Janusz Kubiak
Uwagi dotyczące "Wytycznych do
opracowania problematyki ochrony
wartości kulturowych w planach
zagospodarowania przestrzennego"
Ochrona Zabytków 36/3-4 (142-143), 226-229
KOMUNIKATY, D Y S K U S J E
JANUSZ KUBIAK I
UWAGI DOTYCZĄCE „WYTYCZNYCH DO OPRACOWANIA PROBLEMATYKI
OCHRONY WARTOŚCI KULTUROWCH W PLANACH ZAGOSPODAROWANIA
PRZESTRZENNEGO” *
P rze d sta w io n e tu u w agi nie m ają c h a ra k te ru szcze gółow ej recenzji, są raczej luźnym i re flek sjam i, któ re nasu n ęły się podczas le k tu ry W y ty c zn y c h . Po nad to p isane są jedynie z pozycji a u to ra studiów historyczno-urbanistyeznych, nie w yczerpują w ięc ca łości bo g atej p ro b lem a ty k i za w arte j w om aw iany m o pracow aniu.
Ja k tw ierdzi socjolog Janusz Ziółkow ski „...Myśl,
że m iasto jest czym ś w ięcej n iż zespołem dom ów , ulic i urząd zeń ko m u ń a ln y ch jest ta k daw na ja k sa m a sztu k a budow ania m iasta..." Z iółkow ski pod
k re śla jed n ak , że dopiero sto la t tem u w yrażono ex p licite ideę, „że planow anie u rb a n isty czn e je st w
gruncie rzeczy działaniem o chartakterze społecz n y m ..." *.
N a stro n ie 2 W y ty c zn y c h zn a jd u je się słuszne stw ierd zen ie, że sta re dzielnice „tw orzą te ż prze
strzeń społeczną o walorach h u m a n istyczn y ch i e stetyczn ych ..." N iestety w dalszej ich części nie
znalazłem rozw inięcia te j m yśli, ani jej k o n k re t nego zastosow ania. W ydaje się, że w om aw ianym tekście, jak w praw ie całej naszej działalności konserw ato rsk iej i urbanistycznej, dom inuje myśl, że m iasto to jed n ak tylko zespół domów, ulic i u rz ą dzeń kom unalnych. Piszę to śmiało, sam będąc nie bez w iny. T rap i m nie m yśl, że i w studiach historyczno- -u rbanisty cznych dom inuje m etoda ew idencjonow ania i liczenia sam ych zabytkow ych kam ieni i belek, sk ła dających się na zabudow ania, pom ijam y zaś w iążącą te elem enty sferę społeczno-kulturow ą.
W ładysław T atark iew icz, w y jaśn iają c znaczenie t e r m inów „cyw ilizacja” i „ k u ltu ra ”, pisał: „Niech cy
w ilizacja oznJacza to w sz y stk o , co lu d zko ść s tw o r z y ła, dodała do n a tu ry dla ułatw ien ia i u lep szen ia ż y cia, i co w ielu lud zio m jest w spólne, a k u ltu ra — te p rzeżycia i czynności poszczególnych ludzi, k tó r z y w yd a li cyw iliza cję i z cyw iliza cji korzysta ją . C yw ilizacja czyn i, że św iat dzisiejszy je st ró żn y od pierw otneg o, a ku ltu ra , że ludzie d zisiejsi są od p ierw o tn ych różni" 2.
N iestety, jestem pew ien, że w sw ej p ra cy ślizgam y się jed y n ie po pow ierzchni lodu, po ze w n ętrzn ej sk o ru p ie zagad nien ia. W naszych b a d a n ia c h i ro z
w ażaniach pojęcia „ k u ltu ra ”, a więc i „zasoby k u l tu ro w e ”, „w artości k u ltu ro w e ”, daw no już p rz y b ra ły sens zinstytu cjo nalizow an y, k tó ry częściej k o ja rz y n am się z M in isterstw em K u ltu ry , W ojew ódz kim W ydziałem K u ltu ry czy z Domem K u ltu ry —
niż z (już n a w e t starośw iecko brzm iącym ) pojęciem k u ltu ry osobistej człow ieka, z jego postaw ą etycz ną. A lek san d er W allis, an alizując obszar k u ltu ro w y jak o jeden z elem entów p rz e strz e n i społecznej m ia sta, pisał: „...obszar k u ltu r o w y m iasta nie jest e k s
ponatem m uzealnym , zespołem szacow nych i m a r tw y c h za b y tk ó w ani zaprogram ow anych in sty tu c ji k u ltu ro w ych . N ie jest te ż syn o n im e m obszaru o n a jw yższych w artościach a rtystyczn y ch . Jest n a to m iast przestrzenią, z któ rą zw iązane są n iem al or ganiczne po trzeb y k u ltu ro w e o kreślonych grup lub społeczności". W zakończeniu sw ych rozw ażań po
now nie stw ierdza: „... przez obszar k u ltu r o w y ro
zu m ie m określoną fu n kcjo n a ln ie przestrzeń, która jest p rzed m io tem in te n s y w n e j i d łu g o trw a łej in te r a kcji (sprzężenia zw rotnego) m ię d zy sku p io n ym na niej zespołem m aterialnych, estetyczn ych i sym boli cznych w artości a k o n k re tn ą grupą (społecznością), d zięki czem u owa grupka (społeczność) na drodze spo ntanicznych zachow ań m oże zaspokajać swe róż norodne p o trzeb y k u ltu ro w e osiągając poczucie in teg racji i m ożliw ości ro zw o ju ..." 8
Czy w naszych dok um en tacjach ko nserw ato rsk ich dotyczących m iast pam iętam y, że „kultura — to
przeżycia i czynności poszczególnych ludzi...", a nie
in sty tu c je m ające słowo „ k u ltu ra ” w swym ty tu le, że obszar k u ltu ro w y jest „ przestrzenią, z którą
zw iązane są n iem al organicznie p o trzeb y ku ltu ro w e określonych grup lub społeczności...", i to społe
czności, że ta k pow iem , tubylczych? Rzadko o nich pam iętam y, a już całko w ita ich „ek sm isja” n astęp u je po p rzep ro w adzen iu procesu rew alo ry zacji czy k o n serw acji zespołu starom iejsk iego .
W ty m może tkw ią źródła naszych niepow odzeń i n ie m ożności znalezienia w spólnego języka z m iesz kań cam i rew aloryzo w an ych m iast, choć w naszych elab o ratac h m ogą przeczytać, że zespoły staro m iej skie tw orzą p rz estrze ń społeczną!
W yjaśniając term in „re w a lo ry z a c ja ” , stw ierdzono w
* W ytyczne zostały opracowane przez Zespół Ekspertów Międzyresortowej Komisji ds. Rewaloryzacji Miast i Ze społów Staromiejskich w październiku 1981 r.
1 J. Z i ó ł k o w s k i , Socjologia miasta, PWN, 1964, s. 29.
2 W. T a t a r k i e w i c z , Parer да, PWN, 1978.
3 A. W a l l i s , Pojęcie obszaru kulturowego, (w:) Piano
wanie społecznego rozwoju miast i społeczności teryto Halnych a badania socjologiczne, 1980, s. 70.
W y ty czn yc h , że celem ty ch działań jest „...przyw ró cenie i u trw a le n ie h istorycznie u kszta łto w a n y ch w a lorów za w artych w zespole p rzestrzennym , nadanie m u w spółczesnych treści oraz jego fu n kcjo n a ln ej i ko m p o zy c y jn e j integracji z całością organizm u m iejskiego..." A gdżie tu się zgubił człowiek? Znów
b rzm i m i p rz ek o rn ie zdanie „...miasto jest czym ś
w ięcej n iż zespołem dom ów , u lic i urządzeń k o m u nalnych..."
T o nie są p re te n sje do au to ró w W y ty c zn y c h , to p re te n sje do n as w szystkich. Socjologia jest dla nas stale tem atem zb y t odśw iętnym , m ało używ anym . A zresztą może i teologia? K a rd y n a ł S tefan W y szyński, pisząc w 1976 r. o n ow ych m iastach pol skich, św ietn ie u d ok um entow ał m yśl, że p lan o w a nie urban istyczne jest w gruncie rzeczy działaniem 0 ch a ra k te rz e społecznym : „...Oto ofiarą kilo fó w pa
dają całe osiedla rodzinmje, gdzie dotychczas ż y ły rodziny, które d zięki pracy i oszczędności, sam o dzielnie doszły do zabezpieczenia sobie p rzestrzen i życiow ej. Dziś plany rozbudow y m iast nie liczą się z ty m , że k ilo fy i buldożery godzą w ludzkiß serca 1 niszczą bezlitośnie dorobek lat. T a k jest w ty lu osiedlach rodzinnych, otaczających stolicę czy inne m iasta rozw ojow e. P om ijam problem , czy rzeczy-, w iście budow a m iast m olochów odpow iada d zisie j szy m za m ó w ieniom społecznym , czy te ż jest n ie p rze m y śla n y m n aśladow nictw em b udo w n ictw a in n yc h m etropolii. — W iem y, że m ożna to zrobić, li cząc się bardziej z p raw am i lu d zi do rodzin nej p rze strzen i życiow ej..." *
Czy m am y św iadom ość, że w jak im ś sto p n iu po dobna o p eracja n a żyw ej tk an ce społecznej doko n u je się w czasie słynnych rew alo ry zacji? I tu ta j też zabieg ten nie jest poprzedzony dokładnym i b a d aniam i p acjen ta, a m oże k ró lik a dośw iadczalne go. W sw ych b ad a n ia ch środow iska k u ltu ro w eg o człow ieka n ib y jesteśm y bardzo już blisko ludzi, opisując ich s ta re dom ostw a, a n a w e t in tere su ją c się ich zabytkow ym odżieniem , nie m am y jed n ak pojęcia o sednie spraw y, o tk an ce społecznej i jej ku ltu rze .
J a k tw ierd z ą socjologowie, zjaw isk a i procesy spo łeczne zachodzące w m iejskiej społeczności u k ła d a ją się w określone w zory przestrzen n e. P rzed m io t ekologii ludzkiej jest też ro zu m ian y najczęściej j a ko „...przestrzenne rozm ieszczenie osób i in sty tu c ji
społecznych w m ieście oraz procesy zw iązane z fo r m u ło w a n iem się w zorów tego rozm ieszczenia..." M o że w ięc w naszych b ad a n ia ch urb an isty czn y ch , k r e
śląc fazy rozw oju p rzestrzennego m iast i w y ty czając stre fy ochronne, w inniśm y rów nież z a in te resow ać się fu nkcjonującym w socjologii pojęciem „stre fy n a tu ra ln e j”, o k reślan ej jako „...obszar geo
g ra ficzn y w yodrębniający się ta k indyw idualn ością fizy c zn ą ja k cecham i c h a ra k te ry sty c zn y m i za m iesz ku ją ce j je ludności..."
W racając do m yśli k a rd y n a ła S te fan a W yszyńskie go, upom inającego się o poszanow anie p raw a ludzi do rodzinnej przestrzen i życiow ej, znow u jesteśm y blisko socjologii i jej rozum ienia pojęcia „g ru p y p ie rw o tn e j”, dom inującej w życiu społecznym wsi i m iast m ałych, będących najczęściej obiektem dzia ła ń ko nserw ato rsk ich. W śród patologii w spółczes nego społeczeństw a m iejskiego w ym ienia się m ię dzy innym deprecjację społecznego znaczenia rodzi ny i n ad w ątle n ie a u to ry te tu opartego na trad y c ji.
Czy zjaw isk o to n ie stan o w i ró w n ież zagrożen ia dla tra d y c ji k u ltu ro w y ch , a więc i dla o biek tó w z a b y t kow ych?
O chrona zab y tk ó w w Polsce (a m oże nie tylko) ro z g ry w a się głów nie w sferze zin sty tu cjo n alizo w an y ch akcji, żeby nie pow iedzieć — zb iu ro k raty zo w a n y ch . Całość o p e ra c ji odbyw a się n a lin iach : sp e c ja lista — d ecy d en t — in w esto r — w ykonaw ca. „M iędzy n a m i sp e c ja lista m i” zapom inam y o pierw szym , a je d nocześnie o sta tn im członie — o u ży tk o w n ik u i k o n sum encie k u ltu ry . Jeśli m ów im y „ u ż y tk o w n ik ”, zno w u n ieod m ien nie m am y n a m yśli in sty tu c ję , k tó ra ro zlo k u je sw oje m eble w o d re sta u ro w a n y m dw o rze, rzadk o zaś, i nie w pełni, u św iad a m ia m y so bie społeczeństw o jako u żytk o w n ik a, ale znow u — n ie ja k ie ś anonim ow e, staty sty czn e społeczeństw o, ale k o n k re tn y c h ludzi żyjących w bliższym lub d al szym o toczeniu zabytków czy — ja k in n i w olą — dóbr k u ltu ry .
A lek sa n d er W allis, pisząc o społecznym c h a ra k te rze o b sza ru k ulturow ego , stw ierd z ił: „ W ym ieniając
ta k i obszar, ty m sa m ym stw ie rd za m y istn ie n ie g ru py, w sp ó ln o ty lub społeczności, k tó ra go u ż y tk u je , je s t z n im w ielorako pow iązana i z n im się id en ty fik u je . D latego obszar bogaty w z a b y tk i i usługi, lecz nie u zn aw an y przez żadną grupę, za sw ą k u l
tu ro w ą p otrzeb ę i własność, m oże być p rzestrzen ią
tu ry sty c zn ą , lecz nie staje się p rzez to obszarem k u ltu ro w y m . Jest on b ow iem sy n o n im e m p ełn o w a r tościow ego życia ku ltu ro w eg o o kreślo nej społecznej całości..." 5
D latego niep ok oi m nie m yśl, że w spom niane na w stęp ie sfo rm ułow anie z W y ty c z n y c h , za p e w n ia ją ce, że s ta re dzielnice są „ przestrzenią społeczną”, jest ty lk o zw ro tem grzecznościow ym , bez żadnej k o n sek w en cji w naszej p rak ty ce.
W śród p atolog ii naszego życia społecznego mocno niepo ko i fa k t ro zp rzestrzen ien ia się obecnie choro b y u k ry w a ją c e j się pod ta k im i sław am i, jak slogan, ko m un ał, b an ał, w y ta rty , o k lep an y frazes, ste re o ty p m yślow y. Czy m ożem y zdać sobie sp raw ę, ile ra zy w sw ej p ra cy p osługujem y się słusznym i sfo r m u ło w an iam i, k tó re n ie ste ty sta ją się frazesam i bez p ok ry cia, jeśli nie n a stę p u ją po ty m żadne k o n sekw encje. Są to w ted y ty lk o zd an ia „ozdobniki”. C hciałoby się znów za teologam i pow tórzyć słow a zapisan e w N o w y m T estam encie: „Niech w ięc m o
w a w asza będzie: ta k — ta k, nie — nie".
Pisząc to w szystko św iadom y jestem fa k tu , że sam jeszcze n ie w iem jak to uczynić, by m op raco w u jąc stu d ia h isto ry czn o -u rb an isty czn e m iał n a m yśli p rz e strz e ń społeczną m iast, a nie w yłącznie fu n k cjon ujące w n iej dom y, ulice i u rz ąd ze n ia k o m u nalne.
J. Z iółkow ski przed staw ił w czterech p u n k ta c h o p ty m a ln ą k o n stru k cję sta n u zw anego „w y ob raźn ią socjologiczną” u rb an istó w , k o n stru k c ję rzadko w pełni realizu ją się:
„1. Św ia do m o ść fa k tu , iż u rbanista, stw arzając r a m ę p rzestrzen n ą \dla ludzkiego b ytow an ia , tspełnia fu n k c ję społeczną >o o g ro m n ej doniosłości, ż e p la no w a nie iu rb a n isty czn e fe s t \działalnością p a r e x c e l lence j społeczną;
4 „Tygodnik Powszechny”, nr 22, 1982. 5 A. W a l l i s , op. cit., s. 70.
2. Św iadom ość konieczności zapoznania się w spo sób 'tsystem atyczny z rzeczyw istością społeczną, z tend en cja m i ro zw o jo w ym i w ielkich procesów k u l tu ro w y ch zachodzących w świeckie, pz ew olucją pod staw ow ych ugrupow ań, 'w k tó r y c h ż y je czło w iek, z kieru n k a m i, \w jakich podążać będą fo r m y spo łecz ne organizacji i społecznego zachow ania, lu d zkie preferen cje i postaw y;
3. Św iadom ość ftego, że reąlizacje architekto n iczn o -u rbanistyczne w yw o łu ją doniosłe jsku tki społeczne, u niem ożliw iając bądź pozw alając nla .zaspokojenie ludzkich potrzeb, na spełnienie lu d zkich nadziei i aspiracji;
4. Św iadom ość, iż działalność u rb a n isty, jego poglą dy, oceny, jego «ideologia» są zdeterm inow ane przez pochodzenie etniczne i klasow e, przez jego do św iadczenia życiow e i przynależność grupow ą”. 8
N astępne u w ag i n asu w ające się p rz y lek tu rz e W y
ty czn y ch dotyczą treśc i program ów k o n se rw a to r
skich: dla m iejsk ich zespołów zabytkow ych. Na czo łowe m iejsce w tym zak resie w ysuw a się w nich problem s tre f ochrony k o n serw ato rsk iej. P rzyzn am się, że nie bardzo w ierzę w te m agiczne koła, to znaczy nie w ierzę w ich b y t autonom iczny, uśw ię cony jed ynie decyzją ad m in istracy jn ą. W ażniejsza je st treść program u konserw atorskiego dotycząca k o n kretnej p rzestrzeni m iasta lub jego otoczenia, niż sam a obwódka. Istnieje czechosłowacka lista re zer
w atów urb an isty czn y ch z ustalonym i raz na zawsze strefam i ochronnym i. Znając jed n ak z p ra k ty k i fa k t płynności g ran ic m iędzy zm iennym i i n iezm ienn y m i elem entam i program ów konserw atorsk ich , nie m am przek o n an ia do tych sztyw nych „m urów o b ro n n y c h ”. D latego w ydaje m i się, że obecne te n d encje do rozw ażań n ad tak im a nie innym p rz e biegiem lin ii stref, z pom inięciem treści p ro g ra m ów konserw ato rskich, są błędne. Nie spełni to oczekiw ań, podobnie jak zaw iedliśm y się n a k la sy fikacji zabytków i, na szczęście, nie doczekaliśm y się ce n traln ej k lasy fik ac ji w arto ści zabytkow ych m iast.
W om aw ian ych W y ty c zn y c h b ra k u je m i w łaśnie bliższego sprecyzow ania elem entów sk ładających się n a p ro g ram y k o n serw ato rsk ie dla m iast. Nie są dla m nie jasne w ystępujące tam sform ułow ania: str. 17: „postulaty konserw atorskie dotyczące: — zachow ania elem en tó w u kła d u przestrzennego o
wartościach estety czn ych i krajobrazow ych...” — to
trze b a bliżej określić, rozszyfrow ać;
8 J. Z i ó ł k o w s k i , op. cit.
str. 19: „koncepcja i d o k u m e n ty p la n u ” — podano tam , że dla stre fy „A” konieczne są u stalen ia obo w iązujące w tej stre fie — oczekiw ałem że podane zostaną p rzy kłado w o choćby zag ad n ien ia s k ła d a ją
ce się n a ta k ie u stalen ia;
— podobnie dalej: dla s tre fy „B ” konieczne jest w edług W y ty c z n y c h „ustalenie u w a ru n k o w a ń w za
kresie sposobu zagospodarow ania te j s tr e fy ” — tu
: " nież p ro si się o bliższe w y jaśn ien ia tej sp raw y ; s tr 24: w opisie treśc i ry su n k ó w plan u szczegóło wego podano, że p lansza n r 4 w inn a o k re śla ć „za
sady kszta łto w a n ia a rc h ite k tu r y ” — i znow u n ib y
w szyscy w iedzą o co chodzi (a zresztą, k to to wie?), ale przydałoby się sprecyzow anie zagadnienia. W racając raz jeszcze do sp ra w y w y ty czan ia stre f, w p ra k ty c e P rac o w n i B adań U rb an isty czn y ch s ta ra m y się w ychodzić od treśc i p ro g ram u k o n se rw a torskiego, k tó ry w ytycza n am strefę, a nie od s tr e fy, k tó ra w ytyczałaby p ro g ram k o n serw ato rsk i. S trefę k o n serw ato rsk ą tra k tu je m y jako w yn ik p ro g ram u k o n serw ato rsk ieg o , a nie głów ny elem ent decyzji ad m in istracy jn ej.
O statnia sp raw a, k tó rą chciałbym poruszyć po le k tu rze W y ty c z n y c h — to szum nie b rzm iąca: o b ro n a autonom iczności b ad a ń h istorycznych. Z n an y jest nam , au to ro m stu d ió w h isto ry czn o -u rb an isty ezn y ch , zarzu t ze stro n y u rb a n istó w , że stu d ia nasze są zbyt obszerne, p rzeład o w an e n iep o trzeb n y m w ich m n ie m an iu bagażem in fo rm acji h isto ryczny ch. D latego też w W y ty c z n y c h znalazło się sfo rm ułow anie, że stu d ia h isto ry czn o -u rb an isty cz n e w sw ym zak resie pow in ny być dostosow ane do p ro b lem a ty k i i za dań p la n u zagospo darow ania p rzestrzenn ego oraz zaw ierać dane u m o żliw iające sprecyzow anie w y ty cznych k o n serw ato rsk ich . Otóż niepo ro zu m ien ie w y nik a z p rz ek o n an ia u rb an istó w , że stu d ia te są e lab o ratam i „jednorazow ego u ż y tk u ”, podczas gdy w rzeczyw istości stanow ić m ają one najobszerniejsze kom pendium w iedzy n a tem at h isto rii m iasta, o p ra cow ane zgodnie z m etodologią b ad a ń h isto ry czny ch , a n ie in stru k c ją u rb an isty czn ą.
W W y ty c z n y c h sfo rm ułow an ych przez u rb a n istó w oczekiw ałbym raczej zestaw u „d o d atk ow ych” p y ta ń pod naszym ad resem i zagadnień, k tó re m am y w yjaśnić w naszych bad an iach, a n ie o g ra n ic ze nia naszego w a rsz ta tu naukow ego dla p otrzeb k o n kretn eg o , ale jedn orazow ego p lan u zago spo darow a nia przestrzenn ego .
I m g r J a n u sz K u b ia k j P P P K Z — Oddział Badań i K onserw acji
Pracownia Badań U rbanistycznych W arszaw a
NOTES ON "GUIDE-LINES FOR THE ELABORATION OF PROBLEMS OF THE PROTECTION OF CULTURAL VALUES IN PLANS FOR LAND DEVELOPMENT”
The author presents ample reflections which came to his mind while reading "Guide-Lines for the Elabora tion of Problems of the Protection of Cultural Values in Plans for Land Development” drawn in October 1981 by the Group of Experts of the Interbranch Commission for the Renewal of Towns and Old-Town Complexes. In the first place he points out that the dominating thought in the text of "Guide-Lines” as well as in the
entire conservation and town planning is that the town is mere a set of houses, streets and communal ame nities, while a socio-cultural sphere is left out totally. Monuments protection in Poland (and perhaps not only here) covers mainly a sphere of organised campaigns. All operations take place on the followig lines: a spe cialist — décident — investor — excutor, while the first and at the same time the last link, namely the
user and consumer of culture, is forgotten. It is disqu ieting to think that the phrase in ’’Guide-Lines” ensur ing that all districts are ”a social space” is only a courtesy, without any meaning in practice. Some reser vations arise also with regard to the content of con servation programmes for urban historic complexes, and in the first place the problem of the zones of conser vation practice. It seems improper to consider zone lines separately from conservation programmes. The
conservation zone should be regarded as a result of conservation programme and not a main element of administrative decision.
The last question to which the author brings attention is the problem of historic and town-planning studies, which should not be an urbanistic instrument but a comprehensive compendium of information on the town history, elaborated according to methods of historic in vestigation.
TADEUSZ MICHALAK
STARE MIASTO W ŁĘCZNEJ
— STUDIUM SZCZEGÓŁOWEGO MIEJSCOWEGO PLANU REWALORYZACJI
W chw ili rozpoczęcia budow y L ubelskiego Z agłę bia W ęglowego prow adzone b y ły przez W ojew ódz ką P raco w n ię U rb anistyczną w L u b lin ie liczne p ra ce projek to w e n ad jego przyszłym kształtem . W 1974 r. z in icjaty w y ówczesnego W ojew ódzkiego K o n serw ato ra Z abytków zlecono P raco w n i P ro je k tow ej lubelskich P K Z -etów w y konanie S tu d iu m M iejscow ego P lanu Szczegółow ego Starego M iasta w Łącznej. Celem było odpow iednio w cześniejsze
przygotow anie m ateria łó w i w y pracow anie poglą dów na tem at przyszłości daw nej Łęcznej. S tudium zostało przekazane inw estorow i w I k w a rta le 1976 4
W edług w ytycznych ze szkicowego plan u ogólnego o trzy m an y ch z W ojew ódzkiej P rac o w n i U rb a n is ty cznej wielkość przyszłego m iasta Łęczna w idziano w gran icach 25 lub 70 tysięcy m ieszkańców . O sta tecznie ustalono, że ten ośrodek m iejsk i liczyć b ę dzie docelowo do 25 tysięcy m ieszkańców , z zazn a czeniem , iż jest to uściślenie podyktow ane u p ro szczeniem p rac projektow ych. D rugim w ażnym m a te ria łe m były w ytyczne u rb a n isty cz n o -k o n serw a- to rsk ie o pracow ane przez d ra inż. arch. R om ualda D ylew skiego. Oprócz sp ra w zw iązanych z zag ad n ien iam i k onserw ato rsk im i, w skazano w nich in s p iru ją c y k ieru n e k p ra c n ad now ym p lanem m iasta. A utorzy opracow ania m ieli też do dyspozycji s tu dium h istoryczno -urbanistyczne n ap isan e przez m gra Leszka K ozakiewicza z w arszaw skiego Od działu PK Z oraz p racę Łęczna — rozw ój i p rze
m ia n y planistyczne m iasta n ap isan ą przez Józefa
T om asza F razika. W ym ienione m a te ria ły au to rzy w zbogacili w łasnym i o pracow aniam i i stu d iam i.2 Dla potrzeb opracow yw anego S tu d iu m zespół p ro je k tu ją c y w ykonał szczegółową in w en tary zac ję u r
banistyczną, k tó rą objęto b u d y n k i m ieszkalne, u sługow e i gospodarcze, te re n y — ich sposób u ży tk o w ania, w łasność i p okrycie o ra z drogi i place. B u d yn ki m ieszkalne i usługow e re je stro w a n o n a pod k ład ach geodezyjnych i w k a rta c h in w e n ta ry z a c y j nych. Dla każdego o b iek tu sporządzono rów nież w stęp n e orzeczenie o stan ie tech niczny m o raz w y rysow ano rz u t poziom y p ierw szej ko n d y g n acji z podaniem zasięgu podpiw niczenia. W te re n ie w yko nano odręczne ry su n k i elew acji w szy stk ich b u d y n ków, z zaznaczeniem podstaw ow ych w ym iarów . W yniki in w en tary zac ji przed staw io n e zostały w sposób g raficzn y i opisow y. W części graficzn ej zi lustrow ano rodzaj zainw esto w an ia i zasięg w łas ności tere n u , sposób u ży tk ow ania b u d y n k ó w oraz ich stan techniczny, w ysokości i ro zw in ięcia pier rzei w szystkich ulic. W części opisow ej u sy ste m a ty zowano w tab ela ch w szystkie dane liczbow e uzy skane w czasie in w en tary zac ji. O pracow ano n a stępujące tabele: m ieszkalnictw o, u sługi, ad m in i stracja, k o m un ik acja i łączność, przem ysł, składy, budow nictw o.
Historia i miasto dzisiejsze
Łęczna w yróżnia się m alow niczym położeniem , z a j m ując w yniosłe nadrzeczne brzegi. K o n fig u racja te re n u pom ocna była w w y tw o rzen iu d w u elem en to- wego zespołu — m iasta i zam k u rozdzielonych w ąs ką doliną rzeczki Ś w inki; w całość w iąże go ro z legła dolina W ieprza. N adrzeczne sk a rp y p o k ry te są b u jn ą zielenią, o grody o p ie ra ją się o rzekę, a k ra jo b raz m iejski zlew a się n iem al z p rzyrodą. Przypuszczalnie od czasów n ajd aw n ie jszy ch p rz e biegał tędy szlak h and lo w y łączący ziem ie ru sk ie z Lubelszczyzną. P ierw sza osada ta rg o w a p ow stała
1 Studium opracował zespół: mgr inż. arch. Tadeusz Michalak, mgr Leokadia Grygiel, mgr inż. arch. Ja dwiga Jamiołkowska, mgr inż. Wiesław Chojnacki, mgr Jadwiga Pilarska; stałym konsultantem naukowo-histo- rycznym opracowania jest mgr Jadwiga Teodorowicz- -Czerepińska.
2 J. T e o d o r o w i c z - C z e r e p i ń s k a , Łęczna —
charakter zabudowy oraz katalog obiektów zaintereso wania konserwatorskiego wraz ze wskazaniami konser
watorskimi, opracowanie PP PKZ, Oddział Lublin; W.
S i e m i ń s k i , Analiza społeczno-przestrzennego modelu
Łęcznej, Inwentaryzacja urbanistyczna wykonana przez
zespół projektowy PKZ Oddział Lublin; Studium walo
ryzacji zabudowy i pokrycia terenu, wykonane przez ze
spół projektowy oraz zdjęcia fotograficzne rejestrujące zabudowę całego miasteczka, niestety wśród materiałów zabrakło studium krajobrazu, co było niemożliwe do wykonania w tak krótkim czasie. * ‘