• Nie Znaleziono Wyników

Twórczość Kraszewskiego jako literackie źródło powieści historycznych Sienkiewicza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Twórczość Kraszewskiego jako literackie źródło powieści historycznych Sienkiewicza"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)

Halina Bursztyńska

Twórczość Kraszewskiego jako

literackie źródło powieści

historycznych Sienkiewicza

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 57/3, 237-256

(2)

TWÓRCZOŚĆ KRASZEWSKIEGO JAKO LITERACKIE ŹRÓDŁO POW IEŚCI HISTORYCZNYCH SIENKIEWICZA*

Badacze twórczości Sienkiewicza odnotowywali skłonność pisarza do wyKorzystywania tradycyjnych schematów literackich przy kompono­ waniu powieści к Powoływano się przede wszystkim na obce wzory, u n i­ kając skonfrontow ania w arsztatu powieściopisarskiego tw órcy Trylogii z rodzim ą trad ycją literacką.

W śród poprzedników autora Ogniem i m ieczem , których twórczość stanow iła niezbędny etap w rozwoju historycznej powieści polskiej, Jó ­ zef Ignacy K raszew ski zajm uje pozycję czołową. Pisarza tego niepo­ dobna pominąć p rzy badaniu źródeł literackich Trylogii, Quo vadis oraz K rzyżaków . Analiza zbiegających się chronologią tem atów powieści histo­ rycznych obu pisarzy przynosi bogaty m ateriał porównawczy. Zarówno Kraszew ski jak i Sienkiewicz korzystali z tych samych zasadniczo źródeł, uw zględniając oczywiście rozwój badań i nowo odkryte m ateriały, jeśli chodzi o K rzyża ków (1900) i „krzyżackie” powieści Kraszewskiego (K rzyżacy 1410 — 1872; Waligóra — 1880), a dalej powieści rzymskie (Caprea i Roma — 1860; R zym za Nerona — 1866) i Quo vadis (1896).

Tak więc w w ypadku Trylogii i powieści historycznych K raszew ­ skiego, związanych tem atycznie z wiekiem XVII, podstaw a źródłowa była ta sama. O bydwaj pisarze opierali się też na tej samej trad y cji literackiej oraz podobnych wzorach powieściowych i mogli czerpać z do­ robku swych poprzedników w zakresie beletryzacji historii. Chodzi tu o korzystanie z w ątków fabularnych, pomysłów tem atycznych, o w pro­ wadzenie podobnych motywów, o gotowe schem aty charakterologiczne, budowę scen i sytuacji.

Sądzę jednak, że mnogość, nasilenie i charakter zbieżności między

* Fragm ent rozprawy doktorskiej K r a sze w sk i i Sienkiewicz, przygotowywanej pod kierunkiem prof, dra W incentego Danka w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Krakowie.

1 Na brak now atorstw a dzieł Sienkiew icza w zakresie struktury i tem atyki zw rócił m. in. uw agę J. K r z y ż a n o w s k i , Z d zie jó w w a i te r s k o ty z m u polskiego. „Przegląd W spółczesny” 1933, nr 130, s. 178. — Por. też A. S t a w a r , Pisars two

H enryka Sienkiewicza. W arszawa 1960, s. 114 n.

(3)

238 H A L I N A B U R S Z T Y Ń S K A

powieściami historycznym i obu autorów pozw alają w ysunąć um otyw o­ waną hipotezę, iż Kraszewski był pośrednikiem w korzystaniu przez Sienkiewicza z zasobów tradycji literackiej, że tw órca K rzyżaków od niego przejął pewne m etody artystycznej obróbki m ateriału historycz­ nego: pom ysły w zakresie koncepcji szeregu postaci, w ątki fabularne, a naw et gotowe sytuacje i sceny. Nie da się również zakwestionować pewnych zbieżności tekstowych i stylizacyjnych. W tym w ypadku post hoc znaczy zatem również i propter hoc.

N iniejszy szkic posiada charakter wyłącznie m ateriałow y. Rozbiór analityczny w ybranych utw orów Kraszewskiego i Sienkiewicza został w nim przeprow adzony w celu znalezienia argum entów świadczących na rzecz w ysuniętej tezy o związkach, które zachodzą między powieścio- pisarstw em historycznym obu twórców 2.

1. Halki a Danusia

Wielu k ry ty k ó w 3 podkreślało zgodnie podobieństwo Danusi, boha­ terki K rzyżaków Sienkiewicza, do postaci z lite ra tu ry ludowej, słusznie

2 W rozbiorze tym pom inięto stosunek Quo vadis do „powieści rzym skich” Kraszewskiego, częściowo om ówiony już przez T. S i n к ę (Hellada i Roma

w Polsce. Lw ów 1933), H. Ż y c z y ń s k i e g o (S tudium o powieści rzy m sk ie j. „Quo v adis” H enryka Sienkiewicza. W: Pisma. T. 3, cz. 1. W rocław 1947) i J. B i e l a -

t o w i с z a („Rzym za Nerona” K raszew skiego a „Quo v a d is” Sienkiewicza. „Prze­ gląd K lasyczny” 1936, nr 3).

Przy lokalizacji cytatów i odwołań posługujem y się następującym system em skrótów: J. I. K r a s z e w s k i : В = Boleszczyce. Wyd. [ = Przygotow ał do druku, posłow iem i przypisam i opatrzył] S. S i e r o t w i ń s k i . Warszawa 1959. — DK =

Dwie królow e. Wyd. E. W a r z e n i e a. W arszawa 1960. — KN = K r ó l w N ie­ świeżu. Opowiadania z życia Karola Radziwiłła, „Panie K ochan ku ” [: Ostatnie chwile Księcia W o je w o d y „Panie Kochanku”, s. 197—312; P apie ry po Glince, s. 5—

80]. Wyd. W. D a n e k . Warszawa 1962. — KS = K r ó le w sc y synowie. Wyd. W. D a n e k . W arszawa 1960. — M = Masław. Przedm ow ę napisał S. Ż ó ł к i e w - s к i. Wyd. S. S i e r o t w i ń s k i . Warszawa 1961. — PM = P am iętn ik Mroczka. W: W y b ó r pism. W ydanie Jubileuszow e. Т. 1. W arszawa 1878. — S = Semko. Przygotow ał do druku i przypisami opatrzył K. D a s z k i e w i c z . Posłow ie n a­ pisał W. H a h n . Warszawa 1960. — SZ = Szaławiła. P osłow ie napisał W. D a n e k . Przypisami opatrzył J. L. К o w a 1 с z у k. W: Szaławiła. Raptularz pan a Mateusza

Jasienieckiego. Opowiadania z czasów S tanisława Augusta Poniatowskiego. War­

szawa 1962. — W = Waligóra. Wyd. W. H a h n . W arszawa 1962.

H. S i e n k i e w i c z : К = K rzyżacy. Т. 1—2. W arszawa 1953. — O = Ogniem

i mieczem. W ydanie pod redakcją J. K r z y ż a n o w s k i e g o . Na podstaw ie wyd.

2, poprawionego przez autora z uw zględnieniem rękopisu i wyd. 1, przygotow ał do druku T. J o d e ł k a . Т. 1—2. Warszawa 1964. — P = Potop. W ydanie pod redakcją J. K r z y ż a n o w s k i e g o . Tekst przygotow ały do druku, na podstaw ie rękopisu, pierwodruku i wyd. 2, L. M i c h a l s k a i M. S k a l s k a . Т. 1—3. W arszawa 1964.

Liczby w nawiasach oznaczają kolejno tom i stronę; gdy kilka cytatów z tej samej pozycji w ystęp uje w grupie, skrót umieszcza się tylko przy pierwszym .

3 M. in.: W. G o s t o m s k i , „K r z y ż a c y ” Sienkiewicza. „Ateneum ” 1901, t. 2, z. 6. — K. W o j c i e c h o w s k i , H enryk Sienkiewicz. L w ów 1917, rozdz. 5.

(4)

T W Ó R C Z O Ś Ć K R A S Z E W S K I E G O A P O W I E Ś C I H I S T O R Y C Z N E S I E N K I E W I C Z A 239 przypisując autorow i ukształtow anie jej na wzór bohaterek pieśni i po­ dań. D ostrzegano również m alarskie w alory literackiego rysunku Da­ nusi 4. D otąd, poza ogólnymi w zm ian k am i5, nie zwrócono uwagi na li­ terackie źródła prototypu córki Ju ran d a. Stanow ią go bohaterki trzech powieści historycznych Kraszewskiego: Boleszczyce (1877), Waligóra (1880) i Sem ko (1882). P aralele dotyczą m etody charakteryzacji postaci oraz ko nstru kcji ich losów, co najpełniej uwidacznia się przy porówna­ niu K rzyża ków z Waligórą. Pozostałe powieści Kraszewskiego wnoszą elem enty dopełniające całościowy obraz Sienkiewiczowskiego typu.

Sylw etki Halek, córek tytułowego bohatera powieści Waligóra, u trzy ­ m ał K raszew ski w konw encji ludowej, zakładając ich nierealność przez nadanie zew nętrznych cech bliźniaczego podobieństwa, co według zabo­ bonu ludowego usuwało je ze świata ludzi przeciętnych, opatrywało piętnem „duchów jakichś złych, na pokusę ludzką stw orzonych” (W 404). S iostry bliźniaczki „prostotą jakąś w iejską nacechowane” (W 44) scha­ rakteryzow ał pisarz p rzy użyciu odpowiedniego doboru określeń, które oddają w ygląd zew nętrzny całej sylwetki, rysy tw arzy oraz sposób za­ chowania się. Ta prezentacja nie zawiera cech indyw idualizujących po­ stać, nie w ykracza poza przy jęty schemat ogólnych wyobrażeń o typie urody dziewczęcej.

Zobaczył je obie na progu stojące, w bieli, z wianuszkam i na głowach, pół- uśm iechnięte, półnastraszone [...]. [W 39]

twarze białe, oczy niebieskie, kosy złote [...]. [40]

B y ły blade jak rąbek, który im głów ki osłaniał. [408]

R ęce m iały założone na szyję, głow y pochylone tak, że się skroniami stykały. [290]

szły zadum ane, nie patrząc, jak senne [...]. [407] jak spłoszone ptaszki. [41]

poszły ku ognisku, zanuciw szy jak jednym głosem piosnkę tęskną o k się­ życu... [295]

śm ieszek jak śp iew ptaszęcy zaszeleściał w powietrzu [...]. [111]

Pewne, powtórzone zresztą za Waligórą, cechy zew nętrzne otrzym ała jedna z bohaterek powieści Sem ko — Ulinka, dziecko ludu. Kraszewski ukazał Ulinę na tle izby oświetlonej łuczywem, „w w ianuszku na wło­ sach [...], z dużym i oczyma niebieskimi, ale bladą, bez rum ieńca i dziw­ nie w ybielałą” (S 43). Te typow e rysy tw arzy uw ydatniał Kraszewski

4 J. P a w e l s k i , „ K r zy ża c y ” Sienkiewicza. „Przegląd Pow szechny” 1901, t. 69, s. 270.

(5)

240 H A L I N A B U R S Z T Y N S K A

w powieści kilkakrotnie przy różnych sytuacjach, nie w ybiegając poza ustaloną konw encję charakterystyki powieściowej.

Sienkiewicz zastosował taki sam sposób przy charakteryzacji D a­ nusi: zaznaczył nierealność bohaterki już od pierwszego m om entu jej wejścia w akcję powieściową. Gdy Zbyszko u jrzał D anusię w Tyńcu, w ydała m u się „jakby jakowaś figurka z kościoła albo jasełeczek” (K 1 20). Zjawiskowość H alek i Danusi, podkreślona doborem odpowied­ niego tła, jest ich najw ażniejszym rysem, któ ry dostrzegają bohaterzy, reagujący na widok dziewcząt silnym uczuciem strachu lub zdum ienia.

K onstrukcje losów bohaterek W aligóry i K rzyża ków pokryw ają się ze sobą w zasadniczych szczegółach. Dziewczęta straciły m atki, są je d y ­ naczkami u ojców, Mszczuja i Juranda, stanow iąc dla surow ych ry ce­ rzy jedyny przedm iot trosk i miłości. Halki przebyw ają n a Białej Górze, pilnie strzeżone przez ojca przed niepożądanym i w pływ am i z zew nątrz, a zwłaszcza przed niebezpieczeństwem grożącym ze strony Niemców. Takie pełne odosobnienie miało być rękojm ią spokoju bohaterek, ale jednocześnie powodowało ich naiwność, bezradność, nieznajomość życia. Wyizolowanie H alek z kręgu społecznego służy do wyznaczenia im b ie r­ nej roli w fabule powieściowej: dziewczęta są tylko przedm iotem roz­ gryw ających się wypadków, nigdy nie zajm ują czynnej postaw y wobec faktów bezpośrednio kształtujących etapy ich życia. Zasadniczą rolę w zmianie losów bohaterek odgrywa przypadek, on też stanow i o za­ wiązaniu w ątku romansowego powieści. W W aligórze jest nim przyjęcie na Białą Górę dwóch młodych Niemców oraz ich spotkanie z H alkam i za przyczyną znachorki Dzierli. K ontakt z Niem cami prow adzi w kon­ sekw encji do tragedii dziewcząt. Porw ane z domu, zam knięte w w ieży na ziemi niemieckiej, a uwolnione w momencie, gdy już za późno na powrót do dawnego spokojnego życia, um ierają na progu rodzinnym , w stanie krańcowego w yczerpania i m artw o ty umysłowej. Sienkiewicz ukształtow ał losy Danusi w sposób podobny. Ju ran d ó w n a przebyw a pod opieką księżny A nny D anuty, co w przekonaniu ojca stanow i najlepszą gw arancję pełnego bezpieczeństwa dla jedynaczki. Mimo gwarnego oto­ czenia Danusia żyje w całkowitej nieświadomości skomplikowanych p rze­ jawów życia. Jest po prostu zbyt młoda; in teresu je ją tylko gra na lu- teńce. Ja k Halki — zajm uje bierną postawę, narzuconą jej przez autora na przestrzeni całej akcji i stanow i jedynie przedm iot działania innych osób.

Zawiązanie w ątku romansowego również i w K rzyżakach opiera się na przypadkow ym spotkaniu — orszaku książęcego z rycerzam i z Bog- dańca w tynieckiej gospodzie. Rolę Dzierli spełnia tu Anna D anuta, ini­ cjująca zbliżenie pary bohaterów. Zainteresow anie się D anusi Zbysz­ kiem nosi cechy dziecięcej ciekawości, podobnie jak u Halek. S ubtelny

(6)

T W Ó R C Z O Ś Ć K R A S Z E W S K I E G O A P O W I E Ś C I H I S T O R Y C Z N E S I E N K I E W I C Z A 241 rom ans pozbawiony akcentów zmysłowości nie m iał szans rozwoju w akcji powieściowej. Dlatego rozwiązanie wątków w obu utw orach sta­ nowi przedw czesny zgon bohaterek. Doprowadzenie ich losów do po­ myślnego końca nie było zresztą celem pisarzy. Tragedia Halek oraz Danusi posiada w obu powieściach jednoznaczną wymowę ideową: jest aktem oskarżenia pod adresem niebezpiecznego sąsiada. Groźba żywiołu niemieckiego i krzyżackiego została tym ostrzej wydobyta, że ukazana na przykładzie pow ikłań życiowych jednostki bezbronnej, doznającej niczym nie zawinionych skutków odwiecznego konfliktu dwóch anta- gonistycznych sił.

K ilka istotnych szczegółów, które mogły być w ykorzystane przy kon­ stru k cji postaci Danusi, przynoszą dwie inne powieści Kraszewskiego — Boleszczyce i Sem ko. M otyw przypadkowego odnalezienia chorej Ju ra n - dówny przez Zbyszka oraz końcowy mom ent jej życia m ają styczne p unkty z dziejam i K ry sty z Boleszczyców. K rysta, obłąkana po dokona­ nym przez Bolesława Śmiałego zabójstwie na osobie Stanisław a Szcze- panowskiego, zbiegła z książęcego dworu. Nieszczęśliwą spotkał na dro­ dze jej małżonek Mścisław i odwiózł do rodzinnego domu K ry sty w Gó­ rze. Zbyszko rów nież podążał z odzyskaną D anusią w stronę jej rodzin­ nego Spychowa. W drodze stale tow arzyszy obu kobietom uczucie lęku, w ywołane silnym w strząsem psychicznym — obie pow tarzają wyrazy trwogi: K rysta woła „krew ” (B 207), a Danusia szepce „boję się” (K 2, 235). Chorą Danusię niósł Zbyszko do „kołyski” jak „dziecko” (K 2, 259); K rysta leżała na wozie „jak w kolebce, dając się karm ić i poić bezm yśl­ nie jak dziecię” (B 208—209). Mścisławowi postępującem u za wozem zdawało się, „że szedł za tru m n ą ” (B 210); a Zbyszka nie opuszczała myśl, że jedzie za nim w ślad śm ierć” (K 2, 282). Obie bohaterki otaczał spokój przyrody:

Las zieleniejący stał nad nimi, pusto było i cicho [...]. [B 209]

A ona leżała w śród popołudniowej ciszy spokojnie, z przym kniętym i po­ w iekam i. [K 2, 283]

Scena śmierci D anusi jest odbiciem analogicznej sceny z Semka. Ulina, towarzyszka dziecięcych zabaw księcia mazowieckiego, zm arła w przededniu jego przyjazdu na dwór. Silne powiązanie ceremonii po­ grzebowej z tłem przyrody pozbawia to w ydarzenie znamion tragizm u i nadaje mu w ym iary naturalnego porządku rzeczy:

Stare towarzyszki jej resztki w onnego ziela i k w iatów sypały na zw ło­ ki. [...]

W m ilczeniu orszak żałobny [...] posuw ał się... wśród ciszy nocnej, którą pierw sze szczebiotanie ptactw a przerywało tylko. [S 543]

(7)

242 H A L I N A B U R S Z T Y Ń S K A

N iew iasty zam knęły jej powieki, a następnie p oszły po kwiaty na łąkę. [...] Aż gdy już m ieli pełne naręcza, otoczyli sm utnym korowodem nosze i po­ częli je maić. [...] — i tak z wolna szli i szli m iędzy zieloną łąką a równym , szarym ugorem, jakby jaka procesja żałosna. [K 2, 286—287]

Pew nych analogii można doszukać się w przebiegu w ątku rom anso­ wego, związanego z postaciami Zbyszka i Jagienki (K rzyża cy) oraz Sem - ka i Olgi (Sem ko). W życiu obu bohaterów miejsce subtelnych i eterycz­ nych kobiet zajęły inne, nakreślone przez pisarzy jako kontrastow e przeciwieństwo psychiczne i fizyczne swych poprzedniczek. U boku Zbyszka stanęła żywiołowa Jagienka ze Zgorzelic, „rum iana jak zo­ rza”, zawsze roześm iana i pełna ruchu — „na chybkim srokaczu sadziła [...] siedząc po m ęsku” (K 1, 165). Umiała sobie zjednać miłość bliskich i przychylność obcych.

P rototypem Jagienki mogła być Olga, żona Semka, należąca do tej samej kategorii kobiet odważnych i prostodusznych:

[była] jak łania, dzielnie na koniu siedząca, dum nie w około wodziła w esołym i niebieskim i oczyma. W szystko się w niej śm iało i radowało [...]. [S 543—544]

W prowadzenie w w ątek rom ansow y dwóch jednocześnie p artnerek bohatera nie jest więc pomysłem Sienkiewicza. Rozwój w ątku miłosnego w obu utw orach zaznacza się pew nym i etapami. Od m om entu jego za­ wiązania pisarze nie zdradzają zam iaru m odyfikacji starego układu po­ wieściowego: on — ona. Czytelnik jest przekonany, że wszystko nastąpi według tradycyjnego schem atu: w finale połączenie się pary fikcyjnej (Krzyżacy), rozłąka zaś historycznej postaci Semka i powieściowej boha­ terk i Uliny, gdyż tego w ym agał autentyzm historyczny. Tymczasem w życie bohatera, mimo pewnych jego oporów w ew nętrznych, w kracza nowa postać, która zaczyna usuwać w cień poprzedniczkę, zwyciężając ją perspektyw ą zastąpienia czysto siostrzanych uczuć praw dziw ą m i­ łością kobiecą. Wówczas postać ta w ysuw a się na plan pierwszy, co sta­ nowi zapowiedź zw rotu w dotychczasowym porządku. Akcja rom anso­ wa związana z nowym układem bohaterów nie mogłaby zmierzać do wytyczonego celu przy współudziale postaci kobiecych wprowadzonych na początku. Dlatego pisarze kończą ich losy zgonem — jest to kon­ sekwencja charakterystyk uprzednich, przesądzających o nierealności Halek i Danusi.

2. Mszczuj Waligóra a Ju ran d ze Spychowa

Podobieństwa K rzyżaków z Waligórą nie w yczerpują się na kon­ strukcji fikcyjnych postaci kobiecych. Z losami Halek i Danusi związane są ściśle dzieje ich ojców, Mszczuja W aligóry oraz Ju ran d a ze Spychowa, głównych bohaterów jednego z zasadniczych wątków fabuły obu po­

(8)

T W Ó R C Z O Ś Ć K R A S Z E W S K I E G O A P O W I E Ś C I H I S T O R Y C Z N E S I E N K I E W I C Z A 243 wieści: na przykładzie ich losów pisarze rozw ijają problem zgubnych skutków ekspansji niemieckiej.

Akcja W aligóry rozpoczyna się w r. 1226, w momencie przybycia K rzyżaków do Polski, a kończy się jesienią roku następnego. Podo­ bieństw o bohaterów obu powieści sprowadza się do szczegółów charak­ te ry sty k i (dominujące uczucie nienawiści do wszystkiego, co niemieckie lub krzyżackie) oraz ukazania w pływ u wrogiego elem entu na tok w y­ darzeń powieściowych. P rezentacja postaci rycerzy w ysuw a na czoło jedną tylko cechę: nadzw yczajną siłę i towarzyszącą jej m uskularną budow ę ciała.

[biskup Iwo] ujrzał przed sobą stojącego m ężczyznę nadzwyczajnego wzrostu, istnego olbrzyma [...]. [W 28]

oczy czarne, ogniste patrzały życiem , błyskały ogniem [...]. [29],

[Zbyszko] ujrzał przed sobą m ęża postaw y ogromnej, z płow ym w łosem i rów ­ nież płow ym i w ąsam i, z twarzą dziobatą i jednym okiem barwy żelaza. [K 1, 143]

Losy życiowe W aligóry i Ju ran d a pow ikłały się w skutek w targnięcia w nie elem entu niemieckiego. Pisarze nie inform ują w bezpośrednim toku akcji o krzyw dach doznanych przez bohaterów. Są oni zaprezen­ tow ani w chwili dość odległej czasowo od przełomowego momentu, który ukształtow ał ich osobowość oraz skupił dążności na jednym odcinku — w alki z niemczyzną.

W Waligórze tylko jedno napom knienie w rozmowie Mszczuja każe się domyślić w ypadków poprzedzających akcję. P rzy końcu powieści W aligóra, już po porw aniu m u córek, mówi:

Ostatni skarb w ydarły m i w rogi m oje, tak jak pierwszy... Oni mi odebra­ li m atkę, oni córki zabrali... [W 323]

W K rzyżakach Zbyszko zostaje poinform owany o losach m atki Da­ nusi przez jednego z dworzan:

gdy przy Złotoryi N iem cy napadli na nasz dwór, ze strachu zmarła. [K 1, 21]

ł

S tra ta żony stała się prawdopodobnie przyczyną samotniczego życia W aligóry, zam kniętego w obwarowanym gródku Biała Góra, usytuow a­ nym w niedostępnym miejscu, wśród lasów i bagien, pilnie strzeżonym przed przenikaniem obcych, zwłaszcza niemieckich wpływów. Z drugiej stro n y postawa M szczuja była w yrazem protestu przeciw w kraczaniu wrogiego elem entu w w ew nętrzne życie kraju . Usunięcie się bohatera do sam otni m iało być w intencji pisarza nie ty le przykładem biernego podporządkowania się jednostki nieodwracalnem u biegowi wypadków dziejowych, ile form ą indyw idualnego protestu przeciw tolerancji w ła­

(9)

244 H A L I N A B U R S Z T Y N S K A

dzy książęcej stopniowego zalewu k raju przez niemczyznę. Mszczuj chciał uratow ać przynajm niej ten skraw ek ziemi, o którym mógł samo­ dzielnie decydować. Na kreacji bohatera zaważyły dążności aktualiza­ cyjne Kraszewskiego, k tó ry alarm ow ał opinię narodow ą z powodu na­ silenia naporu germańskiego na ziemiach objętych zaborem pruskim . W okresie historycznym ukazanym w powieści bowiem sy tu acja nie była jeszcze tak krytyczna naw et na Śląsku (gdzie toczy się akcja po­ ważnej części utworu).

W aligóra opuścił swe leśne schronisko za przyczyną biskupa Iwona, k tó ry w kraczając w życie b rata spotęgował tragizm jego losów. Z roz­ kazu Iwona udał się Mszczuj na dwór H enryka Brodatego. We W rocła­ w iu został uwięziony przez Niemców pod zarzutem porw ania podopiecz­ nej księżny Jadw igi. P rzy pomocy podsędziego G erw arta uw olnił się z więzów i zbiegł wyłam awszy nadludzkim w ysiłkiem k ra ty okna w ię­ ziennego. Po powrocie do Białej Góry doznał najcięższego ciosu, jakim była wiadomość o uprow adzeniu córek przez rycerzy niemieckich. Zginął w walce z Jaksam i, stając w obronie Leszka Białego. Cała rodzi­ na Mszczuja przestała istnieć. Tak kończy się pokrótce naszkicowana biografia fikcyjnego bohatera.

K ilka momentów z jego powieściowej egzystencji posłużyło Sien­ kiewiczowi do konstruow ania losów Juranda, k tó ry również był przed­ staw icielem rycerstw a polskiego. Siedzibę jego stanow ił w arow ny i nie­ dostępny gród, zbudowany na dogodnych do obrony terenach Mazowsza w pobliżu granicznych ziem krzyżackich. Sąsiedztwo to pozwalało J u ­ randow i brać na wrogu zbrojny odwet za śm ierć żony. Taka postawa k o n trastu je z biernym oporem Mszczuja, ale w ybór drogi życiowej obu rycerzom podyktowało wspólne, rozw inięte do nadnaturalnych w ym ia­ rów uczucie nieprzejednanej i uzasadnionej nienawiści do Niemców.

Juran d , złam any psychicznie po uprow adzeniu Danusi, w ybrał się do Szczytna; tam uwięziony, w przystępie rozpaczy — podobnie jak W aligóra we W rocławiu — dał dowody nieprzeciętnej siły w walce z Krzyżakam i, budząc podziw naw et u wrogów. Uwolniony, okaleczony i bezsilny, zm arł. W ątki związane z postaciami bohaterów w obu po­ wieściach posiadają tragiczny finał.

3. Prototypy Zagłoby

N ajpopularniejszą postacią Trylogii jest pan O nufry Z agło ba6. Pew ­ nych istotnych cech charakteru mógł mu udzielić M arek Sobiejucha,

6 Licznych literackich w zorów Zagłoby dostarczają utwory literatury pow szech­ nej i polskiej. Pew nych cech osobowości polskiego F alstaffa należy szukać już

w literaturze starożytnej — przypom ina on Pyrgopolinicesa z kom edii P lauta M i­

(10)

T W Ô R C Z O S C K R A S Z E W S K I E G O A P O W I E Ś C I H I S T O R Y C Z N E S I E N K I E W I C Z A 245 zausznik księcia Zbigniewa, syna W ładysława Hermana, jeden z boha­ terów powieści Kraszewskiego K rólew scy synowie (1877).

M iejsce urodzenia obu postaci i ich przeszłość są okryte tajem nicą. N ikt ich nie znał wcześniej, nim znaleźli się n a forum publicznym i zwrócili uwagę ogółu niespotykanym sprytem oraz wymownym języ­ kiem. M arek Sobiejucha powoływał się na daw ną przyjaźń z królem czeskim i węgierskim , na bohaterskie wyczyny w wojnach, z których jednak oprócz „skóry podziurawionej nic nie przyniósł” (KS 76).

Jakże podobnie brzm ią przechw ałki Zagłoby, iż pozywał w Galacie „jegomości su łtana” za gw ałt uczyniony na osobie szlachcica, ratow ał Rzeczpospolitą przed zagładą, pijąc z Kozakami (O 1, 115), czy skromnie przyznaw ał się do znajomości od lat pacholęcych z wojewodą w iteb­ skim Sapiehą (P 2, 78).

W ielka słabość pana O nufrego do pełnego dzbanaj uwidoczniająca się w niezliczonych scenach całej Trylogii, pokrew na jest skłonności M arka, który „do m isy i do dzbana pierwszy się zawsze staw ił i n aj­ dzielniej koło nich chodził”, a przy tym był „językiem do wszystkiego gotów” (KS 76). Rozpowiadał, że jedynym jego pragnieniem było służyć u księcia Zbigniewa, gdyż przy boku tego wodza mógł liczyć na rychłą bitwę, której tylko wyglądał, aby okazać swe męstwo. W oczekiwaniu te j chwili obwołał się wodzem przyszłego wojska (nie ustępow ał mu w dostojeństw ie regim entarz Zagłoba), lecz gdy doszło do zbrojnego zatargu dwóch pretendentów do tronu, Zbigniewa i Bolesława K rzywo­ ustego, okazało się, że „wódz” um knął.

Marko, ów w ojew oda, który tak się obiecyw ał do w alki, kędy teraz był, nikt nie w iedział. Znikł nagle, a stało się to tak, iż powiedzieć nie um iał żaden, gdzie się podział, czy padł, czy go osaczono, ujęto, czy go ziemia pochłonęła. Dosyć, że go już nie było. [KS 130]

K rew ny M arka, Zagłoba, nie raz dowiódł swej odwagi w podobny sposób. Gdy niebezpieczeństwo nie groziło bezpośrednio jego skórze, przechw alał się bez m iary, ale na odgłos pierwszych strzałów wroga bezpieczniej było skryć się za plecami Wołodyjowskiego. Na wieść, że

s. 80. „Charakterystyki Literackie Pisarzów Polskich”, 9 (o podobieństwie Zagłoby do bohaterów Trzech m u szk ie te r ó w A. Dumasa). — K. W o j c i e c h o w s k i , P ro­

toplasta Zagłoby. „Pam iętnik L iteracki” 1916, s. 104—111 (zestaw ienie Zagłoby

z Ż ytkiew iczem , bohaterem powieści M. C z a j k o w s k i e g o Stefan Czarniecki) — S. P a p é e , D w ie Trylogie. [Dumas a Sienkiewicz]. „Rok P olsk i” 1918, nr 9. — Z. F a l k o w s k i , S ien kiew icz a Szekspir. „Przegląd Pow szechny” 1930, t. 186, s. 70—71 (Zagłoba a Falstaff). — S. P i g o ń , Jeszcze je den protoplasta im ć pana

Zagłoby. W: W śród tw órców . Studia i szkice z d zie jów literatury i oświaty. Kra­

ków 1947, s. 314—323 (Zagłoba a Tarabankiewicz z opowiadania L. S z t y r m e r a pt. Paliwoda). — S t a w a r , op. cit., s. 156 n. (Zagłoba a Sanczo Pansa z Don

(11)

246 H A L I N A B U R S Z T Y Ń S K A

Krzywonos z całą potęgą zm ierza ku chorągwiom polskim stojącym za K onstantynowem, Zagłoba przestaje udawać bohatera:

— N ie m yśl waćpan, że ja się boję [...], ale mam krótki oddech i nie lubię tłoku, bo gorąco, a jak gorąco, to już nic po m nie. [...] Tfu! tfu! n ie lu bię ja tych w ielkich bitew ! Niech je zaraza tłucze! [O 1, 413]

Nie tylko zresztą wielkie bitw y napędzają m u strachu. Małe pod­ jazdy nieprzyjacielskie stanow ią taką samą groźbę, a naw et jeden prze­ ciwnik może go zmusić do ucieczki, zwłaszcza jeżeli jest nim Bohun. Gdy jest pewien, że n ik t nie może podważyć wiarygodności jego „czy­ nów”, przed zdumionymi słuchaczami puszcza wodze fantazji, np. wów­ czas, gdy opowiada przyjaciołom o ucieczce z H eleną z Rozłogów od Bohuna, o przejściu bezpiecznie przez obóz Chmielnickiego i dotarciu do Baru.

Gdy Zbigniew zarzucił Markowi Sobiejusze, iż przystał do wrogiego wojska króla H erm ana, ten, chcąc uspraw iedliw ić siebie, a jednocześnie zbagatelizować przeciwników pierwszego chlebodawcy, odpowiedział: „Człowiek musi żyć, ale to hołota” (KS 149). Mimo woli przypom ina się Zagłoba, k tó ry w Czehryniu wiele gąsiorków miodu w ychylił w tow a­ rzystw ie Kozaków, a w obawie, by Skrzetuski nie posądził go o sprzy­ janie stronnikom Chmielnickiego, nazwał ich pogardliwie „cham am i” (O 1, 116).

M arek chętnie przypisyw ał sobie w yim aginow ane czyny, jeżeli uznał, że mogłoby to w płynąć dodatnio na jego położenie. Oto królewicz Zbigniew ani by nie przypuszczał, że oswobodzenie z niewoli po prze­ granej pod Kruszwicą oraz przyw rócenie do łask ojcowskich zawdzięcza protekcji byłego „wojewody”, k tó ry skrom nie doniósł:

Ja to chodziłem tak około najprzew ielebniejszego arcybiskupa, a kładłem mu to przez różne osoby do uszów, aż nareszcie w ziął do serca. Niech to zo ­

stanie tajem nicą, chw alić się nie chcę, lecz w istocie w in niście swobodę słudze swem u. [KS 180]

Jakże wspólna obu postaciom to cecha, tyle że pan O nufry nie m iał na względzie korzyści, żądny był jedynie podziwu dla swej osoby. Gdy Wołodyjowski pokonał w pojedynku Bohuna, Zagłoba nieomieszkał pochwalić się Podbipięcie radosną nowiną — „żeśmy z panem Michałem Bohuna na śmierć usiekli” (O 2, 168). Podobnie też, jeśli był całkowicie pew ny niemożliwości bezpośredniego spotkania z wrogiem, udaw ał stra ­ pionego bohatera:

— Ha! żeby nie rzeka, skoczyłoby się z tam tym i pohałasować! Pierw szy bym... [P 3, 55]

Znacznie wcześniej w podobnej sytuacji perorow ał Sobiejucha:

— Mnie tam nie było! — w ołał udając zapalczyw ość wielką.

— Byłbym tych pogan siekał bez litości i łupem się pożyw ił. Pew nie się nie bronili. [KS 405]

(12)

T W Ô R C Z O S C K R A S Z E W S K I E G O A P O W I E Ś C I H I S T O R Y C Z N E S I E N K I E W I C Z A 247 Do ukształtow ania fikcyjnej sylw etki niezrównanego Zagłoby przy­ czynił się także, i to jako wzór zaczerpnięty z życia, bohater dwóch in­ nych utw orów Kraszewskiego: Papierów po Glince (1872) oraz Ostatnich chwil Księcia W ojew ody „Panie K ochanku” (1873) 7. Opowiada on u Kraszewskiego:

ja k sięcia portugalskiego z księżniczką holenderską swatałem , a bejowi tunetańskiem u dałem za żonę cesarzównę perską. [...]

— I gdyby nie jeden golibroda, co m i szyki pokrzyżował, byłbym w ielki alians do skutku doprowadził, królow e hiszpańską w ydając za syna króla angielskiego, ale m i A ustriacy przeszkodzili. [...]

— W iększych rzeczy dokazywałem — dodał — panie kochanku, Markiza del Pirogo, m ającego lat 85 i sześć m iesięcy jak obszył, w ysw atałem i ożeni­ łem z baronówną von Speck, mającą lat niespełna szesnaście. Cóż asińdziej powiesz, m ieli sześcioro potom stwa. [KN 48]

Rzekoma znajomość K arola Radziwiłła z wyim aginowanym i książę­ tam i znajduje pokrycie w przechwałkach pana Zagłoby, chętnie przy­ znającego się do poufałej przyjaźni z dostojnikam i Rzeczypospolitej. Jak dowodził, był zaprzyjaźniony niem al od dzieciństwa, mimo znacznej różnicy wieku, z Januszem Radziwiłłem:

bośmy razem w szkołach byli i pensa za niego odrabiałem. Zawsze się ko­ chał w w ojnie i dlatego lubił ze mną lepiej niż z innym i kompanię trzymać, bom ja także w olał konia i dzidkę niż łacinę. [P 1, 208]

W obecności tegoż księcia Zagłoba to samo pow tórzył o jego ojcu:

Do szkół z dostojnym rodzicem waszej książęcej m ości chodziłem, a jako rycerska w nim była od dzieciństwa inklinacja, przeto m nie do poufałości przypuszczał, bo i ja w olałem dzidkę od łaciny. [P 1, 231]

Na tym nie koniec. Zagłobę naw et

chan krym ski okrutnie m iłuje za to, żem spisek na jego szyję odkrył, gdym w n iew oli w K rym ie siedział. [P 1, 309]

Osobny rozdział facecji K arola Radziwiłła stanow iły opowiadania o przygodach, jakich doświadczał podczas licznych rzekomych podróży do egzotycznych krain. Jed n ą z nich była niefortunnie zakończona wę­ drówka do Hiszpanii, o czym „Panie K ochanku” zachował takie oto wspomnienia:

gdym płynąc z Hiszpanii, rozbił się ze statkiem około brzegów afrykańskich, korsarze nas w ygłodniałych połapali niew odem ogrom nym i w zięli w n ie­ w olę. Tu m i to bardzo było na rękę, żem u pani G ałeckiej służył dawniej za 7 Za zw rócenie m i uwagi na podobieństwa pom iędzy postaciam i Karola Radzi­ w iłła i Zagłoby dziękuję panu profesorowi W incentem u D a n k o w i .

(13)

248 H A L I N A B U R S Z T Y N S K A

kuchcika, bo m nie uczyniono kucharzem w seraju B eja i przynajm niej głodu nie było. [KN 57]

Innym razem w ybrał się wojewoda w ileński w raz z tow arzyszam i n a odkrycie nieznanych lądów. Po latach opowiadał swemu dw orzani­ nowi:

— W ybraliśmy się na odkrycie nowych krajów do Panflagonii, panie k o­ chanku. Wiesz, gdzie Panflagonia?

— Nie, Mości Książę.

— Panflagonia leży za Mezopotamią. A teraz w iesz, panie kochanku? — Wiem.

— Tam eśm y tedy natrafili na taki kraj, gdzie ludzie nagle skarłow acieli. Zabawna była rzecz, bo w nuki w dziadowskich butach bardzo w ygodnie m iesz­ kać m ogli z całym gospodarstwem 8. [KN 280]

Skłonność do podróżowania zaprowadziła Radziwiłła naw et do... nie­ ba. Po powrocie „wedle zwyczaju opisywał, jak się do nieba dostał i co tam widział [...]” (KN 16). Kompanowi księcia, panu O nufrem u, w zwiedzaniu nieba przeszkodził jedynie nadm iar obciążających go grze­ chów. Gdyby nie to, zapewne byłby „na wozie ognistym żywcem do nieba porw ań” (P 2, 492).

W wędrówkach po ziemi Zagłoba nie pozostawał w ty le za „Panie K ochanku”. Jako trw ała pam iątka wojażowania pozostała m u dziura w czole od „kuli rozbójnickiej”, „gdy się do Ziemi Świętej za grzechy młodości ofiarow ał”, dokąd niestety nie mógł dotrzeć, ponieważ już „w Galacie palmę męczeńską otrzym ał” (O 1 26).

K arol Radziwiłł, jak sam dowodził, był w młodości wielce urodziwy. Nic dziwnego zatem, że postanowił ubiegać się o rękę w ładczyni w yspy Sylw ii leżącej u brzegów włoskich:

W ysłałem W ołodkowicza — opowiadał w ojew oda — do księcia panującego, oznajmiając mu, kto byłem , panie kochanku, i skąd przybywałem . W ołodko- w icz wraca i powiada mi, że książę panujący nie żyje, a po nim odziedziczyła tron księżniczka Orola, która w łaśnie szuka sobie małżonka. Przyznaję się, iż m yślałem zaraz, że m ógłbym stanąć wT liczbie kandydatów, panie kochanku. [KN 57—58]

Zagłoba poczynał sobie śmielej. Dzięki „nieprzeciętnej” urodzie po­ tra fił zdobyć względy małżonki baszy:

gdy m nie Turcy w Galacie oko w ypalili, chcieli w ypalić i drugie, gdy m nie żona tam ecznego baszy uratowała, a to dla nadzwyczajnej mojej urody [...]. [O 1, 281]

8 M otyw karzełków, którzy obyczajam i i sposobem życia nie różnili się od ludzi, znany jest z opowiadań J. Ch. P a s k a (Pamiętniki. Opracował i w stępem opatrzył R. P o l l a k . W arszawa 1963, s. 120— 121).

(14)

W takiej sy tu acji nie dziwi skrom ne wyznanie starego wygi:

Pow iadają, że przyszły chan kubek w kubek do m nie podobny... Ale co tam przeszłe zbytki wspom inać! [P 2, 491]

4. Szabla „żonka”

Z osobami szlachcica Grabowskiego z Pam iętnika Mroczka (1878) i Zagłoby związana jest zabawna scena rozbrojenia z szabli naiwnych i łatw ow iernych szlachciców „osiłków”. W obu w ypadkach rękojm ię powodzenia przedsięwzięcia stanow ił sp ry t inicjatorów w ydarzenia oraz głupota ich przeciwników.

B ohater tytułow y, zakochawszy się z wzajemnością w posażnej pan­ nie, napotkał zdecydowany opór braci — opiekunów pięknej starościan- ki. Nie m ając innego wyjścia, Mroczek zdecydował porwać narzeczoną, którą konwojował z klasztoru wileńskiego Bies, zaufany braci Nałęczów. Do zrealizow ania śmiałego planu przyczynił się w alnie Grabowski, po­ zbaw iając szabli czułego na pochlebstwa Biesa:

m iał Bies szabelkę u pasa swoją zwyczajną, którą zw ał żonką. [...]

— Jaki to z w aszeci w ierny mąż! rzecze Grabowski. Widzę, bez żonki nie stąpisz. A żebyś mi też pokazał ją nagą, jak ona w ygląda. Słyszałem o niej cuda, a nie w idziałem nigdy.

B ies był taki głupi, że mu do rąk szabelkę dał. Grabowski z nią poszedł do okna, niby oglądać. Wtem jak palnie w szybę, posypało się szkło, i zło­ żyw szy kułak, huknie trzy razy. [PM 391]

Scena z szablą pobrzmiewa kilkakrotnie w Potopie. Ściślej — w yraże­ nie o „szabli żonce” stało się ulubionym powiedzonkiem następcy Biesa, poczciwego Rocha Kowalskiego. Po sław nym balu w Kiejdanach, na którym Janusz Radziwiłł poddał Litw ę Karolowi Gustawowi, wielu w oj­ skowych odmówiło księciu posłuszeństwa. Wśród nich znalazł się Za­ głoba z towarzyszami. Szczwany stary lis, konw ojow any do Birż przez Rocha, dostrzegł ograniczenie umysłowe „kom endanta”. Postanow ił z tego skorzystać i przy użyciu fortelu uwolnić siebie i towarzyszy. W rozmowie z „siostrzeńcem.” pytał:

— [...] A żonaty jesteś?

— Pew nie, że żonaty! Ja jestem K owalski, a to jest pani K owalska, innej nie chcę.

To rzekłszy m łody oficer podniósł do oczu panu Zagłobie głow nię ciężkiej dragońskiej szabli i powtórzył:

— Innej nie chcę! [P 1, 312]

S k utk i w ejścia w kom ityw ę z „w ujem ” okazały się opłakane. Uda­ rem niono Rochowi, podobnie jak Biesowi, w ykonanie rozkazu, z tą jedy­ nie różnicą, że odbyło się to bez rozlewu krwi, metodą niezawodną T W Ó R C Z O Ś Ć K R A S Z E W S K I E G O A P O W I E Ś C I H I S T O R Y C Z N E S I E N K I E W I C Z A 249

(15)

250 H A L I N A B U R S Z T Y N S K A

i wypróbowaną przez doświadczonego Zagłobę: przy pomocy pełnej m a­ n ierki z gorzałką.

Po raz drugi Roch w yraził swe przyw iązanie do „żonki” w sytuacji dla niego również niepom yślnej, gdy pod R udnikiem na próżno gonił samego króla szwedzkiego. Przygnębiony przegraną potyczką,

zerwał się i zakrzyknął:

— Jam K ow alski, a to pani Kowalska... Idźcie do w szystk ich diabłów! [P 3, 83]

Gdy Zagłoba, pragnąc pocieszyć niefortunnego rycerza, życzył jego synom rów nie silnych pięści, Roch odpowiedział:

— A nie potrzebuję! [...] — Ja jestem K ow alski, a to pani Kowalska... [P 3, 9 1 ]9

Zdanie Rocha o szabli: „Innej nie chcę!” w ypowiedział już przed nim jeden z braci urodziwej narzeczonej Mroczka, na propozycję rozstrzyg­ nięcia sporu z przyszłym szwagrem przed trybunałem sędziowskim:

— Oto mój sędzia, odparł Nałęcz, bijąc się po szabli... ja innego nie znam [—]. [PM 400]

5. Rozebranie przeciwnika

Scena spotkania Rocha z Zagłobą w drodze do Birż obfituje w d al­ sze szczegóły. P an O nufry upił „siostrzana”, a sprawdziwszy, że ten smacznie chrapie na wozie, począł szybko działać. Rozebrał uśpionego, pozbawił szabli, pistoletów i ważnych dokumentów, wsiadł na Rocho- wego konia i um knął pod osłoną ciemności. N azajutrz skom prom itowa­ ny „kom endant” z przerażeniem orientował się w sytuacji:

— W ięzień uciekł [...].

— Nie m oże być! — zakrzyknął przerażonym głosem. — [...] Jakim sp o­ sobem uciekł?

— W hełm ie i w opończy pana komendanta; [...] — Gdzie mój koń? — krzyknął K owalski. — Nie ma konia. [P 1, 320—321]

— Jezus Maria! toć ja i szabli nie mam! [...] Pistoleciska też m usiałeś m ieć w olstrach?

— A były... — rzekł, jak nieprzytom ny, K owalski. Nagle porwał się obu rękoma za głowę.

— I list księcia pana do komendanta birżańskiego! [322]

9 Być może, pom ysł „sprzętu” Rochowego S ien kiew icz przejął bezpośrednio z Pam iętn ików P a s k a , utworu dobrze znanego autorowi Potopu oraz K raszew ­ skiemu. Zob. J. K r z y ż a n o w s k i , Pasek i Sienkiewicz. Do źródeł „Trylogii” I. „Pamiętnik L iteracki” 1956, z. 4, s. 321.

(16)

T W Ó R C Z O Ś Ć K R A S Z E W S K I E G O A P O W I E Ś C I H I S T O R Y C Z N E S I E N K I E W I C Z A 251

Szczegóły rozbrojenia Rocha łudząco przypom inają sytuację znaną z Szaław iły (1870) Kraszewskiego. Główny bohater powieści, Zbisław zwany Szaławiłą, znajdow ał się z wesołą kom panią przyjaciół w karcz­ mie, w drodze do Lublina, dokąd jechał w nadziei natrafienia na ślad zbiegłej w prost od ołtarza małżonki. Po suto zakropionej wieczerzy udano się na spoczynek. W nocy przybył do karczm y zaufany żony Szaławiły i przy pomocy Żyda Moszka udarem nił tow arzystw u Zbisława kontynuow anie pościgu, zabierając ubrania i konie. Rankiem w ytrzeź­ wieni przyjaciele doznali tych samych uczuć, co i nieszczęsny Roch Kowalski.

Zdziwiło to w ielce Barańskiego, że wczoraj złożonych na sianie sukni, szabel, pasów itp. nie zobaczył [...] — i kubka przy flaszce srebrnego, i trzo- sików złożonych wieczorem na kominie. [SZ 36]

Obejrzał się [Zbisław]. — A le gdzież buty moje? [...] Gdzie sakwa, co leżała na kominie? [...]

A le w tem spojrzał na żłoby, gdzie konie stały. Koni nie było. [37]

6. Kmicicowa kompania 10

W spomniany Zbisław był hulaką znanym na cały powiat. Złej sławy przysparzała mu banda nieodłącznych przyjaciół, skorych do szabli i kielicha, gotowych pójść za opiekunem i prow odyrem zabaw „w ogień i w wodę” (SZ 32). Zbisława otaczali godni kompani: Żubr, potężnego wzrostu zabijaka, przypom inający Kokosińskiego, ulubionego druha Kmicica, dalej — Tomaszewski, Barański, Zabruski i Dygowski, wszyscy opoje i aw anturnicy. Odpowiadają im w gotowości do usług Andrzejowi Kmicicowi: banita Ranicki, największy hulaka Rekuć, ogromnego wzro­ stu i siły Kulwiec — H ippocentaurus, nie licząc innych. Jed n i i drudzy już samym zjawieniem się w okolicy wzbudzali postrach, z tą różnicą, że Kmicicowym ustępow ano z obawy przed okrucieństwem, jakiego do­ puszczali się na „opornych”, natom iast kom pania Szaławiły była groźna przede w szystkim dla karczm arzy.

Po nieudanym ślubie Zbisław zaprosił przyjaciół na ucztę do Zmurek. K aw alkada przybyła z hałasem, płosząc służbę i łamiąc bram y. Rozpo­ częła się zabawa. Podochoceni biesiadnicy sprowadzili dziewczęta fol­ w arczne i zabawiali je do ran a wśród ogólnej pijatyki. Powyższa scena posiada swój odpowiednik w Potopie. Kmicic objął w posiadanie m ają­ tek Lubicz, zapisany mu przez dziada Oleńki Billewiczówny. Do za­ ścianka przyjechał z nieodłącznymi towarzyszami, którzy pod jego nie­

10 Na ogólne podobieństwa bandy K m icica do towarzyszy Zbisława zwrócił uw agę D a n e k w Posłowiu do Szaławiły.

(17)

252 H A L I N A B U R S Z T Y N S K A

obecność urządzili w starym dworze bachanalie. U czty pow tarzały się raz po raz, wzbudzając niesmak służby i sąsiadów. Do ulubionych za­ baw należało strzelanie do portretów dostojnych Billewiczów oraz tańce z dziewczętam i z czeladnej.

W yraźniejsze zapowiedzi wyczynów Kmicicowej kom panii znajduje­ m y w innej powieści Kraszewskiego, w Dwóch królow ych (1884). Cha­ ra k te ry sty k a ludzi otaczających autentyczną postać, m agnata z czasów panow ania Zygm unta Starego, P io tra Kmitę, człowieka „nienasyconej am bicji, niezrównanej dum y” (DK 117), dostarczyła w ielu rysów dla przyjaciół Kmicica. W wypowiedzi odautorskiej K raszew ski tak przed­ staw ił groźnych podopiecznych Kmity:

W Przem yskiem drżało, cokolw iek z nim sąsiadowało i teraz, a dwór K m i­ ty, złożony z ludzi po w iększej części w yw ołańców , znano niem al jako szajkę rozbójniczą. N ie było m iędzy nim i ani jednego, który by głośnym nie był z kilku popełnionych m orderstw — ani jednego, który by opuszczony przez K m itę nie godził się pod m iecz katowski. Protekcja i osłona m arszałka dawała im jednak bezpieczeństwo.

Rozumie się, że on, życie ich trzym ając w sw ym ręku, rozporządzał też n im i, jak chciał, i że na rozkaz jego m usieli być na w szystko gotowi. [DK 118]

D la kom panii K m ity „nic świętego nie było” (DK 126). Mówiły o ty m naw et rysy ich tw arzy:

Na każdej z nich w ycisnęły się długie lata życia tego pom iędzy mieczem kata a zbójectwem , bez nadziei powrotu do spokoju i do pospolitego trybu ludzi. W iedzieli oni w szyscy, że żaden z nich śm iercią sw ą w łóżku nie umrze, ale gdzieś padnie w w alce albo na dnie w ieży zgnije. [DK 126]

W Potopie stary K asjan B utrym ocenił ludzi Kmicicowych nastę­ pująco:

K atow skie to syny! [...] dawno by im po w ieżach gnić przyszło, gdyby nie protekcja pana Kmicica, któren jest możny pan! Ten ich m iłuje i osłania, i przy nim się w ieszają jak latem bąki przy koniu. [P 1, 52—53]

Sam chorąży orszański mówił o towarzyszach:

m oi kompanionowie, którzy gdzie indziej dawno by w wieżach siedzieli..., sw oją drogą godni kawalerowie! [P 1, 26]

W szystkich ich „osłaniała przed k arą w ojna i protekcja pana Km i­ cica” (P 1, 30). Biednego Kokosińskiego „niewinnie bezecnym ogłoszono za to, że panu Orpiszewskiemu dom spalił i dziewkę porwał, a ludzi wyciął... Godny towarzysz!...” (P 1, 27).

K m ita dla rozryw ki w ybrał się ze swoimi „nad San ziemian uczyć ro zum u ” (DK 120), a w okolicy głoszono, że

(18)

uczy-T W Ó R C Z O Ś Ć K R A S Z E W S K I E G O A P O W I E Ś C I H I S uczy-T O R Y C Z N E S I E N K I E W I C Z A 253

nił, że dwu ziem ian ubito, now e granice pozarąbywano i kopcami obsypano i że w krótce w szystk o m iało być skończone. [DK 122]

Echem poczynań K m ity uczącego ziemian „rozum u” był udział K m i­ cica w tłum ieniu bójki żołnierzy z mieszczanami w Upicie. W całej okolicy obawiano się jego ludzi „mało m niej niż nieprzyjaciół”, a i sam Kmicic nie dbał „na praw a, na łzy i życie ludzkie” (P 1, 68).

J e s t wielce prawdopodobne, że na w yobraźnię Sienkiewicza podzia­ łało literackie ujęcie bandy Kmity, której pierwowzór znalazł K raszew ­ ski w dokum entach źródłowych.

7. „M aslaw” a „Trylogia”

F abu ła oraz kom pozycja historycznej powieści z czasów K azim ierza Odnowiciela pt. Maslaw (1877) odznacza się w ielką różnorodnością chw y­ tów pisarskich, które skoncentrow ane w tym jednym utworze, w yczer­ p u ją niem al bez reszty zasób pomysłów wprowadzonych do pozostałych powieści cyklu D zieje Polski. Spraw a dotyczy sensacyjnej sfery fab u ­ larnej, nie opartej na m ateriale źródłowym, a więc dopuszczającej n ie­ ograniczoną inicjatyw ę dla fantazji a rty sty (zwłaszcza w epizodach wo­ jennych, jak sceny batalistyczne czy obleganie warownego g ro d u )11.

M otyw Horodyszcza otoczonego przez wojska M asława stanow i za­ lążek opisu, k tó ry w rozbudow anej form ie pow tarza Trylogia w epizo­ dach obrony Zbaraża, Częstochowy i Kamieńca. Już topografia starego gródka Beliny nasuw a podobieństwo ze Zbarażem, podobieństwo być może zupełnie przypadkow e, w ynikające z tożsamości realiów zw iąza­ nych z um iejscowieniem w arow nych siedzib ludzkich w daw nych w ie­ kach, ale mimo to charakterystyczne. Podobnie z techniką oblężenia i obrony, a także z charakterystyką wodzów. D ługotrw ałe oblężenie, bez nadziei pomocy, w obu w ypadkach zagraża obrońcom śmierć głodo­ wa, od czego ra tu je ich szczęśliwy traf. Horodyszczanom przyszedł na pomoc królewicz Kazimierz; wieści o tragicznym położeniu Zbaraża za­ niósł Janow i Kazim ierzowi nieoceniony Skrzetuski.

Wspólne K raszew skiem u i Sienkiewiczowi jest wprowadzenie m oty­ wu nocnych „wycieczek” do obozu nieprzyjacielskiego, co pozwala wzbo­ gacić w ątek w ojenny szeregiem momentów emocji. W ypady na ty ły wroga urządzają oblężeni zazwyczaj nocą, i po bitwie, gdy nieprzyjaciel nie ubezpiecza należycie swego obozu. „Wycieczki” kończą się powodze­ niem ich organizatorów, którzy znienacka zaskakują śpiących przeciw ­ ników (M 153; O 2, 342).

11 Podobieństw o m otyw ów związanych z tem atyką w ojenną w M asław ie oraz w pow ieściach historycznych Sienkiew icza w ykazał S i e r o t w i ń s k i (Posłow ie

(19)

254 H A L I N A B U R S Z T Y N S K A

Dodatkowym czynnikiem zaciekawienia czytelnika jest obawa o losy sym patycznych bohaterów, którzy w zapale w alki nie zdążyli n a czas wycofać się z terenu obozu nieprzyjacielskiego (M 133— 134; O 2, 343— 344).

Masław obfituje w m otyw y wywiadowcze oraz w m ające uśpić czuj­ ność wroga m istyfikacje. Akcenty te znalazły odbicie w Trylogii. W po­ wieści Kraszewskiego rolę szpiega odgrywa doświadczony b artn ik So­ bek. W przebraniu pastucha podkrada się on do obozu nieprzyjaciół, by w ybadać, jakie plany m ają oblegający (M 47—48). Obok niego w ystępuje Wszebor Doliwa, k tó ry obdarzony godnością ochmistrza, działał na dw orze samego M asława jako rzekom y jego przyjaciel.

Podobnie Kmicic udaje z Kiemliczami handlarzy końm i i ty m spo­ sobem posuwa się w stronę Częstochowy. Po drodze zdobywa ważne inform acje o oblężeniu klasztoru, tylko dzięki przebraniu. U krycie w łas­ nego nazwiska i działalność pod postacią Babinicza to rów nież jedna w ielka m istyfikacja bohatera, który nie może do czasu się ujaw nić.

F ikcyjny w ątek Masława opiera się na obiegowym m otyw ie porw a­ nia, połączonym z tradycyjną konw encją nie odwzajemnionej miłości bohatera, którem u groźny ryw al zagradza drogę do serca w ybranki.

Postacie sześciorga bohaterów powieściowych: M arty Spytkow ej i jej urodziw ej córki Kasi, dwóch braci Doliwów oraz rodzeństw a Belinów, służą do snucia in try g i miłosnej, która kończy się szczęśliwie potrójnym małżeństwem , uśw ietnionym obecnością na uroczystościach w eselnych Kazim ierza Odnowiciela, reprezentanta historycznego w ątku powieści.

W Potopie król Ja n Kazim ierz również, pośrednio, patron u je zarę­ czynom Oleńki i Kmicica, dzięki wystosowaniu pisma rehabilitującego bohatera wobec społeczności szlacheckiej. W powieści Na polu chwały k ró l Ja n Sobieski uśw ietnia swą obecnością zaślubiny p ary bohaterów w ątk u fikcyjnego.

Intry g a miłosna w Masławie jest oparta na znanym schemacie. Wsze­ bor darzy uczuciem Kasię, przyrzeczoną m u przez jej ojca. Ale n a­ potyka nieprzejednaną niechęć bohaterki, k tó ra sprzyja Tomkowi Beli- nie. Jednakże przeszkody czynione przez W szebora nie pozw alają na szczęśliwe rozwiązanie romansu. Perypetiom kładzie kres porw anie Kasi przez Tomka, zakończone małżeństwem.

W ątek fikcyjny powieści rozw ija się na praw ach rów nowagi z w ąt­ kiem historycznym . Losy państw a zostały p aralelnie powiązane z losa­ m i jednostek. W ydarzenia historyczne w pływ ają na czyny i decyzje ży­ ciowe fikcyjnych bohaterów. W konstrukcji fab uły Masława nie zacho­ dzi jednak sytuacja odwrotna, typow a dla Trylogii. Powieściowi boha­ terz y utw oru Kraszewskiego nie k ształtu ją w ydarzeń dziejowych ani nie w pływ ają na ich charakter. W szystkie w ypadki historyczne w pro­

(20)

T W Ó R C Z O Ś Ć K R A S Z E W S K I E G O A P O W I E Ś C I H I S T O R Y C Z N E S I E N K I E W I C Z A 255 wadzone do powieści (klęski z powodu najazdów czeskich, b u n t M asła- wa, oblężenie grodu, w którym przebyw ają bohaterzy) dram atycznie kom plikują osobistą sytuację poszczególnych postaci, są przyczyną n a­ rastan ia konfliktów w ew nętrznych, a potem ich przezwyciężenia.

Analogiczne m om enty składają się na w ątek reprezentow any przez fikcyjne postaci powieści historycznych Sienkiewicza. M amy tu cały ciąg porw ań: Bohun poryw a Skrzetuskiem u Helenę z zam iarem jej po­ ślubienia, Kmicic uprow adza szlachcie laudańskiej Oleńkę, a Azja-bej Mellechowicz pragnie w ykraść W ołodyjowskiemu Basię. W Quo vadis te n sam los spotkał Ligię, w K rzyżakach Danusię poryw ają słudzy Za­ konu, bohaterkę powieści Na polu chw ały próbuje uprowadzić zaw istny kochanek. Bohaterzy przeżyw ają miłość bez wzajemności i zyskują śm iertelnych ryw ali. Bohun stara się o rękę Heleny, ale współzawodni­ czy bez skutku ze Skrzetuskim , stojąc na przegranej życiowej pozycji. Losy bohaterów Sienkiewiczowskich uw arunkow ane są sytuacją poli­ tyczną k raju i nabierają dram atyczności równocześnie z komplikowa­ niem się w ydarzeń dziejowych. Osoby fikcyjne posuwają swym działa­ niem dw uplanow ą akcję, często decydując o ukształtow aniu się mom en­ tów historycznych, i odwrotnie, zdarzenia ściśle historyczne dyktują koleje osobistego życia jednostek reprezentujących w ątek ściśle powieś­ ciowy.

Technika w prow adzania postaci w bieg akcji jest u Kraszewskiego i Sienkiewicza jednakowa. W Masławie autor stopniowo włącza w akcję coraz większą liczbę bohaterów. Zawiązanie akcji objaśnia tło historycz­ ne fabuły i jednocześnie prezentuje postacie powieściowe. Oto początek powieści: na zgliszczach domostwa spalonego przez najazd czeski księcia B r zety sława spotykają się rozbitkowie, wśród nich główni bohaterzy, bracia Doliwowie. Po drodze zetkną się z parą bohaterek, Spytkową z córką Kasią. Przypadkow a znajomość decyduje o zawiązaniu w ątku romansowego. W Ogniem i m ieczem rzecz ma się podobnie. O sytuacji historycznej roku 1647 na ziemiach polskich inform uje n arrator. Na tło Dzikich Pól w prowadza Chmielnickiego i Skrzetuskiego. Spotkanie boha­ te ra historycznego z fikcyjnym zawiązuje w ątek polityczny. Podobny chw yt służy zadzierzgnięciu w ątku romansowego. Skrzetuski przypad­ kowo ujrzał na drodze Helenę, zawiązuje się z miejsca miłość między nim i, ale zjawia się przeszkoda — groźny ryw al Bohun. Dalsze losy bohaterów pozostają w ścisłym związku z sytuacją polityczną kraju. W ątek historyczny i rom ansow y splatają się ze sobą, w arunkując się wzajem nie.

Polityczne tło walk, mimo że w ydarzenia obu powieści dzieli z górą sześć stuleci (akcja Masława rozpoczyna się w r. 1038, a Ogniem i m ie ­ czem w 1647), k ształtu ją zbliżone czynniki. W Masławie ruch ludowy

(21)

256 H A L I N A B U R S Z T Y N S K A

został ukazany jako dążenie odśrodkowe, negujące istnienie władzy cen­ tra ln e j. A utor kreow ał tytułow ego bohatera na w roga silnej w ładzy cen tralnej, na człowieka pozbawionego m oralnych skrupułów , w ichrzy­ ciela, k tó ry za wszelką cenę dąży do zaspokojenia osobistych ambicji. W buncie M asława dostrzegł K raszewski tendencje wsteczne. Reakcję pogańską ukazał jako przejaw rozpętania ślepych sił „czerni” chłopskiej, kierow anej przez człowieka chciwego władzy, k tó ry tylko przypadkowo, na sk utek rozruchów wojennych, uzyskał w ielki w pływ na masy. P o­ dobnie scharakteryzow ał Sienkiewicz pow stanie Kozaków. W jego in te r­ p reta cji ruch Chmielnickiego, będący rezu ltatem ucisku religijnego i społecznego, m iał swój początek w pryw atnych am bicyjkach butnego szlachcica.

Porów nanie powieści historycznych Kraszewskiego i Sienkiewicza nasuw a nieodparcie wniosek o świadomym korzystaniu autora Trylogii i K rzyża kó w z dorobku tw órcy cyklu D ziejów Polski. Przeprow adzone tu badania m ateriałow e, mimo ograniczonego zakresu podjętej proble­ m atyki, pozwoliły odnaleźć w powieściach autora W aligóry klucz do genezy wielu pomysłów twórczych Sienkiewicza. Wykazały, że znając wcześniejsze w zory literackie, szedł on utorow anym szlakiem w m eto­ dzie opracowania pew nych momentów dziejowych i udoskonalał prze­ ję te od poprzednika elem enty fabularne.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zgodnie z informacją zawartą we wprowadzeniu jest ono adresowane przede wszystkim do studentów studiów prawniczych, jako pomoc dydaktyczna komplementarna wobec podręczników

Measurement setups for (a) low-frequency and (b) near-Nyquist frequency input.. be measured by the audio analyzer. The drawback, however, is that the even-order

The additional drag experienced by the sail- like foils (much higher than that pro- duced by thick streamline foil such as wings) is a measure of wind energy lost. F'-- 5 Flow

Tak jak początek wszelkich racjonalnie podejmowanych czynności bierze się z myśli ludzkiej, tak też punktem wyjścia badań Uczonej stało się prawo natury jako filozofia

Navodeći postulat slobode vjeroispovijesti kao jedno od najstarijih prava čovjeka u bliskoj vezi s modernim konceptom države koju karak- terizira odvajanje svjetovnih i

Na pod sta wie przy wołanej li te ra tu ry na uko wej do tyczącej to po ni - mii mie j skiej sfo r mułowali śmy ro boczą (ope ra cyjną) de fi ni cję nie ofi - cjal ne go/po to cz ne

(w:) Problemy transformacji struktur regio- nalnych i konkurencyjność regionów w procesie integracji europejskiej, A.. stopa wzrostu i inwestycji, dochody oraz

Jeżeli inform acje klienta o stronie faktycznej sprawy są obiektywnie potw ierdzo­ ne przez m ateriał znajdujący się w sprawie, a fakty nie budzą wątpliwości i