ŚWIĘTA LEGIONÓW
NA POLESIU
LWÓW 1916 — NAKŁADEM FUNDUSZU WDÓW
I SIEROT PO POLEGŁYCH LEGIONISTACH.
ŚWIĘTA LEGIONÓW NA POLESIU
w r. 1915.
HENRYK LEWARTOWSKI
ŚWIĘTA LEGIONOW NA POLESIU w r. 1915
LWÓW 1916
NAKŁ. FUND. WDÓW I SIEROT PO LEGIONISTACH DO NABYCIA WE WSZYSTKICH SKŁADNICACH WYDAWN.
NACZ. KOMITETU NAR. W GALICYII KRÓ LESTW IE PO LSK.
P od koniec siedm nastego m iesią ca uporczywych zm agań orężnych z potężnym i hardym n ie p rzy jacie
lem przypadły teg o ro czn e św ięta B o żeg o N arodzenia.
Brygady Legionów P o lsk ich , w zorem św iąt w o jen nych 1 9 1 4 r., m iały je przebyć w polu bitew nem z ka
rzącą bronią w ręku, jed n ak że ju ż na przeciw ległym krańcu dawnych dzierżaw R zeczy p o sp o litej.
Karpaty, Bukow ina i dzikie pola B e ssa ra b ii n a le żały już do w spom nień tylko, widownią hartow nego czynu polskiego były tym razem b ło ta i bagna w o
łyńskiego P o le sia — ósm y z kolei te ren o p eracy jn y ch działań o ch o tn icz e j form acy i p olskiej.
Na nowym odcinku walki p ozycyjne zapow iadały się na długie m iesią ce i żołnierstw o polskie m u siało raźno iz a ją ć się budową m ożliw ie znośnego leża zi
m ow ego; dzikość okolicy, utrudnione p o łączen ia ko
m unikacyjne, brak dróg, bezlud ne pustkow ie i pozorna niew ykonalność w tych w arunkach jakiegokolw iek przedsięw zięcia ani na chw ilę jed n ak nie mogły o p ó źn ić roboty legionow ej.
Sch ro n y n iezbęd ne dla żołnierskiego bytow ania
m usiały stan ąć z polowym p o śp iechem i uniw ersalni
legio n iści, zapraw ieni w b o ja ch w ielom iesięczn y ch do
łam ania przeszkód w szelakich i zw ycięskiego brania s ię za bary naw et z m ożną przyrodą, przystąpili do sta - w iania now ych osad w ojennych na... b ło cie i bagn ach.
D ziało się to, rzecz prosta, bez ankiet uprzednich,, w ieców grom adnych, posiedzeń d ysk u syjn o -in fo rm acyj- nych , protestów wrażliw ych estetów i sprzeciw ów hy- gienistów , nie było naw et uchw ały W ydziału K rajo wego. U rzeczyw istniło się, ja k w szystko na w ojnie — w drodze lapidarnego rożkazu kom endy I
„Pom iędzy drogą kolejow ą koło .... i Wsią .... staną w le sie n ajd alej do Św iąt B o żeg o N arodzenia n iezb ę
dne ziem ianki i budynki na pom ieszczenia .... ludzi, .... koni i zapasów . S zczeg ó ły budowy i plan przed
staw i kdt. kómp. te ch n icz n e j, por. H e llm a n , do 5 dni w k ancelaryi o p eracy jn ej K om endy L egionów ".
Krótki, acz pełen treści ten rozkaz m u siał zastąpić w szystko i zniew alał do pracy, która nie zna prze
szkód, ni trudów nadm iernych.
W praw dzie legio n iści w rodow odzie sw ych czynów techniczno-w O jertnych p o ch lu b ić się już mogli sław ną
„D rogą L egion ów ", zbudow aną wśród dzikich urwisk, nied ostęp nych sk ał i bezdroży P an tyru-R ogodzy, gdy to trzeb a było pośpiesznie iść z o d sieczą z ziem i w ę
g ierskiej do p o lskiej, ale bagna i biota P o lesia , o d ' straszajiące m okradła wyzute z istnień ludzkich — istn e czarcie sied ziby — zdaw ały się m im o w szystko drw ić bezkarnie ze śm iałków , którzy zapragnęli w ty ch stron ach osied la w ojeńskie budow ać.
Przypuszczano też isto tn ie w p oczątkach działań na
P o le siu , że żadna p raca nie pokona d zikości przyrody
i darem nym będ zie w ysiłek, zm ierzający do pod niesie*
nia bagiennych przestrzeni do god ności osad lu d zkich;
gdy się dosłow nie g rzęzło z rozk isłem b ło c ie , a pani m ożna tych o ko lic — m alary a, z n onszalan cyą niep o
skrom ionego władyki rozp oczęła wśród zbiedzonych trudam i bojow ym i szeregów sw e bezk arne rządy, wszy
scy byli blizcy przekonania, że nie zdzierżym y w tym kraju, który w n ajlep szym razie pozw ala na zw ycięzkie tylko przem arsze.
A jed n ak ... Szaleń stw o i uniw ersalność polska i tym razem m iały zmódz trud ności i zaśw iadczyć, że w szystko pokona i cudów niem al dokaże grom ada ideow ego żołnierstw a polskiego, gdy zachod zi p otrzeba budow ania etapów na drodze do o stateczn eg o celu krwawej p o lskiej wędrówki.
M iasto zaczęto w znosić na bagnach i b ło c ie ! K om pania tech n iczn a pod kierow nictw em por. W łodzim ierza H ellm ana, którem u dzielnie sekundow ali ppor. C iborow ski i Nowakowski oraz ch o r. W archałow ski, H eilm an i Stru - m iński, postanow iła p ó jść w zw ycięskie zawody z tw ór
cam i Drogi Legionów i do dorobku m łodego w ojska co ś rów nie w artościow ego i pożytecznego dorzucić.
Lasy dziew icze p oczęto forsow nie k orczow ać, bory bezbrzeżn e o b rab iać, suszyć przez m o zo ln e z a sy p y ' wanie bagniska, by rychło stan ąć mogły w o jeń sk ie s ie dziby legionow e: kaplice polow e, koszary, m agazyny, baraki, szkoły o ficersk ie, gm ach kinoteatralny, sta jn ie , łaźnie i pralnie żołnierskie.
- C zęść domków budow ano w stylu dworków pol
skich, budząc no stalgię za k rajem dalekim i przyw odząc
na p am ięć rozkosze w ieśne, polne i le ś n e ; elektrykę naw et ku przerażeniu szczątkow ych okazów piń- czyków zaczęli śm iałkow ie legionow i pod kom endą por.
D rew now skiego in stalo w ać na b io cie.
O lbrzy m ie p rzestrzen ie zaroiły się pracowitym żo ł
nierzem , odw ieczny las stary zdum iał się w esołym rozhow orom i n ieznanej tu przedtem pracy intenzy- w n ej, — zdaw ało się chw ilam i, że dum ne drzewa s ta w iać będ ą opór i zap rotestu ją przeciw krokom w o
jennym bez uprzednich przetargów dyplom atycznych.
W szystko jed n ak o sta tecz n ie uległo huraganow i działań i poddało się karnie rozkazom .
O sad a, ku w ieczn ej wysiłków i trudów polskich w tych stron ach pam ięci nazw ana „L eg ionow em ", m iała w myśl rozkazu sta n ą ć na Św ięta B ożeg o N arodzenia. N ie
zm ordow ani budow niczow ie czynili nadludzkie wysiłki, by sp ro sta ć term inow i przepisanem u, gdy jed n ak ro
zeszła się w ieść, że na św ięta m ają na front Legionów zaw itać z d alekiej O jczyzny N ajp rzew ielebniejszy ks.
Biskup B an d u rsk i, d eleg aci N arod u : p o seł Konstanty Srokow ski i S z e f. D ep. w ojskow ego N. K. N. ppuł- kownik Sik o rsk i oraz ukochany wódz karpacki, pułk.
Z ieliński p raca się w zm ogła i w ypełniła n o ce i dnie.
Utrudzony żołnierz rozprostow ał k o ści, u silił ram ię i już bez w ytchnienia pracow ał, by godnie wyglądała wśród bagien P o lesia now a polskiego trudu osada —
„L egion ow o".
W dzień wigilijny budynki były już prawie skoń
czo n e, pow stały liczn e p la ce i uliczki, prow adzące
w śród w ielkich czw oroboków „dom ów " do p o szczę-
K S. B ISK U P DR. WŁADYSŁAW BANDURSKI
g o ś c ił na fro n c ie L e g io n ó w p o d c z a s ś w ią t B o ż e g o N a ro d z e n ia w r. 1915.
gólnych koszar i kom end, — na skraju zaś dróg, t u i przy kw aterze E k sc . D urskiego w idniała z daleka bram a tryum falna ze srebrzystych brzóz.
P rzybrana w oryginalną broń, narzędzia p ion ier
skie i sap erskie oraz em blem aty narodow e, m iała na frontonie z gałązek choiny uwite pozdrow ienie pow i
taln e, a nad niem w zbijał się do bu jnego lotu kró
lewski ptak biały — srebrnopióry o rzeł polski.
P o gości w ysłano na n ajb liższą stacy ę kolejow ą honorow y o rszak z ułanów dywizyonu O sto i złożony, na cz e le oddziałku sam dywizyonu kom endant m iał się ks. Biskupow i zam eld ow ać i do Legionow a tow arzyszyć.
Punktualnie w południe przygalopow ał ułan z m e l
dunkiem , że powóz ks. Biskupa, o tw ierający wśród honorow ej asysty kaw alerzyckiej pochód, zbliża s ię ; — po chw ili sły ch a ć już było w yraźnie turkot k ół i głu
chy ło m o t podków końskich na zm arzłym śniegu.
O rkiestra 6 p. p. zag rała na pow itanie pieśni n aro dowe, ścich ły jed nak instrum enty, gdy D ostojn ik k o ścio ła opu szczał powóz i m iał się przyw itać z żołnierstw em .
U progu kwatery E k scel. D urskiego, p rzezn aczo n ej na czas św iąt na m ieszkanie dla d o sto jn ych gości, szef sztabu kap. W łodzim ierz Zagórski w otoczen iu oficerów pow itał przybyłych złożeniem podzięki za pam ięć i przyjazd,
„R acz przyjąć, D ostojny i N ajprzew ietebn iejszy ks.
B iskup ie, — były słow a niezw ykłego pow itania — korny hołd i szczerą podziękę, że n ie uląkłszy się trudów d alekiej podróży i niewygód żołnierskiego by
tow ania, przybyłeś w dniu tak uroczystym , by żołnierzy
długą walką utrudzonych skrzepić i u m ocnić słow em w ielkiem i g orącem u kochaniem Spraw y.
Przyw ykliśm y już, D ostojny ks. B isk u p ie, do Tw ego przyw iązania do naturalnego sztandaru polskiego czynu i wiemy, że w szędzie, gdzie tworzy się ja śn ie jsz a rze
czyw istość polska, duch T w ój ożyw czo p ro m ien ieje, niech mi jed n ak teraz wolno będzie sp ecy aln ie Ci po
dziękow ać za nowy przejaw d obroci w ielkiego serca.
Z e sw ej strony przyrzekam y nadal niezłom nie trw ać na kresow ych placów kach dawnych dzierżaw P olski, a czyn iąc zad ość potrzebie serca, w znoszę w imieniu żołnierzy i oficerów ze szczereg o um iłow ania Tw ej osoby płynący okrzyk: „N ajp rzew ielebn iejszy ks. Biskup B and u rsk i n iech ż y je !"
G rom kiem trzykrotnem ech em odezw ał się dookoła ten okrzyk, żołnierze o ch o tn ie i głośno pod jęli życze
n ie ; cich y bór zdaw ało się naw et radośnie „w tórow ał końcow ym słow om S z e fa Sztab u .
Gdy cich ły ju ż w dali fale głosu i wtór boru a uro
czysta karna cisza zaległa Legionow o, przem ów ił w od
powiedzi serd eczn ie w zruszony zlotousty ks. B is k u p :
„N ie m nie się od W as należy podzięka — to ja raczej W am w inienem w dzięczność, ż eście mi dali m ożność zn alezien ia się wśród odrodzonego rycerstw a polskiego, które tu na k resach R zeczy p o sp o litej, niby R e jta n no
w oczesny, położyło się m ocnym m urem i barbaryi m oskiew skiej groźnie w oła „nie pozw alam , po moim tru p ie !" — Zw iązek żołnierstw a polskiego, bitne L e giony, n iech ż y ją ! “
*
* *
SZEF SZTABUKAP,. ZAGÓRSKI WITAKS. BISKUPAI GOŚCI PRZEDCZASOWĄKWATERĄ
P o skrom nym posiłku polowym w Legionow ie udano s ię końm i do dywizyonu kaw aleryi O sto i, gdzie brać ułańska serd eczn ie podejm ow ała d o sto jn eg o O jczyzny w ysłannika i drogich gości.
W śród m iłej pogawędki, pod czas której zn alazł się czas i na u roczyste pełne g łęb o k iej tre śc i i wznio
słych myśli przem ów ienie d elegata N aczeln eg o K om i
tetu Narodow ego, posła K onstantego Srokow skiego, spędzono w ziem iankach u łańskich kilka godzin.
P o południu powrót wśród m rozu i śn ieżn ej za
dymki do Legionow a, do baraku oficersk ieg o na uro
czy stą w ieczerzę w igilijną.
W przestronnej izbie, k tó rej ściany, podłogi i strop z nieciosan ych , żyw icą d yszących krąglaków — przy
strojo n o sosenk am i i girlandam i św ierczyny, zaczęli się scho d zić polscy o fice ro w ie; wielu wśród nich wprost z rowu strzeleck iego przybyło, oderw ało się na chw ilę od ciężk iej pracy w o jen n ej, by ks. Biskupa L e gionów — jak pow szechnie żołn ierze ks. Band urskiego nazyw ają — u jrzeć, by przeżyć jaw ę-złu dę wigilii na wzór pradawny, gdy to w piastow skiej św ietlicy ks.
prym as krakow ski w ry cerskiem kole wojow ników z a siadał.
O rdynans niebaw em zam eld ow ał posłusznie, że ks.
Biskupi g oście idą. S ze p te m podano so b ie od końca do końca „b aczn o ść" i gdy się we drzw iach ukazali, roz
legł się jed n o czesn y ch arakterystyczny brzęk ostróg o ficersk ich — hołd, pokłon w ojskow y.
W śród p rzen ik ającej ciszy wita na w stępie ks. Biskupa
id o sto jn y ch gości bry gad y erW ikto rG rzesick i, zastępu jący
w n a cz e ln e j kom endzie E k sc . D urskiego, d ziękuje O j- czyny W ysłańcom za odwiedziny, za wiew ożywczy z kraju przyniesiony, za w iarę niezłom ną w zw ycię
stwo i przyw iązanie do Sztand aru Czynu.
N ieu straszonem u, z ju n acką fantazyą w b ó j id ą
cem u brygadyerow i oczy się teraz rad ośnie łzaw ią i glos drży, gdy kończy p ow itanie: „B óg się rodzi — wróg tru ch leje , N aród z nam i — w iara k rzep n ie!u
W zruszanie p otęgu je się je s z c z e bard ziej, gdy n a stęp u je u roczyste łam an ie się opłatkiem , idzie ks. B i
skup od o fice ra do o ficera, ścisk a dłonie, o rodzinę i rodzaj broni dopytuje, za nim p o stęp u je brygadyer G rze- sick i, pułk. Z ieliński, p o se ł Srokow ski, kap. Zagórski, ppułk. Siko rsk i i starszyzna.
Do głębi p rzejm u jący był to obraz, gdy przew ażnie bezm ow nie, ledw o dostrzegalnym szep tem warg, poro
zum iew aw czym błyskiem iskrzących się rad ośnie oczu i m ocnym aż do bolu u ściskiem dłoni skład ano sobie życzenia.
Ż y czen ia prom iennej dla N arodu przyszłości, ży cze
nia ... niew ypow iedziane, a jed n ak jed n o m yśln ie ożyw ia
ją c e w szystkich; dziwny to był zaiste, d reszcz duszy bu
dzący w idok: na fro n cie bo jow y m , tuż pod bokiem bu ntu jąceg o się n iep rzy jaciela u roczysta w igilia, op ła
tek, ks. P rym as duchowy, d eleg aci sp o łeczeń stw a i w oj
sko p o lsk ie!
B łog osław ione, n iezapom niane chw ile tw orzącej się Jaw y polskiej wśród n o cn ej ciszy bagien po leskich I
*
*
*W śród żywej opow ieści o ż o łn ie rc e p o lsk ie j, tru dach i w eselu bitew nem oraz czynach legionow ych szarego bojow nika upłynęło m ile przy w ieczerzy wigi
lijn ej godzin p a r ę ; pod kon iec starop olsk iej uczty w n ie - zw ykłem od wielu dziesiątków lat kole zapow iedziano program dalszych na ten w ieczór u ro c z y s to śc i, gdyż w pobliżu sto ją c e oddziały w ojskow e czekały z o p łat
kiem i gorąco się dopraszały zaszczytnych ks. B iskup a i gości odwiedzin.
U dano się tedy do n ajb liżej położonych baraków żołnierskich , — długi korow ód w ojskow ych i . . . cyw il
nych p o sta ci, b a je c z n ie ry su jący ch się w śród św iatła sm olnych pochodni na srebrno - b ia łem tle o śn ieżo n ej płaszcżyzny, otw ierał ks. B isku p w asy ście szefa sztabu*
kap. Zagórskiego.
P ierw szą odw iedzono kom panię te c h n ic z n ą , zasłu żoną tw órczynię L egionow a, która ten zaszczyt s z c z e rze so bie zapracow ała. W olbrzym im baraku zasiedli dookoła podkowy utrudzeni żo łn ierze, na sto ła ch lśniły m etalow e m enażk i, a w głębi „sali" gustow nie przy
brane drzewko n ęciło oko w ojeńską galanteryą.
Czego tam bow iem nie b y ło : z g ałązek choiny zw i
sały n ab o je w łasne i n iep rzy jacielsk ie, odłam ki szrap- nela, kulki ołow iane, broń m iniaturow a, p ierścionki o ko powe i drobiazgi w ojen ne m istern ie d łu ban e m o zo łem żołnierskim i cierpliw ością legiońską.
Na ścian ach z brew ion cio san y ch , m iast persów i m akat — w ysłużone, o em ery tu rę dawno p ro szące płótna n am io to w e, pasy karabinów m aszynow ych , to porki, łopatki, bagnety i n ieliczn e szab le szarż kom pa-
aw lęto Legionów .
n ijn y c h ; w szystko m ile sh arm o n izo w an e, oryginalne i n iepow szed n ie, śc iśle przystosow ane do chw ili n ie
zw ykłej i ch ę ci zaprezentow ania „d obytku " niecodzien
nym gościom .
W żołniersk iem kole rad ość i beztroskliw a fantazya', raz po raz „chóry" intonują kolendy, so liści zaznajantlają z piosenkarstw em okopow em i znów dla odmiany wszyscy razem — gosp od arze i g o śc ie śp iew ają pieśń w ojenną;
Ks. Biskup rzecz prosta je s t i tu taj najbard ziej oblęganym i czczonym g o ś c ie m , w iara garnie się doń z pokorą i c z c ią , każdy ch c e zaszczytu d ostąpić roz
mowy i opłatkiem p o d z ie lić; rad o ść żołnierzy udziela się i D o sto jn em u B isk u p ow i, który przeciska się żywo prżez rzeszę żo łn iersk ą, każdego o stosunki rod zinne i d ziałalność w ojenną dopytuje i w zrokiem rozradow a
nym krzepi zbiorow isko.
P o kom panii tech n iczn ej zw iedzono baraki kom pa
nii sztabow ej, której kom endant, ppor. Grzybow ski, na progu kw atery cze k ał g ości i w serd eczny ch słow ach za odwiedziny dziękow ał. Ż o łn ierze pow itali ks. Biskupa trzykrotnem „niech ż y je " i oto znów ro zpoczęła się u roczysta ce re m o n ia ; niezm ordow any ks. Biskup z nie- u d ającem zain teresow aniem rozm aw iał z żołnierzam i i rad sied z ia ł z nim i przy sto le. P o d czas w ieczerzy kom panijni m and olin iści grali i śpiew ali o ko liczno ściow e piosenki, a u cieszny S to je k w ygłosił „ d z ia d o w s k i " to a st, zakończony w esołym zw rotem :
„W iw at S z ta b , E k scelen cy a i Legiony,
łaziki w szelakie, no i relutony.
KS. BISKUPI GOŚCIEPODCZASWIECZERZYW BARAKUŻOŁNIERSKIMKOMPANII SZTABOWEJ Fot. leg-Raczyński
N iek w zdrowiu długo żyjom , N iek M oskali fe s t b ijo m , A b ęd ziem , że tak powie — z w iosną w K ijo w ie !...
Gdy już m iano opu szczać serd eczn ą g ro m ad ę, d o
skonały ch ó r żołnierski odśpiew ał kolendę Legionów na rok 1 915, napisaną przez jed n eg o z oficerów przed sam ą w ie cze rzą:
W dzień B o żeg o N arodzenia R ad o ść serca rozp łom ienia, Ż e w arm atnim huku, d ym ie, Zm artw ychw staje P olsk i im ię.
P olsk i im ię.
R ok już drugi na placów ce, W ciąż w w ojen nej my w ędrów ce, P op rzez krwawą d olę, blizny, Śpieszym do w olnej O jczyzny,
Do O jczyzny.
Ju ż za nami Z iem ia-M atka, P rzeszliśm y ją do o statka, Krwią na k resach wyznaczyli — Nową P o lsk ę , bracia m ili!
B racia m ili!
Pastu szkow ie B o że dziecię
O znajm ili hen po św iecie —
P rzez Legionów p acholęta Zw iastow ana W o ln o ść św ięta,
W olność ś w ię ta !
P rzez legiońskie szare dzieci W okół z w ichrem sław a le c i, S zab li błyskiem w szem o głasza:
Z grobu w staje P olska n asza!
P olsk a n asz a !
W iara, że w stanie była w tej chwili cudow nej udzia
łem w szystkich, długo je s z c z e po o statn ich dźw iękach kolendy myśl obecnych biegła ku strzelistej Zygmunta k olu m n ie, ku nurtom rzek polskich królow ej, ku Ś w . Ja n a w W arszaw ie św iątyni, gdzie uroczyste Narodu cerem o n ie w chw ilach w ielkich pełniono.
W dalszym po kw aterach żo łn iersk ich pochodzie, zatrzym ano się dłużej w szopie u ła ń sk iej, rezydencyi w ojeńskiej plutonu kaw aleryi sz ta b o w e j; ściany szopy były pięknie udekorow ane barw am i narodow em i i sztan daram i, szab le kawalerZyckie na krzyż złożona tw orzyły dookoła „ sa li“ hartow ne zam knięcie.
Na pow itanie ks. Biskupa kom endant plutcnu, ch o r.
Jó z e f M ączka, w ygłosił podniosły w iersz, w którym natchnionem słow em skład ał w im ieniu szeregow ych żołnierzy tysiąca korną podziękę i ślubow anie zarazem w rę ce T e g o , któ reg o czyr.y śm iałe i d ziałaln ość m ą
dra H etm anem ducha polskiego i Narodu przodowni
kiem uczyniły:
„Na ziem ię m ogił i krzyżów — kresow ą z daleka szed łeś — a m iałeś wszak b lis k o ...
Iźeś tu m ieszk ał przez D ucha i Sło w o — przez ducha T w ego zniczow e ognisko, i przez słów T w o ich płom ienie natchnione, którą w daleką ponieśliśm y stron ę.
O to dziś stoim przed T o b ą w pokorze, my, P olsk i T w o je j kresow i ż o łn ie r z e ...
serca Ci nasze przynosim w o fierze, a płom ień tęskn o t ogrom ny w n ich g órze i usiłow ań w ielk ich , których im ię
pisane w harm at rozjęku i dym ie!
P ro ści jesteśm y — i jesteśm y m a li, my — z szeregow ych żołnierzy t y s ią c a ...
aleśm y wielką rzecz um iłow ali, co szła przed n am i, ja k o gorąca
p ochod nia, we krwi nam zn acząc i w dym ie Tw ojem i usty wymówione I m ię ...
T o Im ię — Tw em i pow iedziane słow y :
„Za P o lsk ę t y lk o !" ... p a m ię ta s z ? ... w k o śc ie le , ten ogień w tw arzach — se rc c ich e w e s e le ...
błog osław iłeś h u fiec już gotowy
na bój za P o lsk ę , co z k ajd an rozkuta — w krwawą ro czn icę ofiary T rau g u ta!
A oto stoim przed T o b ą dziś w dumie,
żeśm y Tw ych św ięceń n ie zm azali z ducha
iżeśm y w zgiełku bitew nym i w szum ie n ieśli się w ichrem — ja k ta zaw ierucha
Tw ych słów p łom ienn y ch, co se rca nam sili — H etm anie ducha nasz — od o n ej c h w ili!
Z eszed łeś ku nam jak o znak widomy, jak gwiazda B o żą zapalona ręką nad b e tle je m sk ą zaw isła sta je n k ą , u kazu jąca przez burze i gromy szlak nieom ylny, i tw arde wytrwanie, i jasn y drogi kres — Zm artw ychpow stanie!
O jc z y z n a -ć do nas przysyła dziś w gości — w ięc oto korzym się przed nią w podzięce, i w rózpłonieniu serd e cz n e j r a d o ś c i!...
N oc cudów w krw aw ej nam św ita udręce, n o c boża gwiezdne nam ioty r o z b ija ...
W ilija ! . . . krwawa W olności W i l i ja !...
O przyjdzie po n iej tęczow e zaranie, św it słon eczn ego dla narodów św ięta — w olność się rodzi z krwi n aszej p o c z ę ta ...
O pobłogosław krwi strugom — H e tm a n ie !...
n iech konającym przed oczy dziś stawa
O jczyzn a — i Ty — i W o ln o ść — i S ł a w a ! ...*
M imo, że — w myśl życzenia ks. Biskupa — uni
kano w ten w ieczór uroczysty przem ów ień w szelkich i sam ks. Biskup postanow ił spędzić w ieczerzę na ser
d eczn ej li tylko pogaw ędce, nie m ógł zbyć m ilczeniem
pow itania i na w iersz M ączki odpow iedział w zruszająco p ięk n ie: „ S k o ro ś m nie do odpow iedzi zniew olił, za
znaczam , że to m ój duch w łaśn ie przed czynem W a
szym chw alebnym się korzy, przychodzę do W a s, by wody krynicznej u źródła czy stego się napić, przycho
d zę, stęskniony za W aszego czynu rozm achem i siłą, za W aszej o fia rn o ści ogrom em i ducha pogodą. Wy m a li? ! T o W asza g arść bo h atersk a uratow ała D ucha P o lsk i, b iją c się za sp o łecz e ń stw o , którego duszy spró ch n iałej w ielka chw ila nie porw ała. P rzez W as i tylko przez W as duch b o h atersk ich O jcó w przem aw ia, trw ajcie i zw yciężcie, zw yciężcie wroga i sobkostw o duchow e sp o łecze ń stw a".
W odpowiedzi na te słow a d o sto jn e i m ocn e, rzu
co n e pom iędzy zgrom adzonych ze siłą i w iarą, za
grzm iały grom kie strofy W arszaw ianki „O to dziś dzień krwi i chw ały — oby dniem w skrzeszenia b y ł".
1 płynęła pieśń po pieśni, i śpiew ki żo łn iersk ie i ko- lendy, a niezw ykłe zbiorow isko było dum ne, że oto do
stąpiło niezw ykłego zaszczytu goszczenia ks. Biskupa i delegatów N aczelnego K om itetu N arod ow ego; atm o sfe ra i nastrój wśród braci u łańskiej był tak pogodny, że o pu szczać się nie c h c ia ło baraku, m im o, że m istrz cerem on ii posłusznie naglił i przypom inał: „ jesz cz e pół- baon etapow y, kom pania skautow a i p a sterk a !"
Leśnem i drogam i, wśród m alow niczego pejzażu i po
god nej księżycow ej nocy zim ow ej udano się z wizytą
do oddziałów etapow ych i z kolei do n ajm ło d szej for-
m acyi legionow ej kom panii skautow ej przy K om end zie
Legionów .
W g łębi tajem n iczeg o boru, gdzie w ziem iankach czekali n ajm ło d sze żołnierzyki polskie, odbyło się znowu u roczyste łam an ie opłatkiem , przyczem ks. B i
skup przyrzekł skautom p o św ięcić nazajutrz S z tan d ar połowy — dar m łodziutkich skautek piotrow skich.
Gdy w racano tą sam ą m alow niczą drogą do L e gionowa, na wzgórzu obok kom endy, na obszern em
„polu m arsow em " przed połową kaplicą zb ierać się już zaczęły oddziały w olne od służby i zajm ow ały w yznaczone im stanow iska w zwartym czw oroboku.
G rom ad zili się oficerow ie, płonęły ogniska brzo~
zow e, skry ja sn e rzu cając w około, a św iatła reflek to rów skierow ane na kaplicę w alczyły o lepsze z m le- czn o -sreb rn ą pośw iatą księżyca.
Karny czw orobok legionow y strzeg ł św iątyni polo- w ej, — przed poszczególnym i oddziałam i widniały sztandary, w przytulnym blasku m iesiąca lśniła i igrała stal szab el kom endantów , a w głębi czw oroboku, obok sam ej kaplicy polska ork iestra w ojskow a stroiła in strum enty.
P o chw ili w rozgwar połowy wpada krótka ko
m end a: „ B a c z n o ś ć ! w prawo p a trz ! “ Przed frontem z ja wia się sz ef sztabu, kap. Zagórski, i odebraw szy raport, przy św ietle sm o ln ej pochodni, wśród zak lętej ciszy, wróg naw et nie śm iał zak łó cić uroczystej powagi, od
czy tu je żołnierstw u rozkaz wigilijny.
J a k głos czystego dzwonu brzm iały lapidarne i tre
ściw e rozkazu zwroty, ja k z rozm achu w zięte cięcie
hartow nej klingi przerzynały u roczystą cisz ę słow a
dziwnie tkliw e i m ocne zarazem :
Z o łn ie rz e -L e g io n iśc i!
Drugi już w ieczór wigilijny sp ęd zacie na linii b o jo w ef wśród ciężkich zm agań orężnych, zdała od daw nych do
mostw i ognisk rodzinnych.
W godzinę dziejow ych piorunów pow staliście do walki nieubłaganej z n ajeźd źcą i zbrojni w zapał, h ar
tow ne m ęstwo i dziedziczną nienaw iść do wroga O j
czyzny i kultury, p rzem knęliście w krwawym znoju i trudzie przez o jcz y ste ugory, by sztand ar zw ycięski czynu yolskiego zatknąć na kresach dawnej R zeczy p o sp o litej.
C h o ć g arść tylko nieliczna zrozum iała dziejow ą k o
n ieczn o ść i m ądre ducha P olsk i w skazania, praca W a
sza krwawa donośnie światu przypom niała całeg o N a
rodu pragnienia nieprzedaw nione i spraw ę polską aktu alną uczyniła.
Z dumą mężów czynem d ojrzałych i O jczyźnie za
służonych, m o żecie dziś w stecz patrzeć na szlak prze
bytych i dokonanych pow inn ości: sław a m ężnej obrony Karpat, n ieu g iętość walk na Podhalu, legend arne b o je na bessarabskiem pograniczu, o rężn e przewagi na zie
m iach K rólestw a aż po Litw ę starodaw ną i w arta n ie złom na na W ołyniu! Dziś W am przez gąszcza prze
św iecać zaczyna przyszłość ja śn ie jsz a , od rodzenia pro
m ień i w olności zapow iedź za trudy i zn o je.
B y W as upewnić, że dobrem je s t W asze dzieło, m oralnie silne i zdrowe, politycznie k onieczne i zba
w ienne i z n ajczystszych Narodu płynęło pobudek, przybył na nasz front bojow y n ajp rzew ielebniejszy ks.
Biskup Bandurski.
P rym as duchowy P olsk i o d rad zającej się i wielki d u ch a narodow ego chorąży przybył, by pobłogosław ić szeregi, w zm ocn ić je w w ierze spraw iedliw ej i dać św iad ectw o, że naród je s t z nam i w te j chw ili uroczy- ste j i przez Je g o usta d o sto jn e do dalszych wzywa zw ycięstw .
W ielkiem u patryocie cz e ść!
N iech zasłu żo n e sztandary Legionów P o lsk ich po
c h y lą drzew ca, a rozradow ane se rca z a śp ie w a ją :
„ E X C E L S IO R “ !
1 pochyliły się w kornym pokłonie drzew ca sztan darów przed D osto jn ik iem K o ścio ła, który w uroczy
stych szatach odpraw iać zaczął m szę pasterską — owo ta je m n e m isteryum tej dziw nie rad o sn ej i pięknej nocy leg io n o w ej; a sy stu je ks. Biskupow i karpacki kapelan Legionów , ks. P an aś — u słu gu ją polscy ułani.
Gdy m sza u roczysta się kończyła, złotousty Biskup zbliżył się na sam kraj leśn ej św iątyni i natchnione p o czął k a z a n ie ; — popłynęły słow a m ocarn e, zwroty krągłe i piękne, w skazania z n ajg łęb szeg o u kochania
•Ojczyzny płynące, które naw et n ieczu łe serca żo łn ie
rzy do łe z roztkliw iły.
I groźny poszum boru p rzycichł, jak b y z respektem w słuchany w nieom ylne słow a w ielkiej prawdy, g ło szo n ej przez wymow nego Sk arg ę naszych czasów :
,,A byli pasterze w te jże krainie c z u w a j ą c y i s t r z e g ą c y n o c n e s t r a ż e " .
W śród n o cn ej ciszy obch o d zi św iat cały ch rz e ści
ja ń s k i św ięto N arodzin B o żeg o D zieciątka, a myśl
wiernych unosi się wtedy ku o n ej krainie, kędy .p a s te rzom czuw ającym i strzegącym n o cn e s tra ż e " o b ja w ioną z o sta ła najw iększa ta je m n ica odrodzenia ludz
k ości, podstaw ow a prawda całeg o C hrystyanizm u, ta jem n ica w cielenia P rzed w ieczn ego Słow a.
Słow o, co ciałe m się stało , przyniosło spragn io
nemu człow iekow i pokój i h asła n a jsz la c h e tn ie jsz e w szechludzkiej m iło ści, spraw iedliw ości i w olności.
I ilek ro ć ludzkość o d stąpiła od zasad C hry stu so wej E w angelii, ty lek roć m iasto m iło ści, n i e n a w i ś ć , m iasto spraw iedliw ości, g w a ł t , m iasto w olności, t y - r a n i a, m iasto p o k o j u , srogie panow ały wojny.
Na tle pow szechnego bezpraw ia pow stała straszna zaw ierucha o b ecn a, która przew ala się poprzez ca łą E uropę, i porywa za sobą narody, sta w a ją ce w rogo przeciw so b ie.
W tym roku W ielkiej W ojny przypadł mi nie m ały zaszczyt odpraw ienia M szy p astersk iej w o bo zie pol
skiego żołnierstw a, które ja k ongiś owi biblijni p a ste
rze na czujnych stoi czatach i czeka w ieści w eseln ej o N arodzinach T eg o , co dźwignął ludy
k usło ń cu .
1 nic dziwnego, że, gdy św iat cały w ogniu, gdy P olsk a w zg liszczach , gdy z popiołów ma się w yłonić św iat nowy odrodzony, że w zawody z innym i stanął polski żołnierz, w alczący <> sw e praw a, że m u siał po
w stać nowy typ rycerza polskiego, co zapragnął zrzu
c ić jarzm o odw iecznego wroga.
Do W as, ry cerze o d ra d z a ją cej się P o lsk i, do W as, co ście najw yższą narodu ch lu bą, pospieszyłem z n ie
wypowiedzianą se rca rad ością, by z W am i św ięta prze
p ędzić, by tu u W as w o bo zie polowym ducha sk rze
pić i Sw oim z pow rotem now inę zaw ieść, że nieugię
cie sto icie na placów kach kresow ych i krwią ofiarną z a k reślacie g ran ice polskiej p osiadłości.
Je s te m dumny, że w te j u roczystej chw ili mogę być z W am i i razem zan o sić modły do P ana Z a stę pów. W te j chw ili na olbrzym im o b szarze ziem , gdzie
kolw iek płoną ogniska jasn eg o C hrystyanizm u, odpra
wia się M sza p asterska, celebrow ana przez biskupów w w spaniałych kated rach , skąpanych w potoku św iateł.
M oże mi jed nak każdy z biskupów pozazdrościć m o jej d z isiejsz e j katedry i m ego tłum u w iernych. O d
praw iam bow iem M szę św iętą w najw spanialszej o b e cn ie w P o ls c e katedrze, rękam i polskich żołnierzy w zniesionej, postaw ionej trudem i znojem w ojennym polskiego żołnierza, zro szo n ej krwią serd eczn ą b o jo wników o w olność narodu, a tak olbrzym iej i prze
stro n n ej, ja k olbrzym ie se rc e i duch prawego i szla
ch etn ego P olak a, zrzu cająceg o kajdany stu letn iej nie
woli... Odpraw iam w zniosłą B ożeg o N arodzenia pam iątkę pod czystem i jasn em niebios sklepieniem , wśród wy
so k ich kolum n w spaniałego lasu, wśród czw oroboku rycerstw a polskiego, wśród kadzideł bijących pod nie
b io s stropy od ognisk polow ych, przy których g rz e je cie trudem bojow ym spracpw ane ciała, przy odgłosie z dala g rający ch arm atnich organów , co zdają się w tó
row ać c ic h e j, a pokój n io są ce j polskiej kolęd zie...
O ! jak tu m iło i błogo wśród W as, N ajśm ielsi w narodzie, jed n i, k tórzyście bez m ędrkow ań pow ie
dzieli : — D z i ś l u b n i g d y !
i na szalę wypadków rzucili czyn tak głośny, że sp ra- w a polska w E uropie donośną się stała i do spraw ie- dliwego d o jrzała załatw ienia.
W śród nocnej ciszy niew oli, Wy jed n i na cz a ta ch ! Gdy śpią rodacy i b racia W asi snem gnu śności, zw ąt
pienia i zn iech ęcen ia, W y jed n i w ytrw ale straż trzy
m acie, cz e k a ją c chw ili, w której objaw i się O n o u m i ł o w a n i e W a s z e , w ypiastow ane w sn ach m ło d zieńczych, odczuw ane przez g o rące W asze se rca , d ło nią W aszą ry cerską D z i ś wykuwane. Wy jed n i straż trzym acie nad ideą u k o c h a n ą nad prom ieniem w ol
ności, zrodzonym w krwawym W aszym trudzie i m ę ce , wśród arm at dymu i rozjęku !
I dlatego wśród W as tak błogo i m iło ! Gdybyż P olsk a cała m ogła z bliska p atrzeć na czyny W asze i trudy, przekonałaby się, jak dzielne m a d zieci i Sy - ny, poznałaby, że ż y j e , i ż y c i e s w e z a w d z i ę c z a W a s z e j p o s t a w i e , W a s z e m u ż y c i u , W a s z e j o f i e r z e ! W s z a k t a m P o l s k a ż y wa , g d z i e Wy , g d z i e W a s z a k r e w s e r d e c z n a , g o r ą c e g o d o w o d z i ż y c i a !
T o też k lęk a ją c przed B o żą D zieciną, Konradow em i słow y w znoszę błagalną m odlitw ę :
B yś zw iódł z wędrówki długiej, M ój Naród do W s z e c h m o c y ! B y ś dał, co m ają inni,
G d y p r z y j d z i e s z j a k o D z i e c i ę t e j n o c y
B o żeg o N arodzenia
ta n o c je s t dla n as św ięta.
N iech idą w zapom nienia n i e w o l i g n u ś n e p ę t a .
Daj n a m p o c z u c i e s i ł y i P o lsk ę daj nam ż y w ą , by słow a się spełniły nad ziem ią tą sz c z ę śliw ą !
O ! n iech że płynie owa potężna m odlitw a z każ
dej piersi polskiej w te j w ielkiej dziejów godzinie I N iech się ju ż skończy w ę d r ó w k a długa narodu do Z iem i o b ie ca n e j, z domu niew oli do krainy w oln ości!
N iech w reszcie da nam P an , c o m a j ą i n n i , a czego nas bezpraw iem i gw ałtem pozbaw iono !
N iech, jak o przez B o ż e N arodzenie grzechu więzy zerw ane zostały, tak w tę n o c w ielkiej wojny i pożogi n ie sły ch a n e j, w tę n o c o statn ią krwawych porachun
ków, pójdą raz na zaw sze w z a p o m n i e n i a n i e w o l i g n u ś n e p ę t a !
P a n i e !
G a rstc e w iernych rycerzy, co w Legionach pod znakiem O rła B ia łeg o w alczą, d ałeś p o c z u c i e s i ł y !
T ak ież p o czu cie siły daj ty siąco m naszych na w szystkich o bszarach daw nej R z ecz y p o sp o lite j! N iech się p oczu ją jed n ą , w ielką, nierozdzielną r o d z i n ą , olbrzym ią a r m i ą , zdolną do obrony W iary i W o l
ności 1
A wtedy P olsk a ca ła okaże się żywą.
T ak ą P o lsk ę żywą daj nam o P a n ie ! D aj, by słow a się spełniły, nad Z iem ią tą szczęśliw ą !
S zczęśliw ą ziem ia przez C ieb ie w ybrana, ch o ć p o kryta m ogiłam i i zg liszczam i, bo wierzym y m ocno, że spełni się to, co ś przyrzekł w ybranym Sw oim , gdyś m ów ił;
— A wy teraz u c i s k m acie... lecz, u cisk W asz w r a d o ś ć się o bró ci.
Szczęśliw ą ziem ia podobna do Z iem i m ęczeń sk iej pierw szych czasów ch rześcijań sk ich , bo z n iej jak z tam te j pow staną nowe pokolenia wyznawców, bo z niej jak z tam tej w yjdzie odrodzenie !
Nad ziem ią tą szczęśliw ą, dziś zn iszczoną i spu
stoszon ą, w yrzecz T w e p otężne Sło w o :
— S ta ń się !
a okryje się chw ałą, rad o ścią i pokojem !
R y cerze polscy ! N iechże otucha i ufność niezłom na znowu W as ożywi, by ście zdolni byli na każdy dzień szary, na każdą ch w ilę trudu i znoju pow tarzać za p o e tą :
Zw yciężę na tej ziem i,
Z te j ziem i P a ń s t w o w s k r z e s z ę , Synam i my Tw ojem i,
B ł o g o s ł a w c z y n i r z e s z ę !
Strażnikom znicza narodow ego — rycerstw u pol
skiem u cz e ść !
Bóg niech błogosław i W aszym w ielkim zam iarom i doda m ocy W aszym m ieczom !
T rw a jcie i z w y c ię ż a jc ie !11
Ś w ię ta Le g io n ó w .
N atchnionem i usty, w zrokiem głębokim i władnym i gestykulacyą żywą rzu cał ks. Biskup w duszę z b ro j
nego zbiorow iska słow a dumy i żalu, skargi i w esela, a postać Je g o ruchliw a w śn ieżn ej bieli koronek i ła godności fioletu w prost fan tastyczne czyniła w rażenie na tle ciem nego lasu, ośw ietlana co pewien czas łuną polow ego ogniska.
K rzepiący widok, głębią potężnego piękna na dłu
gie lata w spom nień trw ale naznaczony !
*
**
R ano o godzinie 1 0 -e j w pierwszy dzień św iąt B o żego N arodzenia oddziały stacy o n u jące w Legionow ie i delegacye poszczególnych pułków w ysłuchały N szy u ro czy stej, którą odpraw ił ks. Biskup w kaplicy polow ej.
P o M szy odbyło się p ośw ięcenie bojow ego sztan
daru kom panii skautow ej, sztandaru n ajm łod szych ż o ł
nierzy polskich, którzy swą szczytną służbę dla O jczy zny okupili w boju pod Kuklam i życiem dwóch dziel
nych tow arzyszy i ch w alebnem i ranam i kilku innych.
W czw oroboku zahartow anych karpatczyków stanął oddział „n ajm ło d szy ch " polskich żołnierzy, na froncie zaś tuż przed kaplicą kom endant oddziału i skaut-żoł- nierz ze sztand arem , na którego jed n ej stron ie na tle czy steg o am arantu lśnił o rzeł biały i skautow e zaw o
łan ie „czu w aj1*, zaś na drugiej w izerunek M atki B o sk iej
■Częstochowskiej.
P o d n io słe zn aczen ie służby m łodzieży w szeregach o d rad zającej się O jczyzny ks. Biskup pięknie podkre
ślił w kazaniu do skautów z w ró co n e m :
KS. BISKUP, POSEŁJSROKOWSKI,PUŁK. ZIELIŃSKI,PPUŁK. SIKORSKI PRZEDKWATERĄ EKSC. DURSKIEGO Fet por.K Drewnowski.
„C zu w aj" — oto h asło, które czytam w ypisane na pośw ięconym przezem nie W aszym sztandarze, wypi
san e u stóp o rła białego, który rozw inął sw e skrzydła do lotu, do w olności. I wy, jak m łod e o rlęta już wy
ciąg acie sw e skrzydła do lotu, którym słu żb a dla O j
czyzny. „C zu w aj" — to W asze ch w alebn e h a sło , któ
re ście P o ls c e przypom nieli, swą tre śc ią stare, z poko
lenia na pokolenie przechodzące, znane w sw ej isto cie i szlach etn ej m łodzieży filareck iej, „ cz u w a ją cej" w słu ż
bie „O jczyzny, nauki i cn o ty ".
J e s te ś c ie je sz c z e w wieku „ n a u k i". L ecz są czasy w ojenne, gdy zam knięte w rota szkół, akadem ii i uni
w ersytetów , gdy nauka norm alna s ta je się niem ożliw ą, gdyż każdy prawy syn O jczyzny chw yta za broń, by pędzić w roga z sw ej ziem i. A wtedy n ajlep szą szkołą dla m łodzieży m oże być tylko słu żba w ojskow a. S ta rs i W asi koledzy w alczą ju ż oddaw na w szereg ach L eg io nów polskich. C ho ć za m łodzi je s te ś c ie , b y ście stale dźw igać m ogli karabin, by ście p od ołać m ogli w szyst
kim trudom żołnierskiej służby, tow arzyszycie sw oim bracio m starszym w ich pracy w o jen n ej nie tylko nio
sąc w sparcie swych m łodych ram ion, lecz rów nocze
śnie sam i zapraw iając się w te j n a j l e p s z e j s z k o - 1 e, jaką o b ecn ie dla P olak a je s t słu żba w Legionach.
W szkole te j u czy cie się kardynalnych cn ó t obyw atel
skich : w ięc ordynku, karności, w ytrw ałości, p o św ięce
nia w łasnych am bicyi na ołtarzu O jczyzny, zupełnego
zap arcia się sieb ie i ofiary z życia. W śród huku a r
m at i szczęku broni, w ychow u jecie się na dzielnych
obyw ateli w olnej — da B ó g — O jczyzny. Ć w iczenia
W asze d zisiejsze to nie robota na popis i poklask, to żywy w spółudział w Czynie, w ypływ ający z serd eczn eg o ukochania Idei w olności. Ja k o najm ło d si zaś z w alczą
c e j P o lsk i je s te ś c ie tymi, którzy p am ięć św ieżej krwi bo h atersk iej w yniesioną z o b e cn e j walki o w olność, ja k o naoczni je j świadkowie i w spółuczestnicy, w eźm ie
cie ze so bą na dalszą W aszą p racę lat d ojrzałych i sta n ie cie się potem pokoleniem , co naw iązując nici „ m ię dzy daw nem i a now em i la ty “ , utrw alać będzie tradycyę bohaterstw a.
Kiedyś — da B óg — przyjdzie W am „czu w ać"
u granic O jczyzny w olnej, jak niegdyś na starych s ta n icach czuw ali kresow i rycerze. P o m n ijcie wtedy cnoty, w których się w yćw iczycie, zaczerp n iętą tutaj w iarę, siłę i m ęstw o krzew ić i w dalsze przenosić pokolenia, które po nas przyjdą.
O to W asza ro la , żołnierzykow ie m łod ziuchni, oto zad anie w asze w ch ło p ię ce j W aszej rycerskiej posłudze z piorunów W ojny W ielkiej w yniesione. Sw ó j sztand ar m łodzieńczy, sw o je skautow e „C zuw aj" z burzy d zie
jow ej w yd źw ignięte, p o n iesiecie jak o pochodnię jasn ą w n astępne pokolenia. Na tę dalszą drogę i pracę w p o w ojenne dni błogosław ię T o b ie , kochana m łodzieży.
Trzym aj wysoko sw ój sztandar, podnosząc innych na wyżyny sw oich podniosłych ideałów O jczyzny, nauki i cnoty i spuściznę O jcó w przekaż w szczęśliw szych w arunkach w dalsze p o k o len ia !"
W podzięce i czci kornie pochylił się sztandar skau towy przed D ostojnikiem , a szeregi na „ b a cz n o ść" od
dawały pokłon w ojskow y, poczem przy dźw iękach m ar-
CMENTARZW WOŁCZECKU Fot* por.K.Drewnowski
szów narodow ych przedefilow ały oddziały, u d ając się do z a ję ć swych zwykłych.
Na południe pierw szego dnia św iąt program zapo
w iadał pośw ięcenie krzyża pam iątkow ego na grobie ka
pitana C zech ny-T arkow skiego i tow arzyszy na cm en ta
rzu w W ołczecku .
N iew ielkie w zgórze cm en tarne w ielokrotnie podczas walk o strzeliw an e, ponury św iadek krwawych i o fiar
nych zm agań legionow ego oręża o posiadanie terenów o k o licz n y ch , kryje teraz drogie m auzoleum kresow e grobów rycerskich na P o lesiu .
P olesk i m izerny cm entarz wioskowy, dźwignięty do godności narodow ych hohaterów m auzeleum , przytulił szereg kurhanów m ogilnych, kryjąc d o czesn e szczątki godnych w szystkich trzech polskich brygad oficerów , zbratanych tutaj w śm ierci przymierzu.
P od w ysokoram iennym prostym krzyżem sosnow ym z rytym n a p ise m : „Za w oln ość, c a ło ść, n ie p o d le g ło ść", w obram ow aniu św ieżo ścięty ch srebrn ych so sen , c z e kały m ogiły kap. C z e ch n y -T a rk o w sk ie g o , por. Łyska, ppor. Z alesk iego i C ecen iow skiego, ch o r. M ajew skiego, M itery i L ejczak a oraz niepogrzebane je sz c z e zw łoki artylerzysty P iotra K ataby, poległego tego dnia od gra
natu na pobliskich pozycyach, na przybycie D osto jn ego A rcypasterza i świty.
Na wzgórzu cm en tarnem szereg i honorow ych plu
tonów i sztaby brygad, u skraju dróg k apelan połowy, ks. Antosz, wita ks. B iskup a i na cm en tarz p row ad zi;
wyprężyły się szeregi, lśni w słoń cu stal szabel i iście
cm entarna panu je cisza.
Nad grobem rozw artym m odły u roczyste sam ks.
Biskup odpraw ia i pierw szą grudkę ziem i na beztru- m ienną rzuca m ogiłę, grudki padają raz po raz i m o giła rychło usypana p o ch łan ia zwłoki je sz c z e jed nego żołnierza polskiego obowiązku, — rośnie sym bol pośw ię
cen ia, w aleczn ości i hartu w służbie Idei!
Gdy cerem on ia uroczystego pogrzebu m iała się ku końcow i, ks. Antosz doniosłym głosem p r o s i: „Naj- p rzew ielebn iejszy ks. B isk u p ie ! Krzyż wspólny na m o
giłach żołnierzy legionow ych, to nasze polskie m auzo
leum kresow e kości bohaterów racz swą A rcypasterską pośw ięcić rę k ą !"
M odłam i i w zniosłem słow em pożegnania uśw ięcił ks. Biskup m auzoleum kresow e, o d d ając cz e ść p o le
głym żołnierzom i do zw ycięskiego wytrwania wzywa
ją c żywych ; w kornem skupieniu słuchano gorących słów Biskupa, który zda się rozm aw iał z duchem po
ległeg o kapitana Tarkow skiego, co i w śm ierci godzi
nie na krwawem wzgórzu Kostiuchnów ki niezm ordow a
nie i ch w alebn ie przew odził wraz z nim w tym boju poległym k o leg o m -o ficero m i 57 żołnierzom legionistom .
„Ty, co ś poległ dla Idei C hw ała Ci.
B o ś padł w progu Tw ej nadziei, N ie cz e k a ją c sw ej kolei
Ja sn y ch dni.
U Tw ych prochów , u mogiły,
B ęd ą wieki szukać siły,
I zaznaczą T w o je kości
KRZYŻ PAMIĄTKOWY NA CMENTARZU W WOŁCZECKU
F o t . por . K D r e w n o w s k i
W ielką drogę ku przyszłości Ś lad em krwi.
U tej m ogiły ry cerskiej sto ją c , m ogę o d n ieść te słow a pow ażne i siln e do tych bohaterów , którym dzisiaj krzyż "pamiątkowy św ięcim y.
W w alce dla idei padli ofiarni rycerze w olności, padli ci, którzy m ieli za so bą 14-m iesięczn ą kam panię, uciążliw e walki wśród gór karpackich i na b essa ra b - skich step ach i w swym w ojennym pochodzie aż tutaj zaszli na kresy P o le sia , by wśród posępnych bagnisk paść i to w progu now ego życia, nie doczekaw szy już tak bliskiego sło ń ca odrodzenia. L ecz zato czcigod na je s t ich m ogiła. P ołożyli tu sw e cia ła ja k kop ce gra
niczne, założyli tu swą m ogiłę, jak o kresow y wał R z e czypospolitej, od którego odtąd o d b ije się fala m o skiew skiego najazdu.
O drzuciw szy go precz ze sw ych pradaw nych dzie
dzin, m urem nieprzebytym tu na rubieży położyli się i zapew niają, że odtąd w roga do ziem i o jcz y stej nie wpuszczą.
I w tern w łaśnie leży zn aczen ie i św ięto ść te j ry
cersk iej mogiły, te j kresow ej strażnicy narodow ego bytu.
1 na to ch w alebn e m auzoleum złożyły się n ajle p sze duchy od rad zającej się P olski. Z m ocy w yższych prze
znaczeń zeszli się tu taj obok sieb ie n a jd zieln ie jsi pra
cow nicy z pośród m łodego pokolenia. Czyż o każdym z nich szczegółow o mamy się teraz nad m ogiłą rozw odzić.
Każdy z n ich był innym typem , a w szyscy poszli
pod jed n em nazw aniem , w szystkich porw ała jed n a i ta
sam a płom ienista idea, która m usiała ich sprow adzić na ten sam teren pracy i pod znakiem czynu p o słać w bratersk iem przym ierzu na śm ierć ofiarną.
O to jed en z n ich jakby m nie duchem przyzwał tu
ta j, kapitan Zygm unt C zech n a-T ark o w sk i, syn ziem i sied le ck ie j, entuzyasta, rom antyk, dusza na w skroś szlach etn a, ca ła słu żb ie O jczyzny oddana, jed en z n a j
piękn iejszych typów m ło d ej P olski.
W pam iętną ro czn icę T rau gu ta w roku ubiegłym w katedrze lw ow skiej na w alkę błogosław iłem zastępy strz eleck ie z C zech n ą-T ark o w sk im na czele.
Dziś jeg o m o giłę św iętą przyszło mi p o błog o sław ić ze sm utkiem i dumą, że oto był ci to syn wierny P o ls c e do o statk a, który nie tylko śm iercią ofiarną, le cz i życiem pięknem i Czystem zostaw ił wzór pod
niosły.
Z nim razem we Wspólnej m ogile sp o częli o fice rowie z pod jeg o kom endy: ad ju tant jeg o K onstanty M ajew ski, prawdziwy jeg o brat duchowy, m łod zien iec o szlach etn ej kryształow ej duszy i woli n iezło m n ej, d alej dzielny ppor. Z aleski, dobrze zasłużony śląski d ziałacz ludowy i organizator ruchu w ojskow ego w pra
sta rej ziem icy piastow skiej por. Ja n Łysek, w reszcie ch ło p -o fic e r L e jcz a k , co m ęstw em i k arn ością szarżę o ficersk ą zdobył i w ielce ją so b ie szacow ał, aż krwią serd eczn ą p rzypieczętow ał sw e wysokie p o czu cie ho
noru polskiego o fice ra.
O bok zaś te j pospóln ej mogiły n ajlep szy ch o fic e
rów 2 - e j Brygady zaszczytnie poległych na tern sam em
krwaw em bitwy polu w ów pam iętny poranek z 5-go
ZDOBYTEPOZYCYEROSYJSKIEKOŁOCMENTARZAW WOŁCZECKU
listopada sp o częli jak b y na znak w ielkiego z jed n o cze
n ia : dzielny, a cichy i skrom ny o fice r 3 -c ie j Brygady pułku 6 -g o chor. Stan isław M itera i m ężny, w ielokro
tnie wsławiony ppor. 1 -e j Brygady Izydor C eceniow ski, kresow iec, syn ziem i w ołyńskiej.
P iękna to rodzina żołnierska, kwiat m łodzieży p o l
sk iej, w ałem obronnym na ru bieżach kresow ych p eł
niący wartę.
Pod znakiem Traugutta poszli oni na b ó j za P o l
skę. Oni — te now e Traugutty, nie m n iejsi od tam tych. T ak sam o bo h aterscy i św ięci, jak ich o jco w ie z 31 i 6 3 r. N o że w ięksi przez ów cały tragiczny splot warunków, wśród których przyszło im teraz w alczyć za P olsk ę.
G arść ich tylko, lecz nieliczny ich zastęp m a za sobą ju ż tak olbrzym i zasób czynów i bo h aterstw . C ałą P o lsk ę wszerz i wzdłuż przem ierzyli, od Karpat lesistych i stepów b essa ra b sk ich po D u n ajca i W arty brzegi, od Nidy poprzez W isły wody nad poleskich rzek i bagnisk rozlew y, w szędzie ślad em krwi ofiarn ej zaznaczyli swą wolę bo h aterską i Europie zdum ionej narzucili na nowo zapom nianą spraw ę naszą.
Czyż nad m ogiłą tych n ajlep szy ch synów P olsk i mamy się sm utkow i o d d aw ać?
Ż aliż w żalu mamy się pogrążyć, że ty le ofiar da
rem nych i tyle krwi na próżno się le je ? ... S ą pew ne stw orzonka w przyrodzie, k tóre zwykły odbyw ać p e
wne planow e ruchy — a gdy im stan ie co na p rze
szkodzie, bezw iednie m ilionam i całem i kład ą się i tw o
rzą pom ost, po którem inne m iliony p rze jść mogą.
Ś w ię ta Le gio n ó w .
T ak im pom ostem m iędzy tyranią a w olnością są ci boh aterow ie, którym kresow y krzyż pamiątkowy w zno
sim y. P o ich cia ła ch ofiarnych idziem y d alej kon se
kw entnie i niezłom nie, póki nie zdobędziem y brzegu w olności. A płakać nad ich zgonem nam nie w olno, bo rola pom ostu, którą spełnili, je s t d oniosła i k on ie
czna. W ogólnyąi pochodzie do nowego życia byli b ez
w zględnie potrzebni i wywiązali się ze swej roli z n a k om icie. D la nas są pom ostem , po którym idziem y do w olności — w obliczu Europy zaś są jako R ejta n n o w oczesny, zak ład ający protest przeciwko krzywdzie niew oli. „Nie pozw alam " w ołają ry cerskie mogiły i zm u
sz a ją w szystkich do w ejrzenia w naszą dolę i w zięcia pod uwagę n aszej sprawy. Zbaw ienną w ięc je s t ich o fiara boh aterska i ch w alebn a ich m o giła. P o k ó j W am, dzielne duchy i chw ała w ie cz n a !"
W n atchnione słow a a rcy p a stersk ie j przemowy co cz a s pewien w dzierał się głuchy pomruk arm at nieprzy
ja cie lsk ich , k tóre na pobliskim fro n cie z artyleryą le gionową głośną prow adziły dysputę.
W arty plutonów honorow ych schod ziły z cm en ta
rza, gdy powóz przew ielebnego ks. B isku p a wśród ho
norow ej asysty kaw alerzyckiej ruszył do szpitala polo- w ego 3 -c ie j Brygady. D okładne zw iedzenie sal ch o rych i dłu ższe rozm ow y z przebyw ającym i tam leg io nistam i zajęły czas dłuższy, poczem spożyto skromny obiad w baraku szpitalnym . Na odjezd n em ks. Biskup sz czerze gratulow ał wzorowych urządzeń sanitarnych zast. szefa sanitarnego dr. Bobrow skiem u Em ilow i i k ie
rownikowi zakładu por. dr. K orolew iczow i.
KS. BISKUPBANDURSKI W SZPITALUPOLOWYM3.BRYGADY
P op ołud nie i w ieczór spędził ks. Biskup i g o ście
•w dywizyonie] drugim ułanów i w sztab ie 2-g iej B ry gady.
W dywizyonie rotm . B rzeziń skiego p rzyjęcie odbyło s ię w baraku polowym, piesi ułani stan ęli przed w ej
ściem i utworzyli szpaler, konni zaś z d obytem i sza
blam i i zapalonem i pochodniam i z a jęli drugą stron ę drogi, którą przybywał ks. Biskup i goście.
P rzem ó w ien ie pow italne w ygłosił rotm . Ja n D unin- B rzeziń ski, d zięku jąc za zaszczyt odwiedzin, które b ar
dziej je sz c z e skrzepią ducha ułanów polskich i do no
wych głośn ych czynów z a ch ę cą. B o d źcem w tych w al
kach będzie i droga spuścizna po sław n ej Rokitny ko
m e n d a n cie : szabla boh aterskiego W ąso w icza, — „ten m iecz — k ończył rotm . B rzeziński — godnie nam za
kreśli drogę czynów w służbie u kochanej id e i1'.
C iep ło i serd ecznie odpow iedział na pow itanie ks.
Biskup, z a z n a cz a ją c , że baw ił w B u d ap eszcie, gdy w ieść o w iekopom nej szarży go d o sz ła , — W ęgrzy z piety
zm em w yrażali się w ów czas o tym śm iałym czynie le gionowym i zaznaczali bez ogród ek, że tylko P olacy tak n ieustraszen ie w alczyć um ieją.
K s. Biskup zapragnął potem poznać którego z u cz est
ników szarży, — przyw ołano B okalskiego, Solidzyńskiego, Sok ołow sk iego i Sen ow sk iego R om ana, każdemu z nich D osto jn ik k ościo ła długo i czu le rę ce śc isk a ł, podno
sząc parokrotnie: „W sk rzesiliście S o m o -S ie rę , o czynie W aszym historya w dzięcznie w spom inać b ę d z ie !"
Ze względu na o b ecn o ść rów n oczesną starego kar-
patczyków kom endanta, pułk. Z ie liń sk ie g o , ubóstw ia
nego form alnie przez oddziały 2 - e j Brygady, p rzy jęcie w dywizyonie B rzeziń skieg o było hołd em dla ks. B i
skupa i zarazem aktem czci i m iłości dla pułkownika.
C hór ułański pod batutą podpor. R oleckieg o , po wykonaniu szeregu kolend i pieśni żołn iersk ich , o d śp iew ał sp ecyalnie na ten w ieczór na c z e ś ć pułk. Z ie
lińskiego napisaną kantatę-.
„O drogi, W odzu n asz, W róć w spólnie z nam i żyć, Ty o każdego dbasz O T o b ie będą śn ićl
N atchnij nas serce m Sw em ,.
D odaj otuchy, s ił,
L ecz bardziej prosim C ię , B y ś w rócił z nam i żył L
S tary wódz, serd eczn ie w zruszony przyw iązaniem ukochanych żołnierzy i piękną atm o sferą p an u jącą w niezw ykłem g r o n ie , zm ógł zwykłą m ałom ów ność i wspomniaw szy na walki przebyte i godną legiońską słu żbę na k resach, na udrękę m oralną i fizyczną żo ł
nierza polskiego, kończył u roczyście p rzem ow ę: „ P o w iadam W am , ch łopcy, trzeb a w ytrw ać, wytrwać do końca, ch o ciażby nie w iedzieć co je sz c z e nastąp ić m ogło. A Wy, C zcigodni G o ście, p rzy jm ijcie starego żołnierza zapew nienie nieugięte i do kraju zaw ieźcie zobow iązanie, że my, panow ie, w ytrw am y".
T o zapew nienie wytrwania nie było czcą przechw ałką,
kto w idział żar oczu zgrom adzonych, i zna p o czu cie
obow iązku żołnierza polskiego, wiedział, że były to
PUŁK. ZIELIŃSKI I KAP. ZAGÓRSKI WRACAJĄZ POZYCYI
KS. BISKUPBAŃDURSKI WŚRÓDŻOŁNIERSKIEJ DELEGACYI WSZYSTKICHPUŁKÓWLEGIONOWYCH Fot. por. K. Drewnowski
u roczyste śluby hartu i nieu g iętości aż do krwi o sta - tn iej kropli z żył.
Z akończeniem u roczystości św iątecznych w obozie Legionów była u czta żo łn iersk a w m enaży o ficersk iej w Legionow ie. W dzień wyjazdu ks. Biskupa zgrom a
dziły się na placyku przed Je g o kw aterą żołnierze i delegacye pułków i oddziałów , były reprezentow ane w szystkie rod zaje broni, by hołd od dać O jczyzny cz ci
godnemu wysłannikowi i o błogosław ieństw o dla czynu w ojennego na dalsze dni walk poprosić.
Ks. Biskup obch o d ził szereg i, czu le i długo z ka
żdym rozm aw iał, rad u jąc oczy i krzepiąc ducha żoł- nierstw a polskiego na długie czasy zm agań orężnych.
Słow o pożegnalne wypowiedział ppułk. Siko rsk i, d zięku jąc żołnierzom w im ieniu ks. Biskupa v w łasnem za ja sn e chw ile pobytu na fron cie, za skrzepien ie i wiarę, która b ije od okopów polnych i do wytrwania na placów kach poza frontem zniew ala.
„Czyny W a s z e — kończył ppułk. Siko rsk i — cz e ść i poszanow anie dla im ienia polskiego wśród o bcy ch budzą, ale W asza w iara i nieugięte w ytrw anie są naj- lepszem dla Narodu w łasnego w skazaniem ja k służyć należy O jczyźn ie.
Zaw iódłby się srod ze ten, kto ch ciałb y z poza frontu zach ętą W am służyć, dziś do W as n ie ch a j w ę
drówki kierują i tu taj w ziem ian kach , w polow ych s a
dybach przyziem nych, w okopach na k resach n iech
wzorów, rady i otuchy szu kają. C z e ść W am żo łn ierze
polscy, jedyni rzecznicy szczery ch pragnień Narodu
i je g o woli niezłom ni ry c e rz e !"
Św ięta narodow e r. 1 9 1 5 w obozie Legionów na P olesiu m iały się ku końcow i. P ow óz ks. Biskupa zni
kał powoli z oczu, cich ły ech a słów w ielkich i uro
czystych i żołnierstw o polskie w racało na posterunki, by trw ać niezłom nie i w ytrwać w zaszczytnej w alce o Narodu cz e ść , jeg o honor i przyszłość.
Legionow o, 1. Styczn ia 1 9 1 6 .
KS.BISKUPBANDURSKI I PPUŁK. SIKORSKI NAODJEZDNEM Fot. por.K. Drewnowski