Brat Thibault de Pompignan
Kontrowersje wokół "Tajemnicy
miłosierdzia"
Salvatoris Mater 3/4, 235-247
W
ubiegłym roku na łam ach kw artalnika „Salvatoris M a te r” 1 o. Stanisław Celestyn N apiórkow ski napisał recenzję książ ki Tajemnica miłosierdzia, której autorem jest o. M arie-D om inique Philippe O P2. Podsumował ją następująco: Trudno uw olnić się od nie pokoju, że książeczka sytuuje się w nurcie maryjności nie dość biorą cej p o d uwagę realizm wcielenia Słowa. Czy nie trzeba m ó w ić o sw o istym m o n o fizy ty zm ie w takiej maryjności? I dodał: Jeśli polecać k o m u ś tę pozycję, to czytelnikom zaawansowanym w teologii oraz po siadającym łaskę krytycznego myślenia. Naszym zdaniem, gw ałtow ność tej krytyki nie jest uzasadniona i świadczy raczej o tym, że A utor recenzji przeczytał książkę pobieżnie; niemniej jednak, stale w aha się o n m iędzy krytyką i uznaniem dla książki o. Philippe’a, m ów iąc 0 autorze niekonw encjonalnym i niebanalnym, przeciwnie - orygi nalnym , k tó ry występuje z tezą i konsekw entnym jej rozwijaniem . Faktem jest, że tej nadzwyczaj treściwej książki nie sposób pow ierz chow nie przerzucić, dlatego przedstaw iam y tutaj kilka elem entów odpow iedzi na recenzję o. N apiórkow skiego.
N a p o c z ą tk u R e c e n z e n t stw ierd za, że największa war tość książeczki leży właśnie w po stawieniu tezy o zw iązku Boże go miłosierdzia z niepokalanym poczęciem , ofiarowaniem M at ki Bożej i zwiastow aniem Wcie lenia, uznając w ręcz jej śmiały
c h arak ter, p rek u rso rsk i w zględem m yśli ro zw in ięty ch niedaw no przez M agisterium Kościoła. O statecznie jednak wyraża sprzeciw w obec poglądów o. Philippe’a. Pow ód tego sprzeciwu jest spraw ą zasadniczej wagi: chodzi m ianow icie o to , czy nap raw d ę m ożna patrzeć na M aryję, w Jej osobie i w Jej tajemnicy, jako na arcydzie ło m iłosierdzia Ojca. Czy tylko Jezus może dojść do samego kresu m iłosierdzia, czy także i Maryja, a w ślad za N ią - czy rów nież my, będący Jej dziećmi, jesteśmy pow ołani do m iłosierdzia na właściwy nam sposób? Z a tą dyskusją kryje się cała tajemnica Kościoła, cała tajem nica rządów Ojca nad ludźmi: czy Objawieniem m iłosierdzia Ojca jest sam Jezus, czy też tajemnica Jezusa, k tó ra spełnia się wraz z posłaniem Parakleta, czyni źródło m iłosierdzia przede wszystkim
1 „Salvatoris M ater” 2(2 0 0 0 ) nr 3, 4 3 9 -4 4 8 .
1 M .-D .PHILIPPE OP, Tajemnica miłosierdzia. N iepokalane Poczęcie. O fiarowanie M aryi. Z w ia sto w a n ie, tl. z franc. Konstanty Brodzik OFM Conv, Wyd. Ojców
Franciszkanów, N iepokalanów 1998 (dalej: TM ).
Br. T h ib a u lt d e P om p ignan
Kontrowersje
wokół „Tajemnicy
miłosierdzia”
SALVATORIS M A T E R 3 (2 0 0 1 ) n r 4 , 2 3 5 - 2 4 7B r. T h ib a u lt de P o m p ig n a n 2 3 6
z M aryi, a w raz z N ią i w Niej - także i z nas? Takie jest podłoże teologicznej dyskusji, która się tutaj toczy. Czy Kościół jest wyłącz nie Kościołem w cielonego Słowa, czy jest rów nież - co wcale się w zajem nie nie w yklucza - K ościołem Parakleta, posłanego przez Jezusa i przez Ojca po to, abyśmy mogli żyć Ojcem wraz z ukrzy żow anym Jezusem , otaczającym Ojca chwałą?
Po pierw sze, o. N apiórkow skiego „w praw ia w zakłopotanie” sposób, w jaki o. M .-D . Philippe definiuje m iłosierdzie, opierając się na teologii św. Tomasza. Czyni m u przede wszystkim zarzut z łącze nia m iłosierdzia z w szechm ocą3. D la o. N apiórkow skiego jest to niewystarczające, bowiem takie definiowanie miłosierdzia [...] w ery fikuje się jedynie w odniesieniu do Boga. Pozwolimy sobie zacząć od zacytowania ow ego tekstu św. Tomasza: Pertinet enim ad misericor diam quo d alii effundat; et, quod plus est, q u o d defectus aliorum sublevet; et hoc est m axim e superioris. Unde et misereri ponitur pro prium Deo [podkreślenie - T. de P.l: et in hoc m axim e dicitur eius om nipotentia manifestari4.
To stw ierdzenie nie wyklucza faktu, że inni m ogą okazywać m iłosierdzie, ale prawdziwie, właściwością Boga jest zawsze okazy wać miłosierdzie, gdyż miłosierdzie samo w sobie wymaga, aby oka zywał je ktoś „wyższy”5. O. Philippe pokazuje zresztą, w jaki spo sób i m y m ożem y okazywać m iłosierdzie6: wszystkie nasze zalety, wszystkie nasze zdolności, oddając na służbę miłości. Bóg żąda od nas, byśmy pożytkow ali nasze zalety zgodnie z Jego m ądrością i Jego głębokim zamysłem Stwórcy i Ojca. Czyż pycha nie polega zawsze na relatyw izow aniu miłości i poszukiw aniu praw dy przez panow a nie, przez władzę? A w tedy grzech zniekształca obraz Boga. I prze ciw nie, bycie m iłosiernym polega na tym , że wszystkie nasze siły oddajem y na służbę miłości. W ten sposób działam y wedle obycza jów samego Boga, który pochyla się nad nami, oddając swoją wszech m oc na służbę swej dobroci.
Zatrzym ajm y się nad tym, co o. N apiórkow ski krytykuje naj gw ałtow niej, a co jego zdaniem stanow i „głów ną tezę” Tajemnicy miłosierdzia: ze faktycznie nie Chrystus, aie Maryja jest uosobieniem Bożego miłosierdzia7. Pozwalamy sobie znowu przytoczyć tekst o. M
.-3 A b y b y ć m iłosiernym , trzeba nie tylko b y ć d o b rym , ale nadto w szechm ocnym
w dobroci. T M 12.
4 Su m a teologiczna II-II, q. 3 0 , a. 4; zob. także Sum a teologiczna I, q. 2 1, a. 3 i 4.
5 D okładnie taki jest sens tego stwierdzenia: A b y napraw dę b y ć m iłosiernym , trzeba w ięc ko c h a ć m iłością pierw szą [ ...] . O tó ż to w łaśnie k o n te m p lu je m y w tajem nicy O jca. T M 12.
6 Por. T M 14-15.
D. Philippe’a, z którym polem izuje o. N apiórkow ski: Powie ktoś: m iłosierdzie uosobione - to Jezus. O dpow iadam : tak i nie. Trzeba dobrze rozumieć, że skoro Chrystus jest Bogiem, Jego tajemnica w y kracza poza miłosierdzie. Ojciec zło żył w Jezusie całe swoje upodo banie, ale św. Tom asz m ó w i nam , że w Jezusie Chrystusie natura ludzka, w sensie ścisłym, jest przybrana, nie jest więc stworzeniem (III, ą. 16, s. 8 i a. 10, ad 3; q. 20, a. 1 ad 1). To pozwala nam zrozu mieć, że Jezus, w sensie ścisłym, nie jest przedm iotem radykalnego miłosierdzia Ojca, ponieważ miłosierdzie radykalne ujawnia się wzglę dem stworzenia. Jezus Chrystus jest dla nas źródłem miłosierdzia, ale w swych intym nych relacjach z Ojcem jest jakby poza miłosierdziem, jest bowiem jedynym Synem Ojca; otóż względem Syna Ojciec przyj m uje postaw ę nie miłosierdzia, lecz miłości. Dlatego właśnie Jezus Chrystus m oże na krzyżu w yko n a ć gest sprawiedliwości w pełnym tego słowa znaczeniu, to jest pełnego zadośćuczynienia za nasze winy, jest bow iem um iło w a n ym Synem . Jezusa Chrystusa łączy z Ojcem relacja synostw a. O tó ż ta jedyna relacja synostw a zasadza się na odw iecznym pochodzeniu, na odw iecznym rodzeniu.
M aryja zaś jest stw orzeniem , w pełni stw orzeniem (...). Jeśli zrozum iem y, dlaczego M aryja jest uosobieniem m iłosierdzia Ojca w zględem nas, dlaczego jest arcydziełem tego miłosierdzia, zdobę dziem y poniekąd klucz do wszelkiego m iłosierdzia Ojca, do życia tym m iłosierdziem . N ie m ożna żyć m iłosierdziem Ojca w sposób całkowity, pełny, jeżeli nie żyje się w M aryi, jeżeli nie praktykuje się ścisłego i pełnego z N ią zjednoczenia.
Miłosierdzie Ojca zostało jakby całkowicie przekazane Maryi. Jest rzeczą oczywistą, że przyczyna zawsze jest c zym ś więcej niż skutek. M aryja nie jest utożsamiana z Bogiem, ale ponieważ w N iej miłosier dzie mogło objawić się w całej pełni i mogło być Jej przekazane bez ograniczeń, m ożem y powiedzieć, że to wszystko, czym Bóg jest sub stancjalnie, w sw oim w łasnym bycie, M aryja posiada przez łaskę uczestnictwa^.
Dla o. Napiórkowskiego jest to nie do przyjęcia i stawia on na stępujące pytanie: Czy [o. Philippe] zamierzył taki ogólny kierunek rozumowania [...], kto chce miłosierdzia Boskiego dostąpić, niech idzie do M aryi, a nie do Chrystusa, gd yż w N im miłosierdzie Ojca nie m ogło okazać się w całej pełni ze względu na Jego B óstw o? O. N a piórkow ski rozwija swą krytykę w trzech etapach, więc zatrzymaj my się kolejno nad każdym z nich.
B r. T h ib a u lt de P o m p ig n a n 2 3 8
1. Po pierwsze, odrzuca on następujące stwierdzenie o. M .-D. Philippe’a: św. Tom asz m ó w i nam , że w Jezusie Chrystusie natura ludzka, w sensie ścisłym, jest przybrana [pow inno być: przyjęta - A.K.], nie jest więc stworzeniem (III, q. 16, s. 8 i a. 10, ad 3; q. 20, a. 1 ad 1). W edług o. N apiórkow skiego, nie tylko nie jest to myśl św. Tomasza, ale przede wszystkim jest to tw ierdzenie herezji mo- nofizytyzmu. Przeanalizujmy więc ścisłe znaczenie term inu „przyję cia” i różnicę, jaka istnieje m iędzy nim a pojęciem „stw orzenia” u św. Tomasza.
Jak m ówi św. Tomasz, „przyjęcie” to quasi ab alio ad se sum p tio9 : przyjęcie kończy się na tym, kto przyjm uje10; i to ściśle wyraża tajem nicę W cielenia, gdyż W cielenie kończy się na osobie Słowa. Ludzka n atura Chrystusa zostaje przyjęta przez Słowo i trw a w Nim . To określenie jest całkow icie precyzyjne i o rtodoksyjne, stanow i wręcz klucz do traktatu św. Tomasza o W cieleniu11. N ie należy oczy wiście mylić „przyjęcia” z „przybraniem ”, jak to wyraźnie robi o. N a piórkow ski, który przechodzi od jednego do drugiego. Jeśli bowiem m ożna słusznie m ówić o „przyjęciu” w odniesieniu do Wcielenia, to przeciwnie, użycie pojęcia „przybrania” jest herezją12. Rzeczywiście, przybranie, w odróżnieniu od przyjęcia, dotyczy osoby, a nie natu ry: przybrać m ożna osobę. Twierdzenie, że Chrystus został przybra ny, oznaczałoby w prow adzenie do C hrystusa dw óch osób, co jest sprzeczne z w iarą. Syn Boży z natury nie m oże być jednocześnie synem przybranym 13. Zresztą, krytykując o. M .-D . Philippe’a, o. N a piórkow ski używa określenia „Jego [Chrystusa] ludzka n atu ra jest przybrana”. O. M .-D . Philippe nie posługuje się takim określeniem, i w rzeczywistości nie m a ono tego samego znaczenia. W tym przy padku należałoby powiedzieć: „osoba przybrana” . Czy to niedostrze galne przechodzenie od „przyjęcia” do „przybrania” nie świadczy raczej o tym , że o. N apiórkow ski nie dość precyzyjnie rozróżnia naturę i osobę?
Jeśli term in „przyjęcie” świetnie pasuje do rozw ażania tajem ni cy Wcielenia, to przeciwnie, pojęcie „stw orzenie” jest bardziej
sub-9 Sum a teologiczna, III, q. 2, a. 8.
10 A ssu m p tio d eterm in a t term in u m et a quo et a d q u e m ... (tamże).
11 To mu pozw ala uporządkow ać swój traktat, od kwestii 3 do 15: rozpatruje kolejno osobę, która przyjmuje (q. 3) i przyjętą naturę (q. 4-15).
12 [N iektórzy zepsuci ludzie] uważali, że b ył O n Synem B o żym ta k sam o ja k inni
lu d z ie , w d u c h u p rz y b ra n ia [a d o p tio n ]” (S u m m a c o n tr a G e n tile s , IV, 4).
Przypomnijmy, że m onofizytyzm jest herezją przeciwstawną: A b y u trzym a ć [...]
jedność osoby w Chrystusie, E utyches pow iedział, że także w C hrystusie istnieje jedna natura (tam że, IV, 35). N ie m ożna zarzucać ojcu M .-D . Philippe, że jest
jednocześnie adopcjonistą i monofizytą; to się wzajemnie w yklucza... 13 Sum a teologiczna, III, q. 2 3 , a. 4.
teine i m oże w prow adzać zamieszanie. Faktycznie, stworzenie sytu uje się na poziom ie esse'4 i właściwie kończy się na istniejącej15, n o w ej16 rzeczywistości. Tymczasem właśnie Wcielenie nie kończy się właściwie na nowej istniejącej rzeczywistości, ale na hipostazie Sło wa, k tóre jest niestw orzone. Św. Tomasz jest całkowicie świadom , że pojęcia „stw orzenie” należy używać w odniesieniu do Wcielenia bardzo rozważnie, tylko w pew nym aspekcie: N o n est absolute di cendum quod Christus sit creatura, vel m inor Patre; sed cum deter m inatione, scilicet, secundum hum anam naturam 17. Powiedzieć, że jest to tylko n atura jako natura, k tó ra jest stw orzona w Chrystusie, to bardzo szczególne stwierdzenie, św. Tomasz jest tego świadom, gdyż norm alnie, to nie natura zostaje w sensie właściwym stw orzo na, ale hipostaza, osoba istniejąca18, a tak nie jest w przypadku C hry stusa. Faktycznie, w artykule 10. tegoż zagadnienia precyzuje on, że jeśli m ów i się, że Chrystus jako człowiek jest stworzeniem , to trze ba bardzo uważać, żeby nie rozum ieć „człowieka” w znaczeniu p o d m iotu (suppositum), wówczas bow iem twierdzenie będzie fałszywe. Jeśli natom iast przyjąć „człowieka” w znaczeniu ludzkiej natury, trze ba raczej dopuścić niż odrzucić to twierdzenie. Zauw ażm y przy oka zji, że o. N apiórkow ski, cytując w swej recenzji ten sam tekst św. Tomasza, tłum aczy go źle i przypisuje m u treść wręcz przeciw ną19.
G dy już przyjrzeliśmy się znaczeniu pojęć „przyjęcie” i „stw o rzenie” w teologii Wcielenia, m ożem y wywnioskować, że tw ierdze nie o. M .-D . Philippe’a: s'w. Tomasz m ów i nam, że w Jezusie C hry stusie natura ludzka, w sensie ścisłym, jest przyjęta, nie jest więc stw o rzeniem, jest całkowicie precyzyjne i ortodoksyjne. Faktycznie, z jed nej strony - co widzieliśmy przy św. Tomaszu - lepiej m ówić o przy jęciu niż o stw orzeniu, jest to bardziej precyzyjne. A z drugiej stro ny, jeśli użyć term inu „stw orzenie”, trzeba sprecyzować: czy chodzi o n a tu rę ludzką jako o n aturę ludzką, ratione naturae? Czy w jej podm iocie, ratione suppositi? A właśnie tak rozum ie to M .-D .
Phi-14 Esse to propriam rationem obtecti creationis. TAM ŻE, I, q. 4 5 , a. 4 , ad 1. 15 Illis proprie convenit fieri et creari, quibus convenit esse. Q u o d quidem convenit proprie
subsistentibus. TAMŻE, I, q. 45, a. 4.
16 Creatio im p o rta t habitudinem creaturae ad creatorem cum quaedam novitate seu
incoeptione. TAMŻE, I, q. 4 5, s. 3, ad 3.
17 TAM ŻE, III, q. 16, a. 8. 18 Por. TAM ŻE, I, q. 45 a. 4.
19 Pisze on: „Jeśli przyjmiemy, że secundum quod hom o - jako człowiek wskazuje na człowieka w znaczeniu podmiotu - suppositum , należy temu raczej przytaknąć, niż zaprzeczyć: C hrystus jako człowiek, jest stw orzeniem ”. Tymczasem św. Tomasz napisał dokładnie odwrotnie: Si quidem resumatur ratione suppositi, cum suppositum
hum anae naturae in Christo sit aeternum et increatum, haec erit falsa: Christus secundum quod hom o, est creatura (Sum a teologiczna, III, q. 16, a. 10).
2 3 9 K o n tr o w e rs je w o k ó ł „T a je m n ic y m ił o s ie rd z ia ’
B r. T h ib a u lt de P o m p ig n a n 2 4 0
lippe, pisząc w tym zdaniu: „w Jezusie Chrystusie natura lu d zk a ...”. W Jezusie Chrystusie, czyli w Jego podm iocie, jakim jest Boska hi- postaza; a co do istnienia natury ludzkiej w jej podm iocie, trzeba w yraźnie powiedzieć, jak zobaczyliśmy, że nie jest ona stw orzona. Jeśli natom iast jest to natura ludzka C hrystusa jako natura ludzka,
to należałoby przyznać, że jest ona stw orzona.
M ożna by nam jeszcze zarzucić, że św. Tomasz w q. 16, a. 10, rozpatruje określenie: „Chrystus jako człowiek [...] ratione supposi ti vel ratione n a tu ra e...”, a nie jak o. M .-D . Philippe: „w Jezusie C hrystusie natura lu d zk a ...”. N ależy jednak patrzeć na znaczenie, a nie na słowa, gdyż ważne jest, czy form alnie m ow a o naturze, czy o podm iocie. Wreszcie, w tym zdaniu ojciec M .-D . Philippe nie ne guje, że w pew nym sensie m ożna by powiedzieć, że ludzka natura C hrystusa jest stw orzona, ale bardziej „ścisłe” jest m ówienie o przy jęciu niż o stw orzeniu. Oczywiście, zawsze m ożna różnie interpre tow ać jakieś zdanie i przypisywać m u treść, której w nim nie ma. Zwłaszcza że, w przeciwieństwie do tego, co twierdzi o. N apiórkow ski, o. M .-D. Philippe nigdy nie mówi o przybraniu ludzkiej natury20.
2. Skoro już uściśliliśmy ten aspekt doktrynalny, możemy przejść do drugiego etapu krytyki o. Napiórkowskiego. Czy można powiedzieć za ojcem M .-D. Philippe, że M aryja jest naprawdę uosobieniem m iło sierdzia Ojca21, podczas gdy niezupełnie tak jest z Chrystusem, który w swych intymnych relacjach z Ojcem jest jakby poza miłosierdziemP22
Jak widzieliśmy wcześniej, osoba (hipostaza) Chrystusa jest osobą nie stw orzoną, Słowem. Dlatego w ścisłym znaczeniu nie jest „m i łosierdziem ” (w znaczeniu miłosierdzia, które jest okazywane, w zna czeniu skutku m iłosierdzia Ojca). Jego O soba Boska jest nieskończe nie większa od miłosierdzia okazywanego przez Boga, gdyż jest źró dłem wszelkiego miłosierdzia. I Jego O soba nie jest przedm iotem m i łosierdzia, gdyż jest Boską hipostazą, a Bogu nie m ożna okazywać m iłosierdzia23. Inaczej jest w odniesieniu do M aryi: Jej osoba nie jest Boska, lecz stw orzona, i z tego tytułu jest owocem miłosierdzia Ojca. Dlatego, gdy rozum iem y osobę w znaczeniu hipostazy, subsystencji,
20 W ża d n ym z przytoczonych przez Philippe’a m iejsc św. Tom asz nie uczy, że ludzka
natura Chrystusa nie jest stworzeniem , ani nie argum entuje, że nie jest stworzeniem , poniew aż jest przybrana, pisze ojciec N apiórkowski (s. 4 44). Jednakże św. Tomasz
twierdzi, że ta natura w sw ym podm iocie ma Boską, niestworzoną subsystencję: subsystencję Słowa. C o więcej, o ile św. Tomasz nie argumentuje na podstawie „przybrania”, o tyle o. M .-D . Philippe także tego nie robi.
21 T M 9. 22 TAM ŻE.
23 Miłosierdzie można okazywać tylko temu, kto ma jakąś nędzę. Por. Sum a teologiczna, I, q. 21, a. 3.
o sob a M aryi jest „m iłosierdziem ”, jakie okazuje Ojciec, a takim m iłosierdziem nie jest O soba C hrystusa. D latego M .-D . Philippe tw ierdzi, że to właśnie M aryja jest uosobionym miłosierdziem, w tym znaczeniu, że wszystko w Niej jest miłosierdziem, okazanym Jej miło sierdziem obejmującym Jej osobę: w Maryi miłosierdziem Boga jest Ona sama. Chcę przez to powiedzieć, że wszystko w Niej jest miłosierdziem24.
3. N astępnie, nie całkiem zrozum iałe jest przeciwstawienie, ja kie o. N apiórkow ski w prowadza między twierdzeniami o. M .-D. Phi lip p e’a a encykliką Dives in misericordia25 - jest to jakby trzecim etapem krytyki o. Napiórkow skiego. Istotnie, Ojciec Święty stwier dza, że Chrystus sam je [miłosierdzie Boże] wcięła i uosabia. Ponie kąd O n sam jest miłosierdziem26. Po prostu, Ojciec Święty m a zupe łnie inny zamysł niż o. M .-D. Philippe. W istocie, Ojciec Święty nie tw ierdzi, że osoba Chrystusa jest m iłosierdziem w znaczeniu, w ja kim o w o m iłosierdzie m iałoby być ow ocem m iłosierdzia Bożego (byłoby to fałszywe, jak bowiem widzieliśmy, w Chrystusie jest tyl ko jedna osoba, O soba Boska, która nie jest ow ocem miłosierdzia), ale staje się w Chrystusie i przez Chrystusa szczególnie widziałny Bóg w sw oim miłosierdziu27. A nade wszystko na Krzyżu i w tajemnicy Z m artw y ch w stan ia: O to Syn C złow ieczy, k tó ry w sw o im zm a r tw ychw staniu w sposób radykalny doznał na sobie miłosierdzia: owej m iłości Ojca, która jest „potężniejsza niż śmierć”. 1 zarazem ten sam Chrystus, Syn Boży [...] okazuje siebie jako źródło niewyczerpalne miłosierdzia28.
W edług O jca Św iętego, to zm artw ychw stanie jest „m iłosier dziem ” w zględem Chrystusa, a nie Jego Osoby, k tó ra jest Boska. C hrystus uosabia miłosierdzie, gdyż uw idacznia m iłosierdzie Ojca; w swym zm artw ychw staniu sam tego m iłosierdzia doświadcza i jest jego niew yczerpanym źródłem dla nas. Jan Paweł II i o. M -D . Phi lippe nie przeczą sobie, gdyż nie sytuują się na tym samym pozio mie: dla Jana Pawła II Chrystus „uosabia” Boże miłosierdzie w tym znaczeniu, że jest „ostatecznym wcieleniem m iłosierdzia”29, podczas gdy dla o. M .-D. Philippe’a, M aryja jest „uosobionym ” miłosierdziem Ojca, gdyż jest owocem miłosierdzia Ojca nawet w swej osobie, doznaje tego miłosierdzia we wszystkim, czym jest. Chrystus nie doznaje Boże
24 T M 9.
25 Jesteśm y w innej n iż Philippe sytuacji. M a m y encykliki o Bogu O jcu, Synu i Duchu,
a także o M atce Bożej. Encyklika D ives in misericordia... (s. 444).
26 D ives in M isericordia, I, 2. Zauważmy, że ojciec N apiórkow ski, cytując to zdanie
w sw oim artykule, pominął słow o poniekąd. 27 TAM ŻE.
28 TAM ŻE, V, 8.
29 TAM ŻE. Sam je wciela i uosabia. TAM ŻE I, 2.
241 K o n tr o w e rs je w o k ó ł „T a je m n ic y m ił o s ie rd z ia ’
B r. T h ib a u lt de P o m p ig n a n 2 42
go miłosierdzia we wszystkim, czym jest; w swej Osobie jest O n „przed” miłosierdziem.
Jak się wydaje, o. N apiórkow ski nie uchwycił zamysłu ojca M .- D. Philippe’a, skoro w swej recenzji zapytuje, czy to znaczy, że M a ryja jest bardzo, wyjątkowo, nieporów nyw alnie... miłosierna. Tym czasem o. M .-D . Philippe nie mówi tutaj, że M aryja okazuje m iło sierdzie (jest miłosierna), lecz m ówi o M aryi, która w całym swoim życiu nieustannie i w pełni doznaje m iłosierdzia Ojca: to wszystko, czym Bóg jest substancjalnie, w sw oim w łasnym bycie, M aryja p o siada przez laskę uczestnictwa. In n ym i słowy, O na tym żyje. Maryja żyje tym w szystkim , czym jest Ojciec30.
Próbowaliśm y sprecyzować głów ne pu nkty krytyki o. N ap ió r kowskiego, nie omawiając szczegółowo 17 fragm entów Tajemnicy Miłosierdzia, które uznaje on za „dziw ne”; teraz zwróćmy uwagę jesz cze na dw a szczególnie ważne punkty.
1. O. M .-D . Philippe pisze: Podstawowy elem ent Kościoła - to chwila, w której zaczyna się on organizować, to właśnie ta tajem ni ca dziew iczej konsekracji. Tutaj M aryja współpracuje w skuteczny i podstaw ow y sposób z miłosierdziem Ojca31. O. N apiórkow ski ko m entuje: Co na to eklezjolodzy? Słyszeli kiedykolw iek taką naukę o początkach Kościoła? Jeśli ju ż konsekw entnie chcemy m yśleć po tej linii (maryjna geneza Kościoła), to konsekw entniej byłoby w skazywać na niepokalane poczęcie niż na ofiarowanie Maryi. N a początku p o d kreślmy, że o. Philippe sam stawia to pytanie i precyzyjnie na nie o d p o w iad a: Tajemnica N iepokalanego Poczęcia to w ielki O jcow ski wybór, ale to jeszcze nie Kościół. Podstawowy e le m en t..? 1. Znaczy to, że tajem nica Kościoła obejm uje nie tylko darm ow ość m iłosier dzia Ojca, ale w swej istocie obejm uje odpow iedź, w spółdziałanie człowieka. A jeszcze przed tajem nicą W cielenia M aryja skutecznie w spółdziałała z pełnym m iłosierdzia prow adzeniem Jej przez Ojca, oddając siebie, konsekrując się tem u miłosierdziu. Czyż nie jest to - jak wykłada w tym fragmencie o. Philippe - tajemnica Tradycji w jej najbardziej fundamentalnym wymiarze? W tym znaczeniu jest to ju trzenka Now ego Przymierza i podstawou/y element tajemnicy Kościoła. Tę wizję o. M.-D. Philippe’a możemy zresztą porównać z naucza niem encykliki Redemptoris Mater. Ojciec Święty nie patrzy w niej na Kościół w sposób wyłącznie „historyczny”, ale stara się odkryć
30 T M 10. 31 TAM ŻE, 4 6 -4 7 . 32 TAM ŻE, 46.
jego p o d sta w o w y e le m en t p rze d zesłan iem D u ch a Ś w ięteg o 33: U podwalin tego, czym Kościół jest od początku - tego, czym wciąż m a się staw ać z pokołenia na pokolenie pośród wszystkich narodów ziem i - znajduje się Ta, «która uwierzyła, że spełnią się słowa pow ie dziane Jej o d Pana» (por. Ł k 1, 45). Ta właśnie [...] heroiczna wiara M aryi «wyprzedza» apostolskie świadectwo Kościoła i trwa stale w Jego sercu, utajona jako szczególne dziedzictwo objawienia się BogaiĄ.
Poszukiwania o. M .-D. Philippe’a dotyczące pierwszej odpowie dzi, jakiej M ary ja u d zieliła O jcu w tajem nicy o fia ro w a n ia , idą w kierunku wskazanym przez Ojca Świętego. Skoro już w odpowiedzi wiary M aryi przy zwiastowaniu, Ojciec Święty widzi akt, który wy przedza apostolskie świadectwo i pozostaje ukryty w sercu Kościo ła, to także i na dziewiczą konsekrację M aryi pod tchnieniem D u cha Świętego m ożna patrzeć jako na Jej osobistą odpowiedź na ta jem nicę niepokalanego poczęcia, uprzedzające m iłosierdzie Ojca, ojcowską inicjatywę Boga dla M aryi.
2. N astępnie o. N apiórkow ski zarzuca o. M .-D. Philippe nazbyt „wyłączne” spojrzenie na rolę M aryi. N a przykład: Tylko z Maryją i przez M aryję [...] to jest jedyny sposób uniknięcia [...] prześlado wania [szatana] (s. 446); Tylko Maryja m oże sprawić, że stary czło w ie k , k tó r y je s t w n a s ... (s. 4 4 7 ); a b y ś m y je d y n ie w N ie j, a nie sa m i p rzez siebie sa m ych d o k o n a li tego g e s tu ... (s. 4 4 7 ). O. N apiórkow ski zadaje pytanie: A Jezus? Gdzie Jezus? Gdzie m iło sierny Jezus? Czy nie stajem y tutaj przed zrozum iałym owocow aniem swoistego w yelim inow ania Chrystusa jako uosobienia miłosierdzia Ojca? (s. 446-447).
C o w takim razie powiedziałby o. N apiórkow ski na tekst (je den z licznych) św. Ludwika M arii G rignion de M on fo rt, autora, na którego zresztą powołuje się ojciec M .-D. Philippe?: Bóg oddał tyl ko M aryi klucz do piwnic dostalego wina Bożej miłości, Jej jednej dał zdolność przenikania najwznioślejszych i najzawilszych szlaków do skonałości oraz wtajem niczania w nie innych. Jedna tylko M aryja otwiera nędznym dzieciom wiarołomnej Eu/у wrota ziemskiego raju, by w nim m iłe przechadzali się z Bogiem (Rdz 3, 8), by znaleźli w nim schronienie niezawodne przed nieprzyjaciółmi Jego3S.
W Tajemnicy miłosierdzia o. M .-D. Philippe nigdy nie zamierza umniejszać miejsca Jezusa. Wręcz przeciwnie, stwierdza, że
miłosier-33 „ M o m en t Pięćdziesiątnicy w Jerozolim ie został przygotowany nie tylko przez Krzyż, ale także przez m o m e n t zw iastow ania w Nazarecie”. RM 26.
34 TAM ŻE, 27.
35 ŚW. L. M . G R IG N IO N DE M O N FOR T, Traktat o p ra w d ziw ym nabożeństw ie
do N ajśw iętszej M aryi Panny, tł. Jan Rybałt, Wyd. Księży M arianów, Warszawa
B r. T h ib a u lt de P o m p ig n a n
dzie Jezusa [jest] objawieniem miłosierdzia Ojcai6. Wobec cudzołoż- nej kobiety Chrystus - Miłosierdzie - pozostaje sam z nędząi7. W i dzimy tutaj język bardzo bliski tem u, jakim posługuje się encyklika Dives in Misericordia. Zresztą o. M .-D . Philippe, tak samo jak Jan Paweł II, zaczyna swe rozw ażania od refleksji nad tajem nicą Ojca jako źródła miłosierdzia.
W dalszej części Tajemnicy miłosierdzia m ożem y przeczytać, że łaska Jezusa jest miłosierdziem czystej darmowości. Jest to więc m i łosierdzie niem al materialne w porządku nadprzyrodzonym 38. N iep o k alan e p o częcie nie jest w id z ia n e p o z a C h ry stu sem : w szy stk o w M aryi zostało naprawione w łasce Chrystusa1,9. W tajemnicy nie pokalanego poczęcia istnieje bardzo wyraźne i niepowtarzalne ukie runkowanie ku tajemnicy Chrystusa40. A przy zwiastowaniu, m iło sierdzie Ojca to właśnie dar, któ ry czyni O n dając swojego Syna41. D ar złożony przez Ojca ze swego Syna „przedłuża się w Sercu M a ryi” i przyjmuje „szczególną form ę m iłosierdzia”42.
A zatem nie m a tutaj żadnego „w yelim inow ania” C hrystusa. Przeciwnie, o. M .-D. Philippe stwierdza, że Chrystus jest „M iłosier d z ie m ”43 (jako źró d ło w ra z z O jcem ), zaś M a ry ja jest z k o lei „uosobionym ” miłosierdziem, ale w odm iennym znaczeniu: nie jako źródło, lecz jako Ta, która wszystko otrzym uje od Ojca, Ta, której miłosierdzie zostało okazane w sposób doskonały i pełny, gdyż jest O na stworzeniem i została wybrana przez Ojca na M atkę Jego um iło wanego Syna: Miłosierna wszechmoc Ojca udzielana jest Maryi w Jego Synu, jest ona naprawdę jakby wydana Maryi44.
* * *
Uważam, że książka Tajemnica miłosierdzia nie tylko jest o rtodok syjna, ale ponadto wyraża głęboką i bardzo precyzyjną myśl, całko wicie zgodną z Tradycją Kościoła i z aktualnym i encyklikami Ojca
36 T M 16. 37 TAMŻE.
38 TAM ŻE, 24. (... rodzim y się w drugim m iłosierdziu B o żym [...], w śm ierci [...]
C hrystusa, TAMŻE, 25).
39 TAM ŻE, 26. 40 TAM ŻE, 29. 41 TAM ŻE, 73.
42 TAM ŻE, 7 6 -7 7 . Istotnie, jeżeli O jciec daje sw ojego Syna stw orzeniu, to ty lk o w
ten sposób, ab y ten dar b y ł jednocześnie gestem m iłosierdzia. TAMŻE, 77.
43 TAM ŻE, 16.
44 TAM ŻE, 93. Odnotujmy tutaj ostatnie krytyki o. Napiórkow skiego:
14. „M aryja zagłębiła się w substancjalną ciszę Trójcy P rzenajśw iętszej” (TM
Świętego. Nie można wykluczyć, że przekład z języka francuskiego na język polski spowodował pewne niejasności. M ożna jednak ubolewać nad tym, że o. Napiórkowski najwyraźniej nie zrozumiał ani perspek tywy, ani zamysłu tej pracy. Sam zresztą zadaje sobie pytanie: „O co chodzi Autorowi?”, uskarżając się na brak „zakończenia całości” ... W rzeczywistości nie chodzi tutaj ani o „koncertowanie na obie ręce” m iędzy Pismem świętym a św. Tomaszem, ani o „dogm atykę”, ani 0 „quasi-teologiczną psychologię”, według określeń o. Napiórkowskie go, lecz o teologię mistyczną. Zaś teologię mistyczną można pojąć tylko w świetle przyczyny celowej (a nie wyłącznie przyczyny formalnej) 1 w spojrzeniu na osobę (a nie na naturę).W tej perspektywie już nie
O. M .-D . Philippe sam wyjaśnia, że cisza jest „ow ocem kontem placji”, podczas gdy „hałas jest następstwem ruchu” (por. T M 88-89). Tylko Bóg jest substancjalnie kontem placją (por. S u m a teologiczna, I, q. 14, a. 4 ), a zatem substancjalnie ciszą. C złow iek jest czło w iek iem kontem placji i ciszy tylk o chw ilam i, poniew aż jego byt jest w stawaniu się, związanym z ruchem przez jego ciało. Jednakże tajem nica B ożego m acierzyństw a M aryi obejm uje dar z O soby Słow a, przyjętego w w ierze. Przez kontem placyjny w ym iar sw ego macierzyństwa, Maryja jest w pewien sposób „na obrzeżach Trójcy Przenajświętszej”.
15. „Poznanie wiarą jest p o zn a n iem u c zu c io w y m ” (TM 91). Ja k to!? - pyta
o. N apiórkow ski - N ie potrzeba c zy ta ć i brać serio „Fides et ratio”? Przestarzała
się koncepcja teologii ja ko „fides quaerens in tellectu m ”?
N a początku zacytujmy zdanie z Pisma świętego: N iech C hrystus zam ieszka
przez wiarę w w aszych sercach (Ef 3 , 17). I rzeczywiście, jak odnotow uje św.
Tomasz, akt wiary obejmuje nie tylko umysł, ale to miłość skłania nas do przyjęcia wiary: alio m odo intellectus assentii alicui non quia sufficienter m oveatur ab obtecto
proprio, sed per quandam electionem voluntarie declinans in u n a m p a rtem m agis qu a m in aliam (Suma teologiczna, II-II, q. 1, a. 4); por. TAM ŻE, q. 2 , a. 2 ad 3
i q. 4 , gdzie m iłość (caritas) jest uznana za form ę wiary. Dla św. Tomasza, w ola jest wyraźnie przede wszystkim pożądaniem (appetitus), którego podstaw ow ym aktem jest m iłość (Sum a teologiczna, I, q. 2 0 , a. 1). Po co to przeciwstawianie
Fides e t ratio? Czyżby o. N apiórkow ski chciał pow iedzieć, że m iłość jest rywalką
poznania?
16. „M iłosierdzie Ojca za m u ro w u je u m y s ł lu d z k i...” (TM 93). Ja k to zro zu m ieć,
pyta o. Napiórkowski?
Autor sam to wyjaśnia: m ów iąc o pustelnikach i pustelnicach, których zna Kościół, pokazuje, że pow inniśm y ich rozumieć jako widzialne znaki znacznie głębszej rzeczywistości wewnętrznej: rzeczywistości prymatu wiary i kontemplacji, która ukrywa nasz umysł w Bogu, w oczekiw aniu na w idzenie uszczęśliwiające. W łaśnie przez kontemplację jesteśmy „odosobnieni” w Bogu.
17. „Jak poprawnie zrozum ieć np. zdanie, że Maryja godzi się na swoją bezużytecznosc, bo nie będzie miała w ładzy n a d sw oim S yn emi (por. TM 97).
Maryja jest bezużyteczną służebnicą i nie ma żadnego prawa do sw ojego Syna. Faktycznie, Jej macierzyństwo spełnia się na Osobie Słow a, która jest Bogiem. Maryja nie ma żadnego prawa do Boga: przyjmując Go, przyjmuje Go w darmowości m iłości Ojca i w skrajnym ubóstwie; Jezus jest od Niej zależny tak, jak m aleńkie dziecko jest zależne od swej matki, ale na poziom ie wiary, to Maryja jest całkowicie od N iego zależna: On jest Jej Bogiem. Sw. Tomasz wyraża to w kategoriach teologii, m ówiąc, że relacja między Maryją i Jej Synem jest rzeczywista, ale w pew nym aspekcie, relacja Syna d o Maryi jest so lu m secundum rationem , gdyż O soba Syna nie jest zależna od Maryi: por. Sum a teologiczna, III, q. 3 5 , a. 5.
2 4 5 K o n tr o w e rs je w o k ó ł „T a je m n ic y m ił o s ie rd z ia '
B r. T h ib a u lt de P o m p ig n a n 2 4 6
istnieje żadne przeciwstawienie Chrystusa i Maryi, jakie wprowadza o. Napiórkowski. Jeśli M aryja jest uosobionym miłosierdziem Ojca, to nie kosztem Chrystusa; przeciw nie, pokazuje to nadm iar łaski Chrystusa: chce O n nie tylko nas zbawić, ale uczynić z nas źródła światłości, miłości i miłosierdzia dla naszych braci. N ie znajdujemy się tu już jednak na poziomie naukowej konieczności wniosków teologicz nych, lecz na poziomie darmowości celowości i mądrości, a ostatecz nie - darmowości mądrości Krzyża. Oczywiście, jeśli przyczynowość celow a przestaje być pojm ow ana w swym realizm ie na poziom ie bytu45, to teologii mistycznej grozi przerodzenie się w „psychologię quasi-teologiczną” i „literaturę pobożnościow ą”. Czyż nie właśnie w tej mistycznej perspektywie franciszkanin z N iepokalanow a, św. Maksymilian M aria Kolbe, twierdzi: uosobieniem [miłosierdzia Boże go] jest właśnie - Niepokalana46 ; M ożem y poniekąd mówić, że N iepo kalana jest wcieleniem Ducha Przenajświętszego*7. Czy teolog pow i nien odsunąć te „intuicje” Świętego, wyrażone właściwym dla misty ki językiem miłości? Czyż wręcz przeciwnie, nie są one bardzo waż ne dla teologa, który napraw dę chce stać się uczniem Ducha Święte go i stara się dążyć, pod tchnieniem Parakleta, „do całej p raw d y ” (J 16, 13)? Czyż teologia mistyczna, która próbuje odkryć tajemnicę objawioną z punktu widzenia miłości i celowości, nie jest konieczna, aby dojść do samego kresu mądrości teologicznej?
Czyż w teologii mistycznej te trzy tajemnice miłosierdzia - niepo kalane poczęcie, ofiarow anie M aryi i zwiastowanie - nie pow inny być ostatecznie kontem plow ane pod Krzyżem, kiedy M aryja, pod tchnieniem Parakleta, zjednoczona ze zranionym Sercem Baranka, wraz z N im oddaje chwałę Ojcu i staje się naszą M atką? Pod Krzy żem N iepokalana pojm uje grzech świata: niew iarę w Jezusa; p o d Krzyżem zostaje ofiarow ana Ojcu poprzez ukrzyżow anego Jezusa, now ą Świątynię48. Pod Krzyżem M aryja, rodząca Niewiasta (Ap 12, 4), poznaje ostateczne zwycięstwo nad Sm okiem . W sw oim fiat, w przyjęciu bolesnego zwiastowania Niewiasto, oto syn Twój (J 19, 26), razem z Jezusem poznaje now ą płodność49. Czyż nie tego uczy
45 Dla św. Tomasza cel jest „przyczyną nad przyczynami” (causa causarum) (zob. zwłaszcza Sum a teologiczna I, q. 5, a. 2). Przyczyna celowa nabiera charakteru metafory od czasu Dunsa Szkota: jest to poważnym błędem , który zaprowadził całą scholastykę w ślepą uliczkę, a przede wszystkim uniemożliwił rozwój prawdziwej teologii mistycznej, sprowadzając ją do rzędu duchowości czy literatury pobożnościowej.
44 Zob. MAKSYMILIAN MARIA KOLBE, W ybór pism , ATK, Warszawa 1973, 539 (art. 3 2 8 , przed czerwcem 1925).
47 Konferencja z 5 lutego 1941, w: Konferencje ascetyczne. N otatki słuchaczy z przemówień
ojca Maksymiliana Kolbego, Niepokalanów 1976, 428.
48 O n za ś m ó w ił o św ią tyn i swego ciała (J 2, 21). 49 Płodność winnicy: por. J 15.
nas Jezus na tem at Parakleta: O n zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. O grzechu - bo nie wierzą we M nie; o sprawiedliwości za ś - bo idę do Ojca i ju ż M nie nie ujrzycie; wreszcie o sądzie - bo władca tego świata został osądzony (J 16, 8-11). M aryja pod Krzyżem „uzupełnia” i doprow adza do końca M ękę Chrystusa; jest O n a „complementum Sanctissimae Trinitatis, tj. d o pełnieniem Trójcy Przenajświętszej”, jak pisze ojciec Kolbe50.
Brat Thibault de Pompignan Com m unauté Saint Jean
42 590 Saint Jodard France
Przełożyła Agnieszka Kuryś
N ota od tłumaczki:
Źródłem części nieporozum ień jest polski przekład T ajem nicy miłosierdzia·. 1. W Tajemnicy miłosierdzia czytamy: W Jezusie Chrystusie natura ludzka, w sensie
ścisłym, jest przybrana [w oryginale: assumée], nie jest więc stworzeniem (Ш, q. 16, s. 8 i a. 10, ad 3; q. 20, a. 1 ad 1) (s. 9). U św. Tomasza „assumptio” to przyjęcie, zaś przybranie to
„adoptio”; w polskim przekładzie Sum y teologicznej „adoptio” jest tłumaczone wręcz jako „adopcja”. Słusznie więc pisze autor odpowiedzi, że „ojciec M.-D. Philippe nigdy nie mówi o przybraniu ludzkiej natury”. Twierdzenie, że natura ludzka w Jezusie została „przybrana”, nie jest herezją ojca Philippe’a, ale inwencją tłumacza.
2 . W T a je m n ic y m iło sie rd zia czytam y: P o zn a n ie w iarą je s t p o z n a n ie m
u czu cio w ym [affective] (s. 91). O kreślenie „connaissance affective” zostało tu
przełożone jako „uczuciowe”, a termin „uczuciowy” („emocjonalny”) używany jest w języku psychologii i odnosi się nie tyle do sfery poznania, co d o sfery odczuwania. W filozofii i teologii jest używany termin „poznanie afektyw ne”, co m ożna by też przetłum aczyć jako „poznanie oparte na m iło śc i”, „n iesion e przez m iło ść ” (rozumianą w głębokim znaczeniu, a nie na poziom ie uczuć, emocji).
3. W Tajemnicy miłosierdzia czytamy: O ddanie się Bogu jest jeszcze jedynym [unique] sposobem uniknięcia pokus złego ducha (s. 58). Polskie słow o „jedyny”, użyte przez tłumacza jeszcze w paru innych miejscach, sugeruje wyłączność. O. Philippe stosując słow o „unique”, najczęściej używa go w znaczeniu „niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju, szczególny”, a niekoniecznie „wyłączny”.
4. W T ajem nicy m iłosierdzia określenie „la miséricorde personnifiée” jest tłu m aczon e jako „u osob ien ie m iłosierd zia” ; w ierniejsze orygin ałow i b yłoby „uosobione m iłosierdzie”, z akcentem na „m iłosierdzie”.
50 List z 28 lipca 1935 do br. Salezego Mikołajczyka. N a temat tego wyrażenia, por. M .-D . PHILIPPE, L’E toile du m a tin , Le Sarment-Fayard, Paris 19952, 2 1 7 -2 1 8 , przypis 33; M .-D . PHILIPPE, La m a tern ité divine de Marie et la Très Sainte
Trinité, „Aletheia” nr 17, czerwiec 2 0 0 0 , 9-22.
2 4 7 K o n tr o w e rs je w o k ó ł „T a je m n ic y m ił o s ie rd z ia ’