• Nie Znaleziono Wyników

Zagadnienie miejsca akcentu w języku polskim

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Zagadnienie miejsca akcentu w języku polskim"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

Halina Turska

Zagadnienie miejsca akcentu w

języku polskim

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 41/2, 434-468

(2)

H A L IN A T U R SK A

Z A G A D N IE N IE M IE JS C A A K C E N T U W J Ę Z Y K U P O L S K IM 1

Pam ięci Karola W. Zawodzińskiego

Zagadnienie p o w stan ia w jęz y k u polskim dzisiejszej p aroksy- to n ez y w yrazow ej sprow adza się do odpow iedzi n a dw a p y ta n ia :

1. J a k ą drogą doszedł języ k polski od dawnego a k c en tu swo­ bodnego i ruchom ego do unieruchom ienia a k c e n tu n a zgłosce p rze d ­ o sta tn ie j w yrazu?

2. J a k a je st chronologia ty c h przem ian?

J u ż R ozw adow ski w H istorycznej fonetyce języka polskiego

podkreślił do b itnie fa k t, że „ d la rozw oju a k c e n tu wyrazowego pod względem m iejsca p rzy cisk u z n a m y p u n k t w yjścia, tj. p rasło w iań­ ską jego ruchom ość i sw obodę i a k tu a ln y p u n k t dojścia, jak i p rze d ­ sta w ia dzisiejsza polszczyzna, n a to m ia s t stadiów po średnich nie znam y , nie po siad ając żad ny ch św iadectw bezpośrednich “ 2. D la ­ tego w szystko, co pow iedziano dotychczas o p ow stan iu polskiej p a ro k sy to n e zy w yrazow ej, m a c h a ra k te r ty lk o h ip o te ty c z n y 3.

N ajw ięcej p raw d o p o dobieństw a m a m ocno u g ru n to w an a n a fa k ta c h h ip oteza W . E . M uki i T. L ehra-Spław ińskiego o in ic ja l­ n y m sta d iu m przejściow ym a k c e n tu polskiego. W całym szeregu

1 Artykuł ten jest rozwinięciem i uzasadnieniem stanow iska, jakie zaję­ łam w dyskusji nad referatem Karola Z a w o d z iń s k ie g o pt. W sprawie akcen-

tuacji polskiej z X V I i X V I I w. na posiedzeniu K om isji Filologicznej Tow arzy­

stw a N aukow ego w Toruniu dnia 2 VI 1948 r. Por. S p r a w o z d a n ia T o w a ­ r z y s t w a N a u k o w e g o w T o r u n iu 1 (1949), s. 155.

2 Gramatyka języka polskiego. [Praca zbiorowa]. Kraków 1923, s. 69. 8 Przegląd tych hipotez daje L e h r - S p ł a w i ń s k i , De la stabilisation de

Vaccent dans les langues slaves de l'Ouest. R e v u e d e s E t u d e s s l a v e s III (1923),

s. 176 i n. — Por. też J. B a u d o u in d e C o u r t e n a y , Zagadnienia pokrewieństwa

(3)

prac i arty k u łó w T. L ehr-Spław iński przy pu szcza4, że od prasło ­ w iańskiej sw obody i ruchom ości ak cen tu doszedł język polski drogą w yrów nań m orfologicznych do unieruchom ienia a k cen tu p i e r ­ w o t n i e n a zgłosce początkow ej w yrazu. Przypuszczenie to opiera się n a rozw oju ak c en tu w narzeczach kaszubsko-słow ińskich, gdzie n a jb ard ziej n a północ w ysunięte gw ary m ają ak cen t sw obodny i ruchom y, a gw ary południow e — a k cen t nieruchom y inicjalny.

N iezm iernie w ażny je st t u fa k t, że ak cen t in icjalny w y stępuje dziś jeszcze jako archaizm zupełnie konsekw entnie n a P od halu . Z apew ne pozostałością dawnego ak c en tu głównego inicjalnego jest ak c en t poboczny dzisiejszej polszczyzny, spoczyw ający w w yrazach więcej niż trzyzgłoskow ych oraz w tak ich że zestrojach akcentow ych, czyli w g ru pach w yrazow ych, k tó re w zdan iu tw orzą całość ak cen­ tow ą, z reguły n a zgłosce inicjalnej.

A k cen t in icjalny poza g ru p ą lechicką m ają dziś języki: łużycki, czeski i słowacki. W języ k ach ty c h widoczne są tendencje, k tó re przypuszczalnie doprow adziły w języ k u polskim do zm iany daw ­ niejszego system u a k c en tu inicjalnego n a paroksytoniczny. A m ia­

nowicie, a k c en t poboczny w dłuższych w yrazach (więcej niż

trzyzgłoskow ych) m oże w ty c h językach padać n a zgłoskę p rzed ­ o sta tn ią . Pierw szy M uka w idział w p aro ksy ton iczny m akcencie p o ­ bocznym w schodnich g w ar dolno-łużyckich o akcencie inicjalnym p u n k t w yjścia dla w yjaśnienia genezy polskiego system u ak centu- acyjnego.

T. Lehr-Spław iński całkowicie ap rob uje objaśnienie M uki

i uw aża, że problem pochodzenia polskiego ak c en tu paroksyto- nicznego „sprow ad za się w zupełności do kw estii p o w stan ia a k ­ c e n tu inicjalnego“ 5. P olska p a ro k sy to n eza pow stała z tego system u w w y n ik u w zm ocnienia ak c en tu pobocznego padającego w w yrazach dłuższych n a zgłoskę p rze d o statn ią . Spostrzeżenie M uki n a d w zm a­ cnianiem pobocznego a k c en tu paroksytonicznego p rzy akcencie głów nym inicjaln y m w d ialektach w schodnio-łużyckich p o tw ier­ dza podo b ny proces w d ialek tach południow o-kaszubskicli oraz w n ie k tó ry ch d ialek tach czeskich i słowackich.

4 L e h r - S p ł a w i ń s k i , Studia nad akcentem 'pomorskim,. M P K J V I ,s . 359 — 450, zw łaszcza s. 436 i п.; O ustalaniu akcentu w językach zachodnio-słowiańskich. S p r . T o w . N a u k . w e L w o w ie , Lwów 1923 z. 1, s. 5 — 9; tudzież De la

stabilisation... jw.

(4)

W edług więc h ip o tezy inicjalnej, d aw ny prasłow iański a k cen t s w o b o d n y i r u c h o m y (stad iu m I) przekształcił się w n i e r u ­ c h o m y a k c e n t i n i c j a l n y p rzypuszczalnie z akcentem pobocz­ n y m n a p rze d o statn ie j zgłosce w yrazów więcej niż trzyzgłosko- w ych (stad iu m I I ) ; z tego dopiero system u rozw inął się nasz dzi­ siejszy a k c e n t n i e r u c h o m y p a r o k s y t o n i c z n y w y r a z o w y (stad iu m I I I ) .

O ile m i w iadom o, T. L ehr-Spław iński nie porusza nigdzie chronologii om aw ianych procesów . B ardzo n a to m ia st ciekaw e w nio­ ski dla chronologii zan ik u w jęz y k u polskim daw nego ak c en tu sw obodnego i ruchom ego w ysnuw a R ozw adow ski z pew nych z ja ­ w isk fonety czn y ch zależnych od ak cen tu . Z daniem jego, z dw o­ istości form ro zk aźn ik a w n ajd aw n iejszy ch z a b y tk a c h polskich (z końców ką -i w fo rm acjach , k tó re pierw otnie m iały a k c e n t n a końcówce, n p . pojdzi ^C*-id'i oraz bez tej końców ki w form acjach, k tó re pierw otnie m iały ak c en t n a p ierw iastku , np. w sta ń ^ * -s t'a n i) w ynika, „że w n iez b y t odległej od w. X IV przeszłości m usiała p o l­ szczyzna m ieć jeszcze s ta ry p rzycisk , inaczej b y ło by zm ieszanie i w yrów nan ie obu ty p ó w w cześniej n a stą p iło “ . R ozw adow ski sądzi, „że dla w ieku X —X I I m ożn a p rzyp uścić dla jęz y k a polskiego sta ry sw obodny przycisk i to w p o staci pierw otniejszej niż dzisiejszy a k c e n t kaszubsko-słow iński“ 6.

Z pow yższych rozw ażań Rozw adow skiego nie m ożna je d n a k w yciągnąć żad n y ch w niosków dla chronologii u sta le n ia się w pol- szczyźnie dzisiejszego a k c e n tu nieruchom ego n a p rze d o statn ie j zgłosce w y razu . T ym czasem w n ie k tó ry ch p u b lik acjach n aukow ych p a n u je n a niczym nie o p a rty s ą d 7, że dzisiejsza p aro k sy to n e za w y­ razo w a d a tu je się od b ard zo daw n a. T ak np. Szober om aw iając ce­ chy c h a ra k te ry sty c z n e jęz y k a polskiego w X I I i X I I I w. pisze: „P raw d o p o d o b n ie [w ty m okresie] o statecznie u sta lił się przycisk w yrazow y n a zgłosce p rz e d o s ta tn ie j“ 8. P o d o b n e stanow isko zajął St. Słoński w swojej H isto rii języka polskiego9, co p o dał w w ą t­ pliw ość T. L ehr-Spław iński w recenzji: „ W ty m sam ym u stępie

8 Gramatyka [zbiorow a]..., s. 71.

1 Jak słusznie bowiem zaznaczył Józef B i r k e n m a j er, „nie m am y n a j­

m niejszego dowodu na to, b y w dawnej polszczyźnie (może i do czasów Par- kosza z Żórawicy) akcent b ył taki, jaki jest obecnie” (O rymach i rytmach B o ­

gurodzicy. R u c h L i t e r a c k i X , 1935, s. 215).

8 Gramatyka języka polskiego. I. W arszawa 1931, s. 248. • Lwów 1934, s. 65.

(5)

sp o ty k a m y jeszcze drugie w ątpliw e tw ierdzenie: że już w w. X I I I ak c en t polski z o s ta ł unieruchom iony n a zgłosce p rzed o statn iej. Z przykładów , n a jak ich się ono opiera, a m ianow icie z form roz- kaźnik a, k tó re za trac iły końcowe -i pierw otnie akcentow ane, b y n ajm n iej to nie w ynika — m ogą one co najw yżej dowodzić, że a k c en t zo stał ju ż wówczas cofnięty ze zgłoski końcowej, ale nie do­ w odzą wcale, że u sta lił się ju ż n a p rzed o statn iej; możliwe przecież, że n ajp ierw pano w ał w polszczyźnie system a k cen tu acji inicjalnej, a później dopiero — nie w iem y w cale kiedy — rozw inął się zeń system p aro k sy to n iczn y , i dziś jeszcze nie we w szystkich gw arach p a n u ją c y “ ( J ę z y k P o l s k i X X , 1935, s. 83).

E ów nież badacze w ersyfikacji polskiej z a k ła d a ją przew ażnie bez żad n y ch w yjaśnień, że dzisiejsza paro ksyton eza w yrazow a p a n u je w języ k u polskim od bardzo d aw na i dlatego p rzy k ła d ają nie ty lk o do w ierszy w. X Y II i X V I, ale i do wcześniejszych m iarę dzisiejszego system u akcentow ego.

Stanow isko ta k ie w ym aga g runtow nej rewizji. Istn ie ją bowiem dane, k tó re p ozw alają stw ierdzić, co następ u je:

I. E p o k a , w k tó re j język polski posiadał a k c e n t i n i c j a l n y , nie należy do zam ierzchłej, p rzedhistorycznej przeszłości. W edług wszelkiego p raw dopodobieństw a, ak cen tu ację inicjalną p osiadały poza P o d h alem n iek tó re p rzy n ajm n iej gw ary polskie w głębi ob­ szaru polskiego jeszcze w epoce historycznej język a polskiego: z pew nością w drugiej połowie w. X IV , a może i później.

I I . D z i s i e j s z a p a r o k s y t o n e z a w y r a z o w a je st w pol­ szczyźnie stosunkow o świeża, u sta h ła się ostatecznie m niej więcej przed dw om a w iekam i: w p o czątk ach lub m oże (na pew nych obsza­ rach) w połowie X V II I w.

U dow odnieniu ty c h dw u tw ierdzeń poświęcę dalsze swoje roz­ w ażania.

I. D zięki pracom T. Lehra-Spław ińskiego, M. M ałeckiego i Z. S tie­ b e r a 10 nie ulega dziś w ątpliw ości, że in icjalny ak cen t podhalański nie p o w stał pod w pływ em sąsiednich gw ar słowackich, ale jest r o d z i m y m p o l s k i m a r c h a i z m e m . J e s t to typ o w y archaizm peryferyczn y , polegający n a zachow aniu cechy starej n a k rań c a c h obszaru językow ego.

10 L e h r - S p ł a w i ń s k i , De la stabilisation..., s. 178. — M. M a łe c k i, Język

polski na południe od Karpat. Kraków 1938, s. 32. — Z. S t ie b e r , Problem ję­ zykowej i etnicznej odrębności Podhala. Łódź 1947, s. 10.

(6)

D la u stalen ia chronologii zan ik u ak c en tu a cji inicjalnej w in n y ch gw arach polskich poza P o d h alem w ażne je s t przede w szystkim to, że całe P o d h ale zostało p ó ź n o s k o l o n i z o w a n e . O czasie i spo­ sobie skolonizow ania P o d h a la decydow ały swoiste w aru n k i te re ­ now e oraz w zględy ekonom iczno-socjalne.

O d d ajm y głos h isto ry ko m . „ N a jb ard z ie j u d e rz a ją c ą cechą sto ­ sunków dem ograficznych we wcześniejszej Polsce Piastow skiej — pisze K . D obrow olski — są silne k o n tra s ty m iędzy obszaram i za ­ siedlonym i a w ielkim i przestrzen iam i terenów niezaludnionych. W zw iązku z ty m ju ż w pierw szych w iekach naszego b y tu h isto ­ rycznego w y tw a rz a ją się p rą d y m igracyjne, k tó re p ły n ą od n a j s t a r ­ s z y c h t e r e n ó w osadniczych M ałopolski, tj. lessów w yżynnych z zie­ m i krakow skiej i w Sandom ierszczyźnie, oraz żyznych aluw iów W isły i jej dopływów. P r ą d y te b y ły w yw ołane w części w zględem demo- graficzno-ekonom icznym , w części czynnikiem n a tu r y społecznej. Pierw szy w ynikał ze w z r o s t u l u d n o ś c i . . . D ru gi czynnik, o n a tę ­ żeniu b ardziej zm iennym , b y ł w yw ołany uciskiem k lasy w łościań­

skiej przez w ielką własność n a obszarach daw no zasiedlonych

i przew ażnie bezleśnych. P rą d y m igracyjne, jak ie w rezu ltacie obu ty c h czynników po w stały, kierow ały się przed e w szystkim k u w scho­ dowi w stro n ę puszcz po praw y m brzegu W isły i B u si Czerwonej oraz k u południow i, gdzie ziem ie p o k ry te b y ły przew ażnie lasam i. J e s t rzeczą wysoce c h a ra k te ry sty c z n ą , że w obu ty c h kieru n k ach szły też głównie późniejsze ru c h y m ig racy jne z M ałopolski aż do schyłku daw nej R zeczyp o spo litej“ 11.

J a k w y n ika z b a d a ń histo ry kó w , a o sta tn io K . D obrow olskiego i J . E afacza, jeszcze w X I I I w. P o d h ale było obszarem niem al w cale niezam ieszkałym , p o k ry ty m odw ieczną puszczą o p a rtą o bronę m y śle n ic k ą 12. D ziałalność bow iem osadnicza ro d u Gryfi- tó w i zakonu cystersów w X I I I w. d ała skrom n e w yniki i nie zm ie­ n iła zasadniczo pierw otnego k ra jo b ra z u p o d ta trz a ń s k ie g o 13.

11 Kazimierz D o b r o w o l s k i , Najstarsze osadnictwo Podhala. Lwów 1935, s. 1. 12 K. D o b r o w o l s k i , ibid., s. 2 i n. oraz cytow ana tam literatura. — J ó ­ zef K a f a c z , Dzieje i ustrój Podhala nowotarskiego. W arszawa 1935, s. 18 i n. 13 D o b r o w o l s k i stwierdza, że osadnictwo trwałe na Podhalu poprzedziło osadnictwo przejściowe, odbywające się w m iesiącach cieplejszych. „Tej lud­ ności, posuwającej się w głąb puszczy, zaw dzięczam y niezawodnie przeważną część nazw potoków i rzek w dorzeczu D unajca i Kaby na Podhalu i na p ół­ noc od Gorców. Nazwy te, w ym ienione w dokum entach z r. 1234 i 1254, na dziesiątki lat wyprzedziły zasiedlenie ty ch ziem osadami, które często od wód zapożyczyły swe m iana” (ibid., s. 2 — 3).

(7)

W edług obliczeń T. L a d e n b e rg e ra 14, jeszcze w połowie X IY w. d e k a n a t D ługopole w zięty jak o całość posiadał gęstość zaludnienia 0,7 n a k m 2. N ajgęstsze zaludnienie m iały parafie leżące n a d D u ­ najcem . N a to m ia st teren y położone n a południe od ty c h p arafii — aż po T a try i n a północ aż po p arafie H arbutow ice, Sułkowice, M y­ ślenice, T rzem eśnia, S krzy d ln a — posiadały zaludnienie m niejsze. W ak cji kolonizacyjnej w pierwszej połowie X IY w. pow ażną rolę odegrał żywioł niem iecki. Św iadczą o ty m nazw y niek tórych osad (K rauszów , Szaflary, W ak sm u n d, H arklow a, G ryw ałd, Czor­ sztyn), nazw y pól i wzgórz oraz im iona osadników z X IY w .15.

Z powyższego w ynika, że g ł ó w n a p o l s k a f a l a k o l o n i z a c y j -

11 a p rzy b y ła n a P o d h ale dopiero po połowie X IY w.

D la N ow otarszczyzny n a p rzy k ład okresem n ajin ten sy w n iej­ szej kolonizacji b y ł dopiero w. X Y I. W edług E afacza, w początk ach X V I w., gdy P o d h ale now otarskie obejm ow ali Pieniążkow ie, było ta m poza posiadłościam i cystersów 5 osad (Nowy Targ, Szaflary, W aksm u n d , D ługopole i K likuszow a). Tym czasem w p o czątkach X Y II w. po akcji osadniczej P ieniążków posiadała Now otarszczyz- n a 20 osad, a więc 15 osad pow stało w ty m okresie ( E a f a c z , ibid., s. 69 — 70). W y jątk o w e nasilenie akcji kolonizacyjnej w X Y I w. ilu s tru ją załączone w p rac y E a fac z a m apki: w końcu X V w. n a teren ie N ow otarszczyzny było 8 osad, w początkach X Y II w. — 27 osad, w r. 1767 — 40 osad. P rz y ty m E afacz p rzyjm u je, że za rządów W itow skiego n a P o d h a lu n ow otarskim (1616—1624) w fo r­ m ie przy sió łka istn iały ju ż w szystkie osady, k tó re znam y z lu ­ stra c ji z ro k u .1767 {ibid., s. 76).

S k ąd p rzy b y li polscy koloniści n a P o d h a le ! D obrow olski om a­ w iając te n problem dla w. X I I I i X IV stw ierdza, że dla d o kład­ niejszego u sta le n ia ośrodków , z k tó ry c h pochodzili pierwsi m ie­ szkańcy terenów p o d tatrza ń sk ic h , niepoślednie znaczenie m a za ­ gadnienie głównej a rte rii ko m u n ikacy jn ej wiążącej P o dh ale z pół­ nocą. O bok m igracji spontanicznych dolinam i rzek (Skawy, E a b y , D u najca), daleko — zdaniem jego — w ażniejszą rolę m iał p rąd osadniczy k ierow any ręk ą wielkiej własności. Z budow ana n a jp ra w ­ dopodobniej przez w ielką własność droga w iodąca przez Gorce przem aw ia silnie za ty m , że tę d y w łaśnie napływ ali koloniści oraz

14 Zaludnienie Polski na początku panowania Kazimierza Wielkiego. Lwów 1930, s. 62 i mapa.

(8)

że w najw cześniejszym osadnictw ie P o d h a la pow ażną rolę odegrał elem ent w łościański ze środkow ego dorzecza E a b y . D roga ta nie stra c iła swego znaczenia ta k ż e w czasach późniejszych, co oczyw i­ ście nie m ogło p o zostać bez w pływ u n a p rą d y m ig ra c y jn e 16.

W nioski D obrow olskiego po tw ierd za całkowicie rz u t oka n a m ap ę L ad en b ergera, k tó ra unaocznia n a m ogrom ne różnice g ęsto ­ ści zalu d nien ia obszarów p o d ta trz a ń sk ic h i ziem położonych n a północ od p a sa podgórskiego. K oloniści m usieli przecież przyb yw ać z obszarów gęściej zaludnionych.

Z daniem M. M ałeckiego17, o późniejszej kolonizacji P o d h a la niż przyległego od północy p a sa podgórskiego św iadczą też pew ne cechy językow e, m ianow icie p o d h a la ń sk i ro zk ład nosówek, zgodny z językiem literack im , a odm ienny od jęz y k a literackiego rozkład nosów ek w pasie podgórskim , ciągnącym się od Oświęcim ia po D o ­ b rą. T a różnica d ialek ty czn a ob u w ym ienionych obszarów p rz e m a ­ w ia też za ty m , że koloniści p rzy b y li n a P o d h ale nie z sąsiedniego p a sa podgórskiego, ale z fakichś obszarów położonych dalej n a północ.

N a p o d staw ie więc zgodnych ze sobą d an ych histo ry czny ch i językow ych w iem y o kolonizacji P o d h a la, co n a stęp u je:

1. P o d h ale zostało skolonizow ane późno, dopiero po połowie X IV w.

2. G łów na m asa kolonistów p rzy b y ła n a P o d h ale nie z sąsied­ niego p asa podgórskiego, ale zapew ne z teren ów położonych dalej n a północ.

Z powyższego w y n ik a oczyw isty w niosek, że jeszcze w czasach po połowie X IV w. n a jak ichś obszarach m ałopolskich położonych n a północ od p asa podgórskiego (A ndrychów , M yślenice, D ob ra) pan ow ał system a k c en tu a cji inicjaln ej. Z biegiem czasu ak c en t in icjaln y przeszedł n a ty c h tere n ac h w dzisiejszą paro k sy to n ezę w yrazow ą. Ale em igranci z ty c h obszarów ko lonizując P o d h a le przynieśli w swojej gw arze ze stro n rod zin ny ch do now ych siedzib a k c e n t in icjaln y. P o tom kow ie ich zachowaU a k c en tu a cję in icjaln ą aż do czasów obecnych jak o archaizm .

W niosek pow yższy z n a jd u je oparcie we w spółczesnych n am o bserw acjach n a d ak cen tem in icjaln y m w gw arach południow o-

m ałopolskich M. M ałeckiego18, a zw łaszcza K . N itscha. Ten

18 D o b r o w o ls k i , ibid., s. 7 — 9. л

17 M. M a łe c k i, Archaizm 'podhalański. Kraków 1928, s. 37.

(9)

o sta tn i stw ierdza, że ak c en t n a zgłosce początkow ej sięga od P o d ­ h a la aż niem al po K raków . „ T rafia się on i w Indow ych w arstw ach sam ego K ra k o w a “ 19.

P o tw ierd zen ia w niosku o istn ien iu poza Podhalem w X IV , a m oże i w X V w., ak c en tu a eji inicjalnej należałoby szukać w ów­ czesnych z a b y tk a c h języ k a polskiego. Z pom ocą m oże tu p rzyjść przed e w szystkim ortog rafia, a m ianowicie pisow nia łączna w y ­ razów , ja k np. atogodla, apouedamcy, anapouetrzu, anybyl, mapokv-

pycz, borzekl, apyaczbędtf, przebywaczbędę, osmtisyoczow, szeszczlyat, yesuskrystus itp .20.

P isow nia łączna tego ro d za ju m o ż e być dowodem istnienia a k c en tu a eji inicjalnej w ow ym czasie, ale n i e m u s i b yć koniecznie.

B ardzo n a to m ia st z a stan aw iająca jest zgodność rękopisów s ta ­ ropolskich ze staroczeskim i po d względem łącznego pisania pew nych gru p w yrazow ych. Z daniem H an isch a, co uw ażam za całkowicie słuszne, pisow nia łączna i tu , i ta m w y n ika z zasady akcentow ej, z w ym aw iania ty c h grup p o d jed n y m w spólnym akcentem , czyli jak o jednego z estro ju akcentow ego. T a zasada akcentow a m ogła znaleźć ta k silny w yraz w rękopisach i polskich, i czeskich tylko dzięki brakow i w yk ształcen ia g ram atycznego w zakresie języ ka ojczystego ówczesnych p is a rz y 21. Inaczej m ówiąc, m am y tu do czy­ n ien ia z pisow nią fonetyczną. W ty ch w aru n k ach zgodność pom ię­ dzy rękopisam i polskim i a czeskim i p o d względem łącznego p isa­ nia ty c h sam ych ty p ó w połączeń w yrazow ych je st rzeczą bardzo znam ienną, a to ze względu n a inicjalny system a k cen tu aeji cze­ skiej. Sp raw a cała w ym agałab y gruntow nego zbadania.

I I . P rzechodzę do udow odnienia drugiego tw ierdzenia: o u s ta ­ leniu się dzisiejszej p a r o k s y t o n e z y w y r a z o w e j dopiero w p o ­ czątk ach , a m oże w połowie X V II I w. Mogę tu przy toczyć trz y g ru p y arg u m entó w :

A. a rg u m e n ty językow e, o p a rte n a analizie dzisiejszego system u akcentow ego w jęz y k u polskim ;

19 K. N i t s c h , W sprawie polskiego akcentu inicjalnego. S p r a w o z d a n ia PA U X L III (1938), s. 321.

20 K orzystam z m ateriałów zebranych przez Erdmanna H a n is c h a w roz­ prawce Die Zusammenschreibung von Wörtern in älteren polnischen und czechi-

sehen Handschriften ( B e i la g e z u d em J a h r e s b e r i c h t e d e s K ö n i g l i ­

c h e n G y m n a s iu m s zu B e u t h e n O. S. ü b e r d a s S c h u lj a h r 1912/13), s. 5 — 6; 10 i n.

21 ibid., s. 8 i n.

(10)

11-B. a rg u m e n ty historyczne, o p a rte n a w ypow iedziach daw nych g ram a ty k ó w i teo rety k ó w języka;

C. a rg u m e n ty filologiczne, o p a rte n a łącznej lub rozłącznej p i­ sowni połączeń w yrazow ych w daw nych z a b y tk a c h .

A. A r g u m e n t y j ę z y k o w e .

D zisiejszy a k c en t głów ny w języ k u polskim jest, ja k to słusznie podkreśliła M. D łu sk a, par excellence a k cen tem w y r a z o w y m , p a d a bow iem z reg uły n a p rz e d o sta tn ią zgłoskę w y r a z u a k c e n to ­ w anego, a nie n a p rz e d o sta tn ią zgłoskę z estro ju akcentow ego w z d a n iu 22. D zięki te m u w zasadzie nie m a w języ k u polskim opozy­ cji pom iędzy a k c e n tu a c ją w y razu izolowanego lub położonego n a k o ń cu zd an ia, przed p a u z ą, a a k c e n tu a c ją tegoż w y razu w środ ku zd a n ia w połączeniach z in n y m i w yrazam i n a stę p u jąc y m i po nim . M ówim y ta k sam o: rodziców koch'ajm y i koch'ajm y go, koch'ajm y

się, z ak cen tem n a p rz e d o sta tn ie j zgłosce w y razu kochajmy, a nie

n a p rze d o statn ie j zgłosce całego z estro ju akcentow ego kochajmy go,

ko ch a jm yjsię. P o d ob n ie m yśm y tam b'yli, wyście zrob'ili i W yliśmy, zr obwiliście.

P o siad a więc dzisiejszy a k c e n t polski fun kcję d em a rk ac y jn ą , fu n k cję sygnalizow ania, że zgłoska p o ak cento w a je s t o sta tn ią zgło­ sk ą w w y ra z ie 23.

Z w y ją tk ie m w y p ad kó w p rzek azan y ch n a m przez tra d y c ję ję ­ zykow ą, przesunięcie m iejsca a k c e n tu ze zgłoski p rze d o statn ie j w y razu m oże im plikow ać przesunięcie g ran icy w y razu .

N ajlepszego n a to p rz y k ła d u d o starcza n a m K . N itsch w rocz­ n ik u X I X J ę z y k a P o l s k i e g o , s. 151: ,,O to słyszę — pisze prof. N itsch — że k to ś koło m nie m ów i ropień, co jak o ś dziw nie o d sk a ­ k u je od te m a tu ; ok azu je się, że to zero pięć (0.5) pow iedziane jak o je d n a całość w yrazow a z n o rm a ln y m dla polszczyzny ak cen tem jednego w y razu , a więc zeropień^ ” .

T ru d no o lepszy dow ód, że przesunięcie m iejsca a k c en tu pow o­ d u je w dzisiejszej naszej św iadom ości językow ej przesunięcie g ra ­ n icy w yrazu. I w łaśnie w sk u te k p rzesuw ania się g ranicy w y razu ta k i sposób ak centow an ia, p o jaw ia jąc y się niekiedy w pośpiesznej, n iedbałej, zm echanizow anej m owie, nie m oże się n a stałe w ję ­ zy k u usadow ić.

22 M. D łu s k a , Prozodia języka polskiego. Kraków 1947, s. 10.

23 Z. S t i e b e r , Fonologiczne znaki granicy słowa i morfemu w języku pol­

(11)

In n y p rzy kład. Istn ie je w języ ku starszych Polaków pochodzą­ cych z W ileńszczyzny lub terenów sąsiednich archaizm akcen tua- cy jn y w form ie 1 pl. im p erat. czasow nika kochać się, a m ianowicie

kochajm 'y się. Z akres użycia p ostaci kochajm 'y się je s t ściśle o gra­

niczony: 1. ta k się wznosi o sta tn i to a st n a uroczystościach ro d zin ­ n y ch; 2. okrzykiem kochajm 'y się m ożna położyć kres nieporozu­ m ieniom w gronie bliskich osób; 3. wreszcie kochajm'y się to ty tu ł X I I księgi P a na Tadeusza. J a np. n ig d y -in aczej przez całe swoje życie tego ty tu łu nie w ym aw iałam . Tym czasem wśród m łodzieży to ru ń sk iej, dla k tó re j, rzecz zrozum iała, obca jest tra d y c ja jęz y ­ kow a P olaków pochodzących z rodzinnych stron M ickiewicza, m oje

kochajm 'y się robi h u m o ry sty czne w rażenie: jest wezwaniem do k o ­

chan ia jak ie jś p a n n y im ieniem M ysia. A więc znow u przesunięcie a k c e n tu ze zgłoski p rzed o statn iej w yrazu pow oduje w świadomości słuchaczów przesunięcie granicy w yrazu. Z am iast kochajmy się pow staje kochaj (kogo?) M y s ię 2i.

Z fu nkcji dem arkacy jn ej ak c en tu polskiego w y nik ają pewne konsekw encje dla połączeń z m onosylabam i. M ianowicie w p o łą­ czeniach dw u w yrazów jednozgłoskow ych, o ile w yraz drugi nie jest e n k lity k ą , ale je st w yrazem ortoto niczn y m , ak cen t p a d a n a m o­ nosylabę końcow ą. X p. pa n J 'a n nie p 'a n J a n (ale p 'a n m ó j); m y

dw 'aj nie m 'y dw aj; ta cm'a nie t'a ćma; na t'or nie n 'a tor; na w'óz

nie n 'a wóz; na b'ój nie n'a bój; tor zl'y i zły t'or nie t'or zły itp . A kcent bow iem n a pierwszej zgłosce takiego połączenia im plikuje, że jest to jed en w yraz ak cen to w an y p aroksytonicznie, a więc m 'ydw aj m oże to b y ć rzeczow nik ja k g'udlaj, t'acma ja k t'asm a, n'ator jak

z'ator; kom pleksy zaś dźwiękowe n'awôz, n'abôj akcentow ane p a ­

ro ksy to niczn ie są w języ ku polskim rzeczownikam i.

A więc ak c en t n a J a n , dwaj, ćma, tor, wóz itd . sygnalizuje, że cała g ru p a nie je st jed n y m w yrazem , ale że pom iędzy pan a J a n ,

m y a dwaj, ta a ćma itd . przebiega granica w y ra z u 25.

24 W ypadki tego rodzaju m ożna m nożyć. Oto odczytuję kilku osobom z osobna w wierszu W. Potockiego rym y gorzałka: gęba łka paroksytonicznie

gorzałka: gąb'a łka i zapytuję, co znaczy gąb'ałka. Otrzymuję odpowiedzi: „m oże

jest to jakaś szczotka do m ycia zębów ” , albo „pewno jest to pałka do bicia po gębie” , albo wreszcie „jest to pewnie gorzałka, którą się wlewa do gęb y ” . A więc w dzisiejszym poczuciu językow ym akcent na zgłosce przedostatniej kom pleksu -ałka im plikuje, że jest to kompleks wygłosowy jednego wyrazu, a całość jest rzeczowmikiem w rodzaju pałka, strzałka.

25 Z. S t i e b e r , Fonologiczne sposoby oznaczania granicy słowa i morf emu

w dzisiejszej polszczyźnie kulturalnej. B P T J VTTT (1948), s. 67.

(12)

-Od. ty c h ogólnych zasad istn ie ją zarów no w języ k u ogólnopol­ skim ja k i w gw arach o d stępstw a. P o m ija m tn całkow icie w yrazy o a k c en tn a cji pro p aro k sy to n iczn ej ty p u Vogilca, m atem 1 atyka lub

n'au ka, ok'olica, rzeczposp'olita: a k c e n t n a trzeciej od końca polega

t u n a wzorze obcym , łac iń sk im 26. Chodzi m i o inne o d stęp stw a od w yłuszczonych wyżej zasad, m ianow icie o o d stęp stw a w g ru p ach w yrazów , k tó ry c h o sta tn im członem są m onosylaby. Z g rub sza w ydzielić t u m ożem y dwie katego rie: a) ta k ie g ru p y w yrazów , w k tó ­ ry ch o sta tn im • członem je s t m onosylabiczna en k lity k a, oraz b) tak ie, w k tó ry c h ty m członem je s t m onosylabiczny w yraz o rtotoniczn y . W szczegółach o d stęp stw a te p rze d staw ia ją się p astęp u jąco .

W połączeniach w y razu więcej niż jednozgłoskow ego z m ono- sylabiczną e n k lity k ą a k c e n t m oże spoczyw ać n a o statn iej zgłosce w y razu pierw szego, czyli n a p rz e d o sta tn ie j zgłosce z estro ju a k c en ­ tow ego. Mogę tu p rzy to czy ć n a stę p u ją c e p rzy k ła d y z gw ar (nie­ s te ty , w tra k c ie p isan ia tego a rty k u łu nie m ogłam przeprow adzić sy ste m aty c zn y c h b a d a ń n a d sto su n k am i akcento w ym i w gw arach; z konieczności m usiałam się oprzeć n a m ate ria ła c h opublikow anych, w jak ich ty lk o w y jątk o w o n iek tó rzy b ad acze uw zględniają akcen- tu a c ję 27, oraz częściowo n a w łasnych obserw acjach, poczynionych zupełnie p rzypadkow o):

1. Połączen ia z e n k lity k a m i zaim kow ym i się, cię, go, m i, m u, np . i psekon'al śe ześlego ro k u 28-, a trafiü'uo sie, co te dzieci ( N T G 29 68); nie duugutko zahm ura'uo sie straśńie (ib. 69); i uo sp a fszu 4 e

sie po cauy polanie; w yidź a p a fs z , o sp a fszu isie po сацу polanie

(ib. 70); jeêel'i śe ńe m y le 30; druxn y, uspokujc'e śe31; i odlwlug go

daleko; i po'tem go zaskarzuu do sędu (ib. 68); i zgodzilli go na syuzbę f piekle i powiedzie'li m u; i m u 'w i m u (ib. 67); nie czszu'moi(l) m ie n a rżecy (ib. 72). P o r. też ogólnopolskie a bod'aj go.

26 K . N i t s c h , Jeden z typów nowego polskiego akcentu. S p r a w o z d a n ia P A U X L V (1 9 3 9 -1 9 4 4 ), s. 18.

27 D latego trudno jest tu zadecydow ać, czy paroksytoneza zestrojów akcentow ych w gwarach jest cechą głów nie pasa podgórskiego, jak to w ynika z p rzytoczonych niżej przykładów , czy też jest to skutek „n astaw ienia” na akcent św ietnego fonetyka E . Klicha, który zapisał te fakty. K ilka w ypadków analogicznej akcentuacji, zanotow anych przeze m nie również w innych okolicach Polski, w skazyw ałoby raczej na to drugie przypuszczenie.

28 U stnie od góralki z Zarytego (Rabka).

29 NTG = K. N i t s c h , Wybór polskich tekstów gwarowych. Lwów 1929. 80 U stnie od woźnego U niw ersytetu M. K opernika, pochodzącego z okolic W ąbrzeźna.

(13)

2. Połączenia z p a rty k u ła m i enklitycznym i to, èe, -si: ktôre'go

to gospodoża ton piez byu; а со'Ъу to ЪуЦо (ib. 72); ńe v'em ż e : ń'e vem 32; zapew ne t u też należą ia'kaśi brycka (NTG 103) oraz form a-

cje ty p ó w (ty n tu ) te'gutu, ty 'm u tu ; (tyn sa ) te'gusa, ty'm u sa ; ktôr'ny-

śiś, ia 'k iśiś, ku'm uśiś; ëe'guéis i tp .33.

3. Połączenia z jednozgłoskow ym i zaim kam i, k tó re m ogą też b yć o rtotoniczne: na 'coś ty psa p rszynius (NTG 72). B yć m oże, że

tu też należy połączenie moisé'evy.

4. Połączenie z en k lity k ą w erb aln ą -by: to iego'moéby nigdy

nie zgot (ib. 72); vegâu, że z a jto b y ësa uotp™okut™ovać (ib. 102); ućekVabyM. T ak stale a k c e n tu ją dw aj studenci U. М. K . z In o w ro ­

cław ia, m ów iący w dom u gw arą, a więc np. p o vefa u b ym , zalië'yu-

bym itp .

6. Połączenia z en k lity k a m i w erbalnym i -śmy, -śwa, -ście. Cho­ dzi tu o ty p y ro H kiśm y, roM l'iiva, robił'iśma w gw arach centralnej części wschodniego obszaru polskiego35, np. po'sttzm y do sóndu (ISTTG 128); la g zacy'ńiźva patśyć (ib. 131). A także jak'oêce véeli,

żeb'yśće śe spravovali36.

6. P ołączenia p rzyd aw k i p rzy m io tnej z jednozgłoskow ym rze ­

czow nikiem : ogólnopolskie Bial'ystok, Ilrasn'ystaw , dobr'anoc,

W ielk'anoc oraz gw arow e d ru 'g ijro s (NTG 62, 157); dru'gejros (ib.

128; P F 14/1929/409); ëse'cijros (ISTTG 158); p yr'sy г ш ; dru'gi ra s;

w N ~ o 'v y fś i37 y o i'sk yjrö k (N TG 103); on p rsziset ton gospodorsz z ra- 'nomse(l) 'z ran n ej m szy ’, ib. 71).

7. Połączenie dw óch jednozgłoskow ych rzeczowników: ogól­

nopolskie i gwarowe P 'a n Bóg.

8. Połączenia przyim kow e z jednozgłoskow ym rzeczow nikiem , np. ogólnopolskie: jech ać n'a wieś', w yjść n'a dwór; skazać n'a

śmierć; w yrzucić z'a drzwi itp .; gwarowe: 'na^sąen (NTG 188); 1n a jiiep

(ib. 186); 'n a j ) ż y k ( ib. 157); 'n a jg ec (ib. 123); 'na grok (ib. 68); 'n a ^

noc (ib. 187); 'zajpec (ib. 123); 'do^Jsi (ib. .169); 'd o jś ń ij{ ib. 153); 'do^ dum (ib. 123); 've ś fa t (ib. 188); 've^svat (ib. 161); 'v ejfé i (ib. 169); 'v e jd v u x m ęscyzni (ib. 206); 'bez noc (ib. 157, 158); 'ze ś f ont33 itd .

32 U stnie od stud en tk i U. M. K. rodem z Nasielska. 33 Por. T o m a s z e w s k i, Gwara Łopienna i okolicy, s. 73. 84 U stnie od dziewczynki góralskiej z Zarytego (Rabka).

35 K. N i t s c h , Dialekty język<Ppolskiego'. G r a m a t y k a j ę z y k a p o l s k i e g o . Kraków 1923, s. 458 i n.; 452 i n. oraz mapa nr 3.

88 U stnie od księdza rodem z okolic Wąbrzeźna.

37 T o m a s z e w s k i , Gwara Łopienna i okolicy. Kraków 1929, s. 36. 38 U stnie od starszego chłopa z okolic W łocławka.

(14)

9. P ołączenia jednozgłoskow ego zaim k a z m onosylabam i: & o dnia,

c'o noc, c'o rok', bądź c'o bądź: bądź co b'ądź‘, kt'o bądź: kto b'ądź.

10. P o łączenia sp ójn ika z m onosylabam i, np. pojaw iające się niekiedy w języ k u ogólnopolskim nic 1a nic-, dwa 'i pól', dwa 'i ćwierć wobec n o rm aln ych nic a n'ic-, dwa i p'ól itp .

11. P ołączenia negacji nie z m onosylabam i, z ak centem zwykle n a negacji, np . ni'e wiem , n i [e chcę, n i'e raz, ni'e tak, n i'e dość, ni'e

dziw', gw arow e to, co v ju s ta veźńe, to 'n e ^g źy x (NTG 163).

A d 1 —5. W zw iązku zw łaszcza z p u n k te m 5 w ysuw ane je st n a ­ stęp u jące tłu m aczen ie tego ro d za ju ty p ó w ak c en tu a cy jn y c h : W o ­ bec przew agi ty p u paroksy ton iczneg o w języ k u polskim n astąpiło w yrów nanie do tego ty p u tw orów w y jątk o w y ch , jak im i są k o stn ie ­ jące p ro p aro k sy to n iczn e połączenia wielozgłoskowców z enklity- k a m i39.

J e d n a k częstsza w gw arach niż w jęz y k u ogólnopolskim oksy- to n ez a wielozgłoskowców przed e n k lity k a m i przeczy p rzyp uszcze­ niu , że p o d sta w ą dla a k c e n tu a c ji ty p u byViémy m ogło b yć tzw . k o stn ien ie połączeń z en k lity k am i. J a k bow iem w iadom o, enkli- ty k i w g w arach są elem en tam i b a r d z i e j ruchliw ym i niż w języ k u w a rstw w yższych. B yło więc, zdaniem m oim , w g w arach w a ru n ­ ków m niej, a nie więcej, do p o w staw an ia t ą w łaśnie drogą paro- k sy to n e z y całych zestrojów akcen tow y ch z o sta tn im członem en- klity czn y m , a więc ty p ó w byViémy, psekon'al śe itp .

N a to m ia s t większa w poró w n an iu z językiem ogólnopolskim z a ­ chowawczość gw ar w ogóle upow ażnia nas do w ysnucia — z fa k tu w y stęp o w an ia dziś om aw ianego ty p u a k c en tu acy jn eg o w łaśnie w g w arach — n astęp u jąceg o dość praw dopodobnego w niosku: paro- k sy to n eza w ym ienionych wyżej połączeń w yrazow ych je st w dzi­ siejszym system ie jęz y k a polskiego elem entem a r c h a i c z n y m . Tw ierdzenie to b udzi najw ięcej zastrzeżeń co do p u n k tu 5, a to d la ­ tego, że się z ró żnych stro n sygnalizuje szerzenie się w języ k u ogól­ nopolskim ty p u byViémy jak o now otw oru. N iem niej uw ażam , że gw arow e bylHśmy, byl'iźva p o siada a k c en tu a cję archaiczniejszego ty p u od innogw arow ych b'yli m y, b'ylixm y. W y n ik a to z arch aicz­ ności sam ych fo rm acji byliśm y < *byli jesm y, byliśva<ź*byli jesva, podczas gdy byli m y, bylixm y p rz e d sta w ia ją bez w ą tp ie n ia ty p nowszy.

39 Fr. S i e d l e c k i , Studia z metryki polskiej. I I . Problem transakcentacji

(15)

Ad 6. Do dziś dn ia spraw a zrostów ty p u BiaVystok jest kw estią o tw a rtą . F o rm acjo m tego ty p u w yznacza wśród innych zrostów specjalne m iejsce fa k t, że są one zrostam i ty lko w m ianow niku 1. poj., w p rzy p a d k a c h zaś zależnych niczym się nie różnią od s ta ­ łych zestaw ień: są w yrażeniam i dw u w yraz owymi, w k tó ry c h k aż d y w yraz odm ienia się osobno. Białystok m a form y do Białego Stoku,

w B ia ły m S to ku , ta k ja k N ow y Dwór — do Nowego Dworu, w N ow ym Dworze. O ty m , że nazw ę B iałystok uw ażam y w m ian. 1. poj. za

zrost, decyd uje ty lk o ak cen t i nic więcej.

A nalizując zro sty ty p u Białystok m ożem y stw ierdzić:

a) T yp te n nie jest obecnie p ro d u k ty w n y . N aw et najczęściej po w tarzan e połączenia Pierw szy M aj, N ow y Św iat, szanowny pan czy N ow y R o k obecnie nie u leg ają zrośnięciu pod jedn ym w spól­ n y m ak centem .

b) Z rostów ty p u Białystok je st w dzisiejszym języ k u m ało; z ję ­ zy k a ogólnopolskiego znam ich ty lk o pięć: BiaVystok, K ra sn y sta w ,

dobr'anoc, W ielk'anoc oraz starsze dobr'ydzien. Do tego d ojd ą gw a­

row e: pow szechne d ru g 'ijrâ s, tse& ijrâs... oraz k ilk a innych, cy to w a­ nych wyżej.

c) Zrostów tego ty p u daw niej było więcej. S ta n ich po siadania uszczupla się dw ojako: 1. P rzech o d zą one do właściwych zrostów z pierw szym członem nieodm iennym w p rzy p ad k ach zależnych, a więc ty p u p siku s — p sikusa, swawola — swawoli. T ak d aw na

W ielkanoc, gen. do W ielkiej N ocy, in str. przed W ielką Nocą p rze ­

szła w W ielk'anoc, gen. do W ielkanocy, in str. przed Wielkanocą. P od ob nie BiaVystok i K rasn'ystaw u ludności nie posiadającej tej nazw y w żywej tra d y c ji językow ej (np. w Toruniu) m ogą mieć form y do B iałystoku, przed B iałystokiem , w Białystoku, do K rasny-

stawu i t d .40. 2. Z ro sty tego ty p u m ogą ulec w m ianow niku 1. poj.

rozłożeniu n a wzór stały ch zestaw ień d w u w yraz o wy eh ty p u N ow y

40 W w yniku ankiety przeprowadzonej wśród 16 słuchaczy polonistyki, pochodzących z Torunia, B ydgoszczy, Grudziądza, Kujaw, Gdyni i sąsiednich okolic, 4 osoby podały form y pow yższe jako normalne, 2 zaś obok BiaVystok,

do Białego Stoku... : BiaVystok, do Białostoku, za Białostokiem, w Białostoku.

N a 14 zaś osób, pochodzących z dawnego woj. wileńskiego i nowogródzkiego, w szystk ie podały form y do Białego Stoku, w Białym Stoku... Co zaś do K r a s n y ­

staw, to dwie osoby obok form do Białego Stoku...: podały do Krasnystawu, za K r a sn y stawem,, w K rasn y stawie. Odwrotnie, wśród 4 osób z obszarów d aw ­

nego woj. lwowskiego i tarnopolskiego 2 osoby podały form y do B i a ł y ­

stoku, za Białystokiem, w Białystoku : do Krasnego Stawu, za K r a sn y m S ta­ wem,... 2 pozostałe konsekw entnie do Białego Stoku..., do Krasnego Stawu...

(16)

Dwór. T ak obok starszego K rasn 'ysta w p o w staje K ra sn y Staw,

obok BiaVystok — B ia ły Stok. W reszcie z a m iast daw nego zrostu

dobr'ydzien uży w am y dziś zestaw ien ia dzień dobry.

Z przesłan ek pow yższych w yciągam n a stę p u ją c y w niosek. Z ro ­ sty ty p u B iałystok są w dzisiejszym języ k u arch aizm am i: daw ne m iejsce a k c e n tu zostało w nich zachow ane w w a ru n k a ch częstości czy ciągłości użycia, a więc w w a ru n k a c h pod o bny ch , w jak ich się np. zachow ał d aw ny wołacz n a -e, Boże*1.

A d 7. R ozw adow ski z a sta n aw ia ją c się n a d różnym a k c en to ­ w aniem połączeń w yrazów P 'a n Bóg i P a n J 'a n dochodzi do w n io ­ sku, że w pierw szym w y p a d k u m am y do czynienia ze s t a ł y m i z ł o ż e n i a m i i dlatego a k c e n t w n ich je s t „jed no czący, w k tó ry m się w łaśnie w y raża ich jedn olito ść i stałość” 42. Z daje sobie jed n a k R ozw adow ski spraw ę, że fo rm u łk a t a nie d a się zastosow ać do nazw m iejscow ych ty p u B iałystok, w obec ty p u N o w y Dwór, bo te nazw y , jeżeli chodzi o stałość i jed no litość ich spojenia, tw o rzą w szystkie te n sam ty p . O tóż, m oim zdaniem , m ożna w yjaśnić m iejsce a k c e n tu w połączeniu w yrazów P 'a n Bóg w ten sam sposób, co w B iałystok lub w g w arow ym dru'gi râs. S tałość spojenia ty c h dw u w yrazów nie w yw ołała przesunięcia a k c e n tu n a w yraz pierw szy, stało ść spojenia i częstość uży cia spow odow ała ty lk o zachow anie w ty m połączeniu daw nego m iejsca ak c en tu . Czyli w brew tem u , co się d o ty ch czas sądziło, p rzypuszczam , że połączenie P 'a n Bóg, być m oże, nie je s t now otw orem w p o rów n aniu z połączeniem P a n J 'a n , ale odw rotnie, połączenie P 'a n Bóg m oże b yć archaizm em akcentow ym .

A d 8. A naliza połączeń przy im k ow y ch ty p u n 'a wieś : na wi'eś,

n 'a dwór: n a dw'ór p ro w adzi do n a stę p u ją c y c h w niosków :

a) T y p y n 'a wieś, n 'a dwór, z'a drzwi są a rc h a iz m a m i43. D ow o­

41 Za archaizm y ak centuacyjne uw ażał te zrosty L. Piw iński, por. niżej, s. 464.

42 J. R o z w a d o w s k i, Uwagi z zakresu akcentuacji polskiei. J ę z y k P o l ­ s k i I, s. 255 i n.

43 N a podobnym stanow isku stoi M. D łu s k a : „W połączeniach mono- sylahów z przyim kam i jednozgłoskowyrni istniała, jak się zdaje, w dawnej polszczyźnie kulturalnej tendencja norm alizowania akcentu: paroksytonizowa- nia go. W skazują na to zjaw iska gwarowe i zachow ane do dziś w języku k u l­ turalnym w yrażenia typu: dö wsi, zë wsi, nä dzień, nä noc itp. Jakiej epoki sięga w tym w ypadku dążność dawania przewagi akcentowi zestrojowem u nad w yrazow ym , nie wiadom o. D ziś i co najm niej w końcu w. X I X m am y tendencję odw rotną” (Prozodia, s. 14). — Por. też S t i e b e r , Fonologiczne znaki

(17)

dzą tego: s ta n w gw arach, gdzie połączenia ty p u z'a drzwi są i czę­ stsze, i bardziej sw obodne niż w języ k u ogólnopolskim ; cofanie się tego ty p u w język u ogólnopolskim , zwłaszcza u młodszego p o k o ­ len ia 44; a k c en t n a p rzy im k u w znieruchom iałych archaizm ach:

n'a koń, z'a m ąż, Tcoń prz'ed koń itp .

b) Przeniesienie daw nego ak c en tu z przyim ka n a jednozgło- skow y rzeczow nik dokonało się drogą m orfologicznych w yrów nań do w ypadków , gdy rzeczow nik dźwiga ak cent. A więc zam iast daw ­ nego n 'a dwór zaczęto m ówić n a dw'ór z akcentem n a rzeczow niku, ja k w połączeniach na, we dw'orze lub dw'ór książ'ęcy. T ym w yrów ­ naniom o p arły się ty lko te połączenia, k tó re dzięki częstem u p rz y ­ słów kowem u użyciu uległy znieruchom ieniu, a więc sta ły się fo r­ m acjam i izolow anym i i zerw ały niejako związek z in n y m i form am i danego rzeczow nika. M ówimy więc dziś: wyjechać n 'a wieś, w yrzu­

cić kogoś z'a drzwi, ale bandyci napadli na wi'eś, ile zapłaciłeś za drzw'i% podobnie do tego, ja k m ów im y stać na czele, ale mucha sie­ dzi na czole. J a k połączenia na czele czy na przedzie w yodrębniły

się znaczeniow o od rzeczow ników czoło, przód, połączenia n 'a wieś,

z'a drzwi, n 'a dwór w yodrębniły się od rzeczowników wieś, drzwi, dwór oraz od ich odm iany. T en różny odcień znaczeniow y sprzyja

zachow aniu się ty p u archaicznego.

c) W połączeniach p rzyim ków z zaim kam i {'u m nie, 'od was,

d'o nas, z'a nim ), gdzie a k cen t zawsze p a d a na przyim ek, w y ró w n a­

nia nie zachodzą, poniew aż fo rm y zaim kow e są zw ykle en k h ty k am i, a, więc nie m iały w arunków do ściągnięcia n a siebie ak c en tu drogą w yrów nań m orfologicznych. Choć i tu niekiedy d a ją się słyszeć in ­ now acje w ro d zaju : usiądź koło m ni'e; za n i'e nie wysiądę', a syn

znosił te buty na n'ic-, a ponad n 'im jest P 'a n Bóg. Zapew ne na sk u tek

silnego a k c e n tu logicznego spoczyw ającego n a m nie, nic, n im m am y tu do czynienia nie z reprodukow anym i, h a b itu a ln y m i połączeniam i, prze k a z an y m i przez tra d y c ję , ale z sam odzielnie utw orzonym i p o ­ łączeniam i okazjonalnym i. P oniew aż jed n a k w szystkie te połącze­ nia zanoto w ałam od osób w w ieku od la t d w un astu do dw udziestu

44 Stwierdzam to stale porównując język swój z językiem swej m atki i sw ycli dzieci. Matka m a daleko szerszy ode mnie zakres użycia typ u z'a drzwi (mówi np. postawić n'a stół, włożyć okulary n'a nos itp.), ja natom iast używam zwrotów skazać n'a śmierć, zaciąć się d'o krwi, ułożyć dziecko d'o snu, 1u stóp

góry, uczyć się n'a głos, wyrzucić z'a drzwi, wziąć kogoś z'a łeb itp., w których

m oje dzieci akcentują nie przyimek, lecz rzeczownik. Analogiczne obserwacje nad językiem swoim oraz językiem rodziców i dziadków zrobiło pięciu moich słuchaczów pochodzących z różnych stron Polski.

(18)

k ilk u i m oje poczucie językow e ta k a a k c e n tu a c ja razi, być m oże, m am y t u rów nież do czynienia z procesem „w y zw alania się n a osob­ ne w y ra z y ” (używ ając term inologii Stiebera) i p rzy im k a, i zaim k a z paroksy to niczn y cłi, a więc jedno w yraz ow ych, połączeń przyim ko- w ych z form ą zaim kow ą.

A d 9. D aw nego ty p u akcen tu acy jn eg o m o żn a się d o p a try w a ć w połączeniach jednozgłoskow ego zaim k a z m onosylabam i, a więc: 'h c'o d n ia , c'o noc, c'o roli obok n o rm a ln y ch połączeń: co kr'ok, co

tcJi'u, co kr'aj, co pi'es', kt'o bądź: kto b'ądź, bądź c'o bądź: bądź co b'ądź. I tu rów nież ty p со n'oc, bądź co b'ądź w y piera u m łodszego

p okolenia ty p p aro k sy to n ic z n y c'o noc, bądź c'o bądź*5. B yć m oże wreszcie, że przysłów ki natenczas, wtenczas, wówczas, podówczas,

wonczas są rów nież ty lk o arch aizm am i po d względem m iejsca a k ­

c e n tu , są fo rm acjam i znieruchom iałym i wobec n o rm alnych dziś połączeń: n 'a ten dzi'en, n 'a tę n'oc, n 'a tę m 'yél itp ., czyli że sto su ­ n ek połączeń ty p u n a t'en czas do n'a ten dzi'en rów na się sto su n ­ kow i z'a drzwi: za drzw'i.

AnaUza więc dzisiejszego sy stem u akcentow ego języ k a polskiego d o p row adza do w niosku, że zarów no języ k ogólnopolski ja k zw ła­ szcza gw ary p o sia d a ją sporo o d stę p stw od zasad y ak cen tow an ia p rze d o statn ie j zgłoski w y razu oraz od zasad y ak cen to w an ia o s ta t­ niej nieenk lity cznej m o n osylaby w grupie dw u m onosylab.

O d stęp stw a te m a ją wszelkie znam ion a elem entów arch aicz­ ny ch . Licznie zaś rep rezen to w an e w języ k u , jeszcze nie w yrów nane fo rm acje archaiczne w sk a z u ją zazw yczaj n a niedaw ność u stalen ia się w języ k u nowego sta n u . S tą d nasu w a się wniosek, że dzisiejsza p a ro k sy to n e za w yrazow a p a n u je w języ k u polskim nie od szeregu długich stuleci, ale od n iez b y t daw na. N a d o kładniejsze u stalen ie chronologii pozw olą n a m je d n a k dopiero dalsze rozw ażania.

B. A r g u m e n t y h i s t o r y c z n e .

O ty m , że o d stęp stw a od z a sa d y a k c en to w an ia p rze d o statn ie j zgłoski w yrazu b y ły rozpow szechnione w języ k u polskim w. X V II I , św iadczą w ypow iedzi ówczesnych g ram a ty k ó w i teo re ty k ó w języ ka. N ajw cześniejszą tego ro d z a ju w zm iankę z n a jd u je m y u J a n a M o­ n e ty . W p raw d zie M. D łu sk a kw estio n u je w iarogodność jego p

ra-45 W w yniku ankiety wśród 34 słuchaczów p olonistyk i U. M. K. 30 osób podało w zdaniu akcentuację co róoc, 3 osoby — c'o noc, 1 osoba — c'o noc :

(19)

w idia, m oim jed n a k zdaniem , niesłusznie. P rz y jrz y jm y się bliżej in te resu jąc y m nas w ypow iedziom oraz argum ento m D łuskiej.

W książce swej p t. Prozodia języka polskiego stw ierdza ona, co n a stę p u je: „P olsk i a k cen t główny, jakkolw iek jednoczy i zespala zestrój, je s t jed n a k par excellence w y r a z o w y m akcentem . P rz e d ­ o sta tn ia Uczy się od końca w yrazu akcentow anego, nie zaś od końca z estro ju... Ten s ta n rzeczy istnieje w polszczyźnie k u ltu ra ln e j nie od dziś. W praw dzie J a n M oneta i jego w spółpracow nik i n astęp ca, D aniel Vogel, k tó rz y od r. 1720 do 1809 puszczaU w obieg Uczne w y ­ d an ia swojej g ra m a ty k i polskiej po niem iecku, przeznaczonej dla ich uczniów Niem ców n a te ry to riu m polsko-niem ieckim (Toruń, G dańsk, W rocław ), m ów ią: » S teh et ab er ein Einsilbiges W ort dabey, so siehet m a n diese zwei W o rte fü r eines an, u n d w ird die letz te Sylbe des viel-silbigen W ortes lang ausgesprochen, als N aym iłoś- ciw szÿ K roi, m iłosierny Bóg, P a n ..., widziałem go..., w yprow adzam się..., p o w iadäm m u...« ...Ale t a uw aga, p o w tarzan a bez zm iany we w szystkich w y d an iach n astę p n y c h , nie w ydaje m i się w iarygodną p o d staw ą dla sądu o polskim akcencie“ 46.

W niosek swój opiera a u to rk a głównie n a ty m , że „nigdzie w li­ te ra tu rz e akcentow ej nie zn ajd u jem y potw ierdzenia oryginalnej ob­ serw acji M onety-V ogla“ 47. A m ianow icie N ow aczyński (w r. 1781), C zartoryski (w r. 1820) i K rólikow ski (w r. 1821) wcale o istn ien iu takiego a k c e n tu nie w spom inają. K opczyński zaś (w r. 1783) i Go- lański (w r. 1784) w sk azują n a niewłaściwość czy niepraw idłow ość tak iej w ym ow y, a E lsn er (w r. 1818) w yraźnie p ię tn u je Vogla za jego p raw id ło 48.

J e d n a k ju ż n a pierw szy rz u t oka stanow isko K opczyńskiego i G olańskiego jest dla całej tej spraw y wielce niepokojące. Nic b o ­ wiem nie w skazuje n a to, b y wypow iedzi ty ch autorów p ow stały p o ­ dobnie do stanow iska, zajętego przez E lsnera, jak o p ro te st p rze­ ciwko p raw id łu M onety-V ogla. O dw rotnie, sam odzielny dobór p rz y ­ kładów p rzy om aw ianiu ty c h sam ych ty pów połączeń, co u Mo­ n e ty -Vogla, oraz wciągnięcie do rozw ażań k ilku innych ty p ó w św iadczy o niezależności K opczyńskiego i Golańskiego od g ra m a ty ­ ków niem ieckich. To zm usza nas do dokładnej an alizy odnośnych ustępów w p racach w ym ienionych wyżej autorów .

48 Prozodia, s. 10—11. 47 ibid., 13.

48 W nawiasach podaję, w yjąw szy Czartoryskiego, rok pierwszego w yd a­ nia ich dzieł.

(20)

N ajp ierw co do g ra m a ty k i J a n a M onety. Z aw arte w niej p r a ­ widło o p aro k sy ton ezie połączeń z m onosylabam i nie je s t p o w ta ­ rzan e w w y dan iach n a stę p n y c h ta k całkow icie bez zm ian. M am do dyspozycji w y dan ie ósme (W rocław 1805), z n a jd u ję t u w odnośnym praw idle, w p o ró w nan iu z c y to w an y m przez M. D łu sk ą w ydaniem gdań sk im z r. 1738, dwie zm iany: jed n a do ty czy sty lizacji sam ej form ułki, d ru g a d o boru p rzy m io tn ik ó w w ilu stru ją c y c h praw idło p rz y k ła d a c h 49. S tą d w niosek, że n a stę p c a M onety, D an iel Yogel, k tó ry p rzyg o tow ał to w y d anie do d ru k u , przez w prow adzenie ty c h zm ian zaapro bo w ał n iejak o p raw idło M onety.

G ru ntow n ej analizy d om aga się zw łaszcza w ypow iedź Gołań- skiego, grzeszy bow iem niejasnością stylizacji. P o stw ierdzeniu, że „D o brze m ów iący' P o la k bez żadnej reguły przyzw oicie w ym aw ia, oddziela, łączy, p rzed łu ża lu b sk raca w y razy, a jego uszy obrażone b y w a ją n ieprzy zw o ity m przedłużeniem albo skróceniem “ , Golań- ski pisze: „ Ż a d en się zapew ne nie zn ajdzie, k tó ry b y nie uczuł p rz y ­ krości w p rzed łu żan iu łączenia z sobą p rz e d o statn ic h zgłosek w ty c h w yrazach : — W asza Królewska Ilo ś ć — W asza K siążęca Mość —

Dobry czas — w idök ten — gdyby n a m — trudno tam — R ozu m ny był — nieoszacowany skarb. Ale w ty ch że sam ych w yrazach ro z ­

łącznie pow iedzianych żad en p rzy krości nie czuje: W asza — K r ó ­

lewska — M ość — trudno — tam — rozum ny — był etc... W y m a ­

w iam y te d y k ró tk o w złączeniu te w y razy — K rólew ska M ość —

K siążęca M ość — gdybÿ n a m etc. I te n ty lk o je s t jed en p rzy p a d e k

naszego iloczasu, k ied y złącznie w ym aw iam y. Ale te n p rzy p a d e k m a swoje w nioski i sto su n k i: z k tó ry c h te n je s t ogólny, że gdy w y ­ raz jednozgłoskow y łączy m y w m ów ieniu z w yrazem więcejzgło- skow ym , o s ta tn ia zgłoska p oprzedzającego w yrazu w ym aw ia się k ró tk o . S to su n k i tego. Z aim ek te n się, poniew aż je s t w yrazem jednozgłoskow ym , k ied y się łączy w m ów ieniu z p o p rzedzającym słowem lub w yrazem w ięcejzgłoskow ym , o s ta tn ia zgłoska p o p rze ­ dzającego w y ra z u p o w in n a się k ró tk o w ym ówić, np. = nazywa się, nie nazyw a się, pozostaje się, nie pozostaje się, tłum aczenie się, nie

tłumaczenie się e tc ...” 50.

49 W w ydaniu gdańskim : „...und wird die letzte Sylbe des vielsilbigen W ortes lang ausgesprochen... m iłosierny B o g ” ; w w ydaniu ósm ym : „...alsdenn fällt der A ccent auf die le tz te Sylbe des vielsylbigen W ortes als... Miłościwy B óg” (s. 524 i n.). Stąd w niosek, że nie jest pustym tylko słowem zdanie na kar­ cie tytu łow ej tego w ydania: „...durch und durch um gearbeitet, verm ehrt und zum dritten mal zum Druck herausgegeben von D aniel Y ogel...” .

(21)

M. D łu sk a u stęp ten in te rp re tu je w sposób następ u jący : „Go- lański tak ż e nie zn a akcentow ania, o k tó ry m w spom inają M oneta- Vogel, przeciw nie, dla dow iedzenia logiki proparoksytonicznego a k centow an ia form z en k lity k am i operuje absurdalnością ew entu ­ alnego ty p u W asza KrólewsTcti M ość, Dobry czas itd .“ 51.

In te rp re ta c ja ta k a nie d a się jed n a k u trzy m ać, jeżeli u stęp p o ­ w yższy będziem y rozp atry w ać n a tle treści c a łe g o r o z d z i a ł u , w k tó ry m się zn ajd uje. R ozdział ten za ty tu ło w an y „O harm onii m ow y polskiej“ zaw iera w stęp ogólny (s. 278 i n.) oraz 3 u stę p y szczegółowe: „ W ad y tra fia ją c e się w ułożeniu w yrazów ” (s. 281 i n.), „O h arm o n ii w w yd aniu głosu” (s. 286 i n.), „U w aga względem iloczasu polskiego, względem m ocniejszych i łagodniejszych w y ra ­ zów“ (s. 2 8 8 —292). W e w stępie a u to r uzasadn ia potrzebę harm onii m ow y p o lsk ie j52 oraz p o d aje za K opczyńskim k ry te riu m n a jp rz y ­ jem niejszej harm o n ii m ow y: „D o b re ucho z uw agą złączone n a j­ lepszym je s t sędzią przy krej lub miłej m ow y“ 53. M om ent obserw a­ cji jęz y k a ojczystego jako źródło swoich rozw ażań podnosi Golań- ski tak ż e w dalszych szczegółowych częściach, np. w ustępie o złym szyku, czyh „ p rz e k ła d a n iu “ w yrazów : „chciejm yż n a to pam iętać, że n ik t, i najw iększy n aw et przekładacz w swym piśm ie, w yrazam i przek ład an y m i w żadnej rozm ow ie nie zw ykł mówić... Mówię to, co m am i z dośw iadczenia drugich, i postrzeżenia w łasnego“ 54.

M e ulega też w ątphw ości, że om aw iając „ w a d y “ , „om yłk i“ lub „ u s ty rk i“ w ułożeniu wyrazów , przew ażnie nie operuje G olański p rzy k ład am i w ziętym i z a b stra k c ji, ale z żywej m ow y 55.

Co p raw d a, w ustępie n astęp n y m , tra k tu ją c y m o „złącznym ” lub „rozłącznym “ w ym aw ianiu połączeń z m onosylabam i, nie u ż y ­

61 D łu s k a , ibid., s. 11.

52 Tu pom iędzy innym i pisze: „Bez przyjemności m owy i najlepsza rzecz podobać się nie będzie, skoro uszy obraża” ; lub operuje przykładem Greków i Rzym ian, którzy „harm onię m ow y... aż do ostatniego pospólstw a w szyscy zupełnie czuli: tak dalece, że nieraz i aktorów na teatrze o pomniejszych nawet om yłkach w w ydaniu głosu przestrzegano i m ówców przeciwko niej grzeszą­ cych słuchać nie chciano” .

6S G o la ń s k i, s. 280. 64 ibid, s. 285.

86 Tak np. zaleca dla zaimka się oraz enklityk -by, -śmy, -ście jako lepsze miejsce „z początku sensu aniżeli gdzie indziej” , np. „nie może udać się zamysł,

Móry etc. byłoby lepiej — nie może się udać zamysł etc. Dobrze zwylcłby mówić, kto nauczyłby się dobrze myśleć — Dobrzeby zw ykł mówić, ktoby się nauczył do­ brze myśleć” itd . {ibid., s. 282 i n.).

(22)

w a a u to r term in ów „w ad a, om yłka, u s ty rk a “ , ale i tu pew ne zw ro­ t y — w ro d za ju „ o s ta tn ia zgłoska poprzedzającego w yrazu pow inna się k ró tk o w ym aw iać, np . nazyw a się nie nazyw a sig...“ 56 — w sk a­ z u ją n a żyw y język, a nie te o rię 57.

J e s t więc te n cały rozdział ja k b y zbiorem praw id eł ortoepicz- n y ch i in n y ch , je st rod zajem p o ra d n ik a językow ego i ta k go ro z u ­ m iała re d a k c ja J ę z y k a P o l s k i e g o , p rzed ru k o w u jąc w całości w roczniku I I I (1916), s. 6 9 —77, w łaśnie w dziale „ P o ra d n ik a J ę ­ zykow ego“ .

A więc nie teo re ty c z n ą absu rd aln o ść ew entualnego ty p u W asza

K rolew sk'a M ość m iał n a m yśli G olański, ale w zględy p rak ty c zn e :

ostrzeżenie p rzed istn ie ją c ą w ym ow ą, k tó rą uw ażał za niepopraw ną, bo niezgodną z zasad ą p rz e d o sta tn ie j.

K o p czy ński w spraw ie a k c e n tu połączeń z m onosy lab am i w y p o ­ w iad a się zwięźle i jasn o : „ B y ło b y przeciw ko p raw idłu iloczaso- w em u o s ta tn ią poprzedzającego w y ra z u przeciągać zgłoskę“ 58, tz n . w ym aw iać zdaj'e się, prosz'ę cię, królew ska Mość.

Z ty c h słów K opczyńskiego b y n a jm n ie j nie m usi je d n a k w y n i­

k ać, b y w ym ow a zdaj'e się, prósz'ę cię, K rolew sk'a M ość wcale w ow ym czasie nie istn iała , ja k to sugeruje M. D łu s k a 59. Z w rot „ b y ło b y przeciw ko p ra w id łu “ je s t, m oim zdaniem , ostrzeżeniem p rzed w ym ow ą, k tó rą K opczy ń sk i uw ażał za niep o praw n ą. P rz e ­ cież p rzep isy ortoepiczne są zazw yczaj dziećm i błędów językow ych, p o p ełn ian y ch w d a n y m czasie n a d a n y m teren ie, a z a te m m ogą b y ć źródłem do p o zn an ia żyw ej m ow y w spółczesnej (exem plum A le­ k s a n d ra W alickiego B łędy nasze w mowie i piśm ie dla polszczyzny w yrosłej n a podłożu biało ruskim i litew skim lub A p p e n d ix РгоЫ dla łaciny ludow ej).

66 ibid, s. 289.

57 Eaz jeden i w ty m u stępie Golański, że tak powiem , w skazuje palcem na ży w y język, czy m oże ściślej na błęd y językow e w jego pojęciu: „W yraz ten E zeczpospolita jedni w ym aw iają skracając, drudzy mówią przedłużając, jak w szystkie osobno w zięte słow a polskie. Żaden jednak nie m ówi pospolita tylko pospolita. N ie ma żadnego w yłączenia od ogólnego prawidła iloczasu naszego. Nie ma więc p rzyczyny, dla której by się lepiej mówiło Rzeczpospolita niż Rzeczpospolita. Podobnież względem wyrazu tego — tysięcy. Są, co go skra­ cają” (ibid, s. 291).

48 O. K o p c z y ń s k i , Gramatyka dla szkół narodowych na klasę I I I . Prze­ drukowana w W arszawie 1813, s. 63.

(23)

J u ż więc n a p o dstaw ie uw ag K opczyńskiego i Golańskiego, p rzy toczony eh przez M. D łuską w cytow anej wyżej pracy, m oże­ m y dojść do w niosku, że praw idło M onety o paroksytonezie ze stro ­ jów akcentow ych z o sta tn im członem jednozgłoskow ym należy b rać za d o brą m onetę. J e d n a k ażeby uzyskać w tej spraw ie możliwie najw iększą pewność, trz e b a znaleźć w ówczesnej lite ra tu rz e g ra m a ­ tycznej jakieś potw ierdzenie praw id ła M onety pochodzące od a u ­ to ra P o la k a 60, ale nie zredagow ane ani ta k niejasno, an i ta k k ró tk o , ja k przy to czo n e wyżej uw agi Golańskiego i K opczyńskiego.

P otw ierd zenie ta k ie z n a jd u jem y w rozpraw ce tegoż K o pczy ń ­ skiego p t. Popraw a błędów w ustnéy i pisanéy mowie polskiéy (W ar­ szaw a 1808). X a s. 36 stw ierdza a u to r, że nie może przem ilczeć nie­ zachow ania iloczasu, czyli prozodii, w obec pojaw iania się błędów w w ym aw ianiu osobnym lub łącznym całych w yrazów. P o d aje więc praw idło akcen to w an ia zgłoski p rzed o statn iej w yrazu i om aw ia obszerniej w y p ad ki, gdy a k c en t m usi p a d a ć n a trzecią od końca, a więc akcen to w anie w yrazów złożonych, ja k np. wierszopis, dar-

m ojad itd . oraz połączeń z en k lity k am i: „by, li, ci, m, ś, to, że, m y, śm y, ście, n p . dawałby, dawałbyś, dawałby, tenbyto, tencito, tenlito, tenżeto, mówiłżem, mówiłżeś, mówiłże, rzekliście, rzekliśm y, miałże- bym itd ., w tenczas przed łuża się trzecia od końca syllaba, ta k w ła ­

śnie, ja k g d y b y w niej pisała się dw a razy jed n a sam ogłoska: jaakoto,

daawałbym, daawałbyś, teenbyto, móówiłżem itd .“ .

Cały te n u stęp o błędach w akcen tow an iu połączeń z m onosy­ lab am i K opczyński kończy zdaniem : „ P r z e c i w k o t e m u p r a w u g r z e s z y , k t o m ó w i 61: kocbaam cię, widzęę go, darujęę m u ,gniewaam się itd .” .

W ypow iedź o s ta tn ia nie b udzi żad n y ch w ątpliw ości, jest zupeł­ nie ja s n a i pozw ala w ysnuć ju ż jak o pew nik, a nie przypuszczenie, n a stę p u ją c y w niosek: za czasów K opczyńskiego istn iała w śród w a rstw w yższych w ym ow a ty p u d a ru fę m u , w idz]ę go, k tó rą jak o niezgodną z zasad ą p rzed o statn iej K opczyński piętnuje.

To ośw iadczenie K opczyńskiego n a d a je słuszności m oim p o ­ w yższym rozw ażaniom , k tó re się d ad zą podsum ow ać w sposób n a stę p u ją c y : J a n M oneta zanotow ał w swoim podręczniku zapew ne dość pow szechną w p o czątk ach X V I I I w. p aroksytonezę zestrojów

60 M. D łuska przypuszcza bowiem , że zalecana przez Monetę w ym ow a typ u w id zia łe m go mogła być „regionalizmem, hiperpoprawnością akcentową polszczyzny w zetknięciu z obcym językow ym środowiskiem ” , ibid., s. 11.

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

Trendy czasowe procentowych udziało´w tłuszczu w tuszkach 12-tygodniowych ptako´w były zbliz˙one w całym okresie badan´, przy czym u ge˛sioro´w i ge˛si podkarpackich oraz u

This paper attempts to bridge this gap, by studying the suitability of a simple controller to reduce fatigue loads under dynamic stall conditions on a 2D wing equipped with a

We conducted a systematic review of work on OLMs and compare this with LADs for learners in terms of (i) data use and modelling, (ii) key publication venues, (iii) authors

Konsekracja zakonna stanowi więc wyraz i znak oblubieńczej miłości Kościoła i Chrystusa, zawsze zatem dokonuje się w Kościele i dla Kościoła.84 Przez ten akt

We, the ambassadors of science, shouldn’t be boring our nieces and nephews at family dinners with parameter distributions, we should make them excited about science.. Getting

The objectives of this PhD p roject are (i) to d evelop and ap p ly a catch m ent m od el, to sim u late the sed im ent flu x resp onse of river system s to clim atic and

Rozkład wartości po kuciu: a – temperatury, b – odkształcenia, c – prawdopodobieństwa pęknięcia wg neuronowych sieci probabilistycznych, d – kryterium pękania Lathama