Wielka Księga Miasta
OŚ R O D E K „ B r a m a G r o d z - ka - T e a t r N N " przyjął pro- gram działania, u podstaw które- go legio odkrywanie historii Lu- blina i przywracanie o niej pa- mięci. Realizowany obecnie pro- jekt Wielka Księga Miasta okre- ślany jest przez swych pomysło- dawców jako: ,.rodzaj zielnika z życiorysami, rodzinnymi foto-
| grapami domów, ludzi, ulic, mie- szkań, poetyckimi opisami Mia- sta. legendami". Jedną z kart lej księgi jest dostępna w siedzibie ośrodka przy Grodzkiej 21 wy- stawa - Lublin w fotografii do
1939.
Z tytułu wystawy dowiaduje- m y się więc tyle, że prezentuje pewien zamknięty okres z historii miasta. Wybierając się na nią mo- żemy podejrzewać poetyckie kli- maty tamtego Lublina, jego wie- lokulturowy charakter, odmien- ność architektoniczną i urbani- styczną. Spełnienie tych wyobra- żeń jest rzeczywiście zapewnio- ne, ale wystawa o f e r u j e nam o wiele więcej. Jej autorom udało się zbudować fragment minione- go świata, co jest pospołu zasługą s a m y c h fotografii, wnętrz, w których j e w y e k s p o n o w a n o oraz poczynionych wokół nich zabiegów aranżacyjnych. Sceno- grafia bowiem scala martwe j u ż dziś zdjęcia w żywą tkankę wciąż rozwijającego się miasta. Sprzęty tworzące scenerię wystawy, uży- te zresztą niezwykle oszczędnie, pochodzą z odeszłej w przeszłość epoki; epoki bliższej dageroly- pom niż fotografiom. Teraz wy- grzebane ze śmietnika pamięci stają się wiele mówiącą oprawą dla zgromadzonych zdjęć.
EK S P O Z Y C J Ę Otwiera styli- zowany turpistyczny salon, zapełniony portretami niegdysiej- szych mieszkańców miasta. Są wśród nich przedstawiciele elit społeczno - politycznych dawne-
go Lublina, z pierwszym prezy- dentem miasta W a c ł a w e m B a j - k o w s k i m na czele, ale są też twa- rze zupełnie j u ż dziś anonimowe.
Taki właśnie artystyczny mi- szmasz panuje na uzupełniają- cych lę część ekspozycji swoi- stych tabelach. Składa się na nic mozaika przypadkowych fotogra- fii, różnorodnych w swym cha- rakterze i pierwotnym przezna- czeniu. Widzimy tu zdjęcia, które kiedyś powstały z różnych oka- zji, a dziś jednakowo ilustrują mi- nioną bezpowrotnie przeszłość.
Ciszę tego przesiąkniętego me- lancholią salonu ożywia terkot diaskopu, wyświetlającego ko- lekcję ©bronionych przed zni-
Zetrzeć kurz niepamięci
szczeniem klisz. Ten szum przy- wodzi nam na myśl zgiełk ludz- kich rozmów, może właśnie pro- wadzonych przez powstanie wy- pełniające wnętrza fotografii.
UWIECZNIENI na zdjęciach obywatele Lublina lo jednak dopiero przedsmak tej wielkiej wystawy, wszak j e j bohaterem jesl samo miasto. Zostało o n o u t r w a l o n e fotograficznie ni.in.
przez J ó z e f a Czechowicza, S t a - nisława Magierskiego, S t e f a n a Kiełsznię oraz przede wszystkim E d w a r d a H a r t w i g a . K a ż d y z nich postrzega! miasto inaczej, tworząc przy tym swój własny Lublin. U Czechowicza widać znaną również z jego poezji fa-
s c y n a c j ę staromiejskim pejza- żem. Magierskiego interesował raczej d y n a m i z m c o d z i e n n e g o życia. Kiełsznia utrwalił żydow- skie getto, nie wprowadzając doń posmaku egzotyki. Rejestrował bowiem zwyczajne życie lubel- skich Żydów, którzy stanowili wówczas integralną część historii i codzienności miasta. Natomiast fotografie Hartwiga wykreowały artystyczny wizerunek Lublina, stając się z czasem klasyką ujęć, m o t y w ó w i wizji, wciąż inspiru- jących i powielanych.
ISTNIEJE wiele jeszcze szcze- gółów, które czekają na uważ- nych odbiorców, d o s t a r c z a j ą c przeżyć estetycznych i pełnej za- d u m y refleksji. O r g a n i z a t o r z y starali się bowiem wykorzystać każdą przestrzeń galerii, aranżu- j ą c ją w taki sposób, byśmy mieli
ochotę zetrzeć kurz niepamięci z dalekiej przeszłości miasta.
M o ż e m y (o zrobić wybierając się do Ośrodka „Brama Grodzka - Teatr N N " na wystawę „Lublin w fotografii do 1939 roku". Bę- dzie ona czynna aż do lipca bie- żącego roku.
Iwona Kowalczyk Fot. Emilia S z u m o w s k a