• Nie Znaleziono Wyników

Charytatywna działalność br. Alberta na Skałce w Krakowie (1888-1908)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Charytatywna działalność br. Alberta na Skałce w Krakowie (1888-1908)"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

Janusz Zbudniewek

Charytatywna działalność br. Alberta

na Skałce w Krakowie (1888-1908)

Studia Theologica Varsaviensia 16/2, 165-185

1978

(2)

Studia Theol. Vars. 16 (1978) nr 2

CHARYTATYWNA DZIAŁALNOŚĆ BR. ALBERTA N A SKAŁCE W KRAKOWIE (1888— 1908)

T r e ś ć : I. Akcja charytatywna w K rakowie pod koniec X IX w ., II. Br. Albert opiekunem ogrzewalni na Skałce; III. Początki zgroma­ dzeń albertyńskich; IV. Odejście albertynów ze Skałki.

Początki c h a ry ta ty w n e j działalności A dam a C h m i e l o w ­ s k i e g o , późniejszego br. A l b e r t a , w iążą się z jego poby­ te m w k lasztorze oo. p au lin ó w na Skałce w K rakow ie, w k tó ­ reg o bezpośrednim sąsiedztw ie znajdo w ały się dw a pierw sze schro nisk a dla bezdom nych. S kąp e na te n te m a t w zm ianki bio­ g rafó w nie o ddają skom plikow anej sy tu acji, w jak iej br. A lb e rt rozpoczął sw ą niezw ykłą służbę na rzecz nędzarzy m iasta K ra ­ kow a i okolicy. D latego w arto podjąć próbę odtw orzenia nie­ znanych szczegółów z tego p o b y tu w oparciu przede w szytkim o niep ub lik o w an e dotychczas, choć frag m en tary czn e, źródła paulińskie. D la uzyskania pełniejszego obrazu trzeb a n a jp ie rw przypom nieć działalność c h a ry ta ty w n ą podejm ow aną na te r e ­ nie K rak o w a przed w y stąp ieniem br. A lb erta, a n astęp n ie p rze­ śledzić k o n ta k ty zgrom adzeń a lb e rty ń sk ich z pau lin am i nie ty lk o w e w spom nianym ok resie p rzebyw ania na Skałce (1888— 1893), ale i bezpośrednio po nim (1893— 1908), ja k ró w ­ nież po opuszczeniu przez nich Skałki.

I. AKCJA CHARYTATYWNA W KRAKOWIE POD KONIEC X IX W.

Z ain tereso w an ie br. A lb e rta nędzarzam i na tere n ie G alicji, a zwłaszcza w K rakow ie, zrodziło się na tle ówczesnej ożywio­ nej działalności c h a ry ta ty w n e j prow adzonej zarów no przez in sty tu c je społeczne ja k i przez w ładze ad m in istracy jn e. Oprócz bow iem organizacji ściśle c h a ry ta ty w n y c h o likw id ację żeb rac­

tw a w K rakow ie troszczył się sam zarząd m iasta.1 Obliczono,

1 Por. (O sytuacji bezdomnych i akcji charytatywnej w Krakowie), Czas 9 (1855) nr 105 s. 1.

(3)

że do końca 1895 r. działało na tere n ie K rakow a 16 sto w arzy ­ szeń sta ry c h i now ych, zajm u jący ch się udzielaniem pom ocy ubogim i grzebaniem ich zwłok, 25 stow arzyszeń dobroczyn­ nych, 6 ochron oraz 2 zakłady dla niem ow ląt i po drzutk ów .2 D oraźnie opiekow ały się ubogim i K on ferencje św. W incentego a P au lo .3 Dzieciom najuboższym i bezdom nym spieszyły o fia r­ nie n a ra tu n e k zgrom adzenia m isjo n arzy i szary tek .4 P rz y f u r ­ ta c h k lasztornych żyw iono codziennie w ielu głodnych, k tó ry c h liczba dochodziła n iek ied y do s tu osób.5

Z arząd m iasta przeznaczał na akcje c h a ry ta ty w n e znaczne sum y pieniężne, np. w 1879 r. w ydano na te n cel 100 000 zł. D użą aktyw ność p rze jaw ia ł założony w 1865 r. z in ic ja ty w y obyw ateli m iasta tzw. p rz y tu łe k pracy. P rzebyw ało w nim ok. 500 osób, k tó re zarab iały na w łasne u trzy m an ie w y p latan iem p rzedm iotów ze słom y i w ik lin y, grom adząc p rzy ty m skrom ne oszczędności. U staw y ra d y m iejsk iej zw racały uw agę na ko­ nieczność u kró cenia plagi w łóczęgostw a i p różniactw a. Np. u staw a z 10 V 1873 r. oraz decyzja p rez y d e n ta m iasta M. Z y - blikiew icza z 12 V II 1877 r. nakazyw ały, ab y w ym igających się od pracy zm uszać do niej, a n aw et kierow ać do dom ów k a rn y c h .6

Tego ro d zaju zarządzenia nie rozw iązyw ały je d n a k p ro ble­ m u. B ardziej słuszne i celow e b y ły k o n k retn e in icjaty w y , np. zbudow ana za p re z y d e n ta J. D i e t l a (1866— 1874) ogrzew al­ nia, w k tó rej ubodzy znajdow ali schronienie w okresie m ro ­ zów. P re zy d e n t F. S c h l a c h t o w s k i (1884— 1893) otw orzył w K azim ierzu k. K rakow a (obecnie dzielnica m iasta) dwie ogrzew alnie: m ęską p rzy ul. P iek arsk iej 21 w b a ra k u pokosza- row ym , zw aną stąd k a u k a sa rn ią lub k aukazernią, oraz żeńską p rzy ul. Skaw ińskiej 12 w ydzierżaw ioną od S z e m b e r g a . N ad obu p rzy tu łk am i czuw ał p ła tn y stróż, k tó ry m iał się tro sz ­ czyć o w aru n k i noclegow e ubogich.7 Na podstaw ie zachow anych

2 J. В a d e n i, Obrazki z k rakow skiej nędzy, P P 53 (Д897) s. 199.

3 A . S c h l e t z , Działalność dobroczynna Kościoła krakow skiego na

przestrzeni w iek ó w , N C M C (1966) nr 5—6 s. 120; J. M . Ś w i ę c i c k i ,

Idea Brata Alberta na tle epoki, C a r ita s 3 (1947) s. 280— 285.

4 K . ' L a n g e , Ks. K azim ie rza Siemaszki dom schronienia i dobro­

w olnej pracy dla biednych opuszczonych chłopców, K r a k ó w 1887; F . В i -

m a , Ks. Franciszek Siemaszko twórca dzieła miłości i poświęcenia, C a ­

r it a s 3 (1)947) s. 107— ,112; Z akład św. Elżbiety (dla sierot i niemowląt),

N o w a R e fo r m a 7 (1888) n r 129 s. 3.

5 J. B a d e n i , O b r a z k i z k r a k o w s k ie j n ę d z y , P P 52 (1896) s. 198, 201. e L. D ę b i c k i , Słowo o biednych i dobroczynności w Krakow ie, K r a ­ k ó w 1880 s. 4 n. 11. 34 n.

(4)

13] PO B Y T BR. A L B E R T A N A S K A Ł C E 1 6 7

planów , in w e n ta rzy i sztychów m ożna ustalić położenie, a także częściow o w ygląd zew n ętrzn y ty c h budow li. Schronisko m ę­

skie usy tu o w an e było na g ru n ta c h m iejskich m iędzy p arcelam i k o n w en tu oo. paulinów w odległości ok. 50 m od południow o- w schodniego narożnika kościoła. B ył to p a rte ro w y b u d y n ek o dw óch oknach w ścianie szczytow ej, tj. południow ej, zw ró­ conej do u l. P iek arsk iej, oraz zapew ne także dwóch w ścianie w schodniej. Nie posiadał ogrodzenia, sąsiadując bezpośrednio z kościołem skałecznym , otoczonym od stro n y schroniska m u - rem , w k tó ry m była bram a. W pobliżu znajdow ały się dw ie szopy i kom pleks budy n k ó w p artero w y ch , należących p raw d o ­

podobnie do położonej niedaleko ogrzew alni kobiecej.8 O tym zaś, ja k zakłady te w y gląd ały w ew n ątrz, m oże św iadczyć fak t, że gdy pew nego dnia zim ą 1888 r. ogrzew alnię m ęską odw ie­ dzili członkow ie K o n feren cji św. W incentego à Paulo z A. C hm ielow skim i L. D ę b i c k i m na czele, jej w idok zade­ cydow ał ostatecznie o pow ołaniu życiow ym C hm ielow skiego.9

II. BR. ALBERT OPIEKUNEM OGRZEWALNI NA SKAŁCE

A. C hm ielow ski p rzy b y ł do K rak o w a w październiku 1884 r. po rocznej pracy apostolskiej na Podolu, gdzie propagow ał idee trzeciego zakonu św. Franciszka. Zam ieszkał okresow o u oo. kapucynów', z k tó ry m i był zap rzyjaźn io n y przez o. W. N o w a ­ k o w s k i e g o , a potem u oo. kam edułów na Bielanach. W ty m czasie p rzygotow yw ał do d ru k u podręcznik terc ja rstw a , a je d ­ nocześnie oddaw ał się działalności c h a ry ta ty w n e j. D nia 25 V III

c h a l s k i , Brat Albert. W setną rocznicę urodzin (1846— 1946), Kraków 1945 s. S0 п.; К. R o z m a n i t, Historia przytuliska Br. Alberta w K ra­ kow ie, ul. K rakow ska 47, Kraków 1946. Mps ArSAKr ( = Archiwum S ióstr A lbertynek, Kraków, ul. Woronicza 10).

8 Grunty m iejskie, na których znajdowała się ogrzewalnia męska, były pierwotnie oznaczane liczbą katastralną 977 i numerem hipotecz­ nym ,1771. Dekret ekspozytury skarbowej w Krakowie z 17 XII 1883 r. ArSKr 69 s. 171. W późniejszych latach parcele obejm owały liczby od 449 do 452. Tamże, 69 s. 153. 471. Por. Plan otoczenia Skałki z 1854 r. tamże, 314 plany s. 1. 4; Odpis uw ierzytelniony (dóbr konwentu) z 6 II 1878 r. tamże, 69 s. 125; zdjęcia fot. śztychów G. Ebenhausena z drugiej poł. X IX w. tamże, 480 s. 20; obraz olejny sygnowany gm erkami GH

-z poł. X IX w. przedstawiający otoczenie Skałki (oryg. na Skałce, re-

-prod. w: K. W o ź n i a k , Małopolska w obrazach, Kraków 1921 tabl. 16 nlb.).

9 ,.W paru niskich, brudnych izbach panował półmrok. Tu i ówdzie kopciła odrutowana naftow a lampka, ośw ietlająca plugawe, odrapane ściany. Parę ław zbitych z gołych desek, bez garści słom y (...) były jed ynym i legow iskam i”, jak wspom inał L. Dębicki. C. B z o w s k a , Ze w spom nień o Bracie Albercie, Caritas 13 (1957) nr 3 s. 9. Por. А. В ό­ τι i e с к i, Brat Albert (notatki), Znak 18 (1966) s. 714 n. (nr 144).

(5)

1887 г. przyw dział w kościele oo. kapucynów h a b it te rc ja rsk i św . F ranciszkâ o bierając im ię br. A lberta. Po p ew nym czasie g w a rd ia n k laszto ru w ym ów ił m u m ieszkanie, bo różnił się od nich stro je m .10 Pow rócił w te d y do sw ojego m ieszkania p rz y ul. B asztow ej 4, gdzie o tw orzył pracow nicę m alarsk ą, k tó ra w k ró tce stała się p rzy tu łk ie m d la bezdom nych chłopców . I n te r ­ w en cje sąsiadów, k tó rz y sk arży li się na zakłócanie im spo ko ju, zm usiły go do szukania innego m iejsca. Chłopców um ieścił u p. B o c h e n k o w e j p rzy ul. D ługiej, a sam znalazł sch ro ­ nien ie u W. Ł e p k o w s k i e g o , stom atologa, p rzy ul. S tra ­ szewskiego. 27 I 1888 r. zapisał się do K onferencji św. W in­ centego à Paulo, k tó re j prezesem b y ł w spom niany L. D ębicki, re d a k to r „C zasu”. W dniu 25 V III tego rok u złożył ślu b y za­ konne na ręce kard. A. D u n a j e w s k i e g o i postanow ił zao­ piekow ać się m ieszkańcam i m ęskiej ogrzew alni na Skałce p rze­ ję ty ich losem, k tó ry poznał niedaw no osobiście.11

W ty m celu poprosił oo. p aulinów , k tó ry c h k lasz to r zn ajdo ­ w ał się w bezpośrednim sąsiedztw ie ogrzew alni, o gośdinę d la siebie i M iku sw oich to w a rz y sz y -te rc jarz y . Ó w czesny p rze o r, o. Ignacy F e d e r o w i c z , k tó re g o z br. A lb ertem łączyła po­ w stań cza przeszłość, p rz y ją ł go chętnie, w idząc w niim sojusz­ n ik a swoich w łasn y ch bliższych i dalszych zam ierzeń. J a k a p rz e o r d proboszcz p a ra fii sta le się sty k a ł z m iejscow ym i n ę ­ dzarzam i, k tó rzy stan ow ili pow aży p roblem dla k laszto ru nie ty lk o w czasie uroczystości odpustow ych, ale także w ciąg u całego roku. W ty m sam ym czasie p rzy b y ły na ul. P ie k arsk ą ss. szary tk i i zaczęły rozbudow yw ać zakład dla biedn ych dzie­ ci oraz p o staw iły kaplicę, k tó ra m iała służyć także m iejsco­ w ej ludności. In icjaty w y te b y ły bardzo na rękę o. przeorow i, k tó ry spodziew ał się, że dzięki nim biedota grom adząca się w okół klaszto ru zaprzestan ie włóczęgostwa. P rz y tym sn uł am b itn e p lan y przyw rócenia daw nej św ietności zniszczonem u sa n k tu a riu m św. S tan isław a. N ie ty lk o odnow ił je, lecz m a­ rz y ł np. o przeprow adzeniu alei ko ro n acy jn ej m iędzy kościo­ łem skałecznym a W aw elem .12

10 W . К 1 u z, Adam. Chmielowski Brat Albert, K r a k ó w 1975 s. 12Э

n-124 n n . 128 n. 135 n. P o r. M. K a c z m a r z y k , K ardyn ał D u n aje w ski a Brat A lb ert i jego Zgromadzenie, Z a k o p a n e 1957 s . I. M p s A r S A K r . 11 M . W i n o w s k a, Frère A lb e rt ou la face aux outrages, P a r is 19-53 s. 106; A . O k o ń s k a , A dam C h m ie lo wski Brat A lbert, W a r s z a w a 1967 s. 244— 250; J. 2 a k -T a r n o w s k i , Brat A lb ert A d a m Chmielowski.

W służbie Boga, ojczyzn y i bliźnich, W a r sz a w a 1973 s. 93— 97.

12 J. Z b u d n i e w e k , O. Ignacy A m b ro ży Federowicz (1836—1913},

(6)

[5 ] PO B Y T B R . A L B E R TA N A S K A Ł C E 1 6 9 '

K laszto r b y ł jeszcze w połowie z a ję ty przez św ieckich loka­ torów , k tó rz y go 'zniekształcili ró żn y m i p rzeró b k am i.13 Br. A l­ bertow i w yznaczono na drugim p iętrze trz y pokoje, kuchnię i przedpokój, a pomad to szopę obok k laszto ru n a w a rs z ta ty oraz s ta jn ię d la k o n ia.14 W dw óch pokojach zam ieszkali t e r - cjarze-m ow icjusze, a w trzecim br. A lb e rt urządził sw oją p ra ­ cow nię m alarsk ą, do k tó rej przeniósł m .in. dw a znane obrazy: O puszczona plebania i P rzed karczm ą. „B yły tu (nadto) dziw nie ja s n e i k w ie tn e o b razk i z Bielan, ja k o to: kościółek z zew n ą trz i w e w n ątrz, podw órzec kościelny, d o m ek k am ed u ły z ogród­ kiem i *inne”.is W iadomo, że br. A lb ert n iejed n o k ro tn ie m alo­ w aniem zdobyw ał fund u sze dla biednych. T eraz je d n a k nlie m ógł tej p ra c y pośw ięcić w iele czasu. W liście z końca 1889 r.

do b rato w ej M arii z K ł o p o t o w s k i c h — C h m i e l o w- s k i e j , a rty s tk i-m a la rk i spodziew ającej się dziecka, p isał czy­ niąc alu zję do czekających ją now ych obowiązków: „M oje m a­ la rstw o zawsize izbyt 'nierówno u p raw iam , rw ie się te ra z ja k n itk i pajęczyny, choć się sta ra m m alow ać, k ied y mogę. M yślę, że k ie d y 'bocian p rzy n iesie do m kłego dotmfcu na leśnej iew a- ndzie ja k ie cacko w prezencie, na p rzy k ła d h a rm o n ijk ę żyw ą, m u zyk a p rz e rw ie spokój do maiowainia p otrzebny i będzie się działo w te j rzeczy to satmo w Koresizkowie, co n a S kałce św. S tan isław a w K rakow ie. Ś w ięty S tan isław Biskup, pod opieką którego oboje zostajem y, n ie je s t p a tro n e m m alarzy, ja k w ia - dom o.” 16

kujące się sierotami budują kaplicę, Nowa Reforma 7 (1888) nr 114 s. 2;

Zakład św. Elżbiety, tamże, nr 129 s. 3.

13 Na 11 paulinów było 60 lokatorów rekrutujących się z mieszczan, Żydów, a nawet ziemian. Zajm owali oni 20 pokoi i 6 kuchen w r a z . z przedpokojami i urządzeniami sanitarnym i, gospodarze zaś 19 pokoi, refektarz, kuchnię, śpiżarnię i piwnicę. Korespondencja w sprawach podatkowych. ArSKr 267 s. 7; Inwentarz kościoła i klasztoru na Skałce. Tamże, 185 s. 17. Spis ludności z 1890 r. podaje, że w dyspozycji pauli­ nów było tylko 7 pokoi. ArMKr ( = Archiwum Miasta Krakowa), sygn.. Dz. VIII nr 42—64, s. 836. W aktach jednak domowych często powtarza się liczba 19 pokoi.

14 Spis cyt., s. 836—θ36 a. Kontrowersyjna w ydaje się własnoręczna notatka br. Alberta w Spisie, że bracia zajmują 4 pokoje, 2 kuchnie i 1 przedpokój. Tamże, s. 836 a. Na tej samej bowiem karcie znajduje się jego adnotacja, że mieszka z nimi w charakterze gości trzyosobowa rodzina Burzeców. Znając pod tym w zględem zw yczaje br. A lberta w o l­ no przypuszczać, że z otrzymanej kwatery odstąpił potrzebującej rodzi­ nie pokój i kuchnię.

15 W. C h m i e l o w s k i , Dalszy ciąg w spom nień rodziny Brata A lber­ ta. Nasza Myśl 5 (1936) nr 1 s. 23. Por. K. M i c h a l s k i , dz. cyt., s. 54.

Ш .

16 K. M i c h a l s k i , dz. cyt., s. 190 n.: A. S c h l e t z (wyd.l, Pisma Adam a Chmielowskiego (Brata Alberta), NP 21 (1965) s. 66. Przedruki

(7)

Po zam ieszkaniu na Skałce b r. A lb ert zw rócił się do m agi­ s tr a tu m. K rakow a z pro śb ą o przyzinainie m u p ra w a do opieki nad m ęską ogrzew alnią. O. Federow icz sk o rzy stał z tej okazji, a b y przypom nieć m ag istrato w i, że jego p op rzed nicy od dw u ­ dziestu la t prow ad zili sp raw ę sądow ą o p raw o w łasności do parceli, n a k tó rej znajdow ała się ogrzew alnia. W ydane w 1883 r. orzeczenie gm iny zdaw ało się ju ż roistrzygać spra'w ę n a ko­ rzyść k o n w en tu .17 Pom im o to w n a stę p n y c h lata ch p arc e lę tę określano jako w łasność m iasta luib sk a rb u rządow ego.18 W p a ­ ździerniku 1888 r. — zapew ne po k o n fro n tacji stanow isk — br. A lb ert uzyskał zgodę m iasta na przejęcie ogrzew alni oraz pozw olenie na zbiórkę uliczną na rzecz ubogich. O trzy m y w ał też od ra d y m iejskiej 300 złr na urządzenie ogrzew alni i 700 z łr na p o trzeb y bieżące.19

W spisanej 1 X I o ficjaln ej um ow ie br. A lb e rt p rz e ją ł bezin - tereso w an ie cały ciężar opieki nad ogrzew alnią, zobow iązując się do zdobyw ania d la ubogich żywności, odzieży i pracy. O biecał w y staw ić m u ro w an ą k u ch n ię oraz zaopatrzyć ją w po ­ trz e b n e naczynia, w ęg iel i n aftę. Dla p rzeprow adzenia k w esty m iał zakupić konia i w ózek. P rz y ją ł te ż obow iązek sk ładania co ro k u sp raw ozdania ze sw oich czynności i s ta n u schroniska. Jednocześnie p o d jął się zaprow adzić sta ły nad zór kobiecy w sąsiedniej ogrzew alni dla k o b iet i w m iarę sw ych m ożliw ości udzielać im pom ocy m a te ria ln e j.20 W krótce p o tem 3 X II p a u ­ lin i ze sw ej stro n y zadeklaro w ali, że „ze w zględów h u m a n ita ­ rn y c h m iłosierdzia n a d bied n y m i, k tó ry m i m a g istra t postano­ w ił się zaopiekow ać za p o śred n ictw em B ra ta A lb e rta z 3-go zak o n u św. F ranciszka z A syżu, p rzeo r podzielający koniecz­ ność tej opieki” godzi się na propozycje m ag istra tu p o staw ie­ nia na gruncie k laszto rn ym prow izorycznej u b ik acji obok m u ­ ró w k a u k a sa m i.21

Dow odem żywego zaiinterosow ania się w ładz m iejskich now ą fo rm ą działalności hr. A lb e rta była w izy ta p rez y d e n ta miaista

zaw ierają pew ne odchylenia w porównaniu z kopią przechowywaną w ArSAKr. Por. W. K I u z, dz. cyt., 166 nn.

17 Posiedzenie Rady M iejskiej (m. in. krótka informacja, o zaniecha­ niu procesu z paulinami o w łasność рагсэ1 na Skałce), Czas 37 (1883) nr 254 s. 2.

18 Por. Kalendarz krakow ski, Kraków 1887 s. 122.

19 Przytułki nocne, Nowa Reforma 7 (1888) nr 244 s. 3; Rada Miasta

K r a k o w a (o ogrzewalni), tamże, nr 249 s. 2; nr 250 s. 2.

20 A. S c h l e t z , Pisma, art. cyt., s. 143; J. Ż a k-T a r n o w s к i, dz. cyt., s. 102 nn.

21 Akta o ogrodach i parcelach, spór z miastem. 1480— 1908. ArSKr Æ9 s. 179 a.

(8)

| 7 ] P O B Y T BR. A L B E R T A N A S K A Ł C E 1 7 1

F. S zlach to w sk i ego w g ru d n iu tegoż ro k u w ogrzew alni. S tw ierd ził on, że o grzew alnia b y ła c zy n n a c a ły dzień, ubodzy o trz y m y w a li gorące posiłki w ilości od 30 d o i 68 p o rcji, n iek tó ­ rz y w y k o n y w ali n a m iejscu słomiamiki łu b n a p ra w ia li obuw ie.22 C iągle je d n a k - pom im o kswesty oilicznej i w łasnej p ra c y bez­ dom n ych o raz k o rzy sta n ia z fuinduszu m iejskiego - b o rykan o się z tru d n o ściam i finansow ym i. D użym obciążeniem okazał się p rz y itym obow iązek płacenia czynszu za w ynajm ow an e p rze z braidi m ieszkanie. Należność reg u low an o n ajp raw d o p o ­

dobniej w gotówce, podobnie ja k to czynili pozostali lokatorzy. W 1893 r. łączna sum a czynszow a w ynosiła 1188 złr, z czego m ożna w nioskow ać, że czynsz od b rac i w ynosił ok. 150 złr roczn ie.23 Nie b y ła to su m a w ygó ro w an a zw ażyw szy, że k la ­ s z to r płacił gm inie od pobieranego czynszu p o d atek w w yso­ kości 422,79 z łr rocznie. Na różne p o trzeb y br. A lbert w ty m czasie w y staw ił na sprzedaż kilk a swoich obrazów , m. in. W celi, W ieczór jesie n n y, P oranek zim o w y , O puszczona pleb a ­ nia, Poranna m od litw a , Ulica w p od o lskim m iasteczku. T en o s ta tn i o b raz w yceniony został na 150 złp.24

W yjście z tru d n e j sy tu acji w idział w rozbudow aniu ogrze­ w alni i jej częściowej a d a p ta c ji na zakłady przem ysłow e. Z a­ m ia r te n p rzed staw ił po ra z p ierw szy w liście do bp. A. D u n a­ jew skiego z dn. 26 IX 1889 r., w k tó ry m pisał o potrzebie uzyskania „m ieszkania dla siebie, gdzie b y zn alazły m iejsce p ro ste w a rsz ta ty , p rzy k tó ry c h 'bracia n a si razem z ubogim i zajm ow alib y się p ra c ą rzem ieślniczą, ja k to już obecnie w n a ­ sz y m .m ieszkaniu (na Skałce) na m ałą skadę przez n a s sam ych

p ra k ty k u je m y . C hcem y w y rab iać w ręczn y ch w a rszta ta c h płó tn o i su k n o grube, obuw ie szyć i reperow ać, nie po m ijając robót drobnego p rzem y słu i zarobków dom om p ra c y w łaści­ w y ch ” . Po pracach ty ch spodziew ał się znacznych korzyści, skoro pew ne zyski p rzynosiły ju ż dotychczasow e usługi braci wykonyw anie w n ie n ajlep szych w a ru n k a ch . W spom niał je d ­ nak , że wciąż p o trzeb u je tak że pom ocy doraźnej, poniew aż b rac ia u trz y m u ją się w zasadzie ty lk o z jałm u żn y i ,p rac y w łasn ych rą k .25

W olno przypuszczać, że p ro je k t ten spotkał się z życzliw ym

22 Od Brata Alberta, Nowa Reforma 7 (1888) nr 292 s. 2 n.; nr 293 s. 3.

23 ArSKr 267 s. 76. 80.

24 Kurier Krakowski z 23 XII L888 r. Por. A. O k o ń s k a , dz. cyt., s. 246; K. M i c h a l s k i , dz. cyt., s. 124.

25 A. S c h l e t z , Pisma, art. cyt., s. 145—148. Por. A. B o n i e c k i , art. c y t., s. 716 n.

(9)

przy jęciem ze stro n y o rd y n ariu sz a , ale spraiwa w y m agała jesz­ cze uzgodnienia z p au lin am i, jeśli nie jak o b ezpośrednim i są sia ­ dam i, to p rzy n ajm n iej jak o gospodarzam i parafii. P rz ed ko ­ m isją p olicyjno-budow laną, k tó ra zebrała się 15 X 1889 r ., o. Federow icz k ry ty c z n ie ocenił p lan staw ian ia nieestety cz­ n ych , d rew n ia n y c h b arak ó w tu ż obok odrestau ro w an ego nie­ daw no kościoła, choć n ie m iał zastrzeżeń co do sam ej id ei w y ­ s u n ię te j p rzez br. A lb erta. W p rzy p a d k u rozbudow y ogrzew alni dom agał się, a b y otoczyć ją p a rk a n e m i w zm ocnić ogólny n a d ­ zór, „gdyż w łóczęgi p rze b y w ają cy w sch ro nisku w y rz ą d za ją zgrom adzeniu szkody w p o lu.” P o d trzy m ał p rzy ty m chęć n a­ b y cia parceli dla k lasz to ru „raz dla zaokrąglenia sw ej posiad­ łości, gdyż kaukaisarnia Wchodzi k lin e m w posiadłości zgrom a­ dzenia, po w tó re dla u ch y lenia nieprzy jem no ści, jak ie zgro­ m adzenie m a dla ta k m iłego (!) sąsiedztw a sch ro n isk a ”.26 K o­ m isja p rzy ję ła do w iadom ości in te rp e la c ję k o n w en tu w piśm ie urzędoiwym z 12 XI, n ie ro zstrzy g ając jed n a k definityw nie· spraw y. K opię p ism a 15 X II p rzesłano przeorow i.27

T ru d n o je s t p rzedstaw ić dalszy bieg w yd arzeń , poniew aż n ie zachow ały się d o k u m en ty o rozbudow ie ogrzew alni. Jedymie- w spraw o zd an iu szczegółow ym br. A lb erta z 16 IV 1890 r. za ro k 1889, opub lik o w an y m w „Czasie” i „Nowej R efo rm ie” ,, z n a jd u je się w zm ianka, że „z in ic ja ty w y i sta ra n ie m JW P an a P re z y d e n ta m iasta (Szlachtow skiego) p rzybudow ano n am d ru ­ gą izbę i now ą kuchnię, gdy jed n ak że ciasn y d o m n ie m a pod­ w órka, a obie izby są w zim ie i na jesieni na syp ialnie używ a­ ne, niepodobna je s t w nich zorganizow ać p ra c y w czasach, k ied y je s t n ajp o trzeb n iejsza”28. Dokonano więc rozb ud ow y częściow ej, k tó ra św iadczyła o życzliwości w ładz m iejskich, doceniających ak cję stw o rzen ia m ożliw ości p rac y zarobkowej" dla bezdom nych. Ze swej s tro n y br. A lb e rt -zastosował p ro stą a jednocześnie genialną ta k ty k ę zapożyczoną od K o n fe re n c ji św. W incentego, gdzie ją lansow ał L. Dębicki. P olegała ona n a odw oływ aniu się do p o te n c ja łu n iew y k o rzy stan y ch sił i zdo­ lności tkw iących w k ażdym człow ieku.29

W ogrzew alni podskałecznej ta k ty k a ta spraw dziła się w

26 Pism a urzędowe m ęskich zakładów Brata Alberta, s. 1. Odb. fot. ArSAKr.

27 Zawiadom ienie Kom isji policyjno-budowlanej z 15 XII 1889. T am że, s. 2 nlb.

28 A. S с h 1 e t z, Pisma, art. cyt., s. 167; J. Ż a k-T a r n o w s к i. d z. cyt., s. 113.

(10)

sposób zadziw iający. C ała grom ada m arn u jąc y c h się d o tąd fa ­ ch o w có w została w ciąg n ięta w atm o sferę p racy , poznając je j

uzyteczność poprzez u zy sk iw an e efekty. Ze spisu ludności przeprow adzonego w 1890 ir. w y n ik a, że na ogólną liczbę 158 m ężczyzn n o cujący ch w p rz y tu łk u było 15 m u ra rz y , 11 sze­ w ców , 5 sto larzy , a ponadto blacharz, kow al, kraw iec, cu k ier­ n ik , oficjalista, lokaj, służący, a n a w e t rzeźbiarz i rak arz. R e­ s z tę stan o w ili zw ykli w yrobnicy, spośród k tó ry c h 3 zostało z atru d n io n y ch w ogrzew alni do pom ocy braciom .30 W oparciu 0 zdolności i dobre chęci sw ych podopiecznych br. A lb e rt po ­ sta n o w ił założyć na m iejscu fab ry k ę m ebli giętych, o czym dał k o m u n ik a t do p rasy („Nowa R efo rm a” z 1 II 1891 r. i „Czas” z 4 II), zapow iadając jednocześnie, że bracia terc ja rze zap rze­ s ta ją odtąd k w esty ulicznej.31 Z nam ien n y p rzy ty m dla jego działaln ości był fak t, że dopiero 12 II zw rócił się do m a g istra tu ■o w ystaw ien ie m u k a rty przem ysłow ej na prow adzenie fabryki. D n ia 11 III w ładze m iejskie w y raziły sw ą zgodę i p rzy zn ały no w em u przed sięb io rstw u p otrzeb n e u p raw n ie n ia.32

Od tej d a ty niew ielka h ala w pobliżu ogrzew alni rozdzw o­ n iła się stu k o tem stolarsk ich m łotków , pił i strugów . Cała dziel- tiic a b ied o ty p rzy Skałce zdobyła sobie rozgłos taniej w y tw ó rn i dom ow ego sp rzętu , a zarazem doskonałej okazji zarobku dla lu d z i chcących pracow ać. Br. A lb e rt m iał kiedyś powiedzieć: „W łóczęgów , k tó ry c h do nas przy sy ła policja, m yjem y , k a rm i­ m y , ła ta m y ich łachm any, uczym y pacierza i praw d Bożych,

u c z y m y też pracy. Nie jed e n w yszedłszy od nas, zam iast d a­ lej włóczyć się, pić, kraść, bierze się do rob o ty i sta je się po­ rz ą d n y m człow iekiem ”.33 Br. A lb e rt nieraz przeżyw ał szczerą radość z p rzem ian y obyczajów u p rzy g a rn ię ty ch przez siebie ludzi. W rek o lekcjach w ielkopostnych głoszonych w 1889 r. p rze z ks. F. E b e n h a r d a S J wzięło udział 70 m ieszkańców o g rzew aln i, a w n astęp n ym ro k u dw a razy w ięcej. O rganizo­

w a n ie rek o lek cji czy n abożeństw było ty lk o jed n ą z form od­ d zia ły w a n ia religijno-m oralnego. Św iadkow ie i h isto ry cy w spo­ m in a ją o w ieczerzach w igilijnych, m isteriach kolędow ych 1 przedstaw ien iach czy choćby skro m n y ch w ieczorkach p rzy ak om pan iam en cie skrzypiec. W te n sposób w y tw orzyła się ro ­

, | g j P O B Y T BR. A L B E R T A N A S K A Ł C E

30 Spis cyt., s. 729.

31 A. S с h 1 e t z, Pisma, art. cyt., s. 169 (odpisy z „Nowej Reform y” i „Czasu”). „Nowa Reform a” skróciła tsk st br. Alberta i nie zam ieściła jego podpisu; W. К 1 u z, dz. cyt., s. 173 przyp. 6.

и Pism a urzędowe. Odb. cyt., s. 1. 3 nlb. 35 Κ. M i с h a 1 s к i, dz. cyt., s. 84.

(11)

d zinna atm osfera i następ o w ała w idoczna popraw a we w zajem ­ n y ch stosunkach i w odnoszeniu się do in ny ch .34

Z uw agi jed n ak na wciąż duże tru dn o ści lokalow e br. A lb e rt zw rócił się 21 VII 1891 r. z now ą prośbą skierow aną do sam ego p rez y d e n ta F. Szlachtow skiego, którego życzliw ości w ielo­ k ro tn ie doświadczył. P isał m. in.: „Nie m ogąc żadną m ia rą po­ m ieścić się w b u d y n k u na schronisko przeznaczonym , m am y zam iar z danego nam na te n cel fu n d u sz u w ybudow ać ty m cza­ sowo b a ra k i drew n ian e na pom ieszczenie posługujących b racL O śm ielam się prosić J. W. P a n a o pozwolenie p ostaw ienia n a g ru n cie m iejskim , sto jący m bezużytecznie pom iędzy dom em p rzez nas obsługiw anym , dw óch tak ich b araków i otoczyć g ru n ­ ta p ark an em z desek.” 35 W zm ianka o p ark an ie św iadczy, że b r. A lb ert w ziął sobie do serca żądanie o. Federow icza sprzed dw óch lat. W ydaje się, że i ty m razem br. A lb ert m u siał długo czekać na realizację swego p ro je k tu . Chociaż tru d n o je st u s ta ­ lić, kiedy ostatecznie rozbudow a doszła do sk u tk u , ślad y je j zachow ały się w plan ie i opisie ogrzew aln i z 1908 r. D o k u m e n t te n stanow i u n ik aln y przekaz do dziejów pierw szej placów ki a lb e rty ń sk iej. W ynika z niego, że schronisko w chodziło rzeczy­ w iście klinem w ogrody paulinów . Z abudow ania b y ły p a rte ro ­ we, ty lk o w części m u ro w an e, w y k o nane w sposób p ry m ity w ­ n y , bez fu n d am entó w i piw nic. W łaściw e schronisko sk ła d a ła się z dwóch p a rte ro w y c h budow li m u ro w an y ch o n ie je d n a ­ kow ej szerokości. W jed n ej z nich, północnej, oznaczonej na plan ie lite rą „A ” , zn ajd o w ały się dwie większe izby. D ruga, po­ łudniow a, oznakow ana lite rą „B ”, składała się z trzech izb i dwóch kom ór, z k tó ry c h jed n ą zam ieniono na kuchnię. P o ­ dłogi zrobione by ły z desek, oprócz kuchni i dwóch izb, gdzie w ykonano je z cegły. S u fity b y ły p o k ry te papą, a od s tro n y poddasza (do którego prow adziło dw oje schodów) polepą w a ­ pien ną. Na podw órzu m iędzy b u d y n k am i w y b ru k o w an y m b ia­ ły m kam ieniem , sta ły w północnym rogu ubik acje i kom órki p o k ry te papą. Całość otoczona była p ark an em z desek.36

84 W. C h m i e l o w s k i , art. cyt. s. 23; Cz. L e w a n d o w s k i dz. cyt., s. 41; A. S z e p t y c k i , Ze wspomnień o Bracie Albercie, PP 202 (1944) s. 360.

35 A. S с h 1 e t z, Pisma, art. cyt., s. 148.

36 Opis realności m iejskiej zwanej kaukasarnią pod 1 kon. 977 przy ul. Piekarskiej w Krakowie z 26 I 1:908 r. Oryg.ArSKr 69 s. 197—200. Analogiczny opis znajduje się w ArKr w teczce akt paulińskich t. 2' (bez sygn. i pag.).

(12)

[И]

P O B Y T BR. A L B E R T A N A S K A Ł C E 1 7 5 III. POCZĄTKI ZGROMADZEŃ ALBERTYŃSKICH

Z działalnością c h a ry ta ty w n ą m u siał br. A lb e rt łączyć stałą tro sk ę o duchow ą fo rm ację swoich pierw szych w spółpracow ni­ ków. K ro nik i p au liń sk ie nie p rzek azały o nich żadnych w iado­ mości. Być może, że w a k ta c h istn ia ły różne adnotacje, ale w iele dokum entów zaginęło w okresie m iędzyw ojennym i pod­ czas okupacji. S k ądinąd wiadomo, że w k laszto rze skałecznym przebyw ali: br. Józef, b y ły u ła n a u stria c k i i poliglota, br. A n ­ toni, tw a rd y i n ieu stęp liw y L itw in, br. K azim ierz oraz n a js ta r­ szy z nich br. Grzegorz, k tó ry p rzed tem b ył b rate m u k ap u c y ­ nów w W arszaw ie i spędził przeszło 40 la t na S ybirze.37 Do­ k ład n iejszy ch info rm acji o in n y ch braciach dostarcza re je s tr, n iezn an y dotychczas badaczom , sporządzony przez urzęd n ik a m a g istra tu w 1890 r. z okazji w spom nianego spisu ludności. O prócz br. A lb e rta w ym ieniono ta m nazw iska 8 b raci w raz z d a tą i m iejscem urodzenia, a niekiedy zawodem. W arto p rzy ­ toczyć tę listę pom ijając nieistotn e szczegóły.

1. W ojciech L e j a (br. W italis), ur. 1871 r. w Podczerwonem k. N ow ego Targu, tkacz.

2. Antoni S г о к a ( br. Franciszek), ur. 1866 r. w Rapsztańie pow. Olkusz.

3. Andrzej J a n k o w s k i (br. Andrzej), ur. 1856 r. w Białej Podlaskiej.

4. Baltazar W i l k (br. Franciszek), ur. 18Θ5 r. w Krzykowej k. Olkusza.

5. Maciej F i t (br. Anioł), ur. 1874 r. w Czarnym Dunajcu k. N o­ w ego Targu, szewc.

6. Józef M a d r z а к (br. Franciszek), ur. w Iłow ie gub. w arszaw ­ sk iej, szewc.

7. Jan M a ś n y (br. Leon), ur. 1870 r. w Podczerwonem k. N o­ w ego Targu.

8. Jan R u t k o w s k i (br. Franciszek), ur. 1870 r. w C ieszynie,. kraw iec.38

W okół br, A lb e rta skupili się ludzie m łodzi, pochodzący z ró ­ żnych stro n Polski. Tylko połow a z nich posiadała

przygoto-37 W. C h m i e l o w s k i , art. cyt., s. 22; J. Ż a k-T a r n o w s к i, dz. cyt., s. 104. 143; W. К 1 u z, dz. cyt., s. 131.

38 Spis cyt,, s. 836—836 a. Br. Albert nazw any jest przełożonym III zakonu św. Franciszka. Błędnie jednak podana jest data jego urodze­ nia: 22 VIII 1846 zam iast 20 VIII 1845. Por. napis na grobie br. Alberta w kościele karm elitów bosych w K rakowie i m etrykę urodzenia, którą podaje W. K I u z, dz. cyt., s. 11. Tamże, s. 145. 157. 181 wzm ianki o br. Andrzeju Janowskim (sic), który grał na skrzypcach. W. К 1 u z, dz. cyt., s. 14Ö.

(13)

w anie zawodowe. Na razie nie nosili s tro ju zakonnego, uw aża­ jąc się za zw ykłych terc ja rzy . T ru d n a jed n ak praca w o grzew a­ lni skłoniła br. A lb e rta do w y sta ra n ia się dla nich o pozw ole­ nie na noszenie habitów . P ierw szy dostąpił tego zaszczytu 18-letni góral br. W italis, obłóczony 29 VI 1889 r. (zm arł na gruźlicę 21 X II 1901 r. w opinii świętości). Zespół p rz y ją ł nazw ę b raci posługujących ubogim , ale z czasem - w b rew woli zało­ życiela - zaczęto nazyw ać ich a lb erty n am i. Za d atę p ow stania zgrom adzenia uw ażany je s t dzień ślubów zakonnych br. A l­ b e rta (25 V III 1888 r.), chociaż on sam nie zam ierzał w te d y zakładać zgrom adzenia.39 N iezw iązani bliżej z k o n w entem pau - lińsk im stanow ili w łasną zam k n iętą rodzinę zakonną, w k tó rej br. A lb e rt pełnił jedocześnie fu n k cje przełożonego i m istrza now icjatu, a zarazem in ic ja to ra i p a tro n a w szystkich dzieł apo­ stolsk ich . P ra k ty k i now icjackie polegały nie tylk o na ćw icze­ niach duchow ych, ale także na obsługiw aniu ubogich, co sp ro ­ w adzało się głów nie do pełn ien ia na zm ianę przez całą dobę d yżurów w ogrzew alni. P on ad to prow adzili u siebie w a rsz ta t szew ski i k raw iecki o raz w y ra b ia li koszyki i drobne sprzęty, zarab iając na u trz y m an ie w łasne i ubogich k orzy stający ch ze sch ro nisk a.40

Zgodnie z um ow ą z a w artą z w ładzam i m iejskim i br. A lb e rt •chciał się zająć rów nież ogrzew alnią kobiecą, ale wciąż nie m ó g ł znaleźć odpow iednich ludzi. J a k zw ykle w życiu br. A1- b e tra opatrznościow a pomoc przyszła niespodziew anie. W cza­ sie procesji Bożego Ciała w 1889 r. zw róciła na niego uw agę A nna L u b a ń s k a z Podlasia, k tó ra szukała w K rakow ie schro n ienia przed zsyłką na S y b ir za sw oją działalność poli- ty czno -relig ijn ą w śród unitów . W krótce potem zjaw iła się u niego w klasztorze na Skałce, w y jaw iając swój daw n y zam iar w stąp ien ia do zakonu. Z polecenia br. A lb e rta zam ieszkała u ss. w izy tek i zajęła się w erb ow an iem k an d y d atek , ściągając je listow nie z Podlasia. W listopadzie następnego ro k u za­ m ieszkała z sześcioma to w arzyszkam i p rzy ul. S kaw ińskiej 12 w bezpośrednim sąsiedztw ie ogrzew alni d la kobiet i roztoczyła nad nią tro sk liw ą opiekę. D la zdobycia środków u trz y m an ia zainstalow ała u siebie w a rsz ta ty tkackie, angażując do p racy rów nież dziew częta z pobliskiej szw alni i p ra ln i ss. sz ary tek .41

39 J. Ż a k- T a r n o w s k i , dz. cyt., s. 101. 114. 143.

40 M. W i n o w s k a , dz. cyt., s. 140; (Cz. L e w a n d o w s k i ) , Brat Albert, Dzwon Niedz. 2 (1926) nr 30 s. 4 nn.; W. C h m i e l o w s k i ,

art. cyt., s. 22; Wspom nienia Brata Andrzeja jednego z pierw szych

wiern ych pomocników Brata A lberta , Nasza Myśl 5 (1936) nr 5 s. 138. 41 Odpisy wspom nień, t. 3 s. 138. ArSAKr; A. S t e l m a c h , S. Anna

(14)

P O B Y T BR. A L B E R T A N A S K A Ł C E 177

Nowe opiekunki nie m iały łatw ego zadania. W iadom o, że sa m br. A lb e rt m u siał początkow o pokonyw ać duże tru d n o ści zarów no ze stro n y swoich podopiecznych ja k i ówczesnego spo­ łeczeń stw a. Nie w szystkim bezdom nym podobały się w prow a­ dzane przez niego reform y , a k rako w sk ie środow isko odnosiło s ię do jego pom ysłów raczej k ry ty czn ie, zarzucając m u u to p ij- ność oraz p opieranie próżniactw a i nałogów u ludzi w y ko lejo­ nych. Sceptyczne głosy pochodziły nie ty lk o od ludzi św ieckich, a le też od części duchow ieństw a i zakonów. Z ty m w iększym oporem sp o tk ały się pierw sze a lb e rty n k i, zwłaszcza że w śród m ieszkan ek ogrzew alni nie b rakło złodziejek, alkoholiczek i ko ­ b ie t upadłych. P rz y ty m br. A lb e rt nie m iał jasnej idei co do •charakteru nowego zgrom adzenia. G łów ny nacisk kładł na ślub ubó stw a, w ah ał się natom iast, czy n ie w prow adzić k lau zu ry , .a n aw et dw óch chórów .42

W styczniu 1891 r. zaszły na S kałce w ydarzenia, o k tó ry c h rela cje w spółczesnych i późniejszych św iadków są w w ielu szczegółach rozbieżne, ta k że tru d n o je s t odtw orzyć dokładnie ic h przebieg. Podobno m iejscow i a w a n tu rn icy w złośliw y spo­ sób dokuczali nocam i siostrom , zakłócając także spokój p a u li­ nom. Szczególnie rozżalony m iał być eks-p rzeo r (o. S z a r z y ń - s к i lub о. В e j m a n o w s к i), którego niechęć zw róciła się po średn io przeciw ko obu zgrom adzeniom alb erty ń sk im . W nocy z 12 na 13 I w y bu ch ł pożar w ogrzew alni żeńskiej, k tó ra spło­ n ęła doszczętnie. P rzerażone kobiety, uciekając w popłochu, sc h ro n iły się do dom u sióstr i odtąd zam ieszkały tam na stałe.43 Pom im o ty ch d ram aty czn y ch okoliczności sam e a lb e rty n k i nie zabiegały o usunięcie kobiet ze swego dom u, poniew aż w y p a ­ dek te n zapoczątkow ał realizację idei br. A lberta, aby o pieku­ now ie p rzy tu lisk m ieszkali pod jed n y m dachem z bezdom nym i. B yła to je d n a k idea zbyt nowa, zwłaszcza dla żeńskego zgro­ m adzenia, toteż skargi, plotki i donosy nie ty lko nie u stały,

lecz p rz y b ra ły na sile. Doszło do tego, że o. Federow icz odm ó­ w ił siostrom kom unii w swoim kościele przez tydzień lub kilk a Lubańska, pierwsza albertynka (1844—1.913), NP 14 (196,1) s. 183 nn.;

K. M i c h a l s k i , Dokąd idziemy, Kraków 1964, s. 219 п.; M. W i n o w - s к a. dz. cyt., s. 156; J. Z a k-T a r n o w s k i , dz. cyt., s. 118 n.

42 A. S t e l m a c h , S. Bernardyna (Maria Jabłońska 1878—1940), NP 10 (1959) s. 327. 339 n. 355; Cz. L e w a n d o w s k i , Brat Albert, dz. cyt., ■s. 46: uwagi s. Kunegundy przekazane autorowi dn. 8 II 1973 r.

43 N aw et wspom nienia sióstr nie są zgodne. S. Kunegunda podaje jako ■datę pożaru 11/12 I. Odpisy w spom nień, t. 3 s. 138 n. Natom iast s. K a­ sy] da ustala ją na 12 13 I. Historia przytulisk, s. 17. ArSAKr. Za drugą d atą opowiada się w iększość źródeł.

(15)

dni. Zaognioną sy tu ację m iał zażegnać osobiście kard . A. D u ­ n ajew ski, k tó ry przy b y ł w ty m celu na S kałkę i uspokoił paulinów zam ierzających usunąć br. A lb erta i jego to w a rz y sz y z k laszto ru .44

K ard y n a ł m. in. pow iedział wówczas: „Ojcze przeorze! Bóg zapłać wam , żeście dali m ieszkanie Br. A lbertow i i jego b ra ­ ciom. Bardzo się z tego cieszę, że w łaśnie na Skałce pod opieką św. S tanisław a M ęczennika p o w staje nowe, ta k p o ży teczn e zgrom adzenie”. Na zm ianę n astro jó w w p ły nęła zapew ne nie· ty lk o persw azja o rdynariusza, k tó ry zawsze b ra ł br. A lb erta w obronę, ale także nadzieje p aulinów na pozy tyw ny sk u te k ich sta ra ń u władz m iejskich, ab y dla całej ro dziny a lb e rty ń - skiej znaleźć gdzie indziej odpow iednie m iejsce. W re z u lta c ie o. p rzeo r w y raził zgodę na dalszy pobyt braci w klasztorze^ jego zaś stosunek do sióstr zm ienił się z czasem do tego sto p ­ nia, że „oddał naw et kościół w ich opiekę, a później w zau fa­ niu p rzekazał im klucze od ogrodow ej fu rtk i do kościoła” .43

Jednocześnie w ydarzen ia te przyspieszyły decyzję br. A lb e rta co do form alnego założenia sió str posługujących ubogim . D n ia 15 I 1891 r., kiedy na Skałce obchodzono doroczny odpust św . P a w ła P u stelnik a, w p ry w a tn e j kaplicy k a rd y n a ła odbyła się· uroczystość ich obłóczyn, k tó re j dokonał о. В. К 1 u z e к k a ­ pucyn, w obecności br. A lb erta, br. W italisa i br. A ndrzeja. N a koniec przem ów ił k a rd . D unajew ski, zachęcając now e zgrom a­ dzenia do w y trw a n ia w p osługiw aniu najb ard ziej opuszczo­ nym . O fakcie obłóczyn br. A lb e rt poinform ow ał w e w spom ­ n ian y m ogłoszeniu prasow ym dotyczącym założenia fa b ry k i m e­ b li (z 1 i 4 II). P rz y ty m podał do wiadomości, że sio stry ro z­ poczną zbiórkę po ulicach K rakow a, k tó rej zap rzestają bracia- P isał m. in.: „O prócz zw ykłych darów w odzieży i pieniądzach, k tó re dotąd daw ano braciom , bardzo są pożądane w szy stk ie n ieu ży tk i domowego gospodarstw a, jak o to: resztk i w szelkich m ate rii, z k tó ry ch się robi szarpie, potem przędza i nowTa tk a ­ nina; nieużyteczne p apiery, z k tó ry c h dzieci robią to reb k i itd. — w ogóle w szystko, co w bogatszych gospodarstw ach dom ow ych niszczeje i jest zaw adą, w dom u zaś ubogich sk rzętn ie zuży t­ kow ane być może, zajm u jąc w iele rą k .” W spom niał też, „że zew n ętrzn a ad m in istracja obydw óch schronisk jest jedn a — ja ł—

44 Cz. L e w a n d o w s k i , dz. cyt., s. 44 пп.; K. M i c h a l s k i , Brat

A lbert, dz. cyt., s. 91; M. W i n o w s k a , dz. cyt., s. 124. 156; B. K a c z ­

m a r z y k , dz. cyt., s. 3 n. 8 przyp. 17; W. K l u ż , dz. cyt., s. 174 n. 45 Cz. L e w a n d o w s k i , Brat Albert. Rps nie drukowany (cyt. za M. K a c z m a r z y k , dz. cyt., s. 9); Por. tenże, Do dziejów zgromadzenia.

(16)

[15] P O B Y T B R . A L B E R TA N A S K A Ł C E 179

m u żn a więc dana braciom lub siostrom jest obracana na po­ trz e b y obydw óch dom ów ”.46

W ydaje się jed n ak , że atm osfera zgorszenia i pogardy, jak a od początku tow arzyszyła pracy sióstr, n adal się u trzym y w ała. D ow odem tego m oże być kazanie o w zajem n ej m iłości w ygło­ szone przez k a rd y n a ła 31 III w kościele na Skałce z okazji pośw ięcenia nowej kopii obrazu M atki Boskiej Częstochow ­ skiej. Z n am ien n y p rzy tym je s t szczegół, ja k i podaje okolicz­ nościow a u lo tk a pochodząca z kręgów kon w entu , że w u ro ­ czystości w zięli udział także bracia te rc ja rz e .47

W arto nadm ienić, że pobyt na Skałce niew ątp liw ie um ocnił i pogłębił nabożeństw o br. A lb e rta do M atki Boskiej Często­ chow skiej, w yniesione z dom u rodzinnego, a odgryw ające dużą rolę w jego duchowości.48 W k aplicach i pom ieszczeniach a lb e r- ty ń sk ich obraz jej znajdow ał się na pierw szy m m iejscu. Z w y­ czaj ten , zapoczątkow any w podskałecznej ogrzew alni, u trz y ­ m u je się do dzisiaj, np. w k ap licy sióstr na K alatów kach. Sam br. A lb e rt nosił jej obrazek stale p rzy sobie i w kom pono­ w ał go w w in ietę Laus Deo sem p er laus, stanow iącą swego ro d zaju godło alb erty ń sk ie. N akazał też czcić M atkę Boską jak o jed y n ą fu n d ato rk ę obu zgrom adzeń.49

46 J. Ż a k-T a r n o w s k i , dz. cyt., s. 120 nn.; W. К 1 u z, dz. cyt., s. 171 nn.

47 Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Ulotka. Druk „Czasu” nr 74 z 1 IV 1891. ArSKr 16 s. 27. Kopia obrazu została w 1972 r. zastąpiona nową. Nb. o udziale br.Alberta i braci w nabożeństw ie na Skałce w spo­ m ina też ulotka wydana z okazji poświęcenia kościoła 3 X I 1889 r.

Uroczyste pośw ięcenie nowo odrestaurowanego kościoła na Skałce. U lot­

ka. Druk „Czasu” z 5 XI 1889. ArSKr 16 s. 23. Pism em z 9 I 1892 r. kard. A. D unajew ski upoważnił dwie albertynki do przeprowadzania kw esty również poza Krakowem zachęcając do ofiarności duchowień­ stw o i w iernych. Por. W. Kluz dz. cyt., s. 175.

48 K. M i c h a l s k i , Dokąd idziemy, dz. cyt., s. 185. Por. K. P r a ż - m o w s k i , Zakład Brata Alberta. W: K alen darz Brata Alberta, Kraków 1934 s. 204 n.; O braz Matki Boskiej Częstochowskiej czczony przez Bra­

ta Alberta , Nasza Myśl 4 (1935) nr 3 s. 1; M. B e r e z o w s k a , Echo z wschodnich rubieży, tamże, nr 5 s. 3 n.; Z. P о г e у к o, Matka Boska Częstochowska w ży ciu Brata Alberta. W: K alendarz Brata Alberta,

K raków 1938 s. 104; K. P r a ż m o w s k i — Z. W i e r c i a k , Zycie Brata

A lb erta w obrazach, Kraków 1939 s. 43; Dobry Człowiek, Królowa A po­

stołów 33 (1947) nr 12 s. 214 n.; A. S t e l m a c h , A d a m Chmielowski. W: HP, t. 1, Poznań 1971 s. 229.

49 K. M i c h a l s k i , dz. cyt., s. 205; M. W i n o w s k a , dz. cyt., s. 131; A. S с h 1 e t z, Pisma, art. cyt., il. 177. Paulin o. M. T o t h wspom inał, Ż2 często widział br. Alberta modlącego się z braćmi przed onłtarzem

(17)

IV. ODEJŚCIE ALBERTYNÓW ZE SKAŁKI

W lata ch dziew ięćdziesiątych ub. stulecia zarząd K rak ow a dokonyw ał w ielu przeo b rażeń u rb an isty czn y ch na K azim ierzu, k tó ry m i objęte zostały rów nież g ru n ty przy klaszto rn e. Rozpo­ częto w ted y sypanie now ych b u lw aró w nadw iślań skich na g ru n ta c h skałecznych, a n a w e t zam ierzano urządzić w pobliżu p rz y sta ń tow arow ą na W iśle.50 W ysiłki o. Federow icza szły n ie ­ zm iennie w k ie ru n k u zatrzy m an ia działek sporny ch, p o trz e b ­ n y ch do rozbudow y otoczenia san k tu ariu m . K o rzy stając ze sp rzy jającej sy tu acji zw rócił się do zarządu m iasta z prośbą o zgodę na otoczenie ty c h działek m u rem , na co o trz y m ał po­ zw olenie 5 IV 1892 r . 51 W dalszej kolejności planow ał w y ró w ­ n a n ie teren ó w gospodarczych z w łączeniem k lin a g ru n tó w ogrzew alni, ale nie m ógł się spodziew ać szybkiej decyzji m a ­ g istra tu , k tó ra uzależniona b y ła od kom pleksow ego rozw iąza­ n ia w szystkich sp o rn y ch sp ra w .52

P ierw szy m k rokiem do takiego rozw iązania było postanow ie­ nie ra d y m iejskiej z 12 IX tego ro k u przek azujące braciom now e schronisko dla m ężczyzn p rzy ul. K rakow skiej 43, a sio­ stro m p artero w e b u d y n k i p rzy ul. Skaw ińskiej 4/6. D nia 16 I

1893 r. bracia a lb e rty n i opuścili Skałkę przenasząc się na nowe m iejsce.53 Był to ich pierw szy sam odzielny klasztor, o k tó ry m br. A lb e rt m arzył od d aw n a.54 D otychczasow ą ogrzew alnię m ę­ ską, także za zgodą m ag istra tu , zajęły sio stry i pozostające pod ich opieką kobiety. Część dom u o b jęto k lauzu rą, na stry c h u zaś urządzono syp ialn ię sióstr. W n ow ootrzym anych dom kach przeznaczono dwie izby na pracow nie w y p latan ia i p o litu ro - w an ia m ebli. Do dom ków ty ch w prow adziły się sio stry czasowo w 1903 r. po zniszczeniach spow odow anych w ylew em W isły. W krótce jed nak , m im o n ieu stąp ien ia jeszcze sk utk ów powodzi (wilgoć, osłabione fu n d am en ty ), w róciły do starego dom u p rzy

50 Por. Nowa Reforma 7 (1868) nr 190 s. 2 nn.

51 Dekret o budowie muru z 5 IV 1892 i zgoda starostwa z 28 V 1892. ArSKr 68 s. 143—146. 147 n.

52 Akta ugody. 1480— 1908. Tamże, s. 205. Nie zachował się akt przy­ znania w tym czasie paulinom prawa własności, o czym wspom ina

In w e ntarz kościoła i klasztoru K s ię ż y Paulinów na Skałce w Krakow ie, 1894 r. Tamże 186 s. 6. Potw ierdzałoby to opinię ustną o. M. Totha,

choć nieudokum entowaną źródłowo, że paulini po odzyskaniu praw do ogrzew alni zawarli z braćmi kontrakt, mocą którego m agistrat zobow ią­ zał się płacić konw entow i odpowiedni czynsz.

53 Obie darowizny nabyto za sumę 25 000 złr od Ludwiki Hoelzlowej. K. M i c h a l s k i , Brat Albert, dz. cyt., s. 111.

(18)

{17] P O B Y T B R . A L B E R T A NA S K A Ł C E 181

ul. P ie k arsk ie j.55 K o n ta k ty z kon w en tem paulinów by ły w ty m czasie dobre, a n aw et serdeczne. Z polecenia br. A lb e rta sio­ s tr y uczestniczyły w codziennych nabożeństw ach w kościele, gdzie zajm ow ały pierw szą ław kę tu ż p rzy o łtarzu św. S ta n i­ sław a i odbyw ały nadal sw oje ćw iczenia duchow ne.56

N iem niej sąsiedztw o p rzy tu lisk a było w ciąż niew ygodne dla oo. paulinów . D nia 24 I 1908 r. zw rócili się oni do k u rii k r a ­ kow skiej z p rośbą o w łączenie k a u k a sa rn i w obręb ich k la ­ szto ru .57 Odpow iedź k u rii nie je s t znana. N atom iast w lipcu tego ro k u m a g istra t p rzyznał ostatecznie paulinom na w łasność sp orne p arcele w zam ian za g ru n ty położone m iędzy W aw elem a S k ałk ą.58 O trzym ali p rzy tym duże odszkodowanie, z czego część potrącono jak o należność za b u d y n k i ogrzew alni.59 B u ­ dy n k i te n aty ch m iast rozebrano i ca ły ogród k laszto rn y oto­ czono m urem . W m u rze ty m zachow ały się do dzisiaj fra g ­ m e n ty daw nej ogrzew alni, zwłaszcza ściany w chodniej, stan o ­ w iącej część m u ru z X IV w.60

S iostrom alb e rty n k o m m a g istra t przydzielił 8 IX 1908 r. obszerne zabudow ania w raz z ogrodem p rzy ul. K rakow skiej 47, k tó re do dnia dzisiejszego są ich dom em m acierzystym . Chociaż oba zgrom adzenia należały od tąd ju ry sd y k c y jn ie do p a ra fii Bożego Ciała, k o n tak ty z p au lin am i nie zostały całko­ w icie zerw ane. B racia przychodzili co d ru g i dzień do kościoła na Skałce, nierzadko z br. A lb ertem na czele. O. M a j c h e r b y ł spow iednikiem w obu now ych schroniskach, inni zaś ojco­

55 A. S t e l m a c h , S. Anna Lubańska, art. cyt., s. 187 n.; J. Z a k - - T a r n o w s k i , dz. cyt., s. 128. 173.

M Zwyczaj ten siostry podtrzym yw ały przez w iele jeszcze lat po śm ierci br. Alberta. Odpisy wspom nień, t. 3 s. 139. Według ustnej re­ lacji s. H eleny W ilkołek, ok. 1904 r. w kościele skałecznym głosił im nauki rekolekcyjne ks. H. Pydynkow ski SJ, pierwszy duchowy opiekun zgromadzenia.

57 Prośba konw entu z 24 I 1908. ArKr, t. 2 akt paulinów. Według o. M. Totha oparta ona była na um ow ie br. Alberta z konwentem , k tó­ rej tekst się nie zachował.

58 ArSKr 69 s. 189—227.

59 Odszkodowanie za w yw łaszczenie gruntów w yniosło 100 ООО koron, należność zaś za budynki 10 ООО koron. Akta różne konwentu. 1748— — 1936. ArSKr 299 s. 66.

80 W 19-09 r. dr Tom kowicz nakazał poodbijać ze starego muru resztki tynku, m alow anie i zaprawę. Protokół zbadania starego muru obw odo­

w e g o w ogrodzie OO. Paulinów na Skałce. ArSKr 68 s. 177. Od strony

północnej zachowały się resztki tynku z dawnego wnętrza ogrzewalni. Od wschodniej ocalał fragm ent muru z białego kamienia w pobliżu ogrodzenia liceum . W murze widoczne są w nęki po oknach.

(19)

w ie słu ż y li w m iarę p otrzeby k ap łań sk ą posługą na m iejscu.61 W spom niany o. M. B ejm anow ski był stały m spow iednikiem jed n ej z sióstr.62 Ze swej stro n y bracia służyli pom ocą k laszto ­ row i, ja k to w ynika z ksiąg rach u n k ow y ch dom u skałecznego, p row adzonych od 1900 r. (p rzeoraty o. J. A. F e d e r o w i с z a, o. W. G l i w y , o. A. J ę d r z e j c z y k a i o. P. P r z e ź d z i e c - k i e g o ) . N apraw iali za w y n agrodzeniem sp rzęty kościelne (lichtarze, m o n stran cję, tab ern ak u lu m ), o praw iali książki, re p e ­ ro w ali m eble, b ram ę itp .63 P rzyw ozili też p ro d u k ty rolne, n a ­ w ozy i opał.64 S io stry szyły i cerow ały szaty kościelne oraz d ostarczały p ro d u k ty spożywcze, w łasne pieczywo i odpady kuchenne. K iero w ały też do klaszto ru ubogie kobiety po w sp a r­ cie.63

W yrazem zaś życzliwości paulinów może być p rzekazanie a lb e rty n o m k ru cyfik su , k tó ry dotychczas zn ajd u je się w k a ­ plicy sió str na K alatów kach. N apisano o nim w iele uznając za n iezw y k ły i cudow ny.66 W tra d y c ji a lb e rty ń sk iej u trz y m u je się przeko n an ie, że br. A lb e rt znalazł na stry c h u klaszto rn y m s ta ­ r y procesjon aln y k rzy ż (107 cm X 76 cm), a p au lin i d ali m u go w prezencie. N atom iast nie ud o kum entow ana je s t w ersja, jak o b y p au lin i prosili br. A lb e rta o odnow ienie stareg o k rz y ­ ża, w ram ach należności czynszow ej, a dopiero później bracia w yprosili go sobie na w łasność.67 W każdym razie z obu rela cji w ynika, że paulini nie przyw iązyw ali do tego k ru cy fik su ta ­ kiej wagi, jak ą n adał m u br. A lb ert. Być może, że zabrał go ze sobą, p rzeprow adzając się na ul. K rakow ską -9/ 1893 r., albo

81 Relacja ustna o. M. Totha. Por. J. Ż a k-T a r n o w s к i, dz. cyt., s. 181.

62 A. S с h 1 e t z, Pisma, art. cyt., s. 87. Wprawdzie Schletz uważa, że niejasny tekst br. Alberta dotyczy ks. Melchiora W d z i ę c z n e g o CM, ale br. Albert m ówi w yraźnie o ojcu, nie zaś o księdzu M elchiorze, jako spowiedniku s. Filom eny. Zresztą, jak w ykazał sam ks. Schletz, kontakty ks. M. Wdzięcznego z albertynkam i są raczej nieznane.

1,3 Księga rozchodów klasztoru na Skałce. 1900—1913. ArSKr 211 s. 247; 1.914— 1919. Tamże, 213 s. 55. 58. 67. 80. 91; Różne rachunki i k w ity klasztorne. 1900—L902. Tamże, 232 s. 65. 111. 241; 1903— 1904. Tamże, 233 s. 45. 63. 417. 431; lfllil—,1013. Tamże, 237 s. 101. 103. 207. 243. 259. 293. 311. 343. 351; P. P r z e ź d z i e c k i , Kronika kon w en tu na Skałce. ArJG 149 s. 5.

64 ArSKr 211 s. 290; 2L3 s. 45 n.; 232 s. 71. 81. 131. 23®. 251; 237 s. 369. 85 Tam że, 213 s. 45. 147 ; 232 s. 103. 125. 129. 251; 233 s. 61.

68 L. S k o c z y l a s , Noc ciemności, Nasza Sprawa 5 (1936) s. 90 nn.; W ł a f i g [W ładysław Figiel], K r z y ż na Katató wkach, Głos Brata A l­ berta 6 (1937) s. 1-05 n.; K alen darz Brata Alberta, K raków 1938 s. 49; Κ. M i с h a 1 s к i, dz. cyt., s. 24.

(20)

PO B Y T ВЙ. A L B E R TA N A S K A Ł C E 1 8 3

bracia przenieśli go tam w 1898 г., skąd został przeniesiony p ro cesjo n aln ie na K alatów ki. K onserw acji jego m iał dokonać S. W i t k i e w i c z , czynnie zaangażow any w budow ę kaplicy.68

Spośród czterech w spom nianych przeorów pauliń sk ich szcze­ gó ln ą życzliw ością i p rzy jaźn ią d arzy ł br. A lb erta o. P. P rzeź- dziecki, a d m in istra to r p arafii na Skałce w latach 1914— 1920, k ap elan obu zgrom adzeń a łb e rty ń sk ich .69 Nie tylko stw arzał k lim a t w zajem nej w spółpracy, ale sam p rze jął się ideologią „ o jc a ubogich”. O ddaw ał się p racy c h a ry ta ty w n e j, a n aw et za­

łożył w K rakow ie stow arzyszenie dziew cząt posługujących. Z br. A lb ertem u trzy m y w ał serdeczne sto su n k i do o statnich chw il jego życia i odw iedzał chorego w dom u przy ul. K ra ­ kow skiej 43. K ied y dnia 25 X II 1916 r. przy by ł do niego w po­ łu d n ie, nie zastał go już p rzy życiu. W trz y dni później w ziął udział w uroczystym nabożeństw ie żałobnym w kościele Bożego Ciała i w yprow adzeniu zw łok na cm en tarz R akow icki.70 Z ain tereso w ał się jed n y m z najw cześniejszych rękopiśm ien­ nych życiorysów br. A lb e rta i um ożliw ił jego opublikow anie.71 Po latach, jako g enerał zakonu, o. Przeździecki ułatw ił a lb e r­ tynom fu n d ację dom u w Częstochow ie.72 U trzy m y w ał też li­ sto w n e k o n ta k ty z braćm i.73 P rzechow yw ał u siebie zdjęcie br. A lb erta, w ykonane w krakow skiej pracow ni fotograficznej F. K ry ja k a .74 W swoich w spom nieniach um ieścił go na liście kan d y d ató w godnych w yniesienia na o łtarze.7·

68 W edług tablicy informacyjnej przed kaplicą krzyż stanow i jej w ielkiej klasy bogactwo”. Natom iast fikcją literacką jest przypisyw anie przez S. Żeromskiego jego autorstwa br. Albertowi. Zresztą opowiada­ nie to m yli obraz z rzeźbą. S. Ż e r o m s k i , Nawracanie Judasza, War­ sz a w a 1S28 s. 338. 342. 347 n.

59 Autobiografia o. P. Przeździeckiego. Rps ArJG 2376 s. 266. -70 Relacja ustna s. H. Wilkołek.

71 J. N. T r e p k a , Brat A lbert i jego dzieło. Synteza, Kraków 1917. Rph ArSKr В 149. Praca ta była drukowana w w ersji skróconej przez G łosy Kat. 17 (1917) nr 197 s. 1—32 oraz w całości w PKat 1 (60) (1922) od nr 20. Por. tenże, Trzydzieści trzy lata w a lk i z nędzą (1888— 1921), Kraków 1921.

72 Por. W Częstochowie p o w s ta je nowe przytu lisko Br. Alberta, Głos Brata Alberta 7 (1938) s. 91 n.

73 List br. Izydora z 5 V 1930. ArJG 2609 s. 235; życzenia br. Anatola z 2 IV 1942. Tamże, 2&05 s. 37.

74 Tamże, 76 alb. (sygn. tymcz.) s. 22.

75 p przeździecki, Akta Prow incji Polskiej. Tamże, (bez sygn.) t. 22

s. 77. Nie w szyscy podzielali tę opinię za życia br. Alberta. Np. o. M. Toth wspom inał go wprawdzie jako zacnego człowieka, ale gorszył się jego zw yczajem palenia fajki. W związku z tym warto przypomnieć, że ta błaha na pozór sprawa grała w życiu br. Alberta ważniejszą rolę, niżby się mogło wydawać. Np. niedotrzym anie przyrzeczenia

(21)

złożo-O pinia o. Przeździeekiego o św iętości br. A lb e rta nie b y ła odosobniona. W yrazem tego pow szechnego przekonania s ta ła się podjęcie ju ż w 1932 r. w stęp ny ch s ta ra ń o jego b e a ty fi­ k ację. W 1934 r. z polecenia arcy b . A. S. S a p i e h y rozpo­ częto proces diecezjalny, k tó ry — po przerw ie w ojenn ej — w znow iono w 1946 r. D nia 31 V 1949 r. przeniesiono zwłoki b r . A lb e rta do k ry p ty kościoła oo. k arm elitó w bosych w K rak o w ie. D iecezjaln y proces in fo rm a c y jn y ukończony został 8 II 1950 r., proces zaś apostolski trw a ł od 15 IX 1967 r. do 9 X II 1968 r .76 Sw. K ongregacja d.s. b e aty fik acji i kanonizacji d ek retem z 20 I 1977 r. uzn ała heroiczność cnót A dam a Chm ielowskiego. A k t te n potw ierdził a u to ry ta ty w n ie zdanie ty ch w szystkich, k tó rz y jeszcze za życia· br. A lb e rta nie ty lk o docenili w pełni jeg o działalność c h a ry taty w n ą , ale także dostrzegli w nim samym ,

niezw ykłego człowieka.

K a r i t a t i v e T ä t i g k e i t d e s B r u d e r s A l b e r t C h m i e l o w s k i a u f d e r A n h ö h e S k a ł k a i n K r a k o w

(1888—1908) Zusam menfassung

In der albertinischen Literatur nim m t die Beschreibung des A u fe n - halts des Br. Alberts (Adam Chm ielowski, 1845—Ί916) im pauliner K lo­ ster au f der Anhöhe Skałka in Kraków verhältnism ässig w enig Platz, ein. D ieser A ufenhalt (1888— 1893) war am Anfang seiner k aritativen Tätigkeit m it grossen Schw ierigkeiten verbunden. Der Verfasser des A rtikels versucht unbekannte Einzelheiten dieser Zeit w ie auch der w eiteren fünfzehn Jahre (1893—>1908) genauer auf Grund nicht publizier­ ter paulinischer Quellen zu beschreiben.

Die albertinischen Terzianer betreuten das Männernachtasyl au f der Skałkahohe (Piekarska 21). A nfänglich brachte der Prior des pauliner K onvents, J. A. Federowicz, dem Br. Albert grosses W ohlwollen en tge­ gen. Als aber dieser w eitere Baraken auf einem strittigen G ebiete nego w czasie pobytu w now icjacie oo. jezuitów w Starejw si, że n ie będzie palił tytoniu, stało się bezpośrednią przyczyną jego załam ania psychicznego. W późniejszych latach lekarze wręcz zalecali mu pale­ nie. N aw et na łożu śm ierci — m oże dla żartu albo z pokory, żeby rozładować podniosłą atm osferę, albo z polecenia lekarza dla u śm ie­ rzenia bólu (rak żołądka) — br. Albert zapalił papierosa. J. Z a k-T a r - n o w s к i, dz. cyt., s. 75 n. 215 n.; W. К 1 u z, dz. cyt., s. 244 n.

76 J. Ż a k - T a r n o w s k i , dz. cyt., s. 217—220; W. К 1 u z, dz. cyt.» s. 260 n.

(22)

[21] P O B Y T B R . A L B E R T A N A SK A Ł C E 1 8 5 errichten w ollte, folgten M issverständnisse und gegenseitiger U nw ille,, besonders als die ersten Albertinerinen ein analogisches A syl für Frauen (Skawińska 12) unter ihre Obhut nahmen. Dieser unliebsam en Lage wurde durch Kardinal A. D unajewski ein Ende gem acht, der im Jahre 1891 die Schwestern offiziell als kirchliche Gemeinschaft aner­ kannte. Die V erhältnisse verbesserten sich, als die Albertiner Brüder das Gebäude au f der K rakowskastrasse 43 von der Stadtverw altung als Geschenek erhielten und die Albertinerinen das alte A syl übsrnah- m en. Im Jahre 1908 sind die Schwester nach Krakowskastrasse 47 über­ siedelt und ihr A syl wurde mit Grund und Boden den P aulinem als Eigentum definitiv überlassen.

Der V erfasser gibt eine genaue Beschreibung dieses sofort abgebro­ chenen Hauses, eine Liste der ersten Brüder und betont den Einfluss der Pauliner auf beide neugeschaffene Gem einschaften, z. B. bezüglich der Verehrung der Schwarzen Madonna. Als die Albertiner und die A lbertinerinen die Skałka verliessen, wurden die Beziehungen m it dem K onvent nich unterbrochen, besonders dank der persönlichen Hochach­ tung und Freundschaft, die Prior P. Przeździecki für Br. Albert hegte. Er w ar von der H eiligkeit dieses ungewöhlichen Menschen, Vater der A rm en, überzeugt, was letztens durch die Anerkennung seiner heroi­ schen Tugenden durch das das Dekret des Ш. Stuhles am 20. Januar 1977 bestätigt wurde.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ista vero exam inatio non fiat dom inicis diebus, ut modo fit, sed ipsis diebus festis, quibus m ane Cathechism us legitur (exceptis quibusdam solem - nioribus,

tykające mieszczan, nie omijały i zakonników. Ich również zmuszano do opłacania się okupantom. Jezuici, o ile tylko byli w stanie, starali się pozyskiwać dowódców

Deficyty neurologiczne spowodowane neurotoksycznym działa- niem środka kontrastowego są bardzo rzadkim powikłaniem ba- dań i zabiegów naczyniowych, takich jak koronarografia czy

Celem niniejszego artykułu była identyfikacja czynników wpływających na wartość osób pełniących funkcje publiczne oraz identyfikacja metod wyceny wartości

Несмотря на то, что исследовательница в предисловии к монографии подчеркивает, что данная работа не является практическим пособием по

Był to czas, kiedy za pamięć i prawdę o Katyniu płaciło się wysoką cenę.. Jednak bliscy pomordowanych i inni, odważni ludzie trwali wiernie przy tej pamięci, bronili jej

Uczeniesi ֒ezewzmocnieniem—eksploracja17 Politykaeksploracji Abypo l ֒aczy´cskuteczn֒aeksploracj֒e´swiatazeksploatacj֒aposiadanejwiedzy

Wszystkie, bardzo zwięzłe w treści, umieszczono na końcu książki (odnoszą się zarówno do wstępu, jak i do tekstu źródła), ale w recenzowanym egzemplarzu nie zaznaczono,