Lipiec 1896. Nr. 7.
\
°r J . . i
czasopismo religijne.
W y c h o d z i r a z n a m i e s i ą c . 15 każdego miesiąca.
TU ES SACERDOS IN AETERNUM SECUNDUM ORDINEM
MELCHISEDECH.
(P s. 109.)
PATER TALES QUAERIT QUI ADORENT EUM
IN SPIRITU ET VERITATE.
• (Joan. I V . -23).
T7"en.Ite, adorem us!
Organ Towarzystwa Kapłanów polskich adoracyi P rzenajśw iętszego Sakram entu.
Z poleceniem Władzy Kościelnej.
T R E Ś O : B reve P apieskie o T ow arzystw ie K ap łan ó w A doratorów i o n ie u sta jącej adoracyi w śród w ie rn y c h . — O ofierze eucharystycznej w ed łu g n a u k i św. A ugustyna. — P ierw sze k a za n ie św. F ra n c is z k a Sałezego. — N a u k a św. Tom asza o N ajśw . E u ch . — C om m endationes a d preces. — O głoszenia.
Dnonnnioiia+a • w Austryi rocznie: 1 zł. 80 et. — w Księstwie Pozn.
rlBMUlBIrtld,. ni k. 3.30 — w Rosyi rs. 5J.
Członkowie Towarzystwa Kapłanów Adoracyi Przenajświętszego Sa
kramentu płacą tylko : rocznie w Austryi 1 zł. a. w. — w Niemczech 2 marki — w Rosyi rs. 150.
Tylko kapłani i klerycy mogą to pismo prenumerować.
i Ogłoszenia od wiersza petitem [lub jego miejsca] 10 et. wal. austr.
! Rękopisów przyjętych do druku Redakcya nie zwraca.
R edakcya, Administracya i Ekspedycya: ks. LUDWIK DĄBROWSKI,
^ ^ proboszcz o. ł. w Bruekenthal p. Uhnów. J ^
--- /\_J
— 98 —
Breve Papieskie
o Towarzystwie Kapłanów Adoratorów i o nieustającej adoracyi wśród wiernych
przysłane Ks. J a n o w i K u n z l e Gener. Dyrektorowi Towarzystwa Kapłanów Adoratorów we Feldkirch, w Austryi, redaktorowi Eucharystyi i t. d.
Dilecto Filio Joanni Kunzle Sacerdoti.
LEO P. P. X III.
V enerabilis F ra te r, salutem et apostolieam benedictionem. — Quae n u n tia sti Nobis de augescente in dies in H elvetiae, A ustriae G erm aniaeque regionibus pietate erga augustissim um E uch aristiae S acram entum singulari nos ju c u n d ita te affecerunt. N ihil etenim existim am us sive efficacius ad excitandos anim os ad sobrie ju - steque vivendum , sive aptius ad coelestia m unera uberrim e con
cilianda, quam religio in illud F idei m ysterium in quo C hristus divitias caritatis suae veluti effudit. A ccessit autem ad solatium N ostrum quod h a n c fidelium pietatem hoc maxime tem pore pro
vehi et am plificari cernim us, quum iniquorum hom inum studia eo se acrius converti dolemus, u t debitos E u charistiae honores abro
g e n t ejusque desiderium et am orem e eatholicorum anim is con
vellant. Quum vero consociatoni vestrae illud etiam propositum esse debeat, u t E cclesiae tot aeru m n is vexatae trznquillitatem ab am antissim o A uctore ejus exoretis, quos sanae laetitiae fractus n o n expectabim us, quum a tot m illibus fidelium eujusque ae ta tis et sexus coram clem entissim o Servatore oratio fiat sine in term is
sione ? Ig itu r N ostrum esse ducim us Sacerdotum consociationem E uch aristiae adorandae tam late diffusam, et exim iam fidelium istorum religionem laude prosequi et im pense fovere. C hristus ipse num ero ac studio vos augeat. Nos vero benevolentiae N ostrae testem et divini favoris auspicem Apostolieam benedictionem tibi, D ilecte F ili, sacerdotibus et fidelibus universis qui publicae pro
positae E u ch a ristia e adorandae consociati su n t am antissim e im pertim us.
D atum Rom ae apud S. P etru m die XX. A prilis anno MDCCCIVC. P ontificatus N ostri deeimonono.
LEO P. P. X III.
Powyższe breve Papieskie, przysłane nam przez Prz. ks. J. Ktlnzle, ge
neralnego Dyrektora Kapłanów Adoratorów Austryi, podajemy do wiadomości Kapłanów Adoratorów polskich.
Bedakcya Eucharystyi.
O ofierze eucharystycznej
według1 n a u k i św . Augustyna.
Deus tibi totum est, si esuris, p anis est.
(Augustinus.) P raw dziw ą ofiarą, mówi św. A ugustyn, je s t każde dzieło, w ykonane celem św iętego zjednoczenia się z B ogiem t. j. dzieło odnoszące się do tego dobra, które praw dziwie może nas uszczę
śliw ić (Civit. D. x. 6). W edług tego ofiara je s t najpierw aktem d z ia ła n ia człowieka, aktem jego wolności i dobrowolnego posłu
szeństw a. T en akt ja k o -n a d n atu ra ln y pociąg i ostateczny cel musi być św iętym i wiecznym stosunkiem do najwyższej istoty do Boga s a m e g o ; stosunkiem , przez które człowiek znajduje uszczęśliwie
nie. Takie zjednoczenie się człowieka z Bogiem od początku i za
w iązku ju ż tu na ziemi, aż do zupełnego udoskonalenia się w n ie bie, m iało polegać n a ofierze. „Ofiara, mówi Aug. św. łączy nas z B ogiem i dlatego chociaż człowiek ją składa, nie p rzestaje j e d n ak być spraw ą B oską“ (Civit D. 1). B rakuje zaś jakiej czyn
ności ludzkiej tego stosunku do B oga, a zaraz ona przestaje być ofiarą. Może naw et w takiej spraw ie objawić się w ielką h u m a n i- tarność, możemy przez nią naw et z w łasną szkodą, z w łasnem po
św ięceniem zdrow ia czy m ajątku, przyjść biednem u z pomocą w ucisku i niedoli, a jednak, jeśli tego nie czynim y w intencyi d la B oga, spraw a taka nie je s t i nie będzie ofiarą. Ofiara odpo
w iednio do n a tu ry ludzkiej je s t dw ojaka: widoma i niewidoma.
N iew idom a je s t to w ew nętrzne poświęcenie serca Bogu, poddanie się zupełnie jego woli ze w szystkiem i siłam i duszą i ciałem
„śm ierć dla św ia ta a życie w Bogu i dla B oga! Stąd też Au- g n sty n św. m ów i: „W Im ię P an a poświęcony i Bogu poślubiony człow iek o tyle je s t ofiarą o ile um iera dla św iata, aby żyć dla B oga.“ (Civit. D. x. 3). Ofiara zaś widoma je s t niczem innem , ja k tylko zew nętrzną oznaką dokonanej już ofiary w ew nętrznej, ofiary serca. D latego też ofiara zew nętrzna, żadnej nie ma w artości, gdy się nie łączy z w ew nętrzną. Dowodem tego K ain, którego ofiarę zew nętrzną tylko odrzucił P an , ponieważ oddał Mu ledwie lichą
■cząsteczkę, sobie zaś siebie samego. P otrzeba ofiary wypływa z stosunku człowieka do Boga, jako swojego Stw orzyciela, Zba
w iciela i Poświęciciela. C ała przyroda chwali swego Stw órcę cho
ciaż tego nieśw iadom a. Co przeto n atu ra czyni bezwiednie to czło
w iek rozum ny czynić pow inien z w ew nętrznego prześw iadczenia poczucia i świadomości. Jeg o rozum wykazuje m u jasno, że je s t
— 99 —
— 100 -
stw orzeniem zależnem od Stw orzyciela, jego przekonanie mówi mu ustaw icznie, ze sam nie je s t Bogiem a tęskniące serce p rz y pom ina mu znowu, że bez Boga żyć nie m o ż e! S tąd tu na ziemi
te n zawsze trw ający niepokój ludzkiego serca „które się niczem nie da ukoić, dopokąd nie spocznie w Bogu. (św. Aug. Conf. I. 1).
Bo któż je s t w stanie to pragnienie szczęśliwości serca ludzkiego zaspokoić jeżeli nie Bóg? „On sam tylko, powiada Augustyn św. je s t źródłem naszej szczęśliwości, On sam je st ostatecznym końcem n a szych dążności". P ragnienie więc Boga i dążenie ku niem u je s t obowiązkiem i potrzebą konieczną każdego człowieka — obowią
zkiem, gdyż je s t w łasnością tego, który go stworzył, potrzebą ponieważ Bóg tylko i On jedynie może w ypełnić tę bezdenną pró
żnię serca, pragnącego Dobra najw yższego, gdyż On tylko je s t do
brem n ieskończonem ! Z atem ofiara jako w yrażenie owego stosunku człowieka do Boga, daw na ja k ludzkość sam a, je s t bezpośrednio ustanow ieniem boskiem.
W dalszem znaczeniu ofiarą je s t kapłaństw o. Istota bowiem religii polega głów nie n a ofierze, która nas łączy z Bogiem — a łączność ta, to zjednoczenie się z Bogiem przebija się przede- wszyskiem w pow ołaniu kapłańskiem w ofierze kapłańskiej. Stąd też P iotr św. w skazuje kapłaństw o jako ofiarniczy obowiązek czło
w ieka, za który pan sow itą kiedyś odda zapłatę. Tacy według za
pew nienia, Słow a Bożego, sta n ą się uczestnikam i wiecznej chwały nieśm iertelnego króla niebios.
Królew ska ta godność kapłańska jak ją zowie Pismo św. (Ex
odus roz. 19). została przez pierw szy grzech podeptaną! od tego czasii ofiara usta ła , a korona królew ska wiecznej szczęśliwości byłaby straconą na zawsze, gdyby nieskończona m iłość Boża nie w ynalazła nowego środka n a jej odzyskanie. Wtedy to powiada św. Aug. „pow stał ten, który sam był między śm iertelnym i wol
nym i m iał moc życie swoje wydać i znowu je o d zy sk ać; pow stał więc, aby za n as Ojcu być zwycięzcą i nadgrodą zwycięstwa, i sta ł się dla nas Ojcu k apłanem i ofiarą, a dlatego kapłanem ponieważ ofiarą; uczynił nas ze słu g dziećmi, pozwalając się nam z Boga rodzić, chociaż sam nam służył (Conf. c. 1). Przez ofiarę C hrys
tusa zostało przywrócone kapłaństw o rodzajowi ludzkiem u, który m ia ł wejść w życie zaofiarowanego książęeia krzyża i w ślad za nim postępować na m iejsce Jego męki, n a Golgotę ! Prócz tego ogólnego pow ołania kapłańskiego w szystkich ludzi, ustanow ił Bóg szczególne osobne kapłaństw o. I dlatego w S tarym Zakonie w y
b rał Bóg z 12 pokoleń, pokolenie Lewi na kapłanów. W Nowym
101 —
Testam encie również nie brak z boskiego ustanow ienie tego odrę
bnego kapłaństwa,' owszem o d o je s t i tutaj tylko szlachetniejsze i św ię tsz e ! Sam Jezu s C hrystus złożył ofiarę za grzechy całego św iata raz n a K alw aryi a następnie ciągle J ą składa w P rz en a j
świętszej E ucharystyi. 1 o tej to ofierze o tej największej T aje
m nicy chcem y się trochę szerzej zastanowić trzym ając się ściśle nau k i W ielkiego D oktora Kościoła św. A ugustyna.
O bietnica P rzenajśw iętszej E ucharystyi i stosunek ofiary krzyżowej do ofiary eucharystycznej, i w reszcie rzeczyw ista obec
ność C hrystusa w P rzenajśw iętszej E u ch a ry sty i, oto podział skrom nej pracy.
I.
Z anim P an podał przy ostatniej W ieczerzy Uczniom swoim rzeczyw istą m istyczną potrawę przygotow ał się naprzód na jej przyjęcie poprzedzającą obietnicą. Nie od rzeczy więc będzie za
stanow ić się nad nią i nad okolicznościami w ja k ich j ą uczynił.
D zień przed tem zdziałał on wielki cud rozm nożenia chleba. Póź
niej okazał się Panem pierw iastków natury, przechodząc w cu
dow ny sposób przez jezioro tyberyadzkie i okazująe się uczniom otoczony jasnością mimo najw iększych ciemności nocnych. Przez to wszystko chciał, aby uczniow ie i otaczający lud, uwierzył w wielkość obietnic, które następnego dnia m iał spełnić. Obietnice te podał nam J a n św. w roz. 6. i są one dogm atycznym w ykła
dem tej nauki, że „C hrystus je s t Chlebem żyw ota". A je s t nim w dwojaki sposób a m ianow icie je s t chlebem poznania i chlebem miłości. P ierw sze zaw iera się w prawdzie wiary, drugie w T a je mnicy eucharystycznej ofiary. Nie do nas należy w yjaśniać tu pier
wszą część tej nauki, poprzestaniem y tylko na przytoczeniu słów św. A ugustyna, który i tak dość nam ją w yjaśnia. „W Chry
stu sa wierzyć, to znaczy je ść chleb żywota, kto zaś wierzy, p o żywa i bywa nasycony". Przejdźm y do części drugiej i posłu
chajm y nauki św. D oktora tłóm aczącego te piękne s ło w a : Ten j e s t chleb żywota, który z N ieba zstąpił. T en chleb, mówi On oznaczała m an n a oznaczał ołtarz Boga starego T estam entu. Ten ch leb z nieba zstępuje n a to, żeby nie u m arł kto z Niego spożywa J a je ste m chlebem żywym, którym z nieba zastąpił, dlatego ży
wym, gdyż z N ieba zstąpiłem . Z N ieba zstąpiła m anna, lecz była tylko cieniem, On je s t sam ą praw dą. Gdy, kto z tego chleba po
żywa, żył będzie na wieki, a chleb, który ja wam dam je s t cia
łem moim na życie św iata". Ale któż może to ciało pojąć, skoro C hrystus chleb ciałem nazyw a. Ciałem się nazyw a to, czego ciało
— 102 —
pojąć nie może i dlatego w łaśnie tak się nazywa. Trzebaby tu za d rż y ć ! trzeba by tu powiedzieć, że to za wiele, że to niem ożeb- nem . A jed n ak Zbaw iciel! pow iada: „ciało moje je s t za życie św ia ta!0 W dalszym ciągu tego wykładu prowadzi św ięty O jciec porów nanie między n ad n a tu raln e m życiem łaski a n atu ra ln em ży
ciem człowieka. „Jak dla ciała mówi On, połączenie z duszą j e s t koniecznym w arunkiem bytu i życia, tak zjednoczenie ludzkiego ducha z C hrystusem je st niezbędnem do utrw alenia w n as życia łaski. Połączenie zaś to ducha naszego z duchem C hrystusa doko
nuje się przez spożywanie Jego ciała. M iał już to apostoł n a m yśli, gdy m ó w ił: „My wielu jesteśm y chlebem , je ste śm y ciałe m 11 Co rozważając św. Aug. w oła: „O Sakram encie Bożej miłości, o znaku jedności o związku braterskiej m iłości. Kto chce żyć, m a gdzieby żył, m a skąd by żył. On przystąpi, on uwierzy, on p rze
istoczy się w ciało, ażeby sta ł się żyjącym ! Nie przelęknie się, nie będzie wcale nieużytecznym członkiem, któryby m iał być od
ciętym , wykolejonym, przed którym m usianoby się rum ienić, ale będzie pięknym , pożytecznym , będzie żył dla Boga i z Boga, będzie tak prow adził się n a ziemi, aby kiedyś stać się dziedzicem królestw a niebieskiego". „W spaniałym je s t ten ustęp". „Kto chce żyć ma.
gdzieby ż y ł“, a m ianow icie w m istycznym ciele C hrystusa w K o
ściele. „Ma skąd by ż y ł“ t. j. ze sakram entalnego ciała Chrystusa.
Z wiszącego bowiem na krzyżu ciała C hrystusa utw orzyła się Jeg o oblubienica, K ościół; z otw artej rany boku w ytrysnęły S akram enta.
S tąd kto wstępuje do kościoła m a obowiązek „ciało C hrystusa spożywać i pić krew Je g o ". „Żydzi jednakże mówi dalej św. Aug.
kłócili się między sobą i pow iadali: „jak może dać T en ciało swoje do je d z e n ia ? " I dlaczego się tak sprzeczali? Bo nie zrozum ieli chleba zgody i nie chcieli go przyjąć. Ci bowiem, którzy ten chleb jedzą nie sprzeczają się między sobą, gdyż są jednym chle
bem , jednym ciałem . Chleb zgody je s t obcowaniem z Jezusem w w ierze i m iłości.
T a zgoda z Jezusem , zasadza się jed y n ie na prawdziwej zgodzie ludzi m iędzy sobą. Żydzi nie poznali Jezusa jako chleba zgody i dlatego kłócili się między sobą i nie zważali n a stra sz n a groźbę, że jeśli nie będą spożywać ciała Syna człowieczego, nie będą m ieć żyw ota w sobie. Aby zaś żydzi nie rozum ieli pod tera życia doczesnego, w yraźnie dodaje Z baw iciel: „Kto pożywa moje ciało, ten ma żywot wieczny. Doczesne życie m ogą mieć ludzie bez tego, w ieczne p rzenigdy!" Dalej mówi P an Je z u s: „Ko po
żywa ciało moje, ten m ieszka we mnie, a ja w nim ". To znaczy,
— 108 —
że pożywać przenajśw . S ak ram en t je s t to sam o, co w C hrystusie przebywać i od Niego być przyjętym . I dlatego, kto nie m ieszka w C hrystusie i w którym C hrystus nie m ieszka, ten nie pożywa Jego ciała i nie pije Jego krwi, chociażby zew nętrznie przystę
pow ał do Tej Tajem nicy, ale pożywa S akram ent wielkiej spraw y sądu, ponieważ przystępuje niegodnie i nie należy do liczby wy
branych, o których p o w ied z ia n o : „B łogosław ieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą". Ale posłuchajm y jeszcze św.
A ugustyna, ja k rozbiera te sło w a : „Kto pożywa ciało moje... m a żywot w ieczny11. Przy spożyciu potraw , mówi On, następuje po
łączenie tychże z ciałem i krwią. P rzy godnem pożywaniu tej uczty to samo się dzieje i ciało nasze łączy się z ciałem C hry
stu sa i dusza nasza z Jego duszą i z boską Jego n a tu rą w łasce i m iłości. Dusza i ciało uświęcają się przez św. Komunię. Kto przeto do S akram entu O łtarza przystępuje niegodnie, ten oddala się od C hrystusa i przez to nie pożywa ciała P an a naszego, nie pije krw i Jeg o i nie bierze udziału w duchow ych działaniach, łask i. I dlatego mówi zbaw iciel: „jako mię żywy Ojciec posłał i j a przez Ojca żyję, tak będzie ten, który mię spożywa, żył prze- zem nie*. To znaczy: J a je ste m poniżony i żyję przez Ojca, ten zaś je s t podwyższony i'ż y je przezem nie. Gdy zaś mówi „ja żyję przez O jca", bynajm niej nie uszkadza przez to równości istoty, jakobyśm y my równi byli Bogu, lecz tylko okazuje łaskę po
średnika. Bo m ó w i: „Ten je s t ehleb, który z N ieba zstąpił na to, aby ci, którzy go pożywają żyli, bo my sam i z siebie życia nie m am y i dać go sobie nie m ożem y". „Nie tak ja k wasi ojcowie, powiada C hrystus, m annę pożywali i pom arli, kto tego chleba pożywa, będzie żył n a wieki. Ze ci pom arli, rozum ie się, że nie żyją n a wieki. Przez śm ierć bowiem doczesną porwani zostaną i ci, którzy C hrystusa pożywają, lecz żyć będą na wieki, ponieważ C h ry stu s je s t życiem w iecznem “. Oto ja k w ykłada A ugustyn św.
eucharystyczną obietnicę ofiary.
T eraz w ypada nam przejść do drugiej części naszego zało
żenia i rozważyć stosunek jak i zachodzi między ofiarą Krzyża, a tym P rzenajśw iętszym Sakram entem ....
I I .
Aby oddalić od rodzaju ludzkiego straszn e skutki grzechu i pierw o tn y stan Bożej przyjaźni przywrócić, to potrzeba było pierw ej zgładzić grzech, napraw ić w ystępek krnąbrnego niep o słuszeństw a, ofiarą pokornego posłuszeństw a. P otrzeba było, aby
— 104 —
te n , który m iał dokonać zbaw ienia całej ludzkości zajął wobec niej takie ogólne stanow isko, jakie zajął pierwszy człowiek t. j., aby s ta ł się naszym drugim A dam em . Ofiara bowiem za grzech m usiała być bez zmazy, m usiała być zarazem ofiarą i kapłanem . Tą niew inną ofiarą je s t C hrystus. Dlaczego jednak Chrystus, Syn Boga przedw iecznego, m usiał się ofiarować dla naszego zbaw ienia, dlaczego tego nie m ógł dokonać ja-kim innym sposobem? Odpo
wiedź n a to łatw a, gdyż On jed y n ie był bez grzechu ! D zień sta rego Z akonu, dzień boskiego gniew u i karzącej sprawiedliwości zakończył się, skoro C hrystus złożył ofiarę n a ołtarzu krzyża. Ale ta ofiara nie m iała być jednorazow em tylko zdarzeniem h isto ry - cznem , ona m iała pozostać na z ie m i!
Krzyżowa ofiara zam knęła S tary T estam ent i otworzyła nowy, w którym także nie pozostaliśm y bez ofiary. Ofiara bowiem krzyża pozostała na ziemi chociaż w innej formie, odnaw ia się ona u sta
wicznie w tajem niczy sposób pod postaciam i chleba i w ina mocą k apłaństw a, podług obrządku M elchizedecha. To też rozważając to św. A ugustyn m ó w i: „N asycają się Nim ludzie, chociaż sam siebie wyniszcza, aby człowiek m ógł pożywać tego chleba anielskiego, On przyjął postać sługi, sam siebie poniżył, był posłusznym aż do śm ierci, a śm ierci krzyżowej, aby nam ' z krzyża ciało i krew P a n a podane zostały jako nowa ofiara".
Równie krótko ja k ja sn o i zwięźle je s t tu oznaczone stano
wisko eucharystycznej ofiary do Ofiary Krzyżowej, gdyż obydwie ofiary co do istoty swojej są nieodm ienne. Celem ofiary krzyżowej było pojed n an ie rodzaju ludzkiego z Bogiem ! W ina piewszego Adam a zm azaną została zasługą drugiego Adama. Związek nasz z piewszym Adamem polega n a g runcie życia przyrodzonego. J e steśm y bowiem Jeg o rodzajem , dlatego nasza n atu ra w skutek jego grzechu została skażona. S tąd też nasze stanowisko do drugiego A dam a je s t nader wielkiej wagi. Nietylko bowiem pojedynczy czło
wiek należy do C hrystusa, lecz także cały rodzaj ludzki przez łaskę odkupienia. D latego ludzkość, jako rodzajowy organizm stoi pod podwójnem praw em — ojcostwa Adama i Chrystusa. I z tej w łaśnie przyczyny człowiek w inien się łączyć z Chrystusem , z Jego ofiarą, i żeby m ógł niejako wejść w tę boską ofiarę, sam C hry
stus przybliża się do niego, postanaw iając, aby aczkolwiek w innej formie, odnaw iała się ustaw icznie.
E ucharystyczna więc ofiara je s t dla ludzkości przystosow aną ofiarą krzyża. I nie je st to tylko w znaczeniu allegorycznym . Gdy bowiem z otw artych ran Zbaw iciela w ypłynęły S akram enta Ko
— 105 —
ścioła, to utrzym ują one ciągłą życiodajną moc i działalność z ustaw icznie pow tarzającej się ofiary E ueharystyi. U dział przeto w ofierze i sakram entach je s t połączeniem z ofiarą krzyża, a my karm im y się z K rzyża C hrystusowego, gdy Jego ciało pożywamy.
I I I .
N auka o eucharystycznej ofierze stoi w ścisłym związku z pytaniem o rzeczyw istem istn ien iu P . Je zu sa w P rzenajśw . S a
kram encie. W ykazaliśm y istotę Tego S akram entu, a zarazem p rzed
staw iliśm y i realność ofiary. Ofiara i sakram ent m ają się do sie
bie ja k b y dwie strony je d n ej i tej samej rzeczy. Gdy bowiem C hrystus je s t rzeczywiście obecnym pod sakram entalnem i p o sta ciam i chleba i w ina, to i ten dar je s t rzeczyw istą ofiarą. J e s t aktem , ja k pow iada św. A ugustyn, który n a to bywa spełnianym , ażeby w świętym obcowaniu przylgnąć do Boga, dążąc do tego dobra, które n as w rzeczyw istości uszczęśliwić może. Ze św. A ugustyn uczył o rzeczywistej obecności C hrystusa w P rzenajśw . Sakram encie, tego dowodzą jego pism a, z których przytoczym y choć kika u stę
pów. Oto ja k się naprzykład wyraża o Sakram encie K apłaństw a.
„Gdzie są k apłani, powiada On, tam jest pomoc dla w szystkich, bo każdy łatw o połączyć się może z ciałem C hrystusa”. W liście zaś swoim do H onorata, m ów i: „C hrześcianie znają S akram ent K rwi, a ty wiesz, w jakiej ofierze to się spełnia. Dziękuj więc P an u n aszem u! J a także składam dzięki Bogu, że je s t wielką ta je m n ic ą w Ofierze Nowego T estam entu". To samo znajdujem y w trak tacie na ew angelię św. J a n a : „Gdzie przyprowadza, pyta nasz święty, przez chrzest Jezus ? Do m a n n y ! A co je st ta m anna ? J a jestem , odpowiada C hrystus, chlebem żywota, który z nieba zstąp ił". Jasn o też i -pięknie broni św. A ugustyn rzeczywistej obec
ności Jezusa w P rzen ajśw . Sakram encie ołtarza, wykładając słowa psalm u 83. „B enedicam D om inum in omni tem pore". Oto co p isz e : „A był niesionym n a rękach swoich. Jakże to może stać się u człow ieka? Kto może to pojąć, kto niesie siebie sam ego na rękach ? Może nieść je d e n człowiek d ru g ie g o —■ sam siebie nigdy.
W C hrystusie zaś to wszystko się spełnia. N iósł on bowiem siebie sam eg o ,.g d y podając siebie uczniom, rze k ł: „To je s t ciało m oje".
Mówiąc zaś o przystępow aniu do Kom unii św. w te się odzywa sło w a: „Tu na ziemi żyjemy w nędzy, jesteśm y ubodzy, dlatego w ołajm y ch le b a ! On je s t chlebem żywym, który z nieba zstąpił i który wzm ocni nas w tej ziemskiej naszej pielgrzym ce, a nasyci w niebieskiej ojczyźnie. Bo rzeczywiście cóż On da zwycięzcy, j e
— 106 —
żeli teraz walczącego karm i tak cudownym chlebem . Z tego więc cośm y dotąd napisali widzimy, jak już od najdaw niejszych cza
sów w ierzono i w ykładano tę św iętą Tajem nicę. Obyśmy tylko chwycie się chcieli dzieł Ojców Kościoła, a ile byśm y tam za
czerpnęli św iatła, siły i w sparcia. One bowiem w ykładają nam praw dy naszej w iary, jak je przedstaw ia Kościół święty, oświecają n asz rozum i m iłością zapalają serca ku Tem u Bogu, który nie- dość, że się nam w ydął n a śm ierć za, nas, ale codziennie nam się oddaje w T ajem nicy m iłości, wzywając nas do siebie tem i słod- kiem i s ło w y : „Pójdźcie do m nie wszyscy, którzy pracujecie i je
steście obciążeni, a ja was ochłodzę 1“
Pierwsze kazanie św. Franciszka Salezego.
D nia 18. czerw ca 1593 otrzym ał św. F ranciszek Salezy od biskupa G raniera niższe św ięcenia a cztery dni potem , w sobotę przed św. Trójcą, święcenie subdyakonatu. W dowód swojej r a dości, w dniu tak szczęśliwym dla Kościoła, zaprosił biskup na obiad całą familię — i przy tym obiedzie okazał młody subdyakon zw ykłą swoją m iłą i lubą wesołość. „M ogłoby się zdawać, Wasza B iskupia M o ści, rzekł on do b is k u p a , że je ste m jakby synem m a rn o tra w n y m ; przy moim pierw szym wejściu do familii kapłań
skiej, daje W asza Biskupia Mość ucztę dla m n ie “. Jesteś moim synem , n a którego P an Bóg wylał swoje łaski w obfitości, odrzekł biskup, w net będziesz dla m nie czeinś więcej. Tym czasem proszę cię, abyś w przyszły czw artek, n a uroczystość Bożego C iała, m iał kazanie w katedrze. Ależ, W asza Biskupia Mości, rzecze F ra n c i
szek, jako subdyakon nie mam jeszcze praw a do te g o ; jako no- wicyusz w stan ie duchownym nie jestem jeszcze zdolny do tego.
Ale ja tak chcę, rzekł biskup. Kiedy W asza Biskupia Mość tak każe, odrzekł subdyakon z głębokim ukłonem , będę posłusznym In verbo tuo laxabo re te ; ale ja k się źle sp iszę, to winę tego- będzie m ożna tylko rozkazowi W aszej Biskupiej Mości przypisać..
Franciszek w ziął się zaraz do pracy i dzięki n atu raln ej ła twości, z ja k ą pracował, dzięki swej nabytej wiedzy, dzięki po
bożności swojej, która udzieliła mu zapału i przejęcia się taK wdzięcznym i obfitym tem atem i przedmiotem, ja k im je s t N ajśw.
E u ch ary sty a, było kazanie wkrótce ukończone. Nowy kaznodzieja oczekiwał teraz chw ili, gdy będzie m iał w stąpić na am bonę i zro
— 107 —
bić pierwszą próbę — tej chwili, którą każdy początkujący mówca chce przebyć ja k najprędzej, aby być wolnym od tego naturalnego- niepokoju, który gniecie jego duszę. W tern dowiaduje się, że pewien znakom ity kaznodzieja, F ran ciszk an in , O. F edere, przybył"
w łaśnie do A nnecy, że całe m iasto i sam biskup życzy sobie go słyszeć, i że te n zakonnik, m ając w net odjeżdżać, nie może w in nym dniu, tylko w łaśnie we czw artek Bożego C iała mieć kazanie.
F ranciszek, dowiedziawszy się o tem , gotów j e s t zaraz, u stąp ić O. F edere swego miejsca, udaje się do niego i prosi go usilnie,, aby zrobił to dla całego m iasta i b isk u p a , aby m ogli usłyszeć z jego ust Słowo Boże. P rośba została przyjęta — a kazanie F ra n c isz k a , dobrze przygotow ane, odłożone zostało n a oktawę Bożego Ciała. — K aznodzieja był więc tego dnia jeszcze lepiej przygotow any. Nie m niej je d n a k opadła go, gdy dano dzw onkiem znak n a kazanie, taka obawa wielka, której febryczne drżenie to
w arzyszyło, że F ranciszek niem ógł się prosto n a nogach utrzy m ać. Ale — m usiał iść n a ,am b o n ę — nadszedł ju ż czas ka
zania. W tem zam ieszaniu udaje się z całem zaufaniem w myśli do Boga, m odli się pokornie, aby go P an Bóg w sparł i m odlitw a je g o zaraz zostaje w y słu c h a n ą ; ju ż nie drży więcej, czuje się silnym , podnosi się i udaje się do k o ścio ła, gdzie go og ro m n e m nóstw o ludzi oczekuje, pragnące słyszeć jego pierw sze słowa.
U kazuje się F ranciszek na am bonie z p ełn ą skrom ności p e wnością siebie. Po pięknym wstępie, porywa myśli swoich słu chaczów stopniowo, że zatapiają się w głębiach B ó s tw a ; okazuje im, ja k to leży w istocie Najwyższej Dobroci, aby się sam a udzie
la ła drugim i ja k b y w ystąpiła z g ranic swoich — i rozróżnia w tejże potrójne, wzniosłe oddanie się albo pośw ięcenie Boskiej Dobroci. W pierwszym oddaje się Ojciec Synowi — Ojciec i S yn, D uchow i św .; w drugiem oddaje Trójca P rzenajśw . swoje „Słowo"
n a ścisłe połączenie z n atu rą ludzką w tajem nicy W c ie le n ia ; w trzeciem daje B óg człowiekowi „Słowo, które Ciałem się stało"
w S akram encie E ucharystyi, „a to trojakie oddanie się je s t tak ze sobą połączone, dodaje F ranciszek, że trzecie nie może być bez drugiego, drugie nie może być bez pierw szego '-— a trzecie je s t przypom nieniem drugiego — drugie (pam iątką) przypom nie
niem pierw szego". Po wyłożeniu tych głębokich myśli i krótkiem uzasadnieniu pierw szych dwóch sposobów oddania się, przeszedł F ranciszek do trzeciego, które m iało stanow ić właściwy przedm iot jego kazania. Dowodzi rzeczywistej obecności, „Słowa, które Cia
łem się stało" w Najśw. E ucharystyi, w tym celu, aby się od-
— 108 -
•dawać ludziom, trafnym i ustępam i pism a św., które w ykłada ze ścisłością logiczną, niweczącą i udarem niającą wszelką kry
tykę — i podnosi zarazem tę widoczną sprzeczność heretyków, którzy z jednej strony tw ierdzą, że P ism o św. jako jedyny sędzia w rzeczach wiary je s t zupełnie ja s n e , z drugiej strony nie mogą się zgodzić na jedno, w łaściw e znaczenie Pism a św. Okazawszy tak sprzeczność w zdaniach heretyków , zwraca się do drugiej klasy słuchaczów, do tych katolików, którzy potrzebują większego utw ierdzenia we w ierze, i dla tych przytacza pewne dowody w iary tak z nauki Ojców i nauczycieli K o ścio ła, ja k rów nież z niezm iennej w iary w szystkich chrześciańskich stuleci. Po tem , zw racając się do dusz pobożnych, jako do trzeciej klasy swoich słuchaczów, zachęca ich z całą gorącością swego m iłością p ała
jącego serca do nabożeństw a i czci Najśw. S akram entu, który je st pszenicą w ybranych, winem rodzącem panny, chlebem Aniołów, źródłem n ie śm ie rteln o śc i, zadatkiem wiecznej szczęśliwości — i nakoniec gorącą m odlitw ą zakończył F ranciszek to piękne ka
zanie. — Gdy skończył, pow stał w spokojnem dotychczas i nie- poruszenie słuchającem zgrom adzeniu ogólny szm er zadow olenia;
•wszyscy dawali do zrozum ienia, ja k bardzo byli zachwyceni a wielu płakało. Całe Annecy brzm iało jednogłośnym chórem chwały i po- dziwienia dla F ranciszka, a biskup, więcej ja k zazwyczaj kiedy
kolwiek w zruszony, nie m ógł powstrzym ać uczuć szczęścia, któ- rem i jego serce było przepełnione. „Słyszeliście kazanie mojego syna, mówił do kanoników i znakom itych ludzi w m ieście, cóż pow iecie n a to. Czyż nie m ów ił on cudownych rzeczy, a sposób i ton, z jakim je mówił, czyż nie był cudow niejszy? Mamy w nim apostoła, potężnego w słowie i w czynie; danym nam on je s t od
Boga, aby uczyć ludzi nauki zbaw ienia".
Krótko, wszyscy, naw et kalwini, których im ię kaznodziei ściągnęło na kazanie, byli żywo tem kazaniem F ranciszka Sale- zego poruszeni.
Nauka św. Tomasza z Akwinu o Najśw.
Eucharystyi
(Ciąg dalszy.)
Czas, w którym pisał św. Tomasz był czasem wiary. Szczę
śliwe wieki Ojców naszych, dziś obrzucają was błotem i dlatego że jedynym życia przodków naszych ogniskiem była wiara, nazyw ają
— 109 —
was czasem ciem noty i zabobonu. Kłam stwo jakiem u w rększego nie ma w historyi narodów. D latego, że Kościół C hrystusów roz
w ijał w całej pełni skarby i łaski przez Boskiego Oblubieńca, dzieciom jego udzielone, dlatego że w pośrodku ludu tego kró
lował Zbawiciel n a tronie ołtarzy, dlatego dziś nazw ano czas ten czasem głupoty. Choć i w tenczas niebrakło n ieprzyjaciół Kościoła ale o jakże oni różni od d zisie jszy c h ! Oni byli przynajm niej pełni wiary, choć serca mieli zepsute. Je d n e g o z nich hostya w ręku kapłana św. B ern a rd a z Clervaux nawraea.
do lepszego życia innych cuda o których czytam y poruszają do łez żalu. Gdzie dziś taki wódz narodu ja k Ludw ik św. ? T en któ
rego w iara była tak wielka, iż skoro mu oznajm iono że na.
ołtarzu objawił się Zbaw iciel widomie — rz e k ł: Niech inni idą cud ten podziwiać, ja bez tego pewien jestem obecności Z ba
w iciela mego w Najśw. Hostyi. Porów najm y te czasy z naszym i, ale okiem w iary a zapłaczem y żeśmy tacy biedni, (Porów na j, dzieła Ja n so n a . (H istoryę pow. W eissa i inne katolickie.)
C harakterystyczny ten duch wiary średnich wieków rzuca nam jasne św iatło n a je d n ą rzecz, którą napotykam y u św. To
m asza w traktacie o Najśw. Sakram encie.
T raktatu o rzeczyw istem istnieniu P an a Jezusa pod p osta
ciami konsekrowanem i nie ma w całej Sum m ie ani w dziełach św. D oktora. Brak. który dzisiaj byłby wielkim w każdej do
gm atyce nie je s t nim u św. Tomasza, skoro zważymy na czas, w którym pisał.
J e s t to w łaściwym scholastyce, że skoro mówi o tajem nicach, naszej wiary, nigdy nie staw ia pytania : „Czy istnieje ta tajem nica?*
(an sit.) a jeżeli kiedy je staw ia, to czytelnik nieobznajom iony z je j sposobem m yślenia ja k oczarowany stoi przy odpowiedzi.
T a bowi°m nie odpowiada nigdy w prost na pytanie, ale sta ra się tylko dać w ytłum aczenie teologiczne tej tajem nicy. Tak n . p.
w całym traktacie o C hrystusie P anu mam y bardzo wiele roz
działów w których pyta się św. Tomasz n. p. czy C hrystus P an w niebow stąpił. P otem w części udowadniającej następuje krótki argum ent „sed contra" zwany, gdzie m ó w i: „P rzeciw zarzutom przytoczonym mówi Pism o św., że C hrystus P an w niebow stąpił".
A potem w dalszej i właściwej części t. zw. corpus articuli, n ie masz ani słow a dowodu n a to, że C hrystus P an rzeczyw iście w niebow stąpił, lecz sam e dowody, dla czego to uczynił. Sposób te n traktow ania rzeczy odróżnia scholastyka od teologa zw ykłego.
Teologia, t. zw. pozytywna, udow adnia pojedyncze dogm aty K ościołaT
— n o
m
apologetyczna broni jej przeciw nieprzyjaciołom Kościoła. S chola
styka jd z ie najdalej, Ona rezultaty obydwóch sióstr swoich zbierając, okazuje dogm at Kościoła w swojej istocie, w ytłum aeza je z pomocą rozum u i całość nauki Kościoła przedstawia. Pierwsza udow adnia nam , że Kościół prawdziwie wierzy w najśw. Sakram ent, druga odpiera zarzuty, ale scholastyk okazuje na czem polega nauka Kościoła, gdzie w łaściw ie je s t przyczyna tej nauki, a oraz całe dzieło Boże w kościele, rozbierając, wskazuje, jakie miejsce zajmuje w niem ten S ak ram e n t Miłości. Ona ukaże, gdzie leży właściwa siła dowodu, i dlaczego Kościół taką a nie inną odpowiedź n a zarzuty uczynił.
Wogóle, jeżeli apologetykę można porównać do drogi oczy
szczającej dla teologa, pozytywną teologię do oświecającej, scho
lastyka otrzym ać m usi miejsce drogi zjednoczenia rozuma naszego z praw dą wiary.
B ardzo je d n ak n atu ra ln ą rzeczą jest, że chcąc wytłumaczyć naukę scholastyka o Sakram encie E ucharystyi, musimy nieraz zwiedzić i in n e pola teologicznej wiedzy, bo tego wymaga nie tylko sposób w ja k i dziś piszem y o tej Tajem nicy, ale i to, że bez tego często nauka św. Tom asza byłaby niezrozum ianą.
(Ciąg dalszy nastąpi.)
Commendationes ad preces.
E t quodcum que p e tieritis P atrem in nom ine meo, hoc faciam , u t glorificetur P a te r in Filio. (Joann. XIV. 13.)
W intencyi Ojca św. i Biskupów, zapisanych do T ow arzy
stw a. — W in te n cy i nowo wyświęconych kapłanów . — R ekol- lekcye dla kapłanów . — O naw rócenie jednej osoby — o siłę do pokonania trudności- — o łask ę dla jednej rodziny. — P ro aegroto sacerdote — pro duobus aegrotis — pro exam ine feliciter p e ra gendo — pro Prov. S. H yacinthi 0 . P raed . — Noviciatus Ord.
Praed. Prov. Galiciae. — Sacerdos pro Spir. D. accipiendo. — S tu d iu m vitae absconditae ac am or scientiae Eccl. fovendus — ae g ro tu m sacerdotem — Peccatorem aegrotum in hospitali •—
pro conversione schism atici cujusdam — parafian o cnotę pokory
— w prow adzenie służebniczek — ad intentionem m eam pro ho
m ine in dubiis — ad propriam certam intentionem — u t in g ra tia D ei v ita m finire possem. W intencyi II. Wiecu katolickiego w Galicyi — O rozszerzenie adoracyi Najśw. Sakr. wśród kapła
nów i ludu. — W szystkie intencye adoratorów , polecone n a
— 111 —
o sta tn ic h libellach. — W szystkie intencye, które nie dwszły rąk dyrektorów dyecez. Tow arzystw a — o w szystkie iaski p o trze b n e.
„Adveniat regnum Tuum E u ch a ristic u m “ .
W ciągu zeszłego m iesiąca przystąpiło do T o w arzy stw a ogółem 517 nowych członków, którzy są w k raja ch : w A ustryi 69, w Polsce 21, w N iem czech 88, we W łoszech 185, w Ind y aeh 15, w B elgii 4, w H ollandyi 4, w Szw ajcaryi 1, w L o ta ry n g ii 1,
•w Turcyi azyatyckiej 1.
U m arło ogółem 25 członków. R. i p.
U prasza się członków, którzy są w pisani do Tow arzyslw a pod N r. 2 4 .0 0 0 —28.000, aby zechcieli odpraw ić Mszę św. ro czn ą w m iesiącu lipcu za w szystkich zm arłych członków Tow. kapłanów adoratorów . O dpraw ienie Mszy św. należy zaznaczyć n a libellum adorationis dwoma krzyżykam i.
O g ł o s z e n i a . /v?'v
- 112 K i
pism o ludowe illu s tr o w a n e
(czyli z ry cin am i)
wychodzi w Krakowie rok 4-ty pod redakcyą Ks. M. Dziurzyń- skiego — dwa razy w miesiącu dnia 1. i 15.
Do każdego num eru dołączona jest bezpłatn ie druga gazetka „ N o w in y i R ozm aitości.
Przedpłata wynosi aa rok 2 ił. 5 ( h t — na pół roku 1 ił. 50 ct.
Adres do przesyłania przedpłaty:
R e d a k e y a „ N o w e g o D zw on k a"
w K rakow ie, u lica Basztowa 1. 4,
N a żądanie p rzesy ła się każd em u d arm o je d e n n u m e r NA OKAZI
PRZYJDŹ KRÓLESTWO TWOJE
EUCHARYSTYCZNE
Czasopismo o CZCI NAJŚW. SAKRAMENTU
W y c h o d z i c o m ie s t a c a .
Przedpłata całoroczna 70 ct. a. w.
„ROZMAITOŚCI"
CZASOPISMO K O Ś C I E L N O - S P O Ł E C Z N E .
Wychodzi co miesiąca.
Przedpłata całoroczna 1 zJ. 60 ct.
P r z e d p ł a t ę p rze sy łać n ajlep iej przekazem pocztowym po d a d r e s e m :
X. L. Dąbrowski, prob. w Bruckenthalu p. Uhnów.
Świeżo wyszły z druku:
Kazanie o Najśw. P. Maryi, Królowej Korony Polskiej, przez X. J.
Kamińskiego. — Cena 1 egz. 10 ct.
Podręcznik do medytacyi o Najśw. Sakramencie, O. Tesniera. — Cena 1 egz. 1 zi. 25 ct.
D o n a b y c ia w A d m in is t r a c ji E u c h a r y s ty i B ruckenthal p. Uhnów.
W łaściciel, w ydaw ca i re d a k to r odpow iedzialny: ks. L. Dąbrowski, proboszcz ob. łaó.
w B ru c k e n th a l p. Uhnów.
Z d ru k a m i W . A. Szyjkowskiego, w e Lwowie.