• Nie Znaleziono Wyników

Przeszłość jako niepokój

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przeszłość jako niepokój"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Wojciech J. Burszta

Przeszłość jako niepokój

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3 (62), 100-104

(2)

Przełom wieków i jednocześnie tysiącleci to czas historyków, wszak to m o m e n t obrachunków z przeszłością, przypominania tych wszystkich zdarzeń, które za-padły w naszą świadomość i ukształtowały obraz świata współczesnego, ustalania ich chronologii i stopnia ważności. Bez wątpienia, znawcy dziejów m a j ą swoje „pięć m i n u t " , bo do kogóż zwrócić się w okresie podsumowań, jak nie do tych, któ-rzy zdają się metonimicznie do przeszłych stanów k u l t u r y pktó-rzylegać, wiedzą, jak było, znają daty i fakty, przyczyny i skutki, potrafią objaśnić i postawić diagnozę. Jest to wszelako czas dla historii niebezpieczny w tym sensie, iż jej przedstawiciele po raz kolejny utwierdzają się w przekonaniu o jakoby niepodważalnym statusie i randze ustaleń przez nich czynionych. Wszelkie niepokoje filozoficzne, teore-tyczno-metodologiczne i etyczne, towarzyszące refleksji historycznej w coraz wię-kszym nasileniu, w owym czasie szczególnym tracą na znaczeniu, jako że popyt na wiedzę o przeszłości, rozumianą w najbardziej potocznym znaczeniu, zdaje się po-twierdzać, jak to się do niedawna powiadało - społeczne f u n k c j e historii. Kryzysy kryzysami, rewolucje naukowe rewolucjami, postmodernizm twierdzi, co twierdzi, a świat potrzebuje historyków i basta. Fakty i synteza, k a l e n d a r i u m dziejów -to jest dzisiaj w cenie.

Wszystkich myślących w podobny sposób Ewa D o m a ń s k a , autorka książki

Mi-krohistorie. Spotkania w międzyświatach1, z pewnością nie przekona i wcale tego

czy-nić nie zamierza. Zaprasza nas ona bowiem do peregrynacji po świecie z p u n k t u widzenia humanistyki (nie tylko zatem historii) niearchiwistycznej, do świata wieloznaczności, niepewności i tajemnicy. Nie z n a j d u j ę lepszego wprowadzenia do dalszych uwag o tej f r a p u j ą c e j pracy, jak zacytowanie f r a g m e n t u wyznania zna-mienitego historyka, jakim był P h i l i p p e Ariès, pochodzącego sprzed lat pięćdzie-sięciu:

(3)

Burszta Przeszłość jako niepokój

Dzisiejszy historyk przyznaje bez uczucia wstydu, że należy do współczesnego świata i że p r a c u j e po swojemu, aby odpowiedzieć na niepokoje - które podziela - swoich współczesnych. Sposób, w jaki postrzega przeszłość, jest związany z jego teraźniejszością - teraźniejszością, która jest nie tylko metodologicznym p u n k t e m odniesienia. Od tej pory historia przestaje być n a u k ą spokojną i obojętną. Otwiera się na kłopoty współcze-sne, które sama wyraża. Jest już nie tylko techniką specjalisty, ale staje się dla człowieka współczesnego sposobem istnienia w czasie.2

F o r m ą , w jaką się to istnienie przyobleka, jest dialog historyczny, zawsze uobec-niający teraźniejszość.

„Niepokój" i „dialog" to dwa pojęcia, wokół których zdaje się także ogniskować wrażliwość autorki Mikrohistorii. Ten pierwszy spowodowany jest oglądem współczesnej kultury intelektualnej i rolą historii w kształtowaniu obrazu świata, drugi to - j ak podkreśla Ewa D o m a ń s k a - znak wyboru etycznego i próba zmierze-nia się, a zarazem przekroczezmierze-nia realiów nowoczesności. Zarówno jednak niepo-kój, jak i dialog, najpierw usytuowane w kontekście dnia dzisiejszego, odnoszone są do przeszłości oraz - co może wydać się paradoksem - do przyszłości. Autorka nie kryje, że wielce odpowiada jej romantyczna teoria poznania, która przenika karty jej książki i jest swoistym antidotum na postmodernistyczne zwątpienie. Czytamy tedy w uwagach wstępnych, iż teoria romantyczna ujawnia się

w nieufności wobec naukowego podejścia do przeszłości jako autorytetu w dziedzinie jej poznania; w poruszaniu kwestii sporów o subiektywności czy obiektywności poznania; w podejmowaniu zagadnienia aktywności podmiotu poznającego i jego stosunku do po-znania, a zwłaszcza jego celu, którym jest „zbawienie świata" czy jego doskonalenie; w traktowaniu badacza jako współtwórcy świata, „proroka", którego misją jest wykorzy-stanie wiedzy dla dobra powszechnego, [s. 13]

Świadomość autorki przenika głęboko poczucie intelektualnego niezaspokoje-nia, którego doświadcza, obcując z tradycyjną historiografią, ale niedosyt towarzy-szy jej także, kiedy pochyla się nad pracami powstałymi w czwartym już pokoleniu szkoły Annales, b a d a n i a m i z kręgu historii codzienności i tekstualizmu. Pragnie ona wprawdzie wydobyć się z okowów myślenia modernistycznego (cokolwiek to miałoby znaczyć), ale nie odpowiada jej pławienie się w mętnych wodach postmo-d e r n i z m u , postmo-dlatego zgłasza akces postmo-do zwolenników Nowej Ery (cokolwiek to miałoby znaczyć). Historia jest dla autorki aktywnością trojakiego typu. Przejawia się „jako refleksja nad człowiekiem (filozofia), jako opowieść pokazująca, kim jest człowiek (antropologia) i jak to jest, być człowiekiem (etyka)" (s. 23).

Takie jej rozumienie nawiązuje bezpośrednio do oryginalnych idei R.G. Collin-gwooda, wyrażonych w The Idea of History. Mówiąc krótko, ambicją autorki jest ufi-lozoficznienie i antropologizacja myślenia historycznego oraz rezygnacja z episte-mologii na rzecz wyborów etycznych. Temu właśnie celowi podporządkowana jest

(4)

w sposób oczywisty s t r u k t u r a książki. Dzieli się ona na trzy zasadnicze części:

In-spiracje, Kategorie i Próby, a całość wieńczy iście profetyczny Pasaż do Nowej Ery.

Nie sposób streścić Mikrohistorii z krzywdą dla bogactwa zawartych w niej wątków, rozstrzygnięć, propozycji. Tym bardziej nie warto tego robić, iż wyraźnie się n a m powiada, że będziemy musieli przyzwyczaić się do świadomego niezdyscy-plinowania wywodów, że „intelektualne kłusownictwo" ma to do siebie, iż więcej obiecuje, sugeruje, podpowiada niż rozwiązuje i ustanawia jako pewnik3. Ewa

Do-mańska swobodnie porusza się nie tylko po znanym sobie, ubitym i szerokim trak-cie historii, ale odważnie k i e r u j e się na grząskie, zarośnięte i pokrętne śtrak-cieżki filo-zoficzne, antropologiczne i literaturoznawcze, tropiąc, cóż się na nich kryje dla ba-dacza „historii alternatywnej" albo „historii kulturowej". Nie dziwi zatem uwaga poświęcana Rolandowi Barthes'owi, Michaiłowi Bachtinowi, Cliffordowi Geertzo-wi, Victorowi TurneroGeertzo-wi, Emmanuelowi Lévinasowi - wszyscy oni, a właściwie to, co oferują nieortodoksyjnemu historykowi, z n a j d u j e swoje odzwierciedlenie w propozycjach autorki - w próbie stylu i formy mikrohistorii. Nie da się jednak ukryć, że zupełnie szczególne miejsce z a j m u j ą w książce analizy z owego ubitego traktu, a więc erudycyjna egzegeza „mistrzów intelektualnych" D o m a ń s k i e j -Haydena White'a i F r a n k l i n a R. Ankersmita. Pierwszy z nich usankcjonował hi-storyczny tekstualizm, drugi stara się go przekroczyć na rzecz powrotu do do-świadczenia historycznego, rozumianego jako to, co normalnie było częścią nas sa-mych, ale stało się obce. Autorka sympatyzuje z nimi oboma, wyraźnie wszelako podkreślając, iż pragnęłaby wykroczyć także i poza ten paradygmat - ku doświad-czaniu Inności, r o z u m i a n e m u jako spotkanie historyka z przeszłością na wspól-nym gruncie „międzyświatów". Jak r o z u m i e m , miałby to być teren, na którym nie obowiązują kulturowe konwencje, gdzie ujawnia się po prostu, jak powiedziałby Lévinas - twarz drugiego człowieka, oczekującego na rozpoczęcie dialogu. Bylobyż to zatem owo w s p o m n i a n e na wstępie „metonimiczne przyleganie" do In-nego, egzystencjalny wspólny g r u n t doświadczenia prawdziwie pierwotnego? Kon-takt z człowiekiem, a nie dziejami i procesami? Autorka wielokrotnie powraca do tezy, iż „czytanie k u l t u r y " i „czytanie historii" wyczerpało swoje możliwości. Stąd właśnie propozycja, aby „przebijać się" poza konwencje, poza symboliczne repre-zentacje i tak „odartym" próbować dojrzeć siebie w I n n y m . W wypadku antropolo-gii jest nim przysłowiowy „tubylec", którego odpowiednikiem jest historyczny ar-chetyp „człowieka przeszłości". Czytamy dalej:

M a m y tu więc do czynienia z doświadczeniem otwartym, które jest doświadczeniem relacji, a nie rzeczy, i niesie w sobie energię kreacji. Jego efektem jest stawanie się-czymś innym-niż-się jest, czyli - jak to nazwał D a n t e - „przeczlowieczenie", które „wyrazić się

3// Na marginesie muszę - jako antropolog kultury - zaznaczyć, iż określenie „intelektualne kłusownictwo" jest autorstwa Clyde'a Kluckhohna i odnosiło się oryginalnie właśnie do antropologii kulturowej. Dzisiaj Clifford Geertz powiada z kolei o tej gałęzi wiedzy, że jest „wyjątkowo niezdyscyplinowana", pragnie być zarówno maksymalnie empirycznie wiarogodna, jak i spekulatywna. Co odnosi się z pewnością do wizji historii i

(5)

Burszta Przeszłość jako niepokój

zgoła nie da", bo jest ono niewyrażalne. Stawanie się (metamorfoza, transmutacja) jest (tak jak przejścia między epokami) zasadniczo nieprzedstawialne. [s. 150]

P o m i j a m w tym momencie kwestię tego, co rutynowo myślący historyk może wynieść z podobnego nastawienia (metafizyka nie jest z pewnością mocną stroną badaczy twardo stąpających po - że powtórzę się z premedytacją - ubitym trakcie dziejów), zwrócę jednak uwagę na nieuchronną konsekwencję wyboru dokonane-go przez naszą autorkę. Wprawdzie twierdzi ona, iż tekstualizm „czytania kultu-ry-historii" jest ]uipassé, aliści sama pokazuje, iż nie ma przed nim ucieczki osta-tecznej. Zapytano kiedyś Clifforda Geertza, co tak naprawdę robi antropolog. Mistrz nie waha! się ani przez moment. » Antropolog pisze" - padła odpowiedź. Ewa D o m a ń s k a pisze, bo pragnie zakomunikować czytelnikowi o własnych wybo-rach, zdać relację z lektur, zanalizować W h i t e ' a poetykę pisarstwa historycznego, przybliżyć metafizykę „doświadczenia historycznego" Ankersmita, opisać n a m , jak wyglądają „międzyświaty", o czym opowiadają „mikrohistorie" Roberta D a r n -tona, Natalie Zemon Davis, Simona Schamy i E m m a n u e l a Le Roy Ladurie. I o wielu jeszcze sprawach ważnych i mniej istotnych, ubocznych. Mało tego - pra-gnąc nawiązać dialog z Innym z przeszłości, musi wszak zakładać, że dialog to od-miana szerszej jeszcze kategorii rozmowy, a ta jako żywo tautologicznie zakłada pośrednictwo języka. Pragnienie autorki, aby uciec od narracji, oczyścić się z nale-ciałości reprezentacji językowych, jest tak wielkie, iż sprowadza ona „kontakt fa-tyczny" Bronisława Malinowskiego do formy „dotyku", a więc wrażeń bodźco-wych, co zupełnie nie odpowiada prawdzie. Komunikowanie fatyczne to dla Mali-nowskiego jedno z zastosowań mowy, być może o f u n d a m e n t a l n y m znaczeniu dla kultury - dzięki niemu ludzie p o d t r z y m u j ą atmosferę towarzyskości poprzez sam tylko fakt wymiany komunikatów. Dialog bez fatyczności jest w ogóle t r u d n y do pomyślenia - co znów sugerował Jakobson.

Obstawałbym więc za tym, że wbrew - jak sądzę - intencjom autorki

-Mikrohi-storie to koronny dowód, iż każdy zwrot w jakiejkolwiek dziedzinie

humanistycz-nej, czy chodzić będzie o przełom teoretyczny, czy o porzucenie epistemologii4 na

rzecz etyki, czy o jeszcze coś innego, jest jednocześnie intencjonalnym działaniem sensotwórczym, które jest dopóty nieczytelne, dopóki nie zostanie zwerbalizowa-ne. Nigdy nie dowiedzielibyśmy się, gdzie chce spotkać Innego z przeszłości Ewa D o m a ń s k a , gdyby nie próbowała nam tego przybliżyć; inaczej >? międzyświaty" byłyby jej sprawą całkowicie prywatną i nieprzenikalną dla czytelnika, a historycy nie mogliby się do całej koncepcji ustosunkować. A przecież ostatnie zdania książki brzmią:

Jeżeli bowiem nadal wierzymy w użyteczność wiedzy o przeszłości, to warto pamiętać, że w istocie uczymy się nie tyle od historii, ile od jej badaczy. Czy nie jest ponadto zasadne

4' Przy okazji, wielcem ciekaw, co oznacza dla autorki odejście od „fallocentrycznego

epistemologicznego imperializmu" (s. 178); miałabyż epistemologia swoje warianty związane z podziałem płci?

(6)

powiedzenie, że tylko historyk, który jest w stanie powiedzieć prawdę o sobie, jest w stanie napisać prawdę o przeszłości? [s. 258]

N o właśnie.

N i e ulega wątpliwości, że l e k t u r a Mikrohistorii skłania do w n i o s k u , że m i a l rację M a x Weber, mówiąc, iż w n a u k a c h o l u d z k i e j k u l t u r z e tworzenie p o j ę ć zależy od sposobu postawienia problemów, zaś te o s t a t n i e z m i e n i a j ą się w r a z z treścią k u l t u -ry. A w i n n y m m i e j s c u wygłosił s ł y n n e z d a n i e : „ I s t n i e j ą n a u k i , k t ó r y m przeznaczo-na jest wieczprzeznaczo-na młodzieńczość, a są n i m i wszystkie d y s c y p l i n y «historyczne», wszystkie te, k t ó r y m wiecznie p o s t ę p u j ą c y n u r t k u l t u r y dostarcza stale nowych p r o b l e m ó w "5. Mikrohistorie są w y r a z e m takiej właśnie młodzieńczości żywiącej się

n i e p o k o j e m poznawczym i etycznym a u t o r k i . Są p o n a d t o d o w o d e m m ł o d z i e ń c z o -ści s p o j r z e n i a na świat Ewy D o m a ń s k i e j , łapczywego - b ę d ę się u p i e r a ł - czytania tradycji, ludzi, doświadczeń i tekstów. Wiele w tej pracy f r a g m e n t ó w inspir u j ą c y c h , ale są i takie painspirtie, któinspire z pewnością d o m a g a j ą się p o n o w n e g o p inspir z e m y -ślenia (cóż m a oznaczać nagła k o n k l u z j a , że „Za j e d n e z najciekawszych zaś uwa-żam b a d a n i a relacji p o m i ę d z y a r c h e t y p a m i i g e n a m i " , s. 193?). K ł u s o w n i c t w o , tak-że i n t e l e k t u a l n e , m u s i się j e d n a k liczyć z tym, tak-że nie wszystko, co w p a d a w sieci, ma j e d n a k ą wartość, ryzyko jest t u t a j z góry w k a l k u l o w a n e . Życzę Ewie D o m a ń -skiej dalszej niepewności i... p o m y ś l n y c h łowów i n t e l e k t u a l n y c h . Ale czy dołączą do niej i n n i badacze-historycy? Czy też b ę d ą s k ł o n n i zaryzykować i p o r z u c i ć obo-jętność, którą dawniejsi mistrzowie starali się historii n a r z u c i ć ?6

Wojciech j. BURSZTA

5/1 „Obiektywność" poznania w naukach społecznych, w: Problemy socjologii wiedzy, red.

A. Chmielecki, S. Czerniak, J. Niżnik, S. Rainko, Warszawa 1985, s. 93-94.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dzieło Trzy etapy życia i śmierć Baldunga jest w gruncie rzeczy bardzo bliskie reprezentacjom starych indiańskich kobiet przedstawionych przez jego fl amandzkiego kolegę.. De

Vt is the thermal voltage k. Following Kull et al. The relationship is not well suited for being part of a compact model for circuit simulation for it needs an

Co do zasady − potwierdzeniem posiadania takiego statusu jest uzyskanie stosownego zaświadczenia o wpisie do ewidencji dzia- łalności gospodarczej przez osoby fizyczne lub

Obraz tej kultury jest zniekształcony – zdeterminowany przez metody wy- korzystane przez badacza – ponieważ: „Kiedy uniwersalne mechanizmy i procesy psychologiczne są

W artykule tym chce˛ nieco przybliz˙yc´, wci ˛az˙ jeszcze mało znan ˛a, twórczos´c´ przedstawicieli frankofon´skiego nurtu filozofii nauki. Nie be˛dzie to jednak głów- nym

The aim of this study was to systematically compare the results from the site-generic LCA methods and the China- specic LCA methods (the methods engaging specic China context)

W sesji dotyczącej neuropsychologii dzieci omawiano skutki urazów czaszkowo-mózgowych, a także specyfikę deficytów poznawczych u dzieci z zaburzeniami uczenia się i uwagi

Since in monoalkylsubstituted 7r-(tricarbonylchromium)benzenes the electronic and mesomeric effects differ only slightly, it is possible to relate the shift {d{Hx)) of a