Wincenty Danek
"Dziedzictwo literackie powstania
styczniowego", praca zbiorowa
Katedry Historii Literatury Polskiej
Uniwersytetu Warszawskiego, pod
redakcją... : [recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 57/3, 326-335
ani o cal w stosunku do Ogniem i mieczem" (s. 175). W ydaje się, że pod w pływ em krytycznych ocen tej powieści S ienkiew icz dość znacznie sw oje poglądy na p rze szłość zm ienił. Bo jednak odm ienność ujęcia historycznego m ateriału Potopu w stosunku do Ogniem i m ieczem nie w ynika chyba tylko — jak staw ia spraw ę A lin a N ofer-Ładyka — z faktu, że mamy tu do czynienia z w ojną n arodow ow yzw o leńczą. Odmienność ta polega chyba i na tym, że z Sapiehów, Lubom irskich nie zrobił Sienkiew icz ojców ojczyzny, lecz pokazał ich w zgodzie z faktam i h istorycz nym i. Że w reszcie — zwraca na to uwagę autorka m onografii — pokazał S ien k iew icz „obraz żyw iołow ego ruchu narodowego” i udział w tym ruchu m ieszczan,
chłopów, drobnej szlachty, duchowieństw a.
Brak mi trochę w książce w spółczesnego sporu o Trylogię. N ie załatw ia go, nader pożyteczne, ale jednak z konieczności pobieżne, om ów ienie w ażniejszych pozycji bibliografii sienkiew iczowskiej w zakończeniu książki. Szczególnie p rzy dałoby się zreferow anie sporu Sam uela Sandlera z Andrzejem Stawarem oraz pokazanie ciekawych koncepcji interpretacyjnych Zygm unta Szw eykow skiego, zw łaszcza że w swoim om ówieniu Trylogii A lina N ofer-Ł adyka nie podjęła ani spraw y apsychologizm u bohaterów Sienkiew iczow skich w skazyw anej przez S zw ey kowskiego, ani jego tezy o baśniowości (czy jak chcą inni: m itologizacji historii). P rzyjęcie tej ostatniej mogłoby przesunąć zasadniczo perspektyw ę interpretacyjną utw oru. I to przesunąć w kierunku spraw ważnych. Bo przecież tym , co d zisiej szego (a chyba nie tylko dzisiejszego) czytelnika najbardziej w Trylogii fascynuje, jest z jednej strony awanturniczo-przygodow a fabuła, z drugiej zaś ów baśniow o- heroiczny m odel bohaterów, kipiących nadmiarem życia, podbijających odbiorcę sw oim rozmachem i dynamiką.
Łączy się z tym w pewnej m ierze także sprawa bohaterów K r z y ż a k ó w i ich zaw iłej genezy. Autorka w idzi w tej powieści przede w szystkim odpór dany przez pisarza m odernizm owi i dekadentyzm owi. Nie bierze pod uwagę propozycji in ter pretacyjnych Zygm unta Falkowskiego, który w skazyw ał na zw iązek S ien kiew iczow skiego kultu siły, tężyzny, natury z tendencjam i neorom antyzm u, z tym jego nurtem , dla którego hasłem w yw oław czym będą nazwiska C arlyle’a czy N ietzschego.
A le to są szczegółowe, dyskusyjne kw estie — pod ew entualną rozwagę przy następnym w znow ieniu tej pożytecznej, solidnej, z w dziękiem napisanej książki.
Na koniec uwaga czysto już techniczna. Książka jest „gęsta”: ponad 400 stron druku rozbito zaledwie na siedem rozdziałów oznaczonych zw ięźle cyframi. M yślę, że zyskałaby na przejrzystości, gdyby wyodrębnić w ew nątrz tych obszernych roz działów poszczególne utwory czy k w estie (wyodrębnić także graficznie), gdyby rozdziały i podrozdziały zaopatrzyć w w yróżniające tytu ły i podtytuły, gdyby w prow adzić żywą paginę, zam ieścić w ięcej ilustracji.
Irena M aciejewska
DZIEDZICTWO LITERACKIE POWSTANIA STYCZNIOWEGO. Praca zbio row a Katedry H istorii Literatury Polskiej U niw ersytetu W arszawskiego pod re dakcją J. Z. J a k u b o w s k i e g o , J. K u l c z y c k i e j - S a l o n i , S. F r y b e s a . (Indeksy zestaw iła L u c y n a M i c h a l s k a ) . (Warszawa 1964). Państw ow y In stytu t W ydawniczy, s. 684.
„Dzięki literaturze utrw aliła się ostatecznie legenda powstania styczniow ego” — p isze Julian Krzyżanowski, kończąc swój szkic w stępny do om awianego tomu. Z a stanaw iają rozmiary tej legendy, bogactwo literackich jej przejawów, zdolność do zapładniania um ysłów i poruszania w yobraźni czwartego już pokolenia pisarzy:
uczestników oraz św iadków powstania, pogrobowców klęski, twórców z D w ud zie stolecia m iędzywojennego, a w reszcie autorów nam współczesnych. Nie posiadam y w praw dzie dzieł zbiorowych, które by próbowały rów nie dokładnego ogarnięcia i oceny literackiego pokłosia poprzednich zryw ów niepodległościow ych — naw et jednak bez takiej bibliograficznej i historycznoliterackiej rekapitulacji porów nawczej m usim y uznać za fakt oczyw isty przygniatającą przewagę i l o ś c i o w ą zjawisk literackich z powstaniem styczniowym związanych. N ie ma w praw dzie wśród tych zjawisk ani jednego arcydzieła na m iarę dzieł w ielkich rom antyków, ale jest "szereg utworów w ybitnych, nie tylko artystyczną rangą, lecz i rozmiarami w pływ u ideologicznego, a także jako m odelowe rozwiązania problem atyki literatury politycznej i tendencyjnej.
Przyczyny tej ilościowej przewagi produkcji literackiej z ostatnim powstaniem związanej są na ogół łatw e do rozpoznania: stale rosnąca popularność i rozwój powieści po r. 1863 w porównaniu z jej zalążkowym i kształtam i z końcem XVIII w. oraz po r. 1831, a następnie oparte na tym rozwoju nasilenie się życia literackiego w kraju. Obie te przyczyny nie posiadały jednak pełnej sam odzielności. Ich w pływ w iąże się z w yjątkowo długotrw ałym i skutkam i społeczno-gospodarczym i stycz niowej klęski.
Poszczególne zjawiska literackie tem atycznie z rokiem 1863 powiązane, zw ła szcza zaś najbogatsza rozmiarami twórczość Kraszewskiego, zostały już mniej lub bardziej dokładnie opracowane. W ielka szkoda, że do om awianego tu tomu nie zdołano w prowadzić dorobku książki Bożeny O sm ólsk iej-P isk orsk iejx, dorobku bogatego i zam ykającego w istocie, przynajmniej na jakiś czas, sprawę badań nad powstaniową twórczością Bolesław ity.
Z innych założeń ideow o-tem atycznych się w ywodzące, artystycznie m łodsze o kilkadziesiąt lat rozwoju prozy powieściowej utwory Żeromskiego, treściowo z tradycją r. 1863 powiązane, mają również bogatą literaturę krytyczną i n a ukową. O jczym Narzymskiego, Kuźnia Choynowskiego, echa powstaniow e O rzeszko wej — żeby się posłużyć pierw szym i z brzegu przykładami — również już opraco wywano. Nie było oczyw iście tajne, że Jeż, Sieroszew ski, Daniłow ski, Strug wzbogacili „styczniow e” tradycje literackie. Niem niej jednak nie pokuszono się do tej pory o dokładne zinw entaryzowanie rozm iarów w pływ u legendy pow stanio w ej na życie literackie i artystyczne w kraju, nie zdobył się nikt na całościową
ocenę sposobów jej przenikania do św iadom ości pisarzy, oddziaływ ania na arty styczny kształt ich dzieł. R ecenzow any tom jest pierwszą tego rodzaju próbą, i to, uprzedzając w yniki szczegółowych rozważań, próbą udaną.
Dziedzictwo literackie powstania stycznio w ego gromadzi — zgodnie z tytułem
— przede w szystkim literackie, ściślej, artystyczne echa (bo przecież tom kończy się szkicem S ztuki plastyczne w obec powstania styczniowego) ruchu w Polsce i w kra jach słowiańskich. Zapoznajemy się jednak rów nież z bardzo cenną m ateriałowo rozprawą historyka, Ireny Koberdowej, Powstanie sty czn iow e w opinii społe czeństw
zachodnioeuropejskich.
W zakresie prac o tem atyce ściśle literackiej można przeprowadzić z kolei p o dział na artykuły interpretacyjno-analityczne i m ateriałowo-inform acyjne, przy czym chodzi tu oczywiście praw ie zawsze o dominujące w łaściw ości, gdyż autorzy prac zaliczanych do drugiej grupy nie poprzestają w yłącznie na opisie oraz
infor-1 B. O s m ó l s k a - P i s k o r s k a , Powstanie styczn iow e w tw órczości Józefa
m acji treściow o-tem atycznej, lecz dokonują rów nież zabiegów klasyfikacyjnych i przeprowadzają oceny.
Wśród prac interpretacyjnych w ybijają się na pierw sze m iejsce artykuły J u lian a K rzyżanowskiego Powstanie styczn iow e w tw órczości S ienkiew ic za i Zofii Stefanow skiej N orwida spór o powstanie. Jak w e w szystkich drobniejszych pracach Krzyżanowskiego, tak i w tym szkicu w ręcz urzeka pozorna łatw ość i oczyw istość naukowej gawędy z czytelnikiem na tem at śladów r. 1863 w biografii i twórczości Sienkiew icza, śladów ew olucji jego stosunku do pow stania — od krytycznego spojrzenia naocznego świadka na karierę Zołzikiewicza w pisanych w r. 1876
Szkicach w ęglem aż do spojrzenia „przesłoniętego urokiem legen dy” w now eli We m gle (1912). Genezę, w zrost i utrw alenie się tej legendy dzięki stałem u jej p o
dejm ow aniu przez kolejne generacje pisarzy — kreśli K rzyżanow ski w otw ierają cym tom szkicu, w yznaczającym niejako charakter całości publikacji.
Precyzja w ysiłku interpretacyjnego odznacza rozprawę Stefanow skiej. Podstawą m ateriałową studium jest kilka wierszy lirycznych Norwida. W oparciu o te w ier sze usiłuje autorka odtworzyć ideowy stosunek poety do powstania. Wprowadza jego utwory w kontekst badawczy dzieł poetyckich i publicystycznych naszych w ielk ich rom antyków, posługuje się w ypow iedziam i historycznym i oraz prozą polityczną Norwida, dla należytego zrozumienia w iersza Z y d o w ie polscy przywołuje na pomoc list św. Paw ła do Galatów. Ten arsenał interpretacyjno-analitycznych środków pomocniczych w iedzie autorkę do końcowych w niosków : „Jako liryk pow stania styczniow ego okazał się Norwid zadziwiająco w iernym kontynuatorem w ielk ich poprzedników. I w dziedzinie środków wyrazu, i w dziedzinie proble m atyk i” (s. 87). „Patriotyzm Norwida był patriotyzmem, poety W iosny Ludów. Spraw ę narodu w idział — aż do końca życia — w kategoriach m isji, ofiary, rew e lacji. Jako romantyk, Norwid nigdy przed historią n ie kapitulował: poszukiwał sensu dziejów, nie cofając się przed gw ałceniem rzeczyw istości w im ię uniw ersal n ości system u” (s. 89).
N ie sposób oczywiście przytoczyć w szystkich, bardzo szczegółow ych konstatacji Stefanow skiej, zreferować etapów jej dociekań, jak np. określenie stosunku poety do problemu żydow skiego czy do Rosji. W całości w zięta, jest rozprawka przykła dem rzetelności badawczej oraz kunsztu interpretatorstwa.
Z całkiem innym i trudnościam i przyszło się uporać Janinie K ulczyckiej-Saloni w studium Poezja powstania styczniowego. Chodziło niejako o sprowadzenie do w spólnego m ianownika rozproszonych przejawów poezji „małego lotu ” — że się posłużym y określeniam i samej autorki' — „ale ogromnego społecznego zasięgu” ; poezja owa, „tak niezm iernie aktyw na w latach powstania, towarzyszyła w iernie narodowi w przełom owych dla niego latach” (s. 63). K ulczycka-Saloni nie ukrywa epigońskiego i naśladowczego charakteru tej poezji. W ybiera też najw łaściw szą drogę informacji o w ielkiej ilości drobnych utworów, tj. charakterystykę ideow o-te- matyczną, problemową, a nie w edług indywidualności twórczych, które uwzględnia na drugim jakby planie. Założenie słuszne z uwagi na ideow o-polityczny charakter tej poezji, na doraźność i ściśle aktualną jej funkcję, na powtarzanie się tych sam ych koncepcji, nastrojów i postaw.
Autorka rozprawy ukazuje na dobranym zestaw ie cytatów oraz za pomocą w łasn ego komentarza, jak dalece poezja ta, towarzysząca głównym etapom ruchu przedpow staniowego i samej w alki, a potem opiewająca skutki klęski, pozwala na prześledzenie dziejów niepodległościow ego zrywu, zwłaszcza w obec „rozpoetyzowa- n ia” ow ych lat, wobec roli poezji jako pobudki do w alki, jako broni ideowej, i zrośnięcia się jej z ruchem narodowym. Ideowe treści w ierszy lirycznych, żoł
nierskich pieśni, bojow ych hym nów poryw ały do walki, nakazywały zbliżenie się do ludu, odsłaniały m oralną funkcję śm ierci i cierpienia, budziły nastroje m arty- rologiczne, w skrzeszały w izję Polski-Chrystusa. Czasem znów odnajdujemy w spu- ściźnie poetyckiej tych lat elem enty propagandowo-publicystyczne związane z pro blem em chłopskim, oczyw iście w duchu solidarystycznym . Poeci propagują pojedna n ie z narodem żydowskim, sław ią patriotyzm kobiet polskich, w alczą ostro przeciw podpisyw aniu adresów do cara i korzystaniu z amnestii, opiewają wydarzenia bojowe, choć w ięcej tu nastrojów rezygnacji i pogodzenia się ze śm iercią aniżeli upojenia walką i w iary w zw ycięstw o. Poetyckie uczczenie w ojskow ych i cyw ilnych przyw ódców powstania, m artyrologia zesłańców syberyjskich, przyczyny upadku i k lęski bez defetystycznych nastrojów — oto dalsze tem aty poezji powstańczej, powtórzone tu za autorką studium. W sposób przekonyw ający ukazuje ona i tłu m a czy przem ożny udział elem entu religijnego i tem atyki biblijnej jako źródeł n a tchnień poetyckich, a także rolę inspiracyjną dzieł w ielkich naszych rom antyków. G łówna form uła interpretacyjna dla badanego zjawiska — „środek patriotycznej m obilizacji” — ujm uje chyba najlepiej w syntetycznym skrócie rezultaty system a tyzujących w ysiłk ów autorki.
Trudno w tym m iejscu nie zwrócić uwagi, że omal równocześnie do podobnych rezultatów badawczych doszła B. O sm ólska-Piskorska 2, wzbogacając ideologiczny obraz tej poezji spraw am i stosunku do Rosjan i caratu, problem atyką unii z Litw ą i Rusią.
W drugim artykule, „Złam aw szy się na bohaterstw ie zostali sk ro m n y m i p ra
cownikami...”, uzasadnia K ulczycka-Saloni tezę, że „powstanie było dla Prusa
problem em persewerującym , dręczącym go, domagającym się coraz to nowego wyrazu artystycznego” (s. 245). Z tego punktu widzenia poszukuje odpowiedzi na pytanie, jaki był w łaściw ie stosunek pisarza do w alki styczniowej. Ani analiza
Omyłki, ani roztrząsanie treści politycznych Lalki, a głów nie biografii W okulskiego,
podobnie jak i pomocnicze w ciągnięcie do rozważań m ateriałów publicystycznych — jasnej odpowiedzi nie dostarczają, bo dostarczyć nie mogą. „Jak w n ajw cze śniejszej Omyłce nie zajął w łaściw ie w obec niego [tj. powstania] stanowiska, sygn a lizując rację i jednej, i drugiej strony, tak i w najdojrzalszyrr\ swym dziele dopuścił do głosu, o ile to m ógł zrobić, i jego fanatyków , i jego przeciw ników ” (s. 245).
A rtykuł przeglądowy, a równocześnie interpretacyjny, podejm uje trud u sto sunkowania się i obrachunku z dotychczasową, jakże obfitą „prusólogią”. W ydobywa pracowicie funkcję ideow ą problemu powstaniow ego w przekroju całej twórczości autora Omyłki.
„W w ielkiej dyskusji narodowej i społecznej, jaka toczy się nieustannie na kartach utw orów Żeromskiego, powstanie styczniow e jest zawsze obecne” (s. 335— 336) — pisze Jan Zygm unt Jakubowski w studium W kręgu historii i w spółcze
sności (utw ory Żeromskiego o roku 1863), śledząc, jak w twórczości autora Wiernej rzeki „powraca rok 1863”: „jako [...] przeżycie osobiste”, ale też jako „w ielkie
doświadczenie historyczne całego pokolenia”, w reszcie zaś „jako miara [...] później szych ważnych wydarzeń w życiu narodu” (s. 332).
Konstrukcja całego studium oparta jest na przedstawionych tu założeniach: dokonuje autor przeglądu w szystkich powstaniowych utworów Żeromskiego; w otwartej polem ice z dotychczasowym i opracowaniam i tem atu przedstawia w łasne sądy, sw oją koncepcję interpretacyjną, przede w szystkim Wiernej rzeki.
2 B. O s m ó l s k a - P i s k o r s k a , Poezja powstania styczniowego. „Ruch L ite racki” 1965, z. 1.
Niesporne także, chyba tylko oprócz szczegółów, są w yniki rozważań A lin y Nofer w szkicu „Próżnych m ę cze ń stw zrozpaczony św ia d e k ”, jeśli chodzi o rolę powstania w życiu Asnyka i dramatyczny w p ływ na ukształtow anie się jego p o staw y poetyckiej.
Pora jednak przejść do pozycji kontrowersyjnych, a więc. naprzód do artykułu Stanisław a Frybesa D w ie trady cje powstania sty cznio w ego w literaturze polskiej. N ie jest dyskusyjne, a nawet zbliża się do truizmu stw ierdzenie, że istnieją dwie takie tradycje literackie. Pierw szą tworzą dzieła uczestników i św iadków ruchu, drugą zaś — utwory pisarzy z pokolenia następnego. Jest to podział chronolo giczny. Z biegiem czasu, z rozwojem dyskusji nad skutkam i powstania, z p ierw szy mi próbami naukowej, historycznej rekapitulacji, z równoczesnym i zm ianam i szkół literackich i doskonaleniem się powieściow ych środków ekspresji, m usiała powstać ta druga tradycja. Podpisany dał w yraz sw em u poglądow i na w stęp ie tych rozw a żań, że istnieją dalsze ogniwa tradycji literackiej powstania, które przecież do tej pory jest „źródłem natchnień” dla w ielu twórców. Niepokoi w ujęciu Frybesa nie przeciwstaw ienie tych dwóch etapów w rozwoju jednej, moim zdaniem, lit e rackiej tradycji, lecz ich ocena w artościująca, na zasadzie „lepsze i gorsze”.
O pierwszej form ie literatury powstaniowej pisze badacz: „Znakomitą jednak w iększość utw orów napisanych w epoce powstania styczniow ego i tem atycznie z nim związanych cechuje doraźność, rzec m ożna publicystyczno-reportażowa, idąca w parze z epigońskim powtarzaniem koncepcji ideow o-tem atycznych, schem atów sytuacyjnych i psychologicznych, ujęć stylistycznych, zapożyczonych z twórczości w ielkich rom antyków. Dobitnym tego przykładem jest cała praw ie poezja powstania styczniowego, a w zakresie prozy choćby cykl »obrazków w spółczesnych« K raszew skiego, zapoczątkowany najlepszym zresztą utworem, Dziecięciem Starego Miasta” (s. 118—119). I zaraz potem w ten sam łańcuch epigońskich naśladow nictw w łącza Frybes okolicznościowe, rocznicowe utwory, ukazujące się przeważnie na terenie Galicji.
K olejny etap literackiej tradycji powstania w ygląda tak w ujęciu autora szkicu: „Obok jednak utworów, których założeniem było upam iętnienie i zazwyczaj łatw a apoteoza wydarzeń powstania, istnieje inna, artystycznie płodniejsza, choć mniej rzucająca się w oczy tradycja literacka roku 1863. U kształtow ała się ona w d zie łach pow stałych w w iele lat po upadku powstania, a będących próbą konfrontacji rzeczyw istości popowstaniowej z dziedzictw em literackim insurekcji” (s. 119). Orzeszkowa, Prus, Żeromski, Strug, Daniłowski, Sieroszew ski, Gom ulicki, Dąbrow ska — oto głów ni przedstaw iciele tego drugiego nurtu tradycji. W ykształcił on nowy typ bohatera literackiego. „Ten nowy bohater, inaczej niż jego rom antyczny poprzednik, ma rew olucję i w alkę zbrojną nie przed, lecz za sobą. Zawdzięcza zaś jej nie tylko ukształtow anie sw ych losów życiowych oraz istotne rysy swej s y l w etki psychicznej i postaw y społecznej, ale także sw ą w ielopłaszczyznowość, a w konsekw encji nowoczesność literacką” (s. 120).
W ątpliwe jednak, czy tak postawiona teza w ytrzym a próbę w eryfikacji z kon kretnym i utworami, np. Żeromskiego i Orzeszkowej, oraz z ich bohaterami.
Poza tym głównego przedstaw iciela w cześniejszego nurtu tradycji powstaniowej w zakresie prozy w idzi Frybes w Kraszew skim jako autorze „obrazków w sp ó ł czesnych”. I tu znów częściowa tylko zgoda, m ianow icie jeśli chodzi o typ bohatera tych „obrazków”, zakładając oczyw iście, że niczego on nie zawdzięcza obserwacji konkretnych ludzi, zapewne ukształtowanych w swej postaw ie patriotycznej i stylu przeżywania przez literaturę romantyczną. A le czy w tedy słusznie staw iam y p isa rzowi zarzut epigoństwa?
W iąże się z tym kolejny zarzut „doraźności publicystyczno-reportażow ej”. W jakiej m ierze ten charakter prozy Kraszewskiego został „zapożyczony z twórczo ści w ielkich rom antyków ” — tego Frybes nie tłumaczy. Czy można w ogóle założyć istnienie takich związków? Czy przeciwnie, mamy do czynienia z oryginalnym w kładem w rozwój polskiej prozy artystycznej? Być może inne były intencje autora szkicu, niem niej jednak w odbiorze czytelniczym jego koncepcja musi w yw oływ ać zgłoszone tu w ątpliw ości.
N iepokoją rów nież niektóre oceny z dalszej części tego studium, dotyczące gali cyjskiego pokłosia powstania styczniow ego w literaturze. Chodzi przede w szystkim o Koroniarza w Galicji. Trudno zaprzeczyć słuszności sform ułowania w sprawie adresatów satyry Lama: ugrupowań politycznych w Galicji oraz „nieudolności organizacji powstańczej na terenie zaboru austriackiego” (s. 130). N iew ątpliw ie jest
Koroniarz „syntetycznym obrazem satyrycznym społeczeństw a w okresie powstania”
(s. 130). Zgoda też na ostateczną w ysoką klasyfikację utworu, na wypunktowanie jego groteskow o-parodystycznych wartości.’ Nie wspom ina jednak Frybes ani razu o bohaterze powieści, którego satyryczna kreacja jest niew ątpliw ie jej drugim, równie Ważnym problem em artystycznym oraz ideow ym ; „typek krym inalny, ro dzony brat pisarza gm innego z Baraniej G łow y” — charakteryzuje Krzyżanowski „tchórzliwego fryzjera w arszaw skiego” (s. 260, 8). Niezrozum iałe są powody, d la czego nie czytamy o nim w rozprawie Frybesa żadnej wzm ianki, skoro pisarz od w ażył się ukazać w tej postaci najw stydliw sze zjaw isko w ielkiego zrywu patrio tycznego, tj. żerow anie różnego rodzaju pasożytów na w ielkiej sprawie. W tym zaś w ypadku satyra Lama jest w dużym stopniu również anty-„koroniarska”, zwrócona przeciw rozm aitym postaciom kom binatorstwa, fanfaronady i pseudo- patriotycznego błazeństw a, które wyhodow ało centrum ruchu powstaniowego.
Trudno kruszyć kopie o surow y sąd autora szkicu co do artystycznych wartości utw orów Bałuckiego związanych tem atycznie z powstaniem styczniow ym . Czy jed nak nie posiada cech ahistoryczności krytyczny zwrot, skierow any zresztą również ku obrazkom pow staniow ym Kraszewskiego, a w ym ierzony przeciw O jczym ow i Na- rzym skiego i utworom Dzierzkowskiego oraz Sabowskiego: „Brakowało natomiast [w tych utworach] koncepcji powstania jako w ydarzenia historycznego k ształtują cego nie tylko aktualne, ale i p r z y s z ł e l o s y n a r o d u i j e d n o s t e k , p r z e d e w s z y s t k i m z a ś o k r e ś l a j ą c e g o n a d ł u g o ś w i a d o m o ś ć n a r o d o w ą w s p ó ł c z e s n e g o P o l a k a ” (s. 127; podkreślenie W. D)? Czy nie zbytek wym agań, przynajm niej wobec utworów pisanych w r. 1863 i 1864, tj. wobec najlepszych z obrazków B olesław ity, a rów nież wobec Przebudzonych B a łuckiego? Czy nie należało wprow adzić jakiegoś bardziej precyzyjnego rozróżnienia? Z kolei wypada zapytać autora szkicu, czy można W. Anczyca zaliczać do poetów galicyjskich jako twórcę poezji powstaniow ych, skoro lata 1858—1867 spędził w Warszawie?
O uściślenie prosi zwrot na s. 129, gdzie autor studium, w ym ieniając adresatów satyry Lama w Koroniarzu, pisze: „Ostrze aktualnej satyry skierow ane zostało przeciw konkurentom G ołuchowskiego [...]: konserw atystom krakowskim , czyli stań czykom [...]”. Koronia rz był pisany i publikowany w r. 1869 w „Gazecie Narodo w ej”. Teka Sta ńczyka zaś ukazywała się w „Przeglądzie Polskim ” również w roku 1869. Od tego faktu do sform owania się stronnictwa stańczyków jeszcze dość duży krok. Lam atakował przez w zm ianki w swej powieści Tekę Stańczyka, a nie stronnictwa polityczne. Znowu w ięc brak precyzji w sform ułowaniu.
Interesujące, choćby przez to, że pobudza do dyskusji, i w artościowe w sw ej istocie oraz w generalnym zam yśle periodyzacyjnym , jeśli chodzi o dziedzictwo l i terackie powstania, studium Frybesa traci przez skłonność do pospiesznego gen e ralizowania, prowokuje nieporozum ienia i skłania do sprzeciwu.
Ewa Warzenica w artykule Koncepcja patrio tyzm u w powieściach K r a s z e w s k ie
go o powsta niu s ty c z n io w y m konstruuje podwójny system odniesienia dla utw orów
Bolesław ity, tj. naprzód jego broszurę Sprawa polska w roku 1861, a potem tradycje wieszczej literatury romantycznej w raz z ideam i m esjanicznym i. Autorka w y zy skuje sugestie dotychczasowych badań nad tym okresem pow ieściopisarstw a Kra szewskiego, a dochodzi do stwierdzeń ciekawych i słusznych, poszerzających w y niki ustaleń poprzedników tam, gdzie pisze o koncepcjach ofiarnictw a, poświęcenia, w alki moralnej z przemocą w poczuciu słuszności w łasnej sprawy, w m yśl założeń formuły: „Słabość jest naszą siłą ”. Nie podlega również dyskusji to, co W arzenica przedstawia jako postaw ę „antywallenrodyzm u” B olesław ity.
A przecież jednak nie w szyscy bohaterowie cyklu obrazków są nosicielam i przedstawionej co dopiero w syntetycznym skrócie koncepcji ideowej. Franek Plew a z Dziecięcia Starego Miasta i Kuba z Moskala — n iew ątp liw ie tak. A le obok Franka jest Młot; „para czerw ona” z obrazka pod tym sam ym tytułem n ie przy staje do powyższego schematu. A co zrobić z Jakubem Hamonem, bohaterem po w ieści Żyd, która to w ażna pozycja nie zainteresow ała autorki szkicu — mimo ukazania się tak zasadniczej pozycji, jaką stanow i A. Żygi Problem ży d o w s k i
w twórczości J. I. Kraszew skiego 3.
Trudno się zgodzić z autorką, że K raszewski „Nie rozum iał społecznych przy czyn faktu żarliwego w iązania się m łodzieży z ruchem spiskow ym [...]” (s. 164). Raczej nie przedstawił, być może nawet świadomie, tej strony ruchu. Działalność „narodowa” pisarza, jego korespondencja i w ypow iedzi publicystyczne dowodzą bowiem niezłej orientacji w społecznym gruncie powstania.
W związku z tym przychodzi znów wyrazić żal, iż autorce nie udało się w pro wadzić do sw ych rozważań rezultatów dociekań O sm ólskiej-Piskorskiej z w y m ie nionej już książki.
Kontynuując dyskusję z dalszą częścią urwanego przed chw ilą cytatu, stw ier dzić trzeba, że Kraszewski istotnie „nie podzielał jej [tj. m łodzieży] w iary w zw y cięstw o spisku”. A le czy' w iarę tę posiadali poeci, których nastroje i stanowisko tak wyczerpująco przedstawia K ulczycka-Saloni w om awianym tomie? A jakież św iadectw a literackie i historyczne tej w iary ze s.trony w pełni św iadom ych u czest ników i kierow ników ruchu można przytoczyć? Czy zatem pisarz nie dawał reali stycznie wyrazu dominującym nastrojom?
Generalnie zaś w k w estii tej da się powiedzieć, że — trochę na w yrost — skłonni byśmy byli żądać od ówczesnych twórców tego stopnia precyzji i klarow ności w ocenie historycznego zjawiska, tej jasności politycznego rozeznania sprawy, którą posiedli nam w spółcześni badacze, w yposażeni w znajomość źródeł i ko rzystający z dorobku naukowego omal całego stulecia.
Autorka pisze: „Słusznie przez K raszewskiego ukazana dominująca rola »stanu trzeciego« w w alce o w yzw olenie narodowe nie była jednak objawem tak nowym, jak się to autorowi Dziecięcia Starego Miasta w ydaw ało” (s. 162). Chyba tak nie było, i K raszew ski m iał ustaloną opinię na tem at roli „stanu trzeciego”. Świadectw
3 A. Ż y g a, Problem ży d o w s k i w tw órczości J. I. Kraszew skiego. „Rocznik K o m isji H istorycznoliterackiej” II (Kraków 1964).
z czasu powstania i w cześniejszych o jego wypow iedziach wprawdzie nie posiadamy, ale w ystarczy sięgnąć choćby do Rachunków za rok 1867 (cz. 2), aby się przekonać, że K raszew ski znał i doceniał udział mas plebejskich w kolejnych zrywach n ie podległościow ych. A naliza tego w łaśnie m ateriału w ypow iedzi pozw oliła kiedyś podpisanem u doszukiw ać się w nich „żalu autora, że powstania się nie powiodły, gdyż się nie przekształciły w rew olucje ludow e” 4. Trudno przypuścić, aby K ra szew ski w yrobił sobie takie poglądy dopiero w w yniku k lęsk i powstania stycznio wego, i to w tedy, kiedy stwierdzam y u niego wyraźny odpływ jakiejkolw iek aprobaty dla idei w alk i zbrojnej, nie m ówiąc o rew olucji społecznej, oczywiście w e w skazaniach ideow o-politycznych dla narodu w postyczniow ych nastrojach klęski.
Chodzi po prostu o to, że bez założenia „podwójnego oblicza” pisarza-historyka z jednej, a publicysty angażującego się w polityczne kierowanie „sprawą polską” z drugiej strony — nie biorąc dalej pod uwagę chw iejności i nastrojowości postaw artysty, nie sform ułujem y pełnego sądu o autorze „obrazków” powstaniowych.
Przechodzim y do prac, w których przeważają funkcje inform acyjno-spraw o- zdawcze. Na pierwsze m iejsce w ysuw ają się tutaj artykuły Jana Dętki Dziedzictwo
pow stania sty cznio w ego w twórczości Elizy O rzeszkow ej i Powstanie sty cznio w e w twórczości pisarzy m in oru m gentium 1863—1914. O czywiście autor zaznacza ew o
lucję ideow ej funkcji i sposobów artystycznego w yzyskania „styczniow ego” tem atu w procesie rozwoju twórczości Orzeszkowej, poczynając od pierwszego okresu, przez zagęszczenie problem atyki powstaniowej w Nad Niemnem, aż do otwartego podję cia tem atu w ostatnim dziele życia — Gloria victis. W poświęconym Orzeszkowej artykule dokonuje D ętko rów nież szeregu udanych prób analitycznych z zamiarem ukazania w pływ u tem atu na artystyczne kształty dzieł. Odnosi się ta obserwacja głów nie do najbardziej szczegółow o potraktowanego Nad Niemnem, ale punkt w i dzenia Dętki na D w a bieguny pozw ala mu uwydatnić nie dostrzegane dotąd cechy tej pow ieści (kw estia „dw uczasow ości”).
Drugi z w ym ienionych artykułów D ętki spełnia funkcję oryginalnie potrakto w anej inform acji naukowej, gdzie obok danych bibliograficznych znajdujemy w stępną orientację, ciekaw ie spisany inw entarz tem atów i stanowisk, rejestrację różnych postaw pisarskich. Trudno przecenić w agę takiego studium dla ew en tu al nych badań szczegółowych.
Janusz Rohoziński w artykule Powstanie styczn iow e w tw órczości Wacława
S ieroszewskiego, G ustaw a Daniłowskiego i A n d rze ja Struga zarysował w spólną
płaszczyznę, która um ożliwia łączne om ówienie stosunku w ym ienionych pisarzy do pow stania styczniow ego. „Jako niepodległościow cy w idzieli w nim bowiem najbliższe ideowo zaplecze sw ojej działalności oraz dogodny punkt w yjścia do ożyw ienia nastrojów narodow o-m ilitarnych, a jako socjaliści próbowali dostrzec ograniczenia ruchu powstańczego, w ynikające z jego treści społeczno-politycznych, z jego sensu klasow ego” (s. 360). Autor w ybrał słuszną drogę m ożliwie dokładnej inform acji o niezbędnych elem entach biograficznych dotyczących pisarzy, o za w artości treściow o-tem atycznej ich dzieł, o pew nych oryginalnych cechach całej ich twórczości, na tle których to cech zrozumiałe są dopiero odmienne sposoby ustosunkowania się i oceny ruchu styczniowego. W ujęciu Rohozińskiego wychodzą jasno różne sposoby artystycznego potraktowania tem atyki pow staniow ej u om a
4 W. D a n e k , w stęp do: J. I. K r a s z e w s k i , Dziecię Starego Miasta. Obrazek
narysow any z natury. Opracował W. D a n e k . Wyd. 4, przejrzane. WTrocław 1959,
w ianych trzech pisarzy, powieści Zacisze Sieroszew skiego, Z minionych dni D ani łow skiego, jeśli zaś o Struga chodzi, głów nie p ow ieści Ojcowie nasi. Temu też pisarzow i poświęca autor w iększą część swego w n ik liw ego studium — ze w zględu na w yjątkow e nasycenie jego dzieł echam i powstania.
N iew ielki rozmiarami szkic Romana Taborskiego O „D y k ta to rze ” Jerzego Ż u
ławskiego zasługuje na szczególną uwagę nie tylko dlatego, że mamy do czynienia
z utworem dramatycznym. Chodzi tu raczej o jego dem askatorskie treści, o zerw a nie „z płytkim patriotyzm em tromtadrackiej literatury” (s. 405) i p rzeciw staw ie n ie się idealizującej atm osferze obchodów rocznicowych. Taborski sytuuje utw ór Żuławskiego w kontekście całej twórczości dram atycznej i ruchu teatralnego, w y w ołanych w r. 1903 czterdziestą rocznicą w ybuchu powstania, ukazuje zw iązki dramatu z literaturą pamiętnikarską i ze źródłami do historii powstania, przytacza ciekaw e szczegóły z dziejów scenicznych Dyktatora. Artykuł bardzo w artościow y z uwagi na swą konkretność, na swobodne operowanie poważną ilością zgrom adzo nych faktów.
Zdzisław Libera w szkicu Powstanie styczn iow e w twórczości Marii D ą b ro w
s kie j inform uje naprzód o dwóch mało znanych opowiadaniach na tem aty pow sta
niow e i zaznacza oryginalność pom ysłów fabularnych pisarki, zwłaszcza historii 0 Jantosiu powsta ńcu (1918). W drugiej części szkicu zajm uje się powieścią Noce
1 dnie, aby udowodnić, że powstanie zaważyło na konstrukcji postaci czołow ej
pary bohaterów, stanowiąc „jeden z głównych składników ich świadomości n a rodow ej” (s. 424).
W iele ciekawego m ateriału zawiera artykuł K. Dunina-W ąsow icza Proza pol
sk a o powsta niu s ty c z n o w y m w latach 1913—1963. Porusza autor często dyskusyjne
problem y dotyczące różnych gatunków prozy historycznej — ewoluujących od pow ieści i opowiadań, przez życiorysy powieściow e, w kierunku rozprawy popu larnonaukowej i publicystyki historycznej. Jako historyka, interesuje W ąsowicza przede w szystkim poziom w iedzy historycznej pisarzy, zasoby ich erudycji, a w konsekw encji zgodność obrazu literackiego ze stanem badań w danej d zie dzinie. Przy tej okazji zjaw ia się problem błędu historycznego w pow ieści jako dziele sztuki. Czy w szystko, co z punktu w idzenia zgody z naukowo ustalonym i faktam i, ich chronologią i związkam i jest błędem dla historyka, dyskw alifikuje rów nocześnie w iarygodność i w artość obrazu literackiego? Szereg ocen i zarzutów pod adresem niektórych pisarzy budzi podejrzenie, że autor stosuje jednak do dzieła literackiego kryteria ścisłości w łaściw e sądom o rozprawie naukowej. W zorco w y w ręcz przykład pod tym względem to „pretensje” do Iw aszkiew icza za do w olność w potraktowaniu postaci Kozaka Podhaluzina w opowiadaniu Heidenreich (s. 435—436), albo też zarzut staw iany W ołoszynowskiem u w związku z nieścisłym i inform acjam i o m anewrach oddziału Borelowskiego (s. 446). Bardzo natom iast na m iejscu jest w ytknięcie pom yłek autorom pow ieści biograficznych, ale to już sprawa o innych wymiarach.
Z dużym zainteresow aniem zapoznajemy się z ciekawym i, trudno dostępnym i m ateriałam i, które przedstawia Irena Koberdowa w rozprawce Powstanie s t y c z
n iow e w opinii społeczeństw zachodnioeuropejskich. Falow anie tej opinii: od przy
chylności, nawet entuzjazmu, do m askowanej, czy w ręcz otwartej niechęci i w ro gości, dobór w ypow iedzi, ich klasyfikacja z punktu w idzenia powiązań p olitycz nych, kom petentny komentarz historyczny — w szystk ie te zalety studium m ate riałow ego Koberdowej decydują o jego nie dającej się zakw estionow ać w artości dla historyka literatury. Rzeczą historyków jest osądzić, czy zreferow anie głosów
prasy i kształtow ania się opinii na Zachodzie w stosunku do pow stania zostało przedstaw ione w proporcjach i ośw ietleniu odpowiadających faktycznem u stanowi rzeczy. O sobiście sądzę, że autorka za mało uwydatniła w pływ zorganizowanej, po partej argum entam i pieniężnym i akcji propagandowej poselstw carskich na form o w anie się nieprzychylnej opinii w prasie francuskiej, na powstawanie płatnych agentur rosyjskich.
M ateriałow o-inform acyjne prace Zbigniewa Barańskiego (Powstanie styczn iow e
w literaturze rosyjskiej), Józefa M agnuszewskiego (Powstanie sty cznio w e a lite ra tu ry zachodniosłowiańskie), w reszcie Istvâna Csaplârosa (Powstanie sty cznio w e w literaturze w ęgierskiej) gromadzą fakty mało znane, podnosząc przez to wartość
m ozolnego w ysiłk u rejestracyjnego i skrótowych z konieczności inform acji o dzie łach, pisarzach oraz ich poglądach. Z natury rzeczy interesuje najbardziej artykuł Barańskiego, ukazujący id eow o-polityczne tła w ystąpień antypolskich, powiązanych z najczarniejszą reakcją (np. Katkow), ze skrajnym i odłamami panslawizm u, ale i z kołam i „nawróconych lib erałów ’', kiedy równoczesne, solidaryzujące się z p o w staniem głosy pochodziły z kręgów rew olucyjnych (Hercen).
Stan isław Szym ański dał w swym artykule S ztüki pla styczne w obec powstania
styczn iow ego rejestr tem atów i m otyw ów , słow nik artystów — malarzy, rzeźbiarzy,
grafików polskich i obcych. Dokonał klasyfikacji spuścizny m alarskiej powstania z punktu w idzenia osobowości twórców, anegdotycznej zawartości dzieł i sposo bów jej przedstaw iania, zaznajom ił czytelnika z chronologicznym i etapami rozwoju tem atyki pow staniow ej w plastyce. Zebranie i klasyfikacja faktów oraz tendencji, które w plastyce zrodziło pow stanie, m a bezcenną w artość dla przyszłego syn tetycz nego ujęcia roli tej narodowej rewolucji w zakresie inspirowania twórczości arty stycznej. Studium im ponuje ilością nagromadzonych i opisanych faktów oraz swobodą w operowaniu zebranym m ateriałem .
Redakcja niepotrzebnie tłum aczy i uspraw iedliw ia w P oslowiu celow ość w y dawnictw a. Pow yższy przegląd zawartości tomu uw ydatnił bogactwo m ateriałowe zbioru prac, różnorodność ich tem atyki oraz postawionych, choćby dyskusyjnie, historycznoliterackich problem ów badawczych. N ależy jednak przytoczyć jeden z elem en tów um otyw ow ania koncepcji tej sw ego rodzaju „księgi zbiorowej”, m iano w icie ten, gdzie redaktorzy, mając na m yśli cały dorobek literacki powstania styczniow ego, przypominają, że „skom plikowany układ w pływ ów literatury na w y darzenia historyczne i historii na twórczość literacką otwiera rozległe perspektyw y problem atyki historycznoliterackiej” (s. 639). N iew ątpliw ie tak jest, trzeba jednak dodać, że to w yjątkow o silne zazębienie w zajem nych w pływ ów życia i literatury budzi również reflek sje teoretyczne i m etodologiczne. Trudno także zakw estiono w ać kolejną m yśl Poslowia, że synteza literatury polskiej drugiej połow y X IX w. nie jest do pom yślenia „bez pełnego poznania i oceny literatury zrodzonej w aurze roku 1863” (s. 639).
Koncepcję i w ykonanie tej sw oistej antologii jednorodnych tem atycznie prac z dziedziny trzech dyscyplin: historii literatury, historii politycznej i historii sztuki, należy ocenić jako udane, a przedstaw iony dorobek badawczy za niew ątpliw ie w artościowy.