• Nie Znaleziono Wyników

POLITYKA STANÓW ZJEDNOCZONYCH WOBEC UNII EUROPEJSKIEJ OD 1990 ROKU

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "POLITYKA STANÓW ZJEDNOCZONYCH WOBEC UNII EUROPEJSKIEJ OD 1990 ROKU"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Lubomir HZ. Zyblikiewicz

POLITYKA STANÓW ZJEDNOCZONYCH WOBEC UNII EUROPEJSKIEJ OD 1990 ROKU

PolitykaStanówZjednoczonych wobec Unii Europejskiej i państw jątworzących jest tematem wielu opracowań naukowych, licznych wypowiedzi polityków oraz analiz i komentarzy prasowych. Niemały wpływ na twierdzenia jej dotyczące wywierająsilne emocje, zwłaszcza od przejęciasteru władzy w Waszyngtonie w styczniu 2001 roku.

Usiłując poruszać się możliwie najsprawniej po tym trudnym terenie, mam zamiar zarównoprzedstawić zasadniczetendencje rozwojowe w ciągu ostatnichkilkunastu lat, jak i podjąć próbęnakreślenia przewidywań co donajbliższej przyszłości.

Cezuraprzełomu lat 80. i 90. nie jest przypadkowa. Choć niełatwo jestprzekonać dojednej symbolicznej daty, to bezspornypozostaje fakt, żew rezultacie wielu wyda­ rzeń, wynikających z długo trwających procesów, nadszedł kres świata dwubieguno­ wego. Nie został on jednak zastąpiony innym światem. Coraz więcejwątpliwości doty­ czy istoty tej rzeczywistości, w jakiej się znajdujemy już od kilkunastu lat. Jesteśmy dużo dalej od uznania, niżbyliśmy jeszcze niedawno, że świat stałsię jednobiegunowy, naturalnie ze Stanami Zjednoczonymi jako jedynym centrum górującym nad całością.

Coraz więcej argumentów znajdują ci, którzy przekonują, że raczej należy mówić o „nowym nieładzie” niż „nowym ładzie”. Można by też przyglądać się próbom do­

strzeżenia zarysów rodzącego sięjednak z wolna nowego ładu, eryAzji, na podstawie zmian w układzie sił przede wszystkim w gospodarce światowej, lecz i polityki kilku czykilkunastu„słabszych”(niż Stany Zjednoczone)mocarstw.

Dla moich dalszych rozważań wystarczy jednak uznanie końca świata dwubiegu­ nowego. Otóżstanowczochciałbym przekonywać do dwu bardzo ogólnych stwierdzeń.

Po pierwsze, że istnieje zasadnicza różnica między polityką Stanów Zjednoczonych wobec Europy wcałym okresie istnienia świata dwubiegunowego,w czasie konfronta­ cji Zachodu i Wschodu, a polityką Stanów Zjednoczonych wobec Europy,już właści­

wie całej (mapa Unii Europejskiej i mapa Europy - poza obszarem Wspólnoty Nie­

podległych Państw - w 2006 roku niewiele się różnią), wostatnich kilkunastulatach.

Po drugie, i wynika toczęściowoz pierwszego, nie należy zbyt wielkiej wagi przywią­ zywać ani do zmian, jakie miały miejsce w Stanach Zjednoczonych na początku2001 roku, ani 11 września 2001 roku, ani też w 2003 roku. Jak można się domyślać, do wydarzeń w stosunkach transatlantyckich w ostatnich kilku miesiącach również nie przywiązywałbym nadmiernej wagi. Szczególnych powodów do optymizmuw ocenie

(2)

przyszłości stosunków między krajami po obu stronach północnego Atlantyku nie do­ strzegam.

Polityka głębokiego i trwałego zaangażowania Stanów Zjednoczonych w Europie Zachodniej, w tym mocne wspieranie procesów integracji gospodarczej w formie Wspólnot Europejskich, w ciągu kilkudziesięciu lat zasługuje na mocnepodkreślenie.

Jedynie częściowo była ona rezultatem, akcentowanej przez wielu, zwłaszcza piszą- cych o WspólnocieAtlantyckiej, bliskości historycznej. Nie należy pomniejszać więzi z Europą,roli fal migracyjnych (włącznie ztą stosunkowo nieliczną lecz bardzo zna­ czącą jakościowo, w latach 30. XX wieku z Europy Środkowej) dla kształtowania się społeczeństww Nowym Świecie, nie wolno jednak tracić z pola widzenia świadome­ go, wręcz konstytuującego, przeciwstawiania właśnie Nowego, Staremu Światu, w szczególności zaś potężnych sił izolacjonizmu w okresie między dwiema wojnami światowymi. Już po II wojnie światowej trudne pytania wciąż oczekiwały na odpo­

wiedź. Jakże częstonie dostrzega się, przecieżniezaprzeczalnej,zasadniczej roli Wiel­ kiej Brytanii w zapoczątkowaniu Sojuszu Północnoatlantyckiego i długich wahań w Stanach Zjednoczonych. Warto sięgnąć razjeszcze do tekstu rezolucji Vandenberga zczerwca 1948roku i uważnie goprzeczytać. Tyle tylkoże ten stopniowo dojrzewają­

cy wybór Europy jako trwałego partnera i sojusznika dla Stanów Zjednoczonych w świecie dwubiegunowym zdeterminował całą amerykańską politykę światową na kilka dziesięcioleci.

Realizacjatej polityki nieobeszłasiębez ostrychsporów i oskarżeń w samych Sta­

nach Zjednoczonych. Atakujący na początku lat 50.pytaniem oto, kto „stracił Chiny”, kierowali je nietylko przeciw „różowym”, lecz, może nawet bardziej, przeciw najbar­

dziej wpływowym ludziom establishmentu wschodniego wybrzeża, niedostrzegającym niemal zupełnie, zdaniem ich krytyków, świata poza Europą. A jeśli nie sposób na­ prawdę zrozumieć dziejów politycznych, gospodarczych, społecznych, kulturowych Europy Zachodniej w ciągu kilkudziesięciu powojennych lat, zwłaszcza lat 50. i 60.

XX wieku, bez potężnych oddziaływań amerykańskich, to nie należy zapominać, że nierzadko,już po odzyskaniusiłgospodarczych i politycznych przez Europę Zachod­ nią burzliwiedawały o sobie znać różnice stanowisk, a niekiedy i niechęć w stosun­ kach transatlantyckich. Stąd, bez większego wysiłku i w tym pierwszym okresie, do 1990 roku, można znaleźć w kilku momentach nagromadzenie się pytań, czy aby nie ma zagrożenia „wielkim rozstaniem”. Warto nadmienić, że u źródeł napięć nie zawsze leżałatylko polityka skłonnej do samodzielności Francji. Wpołowie lat80. wątpliwo­ ści co do zaangażowania Stanów Zjednoczonych pojawiły się również w Wielkiej Brytanii, i tow czasie rządów Margaret Thatcher, co umożliwiło próbę przywrócenia do życia UniiZachodnioeuropejskiej. W sumie jednak Zachód, pojęcie w istocie wła­

ściwe tylko temu okresowi dziejów, oznaczał połączone trwale, intensywnymi więza­

mi, właśnie Stany Zjednoczone i Europę Zachodnią z dodatkiem Kanady i być może Australii. Co znamienne, w sporze o model integracji Europy Zachodniej Stany Zjed­

noczone ostatecznie wsparły Wspólnoty Europejskie, porzucając Wielką Brytanię, usiłującą bez większego sukcesu, przeciwstawić im Europejskie Stowarzyszenie Wol­ nego Handlu.

Najlepiej widać korzystne skutki tej symbiozy w ewolucji gospodarki światowej i roli odgrywanej w niejprzez Stany Zjednoczone i Europę Zachodnią.

(3)

Polityka Stanów Zjednoczonych wobec Unii Europejskiej od 1990 roku 183

Tabela 1. Udziały wybranych krajów i regionów w gospodarce światowej(%)

Rok Europa

Zachodnia USA Europa Zachodnia

+ USA Japonia Europa Zachodnia + USA +Japonia Chiny

1950 26,2 27,32 53, 52 3, 02 56, 54 4,5

1960 26,67 24,25 50, 92 4, 44 55,36 5,32

1970 26,08 22, 38 48,46 7, 36 55, 82 4,66

1980 24, 19 21. 1 45,29 7, 82 53, 11 5,22

1990 22,24 21,4 43,64 8,56 52, 2 7,78

2000 20, 36 21, 76 42,12 7, 31 49,43 11,9

Źródło: Napodstawiedanych Maddison, Angus, The WorldEconomy. AMillenial Perspective, OECD 2001 i The World Economy: Historical Statistics, OECDAugust2003.

Obraz wyłaniający się z powyższych danych przemawia do wyobraźni. Dlatego chciałbymsię ograniczyć jedynie do trzech uwag.Pierwszato konieczność pamiętania, że zmiany w układzie sił następowały wewnątrz wyjątkowo dynamicznie rosnącej, zwłaszczapodczas, jak to nazwałPaul Bairoch, jej „złotej ery”, gospodarkiświatowej.

Druga uwaga dotyczy kwestii, która nieustannie budzi emocje, tojest tradycyjnej ry­ walizacji wewnątrz „triady”, między Stanami Zjednoczonymi, Unią Europejskąi Japo­

nią. Upraszczając, rywalizacja była ostra i daleka od rozstrzygnięcia, zprzewagą naj­ częściej krajów EuropyZachodniej, choć w 1990 rokuponownie niewielką przewagę uzyskały Stany Zjednoczone. Najważniejsza wydaje sięjednak trzecia kwestia - rywa­

lizacja, by użyć określeniaRogera Scrutona, między „Zachodem i całąresztą”. Otóż w tej rywalizacji już w tamtym czasie następowały wręcz tektoniczne przesunięcia.

Udział łączny StanówZjednoczonych i Europy Zachodniej, spadając systematycznie, zmniejszył się w ciągu 50 lat o 11, 4 punktów procentowych. Wprawdzienieco łagod­ niej jawi się ta tendencja dla niemal całego Zachodu, już z Japonią, lecz - należy przy­

pomnieć - właśnie wtedy dobiegała kresu imponująca ekspansja gospodarki Japonii;

w ciągu50 lat spadek nastąpiłtylko o 7, 11 punktów, leczz tego aż 2, 77 przypadło na ostatnie 10lat.

Choć można wskazać przejawy dostrzegania i odpowiadania na te przesunięcia w gospodarce światowej, to jednak aż do końca 1991 roku zdecydowanie najważniej­

szym czynnikiem przy podejmowaniu najistotniejszych decyzji politycznych w Stanach Zjednoczonych byłaciągle rywalizacja zeZwiązkiem Radzieckim. I wzgląd na nią de­ terminował również politykę wobec Wspólnot Europejskich, przeważając nad innymi czynnikami, które coraz bardziej, i od dłuższego czasu, mogłyby działać w odmiennym kierunku.

Pierwszego z nich już dotknąłem. Zmieniał się układ sił w gospodarce światowej i wraz z nim musiały się zmieniać preferencje zarówno rządu amerykańskiego, jak i licznych prywatnych podmiotów gospodarczych w Stanach Zjednoczonych. Rosła rolaAzji Wschodniej i Południowo-Wschodniej (dopieromiała nadejśćkolej na Indie), punkt ciężkości w gospodarceświatowej przesuwał się zdecydowanie zAtlantyku na Pacyfik. Co zabrzmi może paradoksalnie, nawet sukcesy Wspólnot Europejskich za­ częły popychać Stany Zjednoczone w innych kierunkach; dynamika „dwunastki” przy­

czyniłasię znacznie do takich przedsięwzięć integracyjnych z udziałem Stanów Zjed­

noczonych, jak „proto-NAFTA”, APEC, a nieco później wysiłków (chyba jednak skazanych na fiasko) narzeczutworzeniaFTAA.

(4)

Wewnątrz Stanów Zjednoczonych dokonywały się systematycznie, choć powoli, leczbardzowyraźnie, przesunięcia w układzie sił między regionami, na korzyść Połu­ dnia i Zachodu, kosztem Północnego Wschodu (tradycyjnie związanego z Europą) i Środkowego Zachodu. Te przesunięcia były wzmacniane przez zmiany w strukturze imigracji; jeśli od lat 60. znowumożna mówićo potężnych falach imigrantów, to tym razem, zupełnie inaczej niż poprzednio, prawie nie było wśród nich Europejczyków, a wśród przybyszów niemal z wszystkich części świata przytłaczająca większość po­ chodziła bądź z Azji, bądź z AmerykiŁacińskiej iKaraibów.

Wręcz symbolem w sferze polityki wewnętrznej StanówZjednoczonychmoże być fakt, że ostatnim prezydentemzamerykańskiego Północnego Wschodu był na począt­

ku lat 60. John F. Kennedy, zresztą też po dłuższej przerwie, gdyżjego poprzednikiem z tego regionu wBiałymDomu byłw latach 1933-1945 Franklin D. Roosevelt.Natu­

ralnie nie musi to być wpływ determinujący, lecz nie wolno lekceważyć ani swoistego bagażuwłasnych swoistych doświadczeń dla postrzegania światazewnętrznego,ani też całego splotu licznych interesów, w jakie mocno jest wplątany dany polityk, który,jak to określił obrazowo prezydent Harry Truman,ostatecznie „rozdaje karty”.

Począteklat 90. w Stanach Zjednoczonych toczasdwu złudzeń oogromnych skut­ kach politycznych. Byłyto złudzenia, gdyż nastąpiło wyolbrzymienie, ponad wszelką miarę,zjawisk rzeczywiście mających miejsce.

Koniec, i to tak „łagodny”, bezwiększych kosztów, światadwubiegunowego, przy­

niósł fałszywe postrzeganie i błędne prognozy ewolucji polityki międzynarodowej, zarówno w skali światowej, jak i w Europie. Choć najmocniej pozostał w pamięci

„kres historii” Francisa Fukuyamy, to nie był on wcale w takim sposobie myślenia jedyny. Karta ParyskaNowej Europy została podpisanaw listopadzie 1990roku przez przywódców państw KBWE, lecz ijej optymizm,ograniczony wprawdzie geograficz­

nie, zderzył się wkrótce z zaskakująco brutalną rzeczywistością. To, w połączeniu z zamiarem państw WE przystąpienia do realizacji także integracjipolitycznej, prowa­ dziło do konkluzji, że zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w Europie może ulec istotnemu zmniejszeniu.

Amerykanów ogarnął wówczas jednak głęboki pesymizm co do perspektywgospo­ darki amerykańskiej.Niewielubyło gotowychwtedy wierzyć w powodzenie reagano- miki, a przeświadczenie, że w rywalizacji gospodarczej przyszłość należy do Japonii, było powszechne. Ówczesnemu „outsiderowi” z Arkansas, Billowi Clintonowi, wy­ starczyło rzucić hasło:„Gospodarka, głupcze”, byzwyciężyć starającego się o ponow­ ny wybór George’a Busha. Co warte przypomnienia, silne niepokoje Amerykanów wzbudzały wszelkie przedsięwzięcia prowadzące do dalszego otwierania się Stanów Zjednoczonych. Zapowiedzi skupienia się na problemach wewnętrznych, szczególnie gospodarczych, kosztem zaangażowania w świecie, zostały wprawdzie, prędzej czy później,zmodyfikowane, ustępując przed nakazami rzeczywistości, lecz o takich wła­ śnie oczekiwaniach sprzed wyborów w listopadzie 1992 roku nie wolno zapominać.

Więcej, sądzę, że Clintonbędzie pamiętany przede wszystkim jako prezydent, za któ­

rego dwu kadencji trwał najdłuższy okres szybkiego wzrostu gospodarki amerykań­ skiej, a równocześnie nabrały nowej siły procesy, którezaczęto nazywać globalizacją.

Gospodarka rzeczywiście była głównym przedmiotem troski. Problemyrozwiązywano skutecznie, zrywając z tradycyjnymi podejściami zarówno demokratów,jak i republi­ kanów, równocześnie otwierającjeszcze bardziej gospodarkę amerykańską na gospo­ darkę światową. W kontekście polityki wobec UE należyjednak przypomnieć zapo-

(5)

Polityka Stanów Zjednoczonych wobec Unii Europejskiej od 1990 roku 185

mnianąjuż nieco inicjatywę zwanąBig Emerging Markets, czyli Duże Wyłaniające się Rynki, stanowiącą częśćogłoszonej we wrześniu 1993 roku Narodowej Strategii Eks­ portowej. Byłyto z Azji: Chiny, Indonezja, Indie i Korea Południowa,z Ameryki Ła­ cińskiej: Meksyk, Argentyna i Brazylia, z Afryki Republika Południowej Afryki, zaś z Europy: Polska i Turcja. Wybórzostał dokonany.

Jeśli wśród 10 tradycyjnychpartnerówhandlowych większośćstanowiły kraje nale­

żące doWE (Wielka Brytania, Niemcy, Francja, Holandia, Belgiai Włochy),to w struk­ turze geograficznej handlu zagranicznego w ciągu ostatnich kilkunastu lat nastąpiły zauważalne zmiany. Wartoskorzystaćz raportu przygotowanego przez służby Kongre­

su, EU-US Economic Ties: Framework, Scope, and Magnitude, z połowy stycznia 2006 roku1, uzupełniając go o dane ze Statistical Abstract z 20 062. Rezultat przedsta­

wia poniższa tabela.

1W. H. Cooper, CRSReport for Congress, updated January 17,2006.

2 Table 1293.

Tabela 2.Handeltowarami USA z wybranymi partnerami w2004 roku (w miliardach USD)

Partner Eksport Import Obrót Bilans

UE-25, w tym: 172,6 282,6 455 -110

Niemcy 31, 4 77, 2 109 -45, 9

Wielka Brytania 36 46, 4 82, 4 -10,4

Francja 21, 2 31,8 53 -10, 6

Holandia 24, 3 12,6 36, 9 11, 7

Belgia 16,9 12,4 29,3 4, 4

Włochy 10, 7 28,1 38,8 -17, 4

Kanada 190,2 255,9 446 -65,8

Meksyk 110,8 155,8 267 -45, 1

Chiny 34,7 196,7 231 -162

Japonia 54,4 129,6 184 -75,2

Inna z zamieszczonych wraporcie tabel przedstawia ewolucję handlu Stanów Zjed­

noczonych z krajami UE.

Tabela 3. Handel Stanów Zjednoczonych z Unią Europejskąw latach 1996-2004 (w miliardachUSD)

EksportStanów Zjednoczonych

1996 1997 1998 1999 2000 2001 2002 2003 2004

Dobra i usługi 218 240, 5 232,4 236,4 257,5 244,5 238,4 250,7 283,2 Dobra 137,2 153 145,9 148,9 162, 3 155,8 140,4 147,6 167, 6 Usługi 80, 8 87, 5 86,5 87,6 95, 2 88,7 98 103,2 115, 6

ImportStanów Zjednoczonych

1996 1997 1998 1999 2000 2001 2002 2003 2004

Dobra i usługi 223,4 243,5 242,3 264,4 298,6 293,2 311,3 338,6 387,6 Dobra 161,6 175, 8 176,1 194, 5 219,9 219,5 225,4 244,9 278,9 Usługi 61,8 67, 7 66, 2 69,9 78,7 73,7 85,2 93, 7 108, 7

(6)

Bilans îandlow yStanów Zjednoczonych

1996 1997 1998 1999 2000 2001 2002 2003 2004

Dobrai usługi -5.4 -3 -9,9 -28 -41, 1 -48, 7 -72,9 -87,8 -104, 4 Dobra -24,4 -22, 8 -30,2 -45, 6 -57, 6 -63, 7 -85 -97,3 -111,3 Usługi 19 19,8 20,3 17,7 16, 5 15 9.7 9,5 6,9

Na pierwszy rzut oka obrazdaje powody do umiarkowanego zadowolenia. Wciągu niespełna 10 lat nastąpił wzrost eksportu, i to mimo regresu w latach 2001-2003, o 29, 9%, wzrost importu o 73, 5%, w rezultacie wzrost deficytu whandluponadosiem- nastokrotny. Oczywiście, wostatnim przypadku dużoważniejsze jest to, że natlecałe­ go handlu zagranicznego StanówZjednoczonych deficyt w handlu z krajami UE jest stosunkowo mały i wręcz można mówić o względnym zrównoważeniu handlu w tym kierunku. Otóż w tym samym okresie wartość całego eksportu amerykańskiego dóbr i usług wzrosła z 851 miliardów USD do 1146 miliardów USD, czyli o 34, 7%, w tym dóbrz612 miliardów USD do 807, 6 miliarda USD, zaśusługz239 miliardów USD do 338, 6 miliarda USD. W tym samym czasie wartość importu amerykańskiego wzrosła z 959 miliardówUSD do 1764 miliardów USD, czyli o 83,9%, w tymdóbr z 803 miliar­ dów USD do 1480 miliardów USD,zaś usług ze 156 miliardów USDdo290miliardów USD. Wartość deficytu wzrosła więc ze 108 miliardów USD do 618 miliardów USD.

Wprawdzie dynamika tego deficytu w skali globalnej była dużo niższa, lecz udział handluzkrajami UE stanowiłw deficycie w 2004roku jedynie 16, 9%. W omawianym okresie udział krajów UE w eksporcie amerykańskim zmalał w rezultacie z 25, 6 do 24, 7%, natomiast odpowiednio w imporcie z 23, 3 do 22%3. Zasadniczo różniące się przesunięcia w strukturze amerykańskiego eksportu i importu skłaniają do stwierdze­ nia,że lepiej powiodło się w 1993 rokupostawienie diagnozy niż zrealizowanieterapii.

Nie zmieniato jednak wyraźnejtendencji do stopniowego zmniejszaniasięroli krajów UniiEuropejskiej jakopartnerów handlowych StanówZjednoczonych.

3 Daneza: Statistical Abstractof the UnitedStates1999,tab. 1322 i Statistical Abstractof the United States 2006 tab. 1287.

4EU-U.S. Economic Ties: Framework, Scope, and Magnitude.

5 IMF, GlobalFinancial Stability. April 2006.

Podobne tendencje można dostrzec również, śledzącuważnie zarówno strumienie, jak i zasobykapitału wpostaci Zagranicznych Inwestycji Bezpośrednich. Choćw tym wypadku na pierwszym miejscu musi się znaleźć stwierdzenie, że wzajemne znacze­ nie, zarównojako źródła, jak i adresata, jest dużo większe. Pod koniec 2003 roku war­ tość zasobów amerykańskich ZIB w krajach UE wynosiła 844,7 miliarda USD, co stanowiło 47, 2%globalnych amerykańskichZIB. W tym samym czasie wartość zaso­

bów ZIB inwestorówz krajówUE w Stanach Zjednoczonych była oceniana na 855, 7 miliardaUSD4.

Trzeba jednak od razu dodać, że wrazze wzrostem zadłużaniasię Stanów Zjedno­

czonych wobec zagranicy corazto bardziej i bardziej wśród wierzycieli dominowały kraje Dalekiego Wschodu i eksportujące ropę naftową; wczołówcekrajów eksportują­

cych kapitał w 2005 roku spośród członków Unii Europejskiej znalazły się jedynie Niemcy5.

Warto jednak się odnieść w tym miejscu do jednoznacznej oceny, zawartejwrapor­

cieprzygotowanym na potrzeby Kongresu. Brzmiona:

(7)

Polityka Stanów Zjednoczonych wobec Unii Europejskiej od 1990 roku 187

Stosunki ekonomiczne między Stanami Zjednoczonymi a UniąEuropejskądominują nad go­ spodarką światową dzięki samej wielkości ich połączonych gospodarek. Połączona ludnośćSta­

nów Zjednoczonych i krajów członkowskich Unii Europejskiej przekracza 650 milionów ludzi, wytwarzając łączny Produkt Krajowy Brutto równający się z grubsza 57% światowego PKB.

Łączniena UnięEuropejską i Stany Zjednoczone przypada ponad połowacałego handluświato­ wego. Innymi słowy, stosunki ekonomiczne między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską wywierają silny wpływ6.

6 Ibidem, CRS-2.

7 http: //siteresources. worldbank. org/DATASTATlSTICS/Resources/GDP_PPP.pdf

Naturalnie, zmienia nieco uwzględnienie nowychczłonków, lecz o skali zmian możeświadczyćto,że PKB PPPzdecydowanie największejgospodarki,Polski,to 0,87%.

9 http://www. state.gOv/p/

Niewątpliwie z ostatnim zdaniem można się zgodzić, nieco jednakje uściślając i relatywizując, zarówno wobec innych uczestników i stosunków między nimi, jak i wobec mijającegoczasu. Nie sposób bowiem nie zwrócić uwagi, że -z niewytłuma­ czalnych powodów - opartosię,w wypadku danych oPKB, na publikacji z 2000 roku, a więc mocno przestarzałych. Te dane podano również w wersji nieuwzględniającej siły nabywczej walut. O tym, jak różne mogąbyć rezultaty, świadczyć może następują­ cy, łatwo uzasadniony, zabieg. Sięgając po najnowsze dane z Banku Światowego7, można stwierdzić, że w 2005 udział w światowym PKB PPP dla Stanów Zjednoczo­ nych sięgał20, 34%, udział„15”, czyli „starejUE”- 18,74%8. W każdym razie łącznie udział Stanów Zjednoczonych i całej europejskiej „25” będzie się wahał w okolicy 40%. Bardzo dalekomu dopodanego w raporcie udziału, i cowartomocno podkreślić, nieustannie wyraźnie maleje. Udział Chin to już 14, 1%, zaś Japonii to 6, 46%.Wpraw­

dzie udział Japonii też maleje, lecz koniecznie trzebapamiętać o krajach, zwłaszcza z Azji Wschodniej, Południowo-Wschodniej i Południowej, szybko zwiększających swoje udziały; udział Indii, nieco tylko ustępujących trzeciemu mocarstwu gospodar­ czemu świata, sięga już6,25%.

Podobnie zasadniczą korektę należałoby poczynić co do roli Stanów Zjednoczo­

nych i Unii Europejskiej w handlu światowym. Wtym wypadku nie tylko dane staty­

styczne Światowej Organizacji Handlu, lecz także przebieg zakończonych - jak na razie - fiaskiem rokowań w ramach Rundy Doha świadczyo zasadniczych zmianach w układzie sił,wyraźniekosztemobutradycyjnych mocarstw handlowych.

Reasumując, udział Stanów Zjednoczonych i krajów Unii Europejskiej w gospodar­ ce powiatowej, choć ciągle utrzymujący się na bardzo wysokim poziomie,maleje stop­ niowo, w długimjuż okresieczsu. Towarzyszytemuproces zmniejszania się znaczenia wzajemnego krajów Unii Europejskiej dlaStanów Zjednoczonych, i odwrotnie.

Wydaje się, że pośrednio ta długofalowa tendencja znalazła odzwierciedlenie w obecnej strukturze Departamentu Stanu. Podsekretarzowi Stanu do spraw Politycz­

nych podlegają następujące biura: Zwalczania Międzynarodowego Handlu Narkoty­ kami i Przestrzegania Prawa, Afryki, Azji Wschodniej i Pacyfiku, Europy i Eurazji, Bliskiego i Środkowego Wschodu, Azji Południowej i Środkowej, Półkuli Zachodniej, Organizacji Międzynarodowych9.

Jakie by nie byłyjednakdługofalowetendencje iraczej wbrew oczekiwaniom, obie kadencje prezydenta Clintona sąuznawane za pomyślne z punktu widzenia stosunków transatlantyckich. Możnasię zastanawiaćnad udziałem poszczególnych przyczyn, lecz

(8)

zaangażowanieamerykańskiew Europie nie zmalało, wręcz wzrosło, choć zmieniał się jego charakter.

Już po upływie roku Clinton uczestniczyłw szczycieNATO w Brukseli z inicjaty­ wąPartnerstwa dlaPokoju, która, choć na początku dalekaodjednoznaczności, przy­ niosła ostatecznie dwa kolejne rozszerzenia Sojuszu Północnoatlantyckiego, w marcu 1999 roku i w marcu 2004 roku, powiększając liczbę członków z 16do 26 i przesuwa­ jąc daleko na wschódgranicęobszaru euroatlantyckiego. Rozpoczęła się też wówczas stopniowa reorganizacja struktur wojskowych i próby znalezienia rozwiązań instytu­

cjonalnych, mających zmienić zasadniczo podział odpowiedzialności za realizację w szczególności misji out-of-area. Co więcej, wprawdzie zdużymi oporami, Stany Zjednoczone odegrały decydującą rolę w interwencjach na Bałkanach Zachodnich. Ich ocenapowodowałainadal powoduje ogromne spory, lecznie budzi wątpliwości zakres zaangażowania Stanów Zjednoczonych na kontynencie europejskim. Podobnie jak uboczny skutek w postaci zasadniczego przewartościowania stanowiskabrytyjskiego i decyzji o utworzeniu sił szybkiego reagowania dla realizacji zadań petersberskich (pierwotnieprzyjętych przez UZE w ramach Unii Europejskiej.

Wcześniej, odpowiadając- jak sądzę - na obiektywne zagrożenia dla stosunków transatlantyckich, podjęto wysiłki dla ich rozległej instytucjonalizacji. Warto przypo­ mnieć spotkanie na szczycie- Inicjatywa Transatlantycka-w grudniu w 1995 roku wMadrycie, które przyniosło wiele dokumentów, spośród których najważniejszymi były: Nowy Transatlantycki Program i Wspólny Unii Europejskiej i Stanów Zjedno­ czonych Plan Działania. Program przewidywał: 1) popieranie pokoju i stabilności, demokracji i rozwoju w świecie, 2) stawianie czoławyzwaniom globalnym, 3) wspie­ ranie ekspansjihandlu światowego i ściślejszychwięziekonomicznych i 4) „budowa­ nie mostów” poprzez Atlantyk. Dokument drugi zawierał szczegółową listę zadań, obejmującą kilkadziesiąt punktów.

Instytucjonalizacjastosunków transatlantyckich przetrwała- systematycznie docho­ dzi do spotkań na szczycie -z udziałem przywódców państw lub rządów, spotkań na szczeblu ministrów, spotkań z udziałem wysokich urzędników, grup roboczych. Trudno ocenić, jaki wpływna treść wzajemnychstosunków miały struktury instytucjonalne.

Nie ulega wątpliwości, że ostatecznie doszło do głębokiego pogorszenia wzajem­ nych stosunków wczasie pierwszejkadencji prezydenckiej George’aW. Busha.Nastą­ piłoto dopiero poupływie wielu miesięcy. Początkowo, już po 11 września,cała Euro­

pa znalazła się bardzo blisko Stanów Zjednoczonych. Nie tylko gesty świadczyły osolidarności.Opostawiesojuszników europejskich świadczyło odwołanie się do art.

5 traktatu waszyngtońskiego. Chciałbym wyraźnie podkreślić także zaangażowanie, w szczególnościnajważniejszych państwczłonkowskich UE, po stronie Stanów Zjed­ noczonych w Afganistanie. Punktem zwrotnym była decyzjaprezydentaStanów Zjed­ noczonycho wojnie z Irakiem. Naturalnie, głębokie podziały polityczne były wzmac­ niane przez względy polityki wewnętrznej, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak ipo europejskiej stronie Atlantyku Północnego, zwłaszczaw Niemczech. Odrzucenie faktycznie istniejących struktur współpracy na rzecz „sojuszuchcących” i próby prze­ ciwstawienia „nowej Europy” „starejEuropie” przyniosły fatalne skutki. Niestety, nie tylko dlatych, którzy przeforsowali błędne decyzje.

Druga kadencja obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonychprzyniosła wiele ge­ stów mających doprowadzić donaprawienia najboleśniejszych szkód. Pierwsząpodróż w swej drugiej kadencji Bush junior odbył do Europy, co więcej, stał się pierwszym

(9)

Polityka Stanów Zjednoczonych wobec Unii Europejskiej od 1990 roku 189

prezydentem Stanów Zjednoczonych, który odwiedził osobiście siedzibę Unii Europej­

skiej. Podobnie postąpiłaobecna sekretarz stanu Condoleezza Rice. Nie budzi moich wątpliwości ani to, że w polityce i europejskiej Stanów Zjednoczonych kluczowąrolę odgrywają Niemcy, ani próby załagodzenia stosunków z uznawanąza wroga numer jeden. To najzwyczajniej koniecznośćwynikającaz uznania rzeczywistości. Przegrali przywódcy Włoch i Hiszpanii, co w znacznej mierze nastąpiło w rezultacie poparcia przez nich polityki Stanów Zjednoczonych wobec Iraku, i, szerzej, wobec Bliskiego i Środkowego Wschodu. Bodaj najbardziej spektakularnyjest upadek najważniejszego sojusznika w Europie, formalnie ciągle premieraWielkiej Brytanii, Tony’egoBlaira.

Czytając wypowiedzi wysokich rangą przedstawicieli amerykańskiego rządu, wtrakcie przygotowań do szczytu dwustronnego w Wiedniu, odnoszę wrażenie, że czynią oni jedynie przysłowiową dobrą minę do złej gry. Przykładowo, pod koniec kwietnia 2006 roku Daniel Fried, odpowiedzialny w Departamencie Stanu za sprawy Europy i Eurazji, starał się w Brukseli, w misji amerykańskiej w NATO, przedstawić jako sukces to, że Amerykanie i Europejczycy nie spierają się już o to, że „musimy zająć się problemami poza Europą” i przekonywać, że są „zwarci co do wartości i strategii”. Brakuje miejsca, by bardziej szczegółowo pokazywać, jak różne pozo­

stają nadal wartości, o iletylkozejdziemyniżej, z poziomu poparcia dla„demokracji, dobrobytu i bezpieczeństwa”1011. Różnice są rzeczywiściegłębokie pod tym względem, a odmiennepostawy prowadząnieuchronnie do faktycznej niezgody co do strategii.

10 http: //www. state. gOv/p/eur/rls/rm/65879.htm

11http://pewglobal.org/reports/display. php? ReportID=252. Wprawdzie podsumowanie zatytułowano

„America’s Image Slips,ButAllies Share US ConcernsOver Iran, Hamas, leczwydajesięto zbyt optymi­

styczne; oile najwięcej Amerykanów (46%) uznało zanajpoważniejszezagrożenie dla pokoju światowego Iran, podobnie sądzili tylko Niemcy (51%), natomiast dla większości Hiszpanów(56%) i Francuzów (36%) większym zagrożeniem były Stany Zjednoczone w Iraku. Dla Brytyjczyków również obecność amerykańska w Iraku była większym zagrożeniem (41%) niż Iran(34%),choć ustępowałaona konfliktowi izraelsko-palestyńskiemu (45%).

Niestety, zgadzając się w pełni z opiniami, że w obecnej, bardzo trudnej sytuacji wobec niewątpliwie palącej konieczności bliskiej współpracy Stanów Zjednoczonych i Europy, szanse na istotną poprawę stosunków transatlantyckich, co najmniej w ciągu najbliższych niemal dwu i pół lat, do zakończenia drugiej kadencji prezydenckiej Busha juniora, sąbardzo ograniczone.

(10)

Cytaty

Powiązane dokumenty

The paper finishes with conclusion, that scientific realism as a philosophical position has to take into account both the problem of the empirical success of scientific theories and

Porównanie wysokości podatku akcyzowego napotyka trudności z jednej strony ze względu na to, że w USA wysokość podatku płaconego przez podatnika jest sumą

Refl ecting his position in the world, man can only understand himself as ‘Freiheitswesen’ (a being of liberty), who has the task to think, speak and act freely. This form of

Z drugiej strony zasadne wydaje się podjęcie badań dotyczących uczestnictwa Białorusi w inicjowanych przez Rosję procesach integracyjnych, szczególnie wskazanie na zagrożenia

Serdecznie dziękuję za pierwszy tom „Studiów Prymasowskich”, poświę- conych Prymasowi Tysiąclecia. Niech Bóg błogosławi kontynuowaniu tego

No cóż, odrywając się na moment od zasadniczego wątku i nie wdając się w roz- ważania czy można, i czy wolno zrozumieć, wypada zadedykować powyższy frag- ment tym, którzy