Ro k t r z e c i. N°26, (98). d n i a 26 w r z e ś n i a 1840.
Pismo M ł o d a P o l s k a , wychodzić będzie jak dotychczas trzy razy na miesiąc (10, 20 i 5 0 ) w num erach arkuszo
wych .
Przedpłata kw artalna na Paidziemik, Listopad, Gru-
dzień, je st franków trzy.
j Od wiersza z 56 liter oznajmień płatnych, opłata 25 j centimów.
Wszelkie listy i przesyłki pieniężne, adressowane maję
jj być franco : d M. E. Januszkiewicz, rue des Marais
j Saint- Germain, 17, d Paris.
! • ' : !c , [9ii- - > i i - n -..i s
NEXUS N A TIO N IS HUNGARI^E CUM PO L O N IC A .
I Pod tym tytułem wyszło, r. 1831 w Koszycach ( Węgrzech), I dzieło P . Emerylta Boltók, doktora filozofii i professora historii j vr Liceum Rosnawińskiem. Zapewnie wypadki w ojenne,-tow a- I rzyszące wydaniu tego dzieła, były przyczyną , że nie zwrócono u nas na nie w swoim czasie należnej uw agi, i że o niem na
stępnie zapomniano. Postanowiłem w ię c , chociaż późno, małą o nim wzmiankę uczynić, aby go uchronić od zupełnego zapo
mnienia , i nie stać się przeto wspólnikiem zatraty, pracy, która tak ze względu historycznego jak politycznego , zawsze pewną przedstawia wagę. Ważnem jest albowiem dla nas wiedzieć, jak pojmują historią naszą cudzoziemcy, i jaki do uiej przywiązują interes.
Niech jednak nikt nie sądzi, aby dzieło P. Hollók odznaczało się jakiem szczególnem i oryginalnem tłumaczeniem faktów. Po
jęcie jego historyczne nie jest nowe, dowody których u ż y ł, po-
mimo że z cudzoziemskich źródeł, są mniej więcej znajome; a wszakże, zebranie faktów w niezwykłą form ę, dobre w ogóle uchwycenie ićh essencii, i zrobienie z tego dzieła nic tak histo
rycznego, jak raczej politycznego, zrobienie z tego całości nie lak historycznej, jak raczej politycznej, zrobienie NexasN ationis Hun g a r w cum Polonica , wszystko to naturalnie zaostrza cieka
wość , choćby nawet nie Polaka,' choćby nieczułego na wyrazy rzetelnej sympatii sąsiedzkiej , na wspomnienia dawnych zwią- zków Polski z Węgrami, dawnych a wspólnych nieszczęść, i mimo obmowy, dawnej bo w przypowieściach ludu zachowanej przy
j a ź n i j ) . — Myśl nadto tej pracy była Polska, poddały ją bowiem autorowi znajome wyrazy Kalimacha : Conjuncta est utriusque Gentis (Hungarće et P olon ica) fortu n a, cl prospera omnia atriusque sem perfaisse animadvertimus, n i qnum mala qucepiam ratio consilia e tr e s alterius ab altera separavit. Wyrazy te , nie nakręcone na pożytek jakiej negociacii ówczesnej, ale wycią
gnięte z historii, powtarzane prawie dosłownie przez posłów Władysława i Kazimierza ubiegających się o koronę Węgierską, wyrazy te mówię nie zawiodły erudycii P. H ollók, niniejsze dzieło jest tego obszemem świadectwem.
Autor uważa we wstępie, że narody lak jak szczególne ind iwi- I dua, mają zwykle między sobą związki i przyjaźnie; przytacza na lo przykład Rzymu z Sabinam i, i utrzymuje że taką przyja
ciółką Węgier była Polska. Związki między temi ludami poczęły się, pod ługP . Hollók, w IX wieku, z powodu X ięslw Ruskich, ustalone zaś zostały : małżeństwami Adelajdy, siostry Mieczysła
wa I, z Gejzą X . Węgierskim, i Beli z B y x ą , córkę Mieczysła-
i ) R a z t y t k o 's t o s u n k i p r z y j a z n e p r z e r w a n e z o s t a ł y . B y ł o lo z a K a z im i e r z a J a g i e ł . K r ó l t e n ; p r z y w ie l k ic h s w o ic h z a m i a r a c h m ia ł n i e z r ę c z n y r ę k ę . O b r a z ił k i lk a k r o t n ie P o la k ó w , a w s p r a w a c h c z e s k i c h i w ę g i e r s k i c h , t a k s o b i e z n ię c h ę c ił W ę g r ó w , ż e r . 14 8 6 S t a n y w y j ę ł y P o la k ó w z p o d p r a w a in d ig e n a t u i w ła s n o ś c i.
N i e d łu g o t o j e d n a k t r w a ł o . D a w a n o z n o w u in d ig e n a t y P o l a k o m . P . H o lló k p r z y . t a c z a d w a p r z y k ł a d y ( c h o c i a ż w i e m y ż e ic h w ię c ć j b y ł o ) : W o j c i e c h a Ł a s k i e g o , W o j . S i e r a d z , r . 1 5 7 8 i X . A , C z a r t o r y s k i e g o r . 1 8 3 7.
| wa II. Małżeństwa, jako instrument polityki ówczesnej, spro
wadzały zwykle mieszania się Polski do spraw Węgierskich, interwencie sprowadzały wojny, a wojny znowu małżeństwa.
Tym sposobem powstawały co dzień nowe stosunki, jednoczyły sięinteresa i nareszcie utworzył się długi szereg wspólnie sprowa
dzanych wypadków, których tu wszakże dla ich liczby wymienić nic można.
W podobnein wyliczaniu stosuków między Polskę i W ęgram i, wiele spotyka się ciekawych i często niezaprzeczonych faktów.
Ale w dalszem rozwijaniu przedmiotu, autor przedsięwziął obro
nę praw Cesarza do części oderwanych od Polski 1772 r. Obro-
| na tego rodzaju, pomimo pracowicie zebranych dowodów,
| wzbudzi zapewneśmiech czytelników, jak już wzbudziła w innych i czasach śmiech ucywilizowanych narodów, obrona Marii-Teresy.
I Na obronę Marii-Teresy, odpowiedział, jak wiadomo, Ł o jk o , ale do tego czasu namnożyło się wielu pisarzy popierających prawa cesarskie. Do takich należą, P alm a, K rzyszto f Koch , Ja- n ic z, Adam Kollar, i inni. P. Hollók mógł lylko dowody zgro
madzić , i to też z większą niż warto było pracą uczynił.
Widzenie rzeczy autora w tym ostatnim punkcie, jest z tego tylko względu ciekawe, że pokazuje jak trudno j e s t , nawet umy
słom oświeconym, oprzeć się często powtarzanemu sofizmalowi, a szczególniej sofizmalowi urzędowemu. Ktoby dawniej pomyśli aby obrona praw Marii-Teresy znalazła wierzących? dziś prze
cież wierzy w nią Sejm Węgierski (2), a P. Hollók, przy całej dla Polski przyjaźni, zimno obrachowywa pasy rozćwiertowa- nego narodu, i nie robi sobie skrupułu wziąść jeszczejako swoje t o , c o , podług jego własnego wyznania, nigdy do Węgier nie należało. Takie zabory mogą mieć prawda miejsce z tytułu roz-
a) K ilk a ju ż ra z y p ro si! Sejm o p rzy łączen ie Galicii d o W ę g ie r. J e ż e li u c z y n ił te n k ro k w c e lu ^ o b d a rz e n ia G a lic ia n ó w sw ojem i sw obodam i p o lity c żn e m i, lo nie m am y n ic p rze c iw k o te m u , i c h ę tn ie b ierzem y d z ie ło P . H o llók za tło m aczen ie m yśli S e jm u . v
boju, ale takie rozumowanie, w ustach P. llo lló k , sprawiedli
wym nikt nigdy nic nazwie.
Zdaniem autora , do dwóch prowineii dawnej Polski ma pra
wo Cesarstwo : do Ziemi Spiskiej i pewnej części Rusi. Na to następujące czyni wywody. — Podług Kronikarzy Polskich, Bolesław III, pogodziwszy Kolomana Kr. Węg. z Almusem, miał dać córkę swą Judytę za żonę Stefanowi, synowi Kolomana, z dożywotnią oprawą w Ziemi Spiskiej. Zaprzeczają temu kro
nikarze Węgierscy, utrzymując że Stefan miał za żonę Adelajdę, córkę Henryka Landgrafa de Stefing, a nawet że Stefan nigdy nie miał żony ale nałożnice. Pomimo lego, i nic wiadomo dla czego, P. llollók przyjmuje, żeB ol. III dał oprawą Judycie żo
nie "Stefana. Ta wszakże Oprawa , nie miała obejmować Ziemi Spiskiej , Provinciam Scepttsiensem, ale Kasztelanią Spisu, Ca- stel/aniam de S p is z , położoną około Lwowa i Przemyśla, Ka
sztelanią, która na dawnych karłach jeograflcznych miała się znajdować. — Kronikarze Polscy mieli się więc pomylić w na
zwiskach. Co do Ziemi Spiskiej, la nic była nigdy zabrana Po
lakom w podziałach , ale zostawała ciągle pod berłem Węgier- skićm. — Odmienił się stan rzeczy podług P. llollók , dopiero 1412 r., kiedy Zygmunt Cesarz pożyczy! pieniędzy, i dał Ziemię Spiską w zastaw Władysławowi Jagielle. Za Władysława War- rfeńceyka, chciał Zygmunt ziemię wykupić. Złożono komissią, ale nie nastąpił wykup. Maria Teresa , jeszcze' 1764 r., przypo
minała Stanom Węgierskim o potrzebie wykupu, zawsze jednak . bez skutku. Dopiero 1772 r. miała zaszczyt to uczynić (Marttg- Theresiee obligit lite .... hońosj , sława dla niej tćm większa, że | dokonała tego bez pieniędzy ( imputato tot sdeculoram in s ir - ciendam per Sigtstnamdam levatam sammant pń>ventu). Po takihi historycznym wywodzie, wykrzykuje P. Hollók : E vicla causa boni maneamus amici !
Wywód praw Cesarstwa do Rusi , kosztował autora więcej pracy. Utrzymuje o n ,ż e r. 8 8 8 jakiś X . Włodzimirski poddał się X . Węgierskiemu; odtąd zaczyna się hołdownictwo Rusi. S'* Wła-
dyslaw m iał wyłamujących się z pod hołdu uśmierzyć, Bela zaś U l wchodząc w sprzeczki Xiążąt tamtejszych, jednego wtrącił do więzienia, drugiego wypędził i osadził na Ironie syna swego Andrzeja. Wypędzony Xiąże udał się do Kazimierza, Kr. Pols.
i powrócił na tron przy pomocy wysłanego na to wojska, pod wodzą Mikołaja Wojewody Krak. (1 1 8 8 ). Kronikarze polscy utrzymują lu la j, że Węgry zrzekli się prawa zwierzchności nad krajem którego bronić nie chcieli i nie mogli. Kronikarze węgierscy utrzymują przeciwnie. Palma, dla zrobienia zgody dow odzi, że zwierzchnictwo należało do obu narodów; rozwią
zanie niesiusznę, ho krzywdzi trzeciego zwierzchnika, Papie
ża (3). Ale niebawem zjaw ii się czwarty zwierzchnik, Litwini.
Węgrzy i Polacy niepom ni na zwierzchnictwo stolicy Apostoł?
skiej, złączyli się przeciw Litwinom, odebrali kraje hołdownicze i zgodzili sic , że w nagrodę kosztów wojennych zatrzyma je Kazimierz W ., z prawem wszakże wykupu. Pisarze polscy obsta
ją, że kraje odebrane zostawały odtąd ciągle pod władzą pq|ską, Węgrzy utrzymują przeciwnie. Cokolwiek bądź, i pomimo nie- wiadoiności kronikarzy polskich , którą P. llollók crussam com- mentum nazywa, kraje o których mpwa znalazły się w ręku W ł. Jagiełły. Zygmunt Cesarz chciał je r. 1409 wykupić. Mia
nowaną była na to komjssia polsko-węgierska, ale komisarze od każdego narodu byli w równej liczbie. Ztąd to pomimo kilku zjazdów zgody nigdy nie było. S ta ta quo i lei faits accomplis, nie są więc nowego wynalazku, kiedy je miała znać w X V wieku dyplomacia polska. Zresztą pierwszy loraz widzimy, aby dobro
duszne przyjęcie roli oszukanych, miało wywodowi urojonych praw posłużyć.
Korzystając z pracy Ł o jk a , m ożnaby z łatwością pokazać że nie b y ł oszukany naród węgierski, i że obrona jaką pod
ją ł P . H o lló k , nie tyczy wcale interesów W ęgier ale cesarstw a.
Przyzna to każdy, kto tylko przebiegł bezstronnie historią W ę-
3 ) Leszek b iały m iał z d o b y ć Rus d la P ap ieża i trz y m a ć j ą od niego w h o łd zie .
gicrskg. Niewchddząc jednak w dowody, powimy, że sam iW ę- grzy, uniknęliby zarzutu roszczenia sobie urojonych pretensii, gdyby chcieli z prawdziwszej i piękniejszej strony zapatrywać się na swoją historią. Piękniejszą bowiem była ich missia, aniżeli ta którą im P. Hollók naznacza. Działalność ich od X do X IV wieku, nie bawiła się tylko próżnemi napadami na R u ś, ale przejęta myślą chrześciańską upowszechniała obrządek łaciński w Serw ii, B ośn i, I llir ii, Wołoszczyznie, i Mołdawii (4). Tam była missija Węgier, tam dla siebie zdobyły koronę, tam wreszcie później, broniąc chrześciań- stwa przeciw Turkom , kreśliły krwią własną, najszczytniejszą kartę swojej historii. — Zdarzyło się prawda że Węgry nieo
znaczone w granicach i zawodzie, poddawały się chuciom wojennóm i rzucały, bez namysłu i celu, za Karpaty, szukając pozoru prawa w kłótniach Xiążąt ruskich, ale któż nie wie że wyprawy takowe, bez środków zatrzymania podboju , zniknęły ze śladem kopyt ich k on i, mignęły się jak jaka proce/la eqaes- tris (5). Ruś była powierzona nie Węgrom ale Polsce. Od czasu kiedy Chrobry uderzeniem szczerbca, wziął ostatnie bramy Rusi w swe possiadanie, Polska nieprzestawała lać krew swoją za światło, wiarę i wolność Rusinów. Była to jćj najmilsza zdobycz, bo lam najwidoczniej objawiała się jej działalność. Ruszały tam tłumy chłopstwa polskiego (6), bratały się z ludem podobnym do siebie mową i obyczajami, i upowszechniały swobodę; ruszała tam szlachta polska, zakładała kolonie , udzielała herbów i swo
ich obywatelskich wolności; udawało się tam duchowieństwo, zakładało kościoły i biskupstwa. Już miasta były polskie , już szlachta polska i ruska używała jednych swobód, już połowa
4) Z ob . h isto rią 'G rz e g o rz a V II. przez P . Y o i g t , i H isto rią In n ocentego I II . p rze z P . H u n te r.
5 ) Rus m iała o sa d y n a p raw ie P o jsk iem , M ag deburskiem , Chefm ińskie'm , W oioskiem ; b y li tam n aw et F ilip o m , ale n ig d zie n ie n a p o ty k a ją się W ę g rz y .
6 ) M igracie chłopstw a P o lsk ieg o trw a ły jeszcze za A u g u sta I I . Z o b . P a m ię t
n ik i O tw inow skiego.
Rusi była polską , juz Ruś wielka nierozumiała małej Rusi i od niej stroniła (7); — wszystko to odbyło się pomimo napadów tureckich i tartarskich. Jakież więc było tam ogromne przelanie mass ! Jakaż potężna między tymi ludami sympatia, że przytłu
miła na zawsze chęć i usunęła możność, zachowania osobnój, chociaż najwięcej za Bugiem i Niemnem wypracowanej narodo
wości! Zaiste, prawa Polski i krew która za nie przelała, za g łę boko wsiękły w ziemię ruską, aby Polacy, w wywodzie dziś tylko historycznej dla nich prawdy, mieli się obawiać urojonych par- gaminowych dowodów. Pokazał już ich nicość uczony Ł o jk o , ale jakżeby mocniej uwiedzionych pisarzy węgierskich przekonał, gdyby im wystawił zbroczony krwią polską obraz Rusi i gdyby się Rusinów, kto oni są? zapytał.
Nie dziwimy się wcale stanom i pisarzom węgierskim za ich pretensie, bo znamy co może złudzenie i mus. Za nadto wreszcie znamyich sympatią. Z wdzięcznością słuchamy zawsze ich głosu, wołającego niepodległości Polski, a teraz z przyjemnością czyta
my dzieło P . Hollók, pomimo wielu jego historycznych pomyłek.
Widzimy lam historią naszą w drobnych jśj,rozmiarach, i zapa
trujemy się na to, co w zwykłej nauce historii uchodziło naszej uwagi. Z radością snuje się tam myśl czytelnika pomiędzy nie- przeliczonemi wypadkami, których związek nie każdemu łatwo było uchwycić. Widziemy tam interesa Polski , jej politykę względem krajów sąsiedzkich, to jest jej życie publiczne, społeczne.
Migracje chłopstwa na Ruś i L itw ę , sadowienie się jego po miastach , i t. d. byłoby przedstawiało jżj życie w eionąInne, indiwidualne. Nie wchodziło to w plan P. Hollók. Pisząc dla młodzi węgierskiej, i uczęszczającej do szkół tamtejszych młodzi polskiej, chciał jej tylko wystawić dawne Węgier z Polską sto
sunki i pokazać, jak naród wielkiej przyszłości, mógł przez
7) Ż e lu d n o ść Z a d n iep rsk a n ie m ia ła p o ciągu do p o łu d n ia i z a c h o d u , p o k a z u ją to w ielkie w ow ym czasie m iasta na p ó łn o c y , n p . N ow ogród W . Psków a naw et M oskw a, o d d a lo n a o d w szelkich s to s u n k ó w z R u sią i E u r o p ą .
własne W ędy, życie swoje zatracić... ( Regnum, quod a d immor- tahtalem nalum m debatur, insanis ambiliosorum prceserlim cu- p idilattbu s, emorluum videret). Rozumiem że uczynił temu za- dosyć. Pokazał nam nadto, że nie kierują sig złudzeniem c i, co z czasów przedanarchicznych z zapałem wyprowadzają wielkie elemenla narodowości polskiej. Naturalnym jest zapał wgląda
jących w przeszłość Polski, bo go wzbudzają liczne i nie zaprze
czone fakta. Tylko szperajmy, a i w tym razie, myśli i chęci nasze zespoli ojczyste ognisko.
A. S.
LIST PASTERSKI ARCYBISKUPA POZNAŃSKIEGO * ).
M arcin D unin z M iłosierdzia Boskiego i Ł a sk i S to lic y A p o sto lskiej A rcyb isku p G nieźnieński i P oznański, leg a t n a tu s, K a w a le r
Orła Czerwonego. Całemu d u e h o w ie ń stw ^ ^ rc h id y e c e zii G nieźnieńskiej i Poznańskiej.
Po£(l row ienie w Panu i
Najukochańsi bracia w Jezusie Chrystusie, każdy z was świa- domy jest zapewne następstw jakie wynikły dla nas w niedalekiej przeszłości ze sprawy małżeństw między katolikami i nie kaloli-
(*.) Ż ałujem y źe nie p o siad am y łaciń sk ieg o o ry g in a łu n in iejszego listu p a s te r skiego. Z m uszeni jeste śm y z o b c y c h d zienników lext tłótnaczyć. Uwag co do f o r m y żad n y ch sobie nie pozw olem y, co d o rzeczy sam ej dosyć nam że A rc y b isk u p ogłasza w olność d/ą księży swojej a rc h id y e ce z ii n ie bło go sław ien ia m ałżeństw om m ięszan y m . ,
D ziennik l/Ł J n i v e r s poprzedza lis t A rcybiskupa n a stę p u jąc e m i sp o strz eż e n iam i.
» W in n iśm y uw ażać że j a k z jednej s tro n y zn ajd u jem y w tym d o k u m e n cie c h a ra k te r słodkiej cierp)jw pści i n iew zruszonej s ta ło s c i, k tó re w ciągu ro zm a ity c h p ró b p rzez JX . D u nin a odbytych!, zjednały sław ę w ielebnem n tem u wyznaw cy w ia ry , tak z d ru g ie j nic w n im n ie w skazuje żeby K ró l P ru sk i m iał się w yzuć z n ie k a to lick ic h preten sii swego p o p rz e d n ik a . G ab inet B erliń sk i u p o r - n ie się trzy m a teg o , co zwie p rzepisam i i p raw am i k ró lestw a, A rcy b isku p i S to lica ApostoUka nie p rze stają u trz y m y w a ć n iep rzed aw n io n y ch przepisów i nje- zgw aiconycb n ig d y p raw kos'cioła ; jeśli w ięc p o w ró t A rcy b isk u p a z ła g o d z ił r o z ją trz e n ie lu d u w dw óch dy e c ez ia c h , n ie p rzy w ró cił zg o d y m iędzy kościołem i w ładza świecką, i m o cn o by się om y lił k to b y m y śla ł że ten p o w ró t ro ztrzy g a rzecz ca łą . D o d ać m usięm y że nadziei ja k ie o b u d z iło w stąp ienie n a tro n nowego K ró la, a którym sami z ra z u bez p o d e jrz e ń o d daliśm y s ię , ju ż n ie m ożem y p o d zielać.
Z pew nych ź ró d e ł d o sz ły nas d o k u m en ta dow odzące o ile n a d z ie je tak o w e p ło n n e b y ły . .
prawami królestwa- Wraz z nami dotknięci byliście i naszem wygnaniem z obrębu naszych Archidiecezji nad którćini przeło
żeni jesteśmy z łaski bożej, i tern smutnem owdowieniem co trapiło nie tylko was, ale także i wiernych powierzonych waszej duchownej pieczy. Wszakże chociaż wielka była gorycz i holeść serca naszego, nie tylko nie upadaliśmy na odwadze, w nadziei że Bóg który nigdy strapionych nie opuszcza, i naszej duszy po
ciechę przyniesie; ale nadto ufni w naturę tej sprawy i całą czystość naszego sumienia , nigdy nic wątpiliśmy że łnskawość Jego Królewskiej Mości dozwoli nam do was powrócić. Ziściło się to czegośmy sobie tak żywo życzyli i tak żywo się spodziewali.
Nie tylko łaskawy nasz monarcha, którego śmierć przypadła w tym przeciągu, co nas mocno religijnie' zasm uciło, właśnie miał zamiar rychło powrócić nas owieczkom naszym pasterza pozbawionym; ale też syn jego, który po nim nastąpił, dostojny Król teraz nam panujący, niczego nie zaniechał ażeby położyć kres tyle dla nas upragniony, utrapieniu naszemu i naszemu smutkowi. W rzeczy samej , Jego Królewska Mość łaskawym listem, który już pod datą 29 Lipca wydać raczył, szczodrobliwie pozwolił nam powrócić do was. A że życzeniem naszem było i obowiązki urzędu naszego między wami sprawować i towarzy
stwem waszem tyle dla nas iniłem się cieszyć, przyspieszylśmy podróż tak iż w dzień Przemienienia Pańskiego ukazaliśmy się w Kościele Katedralnym naszej Archidiecezji, gdzie jak słusznie dopełniając obowiązków pobożności, złożyliśmy dzięki Bogu Wszechmocnemu za uwolnienie nasze i za uchowanie nas , pro
sząc Go zarazem o wszelkie dobro i pomyślość dla Jego Królew
skiej M ości, którego uprzejmość i łaskawość dla nas zawsze pa
miętać będziemy i dla jego dostojnej rodziny. Z tego się uiściwszy obowiązku , nie mogliśmy sie zarazem powstrzymać , o najuko
chańsi w J . C. bracia ! wy co jesteście pomocnikami naszemi w winnicy pańskiej, i uczestnikami strapień naszych i pociech naszych , od wezwania was po ojcowsku i zobligowania, pod obowiązkiem sumienia, ażebyście skoro tylko Ust niniejszy odbie
rzecie, jeśliście już tego pierwej nie dop ełn ili, śpiewali w dzięk
czynieniu następnej niedzieli lub święta hymn St. Ambrożego Te Deum. Nadto zalecicie wiernym Chrystusa" sługom , ażeby powinności względem Jego Królewskiej Mości, dopełniając i prosząc Boga wraz z nami o wszelkie dobro i pomyślność dla niego, tak przez wzgląd na religię jak żeby mieć czyste przed Bogiem sum ienie, dobremi się pokazywali poddanemi i jak naj
usilniej starali się , w rzeczach które się ich dotyczą, coraz się
i godniejszemi staw ać, dobroci i szczodrobliwości najłaskawszego Monarchy.
Ponieważ z powrolcm naszym, przyczyny dla których zdało sig nam że obowiązani jesteśmy ograniczyć w niektórych rzeczach władzę kapituł naszych co do administracii diecczalnej, ustały;
pospieszamy uwiadomić was, że restrykcje te są teraz zupełnie
%dięte, i że tak administrację ogólną dwóch diecezji arcybiskupich jak jurysdykcię. w sądach duchownych do pierwotnego stanu przywracamy. Ze zaś musiały zajść w tej mierze niedogodności, czy to dla was samych, czy dla parafian któremi rządzicie, naj
większego o tyle o ile to od was zależy dołożyć macie starania, żeby je usunąć, i wszędzie gdzie się tylko potrzeba okaże wdać się z całą gorliwością. Z tego powodu wzywamy was po ojcowsku, abyście jeśli pokój i zgoda zostały gdzie zakłócone między para’
Sanami waszemi a innemi chrześcianami, nic nie zaniedbali żeby je przez właściwe sposoby prywrócić.
We wszystkich rzeczach miłość mając na względzie, róbcie sami i zalecajcie tym którzy są pieczy waszej powierzeni, żeby czy to gwoli parafian waszych, czy to innych chrześcian, robili wszystko co jest sprawiedliwe i słuszne, a zarazem w zgodzie z naszą najświętszą religią. Miejcie też przed oczyma że oddala
jąc od siebie wszelki wzgląd i wszystko co jest niegodnem pra
wdziwego ucznia Pana Naszego J . C. powinniście postępować względem osób innych wyznań, i parafianie wasi powinni postę
pować tak ażeby chętnie wypełniając życzenia naszego najłaska
wszego i najszczodrobliwszego monarchy, w niczem w uchybie
nie nie popaść i nic takiego nie popełnić co by na was mogło ściągnąć posądzenia o niegodne i złośliwe zamiary.
Przystępując bliżej do przedmiotu, który dał powód wspomi
nanemu przez nas wypadkowi, to jest do kontrowersy o małżeń
stwa mieszane, nakazujemy wam ażebyście zachowywali co na
stępuje. Ponieważ prawo cywilne zabrania wam w podobnych małżeństwach, wymagać od nowych małżonków warunków przez Kościół nasz nakazanych,tak we względzie katolickiego wychowa
nia mających się urodzić dzieci, jak co do niebezpieczeństwa grożącego temu z małżonków które religię katolicką wyznaje; i ponieważ warunki powyższe choćby były położone i przyzwolenie na nie nastąpiło, są uważane za nie mające mocy i nie ważne;
przeto, dla uniknienia trudności i kłopotów jakiebyście ściągnąć na siebie m ogli, przy istnicjącem powyższem prawie, i radząc się ustaw i praktyki Kościoła naszego, nie róbcie sami nic przez coby był pozór że dajecie wasze przyzwolenie ze strony Kościoła.
Dla tego też nie przepominamy zapewnić was stosownie do
deklaracii Jego Królewskiej M ości, która udzielona wam była, i do przepisów prawa cywilnego ( część II, tytuł X I , § 442), że jesteście zupełnie wolni, że nie jest wam bynajmniej zabroniona, odmawiać, jak to już wskazaliśmy, przytomności podobnym małżeństwom, tudzież wszelkiego obrządku religijnego, i żc nikt nie ma prawa w czemkolwink was zmuszać do tłumaczenia się z przyczyn jakie wami powodowały. Nadto odniesiemy się do St. Stolicy Apostolskiej w rzeczy drogi postępowania jaką sądzi
liśmy się obowiązani względem podobnych małżeństw wam przepisać.
Zalecając wam abyście te rzeczy zachowywali, zbytecznem są- dziemy szeroko was zachęcać do roztropności i baczności w tej części waszych obowiązków, tudzież do dołożenia wielkiej pieczy w nauczaniu parafian waszych , a szczególniej w wychowywaniu młodzieży katolickiej, której jesteście ojcami duchownemi; a to wspominając na przykład Zbawiciela naszego i o to się przede- wszystkiem starając żeby parafianie wasi, o tyle ile można, w po
znaniu i rozmyślaniu religii katolickiej gruntując się, nie tylko życie swoje z jej przepisami zgadzali, ale nadto przyzwyczajali się we wszystkiem słuchać kościoła którego są dziećmi. Gdy tego z największą religijną gorliwością dopełnicie, spodziewamy się że unikniecie wielu kłopotów często dotąd was dręczących tak ze względu wielu innych obowiązków jak i małżeństw miesza
nych. Niech Bóg od którego wszelkie dobro pochodzi, łaskę swo
ją w was zwiększa, i da wam obfitość wszystkiego co ma posłu
żyć do pożytku zakonu chrześciańskiego i do zbawienia tak wa
szego jak i tych którzy słowa waszego słuchają. Ażebyście do tego kresu doszli, jednocząc nasze siły, jako dowód przywiązania naszego do w as, dajemy wam z miłością nasze apostolskie bło
gosławieństwo.
Dan w Poznaniu, w kościele naszym Metropolitalnym 27 Sierpnia 1840 roku.
Ma r c i n Arcybiskup.
(Ł . S .) W alkowśki Sekretarz.
DO REDAKCII MŁODEJ POLSKI.
Nic nieprzekonywa mocniej o ukształceniu politycznem Emi
gracji Polskiej jak milczenie którym odpowiada na tylokrotne po
lemiczne zaczepki pisma perjodycznego Trzeci Maj, będącego urzędowym organem improwizowanej dynastyi dla P olsk i; i w samej rzeczy to co jedynie (jak każde umysłowe obłąkanie) politowanie tylko wzbudza, nie jest godnym poważnego rozbioru i odpowiedzi, dzieciogranie w króla Trzeciego Maja jest uważa- nem przez Emigracją za kuglarstwo polityczne, lecz z tego za
kresu występować mu niewolno; jadnakże w półarkuszu z l ig o Września r. b. podobało się Trzeciemu Majowi wystawić Emi
gracji zupełnie fałszywie powrót do Francii Polaków którzy w 1836 roku niecbcąc uledz wymagalnościom Rossii Austrii i Pruss opuścili ten kraj; chcę wfęc tę mylność sprostować.
Oświadczam iż mam dowody że w fadza de facto Trzeciego Maja nie tylko w niczem nieprzyczyniła się do powrotu do Fran
cii Polaków co ją opuścili w roku 1836, lecz przeciwnie ciągłe przeszkody temuż stawiała; niemyślę rozbierać tego co powodo*
wało rząd Francuzki do udzielenia upoważnienia powrotu, jedy
nie tylko zaprzeczam twierdzeniu Trzeciego Maja który usiłuje wmówić w Emigracją że nic bez wiedzy jego króla de facto stać się nie może.
Przypominam zarazem iż w roku 1836, kiedy rząd francuzki na żądanie posłów R ossii, Austrii i Pruss spowodował skonfe- derowanych Polaków do opuszczenia Francii, teraźniejsza w ta dza de fa cto Trzeciego Maja, nieodziana wprawdzie jeszcze w ówczas blichtrem królewskim, poklaskiwała protestaciom na
szych rozbiorców.
W Imieniu moich kolegów i moim oświadczam iż nigdy by
śm y nieprzyjęli nic za pośrednictwem w ta d zy de fa c to Trzeciego Maja. Gdyż mniemamy że z podobnego źródła ani dla kraju ani dla Emigracii nic korzystnego wypłynąć nie może.
Jan Ledochowslti, były poseł.
a 4 w rześnia 1 8 4 o . — P a ry ż , r u e J a c o b , i a.