Ignacy Bieda
"Diskussion um die Taufe : mit
Arbeitshilfen für eine erneuerte
Praxis der Kindertaufe", wyd.
Waldemar Molinski, München 1971 :
[recenzja]
Collectanea Theologica 42/4, 242
2 4 2 R E C E N Z J E
rzy teg o ok resu ró w n ież p rzyjm u ją zgod n ie, że C hrystus p osiad ał b ezp ośred n ie p ozn an ie B oga, d ysk u tują jed y n ie nad jeg o za sięg iem i czy d o k o n y w a ło się przy p om ocy p o jęć (species). P sy ch o lo g ia au gu sty ń sk a ze sw y m m od elem
s c ie n tia m a t u t i n a — v e s p e r t i n a stw a rza ła zatem ciągle n ap ięcie m ięd zy d o sk o
n a ło ścią p ozn an ia, ja k ie p rzy p isy w a n o C h r y stu so w i-c z ło w ie k o w i a J ego p r a w d ziw y m czło w ie czeń stw em . D opiero p rzy jęcie T om aszow ego rozw iązan ia, b ę dącego rów n o cześn ie n ied w u zn a czn y m od rzu cen iem m od elu au g u sty ń sk ieg o , o tw a rło przed teo lo g ią drogę u m o żliw ia ją cą jej pogod zen ie lu d zk ich d o sk o n a ło ści C h rystu sa P an a z Jego p ra w d ziw ie lu d zk im sposobem b ytow an ia.
K s. I g n a c y B ie d a SJ, W a r s z a w a D is k u s s io n u m die T aufe. M i t A r b e i t s h i l f e n fü r ein e e r n e u e r te P r a x i s der K i n d e r t a u f e , w yd. W aldem ar M o 1 i ń s k i, M ü n ch en 1971, V erlag J. P fe iffe r ,
s. 273.
K siążk a je s t zbiorow ą pracą w ie lu a u torów k atolick ich i p ro testa n ck ich na tem a t ch rztu m a ły ch dzieci. Z agad n ien ie b y w a om aw ian e na ogół w k rótk ich a rty k u ła ch i pod różn ym i asp ek tam i jak b ib lijn ym , h istoryczn ym , d o g m a ty cz nym , p astoraln ym , relig ijn o -p ed a g o g iczn y m i litu rgiczn ym . M ając na u w ad ze tak szerok i w ach larz p ro b lem a ty k i i w y z n a n io w e różnice autorów , trudno się d ziw ić, że różn i się p o d ejście do p ra k ty k i u d zielan ia chrztu m a ły m dzieciom . A u torzy ew a n g e lic c y sk ła n ia ją się coraz bardziej do tezy K. B a r t h a: d ecy d u ją cy m czy n n ik iem u sp ra w ied liw ien ia są su b iek ty w n e ak ty p o szczeg ó l n ego czło w iek a , czy li jego w iara; d latego też z ch rztem n ależy poczek ać aż do ch w ili, k ied y czło w ie k do tego rod zaju ak tu b ęd zie zdolny, tzn. b ęd zie w sta n ie z p ełn y m osob istym zaan gażow an iem się p rzyjąć zb a w ien ie o fia ro w a n e m u przez C h rystu sa. Id zie to zresztą po lin ii p ro testan ck iej sak ram en tologii, w e
dług k tórej jed yn ą fu n k cją sa k ra m en tu jest rozb u d zan ie i p o d trzy m y w a n ie u fn o ści w B oże ob ietn ice. T ylk o m ocą ja k iejś n iek o n sek w en cji L u t e r i K a l w i n przyjm u ją ch rzest m a ły ch dzieci, n ie m ając od w agi p r z e c iw sta w ić się d łu g o w ieczn ej i siln ie zak orzen ion ej trad ycji.
S ta n o w isk o a u torów k a to lick ich je s t w znacznej m ierze odm ienne. J a k k o l w ie k m ięd zy w iarą i sak ram en tem zach od zi ścisły zw iązek (bez w ia ry s a k ram en t chrztu n ie będ zie u osoby dorosłej ow ocny), jed n ak K ościół sta le w ierzy ł, że sk u teczn ość sak ra m en tó w je st w p ierw szy m rzęd zie o b iek ty w n a
(e x o p e r e o p e r a t o ). Z tej też racji, chociaż w p ierw szy ch w iek a ch p rzew ażał
zasad n iczo ch rzest dorosłych, jed n a k w y stę p o w a ła także p rak tyk a u d zielan ia chrztu m a ły m dzieciom , co z czasem stało się p ow szech n ą regu łą. D la nich b o w iem z c h w ilą p rzyjęcia chrztu zaczyn a się ich osob ista historia zb aw ien ia. P a m ięta ć b o w iem n ależy, że łask a ch rztu nie je s t rzeczą (Sache), a le u b ó stw ie n iem c zło w ie k a jako osob y, je st czym ś dyn am iczn ym , w y w iera ją c na jego r e lig ijn e ży cie nader p otężn y w p ły w . D laczego d zieci przez 10— 12 la t m ia ły b y b yć w y ję te spod jej w p ływ u ? J e st d elik atn ą i coraz to bardziej aktualną sp raw ą p astoraln ą, w jak i sposób za p ew n ić ochrzczonym d zieciom c h r z e śc i ja ń sk ie w y ch o w a n ie, k ied y ich rod zice np. są r e lig ijn ie ozięb li lu b n a w et n iew ierz ą cy . Z za ch o w a n iem d u szp astersk iej roztrop n ości należy jed n ak ow oż u n ik ać p rzesadnego pod tym w zg lęd em rygoryzm u , który w sw y ch sku tk ach p rzy n ieść m oże rezu lta ty w ręcz p rzeciw n e tym , jak ich się spod ziew an o. D o w od em tego są te w sp ó ln o ty e w a n g e lic k ie , k tóre odkładając ch rzest dzieci do lat p ó źn iejszy ch sta n ęły w ob ec fa k tu g w a łto w n ie rosnącej liczb y n ie w ie rzących. N ierzad k ie są b ow iem w yp ad k i, że dzieci rod ziców n ierelig ijn y ch są n ieraz bardzo r e lig jn e i n iejed n o k ro tn ie m ogą być w zorem życia głęboko ch rześcijań sk iego. C hociaż k siążk a u w zg lęd n ia zasadniczo sto su n k i zach od n io- n iem ieck ie, to jed n ak pod w zg lęd em m ery to ry czn y m p osiada zn aczen ie ogólne, p o n iew a ż porusza problem , który w d zisiejszy ch czasach p ostęp u jącej s e k u la ry za cji je s t w szęd zie w w ięk szy m lu b m n iejszy m stop n iu na czasie.