• Nie Znaleziono Wyników

Leszka Kołakowskiego pytanie o rozum

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Leszka Kołakowskiego pytanie o rozum"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Przegląd Filozoficzny — Nowa Seria R. 13:2004, Nr 2 (50), ISSN 1230-1493

Kronika

Andrzej Grzegorczyk

Leszka Kołakowskiego pytanie o rozum

LeszekKołakowski w najważniejszychswoich utworach jestfilozofem kon­

dycjiludzkiej. Stanowi to jegoistotnywkład we współczesną filozofię. W wielu miejscach swoich prac opisuje kondycję ludzką jako nieuleczalnie ułomną.

W szczególnościdostrzega jasnonędzęludzkiego intelektualizmu. Śledził za­

równo wtedy, gdybadał źródła zachodniego mistycyzmu i krytykował filozofię chrześcijańską, jak iwtedy, gdy krytykowałmarksizm lub neopozytywizmzawy­ naturzeniaracjonalizmu. Używając jego własnych określeń, można rzec, że wi­ dzi on jasno inwalidztwoludzkiego rozumu. Potrafi o tymmówić zarównosynte­ tycznie imetaforycznie z poetyckim natchnieniem,jak i operującnarzędziamifi­

lozoficznej analizy.

W maju2003 rokuwygłosił na tentemat odczytw Krakowie,wramach Dni Tischnerowskich, można powiedzieć podsumowujący. Został on opublikowany w artykule „O rozumie i innych rzeczach (TP 41). Pokazuje w nim przede wszyst­

kim, jak rozumzostawiony sam sobiez regułybłądziisam o tymnie wie. Karte- zjusz, choć chciał pisać jak najmądrzej o Bogu, nie przewidział, że staje sięoj­ cem ateistycznego Oświecenia. Dawid Hume poniżył ludzkąwiedzę, ale się nigdzienie przyznał,żezostaje „z pustymi rękoma”. Można by dorzucić,że dzi­ siejszy postmodernizm niewie, że ekskomunikującprawdę, podcina korzenie swo­ jej własnej argumentacji.

Kołakowski widzi też nędzęmyśli zarówno Nietzschego, jak i Wittgensteina.

To, co dostrzega, ukazuje jako przerażające. Esej swój kończy tragicznym wy­ znaniem:

mamy poczucie absurdu i niepewność w odróżnianiu zła i dobra. Ale przecież musimy coś wiedzieć w tych sprawach, musimy mieć jakiś instrument, dzięki któremu potrafi­

my stwierdzić, że wolność jest lepsza od niewolnictwa, że równość jest lepsza niż pod­

daństwo itd. Czyżbyśmy go zatracili? Nie wiem.

Można by się tu czepiać np. niejasności sformułowania. Co znaczy w tym kon­

tekście „musimy”, bo czasem ono znaczy,że napewno tak jest, a czasem żepo-

(2)

142 Andrzej Grzegorczyk

winno być, żeby się dokonała jakaś pełnia - ale jaka i zjakich racji? Istotne wy- dajemi siępytanie: czy człowiek możemieć kiedykolwiek uzasadnione poczucie pewności? Oczywiście poza światemwłasnych wyobrażeń, jak to ma miejsce wmatematyce, gdzie wiedza staje się pewna, ale za cenę tego,że niewiadomo,jak ma się do empirycznej rzeczywistości. Nasuwa się teżpytanie: czy filozof nawet z oczywistości swojej niewiedzyniepowinienwyciągnąćdalej idących wniosków?

Na pytania tak postawione można najpierw odpowiedzieć przez częściową negację: człowiekmiewaracjęi pewność nawet w sprawachostatecznych, ale nie wtedy,gdy wygodniezasiadaza swoim biurkiem gotówkompetentnie załatwiać sprawy ze swej dziedziny. Wtedy często wstępuje narównię pochyłą, po której stoczy sięwpiekłopychy, przed czym Kołakowski słusznieostrzega. Wtedycno­ tą jestwłaśniepowiedzieć „nie wiem”.

Natomiast bywa, mamy głęboką pewność, że np. właśnie„wolność jestlep­ szaodniewolnictwa”, ale tylko wkonkretnej sytuacji i mimo niemożności ogól­ nego tego uzasadnienia. Tak jest, gdy osobiście wspomagamy sferę czyjejś wol­

ności, odczuwając szacunekdla drugiego człowieka. Wtedypowstaje w nas mo­

ralnapewność i Kołakowski wydaje się topotwierdzaćz przekonaniem. Ma też niewątpliwąpewność ten, kto pochyla sięnad jednymz najbiedniejszych, i ten, ktoresztką własnych sił pociesza mających sięgorzej, lub ten,kogo często słyszy­

my, gdy słabym ijakby zanikającym głosem nawołuje do pokoju, i pewność miał też ten, coongiśprzekradałsiędogetta, by podtrzymywać skazanychnazagładę.

Bywawięc, że chwile,gdy nachodzi nanasjakieśrzeczywisteoświecenie iżycie nabieranagle jakiegoś sensu, któregoostatnio możenie miało.Ale oczy­ wiścienie jesteśmyw stanie wskazać żadnego widzialnegoczy wyraźnie dające­ go się umiejscowić„instrumentu, o który Kołakowskipyta. Zaczyna się wtedy coś więcej niżtylko filozofia, coś bardziej fundamentalnego: naiwna pewność wia­ rywniepodważalne. Może adekwatnyjesttuobraz,jaki podsuwa Biblia. Staje- my jakby wobec Absolutu: Jak Samuel zbudzony w nocy mówi: „Otojestem - mówPanie - sługa twój słucha”. To dzieje się samo, jak dar... Potem trzeba do­

pierozapłacićjakimś wysiłkiem, wykraczając pozacodzienną rutynę. Po zakoń­

czonej opowieścio Samarytaninienadrodze do Jerychamożemytylkousłyszeć:

„Idźity, i czyń podobnie”. I ta praktyczna prawdajestniepodważalna.

Leszek Kołakowski ma może jednak tę słabość, że obserwuje bardziej siły destrukcji rozumu i zatrzymuje się -czasemchyba zbyt długo - na etapie kon­ templacji zła. Tymczasem dlarozumu szukającego powinny pojawiać się dalsze pytania: czemujest tak, jakjest? Co to znaczy dla nas? Możejest w tym jakiś sens,jakieś wyzwanie, któremu trzeba sprostać? A jeślijest wyzwanie, tozada­ niem filozofa jest je opisać...

więcmoże dwa racjonalizmy, dwojaka nauka, podwójne życie intelektual­

ne. Jedno uparcie szukające absolutnych wartościi drugie poprzestające nama­ łych stwierdzeniach i stroniące odAbsolutu. W myśleniu o Absolucie, czyo ab­

(3)

Leszka Kołakowskiego pytanie o rozum 143 solutach, człowiek też może się zgubić. Na nieomylność nie mamy przepisu. Jed­ nakże sytuację w wieludziedzinach (i nawetw naukach) można scharakteryzo­ wać,że choć wszystko wzasadzie jestpodważalne, ale nie wszystko przekonują­ co podważone zostaje.Wważnych kwestiach będących przedmiotem głębokiego namysłu lubintensywnych badań raczej następuje doprecyzowywanie nieścisło­

ści, a nie nagłe odejściaodpoprzednich twierdzeń. Możnawięc mówić, że mimo niedostępności Absolutu stale czynimyjakieś małe kroczki w jegostronę.

Bo jeśli są wartości,to bieg dziejów może mieć sens wykraczającypoza to, co spostrzegane. Mamy prawo przypuścić istnienie sensu transcendentnego... Jed­ nakżepozycjaposzukiwaczasensu niesie zesobą trudności i zwątpienia.Zmusza do ciągłego wycofywaniasięz wielu hipotez i doprecyzowywania twierdzeń. Sens bowiem nie jest tak widoczny i tak nachalnie dojmujący jak nędzaludzkiej kon­ dycji. W sens można jednak uwierzyći można goopisywać (oczywiścienie prze­

zwyciężając ubóstwa ludzkiego rozumu), opisywaćcoraz dokładniej.

Natomiast ten racjonalizm, który trzymanas na pozycji rejestratora błędów, który niczego niepewnego nie zamierza się domyślać,groziubóstwieniem swo­

istegopsychicznegokomfortu, pewności niezachwianej, którą stawia na piedestale i, mimo jej nieosiągalności, czci jako przedmiot swejascetycznej dumy.

Wielu przed wiarąw sens broni sięteż, mówiącnp.: gdyby istniał Bógwszech­ mocny i dobry,to wymyśliłbysposób istnieniabardziej dla ludzi przyjazny. Moż­

na imjednak odpowiedzieć:skąd my mielibyśmy o tym wiedzieć? Wyrażając pre­

tensję do PanaBoga,jużsię zNim porównujemy, bo pozwalamy sobie na zesta­ wienie naszego osądu zJego osądem o świecie, o ludziach czyo czynach. Ajeśli podejmujemy ten spór z Bogiem, to mogą nas wezwać: pokażcie sami (opierając się na ludzkiej logice i wyczuciu wartości)inne możliwości urządzenia świata, skoro uzurpujecie sobieprawo osądzania Boga.

Odpowiemy może: życie bez śmierci, czyli bez kataklizmów izagrożeń, bez cierpień, którezwiastunami śmierci.Z niczym się wtedynie trzeba spieszyć.

Jakakolwiek konsumpcjaprzestaje być niezbędna. Nikogo nie trzebaby więc też wtedy wspierać... Jako wartościwyższe mogłyby może wtedy jeszcze funkcjono­

wać wartościpoznawcze lub estetyczne. Ale czy świat bez kontrastów mógłby wzbudzić poznawcze lub estetyczne zainteresowanie?Czynie jest tak, że wszystko poznajemy wyłącznieprzez kontrast?

Osądzając rzeczywistość, stajemy na granicypychy,pychy upadłych aniołów...

Nie mamy więc podstaw, żeby twierdzić, ten straszny świat nie jest najlepszym ze światów. Rozumnie daje nam szans na pojedynek z PanemBogiem.

Uznając natomiast absolutność wartości, musimy się dalej pytać siebie: czy byliśmyim wierni, jakimwyzwaniomniestawiliśmyczołai jakie wyzwania stoją przed nami teraz?

Do wyzwań z reguły nie dorastamy. Może Pan Bóg podnosi nam stale po­ przeczkę, chcąc z naswydobyć więcej lubbroniąc nas przedpychą. Wyzwania są

(4)

144 Andrzej Grzegorczyk

bardzo indywidualneiprywatne, ale też i wspólne.Te wspólne mogą być przed­

miotem zbiorowego namysłu, krytykinaszej wspólnej przeszłości i planów dal­ szych działań.

Jakże często chęć upokorzenia przeciwnika lub zdominowania go, choćby przez karykaturalne przedstawienie, górowała w naszych debatach nad rzetelnym szukaniem wyjścia ztrudnej sytuacji.

Takie pokusy atmosfery walki. Walczący, zwłaszczapewni swej racji i tego, żereprezentują wysokiewartości, łatwo ulegają pokusietraktowania przeciwnika lub konkurenta jako nienaprawialnego złoczyńcy. Przeciwnik, twierdzą, ma zo­

stać zniszczony. Nie należy więc go ostrzegać, niech się kompromituje, to prę­

dzej upadnie. Sami podobnogórujemywtedy nad nim moralnie. Taka jest pokrętna logika wrogości,w którą wpadaliśmy i ciągle wpadamy.

A dzisiejsze wyzwania to nie tylko nie dać się pochłonąć walce powstałej z konkurencji,ale też nie ulec pokusom bogactwa i wygody.Mamy starać sięzbu­ dować świat sprawiedliwego dzielenia siętym, co mamy na nim jako wspólne dobro. To jest egzamin, który dziś staje się bardzo trudny, boodpowiadać musi- my zbiorowo, równocześnie jako cała ludzkość. A cóżwidzimy: bogaci bogacą się coraz bardziej, wykorzystując ustalone przez siebie mechanizmy bogacenia.

Przedstawiciele ubogichzdobywszypieniądze - przejmują logikę bogatych. Bo­ gaci tworząreguły dalszego bogacenia korzystne dlanich. Technika wymyśla udo­

godnienia zwiększające również przede wszystkim możliwości bogatych. Maszy­

ny zastępują ubogich. Ubodzy niepotrzebni do dalszego funkcjonowaniapań­

stwa, które staje się własnościąbogatych. Dystans między biednymi ibogatymi stale rośnie. To przecież również klęska, tym razem moralna, rozumuniepatrzą- cego na wartości. Rozum nie może znaleźć na nią sposobu,alefilozof- („miło­ śnik prawdy”) powinien dziś i do tej klęski sięprzyznać... Kołakowski się cza­ sem też dotego przyznaje.

Jesteśmy skazani albo na dobrą wolę bogatych,która rzadko się realizuje,albo natworzenie mechanizmów przymusu, który jest odbieraniem wolności. Myśląc politycznie, pozostajemy więc w praktyce bezsilnialbo szerzymy wrogość. Bonie maskutecznej drogi... może poza, niedającym sięniezachwianie udokumentować, jakby cudem płynącymzprawdziwie heroicznego poświęcenia (którego, chciało-

by się rzec, nadużywanym zbyt często symbolem jest Bóg na Krzyżu - „głup­ stworozumu”). Zwykłyrozumodpowiedniegonarzędzianie ukazuje...

(pisane przed przyznaniem Leszkowi Kołakowskiemu Nagrody Johna W. Klugego)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Gra odpowiednia jest zarówno dla tych dzieci, które mają jeszcze trudności z dodawaniem liczb bez możliwości przeliczania na konkretnych symbolach, jak i dla tych, które

Regionalne programy operacyjne przeznaczone są zarówno dla publicznych, jak i niepu- blicznych instytucji opieki zdrowotnej, choć może się zdarzyć, że warunkiem sine qua non

Chciała rękami odstraszyć złe duchy albo zabezpieczyć się przed czymś, co mogło się nie- spodziewanie wydarzyć w trak- cie robienia zdjęcia - wyjaśnia Marcin

Znajduje sie w ksiazce zydowskiej Zohar (II,58b); „Pewna tradycja nas uczy, ze w epoce przyjscia Mesjasza 70 zwierzchników niebieskich rzadzacych 70 narodami ziemi, zwróccie

Можно полагать, что различия в культурном опыте представи- телей языка оригинала и языка перевода показались переводчику на-

Nie jest to zbyt istotne, wystarczy jedynie zaznaczyć, że historia życia nadal trwa, toczy się swym torem a wiele opisywanych tu spraw i stanów zostało już

W Krakowie o tej porze dopiero zmienia się pierwszy lokal na następny, kłębi się kolorowy tłum na Rynku, słychać muzykę i gwar rozmów w kawiarnianych ogródkach, a

On, Bóg, który sta³ siê cz³owie- kiem (kolor b³êkitny – „ludzki” jest na³o¿ony na czerwieñ tuniki – ozna- ka Boga), podejmuje w geœcie b³ogo- s³awieñstwa