JSte. 2 ( 1 4 9 2 ).
W arszaw a, dnia 8 sty czn ia 1911 r.
Tom X X X ,Z
W SPRAWIE MUZ EALNICTWA E TN OG RA F IC ZN EG O ZAGRANICĄ
A U NAS.
P r z y s tę p u ją c do rozważenia doniosłej i a k tu a ln e j dziś s p ra w y zasad, na ja k ic h o r g an iz u ją c e się m uzealnictw o e tn o g r a ficzne na ziem iach polskich opierać się winno, należy zapoznać się n ajp ierw z tern, co n a tern polu ju ż zdziałali za
chodni sąsiedzi nasi, Czesi i Niemcy.
J a k k o lw ie k w od ręb n y c h oni ży ją wa
r u n k a c h od naszych, przecież uważne ro zpatrzen ie się w ich dorobku w tej dziedzinie, w n ik n ięc ie w b rak i i d o d a t
nie s tro n y ich p ra c y u c h ro n i nas od nie
j e d n e g o błędnego k ro k u i poda n am nie- j e d n ę wskazów kę.
Tą m y ślą p ow odow any p rze stu d y o w a - łem k r y ty c z n ie sz ere g zbiorów, p o d e jm u j ą c w ty m celu dłuższą w y cieczk ę n a u kow ą do W iednia, Berna, Pragi, Norym- bergi i Berlina, ja k o do w ażn iejszy ch ś ro dow isk r u c h u etnograficzno - muzealnego A u s try i, Czech i Niemiec.
P ie rw sz ą refleksyą, k t ó r a mi się n a s u n ę ła po zw ied zeniu całego szereg u m u
zeów e tnograficznych w wyżej w y m ie niony ch m iastach, j e s t stw ierdzenie mo
żliwie szerokiego z a k re su działalności m uzealnej w spo m n ia n y c h i n s ty tu c y j. Za
k res to bardzo szeroki, bo obejm u ją c y — w zasadzie przynajm n iej — w sz y stk o co
kolwiek z lud o zn a w stw e m w b e z p o śre d nim z n a jd u je się związku, stosow nie do celu, ja k i sobie zakreśliło m uzealnictw o w E uropie środkow ej, a j e s t nim możli
wie w ierne oddanie całego życia lu d o w e go—minionej doby— w całej pełni. Pod ty m w zględem nie zn ajdziem y żadnej ró żnicy m iędzy muzeami „fiir V o lk e rk u n d e “ w Berlinie i oddziałem etnograficznym m uzeum przyrodniczego n adw ornego w W iedn iu a g ru p ą m uzeów (albo od
działów m uzealnych) „fiir V o lk s k u n d e “.
W szędzie obok k u ltu r y m ate ry a ln e j (osie
dlenie, s p rz ę ta rs tw o , strój i t. d.) s t a r a no się o u w y d a tn ie n ie również k u l t u r y idealnej (wierzenia, ku lt, s z tu k a lu d ow a i t. p.). W szędzie znać usiłow ania w kie
r u n k u m uzealnego odtw orzenia n a w e t t a k n ie u c h w y tn y c h , z tru d n o ś c ią d a ją cych się tą drogą p rz e d s ta w ić w y tw o rów życia, j a k k u l tu r a p ra w n a i stopień uspołecznienia danego ludu. U siłow ania te j e d n a k nie wszędzie je d e n sk u te k
TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.
PRENUMERATA „W SZECHŚW IATA*1.
W Warszawie: ro c z n ie r b . 8 , k w a rta ln ie r b . 2.
przesyłką pocztową r o c z n ie r b . 10, p ó łr . r b . 5.
PRENUMEROWAĆ MOŻNA:
W R e d ak cy i „ W sz e c h św ia ta " i we w sz y stk ic h k się g a r
n ia c h w k ra ju i za g ran icą.
R e d a k to r „ W s z e c h ś w ia ta '4 p r z y jm u je ze sp raw am i re d a k c y jn e m i c o d z ie n n ie od g o d z in y 6 d o 8 w ieczo rem w lo k alu re d a k c y i.
A d r e s R e d a k c y i: W S P Ó L N A >fs. 37. T e le fo n u 83-14.
18 W SZECH SW IA T JM» 2
uwieńczył; p o d ty m w z g lę d em m u ze a
„fur V o lk s k u n d e “ dzięki k ie ru n k o w i p le m ie n n e m u j a k i in n y m okolicznościom, o k tó ry c h poniżej, w y raźn iej zdołały u plastyc zn ić ty lk o s tr o n ę m a te ry a ln ą k u l
t u r y ludowej, zw łaszcza do ty cz ą c ą u r z ą dzeń izb (rzadziej cały ch chat) w ie ś n ia czych i strojów , mniej j u ż s p rz ę ta r s tw a ; co za te m idzie, sztuce ludowej (noszą
cej c h a r a k t e r przew ażn ie „ sztu k i s to s o w a n e j") poświęcono sporo m iejsca, ta k dalece, że ona d om in u jące dziś w zbio
r a c h zajm uje stanow isko. In n e działy k u l t u r y duchow ej widzim y t u n iep o m ie rn ie słabo re p re z e n to w a n e , a n a w e t w Prad ze, B ernie i N o ry m b e rd z e z u p e ł
n ą niem a l św iecą one nieobecnością.
Najsłabiej p r z e d s ta w ia się w tej g r u pie m uzeów sa m w sobie ró żn oro d n y dział p r a k u l t u r y ; w z g lę d n ie n ajliczniejsze o kazy p r a k u l t u r y niem iecko - chłopskiej z n ajdziem y w z b io rach w W ie d n iu i B e r
linie. J e s t to dział, k t ó r y z n a t u r y rz e czy g óru je w u rz ą d z e n iu m uzeów t. zw.
„fur V o lk e r k u n d e “ (m uzeum ko lonialne
go w Berlinie) obu sto lic niem ieck ich , p ośw ięconych ludom eg z o ty c z n y m , pozo
s ta j ą c y m jeszcze n a s to p n ia c h wyżej lub niżej p o su n ię te g o b a r b a r z y ń s t w a . Myl- nem byłoby j e d n a k tw ie rd z e n ie , że m u zealnictw o ludom ty m pośw ięcone o g r a nicza się do s a m y c h tylk o w y ro b ó w p r y m ity w n y c h . W s p an ia łe niezm iernej a r ty sty c z n ej w a rto ś c i w y r o b y Chin i J a ponii, często w ścisłym zw iązku z p r z e d s ta w ie n iem k u l tu ty c h k r a j ó w p o z o sta ją c e (że ju ż p o m in ie m y niem niej w y so kiej a rty s ty c z n e j w a rto ś c i w yro b y in n y ch ludów), z a d ają k łam tw ierd z en iu , j a k o b y w y tw o r ó w p r a k u l t u r y oraz k u l t u r y sta- dyów p ó ź n ie jszy c h niem nie j j e d n a k p r y m ity w n y c h , nie m ożna było połączyć w j e d n e m m u z e u m n a zasadzie n a u k o wej po rów naw czo-rozw ojow ego z e s ta w ie nia z w y ro b a m i o wysokiej w a r to ś c i a r ty s ty c z n e j ludów, k tó re w p e w n e j części swojej w zn ieść się j u ż zdołały n a w y ż sz y poziom k u ltu r y . Nic w y ra ź n ie js z e g o w ty m w zględzie j a k u m ie s z c z e n ie obok niedołężn eg o p ł u g a c h iń sk ie g o w y o b r a . żenią rów nież n ie z d a rn e j (w n a sze m po ję c iu ) c hiń sk iej sp ra w ie d liw o śc i, j a k obok
z a g ro d y w ieśniaczej C h iń c z y k a z połu
dnia w idok p a g o d y albo znanej wieży porcelanow ej, a rty s ty c z n ie en m in ia tu rę w y ko n a n e j, j a k to s p o ty k a m y ze sta w io n e w oddziale chiń skim m uzeum w B e r linie. Podnosim y te n sposób urzą d z e n ia m uzealnego dlatego z ta k i m naciskiem , gdyż nie b rak n ie u n a s głosów, że w y tw ory pewnej w a rto śc i a rty s ty c z n e j (choć
by j e d n e g o i tego sam ego ludu albo też danej w a r s tw y ludowej) należy g r o m a dzić b ezw arunkow o oddzielnie i bez n a j m niejszego związku z w y tw o ra m i zgoła nie a rty s ty c z n e m i a n a u k o w ą w artość t y lk o m ającem i; zdanie, k tó re z g r u n tu za błędne uw ażam , o ile w y b itn a tw ó r czość in d y w id u aln a nie powołała t y c h p ierw sz y c h do życia.
W y n ik i s tu d y ó w n a u k o w y c h n a d m u z e alnictw em etnograficznem w m uzeach c e n tr a ln y c h E u r o p y środkow ej n a k a z u ją n a m zwalczać rów nież m niem anie, j a k o by skupianie zbiorów ilu s tru ją c y c h e tn o grafię k rajo w ą musiało się dokonyw ać w oderw aniu od grom ad zenia zbiorów p ośw ięconych uzm ysłow ieniu życia l u dów e g zoty czn ych . J a k k o lw ie k skrzętne g rom adzenie zbiorów etnografii k r a j u oj
c z yste g o z n a t u r y rzeczy u n a s p ierw sze powinno zająć m iejsce, to j e d n a k , o ile n a d a rz a się do tego sposobność (a o n ią nie tru d n o z powodu rozrzucenia P o la ków po całym świecie), nie po w inniśm y zaniechać s ta r a ń o u rządzenie ich p oró
wnaw cze, k tó re daje się osiągnąć tylko w razie rów noczesnego u w zględnienia zbiorów odnoszących się do in n y ch (po
k r e w n y c h i obcych) n a różnych szcze
blach rozw oju i o ró ż n y m rod zaju tego o statniego, p o z o sta jąc y c h ludów. Na dro
gę tę w stą p iły już w n a jn o w szy c h cza
s a c h oddziały etnograficzne m uzeów w Bernie i Pradze.
D ru g ą refleksyą, b ę d ą cą w y n ik iem n a s z y c h s tu d y ó w m u z e a ln y c h j e s t s tw ie r d z e nie zasadniczego rozdźw ięku, j a k i panuje w głów nych z a ry s a c h między u rzą d z e n ie m muzeów, poświęconych etnografii k rajów e g z otyczny ch w ro d za ju „Mu- seum fur V o lk e rk u n d e “, a urzą dz e n ie m zbiorów, d o ty cz ą c y ch etnografii k r a j u oj
c z yste go w ro d z a ju „Museum fur Yolks-
Ns
2 W SZ E C H SW IA T 19
k u n d e “. Gdy pierw sze zorganizow ano zupełnie n a p o dstaw ie na ukow ej, o k ie r u n k u urząd zen ia drugiej k a te g o ry i tego powiedzieć nie można, zwłaszcza o ile się m a n a m yśli zbiory b erlińskie (Samm- lu n g fiir d e u tsc h e Volkskunde). W y ja ś n ie n ie tego s ta n u rzeczy z n a jd u jem y po części we w łasn ych słow ach d y re k c y i te g o o statnieg o m uzeum . Z n ich w ynika, że zbiory, odnoszące się p rze d e w sz y st- kiem do życia lu d u niem ieckiego, zaczę
to grom adzić, w y cho dząc z założenia,
„dass die J u g e n d d e r m a c h tig anschw el- len d e n S t a d te diese D in g e k a u m n och k e n n e n l e r n t u n d so eine w irk sam e Stu- tze d e r Liebe z u r H eimat u n d zum Va- te rla n d e fiir u n s e r Volk u n a u fh a lts a m y erlo ren g e h t “. J e s t t u więc widoczna te n d e n c y a pseudo pa try o tycz n a , w y k a zująca, dlaczego zbiory te przeważnie u w z g lę d n ia ją „piękniejsze*1 stro n y życia chłopa niem ieckiego, t. j. t. zw. sz tuk ę lud o w ą i odnoszą się przew ażnie ty lk o do p a tr y c y a t u w iejskiego z różny ch oko
lic Niemiec. Z biory te lubo bez sp rz e cz nie b o g a te i zaw ierające wiele przedm io
tów, dziś ju ż n a wsi niemieckiej za g i
nion y ch lu b ginących, s k u tk ie m tego nie d a ją n a m ani dokładn eg o pojęcia o s t a nie k u l tu r y m ate ry a ln ej a po części i d u chowej szerokich w a r s tw ludności wio
skowej, ani też, mimo, że zgrom adzono sporo okazów, pochodzących aż z trzech, a w y ją tk o w o i więcej, ró żny ch w ieków ,—
o rozw oju k u ltu r a ln y m choćby ty lk o j e dnej najlepiej w zbiorach uwzględnionej, t. j. najzam ożniejszej części chłopów n ie m ieckich. F a k t te n uw zględn ian ia prze- dew sz ystkie m m o m e n tu sta ty c z n e g o wr zbiorach, pośw ięconych „ lu d o z n a w s tw u “ E u ro p y środkow ej 1), tłu m ac z y n am b a r dzo późne rozw inięcie się t u ta j m u ze a l
n ictw a w ty m kierunku; wiadomo bo
wiem, że dopiero w 9-ym dziesiątk u u b i e głego stu le c ia zaczęto z w iększą g o rli
wością tą s p ra w ą się zajm ować, k iedy j u ż tru d n o n a w e t bardzo było s y s te m a tycznie zebrać w szy stk ieg o, co dotyczę
To samo odnosi się do dobrze nam zna
nych zbiorów etnograficznych „Landesmuseum"
szwajcarskiego w Zurychu.
w łaściwej k u l t u r y ludowej. W iele ju ż wówczas bezpow rotnie zaginęło (odnosi się to zwłaszcza do szczątków t. zw.
p rak u ltu ry ), wiele z powodu w zględnie wysokiego posunięcia się chłopa n iem ie c kiego w rozw oju k u ltu r a ln y m i zarazem n a s tą p ie n ia pew nego w yjałow ienia (nam współczesnym ta k się p rzy najm n iej w y daje) s a m o rz u tn e j twórczości, z u ż y w a n ych przez lud t a m te js z y współcześnie p rzedm iotów nie p rze d staw ia dla celów m u ze a ln y c h większej w artości. Na te m tle zupełnie zrozum iałą w s to s u n k a c h niem ieckich (a ta k ż e fra n c u s k ic h i a n gielskich) s ta je się k w e s ty a przeżytków , do k tó ry c h n a zachodzie t a k w nauce j a k i w m uzealnictw ie zwrócono się s k w a pliwie, p r z e d e w s z y s tk ie m z a przew od
n ictw e m Tylora, o dw racając w zupełno
ści uw agę od w ytw orów życia ludowego w chwili bieżącej.
Odrębne pod wielu względam i s to s u n ki, panu jące n a ziem iach polskich nie po zw alają na m ślepo naślad o w ać obcych wzorów, lecz w y m a g a ją także w dziale organ izującego się u n a s m uzealnictw a, poświęconego kulturze ludowej, p r z y s to sow ania się do w a ru n k ó w m iejscow ych.
P ew n e zacofanie k u ltu r a ln e szerokich w a rs tw ludności, aż do n a jn o w szy c h cza
sów trw ające, wychodzi n am w ty m p rz y p a d k u n a pożytek. Niem cy poniekąd m u sieli się nolens volens zadowolić tylko m ech anicznem up o rzą d k o w an ie m z b io -‘
rów, dotyczących swego ludu; mimo n a w e t najlepszej woli nie mogli nam p rz e d sta w ić rozw oju sam orzutnej k u ltu r y s z e ro k ic h w a rs tw włościańskich, m ając ten rozwój w znacznej części ju ż poza sobą i n a wielu polach życia ludowego już zaskrzeply; nie m ając pośrednich ogniw rozwoju, nie mogli zbiorów, dotyczących lu d u własnego zorganizow ać n a je d n e j zasadzie ze zbiorami, odnoszącemi się do ludów egzotycznych, i dobitnie wy
kazać, o ile tenże rozw ijał się odrębnie, o ile zaś przebiegał tylk o szereg etapów rozwToju, właściwego wogóle rodzajowi ludzkiemu; o ile i ja k ie to rm y swej k u l
t u r y sam w ytw orzył, o ile zaś był tylko odtw ó rcą form życiowych, s k ą d in ą d prze
ję ty c h .
20 W SZ E C H SW IA T AT* 2
Inaczej u nas; w ła ś n ie j e s t e ś m y ś w ia d k a m i w chwili obecnej podno szenia się w żyw em tem p ie k u l t u r y w a r s tw lud o
w ych , k tó r e m u t o w a rz y s z y w znacznej części w y tw a r z a n ie się n o w ych form k u l t u r a l n y c h o c h a r a k te r z e rodzim ym . Z dru giej s tr o n y dochow ały się aż do n a s z y c h czasów p o tężne s zczątk i prakul- t u r y z o k r e s u w r a ź n e m tem p ie w y m ie rają ce j dziś o sta tn ie j g e n e ra c y i chłopów p a ń s z c z y ź n ia n y c h (dotyczę to p rzew ażn ie Galicyi, K rólestw a, zw łaszcza na p r a w y m brzegu Wisły, i k r a jó w z a b ra n y c h , w z n a cznie m n iejszy m s to p n iu za b o ru p r u s kiego). M ając w s k u t e k tego obfity ma- t e r y a ł i w s z y s tk ie n ie m a l o gniw a rozw o
jo w e w sw y c h r ęk u , m ożem y p o k u sić się o u rzą d z e n ie zbiorów n a zasadzie d y nam icznej i te m s a m e m n aw iązać nić m iędzy rozw ojem k u l tu r a ln y m ludów e g zoty czn y ch, zw łaszcza p ie r w o tn y c h a oczywiście zna cz nie wyżej od t y c h o s ta t n ic h k u ltu r a ln ie p o su n ię te g o włościań- s tw a europ ejskiego, k t ó r a się Niemcom u s ta w ic z n ie rw ie, nie z a n ie d b u ją c przy- te m zw ró c en ia szczególniejszej u w a g i na u w z g lę d n ie n ie p i e r w i a s tk u rodzim ego naszej k u l t u r y ludo w ej, k t ó r y w y bitn iej się u ja w n i dopiero przez porów n aw cze z e sta w ien ie zbiorów.
Odrębnem i s to s u n k a m i polsk iem i t ł u m aczy się też, że b y ło b y b łęd e m nie do darow an ia, co n a zachodzie zup ełn ie j e s t słuszne j a k o w y ro s łe organicznie ze sto
s u n k ó w ta m e c z n y c h , t. j. j e d n o s tr o n n e t y lk o ograniczanie się w z b iorach do t. zw. p rze ż y tk ó w d o b y m inionej. W sp ó ł
czesność, k t ó r a u n a s d a le k a j e s t jeszcze od w y ja ło w ie n ia, w in n iś m y uw zględnić w z b io ra c h n a s z y c h j a k o tw ó rcz ą i to w znacznej je s z c z e części j a k o rodzimo- tw ó rcz ą n a r ó w n i z przeszłością. Obok działu t. zw. s z tu k i ludowej, nie zapo
m n im y i o i n n y c h n iem n ie j w a ż n y c h l u bo n ie ra z niep o z o rn y ch . W zbiorach, planow o założonych, znaleść się w inien cały rozwój życia ludow ego zwłaszcza z o s ta tn ic h trz e c h g e n e ra c y j j a k o też ze w s z y s tk ic h g r u p sp o łe c z e ń s tw a ch łop skiego, a w t e d y z b io ry te będą d aw ały rz e te ln y obraz k u l t u r y całej ludności
w ieśniaczej 1). Plan o w e zb ie ran ie to nie- ty lk o uw zględnienie, że się t a k w yrazi
my, p rz e k ro ju społecznego i antrop olo gi
cznego, to także s y s te m a ty c z n e z b ie ra nie z różnych dla pew n y c h części k r a ju za typow e uznany ch m iejscowości celem dokładn ego oznaczenia n a podstaw ie t a k zeb ra n e g o m ate ry a łu , je d n o s t e k e tn o g r a ficznych i k u ltu r a ln y c h , (które n ie w ą t
pliwie w w ielu razach będą się zgadzały z d aw nem z asiedleniem plem iennem ), j a ko też celem w y k a z a n ia c h ronologiczne
go u w a r s tw ie n ia zdobyczy k u ltu r a ln y c h naszego ludu, możliwie od czasów n a j daw niejszy ch aż do ostatn iej chwili i określenia w zajem n eg o uzależnienia od siebie całego s z e re g u zja w isk z życia k u ltu ra ln e g o , zwłaszcza pod względem sto su n k u , w jak im do siebie pozostają zdobycze z zak re su k u l tu r y m ate ry a ln ej i duchow ej.
W ta k i sposób p ojęta s y s te m a ty c z n a e k s p lo a ta c y a naszego obszaru etno grafi
cznego da się przeprowadzić tylko zapo- m ocą całego szeregu w ycieczek n a u k o w y c h z r a m ie n ia m uzeu m przez k ie ro w n ik a zbiorów e tnograficznych lub inną w ykw alifikow an ą siłę u rząd z a n y ch , a n a logicznie z podobną o rg an iz ac y ą pozy
sk iw a n ia zbiorów, istn ie ją c ą w m uzeach z a g raniczny ch (poświęconych b a d a n iu ta k etnografii krajow ej j a k i egzotycznej).
T am co ro k u w y p ra w ia się nieraz n a wet z wielkim k o sztem połączone ekspe- dycye nau k o w e dla u z u p e łn ien ia b r a k u j ą c y c h a pod w zg lęd em k u ltu ra ln o - roz
p oznaw czym w a żnych objektów . W n a szych w a ru n k a ch , w obec znanej ofiarno
ści społeczeństwa, s y s te m a ty c z n e n a b y w anie zbiorów nie p rz e d s ta w ia ło b y więk-
!) Zbliżone stanowisko do naszego zajmuje w stosunku do m uzealnictw a niemieckiego dziel
ny kierow nik jednego z oddziałów muzeum etno
graficznego w Bazylei, E. Hoffman n-K ray er, k tó ry ostrzega przed zniżaniem muzeów etnograficz
nych niemieckich do rzędu pew nego rodzaju pa
noptikum przez nieodpowiednie jednostronne ko- lekcyonow anie przedm iotów ,n a pokaz“ prze
znaczonych. P a trz H. - K rayer. Ideen ueber ein Museum fiir prim itive Ergologie, w Museumkun- de, tom VI, zesz. II, str. 113. Berlin, u S. R e i
nera, 1910.
M 2 W SZEC H SW IA T
‘21szych trud n o ści ani nie pociągałoby za sobą w ięk szy ch kosztów, łożonych z g r o sza publicznego. Kosztem skrom nej do- t a c y i rocznej k ilk u ty się c y koron czy r u b li n a cele e tnograficzno-m uzealne mo- ż n a b y w k r ó tk im przeciągu czasu z d z ia łać bardzo wiele pod w a ru n k ie m osobis
tego za w iąz a n ia s to su n k ó w między k ie ro w n ik ie m odpow iedniego działu a łudź-' mi dobrej woli, rozproszonym i po całym obszarze Polski. D a ry okolicznościowe, k tó re niew ątpliw ie również licznie n a p ły w a ć będą, dopiero wobec takieg o s y s te m u planow ego zb ieran ia n a b io rą w ła ściwego znaczenia, ja k o w y p e łn ia jąc e n ie un ik n io n e lu k i z m iejscow ości przez to o sta tn ie nie objętych. Myśl s y s te m a t y c z nego g ro m a d z en ia d latego t u z n acisk iem po dn osim y, a b y te m w yda tn ie j z a z n a czyć różnicę, j a k a zachodzi w g r o m a d z e n iu dzieł sz tu k i a rzeczy e tnograficznych.
Gdy bowiem n a b y te dzieło s z tu k i m a ju ż samo w sobie w artość, a odpowiednio s k olekcyon o w an e w a rto ść zbioru tylko podnosi, w iększość objektó w etnograficz
n y c h dopieio przez odpowiednie skolek- cyonow anie i zlokalizowanie, w a rto śc i tej wogóle n abyw a.
Oto pokrótce refłeksye, j a k i e się n a s u n ęły piszącem u w czasie zwiedzania i j u ż po zwiedzeniu wyżej w y m ien io ny ch m uzeów zachodnio-europejskich. W y d a j e się nam, że o r g an iz u ją c odpowiednie d ziały m u ze a ln ic tw a na ziemiach polskich w wyżej n a szk ic o w a n y sposób, s tw o rz y m y w spólnem i siłam i nie lichą kopię, ale rz e te ln y oryginał, z potrzeb i w a r u n ków polskich organicznie wyrosły.
Dr . Stanisław H upka.
S T A N O B E C N Y ZAGADNIENIA WZRUSZEŃ.
(dokończenie).
Tak więc widzimy, że pom iędzy s t a na m i in te le k lu a ln e m i a afek tow em i we w z ru sze n iu istn ieje s ta ły antagonizm . Im żywsze j e s t z a b arw ie n ie a fe k to w e
dan ego wzruszenia, te m mniej w yraźne, u p o rzą d k o w an e i d ok ładn e są spółistnie- j ą c e w nim s ta n y in te le k tu a ln e i naod- w rót, im w y b itn ie j p rz e ja w ia się i n te le k t u a l n y c h a r a k t e r w zruszenia, te m s ła b sze j e s t jeg o napięcie a fekto w e i z w ią zana z niem dążność do ruchu. S t a n y i n te le k tu a ln e czyste, pozbaw ione p ra w ie zupełnie p ie rw ia s tk u afektow ego, s p o ty k a n e z re sz tą niezm iernie rzad ko p r z e ważnie u osobników p a tolo giczny ch , są p raw ie całkow icie pozbawione p i e r w i a s t ków u s tro jo w y c h i im pulsyw ności. Sil
niejsze napięcie i obszerniejszy z a k re s zespolonych ze w zruszeniem procesów ustro jow y ch, fizyologicznych spraw ia, że ilość energii p rz e ja w ia ją c a się we w z ru szeniu j e s t znacznie w iększa, niż w s ta n a c h in te le k tu a ln y c h . S tą d c h a r a k te r burzliw y, w y b u c h o w y i c h a o ty c z n y w z ru szeń w p rzeciw ień stw ie do sta n ó w i n t e le k tu a ln y c h , odznaczających się więk
szym spokojem, u s y s te m a ty z o w a n ie m i dokładnością. Na czem polegają i od czego zależą owe różnice? Aby w y j a śn ić sobie to pytanie, r o z p a trz m y m e chanizm w z ru sze n ia j a k o fak tu biologi
cznego w najsz e rsz e m tego słow a z n a
czeniu, nie zwężając sam ow olnie jeg o za
k r e s u przez w ykluczenie spółistn iejących w n iem ze s ta n a m i p s y ch iczn em i pier
w ia s tk ó w fizyologicznych.
B ad anie m ec h a n iz m u w zruszeń podjął n ajobszerniej P a w e ł Sollier, profesor u n i w e r s y t e t u w Brukselli, w sw em dziele
„Le m ecanism e des ć m o tio n s “, w y d a n e m w P a r y ż u w r o k u 1905. Sollier kładzie g łó w n y n a c isk w swej teoryi n a z ja w is k a m ózgowe we w zruszeniu. W e d łu g Solliera, k o r a m ózgow a j e s t n iety lk o r z u te m fu n k c y o n a ln y m w s z y s tk ic h organów i części u stro ju, lecz i z b iornik iem e n e r gii poten eyalnej, k tó re j część w k a ż d y m akcie życiow ym zostaje u ta jo n a i zg ro
m ad z o n a w niej jak o zapas. W z w y k ł y m akcie in te le k tu a ln y m , ja k i m j e s t p o strzeżenie, w yobra ż enie i t. d. owa u ta jo n a e n e rg ia nie zo staje uw alniana, n a tę ż e n ie bowiem p o d niety działającej j e s t z b y t małe, aby mogło przezw y cię
żyć opór, ja k i rozchodzeniu się en ergii
po całym m ózgu sta w ia ją d rogi s k o ja
22 W SZ E C H SW IA T M 2
rzeń, łączące ze sobą kom órki mózgowe.
R e a k c y a p rz e to m ó zg u n a p o d n ie ty s ła be i ściśle ogran iczone co do p u n k t u przyczepu j e s t o d d ziały w an iem propor- c y o nalnem do siły p o d n iety i mniej w ię cej o g ranic zo ne m c e n tra ln ie i obwodo- wo. Inaczej rzecz się m a we w z ru s z e niu. T u taj opór dró g sk o ja rz e ń zostaje p rzezw yciężony bądź s k u tk ie m n a tę ż e n ia p o d n iety z adrażn iającej j e d e n ośrodek mózgow y, bądź w s k u t e k je d n o c z e sn e g o choć słabego z a d ra ż n ie n ia w ielu o śro d ków m ózgow ych, co zachodzi w czuciach r o zla n y ch cenestezyi. W p ro w a d ze n ie w s ta n c z y n n y znacznej części k o m ó re k m ózgow ych u w a ln ia e n e rg ię p o te n c y a ln ą w nich n a g ro m a d zo n ą , czego r e z u lta te m j e s t , w e d łu g Solliera „rozlanie w s a m y m m ózgu e n e rg ii p r z e k s z ta łc a n e j i w y z w a lanej przezeń i pochłonięcie p rzez mózg części owej e n e rg ii z us z cz e rb k ie m e fek t u pracy, m ającej być w y k o n a n ą przez ową e n ergię" '). A czkolw iek w o b ja ś n ie n iu m ec h a n iz m u w zruszeń p rz e s ła n k i Solliera są zupełnie słuszne, n iem niej o sta te c z n y w n iosek p rze c z y sam sobie.
G dybyśm y, opierając się n a nim, chcieli s n u ć dalszy c ią g w nioskow ań, m u sie li
b y śm y , w b re w cod zienn em u d o św iad cze
niu, przy ją ć za fakt, że im silniejsze j e s t w zruszenie, te m słabsza j e s t r e a k cya obwodowa o rganizm u, co, oczywiście, j e s t absurdem . Błąd Solliera polega na tem , że w o s ta t e c z n y m w nio sk u z w raca uw a g ę je d y n ie n a mózg, nie licząc się z r e a k c y ą pozostałej części ustro ju .
P o s ta r a jm y się s k o ry g o w a ć n iek o n se k - w encye we w n io s k o w a n iu Solliera. Or
ganizm nasz czerpie e n e rg ię z po k a rm ó w sta ły c h i ciekłych, p rz e ra b ia n y c h przez n a rz ą d y t r a w ie n ia i rozn o szo n y ch po c a ły m u s tr o ju przez k rew . E n e r g ię ową u w a ln ia ją p o d n ie ty b ą d ź m echaniczne, bąd ź cieplne, e le k tro m a g n e ty c z n e i wo- góle pro m ienio tw órcze, j a k to p o zw alają p r z y p u s z c z a ć na jn o w sze o d k ry cia z d z ie dziny rad y o g n o z y i, w re szc ie tre ś ć u s ł y sz a n y c h przez n a s w yrazó w , m ają cy c h dla n a s c h a r a k t e r sym bolów , w y o b ra ż e ń
') P a trz dzieło cytow ane str. 48.
lub pojęć. E n e r g ia p o d niet zadrażnia p rzed ew szystkiem zakończenia obwodowe n e rw ó w czuciow ych bądź skó ry, bądź organ ów zm ysłów w yższych, bądź w n ę trzności i za p o śre d n ic tw em n e rw ó w po
przez ośrodki podkorowe dochodzi do o r
g a n u c e n traln e g o czuciowości, kom p leksu ko m ó rek w korze mózgowej, gdzie p o w oduje z je d n e j s tr o n y zm iany cząstecz
kow e n a tu r y fizykochemicznej, z drugiej s w o is ty s ta n psy c h ic z n y mniej lub b a r dziej w yraźny. P ro c esy ce ntralne , z a chodzące w kom órk a c h korow ych, k o m u n i k u ją się przez drogi ne rw ow e o d ś ro d kowe obwodowi (wnętrznościom, m ię śniom, n a rz ą d o m krążenia, gruczołom i t. d.) i w yw ołują zm iany obwodowe, w p ro w a d z a ją c w s ta n czynny owe n a rządy. Nie całkow ita j e d n a k ilość e n e r gii dostarczona organizm ow i z uży tko w uje się n a wyw ołanie rea k c y i czynnej, część je j idzie na pokonanie bezw ładności ele m e n tó w u s tr o ju i zostaje w n im n a g r o m adzona ja k o en e rg ia utajona, potencyal- na. Że t a k j e s t w rzeczy samej, ś w ia d czy te n fakt, że p o dn iety b ardzo słabe w p rz y p a d k u jed n orazow eg o działania często nie w y w o łu ją w odpornym org a
nizm ie żadnej dostrzegalnej re a k c y i ani psychicznej, ani fizyologicznej, p o w ta r z a n e zaś k ilk a k ro tn ie sp ra w ia ją efekt u z e w n ę trz n ia ją c y się fu nkcyonalnie.
W p ierw szym razie en e rg ia u s tr o ju z u żyw a się na po ko nanie oporu, co u łatw ia p o w tó rn ą działalność podniety i pozwala je j w yw ołać w yładow anie energii. T ak więc o sta te cz n y m r e z u lta te m w y ła d o w a n ia energii w u s tr o ju będzie: 1) sta n c z y n n y a p a r a tu n erw o w eg o zarówno ob
w odow ego j a k i centralnego; 2) s ta n y psychiczne; 3) s ta n y obwodowe. Zacho
dzi j e d n a k pytanie, dlaczego re a k c y a u s tr o ju na p o d n ie ty b y w a w j e d n y c h r a z ach spokojna, u sy ste m a ty z o w a n a , s to sunkow o ograniczona, j a k to widzimy w s ta n a c h fizyologiczno-intelektualnych, w d r u g ic h —burzliw a, n ie s y s te m a ty c z n a , rozlana j a k to b y w a we wzruszeniach.
R e a k c y a u s tr o ju na p o d n ie ty zależy: 1) od n a tę ż e n ia po dn iety; 2) od je j jakości;
3) od s ta n u organizm u. W razie rów no
śc i innych w a ru n k ó w im silniejsza je s t
M 2 W SZEC H SW IA T
23podnieta, te m burzliwsza, mniej u s y s t e m a ty z o w a n a i rozleglejsza będzie reak- cya organizm u. Mocniejsze p o d n ie ty ła tw iej p rzezw yciężają zarów no opór dróg n e rw o w y c h d oprow adzających, odprow a
d z ający ch i skojarzen iow ych, j a k i bez
w ła d n o ś ć k o m órek n e rw o w y c h k ie ro w n i
czych i o rganów obwodowych. S tą d ilość w p ro w a d z o n y c h w s ta n c z y n n y kom órek k o ro w y c h j e s t tu w iększa, niż wobec p o d n iet sła b y c h oraz oddziaływanie ich silniejsze, a przeto i ilość sta n ó w zaró
w no in te le k tu a ln y c h , b ę d ących j e d n ą z ich fun k cy j, j a k i u strojow ych, w a r u n k o w a n y c h przez działalność ośrodków m ó zgow ych w zm aga się i w y w ołuje c h a os p s y c h ic z n y i fizyologiczny.
T a k właśnie rzecz się m a we w zrusze
niu. W z ru sz e nie przeto odpowiada prze- d e w s z y s tk ie m podnietom siln ym i s ta n o wi u stro ju , w k tó ry m ilość energ ii u j a w n iającej się w fu n k cy a c h o rgan iz m u j e s t wzmożona w p oró w n an iu ze s t a n a
mi fizyologiczno - in te le k tu a ln e m i czyste- mi. Znaczne n a tę ż e n ie podniety nie j e s t j e d n a k w a ru n k ie m sine qua non p o w s ta
nia wzruszenia. P o d n ie ty słabe, m ające rozlany p u n k t przyczepu, do k t ó r y c h n a leżą czucia c e n este ty c z n e zdolne są ró wnież w y w o ływ a ć r e a k c y ę w zruszenia.
U k ła d współczulny, dający początek czu- ciom cen estety c z n y m , posia d a tyle p o łą czeń pom iędzy swemi węzłami i w łó k n a mi, że niem ożliw ą się s ta je ograniczona lokalizacya p od rażnienia. P odrażnienie więc c e n e s te ty c z n e m a c h a r a k te r zawsze rozlany, a p rze to i w mózgu, z k tó ry m u k ła d współczulny z na jdu je się w połą
czeniu, w y w o łuje re a k c y ę rozlaną, ta k ą s am ę j a k mocne podrażnien ie z m ysło
w e —czyli re a k c y ę odpow iadającą w z ru szeniu. R e ak cy a w z ru sze n ia może po
w s ta w a ć i w obec po dniet słab ych obwo
dowych, skoro w s k u te k p e w n y c h przy
czyn bezw ładność org an izm u zostanie zm niejszona. T a k b y w a u ludzi w y c z e r
p a n y c h p r a c ą lub chorobą, n e u r a s t e n i ków, n ie k tó r y c h um ysłow o chorych, u k tó ry c h oporność u s tr o ju słabnie. Or
ganizm ta k ic h ludzi p r z e d s ta w ia j a k b y czuły in str u m e n t, d r g a ją c y za najlżej- szem poruszeniem . W rażliw ość przeto
u s tr o ju o d g ry w a również rolę w p o w s ta w a n iu re a k c y i w zruszeniowej. Może ona zarów no u ła tw ia ć j a k i u tru d n ia ć j e j w y stępow anie. To ostatn ie zdarza się, n?
p r z y k ła d w s ta n a c h stuporu, kiedy władność zarów no u k ła d u n e r ’ j a k i całego u s tr o ju zostaje wz.
E n e r g ia u z e w n ę trz n ia ją c a się w r e a k cyi w z ru s z e n ia pochodzi częściowo z z a p a s u n a gro m a d zon e g o przez ustró j w po
s ta c i u ta jo n e j, wzmożenie się więc tego z a p asu może rów nież u łatw ia ć p o w s ta w anie owej reakcyi. W re sz c ie r e a k c y a w zruszenia może w y s tą p ić i pod w pły
w em p odniet psychicznych, tak ic h , j a k n a p rz y k ła d , niespodziew ana, p r z y k r a lub p rz y je m n a now ina i t. p. W ty m o s t a t n im p r zy p a d k u e n e rg ia p o ten c y a ln a zo
s ta je uw o lniona przez pow stan ie sk o ja rzon ych z w y w o łu ją c ą p o d n ietą p s y c h i
czną sta n ó w i n te le k tu a ln y c h i zespolo
n y c h z n iem i zm ian c z ąsteczk ow y ch w k om órkach korow ych, k tó ry m odpo
w ia d a ją w a ru n k o w a n e przez nie zm iany fu n kcyonalne n a obwodzie. T a k więc fizyologiczna s tro n a w z ru sze n ia polega n a wzmożeniu uzew nętrzniającej się, ja-- ko r e a k c y a ustrojo w a, energii nie samej k o ry mózgowej, lecz całego organizm u, wzmożeniu, k tó re p o w s ta je m o m e n ta ln ie pod w pły w em bądź podniety zmysłowej 0 silnem napięciu, bądź pod rażnienia rozlanego c e n este ty c z n e g o lub p s y c h ic z nego, bądź wreszcie, w razie słab y ch n a w e t p o d n iet zm ysłow ych, w s k u te k zm nie jsz e nia się bezw ładności organ izm u lub z w ię k sz e n ia je g o wrażliwości. Fizyo- logicznej r e a k c y i w z ru sze n ia odpowiada chaos intelektu alny, p o w s ta ją c y w s k u te k m om entalnego w y stę p o w a n ia w św ia domości m n ó stw a sta n ó w in te le k tu a l
ny ch, zespolonych ze s ta n e m czynnym k o m ó re k mózgow ych.
T a k więc z rozp atrzenia m echanizm u w z ru sze ń w yprow adziliśm y w niosek wręcz przeciw ny tw ie rd z e n iu Solliera. W brew je g o teoryi, ene rg ia obwodow a w r e a k cyi w z ru sze n ia j e s t w s to s u n k u p ro sty m do energii w yłado w anej przez ko rę mó
zgową. G. D u m a s w swry c h b a d a n ia c h
n a d d łu go trw a łem i s ta n a m i p rzy je m n e m i
1 p rz y k re m i u um ysłow o c h ory ch w y k a
24
W SZEC H SW IA T J\T» 2
zał, że pierw szym z n ich t o w a rz y s z y za
w sze wzm ożona sp ra w n o ść w s z y s tk ic h funkcy j u s tr o ju , d r u g im zaś ich upośle-
'mie. P a k t ten , na pozór s przeczny
^mi w yw odam i, po bliższem rozpa- 'idza się z n iem i w zupełności, -y sam ej u osobników , b ę d ą c y c h w s ta n ie d e p re sy i, pobu d liw o ść w z ru s z e niowa j e s t rów nież upośledzona. W z r u szenia p o w s ta ją u n ich tru d n ie j i o b ja
w ia ją się słabiej, niż w s ta n ie n o r m a l
nym , s t a n zaś p r z y g n ę b ie n ia p s y c h ic z n e go j e s t raczej o słab ien iem n a s tr o ju afek- tow ego, niż j e g o w zm ożeniem . W n a p a d a c h b ólu psyc h ic z n eg o , z d a rz a ją c y c h się w melancholii, pomimo is tn ie n ia w z r u szenia o c h a r a k te r z e p rz y k r y m , m am y, zgodnie z na sze m i w yw o d a m i, ch w ilo w y w z rost u ja w n ia ją c e j się energii.
Pozostaje n a m r o z s trz y g n ą ć p y tanie, czem j e s t n a s tr ó j a fe k to w y we w z ru s ze niu, ja k o t e ż odn aleść ośrodki, z k tó r y c h zm ia nam i fu n k cy o n a ln em i je s t on z e sp o lony, o r a z — jeż e li okaże się to możli- w em — w s k a z a ć n a rz ą d y , k tó r y c h funk- cyonow anie j e s t n iez b ę d n e dla je g o po w stania.
N astró j a fek tow y , t a k sam o j a k s ta n y in te le k tu a ln e , j e s t p r z e ja w e m naszej św iadom ości, p o s ia d a j e d n a k c h a r a k te r sw o isty bardziej s u b j e k t y w n y niż czucia, wrażenia, w y o b r a ż e n ia i idee, a przeto nie może b y ć z niem i utożsa m ia n y. Dla o b jaśn ie n ia tego z ja w is k a Sollier, za p rz y k ła d e m M ajnerta, p rz y jm u je is t n i e nie specyficznej czuciowości. mózgowej.
Mózg w s ta n ie czy n n y m , podobnie j a k k a ż d y i n n y o rg an, p o sia d a zdolność od
czuw an ia w łasnej pracy. Że t a k j e s t w rzeczy sam ej, dowodzi m nóstw o f a k tów. Czyż nie o d c z u w a m y se nsa c yi w mózgu w razie s k u p ie n ia uw agi, czyż nie c z u je m y zm ęczenia w m ózg u po d łu giej prac y ? T akie zjaw isko, j a k senność, n ależy ró w n ież do dz ie d z in y czuciowości m ózgow ej. W w y p a d k a c h p a to lo g ic z nych, j a k o to: fobie, ch o roby u m y sło w e , h is te ry a , ch ory do św ia d cz a ró żn y ch sen- sacyj w m ózgu, t a k i c h ja k : próżnia m ó zgowa, p o s trz e g a n ie otoczenia j a k b y przez mgłę, n ie o k r e ś lo n y niepokój. T u ta j n a le ż y rów nież z ja w isk o o d u rze nia
w czasie hypnozy, se n sa c y a m row ienia w m ózgu w paraliżu p o s tę p o w y m i t. p.
Owa więc czuciowość m ózgow a s ta n o w i łaby, w e d łu g Solliera, ton afektowy we w zruszeniu. J e g o c h a r a k te r zaś p r z y k r y lub p rz y je m n y zależałby od tego, czy p rze jaw ie nie się owej czuciowości j e s t u łatw io ne lub utrud nio ne. Co dotyczę p y ta n ia , czy n a s tró j a fe k to w y stan o w i fu n k cy ę w sz y s tk ic h ele m en tó w koro
w ych , czy też t y lk o pew nej ich grupy, to Sollier p rzy p isu je własność ceneste- zyi mózgowej ty lko k om órkom p ła tu czołowego, lecz dowodów p o z y ty w n y c h n a to nie p rzy tacza. Dochodzi zaś do swego w nio sk u d ro g ą sp e k u la c y jn ą ; a m ianowicie, stw ierdziw szy, że pozo
s ta ła część k o ry mózgowej j e s t funkcyo- n a ln y m ośrodkiem czuć, fu n k c y a zaś p ła tu czołowego j e s t n am n iezn an a, w nio
skuje, że ona w ła śn ie j e s t podścieliskiem anatom ofizyologicznem n a s tr o ju afekto- wego. Istn ien ie c e n estez y i mózgowej je s t h y p o tez ą bardzo praw dopodobną, u z n a n ie jej j e d n a k za fu n k c y ę w y łą c z nie p ła tu czołowego nie opiera się n a ż a d n y ch f a k ta c h po z y ty w n y c h , d e d u k cy jn y zaś w niosek Solliera, d oty cz ą c y je j lokalizacyi, nie w y n ik a wcale jak o k onieczn y z j e g o p rzesłanek. Daleko praw dopodobniejsze j e s t , w e d łu g nas, przypuszczenie, że w sz y stkie czuciowe kom ó rk i mózgu, t a k samo ja k w sz y stk ie inn e narządy, są obdarzone zdolnością odczuw ania w łasnego fu nkcyonow ania.
Co dotyczę uto żsa m ia n ia cenestezyi mózgowej z n a s tr o je m afektow ym , to h y p o tez ą ta, aczkolw iek pociągająca, ró wnież w całości u trz y m a ć się nie daje, j a k stw ierdziły bowiem powyżej cyto w ane doświadczenia sam ego Solliera oraz poniżej przytoczona o b s e rw ac y a d ’AUon- n e s a n a d p a c y e n tk ą pozbaw ioną czucio
wości w nętrznościow ej, nastrój afek tow y
w zruszenia nie może po w stać bez lunk-
c yonow ania p ła tu ciem ieniowego mózgu,
w k tó ry m r z u t u j ą się czucia c e n estezy i
wnętrzności. Słuszniejszą i bardziej p r a
w dopodobną, w e d łu g nas, b y ła b y deduk-
cya, że n a stró j a fe k to w y j e s t j e d n y m ze
s ta n ó w sk ła d o w y ch złożonej sent-acyi,
j a k ą p r z e d s ta w ia c e n estez y a mózgowa,
No 2 W SZECHSW IAT
25i że org an e m je g o j e s t płat ciemieniowy.
Oczywiście, j e s t to h y p o te z a raczej p r a w dopodobna, niż pew na i w y m a g a n e są dalsze b a dania dla jej potw ierdzenia lub obalenia.
Co dotyczę na rz ą d ó w obwodowych, k tó r y c h fun kcy on ow anie w y w iera z n a c z n iejsz y wpływ n a nastrój afektow y, są niem i gruczoły. Znan y j e s t powszechnie w p ływ k a s tr a c y i n a s ta n naszej uczucio
wości, oraz z m ia n y w jej sferze pod w p ły w em d o jrz e w a n ia płciowego; ta k samo p rze ro s t lub zanik gruczołu tarczyk o w e- go oprócz zm ian u strojow ych w p ły w a również i n a n a strój afe k to w y osobnika.
Rola in n y c h gruczołów, j a k nadn ercza, gruczoły t ra w ie n n e i t. p. j e s t mniej z b a dana, nie ulega j e d n a k wątpliw ości, że i one w y w ie r a ją również w p ływ n a za
b a rw ie n ie uczuciowe naszych w zruszeń.
Na czem polega ów wpływ, dziś jeszcze ok reślić niepod ob na z całą stano w czo ścią. W ia d o m o tylko, że prze w aż na część gruczo łów prócz wydzielin, o d p ro w a d z a n y c h przez ich przew ody, wydziela również swoiste s u b s ta n c y e chemiczne w p ro s t do ogólnego krwioobiegu, d z ia łalność zaś n ie k tó ry c h bezprzew odow ych m a w yłącznie t e n j e d e n cel. P r a w d o p o dobnie s u b s ta n c y e owe, dosta w sz y się z k r w i ą do k o m órek k o ro w y c h w y w o łują w nich swoiste zm iany chemiczne, odbijające się n a n a s tro ju afektow ym . Na czem j e d n a k owe z m ia n y polegają, dziś jeszcze wcale nie można określić.
To je d n o ty lk o stw ierdzić należy, że n a d m ia r lub b r a k owych su b sta n c y j w p ły wa n a s ta n naszy ch wzruszeń.
W o s ta tn ic h czasach H e n ry k P ie ro n x) w rozpraw ie „La theorie des ćm otions e t les donnćes actuelles de la pbysiolo- g i e “, opierając się n a bad aniach dośw iad
czalnych B e c h te re w a , P a g a n a i Shering- tona, próbow ał obalić teorye, p rz y z n a ją ce udział w p o w sta n iu sta n ó w afekto- w ych czuciom c e n este ty c z n y m i korze mózgowej i n a ich m iejsce stw o rz y ć in ną, p r z y jm u ją c ą ciało p r ą ż k o w an e (cor-
J) Journal de psychol. norm. et pathol. 1907 str. 439 i nast.
pus stria tu m ) za j e d y n y ich ośrodek k ie row niczy. Aczkolwiek p io b a wyłącznego uzależnienia stan ów ś w iad o m y ch , ja k ie - mi są z ja w isk a afektow e, od o środka podkorowego ju ż a priori w zbudza po
ważne wątpliw ości, niem niej nie bez po
ż y tk u będzie rozp atrzeć k r y ty c z n ie a r g u m e n ty Pierona, a b y w ykazać ich bezza
sadność, tem bardziej, że dośw iadczenia fizyologów, n a k tó ry c h się on opiera, a c z kolw iek nie obalają twierdzeń, któ re s t a r a liśm y się udowodnić, niem niej dodają g a rś ć n ow ych d a n ych co do znaczenia ośrodków podkorowych, uczestniczących w p o w sta w a n iu w zruszeń. B echterew po
z b a w iał zw ierzęta poddane e k s p e r y m e n tom k o ry mózgowej, w s k u te k czego po u p ły w ie pewnego czasu, j a k to w y k a z a ła a u to p s y a i b a dan ia m ikroskopow e, n a stę p o w ał całkow ity z an ik pęczków p ira m idalnych, łączących korę z rd ze n iem p rzedłużonym . U takich zwierząt, o ile poz osta w a ł w zgórek wzrokow y i je g o drogi przewodnie, B e c htere w p o s trz e g a ł zachow anie mimiki w zruszeń pod w p ł y wem podniet sw oistych. Złe obchodze
nie się ze zwierzęciem wyw oływ ało szcze
rzenie zębów, jeż e n ie się szerści i t. p.
r u c h y odpowiadające gniew owi, pieszczo
t y — m erdanie ogonem, m ruczenie u k o ta i t. p. Ze sw y c h doświadczeń B e c h te re w w ypro w adził całkiem u z a sa d n io n y wniosek, że po usunięciu kory mózgowej możliwe są r u c h y a u to m a ty c z n e w y r a z u w zruszeń, o ile w zgórek wzrokow y po
zostanie n ie tk n ię ty , innem i słowy, że ta lub przyległa do niej i pozostająca z nią w zw iązku część mózgu j e s t o środkiem ru ch ó w mimiki, k tó ra ze swej s tr o n y j e s t zjaw iskiem a u to m a ty c z n e m u s y s te m a ty - zowanem. Że ruchom w y ra z u u zw ierząt zo perow anych nie tow arzy szyła św ia d o mość, dowodzą, w e d łu g B echterew a, d w a n a s tę p u ją c e fakty:
1) „Zwierzę niezoperow ane zdolne j e s t w y k o nyw a ć r u c h y m imiczne pod w p ł y wem n ie ty lk o podniet czuciowych lub zm ysłowych, d ziałających na nie w da-, nej chwili, lecz również i p o d jw p ły w e m w y o b ra ż eń , idei i wogóle spraw p s y c h i cznych. Przeciw nie zaś u zw ierząt po
z ba w ionych półkul mózgowych, z ja w is k a
26
W SZ E C H SW IA T JS!e 2
m im iczne nie p o w s ta ją n ig d y dowolnie, lecz zawsze j a k o r e a k c y a n a pod n iety z e w n ę trz n e lub cenestety c z n e.
2) „Pod w p ły w e m p o d n ie ty z e w n ę tr z nej lub w nętrznościow ej zwierzę n o rm a l
ne zdolne j e s t m odyfikow ać swe r u c h y m im iczne, g d y ty m c z a s e m zwierzę zope- ro w a n e o dpow iada zaw sze ściśle w ten s am sposób n a o k re ś lo n ą p o d n ie tę 11 x).
P ie ro n przeciw nie z dośw iadczeń Bech- te r e w a w y p ro w a d z a zup ełn ie n ie u z a s a d nio ny wniosek, że istn ien ie w zruszeń możliwe j e s t u z w ie rz ą t pozbaw ionych k o r y mózgowej. J e s t to błąd e le m e n t a r ny, m im ik a bowiem, aczko lw iek s ta n o w i część sk ła d o w ą k o m p le k su w zru szenia, n ie j e s t w ż a d n y m razie w z ru szen iem c ałk o w item i może w y stę p o w a ć również niezależnie od niego, j a k o zjaw isko c zy sto a u to m a ty c z n e .
P a g a n o , b a d a ją c u p só w fu n k cy ę p r a wie d oty ch c z a s n ieznan e n u clei c au dati, zrobił spostrzeżenie, że w s trz y k n ię c ie zabarw io n e g o ro z tw o ru k u r a r y w p r z e d n ią i śre d n ią trz e c ią c a p u t n u clei c a u d a ti, s tw ie rd z o n e przez a u to p sy ę , w yw ołuje u p só w n ie u ś p io n y c h z ja w is k a z e w n ę tr z ne w z ru sze n ia o c h a ra k te r z e s t r a c h u ze w szelk iem i szćzegółam i (postawa, g r a fi- zyognomii, o b jaw y sercow e, oddechowe, kiszkow e, s t a n źrenic i t. p.); w s t r z y k n ięcie w t y l n ą trz e c ią tegoż j ą d r a — ob
j a w y g n ie w u (szczerzenie zębów, szcze
kanie, chęć g r y z ie n ia i t. p.). Poniew aż w dośw iadczeniach P a g a n a zarówno k o ra m ózgow a j a k i w ęzły i n e r w y wnętrzno- ściowe po z o sta ły n ien a ru szo n e , przeto bez w zględu n a to, czy p o w s ta je t u cał
k o w ite wzruszenie, czy też ty lk o je g o o b ja w y u stro jow e, ś w ia d c z y ły b y one j e dynie o te m sam em , co i dośw iadczenia B e c h te re w a , a m ianow icie, że n u cleu s c a u d a tu s , leżący j a k w iadom o w corpus s tr i a t u m , j e s t ośrodkiem , u czestn ic z ą cy m w p o w s ta w a n iu z ja w isk u stro jo w y c h w zruszenia, nie ś w ia d cz y ły b y j e d n a k w ż a d n y m razie, by był on j e d y n y m
J) P a trz D ’Allonneg, L ’explication phyBiol. de 1’em otion str. 135 w Jo u rn al de psych. norm. et pathol. 1906,
i w yłą c zn ym ośrodkiem w zruszeń, przez k tó re g o zadrażnienie bez u dz ia łu kory i czuć w n ę trz n o śc io w y c h m o g ły b y po
w s ta w a ć zja w iska psychiczne wzruszenia, ta k ie j a k s ta n y in te le k tu a ln e i nastró j afektow y. J e s t to w n iosek t a k rz u c a ją cy się w oczy, że n a w e t Pieron nie u z n a j e e k s p ery m en tó w P a g a n a za ro z s trz y g a ją c e i d la udow odnienia swej teory i zm u szony j e s t powołać się n a inne bardziej p rzekonyw ające, w edług niego, d o św ia d czenia, za jakie uw a ż a e k s p e ry m e n ty S he rin gto na .
S h e rin g to n przecin ał rdzeń u psów w okolicy szyjowej dolnej. W yłączenie ta k wielkiej liczby reak cy j naczy n io wych, w nętrznościow ych, sk ó rn y c h i r u chow ych, nie zniosło u ja w n ia n ia się m o
żliwych ruchów w y ra z u wzruszeń. W ó w czas S h e rin g to n p o sun ął się o k ro k d a lej i prócz rdzenia przeciął u d w u psów również oba pnie nerw ow e, k tó re u psa z a w ie ra ją połączone w sobie n e r w y b łęd ne i współczulne, idące u człow ieka od
dzielnie. Po przecięciu owych pni w po
łączeniu z mózgiem pozostały bardzo d ro bn e okolice obwodu, a mianowicie:
przepona, szyja, głow a i części górno- p rzednie p rze d n ich łap. Otóż pomimo w yłączen ia p ra w ie w s z y s tk ic h w n ę trz n o ści i znacznej części s k ó ry i mięśni, re- ak c y e n a p o d n ie ty nienaruszo n ej przez operacyę m im iki o b jaw ia ły się w d a l
szym ciągu, t a k j a k b y istniały wzrusze
nia. Pióron w nio sk uje s tą d zb yt pośpie
sznie o istn ie n iu w zruszeń. Mimika, a n a w e t s ta n y in te le k tu a ln e , k tó re w d a n y m p r z y p a d k u mogły po w sta w a ć ró w nież wobec całości k o ry m ózgowej, nie s ta n o w ią je s z c z e całkow itego w zru sze
nia, konieczne j e s t is tn ie n ie n a s tro ju afektowego. Zachodzi przeto py tanie, czy istniał on u z w ie rz ą t zoperowa- n y c h , przez S h e rin g to n a . G dyby ta k było, teorye, uzn ające istnien ie czuć w n ę trznościow ych za w a ru n e k niezbędn y w ystępo w an ia n a s tr o ju afektowego, nie m og łyb y się ostać.
Pozwolimy sobie j e d n a k zakw estyono- w ać jego istnien ie u psów Sheringtona.
Aczkolwiek bowiem z pow odu n iem ożno
ści po ro zum iew an ia się ze zw ierzętam i
M 2
W SZECH SW IA T 27
tw ierdzen ie nasze w ty m poszczególnym p r z y p a d k u m usi pozostać gołosłownem, t a k samo z re s z tą j a k i tw ierd z en ie prze
ciwne, niem niej spo strzeżenia na lu dziach w s ta n a c h a n e ste z y i w nętrznościow ej p r z e m a w ia ją stanow czo przeciw istn ie niu p ie rw ia s tk u afektowego u osobników, p ozb a w io n y ch czuć w nętrznościow ych.
D ’A llonnes x) obserw ow ał chorą d o tk n ię t ą a n e ste z y ą czuciowości ogólnej. Chora owa, j a k sa m a twierdziła, nie d ośw iad
czała uczuć s u b je k ty w n y c h , aczkolwiek m im ik a pozostała u niej zachow ana. P a k t t e n obala całkow icie w niosek Piero na w y p ro w a d z o n y z dośw iadczeń Shering- to n a, a przeto nasze w yw ody pozostają w swej sile. S tre ś ć m y j e w k ilk u sło
w ach. W zruszenie j e s t r e a k c y ą psycho- flzyologiczną n a podniety, mogące uwol
nić d o s ta te cz n ą ilość energii potencyal- nej u stro ju . W y s tę p u je ono w bezpo- ś re d n ie m dośw iadczeniu ja k o jed n o lita całość, z któ re j drogą analizy wydzielić się dają: l) na stró j afektowy, 2) sta n y in te le k tu a ln e , 3) zjaw iska u stro jo w e fi- zyologiczne. P ie rw sz y j e s t fu n k c y ą dzia
łalności k o m ó rek k o row y ch p ła tu cie
m ieniow ego i j a k o ta k i nie może istnieć w b r a k u czuć w nę trz n ośc iow yc h; d rugie s ta n o w ią fu n k cy ę działalności w szy stkich c zuciow ych k o m ó rek m ózgowych; trz e cie są w y ra z e m przekształcenia energii do sta rc za ne j organizm ow i przez p o k a r
m y i uwalnianej przez podniety. Dla p o w s ta n ia w z rusze nia niezbędne są: 1) odpowiednia podnieta, 2) d o sta te cz n a po
b udliw ość u stro ju , 3) funk cy on o w an ie ośrodków korow ych i w n ę trz n ośc iow yc h oraz całość d ró g n e rw o w y c h p rzew odzą
cych en erg ię uw olnioną przez podnietę.
K azim ierz Okuszko.
!) P atrz D ’Allonnes rozpraw a cytow ana, str.
149.
Dr. F E . F L A D E .
O Z N A C Z E N I U T E O R Y I A T O M O W E J DLA C H E M I I Ł).
Żyjemy w epoce, która, w ed ług wszel
kiego praw dopodobieństw a, posiada duże pod wielu w zględam i znaczenie dla dzie
jów n a u k o w e g o posługiw ania się teorya- mi atom istycznem i. P rz ed e w sz y stk ie m dotyczę to dziedziny fizyki. S ta re m o
lek uły cynetycznej te o ry i ciepła, oddały nowe usłu gi w B oltzm annow skiem rozu
m ieniu funkcyi entropii. Richarz z po
w odzeniem przeniósł w yobrażenia tej t e oryi na ciała stałe tak ż e i pod w zglę
dem ilościowym. U ltra m ik ro s k o p poka
zał n am istn ie n ie c z ą s te k t a k drobnych, że wielkość ich zaledwie dziesięciokrot
nie przenosi rozm iary, ja k ie wedle teoryi c y n e tyc z nej gazów posiadać w in n y czą
steczki gazowe. W ie lu badaczów znaj
duje w zjaw iskach Browna p e w n y do
wód pośredni istn ien ia molekuł. Na pier- wszem atoli m iejscu w ym ienić tu należy nowoczesną teoryę elektronów , która, p rzy jm u ją c istnienie oddzielnych elem en
ta r n y c h ilostek e le k try c z n y c h odjem nych, a e w entualnie i dodatnich, tem sam em przenosi n a pojęcie ilości e lektryczności s ta r e nasze założenia o budowie m a te ry i ważkiej. W sp o m n ę t u tylko o szerokich i płodnych zastosow aniach, j a k i e teo ry a t a znalazła w dziedzinie czysto fizycznej.
W chem ii te o ry a e le k tro n o w a oddała o grom ne u słu g i w dziedzinie rad y o a k ty - wności. W chemii su b sta n c y j z w y k ły ch nie ra d y o a k ty w n y c h te o r y a ta, j a k do
tąd, nie n a b ra ła większego znaczenia.
Ale ju ż w y ła n ia się m yśl jej zastosow a
nia. W dalszym ciągu m am zam iar wspom nieć o próbie, j a k ą uczyniono w ty m k ieru n k u .
Dzisiaj nie można jeszcze przewidzieć, j a k dalece n a s ta r ą teoryę atom ow ą che
i) Rozpraw a habilitacyjna. M arburg 25 kw ie
tn ia 1910 roku. N aturw issenschaftliche R und
schau.
28