• Nie Znaleziono Wyników

Słowo ludzkie i słowo boskie : znaczenia i układy motywów w "Braciach Karamazow" Fiodora Dostojewskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Słowo ludzkie i słowo boskie : znaczenia i układy motywów w "Braciach Karamazow" Fiodora Dostojewskiego"

Copied!
29
0
0

Pełen tekst

(1)

Przemysław Pietrzak

Słowo ludzkie i słowo boskie :

znaczenia i układy motywów w

"Braciach Karamazow" Fiodora

Dostojewskiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 94/4, 165-192

2003

(2)

Z A G A D N I E N I A J Ę Z Y K A A R T Y S T Y C Z N E G O

Pam iętnik Literacki XCIV, 2003, z. 4 PL ISSN 0031-0514

PRZEM YSŁAW PIETRZAK

SŁOW O LUDZKIE I SŁOW O BO SK IE

Z N A C ZEN IA I U K ŁA D Y M OTYW ÓW W „BRACIACH K A R A M A ZO W ” FIODORA DOSTOJEWSKIEGO

Bracia K aram azow to powieść, która w wywołanej przez B achtina dyskusji na tem at polifonicznego charakteru dzieła D ostojew skiego zrodziła chyba naj­

więcej sporów i w ątpliw ości. C hciałoby się rzec, iż w iększość z nich ogniskow ała się w okół tego sam ego pytania: ja k m ożliw a jest „m nogość sam odzielnych i nie­

spójnych głosów i św iadom ości”, a zw łaszcza głosów „rów norzędnych” 1 w tek­

ście, w którym centralna pozycja zdaje się przysługiw ać chrześcijańskiej nauce (jakkolw iek by j ą pojm ow ać), głoszonej przez starca Z osim ę i jeg o ucznia Aloszę K aram azow a? Poniew aż proponow any tutaj punkt w idzenia zaw dzięcza sw oją inspirację m.in. teorii rosyjskiego badacza, a także dlatego, iż w zagadnieniu, do którego przystępuję, problem w ielogłosow ości ma znaczenie zasadnicze - nie­

odzow ne w ydaje się przynajm niej przedstaw ienie w ybranych stanow isk w tym sporze.

S zczególnie krytyczne podejście wobec założeń Problem ów po etyki D osto­

jew skieg o prezentuje W. Je. W ietłowska. D otyczy to głów nie jej pracy zatytuło­

wanej Poetika „Bratiew Karamazowych ”. Autorka wychodzi z założenia, iż ostatnia pow ieść D ostojew skiego m a charakter „publicystyczno-filozoficzny”, a to zna­

czy, że jej twórcy zdecydowanie zależy na poparciu w niej pewnej tezy oraz „skom ­ prom itow aniu” w szelkich poglądów przeciwnych. Cel ów osiągany jest, jej zda­

niem , poprzez najrozm aitsze techniki, w śród których rolę głów ną odgryw a argu­

m entacja zaczerpnięta w prost z zasad retoryki, a naw et erystyki (np. chw yt znany jako argumentum adhom inem ). Wietłowska całkowicie odrzuca Bachtinowski punkt w idzenia, w raz z w olnością bohatera w stosunku do narratora oraz rów norzędno- ścią przedstaw ionych w powieści głosów. A utor - tw ierdzi badaczka - w sposób w yraźny daje odczuć, czyje stanowisko zostaje przez niego poparte, a czyje odrzu­

cone. W konsekwencji tak ostro przeprowadzonego rozgraniczenia dochodzi, zda­

niem W ietłowskiej, do polaryzacji stanowisk bohaterów pow ieściow ych i głoszo­

nych przez nich poglądów. Po jednej stronie znalazł się jednoznacznie „skom pro­

1 M. M. B a c h t i n, P roblem y po e ty k i D ostojew skiego. Przeł. N . M o d z e l e w s k a . War­

szaw a 1970, s. 11.

(3)

1 6 6 PRZEM YSŁAW PIETRZAK

m itow any” ateista Iw an K aram azow oraz postacie pracujące na jeg o negatyw ny obraz: Smierdiakow, Rakitin, Fiodor Pawłowicz i inni. Po drugiej zaś - wyznający religię pow szechnej m iłości i w spólnoty Zosim a, próbujący j ą realizow ać Alosza oraz przechodzący przem ianę Dymitr. A oto próbka rozum ow ania W ietłowskiej, dotycząca jednego ze sposobów „kw estionow ania” przez autora poglądów Iwana Fiodorowicza:

System artystyczny posiada m ożliw ość potwierdzania i odrzucania przekonań dzięki wskazaniom na bezpośrednie i pośrednie zw iązki, w które w chodzi m ów iący. Znane jest przysłow ie: pow iedz mi, kim jest twój przyjaciel, a pow iem ci, kim jesteś. Przeszło ono próbę czasu i opiera się na przekonaniu, iż związki między ludźmi zbudowane są na ich istotnej bliskości2.

Dalej autorka pokazuje przykłady takich związków, zarysow ujących się głów­

nie m iędzy m łodym K aram azow em a Smierdiakowem.

Z W ietłow ską polem izow ano, zw racając uw agę na przesadę, z ja k ą m ówiła o jednoznaczności w obrazie bohatera. Przypom niano, iż główne postacie odzna­

czają się szczególną dw oistością w zachowaniu, jak i w życiu ideow ym . Ma to dotyczyć zw łaszcza Iwana. Pozornem u ateizmowi średniego z braci przeciw sta­

wiano jeg o niezdecydow anie, znajdujące swój wyraz w „nierozstrzygnięciu w iel­

kiej m yśli”, ja k nazw ał Zosim a jeg o duchow o-intelektualną rozterkę, którą póź­

niej z takim przejęciem relacjonuje Rakitinowi Alosza. Nie brakow ało badaczy wskazujących „niekonsekw encje” również w osobie tego ostatniego: żarliw ie w ie­

rzący najm łodszy z braci przeżyw a po śmierci swego duchow ego m istrza Zosim y chw ilę zw ątpienia3.

Nieco inne, um iarkow ane w porów naniu z poglądam i W ietłow skiej, rozw ią­

zanie przedstaw iła N ina Pierlina w swojej pracy Varieties o f P oetic Utterance:

Quotation in „ T heB rothers K aram azov”. Nie odrzuciła samej kategorii polifonii, stw ierdziła natom iast, iż w tekście Dostojewskiego przeciw staw iona jej została tendencja do hierarchizow ania głosów poprzez hierarchizow anie cytatów. Jakkol­

wiek cytaty odgryw ają rolę niepoślednią w całej twórczości tego pisarza, to je d ­ nak tylko tutaj, jej zdaniem , m ożna dostrzec w artościow anie źródeł, z jakich zo­

stają one zaczerpnięte. Na szczycie powstałej w ten sposób skali znajdują się cyta­

ty z B ib lii:

W tekście pow ieści cytaty z P ism a w yw ołują wrażenie niezbitej prawdy i „żyw ych w ięzi”

pom iędzy tym, co w ieczne, a tym, co czasow e [...]. W w ielop oziom ow ej hierarchii cytatów p oziom n a jw y ższy u D o sto jew sk ieg o zajmuje autorytarne sło w o P ism a Ś w ię te g o . Jest to dziedzictw o absolutnego, niekw estionow anego autorytetu [...]. W pew ien sposób stoją one [tj. cytaty z Biblii] ponad system em poetyki pow ieści, niemniej jednak warunkują ją i organi­

zują4.

M ichael Edwards z kolei w pracy Towards a Christian P oetic, poświęconej Braciom K aram azow , oparł swoje rozum ow anie na przekonaniu, iż każde dzieło

2 W. Je. W i e t ł o w s k aj a, P oetika „ B ratiew K aram azow ych " . Leningrad 1977, s. 86.

3 Zob. zw łaszcza G. B. P o n o m a r i o w a , Żytijnyj krug Iw ana K aram azow a. W zb.: D o sto ­ jew ski], M a tieria ły i issledow anija. Ried. M. F r i d 1 e n d e r. T. 9. Leningrad 1991, s. 160-161.

4 Cytat z pracy N. P i e r 1 i n y podaję za: M. J o n e s , D o s to je w sk ijp o ś le Bachtina. Issledo- wanije fa n ta sticzesk o g o ń ea lizm a D ostojew skogo. (Przekład ros. A. V. S k i d a n). Sankt-Pietier- burg 1998, s. 192-193.

(4)

SŁO W O LU D ZK IE I SŁO W O BO SK IE 1 6 7

literackie reprezentuje pew ną filozofię języka, zw iązaną z interpretacją tego, co pozajęzykow e. O pisanie dow olnego utworu w ym aga znajom ości obydw u czynni­

ków. Powieść D ostojew skiego jest dlań tekstem napisanym w , ję z y k u upadłym ”, gdzie zw iązek m iędzy elem entam i znaczącym i znaczonym , znakiem i przedm io­

tem odniesienia nie je st ju ż prosty i oczywisty. Sytuacji tej poddają się bez w yjąt­

ku wszyscy, a więc postacie, narrator i autor. Polifonia, pojm ow ana jak o uw ikła­

nie słow a w niezliczone zależności od innych słów, osłabiających jeg o odniesie­

nie przedm iotow e, je s t więc w takim świecie zjaw iskiem koniecznym . N ie om ija ona rów nież Słowa Bożego, które dociera do człow ieka w postaci okaleczonej, często w ręcz zakłam ane.

Edw ards upatruje w uwikłaniu tekstu Dostojew skiego w to, co ziem skie i cza­

sowe, szansę na odrodzenie słowa. Zw ielokrotnienie związków, w jak ie ono w cho­

dzi, w pływ a na ludzką tw órczość i jest gw arantem odzyskania prawdy. Ten para­

doks przedstaw ia badacz jako szczególny przejaw idei zawartej w m otcie o ziar­

nie, które musi obum rzeć, aby wydać plon. Podobnie język: odchodzi on od prawdy i jednoznaczności, aby móc do nich powrócić. Jednakże zanim to nastąpi, utrzy­

m uje Edwards, dla bohaterów takiego świata w yjściem w ydają się „obrazy Boga”

zachow ane w E w angeliach, w spom nieniach z dzieciństw a, a przede wszystkim w klasztorach5.

Poruszane przeze m nie problem y będą się nieraz z konieczności przecinać z niektórym i z opisanych tutaj założeń. Pytanie, które stawiam , brzmi: jaki obraz języ k a oraz kom unikacji m iędzyludzkiej zaw iera św iat pow ieści B racia Karama- zow i czy w ypływ ają stąd jakieś konsekw encje dla jej struktury? Innym i słowy, czy istnieje tu zw iązek m iędzy którąś z przedstaw ianych w tekście idei a kształ­

tem tego tekstu, zw iązek gw arantujący spójność artystyczną dzieła? Zagadnienie to pozw oli nam ponow nie spojrzeć na kw estię B achtinow skiej polifonii w tej po­

w ieści.

Jednym z najw ażniejszych tem atów Braci K aram azow w płaszczyźnie ide­

owej je st tem at Praw dy w świecie, w którym istnieje m nóstw o praw d cząstko­

w ych czy naw et pozornych. M ożna to zawrzeć w pytaniu: jak odróżnić Praw dę od fałszu, który się za nią podaje; gdzie szukać oparcia pośród w ielu sprzecznych ideologii i interpretacji rzeczyw istości, znajdujących się w nieustannym ze sobą sporze, tw orzących zgiełk kom unikacyjny, w którym zagłuszony został pierw o­

wzór.

Owa w alka m ałych i nietrw ałych „praw d” przedstaw iona została w sposób polifoniczny, co należy rozum ieć w duchu B achtinow skim : jak o spór rów norzęd­

nych św iadom ości, z których każda (nie w yłączając postaci A loszy i Zosim y) w i­

dzi siebie i kształtuje poprzez dialog ze św iadom ością cudzą.

W płaszczyźnie językow o-kom unikacyjnej ów spór stanow isk przejaw ia się jako sw ego rodzaju upadek słowa: przestaje ono być przezroczystym medium dla poznaw ania świata, przestaje być środkiem do odnalezienia prawdy. Jego odnie­

sienie do rzeczyw istości niesłychanie się kom plikuje, co widać przede wszystkim w wieloznaczności, w pojawiającym się w w ypowiedziach niektórych postaci „dru­

5 Pracę M. E d w a r d s a Towards a Christian P oetic (London 1994) om awiam na podstawie:

J o n e s, op. cit., s. 2 1 2 -2 1 5 .

(5)

1 6 8 PRZEM Y SŁAW PIETRZAK

gim dnie” . D w uznaczny jest artykuł Iwana o sądach kościelnych i dlatego wywo­

łuje sprzeczne reakcje. D w uznaczne są słowa Sm ierdiakow a, gdy Iwan próbuje dow iedzieć się, ja k ą to rolę odgryw ał lokaj starego K aram azow a w noc zabójstwa.

A rcydziełem pokrętnej retoryki są popisy obrońcy M iti, Fietukow icza. Dwie po­

stacie, A losza K aram azow oraz starzec Zosim a, posiadają szczególny dar „słysze­

nia” w łaściw ego sensu słów, który często obnażają w najm niej spodziew anej dla swych w spółrozm ów ców chwili. Oprócz mowy rów nież ludzkie zachow ania ska­

żone są piętnem gry, roli, m aski, czego najlepszym przykładem je st błazenada Fiodora Paw łow icza Karam azow a. Jak widać, w yłania się stąd obraz upadku języ ­ ka bliski tem u, o którym pisze Edwards.

Taka w izja słow a w pływ a w sposób zasadniczy na pew ne aspekty poetyki (rozumianej jako budowa wewnętrzna utworu) tej powieści. Celow o nie chcę mówić 0 strukturze, albow iem określenie to odnosi się zw ykle do ściśle zorganizowanej w ew nętrznie konstrukcji wszechobejm ującej jeśli nie całość, to w iększość swoich elementów. Ja natom iast m am na m yśli sytuację, w której pew ne elem enty dzieła ciążą ku specyficznem u porządkowi. Jest on celem , który nie m usi być w pełni osiągnięty. K ształtujące się w ten sposób regularności m ożna obserw ow ać na w ie­

lu poziom ach tekstu, niem niej dotyczą one jedynie niektórych elem entów , nigdy zaś całości. D latego też lepiej jest mówić naw et nie o poetyce, ale o je j aspektach.

1 jeszcze założenie dodatkowe. Chociaż analiza, do której przystępuję, wychodzi od ustaleń odnoszących się do tekstu w podstaw ow ym znaczeniu tego słowa, w pew nym m iejscu przekroczy ona tak zakreślone ramy, aby w ejść na obszar rozw ażań analizy zjaw isk kulturow ych. Bez takiej analizy w szak nie uda się zrozum ieć tych m iejsc w tekście, w których perspektyw y literacka i kulturow a - przecinając się ze sobą - nadają im znaczenie dość istotne, być m oże, dla całej powieści.

Przy opisyw aniu owego porządku za szczególnie pom ocne uznałem założenia m etodologiczne przedstaw ione przez Borisa G asparow a w je g o książce Litiera- turnyje lejtm otiw y, a dotyczące tego, co nazyw a on poetyką m otyw ów - „motiw- naja p o e tik d \ Oto najw ażniejsze z nich.

W tradycyjnej narracji m otyw y (rozum iane szeroko: ja k o słow o, obraz, po ­ stać, zdarzenie, cytat itp.) otrzym yw ały na początku o k reślo n ą w arto ść, znacze­

nie. B yły one stałe i nie zm ieniały się w ciągu rozw oju tekstu, w ystępując za­

zw yczaj w pew nych w zględnie przew idyw alnych, p rzyporządkow anych im w za­

jem ny ch połączeniach. W literaturze kształtującej się na p rzeło m ie X IX i XX stulecia struktura ta uległa zachw ianiu. Z naczenie m otyw ów nie je s t odtąd da­

w ane z góry, ale form uje się na przestrzeni całego tekstu. P ro ces ów polega na ustaw ianiu poszczególnych m otyw ów w coraz to innych po łączen iach , „konfi­

guracjach” . P ow stające w ten sposób znaczenie nie m usi być czym ś stałym : naj­

częściej odznacza się zm iennością, poniew aż każdorazow e zesp o len ie m otyw ów m oże bardzo szybko ulec m odyfikacjom . Tworzy się w tedy coś w rodzaju cen­

trum , w którym zn ajd u ją się m otyw y używ ane w mniej w ięcej stałym i oczyw i­

stym znaczeniu, oraz peryferia - obszar, gdzie określenie w arto ści danego m o­

tyw u je s t trudne ze w zględu na jej „m igotliw ość” w skutek dużej zm ienności kontekstu, w jak im je s t on używany. N iem niej jed nak pew ne regu larno ści, tw ier­

dzi G asparow , d ają się zw ykle zauw ażyć, a w ich odkryciu m a pom óc sto so­

w anie podobnych zasad rozdzielania i pow rotnego łączenia m otyw ów , to, co

(6)

SŁO W O LU D ZK IE I SŁO W O B O SK IE 1 6 9

nazyw a on „sk ład n ią” m otywów. C ałą tę now ą strukturę porów nuje do budow y m itu6.

W pow ieści D ostojew skiego m ożna odnaleźć szereg najróżniejszych „w ę­

drujących” m otyw ów pełniących rozm aite funkcje. C elem m oim nie je st jed nak dokładne o dtw orzen ie na ich przykładzie koncepcji G asparow a. W ybieram j e ­ dynie te m otyw y, które w jak iś sposób w iążą się z obrazem „działania w języ ku upadłym ” . P o jaw iają się one na różnych poziom ach utw oru, od język ow ego po poziom postaci i zdarzeń. Czasem ich w zajem na bliskość daje się dość łatw o zauw ażyć, czasem w ym aga posiłkow ania się kontekstem , także kulturow ym . Spaja je n ato m iast pew na logika dotycząca ich użycia i znaczenia, k tó rą p osta­

ram się odsłonić ju ż po przeglądzie w ybranych przykładów . W ypadnie w tedy odw ołać się do konstrukcji m itologicznej, a ściślej - do m echanizm ów kształtu­

jący ch jej znaczenie. S em antyka m itu zakłada istnienie binarnych opozycji re ­ alizow anych na różnych poziom ach rzeczyw istości. Ich w spółodpow iadające so­

bie człony po siad ają tę sam ą podstaw ow ą wartość (najczęściej po prostu „dobro/

zło” lub „porządek/chaos”)7. Logika użycia w ybranych m otyw ów w pow ieści D o­

stojew skiego rów nież opiera się, jak zobaczymy, na binarnych przeciw staw ieniach pew nych pojęć, w łaściw ości czy też przedmiotów. Są one tak w zględem siebie ułożone, że elem enty znajdujące się po jednej stronie w zajem nie sobie odpow ia­

dają oraz tw o rzą oddzielny system wartości. To właśnie ta logika stanowi porzą­

dek (a dokładniej - tendencję do porządku), który zam ierzam tu przedstaw ić8.

6 B. M. G a s p a r o w , L itieratu rnyje lejtmotiwy. M oskw a 1994, zw łaszcza rozdz. Iz nabludie- nij nad m o tiw n o ju p o etik o j „M astieria i M argarity ” M. B ulgakow a, w którym szczegółow o w yło żo ­ no opisane tu rozumowanie: „W odróżnieniu od tradycyjnej narracji fabularnej, gdzie zawczasu określa się mniej w ięcej to, co można uważać za dyskretne komponenty (»postacie« albo »zdarze­

nia«), nie istnieje tutaj dany z góry alfabet - kształtuje się on pośrednio w organizacji struktury i poprzez strukturę. Wskutek tego dow olny fakt traci sw oją oddzielność i jednolitość, albowiem w dowolnej chw ili i jedno, i drugie m oże okazać się iluzoryczne: oddzielne komponenty danego faktu zostaną pow tórzone w innych połączeniach, a on sam rozpadnie się na szereg m otyw ów i jednocześn ie stanie się nieodłączny od innych m otywów, pierwotnie wprow adzonych w związku z faktem, zdaw ałoby się, zupełnie innym” (s. 91).

7 Zob. E. M i e 1 e t i n s k i, P oetyka mitu. Przeł. J. D a n c y g i e r . Warszawa 1981, s. 2 8 6 - 324. Zob. też C. L e v i - S t r a u s s , A ntropologia strukturalna. Przeł. K. P o m i a n. Warszawa 2000. - O. F r e i d e n b e r g , M if i litieratura driewnosti. Issledow an ija p o fo lk lo ru i mifologii.

M oskwa 1978.

8 Powtarzalność tych samych m otywów w najrozmaitszych ujęciach odgrywa w tej powieści rolę znaczącą, która wykracza daleko poza zakreślone przeze mnie pole. Jeden przykład. Kiedy Iwan - podczas słynnej rozm ow y w karczmie - zapytany przez A loszę o Dymitra odpowiada z gniewem

„Czyż jestem stróżem brata mego Dymitra?”, powtarza on nie tylko słowa biblijnego Kaina, ale także bardzo podobną uw agę, jaką dosłownie parę stronic wcześniej uczynił, również wypytywany przez Aloszę, Smierdiakow: „A skądże mógłbym coś wiedzieć o Dymitrze Fiodorowiczu? Inna rzecz, gdy­

bym był jego stróżem” (9 ,2 6 2 i 256, tłum. A. W a t). Jest to znak tego, iż m yśli Smierdiakowa i Iwana zaczynają się krzyżować: sługa Fiodora Paw łow icza próbuje na swój sposób zrozum ieć głoszone przez Iwana idee, ten zaś niezauważalnie dla siebie sam ego dostarcza Sm ierdiakowowi usprawiedli­

w ienia dla dokonanego przezeń wkrótce zabójstwa oraz zostawia mu co do tego w olną rękę.

W szystkie cytaty z B raci K aram azow podaję w tłumaczeniu A. W a t a w edług wyd.: Z dziel F iodora D o sto jew sk ieg o . T. 9 -1 0 . London 1993. Pierwsza cyfra oznacza tom, następne - stronice.

Cytaty te zostały sprawdzone oraz ewentualnie poprawione zgodnie z podstaw ow ym wyd. rosyj­

skim: F. M. D o s t o j e w s k ij, P olnoje sobran ije soczinienij. Ried. G. B a z a n o w . T. 14-15.

Leningrad 1976. Ilekroć zachodzi potrzeba przytaczania fragmentów z oryginału, zasada ich ozna­

czania pozostaje taka sama.

(7)

1 7 0 PRZEM YSŁAW PIETRZAK

M otyw języka sakralnego

Bracia K aram azow to jedyny w całym dorobku pisarza utwór, w którym cyta­

ty z B iblii w ystępują w języku staro-cerkiew no-słow iańskim 9. D ostojew ski two­

rzył w czasach, kiedy surowy zakaz tłum aczenia tekstów uznaw anych za święte ju ż od daw na nie obowiązywał. Dlatego fragm enty Ew angelii podaje on zwykle w w ersji rosyjskiej (jak np. czytana przez Sonię w Zbrodni i karze historia w skrze­

szenia Łazarza czy też m otto Biesów). W yjątkiem je st w łaśnie ostatnia powieść.

Dokładniej rzecz ujmując, nie wszystkie cytaty biblijne podaw ane są tu w języ­

ku staro-cerkiewno-słowiańskim (zob. choćby motto), podobnie ja k nie wszystkie użycia tego języka obejm ują to jedno źródło: w ystępują tu również modlitwy, dzieła Ojców Kościoła, piśmiennictwo staroruskie o charakterze sakralnym (jak żywoty świętych), pouczenia zakonne, słowem, wszystkie te teksty, a naw et zwyczajne ustne w ypow iedzi, które w jakiś sposób odnoszą się do sfery sacrum . Gdyby nie brać pod uw agę paru słów w języku francuskim (co nie dziwi w pow ieści rosyj­

skiej tego okresu), niem ieckim oraz sparodiow anym polskim , m ielibyśm y tutaj do czynienia z opozycją m iędzy językiem rosyjskim a „słow iańskim ” (tak nazywano często na Rusi język staro-cerkiew no-słow iański).

Literatura, jak każda inna dziedzina sztuki, nie pow staje i nie ew oluuje w izo­

lacji. Zaw sze je st zanurzona w tym całokształcie rozm aitych i pow iązanych ze sobą zjaw isk, który przyjęło się nazywać kulturą. Posiada w łasną historię i własne zasady konstrukcyjne, niemniej istnieją w niej pewne m iejsca „styczne” z tym, co pozaliterackie, a co m oże ona włączyć w sw oją strukturę i odpow iednio prze­

kształcić na w łasne potrzeby. Co to za m iejsca? Są to, jeśli m ożna się tak wyrazić, nośniki inform acji w spólne dla obu tych sfer. System y znakow e zdolne przem iesz­

czać to, co nieliterackie, w sferę literackiego i na odwrót. O czyw iście, pierwszym, najpow szechniejszym i najw ażniejszym spośród tych system ów je s t sam język.

Jako tw orzyw o literackie i niezbędny w społeczeństw ie środek kom unikacji po­

zw ala on na zaw arcie w dziele w szystkich odbitych w nim zjaw isk zachodzących w danej językow ej zbiorow ości. Stając się częścią odm iennej całości, zjawiska owe uzyskują now ą jakość, w pew nym sensie nowy znak. Jednocześnie zaś za­

chow ują zw iązek z tym kontekstem , który uw arunkow ał ich zaistnienie, a który teraz w spółkształtuje ich znaczenie w konstrukcji estetycznej. Zanik owego kon­

tekstu grozi często niezrozum iałością w yw odzących się z niego elementów, toteż przew ażnie zostają one w takiej sytuacji usunięte (chyba że w skutek nowych prze­

kształceń uzyskają nową, niezależną od tego kontekstu funkcję w ew nątrzliterac- ką). Nie oznacza to jednak całkowitej rezygnacji z ich użycia. N iezbędne warunki zrozum iałości m ogą bow iem stanow ić część pam ięci kulturow ej członków tej społeczności, w której niegdyś istniały. Piszący w ew nątrz takiej społeczności au­

tor m oże odw oływ ać się do tkwiących w tej pam ięci treści, co pozw ala mu na w ykorzystyw anie zapom nianych ju ż dzisiaj znaków w ich pierw otnym , utraco­

nym sensie.

Użycie języ k a staro-cerkiew no-słow iańskiego w pow ieści końca XIX wieku - przy przyjęciu pew nej perspektyw y badawczej - m ożna odczytać jako odw oła­

9 Jeśli nie liczyć paru słów w ypow iedzianych w tym język u przez M armieładowa w Zbrodni i karze - pod koniec rozm ow y z Raskolnikowem.

(8)

SŁO W O LU D ZK IE I SŁO W O B O SK IE 1 7 1

nie się do takiego kulturow ego dziedzictwa. Poznanie jest w arunkiem zrozum ie­

nia w ystępow ania tego języka jako motywu, którego w artość zm ienia się w zależ­

ności od tekstow ego otoczenia. Dodajmy, iż jest to m otyw szczególny, tzn. bezpo­

średnio w pisujący się nie tylko w centralne dla samej pow ieści rozw ażania nad Praw dą i zależnościam i m iędzy Boskim a ludzkim, ale także w cały kom pleks zagadnień „upadłego języ k a” .

K ulturow ym kontekstem będzie tu szczególna sytuacja języ k o w a na Rusi M oskiew skiej, określana jako dyglosja, w pływ ająca na w ytw orzenie się specy­

ficznej językow ej świadom ości.

W edług sform ułow ania Uspienskiego:

[dyglosja] stanowi taki sposób współistnienia dw óch język ow ych system ów w ramach jednej językow ej sp ołeczn ości, że funkcje ow ych system ów znajdują się w ob ec siebie w stosunku dopełniającym , odpowiadając funkcjom jednego języka w zwykłej (niedyglosyjnej) sytuacji10.

Oznacza to ścisły rozdział użycia, kontekstu i funkcji obydw u tych języków . Co go w arunkuje?

Język staro-cerkiew no-słow iański w społeczności staroruskiej, zarów no w jej części w ykształconej i piśm iennej, ja k też w śród „niegram otnych”, traktow any był jak o język „św ięty” : stworzony i dany ludziom przez Boga. Przekonanie to znajduje często bezpośredni w yraz w tekstach z epoki:

Niechaj wszystkim ludziom wiadomo będzie, iż język ruski [tj. staro-cerkiewno-słowiań­

ski] znikąd, jak tylko z wiary tej świętej się w yw odzi, a pismo ruskie przez nikogo innego nie jest objawione, jak tylko przez samego Boga wszechm ogącego, Ojca i Syna, i Ducha Św iętego".

W ynikają stąd pew ne konsekw encje, które w term inach w spółczesnego ję z y ­ koznaw stw a i sem iotyki dają się opisać jako m otyw ow anie znaku. Przybiera ono tu postać bezpośredniego i uśw ięconego zw iązku pom iędzy elem entem znaczą­

cym i znaczonym , znakiem i odniesieniem . Dlatego też w św iadom ości użytkow ­ ników tego języ k a m a on charakter niejako „doskonały”, tzn. przekazuje treści w sposób przezroczysty i z istoty swej uniem ożliw ia kłam stwo:

W słow iańskim języku kłamstwo i pokusa [diabelska] nijak m iejsca m ieć nie m ogą [...].

stworzony, zbudowany i obwarowany jest on przez szczerą prawdę B o żą 12.

W społeczności, w której w spółistniały staro-cerkiew no-słow iański oraz lu­

10 B. U s p i e n s k i j , Jazykow aja situacyja i ja zyk o w o je soznanije w M oskow skoj Rusi. Wospri- ja tije cerkow noslaw ianskogo i russkogo ja zy k a . W: Izbrannyje trudy. T. 2. M oskw a 1996, s. 29. Zob.

również tego autora na ten sam temat: Jazykow aja situ acyja K ijew sk o j Rusi i je j o zn aczen ije dla isto rii russkogo litieratu rn ogo ja zy k a . M oskw a 1983; Istorija russkogo litieratu rn ogo ja zy k a (X I- XVII ww.). M oskw a 1987; K ratkij oczerk istorii russkogo litieratu rn ogo ja zy k a (X I-X IX ww.). M o­

skwa 1994; D ig lo sija i d w u jazyczije w istorii russkogo litieratu rn ogo ja zy k a . „International Journal o f Slavic Linguistics and P oetics” t. 27 (1983); D u alistyczn y charakter średn iow ieczn ej kultury ro­

syjskiej. W: Sem iotyka d ziejó w Rosji. Zbiór artykułów, wybór i przekład B. Ż y ł k o . Łódź 1993.

Zob. też zbiór Language in Culture and Society. A R eader in L in guistics an d A nthropology (Ed.

D. H y m e s. N ew York - Evanston - London 1964), gdzie znajduje się artykuł Ch. A. F e r g u s o- n a D iglossia (także w „Word” 1959, nr 2), wprowadzający to pojęcie.

11 T olkow ajapaleja. W: M a r e s z, Skazanije o slaw ia n sk o jpism ienn osti. „Trudy otdieła driew- nierusskoj litieratury” t. 19 (M oskw a-Leningrad 1963), s. 174. - Ten i następne dwa cytaty z pism z epoki podaję za: U s p i e n s k i j, Jazykow aja situacyja i ja zy k o w o je sozn an ije w M oskow skoj Rusi.

12 I. W i s z e n s k ij, Soczinienija. M oskw a-Leningrad 1955, s. 192, 195.

(9)

1 7 2 PRZEM YSŁAW PIETR ZA K

dowa ruszczyzna, obowiązywały związane z tym zasady. Przede w szystkim : pierw­

szy z tych języków może być używany jedynie w pisaniu (a właściw ie przepisyw a­

niu), czytaniu i cytowaniu tekstów świętych, drugi zaś - w mowie oraz w piśm ien­

nictwie świeckim. Jest to istota dyglosji w warunkach kultury staroruskiej, której koniec przypada mniej więcej na początek panowania Piotra W ielkiego i przepro­

w adzoną przezeń „w ielką przem ianę” .

K ażdorazow e przekroczenie tak określonej zasady rozdziału uw ażane było za ciężkie bluźnierstw o. Uniem ożliw iało to w zajem ne przekłady tekstów z jednego języka na drugi, a także użycie języka słowiańskiego w cudzysłow ie, ja k o cytatu, za który nie ponosi się odpow iedzialności, zw łaszcza zaś w form ie parodyjnej.

W staroruskich epitym iejnikach, odpow iedniku łacińskich penitencjałów , znajdu­

jem y dokładne reguły nakładanych za to w ykroczenie kar:

Jeśliś przełożył słow a z ksiąg na słow a bluźniercze, dwa lata epitym ii [tj. kary].

P ow iedziałeś słow o bluźniercze albo śm ieszne na św ięte księgi i obróciłeś słow o św ię­

tych ksiąg w żart - dwa lata13.

Podstaw ow ym przeciw staw ieniem , które w arunkuje w szystkie następne, jest więc przeciw staw ienie sacrum i profanum . Nie polega ono na prostym użyciu znaku, którego denotatem jest Bóg, anioł czy święty, ale na szczególnym stosunku m ów iącego do przedm iotu swych słów. Stosunek ów to w łaśnie odniesienie do tego, co w ieczne, pozaczasow e i pozaprzestrzenne. Każde przejście na języ k sło­

wiański oznacza swego rodzaju zm ianę perspektywy, punktu w idzenia: z ludz­

kiej, subiektyw nej i mylnej - na Boską, obiektywną, uniw ersalną i zaw sze dającą wgląd w istotę rzeczy. Dlatego też, ja k ju ż wspom nieliśm y, istniało głęboko zako­

rzenione przekonanie, iż język święty w yraża ze swej istoty jedynie praw dę, języ k m owy natom iast - jak o ziem ski i niedoskonały - m oże łatw o poddaw ać się kłam ­ stwu:

O ile zastosow anie książkow ego języka uwarunkowane jest zw iązkiem (bezpośrednim lub pośrednim) z zasadą sakralną, o tyle przeciw stawienie książkow ego i nieksiążkow ego ję ­ zyka w planie treści zbliża się w łaściw ie do przeciw stawienia „ p raw d ziw ego-fałszyw ego”, a w ięc nieprawidłowe (nieksiążkow e) zachowanie m oże zostać zrozumiane jako antyzacho- w an ie14.

W yraża się to nie tylko w przeciw staw ianiu sobie w zajem nym całych tekstów, ale także w zróżnicow aniu języka na przestrzeni jednego utw oru, ilekroć tylko zachodzi zm iana przyjętej przez autora (czy narratora) perspektywy. A lbow iem opisyw anie w szystkiego tego, co ziem skie, nietrw ale, fałszyw e czy pogańskie, w ym aga koniecznie zastosow ania języka nieksiążkow ego15. Przykładem m oże być autobiograficzny Ż yw otprotopopa Aw w akum a lub Wyprawa za trzy m orza Afana- sija N ikitina.

Na pow stałą w ten sposób opozycję nakładają się kolejne, o charakterze poza-

13 S m i r n o w , D riew n ieru sskij duchownik. Issłedow an ije p o isto rii cerkiew n ogo byta. M o­

skwa 1913, s. 142, przypis.

14 U s p i e n s k i , Jazykow aja situacyja i ja zy k o w o je soznan ije w M oskow skoj R usi, s. 40.

15 C hociaż w ięc język rosyjski mógł pojawiać się w literaturze, uw ażany był za języ k „m ow y”.

N ie odtwarzał bow iem cytatów z gotow ych już tekstów, jak m iało to m iejsce za każdym razem przy użyciu staro-cerkiew no-słowiańskiego.

(10)

SŁO W O LU D ZK IE I SŁOW O B O SK IE 1 7 3

językow ym . Język słowiański bow iem jako faktyczny języ k literatury zostaje uję­

ty w słow nik i gram atykę, podczas gdy ludowa ruszczyzna, poddana żyw iołowi mowy, istnieje niejako w bezładzie. Stąd:

języ k k siążkow y jest w sw oich granicach wyraźnie określony (skodyfikow any) i przeciw sta­

w ia się nieksiążkow em u jako zorganizowana całość, tzn. jako informacja - entropii, kultura - naturze, cyw ilizacja - ch aosow i16.

N ależy zdać sobie spraw ę z jeszcze jednego bardzo w ażnego faktu. W św ia­

dom ości człow ieka staroruskiego obydwa te języki odbierane są jak o jed n a całość (co bardzo często przejaw ia się w stosowaniu tej samej nazwy, ja k w pierw szym z przytoczonych tu cytatów z epoki). Język mowy to ja k gdyby zepsuta w er­

sja języ k a ksiąg, pow iązana z naturalną grzesznością człow ieka i upadkiem praro- dziców :

Panuje przekonanie, iż język rosyjski w yw odzi się z cerkiew no-słow iańskiego jako rezul­

tat je g o zepsucia. O w e przemiany żywej mowy, w yw ołane coraz w iększym dystansem m iędzy język iem książkow ym a językiem nieksiążkowym , związane są z grzesznością ludzkiej natury i przypisyw ane dziełu rąk szatańskich.

grzeszność u życia języka nieksiążkow ego w iąże się w ogóle z grzesznością codziennego św iec­

kiego życia, jedno i drugie spow odow ane jest przez grzech pierw orodny17.

W biblijnej historii św iata sytuuje się więc on po tej samej stronie, co śmierć, cierpienie, praca, niew iedza, słabość itp. Jest karą, ale karą konieczną, bo gw aran­

tującą odkupienie.

Załóżmy, iż D ostojew ski zastosow ał w celow o dobranych przez siebie frag­

m entach pow ieści ję z y k staro-cerkiew no-słow iański, odsyłając do w szystkich tych konotacji, ja k ie w yw oływ ał on w świadom ości jeg o użytkow ników w epoce staroruskiej. Potraktujm y każdorazow e pojaw ienie się tego języ ka jako m otyw w znaczeniu opisanym tu na początku rozdziału, czyli jak o elem ent sytuowany w najróżniejszych kontekstach, co może (choć nie m usi) w pływ ać na jeg o wartość na tle całości. W tym przypadku śledząc ów kontekst pow inniśm y spraw dzać jego odniesienie do przedstaw ionych właśnie warunków użycia obydw u języków , książ­

kow ego oraz nieksiążkow ego. Główne pytanie na tym etapie naszej analizy bę­

dzie więc brzm iało mniej więcej tak: jak wyglądają w tej powieści cytaty i wypo­

wiedzi w języku sakralnym na tle całego systemu dotyczących go zakazów i na­

kazów?

Z takiego punktu widzenia można wydzielić dwa przypadki, dwie grupy, w ja ­ kie układają się cytaty i wypowiedzi w tym języku. Pierw szą tw orzą jego użycia

„popraw ne”, w całości lub prawie w całości przestrzegające wym ienionych w arun­

ków. S ą one pow ażne, tzn. m ówiący posługuje się nim i, ilekroć pragnie powołać się na zaw artą w nich w łaściw ą treść, bez ironii, parodii czy też bluźnierstwa.

Stanow ią m iejsca, w których przejaw ia się bezsporna prawda, autorytet przeciw ­ staw iany w szelkim „fałszyw ym w yjaśnieniom ”, w ieczność i boskość przeciw sta­

wiane tem u, co ziem skie i chwilowe.

Oto w ybrane najw ażniejsze przykłady. Słowa w zapisie staro-cerkiew no-sło- w iańskim zaznaczone są kursywą, obok - postać oryginalna. Po każdym cytacie

16 U s p i e n s k i j, Jazykow aja situacyja i ja zy k o w o je soznan ije w M oskow skoj Rusi, s. 37.

17 Ibidem , s. 47, 40.

(11)

174 PRZEM Y SŁAW PIETRZAK

pierw sze dane lokalizacyjne odnoszą się do stosow anego tu w ydania polskiego, po średniku zaś do rosyjskiego.

Zosima:

- zw racając się do Iw ana po rozm ow ie o jego artykule:

W szakże niech pan dziękuje Stwórcy, że dał panu serce w zniosłe, zdolne do takich cier­

pień, z m ie r z a jc ie ku temu, co j e s t w niebie, i troszczcie się o to, co j e s t w niebie, albow iem nasza ojczyzna j e s t w niebie [горняя м удрст воват и и горних искати, наш е бо ж ительство на небесех есть]". Oby Bóg dał, by rozstrzygnięcie tej kw estii przez pańskie serce dokonało się jeszcze na ziem i, oby Bóg błogosław ił drogi twoje! [9, 84; 14, 66]

- w yrażając swoje przekonanie, iż uda się państw o przem ienić w Kościół:

Prawda - uśm iechnął się starzec - teraz społeczność chrześcijańska nie jest je szc ze do­

skonała i na siedm iu spraw iedliwych się opiera; ale że oni trwają, w ięc i ona się nie uszczupla, trwa niezachw iana w oczekiwaniu swojej pełnej przemiany ze społeczeństw a jako związku nieledw ie pogańskiego w jedyny, pow szechny i panujący K ościół. ,J to się stanie, sta n ie [Cue и буди, буди]", choćby u kresu wieków, albowiem tylko to ma się stać! [9, 79; 14, 61]

W ypowiadane przez Zosim ę słowa zostają następnie gorliwie pow tórzone przez otaczających go m nichów oraz figurują jako tytuł całego rozdziału.

- dając pouczenie Aloszy, iż pow inien opuścić m onaster:

W iele będziesz musiał wycierpieć, póki nie w rócisz [прибудеш и]. Pracy zaś będzie pod dostatkiem. Ufam tobie i dlatego cię posyłam. Chrystus jest z tobą. Zachowaj Go i On cie­

bie zachowa. Cierpienie w ielk ie zo b a czysz [узришь] i w cierpieniu tym b ędziesz szczęśliw y.

[9, 92; 1 4 ,7 1 -7 2 ]

O toczenie Zosim y:

- ihum en, kiedy Fiodor Paw łow icz oskarża m nichów o obłudę, cytuje słow a (nb.

źródła cytatu nie udało się zlokalizow ać, jednakże stylizacja biblijna je st aż nadto oczywista), w edług których fałszywe oskarżenia są lekarstw em przeciw ko pysze:

- Pan daruje - odezw ał się nagle ihumen. - Dawno już powiedziano: ,J wielu b ęd zie cię pom aw iać, n aw et o rzeczy paskudne. L ecz j a w szystko usłyszawszy, rzeknę sobie: to lekarstw o Jezusow e, zesła n e mi, iżby w yleczyło hardą duszę m oją [И начат глаголяти на мя м ногая некая, даж е и до скверны х неких вещей. А з ж е вся слышав, глаголах в себе: се врачуст во И исусово ест ь и послал истелити тщ еславную душ у мою!]". A przeto i m y dziękujem y ci w pokorze, gościu najdroższy! [9, 105; 14, 83]

Poniew aż stary K aram azow nie przestaje drwić sobie ze środow iska m ona- sterskiego, ihum en przytacza kolejny cytat, tłum aczący oszczerstw a jak o próbę w formie pokusy (źródła tego cytatu także nie udało się odnaleźć):

Pow iedziano również: „Znoś w p o k o rze nach odzące c ię m im ow oln ie p o k u sy wzroku, zn oś j e z radością, i nie g o rsz się nimi, nie ży w też nienaw iści do tego, kto cię g o rszy [Претерпи смот рит ельне находящ ее на тя невольно бесчест ие с радост ию , и да не смутишися, ниж е возненавидиш и бесчест ящ его тя]". Так też postąpimy. [9, 106-107; 14, 84]

Kiedy do m onasteru dochodzi wieść o „cudzie” Zosimy, który przepow iedział pewnej kobiecie, iż otrzym a w krótce list od syna, uznanego ju ż przez n ią za zm ar­

łego, ojciec Paisij uroczyście mówi:

(12)

SŁO W O LU D ZK IE I SŁO W O BOSKIE 1 7 5

- N ie takie rzeczy jeszcze ujrzym y [узрим] - wyrwało mu się naraz. [9, 190; 14, 150]

Form a tu użyta to właściw ie archaizm pochodzenia staro-cerkiew no-słow iań- skiego, jednakże dość rzadko ju ż wówczas wykorzystywany. Jego pojaw ienie się w tym stw ierdzeniu m a być rękojm ią tego, iż Zosim a je st praw dziw ym świętym.

- m om ent zw rotny w dziejach Aloszy, przem iana, jak a w nim zachodzi, zdarza się podczas czytania ew angelicznej historii o weselu w Kanie G alilejskiej. N ie w da­

jąc się w interpretację tego obrazu jako sym bolu zniesienia przepaści pom iędzy człow iekiem a B ogiem oraz sym bolu m iłości pozw alającej odnaleźć porządek św iata (wszystko to przeciw staw ia się legendzie o W ielkim Inkw izytorze), za­

uważmy, iż przytoczony on został właśnie w języku świętym . M a to podkreślać praw dziw ość, szczerość biblijnego słowa, którem u zaufał Alosza. N ie będziem y tutaj cytować całości, lecz jedynie punkt kulm inacyjny opowieści:

R zekł do nich Jezus: „N apełnijcie stą g w ie w odą ”. I napełnili j e a ż p o brzegi.

Potem do nich p o w ied zia ł: „Z aczerpnijcie teraz i zan ieście sta ro ście weselnem u!"

A g d y sta ro sta w eseln y skosztow ał wody, która stała się winem - nie w ied zia ł bowiem, sk ą d ono poch odzi, ale słudzy, którzy czerp a li wodę, w iedzieli - p rz y w o ła ł p a n a młodego.

I p o w ie d z ia ł do niego: „ K a żd y człow iek staw ia najpierw dobre wino, a g d y się napiją, w ów czas gorsze. Ty zach ow ałeś dobre wino a ż do tej p o r y ’’.

[Глагола им И исус: наполните водоносы воды, и наполниша их до верха.

И глагола им: почерпите ныне и принесите архитриклинови, и принесоша.

Я кож е вкуси архитриклин вина бы вш его от воды, и не ведаш е, от куду ест ь: слуги ж е ведаху почерпшии воду: пригласи ж ениха архитриклин.

И глагола ему: всяк человек преж де д оброе вино полагает, и егда упиются, т огда хуж дш ее: ты ж е соблю еси доброе вино доселе.] [10, 42; 14, 326]

U innych postaci:

Kończąc sw oją m owę, obrońca prosi o m iłosierdzie dla D ym itra i powołuje się na słow a Zbaw iciela, troszczącego się o każdego bez w yjątku człowieka:

U krzyżow any przyjaciel ludzi mówił: „Ja je s te m dobrym pasterzem . D o b ry p a ste rz daje życie sw o je za ow ce, troszczy się, by żadna nie zginęła [Аз есмь паст ы р добрый, паст ыр добры й полагает душ у свою за овцы, да ни одна не погибнет ...]". N ie gubm y w ięc duszy ludzkiej! [1 0 ,4 4 5 ; 15, 169]

Dalej zaś tłumaczy, iż brak przebaczenia wzm ocni jed yn ie konflikt pom iędzy pokoleniem ojców i dzieci. I tu znowu przypom ina słow a z E w angelii Ł ukasza:

N ie tylko do tutejszych ojców, bo do w szystkich, do w szystkich ojców wołam: [...] ,J a k ą m iarą m ierzycie, taką wam będzie odm ierzone [ ...] [В ню ж е м ер у мерит е, возмерится и вам [ ...] ] ” . Так, przede wszystkim czyńm y sami zadość przykazaniom Chrystusa, a dopiero potem będziem y m ogli tego sam ego wym agać od naszych dzieci! [10, 445; 15, 170]

Zrozpaczony przy um ierającym Iliuszeczce sztabskapitan Sniegurow żarliwie odrzuca prośbę synka, aby znalazł sobie po jego śm ierci now ego „dobrego chłop­

czyka” . C ytuje słow a psalm u, aby jego zapew nienie m iało w agę przysięgi:

N ie chcę dobrego chłopczyka! N ie chcę innego chłopczyka! - w yszeptał dzikim głosem , zgrzytając zębami. - Jeruzalem , je ś li zapom nę o tobie, niech uschnie... [Аще за буд у тебя, Иерусалиме, да прилыпнет...] [10, 252; 14, 507]

W słowach narratora:

(13)

176 PRZEM Y SŁAW PIETRZAK

Cytaty w języku świętym przytacza i narrator. M ogą to b yć krótkie formuły, ja k np. w opow ieści o starcach z początku utworu („Niech w y jd ą katechum eni [Оглашенные, изы дит е]\”), kiedy po prostu przytaczane je s t zaw ołanie diakona.

M ogą to być pojedyncze słowa. Opisując szczególną serdeczność A loszy w sto­

sunku do drugiego człow ieka, narrator nazyw a go „ человеколю бец” . Słow o to należałoby przetłum aczyć: „m iłujący człow ieka” . Przy jego pom ocy kapłan nazy­

wa Chrystusa podczas liturgii. W ten sposób narrator określa zadanie A loszy: ma on być naśladow cą Boga, a więc spełnić czyn świętego. P okryw a się to z literac­

kim pierw ow zorem postaci m łodego Karam azowa, jak i stan ow ią staroruskie ży­

woty świętych.

D łuższym fragm entem z użyciem staro-cerkiew no-słow iańskiego je s t nato­

m iast uryw ek z Wielkiego Trebnika pouczający o postępow aniu z ciałem zm arłego mnicha. W ten sposób podkreślone zostaje, iż pogrzeb Zosim y (słow a te cytow ane są właśnie w zw iązku z nim ) odbył się w całkowitej zgodzie z tradycją:

Zw łoki zgasłego ojca, starca Zosimy, przygotowano do pogrzebania w edle ustalonego porządku. Jak w iadom o, nie obm ywa się zw łok m nichów i pustelników . „Z a le d w ie któryś z m nichów do P ana od ejd zie (jak pow iedziane jest w D użym Trebniku), w ted y w yzn a czo n y do tej czynności mnich ociera ciało je g o ciepłą wodą, czyniąc p rz o d y g ą b k ą (to zn aczy grecką gąbką) zn ak krzyża na czo le nieboszczyka, na je g o piersi, rękach, kolanach, nogach i nigdzie w ięcej [Егда кто от м онахов ко Господу отыдет, то учиненный м он ах от ирает тело его теплою водой. (...) на персех, на руках и на ногах и на коленах, вящ ш е ж е ничт о ж е]”.

W szystko to uczynił nad zmarłym sam ojciec Paisjusz. [10, 7; 14, 295]

D rugą grupę tw orzą w szystkie te użycia języka staro-cerkiew no-słow iańskie- go, w których z rozm aitych przyczyn nakazy dotyczące kontekstu, w ja k im po­

winno znaleźć się słowo święte, zostają naruszone.

Fiodor Paw łow icz Karamazow.

Stary K aram azow ma w sobie coś z błazna. Jego zachow anie w m onasterze to praw dziw y popis błazeńskiej sztuki: przekroczenie granicy pom iędzy p rzestrze­

nią sakralną i św iecką (mówi o rzeczach nadających się raczej do rozm ow y kar­

czem nej), obracanie swoich słów w żart, tak że nie m ożna być pew nym , kiedy mówi pow ażnie, a kiedy zam ierza sobie właśnie z kogoś zadrw ić, śm iech i w resz­

cie parodiow anie gestów innych gości (pokłonu M iusow a пр.), a także gestów sakralnych (znaku krzyża przed wejściem ). Ów gest parodyjny byw a dla błazna bodaj najważniejszy. Obiektem tego gestu stają się w przypadku Fiodora Paw łow i­

cza także cytaty biblijne i hagiograficzne, przytaczane przezeń najczęściej z odw ró­

coną intencją (ze śmiechem zamiast z powagą, jako przedm iot drwiny). Jak pam ię­

tamy, czyn taki uważano za bluźnierczy. Oto parę przykładów. N a wieść o śmierci swojej pierwszej żony miał on - według niektórych świadków - biegać z radości po ulicach, śpiewając Hymn św. Symeona, będący częścią liturgii:

Fiodor Paw łow icz miał m ocno w czubie, gdy dow iedział się o śm ierci żony. Powiadają, że w yb iegł na ulicę i krzyczał, w znosząc z radości ręce ku niebu: f a n i e , p o z w ó l o d e jść [Ныне отпущ аеш и]". [9, 16; 14, 9]

Oczyw iście, w parodie podobnych cytatów obfituje scena w celi Zosim y:

Czy w iadom o ci, ojcze świątobliwy, jak to ów Diderot filo z o f zjaw ił się u m etropolity Platona za cesarzowej Katarzyny? W chodzi i powiada prosto z mostu: „N ie ma B o g a !” Co u słyszaw szy św iątobliw y hierarcha podnosi palec i powiada: ,M ó w i g łu p iec w sercu sw oim :

»nie ma B oga!« [Рече безумец в сердце своем: несть Б ог!]”. A tamten, tak jak był, od razu

(14)

SŁO W O LU D ZK IE I SŁO W O B O SK IE 1 7 7

dał drapaka. „Wierzę! - zaw ołał gromkim głosem - i chrzest św ięty przyjmuję” . Z miejsca go ochrzcili. K siężna Daszkow a była matką chrzestną, a Potiomkin ojcem . [9, 52; 14, 39]

W ielki starcze, przy sposobności, omal nie zapomniałem, a przecież postanow iłem sobie ze trzy lata temu w ypytać się tu, specjalnie tu przyjechać, dow iedzieć się i zapytać: czy to prawda, ojcze wielebny, że w Czetiach M inejach jest opow ieść o św iętym cudotwórcy, którego zam ęczon o za wiarę, a gdy odrąbano mu głow ę, wstał, podniósł sw oją g ło w ę i „u całow ał oną z lu b o ścią [любезно ее лобы заш е]”, i długo szedł, niosąc ją w ręku, i „ca ło w a ł z lubością

[лю безно е е лобы заш е]”. Prawda to czy nie, ojcow ie czcigodni? [9, 55; 14, 42]

O bydw a przykłady to historie zm yślone przez starego K aram azow a, by w pra­

wić w zakłopotanie obecnych. Dlatego kontekst, jak i przystoi słow u sakralnem u, zakłócony został podw ójnie: nie tylko żartem , ale rów nież kłam stw em . Ponadto Fiodor P aw łow icz w plata często w swoje tyrady słow ianizm y (słow a rosyjskie w yw odzące się ze staro-cerkiew no-słow iańskiego), które - jak o brzm iące podnio­

śle - w je g o błazeńskiej m owie dają efekt groteski: „ Orzeknij [Изреките], wielki starcze...” , „M ój to syn, kość z kości m ojej [плоть от плот и м о е я], najukochań­

sza latorośl m oja!” (o Iwanie). Gdzie indziej zaś naum yślnie zniekształca słowa w ypow iedziane doń przez ihum ena (w przytoczonym wyżej cytacie): „вознепще- ваху” (słow o bez znaczenia) zam iast „ниже возненавидиш и,'‘ („i nie żyw niena­

w iści”).

Sm ierdiakow.

W iadom o, że Sm ierdiakow parodiuje gesty liturgiczne („pogrzeby” odprawiane uduszonym kotom ). Niestosowne użycie przezeń języka świętego m a m iejsce chyba tylko raz, gdy w karczem nej przyśpiew ce używ a m odlitew nej apostrofy:

N iezw yciężona jest siła, Z jaką mnie trzymas?, o miła.

P anie Boże, uchowaj [Господи, помилуй], Ciebie i mnie!

Ciebie i mnie!

Ciebie i mnie! [9, 253; 14, 203]

O jciec Terapont.

W środow isku m onasterskim ojciec Terapont je st jed y n ą postacią, która nad­

używ a J ę z y k a ksiąg” . W ogóle - jako Ju ro d iw yj” - żyje on na uboczu, w oddzie­

lonym od reszty klasztornych budynków m iejscu, a jeg o zachow anie w ym yka się przyjętym pow szechnie normom . O ile jednak w tradycyjnej kulturze staroruskiej niestosow ność gestów „szaleńca B ożego” je s t tylko pozorna18, o tyle tutaj nic nie m oże uspraw iedliw ić co najmniej jednej cechy Teraponta - pychy. N ie potrafi on znieść szacunku i ufności, jakie w zbudza Zosima. M ow a Teraponta je st szczegól­

na. Po pierw sze, zaw iera ona staro-cerkiew no-słow iański nie tylko w formie cyta­

tów z B iblii czy też innych źródeł, ale rów nież w form ie now ych w ypowiedzi.

Język ksiąg czyni on zatem językiem swojej własnej mowy. Jak pam iętam y, je st to pow ażne naruszenie obow iązujących norm, graniczące z bluźnierstw em . Boski, pozaczasow y punkt w idzenia zostaje przypisany w ten sposób człow iekow i. Tak

18 W sp raw ie sz c z e g ó ln e g o zach ow ania ,ju r o d iw eg o ” i je g o sem iotyczn ej analizy zob.

A . P a n c z e n k o , Staroruskie szaleństw o Chrystusowe ja k o w idow isko. Przeł. B. Ż y ł k o. W zb.:

Sem iotyka d zie jó w Rosji.

(15)

1 7 8 PRZEM Y SŁAW PIETRZAK

dzieje się podczas rozm ow y z m łodym mnichem , którem u Terapont opow iada o sw oich widzeniach:

- B yw a w nocy... W idzisz te dw a konary. To n ieraz w nocy Pan Jezus do m nie rę c e wyciąga [Бывает в нощи... Buduui сии два сука. В нощи ж е и се Х рист ос р у ц е ко м н е прост ирает ] i szuka mnie tymi rękami w ciem ności, ja w idzę to i drżę. Strach mnie w tedy oblatuje, oj oblatuje!

- D laczego się boisz, skoro to Pan Jezus?

- A jak porwie i uniesie?

- Żyw ego?

- A nie słyszałeś, pójdzie w duchu i m ocy Eliasza. Tak i ze mną uczynić m oże, obejmie i uniesie... [ 9 , 1 9 4 - 1 9 5 ; 1 4 , 1 5 4 ]

Po drugie, m ówi on często w pysze, uniesieniu i nienaw iści. Słow o B oskie ma podkreślić słuszność jeg o słów, ale w istocie dochodzi tu do św iętokradztw a. Tak dzieje się, gdy po śm ierci Zosim y oskarża Terapont starca i jeg o otoczenie o odda­

w anie czci diabłu i w ogóle o zaparcie się wiary, czego dow odem m a być rozkła­

danie się ciała zm arłego:

- Po co przyszed łeś, czego chcesz, ja k w ierzy szl [Чесо р а д и пришел ecu? Чесо просиши?

К ако веруеш и?] - zaw ołał ojciec Terapont, wykrzywiając się dziw acznie. - P rzyszedłem tu­

tejszych w aszych gości pow yganiać, diabłów przeklętych. W idzę, że bardzo w iele się ich przez ten czas nam nożyło. M iotłą brzozową wymiatać będę.

- N ieczystą siłę wypędzasz, a m oże i sam jej służysz - odrzekł bez trwogi ojciec Paisjusz - i kto o sobie m oże rzec: „św ięty jestem ”? M oże ty, ojcze?

- Plugaw iec jestem , a nie święty. Na fotelu nie zasiądę i nie zech cę p o k ło n ó w dla siebie, niczym cielec pogań ski! [и не восхощ у себе аки идолу поклонения!] - zagrzm iał ojciec Tera­

pont. - Teraz ludzie wiarę gubią świętą. N ieboszczyk, św ięty ten w asz - zw rócił się ku tłum o­

w i, wskazując palcem trumnę - nie uznawał diabłów. Rycyną od czartów leczył. W ięc i nam no­

ży ło się u was po kątach tych pająków. A teraz Г днесь] i sam cuchnie. W tym jest znak w ielki od Boga. [ 1 0 , 1 5; 1 4 , 3 0 2 - 3 0 3 ]

M ow a W ielkiego Inkwizytora.

Opow iedziana przez Iwana legenda o Wielkim Inkwizytorze to dosyć szczegól­

ny dla naszej analizy przypadek. Stary hiszpański kardynał jest bow iem duchow ­ nym katolickim , a co więcej - ucieleśnieniem wschodniego wyobrażenia o Kościele rzymskim . Z tej racji dosłowne przykładanie do jego w ypow iedzi obranego tu kryterium nie m a sensu. Niem niej w jego m onologu, niew olnym p rzecież od bi­

blijnych cytatów, da się w yróżnić zjaw isko w jakim ś stopniu ekw iw alentne w obec w ypaczania norm użycia języka świętego. To przesuw anie znaczeń i reinterpreta- cja zdań, sform ułow ań, a także pojedynczych słów zaczerpniętych z Pism a.

Tak np. rozpoczynając swój w ywód przypom ina, iż rozm ow y m iędzy C hry­

stusem a szatanem nazw ano „kuszeniem ” (Mt 4, 1-11). On jed n ak interpretuje je jako „praw dziw y cud” (przeciw staw iając go świadom ie cudom C hrystusa, o j a ­

kich opow iadają Ew angelie) i mówi nie o trzech próbach „kuszenia” , lecz o „py­

taniach m ądrego ducha”, w których zawarte zostały przyszłe dzieje ludzkości.

W podobny sposób je s t potraktow any apokaliptyczny obraz B estii, na której czole m iał się znajdow ać „napis-tajem nica: Wielki B abilon” :

A le wtedy w łaśnie przypełznie do nas Bestia i będzie lizała nasze nogi i obryzga je krwa­

w ym i łzam i. I siądziem y na Bestii, i w zniesiem y czarę, na której będzie napis „Tajemnica!”

I dopiero wtedy, dopiero wtedy nastanie dla ludzi królestwo pokoju i szczęścia. [ 9 , 2 9 1 ]

W wizji roztaczanej przez W ielkiego Inkwizytora „Tajem nica” to nie określe-

(16)

SŁO W O LU D ZK IE 1 SŁOW O BO SK IE 1 7 9

n ie ja k ie g o użył autor A pokalipsy wobec napisu „W ielki B abilon” na czole Bestii, lecz sam odzielny symbol - sym bol słabości ludzkiego rodu w obec trudu zbaw ie­

nia. Słabość ta m a być ukryta dla jego dobra, m a stać się w łaśnie tajem nicą, na której oparte zostaną rządy ziem skiego Kościoła. P adają tu rów nież pojedyncze zw roty z niejako odw róconym znakiem, jako przedm iot gorzkiej ironii. Pod ko­

niec swej mowy inkw izytor zapew nia więźnia:

W iedz, że się Ciebie nie boję. Wiedz, że i ja byłem na pustyni, że i ja żyw iłem się szarań­

czą i korzonkami, że i ja błogosław iłem w olność, którą ofiarow ałeś ludziom , że i ja sposobiłem się do pocztu Twoich wybrańców, do grona potężnych i silnych „ a b y d o p e ł n i ł a s i ę l i c z b a”. A le opam iętałem się i nie zechciałem służyć szaleństwu. [9, 293]

W yróżniony tu przeze mnie cytat z A pokalipsy - dotyczący m ęczenników, a więc tych, którzy na pew no będą zbawieni - poddany został zw ątpieniu, bliskie­

mu niew iary, i jako taki uzyskał znak ironiczny.

D iabeł w rozm ow ie z Iwanem.

O dw iedzający Iw ana Karam azow a diabeł używ a tylko jedn ego pełnego b i­

blijnego cytatu, z K sięgi R odzaju. Opowiadając, ja k spieszył się „na dyplom atycz­

ne przyjęcie do pew nej bardzo wpływowej petersburskiej dam y” i ja k m usiał w tym celu „przelecieć przestrzeń”, w której panuje niezw ykły m róz, zauważa:

D uchy nie marzną, ale skoro się już w cielą, to... słow em , postąpiłem lekkom yślnie, zaś w tych przestw orzach, w eterze, w tej w od zie, co była p o n a d sklepien iem [nzice 6e nad m eepdw o]... taki tam mróz, w łaściw ie nie mróz, tego już mrozem nazwać nie można; przed­

staw sobie: sto pięćdziesiąt stopni poniżej zera! [10, 336; 15, 75]

Już sam fakt w ystępow ania języka świętego w diabelskich ustach je st nie lada ew enem entem . W szak pam iętam y, że wedle w yobrażeń epoki staroruskiej diabeł przystępu doń m ieć nie może. W wielu literackich przykładach z tego czasu poja­

w iający się na ziemi diabeł mówi w języku rosyjskim , a często w zupełnie obcym (jak niem iecki, łacina czy polski). Ten rygorystyczny nakaz zostaje tutaj z całą konsekw encją złamany. Dalej - biblijny cytat przytaczany je s t na zasadzie paro­

dii, kpiny. N ie służy on przyw ołaniu autorytetu, jego zw iązek z najbliższym o to ­ czeniem tekstow ym je st luźny. I właśnie to swobodne połączenie, ten kontrast pom iędzy źródłem a jeg o użyciem , w raz z całym groteskow ym obrazem diabła spieszącego się na „dyplom atyczne przyjęcie” św iadczy o kpiarskim , błazeńskim podejściu do przyw oływ anych słów. Oprócz tego znaczący tu być m oże i inny drobny szczegół. W historii tej gość Iwana posługuje się językiem i obrazow a­

niem , by tak rzec, paranaukowym :

żeby dostać się do was na ziem ię, musiałem przelecieć przestrzeń... oczy w iście to tylko m gnie­

nie, ale przecie i promień słoneczny idzie do was osiem minut... [...], sto pięćdziesiąt stopni poniżej zera! [...]. Co stanie się w przestworzach z siekierą? Q uelle idée! Jeśli trafi w oddalone strefy, m yślę, że zacznie krążyć dokoła Ziemi, sama nie w iedząc, po co, jako jej w spółtow a­

rzysz19. A stronom ow ie w yliczą wschód i zachód siekiery. Gatcuk w p isze do kalendarza, i tyle.

[1 0 ,3 3 5 -3 3 6 ]

19 W tłum aczeniu Wata pojawia się w tym miejscu przejęte wprost z oryginału słow o „sput­

nik”. Jednakże z uwagi na to, iż w języku polskim dla tego kontekstu słow o to brzmi anachronicznie, zdecyd ow ałem się na określenie „współtow arzysz”.

(17)

180 PRZEM Y SŁAW PIETRZAK

Te i podobne sform ułow ania stanow ią coś w rodzaju kontrastow ego tła dla nieoczekiw anie pojaw iającego się biblijnego - i w archaicznie brzm iącym języku - cytatu. Zw iększając jeszcze bardziej dystans pom iędzy nim a jeg o otoczeniem słownym , tło owo w zm acnia efekt ironiczny.

Podsum ow ując: rysuje się tu w yraźne przeciw staw ienie pom iędzy dwiem a przestrzeniam i w ystępow ania języka staro-cerkiew no-słow iańskiego - przestrze­

nią m onasteru i środow iska zakonnego oraz przestrzenią świecką. W pierw szym przypadku znakom ita w iększość cytatów spełnia wym ogi popraw ności użycia J ę ­ zyka ksiąg” . Jest on odnoszony w prost do biblijnego źródła, sygnalizując pow oła­

nie się na autorytet w iecznej, niezm iennej prawdy. W przestrzeni świeckiej słowo święte staje się często przedm iotem drwin, żartu lub też nieuczciw ego w ykorzy­

stania, tj. dla uzasadniania fałszywych przekonań. Zauw ażm y też od razu, iż prze­

ciw staw ienie to nie ma konsekw entnego charakteru. W sferze sacrum pojaw iają się postacie, ja k Fiodor Paw łow icz czy uniesiony pychą ojciec Terapont, w noszą­

ce w nią elem enty św iata zew nętrznego, także w form ie „językow ego bluźnier- stw a” . W przestrzeni świeckiej zaś nie brakuje też użyć słow a B oskiego w zgo­

dzie z w ym aganym i norm am i, co widać u obrońcy czy sztabskapitana Snieguro- wa. W ten sposób zostaje przełam ana podstaw ow a opozycja: sacrum -profanum . To, co św ięte (słowo, przestrzeń), staje się świeckie i na odwrót. Podobnem u za­

chw ianiu ulegają rów nież inne opozycje, nadbudow ane nad nią, zw łaszcza: praw- da-fałsz.

Gdyby konotacje, do jakich odwołuje się obraz języ k a „słow iańskiego” , uznać za m itologiczne centrum powieści, warunkujące sposoby ujm ow ania jej najw aż­

niejszych problem ów (z problem em Prawdy na czele), to należałoby stwierdzić, że obserw ujem y tutaj rozpad tego centrum. Język „od Boga dany” staje się częścią mowy i działań ludzkich, „upada” w świat dialogu.

M otyw „wielkiego grzesznika”

Badania skupiające się na staroruskich literackich źródłach postaci, zdarzeń i idei przedstaw ionych w Braciach Karam azow m ają niezm iernie bogatą tradycję.

Ich początek je st w łaściw ie rów noczesny z m om entem w ydania pow ieści i doty­

czy zarów no poszukiw ań literaturoznaw czych w ścisłym tego słow a znaczeniu, jak i filozoficznej egzegezy tekstu. Krąg zabytków piśm ienniczych, jak ie odnaj­

dywano w ostatnim dziele Dostojewskiego, obejm uje rozm aite gatunki i tytuły.

Spośród najw ażniejszych wypada tu m.in. wym ienić: Żytije F ieodosija Pieczer- skogo, Żytije Aleksieja czełowieka bożyjego, Żytije Siergieja Rodonieżskogo, Choż- dienije Bogarodicy p o mukam, P ow iest' o biesie Zieriejierie, P ow iest' o Gorie Złoczastii, a także szereg apokryfów dotyczących wizji końca św iata i przybycia antychrysta20.

20 Tytuły te wym ieniam opierając się na pracy zbiorowej N ow yje aspiekty w izuczenii D osto- jew sk o g o . Ried. W. K u s k ó w . Pietrozawodsk 1994. Zob. też W. W. K u s k o w, M otiw y driew nie- russkoj litieratu ry w rom anie F iedora M. D ostojew skogo „ B ratia K a ra m a zo w y ”. „W iestnik M G U ”, seria 10: Fiłołogija, 1971, nr 5 . - L. M. Ł o tm a n ,R i e a l i z m russkoj litieratu ry 60-ch g o d o w . Lenin­

grad 1974. - W. Je. W i e 11 o w s k a j a: Litieratu rnyje i fo lk ło rn yje istoczniki „ B ra tiew K aram azo- w y c h ”. W: D o sto jew sk ij i russkije p isatieli. Tradicyja, now atorstw o, m astierstw o. M oskw a 1971;

Sim w olika c ziseł w „B ratiach K a ra m a zo w ych ”. „Trudy otdieła driewnierusskoj litieratury” t. 26

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przesłanie wybranych frag- mentów biblijnych dotyczą- cych życia i dzieła Jezusa Chrystusa.. – omawia treść perykopy Mt 14,22-33 – podaje prawdę, że Jezus pomaga tym,

uw agę na ich spontaniczność, aktyw ność, bogactw o przeżyciow e

Przyjęcie założenia, iż generowanie kapitału społecznego może być pochodną jakości porządku instytucjonalnego wydaje się szczególnie interesujące w kontekście

w referacie na II seminarium: Gromadzenie zbiorów – sztuka wyboru Małgorzata kuziela pisze, że będąca w strukturze biblioteki Głównej Politechniki

Drugi jest znacznie bardziej skomplikowany, a dotyczy ułożenia opowieści o życiu i twórczości pisarza tak, aby była ona ciekawa, intrygująca, skupiająca uwagę, pomimo że

20 O przemienianiu wolności w samowolę przez bohaterów Dostojewskiego pisał Dariusz Jastrząb; zob. idem, Duchowy świat Dostojewskiego, Kraków 2009, s.. W świetle niniejszych

Abstrahując jednak od tego rodzaju przyczyn, można z całą pewnością stwier- dzić, że twórczość Dostojewskiego nasycona jest różnorodnymi problemami, do- tyczącymi rozdwojenia,

Kładą się często cieniem na naszym życiu, czasem, przeciwnie, budzą to, co już wydawało się martwe, tam jednak wpływu na sekwencję zdarzeń nie mamy, nie zdajemy