• Nie Znaleziono Wyników

Ziemia i lud w twórczości A. Dygasińskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ziemia i lud w twórczości A. Dygasińskiego"

Copied!
29
0
0

Pełen tekst

(1)

W ŁADYSŁAW WOLERT Biblioteka

U.M.K.

Toruń 332003

ZIEMIA I LUD

W

TW ÓRCZOŚCI A. DYGASIŃSKIEGO

WARSZAWA

INSTYTUT WYDAWNICZY „BIBLIOTEKA POLSKA" S.A.

1939

(2)
(3)
(4)

TEGOŻ AUTORA

prace o Adolfie Dygasińskim.

Krytyczne wydanie «Godów życia» Adolfa Dyga­

sińskiego, Warszawa 1927.

Saggio biografico su Adolfo Dygasiński, Milano 1927.

Adolphe Dygasiński, silhouette, Warszawa 1928.

Adolf Dygasiński,, Zagrcb 1931,

Adolf Dygasiński"f Stanisław Witkiewicz, Kartka z przeszłości: dzieje «Wędrowca», w «Pamięt- niku świłgtokrzjtslum 193Q>>uKietccT931< i ozdob­

ne odbicie.

Korespondencja Ad. Dygasińskiego ze St. Witkiewi­

czem, «Pamiętnik Świętokrzyski 1930», Kielce 1931.

Wyprawa do Brazylii, w «Pionie», 1934.

Poeta Poniedzia, w «Ziemi», 1934.

Rozmieszczenie na obszarze ziemi Kieleckiej akcji utworów Adolfa Dygasińskiego grafik na Wystawę Świętokrzyską w Warszawie 1936.

Gorzałka w życiu i w literaturze, «Podbipięta»,

1937.

(5)

WŁADYSŁAW WOLERT

ZIEMIA I LUD

W

TWÓRCZOŚCI A. DYGASIŃSKIEGO

WARSZAWA

INSTYTUT WYDAWNICZY „BIBLIOTEKA POLSKA" S.A.

1939

(6)

9209 DRUKARNIA GOSPODARCZA

W łRSIAW A. AUIR0Z0L.79T£l.8fl4-ia

| ц

V

(7)

Słowa Goethego, że dla poznania tw órcy trzeba się udać do jego stro n rodzinnych, są niezwykle trafn e w zastosow aniu do Adolfa Dygasińskiego, k tóry sam zresztą zdaw ał so­

bie najlepiej spraw ę z tego, jak m ocnym i wę­

zły jest zw iązany z k rajem swego dzieciń­

stwa. Silne zespolenie z ziemią, z przyrodą, z krajobrazem , ludem i jego obyczajem wy­

w arło na duszy Dygasińskiego ślad niezatar­

ty do tego stopnia, że ten czynnik geodyna- miczny ja k się to dziś m ów i — stanow ił u k ry tą i bodaj może najsilniejszą stru n ę w jego twórczości beletrystycznej. T rafnie i głę­

boko powiedział o nim M arian Massonius:

«Z tej ziemi wyrósł, ja k rośnie z niej dąb i świerk, i brzoza; krążą po nim całym jej so­

ki życiodajne, słyszy jej tajem ne głosy, w najtajniejszych głębiach swego serca odczu­

wa poważny szum jej lasów i szerokie tchnie­

nie jej łanów zbożnych... sw oją ziemię, swoje

5

(8)

niebo, swoje lasy, pola i wody zna do dna, do głębi, do w szystkich szczegółów...»

To biologiczne niemal związanie z n a tu rą w jej całokształcie wycisnęło na twórczości Dy­

gasińskiego w ybitne znamię swojskości. W li­

tw orach jego, ja k w zwierciadle, widać, że to n a s z wróbel, którego opisuje, n a s z rów nież kundel hasa po n a s z y c h po­

lach i miedzach, że to w n a s z y m h o ra dzięcioł kuje w drzewo. Śledząc za w ypadka­

mi, opisanym i przez Dygasińskiego, m am y w oczach naszą wieś, i te nasze, takie a nie inne — polskie w łaśnie chałupy, z których tylko patrzeć w yjdzie M aryna czy Jagna al­

bo jaki Maciek czy W ojtek.

M ając lat czterdzieści cztery w pierw szym już utw orze beletrystycznym («Za krowę», 1883) wyznaje: «Pięknym jest k ra j cały, któ­

ry przepasała w stęgą Nida, rw ąca się do W i­

sły, ja k córka w objęcia m atki. 1 białe pia­

ski porosłe niską sośniną, i laski brzozowe, i łany szumiące żytem i pszenicą, i białe gó­

ry, i zielone rozlegle łąki z różnobarw nym kwieciem, i pastw iska zajęte latem od świtu przez konie, gęsi, bydło: wszystko to pow sta­

je w yryte w pam ięci tego, kto się urodził i wychow ał na Ponidziu. Nigdzie tak pięknie

&

(9)

-IwiArà

ZAMKI

W KIELC A d BRACIA TATARY

{oDŚWITJDOSmrU i (AJERTUBcmaàf^

f

ET HAEC PUM

g (

SIYMEKZIARKO ;

muson

polski

Ostrow iec

{wfOMifafoiAMMa POGIELUK

O KIELCE S,

(oncumiK Ci

■Cśtrm

iiauho

CSĆL BILDOHZK

M mtwica Sandomiprz-

ZAMKI

Mirów

,

Bobolice

CHAM

S im ien

Swoleil

( TZw c t b il d m k a

Pliniusze

Objaśnienie:

-

ty tu ł utworów drogo wędrówki

Beidonka"

z B a lic do Częstochowy m iejsce urodź. A.Dygasińskiego

t

obecna granica woj.

kieleckiego

o 10 20 30 km

-Q Skalbmierz BRACIA TATARY

f l j

17/fW LETNIKA

Opracował Władysław Woleri

awęSwiętokriuska otwartą przez k

? ut m w me) hm ciiMue*pbĄ

B o cfu tia \& \

PA NJ(ORZLI PISZCZAtUI

Praw o rep ro d u k cji zastrzeżone

(10)

nic śpiew ają słowiki ani skowronki, nigdzie bzy nie m ają woni tak m iłej; nigdzie ra n ­ kiem róża nie przyozdabia św iata cudow­

niej...»

Żaden z naszych pisarzy beletrystycznych nic opisał tylu m iast i m iasteczek prow incjo­

nalnych, tylu wsi, siół, pól i lasów co Dy­

gasiński. Opisując, rozbudzał poczucie sw oj­

szczyzny. Jest więc sw oistym pisarzem regio­

nalnym . Poczucie swojskości m iał we krwi, bo jak powiada A lfred K irchoff, geograf niemiecki «człowiek jest praw em dziec­

kiem swego k raju , który kładzie piętno na najgłębszą naw et treść jego duszy». Poczucie to w sposób świadomy przelał w sw oją tw ór­

czość, stając się tym dla Polski, czym dla Szw ajcarii G ottfryd Keller, k tó ry rozbudzał zam iłowanie swego k ra ju wśród rodaków . W utw orach Dygasińskiego czuć glos ziemi, bo «z tej ziemi wyrósł, ja k rośnie z niej dąb i świerk, i brzoza...» W yrósł z żywiołu - na­

tury. I dla tego tak w yraźnie zaznaczyła się w nim rasa.

I właśnie rasa była tą potęgą em ocjonalną, k tó ra wyłoniła z siebie okaz określonej n atu ­ ry duchowej. M ając poczucie swojskości we krw i, jako rzecz n atu raln ą, w yrósł poza ra ­ m y pisarza regionalnego i stał się twórcą

7

(11)

ogólnonarodow ym , bo jest pisarzem rdzen­

nie, typowo polskim.

M arian Massonius w swoim głębokim stu­

dium o Dygasińskim pisze: «W Polsce n atu ­ ralizm jako fak t jest rów nie dawny, jak sa­

m a polska poezja artystyczna... jest on jedy­

nym właściwym, przyrodzonym polskiej, a przynajm niej lackiej, twórczości artystycznej kierunkiem ... D ygasiński należy do tej samej rodziny, co Rej, Kochanowski, Sarbiewski, Klonowicz, Sęp - Szarzyński, Sam uel T w ar­

dowski...» J.

Przez jego tw órczość płynie tajem ny n u rt polskiego ducha, który swe soki życiodajne czei-pie z tej samej ziemi. 1 dlatego twórczość Dygasińskiego jest tak rdzennie polska, że

«gdy go czytasz, zdaje się niei'az, jakobyś wi­

dział i słyszał poważnego Lacha, którego ży­

cie nie płynie w gorączkow ym tempie...»

Dla niektórych umysłów zm anierow anych

przez snobizm kosm opolityczny twórczość

Dygasińskiego jest egzotyczna. Ale dla nich

rów nie egzotyczna będzie twórczość F red ry

i Trem beckiego czy Krasickiego, co więcej

dla nich i Polska będzie egzotyczna. A utor

noweli «Przy kościele» czuł się praw ym

dzieckiem swej Ojczyzny, bo — ja k napisał

w jednym z listów do córki — «ziemię kocha

(12)

Nida po d N o w y m K o rc zy n o m Fot. Henr yk Po dd ęb sk i.

(13)

się l>o syiiowsku». Twórczość jego czerpała natchnienie z ziemi, z rodzim ego krajobrazu, z bulli. W jego utw orach beletrystycznych spotykam y krajo braz ziemi siedleckiej ( « / psiarni, pola i kniei»), Grodzieńszezyzny («Z ając») czy mazowiecki («W ilk, psy i lu­

dzie», «Lis»), wołyński («Przyjaciel koni»), radom ski («P an Jędrzej Piszczalski»). Ale najw yrazistszy, najm ocniej, najbarw niej za­

rysow any jest mazowiecki, a p r z e d e w s z y s t k i m k rajobraz Ponidzia.

Urodzony w Niegosławicach, niedaleko W i­

ślicy, poznał dobrze k raj rodzinny już w cza­

sach swej młodości. Ojciec zmieniał posady, a chłopiec w ędrował ze dw oru do dw oru, na całej przestrzeni najurodzajniejszej ziemi w Małopolsce (ale nie tej dzisiejszej adm ini­

stracy jn ej!) między Szreniawą, Nidzicą i Ni­

dą, gdzie ziemia dwa razy rodzi. Z daw nych lat przechowało się przysłowie o rodzinnej ziemi Dygasińskiego: «Kto ma Bejsce, Podo- lany — ten się liczy między pany; kto m a Chroberz i Szaniec, może iść z królow ą w ta­

niec».

* * *

Dygasiński m iał w naturze pociąg do wę­

drów ki i w sposób natu raln y w yrwie m u się

10

(14)

okrzyk: «Szczęśliwy, kto z kijem w ędrow nym przebiega ziemię!» Jest to przecie zawołanie każdego urodzonego krajoznaw cy. W ielu z bohaterów jego utw orów w ędruje po ziemi m ałopolskiej, z e w s i d o w s i , do­

cierając nieraz do stolicy kraju , ja k Szymek Ziarno czy Robinson Polski. Typ w ędrowni­

ka jcsl jed nak najklasyczniej przedstaw iony w «Beldonku», któ ry z dziadem odpustow ym przem ierza Ponidzie ze w schodu n a zachód, od Balic do Częstochowy.

Nki ly ik u Jjoliaterzy jego utw orów , on sam korzysta z każdej okazji wędrówki po kraju.

Jedna z pierw szych bodaj jego koresponden­

cji to w ydrukow ane w «Nowinach» (1878, n r 43) w rażenia z podróży: «Znad Nidy i Skalbm ierza». Z Kielc przez Morawicę na Kije, Dębiany, zawadziwszy o Szaniec, zmie­

rza do Pińczowa, skijd przepraw iw szy się za Nidę i odwiedziwszy Cbroberz udał się do Skalbm ierza, który w nocy opuściwszy przez Sancygniów na Miechów w ędrował da­

lej. Opis w ędrówki swej zakończył w dzienni­

ku uwagą: «W ogóle patrząc na zasobność i dostatek jednych, na ubóstw o przykre z nę­

dzą graniczące drugich m ajątkó w rolnych przychodzi się zawsze do tego, ja k świat sta­

rego poglądu, że bogactwo leży w ziemi wiel-

11

(15)

I

I kie, a wszędzie gdzie go nie widać na wierz­

chu, to tylko dzięki nieudolnym rękom , któ­

re go zdobyć nie umieją...»

Sym patię jego pozyska Ojców, którem u po­

święci wiele uwagi najpierw w arty ku łach pu­

blicystycznych (np. Ojców, Z wycieczki po k raju , W Ojcowie jest dobrze, Zam ek oj­

cow ski), drukow anych w «Kurierze W a r­

szawskim», poczynając od rok u 1884. Co więcej, akcja niektórych utw orów beletry­

stycznych, nji. «Demona», bądź «Narzeczonej z Ojcowa» dzieje się w łaśnie w. tym uroczym zakątku nad Prądnikiem . A tło zjawiskow e

«Godów życia», ostatniego utw oru, pomieści . też — w Ojcowie.

To zespolenie twórczości z określonym k ra ­ jobrazem , ta niem al ciągłość w czerpaniu so­

ków dla swego ducha z ziemi, jest dowodem, że przyroda ojczysta była dlań niezbędną, po­

wiedzieć można, w i t a m i n ą, bez której nie m ógłby nie tylko tworzyć, lecz po pro­

stu żyć.

W liście do córki pisze z Petersburga: «...Tam daleko śm ieje się do m nie ziemia m ałopol­

ska. Czuję, że człowiek jest niewolnikiem swej Ojczyzny». A jak pojm ow ał to «niewol­

nictwo», sam o tym m ów i w noweli «Przy kościele»: «Podobno cuda są nad Tybrem ,

12

(16)
(17)

Sekwany, Renem; podobno szczęście <lo ludzi śm ieje się lam z nieba, z ziemi... Ale są tacy, którym Ojczyzna szeroki św iat zamknęła, którzy nawet poprzez łzy swoje w niej tylko szczęście dla siebie znajdują. Ci tęsknią za rodzinną wierzbą, za sosną, za dziką gruszą na miedzy, za krzyżem znad drogi. Tacy bo­

gate winnice św iata oddaliby za jedną piędź ziemi zarosłej wikliną, dla takich kurne, le­

pione chaty, z ich jaskółkam i i w róblam i na Powiślu, są droższe niż rycerskie kędyś zam ­ ki, a pieśń ludowa dzwoni im a dzwoni w u- szach i jeszcze na łożu śm ierci jest dla nieb sakram en tein ».

* * *

M ając taki stosunek do ziemi ojczystej, ma- rzył Dygasiński, aby Polskę przedstaw ić k ra ­ jobrazow o i etnograficznie. Gdy w r. 18815 A rtu r Gruszecki nosił się z zam iaram i wy­

dawniczymi, D ygasiński nam aw iał go, aby przejąć od Filipa Sulim ierskiego upadające­

go «W ędrowca» i przekształcić pismo tak, żeby zobrazowało polski k rajobraz 2. Był więc D ygasiński prekursorem «Ziemi». W itkie­

wicz z Sygiełyńskim poprow adzili atoli pi­

smo w innym kierunku.

1 o, co nurtow ało w D ygasińskim przy zakła­

14

(18)

daniu «W ędrowca», w yraziło się niedługo w artystycznym przedstaw ieniu ziemi ojczystej i ludu polskiego w rrmvelach, któ re począł drukow ać od r. 1881.

«Znamy lud z powiastek, plagiujących życie pisał w «Chłopskiej zagrodzie» 3 — z na­

śladowali m niej lub więcej udatnych w yra­

zów i zw rotów ludow ych; zdaje nam się, że litościwe te okruchy rzucone życiu chłopa zaspokajają sumienie, że przecież zajm ujem y się nareszcie i chatą. Tym czasem nad życiem chłopa wcale się nie pracuje naukow o, jak się nigdy nie pracow ało praktycznie... P rzy­

patrzcie się codziennemu życiu jego, przyj­

rzyjcie się, jak on żyje w chwilach godowych i w czasach klęsk a upadku, wtenczas pozna­

cie lepiej losy tych obywateli, któ ry m przez dziewięć wieków z górą, jakby dla ironii, opowiadano o rów ności w szystkich ludzi...

W szystko się psuło. P any to niemczeli, to się irancuzili, łacińszczyli lub włoszczyli. Ghło- pa wiele wieków nie zdołało wykoleić z n a­

rodowego procesu nigdy. Język jego poszedł raz drogą rodzim ą i w rodzim ym kierunku.

Co weszło weń cudziemczyzny, to się przeto­

piło na w łasność bez żadnych podszeptów purystów... Język literacki i ludowy m ożna by przyrów nać do dwóch sióstr, z któ ry ch

15

(19)

jedna wyszła za m ąż za rodowca, druga je czarny cłdel) w cliacie plebejusza... Poezja w tym języku nie wysoka, nie m istrzow ska, lecz kto m a serce, dosłyszy w niej i płacz i radość... Jeżeli, czytelniku, nie m asz nic lep­

szego do roboty, to pójdź ze m ną do chłop­

skiej zagrody w ziemi krakow skiej. Zapra­

szam cię szczerze. Nauczysz się języka, któ- r y twoim językiem , i poznasz zwyczaje t woich pra-przodków».

W «Głosie», k tó ry zaczął się ukazyw ać w r.

I88(i, Dygasiński jest reprezentantem i to od samego początku ludowości, w ykwitłej z g ru n tu rodzim ego, w oparciu o własną tra ­ dycję. J- L. Popław ski bowiem był pod wpły­

wem «narodniczestwa» i kilka lat upłynęło, zanim pozbył się tego rosyjskiego nalotu.

Oczywiste, iż Adolf D ygasiński rozum iał do­

brze, że naukow e zajęcie się ludem jest tak ­ że i narodow ym interesem dla Polski, zwła­

szcza w ówczesnej konstelacji politycznej i społecznej. Toteż Dygasiński niebawem założył «Wisłę», miesięcznik geograficzno- etnograficzny.

Pierw szy zeszyt «Wisły» ukazał się w kw iet­

niu 1887 roku. Pismo zainicjow ał i redagow ał Adolf Dygasiński, aczkolwiek A rtu r Gruszec­

ki figurow ał jako red ak to r i wydawca. Był

16

(20)

rzeczywiście wydawcą, szczodrym wydawcą, albowiem jego księgarnia, nie szczędząc ko­

sztów, podjęła w ydaw anie «Wisły» ta k ja k poprzednio «W ędrowca».

W iedząc, że Jan Karłowicz zbierał już przed r. 1870 m ateriały do językoznaw stw a i ludo- znaw stw a polskiego i literatu ry , Dygasiński, organizując «Wisłę», zw raca się doń i już w pierw szym zeszycie pism a zamieszcza a rty ­ kuł Karłowicza o «Czarach i czarow nicach w Polsce», arty k u ł przysłany z Drezna.

Państw o Karłowiczowie latem r. 1887 opu ścili Drezno, aby na stałe osiąść w W arsza­

wie. Karłowicz był świetnie przygotow any w dziedzinie m itologii i etnografii, toteż Dy­

gasiński zaraz na wstępie ofiarow ał mu re­

dakcję «Wisły», k tó rą powołał do życia. Do końca roku «Wisła» wychodziła pod redak­

cją Dygasińskiego, pierwszy zeszyt z roku 1888 ukazał się w rozszerzonych przez K ar­

łowicza rozm iarach, ale jeszcze nakładem Gruszeckiego. N astępnie zaś zeszyty «Wisły»

wycłiodziły już pod kierunkiem literackim Karłowicza, nakładem księgarni M. Arcta przy w ydatnej, jeśli nie wyłącznej pomocy finansow ej samego redaktora.

N iepożytą zasługą Dygasińskiego jest, że

«Wisłę» powołał do życia, zgrom adził przy

2 17

(21)

ji\j w aisz tacie pierwszy zastęp pracow ników naukow ych; drugą zaś wielką zasługą, że __■

zorganizow awszy ten w arsztat — oddał kie- low nictw o nim w tak ])owołane do tego ręce.

K ontakt z «Wisłą» m usiał Dygasiński nadal utrzym yw ać, ja k świadczy ustęp z listu K ar­

łowicza do niego z dn. 19 m arca 1892 r.:

« \\ c w torek 22 hm. odbędzie się u m nie po­

siedzenie W iślan, doroczne; jakżeby dobrze było, żeJiy ojciec «Wisły» obecnością swą za­

szczycił zgrom adzenie nasze».

Nie poprzestając na zainteresow aniach k ra ­ joznawczych, w yrażanych w tak różnorodnej Jormie, napisał Dygasiński jeszcze «Przewod­

nik do Ojcowa», k tó ry m iał wydać księgarz kielecki Leon.

O tym «Przewodniku» znajdujem y pierwszą inform ację w r. 1892. W jednym z listów do zony Dygasiński dopytuje się, czy są w iado­

mości z Kielc dotyczące «Przewodnika», czy jest już wydany. Rzecz więc była bardzo aktualna. / powodu wszakże przyczyn nie­

zrozum iałych «Przewodnik» nie został w yda­

ny w tym czasie, a kw estia jego w ydania wy­

płynęła ponownie w r. 1897. Jednak i wów­

czas nie u jrzał św iatła dziennego. Dlaczego?

18

(22)

.— Nie wiadomo. Na pólkach księgarni Leona w Kielcach przeleżał lat 87, aż wreszcie w ro­

ku 1929 wpadł w ręce p. A rnoldow i W ilnero- wi, k tó ry rękopis znaleziony przekazał p. Ma­

rianow i Toporow skiem u, redaktorow i pisma

«Opinia», ukazującego się w Kielcach.

Rękopis m iał tytuł następujący:

«Przew odnik dla zw iedzających okolice gu- bernii Kieleckiej (z ilustracjam i) ułożył Adolf Dygasiński. N akład i w ydanie księgar­

ni Leona i S-ki w Kielcach. W d ru k arn i M.

Żelichowskiego w Kielcach 1897».

Z tego znalezionego rękopiśm iennego «Prze­

wodnika» ukazały się w «Opinii» 4 wyciągi:

Pieskowa Skała, Zamek biskupi w Kielcach, Kielce, Okolice Kielc, Ojców.

T e wyciągi, jakie «Opinia» ogłosiła z «Prze­

wodnika» są zapewne w różnych m iejscach zniekształceniem rękopisu. A ja k były inteli­

gentne te skróty i dodatki, świadczy ten, w którym D ygasiński opisuje pom nik Staszi­

ca, w ystaw iony w Kielcach w r. 1906, a więc opisuje w cztery lata po swojej śmierci!

A co gorsza, że red ak to r «Opinii» zagubił od­

naleziony rękopis będący ciekawym, charak­

terystycznym przyczynkiem do krajoznaw ­ czych zainteresow ań Adolfa Dygasińskiego.

* * *

19

te

(23)

O dsł on ięc ie tab li cy k u czci A . D y g a si ń sk ie g o w Ojc ow ie 6. V II . 19 04

(24)

W roku 1895 rozpoczyna Dygasiński specjal­

ne w ędrówki po południowej połaci Króle­

stwa, zwiedza zam ki od Kazimierza do Ogro- dzieńea i od Kielc do Ojcowa — tak licznie na tym obszarze k raju rozsiane. Owoc swo­

ich studiów krajoznaw czych ogłasza w «Ku­

rierze W arszaw skim », jako w ędrów ki po zam kach w latach 1895 1899

Opisując Kazimierz nad W isłą powiada:

«K rajobrazy różnych okolic k ra ju m ają, jak ludzie, swoją odrębną fizjonom ię i przecho­

w ują się w pamięci człowieka podług pew­

nych w ydatnie charaterystycznych rysów».

To odczucie odrębności fizjonom ii każdego krajobrazu jest rysem charakterystycznym Dygasińskiego — krajoznaw cy, więcej: k ra ­ jobraz traktow ał jako cząstkę całej natury, jako coś odrębnego i żyjącego swoim samo­

istnym życiem. T ak zresztą traktow ał też ja ­ ko beletrysta i — ludzi; nie przedstaw iał ty­

pów szablonowych, lecz indyw idualności, wy­

przedził więc w beletrystyce współczesną nam psychologię różniczkową, indyw idualną.

Niedługo przed zgonem odżyła w nim W i- s ł a, ale w innej postaci. Zakończywszy d ruk Zamków, powziął D ygasiński myśl wę-

21

(25)

drów ki z biegiem W isły, poczynając od jej źródeł, ;iż do Gdańska. Był lo okres, kiedy skończył «Gody życia», a już pisał poetycką niejako m onografię dębów, do których czy­

nił olbrzym ie studia naukowe. Chciał napisać, m onografię rzeki W isły. Rozpoczął poszu­

kiw ania i studia teoretyczne. W papierach pozostałych, a dotyczących tej sprawy, znaj­

duje się bibliografia, obejm ująca 28, prze­

ważnie niemieckich, dzieł o W iśle

Z n o tat widoczne jest, że m ateriały zbierane dotyczyły wody, jej charakteru, ryb, ryba­

ków, ich pracy, ich narzędzi, zwyczajów i obyczajów ilp. Np.: «Czółno długie na 18 łokci kosztuje .‘52 rb, sieć (niew ód) z korą lipową 65 rb, za num er łodzi płaci się 18 złp., a za m iejsce na W iśle 25 rb (Łom niki, B ura­

ki, M łocin). W isła m a wodę «bladą» i prze­

rabia wody innych rzek. N arew m a wodę

«czarną», Bug — «czystą», Pilica —• «czer­

woną», San — «bladą». Nie m a «praktycz­

niejszych» rybaków ja k nad W isłą, bo na stojącej wodzie (m o rzu ), to bajki, dopiero na «bystrzu» to sztuka. Leszcze trą się w m aju «w kącie do wolnej wody» itp.».

W ybierał się w yjechać na wiosnę r. 1902 do Gdańska, aby m iędzy innymi czynić poszu­

kiw ania i studia w tam tejszej bibliotece.

22

(26)

Niestety, w m arcu rozchorow ał się ciężko, w czerwcu już nic żył.

X m onografii o W iśle pozostał tylko nieusku- teczniony zam iar i trochę notat.

Przyroda polska i lud, przedstaw iony w tak w i e l u utw orach beletrystycznych jak bo­

daj u żadnego z naszych pisarzy; założenie

«Wisły», Przew odnik do Ojcowa, Zam ki oraz nie napisana, niestety, rzecz o królowej na­

szych rzek uw idoczniają nam Adolfa Dy­

gasińskiego z zupełnie nowej strony, k ra jo ­ znawczej.

1 „Adolf Dygasiński”, Wędrowiec, Nr 24 i 25, r. 1902.

- Szczegóły w tej sprawie patrz mój artykuł:

Adolf Dygasiński i Stanisław Witkiewicz: «Wędro­

wiec». Pamiętnik świętokrzyski. Kielce 1931.

- Drukowane w «Kurierze Codziennym» 1885, nr 78, 110 i 136, przedruk w «Wiśle» 1905.

1 Nr Nr 91, 102, 103, 128, 129, 131 z r. 1929.

5 Kilkanaście Zamków przedrukowała «Ziemia», w roku 1911/12.

0 Z polskich wymienimy Kolberga prace o Wiśle oraz o jej uspławnieniu w «Rocznikach gospod.

krajowego», Zejsznera — «Podróż do źródeł Wi­

sły», Hoffa — «Początek Wisły i Wiślanie», Blo­

cha — «Dawne nasze porty», E. Wasilewskiego;

artykuły w «Przeglądzie Technicznym», «Ekono­

miście», «Pamiętniku fizjograficznym», «Sprawo­

zdaniach komisji fizjograficznej» itp.

A

(27)
(28)

Z M I E R Z CZACHOW SKI

ADOLF DYGASIŃSKI

W SETNĄ R O C ZN IC Ę

URODZIN

1839 - 7 MARCA - 1939

DO NABYCIA W KAŻDEJ KSIĘGARNI CENA 50 GR.

INSTYTUT WYDAWNICZY „BIBLIOTEKA POI

WARSZAWA

(29)

PISMA

ADOLFA DYGASIŃSKIEGO

WYDANIE ZBIOROWE w opracowaniu

W Ł A D Y S Ł A W A W O L E R T A z przedmowami

ADAMA GRZYMAŁY-SIEDLECKIEGO STEFANA KOŁACZKOWSKIEGO

KAZIMIERZA SIMMA

Von Molken - Na warszawskim bruku - Nowe tajem­

nice Warszawy (3tomy) - Właściciele - Pan Jędrzej Piszczalski (2 tomy) - Robinson Polski - Na złamanie karku - Gorzałka (2 tomy) - As - Dramaty lubqdzkie, Narzeczona z Ojcowa - Pióro - Cudowne bajki - Zła­

mane życie - Zajqc - W Kielcach - W swojczy - Wiel­

kie Łowy - Margiela i Margielka - Gody życia i 12 tomów nowel.

35 tomów za 9 8 złotych

w subskrypcji

M<'TYTUT WYDAWNICZY „BIBLIOTEKA POLSKA" S.A.

'A ŚWIĘTOJAŃSKA 4

Cytaty

Powiązane dokumenty

Większość apelatywów, stanowiących podstawy nazwisk, udało się poświadczyć w różnych słownikach języka polskiego (w przypadku nazwisk od łacińskich nazw zawodów

Co-expression Network Analysis of the Developing Human Brain Implicates Synaptogenesis and Mitochondrial Function as Central Mechanisms in Autism.. Mahfouz, Ahmed; Ziats, Mark

Nowością Wspólnoty Dobrego Pasterza w stosunku do oficjalnej formacji podstawowej Ruchu Światło-Życie jest także wprowadzenie pięciodniowych re­ kolekcji wakacyjnych56

This thesis demonstrates various novel applications of Artificial Neural Networks (ANNs) in the field of marine engineering concerning with sensor validation, fault diagnosis and

[r]

Kielyachten können nicht kentern - so die weitlaufige Meinung, Das Ge- genteil beweist der Fall einer J 24 aus Kiel: Die Crew schoB mit ihrem Boot in den Wind; 10 Beaufort starke

A detailed discussion about the calculation of a simple free surface flow which is induced by a periodic source beneath the free surface can be found in a previous paper^ and,

Left: power spectral density (PSD) of the Andreev reflection for simulations (top) and experimental observations (middle and bottom). Right: simulated PSD of the line density;