Bernaedr G. Błoch
Koncepcja ewolucji życia u H.
Bergsona i P. Teilharda de Chardin
Studia Philosophiae Christianae 5/1, 217-228
S tu d ia P h ilo so p h ia e C h ristian ae A T K
5 (1969) 1
Z Z A G A D N IE Ń FILOZOFII PRZY R O D Y
B ł o c h В. G.K on cep cja e w o lu c ji życia u H en ryk a B ergson a i P . T eilh ard a de Chardin
L u b a ń s k i M.
Z zagad n ień filo z o fii fizy k i H e l l e r M.
A lb ert E in sztejn — sob ran ie n au czn ych tru d ów , Izd. „N au k a” M oskw a, 1965— 1966 r.
Ś l a g a Sz. W.
P o jęcie p raw a n au k i w X I X w iek u . Z biór rozpraw . W arszaw a 1967. P. W. N.
Z d ziejów p ojęcia p ra w a w n au k ach b iologiczn ych . W arszaw a 1967. P. W. N.
B ER N A R D G. BŁOCH
K O N C E PC JA EW OLUCJI Ż Y C IA U H. B E R G SO N A I P. T E IL H A R D A DE C H A R D IN
W zrastające w cią ż z a in te r e so w a n ie m y ślą n au k o w ą T eilh a rd a de C hardin u w a ru n k o w a n e je s t sw o isto ścią jeg o p ogląd ów , o ry gin aln ością w iz ji rzeczy w isto ści i sp ecy ficzn o ścią sto so w a n ej przezeń m etod y. D o n io sło ść tw órczego dorobku m y ś lic ie la fra n cu sk ieg o u w id a czn ia się szczeg ó ln ie w trak cie k o n fro n ta cji z p ogląd am i in n eg o e w o lu c jo n isty , H en ry k a B ergson a. K o n fro n ta cji ta k iej z o sta ła p o św ięco n a p raca M. B a rth élem y -M a d a u le „B ergson et T eilhard de C hardin” (Paris, 1963).
Z ad an iem n in iejszeg o szk icu n ie jest p rzed sta w ien ie ca ło ści p o g lą d ó w na rzeczy w isto ść ob yd w u m y ś lic ie li, le c z w sk a za n ie na p u n k ty zb ieżn e i p rz e c iw sta w n e w ich za p atryw an iach na p rob lem e w o lu c ji
życia. W szczeg ó ln o ści u w zg lęd n io n y zo sta n ie sposób p ozn aw an ia i u j m o w a n ia p ro cesó w e w o lu c ji w k osm osie, dualizm m a terii i ducha w ob ec k o n cep cji sp iry tu a liza cji m aterii, św ia t ro zb ieżn y w o b ec zb ieżn eg o itp.
I
B ergson i T eilh ard o so b iśc ie s ię n ie zn ali. O w szem , w ie m y , że T e il h ard b y ł pod w p ły w e m le k tu r y prac B ergson a, ale n ie m a m y p ew n ości, c z y B ergson zetk n ą ł się z m y ślą n au k ow ą T eilharda. B ergson p oprzez sw o je k siążk i w y w a r ł p o w a żn y w p ły w n a T eilh ard a, k tó ry sam w y zn aje, że czy ta ł „ E w o lu cję tw ó rczą ” B ergson a. M iało to m ie jsc e w ted y , g d y w y k ła d a ł ch em ię i fiz y k ę w k o leg iu m jezu ick im w K airze (1905—
1908). T eilh ard czy ta ł i a n a liz o w a ł także in n e p race B ergson a.
D ok tryn a B ergson a, m ó w ią c ogóln ie, b yła k o lejn y m g łosem protestu p rzeciw k o reifik a cji czło w ie k a к F ilo zo fia jeg o zasadza się na ra d y k a ln y m p r z e c iw sta w ie n iu czło w ie k a św ia tu rzeczy, k tó ry ok azu je się rz eczy w isto ścią pozorną, stw orzon ą n ieja k o p rzez c zło w ie k a na u ży tek jego p ra k ty czn y ch p oczyn ań . „E w olu cja je s t p ro cesem w y z w a la n ia s ię św ia d o m o ści, tw o r z e n ia tak ich b y tó w , k tó re są w m o cy m aterią za w ła d n ą ć, pod p orząd k ow ać ją sobie. N a ty m dążen iu p o leg a rozm ach ż y c io w y , éla n v ita l, k tó ry je s t zja w isk iem n ie b iologiczn ym , le c z k o sm iczn ym . U siłu ją c w n ie ść do m a terii m ak sim u m w o ln o śc i i n ieo k re ślo n o ści, rozm ach ż y c io w y tw o rzy in s ty n k t i in telek t. T e d w ie form y d ziałan ia, d w a ty p y o p a n o w y w a n ia i p rzetw a rza n ia m a terii są ró w n o cześn ie d w iem a od m ien n y m i p o sta cia m i p o zn a n ia ” 2.
C iek a w e są u B erg so n a i T eilh ard a dw a o d m ien n e sp osob y p od ejścia d o zagad n ien ia p ozn aw an ia i śled zen ia p ro cesó w zach od zących w toku e w o lu c ji kosm osu. B ergson , filo z o f i a n a lity k , w ty m w z g lę d z ie w y c h o dzi od k ry ty k i in te lig e n c ji lu d zk iej, która jeg o zd an iem , d eform u je rzeczy w isto ść, a lb o w iem d ziała n ie w zam iarze z g łęb ien ia jej a u te n ty c z n ej isto ty , ale p e łn i fu n k cje p rzy sto so w a w cze. S p osób p oznania, k tó ry p ra g n ie d otrzeć do a u ten ty czn eg o ży cia rzeczy, do zrozu m ien ia jej n ie p ow ta rza ln eg o istn ie n ia k on k retn ego, m u si u w o ln ić się od ab strak cji i a n alizy, od narzędzi p o jęcio w y ch . M usi to być p o zn a n ie n ied y sk u r- sy w n e , n ie d ające s ię w y ra zić za p om ocą m o w y lu d zk iej, p r z y sto so w a n ej do m y śle n ia a b stra k cy jn o -a n a lity czn eg o . T ak im w ła śn ie sposobem p ozn an ia jest w g B erg so n a in tu icja , która zm ierza do o b co w a n ia b e z p o śred n ieg o z p rzed m io tem , o b y w a ją ceg o się bez p o śred n ictw a p ojęć
’ Zob. K rzy szto f P om ian , B ergson — filo z o fia m itu kosm iczn ego, w : F ilo zo fia i so cjologia X X w iek u , t. I, W arszaw a 1962, 10.
i s ł ó w 3. W p r z e c iw ie ń stw ie do m y ślen ia n au k ow ego, k tóre in te le k - tu a lizu je rzeczy w isto ść, in tu ic ja je s t zaw sze p o zn a n iem k on k retn ym , n ie k orzysta z narzęd zi u o g ó ln ia n ia i abstrah ow an ia. In tu ic ja jest p rzy sw a ja n iem sob ie b ezp ośred n im p rzez czło w ie k a ru ch u rzéczy w je g o n iero zk ła d a ln ej ciągłości, p sy ch iczn ej natury. In tu icja jak o ak t b ezin tereso w n eg o w sp ó łż y c ia z natu rą w jej p sy ch iczn y m trw a n iu , jest b ezw zg lęd n ie n iek o m u n ik o w a ln a 4.
B ergson tłu m a czy ł in tu ic ję ja k o rodzaj in sty n k tu , a in s ty n k t jest n a tu ra ln y m zja w isk iem b iologiczn ym , o b jaw em p rzy sto so w a n ia się organ izm u do potrzeb życia. In tu icja je s t jed n ak u św ia d o m io n y m in sty n k tem . In te le k t u jm u je rzeczy od zew n ątrz, a in tu ic ja p rzen osi nas do w n ętrza r z e c z y 5. I na ty m p o leg a jej d o n iosła rola w p ozn aw an iu rzeczy w isto ści.
In aczej p odchodzi do p o zn a w a n ia r z e c z y w isto śc i T eilh a rd de C hardin, k tó ry id ąc po lin ii rea lizm u ep istem o lo g iczn eg o , p o słu g u je się m etodą fen o m en o lo g iczn ą , zasadzającą się na op isie em p iry czn y m , u w z g lę d n ia ją cy m z ja w isk o w y p u n k t w id zen ia . M etoda ta n ie p rzesta ją c n igd y liczy ć się z rea ln y m is tn ie n ie m św ia ta , m a na celu sy n te ty c z n e w y r a że n ie w a sp ek cie z ja w isk o w y m re z u lta tó w szczeg ó ło w y ch n au k p rzy rod n iczych w zak resie e w o lu c ji kosm osu. T eilhard słu szn ie zau w ażył, że p o szczeg ó ln e n au k i p rzyrod n icze dają nam ty lk o w y c in k o w ą w ied zę o św ie c ie , stąd n a leża ło b y stw o rzy ć d y scy p lin ę, której p rzed m io tem d o ciek ań b yłb y św ia t u ję ty jak o całość, rozp a try w a n y m im o to w a sp e k cie zja w isk o w y m . C hodziło m u zatem o rozum ow e u jęcie w sz e c h św ia ta tak iego, jak im je s t on w oczach ob serw atora, po prostu jak o zja w isk a . Taką w ła śn ie d y scy p lin ę stw o r z y ł T eilhard, n azyw ając ją fe n o m e n o lo g ią w sz e c h św ia ta ew o lu u ją ceg o .
T eilh a rd o w sk a an aliza fen o m en o lo g icz n a św ia ta sięga d alej, niż w y nik i szczeg ó ło w y ch n a u k rea ln y ch , a w razie p otrzeb y u ciek a s ię do e k stra p o la cji i h ipotez. N ie m a jed n a k ona nic w sp ó ln eg o z filo zo fią c zy m eta fizy k ą , gd yż fen o m en o lo g ia (lub h ip erfizyk a) T eilh ard a, to po p rostu dokładny opis w sz e c h św ia ta w od erw an iu w ła śn ie od w szelk ich zagad n ień m e ta fizy czn y ch i teo lo g iczn y ch , m o ż liw ie jak n a jś c iśle j op arty n a p rzesłan k ach n au k ow ych .
P rzejd źm y teraz do sam ego zagad n ien ia e w o lu c ji przyrody, a w tym sz czeg ó ln ie e w o lu c ji życia. Sam w y r a z „ew o lu cja ”, jak w ie m y , m oże m ieć d w a różne znaczenia. M oże on oznaczać przeob rażen ia, jakim
3 Zob. L eszek K o ła k o w sk i, B ergson : a n tyn om ia p ra k ty czn eg o rozum u, w : H en ryk B ergson , E w o lu cja tw órcza, tłum . F. Z n an ieck i, W arszaw a 1957, s, V III.
4 T am że, s. X I.
w ciągu w ie k ó w u le g ły fo rm y b io lo g iczn e (ew o lu cjo n izm b io lo g iczn y - tran sform izm ), ale m oże te ż słu żyć do w y ra żen ia pogląd u , że ca ły w sz e c h św ia t p od lega p raw u rozw oju (ew o lu cjo n izm u o g ó ln io n y albo kosm iczn y). Z atem m ożn a b y p o w ied zieć, że e w o lu cjo n izm b io lo g iczn y u to ro w a ł drogę e w o lu c jo n iz m o w i k osm iczn em u . E w o lu cja b iologiczn a, rozp atryw an a pod ty m kątem , sta n o w i ty lk o p e w ie n szczeg ó ln y asp ek t z ja w isk a p o w szech n eg o , zw an ego ew o lu cją w sz e c h św ia ta , co już d aw n o L. C u én ot w y r a z ił w zdaniu, że „ew o lu cja b iologiczn a je s t zresztą ty lk o szczeg ó ln y m p rzyp ad k iem e w o lu c ji p o w sz e c h n e j” 6. T eilh a rd o w i w ła śn ie u k a zu je się e w o lu cjo n izm n ie ty lk o jako w ła sn o ść b iologiczn a, lecz jako w ła sn o ść ca łeg o św ia ta . C zęsto jed n ak T eilhard z a ch o w u je dla b io lo g ii term in tran sform izm , a o e w o lu cjo n izm ie m ó w i dla zaznaczenia p rocesu rozw oju ca ło ści w sz e c h św ia ta .
B ergson do sw ej e w o lu c ji tw órczej w p ro w a d ził jako bardzo istotn e, w sp o m n ia n e ju ż p o ję c ie „élan v it a l” — pęd ż y c io w y . J e st to jedno z p ojęć k o n sty tu ty w n y c h jeg o dok tryn y. J e st ono ży cie m u n iw ersa ln ie czy n n y m w e w sz y stk ic h sfera ch rzeczy w isto ści: w sam ym a k cie tw o rzen ia m a terii, w rozw oju g atu n k ów , w tw ó rczo ści in d y w id u u m lu d z k iego, w życiu s p o łe c z n y m 7. P rzyroda w g B ergson a m a te sam e w ła śc iw o śc i co jaźń, a w ię c różnorodność i n ie u sta n n y rozw ój. J e śli zaś rozw ój je s t w ła śc iw o ś c ią przyrody, to jej p ierw o tn ą p ostacią n ie są p rzed m io ty m a rtw e, le c z ży w e, organiczne. R ozw ój n ie p rzeb ieg a tak, ja k so b ie w y o b ra ża li ew o lu c jo n iśc i, n ie je s t m ech a n iczn y , ja k sądził S p en cer, le c z p rzeciw n ie , jest sam orzu tn y, tw órczy. W idoczne jest to zw ła szcza w przyrod zie organ iczn ej, w y tw a rza ją cej w c ią ż n o w e form y. J e st ona cią g ły m tw o rzen iem ; jej m o żliw o ści są n ieo g ra n iczo n e i n ie - p rzew id zia ln e. B ergson od rzu cił zarów n o m ech a n iczn e ja k i fin a li- sty c z n e ro zu m ien ie isto t ży w y ch , sądząc, że n ie tłu m a czą rozw oju o rg a n iczn eg o an i s iły zew n ętrzn e, an i tez cel przyrody. R ozw ój jest n ieo d łą czn y od isto t organ iczn ych , w y p ły w a p o prostu z ich pędu ży cio w eg o .
P ęd ż y c io w y jest jed n a k h a m o w a n y p rzez b ezw ła d n ą m a terię, a p rzez to h a m o w a n ie tra ci część sw e j tw órczej m ocy, m ech a n izu ją c się. I na tej drodze p o w sta ją w przyrod zie m ech a n izm y . Z n aczy to, że są cn e w n iej z ja w isk ie m w tó rn y m . I tu B erg so n o d w ró cił p an u jący d o ty ch cza s p ogląd: m ech a n izm n ie je s t p od staw ą i p o czą tk iem rozw oju, le c z p rzeciw n ie, jego za h a m o w a n iem i co fn ięciem się.
D w o isto ść m ech an izm u i życia m a sw ój o d p o w ied n ik w u m yśle: ob jaw ia się w n im jako d w o isto ść in te le k tu i in tu icji. In tu icja, w g
6 N o rb ert M. W ild iers, K u ch rześcija ń sk iem u n eo h u m a n izm o w i, W ar sza w a 1967, 32.
B erg so n a , jest form ą ży cia , a in te le k t — jeg o m ech an izacji. D la teg o ona m oże p ozn ać życie, on zaś ty lk o m ech an iczn ą p r z y r o d ę 8.
E w o lu cja w e d łu g B erg so n a zm ierza w k ieru n k u o k reślo n y m i ro z w ią z u je sw o je zad an ia tw orząc różne fo rm y życia. N ie m a jed n a k jed n ej ty lk o lin ii ew o lu c y jn e j, w zn oszącej się w e d łu g prostej grad acji do n a jn iższy ch do n ajb ard ziej ro z w in ię ty c h form istn ie n ia ; je s t w ie le lin ii rozm aitych . E w olu cja p osu w a się od rozdroża do rozdroża, od m o żliw o ści do m o żliw o ści, w y b iera ją c, próbując, p oszu k u jąc i za w sze o d n ajd u jąc w k ońcu sw ój k ieru n ek , który jest jed n a k ty lk o k ie r u n k iem , a n ie d ążen iem do ja k ieg o ś celu o sta teczn eg o i zam ierzon ego z góry. C ala rze c z y w isto ść ew o lu u ją ca je s t cią g ło ścią n a w a r stw ia ją c y c h się n a sieb ie a k tó w tw órczych , w czasie k tórych sam ak t i jeg o tw o rz y w o stają się trudne do o d r ó ż n ie n ia 9.
B ergson jest zdania, że ży c io w e w ła śc iw o śc i n ie są n igd y zu p ełn ie u rzeczy w istn io n e, lecz za w sze znajdują się na drodze do u r z e c z y w istn ie nia: są to n ie ty le sta n y , ile raczej dążności, a zasad n icza d ążność życia zm ierza w k ieru n k u in d y w id u a ln o ści, która n ie je s t n ig d y d osk on ała, tak że trudno często p o w ied zieć, co je s t o sob n ik iem , a co n im n ie j e s t 10. N ie m a też p raw a b io lo g iczn eg o p o w szech n eg o , k tó re b y się n iezm ien n ie i a u to m a ty czn ie sto so w a ło do każd ej żyjącej isto ty . Są ty lk o p ew n e k ieru n k i, w k tórych ży cie p op ych a ga tu n k i w ogóle.
B erg so n m ów i, że „każdy p o szczeg ó ln y g a tu n ek w sam ym ty m ak cie, p rzez k tó ry się w y tw a rza , p otw ierd za sw ą n iezależn ość, id zie za w ła sn ą zach cian k ą, zbacza m niej lu b w ię c e j ze w sk a za n ej lin ii, czasem n a w et w zn o si się z p ow rotem po p o ch y ło ści i zd aje się od w racać ty łe m do p ierw o tn eg o g a tu n k u ” (s. 28). B ergson w p ro cesie e w o lu c ji duże zn a czen ie p rzyp isu je trw an iu . Oto, co p isze w E w olu cji tw órczej: „E w olucja ż y ją cej isto ty , zarów no jak ew o lu cja em brionu, w y m a g a cią g łeg o za p i sy w a n ia się trw a n ia , w y m a g a istn ie n ia p rzeszłości w te r a ź n ie jsz o śc i”. Ż y cie je s t d alszym cią g iem o w ej e w o lu c ji sprzed u rodzenia. E w olu cja w y m a g a w szak , aby teraźn iejszość b yła r zeczy w iście d alszym ciągiem p rzeszłości, w y m a g a ona trw an ia, k tóre b y b y ło łą czn ik iem m ięd zy nim i.
„W rzeczy w isto ści ży cie tak sam o n ie je s t w y tw o rzo n e z p ie r w ia s t k ó w fizy czn o -ch em iczn y ch , jak k rzyw a nie je s t złożon a z lin ii p ro s ty c h ” (s. 40). W in n ym zn ó w m iejscu B ergson p isze, że życie od sw eg o
8 Zob. Wł. T atark iew icz, dz. cyt. 225—227. 9 L. K o ła k o w sk i, dz. cyt., s. X IX .
10 H en ryk B ergspn, E w olu cja tw órcza, tłum . F. Z n an ieck i, W arszaw a 1957, 26. Z tego d zieła poch od zące c y ta ty zaznaczone są w te k ś c ie cu d zy sło w em i n u m erem stro n y w n aw iasie.
p oczątk u je s t trw a n iem jed n ego i tego sam ego rozm achu, k tó ry się ro zd zielił p om ięd zy rozb ieżne lin ie e w o lu c ji i ta k „ ew o lu cja w r z eczy w isto śc i d okonała s ię za p o śred n ictw em m ilio n ó w oso b n ik ó w , po lin ia c h rozb ieżnych, z k tórych k ażda sam a doch od ziła d o rozstaju, skąd p r o m ie n io w a ły n ow e drogi i ta k d alej n ie o g r a n ic z e n ie ” (s. 58).
B ergson za n a jg łęb szą p rzy czy n ę zm ian, p rzy n a jm n iej tych , które się reg u la rn ie p rzenoszą, dodają i tw orzą n o w e ga tu n k i, u w a ża p ier w o tn y rozm ach życia p rzech od zącego z jed n ego p o k o len ia zarodników do n astęp n eg o za p o śred n ictw em u strojów , k tóre sta n o w ią łą czn ik m ięd zy zarodkam i. N a ogół, sk oro ga tu n k i za częły się rozchodzić, p o czą w szy od p ew n eg o w sp ó ln e g o szczepu, zaznaczają one sw ą rozb ież ność coraz w y ra źn iej, w m iarę jak p o stęp u ją naprzód w sw ej e w o lu cji. Jed n ak że na p ew n y m o k reślo n y m p u n k cie m ogą, a n a w et m uszą s ię rozw ijać ta k sam o, jeżeli się p rzyjm ie h ip otezę w sp ó ln eg o rozm a chu. Z d an iem B ergson a ży cie je s t przed e w sz y stk im d ążn ością do d zia ła n ia n a m a terię m artw ą. K ieru n ek teg o d ziałan ia bez w ą tp ie n ia n ie je s t o k reślo n y z góry: stąd n iep rzew id zia ln a różn orod n ość form , które ż y c ie w ciągu e w o lu c ji sie je na sw e j drodze” (s. 94).
U B erg so n a e w o lu c ja n o si ce c h y rozbieżności. Ż y cie w g n ieg o jest d ążn ością, której isto ta p olega na tym , że ro zw ija się ono w k szta łcie snopa, p rzez sam e sw e w zm a g a n ie się stw a rza ją c rozb ieżne k ierunki, m ięd zy k tóre d zieli się jej rozm ach. B ergson bardzo często pow tarza, że „ e w o lu cja n ie k r e śli jed n ej jed y n ej drogi, że p rzyb iera p e w n e k ie ru nki, n ie m ając jed n a k żad n ych c e ló w na w id o k u ” (s. 99). K ażd y g a tu n ek p rzy jm u je u d zielo n y sobie im p u ls, aby go przekazać in n y m i w e w sz y stk ic h k ieru n k ach , w k tórych ży cie się rozw ija; to p rzen oszen ie się im p u lsu d o k on yw a się w lin ii prostej. W rzec z y w isto śc i zaś są ga tu n k i, k tóre się za trzym u ją, są in n e, k tóre s ię cofają. E w olu cja jest n ie tylk o ru ch em naprzód, w w ie lu w y p a d k a ch zauw aża się, jak m ów i* B ergson , „d rep tan ie w m ie jsc u ”, częściej jeszcze zb oczen ie lu b pow rót w stecz. O w szem , „bez w ą tp ie n ia is tn ie je postęp, o ile się p rzez postęp ro zu m ie c ią g ły pochód w o góln ym kieru n k u , w y zn a czo n y m p rzez im p u ls p ierw o tn y ; a le te n p ostęp d ok on yw a się ty lk o na dw óch lub trzech lin ia ch e w o lu c ji, gd zie się zarysow u ją coraz to bardziej złożone, coraz to w y ż sz e p o sta cie; m ięd zy ty m i lin ia m i p rzeb ieg a m n óstw o dróg w tó rn y ch , g d zie p r zeciw n ie , m nożą się zb oczen ia, zatrzym an ia i co fn ięcia (...). Przed ew o lu cją życia b ram y p rzy szło ści p ozostają s z e roko o tw a rte” (s. 100).
„Z w ierzęta i ro ślin y m u sia ły się od d zielić dość w c z e śn ie od w s p ó l nego sw e g o szczepu, p rzy czym roślin a za sy p ia ła w n ieru ch om ości, a zw ierzę p rzeciw n ie, rozb u d zało się coraz bardziej i szłc na zdobycie sy stem u n e r w o w e g o ” (s. 121). Z ach ow an a dążność w k r ó le stw ie z w ie rzęcym do życia ro ślin n eg o sta le jed n ak opóźniała i w strzy m y w a ła
sw o ją ew o lu cję. Im puls, k tó ry p ch n ą ł ży cie w św ia t, zm u sił je do rozd zielen ia się m ięd zy r o ślin y i zw ierzęta. E w o lu cja k ró lestw a z w ie rzęcego, z p o m in ięciem u w steczn ień w kieru n k u życia roślin n ego, d o k o n ała się na d w óch drogach rozb ieżnych, z k tórych jed n a p ro w a d ziła do in sty n k tu , druga do u m ysłu .
O d rętw ien ie roślin n e, in s ty n k t i u m y sł — oto w ię c p ie r w ia stk i, k tóre z le w a ły się w jed n o w im p u lsie życiow ym , w sp ó ln y m i d la roślin i dla zw ierzą t i w ciągu rozw oju, w k tórym p r z e ja w iły się w najb ard ziej n iep rzew id zia ln y ch form ach, ro złą c zy ły s i ę . p rzez sam fa k t sw e g o w zrostu . W g B ergson a w sz y stk o d zieje się tak, jak g d y b y szerok i prąd św ia d o m o ści p rzen ik n ą ł m a terię. „Ż ycie, tj. św iad om ość, p u szczon e w ruch p oprzez m a terię, zo g n isk o w a ło sw ą u w a g ę na w ła sn y m s w y m ruchu, bądź na m aterii, p rzez którą p rzech o d ziło ” (s. 164).
W śród isto t ż y w y ch czło w ie k sta je n a m iejscu u p rzy w ilejo w a n y m . „M iędzy zw ierzęta m i a n im is tn ie je już różnica n ie stop n ia, le c z is to ty ” (s. 164). C zło w iek d zięk i w y ż sz o śc i sw eg o m ózgu, d zięk i sw ej m o w ie i ży cie sp o łeczn em u c ie sz y się p rzew agą w ew n ętrzn ą . N asz m ózg, m o w a i życie sp ołeczn e, jak o znaki zew n ętrzn e m ów ią, każd e na sw ój sposób, o jed n y m w y ją tk o w y m pow od zen iu , ja k ie ży cie od n iosło w p e w nej danej c h w ili sw ej e w o lu c ji. W yrażają ró żn icę isto ty , a n ie ty lk o stop n ia, d zielącą czło w ie k a od reszty św ia ta zw ierzęceg o . C złow iek w ię c odniósł zw y c ię stw o nad p ozostałą częścią przyrody ż y w ej. I w tym to zn aczen iu zu p ełn ie sw o isty m czło w ie k jest „m etą” i „ cele m ” e w o lu cji. Ż y cie p rzekracza celow ość. J e st ono zasadniczo prądem , p rz e p ły w a ją cy m p rzez m a terię i w y d o b y w a ją c y m z n iej to, co jest m o żliw e d o osiągn ięcia. N ie b y ło w ię c — śc iśle m ó w ią c — an i p rojek tu , ani planu. Z drugiej stron y je s t aż n azb yt o czy w iste, że reszta przyrody' n ie została podporządkow ana c zło w ie k o w i. „ N iesłu szn e b y ło b y rozp a try w a n ie, że lu d zkość, taka, jaką m am y przed oczym a, b yła z g ó ry u k szta łto w a n a w ruchu e w o lu cy jn y m . N ie m ożna n a w et p o w ied zieć, ab y b y ła p u n k tem dojścia e w o lu c ji c a łe j” (s. 234).
Z naszego punktu w id z e n ia — m ó w i B ergson — ży cie p rzed sta w ia się w sw ej ca ło ści jako fa la olbrzym ia, która rozszerza się, p o czą w szy od p ew n e g o ośrodka, a która na całym niem al sw y m ob w od zie z a tr z y m u je s ię i obraca w ruch w a h a d ło w y na m iejscu : w jed n y m jed y n y m p u n k cie p rzeszk od a została obalona, im p u ls p rzeszed ł sw ob od n ie. W yra zem tej sw ob od y jest form a ludzka. W szędzie, z w y ją tk ie m c zło w ie k a , św ia d o m o ść pozostała na n iższym stop n iu rozw oju, ty lk o u c zło w ie k a poszła w k ieru n k u d alszej ew o lu cji. C złow iek p rzedłuża w ię c n ieo g ra - n iczen ie ruch ży cio w y , ja k k o lw iek n ie p ociąga ze sobą w szy stk ieg o , co życie w sobie n iosło. P o in n y ch lin ia ch ew o lu cji szły in n e dążności w życiu n ieg d y ś zaw arte, a z k tórych c zło w ie k b e z w ą tp ie n ia co ś
za ch o w a ł. „W szystko d zieje się ta k — p isa ł B ergson — jak g d y b y jakaś is to ta n ie zd ecy d o w a n a i m g lista , k tórą m ożn a n a zw a ć, ja k się ch ce, czło w ie k ie m lu b n a d czło w iek iem , u siło w a ła się u rzeczy w istn ić i doszła do teg o je d y n ie tak, że część sie b ie p o zo sta w iła p o d rodze” (s. 234— 5).
II
Inaczej p rzed sta w ia s ię k o n cep cja e w o lu c ji w e d łu g o. T eilh ard a de C hardin. Oto, co ten au tor p is a ł w r. 1950 n a tem a t ro zw o ju p ojęcia e w o lu cji:
1) W y ja śn ien iem p o jęcia e w o lu c ji n a u k o w cy za jm o w a li się już od stu lat. P o czą tk o w o zw a n e „tra n sfo rm izm em ”, b yło p rzesią k n ięte m e ta fiz y k ą (a m oże n a w e t i teo lo g ią ). O becnie w y stę p u je n au k ow o w y łą czn ie jako a u ten ty czn a fe n o m en o lo g ia , zajm u jąca się b ad an iem p ro cesu , n ie w k ra cza ją c w d zied zin ę „natur” i „p rzyczyn ” 11.
2) P o ję c ie e w o lu c ji u og ó ln ia ło się z b ieg iem czasu coraz bardziej i zaczęło o b ejm ow ać są sied n ie d zied zin y, aż w r e sz c ie ogarn ęło całość p rzyrod y. U jęta dość szerok o ew o lu c ja ju ż n ie jest, i to od daw na, h ip otezą, a n i też p rostą „m etod ą” ; w r z e c z y w isto śc i p rzed sta w ia n o w y i p o w sz e c h n y w y m ia r w sz e c h św ia ta i w p ły w a p rzez to na ca ło ść e le m e n tó w i sto su n k ó w w e w sz e c h św ie c ie .
3) O becnie p o jęcie e w o lu c ji zm ierza do n a stęp n eg o d ecy d u ją ceg o k ro ku: m n ó stw o zb ieżn ych fa k tó w w y k a z u je te n d en cję do oparcia się jak b y na osi, do sk o n cen tro w a n ia się na czło w iek u , n a „h om in izacji” . Z p oczątku, sto lat tem u , u w a ża n o czło w ie k a p o p rostu za obserw atora, potem , po D a rw in ie, za gałąź e w o lu c ji. O tóż tera z na sk u tek tego w ła ś n ie w łą czen ia w b iogen ezę, zaczyn a czło w ie k rozu m ieć, że sta n o w i p ień d rzew a Ż ycia ziem sk ieg o . Ż y cie b ow iem n ie r o zw ija się p rzyp ad k o w o w e w szy stk ich k ieru n k ach , w poch od zie jeg o w id a ć b ezw zględ n e k iero w a n ie się ku w a rto ścio m coraz bardziej w zra sta ją cej św iad om ości; n a tej g łó w n ej osi c zło w ie k je s t n a jw y ższy m zn an ym nam k resem 12
P ierw szą cechą teilh a rd o w sk iej w iz ji e w o lu c ji św ia ta , to u kazany nam fen o m en jed n ości. W szech św ia t, ze sw y m i z a w r o tn y m i w y m ia ram i czasu i p rzestrzen i, je s t jeden. J e st jed n y m p ro cesem ew o lu cji. T o, co e w o lu u je , jest ró w n ież ze sw e j is to ty jed n o lite; jed n o tw o rzy w o u n iw ersa ln e, k tóre p o sia d a jed n o cześn ie w ła śc iw o śc i m a teria ln e i d u c h o w e w k o n ieczn y ch na każd ym eta p ie proporcjach.
F en o m en drugi — to k ieru n ek ew o lu cji. J est to p roces, k tó ry p o w o li rodzi n ow ość, różnorodność, coraz w y ższe p oziom y zorgan izow an ia
11 Zob. T eilhard de C hardin, É v o lu tio n de l ’id ée d’év o lu tio n , w: O eu v res de P ierre T eilhard de C hardin, t. III, La v isio n du passé, P a r is 1957, 347.
jed n o stek b iologiczn ych i to w sposób n ieod w racaln y. S zczeg ó ln ie z n a m ie n n y m a sp ek tem tego rozw oju , o jed n ym cią g le k ieru n k u je s t to, że w ła śc iw o śc i „ d u ch o w e” tw o rzy w a sta ją się coraz w y r a ź n ie jsz e w stosu n k u do w ła śc iw o ś c i m a teria ln y ch . T eilh ard p isze o m a terii i d uchu jako o zm ien n y ch sprężon ych , k tórych p roporcje i rozw ój ilo śc io w y m ożna by, teo r e ty c z n ie o czy w iście, p rzed sta w ić g ra ficzn ie jak o k rzyw ą e w o lu c j i13.
T rzecim fen o m en em je s t is tn ie n ie w p rocesie e w o lu c y jn y m p u n k tó w k ry ty czn y ch , w k tórych p o ja w ia ją się n o w e w ła śc iw o ś c i tw o rzy w a w sz e c h św ia ta , k ie d y działać za czy n a ją n ow e m ech a n izm y zm ia n y i p o w sta ją n o w e ty p y organ izacji. D otych czas m ia ły m ie jsc e d w a ta k ie p u n k ty : p o w sta n ie życia, c z y li m o m en t, gd y m ateria sta ła się zd oln a do rep rod u k ow an ia się i p o ja w ie n ie się św ia d o m o ści r e fle k sy jn e j u czło w ie k a . T en o sta tn i fa k t m ożem y n azw ać zd oln ością d u ch a do sa m o - od tw arzan ia się, do r e fle k sji o sob ie i do n ak ła d a n ia się n a e w o lu c ję b io lo g iczn ą fa zy n a stęp n ej — k u ltu ry .
C zw arty fen o m en to fa k t, że ew o lu c ja n ie je s t w e w sz y stk ic h sw y c h g a łęzia ch nieogran iczon a. N a p rzestrzen i całok ształtu e w o lu c ji orga n iczn ej całe g ru p y zw ierzęce i ro ślin n e w y czerp u ją , jed n a po drugiej, sw o je m o żliw o ści rozw oju, osiągają p u łap i p ozo sta w ia ją ro lę dalszego e w o lu c y jn e g o p ostęp u p o zo sta ły m , w cią ż coraz m n iej liczn y m g a łęzio m ży cia . P o czą w szy od p lio cen u , is tn ie je już tylk o jed n a tak a gałąź, k tóra zdolna jest w cią ż p rzed zierać się jeszcze dalej naprzód. J e st nią czło w ie k . W ciągu o sta tn ich k ilk u m ilio n ó w la t fen o m en e w o lu c ji sk o n cen tro w a ł się na czło w ie k u 14.
I tu d och od zim y do o lśn iew a ją ceg o , ra d y k a ln eg o n ovu m . J e st nim fo rm a p rocesu e w o lu c ji w fa z ie lu d zk iej. W fa zie organ iczn ej, p rzed - lu d zk iej, k ażd y n o w y typ, k tó ry się w y ła n ia , d zieli się n a stęp n ie, ró żn i cu je, rozb iega w ca ły w a c h la r z ty p ó w w tó rn y ch , z k tórych k ażdy rozb ija się z k o lei na ca łe m n ó stw o rodzin b io lo g iczn y ch zw an ych gatu n k am i. A le w w y p a d k u czło w ie k a d zieje się in aczej. P o krótk im , .w stępnym ok resie różn icow an ia, k tó ry d ał w w y n ik u w ie lk ie rasy czy p od gatu n k i lu d zk ie, rozb ieżność u stęp u je m iejsca zb ieżn ości. Jej w y r a zem są n a jp ierw n a tu ra ln e jed n ostk i b iologiczn e, czy li różne rasy lu d zk ie, a p otem jed n o stk i p sy c h o -so c ja ln e , czyli k o m p lek sy (lub jak k to w o li „organ izm y”) k u ltu ra ln e. C hociaż w ię c czło w ie k jest ty p em w y tw o r z o n y m p rzez e w o lu cję, jej ty p em n a jw y ższy m i d om in u jącym , n ie różn icu je się już,· le c z p rzeciw n ie , sta n o w i dziś jed en gatu n ek , a za k ilk a se t la t lu b za k ilk a ty s ię c y la t sta n o w ić także b ęd zie jed n ą
13 Zob. J u lian H u x le y , G ło sy o T eilh a rd zie de C hardin, Z n a k , 14(1962), 231.
14 Zob. tam że, 232.
„ is to tę ” k u ltu ra ln ą o jednym , w sp ó ln y m fu n d a m en cie pojęć, w ierzeń i i d e i 15.
T eilhard dop atru je się w czło w ie k u „klucza do w s z e c h św ia ta ” i to z p od w ójn ego ty tu łu : n a jp ie r w z tej racji, że c z ło w ie k m a być w sto su n k u do sam ego sie b ie cen tru m p ersp ek ty w y , a n a stę p n ie d latego, że m a on b yć o środ k iem m y ślo w e j k o n stru k cji w sz e c h św ia ta 16. C złow iek — to ta k że cen tru m d ośrod k ow ego ruchu „zw ija n ia s ię ” w szech św ia ta . (P rzez „ zw ija n ie s ię ” w sob ie T eilh ard rozu m iał rodzaj ruchu scalan ia, k tó ry je s t cią g ły m d ą żen iem do fo rm o w a n ia u k ła d ó w zorgan izow an ych , u trzy m y w a n y ch w sp o isto ści p rzez w ła sn e n a p ięcie w e w n ętrzn e, za m k n ię ty c h w ja k im ś se n sie i zró w n o w a żo n y ch w s o b ie ) 17.
W reszcie p ią ty fen o m en teilh a r d o w sk ie g o opisu w sz e c h św ia ta — to zm ian a p rocesu e w o lu c ji z rozb ieżn ości na zb ieżność w fa zie noosfery. J e s t to fen o m en o d u żych im p lik a cja ch dla lo su i dla p o sta w ludzkich. J e ś li m ia n o w icie e w o lu c ja czło w ie k a w jej obecnej fa z ie m a ch arak ter w sw ej isto c ie k u ltu ra ln y , to za leży ona w dużej m ierze od zn a jo m o ści św ia ta i sie b ie sam ego, jak ą ten czło w ie k o sią g n ie. P ozn an ie, w ie d z a je s t fu n d a m en tem p ra w d ziw ej w iz ji rzeczy w isto ści. W izja ta d eterm in u je p o sta w y , a te o sta tn ie in sp iru ją d zia ła n ie i k ieru ją nim 18. Sk ala, w jak iej d ok on u je się p roces e w o lu c ji, je s t g igan tyczn a i w p rzestrzen i i, co jeszcze dla n as w a ż n ie jsz e , w c z a sie (i to w p rzeszły m i w p rzy szły m ). T eilh ard uw aża, że te n d e n c ja ku „ zb ież n o śc i k u ltu r a ln e j”, która w id o czn a jest już d ziś w lu d zk ości, doprow adzi k ie d y ś do z w in ięcia się w sob ie, sca len ia w jed en k o m p lek s k u ltu ra ln y n o o sfery jak o całości. B ęd zie to u k ład je d n o lity w sw y m m y ślen iu i w sw y c h w ierzen ia ch , czy li jak m ó w i T eilhard, „jed n ość m y ślą ca i w ie r z ą c a ” 19.
III
C h a ra k tery sty czn e u jm o w a n ie e w o lu c ji b iologiczn ej p rzez B ergsona i T eilh ard a jeszcze le p ie j się zaznacza, gdy zesta w ia m y ze sobą b ezp o śred n io p ogląd y ob yd w u au to ró w . Pod p ew n y m w zg lęd em zasłu gu ją obaj na n a zw ę ę w o lu c jo n istó w sp iry tu a listy czn y ch . B ergson bow iem uw aża, że e w o lu c ja od b yw a się n a m o cy p ierw o tn eg o rozm achu ży cia i że jest w sam ym ty m ru chu zaw arta. P o d sta w o w y m m a teria łem e w o lu c ji je s t w e d łu g n ieg o ż y c ie (pęd ży cio w y ): ży cie ro ślin n e, in s ty n k
15 T am że, s. 232.
16 K s. K a zim ierz K łósak , Z zagad n ień filo z o fii przyrod y ks. P. T eil harda de C hardin, Z e s z y t y N a u k o w e K U L , 3 (1960), nr 4, 7.
17 J. H u x le y , dz. cyt., 233. 18 T am że, 232.
to w n e i rozum ne, k tóre sta n o w ią trzy rozb ieżne k ieru n k i d ziałan ia. B erg so n uzn aje bierność m a terii i tw órczość e w o lu c ji św iad om ości. Z ycie w rzeczy w isto ści jé s t „rodzaju p sy ch o lo g iczn eg o ”. J e st ono „pod łożem " e w o lu c ji, za p ew n ia jej „pochód”, w ią że e w o lu c ję w jed n ą n ie rozerw aln ą całość, sta n o w i źródło ew o lu cy jn ej en ergii.
N a to m ia st w k o n cep cji e w o lu c ji T eilh ard a en erg ia jest zasad n iczo „ p sy ch iczn a ”. E n ergia „ ta n g en cja ln a ” daje się do n iej sprow ad zić. E nergia „ rad ialn a” sta n o w i zaś „ w n ętrze” cia ł, in a czej m ó w ią c — ich życie, psych izm , św id om ość. W ystęp u je ona w całym w sz e c h św ie c ie .
O w ie le jed n ak bard ziej u d erzające w k o n cep cji e w o lu c ji B ergson a i T eilh ard a są różn ice m ięd zy n im i i to dość zasad n icze. P o d sta w a zaś tych różnic tk w i w od m ien n ym p ojm ow an iu sam ej m a terii, która z a p row ad ziła ob yd w u m y ś lic ie li na różne drogi i za d ecy d o w a ła o o sią g n ię ciu p rzez n ich różnych w y n ik ó w . D w ie k o n cep cje m a terii są o w ocem d w óch różnych sch e m a tó w m y ślen ia .
W ed łu g B ergson a, a czk o lw iek w e w sz e c h św ie c ie je s t jed en absolut, to jed n ak w y ró żn ia w n im m a terię i ducha, k tóre sta n o w ią d w ie jakby „ stro n y ”, d w ie drogi rozw oju tego sam ego ab solu tu . M ateria i duch — zd an iem B ergson a — to d w ie p o ło w y rzeczy w isto ści, k tóre p ozostają w ie c z n ie 20. B erg so n p r z e c iw sta w ia ostro m a terię, k tóra je s t b iern a, św ia d o m o ści sp ełn ia ją cej rolę s iły n ap ęd ow ej e w o lu c ji. M ateria b erg so - n o w sk a je s t m aterią sfa b ry k o w a n ą n ie p rzez uczonych, le c z p rzez s a m eg o B ergson a — p isze M. B a r th é le m y -M a d a u le M.
U T eilh ard a ta k ieg o p r z e c iw sta w ie n ia m a terii d u ch ow i n ie m a M ateria elem en ta rn a je s t su b stan cją, której każda cząstk a za w iera zarów n o p ie r w ia ste k m a teria ln y jak i d u ch ow y. T eilh ard p r z eciw sta w ia d u a lizm o w i B ergson a p ra g n ien ie jed n o ści ca łk o w itej d ucha i m a terii. „M ateria i duch — p isze T eilhard — n ie d w ie rzeczy, le c z dw a stan y, d w a oblicza teg o sam ego tw o rzy w a (w szech św ia ta ) kosm iczn ego. T ak w ię c duch — m ateria oznacza sp iry tu a liza cję, pracę ducha w m a terii, fak t, że m ateria jest p o d n iesion a, p rzem ien ion a, n iesio n a naprzód przez d u ch a” 22. D la T eilh ard a r z eczy w isto ść się p o w o li sp iry tu a lizu je, a duch je s t term in em k o ń co w y m e w o lu c ji. Ś w ia t n ie m a in n ej ra cji b ytu , jak sta w a n ie się ca łk o w icie d u ch ow ym . P rzez w p ro w a d zen ie p o jęcia m a terii, która je s t w cią ż na drodze do sp iry tu a liza cji, T eilhard prób ow ał p r z e zw y cięży ć b erg so n o w sk i d u alizm m a terii i ducha.
W e w o lu c ji B ergson a, m a teria b iern a ato m ó w i m o lek u ł je s t zasadą p rzeciw n ą życiu (B ergson n ie stara się zd efin io w a ć życia, p o n iew a ż
20 Zob. M agdalena B a rth élem y -M a d a u le , B ergson e t T eilh ard de C hardin, P aris 1963, 290.
21 T am że, 292. 22 T am że, 245.
je s t ono p rzed m iotem in tu icji); w e w o lu c ji T eilh ard a m ateria bierna nie is tn ie je ; od pun k tu w y jśc ia a to m y i m o lek u ły zm ierzają do sp iry - tu a liza cji. B ergson i T eilh ard zgadzają się, ab y u tożsam iać ży cie i ś w ia dom ość, le c z podczas gd y B erg so n m ó w i o życiu ty lk o tam , gdzie d ostrzega jeg o ch a ra k tery sty czn e o b jaw y, T eilh ard rozciąga is tn ie n ie św ia d o m o ści, pod ró żn y m i form am i, na całą r z e c z y w isto ść 23.
M im o, że p ew n e o g ó ln e praw a, zgod n ie z k tó ry m i p rzeb iega e w o lu cja , jak np. p raw o w zra sta ją cej złożon ości i ró żn orod n ości są w sp ó ln e B erg so n o w i i T eilh a rd o w i, to jed n ak każdy z nich w yob raża sobie p rzeb ieg e w o lu c ji zgoła in aczej. E w olu cja zd a n iem p ierw szeg o n igd y n ie od b yw a s ię w k ieru n k u zesp olen ia, le c z za w sze w k ieru n k u ro z działu . N ig d y n ie prow ad zi do zb ieżn ości, le c z do rozb ieżn ości w y siłk ó w , do m a k sy m a ln ej in d y w id u a liza cji. E w o lu cja w u jęciu B ergson a jest pochodem w k ieru n k u w y zn a czo n y m p rzez im p u ls p ierw o tn y . Jed n ak że ew o lu c ja ta n ie jest ty lk o w y łą c z n y m ru ch em naprzód; w w ie lu w y padkach je s t ona „d rep tan iem w m ie jsc u ” a lb o n a w e t częściej jeszcze — zb oczen iem z g łó w n e g o k ieru n k u lub cofan iem się.
U T eilh ard a n a to m ia st p roces e w o lu c ji jest ściśle zd eterm in o w a n y aż do m o m en tu p o ja w ien ia się św ia d o m o ści r e fle k sy jn e j. D opiero czło w ie k m a m o żliw o ść w yb oru p om ięd zy p od d an iem się p raw om e w o lu c ji (w ted y o sią g n ie p u n k t O m ega), a w y ła m a n ie m się spod d zia ła n ia ty ch p r a w 24. W edług T eilh ard a ew o lu cja zaczyna »ię od m a terii e le m en ta rn ej, a n ie d op iero od życia jak u B ergson a, w y k a zu ją c k ieru n ek od różnorodności n ieu p o rzą d k o w n ej do w zra sta ją cej różn orod n ości u p o rząd k ow an ej, aż do c h w ili p o ja w ien ia się czło w iek a . Od teg o m om en tu e w o lu c ja sk o n cen tro w a ła się na czło w ie k u i d alsze sp ręża n ie p row ad zi do cen tra liza cji św ia d o m o ści lu d zk iej w p u n k cie O m ega. T eilhard p ie r w sz y p o sta w ił p rob lem cen tra liza cj p rocesu e w o lu c y jn e g o w skali u n iw ersa ln ej, sięg a ją cej B oga ja k o g łó w n eg o cen tru m e w o lu c ji. Jest to je g o w k ła d o ry g in a ln y , a jed n o cześn ie d om in u jący rys całej te ilh a r - d o w sk iej w iz ji św ia ta 25.
T eilh ard de C hardin w ty m m iejscu , gd zie p rz e c iw sta w ia ją c się a n ty fin a liz m o w i B ergson a, w p ro w a d ził w sposób sw o is ty rozu m ian e cen tru m rozw oju kosm osu lu b in aczej m ów iąc: p u n k t d o celo w y ew o lu cji w sz e c h św ia ta , n ad ał sw ej p e r sp e k ty w ie fen o m en o lo g ii e w o lu c ji ch a ra k ter w y ra źn ie te le o lo g ic z n y . J e st to bodaj n a jw a ż n ie jsz y p u n k t ró ż n ią cy w sposób za sa d n iczy ob y d w u m y ś lic ie li.
23 T am że, 265.
24 T ad eu sz P łu ża ń sk i, M arksizm a fen o m en T eilh ard a, W arszaw a 1967,' 110.