• Nie Znaleziono Wyników

Mówią o sobie : o języku, imionach i tożsamości w prozie Michała Witkowskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Mówią o sobie : o języku, imionach i tożsamości w prozie Michała Witkowskiego"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Emilia Konwerska

Mówią o sobie : o języku, imionach i tożsamości w prozie Michała

Witkowskiego

Prace Literaturoznawcze 2, 123-131

2014

(2)

2014 123-131

E m ilia K on w ersk a

UW M w O lsztynie

M ów ią o sob ie.

O ję z y k u , im io n a c h i to ż sa m o śc i w p ro zie M ich ała W itk o w sk iego

T h ey ta lk a b o u t th e m se lv e s.

A b ou t la n g u a g e , n a m e s a n d id e n tity in M ich a ł W itk ow sk i’s p ro se

Słow a kluczow e: język, nazwy, płeć, tożsamość, wykluczenie Key words: language, names, sex, identity, exclusion

M ichał W itkow ski n ależy do g ro n a n ajciek aw szy ch w spółczesnych pol­

skich pisarzy. Swoim rew olucyjnym L ub iew em , w ed łu g n iek tó ry ch , zap ocząt­

kow ał ro zk w it polskiej prozy gejow skiej1 i w łaśn ie w te n sposób był przez w iękoszość kry ty k ó w rozpoznaw any. A utor, z a ra z po u k a z a n iu się L ubiew a, zam ieścił n a swojej stro n ie post, b ędący w y razem niezgody n a w łączenie jego tw órczości w w alkę o p ra w a gejów. Pow ieść o trz y m a ła b ardzo dużo dobrych recenzji, w ypow iadali się m .in. A ndrzej S ta siu k , K a zim ie ra S zczuk a czy Woj­

ciech K uczok. W „Gazecie W yborczej” czytam y:

Sam Witkowski obawia się jednak, że rozgłos towarzyszący wydaniu powieści zaszkodzi jej: „Media będą m usiały przerobić ją na swoją modłę. Podłą­

czyć książkę pod »walkę o prawa«, zrobić z niej »manifest«, »pierwszą polską książkę gejowską« itd. W ogóle cokolwiek »pierwszego«, np. »pierwszą tak od­

ważną próbę«”2.

O baw y p is a rz a się potw ierdziły, ale nie do końca. C hociaż in te rp re to w a ­ ny zazw yczaj w k o n tek ście h o m o sek su alizm u sw oich b o h ateró w (a ta k ż e rów nie często w ko n tek ście o rien ta cji sam ego a u to ra ), ze sta w ia n y z inn ym i

1 Zob. B. W a rk o c k i, H o m o n ie w ia d o m o . P o ls k a p r o z a w obec o d m ie n n o ś c i, W a rs z a w a 2 007.

2 M. K a ź m ie rs k a , D o ty k a n ie p ra w d y , „ G a z e ta W y b o rc z a -P o z n a ń ” 2005, n r 41. C y tu ję z a „ G a z e tą W y b o rczą”, p o n ie w a ż s tr o n a in te r n e to w a M ic h a ła W itk o w s k ie g o n ie j e s t ju ż d o s tę p n a .

(3)

124 Emilia Konwerska

p rz y k ła d a m i hom oprozy3, zdołał W itkow ski p rzed rzeć się do lite ra u r y głów­

nego n u rtu . U dało m u się to za sp ra w ą w ielow ym iarow ości L u b ie w a . W it­

kow ski nie m ówi bow iem o gejach, ale o kobiecości, m ęskości, biedzie, ciele­

sności i śm ierci. J a k stw ie rd z a w je d n y m z w ywiadów:

Myślę, że moja książka będzie istniała w obiegu artystycznym. Ze będą się nią interesowali ci, którzy cenią artystyczną prozę. Ze wydobędą z niej różne poważ­

niejsze problemy, nie tylko oskarżenia, np. rozważania na tem at istoty męskości i kobiecości albo przemyślenia o dzisiejszej śmierci towarzyszące scenom z Dże- siką. Zamiast ciągle mnie pytać o polityczny wymiar ksiażki, czyż nie lepiej byłoby porozmawiać o tym, jak wygląda kobiecość, gdy oderwie się od kobiety i zacznie funkcjonować w mężczyźnie?4.

Oczywiście tem aty, k tó re m a rz ą się W itkow skiem u, były w m niejszym lu b w iększym sto p n iu p o ru sz an e przez lite ratu ro z n aw c ó w i kry ty k ó w (będę się n a nie n iejed n o k ro tn ie powoływać). W padli oni w b łęd n e koło za sp ra w ą n o ta tk i W itkow skiego, k tó ra s ta ła się „sam o spełniający m się p roro ctw em ”.

W ielu recen zen tó w trafiło w p u ła p k ę pow tarzając, że o k siążce M ich ała W it­

kow skiego m ów i się ja k o „pierw szej polskiej pow ieści gejow skiej”. In nym , szeroko k o m en to w an y m fak tem , był b ra k dosłownego i bezpośredniego z a a n ­ g aż o w an ia politycznego a u to ra . M ożna by zad ać p y ta n ie o to, co oznacza s tw ie rd z e n ie „mówi się ”? K ry ty c y p o słu g iw ali się ty m sfo rm u ło w a n ie m , z jed n ej stro n y nie id en ty fik u jąc się z t ą ścieżką in te rp re ta c ji, z drugiej - n ap ę d zając dy sk u rs. Z naleźli więc d la W itkow skiego no w ą szufladkę: po­

w ieść o ciotach, k tó ra nie chce być polityczna. K sią ż k a W itkow skiego p o ru sz a je d n a k dużo więcej za g a d n ie ń niż początkow o sądzili krytycy. U dow odniły to jego późniejsze dzieła: B a rb a ra R a d z iw iłłó w n a z Ja w o rzn a -S zcza ko w ej, M a r­

g o t oraz D rw al. Do n ajb ard ziej in te re su ją c y c h p is a rz a za g a d n ie ń n a le ż ą t a ­ kie tem aty, ja k płeć, cielesność, b ie d a i m ech an izm y rz ąd zące k u ltu r ą p o p u ­ la rn ą . J e d n ą z d y sty n k ty w n y ch cech prozy W itkow skiego je s t język.

B ohaterow ie W itkow skiego w y k ra cza ją poza lin ię społecznej akceptacji, za an alo g iczn ą g ra n ic ą znajd u je się rów nież języ k jego powieści. In te rte k s tu - a ln a , b o g a ta w n a w ią z a n ia n a rra c ja , a ta k ż e ak c ja osad zo n a n a m arg in e sie społeczeństw a, opis g ru p dysponujących sw oim w łasn y m języ k iem (hom osek­

su aliści z pikiety, przestępcy, złodzieje, tirow cy) czyni języ k jego powieści osobnym św iatem . Czy w ję z y k u m ożem y doszuk ać się odpow iedzi n a p y ta ­ n ia dotyczące s ta tu s u , tożsam ości oraz płci b o haterów ? W jed n y m z w yw ia­

dów W itkow ski mówi:

3 T ak ieg o z e s ta w ie n ia d o k o n u je n a p rz y k ła d W ojciech Ś m ie ja w te k ś c ie P e d a ls k a p o ­ w ieść d la k u c h a r e k ?, k tó r y u k a z a ł się n a ła m a c h „ K resó w ” i b y ł z e s ta w ie n ie m L u b ie w a z R o m a n s e m p a s y w n y m B a r to s z a Z u raw ieck ieg o .

4 J e s te m p o trosze k a ż d y m z b ohaterów , z M ic h ałem W itk o w s k im ro z m a w ia M a łg o rz a ta M a tu s z e w s k a , „ G a z e ta W yborcza - W ro cław ” 2005, n r 18.

(4)

Jeżeli trafiasz na niewykorzystane pokłady języka, to masz ochotę coś z tym zrobić. I tak się stało w tym wypadku. Z literackiego punktu widzenia to środowi­

sko to skarb. To ciągłe przekraczanie granic płci, bo zobacz jak tu się rodzaj męski z żeńskim zupełnie płynnie zastępuje. To zabarwianie języka wszystkimi odcie­

niami kurewskimi, brudnymi, wreszcie wariackimi. Albo jak jakaś ciota próbuje mówić językiem wzniosłym, ale nie potrafi. I rodzą się te wszystkie potknięcia:

«Dobrze ci nie radzę» albo «przysięgnij się». Ten język przekracza samego siebie:

bo język mieszczański to są zdania oznajmujące, tryb oznajmujący. A ten służy przekraczaniu granic. Brzmi to jak jakaś koszmarna nowomowa polityczna, ale 0 to chodzi, o przekraczanie granic obyczajowych, granic wariactwa5.

L ub iew o zostało podzielone n a dwie części. Obie za czy n a ją się od zw rotu

„M ówią o sobie...”. P ie rw sz a część pow ieści p t. K sięga ulicy, w k tó rej p o zn aje­

m y n ajw ażn iejsze postaci w dorobku W itkow skiego, postaci, k tó ry ch in te r ­ p re ta c ja je s t kluczem do zro zu m ien ia za g a d n ie n ia płci w jego twórczości.

L ukrecja, P a try c ja i in n e b o h a te rk i L u b ie w a „m ów ią o sobie w ro d z aju żeń­

sk im ”6. J u ż n a p o cz ątk u h isto rii a u to r daje n a m klucz — m am y do czynienia z k obietam i. D zięki żeńskiej form ie czy teln ik w izu alizuje b o h ateró w jak o kobiety. Za s p ra w ą słów, kobiecych im ion, b o h atero w ie zy sk u ją kobiece ciała.

W itkow ski w je d n y m z w yw iadów odpow iada n a p y ta n ie n a te m a t płci „ciot”, n a te m a t tego, j a k pow inno się o n ich mówić. „Oni” czy „one”?:

J a bym powiedział «one», bo dla mnie ważniejsze jest, jak kto się czuje, niż to, co ma między nogami. Czyli bardziej gender niż seks. Cioty też będą bardziej się cieszyć, jeśli się będzie na nie mówić «one». Całe ich życie jest grą, rozch­

w ianiem pomiędzy rolam i seksualnym i, zaw ieszeniem m iędzy m ęskością 1 kobiecością. Bo to nie są przecież prawdziwe «one». Są chwile, w których ciota

— w dżinsach i adidasach — czuje się męsko, i są takie, kiedy np. wkłada na siebie jakąś delikatną szatkę i czuje się kobieco7.

W itkow ski d em o n stru je n a m d ziała n ie p erfo rm aty w n ej funkcji języka.

„M ówią o sobie”, więc w n aszy ch oczach s ta ją się tym , kim chcą być. J u d ith B u tle r pisze: „»Płeć« o p a r ta n a d y sk u rsie i percepcji odnosi się do h isto ry cz­

nie przygodnego p o rz ą d k u epistem icznego, do języ k a, k tó ry k s z ta łtu je p e r­

cepcję, w y m u szając s ia tk ę związków, poprzez k tó rą p o strze g an e s ą fizyczne ciała”8. U W itkow skiego czytam y:

— Ależ przestań, moja droga! — teraz Patrycja „przegina się” i podaje herbatę w wyszczerbionej szklance, ale jednak na tacce i z serwetką. Formy, formy są najważniejsze. I słowa9.

5 L u b ie w o : m ito lo g ia , ro z m o w a z M ic h a łe m W itk o w s k im , „Zycie W a rs z a w y ” 2 0 0 5 , n r 27.

6 M. W itk o w sk i, L u b ie w o bez cenzury, W a rs z a w a 2 012, s. 15.

7 P isz, p is z , n a s z a królow o. Z M ic h ałe m W itk o w sk im ro z m a w ia K a ta r z y n a B ie la s, „G a­

z e ta W yborcza” — „D uży F o r m a t” 2 005, n r 6, s. 7.

8 J . B u tle r, U w ik ła n i w płeć, tłu m . K. K r a s u s k a , W a rs z a w a 2008, s. 215.

9 T am że, s. 12.

(5)

126 Emilia Konwerska

B o h a te rk i W itkow skiego re d e fin iu ją to, co zostało im n a d a n e podczas n a ro d z in (jednym z n ajp o p u larn ie jsz y ch przyładów p erfo rm aty w n ej, s p ra w ­ czej wypow iedzi je s t m om ent, k ied y le k a rz orzeka: „To chłopiec! / To dziew ­ czynka!” n a sali porodowej). N azyw ając siebie, p rz y b ie rając żeńsk ie im iona, p ró b u ją przekroczyć p o rz ąd ek n atu ry . K ry tyczki fem inistyczn e w ielokrotnie p o ru sz ały problem b in arn o śc i płci, w ed łu g M onique W ittig w idać to najm oc­

niej w łaśn ie w języku. B ad aczk a, je d n a z teo rety czek queer, u w aża, że nie m a w yzw olenia od d y k ta tu ry b in arn o śc i bez ra d y k a ln e j zm ian y języka:

[...] polityczym zadaniem jest obalenie dyskursu płci w całości, a tak naprawdę obalenie gramatyki wprowadzającej «rodzaj gramatyczny» - czy też «fikcyjną płeć» - jako istotne atrybuty zarówno ludzi, jak i przedmiotów (co jest szczegól­

nie dobrze widoczne w języku francuskim)10.

W ję z y k u opozycja m iędzy kobiecością a m ęsk o ścią je s t w idoczna n a js il­

niej. N ie m a nic pomiędzy. W pow ieści p o jaw iają się rów nież w spółcześni m ęscy geje. W itkow ski rozpoczyna opis ty ch p ostaci od słów: „M ówią o sobie w ro d z aju m ęsk im ”11. Ich tożsam ość j e s t h ip e rm ę sk a , p o d k re śla n a n a k a ż ­ dym kroku.

Ję z y k b o h a te re k i b o h ateró w W itkow skiego je s t ciekaw y n ie tylko ze w zględu n a płeć, k tó ra za jego pom ocą się u k az u je . P o sta ci z k a r t powieści a u to ra p o słu g u ją się k liszam i, zapożyczeniam i, cy tata m i. Ję z y k b o h ateró w j e s t typow ym p o s tm o d e rn isty c z n y m zlep k iem ró ż n o ro d n y ch n a rra c ji, nie m o żn a odnaleźć osoby, k tó ra p ie rw sz a w ypow iedziała d an e słow a, k tó ra u ży ­ ła z d a n ia w now ym k ontekście. B o h atero w ie W itkow skiego w ciąż cytują.

S am i ju ż nie w ied z ą kogo. Słow a filozofów, poetów i polityków m ie sz a ją się z te k s ta m i piosenek, dialogam i film ow ym i, w ypow iedziam i celebrytów. „Cio- tow ski d e k a m e ro n ” je s t przecież je d n ą w ielk ą opow ieścią o opowieści:

J a je na opowieści naciągam... Chcę, aby stały się narratorkami, jak u Pasoliniego w Sald. Żeby codziennie opowiadały Państwu coraz bardziej zboczoe historie, przy pianinie, przy płonących drwach. Jakiś ciotowski Dekameron chcę tu odstawić12.

„C iotki” z L u b ie w a w y k o rz y stu ją ze sta w pow iedzonek typow ych d la s t a r ­ szych, przed em ancypacyjnych, p rzy w iązan y ch do swojej kobiecej tożsam ości, kobiet. „ - Cóż j a dziadów ka poradzę? Z kijem n a w ielki k a p ita ł? T orebką po głowie?”13, „Ale co j a ch ciałam rzec?”14, „Nie zaczynaj! N ie je ste ś m y sam e!

Boże, o n a znow u swoje! Idź ju ż lepiej do tego kościoła, pom ódl się. Do kościo­

ła idzie, m odli się pod fig u rą, a d ia b ła m a za skó rą!”15. M am y tu ta j do

10 J . B u tle r, U w ik ła n i..., s. 2 1 3 -2 1 4 . 11 T am że, s. 179.

12 T am że, s. 101.

13 T am że, s. 17.

14 T am że, s. 22.

15 T am że, s. 65.

(6)

czy n ien ia z „językiem k o b iet”, k tó ry w łaściw ie dziś ju ż n ie funkcjonuje. S k ła ­ d a ją się n a niego n a rz e k a n ia , sprzeczki, w estc h n ię cia i ch a ra k te ry sty c z n e d la k o b iet w p ew nym w ieku d eb ato w an ie o lu d ziac h i ich relacjach . Wojciech B ro w arn y n a ła m a c h „O dry” stw ierdzał:

Słownik Lubiewa ma rodowód gestyczny: słowa powstają w działaniu, wynikają z nazwania cielesnych zachowań bohaterów (Jerzy Jarzębski). Potem, gdy gest zostanie opatrzony nazwą, słowo jest powtarzane wielokrotnie, często w zmie­

nionych kontekstach, aż staje się wieloznaczne lub niejasne jak pojecia języka naturalnego. Słownik gestyczny powstaje w akcji, dzięki jej metajęzykowej inter­

pretacji, jest więc z zasady otwarty i nieprzewidywalny, zawsze niegotowy i niezakończony16.

S p o rą część K sięgi ulicy sta n o w ią próby n a z w a n ia osób, o p isa n ia ich w n a jb ard ziej re p re z e n ta ty w n y sposób, w yciągnięcia esencji, z a ry so w an ia m ie jsc a p o sta c i w sk o m p lik o w an ej p lą ta n in ie re la c ji. „ - G łu p ia je s te ś , w osiem d ziesiąty m ósm ym zabili K orę, bo sobie sp ro w a d zała lujów do dom u, to się d o ig rała”17. P lo tk o w an ie je s t je d n ą z u lub io n y ch czynności bo hateró w W itkow skiego, ich języ k je s t więc p rzystoso w any do plotek. K iedy o p o w iad a­

j ą o sw oich „koleżankach ”, bard zo często szy dzą z nich, o b ra ż a ją je, w y śm ie­

w ają. M otto powieści, brzm iące: „W szystkie p ostaci s ą fałszyw e”, przy p o m in a się czytelnikow i n a każd y m k roku. Je d n o z w ażniejszych d la tego z a g a d n ie ­ n ia z d a ń w pow ieści brzm i: „Dziewczyny, wy się nie śm iejcie, j a P atry cję b ard zo lubię, choć to sp o tk ać w re a lu , uchow aj Boże [...]”18. S k ry w a ono wiele hipokryzji, dobrze o b razu je sto s u n k i p an u ją c e m iędzy ciotam i. Złośliwość i specyficzne, często dość o k ru tn e poczucie h u m o ru b o h a te re k s ą sw oistym kodem w ich świecie. S ą one ry w a lk am i, żadnej nie m o żn a ufać, w szystkie k o ch a ją in try g i. Ich relacje p rz y p o m in a ją p rzed em an c y p acy jn ą w alkę kobiet o m ężczyznę, a w łaściw ie s ta t u s społeczny i m a te ria ln y , k tó ry w yn ika!

z dobrego m ałże ń stw a. T utaj je d n a k z relacji z m ężczyzn ą nic nie w ynika.

Cioty u p o d a b n ia ją się do k obiet z se ria li z l a t o siem d ziesiąty ch (ta k przez cioty ukochan ych) o m ężczyznach. B o h a te rk i D yn a stii, D allas, P ow rotu do E d e n u toczyły n ie u s ta ją c ą w alkę o w zględy b og aty ch m ężczyzn, a co za tym idzie - pozycję społeczną. B o h a te rk i W itkow skiego ry w a liz u ją o lujów, o d b ija­

j ą sobie krym inalistów .

L ub iew o oraz M argot s ą ta k sk o n stru o w an e , że obraz po staci d ru g o p la ­ now ych (poza n a r ra to ra m i, czyli ty m i, któ rzy p o sia d a ją w ładzę sn u c ia opo­

w ieści) je s t w ytw orem fa n ta zji, złośliwości i p rzem ilczeń głów nych b o h a te ­ rek. D żesika, Z ajęcza W arga, H ra b in a zo sta ją p o d ane czytelnikow i ta k , ja k w id zą je L u k re c ja i P atry cja . N ie m a m ow y u W itkow skiego o żad n y m obiek­

tyw izm ie. N a rra to rk i, k tó re p iszą Księgę ulicy, M argot, k tó ra opisuje zwyczaje

16 W. B ro w arn y , P a m ię tn ik z n a le z io n y n a p ik ie c ie , „ O d ra ” 200 5 , n r 4.

17 M. W itk o w sk i, L u b ie w o bez cen zu ry, s. 21.

18 T am że, s. 329.

(7)

128 Emilia Konwerska

tirowców, a ta k ż e B a rb a ra R adziw iłłów na, w szy stk ie one w sw oich opowie­

ściach nie m a ją litości i ośm ieszają, k łam ią, czyn ią ze sw oich znajom ych k a ry k a tu ry . W itkow ski w te n sposób u k a z u je czytelnikow i w ładzę, j a k a leży w słow ach. W ystarczy k ilk a w y rw anych z k o n te k tu faktów , odpow iedni opis sytuacji, żeby sc h a rak tery zo w ać człow ieka. Tożsam ość p ostaci p rzew ijajacych się p rzez pow ieści W itkow skiego je s t zd efin io w an a w k ilk u o k reślen iach :

Roma Piekarzowa była bardzo prosta i bardzo gruba. Pracowała jako zapowia- daczka na Dworcu Głównym. Raz zapowiedziała pociąg z Wrocławia do Krakowa i zapomniała wyłączyć mikrofon. A że siedziała u niej akurat Sucha Beskidzka, to dalej się wyginać. To się ludzie nadowiadywali o niej wtedy...19.

P seu d o n im y b o h ateró w W itkow skiego n a w ią z u ją zazwyczaj w b ez p o śred ­ n i sposób do cech ch a ra k te ry sty c z n y c h postaci. Ich w ad i słabości. S p o n ta ­ nicznie w ym yślone im ię p rz y le g a do b o h a te ra n a zaw sze. K icia co jej śm ie r­

dzi z p y sk a , C y g a n k a od „ja p a n u coś za p ro p o n u ję ”, Z dziw a W ęrzow a, Z ajęcza W arga, P is u a re s s a , R om a P ie k arzo w a, Ł ucja K ąpielow a, O leśnicka, D ok tor M engele. C zęść b o h ateró w nosi je d n a k pseu d o n im y n a d a n e przez siebie. D żesika, A leksis, A n n a J a n ta r , D ian k a , L u k re c ja to żeń sk ie eleg an c­

kie zn a k i kobiecej tożsam ości bohaterów , k tó re zaw sze s ą luksu so w e, m a ją swoje k orzenie w św iecie m uzyki i telew izji, a p rzed e w szy stk im n a Zacho­

dzie. C ioty w ybierały sobie im io n a z a m e ry k a ń sk ic h seria li, im io n a z lep sze­

go św iata. T ytułow a b o h a te rk a M argot, k ob ieta, k tó ra pro w ad zi tira , ta k p rz e d sta w ia siebie:

J a się nazywam Małgorzata. Respekt. Nie wiem, komu zawdzięczam to imię, miałam roczek jak mnie oddano na przechowanie. A już kto mi znajdzie tablicz­

kę do kupienia i wystawienia za przednią szybą wozu z takim imieniem, ma u mnie duże mleko. Więc gdy pod Lille zobaczyłam tabliczkę z ksywą „Mar­

got”, kupiłam za sześć euro dziewięćdziesiąt. I z dumą wsadziłam za przednią szybę20.

A utor n ad a je w ydarzen iu ry s przypadkow ości. M argot nie wie, kto nazw ał j ą M ałgorzatą, nie m a korzeni, nie m a rodziny, jej w łasny pseud on im rów nież je s t dziełem zbiegu okoliczności. K im więc je s t M argot? Sw oją tożsam ość głów­

n a b o h a te rk a wciąż buduje, z jednej stro n y czerpie z m ęskości i jej w szystkich mitów, z drugiej, a u to r w ielokrotnie p o d k reśla jej b ardzo kobiece kształty, długie włosy, p eru k i, duży b iu st, k ró tk ie spódnice, k tó re z a k ła d a kiedy:

Coś we mnie mówi: Margot, coś we mnie śpiewa: Margot, coś we mnie szepcze:

idź w noc, idź w noc, zaparkuj, zatankuj i idź w noc... Jesteś plejadą, my jesteśmy śmiertelne, ale ty jesteś plejadą...21.

19 T am że, s. 318.

20 M. W itk o w sk i, M a rg o t, W a rsz a w a 200 9 , s. 51.

21 T am że, s. 66.

(8)

B ohaterow ie M argot, w szyscy n az w an i, wszyscy, poprzez swoje p seu d o ­ nim y, u k o n sty tu o w an i, s ą spójni, n azn aczen i. Ś w ięta A sia od Tirowców, K u ­ law a, K a p ra l (m ęskie im ię sp o ty k a się tu ta j nie z kobiecym , ale też nie z m ęsk im ciałem ), S ta rz e ją c a Się G w iazda, Czuczło, S ta ry G ru by C ygan. Czy oni w szyscy nie s ta ją się n iew o ln ik am i sw oich przydom ków ? W ję z y k u b o h a ­ terów , k tó rz y często re p re z e n tu ją m a rg in e s społeczny, o d n ajd ziem y dużo agresji. C ioty k ry m in a ln e , tirowcy, przestępcy, złodzieje p o słu g u ją się swoim w łasn y m językiem . N ie b ra k u je w n im w ulgaryzm ów , w yzw isk, up okorzenia:

Oś ty stara kurwo, ty wywłoko... A ty kurwo, jak wyglądasz? Ona jest dziewczy­

na wykształcona, dobrze wychowana, to nic ci nie odpowiada, bo ja bym ci przypierdoliła tą popielniczką, w ryj bym cię zdzieliła, zapierdoliła, jak ty wyglą­

dasz, ty czuczło stare, ty, kurwa, pokrako jedna, chodź - wstała i do mnie się zwraca: - Chodź, idziemy, chodź, Zula, ze mną, chodź22.

O sy tu acja ch e k stre m a ln y c h , złych i p erw ersy jn y ch trz e b a je d n a k opo­

w iad ać odpow iednim językiem . W L ub iew ie czytam y:

Nie ma języka żeby o tym mówić, chyba że «dupa», «chuj», «obciągać», «luj». I tak długo powtarzać te słowa, aż wypierze się cały koszarowy nalot. Ja k słowo

«pochwa» w Monologach waginy. Nie dziwię się, że nikt nigdy nie napisał o tym reportażu!23.

Wojciech R u sin e k w tekście pt. B aro kow y W itkow ski stw ierdza:

Witkowski nie eufemizuje, prezentując homoseksualny margines. Język tej pro­

zy nasycony jest wulgarnością i fizjologią, bo taki też - obsceniczny i skrajnie cielesny - jest tryb życia «ludzi uzależnionych od seksu», pojmowanego zresztą dość specyficznie24.

M ichał W itkow ski za sły n ą ł ja k o osoba, k tó ra p rób ow ała oczyścić słowo

„pedał” z n eg a ty w n y ch konotacji poprzez u żyw an ie go przy każdej możliwej okazji. N ie m o żn a było n a p is a ć re p o rta ż u o ciotach z pikiety, ale w ulgarny, ry nsztoko w y języ k sp ra w d z a się je d n a k w lite ra tu rz e . A u to r oddaje głos sw oim b o h aterk o m . Słow a po pew nym czasie tra c ą swój n eg a ty w n y ład u n ek .

C iekaw ym za g ad n ien iem do an a liz y je s t języ k n a r r a to r a pow ieści B a rb a ­ ra R a d ziw iłłó w n a z Ja w o rzn a -S zcza ko w ej. P a n H u b e rt, k tó ry n az w ał siebie B a rb a rą , je s t cinkciarzem , a z a ra z e m znaw cą lite ra tu ry . Z pozoru n iesp ó jn a p o stać m a swoje u z a sa d n ie n ie w w ielow ym iarow ej ko nstru k cji. Tym te m a ­ te m z a ją ł się P a w e ł R yś, k tó ry w sw oim te k śc ie p t. P o d m io t „ ro zb ity”

w p o lsk ie j p rozie w spółczesnej. „Wojna p o lsko -ru sk a p o d fla g ą biało-czerw oną”

D o ro ty M a sło w s k ie j i „ B arbara R a d z iw iłłó w n a z J a w o r z n a -S z c z a k o w e j”

22 T am że, s. 322.

23 T am że, s. 56.

24 W. R u sin e k , B a ro k o w y W itk o w sk i, „ F a - a r t.”, 2005, n r 1.

(9)

130 Emilia Konwerska

M ich a ła W itkow skiego dokonuje z e sta w ie n ia w ym ienionych w ty tu le a u to ­ rów, zw raca rów nież uw agę n a niespójność in te le k tu a ln ą b o h a te ra -n a rra to - ra . W edług a u to ra te k s tu , najw ażn iejszy m ele m e n te m b ra k u ko heren cji je s t podw ójna n a t u r a głównego b o h a te ra . W pow ieści św ia t m ęsk i to św ia t p ro ­ stoty, racjonalności, p racy i sp ra w codziennych. Kobiecość c h a ra k te ry z u je in te rte k stu a ln o ść , estety z m , u n iesien ia. N apięcie n a lin ii H u b e rt - B a rb a ra je s t w zrozum ieniu figury głównego b o h a te ra czy nn ikiem kluczow ym . A u to r

a rty k u łu pisze:

W powieści mówi zawsze Barbara, ale zazwyczaj mówi jako Hubert, toteż język jest wulgarny, miejscami prymitywny. „Ciota” - intelektualistka świetnie zna normy poprawnościowe polszczyzny, świetnie zdaje sobie sprawę z tego, jak ma wyrażać się im pretynent Hubert. Czytelnika dziwić może, iż narrator, używając zaimka „ta” w bierniku, czasem posługuje się poprawną formą „tę”, czasem (częściej) - powszechnie przyjętą - niepoprawną „tą”. Podkreślić należy, że nie jest to wyraz niekonsekwencji, ale znak sygnalizujący, która tożsamość dochodzi

do głosu25.

B a rb a ra R adziw iłłów na to b o h ater, k tó ry jednoczy w sobie w iele ciek a­

w ych z a g a d n ie ń . O prócz in te rte k s tu a ln e j, dw upoziom ej n a rra c ji, k a m p u , b ard zo w a ż n ą k a te g o rią j e s t tu ta j płeć, której d u alizm w n ajb ard ziej w y ra ź ­ ny sposób u w id ac zn ia się w łaśn ie w podw ójnym im ien iu b o h a te ra .

M ożna mówić o sw oistej onom astyce prozy W itkow skiego, k tó ra odsyła do sporu o u n iw e rsa lia , reflek sji n a te m a t zw iązku nazw y z d esyg natem . Z ag ad n ien ie „n azy w an ia”, a szczególnie „n azy w an ia siebie sam ego” j e s t is to t­

n ym tro p em w b a d a n iu tożsam ości b o h ateró w pow ieści a u to ra L ubiew a. Ich języ k j e s t je d n y m z elem entów k s z ta łto w a n ia codzienności i otaczającego św iata. O pow iadanie h isto rii, n a rra c y jn e zabiegi m ogą się jaw ić ja k o cel ich działań. B o h a te rk i żyją ta k , aby k ształto w a ć lu b podtrzym yw ać swoje p ry ­ w a tn e legendy, przekazyw ane z pokolenia n a pokolenie. Zycie b ohaterów je s t n ie u sta ją c ą kreacją, odgryw aniem ról, a ich specyficzne idiolekty, językow a elastyczność i um iejętność stosow an ia n aw iązań , p a ra fra z , b ud o w an ia m etafor przenosi ich w p rz e strz e ń niekończącej się gry językowej. Jęz y k b ohaterów W itkowskiego pom aga im dokonyw ać tra n s g re sji i kształto w ać rzeczywistość.

Chociaż n a co dzień s ą w ykluczeni, w sferze sym bolicznej p ozo stają wolni.

25 P. R yś, P o d m io t “r o z b ity ” w p o ls k ie j p r o z ie w sp ó łczesn ej. “W ojna p o ls k o -r u s k a p o d fla g ą b ia ło -c ze rw o n ą ” D o ro ty M a s ło w s k ie j i “B a r b a r a R a d z iw iłłó w n a z J a w o r z n a -S z c z a k o - w ej” M ic h a ła W itkow skiego, K ra k ó w 2013, s. 211.

(10)

B ib lio g ra fia

Źródła

Witkowski M., Lubiewo bez cenzury, Warszawa 2012.

Witkowski M., Margot, Warszawa 2009.

O pracow ania

Browarny W., Pamiętnik znaleziony na pikiecie, „Odra” 2005, n r 4.

Butler J. Uwikłani w płeć, przeł. K. Krasuska, Warszawa 2008.

Jestem po trosze każdym z bohaterów. Z Michałem Witkowskim rozmawia Małgorza­

ta Matuszewska, „Gazeta Wyborcza - Wrocław” 2005, n r 18.

Kaźmierska M., Dotykanie prawdy, „Gazeta Wyborcza - Poznań” 2005, nr 41.

Lubiewo: mitologia, rozmowa z Michałem Witkowskim, „Zycie Warszawy” 2005, nr 27.

Pisz, pisz, nasza królowo, z Michałem Witkowski rozmawia Katarzyna Bielas, „Gaze­

ta Wyborcza” - „Duży Form at” 2005, nr 6.

Rusinek W., Barokowy Witkowski, „Fa-art”, 2005, nr 1.

Ryś P., Podmiot „rozbity” w polskiej prozie współczesnej. „Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną” Doroty Masłowskiej i „Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna- Szczakowej” Michała Witkowskiego, w: Pęknięcia, granice, przemiany. Tożsamo­

ściowe transgresje w literaturze X X i X X I wieku, red. J. Wróbel, Kraków 2013.

Warkocki B., Homoniewiadomo. Polska proza wobec odmienności, Warszawa 2007.

Summary

T he te x t co n ce rn s th e role o f lan g u a g e u se d b y th e p ro ta g o n ists o f M ich ał W itk o w sk i’s p ro se in fo rm in g th e ir id e n titie s , i.e., se x u a l id e n tity . M ich ał W itkow ski, th e a u th o r of L u b ie­

wo, M a rg o t a n d D rw al, is o ften called th e m o st im p o rta n t P o lish g ay w rite r. I n h is w orks, he p r e s e n ts su c h topics a s po v erty , sex u a lity , sex a n d g en d er. W hile d e sc rib in g m a rg in a lise d social gro u p s, h e u se s th e ir o rig in a l la n g u a g e w h ic h a p p e a rs to b e a space of freedom . In sid e it, th e p ro ta g o n ists c a n freely form th e ir id en titie s.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Swoimi refleksjami na ten temat będą mogli się podzielić łodzianie, którzy brali udział w wydarzeniach związanych z „Solidarnością” oraz osoby młodsze.. Na

Okazuje się, że prawdziwa jest stara maksyma, która mówi, że trzeba odpowiednio długo machać mieczem i nigdy się nie

Jeżeli natomiast reżyser miał dużo sukcesów, obsada jest mało znana to szanse na sukces filmu wynoszą kolejno 80% przy dużej widowni, oraz 35% jeśli widzów było

Później, kiedy osiadłem w Warszawie, musiałem oczywiście zacząć zajmować się tą częścią Polski, zacząłem więc pisać o zaborze rosyjskim; równocześnie

Oby w ydrukow ane w spom nienia stały się zachętą dla innych, którzy przeszli przez „nieludzką ziemię” , i mogliby wydobyć ze swej pamięci wstrząsające

Program zwiększania umiejętności wychowawczych nauczycieli i innych pracowników szkoły „Jak sobie radzić z prowokacyjnymi zachowaniami uczniów.. Metoda

Fakt, iż z udokumentowanych w latopisie pożyczek polskich zale- dwie część znalazła poświadczenia w słowniku współczesnego języka białoruskiego, dowodzić może raczej

„Tworzenie programów nauczania oraz scenariuszy lekcji i zajęć wchodzących w skład zestawów narzędzi edukacyjnych wspierających proces kształcenia ogólnego w