkowski, M. Klimowicz, R. Kaleta), za skonfronto w aniem jego programu ze stanem świadom ości estetycznej epoki (Małgorzata Szpakowska). W łaściwie trzy tylko głosy dotyczyły im iennych zakw alifikowań pi sarzy do rokoka: dr J. Rudnicka przyznała rokokowość powiastkom wschodnim Jana Potockiego, doc. M. K limowicz domagał się rozróżnienia specyfiki ludowości rokoka i sentym entalizm u oraz dowodził bliższego powiązania Trem beckiego z ro kokiem, niż to ukazywał referat, a prof. Piszczkowski, podkreślając typowo roko kowy charakter eklogi galanteryjnej, liryki flirtu czy nawet literackiej porno grafii, zaliczył do rokoka (oczywiście nie w związku z tą ostatnią) dwa wiersze Ignacego Krasickiego: P o w ą zk i i Dwie nimfy.
K R O N I K A 3 8 9
Ramy kroniki zmuszają tu do pom inięcia pewnych uzupełniających i pole m icznych glos, dotyczących m. in. przeglądu badań nad pojęciem „rokoka” oraz określenia go jako stylu.
Referat dr Teresy K o s t k i e w i c z o w e j przedstawił przykładowe analizy w ariantów w ierszy Kniaźnina z trzech kolejnych zbiorów: E rotyków (1779), W ierszy (1783) i Poezji (1787). Ponaw iał w ięc i rozszerzał — najpewniej na użytek obszer niejszej pracy o Kniaźninie, nie m ogącej się oczyw iście bez takiego rozwinięcia obejść — zabieg badawczy przeprowadzony jeszcze przez Borowego. Uczony ten pisał, że kiedy „porównywam y te przeróbki z pierwowzoram i, spostrzegamy, jak n ieszczęśliw ie zaciężył na nim [tj. Kniaźninie] w p ływ Karpińskiego, jak pod jego działaniem K niaźnin uszczuplał barokową bujność sw ojego stylu, jak beznadziej nie starał się zam ieniać sw oje duże panneaux na m iniatury” b Autorka nie odwo ływ ała się zresztą do Borowego i unikała sądów oceniających — to, że zdanie poprzednika podziela, ujaw niła w dyskusji. Sam re fe r a t2 poprzestawał na tytu ło wym zróżnicowaniu estetycznym (Na rozdrożach rokoka i sentymentalizmu), aprio rycznie nie definiow anym , a określonym dopiero przez końcowe w nioski, w sześ ciu punktach streszczające kierunek i efekty K niaźninowskich przemian, pojm o w anych przez autorkę jako zachodzące w obrębie poezji sentym entalnej, w sta dium w yjściow ym nacechowanej rokokowo, później od tego modelu oddalającej się. A w ięc, co w ażne w św ietle poprzedniego referatu, Erotyki nie były tu trak tow ane jednorodnie, jako w yłącznie rokokowe. Oddalenie nastąpiło w okresie m iędzy w ydaniem E r o ty k ó w a W ierszy — późniejsze Poezje potw ierdziły już tylko i pogłębiły ten proces.
W dyskusji, w yrażającej zasadniczo aprobatę dla w niosków referatu (sformu łow ał ją prof. Piszczkowski), podniesiono m ożliwość w ydobycia z Kniaźninowskich w ariantów i z tekstów niew ariantow ych także innych inform acji o twórczości poety. Np. jak tytuł odnalezionego przez dra Rabowicza Wiersza Jmć ks[iędz]a Kniaźnina
do JMPana Mackiewicza datuje oznaczoną nim redakcję W ąsów zasadniczo non post 1773, tak w iersz Kaskada z E rotyków w zestawieniu z Pow ązkam i Narusze
w icza zdaje się św iadczyć o kontaktach Kniaźnina z Czartoryskimi jeszcze o rok w cześniejszych. Na uw agę zasługiw ałyby i tzw. Ody z pośm iertnych rękopisów w y
jęte, w ydane pierw szy raz przez Dmochowskiego, a świadczące o pietyzm ie poety
rów nież dla tych utw orów, których nie poddał konwencjonalizującej przeróbce, w śród nich — dla poezji wczesnych z okresu (i w stylu) Erotyków. Duża grupa w ierszy Kniaźnina poświęconych K lim enie i Filorecie (m. in. trójwariantow y Nad-
grobek), a także Teresie, daje się na podstawie kilku aż przesłanek odnieść do
osoby księżniczki Teresy Czartoryskiej, młodo i tragicznie zmarłej u progu r. 1780 — toteż m oże w łaśnie z nią wolno byłoby wiązać głośną legendę biogra ficzną, którą w obec jej siostry, księżniczki Marii, dwoje głównych tu badaczy (W. Borowy i A. A leksandrowicz-U lrich) dość w yraźnie kwestionuje. Przypusz czenie to harm onizuje z licznym i cecham i twórczości Kniaźnina. W tym św ietle natchnieniem Żalów Orfeusza byłaby nie tylko śmierć Katarzyny Zabłockiej i nie tylko, m oże trochę ch ełpliw ie przecenione, namowy Karpińskiego do zmiany stylu (mgr R. W ierzbowski). Przeciwko dom ysłowi o T. Czartoryskiej w ypow iedział się
1 W. B o r o w y , W c y p r y js k im powiecie. W: Studia i rozpraw y. Przygotowali do druku T. M i k u l s k i , S. S a n d l e r , J. Z i o m e k . T. 1. Wrocław 1952, s. 105— 106.
2 R eferat ten ukazał się, pt. O te kstow y ch wariantach w ie rsz y Kniaźnina, w „Pam iętniku Literackim ” (1968, z. 4).
doc. R. Kaleta, a dr R. Sobol w ystąpił z obroną tezy o w p ływ ie K arpińskiego na poezję Kniaźnina i skonstatował przy tym — w akcentowanym p rzeciw ień stw ie do referatu — w ysok ie w alory zachodzących w niej pod tym w pływ em przem ian, z czym autorka pracy, odpowiadając dyskutantom, nie zgodziła się.
Pierw sza z dwóch części referatu doc. Zofii S i n k o w e j (wyraźny jego p o dział odpowiadał dwuczłonowosci tytułu) nawiązyw ała do ujęcia spraw y przez poprzednika badaczki w studiach nad powieścią polskiego Oświecenia: cytow ała obszerny fragm ent ze Zmian w technice i funkcji romansu polskiego za czasów
Stanisława Augusta — rozprawy, która w eszła jako rozdział w stępny do książki Chłop i sp raw a chłopska w romansie sta n isław ow skim Zdzisława Skw arczyńskiego.
Stanowisko Sinkow ej ukazane zostało w yraźnie w om ówieniu utworu najbardziej reprezentatywnego. „Doświadczyński zawdzięcza sw e powstanie i strukturę przede w szystkim nowym i licznym odmianom kształtującej się na Zachodzie p ow ieści nowożytnej i dość inikle [...] związany jest z rodzimą tradycją literacką”. Ponadto kojarzyć można form ę P rzy p a d k ó w „z obrazkiem, felietonem czy szkicem charak terologicznym ” „ze wzoru »Spectatora«”. Utwór ten nie jest jednak „w ypadkow ą obcych w pływ ów i zależności”, lecz „samodzielną realizacją autorską”, przystoso w ującą je do polskiej rzeczywistości. N ie w szystk ie też m otyw y i ch w yty prozy staropolskiej zostają w Doświadczyńskim odrzucone bądź sparodiowane, jednak akceptacji ich i przyswojeniu towarzyszy znaczna, odpodobniająca redukcja. N a
tom iast przejęcie dziedzictwa utylitaryzm u, dydaktyzmu i egzem plaryczności (choć w służbie nowego programu i z unowocześnieniem oraz rozszerzeniem elem entów dyskursywnych) obciąży pow ieść naszego Oświecenia i będzie im m anentnym źró
dłem jej słabości, a nawet gatunkowego regresu.
Inne przyczyny zaham owań w ym ieniała druga część referatu, będąca jakby od powiedzią na dość dawny apel Tadeusza M ikulskiego o przeprowadzenie tego typu fachowej i szczegółowej dyskusji. Przyczynam i tym i byłyby: 1) poprzedni regres kulturalny; 2) poprzedni niedorozwój gatunku w piśm iennictw ie polskim ; 3) sta n i sław ow skie odcięcie się od tradycji epoki poprzedniej, w tym od barokowej fa n ta styki i przejawiającego się niekiedy psychologizm u oraz od sow iźrzalskiej i saskiej anegdoty, uznanej za „grubą” ; 4) niechęć Oświecenia (nie tylko polskiego) do ro mansów, w szczególności zaś niechęć klasycyzm u, postulującego w Polsce ob yw a telski utylitaryzm , a w ogóle — artystyczne odtwarzanie raczej „prawdy id ealn ej” niż obiektywnej (n b . w ypow iedzi X V III-w ieczne w tej sprawie nie są jednoznaczne i należy pozostawić ją otwartą). R ealizow anie w zorca idealnego zem ściło się na powieści bodaj najbardziej. Oto argument referatu, sform ułowany już nie jako uzupełnienie, lecz jako polemika:
„Skromny rozwój powieści próbowano również w yjaśniać strukturą p olitycz no-społeczną Polski stanisław ow skiej, a konkretniej słabością u nas m ieszczaństw a, którego doświadczenia i ideologia (szczególnie w Anglii) przyczyniły się do p ow sta nia pow ieści nowożytnej i nowego typu bohatera. W ydaje się jednak, że cechą charakterystyczną »nowej« powieści był nie tyle bohater plebejski czy m ieszczań ski (choć w XVIII w. obserwujem y jego wyraźne w kroczenie na łam y powieści), ile bohater »umniejszony«, tzn. zwyczajny, przeciętny i mało egzem plaryczny. W P o l sce uwaga społecznie reform atorskiej powieści skoncentrowała się na p rzedstaw i cielach średniej szlachty. Nie w ydaje się, by ów szlachecki bohater, który w sw ej przynależności klasowej był w warunkach polskich w łaśnie bohaterem »zw yczaj nym«, stanął na przeszkodzie rozwojowi naszej powieści. Przeszkodę m ogło stano w ić raczej zbyt silne w ciągn ięcie tego bohatera w służbę dydaktyki i p ub
licysty-K R O N I licysty-K A 3 9 1
ki. Bohater pow ieści polskiej m usiał być albo grzesznikiem poprawioAym, albo postacią w zorową i w sw ym elitaryzm ie etycznym oraz obywatelskim koturno wą — jednym słowem , stał się bohaterem »wysokim«, idealnym m odelem , osobo
w ością mało zindyw idualizow aną i uproszczoną”. .
Dyskusję rozpoczęły głosy, które w obec bezsporności zasadniczej oceny w y rażonej w referacie — dom agały się tym pełniejszego w skazyw ania walorów p o w ieści stanisław ow skiej, przede w szystkim przez um ieszczenie na stałe w bloku nowatorskich dzieł Krasickiego, obok Doświadczyńskiego i Podstolego, także H i
storii. Podnoszono, w zgodzie z opinią w ydaw cy, zalety powiastkow ej budowy tego
utworu i krytycyzm historyczny autora w duchu G. Lengnicha (M. Piszczkowski, R. Kaleta).
U siłow ano też pomnożyć argum enty oceny zbiorczej, wskazując zapóźnienie l i terackie w konstruow aniu partii nieodautorskich, a w ięc bezpośrednio kreujących bohatera, zw łaszcza dialogu, w którym panował uroczysty m odel retoryczno-m en- torski, traktatow y, a nie składnia żyw ego języka (T. Kostkiewiczowa). Naw et styl gawędziarski, który ucieleśni epokę staropolską w kreślących ją obrazach X IX - -w iecznych, krył się w ów czas jeszcze w nie w ydanych czy też w powstających dopiero rękopisach. Jest pew nym paradoksem, że mimo konwencjonalności w ie r sza, a naturalności prozy — ejdetyzm literacki dotyczący języka potocznego w cześniej rozw inął się w poezji niż w prozie (R. W ierzbowski). Obwiniano rów nież sztuczność, w jaką popadać m usiała dźwigająca „obrok duchow ny” proza (Janusz M aciejewski), oraz unicestw iający charakter w szelkiej dyspozycyjnej presji na sztukę (M. Szpakowska). W tym ostatnim argum encie trudno byłoby podważać zasadę, budzić jednak m oże w ątpliw ości sama jego przystaw alność do X V III- -w iecznej sytuacji. Zaangażowanie w ten sam program innych gatunków (a częścio w o i powieści) — dodajmy: z reguły spontaniczne — dawało przecież rezultaty artystycznie cenne i sam e z k olei płodne.
Nie próbowali natom iast dyskutanci znaleźć tak brakującej m etodologicznej w skazów ki, która tego typu „m otywacji n egatyw n ej”, zawsze bardzo trudnej, m ającej znaczny m argines dowolności i kto w ie, czy rozstrzygalnej — pozw o liłaby zhierarchizować argum enty i ostatecznie (jeśli to w ogóle możliwe) określić przywołane przez nie przejaw y jako przyczyny lub skutki.
A naliza ogólnotekstologiczna, jakiej poświęcony był referat doc. Zbigniewa G o l i ń s k i e g o , traktujący o zasadach edytorstwa nie tylko ośw ieceniow ego, prowadziła do trzech głów nych postulatów, którymi są: 1) konieczność wyboru jednej tylko redakcji utworu, gdy istnieje ich w ięcej, jako podstawy krytycznego w ydania (opowiedzenie się przeciw coraz popularniejszem u w edytorstw ie polskim równouprawnianiu w ersji, nb. polem icznie wyprzedzające konkluzję następnego referatu o tekstach B ogusław skiego, ale też odnoszące się w głów nej m ierze do praktyki w ielow ariantow ego drukowania przede w szystkim drobnych tekstów tzw. literatury ulotnej); 2) „biografizujący” układ w ydań zbiorowych (chronologiczny w obrębie poszczególnych gatunków, nie zaś dzielący dany zbiór w ed le w yłącznie w arsztatow ego kryterium czasu ogłoszenia utworów po raz pierwszy — za życia bądź po śm ierci autora); 3) „komentarz integralny” (oszczędny i pow ściągliwy, który by subiektyw ną i szkolarską ingerencją w literacką rzeczywistość utworu nie odbierał czytelnikow i tak przyjemności, jak szerszych pożytków płynących z lektury).
taktu komentatora, cytując podobną opinię prof. C zesław a Z gorzelsk iego3. P o m ysły w spółczesnego komentatora w zakresie genezy i interpretacji utworu, sp o strzeżenia dotyczące odkrywanych rem iniscencji, budowy akcji, zw iązków dzieła z rzeczywistością realną, błędów popełnianych wobec niej lub niekonsekw encji w ewnętrznych — bądź przeciwnie: w yrażanie podziwu i aprobaty dla autentyzm u czy precyzji owych relacji lub dla syntezy pisarskiej pow inny być, niezależnie od charakteru edycji, na trw ałe w yelim inow ane z przypisów i przesunięte do edytorskich szkiców albo ewentualnych specjalnych w ykazów .
R eferat dr Zofii W o ł o s z y ń s k i e j objął om ówienie dzisiejszej pod staw y w ydaw niczej sztuk teatralnych Bogusław skiego. Z 84 utw orów (przeszło połowa to teksty dzieł słowno-m uzycznych, ponad 20 — komedie, kilkanaście — tragedie i dramy), które w ciągu półw iecza 1778— 1827 złożyły się na dorobek dra maturga, w szystk ie były inscenizowane, lecz tylko około 70°/o autor ogłosił drukiem (do ineditów należeli np. K r a k o w ia c y i Górale). Podkreślając istotne znaczenie rea lizacji scenicznej dla utworu teatralnego, którego najbardziej adekwatnym „fun damentem bytow ym [...] byłby zapis inscenizacyjny lub inaczej: partytura tea tralna”, i upatrując w autorskich inscenizacjach B ogusław skiego czynnik w spółtw o rzący utwory, pisyw ane (jak autor w yznał i jak dowodzą badania) często w po śpiechu przed rychłą premierą i później przerabiane nieraz z okazji w znow ień scenicznych, referat aw ansuje tekstologicznie egzem plarz teatralny — gdyby się zachował, w praktyce zaś: ostatnie autoryzowane w ydan ie (jako efekt również w pływ u doświadczeń teatralnych) oraz w szelk ie inne postronne przekazy mogące św iadczyć o przemianach dzieła pod pieczą twórcy. Rodzi to szerszą tezę o k ilk u dziesięcioletnim nieraz i może jednocześnie heteronom icznym , a nie tylko autorskim, form owaniu utworu.
Bogusław ski przyw iązyw ał ogromną w agę do sw ej teatralnej biblioteki. Gdy z całym dobytkiem teatru przekazał ją w Ш 4 r. Osińskiemu, dla siebie zastrzegł prawo druku w łasnych utworów i po raz drugi (po feralnie w ybranym r. 1794) ujaw nił w ów czas zamiar zbiorowego w ydania sw ych dzieł. Ow zbiór biblioteczny, zaw ierający m. in. jedyne autografy utworów nie drukowanych, prem ierowe w ersje tekstów i egzem plarze reżyserskie z poprawkami autora, spłonął podczas ostatniej w ojny; z 24 w ogóle nie publikowanych utworów B ogusław skiego zachowały się rękopisy przynajmniej trzynastu. Istniejący dziś autograf fragm entów wokalnych opery Amazonki, odpis prem ierowej (lwowskiej) inscenizacji m elodram y Izkahar oraz ossoliński odpis nie drukowanej dramy Zoe mają znaczenie peryferyjne. W y dania pośm iertne (poza 3 ostatnim i tomam i edycji zbiorowej) obejmują tylko K r a
k o w ia k ó w i Górali (ich złożoną problem atykę tekstow ą referat w yłączył ze swej
tem atyki), a także Dowód wdzięczności narodu i H enryka VI na łowach — pierw o druki tych 2 sztuk w ydał Bogusław ski w 1791 i 1792 roku. Poza nimi i 4 ulotkam i z lat 1791—1801 publikacje oryginalne Bogusławskiego skupiają się w e wczesnym okresie jego twórczości, który się zbiegł z zainicjowaniem przez Dufoura serii w ydaw niczej „Teatr P olsk i”, oraz u schyłku życia, kiedy w śród 48 utw orów, w y dawanych od 1820 r. przez Natana Glücksberga w 12-tom owej edycji Dzieł dram a
tycznych, znalazło się 8 wznowionych i poprawionych przez autora: N ędza uszczę śliwiona, Amant, autor i sługa, Slub modny, Mieszczki modne, Szkoła kobiet,
3 Cz. Z g o r z e l s k i , Postu laty edyto rskie w za kresie literatury pie rw sz ej po
ło w y w. XIX. „Ruch Literacki” 1968, z. 2. Program ten przedstaw ił autor w grudniu
K R O N I K A 3 9 3
U czciw y winow ajca, Człowiek, jakich mało na świecie i Henryk VI na łowach.
Pow iększają jeszcze ten zespół sztuk dwuw ersyjnych w spom niane fragm enty
Am azonek i odpis Izkahara z 1814 roku.
Subskrypcję Dzieł (z zapowiedzianych 15 tomów w yszło 12, w tym za życia autora 9) Bogusław ski zorganizował energicznie; wiadomo też, że nie w yłączył się z samej pracy w ydaw niczej — gdy była już w toku, „wprowadzał jeszcze zm iany i uzupełnienia w stosunku do pierwotnego planu”.
Kilka utw orów zakw alifikow ał Bogusław ski do zbioru, nie kryjąc, że czyni to z pietyzm u dla nich jako dla św iadectw przeszłości: swój debiut Nędzę uszczęśli
wioną, ściśle poddane politycznej aktualizacji Mieszczki modne i krytykowaną
przez Iksów Szkołę kobiet. Pozostałe „traktował jednak jako repertuar żyw y” i w Uwagach do niektórych zawarł w skazów ki inscenizacyjne. Od dawna bowiem upatryw ał w opublikowaniu sw ych dzieł zaradczy środek na korsarstwo w yd aw ców i znacznie dokuczliw sze — teatrów. Dziełom nie nadał układu chronologiczne go — „nawet w ięk sze zagęszczenie sztuk w czesnych jest w tomach dalszych”. Te w łaśn ie sztu ki stały się przedmiotem przeróbek, o których autor pozostaw ił w ażną dla tekstologa w ypow iedź: „Było najprzód m yślą m oją dawniejsze dzieła zostawić, jak pierw iastkow o napisanym i były. Ale wzrastający codziennie smak lepszego stylu, oczyszczenie m owy z obcych wyrazów, zmiana nareszcie okoliczności i spo sobu m yślenia zniew oliły m nie do przeistoczenia w ielu m iejsc ówczesne zdarze nia w spom inających, w ielu słów już zapomnianych, w ielu zdań przeciwnych dzi siejszym ”. Czuł też B ogusław ski potrzebę w ytłum aczenia się, że styl w ypow iedzi w sztukach pozostał jednak w łaściw y czasom ich w ystaw iania.
Pow yższą sam oocenę potw ierdziły w nioski z analizy zmian dokonywanych przez Bogusław skiego. R eferentka stwierdziła, że zmiany te, nie przekształcające struktury sztuk (częściej polegały na skrótach niż przeredagowaniach), m iały na celu osiągnięcie zw artości akcji i w ypow iedzi (co mogło być odbiciem nowego, pow ściągliw szego stylu gry) oraz uwspółcześnienia intrygi — przez elim inację nieaktualnych, obum arłych aluzji i tych zwłaszcza fragm entów, które, poprzednio obojętne, w nowych warunkach m ogłyby nabrać niepożądanej treści (np. antypa- triotycznej). Szczególnie kom edie obyczajowe, atakujące kiedyś współczesność, cie niow ał B ogusław ski w zgodzie ze swym — „zaświadczonym skądinąd — idealizu jącym stosunkiem do stanisław ow skiej przeszłości”.
„N ajkonsekw entniej m odernizacja sztuk przejawiła się w sam ym języku”: w y m iana słów obcych (rygorystyczna), a także obcobrzmiących na rodzime (nieraz nie synonim iczna, lecz jakościowa), form w yrazowych, fleksyjnych, składniowych i frazeologicznych ze starszych na nowsze, z prowincjonalnych bądź nacechowanych celową w ulgarnością czy tylko potocznością — na powszedniejsze, uładzone. N ie kiedy zm iany te usuw ają poprzednią manierę (np. zdrobnień), kiedy indziej nie dają przyporządkować się żadnej rozpoznawalnej zasadniczej intencji, nierzadko też ich puryzm zgodny jest z kierunkiem rozwoju języka. Porównanie tomów 1—9 z trzem a ostatnim i, pozbawionym i ostatecznej kontroli autorskiej, nie dostarcza podstaw do twierdzenia, aby ta znaczna korekta językow a była w ynikiem czyjejś postronnej interw encji. N ie stwierdza się też zmian, które by św iadczyły czy to o w kroczeniach cenzury, czy o przezornych ustępstwach w możliwej przed nią obawie.
W ersje pierwotna i ostateczna 10 zestawionych sztuk Bogusławskiego zostają w konkluzji referatu uznane za odbicie dwóch różnych „określonych inną sytuacją historyczną etapów twórczości autora”. „Pierwszeństwo, jakie w planie edycji przyznam y tekstom pierwotnym ze w zględu na ich pełniejsze w alory poznawcze,
a także z uwagi na fakt, że w tym brzmieniu w eszły w społeczno-kulturalny obieg”, nie m oże w niczym zm ienić tego, że „późniejsze redakcje utw orów B og u sła w skiego — przy całym zubożeniu realiów, przeform owaniu języka — dostarczają równocześnie dowodów rzeczyw istego twórczego w kładu autora. U suniętych w nich zostało w iele pierwotnych potknięć i nieporadności stylistycznych, nie m ów iąc już o skorygow aniu usterek czy w ręcz błędów gram atycznych; m ożna by w sk a zać niejedno m iejsce trafniej u jęte”.
„Obie w ersje w równym stopniu składają się na dany utwór, żadna z osobna nie jest jedynym , pełnym jego zapisem, i obie w ydają się równie w a żn e”. A le istniejąca technika edytorska jest wobec tej równorzędności, jednorodności i roz dw ojenia — dość bezradna. Odsyłaczowe przytoczenie w ariantów w istocie nałoży na siebie obie w ersje w uciążliwej percepcji czytelniczej i zachw ieje ich nieza leżnością, natom iast druga możliwość, która „dopuszczalna jest tylko na praw ach w yjątk u — przedruk obu pełnych redakcji utw oru”, również rozdrobni uwagę odbiorcy w żmudnym kolacjonowaniu i też nie sp ełn i dobrze sw ego zadania. „Najlepszego rozwiązania tej podstawowej trudności szukać trzeba w d ysk u tow a nych w spółcześnie propozycjach dotyczących nowych sposobów opracowania apa ratu krytycznego”.
Praktyczny w ybór pierwotnej redakcji dwuw ersyjnych utw orów B ogu sław skiego poparł w dyskusji doc. Z. Raszewski, rozpatrując potrzeby i charakter pro jektow anej edycji; w yraził m. in. przekonanie, że now e w arianty sztuk sporządzał autor pod znacznym w pływ em nacisku pseudoklasycyzm u, a zwłaszcza terroru Iksów. Stosunku referatu do poprawek bronił dr M. W itkowski, konfrontacji zaś w ysłu ch anych rozważań z doświadczeniam i w ypływ ającym i z całości w łasn ych edytorskich prac nad komediami Zabłockiego dokonała mgr J. Paw łow iczow a.
Mimo odrębności problem atyki i rodzaju twórczości podobieństwo zagadnień filologicznych i stylistycznych tekstologii Bogusław skiego przyw odziło na myśl dotyczący Kniaźnina referat z poprzedniego dnia.
Dr Elżbieta A l e k s a n d r o w s k a zajęła się ośw ieceniow ym edytorstw em dokum entacyjnym i publikacjam i naukowo-inform acyjnym i. D okum entację lite racką, prócz pom iniętych podstaw owych dzieł, o których tek stologii traktow ał w cześn iejszy referat, tworzą przede w szystkim epistolografia, pam iętnikarstw o, cza sopiśm iennictw o oraz inne pisem ne przekazy epoki. Podw aliny tego faktogra ficznego zaplecza ośw ieceniow ego stworzyło dla w spółczesnej historii literatury kilku badaczy przedwojennych: L. Bernacki, z którego m ateriałów w ydano później pod redakcją T. M ikulskiego i J. Kotta bloki korespondencji czterech w ielk ich poe tów O świecenia (nie scalono jednak jego Materiałów do życio rysu i twórczości
Ignacego Krasickiego z „Pamiętnika Literackiego” 1929— 1934); A. M. Skałkowski,
w ydaw ca Arch iw u m W ybickiego oraz L. Kam ykowski, który zainicjował w ydanie
K orespon den cji Jana Śniadeckiego, kontynuowane następnie przez M. Chamcównę
i S. Tyńca. Do przedwojennych w ydań H. Biegeleisena i W. Konopczyńskiego no w y zbiór listów Konarskiego dodał J. N ow ak-D łużew ski. L isty te w ym agałyby z czasem edytorskiego scalenia oraz komentatorskiego dopracowania i koniecznie przekładu na polski — „inaczej pozostaną m artwą pozycją, po którą na co dzień sięgać będą tylko nieliczni”. Ostatni postulat odnosi się również do obcojęzycz nych listów w korespondencji J. A. Załuskiego. W ydanie jej przez B. S. Kupścia i K. M uszyńską było ew enem entem r. 1967 i należy natarczywie upom inać się o dalszy ciąg zbioru: listy sam ego Załuskiego, ukryte jeszcze w krajowych i za granicznych archiwach. Ważną książkową publikacją listów jest Tajna kore spon
K R O N I K A
395
dencja z W a r s z a w y 1792— 1794 do Ignacego Potockiego, opracowana przez M. R ym -
szynę i A. Zahorskiego. M niejsze zbiory epistolarne ukazywały się w czasopism ach i w ydaw nictw ach seryjnych — przede w szystkim w „Pamiętniku Literackim ”, „Ze skarbca kultury”, „Pam iętniku T eatralnym ” oraz w Miscellaneach z doby O ś w i e
cenia, w ydanych w ramach „Archiwum Literackiego”, w których po listach
F. Karpińskiego m ogłyby się też znaleźć scalone zbiory korespondencji N iem ce wicza, W ęgierskiego (wraz z jego dziennikami i pozostałą dokumentacją), K oł łątaja i Staszica. Warto by również, nie ze w zględu na osoby piszących czy adresatów, lecz z uwagi na bogatą literacko-teatralną treść, przygotować do ed y cji kilka zbiorów epistolarnych, jak np.: listy kierowane do J. Przybylskiego, ga zetki Teodora Ostrowskiego, listy F. Oraczewskiego czy pełne relacje J. Heinego. Istnieje też potrzeba w ydania, kluczow ych dla epoki, zbiorów korespondencji: S ta nisław a Augusta, Stanisław a i Ignacego Potockich, Izabeli i Adama K azim ierza Czartoryskich. Bez ogarnięcia treści tych listów naw et najlepsza znajomość okresu Oświecenia nie m oże być pełna.
Na uznanie za w zorce m etodologiczne przy w ydaw aniu korespondencji zasłu gują edycje redagow ane pod kierunkiem T. M ikulskiego. Upom nieć się jednak warto o bardziej rozbudowane indeksy osobowe, takie jak indeks E. Brańskiej do
Przewodnik a po zbiorze rękopisów wilanowskich W. Sem kowicza czy sło w n i
czek biograficzny korespondentów Załuskiego w e wspom nianej edycji.
W latach powojennych w ydano znaczną ilość dzienników i w spom nień. Z asłu żyły się w tym głów nie serie pam iętnikarskie PIW i Ossolineum, kilka też pozycji opublikował „Czytelnik”. R eferat w ym ienił ogłoszone pozycje wraz z będącym i aktualnie w druku: K itow icza i N iem cewicza (po 2 tytuły), Kilińskiego, M agiera,
Jana Potockiego, Potockiej-W ąsow iczow ej, Trębickiego, Karpińskiego, Bukara,
Koźmiana, Ochockiego (pierwsza pełna edycja), Schulca, 2 opasłe tom y relacyj cudzoziem ców o Polsce; z tek stów drobniejszych: pam iętniczek I. B ykow skiego oraz dziennik podróży do Cieplic I. Czartoryskiej. W realizacji edytorskiej zn aj duje się też blok pam iętników Stanisław a Augusta. Przedsięwzięcie to, ciągnące się już dziesiątki lat, należałoby w reszcie ukończyć. Zachowane tom y edycji tekstu oryginalnego, które zdołano opublikować przed pierwszą w ojną św iatow ą, należą dziś do rarytasów bibliotecznych; przekład zaś polski podjęty w r. 1915, urwany na części 1 tomu 1, zam knął dzieje na tym że r. 1758, na którym skończył też sw e w ydanie J. I. K raszew ski. Sprawa jest tym pilniejsza, że zdystansow ali nas tutaj, i to przed w ielu laty, edytorzy niem ieccy, udostępniając w przekładzie niem ieckim tekst pełnych 2 tom ów (do r. 1773). Obok racji naukowych, których nie trzeba na tym m iejscu przedkładać, przynaglające są w ięc także w zględy inne.
Pozostały przedstawiony program to edytorskie uporządkowanie w ciąż roz proszonych jeszcze m ateriałów w spom nieniow ych N iem cew icza oraz kontynuacja wydań pam iętników dotąd nie publikowanych, a zachowanych: M. Mniszcha d zien
nika podróży do Włoch, pam iętników W. Turskiego, F. Chrząszczewskiego
i L. Dem bowskiego, reedycje tekstów pozbawionych już dziś rękopiśm iennej pod staw y, w m iarę m ożliw ości z uzupełnianiem jednak i naprawianiem X IX -w ie cz - nych skażeń i z uczytelniającym nowoczesnym komentarzem (np. pam iętniki M. M atuszewicza czy B. Pstrokońskiego). Natom iast nie da się naprawić rychło uchybień w obec praw tekstu bądź kom entarza w w ydaniach najnowszych. Na długi w ięc czas pozostaną przestrogą przed powtórzeniem edytorskich błędów w spom nienia A netki Potockiej, w ydane bez dostępnej części 4, E stetyka M agiera, po długich latach opublikowana przez niezgranych w spółw ydaw ców bez u w zględ
nienia najobszerniejszej i autoryzowanej kopii tekstu, czy kontam inacja w jeden ciąg narracyjny różnych utworów pam iętnikarskich Prota L elew ela.
Do druku w „Archiwum Literackim ” przygotowany został przez J. Szczepańca zbiór X V III-w iecznych prasowych anonsów księgarskich, w ażny przy ustalaniu chronologii druków, podobnie jak będący w projekcie atlas w in iet i czcionek, używ anych w ówczesnych tłoczniach. Analogicznym kluczem dla kw erend archi w alnych będzie mógł się stać atlas autografów pisarzy O świecenia, którego plan zrodził się również podczas w rocław skich spotkań.
Po olbrzymim zbiorze Ludzie Oświecenia o ję z y k u i stylu Z. Florczak i L. Pszczołowskiej zestaw w ypow iedzi estetycznych o teatrze opracow ała J. P a- w łow iczow a. W „Bibliotece Narodowej” po w ydanym już w yborze tekstów z „Wiadomości Brukowych” ukaże się w ybór z „Zabaw Przyjem nych i P ożytecz nych”, a następnie z „Monitora” — oba te czasopisma zasługiw ałyby zresztą na pełną naukową reedycję („angielski »Spectator«, spełniający na tam tym gruncie podobną rolę do tej, którą spełniał u nas »Monitor«, doczekał się już w ielu w ydań, pełnych i skróconych”).
Do przeglądu dokumentacji referentka w łączyła także problem twórczości p i sarzy uznawanych za drugorzędnych, interesującej „jako kontekst dla dzieł n aj w ybitniejszych i podstawa tekstow a, pozwalająca na dalsze porządkowanie spraw autorstwa, jak też w eryfikację przyjmowanej dotąd hierarchii tw órców ”. W tym zakresie „dorobek edytorski ostatnich lat [...] — poza dramatem, w ydaw anym system atycznie w serii »Teatru Polskiego Oświecenia« — jest w yjątk ow o ubogi. [...] Tymczasem planowane przez Juliusza Wiktora Gom ulickiego już w r. 1958 w ydanie tekstów »minorów« — po opracowaniu tom ów Oświecenia w N o w y m
Korbucie stało się szczególnie palące”. Do system atycznego ich ogłaszania powo
łana zostaje — w ramach przedsięwzięć IBL — specjalna seria w ydawnicza. Wśród jej nazwisk autorskich figurują m. in.: J. Ancuta, J. Chreptowicz, J. Czyż, F. Gawdzicki, J. Koblański, A. Kossakowski, Potoccy, J. K. Świętorzecki.
Stan znacznie bardziej zadowalający od dokumentacji tekstow ej osiągnęła in form acja bio- i bibliograficzna historii literatury polskiego Oświecenia. W n ie m ałym jednak stopniu dzięki w ydaw nictw om i kartotekom o zakresie chronolo gicznie i specjalistycznie szerszym.
Uzasadniwszy rację sporządzania bibliografij poszczególnych epok literackich (monografie bibliograficzne w ybitnych pisarzy powstają i ukazują się dość wolno, zaś olbrzymia rzesza drugoplanowych autorów nie m oże być nimi w ogóle objęta), A leksandrow ska w bardzo zwięzłej autoocenie ośw ieceniow ego Nowego Korbuta zasygnalizow ała jego pew ną lukę: „rezygnację z działu haseł anonim owych (obec nego w Piśmiennictw ie staropolskim)”, w ynikłą z bieżącego stanu badań, zwłaszcza nad anonim owym i tekstam i literatury politycznej, i w ym agającą w związku z tym odrębnego uzupełnienia — z uwzględnieniem w niosków , jakie płyną z oglądu
Bibliografii staropolskiej okolicznościowej poezji politycznej J. N ow aka-D łużew -
skiego. Znalazły się też w referacie postulaty dotyczące „żywego Korbuta” (uka zyw ać by się m iały w przyszłości co kilka lat cykliczne suplem enty do poszcze gólnych części Nowego Korbuta), bieżących w yspecjalizow anych „ekspresów in form acyjnych” oraz „małego Korbuta” — skrótu dzieła, przeznaczonego na użytek szerszego kręgu odbiorców.
Końcowa część referatu zawierała uwagi o w ielu innych pracach informa cyjnych: o monografiach bibliograficznych „Zabaw Przyjem nych i Pożytecznych” oraz, kartotek owo ukończonej już, „Monitora” — obu pióra autorki referatu; o b i bliografiach zawartości czasopism — „Co tydzień” (opracowanej i w ydanej aż dwukrotnie), „Tygodnika W ileńskiego” z r. 1804, „Roczników” Towarzystw: War
K R O N I K A
397
szaw skiego Przyjaciół Nauk i Naukowego Krakowskiego, w reszcie o kartotece A. Bara w w arszaw skiej pracowni IBL; o ogólnej bibliografii czasopism, która by w przyszłości połączyła zasięg chronologiczny Bibliografii prasy polskiej 1661—
1831 J. Łojka (z geograficznym poszerzeniem o Gdańsk) z bardziej krytyczną
i naukową m etodą opracowania Katalogu czasopism X V I —XVIII w. w zbiorach
[...] Ossolineum B. Górskiej; o fundam entalnej bibliografii dramatu polskiego pod
redakcją W. Korotaja i o Bibliografii powieści polskiej lat 1601—1800 J. Rudnic kiej — książce zam kniętej cezurą r. 1800, jednak choćby ze względu na X IX - -w ieczne w znow ienia „ośw ieceniow ych” tytułów w artej kontynuowania po lata rom antycznego przełomu; o roli bibliografii dyscyplin pokrewnych (historii i filo zofii) oraz o system atycznie ukazujących się i m etodologicznie wzbogacanych in w entarzach rękopisów (w oparciu o te katalogi m ogłoby i powinno powstać ze staw ienie polskich rękopiśm iennych litterariów ośw ieceniow ych w archiwach kra jowych, dopełnione danym i dotyczącymi zbiorów zagranicznych).
Potrzeby badawcze sform ułow ane w ostatnim referacie — dyskusja potw ier dziła, dodając jeszcze do nich pew ne postulaty realizacyjne. Przede w szystkim dr E. Rabowicz, akcentując konieczność przeprowadzania w sposób bardziej sy ste m atyczny kwerend archiwalnych i bibliotecznych, szczególnie w zbiorach radziec kich, proponował planow e gromadzenie w Bibliotece IBL stopniowo zdobywanej w ten sposób dokum entacji m ikrofilm owej oraz stworzenie oddzielnej ośw iecenio w ej pracowni edytorskiej, która szybciej, niż to jest m ożliwe obecnie, w yrów n yw a łaby braki w zakresie rozm aitych prac w ydaw niczych.
Dr R. Leszczyński upomniał się o obdarzenie uwagą (w uzupełnieniach do
Nowego K orbuta i w nowym dziale P rzekła dów „Pamiętnika Literackiego”) d a
w niejszych oraz nowszych prac historycznoliterackich, z początku choćby m a teriałow ych, „napisanych w językach narodów z nami sąsiadujących i połączonych w ielorakim i w ięzam i z kulturą polską”. Przy niezłej u nas znajomości publikacji w schodniosłow iańskich i gorszej nieco rumuńskich czy czeskich — z litew skim i i w ęgierskim i sprawa ma się zupełnie źle. N ie są w ięc np. znane: rzecz M. Birżi- śki o oddźwięku powstania kościuszkowskiego w w ierszach litewskich, prace V. M aciunasa o Szubrawcach, czasopisma niem ieckie w ychodzące w Kurlandii, a także periodyki w ęgierskie, jak „Magyar K önyvtar”, który na przełom ie XVIII i X IX w. inform ow ał o polskim życiu literackim.
W zgodzie z referatem dr Aleksandrowskiej w ypow iadali się dyskutanci na tem at „m inorów”. Um owność i tym czasowość sam ego tego terminu zilustrował przypadek A ntoniego K orwina Kossakowskiego, świadczący zarazem o badaw czym niedoczytaniu „Zabaw Przyjem nych i Pożytecznych” — poetę tego, n ie równego zresztą, przemilcza tak kompendium Borowego, jak antologia Kotta (nb. fakt ów tłum aczą okoliczności powstawania obu tych książek). Wśród jego w ierszy drukowanych w „Zabawach” znajdują się i barokowe poematy: predestynacyjny, odpowiadający św iatopoglądowo pewnym momentom biografii Kossakowskiego, zrekonstruowanej w N o w y m Korbucie, i sielsko-arkadyjski, w którego w stęp ie autor w ylicza inne sw e utwory. Incipit „Ja to ten, co przed laty gwiazd śpiew a łem biegi...” pozwalałby domyślać się w Kossakowskim adresata w iersza N aru szewicza Do Astronom a (wskazanego tam zresztą także jako piewca wsi), a zara zem i autora również kom plem entujących I. Czartoryską Powązek, uchodzących za drugi pod tym tytułem utwór Trembeckiego. Oprócz pseudonimu sprawdzałoby ten dom ysł i hipotetyczne rozwiązanie kryptonimu „jednego Astronoma S ta n is ła wa?] P[oniatowskiego?] S[ekretarza] G [abinetowego]” — choć mogłaby to być także analogiczna do uprawianej przez Trembeckiego „bielaw sciady” — „kossa-
i w zbogaciły ostatnio prace E. A leksandrowskiej, J. W. Gom ulickiego, E. R abow i- cza i Z. Raszewskiego, jest na pewno jednym z ciekawszych stanisław ow skich przedłużeń baroku i jednocześnie w ypełnieniem X V III-w iecznej regionalnej luki w poezji ziem litew skich (głos podpisanego; pew ne sprzeciw y zgłosili dr J. Platt, znający francuski pierwowzór w iersza Do Astronoma (czy nie obiegow y koncept o astronomie, który Naruszewicz znał choćby z fraszki Kochanowskiego?) i doc. R. Kaleta, podzielający w ątpliw ości co do rozwiązania kryptonim u — naw et w swym skrócie, a w ięc w postaci słownej jedynie pom yślanej, brzm iącego zbyt poufale wobec urzędowej tytulatury królewskiej; natom iast dr E. A lek san d row ska, gotowa przyjąć ów domysł, zakwestionowała uchylające spraw ę zastrzeżenie o m ożliwości pastiszow ego użycia kryptonimu „pod K ossakow skiego”).
Podsum owania i zamknięcia obrad K onferencji dokonał doc. Z. Goliński.
R y szard W ie rzb o w sk i
SPRAWOZDANIE Z DZIAŁALNOŚCI
TOWARZYSTWA LITERACKIEGO IM. ADAMA MICKIEWICZA W OKRESIE OD 10 MARCA 1966 DO 10 WRZEŚNIA 1968
Ustępujący Zarząd Główny w składzie: prezes — prof, dr Julian K rzyżanow ski; w iceprezesi — prof, dr Eugeniusz Sawrym owicz, doc. dr Edmund Jankowski; sekretarz — mgr Maria Wosiek; skarbnik — dr Stanisław Swirko; członkow ie Z a rządu: mgr Paw eł Bagiński, doc. dr Zbigniew Goliński, prof, dr Jan Zygmunt Ja kubowski, prof, dr Juliusz N ow ak-D łużew ski, prof, dr Janina K ulczycka-Saloni, prof, dr Zdzisław Libera, doc. dr Jerzy Pelc, dr Stanisław Rutkowski, mgr A licja Szlązakowa, mgr Ryszard W ojciechowski, prof, dr K azim ierz Wyka; oraz K om isja R ew izyjna w składzie: prof, dr Zofia Szm ydtowa (przewodnicząca), prof, dr Jan Dürr-Durski, doc. dr Maria Straszewska, mgr Maria Bokszczanin — zostały w y brane przez Walny Zjazd D elegatów Towarzystwa 29 marca 1966 w Gdańsku.
W okresie sprawozdawczym zarejestrowanych było w Tow arzystw ie 2П Od działów w następujących miastach: Białystok, Bydgoszcz, Cieszyn, Częstochowa, Elbląg, Gdańsk, Grudziądz, Inowrocław, K atowice, Kielce, Koszalin, Kraków, Lublin, Łódź, Olsztyn, Opole, Pabianice (Oddział zarejestrowany w 1968 r.), P iotr ków Trybunalski (Oddział zarejestrowany w 1968 r.), Poznań, Przem yśl, Rzeszów, Siedlce, Szczecin, Toruń, Warszawa, Wrocław, Zielona Góra. Pow stał także now y Oddział w Łomży, którego Zarząd przeprowadza obecnie form alności legaliza cyjne.
W okresie od 10 III 1966 do 10 IX 1968 odbyły się 103 posiedzenia rozszerzo nego prezydium Zarządu Głównego, 3 zebrania plenarne, 2 zebrania K om isji R e w izyjnej.
Nie odbyła się żadna kontrola w ładz finansow ych PAN i DRN. Przeprow a dzono 2 kontrole ZUS (14 VII 1967 i 17 IV 1968).
Według posiadanych przez Zarząd Główny danych — na podstaw ie spraw o zdań Oddziałów — liczba członków Towarzystwa w yn osi 850 osób.
W roku 1966 budżet Towarzystwa przedstaw iał się w sposób następujący: dotacja Polskiej A kadem ii Nauk — 105 000 zł; dotacja M inisterstw a Kultury i Sztuki na akcję sienkiew iczow ską — 20 000 zł (do rozliczenia z końcem r. 1967). Z dotacji PAN rozchodowano: 56 000 zł na akcję odczytową, 28 000 zł na koszty przejazdów, 32 000 zł na osobowy fundusz płac (pensje kierownika sekretariatu