• Nie Znaleziono Wyników

DZIEŃ DOBRY. g A z e t a. W num erze

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "DZIEŃ DOBRY. g A z e t a. W num erze"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

W num erze

D W U T Y G O D N I K R E G I O N A L N Y

g A z e t a K f lP S K A

„DZIEŃ DOBRY”

Cena 1000 zł

N r 1 8

Piątek, 8.03.1991

ŁAPAPIACY W LEGIONACH M IESZK A M PR Z Y ...

ABORCJA GDZIE TANIEJ ? PO DO RG AN 36,6

Kobiela

Molka, Babcia, Żona, Córka...

Nasz szacunek winniśmy im

» '

każdej minucie naszej codzienności.

Dlaczego? Tylko głupi i bez serca może zadać takie pytanie. Albo człowiek mocno

skrzywdzony przez los.

Źle, że 8 Marca jest Dniem Kobiet, ponieważ gubi się nam cala reszta roku.

Życzymy więc wszystkim Paniom, aby przynajmniej w tym dniu otoczone były naszą

troskliwością, uśmiechem życzliwym i zrozumieniem icli kobiecych, codziennych

zmartwień.

Redakcja

Pytaj wszystkich mędrców, żaden nie wie: Czy Bóg dal kobietę będąc dolnym czyi i w gniewie...

***

Praw dziw e życie zaczya się w ło n ie kobiety, zwłasz­

cza po uzyskaniu pclnoletności...

***

K obiety są p o d o b n e do zegarków kieszonkowych.

Są blisko serca i chodzą ja k im się podoba.

***

Czego łatw iej mógłbyś się wyrzec, wina czy kobiet?

T o zależy od rocznika.

***

1 lak źle i tak niedobrze N iechętnicm dzisiaj zasnął.

B om zasnął z żo n ą własną.

I n iech ętn ie się budzę, B o śniła się mi cudza.

Zdjęcia: W.Łapiński

GAZETA ŁAPSKA - 1

(2)

Prawnik radzi___________

Nagrody Jubileuszowe

1. Do okresu prac uprawniającego do nagrody jubileuszowej wlicza się czas podle­

gania represjom na terenie ZSRR (w szcze­

gólności deportacje lub przesiedlenia) bez względu na wiek pracownika, A zatem jeżeli ktoś był nawet jako małe dziecko — okres len będzie mu wliczał się do nagrody jubileu­

szowej. W razie urodzenia się na Syberii pra­

cownikowi okres ten będzie wliczany do sta­

żu pracy, o ile jogo rodzina zamieszkiwała na dawnych terenach polskich i została w czasie wojny wywieziona w głąb Rosji.

2. Pracę na roli wlicza się do okresu uprawniającego do nagrody jubileuszowej, 0 ile przepisy obowiązujące w danym zakła­

dzie przewidują w ogóle wliczanie okresów zatrudnienia w innych zakładach pracy. Pra­

cę na roli uwzględnia się również wtedy, gdy przepisy te przewidują wliczanie okresów zatrudnienia wyłącznie w uspołecznionych zakładach pracy.

Należy jednak pamiętać, że zaliczanie pra­

cy na roli musi odbywać się na określonych warunkach. Warunki te określa ustawa z dn.

20.07.90 r. (Dz. U. Nr. 54 poz. 310).

A zatem okres pracy na roli przed 1 stycznia 19S3 zalicza się tylko osobom, które po ukończeniu 16 lat pracowały w gospodar­

stwie prowadzonym przez rodziców lub teś­

ciów, a następnie objęły to gospodarstwo 1 prowadziły je osobiście lub wraz ze współ­

małżonkiem. Niezbędnym zatem warunkiem naliczenia pracy rolniczej przed 1 stycznia 1983 r. jest objęcie lego właśnie gospodar­

stwa. Jeżeli objęcie gospodarstwa nic nastą­

piło, okres pracy w tym gospodarstwie nic może być uwzględniany przy ustalaniu prawa do nagrody jubileuszowej (podobnie i do innych świadczeń pracowniczych).

3. Z przyczyn ekonomicznych zakład pracy wypowiedział umowy o pracę. Ich rozwiąza­

nie nastąpi z dniem 31 marca br. Czy pra­

cownikom będą wypłacone nagrody jubileu­

szowe, skoro uprawnienia do tych nagród nabędą dopiero w kwietniu, czerwcu i wrześ­

niu?

Obowiązuje w tym zakresie Zarządzenie Ministra Pracy i Polityki Socjalnej z dn.

23.12.1989 r. (M.P.Nr. 44 poz. 358) przewi­

duje tylko jedną możliwość wcześniejszego wypłacenia nagrody jubileuszowej pracowni­

kowi tj. w razie rozwiązania stosunku pracy z powodu przejścia na emeryturę lub rentę inwalidzką (w związku z wpadkiem przy pra­

cy lub chorobą zawodową) albo rcnlę inwa­

lidzką I lub Ii-ej grupy — pracownikowi, któremu do nabycia prawa do nagrody bra­

kuje mniej niż 12 miesięcy, licząc od dnia rozwiązania stosunku pracy. Zatem zakład pracy nie może wypłacić pracownikom zwal­

nianym nagrody jubileuszowej niejako z góry. Prawo do tej nagrody nabędą po nawiązaniu nowego stosunku pracy i prze­

pracowaniu „brakującego” okresu prac.

4. Prawo do nagrody pracownicy przeby­

wającej na urlopie wychowaczym.

Jeżeli okres zatrudnienia przewidziany dla nabycia prawa do nagrody jubileuszowej upłynął w czasie urlopu wychowaczcgo, pra­

cownica nabywa prawo do nagrody jubileu­

szowej z dniem zakończenia urlopu i ta dato decyduje o wysokości nagród,

5. Udokumentowanie prawa do nagrody jubileuszowej dopiero po rozwiązaniu sto­

sunku pracy nic ogranicza prawa pracownika do lej nagrody, jeżeli okres pracy uprawnia­

jący do nagrody upłyną! przed rozwiązaniem stosunku pracy i roszczenie nic uległo przedawnieniu.

Obowiązek wypłaty nagrody jubileuszowej ciąży nu zakładzie pracy, w którym pracowik nabył prawo do nagrody, chociażby swoje prawo udokumentował po przejściu do inne­

go zakładu pracy lub na emeryturę.

6. Prawo do nagrody jubileuszowej, podobnie jak inne świadczenia ze slosunku pracy, ulega przedawnieniu z upływem 3 lat od dnia, w którym roszczenie stało się wyma­

galne. W przypadku nabycia prawa do nagrody jubileuszowej np. w dniu 28 lutego 1991 r. okres przedawnienia rozpoczyna się 28 lutego 1991 r. Prawo do nagrody przed­

awnia się z dniem 28 lutego 1994 r.

M M

B u r m i s t r z p r z y p o m i n a

W arto jeszcze raz przypomnieć właścicie­

lom prywatnych posesji i zakładom pracy, że Urząd Miasta i Gminy poprzez Przedsiębior­

stwo Gospodarki Komunalnej i Mieszkanio­

wej oczyszcza tylko drogi krajowe i wojewó­

dzkie oraz le uiicc, które są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania i zaopatrze­

nia miasta (wykaz ulic podano w poprze­

dnim numerze „Gazety Łapskiej”).

Oczyszczanie pozostałych ulic i chodników to zadanie dla zarządców nicruchómości i prywatnych właścicieli posesji. (Dz.U.Nr 4 z 1980 r. poz. 91).

W związku z trudną sytuacją prosimy o zrozu­

mienie i wywiązanie się ze swoich obowiązków.

b u r m is tr z M ia sta i G m iny Roman Czepe

Niestety topnieją nam szeregi recytato­

rów. W eliminacjach rejonowych XXXVI Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskie­

go, które odbyły się w Miejsko Gminnym Ośrodku Kultury w Łapach 1.03.1991 r.

wzięło udział tylko 7 uczniów reprezentują­

cych szkoły średnic na,-, .ego miasta (ZSM — 1 osoba, Ł.O. — 6 osób)

Do eliminacji wojewódzkich komisja kon­

kursowa zakwalifikowała 3 recytatorów:

Agnieszkę Szydłowską — ZSM, liarbnrę Szepietowską — LO, Krzysztofa Badow­

skiego — LO.

Z uwagą będziemy śledzić dalsze poczyna­

nia naszych młodych recytatorów, a o ich udziale w eliminacjach wojewódzkich powia­

domimy czytelników w kwietniowym nume­

rze naszej gazety.

(W)

Z uwagi) przeczytałem propozycje Zarzą­

du Miasta i Gminy oraz Towarzystwa Regio­

nalnego w Łapach dotyczące zmian nazw ulic. Ulotka jak to ulotka, jest krótka i treści­

wa. A że tekst ma aspekt historyczny, więc spróbuję go nieco rozgryźć.

Należy się jednak uwag kilka natury ogól­

nej. Otóż. twierdzę, że w kwestii nazewnictwa ulic my, Polacy, jesteśmy koniunkturalni, bezmyślni czasem, ot takie chorągiewki na wietrze. Tymczasem nazwy ulic mają charak­

ter przede wszystkim informacyjno-adrcso- wy, nic zaś pamiąlkarsko-pomnikowy. Dlate­

go też powinny być uszeregowane tematycz­

nie w odniesieniu do poszczególnych osiedli i dzielnie. Tak też jest częściowo i w Łapach.

Przynajmniej laki kierunek od lal kilku jest przyjęty i tak należy trzymać.

Wyjątkiem być powinny uwarunkowania historyczne, z którymi walczyć nic należy, a klórc chuchać, dmuchać, pielęgnować, rekultywować.

Uważam, że pod pręgierz postawić trzeba tego, kto Łapy pozbawił ulicy Głównej, Kolejowej, Uarwikowikowskicj. Ho przez lo chyba centrum łapskie się rozmyło, koHnr się wykoleili, zaścianki poza pa da ty, s;

wo pogubiło. A miasto zostało pozbawione swej historii.

Dlatego, gdy czas nastał nam właściwy, porządek z. nazewnictwem ulic należy uczy­

nić. Tylko nic na lapu capu, nic koniunktu­

ralnie, ale z. przemyśleniem dobrym. A z. tym jest różnic...

Zacznijmy od ulicy W. Sikorskiego, którą od skrzyżowania z ulicą Matejki planuje się zamienić na ulicę J. Piłsudskiego. Owszem, rozumiem intencję uhonorowania Marsza­

lka, ale nic w len sposób. Sensu praktyczne­

go nic ma tu wcale, historycznego jeszcze mniej. Nic wolno w jednym ciągu c>: i- wadz.ić dw'óch patronów. A poza tym .. iauy- slaw Sikorski i Józef Piłsudski to przecież dwaj notoryczni antagoniści polityczni, że wspomnę tylko czasy pierwszowojenne, rok 1926 czy Front Morges. Niech więc pozosta­

nie jak jest.

Dalej planuje się likwidację nazwy ulicy W. Broniewskiego i powrót do historycznej Bociańskiej. To dobrze, tak powinno być, bo to zaścianek łapski.

Niech też na miejscu Hanki Sawickiej będzie znowu Rzeźniana, Ludwika Waryń­

skiego Długa, na miejsce niespełnionego Manifestu Lipcowego powróci nazwa ulicy Głównej.

Słuszny jest pomysł, zwłaszcza w Łapach, uhonorowania czynu Armii Krajowej. Dla­

czego jednak kosztem właśnie Stanisława Duboisa — działacza OM TUR, PPS-u, zamordowanego przez hitlerowców w Oświęcimiu.

c.d.na str. 5

(3)

Wojna europejska — ROK 1914

„Ks. P ro b o szcz B. G um ow ski po utw orzeniu p arafii postanaw ia b u d o ­ wać kościołów Ł ap ach , poniew aż dotychczasow a k aplica okazała się za m ałą i niew ygodną. Przy pom ocy uzu­

pełnionego k o m ite tu zbiera składki i poczyna grom adzić p o trz e b n e m ate­

riały. Je d n a k w o jn a eu ro p ejsk a, k tóra wybuchła 1 sie rp n ia 1914 ro k u , pokrzy­

żowała w szelkie plany i poczynania przy zam ierzonej budow ie. Pięć tysięcy rubli, zebranych przez k o m itet i złożo­

nych w Pocztow ej K asie O szczędności w Ł apach pojechały d o R osji i tam przepadły. W o jn a toczyła się na zacho­

dzie przez cały rok. Z dala było słychać głuchy h u k arm a t. N ocam i świeciły łuny odległych pożarów .

ROK 1915

W dniach 27 i 28 m aja 1915 ro k u odbyła się w izytacja pasterska Ł a p , k tó ­ rej d o konał J.E .K s.

r,;-«—n K araś. P od- i „ izytacji przy­

stąpiło do B ierz­

m ow ania 745 osób.

W m iesiącu s ie rp ­ niu burza w o jen n a

przew aliła się przez Ł apy i potoczyła dalej na w schód, d o R o sji, by tam po paru latach skończyć się k atastro faln ie dla obu stro n w ojujących, tj. dla Rosji i Niemiec. Ł apy pozostały pod o k u p ac­

ją niem iecką.

ROK 1917

K s.Prob.B . G um ow ski, przeniesiony do M azow iecka n a stan o w isk o D zieka­

na, opuścił Ł apy w d n iu 8 czerwca 1917 roku. W tym sam ym d n iu przybył do Ł ap na pro b o szcza parafii w ikariusz z Płonki, ks. A d o lf P ius K ruszewski, urodzony w e wsi R u ś S tara, parafii p *’ dnia 5 m aja 1876 roku, a wyś- na k ap łan a w dn iu 27 listo p a­

da 1899 roku. Nowy d uszpasterz, znany z głębokiej p o bożności pracu je g o rli­

wie w kościele i pośw ięca się całkowicie dziełu m iłosierdzia. Podczas kilku lat trwającej w ojny w iele osó b i rodzin pozostaw ało b e z śro d k ó w do życia. Ks.- Prob. K ruszew ski zb iera ofiary w n a tu ­ rze, rozdaje to potrzeb u jący m i dzieli się z nim i o sta tn im kaw ałkiem chleba.

Był ojccn) i o p ie k u n e m ubogich i p o trzebujących w sparcia.

ROK 1918

W ojna e u ro p e jsk a kończy się rew o­

lucją w N iem czech i jeszcze większą rew olucją w R o sji, gdzie następ u je przew rót polityczny i rzeź w zajem na.

W ywrotowe h asła rz u co n e w bezkry­

tyczne, ciem ne m asy n a ro d u rosyjskie­

go, uciskanego d o tą d przez caratyzm , obudzają n ajn iższe instynkty tłum ów ,

k tó re z dzikim i wyuzdanym o k ru cień ­ stw em m ord u ją praw ie całą inteligencję rosyjską, niszczą i rozgrabiają m ienie bogatych, rozstrzeliw ują setki b ezb ro n ­ nych i niew innych osób, burząc dosz­

czętnie stary porządek. G in ie zam o rd o ­ wany car M ikołaj II wraz z całą rodziną.

G in ą m iliony moskali — do głosu dochodzi p a rtia „bolszewików”, która bierze w ładzę w swoje ręce i dopełnia m iary zbrodni i zniszczenia. Z tego chaosu, krwi, łez i biota, wyłoniła się now a R osja, bolszewicka, kom unistycz­

na, bezbożna, jeszcze bardziej groźna od carskiej, k tó ra postanaw ia rozpalić pożogę rew olucyjną na całym święcie.

11 LISTOPAD 1918 ROKU

Po długich i ciężkich latach, praw ie półtoraw iekow ej niewoli, pow stała w olna i niepodległa Polska. Z m artw y­

chw stała Ojczyzna rozpoczyna o d b u d o ­ wę zniszczonego kraju. W Ł ap ach ro z­

kw ita now e życie. W re praca w w arszta­

tach kolejowych. W skutek tego p o le p ­ szają się w arunki m aterialn e tak k o le­

jarzy jak i całej parafii.

W skutek zm ian politycznych, n a stę ­ p u ją rów nież zm iany w adm inistracji kościelnej diecezji Sejneńskiej. Ks. B i­

skup K araś wyjeżdża na Litwę, a do Łom ży przybywa J.E.K s. Biskup R om uald Jałbrzykowski i obejm uje w zarząd tę część diecezji, k tó ra została przyłączona w r. 1918 do Polski, jako rdzennie polska: Ł om żyńskie i Suwal- szczyznę razem z Sejnam i. W Łom ży pow staje K uria D iecezjalna, k tó ra w szelkie sprawy kościelne i p arafialne załatw ia na m iejscu.

ROK 1919

K o m itet w Ł ap ach zaczyna myśleć o w znow ieniu przerw anych przygoto­

w ań do budow y kościoła. W tym celu odbywa się posiedzenie dnia 6 m arca 1919 ro k u , na którym p o stanow iono prosić Ks. D ziekana G um ow skiego o pow rót d o Ł ap i prow adzenie b u d o ­ wy kościoła. D o M azow iecka wysłano deleg ację,'celem zaproszenia Ks. D zie­

kan a na w stęp n e zebranie. Z e b ra n ie odbyło się w dn iu 11 m arca t.r. w o b ec­

ności Ks. G um ow skiego. Ks. D ziekan n a usilne prośby k o m itetu zgodził się pow rócić do Ł ap i budow ać tu kościół pod w arunkiem , że zgodzi się na to Ks.

B iskup i tego będzie żądać cała parafia.

N a tym że zebraniu w dalszych p u n k ­ tach o b rad k o m itet postanow ił:

1) uzupełnić skład kom itetu oraz d o zo ru parafii Ł apy przez pow ołanie nowych członków;

2) zaprojektow ać składkę na budow ę kościoła, w ynoszącą 1% od zarobków na kolei o raz o d dzielną dla gospodarzy rolników ;

3) wysłać delegację do Łomży do J.E.K s. B iskupa z prośbą o przeniesie­

nie Ks. G um ow skiego do Łap;

4) zwołać na najbliższą niedzielę o g ó ln e zeb ran ie p arafialne celem zatw ierdzenia w niosków kom itetu.

W niedzielę dnia 16 m arca t.r. odbyło się og ó ln e zeb ran ie wszystkich p a ra ­ fian, którzy ch ętn ie przyjęli wnioski i zatw ierdzili w całości postanow ienia ko m itetu . N a tym zebraniu pow ołani zostali do kom itetu budow y kościoła w Łapach: pp. inż.

N iedzielski, inż.

D obrzclcw ski, L ulyński, M azow ie­

cki, W olski, Paweł Kisielewski, Józef Ł apiński, A n to n i Ł apiński, Stanisław Dom aszcw ski. D o N ad zo ru K ościelnego zostali wybrani:

pp. Z ygm unt Ł apiński, A ntoni C h o d o ­ rowski, Ignacy Ł apiński, Plaszyński, M ikołaj Ł apiński, Ignacy W esołowski, D rążek i Bolesław Roszkow ski. W yzna­

czona delegacja udała się do Łomży.

J.E.K s. B iskup zgodzi! się na pow rót Ks. G um ow skicg do Łap, lecz p o sta ­ wił pew ne w arunki. W arunki te p a ra ­ fianie c h ę tn ie przyjęli. N astąpiła zm ia­

na. K s.P rob. A. K ruszew ski został prze­

niesiony na p robostw o do Jabłoni, a K s.Prob. B G um ow ski objął z pow ro tem para .apy, w dniu 10 kw ietnia 1919 roku. P arafia Łapy liczy­

ła w tedy 3897 dusz wiernych.

N a następnym posiedzeniu kom itetu zostali w ybrani: Prezesem kom itetu p.

inż. N iedzielski, V icc-prczcsem p.

M azow iecki, S ek retarzcn p. A. Lutyń- ski, Z astę p c ą p. Zgn. W esołowski, S k arb n ik iem p. Paw eł Kisielewski, Z a stę p c ą p. A n to n i Chodorow ski.

O d tą d zebrania odbywały się często, na których zapadały przedyskutow ane

„ uchwały i p o stanow ienia dotyczące budow y kościoła. Praca szła szybko i spraw nie. Z a k u p io n o w apno i w iększą ilość cegły. Z am ó w io n o plany kościoła.

W edług pierw o tn eg o p ro jek tu m iał być budow any kościół czerwony, w stylu gotyckim , z je d n ą wieżą. P otem zm ie­

n io n o go na obecny”.

N a podstaw ie K roniki Parafialnej opracow ał Bo«dan Łuczaj

DZIEJE PARAFII W ŁAPACH < >

GAZIiTA ŁAPSKA - 3

(4)

Sądzę, źe w konkrclncj sytuacji m. Łapy w pierwszym etapie działania za najważniej­

sze należy uznać te cele, które dotyczą: och­

rony Środowiska przyrodniczego i walorów miejskiego, a także tworzenia podstaw eko­

nomicznych funkcjonowania i rozwoju mia­

sta w sferze usługowej oraz selektywnie trak­

towanej produkcji, jako warunkujących częś­

ciowo realizację pozostałych celów. Iło anali­

zie problemu demograficznego i celów roz­

woju wypada skoncentrować się na polity­

kach rozwoju poszczególnych funkcji miasta.

Rozwój funkcji usługowej — przy ograni­

czonych warunkami przyrodniczymi możli­

wościach rozwoju funkcji produkcyjnej jest nie tylko konieczny z punktu widzenia potrzeb mieszkańców miasta i zewnętrznej strefy obsługi, ale stanowić może poważne źródło zasilania budżetu miejskiego. Jest oczywiste, że nie należy się spodziewać dochodów z urządzeń oświaty, kultury, zdro­

wia czy też sportu (przynajmniej jcszc/.c przez długi czas), natomiast podatki ze sfery usług mogą być podporą budżetu miejskie­

go-

W polityce samorządu dat. gospodarki przestrzennej miasta w sferze usług domino­

wać. będą dwa zasadnicze zadania; zabezpie­

czenie terenów dla towarzyszących celów publicznych, których realizacja należy do obowiązków gminy (oświata, zdrowie, kultu­

ra, rekreacja) oraz tworzenie korzystnych warunków dla rozwoju handlu, gastronomii i rzemiosła.

Tereny dla celów publicznych zarówno bieżących jak i perspektywicznych (szkoły podstawowe, przedszkola, żłobki, przychod­

nie, domy kultury, hale sportowe, pływalnie itp.) jako te które w przypadku trudności pozyskania w trybie umowy cywilno-prawnej mogą być wywłaszczane, będą stwarzały zapewne sporo kontrowersji z właścicielami na etapie ich wyznaczania w planach zago­

spodarowania przestrzennego miasta lub poszczególnych osiedli. Zestaw programowy

„celów publicznych” opracowany przez samorząd przy współudziale projektów urba­

nistów musi być ustalony względnie optymal­

nie tj. nie przesadzony, ale również, z wyob­

raźnią na potrzeby i możliwości perspekty­

wiczne. Pamiętać przy lym należy, źe wyzna­

czone w planach „tereny publiczne”, będą musiały być pod presją właścicieli pozyskiwa­

ne, co wymagać będzie posiadania przez zarząd miasta sporych środków finansowych lub terenów budowlanych zamiennych.

Problem ten trzeba uwzględniać zostawia­

jąc pewnien zapas komunalnych działek budowlanych na Ic cele. Oczywiście najlep­

szym, najmniej konfliktowym sposobem roz­

wiązania problemu byłoby wyznaczanie tere­

nów usług „publicznych” na gruntach komu­

nalnych, ale w praktyce wydaje się to działa­

niem mało realnym.

Problem terenów publicznych będzie jed­

nakowy zarówno w odniesieniu do usług ogólnomicjskich jak i podstawowych osiedlo­

wych tj. jeżeli nic stanowią mienia komuna­

lnego to będą musiały być wykupione. Z a­

kres oddziaływania miasta na tworzenie korzystnych warunków dla rozwoju handlu,

gastronomii i rzemiosła oraz urządzeń obsługi turystyki będzie stosunkowo ograni­

czony. Dotyczyć on będzie z reguły: wyzna­

czania odpowiednich terenów na te cele w planach zagospodarowania przestrzenne­

go i określania obligatoryjnych warunków ich zabudowy, przygotowania komunalnej infrastruktury technicznej, tworzenia zaso­

bów gruntów w drodze wykupu, wchodzenia w spółki z wkładem gruntowym, kojarzenia inwestorów itp. W skali m. Łupy najistotniej­

sze w tej kwestii jest doprowadzenie do właś­

ciwego intensywnego zagospodarowania śródmieścia i centrum, wyksztallowanic cen­

trum usługowego dla południowej części miasta (co w konkretnej sytuacji urbani­

stycznej będzie zadaniem trudnm) zaprogra­

mowanie i zlokalizowanie usług dla projek­

towanych nowych zespołów zabudowy mie­

szkaniowej oraz dogęszczenie w zespołach istniejących z wykorzystaniem plomb i rezerw terenowych. W zakresie infrastruk­

tury technicznej najistotniejsze będzie zao­

patrzenie śródmieścia w ciepło, z realizowa­

nej kotłowni miejskiej i przygotowanie mie­

szkań komunalnych (wykupywanych przez inwestorów dla części mieszkańców wybu­

rzonej zabudowy). Istotnym problemem umożliwiającym inwestorom usług osiągnię­

cie wysokiej intensywności zabudowy tj.

konystnej relacji między wysoki) cent) grun­

tu a wartością inwestycji byłoby zrealizowa­

nie w centrum śródmieścia kilku parkingów komunalnych z ewentualnym wykorzysta­

niem na te cele terenów PKP. Tworzenie zasobów gruntowych komunalnych w cent­

rum, ze względu na znaczną ich cenę będzie działaniem wyjątkowym i dotyczyć powinno gł. elementów zagospodarowania użytkowa­

nych wspólnie. Ponieważ lercny przeznaczo­

ne pod usługi handlu, gastronomii i rzemio­

sła nic należą do kategorii „celów publicz­

nych” ich pozyskiwanie przez inwestorów będzie mogło się odbywać wyłącznic w dro­

dze umów cywilno-prawnych.

. W związku z lym istolnc będzie ze strony zarządu miasta doprowadzenie stosunkowo wczesne do świadomości kupujących grunt

— warunków jego zabudowy, a także w przyszłości „zachęcanie” właścicieli odpo­

wiednimi progresywnymi podatkami do zby­

wania gruntów na cele budowlane. W ciągle jeszcze niepewnej sytuacji gospodarczej grożącej nawrotem inflacji mogą występo­

wać opory właścicieli przed zamianą gruntu na walory pieniężne, co oczywiście może uniemożliwić przebudowę śródmieścia.

Wydaje się, że sk" tocznym przeciwdziała­

niem temu zjawi ..u może być włączenie takich właścicieli do spółek inwestorskich lub imvestorko-eksploatacyjnych z gruntem jako udziałem. W efekcie właściciel gruntu stałby się współwłaściciel m proporcjonalnej do wartości wkładu części obiektu, co jest loka­

tą znacznie korzystniejszą niż złotówki, a oszczędza przy okazji dużego wydatku na teren pozostałym inwestorom spółki.

W kwestii użytkowania terenów centrum miasta sądzę, że jest ono tak niedoinwesto- wanc i skromne, że pozostaje w nim miejsce już tylko na usługi, a nie ma na nową zabu­

dowę mieszkaniową. Tę ostatnią można tyl­

ko dopuścić w ograniczonym zakresie na górnych kondygnacjach zabudowy rzemieśl­

niczej w ilości nie przekraczającej np. 1/3 powierzchni usługowej lub jako mieszkania służbowe bądź pomieszczenia socjalne.

Rozwój funkcji produkcyjnej tj. przemy­

słu, budownictwa, składów, rzemiosła p r o d u k c y jn e g o obok funkcji usługowej będzie w dalszym ciągu podstawowym ele­

mentem potencjału ekonomicznego miasta i jednym z głównych źródeł jego dochodów budżetowych. Rozwój tej funkcji zależny będzie przede wszystkim od ogólnej spraw­

ności gospodarczej kraju, stabilności przepi­

sów prawnych i waluty; a w znacznie mniej­

szym stopniu od działalności samorządu miejskiego — co nie oznacza, by w tej kwe­

stii nie było nic do zrobienia.

Na rozwój funkcji produkcyjnej będą mia­

ły wpływ w szczególności wymogi ochrony środowiska przyrodniczego, a zwłaszcza Narwiańskiego Parku Krajobrazowego wyk­

luczające lokalizację w mieście przemysłu wodo i energochłonnego. Szansą rozwoju funkcji produkcyjnej stanowią znaczne jesz­

cze zasoby wyznaczonych w planie zagospo­

darowania przestrzennego terenów ''"u m y ­ słowych korzystnie skomunikować. <at- wych do pełnego uzbrojenia oraz duży potencjał szkolnictwa zawodowego i ogól­

nokształcącego. Podstawową sprawą dla pra­

widłowego rozwoju funkcji produkcyjnej jest wyegzekwowanie ustaleń sanitarnych od ist­

niejących zakładów przemysłowych — zwłaszcza z zakresu gospodarki wodno-ście­

kowej (sprawa oczyszczalni ścieków przemy­

słowych cukrowni i mleczarni, wyprowadze­

nie magistrali ciepłowniczej z ciepłowni miej­

skiej do północnej części miasta z komorami w obszarze zespołu przemysłowego, a także wybudowanie nowej stacji transformatoro­

wej 110/220 kV dla potrzeb ZNTK. Wydaje się, że rozwrój „proekologicznej” sfery prod­

ukcyjnej przyspieszyć powinna odpowiednia promocja istniejącego w mieście potencjału lokalizacyjnego wśród potencjalnych inwest- rów krajowych i zagranicznych z podkreśle­

niem ostrych wymogów z zakresu ochrony środowiska (ograniczenia wodno-ściekowe i emisji zanieczyszczeń do atmosfi zy- wiście informacyjny materiał promocyjny, przygotować powinien zarząd gminy.

Nie należy również wykluczać terenów przemysłowych do zasobów gruntów komu­

nalnych, jeżeli jest to możliwe do przeprowa­

dzenia na stosunkowo korzystnych dla mia­

sta warunkach. Posiadanie komunalnych terenów przemysłowych nic jest koniecznoś­

cią, ale w pewnych przypadkach daje szansę korzystnego wchodzenia do spółek inwestro- skich. Odrębny problem stanowi sprawa możliwości lokalizowania nieuciążliwego przemysłu i rzemiosła produkcyjnego w ramach projektowanej zabudowy mieszka­

niowej (gl. w partiach obrzcżnych). Sądzę, źe jest to jeden z lepszych sposobów na zwięk­

szenie zatrudnienia kobiet i skrócenia nieko­

rzystnych relacji komunikacyjnych miejsce pracy-miejscc zamieszkania — pod warun­

kiem rozwiązania problemów infrastruktury technicznej i stref sanitarnych.

c.d.n.

arch. Zdzisław Plichta

(5)

NOWOŚCI KSIĘGARNI

" VERSUS "

Miejsko-Gminna Biblioteka Publiczna w Łapach poleca interesujące książki:

1. Jacek Bocheński — „Stan po zapaści”

Wyd. Nowa - 12.000,-

Książka o realiach stanu wojennego. Akc­

ja toczy się w szpitalu, w którym zapomniano o leczeniu pacjentów. Szpital jest metaforą, symbolem PRL. Należy do najlepszych powieści napisanych w latach 80-tych.

2. Kazimierz Stawiński — „Przygoda kanoniera Dolasa” Wyd. Egross — 9.900,—

Powieść, na podstawie której zrealizowano film „Jak rozpętałem II wojnę światową”.

B w i C, niezwykłe i zabawne przygody dziel- tłnierza na wszystkich niemal fron-

ttlC Il II wojny światowej. Perypetie Dolasa

przypominają wojaka Szwejka. Książka ma dobre tempo, moc zabawnych i niecodzien­

nych spięć.

3. Sergiusz Piasecki — „Siedem pigułek Lucyfera” Wyd. „Alfa” — 11.000,—

Powieść współczesna. Jest satyrą na naro­

dziny Polski Ludowej, której bohaterem jest... diabeł Marek, wysiany z pieklą z misją specjalną. Książka wyśmiewa obyczaje panu­

jące w kręgu przywódców partyjnych, dema­

skuje fałsz i obłudę rodzącego się komuniz­

mu.

4. Frcdcrick Forsyth — „Akta Odessy”

Wyd. „Ambcr” — 15,000,—

Odessa jest skrótem nazwy tajnej organi­

zacji byłych ss-manów, którzy ukrywają się przed odpowiedzialnością za zbrodnie wojenne. Jest to doskonale skonstruowana powieść sensacjna.

5. Tadeusz Podwysocki — „Golkonda”

Wyd. Petra — 10.600,—

Powieść z gatunku naukowej fantastyki.

Jak będzie wyglądał nasz świat w XXI wie­

ku? Organizacja gangsterów pragnie prze­

prowadzić plan stworzenia niewolniczego, totalitarnego państwa, wykorzystując do tego celu naukowców o zniewolonych umy­

słach. Dramatyczne przygody, żywa akcja.

6. Daphne du Maurier — „Rebeka” Wyd.

„Iskry” - 16.000,-

Wielka miłość i zakochana naiwna dziew­

czyna, stary zamek arystokratyczny wraz z zagadkowym właścicielem, atmosfera tajemniczości i grozy. Rebeka — kobieta demon, wcielenie zła. Książka jest roman­

tyczną opowieścią, którą zaczytywało się kil­

ka pokoleń czytelników.

7. „Z Chrystusem w drogę” Wyd. Salez­

jańskie — 44.000,—

Książka o tematyce religijnej, może służyć jako znakomita lektura uzupełniająca do nauki religii w szkole. Autor omawia treść znanych sentencji biblijnych. Przybliża czy­

telnikom sens poszczególnych wypowiedzi z Pisma Świętego i w ich świetle rozważa problemy naszego dzisiejszego życia.

II. Sawicka

MIESZKAM PRZYJ

c.d. ze str. 2

pnie działać nie można, w biografię ctiuwieka zajrzeć uczciwie trzeba. A twier­

dzę nieśmiało, że wnioskodawcy tematu nie znają.

Zaglądam znowu w ulotkę...

Po milicjancie Dziarnowskim patronat ma objąć Kardynał Tysiąclecia. Ja bym Wyszyń­

skiemu zafundował jakąś nową ulicę, a tę

„przcświęcil” na np. warzywno-owocową.

A do biografii dotychczasowego patrona też zajrzeć warto. Słyszałem, żc człowiekiem byl dobrym, a zginął z własnej woli. Niech w tym miejscu starzy lapiacy się wypowiedzą i... dokumenty.

Nic mi nie mówi nazwa ulicy Konopki. Był taki jeden sekretarzem T. Kościuszki, zwią­

zany z jakobinami polskimi. Drugi, znany mi z historii, mieszkał w Sokołach i pisać o nim nawet nie warto.

Natomiast zdumiony jestem, żc w Łapach nie ma dotychczas swej ulicy Bronisław Szwarce (tego nazwiska się nic odmienia).

Posiać to chybit jedna z najwybitniejszych, jakie otarły się o Łapy, a o bohaterze tym pisała niedawno pani D. Skibko.

Niewielki będzie kaszt przemianowania ulicy 1—go Maja na 3-gO Maja. Wystarczy wiadro farby, pędziel i jiikiś schwytany bezro­

botny.

Świerczewski też będzie zdjęty z tablic, i słusznie. Rewolucjonistą bolszewickim byt zapalonym, zawodowym czerwonoarmistą przez długie lala, a biografię ma solidnie zagmatwaną. W tym przypadku przychylił­

bym się do postaci księdza Henryka Bagiń­

skiego, który raczej dobrze trwa w miejsco­

wej pamięci.

Tak więc znowu dość sceptycznie ustosun­

kowałem się do inicjatywy słusznej w swym zamiarze. Obawiam się jednak działań cho- rągicwkowych, pochopnych.

Grzebiąc w łapskiej historii miejscowej trafiam na postaci świetliste, na indywidual­

ności prawdziwe, choć do końca nic spraw­

dzone. Przewracam archiwalia różne. Ileż tam tematów do nazewnictwa, ileż w nich nauki i powrotu do korzeni...

Bardzo dobrze, że propozycje nazw ulic zawarte zostały w ulotce, dotarły do ludzi.

Dlatego może właśnie działań nic będzie pochopnych. A tego jako historyk bardzo pragnę.

M arian Olechnowicz

ZAUFAJ

PRABABCI

Zgrabna sylwetka jest marzeniem każdej kobiety. Nieomal co miesiąc biuletyny nau­

kowe z dziedziny żywienia przynoszą ze świa­

ta wręcz rewelacyjne wiadomości typu „otyli żyją krócej”. Spopularyzowana przez prasę owa prawda, stała się przyczyną prawdziwe­

go szalu odchudzania.

Wymagania co do wagi i proporji ciała kobiecego zmieniały się w ciągu wieków.

I tak np. w średniowieczu lubowano się w smukłych kształtach, toteż waga kobiety nie przekraczała, bagatela, 45 kilogramów, talia — 62 cm. Wszystkim paniom polecamy więc nic średniowieczne, lecz trochę młod­

sze, bo z XVIII wieku pochodzące przepisy na dobre potrawy... Zatem dziś: Ozór na szaro

„Ozór umyć i ugotować trochę, by skóra zeszła. Gdy już ściągnie, to ozór znów świeżą wodą zalać, dołożyć sporo włoszczyzny, cebulę... i gotować. Po wyszumownniu poso­

liwszy i popiepszywszy, aż zupełnie będzie miękki. Wtedy przygotować do niego szary sos w ten sposób: łyżkę masła zasmażyć łyż­

ką mąki i podlać rosołem tym, w którym się gotował. Potem rozpuścić w letniej wodzie kawałek „miodanka” i dodać do tej z roso­

łem rozcieńczonej zaprawki, dorzucić 1/4 funta rodzynek, trochę migdałów cienko pokrajanych, sok z cytryny i trochę miałkiego cukru. Można dodać kilka łyżeczek francu­

skiego wina i razem zagotować, ułożyć w pla­

stry pokrojony ozór. Jeszcze kwadrans wszy­

stko podusić”. Życzymy smacznego i na zakończenie stare przysłowie: Choć jest przysmaków mnóstwo, każdy powie — nic ma przysmaku większe nad zdrowie.

Iza Bruszewska, Daniel Grzybowski

M M I

Idąc za radą xm domu otwieramy w naszej gazecie i .ą rubrykę. Będzie to kącik poświęcony relacjom cen na podstawo­

we artykuły spożywcze w sklepach naszego miasta.

Najtaniej możemy kupować:

chlcb — sklep Sp. Mlecz., uL Piwna — 2400 zł mąka wrocławska — sklepy p. Nawrockiego, pr Kondrackiego — 3200 zł

cukier — sklepy p. Nawrockiego — 4500 zł olej sojowy —delikatesy p. Piotrowskiego — 12000 zł

pomarańcze — sklep p. Rtizkt MSkiegp — 9800zł kiełbasa zwycz. 28000 zł

polędwica 67000 zł - sklep p.Roszkowskicgo boczek wędzony 25500 zł

parówki — sklepy p. Roszkowskiego i p.

Zarzeckiego 22500 zł

napoje l r51 sklep p. Kondrackiego — 12500 zł Bobo-frut — sklep p. Wądołowskiej — 1800 zł

ciasta paczk. — kawiarnia Domu Kultury — 13500 zł

(kł)

GAZETA ŁAPSKA - 5

(6)

Kończąc poczet łapiaków walczących o odzyskanie niepodległości Polski w latach 1918-21 cieszę się, że nareszcie doczekaliśmy się należnego ich uhonorowania.

Polska po III rozbiorze utraciła niepodleg­

łość. Ograbiana i wynaradawiana, bez prawa posługiwania się językiem polskim w urzę­

dach, szkołach i wydawnictwach jako pań­

stwo nie istniała. Nie było jej na mapach świata przez 123 lata. Istniała jednak w ser­

cach Polaków, tych, którzy nie pogodzili się

z niewolą, którzy podejmowali różne działa­

nia i otwartą walkę o niepodległość.

Na skutek osłabienia państw zaborczych, starań dyplomatycznych patriotów polskich

i ofiarności młodzieży przygotowanej do wal­

ki przez Polską Organizację Wojskową i później walczącej w Legionach — osiągnię­

to nareszcie sukces. O niepodległości Polski ostatecznie zadecydowali sami Polacy, żoł­

nierze pod dowództwem Józefa Piłsudskie­

go, którzy po prostu wygrali wojnę prowa­

dzoną w latach 1918-21. Trzeba pamiętać, że tamta bitwa warszawska przeszła do hi­

storii jako największa bitwa decydująca o losach świata.

Dziś niewielu ludzi zdaje sobie z tego sprawę, zwłaszcza tych, którzy uczyli się hisotrii Polski z zafałszowanych podręczni­

ków.

Z Łap i okolicznych wsi wyruszyło na woj­

nę dużo ochotników. Dziś wiemy tylko o 76 osobach, które z wojny wróciły (tyle dało się dotąd ustalić). Z tego grona dożyło do dni naszych 15 osób (oficerowie nie przeżyli ostatniej wojny, wszyscy zginęli z rąk oku­

pantów). Obecnie są to osoby w wieku sędzi­

wym. Życic ich od września 1939 było jed­

nym pasmem prześladowań i udręki.

Zawdzięczamy im wolność. Społeczność nasza winna ich nie tylko znać, ale otoczyć szacunkiem i czasami potrzebną opieką.

Mieszkają wśród nas wiarygodni świadkowie często szczegółów dotąd nie znanych, doty­

czących faktów z historii. Od nich ponadto możemy się dowiedzieć, że swoje bohater­

skie czyny uważali za wypełnienie obowiąz­

ku, a walkę i pracę dla ojczyzny za sprawę nadrzędną, za honor i zaszczyt.

Łapskie Towarzystwo Regionalne im. Sta­

nisława Nilskicgo-Łapińskicgo w Łapach wy-

otrzymaly 4 osoby, w najbliższym czasie otrzymają dalsze 4, na uhonorowanie pozo­

stałych czekamy.

Dziękuję naszym Bohaterom i ich rodzinom za uczestnictwo w naszych uroczystościach, za wszystkie relacje wojenne, udostępnienie zdjęć i pamiątek. Ponadto dziękuję dyrektorowi Domu Kultury w Łapach p. mgr. Markowi Mikdow- skiemu za pomoc i p. Jerzemu Barańczukowi za wykonanie reprodukcji starych zdjęć, które oglą­

daliśmy w Gazecie łapskiej.

D a n u ta Skibko

stąpiło z wnioskiem do Ministerstwa Obrony Narodowej o uhonorowane naszych miesz­

kańców. „Krzyż za Udział w Wojnic 1918- 21” i nominację na stopień oficerski dotąd

1) Józef Filsudski — Marszalek Polski — mieszkaniec Łap.

c.d.na str. 7

(7)

„Prawa człowieka są dla wszystkich, albo nie ma ich dla nikogo” — A. Michnik

Nic wiem, kogo miały na myśli „przedstawiciel­

ki młodego pokolenia" zwracając się do pana X, stronnika ustawy aborcyjnej. Jako zwolennik ustawy odnoszę to także do siebie.

„Zabić dla życia?” Na szczęście przypadki, kie­

dy matka staje wobec wyboru jej życia albo dziec­

ka są rzadkie i ekstremalne. O ile wiem, w takim przypadku — także Kościół dopuszcza śmierć dziecka, jeśli następuje ona jako uboczna konsek­

wencja ratowania życia matki. Np. dziecko z ciąży pozamacicznej nie ma szansy na życic. Są to jed­

nak wyjątki od reguły. I jeśli w Polsce liczba tzw.

„zabiegów” wg różnych źródeł waha się od kilku­

set tysięcy do miliona (nie wszystkie są rejestro­

wane), trudno chyba bronić tezy, że „żadna doj­

rzała kobieta ani młoda dziewczyna nic jest za bezmyślnym zabijaniem." A przykład dwóch mężatek, które zgłosiły się na ul. Warszawską, aby usunąć — w tajemnicy przed mężami — skutki uboczne dorabiania w Turcji? A „uboczne skut- ' esołych zabaw młodzieży czy wręcz dzieci?

więc sięgnąć do przyczyn a nie skutków?

Ja także jestem przeciw „ustawom zabraniają­

cym decydować kobietom o własnym losie” . £2 własnym. Dziecko poczęte nic jest własnością

nawet rodziców. Nie jest przedmiotem, którym ktokolwiek może dysponować. Jest człowiekiem.

Nie jest częścią matki ale odrębnym bytem.

Ostatnio w TV nawet p. Wisłocka stwierdziła, że aborcja jest zabiciem człowieka. I w czasach, kie­

dy tyle mówi się o prawach człowieka, a nie uwz­

ględnia się prawa podstawowego — prawa do życia wszelkie rozważania o tychże prawach są tyiko ponurą kpiną. Nie jest to kwestią światopo­

glądu. Oriana Fallaci, znana włoska dziennikarka, atcistka, napisała niegdyś „List do nienarodzone­

go dziecka". Dlaczego tato, mamo zabiliście mnie? - brzmi jedno z końcowych zdań.

Tragicznym paradoksem polskiego ustawodaw­

stwa jest to, że troszczy się o przyszłe prawa majątkowe dziecka poczętego, a nie chroni jego życia. Część posłów chciała z tytułu ustawy usu­

nąć określenie „dziecko poczęte” na rzecz „plod- u”. Mniej rażące, prawda? Termin „dziecko poczęte" a nic „piód” występuje w Kodeksie cywilnym, Kodeksie postępowania cywilnego, Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym. Ba, Sąd Naj­

wyższy USA w 89 r. orzekł, że „życie człowieka zaczyna się od chwili poczęcia", utrzymał jednak legalność aborcji.

Że Kościół jest przeciwny aborcji — nic dziw­

nego. Piąte przykazanie mówi wyraźnie: nie zabi­

jaj. Pogląd na tę kwestię nie od wieku zależy.

Mając 30 lat do staruszków jeszcze nie należę.

Moja żona także. I ani nam w głowie taka „postę­

powość”. Nie tak dawno kamery TV widziały w kościołach wyłącznie staruszków, zaś młodzi i postępowi bywali gdzie indziej.

Ustawę aborcyjną wprowadzono w r. 56. Wąt­

pię czy wówczas większość była „za”. Ale lata for­

sowania „jedynie słusznych, naukowych poglądów zrobiły swoje. Jeśli powszechnie dostępne były książki Wisłockiej, Lwa Starowicza. A iluż zadało sobie trud zdobycia i poczytania dr K. Wiśniew- skiej-Roszkowskiej, doc. Fijałkowskiego? Nic też dziwnego, że nawet katolicy są za aborcją. Tylko czy można pogodzić jedno z drugim? Katolicyzm stawia wymagania, nie jest życiową łatwizną czy schlebianiem namiętnościom. Zlo nazywa ziem.

Tylko - przyznajmy szczerze — ilu jest napraw­

dę katolików świadomych, z wyboru? Nie na zasa­

dzie urodzenia się w rodzinie, która chodzi co niedzielę do kościoła, bo tak przywykła, bo sąsie- dzi etc. Wolę już świadomego ateistę, niż patrzą­

cego nań z poczuciem wyższości takiego „katoli­

ka”.

Słyszę opinie: zakazy niczego nie rozwiążą.

Oczywiście, np. zakaz kradzieży problemu nie załatwił i nie załatwi. Czy więc należy go znieść?

Jako katolik ze świadomego wyboru odrzucam sztuczną antykoncepcję — istnieją metody natu­

ralne. Tylko w przeciwieństwie do globulek czy gumek wymagają pewnej wiedzy, wysiłku, i odmó­

wienia sobie czasem, za cenę czystego sumienia.

c.d. na str. 8

c.d.ze str. 6

Na przełomie lat 1899-1900 mieszkał tu z pierwszą żoną Marią. W akcie ślubu figu­

rują Łapy jako miejsce ich zamieszkania.

Ponadto nasze miasto było miejscem gdzie zatrzymywał się na królko przed podejmo­

waniem akcji sabotażowych w tym regionie (m.in. wysadzeniem mostu na Narwi w Uho- wie). W latach późniejszych podróżując

z Warszawy do Wilna, kazał zatrzymywać pociąg w Łapach, olwicrał okno i patrzył na miasto.

2) Ppłk. Stanisław Nilski-Łapiński.

Oficer I Brygady, oficer sztabowy Marsza­

łka, szef sztabu obrony Lwowa, obrońca wszystkich polskich rubieży. Posyłany do naj­

trudniejszych zadań zawsze wychodził zwy­

cięsko. Postać bardzo ambitna, utalentowa­

na. Ofiarny żołnierz całkowicie oddany spra­

wie niepodległości Polski. Był dyplomatą, malarzem, opisał wszystkie stoczone walki, w których brał udział. Uhonorowany wszyst­

kimi odznaczeniami bojowymi tamtych lat.

Pochowany na cmentarzu Orląt we Lwowie:

Pole II, grób Nr 48. Mieszkał w Łapach.

3) Łapiński Aleksander (brat stryjeczny Nilskiego).

Ochotnik z 1919 r., służył w piechocie, uczestnik bitwy warszawskiej i innych walk.

Zastrzelony przez Niemców na stacji PKP w Zdradach w 1942 r. Micązkał w Łapach.

4) Łapiński Stanisław (brat stryjeczny Nil­

skiego).

Legionista, walczył w jednostkach łącznoś­

ci, uczestnik bitwy warszawskiej, z wojny wrócił jako inwalida. Mieszkał w Łapach.

5) Roszkowski Władysław

Strzelce 11 dywizji zaopatrzenia taboru.

Uczestnik bitwy warszawskiej, wyprawy na Kijów i innych walk. Mieszka w Gąsówce Starej (Łapy-Osse).

6) Rodowicz Florian

Legionista, służył w jednostce pancernej, uczestnik bitwy warszawskiej i innych walk.

Mieszkał w Łapach.

7) Zarzecki Bronisław

Legionista, Prezes „Sokoła” w Łapach.

Aresztowany przez NKWD w 1939 r. wywie­

ziony na Syberię skąd już nie powrócił. Był dyżurnym ruchu na stacji w Łapach.

GAZETA ŁAPSKA - 7

(8)

c.d. ze str. 7

Ale rozumiem, łatwizna kusi. Przy czym pamiętać warto, że nie ma metod o 100% skuteczności.

Także o tym, że tzw. spiralka nie jest środkiem antykoncepcyjnym, ale poronnym: zabija już poczęte życie.

A co do korzystania z „fachowych babć” jeśli ustawa przejdzie: właśnie perspektywa śmierci odstraszy niejedną „postępową” niewiastę.

Argument niechcianej ciąży mógłby być stoso­

wany, gdyby kobieta tyła wiatropylna. Warto 0 tym pamiętać „przed". Człowiek odpowiedzial­

ny ponosi konsekwencje swoich uczynków, nic zaś ucieka od nich. Tyle bezdzietnych rodzin czeka nawet 2 lata, by móc adoptować dzieci nie chcia­

ne. Obywatele innych państw także mają trudnoś­

ci z adopcją polskich dzieci. Ale kobieta wyrzeka­

jąca się po urodzeniu dziecka podlega surowemu osądowi. le p ie j więc zabić? Dziwna to etyka.

ł — moje Panie — (o właśnie rodziny ubogie są najczęściej wielodzietne. „Wyższe sfery" krzywią się ironicznie na „dzieciorobów" i zamiast dziec­

ka fundują sobie np. video. Czy nie jest to ów prymat techniki i konsumpcyjnego stylu życia nad etyką, o czym mówi Jan Paweł II?

Powie ktoś: niefachowiec. Niech więc przemó­

wi ktoś, czyje kompetencje wydają się być dosta­

teczne.

D r med. Bernard Nathanson to amerykański lekarz, który byl dyrektorem największej na świę­

cie kliniki wykonującej zabiegi przerywania ciąży.

Oto, co ów lekarz powiedział o swojej pracy:

„Nasza klinika była znana pod piękną nazwą:

„Centrum zdrowia, rozrodczości i seksu”

w Nowym Jorku. Byłem tej kliniki założycielem 1 przez 10 lat dyrektorem, przeprowadziliśmy tam 60.000 zabiegów przerywania ciąży.

Pod moim kierownictwem pracowało 35 leka­

rzy. Klinika była czynna codziennie od 8 rano do północy, w każdy dzień tygodnia łącznic z niedzie­

lami; każdego dnia roku, poza pierwszym dniem Bożego Narodzenia, przeprowadzaliśmy 120 zabiegów. Ja osobiście własnoręcznie przeprowa­

dziłem jeszcze 15.000 dalszych zabiegów w ramach mojej prywatnej praktyki, tak więc je ­ stem osobiście odpowiedzialny za 75.000 zabie­

gów. Oto statystyka, z której nie jestem dumny, lecz dzięki której, jak sądzę, mój wykład na ten temat zyskuje pewną rangę i wiarygodność.

Byłem jednym z założycieli Narodowego Związku na rzecz zniesienia Ustawy o Aborcji

„NARAL”, przekształconej później w Ligę dzia­

łającą na rzecz prawa do aborcji. Była to pierwsza politycznie aktywna grupa działająca na rzecz

Listy do Meji

Jeszcze raz cmentarz Droga Redakcjo!

Komentarz p. Zarzeckiego do mojego listu byl tylko kamuflażem. Nic konkretnego nie Miiówi o sprawie zasadniczej poruszonej przeze mnie tj.

0 historii cmentarza i osobach tam pochowanych.

Podobnie pisał były min. Urban (Jan Rem) 1 mówił Stan Tymiński. Pan Zarzecki proponuje złożenie pozostałych jeszcze fragmentów cmenta­

rza w jednym miejscu. Ale jak to by wyglądało i co powiedzą o tym jeśli są tacy ci, którzy — tu zacytu­

ję za p. Zarzeckim — „pamiętają o meandrach

aborcji w USA. Założenie grupy nastąpiło w 1968 r.

Gdyby przeprowadzono wówczas reprezenta­

tywną ankietę, chyba 99,5% Amerykanów wypo­

wiedziałoby silą przeciwko nieograniczonej, legal­

nej aborcji. Aid my, ta niewielka grupa o maleń­

kim budżecie, licząca 4 zaangażowanych człon­

ków, osiągnęliśmy w krótkim czasie 2 lat to, że istniejąca 140 lat ustawa zabraniająca aborcji w Stanie Nowy Jork została zniesiona i w ten spo­

sób Nowy Jork stał się stolicą sztucznych poro­

nień w Ameryce.

Trzy lata później przekonaliśmy Sąd Najwyższy i podjęta została haniebna decyzja, która zalegali­

zowała aborcję we wszystkich Stanach” .

A oto, jakimi sposobami posłużyli się dr Nathanson i jego wspólnicy, aby znieść ustawę zabraniającą aborcji.

„Sfałszowaliśmy liczbę nielegalnych zabiegów przerywania ciąży wykonywanych rocznie w U SA Wiedzieliśmy, że łączna ich liczba wynosi rocznie ok. 100.000, ale liczba, którą wielokrotnie przeka­

zywaliśmy opinii publicznej, to liczba 1 min. Licz­

by te zaczęły formować świadomość społeczną w Ameryce i były one najlepszym środkiem, aby przekonać, że trzeba znieść ustawy antyaborcyj­

ne.

Jedną z praktyk, które stosowaliśmy by przeko­

nać opinię publiczną, było twierdzenie, że gdy zakazuje się aborcji, przeprowadza się dokładnie tyle samo sztucznych poronień, tyle że nielegal­

nie. To po prostu nieprawda! Przed dopuszcze­

niem aborcji mieliśmy 100.000 sztucznych poro­

nień, natomiast dziś 1.550.000.

Najważniejszą i najskuteczniejszą taktyką, któ­

rą stosowaliśmy w latach 1968-73, była tzw. karta katolicka. Podawaliśmy sfałszowane wyniki ankie­

ty, że większość katolików opowiada się za refor­

mą aborcji.

Próbowaliśmy przekonać katolików, którzy mieli wątpliwości na ten temat, że Hierarchia Kościelna jest reakcyjna, nieliberalna i nieoświe- cona, i że oni, oświeceni katolicy muszą przejść na naszą stronę, jeżeli chcą uchodzić za liberałów.

Jedną z metod kluczowych, których używaliś­

my w naszej propagandzie na rzecz aborcji, było ukrywanie wszystkich dowodów naukowych na to, że życie zaczyna się od poczęcia, że to, co się znaj­

duje w macicy, jest człowiekim, osobą, która wymaga wszelkiej możliwej ochrony i zabezpie­

czenia takiego, jakim my sami się cieszymy.

Kolejną taktyką było zawładnięcie przez nas mass-mediów. Była to przypuszczalnie najważ­

niejsza, kluczowa metoda w całej kampanii.

Często się mnie pytają: „Panie Doktorze, co skłoniło Pana do zmiany swego zdania? Jak to się i chcą traktować — jako miejsce zadumy nad prze­

szłością oraz dowodom słuszności dążeń ekume­

nicznych i kultury chrześcijańskiej katolickich mieszkańców Ossego?" Można chyba godniej ucz­

cić zmarłych o ile na lo zasługują niż za pomocą wraków przeżartych ; zez rdzę lub połamanych krzyży i mocno sfatygowanych przez czas nagrob­

ków? Mieszkańcy Óssego w przeważającej więk­

szości to praktykujący katolicy i to nie hipoteza na pewno tak. Jednak gdyby tyli w/w to p. Zarzecki powinien z nimi nawi ,/ać współpracę i im przeka­

zać pamięć o meandrach. Ja na współpracę z nimi nie mam zdrowia ani ochoty. Dziękuję Panu Zarzeckiemu za wszystko, niejednocześnie proszę na przyszłość o pełniejsze i śmielsze wyrażanie w slowąch swoich myśli o naszej polskiej historii.

Redakcji i Innym czytelnikom chciałbym wyjaśnić, żc napisałem o tym dlatego iż dwa raty otrzymy­

wałem pisma wzywające do wzięcia udziału w porządkowaniu cmentarza. Za pierwszym razem

stało, że z organizatora i działacza politycznego pierwszej ligi na rzecz aborcji, z dyrektora najwię­

kszej kliniki aborcyjnej świata stał się Pan repre­

zentantem ruchu PRO-LIFE?

Odpowiedź jest następująca: po opuszczeniu tej kliniki zrezygnowałem ze swojego stanowiska.

Następnie zostałem dyrektorem oddziału położ­

niczego w mieście . W roku 1973, gdy przyjąłem to stanowisko, otrzymaliśmy nową, wspaniałą aparaturę badawczą, której dziś codziennie uży­

wamy do badania płodu, do stwierdzenia stanu jego zdrowia. Wtedy to przekonałem się, że to, co jest w macicy, jest pełnowartościową istotą ludz­

ką. Techniki, na które się (utaj powołuję, to ult­

radźwięki, badania wód płodowych i elektronicz­

ne pomiary serca za pomocą światła.

Sądzę, że zezwolenie na przerwanie ciąży ozna­

cza planowe zniszczenie tego, co z całą pewnością jest życiem człowieka. Sądzę także, że jest to nie dający się niczym usprawiedliwić akt barbarzyń­

stwa. Trzeba przyznać, że niechciana ciąża stano­

wi trudny dylemat. Ale szukanie rozwiązania w umyślnym, aktywnym niszczeniu, oznaczałoby odrzucenie wielkiej kreatywności ludzkiego rozu­

mu i — co gorsza — oznaczałoby to kapitulacje społecznej aktywności przed daniem poz;

odpowiedzi na trudne problemy socjalne, i ,,..nc- bne przyjęcie wyższości siły nad racją. Jako nau­

kowiec wiem — nie sądzę — lecz wiem, że życic człowieka zaczyna się od poczęcia. Mimo to for­

malnie nie jestem religijny, wierzę z całego serca, że istnieje Boża egzystencja, która domaga się od nas ostatecznego i nieodwołalnego „STOP” wo­

bec tragicznej, haniebnej zbrodni przeciwko ludz­

kości.”

Dziś w Gazecie Wyborczej podnosi się krzyk 0 indokrynowanie młodzieży przez wyświetlanie w szkołach filmu pt. „Niemy krzyk”, w którym pokazana jest między innym reakcja dziecka, któ­

re stara się usunąć jak najdalej od śmiercionośne­

go narzędzia ginekologa, osłaniając się rozpaczli­

wie rączkami. D r Nathanson oskarża tych, dla których aborcja jest wielkim biznesem: lekarzy 1 producentów potrzebnego do tego sprzętu.

Mając pieniądze i dyspozycyjnych dziennikarzy ogłupiają społeczeństwa, by złota kura nie — v stała znoszenia złotych jaj. W Polsce wią,_, r- / J też z polityką: za aborcją jest głównie lewica, tak­

że panie z Ligi Praw Kobiet (bodajże), które widywałem wcześniej w studio wyborczym tow.

Włodzimierza Cimoszewicza.

Bogdan Łticznj.

nikt się nie zgłosił oprócz mego syna. Drugi raz przyszły dwie osoby, ale nikt mc pr/ytył z organi­

zatorów czynu. Ponadto wyjaśniam, że kilkudzie­

sięciu mieszkańców Ossego jest tego zdania, aby cmentarz zlikwidować. Świadczą o tym ich podpisy złożone na piśmie o treści podobnej do mego listu kierowanym pod inny adres.

Warto pamiętać, że ci sami mieszkańcy już wic­

ie kosztownych prac wykonali w czynie społecz­

nym ja k np. przy budowie szkoły, przedszkola czy kościoła. Chcą jednak mieć pewność, że to co robią będzie służyć im i kulturze polskiej, a nie ru­

skiej czy pruskiej.

Stanisław Topczewski Łapy-Osse P.S. Słusznie zauwatyl p. Zarzecki, że nie pochowani na cmentarzu nieboszczycy, ale ich czy­

ny mogą budzić odrazę.

(9)

Listy do

Za co płacim y?

Szanowna Redakcjo, z uwagi na to, że jestem Waszym czytelnikiem od pierwszego numeru dwu­

tygodnika „Dzień dobry", ośmieliłem się napisać do Was, a może po wydrukowaniu dowiedzą się inni zmotoryzowani w Łapach jak obchodzi się ze swoimi klientami monopolista PZU.

W dniu 1.02.1991 r. o godz. 16.00 wyjechałem samochodem marki lada |x> zakupy. Samochód zaparkowałem we wnęce przy banku PKO (dawny komitet). Była godzina 16 z minutami. Po zrobie­

niu zakupów, około godz. 17 gdy wróciłem do zaparkowanego samochodu stwierdziłem, że z lewej strony w tylnych drzwiach jest wybita szy­

ba. Straciłem trzy dni bo nawet w obecnych cza­

sach stacje obsługi nic załatwiają od ręki i nie wszystkie mają akcesoria zastępcze. Po wstawieniu szyby w stacji obsługi w Białymstoku na ul. Pole­

skiej udałem się do PZU w Łapach i zgłosiłem, żc została wybita szyba w moim samochodzie; wsta­

wiłem ją i przedkładam rachunek. Pan kierownik z wielkim oburzeniem odpowiedział, że za szyby PZU nie odpowiada. Kiedy stwierdziłem, że plącę przecież „aulocasco” wówczas p, kierownik powie­

dział, żebym wskazał winnego. Nic mogę stwicr-

~.y byi to odprysk spod kół samochodu, czy śha włamania, ale gdybym miał winnego to bym nie poszedł do tak uprzejmego urzędnika.

Nasuwa się pytanie; jeżeli by mi skradziono auto to czy też bym musiał wskazać złodzieja?

Nie jestem nowicjuszem, kieruję samochodem od roku 19o2 i dotychczas nic miałem żadnego wypadku ani stłuczki. Jest to mój trzeci samochód i przez 12 lat opłacam „aulocasco” i dlatego pytam — za co płacimy?

Bogusław Łapiński Łapy M ieszkać w ruinie

Śniegu na strychu, bez przesady ok. 30 cm.

Cieknie na całej długości sufitu. Wiadra, miski i w co można jeszcze łapać kapiące krople wody, zalegają na podłodze całego pokoju.

Dzięki Bogu nad kuchnią na razie nie leci, W ostatnie mrozy temperatura w mieszkaniu wynosiła zaledwie 10-12'C. Więc buty na nogi, kurtkę na plecy i aby przetrwać do odwilży.

A dzieci? 1 to wszystko przy ciągłe podkładanym węgłu do pieca. Złośliwi być może pomyślą ina­

czej, ale czy można ogrzać szałas. Z powodu dziur v "■'"lach i dachu warunki są właśnie szałasowe.

J czasu wydania opinii technicznej, obsu­

nął o dalsze 10-15 cm.

Pr/cd kilkoma miesiącami ukazał się w „Gaze­

cie Łapskiej" artykuł pt. „Mieszkać w ruinie".

Otóż jak wspomniano w tym artykule prosiłam o jasną odpowiedź w mojej sprawie. Do lej chwili Urząd Miasta nie dał jasnej odpowiedzi. A prze­

cież tok załatwiania spraw trwa ustawowo 30 dni.

Ustną opinię znam: „Nic dostanę przydziału na mieszkanie komunalne". Nawet nic mam szans wejścia na listę.

Gdzie się odwołać — nie ścierń.

Jak leż mant uwierzyć w te gorsze warunki innych. Przykro mówić i pisać, żc ideały, w które mocno wierzyłam potroszc obumierają. Zal za ser­

ce ściska, dlaczego w sposób tak niezrozumiały działa obecna komisja mieszkaniowa. Społeczna, więc działa z dobrej woli, lecz czy w dobrej woli.

Komisja podzieliła wizytowane mieszkania na 2- osobowc podkomisje. Jak w ten sposób można mieć obiektywny, pciny obraz. Do mnie, dotarła komisja składająca się z 2 pań z Solidarności. Po krótkiej, wstępnej rozmowie i wizji lokalnej padło stwierdzenie: „Z pewnością w pierwszej kolejnoś­

c i . , A męża, który dotykał szczytu dachu proszo­

no aby zaprzestał, ponieważ zachodziła obawa, że runie na ziemię. Panie zaznaczyły również, żc pi­

smo ostanie technicznym domu jest im znane.

Po wizycie w Urzędzie Miasta usłyszałam zdecy­

dowaną odpowiedź, żc nie tylko w pierwszej kolej-

redakcji

ności, ale w ogóle mieszkania nie otrzymam...

Teraz chociaż nie mam złudzeń lecz pytam, gdzie i do kogo mogę się odwołać? Odpowiedź znam.

Nie ma odwołania.

Najwyższą władzę sprawuje w Gminie, jak się dowiedziałam, burmistrz! i decyzja należy do nie­

go. A w moim przypadku zapadła już dawno „Nie dam i koniec". Nawet nigdy nie zostałam przyjęta jak prawdziwy petent. Każda rozmowa kończyła się żartem lub igraszką słowną już na korytarzu Urzędu.

A pr/ccicż jeszcze we wrześniu obiecywano, że otrzymam lokal, byty wzmianki o pokoju z kuch­

nią. Teraz już cisza. Słyszałam nieładne słówka pod moim adresem i pod adresem autora poprzedniego artykułu.

Warunki zamieszkania mam ciężkie, mam trój­

kę małych dzieci. Nie czekam tylko na zmiłowanie władz. Zwracam się z prośbą, aby ktoś wynajął mi mieszkanie. Niech to będzie niewielkie, ale gdy dom, w którym mieszkam grozi w każdej chwili zawaleniem...

Ten list nie jest skargą, jest moim błaganiem 0 pomoc.

Bożena Krasowska Łapy, ul. Mokra 6 Z m iana nazw ulic

W związku z propozycjami mieszkańców doty­

czącymi zmian nazw ulic w Łapach prosimy ponownie o zmianę dotychczasowej nazwy ulicy Gen. Karolu Świerczewskiego na ul. Ks. Kanonika 1 lenryka Bagińskiego. Uważamy, żc osoba ta ma wyjątkowe cechy jako długoletni proboszcz w Łapach o wybitnych i bezspornych zasługach:

krzewienie ewangelicznych prawd wiary, opieki społecznej biednych parafian pozbawionych pomocy i osób przybywających do Łap, narażanie własnego życia z patriotycznych pobudek.

Ks. Kanonik Henryk Bagiński byl ponadto Kon­

tra! rem oo. Paulinów na Jasnej Górze, Sprowadził do Łapskiego Kościoła obraz Matki Boskiej Czę­

stochowskiej. Obok kościoła wybudował Grotę M.

Boskiej. Założył Różaniec. Jako kapłan cechował się bezinteresownością — biednym, sierotom i wdowom z dziećmi udzielał bezpłatnie posług religijnych (chrzty, śluby, pogrzeby), a nawet dawai bezzwrotne zapomogi i pieniądze. Na pierw­

szym miejscu stawiał zawsze dobro pokrzywdzone­

go człowieka. Od 1939 r. byl opiekunem więźniów iludzi wywiezionych na Syberię, Rodzinom wywie­

zionych i będących w tradnych warunkach wysyła!

paczki i pieniądze. Byi kapelanem AK. Z naraże­

niem życia przechowywał w swoim domu rannych partyzantów oraz osoby zagrożone.

Byl opiekunem moralnym i duchowym swoicłi parafian, wzorem i przykładem.

Z uwagi na dobro jakie czynił przez cale swoje życie zasługuje na szczególne upamiętnienie.

Niecił więc jego imieniem nazywa się nasza ulica, która przylega do terenów Kościoła parafialnego łącząc się z ulicą 1-go Maja.

Nadmieniamy, żc w tej sprawie w październiku 1990 r. złożyliśmy wniosek do Komisji Regiona­

lnej w Łapach, która jednogłośnie wyraziła zgodę na zmianę nazwy naszej ulicy. Wniosek taki otrzy­

mał też p..burmistrz. Następny wniosek mieszkań­

ców ulic: Świerczewskiego, Cmentarnej, Małej i 1- go Maja wraz z 72 podpisami* złożyli delegaci za potwierdzeniem kancelarii burmistrza miasta Łapy. Wniosek ten byi skierowany do przewodni­

czącej Raiły Miasta i Gminy Łapy — Mecenas Mirek Janiny jako radnej w. wymienionych ulic.

Z przykrością stwierdzamy, żc dotychczas nie otrzymaliśmy w tej sprawie'żadnej odpowiedzi.

Podobnie ma się sprawa ze zmianą nazwy ulicy 1-go Maja, gdzie również wniosek został złożony w październiku 1990 r. Czyżby lak przykro było rozstać się z okresem postalinowskim?

Jest nam przykro, żc ani burmistrz, ani prze­

wodnicząca Rady Miasta i Gminy, nawet radni nie liczą się z wolą swych wyborców. Szybko zapomi­

nają, żc społeczeństwa łnjjskie wyniosło wymicnio-

M łod zi lek ko atlec i

Okręgowy Związek Lekkiej Atletyki w Białym­

stoku opublikował tabele 20 najlepszych zawodni­

ków w 1990 roku z naszego regionu (Białystok, Łomża, Suwałki). Wśród nich znaleźli się ucznio­

wie łapskich szkół.

. Najlepiej zaprezentowali się: Bogusław Kosicki, który przewodzi skoczkom wzwyż oraz Jan Macic- juk — najlepszy w biegu na 2000 m z przeszkoda­

mi.

A oto miejsca i wyniki Łapiaków:

lOOm 8. Krzysztof Sienkiewicz 11.55s 200m 16. Krzysztof Sienkiewicz 23.97s 800m 10. Tadeusz Dziamowski 1:59.43 min.

1500m 10. Tadeusz Dziarnowski 4:06.49 min.

3000m 7. Jam Maciejuk 9:01.94 min.

llOm ppł 7. Mariusz Ptzeździecki 18.48s ' 400 ppł 2. Dariusz Sawko 57.79s

2000m z ptzeszk. 1. Jan Maciejuk 5:57.84 min.

6. Jerzy Lupa 6:25.27 min.

7. Tomasz Rogowski 6:34.49 min.

■ 8. Andrzej Surawski 6:38.81 min.

’3000m z przeszk. 3. Jan Maciejuk 9:44.70 min.

lOOOm 13. Dariusz Gleba 2:41.79 min.

skok wzwyż 1. Bogusław Kosicki 2.00m 2. Andrzej Andrukonis 1.95m 8. Krzysztof Szeligowski 1.85m

rzut dyskiem. 17. Arkadiusz Maleszewski 33.30m

rzut oszczepem 7. Grzegorz Trojanowski 49.74m

10. Adam Brenko 47.50m

Wszyscy w/w są uczniami „Mechanika”, gdzie treningi lekkoatletyczne prowadzą: Roman Łudź, Stanisław Kosicki i Andrzej Osmólski,

Darmo szukać w tabelach dziewcząt a jeszcze tak niedawno czołowe lokaty zajmowały: Zuzanna Markowska, Jadwiga Rojsza, Danuta Chilicka, Krystyna Lcsisz, Jolanta Andrzejewska, Teresa Kulmnczcwska, Teresa Rydzewska, 1 idy la Lipiń­

ska i wiele innych, których nazwisk nie pomnę, W kategorii młodzików (szkoły podstawowe), mamy również najlepszego zawodnika regionu, jest nim Tomasz Mnich, który przewodzi w konku­

rencji pchnięcia kulą.

Notowania szkół r odstawowych.

Szkoła Podstawowa Nr 1

pchnięcie kulą 1. Tomasz Mnich 11.63m 2000m 9. Sebastian Kikolski 6:33.38 min.

300m 15. Beata Koczta 45.05s

Zajęcia sportowe w tej szkole prowadzą: Hele­

na Szkuta i Jerzy Kowalski.

Szkoła Podstawo: ■ Nr 2

600m 4. Magdalen ół 1:48.64 min.

llOm p p ł3. \Vojc;tx.. Mroczkowski 18.02s 200m ppl 3. Wojciech Mroczkowski 30.64s Zawodnicy ze SP Nr 1 to podopieczni Sabiny Łapińskiej i Sławomira Jamiołkowskiego.

OZLA w Białymstoku zamieszcza również wizytówki rekordzistów regionu. Na tej liście znaj­

dują się dwaj absolwenci Zespołu Szkól Mecha­

nicznych.

Eugeniusz Bcdcniczuk jest rekordzistą w skoku w dal (7.61) oraz w trójskoku (16.80). Zawodnik ten reprezentował barwy Polski na ubiegłorocz­

nych mistrzostwach Europy w Splicie a niedawno zwyciężył w Plebiscycie na najpopularniejszego sportowca Białostocczyzny. Inny absolwent tejże szkoły Henryk Lupa ma najlepszy wynik w biegu na 3000 m z przeszkodami (8:52.6S) i on również zwycięży! w plebiscycie w 1985 roku.

(SK) nych na stanowiska, by Oni godnie służyli swoim wyborcom.

Prosimy zatem o szybkie załatwienie wymienio­

nych wniosków i powiadomienie nas wyborców — mieszkańców w „Gazecie Łapskiej” o spełnieniu woli wyborców.

Gazeta Łapska

z prośbą o umieszczenie w swej gazecie w/w prośba ob. Łapskich.

Les *ek Przyrowski

GAZETA ŁAPSKA - 9

Cytaty

Powiązane dokumenty

możliwości zamykania drzwi na klucz, - transport stolarki z rozbiórki. 2.Szczegółowy zakres prac objętych umową zawiera przedmiar robót, oferta Wykonawcy wraz z

Z racji bardzo korzystnego połoŜenia Gminy Jastrowie jeśli chodzi o dostępność komunikacyjną oraz środowisko naturalne, powinno zostać ono odpowiednio wykorzystane na

Jeżeli na etapie składania ofert Wykonawca nie przedstawił wymaganych oświadczeń lub dokumentów potwierdzających spełnianie warunków udziału w postępowaniu, lub

Zaczynając od najmłodszego gracza i kontynuując zgodnie z ruchem wskazówek zegara wokół stołu, na zmianę zadaj jedno pytanie dotyczące karty na twojej głowie, próbując

posługiwania się dwoma odmianami językowymi, które mają różny prestiż (umownie określany jako ‘wysoki’ i ‘niski’) i są używane w różnych sytuacjach i sferach życia

Do okresu pracy uprawniającego do nagrody jubileuszowej nie wlicza się okresów zatrudnienia zakończonych rozwiązaniem umowy o pracę bez wypowiedzenia z winy pracownika

7) wykonywanie prac z własnej inicjatywy, służących dobru poradni, 8) wydajną, kreatywną i operatywną pracę.. Do okresu uprawniającego do nagrody jubileuszowej wlicza się

Klienci TPA (przyłączeni do sieci innych operatorów na terenie całego kraju) mogą skorzystać z na- szej oferty sprzedaży energii elek- trycznej, a my