167
R o k t r z e c i. N - 1 2 , ( 8 4 ) . o m a 2 5 k w i e t n i a 1 8 4 0 .
P ism o M ło d a P o ls k a , w ychod zić b ęd zie jak dotych czas tr zy r a zy na m iesiąc (1, 1 0 i 5 0 ) w num erach arkuszo w y c li.
P rzed płata kw artalna na K w iec ie ń , M a j, C zerw iec, jest fra n k ó w trzy.
Od w iersza z 5 6 lite r oznajmieh płatnych, opłata 25 cen tim ów .
W szelk ie listy i p rzesyłk i p ien iężn e adressow ane maję być franco : a M. E . Januszkiewicz, rue des Marais Saint-Germain, 17, a Parts.
Przysłano D a m z Polski recenzję romansu Pani Hofmanowej Karolina. Otwieramy jej nasze kolumny, bo w naszem wyjątko- wem położeniu, gdzie każda myśl niema właściwego organu, nieraz należy dać się objawić wszelkiemu, byle sumiennemu zdaniu , w ogólnym interesie tarcia się umysłowego, dyskussji.
Nieprzyjmujemy zaś odpowiedzialności za nie, bo dotąd niezda- rzyło nam się czytać romansu P. Hofmanowej; a wnosząc z prze
szłych pism tćj autorki , z jej charakteru , powątpiewamy aby miała przedsiębrać oczernienie kogokolwiek, choćby wielkiego świata, który z resztą czernić już trudno , a do którego obrony nie czujemy usposobienia w sobie.
Zdaje nam się że w Karolinie, oprócz strony wznioślejszej, skreślenia wzoru kobiety w nieszczęśliwe śluby ujętej, oczem szanowna recenzentka nie wspomina, ale czego domyślać się można skoro osnowa Karoliny ma [być ta sama co romansu A m airiage o f high life, — oprócz tej części głównej zapewne i
krytykę wielkiego świata, musi ograniczać się na tem niewinnem naganieniu cudzoziemszczyzny, którego pierwszy przykład dawał X . Czartoryski jenerał ziem podolskich, które było materjałem, komicznym dla Juliana Ursina Niemcewicza.Żałowalibyśmy,ale jedynie z artystowskich powodów,gdyby autorka Karoliny nazbyt szeroko się nad tem rozwiodła, jak pozwala przypuszczać recen
zja prawie cała w to wymierzona, lemat ów łatwy niezmier
nie a więc wcześnie zużyty, wyrzućmy już ze świata sztuki, i wystawmy go na pastwę publicznemu wygwizdaniu r mamy już Hrabinę w Pana Nowinie, starościnę w Powrócie Posła, cała famili§ w cudziemszczyźnie Fredrą — nie róbmy męczennicy ze śmieszności. Jeżeli przecie Pani Hofmanowa chciała w powieści swojej zachować barwę czasu w jakim jej wypadki umieszcza, wtedy to nastawanie na pewne błędy towarzyskie nie jest już chwytaniem za łatwe motywa satyry; jest raczej koniecznościg prawdy obrazu.
Rozumujemy lak w przypuszczeniach, i przewidzeniami na- szemi osłaniamy autorkę Karoliny przeciw ostrym wnioskom recenzentki, mimo że pokładamy w tej ostatniej zupełne zaufanie, i co do nas, gotowibyśmy zawsze zdać się na trafność jej s§f!u.
Łatwo wytłumaczyć pozorny sprzeczność. T§ raz§ dowcipna re- cenzentka mówi w imieniu wielkiego świata, a żywość jój słów zda się nam stwierdzać nasze podejrzenie, że -wielki świat jestto dama dla której wszystkie zwierciadła odbijają fałszywie, a wszyscy malarze chwytający podobieństwa s§ oszczerce.
K A R O L I N A.
« Zprawdziwa radościa powitaliśmy świeżo wyszłazdruku : Powieść Pani Klementyny z Tańskich Hoffmanowej pod tytułem K a ro lin a ; wspomniawszy sobie dziwnie miłe BozrywJci dla D zieci, Dziennik Franciszki Krasińskiej, tak trafnie malujgcy
I 5 &
towarzystwo ówczasowe, tak pełen uczuć i myśli szlachetnych* j cechujących narodowość naszą; niewątpiliśmy iż Karolina jeżeli ! nie przewyższy, pewno dorówna dawniejszym płodom szanownej ij Autorki, tak w dążnościach moralnych, jakoteż w gładkości i ] przyjemności sty łu ; — niestety! boleśnie nasze nadzieje omyło- ij nemi zostały, ho my jesteśmy z tych może dziecinnie i gfapowa- to lubiących sławę narodową, że choćby najdrobniejsża gwiazdka [j świeciła na widnokręgu Ojczystym chcielibyśmy aby nic jój i.
światła nie przygasiło; autorka zapewne z wyższego punktu j1 'oświaty uważając tę rzecz, nie zdaje się być naszego zdania, o czem później wspomnę. Nasamprzód wyznać muszę, żem się rozśmiała serdecznie znachodząc w ciągu czytania ustawicznych ustępów pełnych najostrzejszych przycinków, najsurowszych potępiań Polaków nie umiejących mówić i pisać czysto po pol
sku — kiedy mówię ja, co po części należę do towarzystwa tych a niecnych polek, uderzoną zostałam podobfiemi do następujących tak nazwanych gallicy'tm6tv:naiit>noJć, ideaf, parentela,dyskarsa i
konteplacia, galanlerja, typ, atnybaciami alh izyj, n a d nic. serca !]
(le fo n d d a coeurj albo laka była treść i s ó l ic h s łó w ! Dziwna rzecz że ircho nasze zachowało t:,k drażliwe czucie na wyrażenia nie czysto polskie-, kiedy nas autorka odsądziła od wszelkiej zfia- jomości języka, a co w ięcej, co niesprawiedłiwiej, od wszelkich uczuć nie tylko miłości ojczyzny' ale zda się uczciwości i go
dności ! — Nam w krają pozostałym nieocierającym się z Emi- j j gracją o zdania w yscdtiejcyw ilizacji która sądząc z dzieła Pani | j Hoff. zasadzałaby.się na samem oczernieniu wszystkiego tego i
co kiedyś urodzeniem celowało nam na mórych, jeżeli nie dzielimy cierpień wygnania, za lo bliżej cięży j;itzmo niewoli— |j
■nam mówię , inszem zdaje się być powołanie obdarzonej uczu- ! ciem delikatnem, kobiecefn , a przytem znakomitą zdolnością,
prawej Półki ! Dobrze jest wytykać błędy od których niestety I nie jesteśmy wolni, ale nie z ta zajadliwością, że tak powiem za- ■ wiścią ! Prawdziwie ktoś złośliwy mógłby pomyśleć że Pani j Hoffmann równie jak Pani Morgan w swojej Princesse mści się ;
il
za jakąś urazę osobistą, na towarzystwie które jej się podoba na* |j zywać arystokratycznem ! Choć to żadnego nie tnoże być po- - równania z dumą magnatów angielskich a polskich; u nas już to ji dla republikańckiej formy rządu, nie było nigdy wyraźnego roz- ' dzielenia kast; tam g d zie szlachcic na zagrodzie równy Panu I Wojewodzie , towarzystwo zawszę złożone było z osób różnych i stanów majątków i godności : Mogę zapewnić iż uczęszczając do domu najwyższćj elegancji i urodzenia u jednej z dam wzmian- j kowanych przez autorkę, a której znane uczucia -patryotyczne j drogo przez nią opłacone, widzę milej przyjętego i cenionego j człowieka bez imienia ale ukształconego rozumu i wyniosłego i serca, niżeli xiążąt i hrabiów którzy mu niedorównali; — widzę |j tam także kamerdynerów i kucharzy cudzoziemców— pierwsi nie stali się zawadą ażeby większa część służby była złożoną z samych polaków, a drugi choć przyprawia potrawki i sosy ! z francuska, gotuje wyborny barszcz, kapuśniak, zrazy, które potrawy jako polskie zawsze wychwalane i lubiono nad wszy
stko. Sama pani tegoż domu zaręczyła mnie, iż choćby w tem j nie znajdowała nic hańbiącego, jednak nigdy w życiu nic należa- i ła do przedstawienia widowiska żadnej innej sceny historycznej, prócz jednej, wyjętej z romansu Jan z Tenczyna, i to na uczczę- I nie czcigodnego Niemcewicza. Zapewne wolne są dodatki i uro- j jenia w romansach — ale kiedy się przytacza takie fakta w za
miarze nagany, trzeba się zapewnić o prawdzie. W czem także bardzo się pomyliła autorka, to w epoce w której rozwija swą | powieść; gdyby ją była cofnęła o lat 2 0więcćjby było rzeczywi- 1 stości i prawdy w odmalowaniu ówczasowego towarzystwa — Śmieszna a wrodzona nasza chęć do małpowania obcycb zwyczajów, zwłaszcza francuskich , wzięta swój początek od wstąpienia na tron Polski Marni G o n za g i, uśpiona później pod panowaniem Sasów, znowu się obudziła z większą namię
tnością po wyniesieniu na króla Poniatowskiego; jednak daje się to wytłómaczyć i poniekąd usprawiedliwić niezmierną chęcią j tegoż króla ubóstwiającego nauki i sztuki piękne, wyrwania na- I
I G I
rodu z grubćj ciemnoty, prawie barbarzyństwa , w Uóre go panowanie Augustów pogrążyło i wykształcenia go we wszel
kich umiejętnościach i kunsztach, które już dla naszego p o łożenia jeograficznego, nie mogły się zrodzić na naszej ziemi;
to był istotny czas francuzómanji ! — A jeszcze przepo*
mnieć nie należy, iż tą śmiesznością najbardziej się przejęły ko
biety, nie dla czego innego jak dla wrodzonego gustu do mód i strojów których źródłem wspólnem dla wszystkich narodów Francja a raczój Paryż. Wszakże wtenczas bywały u króla obia
dy czwartkowe, na których nie mówiono inaczej jak po polsku;
wtenczas jaśnieli ludzie jak Krasicki, Naruszewicz, Niemcewicz, Małaszewicz, później Stanisław i Ignacy Potoccy; a zatem nie wszyscy wielcy panowie w ogólności, 1 prócz jednych Czartory
skich, którym przepuszcza aulorka, puścili w zapomnienie z mo.
wą wszelkie przywiązanie do tego co ojczyste — Ale że bardzo trudno tak szczegółowo jak ogólnie znaleść pewny środek, i nie' przekroczyć granicy po za którą użytek zmienia się w przesadę, i| zatem i my nieumieliśmy zatrzymać się w miarze — Słusznie jest
| karcić surowo len błjd a raczćj przywarę, potępiać obce języki kiedy się ich używa z uszczerbkiem własnego, ale wystawiać j wszelkie obeznanie się z literaturą cudzoziemską, jako grzech I przeciwko narodowości i obyczajności; jako zgrozę, hańbę, wy-
! stopek przyczynę zagłady wszelkich uczuć uczciwości, jest nie tyl
ko śmiesznością przy postępie oświaty wieku naszego, ale jeszcze złością, szkodliwą najświętszym uczuciom ojczystym w te m , iż zamiast jednać rozróżnione zdania, kojarzyć zwaśnione stronni
ctwa, tą świętą prawdą że w każdym stanie równo się Polskę kocha i gotowem się jest wszyslko jej poświęcić, zasiewa się i wznieca niechęć ku tym, którzy powiedzmy prawdę najwięeej jl poświęcili, bo najwięcej mieli ! — równie krew swą przelewali
| z drugiemi, równie dzielą wygnanie, czy to na Syberji, czy na ii szczęśliwszej choć zawsze smutnej bo obcej ziem i! Przytem nie
po raz pierwszy poświęcone majątki, poświęcili na nowo, a go
towi dziś Odebrane jutro oddać za najmniejszym połyskiem na-
ii dziei; wszak dosyć tego dowodów i przykładów w dziejach na- I szych.
j; Co lakże zupełnie nic-na korzyść Karoliny wypada , lo jest porównanie które mimowolnie każdy uczyni między rumansem I angielskim z którego myśl a raczej całą osnowę wzięła autorka ji do niniejszej powieści; takie Antarriage o f high life, jest zupeł
nie wydarzeniem angielskiem akuralnie malującym ich obyczaje, noszącym barwę m iejscowości, Polsce zupełnie obcą; ile razy u
| nas zdarzyła się lak nazwana mesalliance (na którą nawet niema :| słowa polskiego) prawie zawsze żenił się majętny pan z nic nie- posiadającą osobą, która albo żadnej roli na wielkim,święcie nie*
j odegry wala,owszem żyła w zaciszy domowej i zapomnieniu,lubleż !
j j co jestzupełnie właściwem i odrębnie od innych narodów chara- |
kteryzującym Polki, tak prędko nabrała tonu, stosownego do swe- - go nowego położenia, sposobu obejścia i osobistej godności, że | i przez myśl nieprzeszło, jakoby zajmowała nie dla siebie prze- ! i| znaczone m iejsce; najbliższemi nas i znanemi powszechnie przyi
| kładami twierdzącęmi le uwagi są : X . Łowicka i X. Zajączko- i j! wa. Zatem w nienaturalnie przepolszczonej Karolinie, celniejsze :!
ij pełne rzeczywistości, prawdy i dobrego smaku wypadki z roman- i
!| su angielskiego, Iracą wszystkie te zalety; jedna myśl eiągła wo- j
! dzi piórem P. Hoffmann, jedna zawsze równo a cierpka i złośli- I j wa, ló też do sprzykrzenia ją powtarza iwąlpięaby jakichkolwiek j;
|j bądź opinij czytelnik choćby najzgodniejszych z autorką nie był
jj! . • |l
|j nareszcie znudzony tą cięgla i zawsze taż sama zwrotkę, jj Zostaje mi jeszcze jedna uwaga i jak w początku zapowiedzia-
j j łam najważniejsza dla n a s, bo naszą dziecinną miłość i wiarę j
! w sławę narodową dotkliwie ubodła; przyzwyczajeni byliśmy od jj i kolebki patrzeć z uwielbieniem i czcią należną na tę kolosalnie j
|! zarysowany na tle ojczystym postawę bohatera; zdawało nart} :
|i się że nie można wymówić imienia Xięcia Józefa Poniatowskie- \ I go bez uniesienia, nie schylić czoła choćby przed jego burką 1 | I nie zadumieć, westchnąć i łzę uronić, podziwiając tę gorący mi- j
ii łość Ojczyzny i honoru Polaków które go w nurty Elstry wtr§.
163
ciły! Nieprzypuszczaliśmy aby ktokolwiek, a tein mniej Polka mogła dotknąć się pamięci tego szlachetnego męża, którego czy
ny należa do historji. w innym celu jak uwielbienia i dodania skromnego wieńca do laurów którymi ozdobiła go sława, a któ
rych nie potrafi zedrzeć mu z czoła powieść Pani Hofmann, wdzierając się do życia prywatnego, o którym zupełnie zamilczeć należy, kiedy nie wywiera żadnego szkodliwego wpływu na dzia
łania i czyny publiczne. Jakże się lituję nad tą złośliwą chęcią wyszukiwania plam nawel na pięknem słońca; nie przesadzam wyznaniem,iż uważamy za świętokradztwo wywoływać na scenę wielkiego świata i towarzystwa zajętego samemi pogardy godnei mi blichtrami, ów szanowny cień bohatera, i to jeszcze dla przy.
lepienia mu jakiejś śmieszności' Zycie i śmierć Poniatowskiego postawiły £0 na podwyższeniu niedosięgłym zwyczajnym ludziom.
Ściągnąć go z niego niepodobna i nicprzystoi; już nam i potom
stwu nic do tego jakim językiem mawiał z domownikami, i czy francuskie potrawy jadał; my na polu chwały i zwycięzlwa, po
winniśmy podziwiać lę niezrównaną odwagę i śmiałość, lub pła
kać na jego grobie I
Mnie się zdaje, że gdybyśmy wszyscy lak ślepo kochali Ojczy
znę i cenili sławnych jej synów; prędzejbyśmy ją odzyskali, ni
żeli ciągłem wyszukiwaniem i okrzyczaniem przestępstw i błę
dów wzajemnych, zrzucając winy wszystkich, to na łych, lo na tamtych, zamiast powtarzać ustawnic iż lylko jedność i zgoda, szczere połączenie Polaków od najuboższego chłopka do najwyż
szego pana, mogą stanowić siłę bez której dla nas nic ma żadnej nadziei bytu!
Ho tych uwagach niewarto już może wracać do oskarżenia Pani Hofmann, jakoby cały dwór w Jabłonny Xięcia Józefa, złożony był z samych cudzoziemców; ale ponieważ autorka największą wagę zda się pokładać na tych i tym podobnych obwinieniach , dla miłości prawdy muszę lu dodać, iż zdarzyło mi się być u dzi
siejszej pani i sukcessorki Xięcia w Jabłonny, i widzieć kilkuna
stu gracialistów dawnych zasłużonych sług Xięcia wszystko Po
laków ! Cóż się więc stało z tymi cudzoziemcami którzy cały jego dom zapełniali ?
Jeszcze jedno choć drobne jednak przekrzyw ione przytoczenie przez autorkę wyrażenia Xięcia Generała sprostować muszę.
Francuzami z Mokotowa nie nazywał Polaków lepiej mówiących po francusku niż po polsku, ale właśnie przeciwnie Polaków źle mówiących po francusku a jednak mających śmieszną pretensję mówienia; i ztąd to poszło iż Xiężna marszałkowa Lubomirska którą słusznie o cudzoziem szczyzną obwiniać można, nazwała j ulubione miejsce pobytu swego mon coteau, a Polacy wymawiali Mokotów i to przezwanie siato się powodem żarciku Xięcia Ge
nerała. »
N E K R O L O G .
Dziennik Ś w iat-R eligijn i/ umieścił poniższy nekrolog, dla zbudowania swoich chrześcijańskich czytelników : powtarzamy go lym chętniej , że osoba której żywot jako piękny wzór wysta
w iono, jeslto Polka, matka bohaterów i męczenników ojczystej sprawy.
« Anna hrabina Mycielska , z domu Mielżyńska, umarła w Poznaniu w dniu 1 zeszłego miesiąca, w 78 ruku swojego wieku.
Zycie tej wzorowej kobiety przedstawia zespolenie wielkości duszy, serca i intellegencji, co jej pamięć wieczystej czci prze
każe. Odsłonić ten szlachetny żywot, będzie to oddać hołd cno
cie , zaprzeczyć rzucanym na nasze czasy oskarżeniom o małość duchową, będzie to nauczać, podnosić serca, udzielać im na
tchnienia.—- Wszystko u niej było w cudownej zgodzie: nie
zmierne nieszczęścia , wielka moc czucia , a większa jeszcze siła znoszenia cierpień i przyjmowania ich z chrześcijańską rezygna
cją. Do namiętnej czu łości,- zawsze szczęściem drugich zajętej , przez zupełne zapomnienie siebie, Mycielska łączyła żywość, gibkość dowcipu i bogactwo wyobraźni , które ją czyniły tyle przyjemną ludziom, ile im była drogą. Czerpała życie w uczuciu powinności, i wylewała je w powinność ; ztąd wszystko co materjalne nie zdawało się jej potrzebnem. Dla tego też roz
rzucała swe życie w trudach, bezsennościach, odmawianiu sobie wygód , uiezdając się nawet spostrzegać tego. Dzieliła wszystkie boleści, bo wszystkie była zaznała , a miała równą silę do po-
cieszenia siebie samej nadzieją, i do płakania z innymi. Słowem, co tylko serce kobiety może pomieścić namiętności i utrapień, rozkoszy i rozpaczy, trjumfow i poświęceń, wszytkich doświad
czyła. Ztąd jako córki , siostry, przyjaciółki, małżonki i matki : życie jej było nieprzerwanym ciągiem najchwalebniejszych przy- I kładów. Na m, dosyć będzie przywieść parę szczegółów o cno
tach chrześcijanki i Polki.
W czterdziestym roku wdowa po drogim małżonku , matka ośmiorga d zieci, kochała je miłością macierzyńską i miłością jaką miała była dla ojca. Pomiędzy nimi było pięciu synów, I godnych łona z którego w y szli: do żywej dla nieb czułości, matka
łączyła zrzeczenie się samćj siebie i daleka od wszelkich wyma
gań osobistych, zapominało praw sw oich, ażeby widzieć w jl swych synach jedynie mężów, jedynie obywateli. Córka którą i straciła Myciełska w roku 1 8 2 5 , zostawiła jej pieczy pię- i cioro sierot; dobra babka nie chciała ich poruczać, staraniom zatrudnionego interesami ojca; sama wzięła nadzór nad wycho- { wanien) wnucząt, kierowała ich naukami, mieszała się do ich zabaw, i ta kobieta. tak świetnej wyobraźni i dowcipu, tak po
szukiwana w św iecie, stawała się w łych godzinach pracy naka-
| zariej przez sumienie , prostą dozorczynią dzieci,
jl Przyszedł rok 1830; okrzyk do broni wyrwał się z serc Pola
ków. Kobiety umiały zwyciężyć swój przestrach, żadna nie
| śmiała płakać: wszystkie złożyły w ofierze co miały najdroższego, j! Myciełska oddała swych pięciu synów ojczyznie.
lj A tu , wszystkie wielkie przykłady jakie nam Sparta i Rzym zostawiły, bladną przed jasnością tej szczytnej kobiety; bo do i energji właściwej matkom starożytności, Myciełska łączyła 1 ufność i rezygnacją chrześcijańską. Widziano ją też spokojną,
|j prawie radośną w jej niezmiernej ofierze, a widok krzyża podda-
j j wał jej zawsze te słowa wiary i nadziei co budowały i ogar-
| niały zapałem przytomnych.
j Nadeszła chwila stanowczej próby; 21 lutego , w bitwie pod 'j Grochowem, najstarszy syn Myciełskiej, ojciec pięciorga dzie-
!j c i , poległ śmiercią walecznych. Za odebraniem tej okropnej ii wieści, Myciełska udała się natychmiast do swej synowej , I ujechawszy mil dwadzieścia w nocy, w ciężką niepogodę, po [I nieprzebytych drogach. Widok tego poświęcenia, tej mocy duszy, i był zbawienną pociechą dla żałosnej wdowy.
W trzy m iesiące później, drugi jej syn zginął n i czele sw ojego pułku w mordcrczćm spotkaniu pod Ostrołęką. Myciełska I dow iedziała się z dzienników o sw ein nieszczęściu. Taż sama [I zawżdy, wierna swemu pow ołaniu matki chrześcijanki, pospie- jj szyła nieść słow o boże do serca swej drugiej syn ow y. Rażona
Mycielska dręczona była w głębi swej duszy śmiertelnym niepo
kojem o resztę swych dzieci , chociaż tego nic zdradzała czynem ani słowem. Kiedy więc trzeci jej syn poległ 29 maja Wświe- tnein natarciu na Rajgród, krewni i przyjaciele , postanowili , z rady lekarzów, zataić przed nią tę stratę, i dozwolili jej słod
kiej pociechy że mogła obaczyć i pielęgnować najmłodszego syn a, który był ranny obok'brata swojego. W kilka miesięcy przypadło wzięcie Warszawy, jak finał świętej wojny : wybrano ową chwilę powszechnej żałoby aby uwiadomić Mycielskę o bohaterskiej śmierci trzeciego jej syna. Bóg jeden słyszał bo
lesne jęki matki : ludzie widzieli tylko poważną i głęboką żałobę Polki, a słowa wymówione przezeń naówczas , są najprawdziw
szym i najszczytniejszym wyrazem siły , miłości i podniosłości jej serca; Wtedy to Mycielska zawołała :
« Wszystkich ich oddałam ojczyznie, ona trzech zachowała sobie; mogła była nic zwrócić mi żadnego, nie skarżę się; jej prawa rnają pierwszeństwo przed mojemi. »
Czwarty jój syn , jenerał Michał M ycielski, najwaleczniejszy z walecznych, powrócił złożyć sw j głowę na tćm drogjóm i skaleczonem łonie.
W obec tych dwu synów wycieńczonych trudami, przygnie
cionych klęski krajowemi, Mycielska widząc że łzy matki mo
gły tylko pogorszyć ten ich stan moralnego i fizycznego cier
pienia , znalazła dość odwagi i siły, aby, przynajmniej pozornie, zapomnieć nieszczęść przeszłości. I znowu była żywa , rozmo
wna , czasem nawet wesoła ; ale po jednym z tych wieczorów w rOdzinnóm gronie , gdzie swym uśmiechem starała się wlać nieco radości w strapione serca , któś zszedłszy ją sam ą, zna
lazł ją we łzach tonącą; Mycielska mu rzekła : « Potrafiłam rozjaśnić na chwilę czoła mych d zieci, dopełniłam obowiązku tego wieczora , a teraz wolno mi we łżach szukać sił nowych na dzień jutrzejszy. #
Z położenia swojego zmuszona do stosunków z władzami kra
jo w em i, umiała w nich wzbudzić poszanowanie i obawę. Po*
dwójny przywilej kobiety pełnej serca i dowcipu, do tego prawa Jiikich udzielają sędziwość i wielkie nieszczęścia , pozwalały jej zwyczaju , rzadkiego za dni naszych, słodkiej a nakazującej otwar
tości. Prusacy nawet oddawali sprawiedliwość Mycielskiej, i zmu
szeni byli wyznać, że ona była w Poznaniu polęgą moralną któ
rej nic zachwiać nie m ogło, i przeciw której rząd nie powinieh był usiłować walczyć.
Po tylu cierpieniach, po tylu walkach serca, ta kobieta uległa
167
wreszcie pod ciosem którym podobało się Bogu wymierzyć w nią jeszcze ; jej syn Józef, stracił w miesiącu lutym , jedyne swe dziecie, rozkosz całej rodziny. To nieszczęście złamało dąb co tak długo wytrzymywał burze; Mycielska zagasła na łonie swej córki po trzy-dniowej chorobie, zachowując do ostatniej chw ili, całą przytomność u m ysłu , aby dopełnić obowiązków chrześcijańskich , pożegnać swe dzieci , i wzywać błogosławień
stwa bożego dla nich, dla przyjaciół, dla nieszczęśliwej oj
czyzny.
.-—D .261ulego, umarł w Montpellier(Nievre)Edward Putner.
; ; ^ -D . 16 kwietnia umarł w Paryżu Laski Napoleon, porucznik pułku 1 ułanów.
— D . 19 kwietnia w Nancy, umarł z wodnej puchliny, trzy
nastoletni Józef Staniewicz, syn Ezechiela Staniewicza.
| — D. 2 0 kwietnia zmarł w Paryżu Michał Hube, Referendarz
| Stanu. Ojciec jego przybyły do Polski, był Professorem w kor- j pusie kadetów , gdzie też M ichał, wówczas towarzysz Jenerała : Kniaziewicza i J. U. Niemcewicza, z chlubą n.niki ukończył.
| Oddany potem zawodowi cywilnemu, Michał Hube był urzędni-
! kiem zdolnym, pracowitym, peinym obywatelskośći. Przy gro- i bie zgasłego, zacnego spółtułacza. X . Miesiączek i X . Korycki li odezwali się w słowach jakie w tej uroczystej chwiłi religijne na-
i tchnienie podaje, a Kasztelan Plater i P. Saniewski skreślili wy- m owuiejego prywatne cnoty i zasługi publicznego życia.
Ij — o Opuszczając Ojczyznę uchwaliśmy gwiazdę wytrwałości, ji za powrotem jej odpowiadającą gwiazdę wdzięczności uchwalić
| będzie naszym obowiązkiem ; tym czasem nie mogąc się ina- i czej odwdzięczyć, zapisujemy przynajmniej imiona tych cudzo- [ zicmców co tułactwo nasze osładzać nam starali się a którzy
; schodząc z tego świata, mogli by wyjść z naszej pamięci. Do ich ii liczby, należy Baron Thanenberg zmarły nie dawno w Xtwie Ba-
I denskiem, b. dyrektor poczt. Pisma niemieckie ogłosiły obszer- I nie zasługi które położył dla kraju swego jako filantrop , urzę- ii dnik i literat, pismo polskie dodać winno, iż jako prezes korni-
i tetu Polsko Badeńskiego, jak najgorliwiej , najstaranniej, zajmo- II wał się po ojcowsku prawdziwie przejeżdżającemi rodakami i przez ten kraj. Jako naoczny starań i prac jego przez rok blisko li świadek, proszę o umieszczenie tych slow kilku w Młodej
Polszczę Sakutaslri,
Wi a d o m o ś c i Li t e r a c k i e.
Lwowianina wydawanego w połączeniu prac miłośników na
uk, zeszył 9ty opuścił prassę dnia 13 marca r. b. — W Piśmien
nictwie kra/owem czy lamy : Dowiadujemy się z listu pisanego z Wilna , iż Antoni Edward Odyniec, wzorowy tłumacz, przy- j§ł na siebie redakcję Karjera Litewskiego , wydawanego dotąd przez Marcinowskiego. Częścią polityczną Gazety, mają po więk
szej części zajmować się nauczyciele pensyonu szlacheckiego.
Spodziewać się przeto wypada, iż ujrzymy w Kurjerze Litewskim oddział literacki, którego dotąd wspomnione pismo nigdy nie miało. Wiadomo z niektórych pism czasowych (np. z Tygodnika) iż A. E. Odyniec pracował nad Encyklopedją powszechną której głoski B. i C. wydał w Wilnie. Teraz zaniechał tego przedsię
wzięcia, lecz w zamianę dawniejszych trudów, ujrzemy w krotce 3ci tom jego tłumaczeń, z których dwa pierwsze wydane w Lip
sku u Breitkopfa i Hcrtla.Ow tom 3ci ma się składać z poematu Niebo i Z ie m ia , i powieści Byrona (pod nazwą Korsarz), która była wydrukowana osobno we W rocławiu 1835 roku. W War*
szawie jest pod prassą Pamiętnik sceny w arszaw skiej przez K. W.
Mieścić on będzie w sobie, oprócz fraszki we dwóch aktach przez J . W. Korzeniowskiego, pod tytułem : Z a k fa d , i właściwej swej treści aryje wielkie z Napoju Miłosnego i Konia Spiżowego, dwie inne muzyki, wiele wyjątków z dram i komedji, wierszem
• prozą; urywki poezji lepszych autorów : oraz dwie ważne bar
dzo tablice, z których pierwsza zawiera : « Obraz statystyczny widowisk w dziesięcioletnich peryjodach, poczynając od r. 1799;
drugi zaś : Skład teatru w tychże lalach. »
, — W Petersburgu umarł autor poematu Mnich , zoany poeta rossyjski Jan K ozłów ,
P O L S K A O Z D O B N I C Z A
p r z e z L E O N A R D A C H O D Ź K Ę .
! Za dni cztery, ogłoszony będzie 6ly kajet Polslsi O zdobn iczij, j obejmujący historyę Polską od r. 1702 do r. 1708. Kajet ten ozdobiony jest popiersiem Slanisłnwa Poniatowskiego, towarzy
sza broni Karola XI I ; planem topograGcznym sławnej bitwy Kliszowskiej, i medalem koronacyjnym króla Stanisława Le
szczyńskiego, rylowanym na stali według wynalazku Collasa, na wzór Skarbca numizmatycznego europejskiego. Kajeta 7®? i 8m*v wyjdą jednocześnie z końcem Maja , i tom cały śpiesznym kro
kiem zbliża się ku końcowi.