"Ryzyko nowatorstwa", Arnold
Gubiński, "Państwo i Prawo", nr 1
Palestra 4/3(27), 70-73
Oto n iek tó re tylk o p y tan ia z postaw ionych przez tra d y c y jn ą d o k try n ą p raw a przez A u tora. A rty k u ł prof. C y p rian a z a jm u je się fo rm aln ie ty lk o p ro b lem aty k ą p raw a karnego, fak ty czn ie je d n a k zakres rozw aża nych zagadnień w yk racza daleko poza ra m y tej jed n e j dyscypliny p raw a.
U kazana w a rty k u le jed n y m ogólnym rzu te m p e rsp e k ty w a staw ia niepokojące znaki z ap y tan ia p rzy n a jb a rd zie j podstaw ow ych pojęciach dzisiejszego sy stem u p raw a, u k azu je now ą p ro b lem aty k ę, k tó rą p ra - w oznaw stw o m usi sobie do p iero przysw oić i opanować.
K ończym y le k tu rę tego a rty k u łu z uczuciem niepokoju. Czy m y, p ra w nicy, jesteśm y należy cie przygotow ani do przy jęcia now ych, skom pli kow anych zagadnień w spółczesnej cyw ilizacji, k tó re dziś ry su ją się na m jeszcze m gliście i nieostro, ale k tó re m oże już ju tro będziem y m usieli rozstrzygać?
A rty k u ł T adeusza C y p rian a uśw iadam ia nam , ja k ciasno zam knięci jeste śm y w k ręg u tra d y c y jn y c h pojęć i tra d y c y jn e j p ro b le m aty k i i jak szybko zarów no te pojęcia, ja k i p ro b lem aty k a sta ją się n iead ek w atn e do b u rzliw ej, zm iennej rzeczyw istości dru g iej połow y naszego w ieku.
O ty m a rty k u le pow iedziałem już że je s t ciekaw y. T rzeba powiedzieć w ięcej: to je s t m ą d ry a rty k u ł. ,
T ych kilk a słów om ów ienia — z konieczności b ardzo pobieżnego — n iech posłuży za w stęp do niniejszego przeglądu. S y g nalizu jem y w n im kilk a arty k u łó w , k tó re u k azały się w o statnich czasach n a łam ach naszej p rasy praw n iczej, a k tó re stanow ią pró b ę analizy now ych zagadnień, ja kie staw ia p rzed d o k try n ą p raw a współczesność.
*
Szybki postęp tec h n ik i now oczesnej w a ru n k u je konieczność p ro w a dzenia badań, dokonyw ania ek sp ery m en tó w zw iązanych z n ie dającym się u n ik n ąć ry zy kiem u jem n y c h sku tk ó w nie ty lk o w sensie niepow o d zenia podejm ow anej próby, ale tak że k o n k retn y c h szkód m a te ria l nych, a n a w e t niebezpieczeństw dla życia ludzkiego. R yzyko to byw a niekiedy ogrom ne (np. p rzy e k sp ery m en ta ch z en ergią atom ow ą). J e st to jed n a k cena po stęp u technicznego, k tó re j u n ik n ąć n ie m ożna.
K olizja m iędzy koniecznością prow adzenia ek sp ery m en tó w bad aw czych a elem en tem niebezpieczeństw a, k tó ry się z n im nieuch ron nie w iąże, jest jedn ą z ty c h sy tu acji, k tó re w y m ag ają n a gruncie p raw a k arnego now ych rozw iązań poza ram a m i tra d y c y jn y c h k o n stru k c ji ustaw ow ych.
Z agadnieniem ty m zajm u je się w ob szern y m stu d iu m pt. „Ryzyko n o w a to rstw a ” A r n o l d G u b i ń s k i („P aństw o i P ra w o ” n r 1/60).
Z acznijm y od p rzy k ład u . N iedaw no p rasa podała, że p rz y budow ie m o stu kolejow ego k iero w n ik budow y, m im o neg aty w n y ch opinii sze re g u specjalistów , zastosow ał now ą oszczędniejszą m etodę: m ontażu p rzę se ł dokonano n a b rzegu rzek i i p rze su n ięto je p rzy pom ocy p o nto nów.
G azety, sław iąc zasługi in ży n iera, p o d k reślały jednocześnie ryzy k o zw iązane z ty m przedsięw zięciem .
J a k jed n a k w św ietle p raw a k arn eg o n ależało by ocenić zachow anie się tego in ży n iera, gdyby e k sp ery m en t zakończył się niepow odzeniem , pociągającym za sobą s tr a ty m ate ria ln e , a n a w e t o fia ry w ludziach? C zy w te d y zam iast poch w aln y ch a rty k u łó w n ie czytalibyśm y w p rasie sp raw o zd ań z procesu sądowego?
P o w sta je więc problem , „w jak i sposób n ależy oceniać czyny tego ro d za ju ja k w y żej przedstaw ione, jeżeli w rez u lta c ie zachow ania się człow ieka n a stą p iły sk u tk i przew idzian e w p rzepisie k a rn y m ? ”
Rozw iązanie tego zagadnienia w yłącznie w ram a ch w iny (oczywiście nieum y śln ej) n ie w y d aje się m ożliw e. P rzesu n ięcie oceny w yłącznie n a elem en t stro n y p rzedm iotow ej zak ład a bowiem , że czyn osoby, k tó ra podjęła n ieu d an ą pró bę now atorską, je s t przedm iotow o p rzestęp n y, a więc zn am ienn y społeczną szkodliwością. J e s t to założenie fałszyw e. N ie m ożna przecież g en eraln ie zakw alifikow ać jak o społecznie nieb ez pieczne w szelkich prób zm ierzający ch do posunięcia n ap rzód n au k i i techniki.
P ró b y szukania rozstrzygnięcia sp ra w y w ram a ch elem entó w p rz e d m iotow y ch n a p o ty k a ją tru d n o ści o ty le, że żadna z tra d y c y jn y c h o ko liczności w yłączających przedm iotow ą przestępno ść czynu, a zw łasz c z a sta n w yższej konieczności, n ie o b ejm u ją czynów tego rodzaju.
Jed nak że, zdan iem A utora, „w skazana tru d n o ść nie pow inna stano w ić zasadniczej przeszkody do o k reślen ia odpow iedniej Okoliczności
w yłączającej przedm iotow ą isto tę p rze stęp stw a . L egalność dokonyw a n ia czynów zak azan y ch przez n o rm y p raw a k a rn e g o m oże bow iem w y p ły w a ć nie ty lk o z przepisów praw a, ale rów nież znajdow ać sw ą pod sta w ę w ogólnych zasadach p raw a i zasadach w spółżycia społecz n e g o ” .
O p ierając się n a powyższej tezie A u to r p o stu lu je p rzy ję cie r y z y k a n o w a t o r s t w a jako now ej okoliczności w yłączającej p rzestępność •czynu o raz p o d ejm u je próbę o kreślenia je j rac jo n aln y c h granic.
n o rm a ln ie jed n a k elem en t te n jest w y m iern y , określony. P rz y ry zy k u now ato rstw a praw dopodobieństw o niebezpieczeństw a n ie m oże b yć ściśle określone, zależy bow iem w ja k ie jś m ierze od czynników , k tó r e jeszcze n ie są o b jęte rach u n k iem , a k tó ry c h w yliczenie je s t w ła ś n ie celem podejm ow anego ek sp ery m en tu .
G dyby praw o k a rn e m iało teg o m o m en tu szczególnego ry zy k a n ie uw zględniać, p ow staje reailne niebezpieczeństw o zaham ow ania p o stę p u b a d ań naukow y ch , ja k i p o dejm ow ania prób now ych rozw iązań tec h nicznych w przem y śle i k om u nik acji, a to z obaw y p rzed odpow iedzial nością k a m ą .
P rzesądza to o konieczności w p row adzenia do k a ta lo g u okoliczności, w y łączających przestęp no ść czynu, p rzepisu o sta n ie dopuszczalnego* ryzyka. W tedy je d n a k p o w staje pro b lem g ran ic te j dopuszczalności.
A u to r a rty k u łu p ro po n uje, by legalność czynności n o w a to rsk ie j zw iązanej z niebezpieczeństw em szkody m a te ria ln e j u zależnić od ist n ien ia dw u p rzesłan ek przed m io to w ych o raz jed n e j p rze słan k i podm io tow ej, w y łączający ch p rzestęp n o ść czynu.
P rz e sła n k a pierw sza — to w a ru n ek , ab y m ożliw ość n a stą p ien ia szko dy b yła b ardzo niew ielka. M ożliwość ta pow inna być oczyw iście oce n ian a z p u n k tu w idzenia sta n u w iedzy tech niczn ej a k tu aln eg o w chw i li dokonyw ania ek sp ery m en tu .
P rz esła n k a d ru g a polega n a ty m , że czynność nie m oże n aru szać w y - r.aźnego zakazu praw nego (np. reg u la m in u obsługi, in stru k c ji tech nicz nej itp.). P ań stw o będzie m ogło w te n sposób p ew n e do bra, szczegól nie cenne, chron ić przed w szelkim niebezpieczeństw em albo p rze d nie bezpieczeństw em zw iązanym z n iek tó ry m i ty lk o ro d zajam i czynności now atorskich.
W reszcie podm iotow ą p rz e sła n k ą bezkarności jest podjęcie czynności w celu uzyskan ia now ej w arto ści społecznej. K to d ziałał w in n y m celu , chociażby działanie jego p rzyczyniło się do osiągnięcia p o stęp u w pew n ej dziedzinie n a u k i czy tech nik i, uleg a odpow iedzialności k a rn e j.
Jeżeli przedsięw zięcie o c h a ra k te rz e no w ato rskim zw iązane jest n ie ty lk o z niebezpieczeństw em szkody m a te ria ln e j, ale m oże ono ró w n ież zagrażać zdrow iu lu b n a w e t życiu człow ieka, to dla jego legalności m usi być spełniony jeszcze czw arty w a ru n e k : zgoda osoby zain tereso w anej n a po ddanie się czynności zw iązanej z niebezpieczeństw em .
Skuteczność tak ie j zgody jest oczywiście u zależniona od tego, czy zain teresow an a osoba b y ła należycie zorien to w an a w sy tu a c ji i czy mo gła podjąć sw oją decyzję z n ale ż y tą znajom ością fak tycznego s ta n u rzeczy.
P ozostaje w reszcie specyficzny p ro b lem p ró b naukow ych i technicz nych, k tó re w iążą się z niebezpieczeństw em d la nieokreślonej, często znacznej n a w e t liczby osób. Sw oistość te j sy tu a c ji tk w i w b ra k u m ożli wości u zyskan ia zgody osób zain teresow an y ch. Za p rzy k ła d m ogą tu posłużyć b ad an ia n ad energią atom ow ą. W. tak ic h w y pad k ach — zda n iem A u to ra — n ależy postaw ić w a ru n e k u zy skania w yraźneg o ze zw olenia w ład zy państw ow ej na określoną czynność czy rodzaj dzia łalności n o w ato rskiej. Z u p ełn e bow iem zrezygnow anie z podejm ow a n ia tak ic h pró b b adaw czych n ie jest m ożliw e ze w zględu na przew aża jąc y in te re s ogólnospołeczny, k tó ry niekiedy przem aw ia za ich p rzep ro w adzeniem .
A rty k u ł G ubińskiego zaw iera obszerną polem ikę ze stanow iskiem tw ó r ców p ro je k tu kodeksu karnego, k tó ry zaw iera p rzepis o stanie dopusz czalnego ry zy k a w n astęp u jący m sform ułow aniu: „Nie popełnia p rze stępstw a, k to p o d ejm u je czyn w gran icach dopuszczalnego ry zy ka ze w zględu n a p o trzeb y życia społecznego, a w szczególności n au k i, tech n ik i lub sp o rtu ”.
A u to r a rty k u łu słuszn ie zarzuca tak ie m u sform ułow aniu zb y tn ią ogólnikow ość o raz położenie zbyt w ielkiego nacisku n a elem en t n o r m aty w n y (ocena d o p u s z c z a l n o ś c i ryzyka), co w p rak ty c e m o że prow adzić do n a jb a rd zie j niepożądanych skutków .
W nikliw e stu d iu m G ubińskiego zdaje się m ieć zasadnicze znaczenie nie ty lk o dla p ra c k odyfikacyjnych, ale rów nież — a m oże p rzede w szystkim — dla p rak ty k i.
*
P ro b lem w pew ny m sensie bardzo zbliżony rozw aża — ty m raz e m z p u n k tu w idzenia stosunków obligacyjnych — Z y g m u n t K o n r a d N o w a k o w s k i w a rty k u le pt. „Zobow iązanie re z u lta tu i s ta ra n n e go d zia łan ia ” („R uch P raw n iczy i Ekonom iczny” n r 2/59).
Rozwój tech n ik i i m etod p ro d u k cji w prow adza do naszego życia co raz w ięcej czynności w ysoce skom plikow anych, w k tó ry c h w iele ele m entów decyd u jący ch o ich pow odzeniu je s t w pew n ym stopniu nie zależnych od n aszej w iedzy i woli. A zatem rów nież osiągnięcie celu, do któ reg o te czynności zm ierzają, n ie jest zb y t pew ne. W tak ie j w łaś n ie sy tu a c ji je st np. lek a rz podejm ujący się skom plikow anej o p eracji, in ży n ier p rzy stę p u ją c y do w p row adzenia ulepszonego system u p ro d ukcji itp.