• Nie Znaleziono Wyników

Koncepcja ewolucji życia u H. Bergsona i P. Teilharda de Chardin

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Koncepcja ewolucji życia u H. Bergsona i P. Teilharda de Chardin"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Bernaedr G. Błoch

Koncepcja ewolucji życia u H.

Bergsona i P. Teilharda de Chardin

Studia Philosophiae Christianae 5/1, 217-228

(2)

S tu d ia P h ilo so p h ia e C h ristian ae A T K

5 (1969) 1

Z Z A G A D N IE Ń FILOZOFII PRZY R O D Y

B ł o c h В. G.

K on cep cja e w o lu c ji życia u H en ryk a B ergson a i P . T eilh ard a de Chardin

L u b a ń s k i M.

Z zagad n ień filo z o fii fizy k i H e l l e r M.

A lb ert E in sztejn — sob ran ie n au czn ych tru d ów , Izd. „N au k a” M oskw a, 1965— 1966 r.

Ś l a g a Sz. W.

P o jęcie p raw a n au k i w X I X w iek u . Z biór rozpraw . W arszaw a 1967. P. W. N.

Z d ziejów p ojęcia p ra w a w n au k ach b iologiczn ych . W arszaw a 1967. P. W. N.

B ER N A R D G. BŁOCH

K O N C E PC JA EW OLUCJI Ż Y C IA U H. B E R G SO N A I P. T E IL H A R D A DE C H A R D IN

W zrastające w cią ż z a in te r e so w a n ie m y ślą n au k o w ą T eilh a rd a de C hardin u w a ru n k o w a n e je s t sw o isto ścią jeg o p ogląd ów , o ry gin aln ością w iz ji rzeczy w isto ści i sp ecy ficzn o ścią sto so w a n ej przezeń m etod y. D o ­ n io sło ść tw órczego dorobku m y ś lic ie la fra n cu sk ieg o u w id a czn ia się szczeg ó ln ie w trak cie k o n fro n ta cji z p ogląd am i in n eg o e w o lu c jo n isty , H en ry k a B ergson a. K o n fro n ta cji ta k iej z o sta ła p o św ięco n a p raca M. B a rth élem y -M a d a u le „B ergson et T eilhard de C hardin” (Paris, 1963).

Z ad an iem n in iejszeg o szk icu n ie jest p rzed sta w ien ie ca ło ści p o g lą ­ d ó w na rzeczy w isto ść ob yd w u m y ś lic ie li, le c z w sk a za n ie na p u n k ty zb ieżn e i p rz e c iw sta w n e w ich za p atryw an iach na p rob lem e w o lu c ji

(3)

życia. W szczeg ó ln o ści u w zg lęd n io n y zo sta n ie sposób p ozn aw an ia i u j­ m o w a n ia p ro cesó w e w o lu c ji w k osm osie, dualizm m a terii i ducha w ob ec k o n cep cji sp iry tu a liza cji m aterii, św ia t ro zb ieżn y w o b ec zb ieżn eg o itp.

I

B ergson i T eilh ard o so b iśc ie s ię n ie zn ali. O w szem , w ie m y , że T e il­ h ard b y ł pod w p ły w e m le k tu r y prac B ergson a, ale n ie m a m y p ew n ości, c z y B ergson zetk n ą ł się z m y ślą n au k ow ą T eilharda. B ergson p oprzez sw o je k siążk i w y w a r ł p o w a żn y w p ły w n a T eilh ard a, k tó ry sam w y ­ zn aje, że czy ta ł „ E w o lu cję tw ó rczą ” B ergson a. M iało to m ie jsc e w ted y , g d y w y k ła d a ł ch em ię i fiz y k ę w k o leg iu m jezu ick im w K airze (1905—

1908). T eilh ard czy ta ł i a n a liz o w a ł także in n e p race B ergson a.

D ok tryn a B ergson a, m ó w ią c ogóln ie, b yła k o lejn y m g łosem protestu p rzeciw k o reifik a cji czło w ie k a к F ilo zo fia jeg o zasadza się na ra d y ­ k a ln y m p r z e c iw sta w ie n iu czło w ie k a św ia tu rzeczy, k tó ry ok azu je się rz eczy w isto ścią pozorną, stw orzon ą n ieja k o p rzez c zło w ie k a na u ży tek jego p ra k ty czn y ch p oczyn ań . „E w olu cja je s t p ro cesem w y z w a la n ia s ię św ia d o m o ści, tw o r z e n ia tak ich b y tó w , k tó re są w m o cy m aterią za­ w ła d n ą ć, pod p orząd k ow ać ją sobie. N a ty m dążen iu p o leg a rozm ach ż y c io w y , éla n v ita l, k tó ry je s t zja w isk iem n ie b iologiczn ym , le c z k o ­ sm iczn ym . U siłu ją c w n ie ść do m a terii m ak sim u m w o ln o śc i i n ieo k re­ ślo n o ści, rozm ach ż y c io w y tw o rzy in s ty n k t i in telek t. T e d w ie form y d ziałan ia, d w a ty p y o p a n o w y w a n ia i p rzetw a rza n ia m a terii są ró w n o ­ cześn ie d w iem a od m ien n y m i p o sta cia m i p o zn a n ia ” 2.

C iek a w e są u B erg so n a i T eilh ard a dw a o d m ien n e sp osob y p od ejścia d o zagad n ien ia p ozn aw an ia i śled zen ia p ro cesó w zach od zących w toku e w o lu c ji kosm osu. B ergson , filo z o f i a n a lity k , w ty m w z g lę d z ie w y c h o ­ dzi od k ry ty k i in te lig e n c ji lu d zk iej, która jeg o zd an iem , d eform u je rzeczy w isto ść, a lb o w iem d ziała n ie w zam iarze z g łęb ien ia jej a u te n ty c z ­ n ej isto ty , ale p e łn i fu n k cje p rzy sto so w a w cze. S p osób p oznania, k tó ry p ra g n ie d otrzeć do a u ten ty czn eg o ży cia rzeczy, do zrozu m ien ia jej n ie ­ p ow ta rza ln eg o istn ie n ia k on k retn ego, m u si u w o ln ić się od ab strak cji i a n alizy, od narzędzi p o jęcio w y ch . M usi to być p o zn a n ie n ied y sk u r- sy w n e , n ie d ające s ię w y ra zić za p om ocą m o w y lu d zk iej, p r z y sto so w a ­ n ej do m y śle n ia a b stra k cy jn o -a n a lity czn eg o . T ak im w ła śn ie sposobem p ozn an ia jest w g B erg so n a in tu icja , która zm ierza do o b co w a n ia b e z ­ p o śred n ieg o z p rzed m io tem , o b y w a ją ceg o się bez p o śred n ictw a p ojęć

’ Zob. K rzy szto f P om ian , B ergson — filo z o fia m itu kosm iczn ego, w : F ilo zo fia i so cjologia X X w iek u , t. I, W arszaw a 1962, 10.

(4)

i s ł ó w 3. W p r z e c iw ie ń stw ie do m y ślen ia n au k ow ego, k tóre in te le k - tu a lizu je rzeczy w isto ść, in tu ic ja je s t zaw sze p o zn a n iem k on k retn ym , n ie k orzysta z narzęd zi u o g ó ln ia n ia i abstrah ow an ia. In tu ic ja jest p rzy sw a ja n iem sob ie b ezp ośred n im p rzez czło w ie k a ru ch u rzéczy w je ­ g o n iero zk ła d a ln ej ciągłości, p sy ch iczn ej natury. In tu icja jak o ak t b ezin tereso w n eg o w sp ó łż y c ia z natu rą w jej p sy ch iczn y m trw a n iu , jest b ezw zg lęd n ie n iek o m u n ik o w a ln a 4.

B ergson tłu m a czy ł in tu ic ję ja k o rodzaj in sty n k tu , a in s ty n k t jest n a tu ra ln y m zja w isk iem b iologiczn ym , o b jaw em p rzy sto so w a n ia się organ izm u do potrzeb życia. In tu icja je s t jed n ak u św ia d o m io n y m in ­ sty n k tem . In te le k t u jm u je rzeczy od zew n ątrz, a in tu ic ja p rzen osi nas do w n ętrza r z e c z y 5. I na ty m p o leg a jej d o n iosła rola w p ozn aw an iu rzeczy w isto ści.

In aczej p odchodzi do p o zn a w a n ia r z e c z y w isto śc i T eilh a rd de C hardin, k tó ry id ąc po lin ii rea lizm u ep istem o lo g iczn eg o , p o słu g u je się m etodą fen o m en o lo g iczn ą , zasadzającą się na op isie em p iry czn y m , u w z g lę d n ia ­ ją cy m z ja w isk o w y p u n k t w id zen ia . M etoda ta n ie p rzesta ją c n igd y liczy ć się z rea ln y m is tn ie n ie m św ia ta , m a na celu sy n te ty c z n e w y r a ­ że n ie w a sp ek cie z ja w isk o w y m re z u lta tó w szczeg ó ło w y ch n au k p rzy ­ rod n iczych w zak resie e w o lu c ji kosm osu. T eilhard słu szn ie zau w ażył, że p o szczeg ó ln e n au k i p rzyrod n icze dają nam ty lk o w y c in k o w ą w ied zę o św ie c ie , stąd n a leża ło b y stw o rzy ć d y scy p lin ę, której p rzed m io tem d o ­ ciek ań b yłb y św ia t u ję ty jak o całość, rozp a try w a n y m im o to w a sp e k ­ cie zja w isk o w y m . C hodziło m u zatem o rozum ow e u jęcie w sz e c h św ia ta tak iego, jak im je s t on w oczach ob serw atora, po prostu jak o zja w isk a . Taką w ła śn ie d y scy p lin ę stw o r z y ł T eilhard, n azyw ając ją fe n o m e n o ­ lo g ią w sz e c h św ia ta ew o lu u ją ceg o .

T eilh a rd o w sk a an aliza fen o m en o lo g icz n a św ia ta sięga d alej, niż w y ­ nik i szczeg ó ło w y ch n a u k rea ln y ch , a w razie p otrzeb y u ciek a s ię do e k stra p o la cji i h ipotez. N ie m a jed n a k ona nic w sp ó ln eg o z filo zo fią c zy m eta fizy k ą , gd yż fen o m en o lo g ia (lub h ip erfizyk a) T eilh ard a, to po p rostu dokładny opis w sz e c h św ia ta w od erw an iu w ła śn ie od w szelk ich zagad n ień m e ta fizy czn y ch i teo lo g iczn y ch , m o ż liw ie jak n a jś c iśle j op arty n a p rzesłan k ach n au k ow ych .

P rzejd źm y teraz do sam ego zagad n ien ia e w o lu c ji przyrody, a w tym sz czeg ó ln ie e w o lu c ji życia. Sam w y r a z „ew o lu cja ”, jak w ie m y , m oże m ieć d w a różne znaczenia. M oże on oznaczać przeob rażen ia, jakim

3 Zob. L eszek K o ła k o w sk i, B ergson : a n tyn om ia p ra k ty czn eg o rozum u, w : H en ryk B ergson , E w o lu cja tw órcza, tłum . F. Z n an ieck i, W arszaw a 1957, s, V III.

4 T am że, s. X I.

(5)

w ciągu w ie k ó w u le g ły fo rm y b io lo g iczn e (ew o lu cjo n izm b io lo g iczn y - tran sform izm ), ale m oże te ż słu żyć do w y ra żen ia pogląd u , że ca ły w sz e c h św ia t p od lega p raw u rozw oju (ew o lu cjo n izm u o g ó ln io n y albo kosm iczn y). Z atem m ożn a b y p o w ied zieć, że e w o lu cjo n izm b io lo g iczn y u to ro w a ł drogę e w o lu c jo n iz m o w i k osm iczn em u . E w o lu cja b iologiczn a, rozp atryw an a pod ty m kątem , sta n o w i ty lk o p e w ie n szczeg ó ln y asp ek t z ja w isk a p o w szech n eg o , zw an ego ew o lu cją w sz e c h św ia ta , co już d aw n o L. C u én ot w y r a z ił w zdaniu, że „ew o lu cja b iologiczn a je s t zresztą ty lk o szczeg ó ln y m p rzyp ad k iem e w o lu c ji p o w sz e c h n e j” 6. T eilh a rd o w i w ła śn ie u k a zu je się e w o lu cjo n izm n ie ty lk o jako w ła sn o ść b iologiczn a, lecz jako w ła sn o ść ca łeg o św ia ta . C zęsto jed n ak T eilhard z a ch o w u je dla b io ­ lo g ii term in tran sform izm , a o e w o lu cjo n izm ie m ó w i dla zaznaczenia p rocesu rozw oju ca ło ści w sz e c h św ia ta .

B ergson do sw ej e w o lu c ji tw órczej w p ro w a d ził jako bardzo istotn e, w sp o m n ia n e ju ż p o ję c ie „élan v it a l” — pęd ż y c io w y . J e st to jedno z p ojęć k o n sty tu ty w n y c h jeg o dok tryn y. J e st ono ży cie m u n iw ersa ln ie czy n n y m w e w sz y stk ic h sfera ch rzeczy w isto ści: w sam ym a k cie tw o ­ rzen ia m a terii, w rozw oju g atu n k ów , w tw ó rczo ści in d y w id u u m lu d z­ k iego, w życiu s p o łe c z n y m 7. P rzyroda w g B ergson a m a te sam e w ła ­ śc iw o śc i co jaźń, a w ię c różnorodność i n ie u sta n n y rozw ój. J e śli zaś rozw ój je s t w ła śc iw o ś c ią przyrody, to jej p ierw o tn ą p ostacią n ie są p rzed m io ty m a rtw e, le c z ży w e, organiczne. R ozw ój n ie p rzeb ieg a tak, ja k so b ie w y o b ra ża li ew o lu c jo n iśc i, n ie je s t m ech a n iczn y , ja k sądził S p en cer, le c z p rzeciw n ie , jest sam orzu tn y, tw órczy. W idoczne jest to zw ła szcza w przyrod zie organ iczn ej, w y tw a rza ją cej w c ią ż n o w e form y. J e st ona cią g ły m tw o rzen iem ; jej m o żliw o ści są n ieo g ra n iczo n e i n ie - p rzew id zia ln e. B ergson od rzu cił zarów n o m ech a n iczn e ja k i fin a li- sty c z n e ro zu m ien ie isto t ży w y ch , sądząc, że n ie tłu m a czą rozw oju o rg a n iczn eg o an i s iły zew n ętrzn e, an i tez cel przyrody. R ozw ój jest n ieo d łą czn y od isto t organ iczn ych , w y p ły w a p o prostu z ich pędu ży cio w eg o .

P ęd ż y c io w y jest jed n a k h a m o w a n y p rzez b ezw ła d n ą m a terię, a p rzez to h a m o w a n ie tra ci część sw e j tw órczej m ocy, m ech a n izu ją c się. I na tej drodze p o w sta ją w przyrod zie m ech a n izm y . Z n aczy to, że są cn e w n iej z ja w isk ie m w tó rn y m . I tu B erg so n o d w ró cił p an u jący d o ty ch cza s p ogląd: m ech a n izm n ie je s t p od staw ą i p o czą tk iem rozw oju, le c z p rzeciw n ie, jego za h a m o w a n iem i co fn ięciem się.

D w o isto ść m ech an izm u i życia m a sw ój o d p o w ied n ik w u m yśle: ob jaw ia się w n im jako d w o isto ść in te le k tu i in tu icji. In tu icja, w g

6 N o rb ert M. W ild iers, K u ch rześcija ń sk iem u n eo h u m a n izm o w i, W ar­ sza w a 1967, 32.

(6)

B erg so n a , jest form ą ży cia , a in te le k t — jeg o m ech an izacji. D la teg o ona m oże p ozn ać życie, on zaś ty lk o m ech an iczn ą p r z y r o d ę 8.

E w o lu cja w e d łu g B erg so n a zm ierza w k ieru n k u o k reślo n y m i ro z­ w ią z u je sw o je zad an ia tw orząc różne fo rm y życia. N ie m a jed n a k jed n ej ty lk o lin ii ew o lu c y jn e j, w zn oszącej się w e d łu g prostej grad acji do n a jn iższy ch do n ajb ard ziej ro z w in ię ty c h form istn ie n ia ; je s t w ie le lin ii rozm aitych . E w olu cja p osu w a się od rozdroża do rozdroża, od m o żliw o ści do m o żliw o ści, w y b iera ją c, próbując, p oszu k u jąc i za w sze o d n ajd u jąc w k ońcu sw ój k ieru n ek , który jest jed n a k ty lk o k ie r u n ­ k iem , a n ie d ążen iem do ja k ieg o ś celu o sta teczn eg o i zam ierzon ego z góry. C ala rze c z y w isto ść ew o lu u ją ca je s t cią g ło ścią n a w a r stw ia ją c y c h się n a sieb ie a k tó w tw órczych , w czasie k tórych sam ak t i jeg o tw o ­ rz y w o stają się trudne do o d r ó ż n ie n ia 9.

B ergson jest zdania, że ży c io w e w ła śc iw o śc i n ie są n igd y zu p ełn ie u rzeczy w istn io n e, lecz za w sze znajdują się na drodze do u r z e c z y w istn ie ­ nia: są to n ie ty le sta n y , ile raczej dążności, a zasad n icza d ążność życia zm ierza w k ieru n k u in d y w id u a ln o ści, która n ie je s t n ig d y d osk on ała, tak że trudno często p o w ied zieć, co je s t o sob n ik iem , a co n im n ie j e s t 10. N ie m a też p raw a b io lo g iczn eg o p o w szech n eg o , k tó re b y się n iezm ien n ie i a u to m a ty czn ie sto so w a ło do każd ej żyjącej isto ty . Są ty lk o p ew n e k ieru n k i, w k tórych ży cie p op ych a ga tu n k i w ogóle.

B erg so n m ów i, że „każdy p o szczeg ó ln y g a tu n ek w sam ym ty m ak cie, p rzez k tó ry się w y tw a rza , p otw ierd za sw ą n iezależn ość, id zie za w ła sn ą zach cian k ą, zbacza m niej lu b w ię c e j ze w sk a za n ej lin ii, czasem n a w et w zn o si się z p ow rotem po p o ch y ło ści i zd aje się od w racać ty łe m do p ierw o tn eg o g a tu n k u ” (s. 28). B ergson w p ro cesie e w o lu c ji duże zn a­ czen ie p rzyp isu je trw an iu . Oto, co p isze w E w olu cji tw órczej: „E w olucja ż y ją cej isto ty , zarów no jak ew o lu cja em brionu, w y m a g a cią g łeg o za p i­ sy w a n ia się trw a n ia , w y m a g a istn ie n ia p rzeszłości w te r a ź n ie jsz o śc i”. Ż y cie je s t d alszym cią g iem o w ej e w o lu c ji sprzed u rodzenia. E w olu cja w y m a g a w szak , aby teraźn iejszość b yła r zeczy w iście d alszym ciągiem p rzeszłości, w y m a g a ona trw an ia, k tóre b y b y ło łą czn ik iem m ięd zy nim i.

„W rzeczy w isto ści ży cie tak sam o n ie je s t w y tw o rzo n e z p ie r w ia s t­ k ó w fizy czn o -ch em iczn y ch , jak k rzyw a nie je s t złożon a z lin ii p ro ­ s ty c h ” (s. 40). W in n ym zn ó w m iejscu B ergson p isze, że życie od sw eg o

8 Zob. Wł. T atark iew icz, dz. cyt. 225—227. 9 L. K o ła k o w sk i, dz. cyt., s. X IX .

10 H en ryk B ergspn, E w olu cja tw órcza, tłum . F. Z n an ieck i, W arszaw a 1957, 26. Z tego d zieła poch od zące c y ta ty zaznaczone są w te k ś c ie cu ­ d zy sło w em i n u m erem stro n y w n aw iasie.

(7)

p oczątk u je s t trw a n iem jed n ego i tego sam ego rozm achu, k tó ry się ro zd zielił p om ięd zy rozb ieżne lin ie e w o lu c ji i ta k „ ew o lu cja w r z eczy ­ w isto śc i d okonała s ię za p o śred n ictw em m ilio n ó w oso b n ik ó w , po lin ia c h rozb ieżnych, z k tórych k ażda sam a doch od ziła d o rozstaju, skąd p r o m ie n io w a ły n ow e drogi i ta k d alej n ie o g r a n ic z e n ie ” (s. 58).

B ergson za n a jg łęb szą p rzy czy n ę zm ian, p rzy n a jm n iej tych , które się reg u la rn ie p rzenoszą, dodają i tw orzą n o w e ga tu n k i, u w a ża p ier­ w o tn y rozm ach życia p rzech od zącego z jed n ego p o k o len ia zarodników do n astęp n eg o za p o śred n ictw em u strojów , k tóre sta n o w ią łą czn ik m ięd zy zarodkam i. N a ogół, sk oro ga tu n k i za częły się rozchodzić, p o czą w szy od p ew n eg o w sp ó ln e g o szczepu, zaznaczają one sw ą rozb ież­ ność coraz w y ra źn iej, w m iarę jak p o stęp u ją naprzód w sw ej e w o ­ lu cji. Jed n ak że na p ew n y m o k reślo n y m p u n k cie m ogą, a n a w et m uszą s ię rozw ijać ta k sam o, jeżeli się p rzyjm ie h ip otezę w sp ó ln eg o rozm a­ chu. Z d an iem B ergson a ży cie je s t przed e w sz y stk im d ążn ością do d zia­ ła n ia n a m a terię m artw ą. K ieru n ek teg o d ziałan ia bez w ą tp ie n ia n ie je s t o k reślo n y z góry: stąd n iep rzew id zia ln a różn orod n ość form , które ż y c ie w ciągu e w o lu c ji sie je na sw e j drodze” (s. 94).

U B erg so n a e w o lu c ja n o si ce c h y rozbieżności. Ż y cie w g n ieg o jest d ążn ością, której isto ta p olega na tym , że ro zw ija się ono w k szta łcie snopa, p rzez sam e sw e w zm a g a n ie się stw a rza ją c rozb ieżne k ierunki, m ięd zy k tóre d zieli się jej rozm ach. B ergson bardzo często pow tarza, że „ e w o lu cja n ie k r e śli jed n ej jed y n ej drogi, że p rzyb iera p e w n e k ie ­ ru nki, n ie m ając jed n a k żad n ych c e ló w na w id o k u ” (s. 99). K ażd y g a tu ­ n ek p rzy jm u je u d zielo n y sobie im p u ls, aby go przekazać in n y m i w e w sz y stk ic h k ieru n k ach , w k tórych ży cie się rozw ija; to p rzen oszen ie się im p u lsu d o k on yw a się w lin ii prostej. W rzec z y w isto śc i zaś są ga tu n k i, k tóre się za trzym u ją, są in n e, k tóre s ię cofają. E w olu cja jest n ie tylk o ru ch em naprzód, w w ie lu w y p a d k a ch zauw aża się, jak m ów i* B ergson , „d rep tan ie w m ie jsc u ”, częściej jeszcze zb oczen ie lu b pow rót w stecz. O w szem , „bez w ą tp ie n ia is tn ie je postęp, o ile się p rzez postęp ro zu m ie c ią g ły pochód w o góln ym kieru n k u , w y zn a czo n y m p rzez im ­ p u ls p ierw o tn y ; a le te n p ostęp d ok on yw a się ty lk o na dw óch lub trzech lin ia ch e w o lu c ji, gd zie się zarysow u ją coraz to bardziej złożone, coraz to w y ż sz e p o sta cie; m ięd zy ty m i lin ia m i p rzeb ieg a m n óstw o dróg w tó rn y ch , g d zie p r zeciw n ie , m nożą się zb oczen ia, zatrzym an ia i co fn ięcia (...). Przed ew o lu cją życia b ram y p rzy szło ści p ozostają s z e ­ roko o tw a rte” (s. 100).

„Z w ierzęta i ro ślin y m u sia ły się od d zielić dość w c z e śn ie od w s p ó l­ nego sw e g o szczepu, p rzy czym roślin a za sy p ia ła w n ieru ch om ości, a zw ierzę p rzeciw n ie, rozb u d zało się coraz bardziej i szłc na zdobycie sy stem u n e r w o w e g o ” (s. 121). Z ach ow an a dążność w k r ó le stw ie z w ie ­ rzęcym do życia ro ślin n eg o sta le jed n ak opóźniała i w strzy m y w a ła

(8)

sw o ją ew o lu cję. Im puls, k tó ry p ch n ą ł ży cie w św ia t, zm u sił je do rozd zielen ia się m ięd zy r o ślin y i zw ierzęta. E w o lu cja k ró lestw a z w ie ­ rzęcego, z p o m in ięciem u w steczn ień w kieru n k u życia roślin n ego, d o k o ­ n ała się na d w óch drogach rozb ieżnych, z k tórych jed n a p ro w a d ziła do in sty n k tu , druga do u m ysłu .

O d rętw ien ie roślin n e, in s ty n k t i u m y sł — oto w ię c p ie r w ia stk i, k tóre z le w a ły się w jed n o w im p u lsie życiow ym , w sp ó ln y m i d la roślin i dla zw ierzą t i w ciągu rozw oju, w k tórym p r z e ja w iły się w najb ard ziej n iep rzew id zia ln y ch form ach, ro złą c zy ły s i ę . p rzez sam fa k t sw e g o w zrostu . W g B ergson a w sz y stk o d zieje się tak, jak g d y b y szerok i prąd św ia d o m o ści p rzen ik n ą ł m a terię. „Ż ycie, tj. św iad om ość, p u szczon e w ruch p oprzez m a terię, zo g n isk o w a ło sw ą u w a g ę na w ła sn y m s w y m ruchu, bądź na m aterii, p rzez którą p rzech o d ziło ” (s. 164).

W śród isto t ż y w y ch czło w ie k sta je n a m iejscu u p rzy w ilejo w a n y m . „M iędzy zw ierzęta m i a n im is tn ie je już różnica n ie stop n ia, le c z is to ty ” (s. 164). C zło w iek d zięk i w y ż sz o śc i sw eg o m ózgu, d zięk i sw ej m o w ie i ży cie sp o łeczn em u c ie sz y się p rzew agą w ew n ętrzn ą . N asz m ózg, m o w a i życie sp ołeczn e, jak o znaki zew n ętrzn e m ów ią, każd e na sw ój sposób, o jed n y m w y ją tk o w y m pow od zen iu , ja k ie ży cie od n iosło w p e w ­ nej danej c h w ili sw ej e w o lu c ji. W yrażają ró żn icę isto ty , a n ie ty lk o stop n ia, d zielącą czło w ie k a od reszty św ia ta zw ierzęceg o . C złow iek w ię c odniósł zw y c ię stw o nad p ozostałą częścią przyrody ż y w ej. I w tym to zn aczen iu zu p ełn ie sw o isty m czło w ie k jest „m etą” i „ cele m ” e w o lu ­ cji. Ż y cie p rzekracza celow ość. J e st ono zasadniczo prądem , p rz e p ły w a ­ ją cy m p rzez m a terię i w y d o b y w a ją c y m z n iej to, co jest m o żliw e d o osiągn ięcia. N ie b y ło w ię c — śc iśle m ó w ią c — an i p rojek tu , ani planu. Z drugiej stron y je s t aż n azb yt o czy w iste, że reszta przyrody' n ie została podporządkow ana c zło w ie k o w i. „ N iesłu szn e b y ło b y rozp a­ try w a n ie, że lu d zkość, taka, jaką m am y przed oczym a, b yła z g ó ry u k szta łto w a n a w ruchu e w o lu cy jn y m . N ie m ożna n a w et p o w ied zieć, ab y b y ła p u n k tem dojścia e w o lu c ji c a łe j” (s. 234).

Z naszego punktu w id z e n ia — m ó w i B ergson — ży cie p rzed sta w ia się w sw ej ca ło ści jako fa la olbrzym ia, która rozszerza się, p o czą w szy od p ew n e g o ośrodka, a która na całym niem al sw y m ob w od zie z a tr z y ­ m u je s ię i obraca w ruch w a h a d ło w y na m iejscu : w jed n y m jed y n y m p u n k cie p rzeszk od a została obalona, im p u ls p rzeszed ł sw ob od n ie. W yra­ zem tej sw ob od y jest form a ludzka. W szędzie, z w y ją tk ie m c zło w ie k a , św ia d o m o ść pozostała na n iższym stop n iu rozw oju, ty lk o u c zło w ie k a poszła w k ieru n k u d alszej ew o lu cji. C złow iek p rzedłuża w ię c n ieo g ra - n iczen ie ruch ży cio w y , ja k k o lw iek n ie p ociąga ze sobą w szy stk ieg o , co życie w sobie n iosło. P o in n y ch lin ia ch ew o lu cji szły in n e dążności w życiu n ieg d y ś zaw arte, a z k tórych c zło w ie k b e z w ą tp ie n ia co ś

(9)

za ch o w a ł. „W szystko d zieje się ta k — p isa ł B ergson — jak g d y b y jakaś is to ta n ie zd ecy d o w a n a i m g lista , k tórą m ożn a n a zw a ć, ja k się ch ce, czło ­ w ie k ie m lu b n a d czło w iek iem , u siło w a ła się u rzeczy w istn ić i doszła do teg o je d y n ie tak, że część sie b ie p o zo sta w iła p o d rodze” (s. 234— 5).

II

Inaczej p rzed sta w ia s ię k o n cep cja e w o lu c ji w e d łu g o. T eilh ard a de C hardin. Oto, co ten au tor p is a ł w r. 1950 n a tem a t ro zw o ju p ojęcia e w o lu cji:

1) W y ja śn ien iem p o jęcia e w o lu c ji n a u k o w cy za jm o w a li się już od stu lat. P o czą tk o w o zw a n e „tra n sfo rm izm em ”, b yło p rzesią k n ięte m e ­ ta fiz y k ą (a m oże n a w e t i teo lo g ią ). O becnie w y stę p u je n au k ow o w y ­ łą czn ie jako a u ten ty czn a fe n o m en o lo g ia , zajm u jąca się b ad an iem p ro ­ cesu , n ie w k ra cza ją c w d zied zin ę „natur” i „p rzyczyn ” 11.

2) P o ję c ie e w o lu c ji u og ó ln ia ło się z b ieg iem czasu coraz bardziej i zaczęło o b ejm ow ać są sied n ie d zied zin y, aż w r e sz c ie ogarn ęło całość p rzyrod y. U jęta dość szerok o ew o lu c ja ju ż n ie jest, i to od daw na, h ip otezą, a n i też p rostą „m etod ą” ; w r z e c z y w isto śc i p rzed sta w ia n o w y i p o w sz e c h n y w y m ia r w sz e c h św ia ta i w p ły w a p rzez to na ca ło ść e le ­ m e n tó w i sto su n k ó w w e w sz e c h św ie c ie .

3) O becnie p o jęcie e w o lu c ji zm ierza do n a stęp n eg o d ecy d u ją ceg o k ro­ ku: m n ó stw o zb ieżn ych fa k tó w w y k a z u je te n d en cję do oparcia się jak b y na osi, do sk o n cen tro w a n ia się na czło w iek u , n a „h om in izacji” . Z p oczątku, sto lat tem u , u w a ża n o czło w ie k a p o p rostu za obserw atora, potem , po D a rw in ie, za gałąź e w o lu c ji. O tóż tera z na sk u tek tego w ła ś n ie w łą czen ia w b iogen ezę, zaczyn a czło w ie k rozu m ieć, że sta n o w i p ień d rzew a Ż ycia ziem sk ieg o . Ż y cie b ow iem n ie r o zw ija się p rzyp ad ­ k o w o w e w szy stk ich k ieru n k ach , w poch od zie jeg o w id a ć b ezw zględ n e k iero w a n ie się ku w a rto ścio m coraz bardziej w zra sta ją cej św iad om ości; n a tej g łó w n ej osi c zło w ie k je s t n a jw y ższy m zn an ym nam k resem 12

P ierw szą cechą teilh a rd o w sk iej w iz ji e w o lu c ji św ia ta , to u kazany nam fen o m en jed n ości. W szech św ia t, ze sw y m i z a w r o tn y m i w y m ia ­ ram i czasu i p rzestrzen i, je s t jeden. J e st jed n y m p ro cesem ew o lu cji. T o, co e w o lu u je , jest ró w n ież ze sw e j is to ty jed n o lite; jed n o tw o rzy w o u n iw ersa ln e, k tóre p o sia d a jed n o cześn ie w ła śc iw o śc i m a teria ln e i d u ­ c h o w e w k o n ieczn y ch na każd ym eta p ie proporcjach.

F en o m en drugi — to k ieru n ek ew o lu cji. J est to p roces, k tó ry p o w o li rodzi n ow ość, różnorodność, coraz w y ższe p oziom y zorgan izow an ia

11 Zob. T eilhard de C hardin, É v o lu tio n de l ’id ée d’év o lu tio n , w: O eu v res de P ierre T eilhard de C hardin, t. III, La v isio n du passé, P a r is 1957, 347.

(10)

jed n o stek b iologiczn ych i to w sposób n ieod w racaln y. S zczeg ó ln ie z n a ­ m ie n n y m a sp ek tem tego rozw oju , o jed n ym cią g le k ieru n k u je s t to, że w ła śc iw o śc i „ d u ch o w e” tw o rzy w a sta ją się coraz w y r a ź n ie jsz e w stosu n k u do w ła śc iw o ś c i m a teria ln y ch . T eilh ard p isze o m a terii i d uchu jako o zm ien n y ch sprężon ych , k tórych p roporcje i rozw ój ilo śc io w y m ożna by, teo r e ty c z n ie o czy w iście, p rzed sta w ić g ra ficzn ie jak o k rzyw ą e w o lu c j i13.

T rzecim fen o m en em je s t is tn ie n ie w p rocesie e w o lu c y jn y m p u n k tó w k ry ty czn y ch , w k tórych p o ja w ia ją się n o w e w ła śc iw o ś c i tw o rzy w a w sz e c h św ia ta , k ie d y działać za czy n a ją n ow e m ech a n izm y zm ia n y i p o­ w sta ją n o w e ty p y organ izacji. D otych czas m ia ły m ie jsc e d w a ta k ie p u n k ty : p o w sta n ie życia, c z y li m o m en t, gd y m ateria sta ła się zd oln a do rep rod u k ow an ia się i p o ja w ie n ie się św ia d o m o ści r e fle k sy jn e j u czło ­ w ie k a . T en o sta tn i fa k t m ożem y n azw ać zd oln ością d u ch a do sa m o - od tw arzan ia się, do r e fle k sji o sob ie i do n ak ła d a n ia się n a e w o lu c ję b io lo g iczn ą fa zy n a stęp n ej — k u ltu ry .

C zw arty fen o m en to fa k t, że ew o lu c ja n ie je s t w e w sz y stk ic h sw y c h g a łęzia ch nieogran iczon a. N a p rzestrzen i całok ształtu e w o lu c ji orga­ n iczn ej całe g ru p y zw ierzęce i ro ślin n e w y czerp u ją , jed n a po drugiej, sw o je m o żliw o ści rozw oju, osiągają p u łap i p ozo sta w ia ją ro lę dalszego e w o lu c y jn e g o p ostęp u p o zo sta ły m , w cią ż coraz m n iej liczn y m g a łęzio m ży cia . P o czą w szy od p lio cen u , is tn ie je już tylk o jed n a tak a gałąź, k tóra zdolna jest w cią ż p rzed zierać się jeszcze dalej naprzód. J e st nią czło w ie k . W ciągu o sta tn ich k ilk u m ilio n ó w la t fen o m en e w o lu c ji sk o n cen tro w a ł się na czło w ie k u 14.

I tu d och od zim y do o lśn iew a ją ceg o , ra d y k a ln eg o n ovu m . J e st nim fo rm a p rocesu e w o lu c ji w fa z ie lu d zk iej. W fa zie organ iczn ej, p rzed - lu d zk iej, k ażd y n o w y typ, k tó ry się w y ła n ia , d zieli się n a stęp n ie, ró żn i­ cu je, rozb iega w ca ły w a c h la r z ty p ó w w tó rn y ch , z k tórych k ażdy rozb ija się z k o lei na ca łe m n ó stw o rodzin b io lo g iczn y ch zw an ych gatu n k am i. A le w w y p a d k u czło w ie k a d zieje się in aczej. P o krótk im , .w stępnym ok resie różn icow an ia, k tó ry d ał w w y n ik u w ie lk ie rasy czy p od gatu n k i lu d zk ie, rozb ieżność u stęp u je m iejsca zb ieżn ości. Jej w y r a ­ zem są n a jp ierw n a tu ra ln e jed n ostk i b iologiczn e, czy li różne rasy lu d zk ie, a p otem jed n o stk i p sy c h o -so c ja ln e , czyli k o m p lek sy (lub jak k to w o li „organ izm y”) k u ltu ra ln e. C hociaż w ię c czło w ie k jest ty p em w y tw o r z o n y m p rzez e w o lu cję, jej ty p em n a jw y ższy m i d om in u jącym , n ie różn icu je się już,· le c z p rzeciw n ie , sta n o w i dziś jed en gatu n ek , a za k ilk a se t la t lu b za k ilk a ty s ię c y la t sta n o w ić także b ęd zie jed n ą

13 Zob. J u lian H u x le y , G ło sy o T eilh a rd zie de C hardin, Z n a k , 14(1962), 231.

14 Zob. tam że, 232.

(11)

„ is to tę ” k u ltu ra ln ą o jednym , w sp ó ln y m fu n d a m en cie pojęć, w ierzeń i i d e i 15.

T eilhard dop atru je się w czło w ie k u „klucza do w s z e c h św ia ta ” i to z p od w ójn ego ty tu łu : n a jp ie r w z tej racji, że c z ło w ie k m a być w sto ­ su n k u do sam ego sie b ie cen tru m p ersp ek ty w y , a n a stę p n ie d latego, że m a on b yć o środ k iem m y ślo w e j k o n stru k cji w sz e c h św ia ta 16. C złow iek — to ta k że cen tru m d ośrod k ow ego ruchu „zw ija n ia s ię ” w szech św ia ta . (P rzez „ zw ija n ie s ię ” w sob ie T eilh ard rozu m iał rodzaj ruchu scalan ia, k tó ry je s t cią g ły m d ą żen iem do fo rm o w a n ia u k ła d ó w zorgan izow an ych , u trzy m y w a n y ch w sp o isto ści p rzez w ła sn e n a p ięcie w e w n ętrzn e, za m ­ k n ię ty c h w ja k im ś se n sie i zró w n o w a żo n y ch w s o b ie ) 17.

W reszcie p ią ty fen o m en teilh a r d o w sk ie g o opisu w sz e c h św ia ta — to zm ian a p rocesu e w o lu c ji z rozb ieżn ości na zb ieżność w fa zie noosfery. J e s t to fen o m en o d u żych im p lik a cja ch dla lo su i dla p o sta w ludzkich. J e ś li m ia n o w icie e w o lu c ja czło w ie k a w jej obecnej fa z ie m a ch arak ter w sw ej isto c ie k u ltu ra ln y , to za leży ona w dużej m ierze od zn a jo ­ m o ści św ia ta i sie b ie sam ego, jak ą ten czło w ie k o sią g n ie. P ozn an ie, w ie d z a je s t fu n d a m en tem p ra w d ziw ej w iz ji rzeczy w isto ści. W izja ta d eterm in u je p o sta w y , a te o sta tn ie in sp iru ją d zia ła n ie i k ieru ją nim 18. Sk ala, w jak iej d ok on u je się p roces e w o lu c ji, je s t g igan tyczn a i w p rzestrzen i i, co jeszcze dla n as w a ż n ie jsz e , w c z a sie (i to w p rzeszły m i w p rzy szły m ). T eilh ard uw aża, że te n d e n c ja ku „ zb ież­ n o śc i k u ltu r a ln e j”, która w id o czn a jest już d ziś w lu d zk ości, doprow adzi k ie d y ś do z w in ięcia się w sob ie, sca len ia w jed en k o m p lek s k u ltu ra ln y n o o sfery jak o całości. B ęd zie to u k ład je d n o lity w sw y m m y ślen iu i w sw y c h w ierzen ia ch , czy li jak m ó w i T eilhard, „jed n ość m y ślą ca i w ie r z ą c a ” 19.

III

C h a ra k tery sty czn e u jm o w a n ie e w o lu c ji b iologiczn ej p rzez B ergsona i T eilh ard a jeszcze le p ie j się zaznacza, gdy zesta w ia m y ze sobą b ezp o­ śred n io p ogląd y ob yd w u au to ró w . Pod p ew n y m w zg lęd em zasłu gu ją obaj na n a zw ę ę w o lu c jo n istó w sp iry tu a listy czn y ch . B ergson bow iem uw aża, że e w o lu c ja od b yw a się n a m o cy p ierw o tn eg o rozm achu ży cia i że jest w sam ym ty m ru chu zaw arta. P o d sta w o w y m m a teria łem e w o ­ lu c ji je s t w e d łu g n ieg o ż y c ie (pęd ży cio w y ): ży cie ro ślin n e, in s ty n k ­

15 T am że, s. 232.

16 K s. K a zim ierz K łósak , Z zagad n ień filo z o fii przyrod y ks. P. T eil harda de C hardin, Z e s z y t y N a u k o w e K U L , 3 (1960), nr 4, 7.

17 J. H u x le y , dz. cyt., 233. 18 T am że, 232.

(12)

to w n e i rozum ne, k tóre sta n o w ią trzy rozb ieżne k ieru n k i d ziałan ia. B erg so n uzn aje bierność m a terii i tw órczość e w o lu c ji św iad om ości. Z ycie w rzeczy w isto ści jé s t „rodzaju p sy ch o lo g iczn eg o ”. J e st ono „pod­ łożem " e w o lu c ji, za p ew n ia jej „pochód”, w ią że e w o lu c ję w jed n ą n ie ­ rozerw aln ą całość, sta n o w i źródło ew o lu cy jn ej en ergii.

N a to m ia st w k o n cep cji e w o lu c ji T eilh ard a en erg ia jest zasad n iczo „ p sy ch iczn a ”. E n ergia „ ta n g en cja ln a ” daje się do n iej sprow ad zić. E nergia „ rad ialn a” sta n o w i zaś „ w n ętrze” cia ł, in a czej m ó w ią c — ich życie, psych izm , św id om ość. W ystęp u je ona w całym w sz e c h św ie c ie .

O w ie le jed n ak bard ziej u d erzające w k o n cep cji e w o lu c ji B ergson a i T eilh ard a są różn ice m ięd zy n im i i to dość zasad n icze. P o d sta w a zaś tych różnic tk w i w od m ien n ym p ojm ow an iu sam ej m a terii, która z a ­ p row ad ziła ob yd w u m y ś lic ie li na różne drogi i za d ecy d o w a ła o o sią g n ię ­ ciu p rzez n ich różnych w y n ik ó w . D w ie k o n cep cje m a terii są o w ocem d w óch różnych sch e m a tó w m y ślen ia .

W ed łu g B ergson a, a czk o lw iek w e w sz e c h św ie c ie je s t jed en absolut, to jed n ak w y ró żn ia w n im m a terię i ducha, k tóre sta n o w ią d w ie jakby „ stro n y ”, d w ie drogi rozw oju tego sam ego ab solu tu . M ateria i duch — zd an iem B ergson a — to d w ie p o ło w y rzeczy w isto ści, k tóre p ozostają w ie c z n ie 20. B erg so n p r z e c iw sta w ia ostro m a terię, k tóra je s t b iern a, św ia d o m o ści sp ełn ia ją cej rolę s iły n ap ęd ow ej e w o lu c ji. M ateria b erg so - n o w sk a je s t m aterią sfa b ry k o w a n ą n ie p rzez uczonych, le c z p rzez s a ­ m eg o B ergson a — p isze M. B a r th é le m y -M a d a u le M.

U T eilh ard a ta k ieg o p r z e c iw sta w ie n ia m a terii d u ch ow i n ie m a M ateria elem en ta rn a je s t su b stan cją, której każda cząstk a za w iera zarów n o p ie r w ia ste k m a teria ln y jak i d u ch ow y. T eilh ard p r z eciw sta w ia d u a lizm o w i B ergson a p ra g n ien ie jed n o ści ca łk o w itej d ucha i m a terii. „M ateria i duch — p isze T eilhard — n ie d w ie rzeczy, le c z dw a stan y, d w a oblicza teg o sam ego tw o rzy w a (w szech św ia ta ) kosm iczn ego. T ak w ię c duch — m ateria oznacza sp iry tu a liza cję, pracę ducha w m a terii, fak t, że m ateria jest p o d n iesion a, p rzem ien ion a, n iesio n a naprzód przez d u ch a” 22. D la T eilh ard a r z eczy w isto ść się p o w o li sp iry tu a lizu je, a duch je s t term in em k o ń co w y m e w o lu c ji. Ś w ia t n ie m a in n ej ra cji b ytu , jak sta w a n ie się ca łk o w icie d u ch ow ym . P rzez w p ro w a d zen ie p o jęcia m a ­ terii, która je s t w cią ż na drodze do sp iry tu a liza cji, T eilhard prób ow ał p r z e zw y cięży ć b erg so n o w sk i d u alizm m a terii i ducha.

W e w o lu c ji B ergson a, m a teria b iern a ato m ó w i m o lek u ł je s t zasadą p rzeciw n ą życiu (B ergson n ie stara się zd efin io w a ć życia, p o n iew a ż

20 Zob. M agdalena B a rth élem y -M a d a u le , B ergson e t T eilh ard de C hardin, P aris 1963, 290.

21 T am że, 292. 22 T am że, 245.

(13)

je s t ono p rzed m iotem in tu icji); w e w o lu c ji T eilh ard a m ateria bierna nie is tn ie je ; od pun k tu w y jśc ia a to m y i m o lek u ły zm ierzają do sp iry - tu a liza cji. B ergson i T eilh ard zgadzają się, ab y u tożsam iać ży cie i ś w ia ­ dom ość, le c z podczas gd y B erg so n m ó w i o życiu ty lk o tam , gdzie d ostrzega jeg o ch a ra k tery sty czn e o b jaw y, T eilh ard rozciąga is tn ie n ie św ia d o m o ści, pod ró żn y m i form am i, na całą r z e c z y w isto ść 23.

M im o, że p ew n e o g ó ln e praw a, zgod n ie z k tó ry m i p rzeb iega e w o ­ lu cja , jak np. p raw o w zra sta ją cej złożon ości i ró żn orod n ości są w sp ó ln e B erg so n o w i i T eilh a rd o w i, to jed n ak każdy z nich w yob raża sobie p rzeb ieg e w o lu c ji zgoła in aczej. E w olu cja zd a n iem p ierw szeg o n igd y n ie od b yw a s ię w k ieru n k u zesp olen ia, le c z za w sze w k ieru n k u ro z­ działu . N ig d y n ie prow ad zi do zb ieżn ości, le c z do rozb ieżn ości w y siłk ó w , do m a k sy m a ln ej in d y w id u a liza cji. E w o lu cja w u jęciu B ergson a jest pochodem w k ieru n k u w y zn a czo n y m p rzez im p u ls p ierw o tn y . Jed n ak że ew o lu c ja ta n ie jest ty lk o w y łą c z n y m ru ch em naprzód; w w ie lu w y ­ padkach je s t ona „d rep tan iem w m ie jsc u ” a lb o n a w e t częściej jeszcze — zb oczen iem z g łó w n e g o k ieru n k u lub cofan iem się.

U T eilh ard a n a to m ia st p roces e w o lu c ji jest ściśle zd eterm in o w a n y aż do m o m en tu p o ja w ien ia się św ia d o m o ści r e fle k sy jn e j. D opiero czło ­ w ie k m a m o żliw o ść w yb oru p om ięd zy p od d an iem się p raw om e w o ­ lu c ji (w ted y o sią g n ie p u n k t O m ega), a w y ła m a n ie m się spod d zia ła n ia ty ch p r a w 24. W edług T eilh ard a ew o lu cja zaczyna »ię od m a terii e le ­ m en ta rn ej, a n ie d op iero od życia jak u B ergson a, w y k a zu ją c k ieru n ek od różnorodności n ieu p o rzą d k o w n ej do w zra sta ją cej różn orod n ości u p o ­ rząd k ow an ej, aż do c h w ili p o ja w ien ia się czło w iek a . Od teg o m om en tu e w o lu c ja sk o n cen tro w a ła się na czło w ie k u i d alsze sp ręża n ie p row ad zi do cen tra liza cji św ia d o m o ści lu d zk iej w p u n k cie O m ega. T eilhard p ie r w sz y p o sta w ił p rob lem cen tra liza cj p rocesu e w o lu c y jn e g o w skali u n iw ersa ln ej, sięg a ją cej B oga ja k o g łó w n eg o cen tru m e w o lu c ji. Jest to je g o w k ła d o ry g in a ln y , a jed n o cześn ie d om in u jący rys całej te ilh a r - d o w sk iej w iz ji św ia ta 25.

T eilh ard de C hardin w ty m m iejscu , gd zie p rz e c iw sta w ia ją c się a n ty fin a liz m o w i B ergson a, w p ro w a d ził w sposób sw o is ty rozu m ian e cen tru m rozw oju kosm osu lu b in aczej m ów iąc: p u n k t d o celo w y ew o lu cji w sz e c h św ia ta , n ad ał sw ej p e r sp e k ty w ie fen o m en o lo g ii e w o lu c ji ch a ­ ra k ter w y ra źn ie te le o lo g ic z n y . J e st to bodaj n a jw a ż n ie jsz y p u n k t ró ż­ n ią cy w sposób za sa d n iczy ob y d w u m y ś lic ie li.

23 T am że, 265.

24 T ad eu sz P łu ża ń sk i, M arksizm a fen o m en T eilh ard a, W arszaw a 1967,' 110.

Cytaty

Powiązane dokumenty

The goal of the simulations is to prove the the effectiveness of the proposed converter configuration in terms of decoupling the power flows to gain precise and independent control

Arcybiskup Serédi dał zezwolenie na wydawanie miesie˛cznika, co figurowało ws´ród postulatów polskich duchownych, pod tym jednak warunkiem, z˙e bp Ra- don´ski be˛dzie

This paper introduces a traffic model which uses this relationship, representing traffic and traffic dynamics at a high spatial scale. The model can be used to

The measured distributions of the vertical peak accelerations obtained from a number of runs using automated proactive thrust control can be compared to the measured distributions

In this research based on a number of reasons a general applicable terminaldesign is developped which leads to a more efficient handling possibility of the barges.. For this reason

popychaj ą Rorty'ego ku literaturze jako pew- nej demokratycznej utopii (powie ść jako Milana Kundery „raj indywidual- no ś ci"), impuls romantyczny - od Fenomenologii Hegla

pozostałe mające, jak się wydaje, wpływ na kształtowanie się kursów polskich akcji w latach 2003-2007. REASONS OF STOCK M ARKET PRICES SHARES CHANGES ON WARSAW STOCK

Celem artykułu jest przedstawienie tej koncepcji oraz roz­ poznanie wybranych uwarunkowań rozwoju zielonej gospodarki na poziomie lokalnym.. Metodę badawczą stanowi analiza