• Nie Znaleziono Wyników

Dojście do Boga

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dojście do Boga"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Leszek Kuc

Dojście do Boga

Studia Philosophiae Christianae 20/1, 131-147

(2)

DOJŚCIE DO BOGA

Profesor S tefan Swieżawski uw aża czw arty tom Dziejów filo zo fii

europejskiej w X V w ieku (W arszawa 1979, A kadem ia Teologii K a­

tolickiej, „Collectanea Theologica”, ss. 428 + 4 + 19 ilustracji) za uzupełnienie tom u trzeciego. Podejrzliw y czytelnik sądziłby, że jest to coś więcej, gdyby sławo uzupełnienie m iało się rozum ieć liniow o jako dorzucenie nowej porcji m ateriału, wiadomości, pozy zachow a­ n iu dotychczasowych sposobów ujęcia i tłum aczenia przez h istoryka

filozofii. Podejrzliwość czytelnika budzi n ajpierw sam ty tu ł tom u:

Bóg. Słowo niebezpieczne, zważywszy, co ono oznacza i oo znaczy

w badanych tekstach. C harakterem badanych tekstów w ypadnie zresz­ tą zająć się jeszcze w dalszym ciągu omówienia.

1. Rozdział szósty: Drogi dojścia do Boga jako zasada kompozycji czwartego tomu

Tymczasem jednak, do rzeczy. Szósty rozdział książki nazw ał A u to r

Drogi dojścia do Boga. Co to znaczy? Tematycznie: 1. Dowody ist­

nienia Boga; 2. Droga poznawcza i jej zakw estionowanie; 3. Dojście do Boga poprzez reflek sję n ad św iatem ; 4. Dojście do Boga poprzez własną duszę; rola w iary i m istyki; 5. Droga m oralna — poprzez wolę i uczucia; 6. Droga do Boga jako droga do szczęścia; w izja uszczęśliwiająca. W sumie około 34 stronice n a tem aty, których w y­ szczególnienie nie każe się domyślać podziału rozłącznego, a pew nie i wyczerpującego. W poszukiwaniu zasady podziału rozważmy, oo zna­ czy droga i co znaczy dojście do Boga.

Droga to słowo, którym św. Tomasz z Akwinu opasuje w Sum ie Teologii (I, 2, 3) pięć sposobów wnioskow ania, których konkluzją jest: Bóg jest. Skojarzenie teologiczne z opisem nas, żyjących, jako ludzi w drodze — viatores — narzuca się. Widokiem, k tó ry otw iera się w rozdziale szóstym jest dojście do Boga. Widoki otw ierające się z w ierz­ chołka wzniesień nie są nigdy zam knięte. Ograniczone horyzontem rozszerzają się i przem ieszczają, o czym w ie 'każdy .podróżujący sam o­ lotem. Rozdział szósty napisany jest jako dzieje piętnastow iecznych przemieszczeń. Są to w idoki dróg dojścia, a nie widoki Boga. D la­ czego 'dróg dojścia, a n ie dochodzenia? Miejsce, z którego S tefan Sw ie- żawski przekazuje w ytw arzany przez siebie opis, rozum ieć należy, jak sądzę, jako realn ą relację człowieka do Boga. U rzeczyw istnienie celów wyłącznie prawdziwościowych jest, jak pisze (280), istotnym zadaniem filozofii i teologii, a n ie jest nim .przetwarzanie obu tych dyscyplin w ideologie i w narzędzia troski duszpasterskiej oraz apo- logetycznej. Afir.macja Boga, czyli podjęcie i upraw a rzeczywistego kontaktu z Nim, to tem at i zadanie religii, której p rak ty k a jest z ko­ lei tematem duszpasterstw a i apologetyki, a w ym aga to pracy w in ­ n e j przestrzeni metodologicznej, niż filozofia i teologia. Dla n au k tych usługi ideologiczne oraz duszpasterskie i apologetyczne są najzupełniej uboczne. B rak pamięci o tym powoduje, według Swieżawskiego, skutki zgubne tyleż dla w łaściw ej upraw y filozofii i teologii, co i dla p ra ­ widłowego rozwoju życia duchowego i religijnego ludzi.

Drogi dojścia do Boga zaw arte w literatu rze piętnastow ieeznej roz­ patryw ane są więc w 'książce w edług k ry teriu m realności czyli p raw ­

(3)

dziwości odniesienia człowieka do Boga. Odniesienie to jest przedm io­ tem poznania, toteż poznawcza droga dojścia do Boga jest w roz­ dziale szóstym tem atem opisu na pierwszym miejscu. Według św. To­ masza, pisze S wieża wski, istnienie pierw szej przyczyny stanow i sam rdzeń wypowiedzi, metafizycznych. Zasadnicze pytania na te n tem at nie zm ieniają się w w ieku piętnastym w stosunku do pytań zadaw a­ nych w ciągu przynajm niej, dw u stuleci, poprzedzających. Dotyczą one przede w szystkim oczywistości lu:b nieoczywistości dla nas istnienia Boga.

Idzie zatem o sens ta k zw anej ratio A nzelm i nazw anej w później­ szych przekształceniach dowodem ontologicznym. Idzie też o rozum ie­ nie słow a dowód oraz o przysługującą dowodowi czy dowodom is t­ nienia Boga pewność. W dowodach .klasycznych dokonały się od koń­ ca X III w ieku niepozorne przeobrażenia w ynikłe z procesu degrada­ cji m etafizyki i w zrastającej potrzeby kontaktu poznawczego z rzeczy­ wistością istniejącą konkretnie (261). In telek t człowieka w drodze odznacza się, i to przyjm ują wszyscy, brakiem intuicyjnego oglądu Boga. J a k i stąd wniosek co do oczywistości zdania „Bóg istn ieje”? Była­ by to w 'każdym przypadku oczywistość produktu poznania — zdania, przyjmowanego bądź to jako aksjom at w dyskursie zgeometryzowa- nyni, wywodzącym się od R ajm unda Lulla, a osiągającym szczyt w tekstach M ikołaja z Kuzy; bądź też, byłoby zdanie „Bóg istnieje” oczywiste w w yniku przyrodzonej kontem placji, jak u Mansyliusea Picino, d la którego istnienie Boga (i ogląd jego n atury) danse jest w każdym praw dziw ym poznaniu dotyczącym idei, nie będącym je­ dynie m niem aniem o pozorach danych w poznaniu zmysłowym (266). W pierw szym przypadku oczywistość zdania „Bóg istn ieje” byw a czę­ sto założona godząc się dobrze z przyjm ow anym przez w ielu autorów , jak P io tr z Affly (264), prawdopodobnym charakterem tego zdania.

Poznawcza droga dojścia do Boga otrzym uje więc w XV w ieku postać venatio de uno per logicam drogi m atem atycznologicznej, a da­ lej, postać now ej refleksji nad św iatem w idzialnym jako całością, bądź też postać poszukiw ania Boga poprzez w łasną duiszę, przez iwiarę i m i­ stykę. Obie postacie drogi poznawczej byw ają też kwestionowane, każ­ da z odimiennych powodów. W neoplatonizm ie M ikołaja z Kuzy, p rzy j­ mującego istnienie Boga za aksjom at, a penetrującego w edług pro­ gram u uczonej niew iedzy Bożą n atu rę dyskursem matematyazmalogicz- nym, jak i - neoplatonizm ie florenckim projektującym dochodzenie do Boga drogą przyrodzonej kontem placji, um acnia się prześw iadczenie o zasadniczej niew ystarczalności poznawczej drogi dojścia do Boga. Skazani jesteśm y n a teologię negatyw ną, tw ierdzą nie tylko wspom­ niani już M ikołaj z Kuzy i Marsyliuisz Picino, ale również i konty­ nuatorzy nom inalizm u: P io tr z Ailly, G abriel Biel. Analogię w poz­ naniu (bytowa ulega zapomnieniu) tra k tu je się raczej jako przesz­ kodę niż jako pomoc w dojściu do Boga. Filozofię Boga Tomasza z A kwinu rozum ie Pico deila M irandola głównie jako apofatyczną (270), a ludzie z sam ej szkoły tom istycznej, n a .przykład Franciszek S ilvestris z F e rra ry (271) podkreślają niew ystarczalność naszej w ie­ dzy o Boigu. Je j postać, jak pisze Swieżaiyski, intraw ertyczna, inspi­ row ana program em poznania Boga i dojścia doń w głębi własnego ja, — cognoscere séipsum oraz redire in seipsum Pica della Miirandola, nie bez związku z kabałą, hermetyzmeim i m agią (278), zakw estiono­ w a n a zostaje jako w ym ysł ludzkiej w yobraźni na przykład przez

(4)

Mikołaja z Clamanges z pozycji w iary i O bjaw ienia danych w Piilś- mde św. (278). Zakwestionowanie to zaś dzieje się jeszcze w yraźniej w mistycznej teologii efektyw nej o odcieniu sk ra jn ie fideistycznym , uprawianej przez kartuzów (Wiiincenty z Aggsbach, M ikołaj Kempf), a skierowanej przeciw akcentow aniu czynnika intelektualnego w m i­ styce (Gerson, Kuzańczyk, M ankwardt).

Zapisanie n a inowo choć bez szczegółów T e l a c j i S tefana Swdeżaw- skiego o losach poznawczej drogi dojścia do Boga w filozofii XV ■wieku upoważnia do tego, b y wyodrębnić główne sposoby opisu oraz interpretacji hiistorycznofilozoficznej, w ystępujące w tym fragm encie, a jak sądzę, w całym też rozdziale i w całej książce. W ystępuje więc opis historyczny składający się z w ielu elem entów jak selekcja m a­ teriału zawartego w zbadanej historiografii, a (pośrednio, w tekstach autorów piętnastowiecznych; jak hojne operowanie przeciw staw ienia­ mi w zestaw ieniu w ydarzeń w ażnych filozoficznie, a także k o n tra ­ stem w obrębie jednego w ydarzenia. W ystępuje seria zabiegów henme- neutycznych tłum aczących w ybór tekstów — m ateriału opisu, tłu m a­ czących dalekie n ieraz i zaskakujące trafnością (to jest w łaśnie ta k ­ że zabieg henmeneutyczny) kojarzenie elem entów opisu. W ystępuje uznanie za praw dziw e pew nych rozstrzygnięć filozoficznych, w odnie­ sieniu do których analizuje się rzeczywistość filozoficzną XV w. Ubocz­ nie występuje rów nież kod wyznaw cy chrześcijanina katolika, co jest zrozumiałe wobec mnogości problem atyki granicznej m iędzy filozofią a teologią, wtiarą i religią. Sposób w yjaśnień, który nazyw am sapien- cjalnym, jest sposobem produkow ania uogólnień, podsumowań, sądów przekrojowych, zdecydowawszy uprzednio jako pierw sza i definityw ­ n a instancja o wyborze tekstowego m ateriału. Do czego dorzucam kod prowizoryczności i p ro jek tu : zdania będące alu zją do dysponowalne- go stanu badań i usilnym projektem ich dalszego prow adzenia co do pytań i domysłów czynionych nieodparcie.

Człowiek n ie rezygnuje z tęsknot i dążeń tkw iących w rdzeniu je ­ go osobowości, a dotyczących podstawowego w arunku usensowniemia tragicznej egzystencji. Tak głosi przepisana z książki <2(83) sapiencjał- na reguła ^myślenia w artościam i” w odniesieniu do Boga. Eros neo- platoński :i miłość chrześcijańska, to nie to samo co do znaczenia, jed­ nak zbliżają je do siebie w ątk i wspólne. Woli i uczuciom przypisy­ wane byw ają funkcje poznawcze: amor est cognitivus et cognitio

amorosa Gersona <284). Droga m iłości do Boga jest, w ykorzystując

poznanie, chcenie i afekt, pełniejsza i bezpośredniej sza od drogi kon­ templacji. Dla M ikołaja z Kuzy miłość zdaje utożsamiać się z pozna­ niem. Według R euchlina do poznania Boga, obok m atem atycznych i lo­ gicznych, prowadzą praw dy m oraine. O wyższości m iłowania Boga nad poznaniem Go piszą Ficino, Gristoforo Landino, Lorenzo d e ’ Me­ dici ii Pico della M irandola. B ernard Wagging staw ia dulcedinis expe­

rimentum ponad inquisitionis argum entum , a Jo h n Golet uznaje, scep­

tycznie, drogę m iłości za otw artą i tam , gdzie zam yka się droga poz­ nania (285m). W szystkie drogi pow rotu do praźródła — prajedmi są drogami miłości. Perspektyw a Tomasza z A kwinu była inna: w Bogu mdłość tożsama jest z Bogiem, miłość w śród ludzi jest też miłością osób. U autorów piętnastow iecznych zdaje się przeważać koncepcja gradualistycznie pojętej miłości (kosmicznej.

Jak dotąd, hemmeneutyczne zestaw ienia i przeciw staw ienia dokony­ w ane w konstrukcji tekstu badanego rozdziału pozwalają m niemać,

(5)

że drogi dojścia do Boga są [próbami opowiedzenia -realnej r e la ­ c ji człowieka do Boga, a więc zachow ują pierw iastek filozoficzny n a ­ w et w skrajnym przypadku miistyiki afektyw nej kartuzów , jeśli już nie dadzą isiię w prost zaliczyć do filozofii Boga. Talkże i droga m oralna, droga miłości i afek tu są z p unktu widzenia badającego je historyka filozofii poznawczymi drogam i dojścia do Boga, przy czym ilość py­ ta ń i aspektów dotyczących poznawczej drogi dojścia sta je się nie­ pom iernie duża. Filozofia Boga w XV wieku odsłania się jako bogac­ tw o le k tu ry tekstów wcześniejszych (św. Augustyna, Boecju-sza, św. Bonaw entury, św. Tomasza, Platona i Plotyna, nie mówiąc już o Piś­ m ie św.) pisanych ciągle n a now-o w przeróżnych kom binacjach raczej, niźl-i kom entowanych. D egradacja m etafizyki powoduje w ystąpienie ujęć probabilistycznych, a więc uzależniających uznanie za praw dę od statystycznego rachunku zdań, samego istnienia Boga, co jednak nie zmniejsza napięcia intelektualnego w poszukiwaniu intelektualnych także dróg dojścia do Niego.

Klim jest Bóg jako w ielki tem at filozofii -europejskiej w w ieku XV? P y tan ie to uważam za zasadę konstrukcji szóstego rozdziału. Stanow i ono zasadę nierozłącznego i niewyczerpują-cego podziału -dróg dojś­ cia -do Boga. Odpowiedź proponow ana w tym rozdziale też nie jest w yczerpująca. Oiąg dalszy odpowiedzi znajduje się w dwóch n a ­ stępnych rozdziałach. Sposób napisania rozdziału szóstego jest jednak pierwszym istotnym w ejściem w analizę piętnasto-wdecznego m ateriału filozoficznego za pomocą pytania, Kim jest Bóg? — N ajradykalniej pojęte -drogi dojścia -do Boga, w których -kwestionuje się in telek tu al­ ne zdolności człowieka, zdają się jednak ni-e podawać w w ątpliwość konkretnej rzeczywistości Boga. A kcentując Boga jako w artość, d-o k tó ­ rej człowiek dochodzi w ysiłkiem m oralnym , afektem i miłością, ni-e odbiera się Bogu pozycji rzeczywistego dobra, choćby pewne prze­ słanki m etafizyczne kazały wzdragać się przed utożsam ieniem rzeczy­ wistego dobra z bytem. Hemmeneutyczną regułą tłum aczenia tekstów piętnasłowieciznych okazuje się rozum ienie wypowiedzi pozornie n a j­ dalszych od onłdteołogii (np. coincidentia oppositorum Kuzańczyka) jak-o m ówiących o Bogu rzeczywistym i konkretnym , z którym czło­ w iek znajduje się w osobowej relacji realn ej kultyw ow anej przez poznanie i miłość.

Obecność, choćby w uw ikłaniu, elem entu poznawczego w drogach dojścia do Boga okazuje się dla historyka filozofii znakiem rozpoz­ nawczym tego w łaśnie realnego i osobowego c h arak teru dojścia czło­ w ieka do Boga. W-idać to n a przykładzie ostatniej z przedstaw ionych przez S tefana Swieżawskiego w rozdziale szóstym dróg. Öroga do Boga jest drogą d-о szczęścia. Co jest istotą tego szczęścia? Fruitio — radosne posiadanie doskonałego dobra, czy visio — kontem placja isto­ ty Boga? Wielowiekowe debaty n-а te n tem at spraw iły, że piętnasto- wieczne odpowiedzi są wyważone i u n ik ają jednostronności. Rzeczą historyka filozofii jest raczej badać zmienność akcentów w stru k tu ­ ra c h odpowiedzi, co A utor czyni przechodząc długą listę oddalonych od siebie postaci XV w. (289n). Także i Gerson u p atru jący za św. B onaw enturą szczęśliwość ostateczną w miłości serafickiej nie w yklu­ cza bynajm niej cherubińskiej -kontemplacji (292). Szczęśliwość zbawio­ nych, ikres dróg dojścia do Boga, jest w łonie dyskusji teologicznej pytaniem filozoficznym z jeszcze jednego powodu. Oglądanie Boga tw arzą w tw arz jest ekstatycznym natężeniem ludzkiego poznania

(6)

i ludzkiej miłości, jak chciał Duns Szkot i wszyscy n a ogół neopła- tonicy XV wieku, czy też wym aga nowych nadprzyrodzonych uzdol­ nień człowieka zwanych przez śiw. Tomasza ii tom istów , także w XV wieku, św iatłem chw ały? W pytaniu tym do ostatecznego radykalizm u dochodzi nie tylkó koncepcja dtróg dojścia do Boga lecz i tramscen- cja Boga: Kim jest Bóg? — Jest O n czy nie jest pierw szym i osta­ tnim w nieprzerw anej serii bytów lub dóbr? Do Ostatecznego ra d y ­ kalizmu dochodzi także pytanie o analogię m iędzy Bogiem a stw orze­ niem: dotyczy ona, czy też nie, dogłębnej odrębności w porządku by­ tu, a nie tylko w porządku poznania?

2. Rozdział siódmy: Bóg: Jego natura i przym ioty. R yzyko mono­

teizmu filozoficznego

filozofia Boga w w ieku XV to lek tu ra ciągła w ielu w ielkich te k ­ stów dawnych i nowoodkrytych, a zarazem w ieloraka lek tu ra każ­ dego z tekstów . Opis tego procesu w rozdziale siódmym4·wskazuje na niebezpieczeństwo m onoteizm u filozoficznego .w odniesieniu do tem atu: natura Boga, podczas gdy w ielu autorów współczesnych porusza ów motyw zagrożenia przez monoteizm antropologii i k u ltu ry (ze zna­ nych mi: Wolfgang Bartholom äus, Roland Bathes, Stanislas Breton, Henry Gortain, Jü rg en M oltmann). Odpowiedź na pytanie Kim jest Bóg? zależy od ustaleń co do poznawalności boskości i co do orze­ kania o Bogu. Dokonują się w XV w ieku próby różnych nowych re ­ gulacji języka wypowiedzi o Bogu jedynym , przed których nieciągłoś­ cią z trad y cją teologiczną przestrzegał G erson (297). Według Ja n a Ca- preolusa sławo Bóg zdaje isię oznaczać istotę lub n a tu rę Boga — bos- kość, a konotować — niepoznawalnego dla nas zupełnie Boga jako samoistny podmiot boskości. Boskość byłaby zaś — według Reuchli- n a — do określenia wyłącznie negatyw nie jako „nie — coś” (298), Kuzań- czyk natom iast sta ra ł się tę przestrzeń negatyw ną w ypełnić kom pli­ kacją przeciw ieństw w prow adzając obok m a xim u m om nium actus w naturę Boga — możność pojętą jako możliwość logiczną — possibilitas

absoluta nazyw ając Boga ponadto form a form arum (300). Że zaś

okhamiści trak to w ali Boga jako byt jednostkowy, substancję, toczyła się zatem d eb ata nad przynależnością Boga do arystoteüesowskdch k a ­ tegorii bytu, czemu 'przeczyli tomiści, tak że w brew florenckim neo- platoniikom, dla których Bóg (był substancją jako ,morze by tu ”. J a k ­ kolwiek tom ista P io tr N igri sprzeciwia się przynależności Boga do k a ­ tegorii to mówi o n jednak, że Bóg jest praedicam entum totius esse — kategorią wszelkiego bytu (304).

Jakież jest więc najw łaściw sze im ię Boga? K uzańczyk chce, jak się zdaje, zastąpić ipsum esse Tomasza z Akwinu w ym yśloną przez sie­ bie nazwę POSSEST, k tó ra m a znaczyć utożsam ienie w Bogu możności z aktem. Jest to nazrwa, czy n aw et przenośnia (posse cum addito,

imago est ipsius esse quo nihil simplicius) dość bliska, jak powiada,

Boga stosownie do ludzkiego o Nim pojęcia (299). Inni autorzy te k ­ stów filozoficznych w w ieku XV tr a k tu ją o im ieniu czy imionach bożych w powiązaniu z tem atyką doskonałości; przymiotów i idei w Bogu. W najbardziej stanowczym skrócie w ygląda to tak, że chrześ­ cijanie i wyznawcy mozaizmu u praw iali tę dziedzinę w w yraźnym lub domyślnym przeciw staw ieniu do m onoteizmu absolutnego w yznaw ­ ców religii m uzułm ańskiej. S krajnie w ypow iadali się kabaliśei żydow­ scy i chrześcijańscy (Reuchlin, Pico), palam iści wschodm ochrześcijańs- cy i zwolennicy realizm u pojęciowego n a Zachodzie (Bradwardine,

(7)

Wyclef, Hus) przyjm ując rzeczywistość energii czy przym iotów bo­ skich pośrednich jakby między Bogiem a światem. Jednakże naw et okhamiiśoi, zdecydowanie tem u przeciwni, liczyli tezę miomioteizirftu dio jedynie prawdopodobnych na gruncie filozofii (312), a tomiśoi przyj­ m ow ali liczne boże przym ioty stanow iące w Bogu jedność, dające się jednak m yślnie rozróżnić z uw agi na wielość re la c ji m iędzy świa­ tem i człowiekiem, a Bogiem. W yraźnie ujaw nia się ta różnica stano­ w isk metafizycznych w sporze o przysługujące Bogu poznanie. Jeśli Bóg jesit sam am yślącą ,się m yślą, światłem , to w yprow adzając wnioski po neoplatońsku boskie znamię przypisuje się wszelkiemu światłu i poznaniu m ającym w Bogu sw e pierw szt źródło (316). Lufo też, bro­ niąc się przed zatarciem granicy między Bogiem a stworzeniem, tw ie r­ dzi się (Capreolus), że w sposób doskonały i tożsam y poznaje Bóg siebie samego, w sobie zaś widzi doskonale idee rzeczy, w nich z ko­ lei w szystkie bez w yjątku by ty stworzone (319).

Ze źródła arystotełizimu pochodziły w XIV i XV wieku nie tylko różne argum enty ograniczające zasięg poznania boskiego, ale przede w szystkim zasięg m ocy bożej co prowadziło do m ówienia o Bogu, że jest fin iti vigoris. Stanow isko przeciwne, że Bóg jest infiniti vigoris, — nieskończenie wszechmocny, jako akcent główny w filozofii Boga, za­ początkował Duns Szkot, w re flek sji zaś wywodzącej się od Oikhama wszechmoc boża sta je siię doskonałością naczelną, w yróżniającą Go od stworzeń. W w ieku XV te n rys n au k i o Bogu nazywa się nova in­

ventio (320). Je j rzecznikiem jest Gerson. Okhamliścd głoszą wpraw dzie,

że boża wszechmoc jest filozoficznie tylko prawdopodobna, a jest praw da w iary. Dokonują wszelako mocnych analiz wszechmocy d w ol­ ności Boga. Licet Deus sit necessario omnipotens, tam en contingentes

est omnifaciens, pisze Biotx z Aiiily (322), co znaczy, że wszechmoc

przysługująca Bogu z konieczności zespolona jest w Niim z radykalną przygodnością, całkow itą wolnością w e wszystkim , co czyni. L uter pow'ie stoi la t później, że Bóg jest heroicus et sine reguła. A wide i wolność, w raz z wszechmocą, stanow i przym iot boży istotny — prze­ ciw wszelkim poglądom determ inistycznym , trak tu jący m Boga w osta­ tecznej konsekw encji na (modłę umysłu działającego z m atem atyczną bezbłędnością ii koniecznością.

Trzeba stw ierdzić zm ianę obrazu, w ielkiej m etafory Boga, w obrę­ bie nova inventio. Nieodłączną cechą Boga osobowego jest nie tylko poznanie, ale i wolność. Wolność tę akcentuje Pico della Miraindola, G abriel Biel pusze o libertas gloriae, zaś Ficino przypisuje Bogu na pierwszym m iejscu wolę i miłość, a niejako na drugim — intelekt i mądrość (324). Lorenzo Valla k rytykuje iBoecjusza za to, że .stwier­ dza on apotrię m iędzy wszechwiedzą i wszechmocą Boga a wolnością ludzką; sam Valla opowiada się .za niekrępow aną niczym wolnością człowieka oraiz za wolnością, jako zasadniczym obok dobroci przym iotem Boiga. Bóg jest miłością, dobrem i pięknem sam ym w sobie — głoszą zarówno neoplatoinicy florenccy jak i kontynuatorzy ofchamizmu. Wol­ ność Boga jest przymiotem fundam entalnym , zaw iera się w pochodzą­ cym przynajm niej od Dunsa Szkota, a kom entow anym obszernie przez akham istów odróżnieniu woli bożej tożsam ej z Bogiem — voluntas

beneplaciti, n ie uzależnionej od niczego — od znaków woli bożej d a ­

nych w przykazaniach i rad ach — voluntas signi. Koncepcja Boga — wolności przeciw staw iała się detemminizmowi „m atem atycznej bezbłęd­ ności” w Bogu, k tó rej rzecznik, Tomasz B radw ardine, rozciągał tę

(8)

naturalmernetematy-ezną konieczność także n a działania 'stworzeń, ja k ­ kolwiek w dziele swym pod znaczącym tytułem De causa Dei contra

Pelagium..., zastrzega się i on tak że non est ratio nec ulla le x neces­ saria in Deo prior eius voluntate (323).

Teologia Boga-miłośoi oraz libertas gloriae zdaje się ograniczać w kontekście doktrynalnym X V wiieflcu ryzytko m onoteizmu pojętego w sensie deteimiiiniizmu .przyczynowego w Bogu sam ym (causa Dei), oraz konsekwentnie w stw orzeniu. Z drugiej strony, przesunięcie w debacie 0 naturze Boga akcentu z esse Tomasza z Akwinu, (które w yjątkow o jedynie pojm ow ali autorzy X V rw. jako rzeczyw iste istnienie, na zain­ augurowaną przez D.uinsa Szkota za św. Anzelmem i św. Bonaw enturą koncepcję nieskończoności (intensywnej Boga jako M axim um powoduje, że niebezpieczeństwa zaw arte w m yśleniu monoteistycznym rozw ijają się po czternastow iecznej linii E ck h arta — u M ikołaja z Kuzy, a także 1 u Ficiina. Według ikuzańczyka celem teologii m istycznej jest w nika­ nie w nieskończoność. Nieskończoność intensyw na jako figura istoty Boga powraca w różnych przebraniach. Rajm und Slibiuda pisze o prze­ świecającym przez esse m undi blaislku ipsum esse aeternum (330), w czym z tem atem nieskończoności kojarzy się niezmienność i trw ałość. Jan de R ipa przypisuje Bogu w duchu szkotystyczmym im m ensus g ra ­ dus entis (329), a Plico dédia Mirandoda pow tarzając form ułę św. To­ masza o Bogu ipsum esse dodaje, iż Bóg jest ente aliquid superius (331). Nawet tomiśoi podejm ują problem atykę niieskończonościową. K a­ jetan -pisze o Bogu, że jest super ens et super unum , a Franciszek Silvestris z F e rrary odróżnia Boga jako jedyne esse substistens od

esse w sposób w prow adzający jakgdyby całkow itą przerw ę poznaw­

czą. Może na tak ie w łaśnie sposoby szukała również piętnastowieczna teologia niieskończonościową w yjścia z m onoteizmu jednoznaczności, z -narzucania Bogu kodyfikacji antycznych esemcjalnych, a więc po prostu — z -ontoteol-ogii istoty?

Piętnastowieczna kontynuacja dociekań nad troistośoią w Bogu do­ konuje się w dw u kierunkach, ze względu ma wspom niany już kon­ tekst dialogu z wyznaw cam i mozaizmu oraz religii m uzułm ańskiej i

ze względu na wzbogaconą ilościowo, a także pod względem ciągło­

ści, lekturę tekstów starożytnych. W te j sy tu acji należało wykazać przede w szystkim w ystępow anie zalążków try n itam eg o -pojmowania Boga w tekstach m ędrców i filozofów .pogańskich. N astępnie w yka­ zać, że itroistość w Bogu pod pewnym przynajm niej względem, jak­ kolwiek jes-t praw dą i tajem nicą w iary chrześcijańskiej, należy jed­ nak do zalkresu badań filozoficznych. O,ba razem u siłu ją wykazać iż troistość Osób Inie podważa przeświaidc,zenla o Bogu jedynym i w istocie sw ej pr-ostym. Loci com m unes etanow i w .pewnych -kręgach przypisywanie teologii try n ita rn e j tekstom starożytnym jak Fragm en­ ty orfickie, zjaliczame podówczas dio 'ta k zw anej teologii pierw otnej —

prisca theologia. Nie b ra k autorów broniących Platona przed zarzutem

(!) nieznajomości -prawdy o Trójcy Świętej. Bessarion tw ierdzi na przykład, iż o przeczuciu te j praw-dy świadczy w yjątkow o żywe poj­ mowanie Boga przez Platona (334). Symphonien Oham pier sta ra się uwolnić Platona -o-d odpowiedzialności za pochodzenie z jego filozofii niektórych herezji trym itarnych, w edług Jerzego z T rapezuntu zaś Arystotelesowi objaw ił się Bóg -j-albo jeden Ί troisty. M iała się też przechowywać nauka try n ita rn a w niektórych księgach należących do

(9)

trad y cji żydowskiej oraz m iała bywać ona przekazyw ana w ustnej tra d y cji kabalistycznej. M otywem stałym w tekstach n ajw y b itn iej­ szych rów nież autorów piętnastowiecznyoh są tria d y .pojęciowe w y­ wodzące się od św. Augustyna, a ogólniej z neoplatonizm u. Troistość neoplatońska: principium — m edium — finis przyjęła się już w X III wieku odzw ierciedlając potrójną przyczynowość (platońską i neopla- tońską: .sprawczą, wzorczą i celową. Je j przekształcenie w arystote- lesowiskie cztery przyczyny przez św. A lberta Wielkiego dokonywa się jednak pod znakiem przyczyny wzorczej obejm ującej swym zasię­ giem przyczyny form alną i m aterialną. Nie bez oddziaływania pism św. A lberta rozważa trina unitas w Bogu (której cześć boską oddaw ał P i­ tagoras) w e w łaściw ym sobie m atem atyzującym stylu Mikołaj z K u­ zy: unitas, aequalitas, connexio, nieco zaś starszy od niego Heiime- ryk de .Campo zajm uje się również obszernie triad am i analizując m ię­ dzy innym i i tę, dobrze od późnej starożytności znaną w wykładzie n au k i o Trójcy Św iętej: esse — vivere — intelligere. Szerokie od­ działywanie pism Pseudo-Dionizego utw ierdza w ątek trynitairny w układzie i stru k tu rze hierarch! niebieskiej — chórów anielskich, a także hierarchii .kościelnej.

Szkotyści głosili śmiało i odważnie, że czynnikiem konstytuującym boskość jest .nieskończoność, której w ew nętrznym sposobem bytow a­ nia jest troistość Osób. J a n z Segowid posuwa się ta k daleko w za­ kwestionow aniu monoteistycznego w ykładu o Bogu, że tw ierdzi: w e­ w nętrznym sposobem bycia Boga nie jest jedność lecz troistość (337). Ufilozoficznienie badań trynitarnych, widoczne też u M ikołaja z K u­ zy, um acnia się przez w prow adzenie argum entu, iż Bóg nie troisty byłby bezczynny przed stworzeniem świata. N atom iast Tomasz de Vio K ajetan utrzymuje« stanowczo za Tomaszem z Akwinu, iż n au­ ka o Trójcy Świętej, bez żadnych przesłanek z przyrodzonego poz­ nania intelektualnego, .pochodzi jedynie z Objawienia danego w P iś­ mie świętym. Stanowisko tom istyczne doprowadzi w w iek później w procesie kodyfikacji program u nauczania teologii i podręczników do­ gm atycznych do ścisłego odgraniczenia tra k ta tu o Trójcy Św iętej od tra k ta tu .o Bogu jedynym. W w ieku piętnastym jednak w ielorakie próby filozofowania o Bogu troisiym są między innym i świadectwem przemieszczenia centrum w ykładu z monoteizmu absolutnego w stylu m uzułm ańskim w kierunku zajm ow ania się Bogiem żywym, którego niezm iernie bogata rzeczywistość stanow i tyleż przedmiot, kierunek i szkołę kontem placji (co w w iek później ujaw ni em inentnie w w iel­ kiej m istyce hiszpańskiej św. Teresa z Avila i św. J a n od Krzyża), co i regułę w yjaśniania wielości i urody stw orzeń do tyła p lu ralisty ­ cznie, o ile pozw alał .na to monistyczny w gruncie rzeczy model m y­ ślenia triadam i. Inicjatyw y piętnastowieczne otrzym ują nieoczekiwa­ ną kontynuację, żeby wspomnieć tylko w ydarzenia filozoficzne XIX wieku, a w śród nich Hegla i .inne odm iany dialektyki oraz różne w e r­ sje ewoiucjoniizmu.

Zakwestionow anie monoteizmu absolutnego nie naruszało W XV wieku fundam entu filozofowania w .kręgu inspiracji chrześcijańskich o Bogu jako jedynym d prostym w swej naturze. Znamiennym św ia­ dectwem filozoficznych także dążeń do utrzym ania nauki o Bogu je­ dynym i prostym w troistoścd Osób jest d e k ret Soboru Florenckiego (1439—1442): In Deo omnia sunt u n u m ubi non obviat relationum op­

(10)

w Bogu 'realnie relacji pochodzenia oraz ich myślnego odniesienia do jednej i niepodzielnej istoty Boga uraista do rzędu głównych zainte­ resowań epoki. Szkotyśoi, w raz z nim i m in . zwolennicy albert yzmu, lalizmu, wyklefizmu i husytyzm u słormi są rela c je pochodzenia róż­ niące m iędzy sobą Osoby boskie interpretow ać jako przysługujące Osobom właściwości ,podczas gdy teologowie nomdinalizujący nie uz­ nając rzeczywistości jakichkolw iek relacji sam e Osoby boskie uzna­ ją za uzasadnienie w ystępujących między nim i różnic. Uznanie przez św. Tomasza i tom istów sam oistnych a przeciw staw nych relacji za guasimetafizyczną form ułę trym iiarną przyjęło się jako oficjalna w y­ kładnia dogm atu już od soiboru w e Florencji. Tomistyczną teoria re ­ lacji samoistnych pozwoliła zwolennikom jej zająć syntetyzujące sta­ nowisko w sporze o współwystępowamie w Bogu troistości Osób (a także rozm aitych doskonałości bożych) z bezwzględną jednością, je- dynośoią Boga i niezłożonością jego natury. Relacje pochodzenia róż­ nią się od n a tu ry Boga m yślnie, ale z podstaw ą w nieprzeniknionej dla mas rzeczywistości Boga. Została wówczas osiągnięta niezm iernie płodna w kulturze, a pośrednio też i w filozofii, form uła monoteiz­ mu otwartego (w Ewangelii nazyw a się to odróżnieniem ducha od litery), in te rp re ta cja rzeczywistości Boga jedynego lecz nie d ające­ go się zamknąć w jakim kolw iek jednym pojęciu.

3. Tom czw arty — rozdziałem z historii m etafizyki

Jak napisany jest czw arty torn Dziejów filozofii europejskiej w XV

wieku? Należałoby spytać jeszcze radykalnej : czy jest napisanym

tekstem, a nie tylko m niej lub bardziej pospiesznym zapisem szere­ gów zdań, które w ydaw ały się ważne? Otóż niewątipliiwie, jest to tekst

napisany. Przesądza o ty m zabieg, który nazw ałem kodem sapiancjal-

nym. Jest on obecny jako fragm enty tek stu odznaczające się szczegól­ ną urodą, ja k choćby ten, w ybrany na pierw sze wejrzenie: „Dla kogoś (...), kto k ie ru je się raczej kształtem i brzm ieniem wyrazów, nie do­ cierając do ukrytych w nich wieloznaczności, mogłoby słownictwo F,i- cina prowadzić (...) do wniosku, że pojm ował on, podobnie jak ofcha- miśai, Boga jako jednostkow ą substancję... Wiemy jednak dobrze, że mamy tu do czynienia z w izjam i rzeczywistości radykalnie różny­ mi...” (303). Kod sapiemcjalny u jaw nia się też w ielorako decydując o wyborze tem atów do omówienia, sterując w yjaśnieniem m ateriału i kompozycją całej książki. Kod sapiencjalny ująć by m ożna w tym przypadku jako styl osobistego zaangażowania się w tek st, co sprawia, iż jest on ta k bardzo czytelny mimo (a może dzięki?) po­ wtórzeń, skłonności do stylistycznych pleonazmów i budowy zdań r a ­ czej kolokwialnej (wszyscy wiedzą jak św ietnym jest S tefan Swie- żawski w ykładowcą i mówcą), n ie zawsze zatroskanej o puryzm i o r­ todoksję gram atyczną i stylistyczną.

Co ujaw nia spis rozdziałów czwartego tom u jako ważnego fragm en­ tu dziejów m etafizyki? W książce Zagadnienie historii filozofii (W ar­ szawa 1966, PWN) napisał Profesor Swieżawski, że w historiografii fliozofii w ystępuje obok typologii filozoficznej rów nież inny, jak uogólnienia socjologiczne, ekonomiczne, artystyczne, religijne.., a to z racji bliskiego ic h związku z badaniam i historyka filozofii (692). Dzieje się ta k w om aw ianym tom ie czwartym . Rozdział pierwszy zaj­ muje się religijnością epoki. Rozdział drugi nasileniem fideizmu oraz wpływem św. Augustyna. Rozdział trzeci postaw am i doktrynalnym i j światopoglądowymi. Co wnoszą te trzy rozdziały w prow adzające i w

(11)

jak i sposób m odyfikują zaw artość trzech końcowych rozdziałów bę­ dących właśoiiwym omówieniem filozofii Boga w w ieku piętnastym ? Co się tyczy religijności epoki, zajm uje się A utor kolejno 1. Niektó­ rym i cecham i charakterystycznym i ówczesnej religijności; 2. Devotio m oderna; 3. Przejaw am i postaw y ekum enicznej; 4. Przejaw am i k ry ty ­ k i religii chrześcijańskiej i próbam i jej obrany; Różnymi orientacja­ mi w mistyce. Idzie o uchw ycenie tego aspektu życia religijnego XV w., — życia wewnętrznego, duchowości, duszpasterstw a, 'm istyki lub kultu, k tó ry w skazuje na ich bezpośredni lu:b pośredni związek z ówczesną problem atyką doktrynalną, z żywą wówczas tem atyką fi­ lozoficzno-teologiczną, na ożywianie te j tem atyki. (15).

■ W yraźne zarysow anie przeciw staw ień znam ionujących życie relig ij­ ne epoki (Magister contradictionum zwany był J a n W eser z G ansfort, uczeń Tomasza a Kempis, w ybitny w spółtwórca devotio m oderna) wiąże się -przy niew ątpliw ej ciągłości różnych trad y cji w chrzecśijań- skiej religijności łacińskiej, z w ystąpieniem tego, co nowe. Non est

nisi una religio in ritu u m varietate napisał w iroku 1453 Mkołaj z K u­

zy. Nowość w ystępow ała zarówno w w ykształceniu się różnych poj- m owań religijności uczonej (neoplatonicy florenccy, lulliści), jak i w różnych odmianach now ej pobożności, od Gersona przez B raci życia wspólnego w N iderlandach, aż po augu/stdanów i franciszkanów w Europie środkowej. W zrastająca i zmieniona funkcja kaznodziejstwa upowszechniającego chrześcijaństw o pogłębione i zidnyw idualizowane, upowszechnienie m istyki, przy czym tek sty kaznodziejskie i pisma będące różnym i teoriam i m istyki i mistycyzm u stają się jednym z n a ­ czelnych źródeł do poznania filozofii Boga, zaw artej w nich często w uw ikłaniu, w kontekście w skazań o ch arak terze w oluntarystyeznym i afektyw nym . Równocześnie wzmaga się pojm owanie religii i relig ij­ ności jako o tw artej względem innych postaci monoteizmu — żydow­ skiej i m uzułm ańskiej, a także hellenistycznego połiteizmu, to ostatnie w zakw estionow aniu religii monoteistycznych przez Pletoma czy Pom- ponazzi’ego. Ze strony czynników kościelnych, w raz z program em ary- stotelizm u chrześcijańskiego, rozw ija się też zwycięsko, patrząc z p er­ spektyw y niezbyt dalekiej przyszłości, n u rt monoteizmu zam knięte­ go, integrystycznego, jako obrona chrześcijaństw a i jego unikalności przed minim ałizm em ideolog! powszechnej zgody religijnej.

W rozdziale drugim dow iadujem y się najpierw o rozpowszechnie­ niu się w Europie łacińskiej XV wieku, i to w różnych postaciach, postawy fideiistycznej. Mowa o obronie w iary, której zdaje się za­ grażać przeintelektualizow anie, oraz o wzroście napięcia między sfe­ ram i w iary i rozum u, w wyniku czego następuje 'kurczenie się stą- nu posiadania filozofii. Nieśmiertelność duszy, czy naw et istnienie Boga, jak u P io tra z Ailly, zaliczane byw ają do praw d w iary zu­ pełnie lub praw ie niedostępnych dowodzeniu rozumowemu. Mamy tu do czynienia z filozofią Boga, k tó ra przem ienia się, o czym można się było przekonać w rozdziałach już omówionych, w filozoficzną analizę praw d w iary przyjm ow anych bądź to jako aksjom aty, bądź też jako zdania filozoficznie prawdopodobne. W lite ratu rz e nam współczesnej w ysuw a się projekt uznaw ania tego typu analiz za filozofię religii (P. Viignaux, G. Van Riet). Proces, o k tórym mowa, w skazuje n a n a ­ silenie w XV w ieku w pływu pism św. Augustyna, bądź to bezpośred­ nio, zwłaszcza dzięki częstszej i pełniejszej niż np. w X III w. lekturze niektórych jego piism. „W yznań” m iędzy innym i, bądź pośrednio, w w er­ sji jaką augustyanizmowi nadał św. Bonaw entura. Ni*e brak też w

(12)

filta-ζο ίϋ Boga w w ieku XV augustynizm u awfcenmizującego, augustyndiz- mu akcentującego elem enty śaiśle platońskie, a naiwet augustynizm u sceptycznego, nom inalistycznego (Augustyn je s t autorem , którego G. Biel cytuje najczęściej obok Ockhama, 69) a także augustynizm u w przymierzu ze stoicyzmem Seneki, o dom inancie etycznej. Teksty augustyańskie z ra c ji sam ej już językowej, retorycznej stru k tu ry słu ­ żyły szeroko wszelkim konkardyzm om i synkretyzm om w filozofii

Boga.

O nich to w łaśnie, o ireniizmie, o eklektyzm ie, synikretyzmie, jako znamiennych d la piętnastow iecznych postaw światopoglądowych ste­ rujących losam i filozofii Boga, tra k tu je rozdział trzeci. Okazuje się z tego rozdziału najpierw , że religia i religijność w spółkształtują ży- aie ffiozcufAczne czyli m etafizykę, czyli w tym przypadku, filozofię Boga w w ieku XV, o ile należą do podstaw światopoglądowych. Jeśli religijność uczoną o charakterze gnostycznym i religijność skrajnie fideistyczną traktow ać jako naczelne (przeciwieństwo znam ienne w tej dziedzinie dla XV stulecia (czego nie da się zresztą okazać zgodnie z rzeczywistością jako zjaw isk w stanie czystym), to filozofia Boga te ­ go czasu w ykazuje analogiczne przeciwieństwo. O kazuje się n a stę p ­ nie z tego rozdziału, że światopoglądowy synkretyzm i irenizm XV w. uprawniony bywa tyleż w trosce o upowszechnienie chrześcijań­ stwa, o jago o tw artą jedyność a zarazem uniw ersalizm — co i z in ­ spiracji gnostycznych i teozoficznych. Postaw a ta znajduje, zwłasz­ cza od połowy stulecia, sw ój k o n tra p u n k t w postaw ie skrzętnej pszczo­ ły zbierającej słodycz z różnych kw iatów , łby z n iej utw orzyć opinio

eom m m is — w spólną opinię (jakże rozm aicie zakorzenioną m etafizy­

cznie) doktorów chrześcijańskich, oo rychło przeradzać się zacznie w systemy praw d, jeszcze zaś później — w jeden system, w ideologię obowiązującą w katolickim nauczaniu. O kazuje się jednak również z trzeciego rozdziału, że początkowo chodziło jedynie o ty p dyskursu, wt którym w łasne uzupełnienia i przem yślenia ukryw ało się raczej i przemilczało n a rzecz poglądów głoszonych przez uznane au to ry ­ te ty (80).

Czwarty rozdział zajm uje się sytuacją teologii w XV w ieku. W ie­ lokształtna nowa teologia w spierana przez now ą pobożność n a ra sta ją ­ cą przez w iek XIV prow adzi w p iętn asty m stu leciu do nieufności co­ raz szerzej w ystępującej wobec oficjalnej teologii uniw ersyteckiej. W duchu te j nieufności rozw ija się now y typ piśm iennictw a teologi- czngo — naukow ego i popularnego. Sztuka drukarska przyczynia się do» upowszechnienia tego piśm iennictw a głoszącego nowe pomysły te ­ ologiczne ii kw estionującego scholastyczny styl upraw iania teologii. Nowe idee, to od strony negatyw nej przede w szystkim świadomość kryzysu w teologii. Nie tylko nie jest właściwe, gdy filozof miesza do swego w ykładu tezy teologiczne, a le jszcze jest większą niestoso­ wnością, gdy teolog tra k tu je sw ój przedm iot filozoficznie. U.stala się przeciwstawienie badaniom filozoficznym — badań prow adzonych po chrześcijańsku (np. u. G. Savonaroli, 145). Styl te n przejaw ia się w

nova inventio zrodzonej z potępienia paryskiego w 1277 r., z teologii

J . Dun&a Szkota, W ilhelm a Ockhama, a kontynuow anej m in . przez Piotra z Ailly, nieobcej też ludziom jak L. V alla czy Erazm z R o tter­ damu. Tomasz z Akwinu popadł w w iele błędów, pisał P io tr z Ailly, gdyż bez um iaru używ ał filozofii w teologii (146). Zachwiała się w spół­ praca teologii z filozofią, co nie znaczyło bynajm niej, by w zam iarze niezależnie od filozofii prowadzone badania teologów nie posiadały

(13)

m imowolnej, lecz bardzo określonej itreści m etafizycznej, szczególnie z dziedziny filozofii Boga, o k tó rej w łaśnie jest mowa. Istniała jed­ n ak propozycja upraw iania teologii n a modłę m atem atyki oraz pow­ stających w łaśnie n auk fizykalnych, przeciw czemu w ystępow ali go­ rąco Gerson i Pico della M irandola (149). W ystępuje też jurydyzm teologiczny czyli zachw ianie rów now agi między Ewangelią a stano­ w ieniam i praw a. Program y reform y nauczania teologii konstruow ano bądź według reg u ł fideistycznego antyiinteiektualizm u, bądź też na. m odłę hum anistycznego liberalizm u (151). Każdy z tych program ów odpowiadał, pisze S tefan Swiieżawski, w znacznej m ierze rzeczywi­ stym potrzebom, ale też każdy posiadał mnóstwo błędów i braków

z powodu niepełnej i nie popraw nej diagnozy i te rap ii życia ducho­ wego w ówczesnym chrześcijaństw ie. Co do sam ych sposobów n au ­ czania teologii, uw ydatnia się postulat dow artościow ania kom entarza do Pism a św. oraz reform y kom entarza do Sentencji P io tra B om barda, aby prowadzić go według bardziej przem yślanych i precyzyjniejszych wytycznych, w celu przejrzyście dydaktycznym . O graniczając w ięc kw estie szczegółowe na -rzecz w ykładu ciągłego, a filozoficzny i teolo­ giczny w stęp i kom entarz do księgi pierw szej na rzecz ksiąg dalszych wzbogacających sam ą tem atykę teologiczną.

Różne koncepcje teologii, tem at rozdziału piątego, znajdow ały już. w yraz w w spom nianych program ach reform y jej nauczania. Zawartość m etafizyczna tych koncepcji w ypowiedziana jest przede w szystkim w problem atyce przedm iotu teologii. Rozróżnienie dokonane przez To­ m asza z Akwinu praw d dostępnych wyłącznie drogą Objaw ienia i tych, które m ogą być osiągane rów nież w ysiłkiem rozum u przyrodzonego — tra c i c h a ra k te r prawdziwościowy. Pierw sza seria praw d uznana zo­ staje za dom enę ludzi wierzących kierujących się ku tem u poznaniu, które m ają zbaw ieni w niebie. D ruga seria praw d — za domenę dy­ skusji z niewierzącym i, zaczątek teologii apologetyoznej. Pierw sza od­ m iana teologii kojarzy się coraz w yraźniej ze spekulacją rozum ia­ ną jako kontem placja i odwrotnie, d ruga odm iana zaczyna się n a ­ zywać teologią pozytywną, upraw ianą w zwiiązku z potrzebam i życia. Jeżeli Bóg pozostaje na ogół „przedm iotem teologii”, to rozpowszech­ nia się jednakże pogląd na teologię jako naulkę o praw dach w iary 1-uib o w ierze (np. P io tr z Ailly, 211). Nawet w śród tom istów szerzy się pojęcie teologii jako pozytywnej nie tylko w znaczeniu: p rak ty ­ cznej, ale co z tym związane: katafatycznej, orzekającej o Bogu po­ zytywnie, co się wiązało z akceptow anym i coraz w yraźniej nie tylko apologetycznymi, ale wręcz ideologicznymi funkcjam i teologii, co sjię np. u Cąpreolusa zdaje -rozciągać i na filozofię Boga (213).

N eoplatoński wzorzec wiedzy doskonałej oddziaływa w XV w ieku na teol-ogdę platońską, augustyńską i augustiańską. Były o-n-e obecne w lite ra tu rz e epoki mimo w zm agających się w drugiej połowie stu ­ lecia w ysiłków zaprowadzenia uniformiizmu w nauczaniu teologii. Mi­ mo uznania odgórnie arystotelizm u uchrześcijanionego za ideologię obowiązującą w chrześcijaństw ie, nie zabrakło, wzorem Picina, teo­ logów u patrujących doskonały model teologii i filozofii Boga w pla­ tońskiej w iedzy praw dziw ej i pewnej. W edle Pica, granicy w y raźn ej i ostrej m iędzy filozofią a teol-ogią nie ma, ponieważ nie ma jej też między oświeceniem — illum inatio — źródłem praw dy filozof:ic-znej> a O bjaw ieniem — revelatio — n a czym opiera się teologia. Racjo­ nalizm jednak teologii neopiatoński-ej nie przesądza o wyższości p ra ­ wdy nad szczęściem: przedm iotem teologii jest Bóg jako dobro usz­

(14)

częśliwiające (Augustyn Favorini, 217). W pływ św. A lberta Wielkiego zdecydował o poważnym rozwoju w XV w. teologii jako efektyw nej. Praktyczny ch arak ter teologii jest jednak przekonaniem znam ionu­ jącym ruch odnowy jej studium , zarówno w środowiskach pod w pły­ wem noroinalizmu, jak w śród hum anistów , nie w yłączając scholasty­ ków spod znaku arystotełizm u chrześcijańskiego.

Spojrzenie na plan tom u czwartego ze stanow iska dziejów m eta­ fizyki ujaw nia rozstrzygający sens pojm owania dróg dojścia do Bo­ ga, od czego zacząłem niniejsze omówienie. Zgodnie z praktycznoś- oią jako postulatem w epoce te j coraz powszechniejszym wobec filo­ zofii i teologii, zainteresow anie przedm iotem filozofii Boga nierozłą­ czne jest z postaw ą relig ijn ą um ocnienia z Bogiem kontaktu. Z 375 stronic tom u czwartego tylko 115, a z ośmiu rozdziałów trzy ostat­ n ie jedynie zajm ują się bezpośrednio filozofią Boga w XV Wieku. Re­ szta, jak już było widać, dotyczy życia religijnego, postaw światopo­ glądowych oraz pojm ow ania teologii. Czy to słuszne? Nie chcę po­ wiedzieć, że obrana przez A utora konstrukcja tom u jest jedynie słu ­ szna wśród możliwych, ale też nie uw ażam jej po prostu za jedną z możliwych. P otraktow anie przedm iotu filozofii Boga w XV w ie­ ku wyłania Bię z badań S. Swieżawskiego jako sprzężenie m etafizy­ cznej analizy bytu bożego z szeroko rozbudowaną reflek sją nad dro­ gami dojścia pojm ow anym i nie tylko filozoficznie, ale rów nież teolo­ gicznie i religijnie. Już inne oczywiste względy pom jając, konieczna była szeroka w izja i rew izja m etafizyki tkw iącej w program ie XV- -wiecznej n au k i o Piśm ie św., XV-wiecznego powiroibu do źródeł, XV- -wiecznego fideizmu i filozoficznego probabiłizmu.

4. Czwarty tom „Dziejów filozofii europejskiej w XV wielku” w ska­ zuje na otw artą konstrukcję dzieła

Czy nie szkoda, że tom czw arty nie został napisany już po pią­ tym i szóstym? Piszę to znając już tom piąty i dysponując, dzięki uprzejmości A utora, spisem treści tom u szóstego znajdującego się właśnie w druku. Ilość i jakość m ateriału opracowanego w dwu to ­ mach następnych wzbogaciłaby zapew ne w ykład filozofii Boga. — Otóż sądzę, że nie szkoda. Je śli czytelność książki, także naukow ej, sprawdza się m iędzy innym i przez to, że lek tu rę rozpocząć można w którymkolwiek miejscu, to dotyczy to również pojedynczych tomów dzieła składającego się z wielu. Za przyjętą przez A utora kolejnoś­ cią powstawania tom ów Filozofii europejskiej X V w ieku przem awia kilka racji. Z niektórym i można by dyskutować. W ażna i w moim przekonaniu n ie do podważenia jest ta, k tó ra omówienie filozofii przy­ rody i antropologii kazała poprzedzić dziejam i m etafizyki oraz dzie­ jami filozofii Boga. Że zaś kolejność pow staw ania tom ów nie zakłada absolutnej znajomości w szystkich źródeł i m ateriałów dzieła przed przystąpieniem do redagow ania tom u pierwszego, to stanow i to o du­ żym wdzięku tomów poszczególnych oraz o żywotności wszystkich razem.

Z przyjemnością trzeba stw ierdzić nieostateczność, żeby nie powie­ dzieć: prowizoryczność analiz, klasyfikacji i ocen. Licznych tego do­ wodów dostarcza ostatni, ósmy rozdział czwartego tom u. Na przy­ kład emanatyzm jako form uła związku Boga ze św iatem narzuca się w tak licznych tekstach pdętnastowiecznych. Neoplatomdzm w swych wielu w ersjach oddziałujący n ajsiln iej spośród w szystkich od­ m ian filozofii starożytnej na średniowiecze łacińskie w prow adzał w y­

(15)

jaśnienie koniecznościowe iw samo serce rzeczywistości. Duchowy i m aterialny kosmos otrzym uje ostateczne w yjaśnienie w naturze pra- jedrnd, z której m uszą emanować ustopndowane hierarchicznie sfery kolejnych bipostaz. Również akt czysty i pierw szy poimszyciel A ry­ stotelesa jest ze św iatem sprzężony ta k nierozerw alnie, że pomyśleć naw et d e można ,iż byłby Bóg, a nie byłaby św iata (344). Rychło okazuje Się, że kw alifikacja odm ian filozofii Boga w XV w ieku jakio odm ian schem atu em ancyjnego w inna być tymczasowa, ponieważ pi­ sarze stosujący te n ty p w yjaśnienia zm uszeni byli reimterpretować sam schem at chcąc się (być może w śród innych jeszcze powodów) utrzym ać w granicach ortodoksji chrześcijańskiej. Neopiatońsfca pro­ dukcja bytów w prajedni, processio in esse, tłum aczona była przez Gersona, H eim eryka de Campo, M ikołaja z Kuzy, M arsyliusza Fici- no i Ja n a Pico della M irandola ostatecznie jako przyczynorwość sprawcza, jako stw arzanie przez Boga z nicości. N iektórzy z autorów, chcąc jakgdyby ratow ać logikę neoplatońskiego w yjaśnienia, rezerw u­ ją em anację pojętą ściśle do dziedziny w ewnętrznego życia Boga. Nie mówiąc już o próbach w yjaśnienia schem atem em anacyjnym pocho­ dzenia Osób w Bogu, także i stw órcza działalność ogranicza się jako em anacja do pojaw ienia się w Bogu tożsam ych z jego istotą idei w szystkich rzeczy stworzonych. Tak sądzi Hedmeryk de Campo, a Mi­ kołaj z Kuzy uznaje em anację idei za intentio bożą, w k tó rej jako w źródle zn a jd u je się zbieg w szystkich przeciw staw ień — coinciden­

tia oppositorum (347). Jeszcze więcej ostrożności i prowizoryczności

wym aga zaliczanie piętnasitowiecznych tekstów filozofii Boga do k a ­ tegorii pańteizm u. Jeist ta k w przypadku M ikołaja z Kuzy i Hedme- ry k a de Campo w yrosłych w panteizującym klim acie m istyki nad- reńsikiej (J. Ruysbroeck, Eckhart), jak i w przypadku W yklefa lub Ficino i Rio della Miraindola. Gianozzo M anetti jest autorem słyn­ nego odtąd powiedzenia Deus sive natura, to samo jednak w yrażenie użyte zostaje przez Lorenzo Valla w kontekście narzucającym znów prowizoryczność ocen: Bóg i n a tu ra są tym samym, lub praw ie tym samym. Znaczną rolę w narzucaniu postawy niieostaiteczności w in ­ te rp re tacji pełni świadomość kształtującego się wówczais nowego stylu pisarskiego i nowych, swoistych rodzajów literackich.

Nieoista teezność (kryteriów szczegółowych i ocen decyduje rów nież o tym , że konstrukcja tom u czwartego u łatw ia tyleż jego lek tu rę ciągłą, co i zaprasza do pisania tek stu na nowo. Spróbuję wyjaśnić, o co m i chodzi. W śród fragm entów rozdziału ósmego szczególnie u d a­ ny jest trzeci tyczący się egzemplaryzmu. System luister, do którego przyrów nano odwzorowanie Boga przez św iat stw orzony według po­ glądu św. Bonaw entury, pow raca w tekstach Gersona, gdzie mowa o trzech sposobach istnienia istot: jako istota Boga poznającego stw orzenia ,jako istota Bdga stw arzającego stw orzenia, jako istoty stw orzeń już stworzonych, przy czym dw a z tych sposobów są b y ­ tow aniem wzoru, a trzeci bytow aniem odbitki. Co do n a tu ry idei bo­ żych tomiści, pisze Swieżawsiki, zgodni są z nom inalistam i utożsam iając idee z istotą Boga (358). Otóż, streszczony tek st zaprasza do dalszej lektury. Według okham istów idee różnią się od istoty bożej obiekty­ wnie, czyli jako przedm iot poznania od podm iotu poznającego. In a ­ czej szkotyści, którzy ideom przypisują ch arak ter podm iotu swoistego bytow ania. Czy obiektyw na różnica idei od istoty Boga, z ra c ji sa­ m ej już term inologii, nie jest w porów naniu z m yślną różnicą tom i- stów, poślizgiem znaczeniowym w niezbadanym dotąd kierunku?

(16)

Co znów zachęca do pisania jakby na nowo tekstu zapoczątkowa­ nego we fragm encie o egzemplaryzmie. Trzy platońskie i neoplatoń- skie przyczyny bytów stworzonych, sprawcza, formalma-wzorcza i ce­ lowa, względem których cztery przyczyny arystot elesowsfcie z tru d em opanowują mentalność piętinastowieczną, wykaizują dążność do spro­ wadzania się ostatecznie do odniesienia odbitki do wzoru, w którym rzecz stworzona doskonalej bytuje, niż w naszym świecie. Nominaliści i nie tylko oni zdają się kreow ać w piętnastym w ieku nowy język i nową m etaforykę po do ty ch rzeczy. Kiedy P io tr z Adlly pisze, iż Bóg ma idee tylko jednostek, a nie n a tu r ogólnych (358), a m istrz krakowski Zygm unt z Pyzdr, że k ażda rzecz przez Boga w pprodu- kowana praw dziw iej by tu je w Bogu niż sam a w stobie (362), to trz e ­ ba by napisać dalej, że obiektyw ne czyli przedmiotowe, a i waor- cze bytowanie rzeczy w tożsam ości z Bogiem jest dla filozofa Boga propozycją zm ieniającą paradygm at: w prow adza w nasze przybliżające poznawanie Boga niew yczerpaną wielość aspektów stosownie do nie­ zmierzonej wielości bytów jednostkowych. Byłaby to w nom inalistycz- nym — konkretystycznym stylu dokonana eksplikacja rzeczywistej podstawy m yślnych rozróżnień dokonywanych przez mas w poznaw a­ niu Boga.

Najważniejsze z pytań, jakie zadać trzeba om aw iając czw arty tom , to: czy jest on rzeczywiście uzupełnieniem dziejów m etafizyki w w ie­ ku piętnastym w odniesieniu do problem u ostatniego i posiadającego największą doniosłość, a więc czy to są dzieje iflozofii Boga? P isa­ łem już dw ukrotnie o znaczeniu sposobu opisu in terp retacji i w yjaś­ nienia, który nazw ałem kodem sapiencjalnym . K onstrukcja tom u czwartego odznacza się w yraźniej niż w tom ach poprzedzających w y­ borem — selektyw nością problem atyki i stanow isk om awianych, oraz stosowaniem m etody przeciw staw ień typu: w danym tekście prze­ w aża tendencja em anatystyczna czy panteistyczna, a przecież głosi się w tym tekście odrębność stw orzenia od stw órcy, a także wolny akt stwarzania z nicości. A kcentując przeciw staw ienia om awia się za­ razem ich modalności.

Teksty piętmastoiwdeczne dotyczące filozofii Boga nie są pisane w klimacie wielkiego metafizycznego dyskursu. Raczej w klim acie w ielo­ rakich odniesień kulturalnych, ideologicznych, literackich. Często a k ­ centuje A utor zasadniczą tożsamość tem atyki piętnastiowiecznej filo­ zofii Boga z kanonem pytań rozw iniętych i ustalonych w drugiej po­ łowie XIII w. Równocześnie jdinak k o n statu je praw ie nieustannie nie­ ciągłość tekstów piętnastowiecznych względem trzynastowiecznego punktu wyjścia. Tom czw arty Filozofii europejskiej w XV wieku staw ia czytelnika wobec przekształceń wypowiedzi, sposobu staw ia­ n ia dawnych pytań oraz konstruow ania odpowiedzi na nie.

Historyk filozofii, filozof i zarazem m ędrzec współdziałają w jed­ nej osohie w tw orzeniu książki, k tó ra na pierw szy rz u t oka m usi być nieprzejrzysta jak czasy, których dotyczy, k tóra jednak okazuje się przy uważniejszej lekturze bardzo czytelna jako próba w ykryw ania wątków i pasem ek m etafizyki w m ateriale staw iającym podwójny opór: ze strony niezaradnej i niezręcznej często dotychczasowej hi­ storiografii filozoficznej om aw ianych dziesięcioleci XV w ieku, jak i ze strony samych tekstów , które zmuszać trzeba niejednokrotnie spraw ­ nym piórem analityka, by w ydały swą m etafizyczną zawartość. Wspomniane już, charakterystyczne dla kompozycji książki

(17)

rżenia pełnią, jeśli się im przypatrzeć 'bliżej, szczególną funkcję: w każdym następnym kontekście niosą nowe konotacje.

Skoro m odele em anacyjne o tendencjach pamteizujących są w pięt- nastowiecznej filozofii Boga różnym sposobem wszechobecne w raz ze świadomością, iż kreacjonizm onaiz -transcendencja Boga względem św iata są nie do zakw estionow ania (poza w yjątkam i, na przykład u G. Pielona), to nic dziwnego, że tem at uczestnictw a nabiera pierw szo­ rzędnego znaczenia. Miast nazyw ania inaczej związków bytu stwo­ rzonego z przyczyną pierwsizą, od której otrzym ał istnienie, -uczest­ nictwo upowszechnia się jako ‘model naczelny. Następuje, odważmy się to ta k nazwać, przekształcenie m etaforyki w filozofii Boga zna­ czące rów nież położenie nacisku n a związek stworzeń — odbitek z Bogiem, ich źródłem wzorczym. Można jednak przypuszczać, domy­ śla się Au-tor, że i w takim sposobie m ów ienia o przyczynie i skutku przejaw iają się praw a istnienia: być odbitką wzoru zdaje się również znaczyć tyle, oo: istnieć za spraw ą wzoru. P rzynajm niej tyle. Rów­ nież i tam , gdzie w tekstach mowa o zachowaniu i utrw aleniu każdego jestestw a istniejącego realn ie w ram ach procesu makirokosmicznego powszechnego ,pow rotu do Boga — jedni (365). W swojej teorii ucze­ stnictw a naw iązuje Pico jakby dio vultus naturae albartystów pi­ sząc, że byt konk retn y faciem habet, co w kontekście jego w ypow ie­ dzi znaczy, że ów byt m a udział jako Skutek w ipsum esse — przy­ czynie, k tó ra -nie j-est tylko przyczyną wzorczą (366).

Omówienie · czwartego t-ornu Dziejów filozofii europejskiej w X V

w ieku dobiega -końca. Dostarczyło ono, jak -sądzę aż nadto wiele do­

wodów i przykładów, że książka nie jest kolosem na glinianych no­ gach. Opiera się w praw dzie na bardzo obszernym studium dotych­ czasowej filozoficznej historiografii piętnastego stulecia i na tekstach autorów z om aw ianej epoki w idzianych raczej za po-średnictwem dzie­ jopisarstw a, jednakże doświadczenie i przenikliwość A utora pozwo­ liły ominąć ograniczenia w ynikające z takiego pośrednictwa. Nie na ostatku przez świadomość i akcentow anie prowizoryczności wynikôcv! Książka nie jest obszernym zdawaniem spraw y ze -stanu badań. Jest tw órczą syntezą stanu badań i pasjonującą propozycją zrozumienia ważkiej, a może decydującej fazy w kształtow aniu się filozofii Boga u ooezątku nowożytności.

Ostatni paragraf rozdziału ósmego dotyczy Opatrzności. O-d czasu

rozróżnienia pod koniec X III wieku wszechmocy bożej absolutnej i wszechmocy ujaw nionej w zrealizowanym historycznie porządku stwórczym i zbawczym wydawało się, że dociekam e na-d wszechmocą absolutną są w łaściwą -dziedziną filozofii Boga szanującej wolność Stwórcy i u n ikającej filozofii konieczności właściw ej pewnym in te r­ pretacjom arystot-ełizmu i ma nowo oddziałującej filozofii stoickiej. Rzeczywistość filozoficzna okazała się inna. W łaśnie filozofia wszech­ mocy absolutnej znalazła się w zaułku: trzeba było albo poddać wszechmoc Boga prawom ł-o-giki, albo też uznać ją w św ietle logiki za absurdalną. W tym powiązaniu pojaw iają się kw estie cytowane później jako rzekomo typowe -dla późnej schol-astyiki, a będące spraw ­ dzaniem wszechmocy Boga na okoliczność aktów hipotetycznych, z naszej perspektyw y nonsensownych, a naw et oburzających (np. tzw. ośla teologia: ozy Bóg mógłby się wcielić w nierozum ne zwie­ rzę?). Jakkolw iek rozważania tego rodzaju oddały ubocznie znaczne usługi rozw ijającej się filozofii przyrody i szczegółowym naukom przyrodniczym -oraz antropologii, m iały orne fen główny skutek, że

(18)

walczących o teologię lepiej· zakorzenioną iw Piśm ie św. (np. Eraz­ ma) zniechęciły do m etody i trad y cji scholastycżnej. Przeiważa stop­ niowo historyczna konkretna teologia Opatrzności czyli wszechmocy bożej działającej jako potentia ordinata. Tylko człowiek n ad a je się do tego, by w jednej Osobie Logosu złączyć się z Bogiem, tw ierdzi Pico della M irandola idąc w ślad Tomasza z Akrwinu. T aki jest, moż­ na sądzić z ostatniego zdania omawianego tom u, kres piętnastoiwiecz- nych poszukiwań dróg dojścia do Boga.

MIECZYSŁAW LUBAŃSKI

ZAGADNIENIE ISTNIENIA W MATEMATYCE, II

W pierwszej części poświęconej sygnalizowanemu w ty tu le zagad­ nieniu 1 tło rozw ażań stanow iła algebra. Obecnie będzie 'nim geome­ tria. Weźmiemy pod uwagę te wypowiedzi z zakresu geometrii, w których jest mowa o istnieniu; będą nim i aksjom aty oraz tw ierdze­ nia. Przyjrzyjm y .się n ajp ierw aksjom atom geometrii, w których po­ stuluje się istnienie ipewnych obiektów, następnie twierdzeniom , w których explicite mówi się o istnieniu, wreszcie zwrócimy uwagę na twierdzenia m ówiące o .istnieniu im plicite. Zobaczymy co da się po­ wiedzieć na interesujący nas tem at n a podstaw ie analizy w ym ienio­ nych sform ułowań w ystępujących w geometrii.

Z 'metodologicznego punktu widzenia aksjom aty stanow ią fu n d a­ ment teorii. Z te j .racji wystarczyłoby w zasadzie ograniczyć się do nich. Jednakże analiza dowodów tw ierdzeń, w których jest mowa o istnieniu pew nych obiektów, w ydaje się prowadzić do in teresu ją ­ cych winiosików; toteż nie będzie rzeczą niecelową zajęcie się także twierdzeniami geometrii.

Istnieje wiele m onografii poświęconych w ykładow i geometrii. Za podstawę analiz weźmiemy głównie jedną z nowszych książek z te j dziedziny2. W razie potrzeby skorzystam y również z innych pozycji. W rozważaniach ograniczym y się do geometrii absolutnej. Pom ijam y geometrię rzutow ą, gdyż z interesującego nas punktu widzenia aksjo- matyka te j ostatniej nie wnosi niczego istotnie nowego w porów na­ niu do alksjomatyki geom etrii absolutnej. W skazane natom iast bę­ dzie dopełnienie .analiz uw agą w odniesieniu dio geom etrii euklide- sowej oraz geom etrii Bolyai-Łobaezewstoiego.

Zamiennie posługujem y się :zwratami: „punkt p leży n a p ro stej L” oraz „prosta L przechodzi przez p u n k t p ”, jak rów nież: ,,punkt p leży na płaszczyźnie P ” oraz „płaszozyzna P przechodzi przez punkt p ”. Podobnie postępujem y w przypadku w iększej liczby .punktów.

Trzy .punkty przestrzeni nazyw a się współlimowymji, jeżeli istnie­ je prosta .przez nie przechodząca; podobnie cztery p u n k ty zw ie się współpłaszczyznowymi, jeżeli istnieje płaszczyzna przez nie przecho­ dząca. W .przypadku przeciwnym tró jk a punktów nazyw a się nde- współliniową, zaś czwórka punktów — niewspółpłaszczyznową.

1 Studia Philosophiae C hristianae 19 (1983) 2.

2 К. Borsuk li W. Szmielew, P odstaw y geometrii, W ydanie nowe, Warszawa 1970. Pozycję tę będziemy kró tk o oznaczać sym bolem PG.

Cytaty

Powiązane dokumenty

§ 1653. Ojcu wolno rzeczy zużywalne, które należą do majątku, podlegającego pobieraniu przezeń użytków, zbyć lub zużyć, pieniądze atoli tylko za zatwierdzeniem

Wojewoda przedstawia corocznie, nie później niż do dnia 30 kwietnia danego roku mini- strowi właściwemu do spraw zabezpieczenia społecznego informację o liczbie zarejestro-

Na terenie szkoły możliwe jest organizowanie konsultacji dla wszystkich uczniów, szczególnie uczniów klas ósmych, indywidualnie lub w małych grupach, po wcześniejszym

4. Nauczyciele w toku bieżącej pracy prowadzą obserwację pedagogiczną, w celu rozpoznania u uczniów ich potrzeb, możliwości, problemów, przyczyn trudności w uczeniu się

ROZDZIAŁ VI. NAUCZYCIELE I INNI PRACOWNICY SZKOŁY. W szkole zatrudnieni są nauczyciele oraz pracownicy administracji i obsługi. Zadania pracowników administracji i obsługi: ...

Napiłem się jeszcze trochę herbaty i gapiąc się na zdjęcie, próbowałem sobie przypomnieć wszystko, co wiem o tej sprawie, zanim spotkam się z więźniem, co było moim

Pośród wielu hipotez, dlaczego niektórzy Koryntianie odrzucili wiarę w Zmartwychwstanie, jest i taka, która mówi, że tak naprawdę nie odrzucili oni wiary w

To jest coś ze świętości Boga, co jest gwarancją (rękojmią) tego, że uczyni On wszystko dla nas – dla ciebie i mnie – aby wyzwolić nas z grzechu. Świętość jest Bożym