• Nie Znaleziono Wyników

Konfederacja barska w "Beniowskim" Juliusza Słowackiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Konfederacja barska w "Beniowskim" Juliusza Słowackiego"

Copied!
27
0
0

Pełen tekst

(1)

Wiesław Lipka

Konfederacja barska w "Beniowskim"

Juliusza Słowackiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 65/1, 47-72

(2)

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X V , 1974, z . 1

WIESŁAW LIPKA

K O N FED ER A C JA BARSKA

W „B EN IO W SK IM ” JU L IU SZ A SŁOW ACKIEGO

Źródła

P rz y stę p u ją c do pisania p o em atu o B eniow skim , Ju liu sz Słow acki m iał w swej św iadom ości pew ien obraz p rzebiegu k o n federacji barskiej i losów sam ego b o h atera. N a obraz te n złożyły się in form acje zaczer­ p n ięte z ro zm aity ch źródeł: z pam iętników , arty k u łó w , u tw orów litera c ­ k ich osnutych na w y d arzen iach barskich, z rozm ów itd. O becnie m ożem y konfro ntow ać B eniow skieg o ty lk o ze źródłam i p isanym i. P rzy ty m nie zaw sze m ożna ustalić, czy Słow acki znał d a n y p rzekaz i czy m iał go w pam ięci pisząc poem at. Mimo to sporządzono zestaw ienia nie budzą­ cych w ątpliw ości le k tu r p o e ty k tó ry c h p orów nanie z te k ste m B e n io w ­

skiego pozw ala zaobserw ow ać sposób w yk o rzy stan ia ty c h źródeł w po­

em acie.

Takiego porów n an ia p oem atu z p am iętn ik am i M aurycego A ugusta B eniow skiego dokonał S ta n isław M akowski. S tw ierd ził on, że Słow acki, sw obodnie w yk o rzy stu jąc, przek ształcając lub p o m ijają c za w a rte tam inform acje, przeprow adza sy stem aty czn ą d eheroizację i polonizację sw e­ go bo hatera. D eheroizacja je st d o k onyw ana przez pom niejszanie pozycji społecznej Beniowskiego: gdy a u to r pam iętników p o d k reśla swój ty tu ł h rab io w sk i i ta le n ty w ojenne, b o h aterem p o em atu je s t p rze c ię tn y szla- chetka, tro ch ę z p rzy p a d k u p rzy stę p u ją c y do k o n federacji. Polonizacja polega n a zacieraniu jego cudzoziem skich k o n ek sji a po d k reślan iu pol­ skości (aż po zastąpienie obco brzm iącego im ienia A u gu st im ionam i K a-1 Zob. K. Z i m m e r m a n , w stęp w : J. S ł o w a c k i , B eniowski. Poema.

Pięć pieirwszych pieśni. Brody 1905. — K. K o b z d a j [K. K o l b u s z e w s k i ] , C zasy barskie w p o ezji Słowackiego. W zbiorze: K sięga p am iątkow a ku uczczeniu se tn e j rocznicy u rodzin Juliusza Słowackiego. T. 2. Lw ów 1909. — Ponadto J. K l e i ­

n e r w objaśnieniach do edycji B eniow skiego (Wrocław 1949. BN I 13/14) w skazuje zbieżności tego poem atu z innym i utworami literackim i oraz dziełam i historycznymi.

(3)

zim ierz Z bigniew i przeniesienie m iejsca urodzenia z W ęgier do Polski) 2. D odajm y, że Słow acki dokonuje nie ty lk o polonizacji, lecz także „po- dolizacji” Beniow skiego. U kazuje go bow iem jak o P od o lan in a z pocho­ dzen ia (I 2, I 52—53, III 707, V III 241) 3 i z działalności ko n fed erack iej, m im o iż B eniow ski — a u to r p am iętn ik ó w — pisze w n ich o odziedzicze­ n iu posiadłości n a Litw ie, o sw oim pobycie w okolicach K rako w a i o p ro ­ w adzonych ta m w alkach. Celowość tego zabiegu — i dw u p op rzednich — zostanie w yjaśn io n a w dalszych rozdziałach.

O ile p am iętn ik i Beniowskiego p rzy czy n iły się do u k ształto w an ia sy lw e tk i tytu łow eg o b o h atera poem atu, o ty le ry sy pozostałych postaci histo ryczn ych oraz m o ty w y zw iązane z k o n fed eracją b a rsk ą i koliszczy- zną zostały zaczerp n ięte z in n y ch dzieł, n a k tó ry c h czele należy w ym ie­ n ić H istoire de l’anarchie de Pologne C laude’a R u lh ière ’a (wyd. 1: 1807), a także p am iętn iki Ję d rz e ja K itow icza (1840) i Józefa W ybickiego (1840),

P a m ią tki S o p licy H e n ry k a Rzew uskiego (1839— 1841), W ern y h o rę M i­

chała Czajkow skiego (1838) i T r z y w ieszczb y L u cjan a Siem ieńskiego (1841).

J e d n ą z n a jb a rd zie j spo rn y ch postaci k o n federacji był ksiądz M arek. K itow icz pisze o nim lekcew ażąco 4, niew iele w ięcej u zn ania m a d la niego R u lh ière 5. W ybicki — trzeźw y w ojskow y — k ry ty c z n ie w sw ych p am ięt­ n ikach ocenia jego działalność, m im o to p rzy zn aje, że w czasach kon ­ fe d e ra c ji w raz z innym i czcił go niem al ja k św iętego 6. W śród szerokich m as szlacheckich w łaśnie ta o sta tn ia postaw a b y ła pow szechna. P rz e ją ł ją n a rra to r pastiszow ych P a m ią tek S oplicy, p rzejęła ją rów nież in te li­ g e n c ja czasów Słowackiego. Siem ieński w o bjaśn ien iach do T rzech

w ieszczb po zrelacjonow aniu k ry ty c z n y c h sądów K itow icza, W ybickiego

i R u lh iè re ’a stw ierdza:

D zisiejsze pokolenie — sprawiedliwsze, a może głębiej w nikające w ducha, um ieściło ojca Marka w poczet w ielkich sw oich m ęczen n ików 7.

2 S. M a k o w s k i , P am iętn iki M aurycego Augusta B eniow skiego jako źródło

poem atu Słowackiego. „Przegląd Hum anistyczny” 1962, nr 4.

3 Praca ta oparta jest na tekście B eniow skiego zawartym w wyd.: J. S ł o ­ w a c k i , Dzieła w szystk ie. Pod redakcją J. K l e i n e r a . T. 5, 11. W rocław 1954, 1957. (Z tejże edycji pochodzą cytaty oraz oznaczenia pieśni i fragmentów.) Przyją­ łem jednakże poprawki dotyczące datowania, proponowane przez S. M a k o w ­ s k i e g o (Chronologia i układ „Beniowskiego”. „Pamiętnik Literacki” 1964, z. 1). 4 [J. K i t o w i c z ] , P am iętn iki do panow ania Augusta III i pierw szych lat

S tanisław a Augusta. T. 2. Poznań 1840, s. 9— 10.

5 C. R u l h i è r e , Histoire de l’anarchie de Pologne, et du dém em brem en t de cette république. Suivie des A necdotes sur la révolu tion de Russie. T. 3. Paris

1807, s. 14, 96.

6 J. W y b i c k i , P am iętn iki J... W..., senatora, w o jew o d y K ró lestw a Polskiego. T. 1. Poznań 1840, s. 96—97.

(4)

Słow acki nie re w id u je tej opinii: w B e n io w sk im ks. M arek jest p ro ro ­ kiem konfederacji — ale jest rów nież dyplom atą, prow adzącym p e rtra k ­ tacje z K rym em , a także dowódcą oddziału barszczan, zdobyw ającego zam ek ladaw ski. P ew n e ry sy rubaszności d o pełniają p o rtre tu . O dpow iada on ch arak tero w i u tw o ru , w k tó ry m wzniosłość w y ra sta z codzienności.

Inną w ażną p ostacią poem atu je st Saw a-C aliński, w edle o k reślen ia Słowackiego ,,pół Kozak a pół szlachcic” . Jego histo ry czny odpow iednik odznaczył się jako d o b ry dow ódca w w alkach k o n fed erack ich n a M azow­ szu. Piszą o ty m R u lhière, K itow icz oraz R z e w u sk i8. K azim ierz K olbu- szewski przypuszcza, iż Słow acki połączył postacie Saw y-C alińskiego i jego ojca, Saw y Czałego lub Czałenki, k tó ry w alczył przeciw h a jd a ­ m akom , i w ten sposób C aliński znalazł się n a U krainie jako dowódca oddziału barszczan 9. D odajm y, że w powieści C zajkow skiego W e m y h o ra , k tó rą p oeta znał, Saw a został p rzed staw io n y w swoim u kraiń sk im fu ­ torze 10, co rów nież m ogło w p łynąć n a lokalizację przygód b o h atera w po­ emacie. N atom iast postać S w en ty n y to całkow ita licentia poetica Słow ac­ kiego.

Równie sw obodnie p o trak to w an e są pozostałe postacie. Do zaczerpnię­ tej z R u lh ière’a w iadom ości o zdradzie Dzieduszyckiego 11 (poeta zapew ­ n e nie wiedział, że fran cu sk i h isto ry k podał tu ta j in fo rm ację n ie p ra w ­ dziw ą 12) dopisana została rela cja o w y d arzen iach z życia p ry w a tn e g o rzekom ego zdrajcy. Potocki, re g im e n ta rz g en e ra ln y k o n federacji, ma pew ne cechy w ojew ody kijow skiego o ty m sam ym nazw isku 13. B ranecki i D zierżanow ski, k tó ry c h pierw ow zoram i h istorycznym i byli: Franciszek K saw ery B ranicki i M ichał D zierżanow ski, zaw dzięczają swe cechy R u- lh iè re ’owi i K ito w icz o w i14. W rzeczyw istości D zierżanow ski n ie był zw ią­ zany z B ranickim . Z K itow icza została rów nież zaczerpnięta c h a ra k te ­ ry sty k a Pułaskiego 15, ale w ładza duchow a, ja k ą m a nad swoim otocze­ niem b o h a te r k on fed eracji, to m otyw w prow adzony przez poetę-m istyka, a nie przez X V III-w iecznego pam iętn ikarza.

Nie ty lk o postacie — rów nież w y d arzen ia h istoryczne tra k to w a n e są 8 R u l h i è r e , op. cit., t. 3, s. 178—180; t. 4, s. 221. — K i t o w i c z , op. cit., t. 3, s. 174—182. — [H. R z e w u s k i ] , P am iątki JPana S ew eryn a Soplicy, cześnika

parnaw skiego. T. 3. Paryż 1841, s. 3—39.

9 K o b z d a j , op. cit., s. 36—39.

10 M. C z a j k o w s k i , W em yh ora. W ieszcz ukraiński. Pow ieść historyczna z roku 1768. T. 2. Paryż 1838, s. 148—159, 343.

11 R u l h i è r e , op. cit., s. 32—33.

12 Zob. Polski słow nik biograficzny. T. 6. Kraków 1948, s. 118. 13 Zob. K o b z d a j , op. cit., s. 13—14.

14 R u l h i è r e , op. cit., t. 3, s. 42—43 (Branicki), 61—71 (Dzierżanowski). — K i t o w i c z , op. cit., t. 2, s. 39—42 (Dzierżanowski), t. 3, s. 100— 112 (Branicki).

15 K i t o w i c z , op. cit., t. 2, s. 54—55.

(5)

przez poetę bardzo dow olnie. P rz y k ła d e m może być k ry m sk a m isja Be­ niow skiego. K onfederaci isto tn ie prow adzili rozm ow y z chanem , a le ani ks. M arek nie był p a rtn e re m w ty c h p e rtra k ta c ja c h , an i też h isto ry czn y B eniow ski posłem , nie m ów iąc o fik c y jn y m Borejszy. W y praw a n a K ry m w ujęciu Słow ackiego w y d aje się w ięcej zawdzięczać P a m ią tko m Soplicy Rzewuskiego (postać A bdulew icza jest analogiczna do osoby A zulew icza z P am iątek) niż relacjom historyków .

Liczne szczegóły z dzieła R u lh iè re ’a (i z pam iętników ) zaczerpnął Sło­ wacki opisując w y d arzen ia koliszczyzny. Ale i tu ta j k o rzy sta z niego we w łaściw y sobie sposób, tra k tu ją c je jako zbiór in fo rm acji o poszcze­ gólnych w ypadkach. P odobną m etodę stosuje w całym poem acie. R u- lh ière w swoim dziele zw raca uw agę przede w szystkim n a d ziałan ia d y ­ plom atyczne i w ojenne, w B e n io w sk im zaś jed y n ą m isją d yplom atyczną jest hum o rysty czn ie p rzed staw io n a w y p raw a n a K rym , zakończona b a r­ dzo nikłym w sk ali k r a ju osiągnięciem , jak im było przydzielenie dw u stu T atarów n a usługi 'barszczan. Słow acki nie zam ierzał n ak reślić politycz­ nego o b razu konfederacji. J a k się w krótce przekonam y, początkow o nie interesow ał go tak że przebieg działań w ojennych.

W ojna

R u lh ière w H istoire de l’anarchie inform ow ał o w ażniejszych zb ro j­ n y ch poczynaniach k o n fed erató w , ale b yły to zazw yczaj suche relacje. Spośród w ym ienionych w yżej dzieł m ów iących o k o n fed eracji n a jb a r­ dziej plastyczne opisy w alk zaw ierały P a m ię tn ik i K itow icza i W ern yh o ra C zajkowskiego, ale i one nie m ogły stać się w zorem dla poezji S łow ac­ kiego. W zorów tak ic h należałoby raczej szukać w w ielkich poem atach o w ojnie, k tó re a u to r B eniow skiego znał doskonale i nieraz w utw orze przyw oływ ał: w Iliad zie, O rlandzie sza lo n ym i Jerozolim ie w y zw o lo n e j.

Je d n a k b itw y i p o jed y n k i w pieśniach B eniow skiego p o w stały ch w la ­ tac h 1840— 1841 ukazane są zupełnie inaczej niż w ty ch poem atach. Sło­ w acki nie dba o dokładne n ak reślen ie sy tu acji lub n aw et rezy g n u je z niego całkowicie, osiągając w zam ian inne e fe k ty poetyckie.

Tak w łaśnie postąpił rela cjo n u jąc zajęcie zam ku ladaw skiego przez konfederatów . C zytelnik d ow iaduje się n ajp ierw , że do rą k R egim entarza przybito nożem d okum ent; potem u jaw n io n y zostaje spraw ca tego czynu, ks. M arek, k tó ry w taje m n ic zy sposób znalazł się w zam ku. D opiero ró w n ie nieoczekiw ane p ojaw ienie się k o n fed erató w , k tó rz y opanow ali

zamek, przynosi w y jaśn ien ie całego zajścia.

Podobnie w a lk a z chłopam i ladaw skim i je s t ty lk o w spom niana przez ks. M arka (II 410— 412, 697— 710), zaś o jej w y n ik u do w iadujem y się z ust n astępn ej nieoczekiw anie p o jaw iającej się osoby — Saw y, k tó ry

(6)

sw oim w ejściem zakłóca pow ażny n astró j zgrom adzonych w sali zam ­ kowej.

Pierw szym obrazem b atalisty czn y m jest opis oblężenia B aru, k tó re Beniow ski ogląda z odległego wzgórza:

Bar jak na dłoni w idział, lecz oparem Wpół przesłonięty, blady; w ojska w linii Jak m ałe nitki mrówek, a na murze

Rozwijał się dym z harmat w białe róże. I w téj girlandzie niby z róż śm iertelnych

Stało miasteczko w powietrznych błękitach, Wyrzucające błysk do żądeł pszczelnych

Podobny... [...] [III 157— 164]

M etafora „rozw ijał się dym z h a rm a t w białe róże” jest zapew ne rem i­ niscencją daw ny ch rycin, na k tó ry c h p rzy w y lo tach lu f a rm a tn ic h przed­ staw ian o drobne kłęb y dym u. C ały zaś bardzo delikatn ie n akreślo ny obraz jest ciekaw y plastycznie, ale nie d aje pojęcia o sy tu acji m ilitarn ej, podobnie jak następ u jące potem efek tow n e porów nania odgłosów bitw y:

Kule szum iały po żytach, Gwizdały do jędz podobne piekielnych;

Lub po m oskiewskich trącając jelitach, Przebiegłszy całe plutony po szarfie

Na ludziach grały jękiem — jak na harfie. [III 164—168]

Z ogólnego obrazu w yodrębnia się postać Józefa Pułaskiego, k tó ry stanął na okopach,

W zniósł rękę, czapkę przekręcił na ucho; I działa jak psy legły mu przy stopach;

On je pogładził i szczeknęły głucho. [III 177—180]

Po szkicowym opisie k rajo b raz u n a rra to r w końcow ej stro fie mówi o ru ch ach wojsk:

Tu długim, czarnym, m rówczanym łańcuchem Zbliża się Moskal pieszy ku mieścinie, Tu kawaleria się wężowym ruchem

Z jaru w yw ija, zbiera, szczęka, płynie, K łania się, kiedy kula ponad uchem

G wiźnie — i znów się prostuje, gdy minie, Tu garść Kozaków jakby oczeretów

Kępa — tu błyski szabel — tam, bagnetów 16. [III 193—200]

C ztero k ro tn e ,,tu ” i jedno „ ta m ” nie w y jaśn ia oczywiście sy tu acji bitew n ej; o statn ia strofa, ja k cały obraz oblężenia, je st zapisem im presji

16 N ie Homer ani Tasso, lecz M ickiewicz był tu wzorem. Podobne opisy można znaleźć w Reducie Ordona, a także w P rzeglądzie w ojska z U stępu cz. III D ziadów.

(7)

w zrokow o-słuchow ej, k tó rej doznaje obserw ator o w rażliw ości Słow ac­ kiego, nie zaś w y ru szający na w ojnę konfed erat.

W alka B eniow skiego z kozakam i została ty lk o napom knięta (III 303— 306), natom iast w ięcej m iejsca zajął opis jego p o jedy nk u z Sawą. Ksiądz M arek widzi obu walczących, gdy z w zniesionym i szablam i pędzą ku sobie na koniach, tw orząc „uroczą tęczę”. Po jed n y m złożeniu rozjeżdżają się, a w ponow nym sp o tk an iu —

tnąc sztuką krzyżową, Beniowski, zgrabnie skoczywszy na stronę, Dał szacht tak płytki koniowi nad głową,

Że mu z przyciętych uszu, dw ie czerwone Trysły fontanny; [...] [IV 163— 167]

Po ty m opisie, gdzie poeta użył n a w e t dwóch term inów szerm ierczych, z k tó ry c h je d e n praw dopodobnie nigdy p rzed tem nie i s t n i a ł 17, n astęp u je porów n an ie konia do d elfina w złotym czapraku, w yrzucającego k rew pyskiem . N a rra to r pow raca jed n ak do pojed y nku : Saw a dobył z o lster p isto letu

i spokojnie mierzył Do bohatera pieśni, między oczy: —

I gdyby krzemień był spadł i uderzył W dekę... co skrami pryskając odskoczy —

Pew nie by więcej mój bohater nie żył. Bo sam wyznaw ał, że w szturmaku onym

W idział przybitą kulę czemś czerwoném. [IV 178— 184]

Działanie zam ku skałkow ego zostało przedstaw ione właściw ie, n a to ­ m iast pom ieszanie p isto letu ze szturm akiem , czyli garłaczem , dowodzi niefrasobliw ości poety wobec szczegółów technicznych.

N astęp u ją jeszcze dw ie dygresje, po czym in te rw e n c ja S w en ty n y p rz e ry w a pojedynek. Kończą się też sceny bitew ne pierw szej części B e ­

niow skiego.

W dalszych pieśniach, po żartobliw ie u jętej, bardzo ubogiej w szcze­ góły rela cji o w alce b o h a te ra na dw orze chana (X 169— 285), w idzim y B eniowskiego, ja k ze sw ym i T ataram i posuw a się tab o rem na odsiecz B arow i (X III 88— 171, XIV), w alcząc z nap o tk an y m i oddziałam i w roga.

17 W słowniku Lindego ,,szacht” jest tylko terminem górniczym. W słow nikach: W arszawskim i D oroszewskiego występuje także w znaczeniu 'raz; cięcie szablą’, a za przykłady użycia służą: cytow any tu fragment poematu oraz jedno zdanie Sienkiewicza, który mógł ten termin zaczerpnąć z Beniowskiego. Jako domniemane źródło tego słow a podano niem ieckie „schacht”, które jest term inem górniczym i jako taki w eszło do języka polskiego. W ydaje się, że now e słow o pow stało w w y ­ niku (chyba nieświadom ej) kontaminacji szermierczego term inu „sztych” z rębaj- łow skim „szach” (np. w wykrzykniku „szach-mach!”).

(8)

Jed n ą z bitew p o d jął dla zdobycia n iep rzy jacielsk ich a rm a t i gdy w raca z nim i do obozu,

w ozy Borejsza odmyka, Na szlachtę czeka, rozsuwa kolaski; Rzekłbyś... że w idzisz dobrego ptasznika,

Który otworzył sw oje samotrzaski. Leci szarego chmura wojownika,

Turkocą działa, idą z szabel blaski, Wpadają w tabor... Wódz nie przewodniczy; Stanął przy bramie i rycerzy liczy.

Jak pasterz stary, gdy pastuszki wiodą Bydło, n ie id zie spocząć do piekarni, becz przy oborze rozlicza się z trzodą;

Tak i w odzow ie — gdy są gospodarni, Wyżsi od ludu sercem i urodą,

A jako żołnierz krw ią i prochem czarni — Nim pójdą w namiot, to w iedzą najpierwsi,

Ile kul padło w sztandar — ile w piersi... [XIII 132—147]

W przeciw ieństw ie do bardzo m alarsk ich porów nań, stosow anych po­ p rzednio przez Słowackiego, tu ta j użył on po ró w nań hom eryckich, ty p o ­ w ych m . in. dla Jerozolim y w y z w o lo n e j:

Jako w ięc pasterz, kiedy pełna gromu I wichru chmura z daleka przychodzi, A zewsząd ognie błyskają — do domu

Przed niepogodą stada z pól uwodzi, Albo je w ciszą pędzi po świadomu,

Uchodząc przyszłych niebieskich powodzi, I przednie laską i głosem prostuje,

A sam ostatnie — ostatni zajmuje: Tak Sultan — [...]18

— itd. Zbieżność obrazow ania je st może przypadkow a, a le n iep rz y p ad ­ kow e w y d a je się w prow adzenie tego ty p u p orów nań do B eniow skiego. W n a stę p n y m rozdziale pow iem y o zw iększonym zain teresow an iu Sło­ w ackiego poem atem Tassa, k tó re w y stąp iło n a przełom ie la t 1841 i 1842; tu ta j zaś zw róćm y uw agę, że w o jen n y to n Jero zo lim y w y zw o lo n e j znalazł sw e odbicie nie ty lk o w cy to w an y ch porów naniach. N a rra to r opisuje także życie obozowe: żołnierze czyszczą zdobyczne działa, o d p ierają s z tu r­ m y n iep rzyjaciela; Beniow ski w y sta w ia straże, sp raw d za sta n tab o ru i o b se rw u je pozycje rosyjskie. Rów nież w re d a k c ji drugiej poem atu, po­

18 P. K o c h a n o w s k i — T. T a s s o , G ofred abo Jeruzalem w yzw olona.

Opracował S. G r z e s z c z u k . Przypisy R. P o 11 а к a. W arszawa 1968, s. 631— 632.

(9)

w stałej w pierw szej połowie 1842 r., uw idoczniło się zafascynow anie w ątkiem ry cersk im , w yrażone w słow ach n a rra to ra :

Tu m im ow olnie mi duch jakiś boju, Kryjący tych wojsk szalonych zbliżenie, Głos mój nagina do lepszego stroju

I moim piersiom daje szersze tchnienie, Opiszę ten bój.... [...] [VII В 9—13]

N astęp u jący p o tem opis bitw y stosunkow o dokładnie oddaje jej p rze­ bieg. W alka toczy się w dolinie; h ajd am acy Żeleźniaka są p rzy p ie ra n i do ostrokołu przez oddziały k o nfederatów , potem w ycofują się za łańcuch w łasnych wozów. Potocki przypuszcza sz tu rm do tabo ru , lecz nag le zza okolicznych wzgórz p o jaw iają się Kozacy z oddziału Saw y, k tó rz y p rz y ­ łączyli się do koliszczyzny. S trato w aw szy szw adron Piw nickiego, a ta k u ją głów ne siły k o n federackie, a wów czas Żeleźniak o tw iera tab o r i naciera z przeciw nej strony. Potocki w ycofuje się na daw ne stanow isko, okazuje się jednak, że p rzeb yw a ta m p ijan e i żądne m o rd u chłopstw o. P olacy są więc otoczeni z trz e ch stron.

Z pow odu 'luk w tekście nie znam y dalszego przebiegu bitw y, z n a ­ kreślon ej poprzednio sy tu a c ji w y n ika jednak, że Potocki poniesie p o raż­ kę; z n a jd u je to po tw ierd zen ie w końcow ym fragm encie pieśni, w k tó ry m po jaw ienie się W e rn y h o ry na polu b itw y uśm ierza hajdam ak ów , a po­ zostaw ieni w spokoju kon federaci w y co fu ją się — jed n i n a Podole, inni do T urcji.

Zgodnie z te c h n ik ą opisu b itw y w poem acie heroicznym n a rra to r B e ­

niow skiego n a tle ogólnej sy tu a c ji p rzed staw ia poszczególne epizody.

W idzim y więc dowódców: Potockiego, w otoczeniu osłaniający ch go żoł­ nierzy, oraz Żeleźniaka, przeskakującego o strokół i u staw iającego tabo r; Kozaka podniesionego w górę na ostrzach dzid oraz śm ierć dwóch rycerzy, zadaną im przez H udym ę i żonę setnika.

W pieśniach p o w stały ch po n ap isan iu red a k c ji drugiej w ojenn y ton p o em atu już nie w y stęp u je. Nie p o jaw iają się zresztą żadne sy tuacje bi­ tew ne, poza jed n ą w tzw . p ieśn i XI, zarysow aną bardzo pobieżnie. P rz y ­ czyna zm iany leży w now ej ocenie k o n federacji barskiej. O p rzekształce­ n iach tej oceny pow iem y w części n astępnej.

W znoszenie szabli i wznoszenie ducha

Jedno uderza, kiedy spraw ie konfederacji przypatrzymy się z zaprezento­ wanych w dobie romantycznej niepodległościowych punktów widzenia: miała ona być pierwszym polskim powstaniem narodowym -w tej panoramie, której środkowym ogniw em jest dla nas powstanie listopadowe. Środkowym, jeśli w eźm iem y pod uwagę powstanie styczniowe. Natom iast romantycy

(10)

polistopa-dowi skonstruow ali sw oisty tryptyk niepodległościowy: konfederacja barska, insurekcja kościuszkowska, powstanie listop ad ow e19.

W poem acie Słow ackiego o k o n fed eracji barskiej nazw isko Kościuszki pojaw ia się dopiero w e Fragm encie o K a zim ie rzu P u ła skim z r. 1846. Pow stańców listopadow ych re p re z e n tu je Em ilia P la te r, niew ątpliw ie dzięki M ickiewiczowi:

Nasz bohater Dom swój opuszczał ze sw ym starym sługą, Jak opuszczała swój dom panna Plater....

A kiedyś, dawniej, Czarnecki z kolczugą [I 337—340]

M am y więc jednocześnie odw ołanie się do tra d y c ji d aw niejszej. N a r­ ra to r przecież zapow iada, że w poem acie „now i w y stąp ią rycerze, / U ła­ ni, daw n ych synow ie h u sa rz y ” (I 356— 357), a b itw a Potockiego z h a jd a ­ m akam i, op isana w pieśni V II B, p rzy ró w n a n a je st do bojów, jak ie sta ­ czali Sobiescy. S potkaw szy się z księdzem M arkiem , mówi b o h a te r utw oru:

„Jestem Beniowski, jechałem do Baru, Abym ojczyźnie mojéj służył szablą I całą duszą. [...]

[ 1

[...] Znajdziesz śród czaharu Dwa trupy, które Pluton swoją grabią Weźmie, i w ogień piekielny zagrabi. Więcej mu takich dam, na honor hrabi!

„[ ]

i[...] chcę iść w zawody Z przodkami, jako człek na sław ę czuły, I m ocno hańbę ojczyzny czujący;

N iedoświadczony jeszcze — lecz gorący.” — Gdy tak przem ówił, ksiądz Marek otworzył

Ramiona i jął ściskać postać giętką: „Ja znałem tw ego ojca; gdyby dożył,

P ew nie by twoją chęć pochwalił prędką.

[... ] ” [III 689—708]

Ojciec, przodkow ie, C zarniecki, Sobieski — to p iękna tra d y c ja i jeśli „now i ry ce rz e ” w k o n fed e ra tk a c h okażą się godni „daw n ych h u sa rz y ” , to m ożna od n ich oczekiw ać nie ty lk o m ęstw a, lecz także p raw dziw ej, m ą d re j m iłości ojczyzny.

Mimo k ry ty c z n eg o u k azan ia przyw ódców k o n fed eracji jej p a trio ty c z ­ 19 M. J a n i o n , M. Ż m i g r o d z k a , T radycja barska w dobie rom antyzm u. W zbiorze: P rzem ian y tra d y cji barskiej. Studia. Pod redakcją Z. S t e f a n o w- s k i e j . Kraków 1972, s. 113.

(11)

ny c h a ra k te r nie jest w B e n io w sk im podaw any w w ątpliw ość. Słow acki p ozostaje tu ta j w zgodzie z p a n u ją c ą w śród polskich ro m an ty k ó w opinią: uczestnictw o w w alce b a rsk ie j było obow iązkiem w szystkich p raw y ch P olaków 20. Takich ludzi u jrz a ła w L adaw ie p a n n a A niela:

Byli to w szystko szlachcice ubodzy, Patryjotyczni bardzo, bogobojni, Na pierwszy ogień szli, stali przy bramach,

Choć zimno, rzadko który w lisich błamach. [II 589—592] „Szlachcice ubodzy, p a try jo ty c z n i bardzo, bogobojni” — to n a jk ró tsza fo rm u ła ok reślająca c h a ra k te r ru c h u barskiego, ja k i u k a z u je Słow acki w p rzedm isty czn ej części p oem atu.

M agnaci p rzed staw ien i w B e n io w sk im p rzed m istyczn ym zasłu g u ją na p o tęp ien ie. D zieduszycki je s t w rogiem k o n fed eracji; Jo achim P otocki i M ichał K rasiń sk i to je j n ieu d o ln i przyw ódcy (IV 13— 21); zwłaszcza Potocki, k ie ru ją c y się n a d m ie rn y m i am bicjam i osobistym i, jest p rzyczy ną rozbicia dow ództw a (IV 8— 9; IX 297— 299, 315— 320). L ist i poselstw o księcia R adziw iłła do c h an a kry m sk ieg o są w p raw dzie doskonałym dow ci­ pem , n iem n iej tru d n o aprobow ać podobną działalność dyplom atyczną. P rz y p o m n ijm y jeszcze znam ien n e porów nanie: panow ie

przy stole siedzą I sm aczno chłodnik zabielany jedzą... Jak Leonidas... co czarną polewkę

Jadł... w Termopilach.... [...] [VII 55—58]

A lu zja do Pana T a d eu sza ? N iew ątpliw ie tak , lecz także do G robu A ga-

m em n o n a , a zestaw ienie zabielanego chłodniku panów polskich z czarną

p o lew k ą L eonidasa je st ró w n ie w ym ow ne, ja k przeciw staw ienie nagiego tru p a Leonidasa b ogatym pasom i kontuszom . Nie m agnaci, lecz „szlach ­ cice ubodzy” są głów ną siłą konfederacji.

P o ró w n a jm y te n obraz z opinią history k a:

W sferze szlacheckiej najw ażniejszym faktem tego okresu jest w yzw olenie średniego ziem iaństw a i drobiazgu spod w pływ u m o ż n o w ł a d c ó w [...]. W ch w ili gdy przyszło „dać dusze za testam ent ojców ”, w ielcy panowie jako ogół nie dali ani dusz, ani ciał, ani nawet przyzwoitej części m a ją tk u 21. D ziałalność ty ch , k tó rz y ko n fed erację p o p arli i sta n ę li n a jej czele, by ła zw ykle niezdecydow ana, a spo ry w śród przyw ódców ro zbijały je d ­ ność zw iązku 22.

T ra fn a ocena ro li m agnatów , jak ą daje poem at, je s t zgodna z obiego-20 Ibidem , passim .

21 W. K o n o p c z y ń s k i , K on federacja barska. T. 2. W arszawa 1938, s. 388. 22 Ibidem , t. 1 (1936), s. 210 n.

(12)

w ÿm i poglądam i ro m a n ty k ó w 23. One też w p ły n ęły n a u k ształto w an ie o brazu k o n fed eracji jako ru ch u n iem al w yłącznie szlach eck ieg o 24, co jed n a k nie jest zu pełnie ścisłe. K onopczyński pisze:

Ruchem szlacheckim była i pozostała do końca konfederacja barska w za­ łożeniu i w ykonaniu, i to w brew tym w yjątkow ym ludziom, którzy wyobrażali sobie m ożliwość rozszerzenia jej na inne w arstw y i uważali to za pożądane. Była szlachecką z ducha — ale nie w yłącznie szlachecką z ciała.

W ykazy barszezan, k tó rzy w pad li w niew olę ro syjsk ą, św iadczą bo­ wiem , iż większość żołnierzy k o n fed erack ich to nie szlachta, lecz m iesz­ czanie i chłopi.

Stąd jednak, że szlachta um iała wciągnąć do służby ludzi w arstw niższych, nie wyniika, żeby ów ruch m iał polityczne oblicze demokratyczne i narodowe albo też społeczny charakter ogólnostanowy. [...] Różne pierwiastki społeczne służyły interesom Rzplitej szlach eck iej25.

W B e n io w sk im o chłopach i m ieszczanach nie m a żadnej w zm ianki, a w y stęp u jący tu Kozacy n iezb y t są zain teresow an i sp ra w ą konfederacji: p rzekon ał się o ty m Saw a-C aliński, zw iązany przez w łasn y ch ludzi. W y­ d a je się więc, że siłę zb ro jn ą barszezan stanow iła niem al w yłącznie szlachta. T akie w yeksponow anie w a rstw y dom inującej ideologicznie 'po­ jaw ia się często w lite ra tu rz e .

P a trio ty z m k o n federató w b y ł p atrio ty zm em szlacheckim ; to o g ra­ niczenie tkw iło tak że w tra d y c ji, do k tó re j odw ołuje się n a rra to r B e n io w ­

skiego, zaś sta ro sta Suchodolski

N ie był [...] bez nabożeństwa

Dla dawnej szlachty.... i czuł, że w jej siłach, Dopóki z ludu nie w ytrysną nowe,

Leżało całe życie narodowe. [XII 213—216]

K o n fed eracja m iała też d ru g i aspekt: jed n y m z jej celów by ła d e tro ­ n izacja króla.

W P anu T a d eu szu M aciek, zw a n y K u rk iem n a Kościele, z k o n fed erata s ta je się stro n n ik iem królew skim , gdyż widzi w ty m dobro ojczyzny. R ów nież p an cześnik p arn aw sk i z P a m ią tek S oplicy w ślad za księciem R adziw iłłem u zn aje a u to ry te t S tan isław a A ugusta. Je d n a k większość pi­ sa rz y ro m an ty czn y ch n ie szczędzi królow i przy g an, oskarżeń, w yzw isk 26: an ty k ró lew sk ie nastaw ien ie k o n fed e ra cji stan ie się zrozum iałe, jeśli w po­ staci P oniatow skiego zobaczym y człow ieka narzuconego przez K a ta rz y ­ nę II i służącego intereso m jej im perium , a p rz y ty m refo rm a to ra b u rzą ­

23 J a n i o n , Ż m i g r o d z k a , op. cit., s. 122. 24 Ibidem , passim .

25 K o n o p c z y ń s k i , op. cit., t. 2, s. 375—376. 26 J a n i o n , Ż m i g r o d z k a , op. cit., s. 122—123.

(13)

cego zaakceptow any przez szlachtę sta n w e w n ętrzn y p a ń s tw a 27. Je st więc znam ienne, że w iprzedm istycznej części B eniow skiego Słow acki s ta ra się n ie mówić o wrogości ko n fed eracji wobec k róla. M am y w praw dzie w ielkiego ło tra Dzieduszyckiego, k tó ry je st reg im en ta rz e m w o jsk k ró ­ lew skich, ale, jak później stw ierdzim y, znalazł się on w poem acie przede w szystkim jako ry w a l Beniowskiego. W zw iązku z postacią D zieduszyc­ kiego k ró l w spom niany zostaje d w u k ro tn ie w pieśn i II (249— 250, 270): pierw sza w zm ianka su g eru je, że być może, nie ponosi on odpow iedzial­ ności za czyny tak ich dowódców swoich w ojsk, jak D zieduszycki; d rug a

m a to n obo jętn y (podobnie w. 734 tej pieśni, gdzie rów nież m ow a jest 0 królu). O blężenie B a ru Słow acki p rzy p isu je K reczetnikow ow i (III 139—

140), nie w spom ina n a to m ia st o udziale w o jsk k ró lew sk ich z B ranickim n a czele, o czym n iew ątp liw ie w iedział (B ranicki — znów obok K reczet- nikow a — pojaw i się jako zdobyw ca B aru w K sięd zu M arku).

Z acieranie w B e n io w sk im wrogości barszczan wobec k ró la jest zab ie­ giem celow ym . P o e ta z pew nością w idział różnicę m iędzy a n ty ro sy jsk im a an ty k ró lew sk im n astaw ieniem ko nfederatów : pierw sze prow ad ziło do w alki o pełn ą niepodległość, drugie do w o jn y dom ow ej, rzu cającej cień na konfederację. B o h ater p o zy ty w n y nie p o w inien b rać u d ziału w tak dw uznacznym ideologicznie ruchu.

Szlachcice zgrom adzeni w L adaw ie b y li bogobojni — to oczywiste, je ś li pam iętam y, że jed n y m z zadań k o n fed eracji była o bron a k ato licyz­ m u. R eligijny c h a ra k te r ru ch u był m ocno p o d kreślany w z e w n ętrzn y ch o z n a k a c h 28. Słowacki, n iec h ę tn y form alisty czn em u tra k to w a n iu w iary , n ie pisze jed n a k o chorągw iach i szkaplerzach. K onfederaci z L adaw y są „bogobojni” , a więc w ierzący głęboko, lecz nie krzykliw ie. O religijności Beniow skiego m ówi ty lko fakt, że opuszczając dom dał

w rękę księżą Ostatnie grosze dwa za ojca duszę, I na ornaty dwa ojca kontusze. [I 38—40]

Poza ty m o Bogu i relig ii w p ierw szych pieśniach m ów i ty lk o ks. M a­ rek . J a k ju ż zauw ażyliśm y, działa on w szechstronnie, jako żołnierz, wódz 1 n atc h n io n y prorok, w idzący cel ko n fed eracji w obronie ojczyzny na ró w n i z obroną w iary (IV 406), czem u służyć m a w alk a zb ro jn a i pom oc sprzym ierzeńcó w — n aw et jeśli są oni m ahom etanam i — nie m niej niż m o dły i polecanie się Bogu.

R easum ując m ożem y powiedzieć, że Słow acki pisząc p rzed m isty czn e pieśni B eniow skiego podk reślił te cechy k o n fed eracji barsk iej, k tó re oce­

27 J. M i c h a l s k i , M entalność polityczn a konfederatów barskich. Próba cha

ra k terystyk i. W zbiorze: P rzem ian y tra d y cji barskiej, s. 15—16.

(14)

niał wów czas pozy ty w n ie — przed e w szystkim więc tra k to w a ł ją jako walkę przeciw obcem u p an o w an iu w Polsce. W rogość ko n fed erató w wo­ bec kró la i w y n ik ła stą d w ojna dom ow a uległy znacznem u zatuszow aniu. U w ydatniony został szlachecki c h a ra k te r ko n fed eracji i szkodliw y w pływ tych m agnatów , k tó rz y się do niej przyłączyli. Poeta podkreślił relig ij­ ność barszczan, zastąp ił jed n a k dew ocję i fan aty zm — głęboką w iarą, połączoną z p rak ty c zn y m działaniem . Słow acki n arzu cił konfed eracji w łasny ideał w o jny o niepodległość — ideał z ro k u 1840.

Na przełom ie la t 1841 i 1842 w B e n io w sk im pojaw ia się now a w izja konfederacji b arsk iej. B yć może, n asu n ął ją w spom niany już poem at

T rzy w ieszczby. W objaśnieniach do w ieszczby drugiej Siem ieński pisze,

że ksiądz M arek „pojaw ia się nam ja k d ru g i P io tr E rem ita, [...] zagrze­ w ający do tej now ej k ru c ja ty przeciw syzm atyckiej M oskw ie” 29. To porów nanie m usiało oddziałać n a poetę, w k tó rego pam ięci czytelniczej poczesne m iejsce zajm ow ała Jerozolim a w yzw olona.

Jak iek o lw iek b y ły tego p rzyczyny, dla n as in te re su ją c y je s t fakt, że staroście Suchodolskiem u, poecie i dziejopisow i konfederacji, w ojna się

W dziwacznych bardzo kształtach m alowała Jak jakaś cudna krucyjata święta,

Która pod tęczą Bożą... szła i stała W niej jako w bramie [...] [XII 178—<181]

Że chodzi tu o k ru c ja tę z Gofreda, w skazuje, ja k zauw ażył J u lia n K rzyżanow ski, postać W e rn y h o ry 30, k tó ry Suchodolskiem u

zdawał się figurą Podobną do tych dawnych czarodziei.... Których Tassowe m alow ało pióro....

W Jerozolim ie [...] [XII 185— 189]

A luzje do w ojen k rzy żo w y ch p o jaw iają się tak że w red ak cji trzeciej: Potocki, p rzem aw iając do szlachty, p o ró w n u je k o n fed erató w z w odzam i A skalonu, noszącym i k rzy że n a p iersiach i sztan d arach (VIII С 64— 65); w tej sam ej pieśni n a rr a to r mówi:

I mam ogromną w ojnę Bożą w planie,

Podobną w ojn ie jakiej starożytnej, [VIII C il55—156]

W pływ Jero zo lim y w y zw o lo n e j uwidocznił się również w poetyce B e ­

niow skiego, czego przejawem było odmienne niż w pieśniach I—X ujęcie

29 S i e m i e ń s k i , op. cit., s. 95. Recenzja tego utworu ukazała się w „Demo­ kracie Polskim ” z 30 IX 1841.

30 J. K r z y ż a n o w s k i , „Jeruzalem w y zw o lo n a ” Tassa—K ochanowskiego a ro­

(15)

te m a tu w ojennego; ponadto w red a k c ji trzeciej sp o ty k am y (zarzucony zresztą) „ a rg u m e n t” w zorow any na a rg u m e n ta c h epopei Tassa.

W Jerozolim ie w y zw o lo n e j relig ia je st pobudką działań krzyżowców. R ycerze chrześcijańscy w częstych m odłach proszą Boga o p ro te k to ra t dla sw ych poczynań, p otw ierdzeniem zaś tego p ro te k to ra tu są cudow ne zd arzenia i sny zesłane przez niebiosa. N ie w ynika stąd jed n a k , że sztu ­ k a w o jen n a m a niew ielkie znaczenie — przeciw nie: opisy uzbrojenia, fo rty fik acji, pojedynków z ajm u ją znaczną część po em atu (zwłaszcza w kształcie, jak i n a d a ł m u P io tr K ochanow ski). S ztu rm n a Jerozolim ę um ożliw ił nie P io tr z Am iens, najpobożniejszy w śród ch rześcijan, lecz najw aleczn iejszy z nich, R ynald, niedługo po w ydobyciu się z sideł wsze- tecznej miłości. O stateczny zaś triu m f krzyżow ców p rzed staw ia wielka bitw a, zakończona ich zw ycięstw em m ilita rn y m , k tó re utożsam ione jest ze zw ycięstw em idei.

P odobnie w p ierw szych pieśniach B eniow skiego p rzew ag i wojskowe są głów nym środkiem zapew nienia sukcesu k onfederacji. G dy jednak ,pojaw ia się m yśl o k ru cjacie b arsk iej, po k ró tk im okresie zafascynow ania ry cersk im tonem G ofreda ocena w ojny konfederackiej ulega zmianie, czego najlepszyńi dow odem je st lu źn a strofa, zapisana 16 października 1842, k tó rą m iał w ypow iedzieć ks. M arek:

Ty żyjesz jeszcze rycerza żywotem , A le daleko ci jeszcze do tego, Abyś czuł żywot rycerza Bożego, Który już siebie nie m aluje złotem, Ani się konia zatrudnia obrotem

Ani jest cały w każdym szabli cięciu, Ale już w ducha sw ego niebowzięciu Stanąwszy czuciem na A niołów progu,

To w ali — co się tu sprzeciw ia Bogu.... [Próby uzupełnienia

lub przetw o rzen ia redakcji p ie rw szej u) du ­ chu tow ianizm u , I]

Czyżby szabla p rzestała być w łaściw ym środkiem do osiągnięcia celu k o n federacji? Czy też zm ienił się cel?

W dram acie B e n io w sk i, n ap isan y m — w edług M akow skiego31 — w pierw szych m iesiącach r. 1842, czytam y:

[ C H R Y S T U S ]

— O Jeruzalem — Jeruzalem sław iańska — przychodzi godzina, że będziesz rozwaloną, i rozbitą jak naczynie garncarza.

— Dlaczegoście w y mury nie szły na południe? — Dlaczegoście w y w ieże nie szły z krzyżami na głowach mówiąc... Chrystus! Chrystus! —

(16)

— Stałyście na m iejscu — jako morze bez fali... zasypiałyście jako trumny ołow iane — ; gdzie była praca i kuźnie nowych myśli... nie było was. [II 1—9] 32 S potykam y tu już w y raźn y w pływ tow ianizm u. C h ry stu s w yrzuca Po­ lakom , że n ie b ra li udziału w w ypraw ach krzyżow ych; w św ietle poglą­ dów to w ian isty czn y ch była to bezczynność ducha, k tó ra m usi w yw rzeć ujem n y w pływ na dalsze losy naro d u . P rzy jd zie więc czas k a ry , k tó rej egzekutoram i będą zaborcy Polski.

W system ie to w ian isty czn y m duch lub społeczność duchów może się w yzw olić spod obciążenia opieszałością przodków biorąc „w yższy to n ” , czyli w znosząc się n a odpow iedni poziom doskonałości duchow ej. Dla Polaków okazję k u tem u stanow i udział w k o n fed eracji barskiej, k tó ra je s t now ą k ru c ja tą : ta k w łaśnie głosi ją ksiądz M arek w dram acie o Be­ niow skim (II 88— 90).

N ow a k ru c ja ta nie jest jed n ak skierow ana, jak u Siem ieńskiego, „p rze­ ciw syzm aty ek iej M oskwie” : barszczanie m ają w alczyć przeciw zagraża­ jącej k rajo w i potędze polityczno-w ojskow ej. Nie m a w B en io w skim w zm ianek w skazujących, że celem k o n fed eracji było zw alczanie p raw o ­ sław ia lu b p ro te sta n ty zm u . D la Słow ackiego „w ojna Boża” , k tó rą „m iał w p la n ie ”, nie m usi być w o jn ą relig ijn ą, bow iem zw ycięstw o zb ro jn e nie jest przez niego utożsam iane z osiągnięciem duchow ym , ja k to m iało m iejsce w Jerozolim ie w y zw o lo n e j. W ojna toczy się na dwóch planach: k onfed eracja, zaw iązana przeciw pan ow an iu ro sy jsk iem u na te ry to riu m Polski, je st zarazem k ru c ja tą , „na niebie w alką i duchów w ielkim zam ie­ szaniem ” . Je d y n ie ta o statn ia jest w św ietle system u m istycznego znaczą­ ca, p r a w d z i w a , n ato m iast sukcesy i niepow odzenia żołnierzy konfe- -derackich są ty lk o reflek sem p racy lub bezczynności ducha.

Czuje już szlachta... że nie o to chodzi, Aby wypędzić króla i Moskala;

Tu duch powstaje... a Pan Bóg dowodzi, [VIII С 183—185] Chodzi więc o rozwój duchow y. R ealizuje się on m. in. przez udział w k o n federacji, ale udział z p ełn ą św iadom ością jej rzeczyw istego zn a­ czenia i z odpow iednim orężem , o k tó ry m m ów ił ksiądz M arek słow am i przytoczonej w yżej stro fy o żywocie ry cerza bożego. W łaściwe znaczenie ud ziału w k o n fed e ra cji przeczuw ała n aw et zgrom adzona w Lada wie szlach ta, dla k tó rej

św iat [...] już był opalem I tęczą.... i gwiazd pełną i promieni, Za którą złota stała Jeruzalem,

Drzew szmaragdowych pełna — i kamieni, Z których jeden jest m ęczeńskim koralem 32 S ł o w a c k i , D zieła w szystk ie, t. 10 (1957), s. 33.

(17)

I ciągle od krwi polskiej się czerwieni, A bramy, co się przed polskiemi berły

Odemkną — z łzy są jednej — z jednej perły.... [VIII С 33—40] W edług A po ka lip sy św. Jana z końcem św iata m a z nieba zstąpić now a Jerozolim a, oblubienica Boska. Opis tego m iasta przedstaw ia się następująco:

A było budowanie muru jego z kamienia jaspisu; a samo m iasto złoto czyste, podobne śkłu czystemu.

A fundam enty muru miasta ozdobione wszelakim kam ieniem drogim. P ierw ­ szy fundam ent jaspis, wtóry szafir, trzeci kalcedon, czwarty smaragd;

piąty sardoniks, szósty sarćLiusz, siódm y chrysolit, ósmy berillus, dziewiąty topazjus, dziesiąty Chrysopras, jedenasty jacynt, dwunasty ametyst.

A dwanaście bram są dw anaście pereł, każda z osobna; a każda brama była z jednej perły [...]. [XXI, 19—22] 33

C ytow ana stro fa B eniow skiego jest alu zją do objaw ienia św. Jana. O czyw isty sta je się cel ostateczny p rac i cierpień, dokonujących się w ży­ ciu ludzkim : przyspieszenie panow ania k ró lestw a niebieskiego, k tó re ma nastąpić po w y p ełnieniu się dziejów ziem skich.

św iat ten jest duchów robotą, Prac naszych wieczną księgą.... z klamrą złotą — Zamkniętą przez Chrystusa.... a stąd wnioski,

Żeśmy go w zięli błotem — a oddamy Słońcem.... na w ielki sąd gotując Boski

Gwiazdę bez piętna żadnego i plamy, [Próby zespolenia „Be­

niow skiego” z „K rólem -D uchem ”, I 87—92]

Ciąg w y darzeń historycznych o kazuje się ty lk o częścią system u escha­ tologicznego. K ażde pokolenie p rzy b liża lub oddala królestw o niebieskie d la ludzkości przez swój udział w historii; dlatego k o n federaćka „now a Jerozolim a” jest ozdobiona klejnotam i, k tó re barszczanie osiągnęli przez sw oje m ęczeństwo.

K o nfed eracja upadła, a w k ró tce potem n a stą p iły rozbiory Polski. F akt, k tó ry Słow acki przypom ina dopiero w dalszej części B en io w skie­

go zy skuje uzasadnienie w ram ach system u m istycznego: k onfederaci nie um ieją jeszcze żyć „żyw otem ry cerza Bożego” . Anioł, k tó ry zszedł do celi księdza M arka, mówi:

„Księże, Zaprzestań twojej z Lachami roboty,

33 N ow y T estam ent Pana naszego Jezusa Chrystusa. [Przekład J. W u j k a ] . Lwów 1839.

34 Mówimy tu o w arstw ie fabularnej poematu, gdyż oczyw iście każda dygresja na aktualne tem aty narodowe, pojawiająca się w przedm istycznym Beniow skim , może przywoływać myśl o niewoli Polski.

(18)

Bo ich m yśl — m yśli Boskiej nie dosięże.

[... ]” [Próby u zupełnie­ nia lub przetw orzen ia redakcji p ierw szej w duchu tow ianizm u, II, rzut I, 2—4]

To sam o przeko n an ie w sark asty czn y sposób w y rażają stro fy m ówiące o szlachcie, k tó ra m arz y o „now ej Jero zo lim ie”, a k tó rej przew odzi le ­ żący pod stołem Poletyło.

W m istycznej części p o em atu znaczenie k o n fed eracji barsk iej nie jest um niejszone — przeciw nie: nie p rzestając być w alką o niepodległość n a ­ rodu polskiego, sta je się ona stopniem na drodze rozw oju duchowego, prow adzącego k u w szechdoskonałości. Inaczej n ato m iast ocenia teraz poe­ ta dziarskich ry c e rz y konfederackich, k tó rz y nie d o rasta ją do idei now ej k ru cja ty , w ojny, w k tó re j zwyciężyć m ożna pracą ducha, bo tylko ona przynosi w yzw olenie. W śród barszezan k ilk u zaledw ie p o tra fi w znieść się na odpow iedni poziom. J e d n y m z n ich jest ks. M arek, k tó rem u po­ w ierzona zostaje m isja w ielka, choć nieko n sek w entn ie określona:

» t ...]

Spij.... boś skazany na ukrzyżowanie I w ielk ie dzieła — dzieją się przez ciebie. Ty na ojczyzny ostatnim pogrzebie

Będziesz., święconą wodą trumnę zlewał, Ty Anioł Pański... będziesz sm utnie śpiewa[ł], Potem od ciebie śpiew raz podniesiony

Coraz w yższem i będzie płakać tony”. [Próby uzupełnienia lub p rze­

tw orzen ia redakcji p ierw szej w duchu to w ia n iz­ mu, II, rzut II, 12—18]

Nie w iadom o, czy ks. M arek m iał ponieść śm ierć m ęczeńską, jak w pośw ięconym m u d ram acie Słowackiego, czy też, zgodnie z rzeczyw is­ tością, um rzeć w r. 1799, w cztery la ta po „ojczyzny ostatnim p ogrze­ bie” . W ażne je st to, że jego moc duchow a stanow i k o le jn y stop ień k u ostatecznem u w yzw oleniu.

K siądz k a rm e lita nie pojaw ia się w red ak cji trzeciej B en iow skieg o. S po tykam y ta m n ato m iast n ajsłyn n iejszeg o z dowódców konfederacji, K azim ierza Pułaskiego, k tórego sukcesy w ojskow e m ają m istyczne u za­ sadnienie:

On jak kom eta — grzywiasty szwadronem,

B ył w szędzie... a gdzie on — było powstanie — K łaniało mu się chłopstwo — żydy — zboże. D ziw nie — serdeczna m iłość tyle może. Gdzie ona w stanie, a rządzić zaczyna,

Nic tam oporu — próżnego nie stawi. Nic nie pnie wyżej — wszystko się ugina,

W szystko szykuje — w jeden klucz żurawi, W szystko krzyż bierze — a mąk nie przeklina,

(19)

Ale cierpieniom własnym błogosławi. Taki był ów duch.... pół ludzki i Boski,

Pierw szy — narodu Anioł Kościuszkowski. [Fragment o K azim ierzu

Pułaskim , 5—16]

„A nioł” to u Słow ackiego w y raz w ieloznaczny, tu je d n a k trz e b a go odczytać w znaczeniu dosłow nym : posłaniec, zw iastun. P odo bn ie jak ks. M arek, P u łask i przez sw oje czyny duchow e posuw a n a p rz ó d ew olucję narod u, k tó rej n a stę p n y etap w sferze w alk i w yzw oleńczej ustanow i T a­ deusz Kościuszko.

A ntykrólew ski c h a ra k te r ru ch u barskiego, p rzem ilczany w p rzedm is- tycznej części poem atu, z n a jd u je swój w yraz w dalszych pieśniach. Saw a je s t tym , „co k ró la m iał wiązać w W arszaw ie” (VIII В 71); w red ak cji trzeciej Potocki m ówi o narzu cen iu k ró la przem ocą (VIII С 62); celem k o n fed e ra cji — na planie ziem skim — okazuje się w y pęd zenie „króla i M oskala” (VIII С 184), P u łask i zaś jest po d ejrzew an y, „że zam ierza s k ry c ie / Z S ard an ap alem godzić się W arszaw y” (R zu ty p ierw o tn e i u stę ­

p y zaniechane, II, A rg u m e n t, 4— 5). P ieśń XI, pochodząca z o kresu p isa­

nia red ak cji trzeciej, m ówi m. in. o walce k on fed erató w z w ojskam i k ró ­ lew skim i, na k tó ry c h czele stoi nikczem ny B ranecki, to tu m fa c k i lubież­ nego m onarchy.

Słow acki w przedm istycznej części poem atu un ik ał w zm ianek o k ró ­ lu, rozum iejąc, ja k n iefo rtu n n ie uznali go k onfederaci za głów nego wroga, ja k źle przy słu żyli się przez to interesow i Polski. G dy jed n a k k o n fed eracji zostało naddane znaczenie eschatologiczne, p olityczny aspek t wrogości barszczan w obec S tan isław a A ugusta u tra c ił sw ą wagę. K ról, jak o p rz e ­ ciw nik konfederacji, opóźniał rozw ój ducha, zasłużył więc na potępienie. S tw ierdziliśm y, że przełom w ew n ętrzn y Słow ackiego przyn iósł w iel­ kie zm iany w ocenie znaczenia konfed eracji b arsk iej, te zaś narzu ciły now ą jej w izję w dalszych pieśniach B eniow skiego. O braz k o n federacji był rów nież uzależniony od funkcji tem a tu barskiego w poem acie; p rze ­ śledźm y zatem jej przekształcenia.

H istoria w poezji

S tan isław Ropelew ski w przedm ow ie do w y dan ia P a m ią tek Soplicy

z r. 1841 pisał:

Któż nam odda pana Pułaskiego w pełnym blasku? Rulhière zaczął tę figurę uczenie, w w ielkim stylu, ale śmierć przerwała mu robotę. Pan Soplica dotknął się jej nieśmiało. Gdyby Juliusz Słowacki w yzw olił swojego B eniow ­

skiego ze w spom nień Don Żuanowych i polem ikę z rodzajem ludzkim, która

mu rwie osnowę, na inne miej,see odłożył lub dał jej zasnąć z Juwenalisem i Byronem, m oże by jemu się dostało wskrzesić rycerzy barskich 35.

(20)

Już pierw sze słow a B eniow skiego („Za panow ania K róla S tan isław a” ) w skazują, że n a rr a to r p od ejm uje te m a t z h isto rii Polśki. Sposób ujęcia tego te m a tu zapow iada on następująco:

czytelnik [...] [...] w oli prosty romans, polskie domy, Pijące gardła, wąsy, psy, kontusze; A nade w szystko szczere, polskie dusze.

Wszystko mieć będzie, wszystko mu przyrzekam, [I 269—273] Przyrzeczenie zostanie jeszcze potw ierdzone: „ te n poem at będzie n a ro ­ dow y” (I 566).

P ierw si czytelnicy zarzucali poecie ciągłe p rze ry w a n ie akcji i w ysu­ w anie w łasnej osoby n a p lan pierw szy. Zaw odow y k ry ty k , J a n Ko zm ian, pisał:

zaraz poeta rzuca B eniowskiego i siebie na scenę wprowadza. Darmo nam potem obiecuje, że jego powieść będzie:

powieść taka Jak dawny, długi, lity pas P o la k a 36.

Zauw ażm y, że w B e n io w sk im zaw arte są też in n e nie zrealizow ane zapow iedzi dotyczące p oem atu — dow iad ujem y się np., że w pieśni II

w ięcej nieco będzie gwaru, krzyku, Kościół i w ielka słoneczna framuga,

I na tęczowym Duch Św ięty promyku; Także cokolw iek szlachty. [...] [I 780—783]

Można by przypuszczać, że Słow acki nie p o tra fił napisać „prostego ro m an su ” , przypom inającego lity pas szlachecki, ale nie w y d aje się p ra w ­ dopodobne, aby troskliw ie dokonujący k o re k t poeta nie zauw ażył, że anonsow anie D ucha Św iętego nie m a pok rycia w tekście rzeczyw istej pieśn i II. Bo też ow e zapow iedzi nie pełnią fu n k cji ogłoszenia lub spisu rzeczy, um ieszczonego przed w łaściw ym tek stem . Ich m iejsce w poem acie

dobrze u ją ł S te fa n T re u g u tt:

Autorskie zapow iedzi tego, co będzie, są tak sam o funkcją naturalną poe­ tyki tego utworu, jak naturalne jest stałe ;w yrażanie przekonań, najrozmaitszych opinii; znaczy to po prostu, że sfera intencji autorskich jest w tym wypadku doskonale przedm iotowym składnikiem d z ie ła 37.

i opracowali B. Z a k r z e w s k i , K. P e c o l d i A. C i e m n o c z o ł o w s k i . Wrocław 1963, s. 185.

36 Cyt. jw., s. 153.

37 S. T r e u g u t t , „Beniow ski”. K ry zy s in dyw idu alizm u rom antycznego. War­ szaw a 1964, s. 69.

(21)

P rzytoczone wyżej określen ia m ów iące o c h a ra k te rz e p oem atu („pro­ s ty ro m a n s”, „poem at n aro d o w y ”) m ają ponadto znaczenie drw iąco^po- lem iczne, k tó re s ta je się widoczne po p rzeczy tan iu ich w kontekście:

widzę, że m ię ten liryzm zabija, Że na Parnasu szczyt prowadzi stromy; Kiedy czytelnik tę górę omija,

I w oli prosty romans, [...] [I 267—270]

K rótko m ów iąc, „szlachta nie zrozum ie”, jak nie zrozum ieli k ry ty c y w spółcześni Słow ackiem u, że nie zam ierza on pisać „prostego ro m a n su ” , gdyż zbyt nisko ceni ten gatunek.

„Ten p oem at będzie n arodo w y ”. P rzy p o m n ijm y, co Słow acki pojm o­ w ał przez ducha narodow ego w poezji i ja k oceniał poetów narodow ych: Dant pisał o piekle, kiedy ludzie w piekło w ierzyli, W olter zgadzał się z w iekiem materializmu, Byron, rozpaczający o w ątpliw ą przyszłość poeta, zaczął w iek dziewiętnasty; ci trzej ludzie wyobrażają epoki, w których żyli [...]. Wyżej nad nich w zniósł się Szekspir, bo on nie w łasn e serce, nie m yśli sw o­ jego czasu, lecz serca i m yśli ludzkie niezależnie od epoki przesądów m alował i stw arzał w ładzą do Boskiej podobną. Na niższym stopniu stoją poeci ściśle krajowym i zamknięci obrębami, jak Goethe, Kalderon, Walter Scott, stoją jednak w ysoko i mocno, bo ich podstawami są narody. Szukajm y w ięc różnemi drogami treściw ej m yśli żywotnej naszego kraju; szczęśliwy, kto w ogniw ie duszy własnej najwięcej promieni połączy i odbije. Lecz m yli się ten, kto sądzi, że narodowość poezji zależy na opisyw aniu narodowych wypadków: w y ­ padki są tylko szatą, ciałem , pod którem trzeba szukać duszy narodowej lub duszy św ia ta 38.

A zatem Słow acki, pozornie u tożsam iając narodow ą szatę z duchem narodow ym , „pijące gardła, w ąsy, psy, k o n tu sze” z „szczerym i, polskim i duszam i” , drw i z tak m yślących k ry ty kó w ; co w ięcej, w edług poety n a ­ w et u tw ó r o rzeczyw iście n arodow ym c h a ra k te rz e stoi niżej od dzieł, w k tó ry ch z n ajd u je swój w y raz cała ludzkość.

W pięciu pierw szych pieśniach B eniow skiego dy g resje n a rra to ra rów ­ now ażą się objętościow o z fab ułą poem atu, co d a je ch arak tery sty czn y , sw obodny to k n a rra c y jn y . W dalszych pieśniach ow a rów now aga zanika; w obec coraz w yraźniejszej przew agi w a rstw y fa b u la rn e j B en io w ski tra c i c h a ra k te r poem atu dygresyjnego. N iektórzy badacze w y sn u w ali stąd wniosek, że Słow acki zam ierzał pisać k o n ty n u ację u tw o ru w k o n w en ­ cji trad y cy jn eg o p o em atu h isto ry c z n e g o S9. Posługiw ano się p rz y ty m

38 S ł o w a c k i , Dzieła w szystk ie, t. 2 (1952), s. 12.

39 K o b z d a j , op. cit., s. 15—16. — S. J a s i ń s k a , P ierw sze redakcje „Be­

niow skiego” Juliusza Słowackiego. „Pamiętnik Biblioteki Kórnickiej” 5 (1955), s. 143.

(22)

in nym i w skazów kam i, z aw arty m i w tekście. R ozpatrzm y je w kolejności ich w ystępow ania w B en io w skim .

M akowski przypom ina w ypow iedź n a rra to ra :

moja Muzo stój... od im ion własnych Wara! z téj strofy zrobiłabyś cmentarz.

[ 1

Krytykę Dońców i Słowian prekrasnych U s t a w m y drugim. Lepiej ją spamiętasz, Gdy ich, jak złota strzała Meleagra,

Przeszyje pióro Pana Michała Gra... [V 165— 172]

Je d n ak ju ż w następ n ej strofie n a rra to r kpi z pow iatow ych w iesz­ czów, w praw dzie u n ik ając im ion w łasnych, ale p rzy taczając ró w n ie w y ­ m ow ne cy taty . Pow yższa stro fa to jeszcze jed e n p rzy k ła d nie zrealizow a­ nej obietnicy. J e st praw dopodobne, że do tej sam ej g ru p y należy zapo­ wiedź:

W szóstej pieśni Zaczyna się mój poemat — nie wcześniej... Te strofy... bramą są — albo przysionkiem Satyrą czasem... najczęściej marzeniem...

1 1

Dalej będzńe pieśń napełniona brzmieniem

[R zuty pierw otn e pieśni V ( A ), 3, 7—14]

W edług Jasiń sk iej zapow iedź ta była zgodna z rzeczyw istym zam ia­ re m poety, czego dowodzić m a fak t, że Słow acki w olał zburzyć uk ład pieśni IV, V i VI oraz odrzucić efektow ne p a rtie z pieśni V niż w alkę z M ickiewiczem przerzucić na koniec pieśni VI czy k tó re jś d a ls z e j40. Z w róćm y jed n a k uw agę, że ow e efoktow ne p a rtie m iały się n astęp n ie znaleźć — ja k tw ierd zą K le in e r i M akowski — w pieśni VI 41. Nie m o­ żem y stw ierdzić, czy była ona w ty m celu p rze ra b ia n a , gdyż n ie w iem y, czy jej p ierw o tn a w e rsja zaw ierała coś w ięcej niż opis w schodu słońca nad Salam iną. U m ieszczenie finałow ej w alki z M ickiew iczem w zakoń­ czeniu pieśni V w ynikło zapew ne z zam iaru o głaszania poem atu w to m i­ k a c h o b ejm u jący ch po pięć pieśni 42.

Rów nież p la n pieśni VI— X II nie jest a rg u m e n te m p rzem aw iającym za epickim c h a ra k te re m dalszego ciągu poem atu. To, że p lan obejm uje

40 J a s i ń s к a, op. cit., s. 141.

41 Zob. S ł o w a c k i , D zieła w szystk ie, t. 11, s. 61. — M a k o w s k i , Chrono­

logia i układ „B eniow skiego”, s. 44.

42 Zob. J a s i ń s k a , op. cit., s. 143—144. — M a k o w s k i , Chronologia i układ

(23)

je d y n ie fabułę utw oru , je st zrozum iałe: dygresje, luźno zw iązane z akcją, m ogą mieć dow olną treść i dow olną lokalizację w tekście. N atom iast fakt, że p lan przew id u je w iększe niż w pieśniach I— V nasycenie pieśni w ą tk a ­ m i fab u la rn y m i, św iadczy ty lk o o tym , że Słow acki p rzecen iał sw oją um iejętność zw ięzłego relacjo n o w an ia w ydarzeń. Z estaw ienie p lan u z te ­ k ste m poem atu potw ierd za w p e łn i to przypuszczenie.

M akowski p rzy zn aje zresztą, że dalsze pieśni B enio w skiego m iały je d ­ n ak zaw ierać d y g resje polem iczne, gdyż w skazuje n a to n o ta tk a Niedź- w ieckiego z czerw ca 1841:

Towarzystwo Literackie zasłużyło w ten czw artek na m alam notarn u Sło­ wackiego, który w tej chw ili rodzi następną część B en io w sk ie g o 43.

P rzypuszczenia dotyczące c h a ra k te ru dalszego ciągu po em atu zostały o p a rte n a ty m , co pow inno być arg u m e n te m ro zstrzy g ający m — n a te k ś ­ cie B eniow skiego. Bow iem już pobieżne zaznajom ienie się z nim w sk azu­ je, że dygresje z ajm u ją w dalszych pieśniach znacznie m niej m iejsca niż w pierw szej części u tw o ru . Ale z dokładnych obliczeń d okonanych przez T re u g u tta w ynika, że w pieśni V II w y stęp u je nie sp o ty kan a p rzedtem p rzew ag a w a rstw y d y g resy jn ej (około 65°/o te k stu w obec 44fl/o w pieś- iiiach I—V), w pieśni V III zachow ana jest p ro p orcja znan a z pierw szej części B eniow skiego, a dopiero w dalszych p ieśniach fab u ła bierze zdecy­ dow aną przew agę, o bejm u jąc 80— 90 i więcej p ro ce n t c a ło śc i44. Słow acki zam ierzał więc kon ty n u ow ać poem at d y g resy jn y , lecz z różnych przyczyn zm ienił konw encję. T re u g u tt w y jaśn ia jed n ą z ty ch przyczyn:

Żadna z osobno publikowanych partii Don Juana nie kończy się czym ś analogicznym do finału pieśni V. A cóż by m iało zamykać następną serię

Beniowskiego, cóż by stanow iło przedmiot rozrachunku z sobą i zbiorowością,

skoro był zrobiony! Owszem, następną serię m ogłaby zamykać G enezis z ducha albo O dpow iedź na „Psalm y przyszłości”, ale to by już nie był ciąg dalszy przełam ywania w łasnej izolacji; po latach bitw a toczyła się na innych polach.

Beniow ski jest punktem dojścia, momentem kryzysu, otworzeniem nowej drogi.

Kontynuację pisał poeta, który już sw ego Don Juana ukończył i m iał za sobą, nie ten sam p o e ta 45.

D odajm y, że pieśni, w k tó ry c h n a rra c ja fab u la rn a góruje n ad d y g re sja ­ mi, p ow stały po przy b y ciu Tow iańskiego do P ary ża. W iem y, że Słow acki niem al od początku działalności m istrza sym patyzow ał z jego d o k ­ try n ą i zapew ne w zw iązku z ty m zap rzestał atakow ać jego zw olenni­ ków. P on adto zainteresow anie tow ianizm em w zbudziło now e uczucia, k tó ­ ry m bardziej odpow iadał b o h atersk i ton pieśni p isanych na przełom ie lat 1841 i 1842 niż ironia i swoboda n a rra c y jn a poem atu dygresyjnego.

43 M a k o w s k i , Chronologia i układ „Beniow skiego”, s. 44. 44 T г e u g u 11, op. cit., s. 128—132.

(24)

N astaw ienie polem iczne pow róciło w trzeciej red ak cji B eniow skiego. W przeciw ieństw ie do pieśni I— V polem ika została za w a rta głów nie w fa ­ bule poem atu; pod m aską obłudnego L itw in a B orejszy k ry je się zapew ne M ickiewicz (z k tó ry m poeta ponow nie popadł w konflikt), zaś k ry ty k a tow arzy stw a ladaw skiego je s t zbieżna z k ry ty k ą ziem iaństw a dokonaną w F a n ta zym 46.

S tw ierdziliśm y, że w B e n io w sk im fabuła powieściowa, o p a rta na b a r­ dzo sw obodnie u jm ow anych w y d arzen iach historycznych, jest częstokroć p re te k ste m dla w pro w ad zen ia d y g resji n a rra to ra . Nie znaczy to, że Sło­ w acki nie przy w iązu je dużego znaczenia do kształto w an ia akcji poem atu . W łaśnie prześledzenie, w jak i sposób poeta w y k o rzy stu je (bądź ignoruje) znane sobie fa k ty historyczne, pozw ala stw ierdzić celowość ty c h zabie­ gów. P rz y jrz y jm y się im na przy k ład zie dw u postaci.

M akowski pisze, że nim Słow acki p rzy stąp ił do pisania poem atu, w je ­ go św iadom ości m usiały w alczyć o pierw szeństw o postacie Pułaskiego i Beniowskiego, a w y b ran ie tego ostatniego n a głównego b o h atera utw o ­ ru poszło stąd, że podaw ane n iera z w w ątpliw ość przy go dy słynnego a w a n tu rn ik a m ożna było dow olnie m odyfikow ać, podczas gdy losy P u ­ łaskiego b y ły dokładnie ustalone. Chodziło też — być może — o w prow a­ dzenie now ej postaci, o popisanie się niezależnością lite r a c k ą 47.

T ru d n o jed n a k uznać za popis niezależności litera c k ie j utw ór, k tó re m u k ry ty c y zarzucali, że jest kopią B yronow ego Don Juana. Również po­ w szechna znajom ość dziejów Pułaskiego nie zniechęciłaby Słowackiego — k tó ry często pośw ięcał p raw d ę h isto ry czn ą n a rzecz w łasnej koncepcji literack iej — do pisania poem atu o ty m dow ódcy barskim . P a n M aurycy został b ohaterem u tw o ru z innych przyczyn.

G eneza B eniow skiego jest pow szechnie znana; w iadom o też, że wzo­ re m dla Słowackiego był Don J u a n jako p oem at dy g resy jn y , w k tó ry m fa b u ła przep lata się z reflek sją i polem iką. T re u g u tt w skazuje, że rów ­ n ież b o h ater Słowackiego m a w zór w Don Ju an ie:

Model bohatera Byrona zbudowany jest z napięć m iędzy legendow ym blas­ kiem im ienia i normalną zwykłością osoby, między serią niezwykłych awantur, które narzuca bohaterowi świat, i jego prostą, naiwną pasywnością wobec losu. Z całą różnicą jest i w postaci Beniowskiego podobny schemat op o zy cji48. W tak im o św ietleniu celowość zabiegu deheroizacji staje się oczy­ w ista.

D ru gim wzorem , a zarazem ry w a le m dla postaci Beniow skiego b y ł b o h a te r ty tu ło w y Pana T adeu sza:

46 Zauważył to M a k o w s k i (Chronologia i układ „Beniow skiego”, s. 58—61). 47 M a k o w s k i , P am iętn iki M aurycego B eniow skiego [...], s. 19—20.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W uchwale z 22 lipca 2005 r., III CZP 52/05 Sąd Najwyższy rozstrzygał wątpliwość, czy dopuszczalne jest postępowanie na skutek skargi o wznowienie postępowania w sprawie o rozwód,

Chociaż praca stara się różne kwestje sp ro ­ wadzić do problemu wrażliwości i reakcyj Kochanowskiego przy percepcji sztuki plastycznej, zostaje różność

Teofil Lenartowicz, którego przypomniały nam niedawno, wydane przez Dra Erzepkiego, przeczyste jego „Listy do Ewa­ rysta Estkowskiego“ (Poznań 1922), zasługuje na

The Hotterdam research project is a case study of the urban heat island effect in the Dutch city of Rotterdam with a distinct focus on the city’s social, mor- phological, and

You make an overview of those alternative developments (project) you regard as relevant for the region. Within the alternative, you pay attention to the economic, the social and the

Fig. Every lift-generating foil, be it airplane wing or sail, spins the airflow over its tips into a kind of small tornado, called the trailing vortex. The existence of such

[r]

czenie obrońcy z urzędu nakłada na niego obowiązek podejmowania czyn­ ności procesowych aż do prawomocne­ go zakończenia postępowania, przy czym tylko w wypadku