• Nie Znaleziono Wyników

Więź ogólnopolska i regionalna w średniowiecznych mitach początku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Więź ogólnopolska i regionalna w średniowiecznych mitach początku"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Karp, Marek J.

Więź ogólnopolska i regionalna w

średniowiecznych mitach początku

Przegląd Historyczny 72/2, 211-227

1981

Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl,

gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych

i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie

w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego,

powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego

i kulturalnego.

Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki

wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach

dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.

(2)

R О Z P R A W Y

w iifm u t im r n i iotiitczieii lliilwwiyltlii W ortx·» ik l»t#

M AREK J . K A R P

Więź ogólnopolska i regionalna w średniowiecznych mitach

początku

Średniowieczne przekazy o początku państw a i ludu polskiego były w ielokrotnie ro zw ażan e1. Mniej uwagi zw racano dotąd na wymowę ideo- ologiczną obecnych w tych opowieściach w ątków regionalnych.

Odnośne m ity i erudycyjne konstrukcje w yjęte zostały z utw orów dziejopisarskich o zróżnicowanej przynależności form alnej, lecz owe dzieła literacko -n arracyjn e m ają tyle wspólnego, że łatw o dają się po­ rów nyw ać ze sobą. Zresztą kronikarze z regu ły korzystali z p racy po­ przedników. H istoria K adłubka oparta je st na inform acjach Galla Ano­ nima. „K roniki” Dzierzwy i Wielkopolska w zasadzie są w yciągam i z K adłubka. Długosz znał je w szystkie. N ajbardziej obiecujące w ydaje się prześledzenie zapożyczeń i kolejnych przem ian danego w ątku. Źródła te obejm ują duży zakres chronologiczny (od początku X II w. do d ru ­ giej połowy XV w.), pozwala to zbadać dynam ikę zjawiska. M etoda mo­ ja polega więc na konfrontow aniu w ybranych wątków, alegorii i topo­ sów (składających się na m ity genetyczne) oraz w ykazyw aniu zmian, którym ulegały one w ciągu trzech stuleci. Pom inąłem przekazy za­ w arte w k ro n ik ach śląskich, tam tejszą świadomość regionalną tra k tu ję bowiem jako zagadnienie odrębne.

Dotychczasowe badania nad świadomością społeczną średniow iecznej Polski cechuje nierównom ierność w rozłożeniu wysiłków i zaintereso­ wań. Poczucie narodowe (przy niedocenianiu świadomości więzi regio­ nalnych) rozpoznane zostało nieco lepiej 2. Jesteśm y już w stanie w

ska-1 J. B a n a s z k i e w i c z . K ro n ika D zie rzw y X IV -w ie c z n e k o m p e n d iu m h is­

torii o jc zy ste j, W ro c ław 1979, s. 32—51; Cz. D e p t u ł a , Ś re d n io w ie c zn e m ity g e ­ n e zy P o lski, „ Z n a k ” t. XXV, 1973, n r 11— 12, s. 1365—'1403; t e n ż e , P ro b le m m itu m o n a rc h y — d a w c y ży w n o śc i w Polsce śre d n io w iec zn ej. N a p rzy k ła d z ie podania o P iaście, „Z eszyty N au k o w e K U L ” t. X V III, 1975, n r 3 (71), s. 41—55. A n aliza

so cjologiczna por. S. O s s o w s k i , W ięź sp o łeczn a t d zie d zic tw o k r w i, W a rsza­ w a 1966.

* M iędzy in n y m i p isa li o ty m : O. B a l z e r , Polonia, Poloni, gens P olonica w

św ie tle źró d e ł d ru g ie j p o ło w y w ie k u X III , [w:] K sięg a p a m ią tk o w a k u czci B o ­ le sła w a O rzech o w icza t. I, L w ów 1916, s. 71—93; R. G r ó d e c k i , P o w sta n ie p o l­ s k ie j św ia d o m o ści n a ro d o w e j na p rze ło m ie X I I I і X I V w ie k u , „ P rze g ląd W spół­

czesny” t. X IV , 1935, n r 1, s. 3—35; S. K o t , Ś w ia d o m o ść narodow a w P olsce X V —

X V I I w ie k u , K H r. L II, 1938, s. 15—33; J. B a s z k i e w i c z , P o w sta n ie zje d n o c zo ­ nego p a ń stw a p o lsk ie g o (na p rze ło m ie X I I I і X I V w.), W a rsza w a 1954, s. 435—

461; A. F. G r a b s k i , Z za g a d n ie ń g e n e zy p o ls k ie j w s p ó ln o ty n a ro d o w o ścio w ej, „Z eszyty N au k o w e U n iw e rsy te tu Ł ódzkiego” se ria I, n r 12, 1959, s. 39—60; t e n ż e ,

Z w ią z e k p o lsk ie j tra d y c ji d z ie jo w e j z u n iw e rsa ln ą w h isto rio g ra fii p o lsk ie j do k ońca X I I I w., ta m że , n r 21, 1961; R. H e c k , U w agi o ro zw o ju p o lsk ie j i c z e sk ie j św ia d o m o ści n a ro d o w e j w śre d n io w iec zu , [w:] S tu d ia nad ro zw o je m n a ro d o w y m P olaków , C zech ó w i S ło w a k ó w , W rocław 1976, s. 5—24; B. Z i e n t a r a , K o n flik ty

(3)

212 M A R E K J . K A R P

zać form y, w których zwykła się była przejaw iać świadomość narodowa dostrzegalna w drugiej połowie X III w. 3. Zaszeregowanie tzw. objawów patriotyzm u z lat wcześniejszych jest jeszcze spraw ą dyskusyjną. Z g ru ­ py więzi uniw ersalnych jedynie badania nad poczuciem w spólnoty sło­ wiańskiej można określić jako zaaw ansow ane4. O wadze regionalizmów dla pełnego poznania polskiej świadomości średniowiecznej pisano dotąd niewiele 5 poza odnowioną w latach pięćdziesiątych przez Z a j ą c z k o w­ s k i e g o dyskusją nad genezą nazw Wielko- i Małopolski *.

„K ronikę” Anonima tzw. Galla otw iera k ró tk i m it o Piaście i oko­ licznościach przejęcia władzy przez jego syna — Siemowita. Tę poświę­ coną genezie dynastii legendę można odnieść do państw a. Potomkowie Piasta przedstawieni są tu jako jego właściwi tw órcy: nondum enim

ducatus Polonie erat tantus, neque princeps urbis fa stu superbie tu- mescebat nec tot cuneis clientele stipatus 7. Wypowiedź tę można inter­

pretować jako celowe podkreślenie kreatyw nej roli rodu Krzywoustego w sitosunku do państw a polskiego. Łączy siię to myślowo z nieco dalej sformułowanymi pochwałami Siemowita za to, że granice swego księ­ stwa rozszerzył dalej niż jego poprzednicy. Te sam e elem enty widoczne są przy charakterystyce innych członków dynastii — szczególnie obu Bolesławów.

Gallowy mit początku operuje kategoriam i dynastyczno-terytorialny- mi, przy czym dynastia zdaje się być czynnikiem pierw otniejszym , a państwo rozum iane jako zbiór określonych ziem w tórnym . Trudno z tego wyciągać wniosek, że A nonim nie dostrzega ludności zamieszku­ jącej te tereny. Na dalszych kartach kroniki niejednokrotnie jeszcze po­ jawią się Poloni, a samo państw o określa niekiedy jako regio Polonorum. Co praw da trzeba przyznać, iż u Galla spotykam y o wiele częściej naz­ wę k ra ju niż jego mieszkańców. Być może w ynika to z pisarskiego celu Anonima: upam iętnienie przede w szystkim księcia Bolesława, a tylko narodow ościow e na pograniczu n ie m ie c k o -ła c iń sk im w X I I I — X IV w ■ i ich zasięg

społeczny, P H t. L IX , 1966, n r 2, s. 197—212; t e n ż e , S tr u k tu r y narodow e śre d ­ niow iecza. Próba a n a lizy te rm in o lo g ii p rze d k a p ita listy c z n y c h ]orm św iadom ości narodow ej, K H r. LXKXTV, 1977, n r 2, s. 287—309.

‘ Dużo b ard z iej sceptycznie p a trz y n a to S. G a w l a s , P olska św iadom ość

narodow a w X I V —XV w . P ro b le m y te o re ty c zn e i m e to d y czn e, W a rsza w a 1979,

m aszynopis p rac y d o k to rsk ie j w B ibliotece IH UW. Św iadom ość n aro d o w ą sk ło n ­ ny je st on przyznać jed y n ie n ie lic zn e j w y b itn ie e lita rn e j g ru p ie in te le k tu a listó w i mężów stanu.

4 B. K ü r b i s , K szta łto w a n ie się pojęć g eo g ra fic zn yc h o S ło w ia ń szc zy żn ie

w p olskich kro n ika c h przedd lu g o ezo w ych , „SI a v ia A n tiq u a ” t. IV, 1953, s. 252—280;

п ',* 1· G r a b s k i , Poczucie jedności sło w ia ń sk ie j a św iadom ość n arodow ościow a w

Polsce średniow iecznej, [w:] Z polskich stu d ió w sla w isty c zn y c h , se ria 3, W a rsza­

wa 1968, s. 79—89; R. H e c k , P oczucie w s p ó ln o ty sło w ia ń sk ie j w cze sk o -p o lsk ic h

stosunkach p o lityc zn yc h w śred n io w ieczu , ta m że , s. 67—7β.

Β · K ü r b i s , D ziejopisarstw o w ie lk o p o lsk ie X I I I і X IV w., W a rsza w a 1959; ь. H e r b s t , SuAadom ość narodow a na zie m ia ch p ru sk ic h w X V —X IV w., „K o­ m u n ik a ty M a zu rsk o -W arm iń sk ie” t. X X , 1962, s. 3— 10; A. G i e y s z t o r . W ięź

narodow a i regionalna w p o lsk im średniowieczu., [w:] P olska d zie ln ic o w a i zje d n o ­ czona, W arszaw a 1972, s. 9—36.

P rJLfi' w s k i > Ň a zw a W ielko p o lsk i w św ietle źródeł historycznych., Z achodni” t. VII, 1951, n r 9 -Ю , s. 1 - 8 1 ; G. L a b u d a , W sp ra w ie . “ “ Г 1. naZWJ W ie lk °P °ls k a i M ałopolska, tam że t. X, 1955, n r τ— 8 s 1 1 2 - пай І м ї Т м μ “ “ “ ™* J ' W i ś n i e w s k i D zieje W ielko p o lsk i t. І.

(4)

Ś R E D N I O W IE C Z N E M IT Y P O C Z Ą T K U 213

gwoli uśw ietnienia tej biografii opisane zostały quedam gesta predeceso-

rum digna m e m o ria 8.

W oczach A nonim a Polska jest k rajem w yidealizowanym , bogatym i urodzajnym , ozdobionym odwieczną wolnością i m ęstwem m ieszkań­ ców. Poczucie więzi ogólnopolskiej wiąże G all z przekonaniem o naszej wyższości nad niektórym i przynajm niej sąsiadam i. Odnosi się to nie tylko do barbarzyńskich Pomorzan, ale i do Czechów. G all nie neguje pry m atu cesarza, jedn ak stale przypom ina, że Polska chociaż wielo­ krotnie napadana nigdy jednak n ie została ujarzm iona. G r a b s k i wsikazał na częste u Anonima określenia laus i honor patriae. W szyst­ ko to — jego zdaniem — upoważnia, by m om ent w ykształcenia się świadomości „w spólnoty ziemi, tery to riu m narodowego i państwowego, a także w spólnoty ogarniającej w szystkich jej mieszkańców” datować na przełom X i X I w. 9.

W gallow ym przekazie początku n ie m a — jak sądzę — niczego co mogłoby wskazywać na poczucie więzi węższych od ogólnopaństwowej. M itu dynastycznego, k tó ry niew ątpliw ie zawiera lokalną gnieźnieńsko- -w ielkopolską tradycję, nie można interpretow ać jako św iadectw a św ia­ domości regionalnej. Fakt, że państw o rosło w m iarę zbierania oko­ licznych ziem, w przekonaniu Galla (i chyba dworu) w żaden sposób

nie osłabia integralności Pótóki. ·

M istrz W incenty piszący kilkadziesiąt lat później pow tórzył za Ano­ nim em i znacznie rozszerzył trad y cję gnieźnieńską, ale poprzedził ją długą i chw alebną historią ludu Lechitów. Jeszcze przed ukonstytuow a­ niem się państw a i w ładzy m onarszej nasi cnotliw i przodkowie odnosili spektakularne w iktorie nad D uńczykam i i Gallami. Pierw szym królem i organizatorem państw a był K rak. N astępnie panował — niegodny ojca — bratobójca K rak II. Po jego w ygnaniu korona ofiarow ana została córce K raka I Wandzie. Jej to dziełem ibyło raczej m oralne niż orężne od­ parcie agresji jakiegoś ty ran a lemańskiego. Owa pradaw na i nieudana w ypraw a niemiecka pełni w „K rom ce” ważną funkcję propagandow ą i pu­ blicystyczną. K adłubek — jak się w y daje — zwalcza w te n sposób cesar­ skie roszczenia d la zwierzchnictwa n ad Poilską. W m yśl wywodów mi­ strza W incentego nasi przodkowie obronili się także przed najazdem A leksandra Wielkiego. Lestko — władca z kolejnej dynastii — pobił K rass usa i pokonawszy trzykrotnie Juliusza Cezara otrzym ał jego sio­ s trę za żonę. Ona to powiła mu syna Pompiliusza, lecz odesłana została

do domu rodzicielskiego, gdyż b rat zapragnął odebrać jej posag — Ba­ w arię. Opowieść ta to jeszcze jeden przykład polemiki z im perialną ideologią Cesarstw a. Polska nie będzie podlegała cesarzowi, skoro od najdaw niejszych czasów potrafiła obronić swą wolność.

M istrz W incenty podkreśla też równorzędność Polski z Cesarstw em w sferze praw a m iędzynarodow ego10, tw orząc w izję wspaniałego, p ra­ daw nego imperium-moTiarchii słowiańskiej, złożonej (tak jak Rzesza nie­ m iecka) z w ielu królestw, księstw i hrab stw uznających jednego w ład­ c ę 11. Taka antyniem iecka im perialna ideologia była nierzadkim zjawis­

* T am że, s. 12.

• A. F. G r a b s k i , Z zagadnień g en e zy , s. 45 n n ; ze sta rsz e j lite r a tu ry F. В u ­ j a k, P a ń stw o i naród p o lsk i w X I w ie k u , [w:] S tu d ia z d zie jó w k u ltu r y polskiej.

K sięga zbiorow a, W arszaw a 1949, s. 21—26.

" Cz. D e p t u ł a , Ś re d n io w ie czn e m ity , s. 1387. 11 A. F. G r a b s k i , Z w ią ze k p o lsk ie j tra d y c ji, s- 42.

(5)

214 M A R E K J . K A R P

kiem w średniow ieczuіг i wszędzie tam gdzie nie można było skorzystać z pomocy teorii translatio imperii w ysuw ano siłę m ilitarną jako n a j­ ważniejszy argum ent wywodu.

'Przy okazji próbował zasugerować uniw ersalny charak ter państwa Pompiliusza, cuius notu non Slaviae duntaxat monarchia sed etiam fin i-

tim orum gubem ata sun t im p eria1*. Pompdliusz to przecież siostrzeniec

Cezara M, a imię jego miało wywoływać skojarzenie z postacią wielkiego P om pejuszals. Temuż celowi służyło zlatynizowanie imienia eponima Krakowa — Grakeha. Wygląda n a to, że w przekazie K adłubka obok głównego, oryginalnego w ątku, kreującego własne lechickie im perium , można również znaleźć ślady doktryny translatio imperii. Tę kadłubkową megalomanię wolno chyiba łączyć z sytuacją polityczną, chociażby z hoł­ dem złożonym Fryderykow i II i rozciągnięciem duńskiej zwierzchności nad Pomorzem Zachodnim.

Opisując liczne zwycięstwa starożytnych Lechitów K adłubek zilu­ strował stw ierdzenie Anonima, że w ielokrotnie napadana Polska nigdy wszak nie została ujarzmiona. Skądinąd m istrz W incenty (podobnie zresztą jak jego poprzednik) uznawał p ry m at cesarzaie, księgę I jego trak tatu trzeba interpretow ać bardziej jako próbę dowartościowania przeszłości własnego państw a, niż jako antyniem iecki m anifest progra­ mowy. O im perialnych am bicjach kadłubkowego przekazu dyskutujem y zresztą nie na podstawie term inologii „K roniki”, ale jej treści politycz­ nych. Co praw da m istrz W incenty raz użył zw rotu rex im peratrix Po­

lonia, a przy innnej okazji w ym knęła m u się spod pióra podobnie wie­

loznaczna — m onarchia słow iańska17. T rzykrotnie posłużył się też poję­ ciem „im perium ” w sensie władzy p an u jąceg o 18. Z tego względu nie mogę zgodzić się z Grabskim, że następstw em zbrodni Pompiliusza było przerwanie im perialnego dziedzictwa Lechitów. Niedługo później P iasto­ wie ponownie wzmocnili państwo polskie, jednak miało to być odrodze­ nie nie imperii lecz jedynie regrrii19. N ie jestem przekonany, iż tek st Kadłubka daje podstaw y do takiej in terpretacji. Rzeczywiście nigdy nie określił on państw a Piastów mianem im perium , ale nie nazyw ał tak i Polski przedpiastowSkiej.

Mit początku w ,Д гопісе P olskiej” kładzie nacisk na optym alne stosunki między poddanymi a m onarchą. Je st to ideologia początkowego okresu rozbicia dzielnicowego. Dla Galla ideałem byli C hrobry i K rzy ­ wousty dzierżący władzę silną ręką. W incentem u bardziej odpowiada wzór K raka, k tóry otrzym ał władzę od przekonanego ludu i m a wobec niego określone obowiązki, a zwłaszcza przestrzeganie prawa. K rak II

12 J. B a s z k i e w i c z , P a ń stw o su w e re n n e w fe u d a ln e j d o k try n ie p o lity c zn e j

do p oczątków X I V w., W arszaw a 1946, s. 92 nn.

» M PH t. П, s. 266.

14 A. F. G r a b s k i , Z w ią ze k p o lsk ie j tra d y c ji, s. 41—42.

lf Z. S u ł o w s k i , N ad pierw szą księg ą K r o n ik i M istrza W incentego, [w:] E u ­ ropa, Słow iańszczyzna, Polska. S tu d ia k u u czcze n iu prof. K . T ym ien iec kie g o , P oz-

znań 1970, s. 377—379.

11 А. V e t u 1 a n i, P raw o ka n o n iczn e i r z y m s k ie w K ronice m is tr z a W in c e n ­

tego, „S tu d ia Z ródłoznaw cze” t. X X , 1976, s. 44.

17 M P H t. II, s. 259, 266.

18 Tam że, s. 351, 397, 403; O. B a l z e r , S tu d iu m o K a d łu b k u . P ism a p o śm ie rt­

ne t. I, Lw ów 1934, s. 440; A. B o g u c k i , T erm in o lo g ia p o lity c zn a w K ro n ice m i ­ strza W incentego, „S tu d ia Z ródłoznaw cze” t. X X , 1976, s. 59—60.

(6)

Śr e d n i o w i e c z n e m i t y p o c z ą t k u

215 u tracił tro n i został skazany na banicję, gdy dowiedziano się o jego zbrodni bratobójstw a.

D ram atyczna przypowieść o otŕuciu popielowych stry jó w zainspiro­ w ana zoetała lakoniczną w zm ianką gallową o zagryzieniu Popiela przez myszy. Do głosu doszła tu właściwa W incentem u tendencja m oraliza­ torska. A utor, ideolog małopolskiego m ożnow ładztw a20, jest zw olenni­ kiem s tru k tu ry politycznej zainicjowanej sukcesyjnym postanowieniem

Krzywoustego. Nie kłóci mu się to ze świadomością więzi ogólnopol­ skiej i ze szczerym patriotyzm em . P o prostu jest przeciw nikiem silnej

(w jego oczach „ty rań sk iej”) władzy.

O krutny koniec Pompiliusza, m ordercy krew nych i zaborcy ich ziem należałoby chyba odczytać jeśli nie jako ostrzeżenie, to n a pewno jako afirm ację wielości ośrodków po lity czn ych 21. Rzesza stała się p ro to ty ­ pem m onarchii słowiańskiej nie tylko dlatego, że była K adłubkow i le­ piej znana od Im perium Rzymskiego, ale również dlatego, że odpowia­ dała m u jej pluralistyczna stru k tu ra polityczno-ustrojowa.

W przeciw ieństw ie do Anonima K adłubek nie poskąpił nam świadectw w ięzi i ryw alizacji regionalnych. O debrał zatem Gnieznu i Wielkopolsce nie tylko prym at, ale w ogóle jakąkolw iek rolę w dziele tw orzenia pań­ stw a polskiego. Pierw szą i najw ażniejszą stolicą Polski jest K raków . N aw et przy opow iadaniu gallowych w ątków o Popielu, Piaście i Sie- mowicie nazw a Gniezna nie pojawia się an i razu. Opisując w izytę ce­ sarza O ttona III mimochodem tylko K adłubek nadm ienia, iż jej p re­ tekstem była pielgrzym ka do grobu św. Wojciecha. Podobnie konsek­ w entna elim inacja nazw y Gniezna w iele mówi o kadłubkowej niechęci do Wielkopolan 22.

Sądzę, że w ażnym elem entem światopogolądu m istrza W incentego było przyjm ow anie „jedności w wielości”. W ydawać by się mogło, że k ilkakrotnie zm ienia podmiot opowiadania. Rozpoczyna od dziejów Sło­ wian, w m iarę rozw oju akcji pisze już tylko o m onarchii Mieszka i Bo­ lesławów. W ostatniej księdze najwięcej uwagi poświęca ziemi K rako­ wian. Takie rozdzielanie „K roniki” K adłubka jest niew ątpliw ie zabie­ giem sztucznym , bo sam au to r zmian tych nie podkreśla, raczej wychodzą m u one mimo woli. Zapewne sądził, że przedstaw ia historię stale tego samego ludu. Polska daw niej była ośrodkiem Słowiańszczyzny, z k tó rą stanow iła jedność. W czasach m u współczesnych analogicznie tra k tu je związek K rakow a i ziemi krakow skiej z resztą kraju. O tym , że K adłu- ,bek nie chciał akcentow ać wspomnianych tu różnic, świadczyć może jego term inologia. Na początku z reguły nie operuje on rzeczownikami, k tó re by w yraźnie wskazywały na przedm iot narracji; częściej posługuje się określeniam i zaimkowymi.

** P o r. J. B i e n i a k, g lo s w d y sk u sji po d ru g im d n iu o b rad w in ce n ty ń sk ieg o sy m p o zju m w P o z n a n iu , „ S tu d ia Ź ródło znaw cze” t. X X , 1976, is. 123— 125; B. K ü r ­ b i s , W stęp, [w:] M istrza W in cen teg o K r o m k a P olska, W a rsza w a ІІ974, s. 20.

г1 Por. В. К ü r b i s, M istrza W in cen teg o K r o n ik a , s. 90, p rzy p . 96.

и P o r. też w dalszej części „ K ro n ik i” zm ian ę zn aczenia kob iecej aleg o rii k r a ­ ju. U G alla b y ła to p e rso n ifik a c ja całego p a ń s tw a {Polska — w d o w a p o C h ro ­ b ry m , P o lsk a — k ró lo w a , P o lsk a — o p ła k u ją c a sy n a m a tk a). W dziele K a d łu b k a „ż ałobnie d k r y ta ” i zasm u co n a bezw zg lęd n o ścią sy n a {M ieszka S tareg o ) m a tró n a sy m b o lizu je ju ż ty lk o p ro w in c ję k rak o w sk ą .

(7)

216 M A R E K J . K A R P

Trudno też zarzucić Kadłubkowi świadome, chociaż w św iętej, bo patriotycznej spraw ie dokonane fałszerstwo M. Przeszłości badać n ie mógł bo wówczas nie podlegała ona badaniu, nie mógł więc do swych źródeł ustosunkować się krytycznie. B rak danych zniewalał go do czerpania

г każdego źródła, do w ykorzystyw ania wszelkich przypadkow ych ety­

mologii i analo gii24. Zdobyte inform acje wiązał w jakieś — jego zda­ niem — najprawdopodobniejsze ciągi. Mistrz W incenty nie zdaw ał sobie spraw y, że Polaków mogło jeszcze nie być, gdy Gallowie najechali Pannonię. Mimo ty ch w szystkich starań I księga „K roniki” jest ra ­ czej zbiorem epizodów, niż zw artym logicznie i narracyjnie ciągiem dziejowym.

Dla Wincentego początkiem Polski jest m om ent ukonstytuow ania się państwa. Tkwi w tym analogia z wywodami Galla, jest to zapewne jedyna istotna zbieżność między owymi dwoma historykam i. Twórcą państw a nie jest u K adłubka ród piastowski, tylko K rak. Nie działa on samodzielnie, ani też może legitymować się boskim posłannictw em . Pod­ staw ą jego sukcesu jest zgoda ludu i w tym kontekście lud Lechitów

ieśt współtwórcą państwa.

W ogóle u K adłubka podmiotem opowieści jest lud Polaków -Lechi- tów-Wandali. Lud ów daw ał dowody swoich cnót rycerskich, zanim K rak ustanowił Rzeczpospolitę. „K ronika” mówi de huius reipublicae ori­

gine 25, ale nic nie wie o początku ludu. Był on na tej ziemi zawsze, w

każdym razie od tak daw na, iż dziejopis nic już na ten tem at powiedzieć nie był w stanie. Bodajże najistotniejsza różnica między kronikam i tkw i w tym, że Gall przedstaw ia dzieje księcia Bolesława, jego przodków i tylko dzięki temu rządzonego przez nich państw a; K adłubek zaś pre­ zentuje historię państw a stworzonego przez lud Lechitów. M istrz W in­ centy w micie początku gloryfikował cały lud Lechitów. W takim kon­ tekście przejaw y refleksyjnego partykularyzm u chyba nie mogą być traktow ane jako przypadek.

Autorzy pokadłubkowych kronik utw ory sw oje rozpoczynają wywo­ dami, które jakkolw iek różne, zbudowane są jednak w oparciu o jedno wspólne założenie. Opowieści o przeszłości nie chcą już oni ograniczać do odpowiedzi na pytanie: quomodo regnum Poloniae primo sit ortum 26. Absorbuje ich problem atyka związana z ortum sive originem polonicae

gentis ab initio m u n d i27. Nawiązują więc do dziejów biblijnych i do­

szukują się dalekich przodków pod wieżą Babel. Ten popularny w Europie schemat do polskiego dziejopisarstw a wprowadził tzw. Dzierz- wa: Sciendum est autem ante omnia, quod Poloni ex stirpe sunt Japhet,

qui jïlius Noe fu it. Ja fe t spłodził syna cuius nom en erat lavan, quem Poloni vocant iwan. K olejni potomkowie Jafeta noszą znane z historii

trojańskiej i rzymskiej imiona: Anchizesa, Eneasza, Askaniusza, Pom pi­ liusza i Rei Sylvii. W łaściwym eponimem Polaków jest pierw orodny syn Nehnona Wandalus, a quo Wandalitde, qui Poloni nunc dicuntur,

orti s u n t28. Dalej przytacza zaczerpniętą z K adłubka etymologię w y­

a K. P o m i a n , P rzeszłość ja k o p rze d m io t w ia ry. H istoria i filo zo fia w m y ­

śli średniow iecza, W a rsza w a 1968, s. 77, 146.

24 Tam że, s. 83 “ M PH t. II, s. 251. “ Tam że, s. 166.

эт Tam że, s. 163.

(8)

-Ś R E D N I O W IE C Z N E M IT Y P O C Z Ą T K U 217

wodzącą nazwę rzeki W isły od imienia W andala. W anda zaś wzięła im ię

a Wandalo W andalorum id est Polonorum sive Lechitarum progenitore

Genealogii Dzierzwy pozbawionej elementów narracy jn ych nie na­ leży traktow ać jako m itu w potocznym słowa znaczeniu. J e s t to króciut­ ki, erud y cyjn y w stęp przypisujący Polakom sław nych antenatów .

Inna — rów nież czternastow ieczna próba „K roniki W ielkopolskiej” także powołuje się na jafetow e ojcostwo, nadto jednak obdarza czytel­ ników wieloma szczegółami o obyczajach, w ędrów kach itp. Genealogia ta nie jest więc spójna, ani w yraźnie zarysowana; widzimy co najm niej dwóch protoplastów Słowian: Janusa i Sława. Nie ma tu też uporząd­ kow anej ja k u Dzierzwy listy genealogicznej, w ym ienieni są tylko nie­ którzy, przynoszący najwięcej zaszczytu przodkowie ludu słowiańskiego, np. Nemrod i Pan. W dalszej części swoich wywodów au to r „K roniki .Wielkopolskiej” w ym ienia sporo plemion, ludów lub państw słow iań­ skich i ch arak tery zu je je w oparciu o inform acje rzekom o zakodowane w ich nazwach: D iciturque regnum Dalmacie dala macz quasi dedit

m a te r 30; Nam huba in Slawonice eplica seu regu vestiu m dicitur, unde Casshubii id est plica rugas in terp re ta tu rS1. Nazwy niektórych plem ion

pochodzą od ich przodków: Stcuti a Juda Judei, a Lech Lechite et ceteri

nom inantur **.

T utaj to po raz pierw szy pojaw ia się postać narodowego eponima Lecha. Im ię to w ystępuje także w czternastow iecznych kronikach czes­ kich. Lech z „K roniki W ielkopolskiej” mógł być od nich przejęty, ale mógł też pojaw ić się niezależnie, urobiony na wzór europejskich eponi- mów (np. pater Bóhem us Kosmasa), od kadłubkow ych Lechitów. Do chwili obecnej nie udało się jednoznacznie w yjaśnić pochodzenia tej nazwy.

Lech K ronikarza Wielkopolskiego jest synem Pana, w ładcy P anoń- czyków i starszym b ratem Czecha i Rusa. On to przybył w raz ze swym potom stw em ad quendam locum am enissrm um agris fertilissim u m pis-

cium et ferarum habundancia repletum teritoria sua fix it m eodem ibi- que prím am habitacionem pro aui et suorum conservacione edificare cu- piens dixit: Nidificem us! Unde et locus ille ad presens Gnezna, id est nidificacio, appéllantur Sï.

K ronikarz W ielkopolski praw dopodobnie znał utw ór Dzierzwy **, ale genealogie różnią się zarówno pod względem form alnym (sucha lista genealogiczna i rozbudow any dygresjam i katalog ludów słowiańskich) jak m erytorycznym (Wandail i Lech). Istota obu wywodów sprowadza się jednak do znalezienia eponima. N aw iązują do różnych nazw, a ty c h m istrz W incenty nie poskąpił sw ym przodkom. Jeden uwagę swą skie­ row ał na częste w kadłubkow ym traktacie miano Lechici, drugi na raz tylko w m ałej dygresji w spom nianych W andali. W ydaje mi się, że w y­ bór, jakiego dokonali, nie jest przypadkow y.

W spólnym celem czternastow iecznych kronikarzy było uzupełnienie m istrza W incentego, w ykazanie najwcześniejszej, sięgającej biblijnego

*· T am że, s. 170. » M P H , se ria II, t V í n , s. 5. M T am że. * T am że. n T am że, s. 7. 14 P o r. J. B a n a s z k i e w i c z , K ro n ik a D zie rzw y , s. 87 nn.

(9)

218 M A R E K J . К А И Р

początku historii swego ludu. N astępnie obaj szybko w racają do jego tekstu w dalszej części m niej lub więcej dokładnie pow tarzając kadłub­ kową faktografię.

Obu dziejopisarzom chodziło o udokum entow anie szczególnej god­ ności narodu polskiego. Zdając sobie spraw ę z etnicznych związków z resztą Słowiańszczyzny, czuli się zobligowani do dowiedzenia szlachet­ ności wszystkich ludów i państw słowiańskich. O tym, że na początku Słowianie, a nie wyłącznie Polacy są przedm iotem ich zainteresowań, świadczy obecny u obu wykaz ziem, które zajęli potomkowie Wandala, Janusa, P ana bądź jakiegokolwiek innego eponima.

Sięgająca do „Księgi Rodzaju” genealogia podkreśla miejsce Słowian w najstarszej tworzonej bezpośrednio przez Boga h is to rii35. W myśl tam ­ tych poglądów nacje europejskie wywodzono od szlachetnego Jafeta, mieszkańców Azji od Sema, A fryki od niegodziwego Chama. Niemcy chamicki rodowód niekiedy przypisyw ali S łow ianom M. Przypom inając o jafetowym pochodzeniu kronikarze ci um iejscaw iają Słowian w lep­ szej, dziedzicznie szlachetniejszej części ludzkości.

Także wśród Jafetydów Słowianie nie mogą okazać się grupą n aj- pośledniejszą. K ierując się tym aksjom atem Dzierzwa do swego drzewa genealogicznego w plata wielkie imiona herosów trojańskich i królów rzymskich. Z punktu ówczesnego stanu wiedzy nie m iały znaczenia dziś tak bardzo rażące Wędy tej zbitki imion zaczerpniętych to z „Bi­ blii”, to z mitologii i literatu ry klasycznej, to z historiografii wczesnego średniowiecza. Lista ta pobudzała skojarzenia z odpowiednimi w yda­ rzeniami i mocarstwami. Nieco inaczej rozwiązywał ten problem K ro­ nikarz Wielkopolski. Włączając Cham itę Nemaroda, „który był pierw ­ szym mocarzem na ziemi” (Gen. 10,8) w ciągu potomków Jafeta i Sła­ wa decydował się naw et na „popraw ienie” Pism a św. — w szystko dla podniesienia rangi swego ludu. Nemrod był mu potrzebny aby zaakcen­ tować uczestnictwo Słowian i Polaków we wcześniejszym od rzym skie­ go im p eriu m S7. Nem roch enim in Slavonicè dicitur Nem erza quod in

Slavonice interpretatur non pax seu non m ensurans расe m 38 udaw ad-

nia nie tylko iż takow e cesarstwo rzeczywiście istniało, ale jednocześ­ nie podnosi jego chronologiczne pierwszeństwo. Słowianie mogą się 'więc legitymować i własnym, odwiecznym cesarstw em oraz tym , że wszelka władza też od nich pochodzi.

Pisząc o słowiańskim mocarstwie K adłubek raczej unikał term inu imperium. K ronikarz Wielkopolski w olny jest od tych sk ru p u łó w 39. J e ­ go ogólnosłowiańskie cesarstwo przetrw ało bardzo długo, bo aż do cza­ sów Kazimierza Odnowiciela. W tedy to plures naciones obediencie Le-

chitarum recédentes tributa Lechitis consueta dare d en eg aru n t40. Było

zaś owe im perium państw em ogólnosłowiańskim, a jego stru k tu ra wzo­ rowała się na ustroju Rzeszy Niemieckiej. Dwudziestu bezimiennym dotychczas kadłubkowym synom Lestka nadał on imiona kojarzące się z przeszłością Połabia i Pomorza quibus pater iu xta Mare Septentrionale

et usque ad W estwalim , Saxoniam, Bauxiriam et Duringiam singulis

M Cz. D e p t u ł a , Śred n io w ieczn e m iiy , s. 1394—1395.

*· Liczne p rzy k ła d y A. F. G r a b s k i, Z w ią z e k p o lsk ie j tra d y c ji, s. 48.

37 Cz. D e p t u ł a , Ś re d n io w ie czn e m ity , s. 1395.

M M PH, se ria II, t. VŒU, s. 6. ” T am że, s. 4.

(10)

Śr e d n i o w i e c z n e m i t y p o c z ą t k u

21Θ

singulos pňncipatus assign avit41. N iestety państw o to ulegio rozprzę­

żeniu skutkiem zbrodni Pompilusza II. Nie zostało jednak zupełnie za­ tracone; Bolesław C hrobry otrzym anym z nieba mieczem odzyskał u tra ­ cone wówczas ziemie.

Doszliśmy tu ta j do problem u określenia właściwego miejsca Polski i Polaków w owej wielkiej i wspaniałej wspólnocie słow iańskiej. K ro­ nikarze zgodnie tw ierdzą, że nam w łaśnie przypadł pry m at i zasłużone zwierzchnictwo. M otyw uje się to nie tylko w spom nianą podległością polityczną w yrażoną daninam i i niebiańskim mieczem Chrobrego, ale także — i to ma znaczenie zasadnicze — starszeństw em Lecha nad b ra ć m i42. Dzierzwa przypomina, że Polska stanow iła ośrodek owego im ­ perium słowiańskiego, wśród k rain zasiedlonych przez potomków W an­ dala widzi Poloniam m a x imam terrarum et m ateram 4S.

Czternastow ieczne m ity początku opisują więc narodziny nie dy­ nastii — jak u Galla, nie państw a — jak u K adłubka, ale całego n a­ rodu. U jm owanie więzi społecznych w kategoriach w spólnoty krw i i po­ chodzenia jest objaw em wysokiej tem p eratu ry uczuć patriotycznych i świadomości w spólnoty narodowej. Nowy program kronik odpowiada też now ej sytuacji społeczno-politycznej. Jest to okres w alki o zjedno­ czenie kraju, odzyskanie s tra t terytorialnych oraz bezwzględnej kon­ kuren cji między elem entem napływ ow ym — głównie niemieckim — a miejscowymi w arstw am i wyższymi — duchowieństwem, rycerstw em . Na takim tle wzrost licznych emocji narodow ych jest zupełnie zrozu­ m ia ły 44. A kcentow anie wspólnego pochodzenia, języka i jedności pań­ stw ow ej w szystkich Słowian musiało brzmieć jako program rew indyka­ cji utraconych przez książąt polskich ziem zachodnich i północnych45.

B a n a s z k i e w i c z wykazał, że Dzierzwa był zdecydowanym prze­ ciwnikiem rozbicia dzielnicowego 46. Był on prawdopodobnie krakow skim franciszk an inem 47, zaś naszego praojca dostrzegł w osobie Jafety d y W andala i w ten sposób nawiązał do kadłubkow ych W andalitów. M istrz W incenty nazwą tą posłużył się tylko raz i to w niewielkim, luźno łą­ czącym się z zasadniczą narracją frag m en cie48. Nie przeszkodziło to Dzierzwie w potraktow aniu tegoż unikalnego określenia narodu jako fundam entu nowego wywodu genealogicznego; m am y praw o sądzić, że takiego w yboru eponima dokonał głównie z powodu w yraźnych związ­ ków między W andalitam i, a więc i W andą i jej ojcem K rakiem , a KtQ- kowem. O ty ch relacjach Dzierzwa przypominał: a nom ine Gracci dicta

CraccoviaiS. P ow tarzając za K adłubkiem Gallową jeszcze inform ację

o założeniu przez Chrobrego dwóch m etropolii kościelnych Dzierzwa uzupełnił ją nazwam i K rakow a i Gniezna 50.

Później piszący K ronikarz Wielkopolski posłużył się konstrukcją o podobnym schemacie, ale w yraźnie podkreślił narodotw órczy prym at Wielkopolski. Znęcony pięknem okolicy praojciec Lech tu przecież zało­

41 T am że, s. 11.

41 Cz. D e p t u ł a , Śre d n io w ie czn e m ity , s. 1396.

a M P H t. U, S . 164.

44 B. i Z i e n t a r a , K o n flik ty narodow ościow e, s. 205. 48 B. K ii x ib i s, D ziejo p isa rstw o W ielko p o lsk ie , s. 99.

ы J. B a n a s z k i e w i c z , K r o n ik a D zie rzw y , s. 28 im.

47 T am że, s. lii9 nn. 48 M P H t. II, s. 258. 4* Tam że, is. 168. “ T am że, s. 18®.

(11)

2 2 0 M A R E K J . K A R P

żył Gniezno. Dziejopis ten swego eponima urobił od Lechitów. Po raz pierwszy nazw y te j użył K adłubek przy opisie w ojny z A leksandrem Macedońskim, nie kojarząc jej z żadną miejscowością. Tym łatw iej było powiązać ją z Gnieznem.

A utor K roniki Wielkopolskiej „praw dziwe” gnieźnieńskie, Gallowe jeszcze w ątki przeniósł do niedalej Kruszwicy. W ram ach teg o przekazu nie umiejscowiono w Kruszwicy początku Polski, skoro epizod ten po­ przedzała historia założenia Gniezna przez Lecha отаг krakow skie dzieje przepisane z Kadłubka. Można natom iast dostrzec w tej translacji w ąt­ ków piastowych przejaw przerw ania miejscowej gnieźnieńskiej tradycji. „K ronika” Anonima w yparta z czytelniczego obiegu przez tra k ta t W in­ centego, nie mogła animować gnieźnieńskiej trad y cji historycznej. W świetle tego przekładu obecność źródeł pisanych jaw i się jako niezibędny w arunek dłuższego trw ania trad y cji lokalnej, w kasdym razie w nie­ zmąconej postaci.

Obie czternastow ieczne genealogie mimo wielu podobieństw i wspól­ nej podstawy faktów (Kadłubek) prezentują więc zupełnie in n ą lokali­ zację początku narodu. Świadczy to o udowodnionej jeszcze przez B a l ­ z e r a więzi ogólnopolskiej, ale także o silnej ryw alizacji m iędzydzielni-

cowej. _

K westia lokalizacji początku nie w yczerpuje regionalnych aspektów prezentowanych Kronik. W arto np. przytoczyć i(chociaż egzem plifikacja ta wychodzi poza m ity genetyczne) dostrzeżone przez Banaszkiewicza próby łagodzenia przez K ronikarza Wielkopolskiego kadłubkowych ooen po­ stępowania Mieszka Starego 51.

Najpełniejszą ze w szystkich średniowiecznych prób wykazania nasze­ go miejsca wśród nacji Europy jest genealogiczne kom pendium o tw iera­ jące „Annales” Jan a Długosza. P i e r a d z k a i S t r z e l e c k a zesta­ wiły niem ałą listę kronik, z których korzystał Długosz, z każdej biorąc przydatne mu, a tak dobrane informacje, aby „w ostatniej instancji do­ prowadzić do uzgodnienia pochodzenia poprzez Słowian, W andali-Pola- ków”. Całość długoszowego m itu genetycznego „nie jest bezpośrednio wzięta z żadnej kroniki”, stanow i nową k o n stru k c ję 52, k tó ra swą eru ­ dycją i problem atyką zdecydowanie przerasta poprzednie opracowania. Wywody swoje Długosz rozpoczął literackim streszczeniem początko­ wych rozdziałów biblijnej „Księgi Rodzaju” . Czytam y więc w „A nnales” o stworzeniu człowieka, grzechu pierw orodnym , w ygnaniu z raju, poto­ pie i zuchwałym pomyśle wzniesienia wieży Babel. K arą za to było pomieszanie języków. Długosz idzie śladem popularnego w średniowieczu przekonania, iż liczba narodów = języków, jako dana przez Boga pod wieżą Babel, jest stała i wynosi 72.

Następnie Długosz wylicza genealogie narodów europejskich. Ten

fragm ent jego wywodu — jak wykazała to Pieradzka — jest wyciągiem z dwóch odrębnych list; toteż niejednej nacji przypisane zostały pod­ wójne, a więc i w ykluczające się genealogie. Między innym i Długosz nie uzgodnił także pochodzenia Czechów. Jed n ak sprzeczność ta ma je­ dynie zewnętrzny charakter, dotyczy tylko imion. W obu przypadkach Polacy i Czesi wywodzą się od braci; m y oczywiście od pierw orodnego

n v- ® ® n a s z ^ i e w i с z, K r o n ik a D zie rzw y , e. 96 nn.

, ■ P i e r a d z k a , G enealogia b ib lijn a i rodow ód S ło w ia n w p ie rw sz e j k s ię

(12)

Ś R E D N I O W IE C Z N E M IT Y P O C Z Ą T K U

221 (W andala lub Lecha), a oni od młodszego; wymowa ideologiczna tych schem atów jest więc taka sama.

Pow racając do przerw anego toku n arracji Długosz opowiada o wę­ drów ce naszych protoplastów z mitycznego stepu S ennar do Europy. Po­ czątkowo Słowianie zaludnili B ałkany i Panonię, a gdy zrobiło się tam za ciasno, dwaj książęta, Lech i Czech, synowie Jana, porzuciwszy swój rodow y zam ek Psary, z całym dobytkiem , rodzinam i i poddanym i w y­ ruszyli na zachód w poszukiwaniu now ych ziem. W brew przekazowi „K roniki W ielkopolskiej” zabrakło wśród nich Rusa, k tó ry — zdaniem Długosza — nie był bratem , ale raczej jednym z potomków Lecha. Za­ początkowana przez niego Ruś uniezależniła się, gdy Polacy z powodu b raku spraw nej w ładzy toczyli w ojny między sobą. Długoszowa genealo­ gia dalej toczy się zgodnie z koncepcją K ronikarza Wielkopolskiego:

iunior natu Czech earn sibi germane Lech natu maiore m ultiphariis pre- cibut obtinuit in perpetuám et hereditariam possesionem sortem que re- lin q u i53. Lecz ze swoim orszakiem ruszył dalej by objąć w posiadanie

piękną, ale bezludną Polskę. Założył tu miasto Gniezno, wzniósł sobie zamek, a now e ziemie rozdzielił między poddanych lokując ich w pow­ stających w łaśnie w siach i osadach. Gnieźnieńską legendę Długosz u b ar­ wił epizodem o znalezieniu orlego gniazda, wiążąc początki państw a z narodzinam i herbu polskiego. Zapewne konstrukcja taka m usiała być miła heraldykow i Długoszowi.

Pod rządam i Lecha i jego potom ków lu d polski przeżywał złoty wiek. Mimo rozprzestrzenienia się dzierżaw naszych przodków w dal­ szym ciągu uznaw ali oni w iernie i posłusznie władzę lechowych dziedzi­ ców i w ysyłali należne im daniny. Kończąca złoty wiek anarchia przy­ szła w raz ze śm iercią ostatniego przedstawiciela dynastii założonej przez

Lecha. Dopiero groźba najazdu Gallów zmusiła Lechitów do odnowie­ nia monarchii. Dokonał tego K rak, któ ry jak przypuszcza Długosz, mógł być em igrantem z Rzymu. On też założył nową stolicę — K raków. P ań ­ stw o polskie jeszcze niejednokrotnie przeżywało okresy recesji i wzrostu. O statnim odnowicielm ogólnolechickiego m ocarstw a był Bolesław Chro­ bry, k tó ry odzyskał i Wschód i Zachód.

Mit genealogiczny Długosza pierwszy sięgnął aż do Adama. Poprzed­ nicy jego akcentow ali postać bezpośredniego przodka Słowian — Pola­ ków: W andala, Janusa lub Pana, ale tylko pobieżnie wspom inali ich związki ze szlachetnym rodem Jafeta, syna Noego.

Budując swą koncepcję Długosz połączył oba czternastow ieczne w ąt­ ki: krakow ski Dzierzwy — lechowy z K roniki W ielkopolskiej. K adłubek widział lud Polaków -Lechitów na tej ziemi od początku, a w każdym razie od niepam iętnych czasów; pisarze czternastow ieczni mówili o przy­ byciu naszych przodków (raczej przodka) nad Wisłę. Dłuigosz przyjm ując teorię w ędrów ek jednocześnie akcentuje nasze odwieczne pierwszeństwo na tej ziemi dotychczas bezludnej.

Przodek w szystkich Lechitów stracił w „A nnales” swoje biologiczne ojcostwo. W idzimy go w roli norm alnego wodza w ędrownej drużyny składającej się z poddanych i krew nych. Przypadł m u za to zaszczyt zorganizowania polskiej państwowości. Długosz nie zw raca ná więź krw i ta k w ielkiej uwagi jak kronikarze XIV w. Chyba nie jest mu to

potrzeb-и Jo a n n is D lugossü A n n a le s seu cronicae in c liti Reg ni P oloniae t. I, V a r- sa v ia e 1964, s. 71.

(13)

222 M A R E K J . K A R P

ne. Polska Jagiellonów od daw na nie walczy o zm artw ychw stanie z roz­ bicia dzielnicowego, ale orężnie odzyskuje Pomorze, kupuje skraw ki Ślą­ ska i ujaw nia ambicje trw ałego związania ze sobą ziem litew sko-rus- k ic h 54. Może dlatego w „Annales” znowu pojawia się, widoczny już

u Kadłubka, wąitek rozumowania kategoriam i państwa. .

Nie chciałbym, aby wywody te zrozumiano jako całkowitą negację poglądu o biologicznym pokrew ieństw ie u Długosza. Jest ono jednak odsunięte daleko w głąb dziejów — stąd raczej łączy nas z sąsiadam i n iż im przeciwstawia. Także w ykład historyczny Długosza przyznaje Polakom prym at wśród Słowian; argum enty genealogiczne wspiera cy­ tow ana za „K roniką Wielkopolską” darowizna ziem, które tw orzą obec­ nie państwo czeskie. Podobną wymowę ma inform acja mówiąca o młod- szości Rusi \ specyficznych okolicznościach jej wzrostu, k tó ry w ogóle nie byłby możliwy, gdyby nie w ew nętrzne rozterki wśród Polaków.

Niniejszy przekaz „Annales” nie ma wymowy regionalnej. Długosz z pochodzenia Małopolanin i sam ściśle związany z Krakowem, u m iej­ scowił siedzibę Lecha w Gnieźnie za „K roniką Wielkopolską”. Wyższości

Małopolski dowodził w inny sposób 5S.

Już przed dwudziesitu laty K i i r b i s ó w n a zauważyła, że prace śre­ dniowiecznych historyków wspierały polityczną ryw alizację międzydziel- nicową 5*. Regionalizmów nie znajdziem y u Galla, bo po śm ierci Zbig­ niewa nie było już ośrodka, którem u mógłby on oddać swe umiejętności pisarskie. K adłubka nieraz inspirow ała w alka Mieszka Starego z Kazi­ mierzem Spraw iedliwym o pryncypat i ziemię krakowską. C zternasto­ wieczni kronikarze potykali się o prym at swych dzielnic w zrastającym się państwie.

Rola odegrana rzekomo przez daną dzielnicę przy narodzinach Polski dawała legitym ację do aktualnego przyw ództw a, a może tylko pierw ­ szeństwa. O politycznym charakterze regionalizmów świadczy znam ien­ ny fragm ent z „K roniki” Kadłubka. Nazwy Gniezna użył on dopiero wtedy, gdy opisywał, ja k teren ten przeszedł we w ładanie Kazim ierza Sprawiedliwego. A naw et przyznał wówczas, że prow incja gnieźnieńska jest metropolią w szystkich L ech itó w 57. A przecież inform acja ta w pewien sposób podważała historyczny p ry m at Krakowa.

Nieco inny wywód genealogiczny znam y z czternastowiecznego m e­ moriału zachodniopomorskiego augustianina — brata Angelusa 5S. Zakon­ nik ów dowodził, że właściwą kolebką Słow ian jest Pomorze. Część P o­ morzan pod wodzą A ttyli w łaśnie stąd w yruszyła na podbój świata. „Wsiowi” (rustici) Polacy są młodszym odłam em narodu. Gubiąc tr a ­ dycję i zm ieniając nazwę udowodnili, że nie posiadają żadnych praw do przewodzenia Pomorzanom. T rak tat ów powstał z inspiracji walczą­ cego o utrzym anie egzempcji diecezji kam ieńskiej biskupa Jan a z ksią­ żąt sasko-lüneburskich. Dedykowany zaś został popierającem u wówczas tę politykę księciu Barnimowi III. Zdaniem K ürbis ówny przenieeinie

P raw dopodobnie z ta k im i w ła śn ie a m b ic ja m i w iązać m ożna z m ian ę s ta tu s u R usa je g ° d eg ra d ację z (pozycji b r a ta n a jed n eg o z p o to m k ó w L echa. Czyż w ty m Kontekście przyłączenie R usi nie je s t ja k ą ś f o rm ą n a p ra w ie n ia ibłęcłu p rad z iad ó w ?

Z w rócił m i n a to u w ag ę dir Є. G a w 1 a s.

л . Β· к Ü r b i s, Z e Studiów n a d k u ltu r ą h isto ry c zn ą w ie k ó w śred n ich , .S tu d ia

Z ródłoznaw cze ’ t. Х Ш , 1958, 6. 51. " M PH t. II, s. 397.

(14)

ś r e d n i o w i e c z n e m i t y p o c z ą t k u

223 do tzw. „Interpolacji” „K roniki W ielkopolskiej” elem entów trad y cji za­ chodniopomorskiej jest dziełem tego środowiska, k tó re popierało su k ­ cesję K aźka Słupskiego se.

Poszukując regionalnych aspektów w średniow iecznych przekazach początku Polski w arto zatrzym ać się nad zagadnieniem ich źródeł. Zw ła­ szcza chodzi m i o to, czy poczucie więzi regionalnych w spierało się 0 sięgającą doby plem iennej świadomość historyczną. Świadomość tego rodzaju przekazał nam Gall, ale plem ienno-dynastyczna działalność Sie- mowita, Lestka, Siemomysła i Mieszka aw ansowała u niego do rangi ideologii całego państw a.

Czy świadomość ta jednocześnie żyła w opowieściach lokalnej (lub szerszej) społeczności? Nie łatw o to udowodnić. N ajpierw wskazać by trzeba na środowisko, k tó re niezależnie od centralizującego dw oru by­ łoby zdolne do kultyw ow ania tych wspom nień. O kruchości tego ro ­ dzaju samowiedzy społecznej w yraźnie świadczy przeniesienie tych w ąt­ ków do K ruszwicy. Stało się ta k mimo, że dzielnicowy dw ór Mieszka Starego i jego następców mógł być zainteresow any w rozw ijaniu m iej­ scowych tradycji.

Czy inn i kronikarze odwoływali się do tradycji przedm ieszkowej lub w ogóle przedpiastow skiejeo? Ł o w m i a ń s k i w kadłubkow ych poda­ niach dostrzegł dalekie echa dziejów W iślan i w alk z Morawianami. Pod uczonymi, literackim i nazwam i Vanda, Vandalus (rzeka) i Vandali (ludzie) ukryw ałyby się rodzim e imiona Wisława, Wisła, a więc i Wiś­ lanie łl. N aw et gdyby tę tezę przyjąć za udowodnioną, to i tak stw ierdzi­ m y zaledwie, że K adłubek przechował w bardzo zmienionej postaci nazw ę plemiennego państew ka Wiślan. Z terenów Polski znam y jeszcze kilka nazw plem iennych, które dotrw ały do chw ili obecnej (Mazowsze, Śląsk, W ielkopolska = Polska). Samo przetrw anie nazw y nie m usi i nie może świadczyć o ciągłej świadomości więzi i odrębności regionalnych. K lasycznym przykładem jest nazw a P rusy, k tó ra przetrw ała (i uległa rozszerzeniu) mimo fizycznej w ym iany podstaw ow ej m asy ludności 1 całkow itej zm iany języka.

P aństw o W iślan nie zostawiło naw et śladu w toponom astyce regio­ nalnej. Zanik nazw y plemienia, k tó re zdążyło w ytworzyć elitę władzy, to ch arakterystyczny przykład, ja k b rak ciągłości lokalnego ośrodka w ładzy skutecznie uniemożliwia przetrw anie miejscowych tradycji.

Chociaż w epoce K adłubka krakow ianie bardzo potrzebow ali histo­ rycznej sankcji, nie sięgnęli przecież do „w ielkiej potęgi księcia Wiś­ la n ”. Na podstaw ie enigmatycznego zapisu K adłubka w żaden sposób nie można budować hipotez o przechow aniu się ty ch faktów w zbio­ row ej pam ięci miejscowej elity. N aw et gdyby tak było, I księga „K ro­ n ik i” m istrza W incentego mówiłaby o ty m w inny sposób.

Geografia podziałów Polski pradziejow ej, a naw et sam a lista ple­ m ion wciąż zn ajd u je się w stadium dyskusji. T rudno więc badać relacje

» T am że, s. 22a—224.

** N a jb a rd z ie j u fn ą w zględem 'tego ty p u źró d e ł p o sta w ę z a jm u je K. Ś l ą s k i ,

W ą tk i h isto ry c zn e w podaniach o po czą tka ch P o lski, P o zn ań 1968; in n i n a to m ia st

są n ie p o ró w n a n ie b a rd z ie j sc ep ty c zn i: np. K , K u m a n i e c k i , P odanie o W a n ­

d zie to św ie tlć źró d e ł sta r o ży tn y c h , [w:] S c r ip ta m inora, W ro cław 1967; Z. S u-

ł o w s k i , op. cit.; H . Ł o w m i a ń s k i , P o czą tki P o lski t. V, W a rsza w a 1973; G. L a b u d a , D yn a stia ksią żęc a w Polsce, S S S t. I, s. 414.

(15)

224 M A R E K J . К Α Η Ρ

między tradycją plem ienną a regionalizmami średniowiecznymi; wszel­ kie wnioski będą hipotezami zbudowanymi na hipotezach. B u c z e k wykazał, że zadomowione w historiografii przekonanie o kontynuacji granic plemiennych w terytorialnej stru k tu rze księstw dzielnicowych, jednostek adm inistracyjnych i kościelnych, nie jest op arte na w y sta r­ czających podstawach 6*.

R ekapitulując przypomnię, że najważniejszą przyczynę uświadomie­ nia sobie więzi regionalnych widzę w czynnikach natu ry politycznej. K onkurencja (a zwłaszcza w ojny między książętam i piastowskimi) pogłę­ biała odrębności interesów lokalnych elit feudalnych. Powstawało wów­ czas zapotrzebowanie na motywacje ideologiczno-propagandowe.

Trzeba tu jednak przyznać, że twórczość historiograficzna ni« wspie­ rała więzi regionalnych ani tak gromko, ani tak zdecydowanie ja k więź narodowa. Ani jeden z prezentow anych tu autorów nie negował ścis­ łych związków z całą Polską. Chodziło im tylko o wykazanie pierw ­ szeństwa reprezentowanego przez siebie ośrodka lub środowiska we wspólnym p ań stw iee3. Polskie odrębności regionalne ocenił B i e n i a k jako partykularyzm y, ale nie sep araty zm y M. Żaden z naszych kroni­ karzy nie postąpił tak jak brat Angelus ze S targardu dystansujący się wobec Polski i Polaków.

Z dotychczasowych wywodów zdają się wynikać następujące wnioski. Świadomość więzi ogólnopolskiej istniała już w czasach Galla. Być może wykształciła się ona o całe stulecie wcześniej, tylko że za K rzy­ woustego obejmowała jeszcze znikomo wąskie, skupione wokół władcy, kręgi społeczne. Jed n ak dzięki aktywności tej grupy idee państw o- wo-narodowe zdobywały coraz więcej zwolenników. Rozbicie dzielnicowe nie spowodowało też zatraty idei jedności Polski. Trzynastowieczna m e­ tryka polskiej świadomości narodowej jaw i się więc jako ukoronow anie o wiele dłuższego proceu.

Rozwój ten widać wyraźnie, gdy zestawimy kolejne redakcje polskie­ go m itu genezy. Obaj pierw si kronikarze tworząc koncepcje początku Polski pisali o narodzinach państwa. I tak przedm iotem opowieści Galla jest dynastia, która dzięki szczególnej woli Boga stworzyła Polskę. K a­ dłubek w swym micie początku również na czoło wysuwa państwo, ale jego twórcą jest cały lud Lechitów-Polaków, obywateli wolnej Rzeczy­ pospolitej. M istrz W incenty żadnej z kilku opisyw anych przez siebie dy­ nastii nie przyznaje roli twórców państwa. Ow'szem, mieliśmy w ybitnych władców, ale ich sukcesy w większym stopniu w ypływ ają z poparcia obywateli, niż nadprzyrodzonych zdolności odziedziczonych po przodkach. Dzierzwa zmienia rozłożenie akcentów. Jego i K ronikarza Wielkopol­ skiego państwo intersuje już o w iele mniej. Obaj szukają początku ludu-narodu słowiańsko-polskiego, połączonego więzią krwi. W „A nnales” Długosza problemy państw a ponownie nabierają większego znaczenia. W przekazach Dzierzwy, K ronikarza Wielkopolskiego i Jana Długosza zna­ lazła odzwierciedlenie świadomość solidarności narodowej.

*2 K. B u c z e k , Z badań nad s tr u k tu r ą te ryto ria ln ą P olski w czesn o śred n io - -

w iecznej. O ziem iach czyli rze k o m y c h te ryto ria ch p le m ien n y ch , „Studia H isto ­

ryczne” t. X III, 1970, n r 1.

jj Por. В. К li r b i s, D ziejopisarstw o w ielk o p o lsk ie, s. 272.

г, ы J ' Bi . e n i a 'k . W ielkopolska, K u ja w y , ziem ia łęczycka i sie ra d zk a w obec

(16)

Ś R E D N IO W IE C Z N E M IT Y P O C Z Ą T K U 225

Jakikolwiek wszystkie przekazy początku Polski zaw ierają świado­ mość więzi ogólnopaństwowej, dają one także świadectwo ryw alizacji międzydzielnicowej. Jedynie przekaz początku w „K ronice” Galla Ano­ nim a wolny jest od tych konfliktów i sprzeczności. Dziejopis-cudzozie- m iec przebyw ając w środowisku dw orskim mógł ich nie dostrzegać. Za­ dość czyniąc centralizacyjnym tendencjom swych mocodawców mógł je też celowo przemilczać.

Rywalizacja dzielnicowa, podobnie jak i solidarność narodowa, roz­ budzona została w arunkam i politycznymi. Jej przyczyny można by spro­ wadzić do konkurencji o udział w 'aparacie władzy i( w pływ y na m o n ar­ chę, stanowiska, beneficja). Bieżące in teresy zaczęły pokryw ać się z ży­ wiołową, spontaniczną niechęcią do obcych. Obcym był nie tylko nie­ zrozum iale m ów iący Niemiec i jasno pojm owany Czech, ale także W iel­ kopolanin w K rakow ie i odwrotnie. Na pewno w ojny między książętam i dzielnicowymi niechęci owe propagowały i pogłębiały.

Nie stw ierdziłem , aby którykolw iek z kronikarzy sięgał do przed­ piastowskiej trad y cji państew ek plem iennych. Gdyby taka trad y cja żyła, nieraz by z niej skorzystano w trakcie ostrej przecież „polemiki histo- riograficznej”. Być może trad ycja plemienna zam arła w tedy, gdy rodziła się świadomość ogólnopolska. Praw dopodobnie zjawiska te są ze sobą ściśle związane. Być może świadomość wspólnoty ogólnopolskiej nie w ytrzym ałaby próby w okresie rozbicia dzielnicowego, gdyby jednocześ­ nie żyły wspom nienia z dziejów niezależnych i odrębnych jeszcze plemion. Марек Ю. Карт ОБЩЕПОЛЬСКАЯ И РЕГИОНАЛЬНАЯ СВЯЗЬ В СРЕДНЕВЕКОВЫХ] МИФАХ НАЧАЛА Проведенный в статье анализ эволюции средневековых свидетельств касающихся за­ чатков польской государственности и народа, является исходной точкой для выводов о из­ менениях в осознавании территориальных у зов. В качестве источников были использованы представления начала, записанные Анонимом так наз. Галлом, мастером Винцентым К ад- лубком, Дзежвой, Летописцем из великой Польши и Яном Длугошем. Записи обоих первых летописцев охватывали зачатки государственности; итак, Аноним рассказывал о династии, создавшей Польшу по особому велению бога. Кадлубек не при­ дает ни одной из выдуманных им династий созидательной роли по отношению к государ­ ству. Подлинным создателем государства является, по его мнению, весь народ лехитов-ло- ляков под руководством первого избранного монарха — Крака. Дзежва меняет лишь раз­ мещение акцентов. Его, как и Летописца из Великой Польши, государство интересует уже в значительно меньшей степени. Оба ищут начала народа, или же одного великолепного, славянско-польского рода. Поэтому летописцы XIV века и подчеркивали кровную связь объединяющую всех членов общества. В Анналах Яна Длугоша вопросу государства вновь придается значение, хотя и с фабульной точки зрения каріина начала не отличается особо от XrV-вековых свидетельств; Длугош лишил всё-таки Леха биологического отцовства на­ роду и велел ему стать (подобно кадлубковому Краку) всего лишь организатором госу­ дарства.

(17)

226 M A R E K J . K A R P Все средневековые свидетельства начала Польши отчетливо говорят о чувстве обще­ дольской связи. Можно полагать, что в записях Дзежвы, Летописца из Великой Польши и Яна Длугоша это чувство нашло отражение. Несмотря на это, свидетельства начала показывают сильное соперничество между ра­ йонами страны. Наблюдения подтверждают политический характер этого соперничества. Мы не находим региональных сепаратизмов у Галла, так как после кончины Збигнева уже не было центра, которому он бы смог доверить своё умение писателя. Кадлубка вдохновляла борьба Мешка Старого с Казимежем Справедливым. Летописцы XIV века добивались пер­ венства для своих районов в образующемся государстве. Вероятно роль сыгранная когда-то при рождении Польши уполномачивала к руководству, или же только к первенству. Длугош, лячно тесно связан с Краковом и Малой Польшей, определил местопребывание эпонима в городе Гнезно. Превосходства Малой Польши этот историк доказывал другим образом, не ссылаясь на генеалогию. Надо признать, что региональные связи не поддерживались ни с таким упором, ни так решительно как национальные. Региональная связь, хотя и присущая произведениям сре­ дневековых летописцев, никогда не пробилась сквось сознание всепольской общности. Ни о­ дин из летописцев не отрицал тесных связей с Польшей в целом. И м хотелось лишь доказать первен-ирисущаяства представляемого собою центра или среды в совместном государстве. Нет доказательств, чтобы который-либо из летописцев обращался к допиастовской тра­ диции племенных государств. Даже Винцентому Кадлубку, измышляющему мнимые лич­ ности властелинов, ничего не известно относительно могучего князя Висьлян. Возможно, что племенная традиция замерла тогда, когда рождалась общепольская солидарность. M a re k J. K a rp

LIEN S PO LO N A IS E T REG ION A U X DANS LES M YTHES M ED IEV A U X DE L ’O R IG IN E

U ne an aly se d e l ’év o lu tio n d e s tém o ig n ag es m é d iév a u x s u r ls d éb u ts de l'E ta t e t d u p eu p le polo n ais aid e à é ta b lir les ch a n g em en ts de la conscience des liens te rrito ria u x . L es sources u tilisées r e lè v e n t des im ages de l ’o rigine e n re g i­ strée s où com pilées p a r l’A nonym e d it G all, m a îtr e W incenty a p p e lé K ad łu b e k . D zierzw a, le C h ro n iq u e u r d e la G ra n d e P ologne e t J a n Długosz.

C ré a n t les conceptions de l ’o rigine de la P olo g n e, les d eu x p re m ie rs c h ro n i­ q u eu rs ont d é c rit la n a issan c e de l ’E ta t p olonais de la faç o n su iv a n te : l ’A nonym e raconte que c ’e s t la d y n astie q u i a é ta b li la P ologne g râc e 'à u n e v o lo n té p a r ti­ cu lière de D ieu. K ad łu b e k , lui, n ’accorde à au c u n e des d y n astie s q u ’il a im a g in é es le rôle c ré a te u r e n v e rs l’E ta t. Il affirm e q u e le v r a i c ré a te u r de l’E ta t e s t le K rak. D zierzw a d e son cô té ch a n g e la c o n fig u ra tio n des accen ts. L u i-m ê m e a in s i que le C h ro n iq u e u r de la G ra n d e P ologne s o n t m oins in té ressé s p a r la q u e s tio n de l’E tat. Tous les d eux ch e rc h e n t l’o rigine d u p eu p le — de la n atio n , o ù b ie n d ’une seule m a g n ifiq u e fa m ille slave-polonaise. V oilà p o u rq u o i les h isto rie n s d u X IV siècle so u lig n en t les liens d u sang q u i u n isse n t to u s les m e m b res de la société. D ans les A n n ale s de Długosz les p ro b lèm es d e l ’E ta t re p re n n e n t de l'im ­ p o rtan ce bien q u e l ’im a g e d e l ’orig in e q u ’il p ré se n te n e d iffè re p a s du p o in t de vue de son c o n ten u de l'h isto ire é c rite du X IV siècle; D ługosz a se u le m e n t r e tiré à L ech la p a te r n ité biologique de l a n a tio n e n le r a m e n a n t (com m e K a d łu ­ bek l ’a f a it à l ’ég a rd de Kralk) au rô le d’o rg a n isa te u r de l’E ta t.

(18)

Śr e d n i o w i e c z n e m i t y p o c z ą t k u

227 T outes les re la tio n s m é d iév a le s de l’o rig in e de la P ologne p a r le n t c la ire m e n t de la co n scie n ce d’u n lie n po lo n ais. C ela nous p e rm e t de c ro ire q u e d an s les in sc rip tio n s de D zierzw a, d u C h ro n iq u e u r de la G ra n d e P o lo g n e e t de J a n D łu ­ gosz le s e n tim e n t d e la so lid a rité n a tio n a le a tro u v é son p le in re fle t.

N éan m o in s les re la tio n s s u r l’o rig in e té m o ig n e n t d’u n e c e rta in e r iv a lité in te r - -régionale. L es o b se rv a tio n s c o n firm e n t la n a tu re p o litiq u e de c e tte riv a lité . N ous ne tro u v o n s p a s d e rég io n a lism es chez G all c a r a p rè s la m o rt de Z b ig n iew il n 'e x is ta it p lu s de c e n tre a u q u e l il p o u v a it o ffrir ses h a b ile té s d’é c riv a in . K a d łu b e k s’in s p ira it de la lu tte e n tre M ieszko le V ieu x e t K az im ie rz le J u s te . L es c h ro n i­ q u e u rs de X IV siècle s e d isp u ta ie n t s u r le s u je t de la p r im a u té de le u rs rég io n s d an s le p ay s e n voie de consolidation. Il e s t p ro b a b le q u e l’im p o rta n c e du rô le joué à l a n a issa n c e de la P o lo g n e a u to ris a it à d irig e r, où b ie n se u le m e n t d o n n ait un e p re fe re n c e à te lle ou te lle région. C e p e n d a n t, l’in sc rip tio n de D ługosz . con­ te n u e d a n s ses A n n ale s n ’a p a s d e c a ra c tè re rég io n a l. D ługosz, lu i-m ê m e lié à C racovie e t la (Petite Pologne, a situ é la ré sid e n c e de l’éponym e L ech à G niezno. Cet h isto rie n a d ém o 'n tré la p re p o n d e ra n c e d e la P e tite P ologne d’u n e m a n iè re d iffé re n te sans se r é f é r e r à la généalogie.

C e p e n d a n t les lien s ré g io n a u x n ’é ta ie n t p as so u te n u s d ’une faç o n a u s s i fo rte et avec une te lle d é te rm in a tio n que les lien s n a tio n a u x . L e lie n ré g io n a l b ie n que p ré se n t d an s les o euvres m édiévales, n ’a ja m a is d ép a ssé la co nscience de la c o m m u n au té polonaise. A u c u n c h ro n iq u e u r n ’a n ié la liaiison é tro ite avec la P o ­ logne to u te e n tiè re . Ils se co n te n ta ie n t d e p ro u v e r la p r im a u té d u c e n tre où du m ilieu q u ’ils r e p r é s e n ta ie n t d an s 'l’E ta t com m un.

Il n ’exdste p a s d e p re u v e s q u e l’u n d ’e u x ai re m o n té ju s q u ’à la tra d itio n d es é ta ts tr ib a u x d ’a v a n t les P ia st. M êm e W in cen ty K a d łu b e k q u i a in v e n té ta n t de fic tifs m o n a rq u e s n e s a v a it r ie n du to u t d u p rin ce p u iss a n t des W iślanie. Il est p e u t q u e la tr a d itio n tr ib a le s’e s t é te in te a u m o m en t où s'é v e illa it l ’in s tin c t de so lid a rité de la n a tio n to u te e n tiè re .

Cytaty

Powiązane dokumenty

przykładem jest relacja koloru zdefiniowana na zbiorze wszystkich samochodów, gdzie dwa samochody są w tej relacji, jeśli są tego samego koloru.. Jeszcze inny przykład to

Spoglądając z różnych stron na przykład na boisko piłkarskie, możemy stwierdzić, że raz wydaje nam się bliżej nieokreślonym czworokątem, raz trapezem, a z lotu ptaka

Następujące przestrzenie metryczne z metryką prostej euklidesowej są spójne dla dowolnych a, b ∈ R: odcinek otwarty (a, b), odcinek domknięty [a, b], domknięty jednostronnie [a,

nierozsądnie jest ustawić się dziobem żaglówki w stronę wiatru – wtedy na pewno nie popłyniemy we właściwą stronę – ale jak pokazuje teoria (i praktyka), rozwiązaniem

W przestrzeni dyskretnej w szczególności każdy jednopunktowy podzbiór jest otwarty – dla każdego punktu możemy więc znaleźć taką kulę, że nie ma w niej punktów innych niż

Zbiór liczb niewymiernych (ze zwykłą metryką %(x, y) = |x − y|) i zbiór wszystkich.. Formalnie:

też inne parametry algorytmu, często zamiast liczby wykonywanych operacji rozważa się rozmiar pamięci, której używa dany algorytm. Wówczas mówimy o złożoności pamięciowej;

„Kwantechizm, czyli klatka na ludzi”, mimo że poświęcona jest głównie teorii względności i mechanice kwantowej, nie jest kolejnym wcieleniem standardowych opowieści o