B. Dembowski
Studia z filozofii Boga", pr. zb. red bp
Bohdana Bejze, Warszawa 1968 :
[recenzja]
Studia Philosophiae Christianae 7/1, 140-151
którego zależy dobro jakiegoś innego partycypującego, podobnie jak nic nie zm usza do w niosku, że ciepło jednego ciała zależy od tego sa mego ciepła, od którego zależy ciepło jakiegoś innego ciała.
W reszcie i argum entacja czwartej drogi obraca się — jak się w y daje — w błędnym kole. Jeżeli bowiem zasada partycypacji stanow i w dowodzie tezy, że istn ieje E n s p e r s e , przesłankę w iększą, to jeżeli zasada partycypacji jest o tyle pewna, o ile jest pewne, że istn ie je E n s p e r s e , względem którego w szystko inne jest jedynie e n s p e r p a r t i c i p a t i o n e m , to zasada partycypacji czerpie swoją pew ność ze zdania, dla którego ma być przesłanką, a tym sam ym obra ca się w błędnym kole.
Ten ostatni zarzut można by uchylić, zakładając, iż zasada party cypacji jest w czwartej drodze nie tyle przesłanką, ile raczej hipotezą roboczą czy założeniem dialektycznym , które dostarcza um ysłow i opar cia tym czasow ego28. Nie wiadomo jednak, czy to odpowiadałoby m yśli św. Tomasza.
Czwarta droga św. Tomasza jest rozumowaniem, które ze w zględu na podstaw ow e założenie zajm uje wśród pięciu dróg św. Tomasza osobli w e m iejsce. Czwarta droga opiera się na pojęciu i zasadzie partycy pacji. Pojęcie i zasada partycypacji przeszły z platonizmu poprzez neo- platonizm i tradycję filozoficzną chrześcijańską do system u św. Toma sza. Pojęcie partycypacji jest m yślow ą konstrukcją, której przedmio towa w artość nie jest oczyw ista. Czwarta droga obraca się w pew nego rodzaju błędnym kole, gdyż w przesłance w iększej zakłada się to, co ma być konkluzją.
Nie da się jednak zaprzeczyć, iż pojęcie i zasada partycypacji mogą być i są użyteczne w konstrukcji systemu. Im w łaśn ie system św. To masza zawdzięcza w dużej m ierze swoją oryginalność i w ew nętrzną zwartość.
Studia z filozofii Boga, Praca zbiorowa pod redakcją bpa Bohdana Bejze, W arszawa, ATK, 1968, s. 444.
1. Charakter i układ dzieła.
Redaktor tego dzieła, znany już w Polsce inicjator w ydaw ania prac zbiorowych z zakresu filozofii Boga i człowieka oraz teologii (za równo w ujęciu ściślej teoretycznym , jak i pastoraln ym )1 postanow ił
28 Joseph de Finance: Etre et agir dans la Philosophie de Saint Thomas, Paris 1945, str. 125.
1 W latach 1967—69 pod redakcją bpa Bohdana Bejze ukazały się w W arszawskim W ydawnictw ie SS. Loretanek — B enedyktynek trzy tom y artykułów teologicznych (w szerokim tego słow a znaczeniu) i f i lozoficznych, o charakterze w ysokiej popularyzacji, pt.: „W nurcie za
uprzystępnić czytelnikowi polskiem u szereg zachodnioeuropejskich at- tykułów na temat filozofii Boga, wychodząc z założenia, że „po w ojnie piśm iennictwo polskie poświęcone tom istycznej teodycei jest nader szczupłe” (5)2. N iew ątpliw ie ze strony czytelnika polskiego należy się w ielka wdzięczność W ydawnictw u Akadem ii Teologii Katolickiej i Re daktorowi ks. bpowi Bohdanowi Bejze. Otrzym aliśm y bowiem dosko nały zestaw znakomitych i w zględnie najnowszych artykułów z zakresu tego, co aktualnie filozofia tom istyczna m ówi o Bogu.
Książka składa się z dwóch części. Część pierwsza zawiera artykuły tłum aczone z języków obcych, zestawione — jak pisze Redaktor w S ło w ie Wstępnym — „w takiej kolejności, jaka jest typowa dla teodycei tom istycznej” (6). A rtykuły te, mimo, że ułożone są w edług tradycyj nego, starego już schematu, nie są schem atyczne, lecz przeciwnie czę sto stanow ią nowy krok naprzód w kontynuow aniu starych, lecz zawsze w ażnych i aktualnych dyskusji filozoficznych. W iększość artykułów w części pierwszej stanowią referaty w ygłoszone na VI M iędzynarodo w ym Kongresie Tom istycznym (Rzym, 6—11, IX, 1965).
Druga część zawiera artykuły napisane specjalnie dla tego dzieła przez polskich tom istów (ze środowiska krakowskiego, lubelskiego i warszawskiego). U zupełniają one teoretycznie treść części pierwszej i są wyrazem, wprawdzie fragm entarycznym , nie mniej jednak w aż nym, żywego rozwoju tom istycznej m yśli filozoficznej w Polsce.
Na część pierwszą składają się artykuły:
F. Van Steenberghen — W prowadzenie do problem u Boga (Roz. I—IV książki „Dieu caché”, Louvain-Baris, 1961).
J. Maritain — Bóg i nauka (God and Science — roz. III książki „On th e Use of Philosophy”, Princeton, 1961).
V. W hite OP — Przygotow anie w stęp ne do pięciu dróg (Prelude to the Five Ways — roz. IV książki „God the Unknown and other E ssays”, N ew York 1955).
A. Bogliolo SDB — O założeniach dróg, którym i św. Tomasz dowodzi istnienia Boga (De praesuppositis viarum s. Thomae ad existentiam Dei probandam, w: „De Deo in philosophia s. Thomae et in hodierna p hi losophia”, Acta VI Congressus Thom istici Internationalis, Romae 1965—6).
R. Masi — O pierwszej drodze (De prima via, „De Deo...” j. w.). J. B. Lotz SJ — O drugiej drodze św. Tomasza z A kw inu (De secun da via s. Thomae Aquinatis, „De Deo...” j. w.).
gadnień posoborowych” oraz dwa tom y rozpraw filozoficznych pt.: „O Bogu i człowieku”. Publikacje te zawierają prace autorów pol skich.
2 Cyfry w nawiasach w skazują odpowiednie strony om awianego dzieła.
M. D. Philippe OP — Trzecia droga św. Tomasza (La troisièm e v o ie de S. Thomas, „De Deo...” j. w.).
C. Fabro CPS — M etafizyczna podstawa czwartej drogi (Il fonda- mento m etafisico della IV via, „De Deo...” j. w.).
M. Duquesne — O piątej drodze (De quinta via: le preuve de Dieu par le gouvernem ent des choses, „De Deo...” j. w.).
E. Gilson — Pojęcie Boga w filozofii św. Tomasza z A kw inu (De la notion d’être divin dans la philosophie de saint Thomas d’Aquin, „De Deo...” j. w.).
J.-H. N icolas OP — Afirm acja Boga a poznanie (Affirm ation de Dieu et Connaissance, Revue Thom iste , 2/1964).
C.-J. G effré — Teologia naturalna i Objawienie w poznaniu Boga jedynego (Théologie naturelle et révélation dans la connaissance de Dieu un, w: L ’éxistence de D ieu ”, Casterman, 1961).
E. Gilson — Byt i Bóg (L’être et Dieu, Revue Thomiste, 2/1962). N a część drugą składają się następujące artykuły:
Ks. M. Jaw orski — Przedfilozoficzne i filozoficzne poznanie Boga. M. A. Krąpiec OP — M etafizyka i problem Boga.
Ks. S. K am iński — Zagadnienia metodologiczne związane z filozofią Boga.
A. B. Stępień — Filozofia poznania a filozofia Boga.
Z. J. Zdybicka Ursz. SJK — Problem Boga w e w spółczesnym to- mizmie.
Ponadto w e Słow ie W stępnym bp Bejze zam ieścił jako bardzo w ażny dodatek sw oją propozycję polskiego przekładu tekstu „pięciu dróg” św. Tomasza. Jest ona pewną m odyfikacją tłum aczenia podanego przez ks. W. Granata (Teodycea, Poznań 1960). Tłum aczenie to, a zwłaszcza jego układ, (wzorowany na układzie proponowanym przez Maquarta) „który uw ypukla różne części składow e ’pięciu dróg’ i ukazuje m etafi zyczny charakter zawartego w nich dowodzenia” (7) można uznać za aktualnie najlepszą polską w ersję klasycznego tekstu św. Tomasza.
Om awiając to dzieło chcę najpierw (2) zwrócić uwagę na te artykuły, które uzupełniają się w zajem nie przez w ystępującą w nich jak gdyby dyskusję nad problem ami istotnie ważnym i w filozofii Boga, następ nie (3) podkreślić w poszczególnych — lecz nie w e w szystkich — arty kułach te ich cechy, form alne i treściow e, które wydają się być szcze gólnie wartościowe, w reszcie (4) z obowiązku recenzenta w yjaw ić nie które z dostrzeżonych usterek redakcyjnych, które jednak nie przesła niają zasadniczej wartości dzieła i jego treściow ych zalet.
2. Problem y „dyskutow ane”.
Chociaż każdy z artykułów ma swój określony przedmiot, jednak niektóre z nich w swej treści się zazębiają. N ie powoduje to bynajmniej nużących powtórzeń. Przeciwnie, uważny czytelnik m oże śledzić dy
skusję prowadzoną przez znakom itych specjalistów; m oże być św iad kiem pogłębiania się ujęć w trudnych zagadnieniach filozoficznych. Zwróćmy uwagę na dwa takie dyskusyjne nurty.
2.1. Do jednego z nich należą artykuły: E. Gilson, P ojęcie Boga w filozofii św. Tomasza z A kw inu (202—18); J.-H. Nicolas OP, A fir- m acja Boga a poznanie (219—51); C.-J. Geffré, Teologia naturalna i Objawienie w poznaniu Boga jedynego (252—80).
Problemem jak gdyby dyskutowanym w tych artykułach jest bar dzo ważne zagadnienie granic naszego poznania istoty Boga, a w łaści w ie zagadnienie racjonalizm u i irracjonalizmu w filozofii Boga. G il son przestrzegając przed skrajnym racjonalizm em mocno podkreśla tezę, głoszoną przez Tomasza, iż w filozofii wpraw dzie możemy o Bogu w iedzieć, że jest, nie m ożem y natom iast poznać, jaki jest. Jego Istota w ym yka się naszemu poznaniu. Nicolas przeciwstaw ia się nie tyle tej tezie, którą sam podtrzymuje, ile zbyt radykalnem u jej form ułowaniu. We wnikliwych analizach m ówi, co możem y poznać z istoty Bożej, rozważając Go jako przyczynę sprawczą i wzorczą w szystkiego co jest; oraz analizując pojęcie partycypacji. Zwłaszcza ważne są jego rozważania na temat analogicznego poznania Boga (244—51). Ostatecz nie tym, którzy m ówią „nie możem y poznać Boga, bo jest transcen d entny” odpowiada „wiedzieć, że jest i powiedzieć, że jest transcen dentny, to poznać B oga” (250). Możemy powiedzieć, że obaj autorzy m ają rację. Nicolas jednak słusznie przestrzega przed zbyt radykal nym językiem, który zam iast utem perować nadm ierny racjonalizm m ógłby całkowicie zniechęcić do uprawiania filozofii Boga, co zresztą m ożem y zauważyć w licznych w spółczesnych irracjonalizmach.
A rtykuł Geffré’ge zawiera sform ułowania, w których można dostrzec dalsze pogłębienie tego problemu. Poprzestaniem y na zasygnalizowaniu tw ierdzeń, które autor stara się uzasadnić. Pisze on: „chrystianizm w ią że się z metafizyką, która nie jest absurdalna..., opowiedzenie się za B ogiem w iary nie w ym aga złożenia ofiary z intelektu, lecz stanow i najw yższe udoskonalenie intelektu w poszukiwaniu prawdy. Inaczej m ów iąc Bóg wiary jest jednocześnie Pierw szą Przyczyną zrozum ial- ności św iata” (253—4).
Te trzy artykuły są bardzo ważnym przyczynkiem dla zrozumienia, na czym polega tom istyczny racjonalizm; mogą one pomóc rozproszyć zdarzające się ciągle na ten tem at nieporozumienia. Zwróćmy jeszcze uw agę na inne nieporozumienie, jakie usuwa artykuł Gilsona. Miano w icie tym katolikom, którzy ożyw ieni duchem ekum enicznym obawiają się „łacińskości’’ teologii i filozofii Tomasza, Gilson przypom ina (217— —8), jak w iele m yśl A kw inaty skorzystała z osiągnięć m yślicieli Chrześcijańskiego Wschodu. Również bardzo w ażne jest podkreślenie (213) łączności myśli Tomaszowej z m yślą arabską.
2.2. Inną drobną różnicę zdań, pogłębiającą nasze rozum ienie pro blemu, m ożem y dostrzec w artykułach: E. Gilson, B yt i Bóg (281—332) oraz M. A. Krąpiec, M etafizyka i problem Boga (347—79). Tu tematem „dyskusji’’ jest pojęcie Boga w m etafizyce, a w łaściw ie zagadnienie stosunku Boga filozofii do Boga religii, tak jak się ono przedstawiało w historycznym rozwoju m yśli m etafizycznej.
Krąpiec w swych analizach greckiej m yśli filozoficznej podtrzymuje tezę Gilsona, że „bóg greckiej filozofii nie m ógł być Bogiem religij nych przeżyć człowieka, Bogiem żywym , lecz stał się 'bogiem -czyn- nikiem ’ — ’bogiem -zasadą’ ” racjonalności świata (357). Gilson jednak w sw ych historycznych analizach stoi na sta n o w isk u 3, że zasadnicza różnica m iędzy religią a filozofią leży w odmiennym sposobie staw ia nia pytań. W każdej religii (i mitologii) człowiek pyta o osobę: pyta, kto się nim opiekuje. W filozofii natom iast staw ia pytanie o rzecz: pyta, co jest zasadą świata. Bóg filozofii to zawsze „coś” — a Bóg reli gii to zawsze „ktoś”. Krąpiec zasadniczo zgadza się z tym ujęciem, ale w pew nych wypadkach w idzi jeszcze coś z religijnej odpowiedzi (za sadą jest „ktoś”) tam, gdzie Gilson dostrzega już tylko filozoficzne „coś”. Na przykład o apeiron Anaksym andra Krąpiec pisze: „podsta w ow y czynnik natury ’z którego’ w szystko się w yłoniło, jest znaczenie radykalniej ’kim ś’ nieskończonym i nieokreślonym dla naszego rozu m u’ (349). O Bogu zaś A rystotelesa pisze, że „jest ożywieniem i oso bowym upostaciowaniem Platońskiej najwyższej idei dobra” (355). Mi mo te różnice — a nie wiadomo, czy m ożliw e jest oddzielenie m yśli religijnej od filozoficznej u m yślicieli greckich, a w ięc trudno rozsą dzić, czy skom plikow aną rzeczyw istość lepiej oddaje jasny schemat Gilsona, czy m niej jasne sform ułowania Krąpca — jednak w zasad niczych dwóch tezach obaj autorzy się zgadzają. Pierwszą z nich można sform ułować: rozwój greckiej m yśli filozoficznej dokonał się ze szkodą dla religii. Oto słow a Krąpoa: „Koncepcja Boga A rystotelesa jest w filozofii greckiej m oże najbardziej m etafizycznie wysublim ow ana, ale też koncepcja ta św iadczy o niem ocy m yśli czysto pojęciow ej, abstrakcyjnej. Bóg A rystotelesa spełnia niem al całkow icie postulaty, jakie powinien spełniać byt najdoskonalszy, będący przedm iotem m e tafizyki. Jest to jednak Bóg m yśli, a nie Bóg religii; Bóg, czysty przed m iot spekulacji, twór odwieczny i konieczny, jak odwieczny i koniecz ny jest kosm os i ład w kosmosie. Jest to jednak Bóg samolubny, bo niesam olubnym być nie może, nie przestając być bogiem. Nic dziw nego, że dalsze dzieje filozofii greckiej, epikureizm i stoicyzm , całko w icie przekreśliły religię, w ykazując bądź jej nieprzydatność, bądź n ie-3 To stanowisko stanow i jedną z głów nych tez jego książki: God and Philosophy, 1941, Bóg i filozofia, tłum . M. Kochanowska, W -wa 1961.
przedmiotowość” (356). Bóg, który przestał być Kimś-Osobą, nie m ógł być ośrodkiem życia religijnego.
Drugą tezą wspólną G ilsona i Krąpca jest przekonanie, że tylko w m etafizyce ujmującej byt pod kątem istnienia i jego koniecznych uwarunkowań można utw orzyć filozoficzne pojęcie Boga tak pełne, iż m ieścić się w nim będzie Jego osobowy charakter, oraz, że próbę ta kiego sformułowania m etafizyki dał Tomasz z A kw inu kontynuujący analizy prowadzone przez Aw icennę; niestety jednak niezrozum iany b ył nawet przez sw ych zwolenników. „Tragedią historyczną dla sy ste mu św. Tomasza — pisze Krąpiec — było to, że nie m iał on uczniów, którzy by mogli jego m yśl zrozumieć, przekazać, a może i rozwinąć. Przebyw ał po prostu zbyt krótko na U niw ersytecie Paryskim i zbyt b ył zaangażowany w recepcję arystotelizm u i w zagadnienia z tym zw iązane, by jego nowe odkrycie koncepcji bytu zostało w p ełni do strzeżone” (360). G ilson zaś pisze o m etafizyce A w icenny i Tomasza: „Doszedłszy do tego punktu [w którym Bóg jest Ipsu m purum, esse, a nie tylko Ens ut eus] ontologia osiągnęła swój szczyt, a w każdym razie swój kres. Jednakże nie tylko nie zdołała się ona w tej postaci narzucić, ale i liczni teologow ie chrześcijańscy, znaczna w iększość chyba, nie zechcieli pójść tą drogą za A w icenną i św. Tomaszem’’ (307). N ależy w ięc mieć na uwadze ów „egzystencjalny” charakter m etafi zyki, by dojść do pojęcia czystego Aktu Istnienia, do takiego pojęcia istnienia, które „jest już ’Kim ś’, a nie tylko ’czym ś’ i dlatego ’Ten, który jest’, będąc punktem dojścia filozoficznej drogi, może się stać Bogiem religii” (375) — taką konkluzję przyjm ują obaj autorzy.
3. Przegląd poszczególnych artykułów.
Omówione tu zostaną niektóre tylko artykuły i niektóre tylko ich zalety, te mianowicie, które, jak się zdaje, są szczególnie aktualne. Podam również pewne nasuw ające się niekiedy uwagi krytyczne.
3.1. F. Van Steenberghen, W prowadzenie do problemu Boga (11—42). A rtyku ł ten stanowi znakom ite uporządkowanie zagadnień w stępnych do problem u Boga w filozofii. D zięki tem u m oże służyć jako tekst k la- styczny przy rozpoczynaniu nauczania teodycei. Oto układ tego arty kułu: I — Uwagi w stępne: ateizm, agnostycyzm , przyczyny agn osty cyzm u, błędy dotyczące natury Boga, problem Boga a wierzący; II — Bliższe określenie przedmiotu badań: nom inalne definicje Boga, aspekty problem u Boga — ludzki iaspekt problemu, religijny aspekt problemu, n aukow y aspekt problemu, Opatrznościowy Stw;órca świata; III — W achlarz metod: prolegomena dowodu, m etody em piryczne, m etody rozum owe; IV — Przygotowanie psychologiczne.
W tym uporządkowaniu zagadnień w stępnych zw łaszcza w ażne są rozw ażania nazwane „przygotowaniem psychologicznym ”. Dzięki nim teodycea nie przestając być teoretycznym rozważaniem o m ożliw ie p eł-10 — S tu d ia P hil. Christianae 7(1971)1
nej odpow iedzialności epistem o-m etodologicznej nabiera bardziej oso bistego charakteru i może lepiej odpowiadać psychicznym potrzebom człowieka, do którego jest skierowana.
3.2. J. Maritain, Bóg i nauka (43—61). Maritain od Wielu lat zajmo w ał się problem em różnych płaszczyzn p ozn aw czych 4. A nalizow ał i uzasadniał tezę, iż różnice m iędzy nim i nadają specyficzny charakter różnym i w konsekw encji niesprowadzalnym do siebie dziedzinom po znania: teologii, filozofii i naukom przyrodniczym. Jest w ięc doskonale przygotow any do przeprowadzania rozważań na tem at określony tytu łem tego artykułu. Rozważania sw e rozpoczyna od stwierdzenia: „Ist nieją bez w ątpienia pośród naukowców ateiści, tak jak znajdują się i w każdej innej grupie ludzkiej, jednakże nie uważają ateizmu za coś, czego w ym aga nauka. Stare przekonanie o zasadniczej przeciw staw no- ści nauki i religii stopniowo zanika” (43). Rozważając dalej konsekw en cję tego stw ierdzenia m ówi najpierw o stosunku nauki przyrodniczej do filozofii przyrody. Maritain staw ia tu i uzasadnia twierdzenie, dla którego w arto ten artykuł przeczytać. Pisze:' „m usimy uświadom ić so bie, że filozofia (filozofia przyrody) w stosunku do sam ego św iata do świadczenia ma do czynienia z takim i jego aspektam i i w yjaśnieniam i, którym i nie interesuje się nauka” (52). Tym bardziej niezależna od nauk przyrodniczych jest filozofia bytu, której zadaniem jest m iędzy innym przeprowadzenie dowodu na istnienie Boga. Martain nie ogra nicza się jednak w tym artykule tylko do odróżnienia dwóch porząd ków poznawczych: naukowego (przyrodniczego) i filozoficznego. A rty kuł swój kończy ciekawym i rozważaniam i na temat: „Nauka jako św ia dek istnienia B oga” (57—61) twierdząc: „Nauki o zjaw iskach — choć pozostają zam knięte w granicach doświadczenia — dostarczają w dwo jaki sposób św iadectw a na istnienie Boga” (57), Te dwa sposoby zw ią zane są w edług M aritaina z sam ym faktem istnienia nauki. Istnienie bowiem nauki um ożliwione jest przez zasadniczą poznawalność i zro- zum ialność świata, a rzeczy nie m ogłyby być poznawalne, gdyby osta tecznie nie pochodziły od jakiejś inteligencji. Takiego rodzaju rozum o w anie jest pewnym w ariantem V -tej drogi. Ponadto fakt nauki św iad czy o ludzkiej inteligencji, a ta „należy do czynności duchowych, która ani nie może pochodzić od m aterii, ani być sam oistna, a stąd bezgra niczna i w szechwiedząca. Ma ona w yższe źródło, w którym w pew ien sposób uczestniczy. Innym i słow y, domaga się koniecznie istnienia pierw szej, transcendentnej i absolutnie doskonałej Inteligencji” (58). To ujęcie jest wariantem IV -tej drogi.
3.3. A. Bogliolio SDB, O założeniach dróg, którym i św. Tomasz do w odzi istnienia Boga (90—4). Ten krótki artykuł znów doskonale po 4 Por. np. jego w ielokrotnie wydawane: Distinguer pour Unir, ou les Degrés du Savoir.
rządkuje zagadnienia. Trochę tylko w błąd wprowadza polskie tłum a czen ie tytułu. Łacińskie „De praesuppositis viarum ” oddano przez „O założeniach dróg”. Językow o to brzmi dobrze, może się jednak w y daw ać, że w artykule om awia się przesłanki, z których logicznie w y nika jako konkluzja teza o istnieniu Boga. Tym czasem autor nie tyle m ów i o logicznych przesłankach, ile zwraca uwagę na to, że „by lepiej w yrazić wartość i aktualność ’dróg’... ważną jest rzeczą um ieścić je w kontekście tak historycznym jak m etafizycznym , gnozeologicznym i psychologicznym, w jakim... sam św. Tomasz je um ieszczał” (90). To słow o „kontekst” powtarza się potèm w tytułach poszczególnych części artykułu: I — Kontekst historyczny, II — Kontekst m etafizyczny, III — k ontek st gnozeologiczny, IV — K ontekst psychologiczny. Może w ięc, b y uniknąć niepotrzebnych w tym wypadku skojarzeń z logiką, trze ba by było w tłumaczeniu na polski zdecydować się na mniej ładny ty tu ł, lepiej jednak m yśl autora oddający, np: „O kontekstach dróg, któ ry m i św. Tomasz dowodzi istnienia B oga”. Owe cztery konteksty autor zw ięźle przedstawia w znakom itej syntezie. I znów, podobnie jak w ar ty k u le Van Steenberghena, w ażne dla dzisiejszego czytelnika w ydaje się podkreślenie kontekstu psychologicznego, nie zawsze uw zględnia n ego w podręcznikowych ujęciach tomizmu.
3.4. Następne artykuły (95—201), których autorami są w ybitni spe cjaliści: R. .Masi, J. Lotz SJ, M. D. Philippe OP, С. Fabro i M. Duques- ne, pośw ięcone są om ówieniu poszczególnych dróg św. Tomasza. Otrzy m aliśm y w tych artykułach pięć doskonałych w ykładów , które mogą uw ażnem u i nieuprzedzonemu czytelnikow i okazać głębię ciągle aktu alnej metafizycznej m yśli A kw inaty. Zwłaszcza w ażne dla czytelnika p olskiego wydają się analizy pojęcia ruchu, jakie przeprowadził R. Ma si. M ogą one zapobiec licznym zdarzającym się w ciąż jeszcze u nas nieporozumieniom na tem at roli pojęcia ruchu, którym posługuje się w spółczesn a fizyka, w odniesieniu do kinetycznego dowodu istnienia B oga 5. A rtykuł ten pozostawia jednak pew ien niedosyt. Masi bowiem, b yć m oże ze względu na potrzebę zw ięzłości, podaje niekiedy tw ier dzen ia, przyjmowane przez niego jako pew niki, nie podając racji, dla których te twierdzenia są przyjm owane, a takie w yjaw ienie powodów, dla których te zdania są w m etafizyce uznawane, byłoby bardzo po żyteczne. P isze on na przykład: „Rzeczywiście jest rzeczą niem ożliwą, b y to co materialne i podzielne, samo się poruszało” (97) albo: „Skoro zaś m am y prawdziwe przejście od m ożliwości działania do aktualnego działania, to musi istnieć, jak tego w ym aga m etafizyka, poruszyciel, k tóry by skutecznie pobudził do działania siłę w italną ziarna” (111).
5 Por. np. Sprawozdanie z Sympozjum filozoficznego poświęconego an alizie punktu wyjścia kinetycznego i teologicznego argum entu na istn ien ie Boga, St. Phil. Chr. 4 (1968) 2, 225—51.
Czytelnik, który nie jest skądinąd przekonany co do w artości m etafi zyki, a tacy też będą ..Studia...” czytać, może powiedzieć: To w łaśn ie jest problem, czy rzeczyw iście „jest rzeczą niem ożliw ą”...? czy w y starczającym argum entem może być zdanie: „tego wym aga m etafi zyka”?
Podstaw ow ą w artością w szystkich pięciu artykułów jest szersze oparcie analiz na liczniejszych, niż w zw ykłych opracowaniach pod ręcznikowych, tekstach Tomasza oraz uw zględnienie przez autorów nowszych dyskusji. A rtykuły te wym agają jednak od czytelnika lep szego przygotowania filozoficznego, niż artykuły wprow adzające (może d latego znalazły się w nich niekiedy skróty m yślow e podobne do w y żej w zm iankowanych). Pew nie to też było powodem , że Redakcja za decydowała nie tłum aczyć cytow anych tekstów łacińskich naw et w w y padku, gdy sam artykuł napisany był po łacinie (sądzę jedynie po ty tułach oryginałów, niestety bowiem nim i nie dysponuję).
3.5. A rtykuły zawarte w części II (333—439) teoretycznie uzupełniają część I. Ks. M. Jaworski, Przedfilozoficzne i filozoficzne poznanie Boga (333—346), w sw ych analizach dochodzi do wniosku: „Nasze przed filozoficzne poznanie Boga polega na doświadczeniu, na tego rodzaju intuicji istnienia bytu przygodnego w różnych jego aspektach, w k tó rym i poprzez który stw ierdzam y B yt A bsolutny” (345). Skoro nasze przedfilozoficzne poznanie Boga nie jest dowodzeniem , ale jest bezpo średnie, w ięc — pisze dalej Jaworski — „i refleksja filozoficzna od nośnie do problemu Boga nie będzie posiadała charakteru dowodzenia w ścisłym tego słow a znaczeniu” (346). Tak zw ane „dowody” m eta fizyczne istnienia Boga są ostatecznie „refleksyjnym i krytycznym w y kazaniem praw dziwości tego, co jest nam dane bezpośrednio” (346), a dany jest nam przygodny charakter rzeczy tego św iata, świadczący swą przygodnością o Bycie Koniecznym.
A rtykuł Jaworskiego w ydaje się w ażny i szczególnie aktualny przy najm niej z dwóch powodów: 1° autor wyraźnie m ówi, że m etafizyczne poznanie istnienia Baga nie jest dowodem w ścisłym tego słow a zna czeniu, nie podważa jednak przez to racjonalności m etafizyki. W iemy natom iast jak w ielu m yślicieli ulegało pokusie nadmiernego używ ania tego słow a „dowód”, co, przy konfrontacji ich rozważań z rygorami m etodologicznym i, doprowadzało niekiedy do niesłusznej d yskw alifik a cji w szelkich rozum owań m etafizycznych; 2° autor podkreśla, że cen tralnym m om entem przedfilozoficzr.ego i filozoficznego poznania is t nienia Boga jest bezpośrednia intuicja bytu przygodnego. Takie sta w ianie problemu m cże um ożliwić filozofii tomistycznej w ejście w tw ór czy dialog z bardzo w pływ ow ą obecnie filozofią inspirowaną przez egzystencjalizm typu Kierkegaarda i Sartre’a 6.
-Tezy Jaworskiego znajdują sw e uzupełnienie w artykule ks. S. K a m ińskiego, Zagadnienia m etodologiczne związane z filozofią Boga (380— — 403). Jednym z głów nych zadań artykułu jest uzasadnienie niezależ ności poznania m etafizycznego od poznania w naukach szczegółowych. J est to bardzo ważny głos w niezakończonej jeszcze dyskusji na tem at metodologicznego charakteru m etafizyki.
A. B. Stępień, Filozofia poznania a filozofia Boga (404—418). Autor doskonale porządkuje bogatą problem atykę zwracając uwagę „przede w szystk im na samą koncepcję teorii poznania oraz jej m iejsce i rolę w całokształcie poznania ludzikego” (404). Na najw ażniejsze pytanie, do którego zmierzał przez cały artykuł: „przy jakich rozwiązaniach teoriopoznawczych można uważać m etafizyczną teorię Boga za pozna n ie odpowiednio uprawom ocnione?” odpowiedział w praw dzie bardzo krótko, ale zasadniczo. Ta odpowiedź powinna być przedmiotem głęb szych studiów i analiz.
O statni artykuł: Z. J. Zdybicka, Problem Boga w e w spółczesnym tom izm ie (418—39) podaje w iele cennych i doskonale uporządkowanych inform acji i stanowi dobre uzupełnienie erudycyjne problem ów poru szanych w omawianym dziele, które rów nież dzięki tem u nabrało cha rakteru dobrze skonstruowanej całości.
4. Dostrzeżone usterki redakcyjne.
Spodziewając się, że Redaktor nie poprzestanie na tym dziele i pra gnąc, aby następne spraw iły czytelnikow i jeszcze w iększą radość i p o żytek, zwróćmy uwagę na pew ne — moim zdaniem — usterki re dakcyjne.
4.1. Niekiedy napotykam y na niezręczność przekładu i niejasność sty lu utrudniające śledzenie m yśli. Na przykład: prowadzi do za n iku w umysłach dużej ilości ludzi, którzy nie są naukowcami, lecz przyznają racjonalne znaczenie jedynie faktom i cyfrom, rozum ienia b y tu ” (51) — powinno być: „prowadzi do zaniku rozum ienia bytu w um ysłach itd.”. Podobne przesunięcie przedm iotu na koniec zdania zn ajdu je się na str. 69. Niezręcznie brzmi również zdanie: „Możność jakak olw iek , która jest w zględnym niebytem , pozostającym tylko w re la c ji do bytu, może być poznana.” (123) i zdanie: „poznanie przez w iarę im pliku je, przynajmniej im plicite...” (270).
P onad to pewną trudność powodują czasem nie skorygowane błędy d rukarskie, tak na przykład: s. 50, w . 21 od góry w in no chyba być „przychodzą”, lub „przychodzi się ”, a nie „przychodzi”. Podobnie: s. 129,
tia list Prolegomena to a Future M etaphysics, Chicago 1969, w ykazuje filozoficzn ą doniosłość analiz i stw ierdzeń psychologii egzysten cjali- styczn ej. Świadczy rów nież o ważności egzystencjalizm u typu K ierke gaarda i Sartre’a w form owaniu się w spółczesnej um ysłowości. Por. recen zję tej książki w niniejszym numerze St. Phil. Chr. 210—6.
w . 6 od dołu w inno być „poruszana”, a nie „poruszany”, boć przecież „racja ruchu’’ jest podm iotem tego zdania, a nie „sposób poruszania”.
4.2. Przypisy nie są robione jednolicie. Zwłaszcza staranniejszego opracowania w ym agałyby odsyłacze do dzieł posiadających polskie tłum aczenia. Tak na przykład: s. 37, przypis 13 odsyła do: J. Danielou, D ieu et nous, Paris 1956, bez w zm ianki redakcyjnej (ważnej dla pol skiego czytelnika) o tłum aczeniu pobkim . Natom iast na s. 386 przypis
6
odsyła do tego samego dzieła podając tylk o tłum aczenie polskie. P o dobnie na przykład przypisy: s. 191 p. 26, s. 194 p. 34, s. 261 p. 15, s. 386 p. 5 odsyłają do dzieł, których tłum aczenia polskie istnieją, bez podania tej ważnej dla czytelnika polskiego inform acji. N iektóre przy pisy zostały zrobione dobrze (na przykład: s. 219 p. 2, s. 252 p. 1, s. 388 p. 13) i zawarta jest w nich informacja zarówno o oryginale, jak i o tłum aczeniu polskim.N ajm niej zręcznie wypadło cytow anie tylko w oryginale tych arty kułów, których tłum aczenia stanowią treść tego tomu „Studiów” . Za chodzi to w artykule Kam ińskiego (s. 380 p. 1) gdzie cytow ane są Akta VI M iędzynarodowego Kongresu Tom istycznego bez inform acji, że n ie które artykuły Akt stanow ią zasadniczą część „Studiów ”. Podobne braki stw ierdzam y w artykule Zdybickiej (s. 421 p. 5, s. 423 p. 9 i 10, s. 424 p. 13). Oczywiście autorzy tych artykułów pracowali na tekstach orygi nalnych, bo tłum aczeń jeszcze nie było. Jednakże szkoda, że Redakcja nie uzupełniła tych przypisów. Zwłaszcza, że artykuł Zdybickiej do brze zachęca do przeczytania cytowanych artykułów, ale każe ich szu kać tak daleko, gdy są tak blisko! Natom iast odsyła do artykułu K a m ińskiego (434 p. 26), zawartego w tym tomie, a naw et podaje in for m ację o m ającym się dopiero ukazać polskim tłum aczeniu książki Borne’a, Dieu n’est pas mort (438 p. 28).
4.3. Redakcja n ie zdecydowała się na jednolite traktow anie k lasycz nych tekstów łacińskich. N iekiedy podawane są tylko po polsku (na przykład: s. 264, 276, 278, 279, 375, 427 — w tym ostatnim w ypadku nawet bez podania miejsca), niekiedy tylko po łacinie (na przykład: 257, 261/2, 266, 275, 278, 303, 304, 305, 335), niekiedy zaś zarówno po polsku, jak i po łacinie (na przykład: s. 267, 303). O czywiście niejed nolitość ta jest spadkiem po tekstach oryginalnych. D laczego by jed nak, zadając sobie tyle trudu, jakiego w ym agało przygotow anie tej znakomitej książki, nie w nieść jeszcze paru redakcyjnych ulepszeń?
4.4. R edakcyjnego uzupełnienia dla polskiego czytelnika w ym aga zwłaszcza przypis 13 na s. 119. Mowa jest tam bowiem o próbach aksjo- m atyzacji dowodu kinetycznego. Dobrze by było w spom nieć tam ks. J. Salam uchę i jego kolegów.
W zakończeniu pragnę raz jeszcze podkreślić, że dostrzeżone usterki nie zm niejszają zasadniczej wartości dzieła i w yrazić życzenie, by
uka-[29]
Z ZAGADNIEŃ M ETAFIZYKI I TEORII POZN ANIA ‘151
zaly się jak najrychlej dalsze tego rodzaju opracowania, ale, jeśli tylko to m ożliwe, wydane nie techniką malej poligrafii (choć trzeba w yrazić uznanie dla staranności), lecz w norm alnym druku książkowym i w większym nakładzie.B. D em bow ski
G romczyński W., Człowiek, św iat rzeczy, Bóg w filozofii S a rtre’a, Warszawa 1969
W literaturze filozoficznej na tem at poglądów filozoficznych Sartre’a w iele napisano. Podejm owano je z różnych punktów w idzenia. N aj częściej — jak się zdaje — zajm owano się zagadnieniem ściśle okre ślonych fragmentów całokształtu jego stanow iska filozoficznego. War to w ym ienić przynajmniej kilka w ażniejszych pozycji. I tak: Arntz J., D e liefole in de ontologie van Jean P aul Sartre, N iem egen 1960; C am pbell R., Jan P aul Sartre ou une literature philosophique, Paris 1945; Desan V., The Tragie Finale ou Essay on the Phylosophy of Jean P au l Sartre, Cambridge 1945; Jeanson F., Le Problèm e m oral e l la pen sée de Sartre, Paris 1947. Na terenie polskiej literatury filozoficz nej nie jest mi wiadomo, aby ukazała się w iększa monografia p ośw ię cona filozoficznym poglądom Sartre’a. Książka W. Gromczyńskiego pt. „Człowiek, świat rzeczy, Bóg w filozofii Sartre’a” jest przeto pierwszą w iększą monografią zapoznającą polskiego czytelnika z Sartrem, nie tylk o jako filozofem, ale przede w szystkim z jego specyfiką poglądów stanow iących trzon filozofii egzystencjalistycznej.
Autor książki, podejm ując zgodnie zresztą z tem atem trzy obszerne zagadnienia: człowieka, św iat rzeczy, Boga w filozofii Sartra, om awia je w ośm iu formalnie w ydzielonych rozdziałach, stanow iących in te gralne części omawianej publikacji. Rozważania rozpoczyna od zapre zentow ania sartrowskiej koncepcji człowieka, następnie om awia św iat b ytów natury, aby w końcu zaprezentow ać koncepcję Boga i religii. Tej ostatniej autor pośw ięca dwa końcowe rozdziały.
W omawianiu zagadnień antropologicznych w pracy w ychodzi się od stwierdzenia, że antropologia Sartre’a przeciwstaw ia się dwom ro dzajom zastanych antropologii, m ianow icie jednej, która w idzi w czło w iek u jedynie i w yłącznie fragm ent przyrody a w łaściw a jest prądom u m ysłow ym związanym z pozytyw istyczną orientacją filozoficzną, dru giej, która widzi w człowieku istotę poznającą, czystą świadomość, i jest właściwa dla K artezjusza i Husserla. Temu zagadnieniu autor p ośw ięca w specjalny sposób treść drugiego rozdziału i opatrzył go tytułem : „Sartrowska krytyka Kartezjusza i H usserla”. W rozdziale tym autor przedstawia w sposób stosunkowo w yczerpujący polem ikę