• Nie Znaleziono Wyników

Antropologiczne aspekty problematyki Boga, wiary i łaski

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Antropologiczne aspekty problematyki Boga, wiary i łaski"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Edward Ozorowski

Antropologiczne aspekty

problematyki Boga, wiary i łaski

Studia Theologica Varsaviensia 14/1, 103-116

(2)

14 (1976) nr 1

EDW A RD O ZO RO W SKI

ANTROPOLOGICZNE ASPEKTY PROBLEMATYKI BOGA, WIARY I ŁASKI

T r e ś ć : I. P ro b lem a ty k a B oga u p o d sta w lu d zk ieg o bytu; II. A n ­ trop ologiczn e pod łoże w ia r y ch rześcija ń sk iej; III. C złow iek isto tą o tw a r­ tą na łask ę.

O Bogu, w ierze i łasce m ów i się w teologii n a podstaw ie O bjaw ienia. J e s t to in te rp re ta c ja danych, zaw arty ch w Piśm ie św. i T radycji. Teolog nie w ym y śla now ych p raw d , lecz tłu ­ m aczy te, co do k tó ry c h je s t świadom , że pochodzą od Boga. O bjaw ienia historycznego jed n ak nie należy pojm ow ać tylko jako pew nej su m y wiadomości, po d y k tow anych przez Boga człowiekowi. U rzeczyw istniało się ono bow iem w śród ludzi przez czyny i słow a w ew nętrzn ie ze sobą pow iązane. W iele jego treści jest d ostępnych rozum ow i ludzkiem u i człow iek może je poznać łatw o, z całą pew nością, bez dom ieszki jak ie­ gokolw iek b łę d u 1. Co w ięcej, w n iek tó ry ch w y pad k ach O b ja­ w ienie jed yn ie nazyw a po im ieniu to, co człow iek w ie z w ła­ snego dośw iadczenia. S tąd dla przekazu w ia ry duże znaczenie posiada zarów no w yw ód ściśle teologiczny, w y jaśn iający depo­ zyt O bjaw ienia, ja k i w yk ład z pogranicza teologii, w sk azu ją­ cy na zakorzenienie p raw d objaw ionych w p rob lem aty ce czło­

wieka.

M etodę tę stosow ano w K ościele m niej lub b a rd z iej w y raź­ nie przy w y jaśn ian iu ra c ji b y tu chrześcijaństw a. T ak np. w ie­ lu Ojców Kościoła w idziało w religiach pogańskich przygoto­ w anie do E w a n g e lii2, a T e rtu lia n p ostaw ił w p ro st tezę, że d u ­ sza ludzka z n a tu ry sw ej jest c h rz e śc ija ń sk a 3. Z m etody tej

1 D ei V e r b u m , nr 2— 6.

2 L. B o u y e r , M en s ch u n d R itu s, M ainz 1964 s. 9.

3 Z danie О t e s t i m o n i u m a n im a e n a tu r a li te r ch r i s ti a n a e zn ajd u je się w X V II rozdz. d zieła A p o lo g e t ic u s (PL I, 257—536). S ta n o w i ono też

(3)

1 0 4 E D W A R D O Z O R O W S K I [2]

korzy stał św. Tomasz, k tó ry w w ielu m iejscach cytow ał zdanie św. A m brożego O m ne veru m , a quocum que dicatur, a S p iritu Sancto est, i św. B o n aw entu ra, gdy w ykazyw ał, że człowiek je s t stw orzeniem o tw a rty m n a św iatło B o ż e 4. M etoda ta w i­ doczna jest tak że w ro zpraw ach E razm a z R o tterd a m u 5 i w w y ­ w odach m odernistów , w yciągających n ieste ty n a tej podstaw ie sk ra jn e w n io s k i6. Znalazła się ona w reszcie w encyklikach J a n a X X III M ater et m agistra i Pacem in terris oraz w konst. Soboru W atykańskiego II G a udium et spes.

W spółczesną teologię k atolicką cechuje nastaw ienie a n tro ­ pologiczne, o parte n a założeniach, że każde p y tan ie o Boga je st zarazem p y tan iem o człow ieka i że w poznaw aniu s tr u k ­ tu r bytow ych dużą rolę odgryw a analiza danych św iadom o­ ści 7. W yw ody z tej dziedziny polegają w większości w y p ad ­ ków n a w ykazyw aniu, jak O bjaw ienie pom aga lepiej rozum ieć człowieka. J e st to ja k gdyby droga odgórna — od praw dy Bożej do p raw d y lud zk iej. W ydaje się jednak, że z dużym pow odzeniem m ożna by kroczyć także drogą oddolną, tzn. od tego, co człowiek wie o sam ym sobie, ku tem u, co o nim m ówi P a n Bóg. A już na pew no nie m ożna odryw ać tre śc i objaw io­ ny ch od danych dośw iadczenia. G roziłoby to bow iem bezdusz­ nym abstrakcjonizm em . S tw ierdzenie to dotyczy w szystkich p raw d teologicznych, a w sposób szczególny p ro b lem aty k i Bo­ ga, w ia ry i łaski.

I. P R O BL E M A T Y K A B O G A U P O D STA W LU D Z K IEG O B Y T U Teologia nie zajm u je się dow odzeniem istnienia Boga, ale w y k azu je rozum ność w ia ry w Boga. Stąd nie jest dla niej obo­ jętn e, co o Bogu m ów ią inne nauki. Jeszcze w iększe znaczenie posiada problem istn ien ia Boga dla przekazu w iary. U w ierze­ nie bowûem, polegające na przy jęciu orędzia C hrystusow ego, głó w n ą tezę odrębnego d ziełk a T ertu lian a (PL I, 609—618). To o sta tn ie o m ó w ił S. S z y d e l s k i w a rty k u le T e s t i m o n i u m a n im a e n a tu r a li te r

c h ristia n a e, CT 25 (1954) s. 178— 193.

4 E. G i l s o n , D uch filo zo f ii ś r e d n io w ie c z n e j , W arszaw a 1958 s. 30; ten że, H isto ria fi lozofii c h r z e ś c i j a ń s k i e j w w i e k a c h śr ednic h, W ar­ szaw a 1966 s. 326.

5 E. G i l s o n , D uch filo zo fii ś r e d n io w ie c z n e j , dz. cyt., s. 31. e B łęd em m o d ern istó w b y ło n ie to, że szu k ali w czło w ie k u korzen i r e lig ii ch rześcija ń sk iej, lecz że w o g ó le w ia rę i r e lig ię ch rześcijań sk ą c h c ie li w y p ro w a d zić z n a tu ry lu d zk iej. N au k ą tą za ją ł się P iu s X w enc. P a sc e n d i (D 3475— 3500).

7 Por. K. R a h n e r , Teo lo g ia a a n tr opologia, Z nak 21 (1969) s. 1533— 1551.

(4)

zakłada u p rzedn ią ak cep tację praw dy, że Bóg istn ieje i o b ja­ wił się w C hrystusie. D latego niem ałą rolę w przepow iadaniu E w angelii o d g ry w ają filozoficzne dow ody na istn ien ie Boga, czerpane bądź z obserw acji św iata (tzw. quinque viae), bądź z sam ego pojęcia Boga (tzw. dowód ontologiczny św. A nzel­ ma), bądź z analizy fen om en u ludzkiego. W ażnym je st przy tym w ykazyw anie, że Bóg istn ieje nie ty lk o jako B y t tra n sc en ­ den tn y , czyli w y k raczający poza w szelkie stw orzenie, lecz rów ­ nież jako B yt im m an en tn y , tzn. istniejący w nas, w ew n ątrz naszego jestestw a. Przez to bow iem p ro b lem aty k a Boga staje się czym ś koniecznym dla człow ieka i stanow i nieodzow ny p u n k t odniesienia w tłum aczeniu ludzkiej egzystencji. O bja­ w ienie zaś w ty m zak resie zn ajd u je sw oje antropologiczne podłoże.

„Pięć dróg św. Tom asza” i dow ód ontologiczny św. A nzelm a p o d k reślają w pierw szym rzędzie tran scenden cję Boga, Jego odrębność od św iata i wyższość nad św iatem . P ośrednio więc tylko tłum aczą istn ien ie człow ieka w jego zw iązkach z Bogiem. Szerzej natom iast o ow ych relacjach m ów ią n a u k i religioznaw ­ cze. U zyskane przez nie w y n ik i stanow ią niezw ykle cenny m a­ te ria ł do ko n fro n tacji tez teologicznych.

B adania religioznaw cze w ykazują, że idea Boga jest zjaw i­ skiem pow szechnym u ludzi. N a ogół w szyscy zdrow o m yślący ludzie posiadają ideę Boga, a ty lk o różnie się do niej odno­ szą, najczęściej albo p rz y jm u ją istnien ie Boga, albo m u p rze­ czą. Z ajęcie wszakże tak iej czy innej postaw y wobec idei Boga jest. czymś w tó rn y m do sam ej idei, stanow i bow iem w yn ik m niej lu b bard ziej św iadom ej refleksji. T ylko niek tó rzy teo ­ rety c y religii głoszą, że idea Boga jest su b iek ty w n y m w ytw o­ rem człowieka, k tó ry uciekał się do niej bądź d la zaspokoje­ nia pew n ych potrzeb ideow ych, bądź z lęk u przed zjaw iskam i przyrody, bądź też dla użycia jej jako narzędzia okiełznania wolności i u trzy m an ia ład u w społeczeństw ie klasow ym 8. W y­ d aje się jednak, że w ow ych tłum aczeniach n astąp iło pom ie­ szanie okoliczności z przyczyną. Czym innym bow iem jest przyczyna, k tó ra w yw ołała ideę Boga, a czym in nym w arun ki, w k tó ry ch ta idea pow stała. J e st praw dą, że człow iek w y o b ra­ żał sobie Boga w zależności od środow iska, w k tó ry m żył, sto p ­ n ia k u ltu ry i posiadanej wiedzy, ale to nie przesądza o źró-8 S zeroko na ten tem at p isze Z. C z a r n e c k i w k sią żce pt. Filo­

z o f ic z n y r o d o w ó d m a r k s i s t o w s k i e j te o r ii relig ii, W arszaw a 1971. Por.

E. O z o r o w s k i , R eli gia c h r z e ś c ij a ń s k a w a s p e k c i e a k s j o lo g i c z n y m , Wiad. kość. archidiec. w B iał. 1 (1975) nr 2—3 s. 153—-160 (149— 174).

(5)

1 0 6 E D W A R D O Z O R O W S K I [ 4 ]

die ty ch w yobrażeń. Bez odpow iedzi pozostaje py tan ie, dlacze­ go np. człow iek m yślał o Bogu, gdy w idział jasn e niebo, p o tę­ gę skały lu b grozę b u rzy . Co popychało go w te d y wzw yż, a nie np. do dołu? Z jaw iska przyrodnicze, socjologiczne czy psycho­ logiczne n ie stw a rz a ją idei Boga, a jed ynie p rzy czy n iają się do uśw iadom ienia jej istn ien ia w człowieku. Id ea Boga — tw ie r­ dzi H. d e L u b a c — pojaw ia się w św iadom ości sam odzielnie i na zasadzie w łasn ej konieczności n arzu ca się u m y sło w i9.

K atolicka n a u k a o Bogu m a tak że w spólny fu n d a m e n t z ogól- no relig ijn ą p ro b lem aty k ą sacrum . Słowo to (i jem u podobne, np. sensus n u m in is, das H eilige) stało się, dzięki licznym w o sta tn ic h czasach badaniom religioznaw czym , kluczem do lep­ szego poznania człow ieka 10. T erm in sacrum oznacza na p ierw ­ szym planie m om ent sep aracji, odzielenia, istn ien ie różne

od św iata i człowieka, k tó re nap aw a człow ieka lękiem , p rze ­ rażeniem , trw ogą, a jednocześnie fascyn uje, przyciąga, znie­ w ala, d aje zadowolenie, uszczęśliwia. Odczucie to w ypływ a z głębi duszy, gdzie bodźce zew n ętrzn e są ty lk o w aru n k iem jego pojaw ienia się, a nigdy przyczyną. S acrum jest kateg o rią apriory czn ą, pozam oralną, n iezależną od fak tów i h isto rii u .

W ażnym p rzy ty m je s t to, że człow iek ową inność zn ajd u je w sobie i w otaczającym go św iecie i że odczuw a ją niezależ­ nie od stopnia k u ltu ry lu b cyw ilizacji, w k tó re j żyje. W skazuje to n a pew ien c h a ra k te ry sty c z n y ry s istn ien ia człowieka. L udzie p ierw otn i dośw iadczali sacru m n a sto pn iu elem en tarn y m , np. w zjaw isk ach atm osfery czny ch , p rzedm iotach (np. skale, d rze­ wie), w ydzielonym m iejscu. Podobne p rze jaw y m y s te r iu m tre- m e n d u m , a u g u stu m e t fa scin osum o d n ajd u jem y w Biblii (np. Iz 2, 21; 6, 6— 7; 26, 9; M t 17, 4— 8; Ł k 5, 8; M k 9, 5; Dz 17, 1; 1 K o r 3, 22; 10, 26). To sam o odczucie sacrum cechuje także w ielkich m istyków chrześcijańskich, w k tó ry c h dziełach spo­

9 H. de L u b a c , N a d ro g a c h B o ż y c h , P a ris 1970 s. 33 n.

10 N a u w a g ę zasłu gu ją zw ła szcza n a stęp u ją ce prace: R. O t t o ,

Ś w ię t o ś ć . E l e m e n t y ir r a c jo n a l n e w p o ję c i u b ó s t w a i ich s t o s u n e k do e l e m e n t ó w r a c j o n a ln y c h , W arszaw a 1968; M. B u b e r , Ich u n d Du,

L eip zig 1922; ten że, G o d a n d Evil: T w o I n t e r p r e t a ti o n s , N e w Y ork 1963; M. E l i a d e , T r a k t a t o h is to r ii religii, W arszaw a 1966; ten że,

S a c r u m , m i t, his to ria, W arszaw a 1970; G. v a n der L e e u w , P h ä n o ­ m e n o l o g ie d e r Religio n, T ü b in gen 21956; M. S c h e i e r , V o m E w i ­ g e n i m Men schen, B erlin 1933.

11 R. O t t o , dz. cyt., s. 19. 149. P o d sta w o w e w ia d o m o ści o s a c r u m w relig ia ch p ogań sk ich i c h rześcija ń stw ie oraz n a jw a żn iejszą lite r a ­ tu r ę p rzed m iotu zn aleźć m ożna ta k że w a rty k u le J. S p l e t t a i K. H e m m r l e g o pt. Das Heilige. W: SM, t. 2 kol. 576—582,

(6)

ty k am y określenia Boga jako ognia oczyszczającego, w szech­ w ładnej siły, p rag n ien ia i spoczynku duszy, radości i szczęścia najw yższego 12.

Zdaw ać by się m ogło, że człowiek w spółczesny, zapatrzony w rozw ój techniki, zagubił swój sak raln y w ym iar. T ak jedn ak nie jest. Ten sam bow iem człow iek dostrzega n adal w sobie jak ą ś ah isto ry czn ą cząstkę, k tó ra nie zatraca się w zw ierzęco- ści, w ychodzi poza to, co przem ijaln e, wznosi się k u istnieniu p ełniejszem u i bogatszem u 13. Św iadczą o tym chociażby lud z­ kie p ragnienia, k tó ry c h p rzed m io t — ja k linia h ory zo n tu — oddala się od człow ieka w m iarę zbliżania się do niego. Zw ierzę swój głód zaspokaja m ate ria ln y m pokarm em . Człowiek n a to ­ m iast nie zadow ala się zew n ętrzn y m dobrobytem , sięga dalej. Religioznaw cy tłum aczą, że jest to tęsk no ta za utraco n y m r a ­ jem , pam ięć ogólnych sa k ra ln y ch a rc h e ty p ó w 14. Kościół zaś w yjaśnia, że jest to niepokój serca szukającego spoczynku w Bogu 15.

Inność, będąca w łaściw ością sacrum , u jaw n ia się także w tym , co ok reśla się m ianem ta le n tu lu b pow ołania, k tó re czło­ w iek dośw iadcza jako coś w łasnego, a zarazem w sto su n k u do czego doznaje w p ro st num in o tyczn ych uczuć. N ie może np. za­ głuszyć tego w ew n ętrzn eg o głosu, uciec od niego. Czuje go jako zn iew alającą siłę, a jednocześnie zawsze się cieszy, kiedy go słucha i idzie za nim . T a len tu nie m ożna zaprogram ow ać, m ożna go co n ajw y żej rozw ijać. Pow ołanie jest głosem w e­ w nętrzn y m , o k tó ry m człow iek wie, że pójście za nim jest je ­ d y n ą dla niego drogą, bo sprzeniew ierzenie się jem u prow adzi­ łoby niechybnie do ś m ie rc i16.

S a k raln y w reszcie c h a ra k te r u k a z u je najgłębsza cząstka lu dz­ kiej egzystencji, k tó ra w yróżnia człow ieka od in n y ch ludzi i spraw ia, że jest on ty m oto człowiekiem . Nie trz e b a w ielu dośw iadczeń, aby stw ierdzić, że człow iek n a w e t najb ard ziej

18 J. D a n i e l o u, B ó g i m y , K ra k ó w 1965 s. 90 n. 13 M. E 1 i a d e, S a c r u m , m i t , his to ria, dz. cyt., s. 33 n.

14 „R osja b ałałajek , rom a n ty czn y W schód, film o w e H aiti, m ilion er a m ery k a ń sk i, eg zo ty czn y k sią żę itp.; w o sta teczn y m rozrach u n k u — tęsk n o ta za czym ś ca łk iem in n ym n iż ch w ila obecna, n ied ostęp n ym lu b n ieo d w o ła ln ie utracon ym , za ,ra jem ’ ”. T am że, s. 38 n.

15 „K ościół n a p ra w d ę w ie, że sam Bóg, k tórem u słu ży, odpow iada n a jg łęb szy m p ragn ien iem serca lu d zk iego, k tórego p ok arm y ziem sk ie n igd y w p ełn i n ie n a sy c ą ”. G a u d iu m e t spes , nr 41.

)e „R ainer M aria R ilk e p o w ied zia ł p ew n em u m łod em u p oecie, który m u p rzesła ł sw o je w ie r sz e z prośbą o opinię: C zy u m arłb y pan, gd yb y panu zabroniono pisać? J e ż e li tak, n iech pan p isze d alej. W p rzeciw ­ n y m w yp ad k u, n ie w a rto ”. B. B r o , C z ł o w i e k i s a k r a m e n t y , W ar­ sza w a 1973 s. 6.

(7)

podobny do in n y ch ludzi, n aw et n ajb ard ziej z n im i zw iązany, w określonych m om entach pozostaje sam otny. C zuje w sobie teren , na k tó ry on ty lk o może w stąpić, sw oiste tabu, zam knię­ te dla innych ludzi. N ieraz owa n iety k a ln a cząstka sta je się kimś, z kim człow iek zaczyna rozm aw iać. P a trz ą c pow ierzchow ­ nie, stw ierdzim y, że człow iek rozm aw ia ze sam ym sobą. I ■ w w ielu w ypadkach tak jest rzeczyw iście. W szakże głębsza an a­ liza podpow ie, że to w chodzenie do w ew nątrz sta je się niek ie­ dy w kraczaniem w jak ąś o drębną dziedzinę, odznaczającą się sak raln y m c h arak terem . Teologia poucza, że owa interio ry zacja jest bardzo często o d kry w an iem Boga, dośw iadczaniem Kogoś k to jed y n ie może ludzi zakorzenić w bycie 17.

Człowiek w spółczesny zna lepiej św iat niż daw niej. Ale ta znajom ość n ie elim in u je sacrum , co n ajw y żej u k azu je je w in ­ ny c h okolicznościach. T ak np. w spółczesny hom o techn icus nie boi się burzy, bo w y n alazł piorunochron, nie lęk a się żyw io­ łów, gdyż p o tra fi je opanować, ale nie pozbył się do końca stra c h u przed nieznanym , k tó re zjaw ia się nieraz p rzed nim w n a jb a rd zie j niespodziew anej chw ili jako sy tu a c ja zagroże­ nia. Człowiek dzisiejszy w ie też dokładniej, na czym polega piękno, ale jednocześnie zdaje sobie spraw ę, że piękna n ie da się do końca u jąć w reg u ły , że do jego isto ty należy zaskaki­ wanie. P onadto nie może żyć bez ry tó w relig ijny ch. G dy je elim inuje, na ich m iejsce w prow adza inne, m niej lub b ardziej zbliżone do religijn y ch . N a tej podstaw ie stw ierd za M. E 1 i a- d e, że człow iek niezależnie od stopnia d esak ralizacji nie jest w stan ie bez reszty wyzw olić się z postaw y relig ijn ej, a upo­ w szechniane przez niego sym bole, m ity i obrzędy, zaw sze u ja w ­ n ia ją ostateczną sy tu ację, tzn. tak ą, k tó rą on odkryw a, uśw ia­ dam iając sobie sw oje m iejsce w w szech św iecie18. Bóg więc, o k tó ry m m ówi O bjaw ienie, jest zarazem Bogiem, którego czło­ w iek doświadcza w e w n ątrz w łasnego jestestw a i którego ak ­ cep tacja jest konieczna, by istnienie człow ieka było zrozu­ m iałe.

II. A NTRO PO LO G ICZN E PODŁOŻE W IA R Y C H R ZE ŚC IJA Ń SK IE J W podobnym kontekście w y stęp u je w iara chrześcijańska, na k tó rą składa się uznanie a u to ry te tu Boga, zaw ierzenie Mu

17 H. de L u b a c , K a t o l i c y z m , K ra k ó w 1961 s. 310 n.; R. G u a r ­ d i n i, K o n ie c c z a s ó w n o w o ż y t n y c h , ś w i a t i osoba, w o ln o ść, la s k a , los, K ra k ó w 1969 s. 90; L. B o u y e r , dz. cyt., s. 82—98.

18 M. E l i a d e , S a c ru m , m i t, histo ria, dz. cyt., s. 51— 63; L. B o u y e r , dz. cyt., s. 82— 98.

(8)

i stosow nie do tego pokierow anie w łasnym życiem 19. Teologia w yjaśnia, że w akcie w iary bierze udział um ysł, w ola i łaska, z czego w ynika, że w iara jest darem Boga i decyzją człowie­ ka. R acjonalność w ia ry wiąże się z p ytaniam i, czy człowiek postęp u je rozum nie, gdy decy du je się na w iarę, czy w nim jest m iejsce na w iarę i czy pom aga m u ona być pełniej czło­ wiekiem .

O dpow iedź na powyższe p y tan ia nie jest prosta, dom aga się bow iem pew nej w iedzy o istn ien iu Boga i rozum ienia, kim jest człowiek. W spom niane w yżej a rg u m e n ty za istn ien iem Boga p otw ierd zają racjonalność w ia ry w ty m sensie, że u kazują realn e istn ien ie B ytu, k u k tó rem u człow iek zw raca się w sw o­ jej w ierze. Na ty m jed n a k spraw a się nie kończy. W ykazując rację istnienia w iary, trzeb a n ad to uzasadnić, że jest ona ko­ nieczna człowiekowi. W ty m ostatn im w ypadku należy pam ię­ tać, że w iara dotyczy bardzo specyficznego w ycinka ludzkiego życia. Nie potrzeba np. w iary do robienia zakupów lub p ro ­ w adzenia b ad ań naukow ych. Są to bow iem dziedziny autono­ miczne, rządzące się w łasn ym i praw am i. Wdara religijn a do­ chodzi do głosu przy tzw. egzystencjalnych pytaniach: dlacze­ go istnieję? Po co istnieję? Ja k i sens m a m oje istnienie oraz istnienie św iata? P y ta n ia te zresztą w y stęp u ją u w szystkich zdrow o m yślących ludzi, co by w skazyw ało, że — podobnie jak idea Boga — należą one do n a tu ry ludzkiej.

K to w tak im razie m oże udzielić na nie odpowiedzi? Nie do­ starczą jej n a pew no n au k i przyrodnicze, zajm ujące się b a­ daniem określonego w ycinka św iata, gdyż odpowiedź tak a w y ­ kraczałab y poza ich kom petencje. Może natom iast zabierać głos w te j spraw ie filozofia. Ta jed n a k sw oje w nioski b u d u je na m ate ria le dostarczonym przez nau k i em piryczne. Tym czasem , żeby w pełn i odpowiedzieć n a powyższe pytania, należałoby posłużyć się k ategoriam i nieskończoności i wieczności. Te zaś nie są przedm iotem n a u k szczegółowych. Na dodatek poznanie naukow e posiada granice, k tó ry c h nigdy nie przekroczy 20. W y­ nika z tego, że w nioskow anie filozoficzne w dziedzinie egzy­ sten cjaln y ch p y ta ń człow ieka zbliża się bardzo do w iary, k tó ­ ra — ja k stw ierd za J. R a t z i n g e r — zaczyna się w raz z przyjęciem , że rzeczyw istość nie w y czerp uje się w tym , co

19 E lem en ty te zn ajd u ją się w d efin icji w ia ry Soboru W a ty k a ń sk ie­ go I (D 3008). Z w rócił n a n ie też· u w a g ę Sobór W atyk ań sk i II w konst. D ei V e r b u m , nr 5.

(9)

je s t w idzialne i d o ty k aln e 21. Tak pojęta w iara sta je się zresztą p o stu la te m człowieka, k tó ry jak gdyby z n a tu ry sw ej zdąża do p rzek raczan ia b a rie r poznawczych.

P rzeciw staw ian ie n a u k i w ierze jest nieporozum ieniem . Obie bowiem odznaczają się sobie w łaściw ą specyfiką. N auka n ie w yklucza w iary , w iara zaś nie elim inuje nauki. I nie może n a u k a stać się w iarą, a w ia ra zam ienić w w iedzę naukow ą, gdyż oznaczałoby to u tra tę w łasnego b y tu. Poza ty m w iara nie je st ty lko w y pełnianiem lu k ludzkiej niew iedzy. Człowie­ ka w ierzącego nie m ożna też jednoznacznie określić jako tego, k tó ry wie, a niew ierzącego jako tego, k tó ry nie wie. W iara bow iem przez to, że angażuje całe życie ludzkie, poddana jest praw om kry zy su i w zrostu. Na dodatek, Isto ta N ajw yższa jako przedm iot w iary, nie jest dostępna bezpośredniem u oglądow i człowieka, stąd też J e j ak cep tacja jest uzależniona nie tylk o od u m ysłu i woli, lecz rów nież od łaski. S kutkiem tego czło­ w iek z n a jd u je się nieraz w sw oistym zagrożeniu: w ierzącem u grozi niew iara, n iew ierzącem u — w ia ra 22.

A ntropologiczne podłoże w iary u k azu je się w tym , że s ta je ona przed człow iekiem jako konieczny w a ru n e k rozum ienia św iata. Chodzi tu oczywiście o rozum ienie reflek sy jn e, w p rze­ ciw staw ieniu. do rozum ienia technicznego, opartego na zw iąz­ kach ilościowych. W iemy, że n a każdy b y t m ożna p atrzy ć z ty c h dw óch p un k tó w w idzenia. Oba będą praw dziw e i rów nie upraw nione. Rozum ienie jed n a k sprow adzone ty lko do u ch w y ­ cenia p ro p o rcji liczbow ych nie w y czerp u je p raw d y b y tu . T ak np. n a p raw d ę sto łu składa się n ie ty lk o to, że został on zro­ biony z takiego a takiego drzew a, w tak im a tak im stylu , lecz rów nież i to, że m oże być on stołem rodzinnym , sk u piający m w okół siebie ludzi sobie bliskich, um acn iający m fam ilijn ą atm o ­ sferę. O praw dzie rzeczy m ówi nie ty lk o jej budow a, lecz rów ­ nież tw órca, k tó ry w yk o nyw ał ją z określoną in te n c ją oraz je j odbiorca. D latego też nie m ożna posiąść p ełn ej praw d y o św iecie bez zaakceptow ania Isto ty N ajw yższej. K onieczność A bsolutu do rozum ienia św iata jaw i się ja k konieczność skali, by m óc cokolw iek m ierzyć, n orm y, by cokolw iek oceniać, p u n k tu oparcia, by dokonać jak iejk o lw iek k la s y fik a c ji23.

K onst. G a udium et spes w y m ien ia n astęp u jące kw estie, do·

1 1 0 E D W A R D O Z O R O W S K I [ 8 ] 21 J. R a t z i n g e r , W p r o w a d z e n i e w c h r z e ś c ij a ń s tw o , K ra k ó w 1970 s. 15. 22 T am że, s. 12. 23 H. d e L u b a c , N a dro g a ch B o ż y c h , dz. cyt., s. 39. 163; J. D a - n i e l o u , dz. cyt., s. 41.

(10)

pojm ow ania k tó ry ch potrzeb n a jest w iara: p roblem n a tu ry ludzkiej, zła istniejącego w świecie, śm ierci, odpow iedzialno­ ści, p raw rządzących w spólnotą ludzką 24. N ie są to oczyw iście w szystk ie dziedziny, w k tó ry c h pojaw ia się w iara. Może ona bow iem in te rp re to w a ć całą h isto rię lu d zk ą z jej napięciam i m iędzy w olnością i koniecznością, im m an en cją i tra n sc en d e n ­ cją 25.

K onieczność w ia ry u k azu je się szczególnie w yraźn ie przy poszukiw aniu sensu życia. W iem y, że pojęcie sensu jakiego­ kolw iek istnien ia lu b działania im p lik u je ro zum ny cel tegoż istnienia czy działania. Cel te n tk w i w praw dzie w n a tu rz e da­ nego b y tu , ale pochodzi zawsze od kogoś, od kogo ten b y t jest zależny w istn ien iu, czyli sens b y tu zależy od jego tw órcy. Dziełom ludzkim sens m oże nadaw ać człowiek. N atom iast czło­ w iekow i sensow ność istn ien ia i działania może ukazać jedynie Isto ta N ajw yższa, od k tó re j on zależy w sw ojej egzystencji. S tąd sens życia ludzkiego p ły n ie n ie ty le z w iedzy, ile z w ia­ ry . Człowiek nie m oże go sobie w ym yślić. Może go jed yn ie p rzy jąć jako d any z góry 26. W iara w tak ic h w yp ad k ach s ta je się źródłem sensu, a przez to fu n d am en tem , na k tó ry m czło­ w iek m oże się oprzeć i p rzetrw ać. Nie m a bezinteresow ności, k tó ra m ogłaby się ostać wobec bezsensu 27.

O tym , jak i to jest sens, m ów i O bjaw ienie. Z ajm u je się ty m szczegółowo teologia. T rzeba tu ty lk o dodać, że ta ostatn ia, nauczając o zbaw ieniu w iecznym , nie o d ry w a człow ieka od sp ra w ziem skich, przeciw nie każe zbaw ienie realizow ać w co­ dziennym tru d zie. S tąd bezpodstaw nym jest zarzu t alienacji człow ieka przez religię. W łaściw ie p o jęta nadzieja nieba je d y ­ nie zdolna jest w pełni dać człow iekowi zam iłow anie do dzieła ziem skiego, a w iara przez u kazyw anie stan u idealnego m oże się przyczynić do lepszego w idzenia sta n u aktu alneg o i przez to może bronić człow ieka przed b ezk ry ty czn ym zadow oleniem z s ie b ie 28. Zadow olenie płynące z w iary nie jest tanie. Bóg B iblii w y m y k a się w szelkim zakusom człow ieka do zapanow a­ nia nad N im i podporządkow ania Go w łasn y m interesom . J e st Bogiem, k tó ry przychodzi do człow ieka w chw ili n ajm n iej spo­ dziew anej (Mt 24, 43; 1 Tes 5, 2— 3) i pozostaje daleki w tedy,

24 G au d iu m et sp es, nr 11—23; 31; 41 n , 57. 25 K. L e h m a n n , G e g e n w a r t d e s G la u b en s, M ainz 1974 s. 29; Ph. R o q u e p l o , O tr u d n o śc ia c h w i a r y , W arszaw a 1974 s. 269. 28 J. R a t z i n g e r, dz. cyt., s. 34 n. 27 H. de L u b a c, K a t o l i c y z m , dz. cy t., s. 307. 28 Ph. R o q u e p l o , O tr u d n o ś c ia c h w i a r y , s. 260—274; H. d e L u - b a c, N a drogach B ożych , dz. cyt., s. 166.

(11)

1 1 2 E D W A R D O Z O R O W S K I [ 1 0 ]

gdy człow iek chw yta się m agii i u chyla się przed k ształto w a­ niem histo rii w łasnym i siłam i. D obrze po jęta w iara każe czło­ w iekow i żyć w d ialektycznym napięciu m iędzy tran scen d en cją i in k arn acją, przeżyw ać każdy dzień od now a i dopiero w t r u ­ dzie codzienności odnajdyw ać wieczność 29. W iara d a je ludziom poczucie bezpieczeństw a, ale nie w rod zaju p araliżującego złu­ dzenia lub błogiego zadow olenia, lecz pewności, k tó ra pobudza do działania 30.

III. C ZŁOW IEK IST O T Ą O TW A R T Ą N A Ł A SK Ę

P ro b lem łaski wiąże się z p ro b lem aty k ą Boga, o k tó re j była m ow a w yżej, lecz z nią się nie utożsam ia. Tam bow iem stw ie r­ dziliśm y tylko, że człowiek o d n a jd u je w sobie i otaczającym go świecie I s t n i e n i e wyższe, różne od św iata i człow ie­ ka, i że to Istn ien ie nazyw a Bogiem. Tu n ato m iast w rachubę wchodzi kw estia m iejsca w człow ieku na w olne działanie Boże. Innym i słowy, problem sacrum — to p roblem ludzkiego b y tu w jego istnieniu, problem zaś łaski — to p roblem ludzkiego b y tu w jego działaniu.

J e s t rzeczą oczyw istą, że o łasce w iem y jedy nie na p o d sta ­ wie O bjaw ienia historycznego. D alecy jesteśm y też od w y p ro ­ w adzania O bjaw ienia ze św iata. Z nając jed n ak p raw d y obja­ w ione o łasce, ze zdum ieniem o d k ry w am y ich korzenie w lu dz­ kim bycie. B iblijne pojęcie łaski pozostaje w ścisłym zw iązku z kw estią grzechu pierw orodnego. P ierw szy człow iek przez sw oje nieposłuszeństw o odw rócił się od Boga. Pociągnęło to za sobą u tra tę darów n ad p rzyrodzonych i zranienie n a tu ry lu dz­ kiej. O dtąd ludzkość nie może o w łasn y ch siłach w rócić do Boga. K ażde więc działanie Boże, p rzy w racające człow iekowi u traco n e d ary, jest od tego czasu działaniem łaski. W Piśm ie św. określa ona na pierw szym planie, kim jest Bóg w zględem ludzi, n astępnie, kim sta je się człowiek, gdy p rz y jm u je działa­ nie Boże, i w reszcie oznacza k o n k retn e d a ry udzielane czło­ w iekow i przez Boga 31. Chodzi tu p rzeto o człow ieka po g rze­ chu p ierw orodnym i o to w szystko, co dzieje się w nim, a co nie w ynika ani z jego n a tu ry , ani władz, ani w ym ogów czy

29 S zerzej na ten tem a t p isze J. M. G o n z a l e z - R u i z w a r ty ­ k u le pt. D u c h o w o ś ć na c z a s y n ie p e w n o ś c i , C onc (w ers. poi.) 1966/67 nr 1— 10 s. 525— 532.

::0 H. de L u b a c , Na d ro g a c h B o ż y c h , dz. cyt., s. 154.

31 J. G u i l l e t , Ł aska. W: S ł o w n i k te ologii b ib lijn e j, P oznań 1973 s. 436—441.

(12)

zasług. D ziałanie to nazy w am y n a d n a tu ra ln y m w p rzeciw sta­ w ieniu do natu raln ego , k tó re jest konieczne, bo pow staje jako w ynik określonych bodźców lu b ustalonych praw .

O bserw acja ludzkiego życia pokazuje, że nie w szystko w nim dzieje się n a zasadzie n a tu ra ln e g o biegu rzeczy, że pozostaje w nim w iele niew iadom ych nie dający ch się w ytłum aczyć n a ­ w et fak te m w olności ludzkiej. W porządku społecznym , w e­ w n ą trz ludzkiego b y tu jest m iejsce na w olność ja k gdyby ze­ w nętrzną, wyższego rzędu. Tezę tę znakom icie ilu stru je R. G u a r d i n i , k tó ry elem en ty łaski w idzi w stosunkach ludzkich o p arty ch na au to ry tecie, gdzie w ola su w eren a może zawieszać działanie p raw a i w ten sposób rekom pensow ać to, czego w życiu nie da się przew idzieć, n astęp nie w n atch n ien iu i pow odzeniu, k tó re to sta n y pochodzą jak gdyby z zew nątrz, leżą poza obrębem n a tu ry lud zk iej i m ożliw e są do tłu m acze­ nia jedy n ie całokształtem istnienia, d alej w różnego rod zaju spotkaniach o c h a ra k te rz e praw dziw ej p rzy jaźn i lu b miłości, k tó re często p ojaw iają się jak zrządzenie losu, bo nie m ożna ich z góry zaplanow ać, ustalić ani obliczyć, w reszcie w nie­ k tó ry ch m om entach szczytow ej euforii, gdzie m a się w rażenie, że ro zd arte istnienie osiągnęło harm onię, ja k też w przeżyw a­ n iu szczęścia, k tó re zawsze łączy się ze św iadom ością obdaro­ w ania ponad m iarę 32. W szędzie tam , gdzie człow iek dośw iad­ cza ja k gdyby zew nętrznego obdarow ania, gdzie coś w ynika nie z m usu, up rzedn ich obliczeń i planow ań, lecz z całkow itej w ol­ ności, gdzie do głosu dochodzi w ielkoduszność i w spaniałom yśl­ ność, w szędzie tam z n a jd u ją się p ierw iastk i tego, co w teolo­ gii określa się łaską.

Obecność tak po jętej łaski w świecie czyni go środow iskiem w łaściw ym n a tu rz e ludzkiej. Człowiek bow iem może żyć tylko w tedy, gdy m a możność twórczości, gdy n a w e t w n a jtra g ic z ­

niejszych sy tu a c jac h może liczyć na objaw ienie się wyższego porządku. Ś w iat do końca zd eterm inow any stałby się nie do w ytrzy m an ia. Życie zaś ludzkie, w k tó ry m zabrakłoby m iejsca na nieprzew idziane, okazałoby się koszm arem . Dochodzi tu n a ­ w et do głosu sw oisty p aradoks, że p raw o i łaska są ja k gdyby, k u so'bie skierow ane. P raw o bez łaski s ta je się bezduszne, łaska bez p raw a przem ienia się w parodię. O skarżony np. ty lk o w te ­ dy odczuje w ielkość ułaskaw ienia, gdy otrzym a je w sytuacji praw om ocnego w y ro k u 33.

32 R. G u a r d i n i , dz. cyt., s. 301—314. 33 T am że, s. 302.

(13)

1 1 4 E D W A R D O Z O R O W S K I [ 1 2 ]

Konieczność łaski dla człow ieka w ypływ a nadto z fak tu , kim jest człow iek w sto su n k u do swego ostatecznego celu. F enom e­ nologia tłu m aczy , że człow iek żyje na gran icy tego, co zw ie­ rzęce i tego, co specyficznie ludzkie i że m usi nieu stan n ie p rze ­ kraczać tę granicę, gdyż inaczej zapada się w sw oją zw ierzę- cość, k tó ra stanow i jego śm ierć 34. Tom izm egzysten cjaln y do­ daje, że człowiek w każdej chw ili swego praw dziw ie ludzkiego istnien ia dąży dalej niż może sięgnąć siłam i lu d z k im i35. W y­ nika z tego, że istn ien ie ludzkie okazuje się sw oistym p a ra d o k ­ sem, m ożliw ym do zrozum ienia jedynie p rzy przyjęciu B ytu transcend en tn eg o . Bez nadprzyrodzoności życie ludzkie sta je się tragiczne. Ł aska jest tym , co przezw ycięża ów tragizm i po­ zw ala człow iekowi osiągnąć cel, do którego ze sw ej n a tu ry jest skierow any 36.

Św iadom ość w zajem nych pow iązań n a tu ry z n a d n a tu rą jest żyw a w teologii zachodniej w p roblem atyce m y s te r iu m p a ­ schal e C hrystusa, a w teolgii w schodniej w nauce o przebó- stw ieniu. W edług tej o statn iej, łaska jest w pew nym sensie w p ó łn atu raln a, n a tu ra zaś — teoforyczna 37.

* *

*

Zam ieszczone tu w yw ody należą do obszernej p ro b lem aty ki pow iązań religii chrześcijańskiej z n a tu rą ludzką. Zw róciliśm y uw agę ty lk o na istotow e skład nik i fenom enu religijnego 38. W y­ daje się jed n ak, że n ależałoby wobec w szystkich tw ierdzeń teologicznych i ry tó w kościelnych staw iać p ytan ie, jak one w y ra s ta ją z ludzkiej egzystencji i ja k jej służą. W tedy dopiero uk azałaby się w pełn i ich antropologiczna w artość. Co w ięcej,

34 R. I n g a r d e n , K s i ą ż e c z k a o c z ł o w i e k u , K ra k ó w 1973 s. 13— 26. 35 M. G e r v a i s , N a t u r e e t grâ c e c h e z sa in t T h o m a s d ’A qu in ,

L T hP h 30 (1974) s. 333—348.

36 O b szerne w ia d o m o ści w tym za k resie za w iera k siążk a A. Z u - b e r b i e r a pt. R e la c j a n a tu r a — n a d p r z y r o d z o n o ś ć w ś w i e t l e b a d a ń

te ologii w s p ó łc z e s n e j, W arszaw a 1973 s. 89— 127.

37 W. H r y n i e w i c z , Teolo gia p r a w o s ł a w n a o p r z e b ó s t w i e n i u c z ł o w i e k a . W: G r a n a t , K u c z ł o w i e k o w i i B o g u w C h r y s t u s ie , L u ­

b lin 1972 s. 406—412.

38 O isto cie fen o m en u r e lig ijn e g o decyd u je: a) rzeczy w isto ść tra n s­ cen d en tn a, do której czło w ie k się zw raca, b) p o sta w a w o b ec tej rze­ cz y w isto śc i i c) sk u tek tej p o sta w y , cz y li czyn n a in geren cja r z e c z y w i­ sto ści tra n scen d en tn ej w ży cie czło w iek a . W ch rz e śc ija ń stw ie m ów i się w tv m m iejscu o B ogu, w ierze i łasce. Por. Z. J. Z d y b i с к a, C z ło ­

w i e k i religia. W: М. А. К r ą p i e c, Ja — c z ł o w i e k . Z a r y s a n t r o p o ­ logii filo zo ficzn ej, L u blin 1974 s. 325.

(14)

należałoby sięgnąć do zjaw iska religijnego j^ko takiego i w je ­ go kontekście ro zp atryw ać chrześcijaństw o. Religia chrześci­ jań sk a bowiem , m im o sw ej zasadniczej odrębności od innych religii, posiada z nim i w iele cech w spólnych. Dla chrześcijan przeto w ażnym jest p y tan ie filozoficzne, czy religijność określa człow ieka tak, jak określa go kateg o ria hom o sapiens, hom o socialis, hom o fa b er itp .39. Nie bez znaczenia też pozostaje p ro ­ blem fu n k cji religii w życiu ludzkim . W ielu uczonych np. p o d ­ kreśla osobotw órczą fu n k cję religii i jej rolę w zachow aniu zdrow ia psychicznego 40.

Człowiek następnie jest p u n k tem odniesienia p rzy w ykazy ­ w aniu ra c ji b y tu religii chrześcijańskiej. Nie w y starczy s tw ie r­ dzić, że Kościół pochodzi od Boga, trzeb a nadto uzasadnić, iż jest on konieczny dla ludzi. Podobnie problem w ery fik acji re ­ ligii chrześcijańskiej — to nie ty lk o dow odzenie, że aktu aln ie istn iejący Kościół pochodzi od C h ry stu sa i w sw oim histo rycz­ n y m trw a n iu pozostaje w ie rn y woli swego założyciela, to ró w ­ nież uzasadnienie tezy, że p rzed staw ia on w artość konieczną dla ludzi. W m yśl bow iem scholastycznej zasady o v e ru m sta ­ now i zarów no ens jak i bonum . To o statn ie zaś jest już kw e­ stią antropologiczną.

A ntropologiczne n astaw ienie cechuje też teologię dogm atycz­ n ą i m oralną, nie m ów iąc o teologii p rak ty c zn e j i życia w e­ w nętrznego, k tó re ze sw ej n a tu ry zajm u ją się człowiekiem . W spom nieliśm y już, że w spółczesna teologia katolicka bardzo m ocno skłania się k u antropologii. Tu trzeb a dodać, że z ain te­ resow ania dogm atyków i teologów m oralistów człow iekiem nie pow inny ograniczać się do sam ej ty lk o in te rp re ta c ji p raw d ob­ jaw ionych o człow ieku, lecz nad to w in ny uw zględniać k o nfro n­ tację ty c h p raw d z dośw iadczeniem , jakie człow iek m a o sa­ m ym sobie. W tedy ukaże się jaśniej sensowność tw ierd zeń do­ g m atycznych i bardziej przek on y w u jące sta n ą się w skazania teologii m oralnej.

39 Tak np. Z. J. Z d y b i c k a p rzych yla się do stan ow isk a, że czło w iek z n a tu ry sw ej jest isto tą relig ijn ą (art. cyt., s. 315— 362).

40 Zob. A. J u s t , O s o b o tw ó r c z ą fu n k c j a religii, STV 13 (1975)

(15)

1 1 6 E D W A R D O Z O R O W S K I [ 1 4 ]

L e s a s p e c t s a n t h r o p o l o g i q u e s d e s p r o b l è m e s c o n c e r n a n t D i e u , l a f o i e t l a g r â c e

R ésu m é

D ans son a r tic le l ’au teu r d ém o n tre com m en t la doctrin e r é v é lé e co n ­ cern a n t D ieu, la fo i et la grâce e st en ra cin ée dans l ’e x iste n c e hum aine. D ans le prem ier ch ap itre on a a ttir é l ’a tten tio n du lecteu r su rtou t sur le p rob lèm e du sa c r u m . L ’au teu r co n sta te q u e l ’h om m e d écou vre en soi et dans le m on d e qui l ’en to u rn e u n e E x iste n c e de to u t p o in t d if­ fé r e n te du m onde et de l ’hom m e. D ans le d e u x iè m e ch ap itre on a n a ­ ly s e u n e q u estion sur la co n n a issa n ce du m onde et sur la rech erch e du sen s d e la v ie. L ’au teu r p ro u v e que c ’est la fo i qui est n écessa ire pour la solu tion de c es prob lèm es. D ans le tro isièm e ch ap itre on donne la p reu v e que le s é lé m e n ts de ce qui est n o m m é par le s th éologien s du nom de la grâce se ré tr o u v e n t en tou t lie u où un hom m e fa it l ’e x p é r ie n c e du „don de d eh ors”, où q u elq u e ch ose n e ré su lte pas de la force, m ais de la lib erté p lein e, où se m a n ife ste n t la grandeur de l ’â m e et la gén érosité. La g râ ce e st au ssi com p rise dans la so if du but fin a l. D ans le s co n clu sio n s de l ’a rticle l ’a u teu r p o stu le la c o n fro n ta ­ tio n p lu s é te n d u e des th è se s th éo lo g iq u es con cern an t le s d onnés de l ’ex p érie n c e. Il a ttir e n o tre a tten tio n sur l ’aid e de c e tte co n fron tation dans le d om aine de la v é r ific a tio n de la relig io n ch rétien n e (v e r u m

q u ia bonum ) et de la p réd ication de la foi.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zainteresowania specjalistów w dziedzinie historii społeczno-gospodarczej rozszerza się na jeszcze inne typy źródeł pisanych (les textes littéraires) i na źródła

Zasadniczym atrybutem życia ludzkich społeczności i życia politycz- nego winna zatem być fi lozofi a tworzenia słusznych i godziwych praw oraz całej obyczajowości

Previous research (4, 8) shows that the capacity drop is strongly related to the congestion level, hence it is expected that downstream of a stop-and-go wave traffic differs

However, these specific indoor micro-environments have characteristics (such as high density of occupancy and the type of activity developed within) that diminish

Proclisis trigger: que (relative) Verb: haver (deixar de lograr) Tense / Verb form: present indicative Modal

Jeśli na miejsce historii wstawimy horyzont metafizyczny, wówczas wszystkie te elementy — medium, temat, widz — zyskają wartość, która im przysługuje na mocy

Efektywne i skuteczne zarządzanie jakością, determinujące wysoki poziom jakości produktów w organizacji, wymaga ukształtowania pewnego typu spe- cyficznej

Głos Trito-Izajasza (Iz 66,21) w kwestii powszechnego kapłań- stwa może być więc na tej palecie odmiennych koncepcji rozpatrywany zarów- no w sensie poszerzenia formuły